Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Z Mariuszem Drzewickim nie tylko o koncertach

       Koncert, który odbył się 25 lipca 2022 roku w bazylice oo. Bernardynów w Leżajsku, był doskonałą okazją do spotkania z panem prof. Mariuszem Drzewickim, znakomitym polskim pianistą, który był jednym z wykonawców. Wieczór rozpoczął się recitalem organowym Jaroslava Tumy, świetnego czeskiego organisty, klawesynisty i improwizatora.
       W części drugiej wystąpili znani leżajskiej publiczności artyści: sopranistka Jadwiga Skwierz-Sakakibara oraz pianista Mariusz Drzewicki.
Bardzo się cieszę, że mogłam się spotkać i porozmawiać przed koncertem z panem prof. dr hab. Mariuszem Drzewickim.

        Koncert w bazylice oo. Bernardynów w Leżajsku jest jednocześnie powrotem w rodzinne strony.

        Tak, chociaż nie będzie to mój pierwszy występ w leżajskiej bazylice, bo bodajże 10 lat temu występowałem tutaj z orkiestrą kameralną z Łodzi i z moim przyjacielem Łukaszem Błaszczykiem, byliśmy solistami w Koncercie podwójnym Feliksa Mendelssohna. Podczas tego koncertu występowała także moja żona Aleksandra – sopranistka.

        Pewnie zatrzyma się Pan trochę dłużej w rodzinnym domu.

        To jest dodatkowa okazja do odwiedzenia rodziny, ale bywam tu dosyć często, prowadząc warsztaty w szkołach muzycznych na Podkarpaciu albo z powodu koncertów, które gram w pobliżu.

        Z koncertami przyjeżdża Pan do Leżajska stanowczo zbyt rzadko.

        Ma pani rację. Ja też tak uważam.

        Propozycji koncertowych Panu nie brakuje i często występuje Pan jako solista i kameralista w Polsce i za granicą (Niemcy, Szwajcaria, Rosja, Austria, Szwecja, Łotwa, Wielka Brytania, Norwegia, Włochy).

        Nigdy nie ograniczałem się do jednego typu koncertów. Lubię muzykę kameralną i od wielu lat występuję w różnych składach kameralnych, a przede wszystkim był to duet z moim przyjacielem Łukaszem Błaszczykiem, laureatem Konkursu Wieniawskiego. Ostatnio próbowaliśmy obliczyć, ile tych koncertów zagraliśmy i okazało się, że ponad pół tysiąca. Większość odbyła się za granicą, przede wszystkim w Niemczech. Tam też nagrałem jedną z moich płyt z muzyką Fryderyka Chopina.

        Jak Pan był uczniem podkarpackich szkół muzycznych, często słyszałam opinie, że jest Pan dobrze zapowiadającym się pianistą, ale jak Pan wyjechał na studia w Akademii Muzycznej w Łodzi do prof. Tadeusza Chmielewskiego, to już nie było okazji śledzić Pana rozwoju artystycznego.

        Tak potoczyły się moje losy. Nie planowałem studiów w Łodzi, ale kiedyś przewidział to mój ojciec. Mieliśmy rodzinę w Łodzi, która mieszkała vis á vie łódzkiej Akademii Muzycznej. Przy okazji odwiedzin, kiedy już zaczynałem grać na fortepianie, pamiętam słowa mojego ojca, który wskazując budynek Akademii Muzycznej powiedział: popatrz, może kiedyś będziesz tutaj studiował. Te słowa się sprawdziły, bo podczas jednego z konkursów spotkałem prof. Tadeusza Chmielewskiego, który zachęcił mnie do studiowania w jego klasie.

        Ciekawa jestem, co Pan myśli o konkursach muzycznych, których jest bardzo dużo. Czy one w jakiś sposób pomagają młodym muzykom zaistnieć na estradach koncertowych?

        Tych konkursów jest nieprawdopodobne mrowie, śmiem wątpić w tej chwili, czy oprócz kilku największych, o wielkim prestiżu, te pozostałe mogą w jakiś sposób pomóc w karierze. Myślę, że aktować jako krok w zbieraniu nowych doświadczeń i to jest obecnie ich podstawowa wartość. Zbieranie doświadczenia, mierzenie się z samym sobą, to jest istota tej rywalizacji konkursowej, a nie konkurowanie z pozostałymi uczestnikami, ponieważ w dziedzinie muzyki kwestie są tak trudne do wymierzenia i tak dyskusyjne w wielu aspektach.
        Mówię to jako juror konkursów różnego szczebla.

        Oprócz nagrań płytowych, nagrywał Pan także muzykę do filmów, współpracował Pan z zespołami baletowymi.

         Zdarzyło mi się nagrywać muzykę do filmu, który odniósł spory sukces – mówię tu o filmie Piotra Trzaskalskiego „Mój rower” z Michałem Urbaniakiem w roli głównej. Tam miałem okazję nagrywać muzykę Wojtka Lemańskiego i w scenie finałowej Koncert Es-dur Wolfganga Amadeusa Mozarta. Artur Żmijewski w roli pianisty wykonuje ten koncert na deskach Filharmonii Berlińskiej.
         Zupełnie innym doświadczeniem była współpraca z zespołami baletowymi - z Teatrem „Sabat” Małgorzaty Potockiej i kilkukrotnie z Narodowym Baletem Łotewskim w produkcji przedstawienia baletowego, opartego na muzyce Fryderyka Chopina. Miałem okazję na żywo, na scenie być alter ego Fryderyka Chopina.
To bardzo ciekawe i odpowiedzialne doświadczenie, bo tutaj swoboda interpretacyjna nie może być bezgraniczna. Zawsze musi się wiązać z ramami czasu i choreografii.

         Po studiach pozostał Pan w macierzystej uczelni i coraz więcej czasu zajmuje Panu praca pedagogiczna, a aktualnie kieruje Pan Katedrą Fortepianu i to już trochę trwa.

