Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

40. Międzynarodowy Festiwal Przemyska Jesień Muzyczna - BLASK DWORU

ROZTAŃCZONE DWORY EUROPY
KONCERT EDUKACYJNY DLA DZIECI

PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Aleksandra WAGSTYL – skrzypce/dyrygent
Rezerwacja miejsc wyłącznie dla grup tel. 507 108 072

12.10.2023 godz. 9.00
Centrum Kulturalne w Przemyślu (ul. Konarskiego 9)

KONCERT INAUGURACYJNY
MUZYKA NIEBIOS
U KSIĘCIA LEOPOLDA

w programie:
Jan Sebastian Bach
III Koncert brandenburski BWV 1048
IV Koncert brandenburski BWV 1049
III Suita orkiestrowa BWV 1068
Koncert skrzypcowy a-moll BWV 1041

PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Zbigniew PILCH – skrzypce/dyrygent
Katarzyna CZUBEK – flet prosty
Julie KUČEROVÁ – flet prosty

15.10.2023 godz. 17.00
Centrum Kulturalne w Przemyślu (ul. Konarskiego 9)

WŁOSKI SMAK
FRANCUSKA FINEZJA
RECITAL KLAWESYNOWY

w programie:
Jean-Henry d'Anglebert (1629-1691)
Pièces en sol
Bernardo Storace (c.1637 - c.1707)
Selva di varie compositioni d'intavolatura per cimbalo ed organo, Venezia 1664, Ciaccona
Johann Caspar Ferdinand Fischer (1656-1746)
Les pieces de clavessin (Musicalisches Blumenbüschlein), Augsburg 1698, Praeludium I d-moll
Johann Caspar Ferdinand Fischer (1656-1746)
Musikalischer Parnassus, Augsburg 1700, Uranie
Toccata – Allemande – Courante – Sarabande – Gavotte – Gigue – Menuet – Riguadon - Passacaglia
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Concerto – Italienisches Konzert BWV 971

Ewa MROWCA – klawesyn (Anonim, Florencja 1700, Detmar Hungerberg Hückeswagen 2006 G/Gis-d3, 8' + 8)

20.10.2023 godz. 17.00
Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu (ul. Słowackiego 91)
wstęp wolny

KAMERALNE SALONY
WIELKIEGO ŚWIATA

w programie:
Ludwig van Beethoven - Sonata F dur na wiolonczelę i fortepian op. 5 nr 1
Ludwig van Beethoven – Dwanaście wariacji na temat arii Papgaena: Ein Mädchen oder Weibchen z opery Czarodziejski flket W. A. Mozarta F-dur op. 66
L.van Beethoven - Dwanaście wariacji na temat duetu Paminy i Papagena: Bei Männern, welche Liebe fuhlen opery Czarodziejski flket W. A. Mozarta op. WoO 46
Fryderyk Chopin - Polonaise Brillante précédée d’une Introduction na wiolonczelę i fortepian C -dur, op.3 (Introdukcja i Polonez C-dur na fortepian i wiolonczelę op. 3)
Fryderyk Chopin - Grand Duo concertant (Wielkie duo koncertowe) E-dur na temat z opery Robert diabeł.

FUDALA ROT DUO:
Wojciech FUDALA – wiolonczela
Michał ROT