         Już osiem lat. Chcę powiedzieć, że lubię pedagogikę i odnajduję się w niej. Lubię interakcję pomiędzy studentami, wymiany doświadczeń i te różnorodne, że tak powiem kolokwialnie, przypadki, z którymi człowiek się zderza – z różnym poziomem wrażliwości, z różnym poziomem umiejętności i z różnym poziomem zdolności.
         Mamy tu do czynienia z elementem niespodzianki, bo z wieloletniego doświadczenia wiem, że niezwykle trudno jest na wstępie oszacować, czy za kilka lat z tego potencjalnie zdolnego kandydata jesteśmy w stanie oszlifować jakiś diament, czy ten diament po drodze się nam spali w trudach mozolnej pracy i przygotowań do koncertów, egzaminów czy występów konkursowych.

         Tym bardziej, że do egzaminu wstępnego z gry na instrumencie kandydat może się przygotować dużo wcześniej i może przed komisją zaprezentować się bardzo dobrze.

          Oczywiście, występ publiczny ma wiele aspektów, nie ogranicza się do działań czysto technicznych na instrumencie, ale ma też aspekt psychologiczny, przygotowania takiego czysto psychofizycznego. Jeżeli spojrzymy analitycznie na występ na estradzie, to tych składników jest nieprawdopodobna ilość i nigdy nie można być do końca pewnym czy wszystkie razem złożą się na udany występ.

          Potrafi nam to Pan najlepiej uświadomić, bo z pewnością zajmował się Pan również tym zagadnieniem w czasie swego rozwoju dydaktyczno-naukowego.

          Także, bo moja ideą stało się stwierdzenie, że w procesie dydaktycznym nie ma czegoś takiego jak jeden „kluczyk” do wszystkich studentów. Każdy student jest indywidualnym przypadkiem, z indywidualną wrażliwością , predyspozycjami manualnymi, predyspozycjami, psychofizycznymi, tak że dobranie odpowiedniego „kluczyka” do każdego przypadku jest najtrudniejsze. Na to zawsze zwracał mi uwagę śp. prof. Tadeusz Chmielewski.

          Ponieważ muzyczna droga Pana rozpoczęła się tutaj, to zadam Panu proste pytanie – dlaczego postanowił Pan zostać pianistą i wybrał Pan ten instrument przed laty?

          Dlatego, że lubiłem muzykę, a ten instrument był dostępny w domu. Podobała mi się muzyka Fryderyka Chopina i marzyłem o tym, żeby grać jego utwory. W wieku dziecięcym są takie marzenia, żeby kiedyś zagrać Poloneza As-dur, Koncert fortepianowy e-moll i inne sztandarowe utwory z repertuaru chopinowskiego. To było przyczynkiem, że zacząłem grać na fortepianie.

          Pewnie też pierwsi pedagodzy potrafili Pana zachęcić.

          Na pewno. Poczynając od Szkoły Muzycznej w Leżajsku. Muszę z przykrością powiedzieć, że wszyscy moi pedagodzy fortepianu nie żyją, a warto o nich powiedzieć, bo byli wyjątkowi. Pani Marta Wąsowska w tutejszej Szkole Muzycznej I stopnia była świetną nauczycielką, z dużym entuzjazmem. Później pani Krystyna Matheis-Domaszowska, postać niezwykle znana, ceniona i zasłużona dla kultury muzycznej Rzeszowa, była znakomitą pianistką, od której bardzo dużo się nauczyłem. Pracowała nie tylko nad moim rozwojem pianistycznym, ale także nad stroną czysto psychologiczną. Bardzo dużo pani prof. Krystynie Domaszowskiej zawdzięczam i zawsze z wielkim sentymentem ją wspominam.
          Tak samo wspominam prof. Tadeusza Chmielewskiego, od którego także wiele się nauczyłem. Kiedyś pisząc autoreferat do przewodu habilitacyjnego, pokusiłem się o to, żeby jednym słowem stwierdzić, czego nauczył mnie prof. Chmielewski – nauczył mnie samodzielności. To jest istota sprawy.
          Często prowokacyjnie mówię, że nikt nikogo jeszcze nie nauczył grać na instrumencie. Rolą pedagoga jest czuwanie i podpowiadanie tego, co można zrobić. To nie może być podpowiadanie ex cathedra, ale podpowiadanie na zasadzie propozycji.
Pamiętam pedagogikę prof. Chmielewskiego, który zawsze pozostawiał pewną drogę wyboru interpretacji. Gdy opracowywaliśmy utwory, mówił zawsze: „Możesz zagrać w ten sposób, ale możesz też zagrać w ten sposób. To zależy od ciebie. To, że ja w ten sposób gram, nie oznacza, że ty też musisz grać w ten sam sposób. Musisz odnaleźć to jak czujesz, rozumiesz i czy mieści się to we właściwej konwencji”.

          Mam nadzieję, że niedługo wystąpi Pan w rodzinnych stronach z recitalem, bo dzisiaj wykona Pan zaledwie dwa utwory, a w kilku będzie Pan towarzyszył śpiewaczce Pani Jadwidze Skwierz-Sakakibara.

          Może się zdarzy ten recital solowy. Z przyjemnością przyjadę i zagram.

          Miejsce jest cudowne i niezwykle inspirujące. Wprawdzie rzadko fortepian rozbrzmiewa we wnętrzach świątyni, ale już to się zdarza.

          Chcę powiedzieć, że w Austrii, Niemczech czy w Szwajcarii bardzo często recitale fortepianowe są wykonywane w świątyniach. Kościelna akustyka w większości przypadków bardzo temu instrumentowi sprzyja.

          Musimy kończyć naszą rozmowę, bo niewiele czasu pozostało Panu na przygotowanie się do koncertu. Bardzo dziękuję za rozmowę.

          Dziękuję serdecznie.

                                                                                                Mariusz Drzewicki - fortepian, fot. Ryszard Węglarz

Mariusz Drzewicki fortepian fot. Ryszard Węglarz 800

        Szanowni Państwo, w omówieniu koncertu wspominałam już, że cały koncert został gorąco przyjęty przez publiczność, która wypełniła wnętrze leżajskiej bazyliki. Długo oklaskiwany był na zakończenie recital wspaniałego organisty Jaroslava Tumy. Entuzjastycznie publiczność przyjmowała utwory, które zaproponowała sopranistka Jadwiga Skwierz-Sakakibara.
         Przekonaliśmy się, że bardzo dobrze brzmi także solowy fortepian we wnętrzu leżajskiej bazyliki. Mariusz Drzewiecki wykonał tylko dwa utwory Fryderyka Chopina Nokturn cis-moll op. posth oraz Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op. 22 . Wykonał je rewelacyjnie. Wszyscy słuchali w wielkim skupieniu, a później swój entuzjazm wyrażali burzą oklasków.
To był wspaniały wieczór, który na długo pozostanie w pamięci wszystkich, którzy mieli szczęście go wysłuchać.

Zofia Stopińska

Zespół Arso Ensemble zaprasza

Uwaga!!! Pogoga pokrzyżowała plany. Zmiana terminu koncertu na 28 sierpnia 2022r.

W ostatni dzień lipca w znów zabrzmi MUZYKA LATA!  Zapraszamy całe rodziny do Parku Jedności z Macierzą w Rzeszowie.

Usłyszymy:
- plenerową muzykę G.F.Haendla
- utrzymane w pogodnym nastroju kompozycje W.A.Mozarta

31 lipca, godz. 11.00
Park Jedności Polonii z Macierzą

Niezapomniany koncert w leżajskiej bazylice

        Bardzo gorąco zostali przyjęci wykonawcy koncertu, który odbył się 25 lipca w ramach XXXI Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej Leżajsk 2022.
      Wieczór rozpoczął recital organowy Jaroslava Tumy, wybitnego czeskiego organisty, absolwenta Akademii Muzycznej w Pradze w klasie organów prof. Milana Šlechty oraz klawesynu Zuzany Růžičkovej. Artysta jest laureatem pierwszych nagród w międzynarodowych konkursach organowych (Linz, Praga Lipsk) oraz międzynarodowych konkursach improwizacji organowej (Haarlem, Norymberga). Jaroslav Tuma prowadzi ożywioną działalność koncertową i pedagogiczną w macierzystej uczelni, a także jest zapraszany do jury międzynarodowych konkursów organowych i klawesynowych. W bogatym repertuarze koncertowym Artysty są m. in. wszystkie dzieła organowe Johanna Sebastiana Bacha.
      Jaroslav Tuma wspaniale wykonał na organach nawy głównej leżajskiej bazyliki własną kompozycję z 1956 roku zatytułowaną „Czeska lutnia”. Utwór jest suitą na tematy Adama Václava Michny z Otradovic – czeskiego organisty i kompozytora okresu baroku, który większość życia spędził w swym rodzinnym Jindřichowym Hradcu, gdzie ukończył gimnazjum jezuickie i pracował jako organista.
Nie mogło w tym recitalu zabraknąć mistrzowskich wykonań dzieł Johanna Sebastiana Bacha - wysłuchaliśmy najpierw Partity „Sei gegrüsset, Jesu gütig” (Zawitaj mi, Jezu dobrotliwy), a później Fantazji i fugi g-moll BWV 542.
Długie i gorące oklaski były najlepszym dowodem, że publiczność była zachwycona.

                                                                                    Jadwiga Skwierz-Sakakibara - sopran, Mariusz Drzewicki - fortepian, fot. Ryszard Węglarz

Mariusz Drzewicki i Jadwiga Skwierz fot. Ryszard Węglarz 800

       Bardzo różnorodny i bogaty program zaprezentowali w kameralnej części koncertu artyści, którzy w Szkole Muzycznej w Leżajsku rozpoczynali swą muzyczną drogę: sopranistka Jadwiga Skwierz-Sakakibara i Mariusz Drzewicki.
        Jadwiga Skwierz-Sakakibara kontynuowała naukę w Szkole Muzycznej II stopnia w Rzeszowie w klasie śpiewu, a później ukończyła Wydział Wokalno-Aktorski w Akademii Muzycznej w Katowicach. Jeszcze w czasie studiów koncertowała w Polsce i za granicą. Artystka od lat mieszka, występuje i prowadzi działalność pedagogiczną w Japonii. Jest wspaniałą ambasadorką polskiej kultury muzycznej w dalekiej Japonii. Swój talent artystyczny i zamiłowanie do śpiewu wykorzystuje także prowadząc działalność charytatywną.
        Jadwiga Skwierz-Sakakibara rozpoczęła swój występ w bazylice leżajskiej arią „Lascia ch'io pianga” z opery „Rinaldo” – Georga Friedricha Haendla, później zabrzmiały kolejno: aria z oratorium Feliksa Mendelssohna, dwie pieśni japońskie oraz aria „Un bel di vedremo” – „Tam na wschodniej stronie” z opery „Madame Butterfly” Giacomo Pucciniego.
Po nastrojowym Nokturnie cis moll op. posth. Fryderyka Chopina we wspaniałej kreacji Mariusza Drzewickiego – Jadwiga Skwierz-Sakakibara skupiła się na repertuarze polskim i wykonała dwie pieśni: „Smutna rzeka” - Fryderyka Chopina i „Zasmuconej” Mieczysława Karłowicza oraz arię Halki z IV aktu opery „Halka” Stanisława Moniuszki.
To był ostatni z zaplanowanych w programie utworów w wykonaniu Jadwigi Skwierz-Sakakibary z towarzyszeniem pianisty Mariusza Drzewickiego. Chcę podkreślić, że wszystkie utwory w wykonaniu Artystki spotkały się z bardzo gorącym przyjęciem i były gorąco oklaskiwane.

                                                                                                                Mariusz Drzewicki - fortepian, fot. Ryszard Węglarz

Mariusz Drzewicki fortepian fot. Ryszard Węglarz 800
       Na zakończenie Mariusz Drzewicki oczarował publiczność przepięknym wykonaniem Andante spianato i Poloneza Es-dur op. 22 Fryderyka Chopina.
To nie były jednak ostatnie dźwięki tego wieczoru.
       Pani Jadwiga Skwierz-Sakakibara w krótkim wystąpieniu powiedziała, że właśnie mija 20 lat jej działalności artystycznej w Japonii i podziękowała wszystkim, którzy ją wspierali i nadal wspierają.
Podziękowała też publiczności za wspaniałe przyjęcie, a na bis bardzo wymownie zabrzmiała pieśń „Pamiętam ciche, jasne, złote dnie” Mieczysława Karłowicza.
Leżajska publiczność z pewnością bardzo długo będzie ten wieczór pamiętać.

Zofia Stopińska

Podkarpacki Festiwal Organowy - Koncert w Rzeszowie

Udział muzyków z Włoch, oprócz błyskotliwości, temperamentu, a gdy potrzeba i ckliwości gry (bel canto!), wnosi zawsze do festiwalowego programu sporo koloru, optymizmu, spontaniczności i poczucia humoru. Mamy nadzieję, że tak będzie i tym razem, gdy za organami rzeszowskiego kościoła św. Krzyża zasiądzie gość z Florencji, Maestro Luigi Ratti

Artysta po raz pierwszy przybywa do Polski, aby zaprezentować podkarpackiej publiczności różnorodny stylistycznie i wyrazowo program obejmujący znane, ale i rzadziej wykonywane, lecz piękne, dzieła literatury organowej. 31 lipca, godz. 19:30, kościół św. Krzyża w Rzeszowie.

                                                                                                      Luigi Ratti - organy, fot. z arch.Artysty

Luigi Ratti fot. arch. Artysty

 Festiwal dofinansowano z budżetu Województwa Podkarpackiego oraz Gminy Miasto Rzeszów. Partnerami organizatora – Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE – są: Powiat Strzyżowski, PCKiT w Wiśniowej oraz WATKEM. Patronat medialny nad wydarzeniem objęli: Radio Rzeszów, Radio Via, Radio Fara oraz Nowiny. Dyrektorem Festiwalu jest Marek Stefański.

Podkarpacki Festiwal Organowy - koncert w Jarosławskim Opactwie

Profesor Andrzej Chorosiński stał się stałym, zawsze serdecznie oczekiwanym gościem na Podkarpaciu. Gdziekolwiek się pojawia, budzi sympatię komunikatywnością swojej gry, sugestywnością przekazu oraz umiejętnością doboru programu koncertu, który stanowi dla słuchaczy nie tylko przeżycie artystyczne, ale i wartościowe doświadczenie poznawcze.

Związany zawodowo z Warszawą i przez długi czas także z Wrocławiem, zaznacza twórczo swoją obecność na organowej mapie całego kraju, w różnych i wszechstronnych wymiarach artystycznej i naukowe aktywności. Cieszymy się, że obecności Profesora nie zabraknie u nas również w tym roku - 30 lipca, godz. 18:00, Jarosławskie Opactwo.

                                                                                                Andrzej Chorosiński - organy, fot. J. Prasoł

Andrzej Chorosiński fot. J. Prasoł

Festiwal dofinansowano z budżetu Województwa Podkarpackiego oraz Gminy Miasto Rzeszów. Partnerami organizatora – Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE – są: Powiat Strzyżowski, PCKiT w Wiśniowej oraz WATKEM. Patronat medialny nad wydarzeniem objęli: Radio Rzeszów, Radio Via, Radio Fara oraz Nowiny. Dyrektorem Festiwalu jest Marek Stefański.

Salezjańskie Lato Muzyczne 2022 - polecamy

Salezjańskie Lato Muzyczne /15.07-2.08.2022/ „Między Wschodem a Zachodem – tradycja i współczesność”.
Polecamy Państwa uwadze nadchodzące koncerty.

zapowiedzi lipiec22 salezjanskie program

Organowy weekend na Podkarpaciu

 Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE zaprasza na Organowy weekend na Podkarpaciu

Profesor Andrzej Chorosiński stał się stałym, zawsze serdecznie oczekiwanym gościem na Podkarpaciu. Gdziekolwiek się pojawia, budzi sympatię komunikatywnością swojej gry, sugestywnością przekazu oraz umiejętnością doboru programu koncertu, który stanowi dla słuchaczy nie tylko przeżycie artystyczne, ale i wartościowe doświadczenie poznawcze. Związany zawodowo z Warszawą i przez długi czas także z Wrocławiem, zaznacza twórczo swoją obecność na organowej mapie całego kraju, w różnych i wszechstronnych wymiarach artystycznej i naukowe aktywności. Cieszymy się, że obecności Profesora nie zabraknie u nas również w tym roku - 30 lipca, godz. 18:00, Jarosławskie Opactwo.

                                                                                                                Andrzej Chorosiński - organy. fot. J. Prasoł

Andrzej Chorosiński fot. J. Prasoł

Udział muzyków z Włoch, oprócz błyskotliwości, temperamentu, a gdy potrzeba i ckliwości gry (bel canto!), wnosi zawsze do festiwalowego programu sporo koloru, optymizmu, spontaniczności i poczucia humoru. Mamy nadzieję, że tak będzie i tym razem, gdy za organami rzeszowskiego kościoła św. Krzyża zasiądzie gość z Florencji, Maestro Luigi Ratti. Artysta po raz pierwszy przybywa do Polski, aby zaprezentować podkarpackiej publiczności różnorodny stylistycznie i wyrazowo program obejmujący znane, ale i rzadziej wykonywane, lecz piękne, dzieła literatury organowej. 31 lipca, godz. 19:30, kościół św. Krzyża w Rzeszowie.

                                                                                                                Maestro Luigi Ratti, fot. z arch. Artysty

Luigi Ratti fot. arch. Artysty

Festiwal dofinansowano z budżetu Województwa Podkarpackiego oraz Gminy Miasto Rzeszów. Partnerami organizatora – Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE – są: Powiat Strzyżowski, PCKiT w Wiśniowej oraz WATKEM. Patronat medialny nad wydarzeniem objęli: Radio Rzeszów, Radio Via, Radio Fara oraz Nowiny. Dyrektorem Festiwalu jest Marek Stefański.

PFO PODKARPACKI 2022 afisz 800

 

Mistrzowski recital Szymona Nehringa

22. lipca salę Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu wypełnili melomani. Za sprawą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca, Polskiego Impresariatu Muzycznego oraz Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu został zorganizowany koncert z cyklu “Z klasyką przez Polskę”. Solistą tego wydarzenia był zwycięzca XV Międzynarodowego Mistrzowskiego Konkursu im. Artura Rubinsteina w Tel-Avivie, finalista XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina – pan Szymon Nehring – znakomity pianista, uwielbiany i bardzo ceniony na całym świecie.

W programie usłyszeliśmy:
- 4 Mazurki op. 50 – Karola Szymanowskiego
- Kompozycję z początku XX w, napisaną przez pradziadka pana Szymona: Hermana Nehringa – Trois Preludes op.10
- Claude Debussy’ego - 6 Preludiów z zeszytu I:
• Tancerki delfickie
• Żagle
• Wiatr na równinie
• Dźwięki i wonie roztaczane w aurze wieczoru
• Wzgórza Anacapri
• Kroki na śniegu
- Koncert zakończył utwór Fryderyka Chopina – Polonez – Fantazja As-dur op. 61

W tak skomponowanym repertuarze pianista ukazał niezwykle przemyślaną interpretację, wspaniale dobrane środki wyrazu oraz doskonałą technikę gry. Pan Szymon Nehring “zaczarował” publiczność niezwykle barwną grą oraz przepięknym dźwiękiem. Publiczność nagrodziła artystę gromkimi brawami.
Szymon Nehring wykonał brawurowo na bis : F. Mendelsohna – F. Liszta –V. Horowitza – Marsz weselny. W utworze tym ukazał nieskazitelną technikę gry. Publiczność nagrodziła pana Szymona Nehringa owacjami na stojąco.
Koncert ten był prawdziwą ucztą duchową oraz przepięknym zakończeniem piątkowego wieczoru.

Anna Stopińska

                                                Szymon Nehring na scenie Domu Kultury SCK w Mielcu, fot. Samorządowe Centrum Kultury w Mielcu

Mielec Szymon Nehring 1

Mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram.

      Drugi turnus Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie rozpoczął recital Konstantego Andrzeja Kulki, jednego z najznakomitszych polskich skrzypków, wspaniałego wirtuoza opromienionego międzynarodową sławą, solisty i kameralisty. Artysta jako siedemnastolatek otrzymał wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Niccolo Paganiniego w Genewie, a w 1967 roku zdobył I miejsce w Międzynarodowym Konkursie Radiowym ARD w Monachium. Uhonorowany został licznymi nagrodami państwowymi i muzycznymi, w tym "Grand Prix du Disque" za nagrania płytowe z kompozycjami Karola Szymanowskiego dla wytwórni EMI, czterema Fryderykami, w tym Złotym Fryderykiem za całokształt osiągnięć muzycznych i wkład w rozwój polskiej muzyki.
Konstanty Andrzej Kulka jest profesorem Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. W 2017 r uhonorowany został tytułem doktora honoris causa Akademii Muzycznej w Gdańsku.
15 lipca w sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie w wykonaniu Mistrza i towarzyszącego mu pianisty Grzegorza Skrobińskiego, wysłuchaliśmy kolejno:
- Poloneza D - dur op.9 nr 3 Karola Lipińskiego,
- Sonaty skrzypcowej a - moll op.13 Ignacego Jana Paderewskiego,
- Fantazji na tematy z opery "Krakowiacy i Górale" J. Stefaniego op.33 Karola Lipińskiego.
Na bis Artysta zachwycił wszystkich niezwykle trudną i efektowną ostatnią częścią (Gigue) z Sonaty B-dur Francesco Geminianiego. Szczelnie wypełniająca salę publiczność zgotowała Mistrzowi długotrwałą owację.
Jestem szczęśliwa, że profesor Konstanty Andrzej Kulka zgodził się na rozmowę i poświęcił mi sporo czasu, dzięki czemu mogę zaprosić Państwa na spotkanie z tym wspaniałym artystą.

Kursy Kulka fot. Fotos s.c. Grzegorz Łyko.3jpg 800

        Jestem pod ogromnym wrażeniem wspaniałej Pana gry. Patrząc na Pana w czasie koncertu, odnosi się wrażenie, że gra na skrzypcach sprawia Panu wielką przyjemność i nawet najtrudniejsze miejsca nie sprawiają żadnej trudności.

        Cieszę się, że tak to wygląda, ale zawsze są trudne technicznie fragmenty, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę i poćwiczyć je wcześniej. Jeżeli program koncertu jest ograny, czyli wykonywałem te utwory już wielokrotnie, to wówczas jest to spokojniejsze wykonanie. Wtedy słuchacze mogą odnosić wrażenie, że wszystko przychodzi mi z łatwością, ale jednak sporo wysiłku to kosztuje, bo zawsze jak kończę grać, to jestem mocno spocony. Mimo wszystko trzeba się sporo napracować.

       Wiele razy występował Pan w sali balowej, długo także jest Pan profesorem Międzynarodowych Kursów Muzycznych.

       Oczywiście, wprawdzie nie jestem pedagogiem kursów od początku, nie liczyłem dokładnie, ale już od wielu lat tutaj jestem i uczę.
W sali balowej koncertowałem wielokrotnie, a pierwszy raz wystąpiłem tu w 1974 roku w ramach Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Niedawno mieliśmy zaplanowany wspólny koncert z moją córką, ale z powodu różnych przeszkód, a przede wszystkim pandemii, nie mogło to dojść do skutku. Mam nadzieję, że ten koncert się odbędzie, póki jeszcze gram, bo jestem już w dość zaawansowanym wieku.

       Maestro, publiczność czeka na Pana koncerty i wypełnia sale koncertowe, już teraz sprzedawane są bilety na koncert, który odbędzie się z Pana udziałem w Filharmonii Narodowej w grudniu tego roku.
       Oczywiście, że ja też chcę grać. Jest taki cykl koncertów, w którym ja gram „Cztery pory roku” Antonio Vivaldiego z Orkiestrą Kameralną Filharmonii Narodowej i w Warszawie będę występował z tym utworem po raz piąty, ponieważ ciągle jest zapotrzebowanie i bilety wyprzedane są zawsze na długo przed koncertem.

        Z Filharmonią Narodową jest Pan związany już od wielu lat.

        Można powiedzieć, że byłem związany, bo teraz to już są inne czasy, ja też już gram trochę mniej. Kiedyś byłem związany również etatem, przez wiele lat byłem solistą Filharmonii Narodowej i wtedy miałem obowiązek wykonania określonej ilości koncertów w sezonie.
Poza tym brałem udział w wielu tournée z Orkiestrą Filharmonii Narodowej, można powiedzieć, że razem objechaliśmy cały świat i ciekawych wspomnień jest mnóstwo.

        Pomimo, że pochodził Pan z muzycznej rodziny, to dosyć późno zaczął się Pan uczyć grać .  

      To prawda, bo miałem wtedy już osiem i pół roku. Naukę w szkole podstawowej rozpocząłem mając sześć i pół roku, a naukę muzyki rozpocząłem dwa lata później. Ale w obu ukończyłem naukę równocześnie, bo nauka w szkole podstawowej trwała siedem lat, a szkołę muzyczną I stopnia ukończyłem po pięciu latach. Później przez pięć lat byłem uczniem liceum muzycznego.

        Warto podkreślić, że nie poszedł Pan w ślady rodziców, bo tato śpiewał, a mama grała na fortepianie, natomiast Pan wybrał skrzypce.

        Podobno nie lubiłem dźwięku fortepianu, a bardzo podobał mi się dźwięk skrzypiec, które słyszałem czasami w radiu i stąd to się wzięło.
Miałem szczęście, bo miałem tylko dwóch nauczycieli w całym swoim życiu. Pierwszy nazywał się Ludwik Gbiorczyk, który był członkiem Orkiestry Filharmonii i Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Jego żona była harfistką w tej orkiestrze. Pamiętam, że będąc jego uczniem, w każdą niedzielę jechałem do niego do Sopotu na lekcje i obiad. To była stała opieka nie tylko muzyczna, ale i kulinarna.

        Drugim mistrzem był wybitny profesor Stefan Herman.

        Uczyłem się u niego w Państwowym Liceum Muzycznym, później przez rok w Wyższej Szkole Muzycznej w Sopocie, a później ta szkoła przeniosła się do Gdańska i mieściła się przy ulicy Gnilnej w tym samym budynku, co Liceum Muzyczne (które ciągle tam jest), a teraz Akademia Muzyczna w Gdańsku ma bardzo dobre warunki, bo mieści się w wyremontowanych budynkach dawnych koszarów wojskowych.

        Do Gdańska czuje Pan wielki sentyment, bo od lat jest Pan także profesorem wizytującym w gdańskiej Akademii Muzycznej.

        Tak, bo w Gdańsku się urodziłem i tam się wykształciłem. Nigdy nie wyjeżdżałem z Gdańska, ale potem musiałem emigrować do Warszawy, ponieważ tam mieścił się Pagart i inne instytucje, z którymi musiałem mieć stały kontakt, kiedy zacząłem prowadzić bardzo intensywne życie koncertowe, a był brak takiej komunikacji, jaka jest obecnie.

         Miał Pan szczęście, bo już jako 17-letni skrzypek uzyskał Pan dyplom z wyróżnieniem specjalnym na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Niccolo Paganiniego w Genui.

          To była wtedy najwyższa lokata dla tych, którzy nie występowali z orkiestrą, z którą występowało tylko sześć osób. Byłem wtedy bardzo młodym skrzypkiem, bo grałem na skrzypcach dopiero niecałe dziewięć lat.

          Za dwa lata odniósł Pan sukces, który był przełomowym momentem w całej karierze.

         Tak, a było to zwycięstwo w 1966 roku, w Międzynarodowym Konkursie Radia Niemieckiego ARD w Monachium. Od tej pory zaczęło się moje prężne życie koncertowe.

         Zarówno do konkursu w Genui, jak i w Monachium przygotował Pana profesor Stefan Herman. Ciekawa jestem, jakim był nauczycielem.

         Bardzo dobrym. Był pasjonatem skrzypiec i szczególną uwagę zwracał na technikę, zwłaszcza dotyczyło to prawej ręki, która jest troszkę mniej doceniana, a jest bardzo ważna. Był wielkim fanem wspaniałego polskiego skrzypka Bronisława Hubermana i nawet jeździł za nim i miał z nim kilka lekcji. W kolekcji miał wszystkie nagrania Hubermana, a także nuty.
Profesor Stefan Herman poza pewnymi naleciałościami epoki (m.in. glissanda), to we wszystkim był wspaniały. Ja częściowo to przejąłem i bardzo się z tego cieszę.
Ustawiał mi rękę, wieszał mi różne ciężarki na smyczku, żeby mi wzmocnić rękę, co mi bardzo pomogło.

         Niedawno, bo 10 czerwca tego roku, solistką koncertu w Filharmonii Podkarpackiej była pani Lidia Futorska, bardzo dobra skrzypaczka ze Lwowa, która studiowała także pod Pana kierunkiem i opowiadała, że bardzo dobrze wspomina ten czas, dużo się nauczyła, ale uwielbiała jak Pan brał skrzypce i grał.

         Pamiętam, że była u mnie na studiach podyplomowych. Prezentacja fragmentów utworów przez nauczyciela w czasie lekcji jest także praktyką uczenia. Niektórzy opierają się głównie na teorii, a ja głównie na praktyce – pokazuję, jak trzeba zagrać i ktoś zdolny może coś podpatrzeć. Ja jeszcze dodaję do tego pewne szczegóły techniczne i to często jest lepsze, i pożyteczniejsze dla studenta niż sama teoria.

         Dokonał Pan wielu nagrań dla stacji radiowych i telewizyjnych, a także dla wytwórni płytowych.

         W Polskim Radiu jest bardzo dużo moich nagrań i nawet nie potrafię ich policzyć. Wiele utworów nagrałem także na płytach – początkowo na czarnych krążkach winylowych, później już na srebrnych płytach CD.
Wiele czasu zajęły mi nagrania utworów Karola Lipińskiego, bo uważam, że tego kompozytora należy promować, bo to była zacna postać na gruncie muzyki wirtuozowsko-romantycznej.

         Jestem szczęśliwą posiadaczką sześciopłytowego albumu, gdzie zamieszczone są utwory Lipińskiego w Pana wykonaniu z towarzyszeniem zespołu kameralnego.

         To są przeróbki utworów z towarzyszeniem kwintetu, sekstetu, które w oryginale są skomponowane na skrzypce i orkiestrę. Pan profesor Andrzej Wróbel bardzo dobrze zaaranżował je na smyczki i brzmi to wszystko bardzo dobrze, ponieważ w oryginale jak orkiestra akompaniuje soliście, to tylko w tutti grają instrumenty dęte, a soliście akompaniują same smyczki.
          Ta wersja powstała w celu zmniejszenia kosztów całego nagrania. Oryginalne są kompozycje na kwartet czy trio.Partia solowych skrzypiec pozostała zawsze oryginalna, jest niesłychanie trudna i trzeba było się solidnie przygotować.
          Te utwory nie są łatwiejsze od utworów Paganiniego, a dla mnie osobiście znacznie ciekawsze i lepsze, ponieważ Paganini jest trochę sztampowy, łatwy do przewidzenia, natomiast u Lipińskiego nigdy nie wiadomo, co dalej będzie. Zdarzają się różne przełomy harmoniczne, melodyczne i to jest znacznie ciekawsze. Uważam, że są to świetne utwory - oczywiście w ramach literatury wirtuozowsko-romantycznej.

         Powszechnie znana jest wypowiedź Paganiniego: „Nie wiem kto jest najlepszym skrzypkiem na świecie, ale na pewno Lipiński jest drugim”.

         Ale później podarował skrzypce Lipińskiemu, co oznacza, że uznawał Lipińskiego. Nawet pisał kiedyś w liście po wspólnym występie: „Publiczność uważała, że jestem lepszy, ale moim zdaniem Lipiński miał piękniejszy ton”.

         O Pana grze też wielokrotnie czytałam i słyszałam opinie, że Pana skrzypce śpiewają, a nie grają.

         Cieszę się z takich opinii. Chcę podkreślić, że skrzypce są chyba najbardziej podobne do głosu ludzkiego, a głos ludzki jest najpiękniejszym instrumentem.

Kursy Kulka fot. Fotos s.c. Grzegorz Łyko 2 800

         Myślę, że chyba także sporo zależy od instrumentu. Myślę, że nawet świetnemu skrzypkowi trudno się gra na złym instrumencie.

         To ja wiem, ale jest również powiedzenie, że instrument sam nie gra. Uważam, że dobry instrument jest rzeczą bardzo ważną, bardzo potrzebną, ponieważ zmniejsza wysiłek wydobywania dźwięku z instrumentu, potrafi mieć piękną barwę, itd.
Ale można też to wszystko troszeczkę podrobić. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób wydobywa się dźwięk, jak pracuje prawa ręka, itd… Na niezbyt dobrym instrumencie można czasem nawet przyzwoicie zagrać. Można też bardzo kiepsko zagrać na bardzo dobrym instrumencie.
Od grającego dużo zależy, ale dobry instrument jest bardzo pomocny. Nawet sama słyszalność instrumentu w większej sali jest również ważna, bo musi brzmieć dobrze w każdym miejscu na widowni.

         Wczoraj uśmiechnęłam się sama do siebie przeglądając wydany w 2003 roku przez Polskie Radio album zawierający Pana nagrania z różnych lat działalności. W dołączonej do albumu książeczce jest napisane, że od 1967 roku wykonał Pan 1500 koncertów i recitali na całym świecie. To jest cyfra podana 19 lat temu. Pomyślałam, że teraz jest ona dużo większa.

         Już dawno przekroczyłem 2000 , ale ja nie liczę swoich koncertów, bo to nie ma sensu. Muszę powiedzieć, że w tej chwili gram znacznie mniej i to nie tylko dlatego, że w czasie pandemii koncertów nie można było organizować, ale nawet nie zabiegam o nie. Częściej odpoczywam, trochę uczę, ale od czasu do czasu z przyjemnością staję także na estradzie koncertowej.

        Wielu wybitnych artystów tak robi. Najlepszym przykładem jest nasz wspaniały Krystian Zimerman, który od lat rzadko występuje przed publicznością.

        Ale Krystian Zimerman jest genialnym pianistą, ma swoje pomysły i do tego zawsze swój fortepian.

        Otrzymując zaproszenie na koncert pewnie także często proponuje Pan repertuar.

         Niestety, tak nie jest. Najczęściej zależy to od organizatorów koncertów. Każda instytucja muzyczna musi mieć własny plan repertuarowy i musi on być różnorodny. Stąd najczęściej solista proszony jest o wykonanie konkretnego koncertu. Jak to był okres dość odległy, a ja nie miałem tego utworu w repertuarze, to musiałem się szybko go nauczyć. To była najprostsza i jednocześnie najbardziej uciążliwa droga do opanowania repertuaru, bo wiadomo, że po ukończeniu studiów nie miałem zbyt wielu koncertów i trzeba było wielu się nauczyć. To była konieczność.

         Padały też propozycje nie do odrzucenia – jak mistrz Krzysztof Penderecki zaproponował Panu wykonanie swojego I Koncertu skrzypcowego, to nie mógł Pan odmówić.

         To prawda, wielokrotnie graliśmy ten utwór pod batutą kompozytora w Europie i Ameryce Północnej, zwłaszcza w czasach, kiedy jeszcze nie powstał II Koncert skrzypcowy.
Było także trochę kłopotów, bo pierwszym wykonawcą tego utwory był Isaac Stern i uważał, że tylko on powinien być wykonawcą partii solowych w I Koncercie skrzypcowym .

Kursy Kulka fot. Fotos s.c. Grzegorz Łyko 800

         Po tylu latach działalności artystycznej wspomnień jest bardzo dużo. Myślę, że powinien Pan napisać o sobie książkę albo ktoś inny mógłby zapisać Pana wspomnienia i biografię.

         Mam już taką malutką książeczkę „Spłacam dług” i jest tam dużo faktów. Prowadzę normalne życie i nie uważam, że to dobry temat na obszerną książkę.

          Ma Pan wspaniałą rodzinę, jest Pan ojcem dwóch córek i jedna z nich jest utalentowanym, czynnym muzykiem, chociaż nie zajmuje się muzyką klasyczną.

          To prawda, ale jestem dumny, bo robi to dobrze i popieram jej działalność, a nawet czasem razem występujemy. Gaba Kulka, czyli Gabrysia tworzy i wykonuje bardzo ambitne utwory trudne do zaszufladkowania i nie jest to działalność dla szerokiej publiczności. Wszystkie jej koncerty i płyty są zawsze bardzo starannie przygotowane i wykonane.
Starsza córka nie jest bezpośrednio związana z muzyką, ale specjalizuje się w dziedzinie prawa autorskiego, które również dotyczy każdej sztuki.

          Czuje się Pan z pewnością spełnionym muzykiem. Czego można Panu życzyć w roku 75-tych urodzin, oprócz zdrowia?

          Oczywiście, że zdrowia, bo po tylu latach machania smyczkiem mogą się niedługo pojawić pewne niedowłady ręki, chociaż na razie jeszcze mogę dobrze grać.
Chciałbym jeszcze troszkę ładnie pograć na skrzypcach, chociaż mam postanowienie, że jak tylko coś nie będzie mi wychodzić, to natychmiast przestanę grać.

          W imieniu wszystkich czytelników i fanów z Podkarpacia życzę Panu zdrowia. Oby jak najczęściej, jak najdłużej mógł Pan nas radować swoją grą.

          Może ta moja niezła forma wynika z tego, że jestem człowiekiem leniwym, za dużo nie ćwiczę i dlatego mam jeszcze trochę więcej siły na teraz, i na później. Nie wygrałem się jeszcze do końca i mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram.
Dziękuję za życzenia i wszystkich pozdrawiam.

Zofia Stopińska

Zdjęcia: Fotos s.c. Grzegorz Łyko

 

XVI Festiwal Muzyki Kameralnej BRAVO MAESTRO - Kąśna Dolna 2022

Kąśna Brawo Maestro 2022 BravoMaestro2022
XVI Festiwal Muzyki Kameralnej BRAVO MAESTRO
26-28 sierpnia | Sala Koncertowa Stodoła


26 sierpnia (piątek), godz. 18.00
Mistrzowska Małgorzata Walewska
Przy fortepianie Taras Hlushko

27 sierpnia (sobota), godz. 18.00
 Carl Orff – „Carmina Burana”
w opracowaniu na dwa fortepiany i zespół instrumentów perkusyjnych, w wykonaniu Opera Śląska w Bytomiu
Wystąpią: Ewelina Szybilska (sopran), Adam Sobierajski (tenor), Jacek Jaskuła (baryton), Mirella Malorny (fortepian), Grzegorz Biegas (fortepian), Chór Opery Śląskiej w Bytomiu, Maciej Tomasiewicz (dyrygent)

28 sierpnia (niedziela), godz. 17.00
 Maraton Muzyczny – Muzyka Filmowa
Wystąpią: KATARZYNA DUDA | Violinist (skrzypce), Joanna Monachowicz (obój), Janusz Wawrowski (skrzypce), Michał Zaborski(altówka), Karol Marianowski (wiolonczela), Robert Morawski (fortepian), Klaudiusz Baran (akordeon / bandoneon), a także Yehuda Prokopowicz – laureat Konkursu o Nagrodę im. Anny Knapik w ramach festiwalu Tydzień Talentów 2022
Słowo o muzyce podczas wszystkich festiwalowych wieczorów wygłosi Regina Gowarzewska
Bilety w cenie 40 zł do nabycia od 26 lipca w kalendarzu koncertowym na www.centrumpaderewskiego.pl – zakładka Koncerty
-----
Autorem identyfikacji wizualnej festiwalu jest Piotr Barszczowski

 

Subskrybuj to źródło RSS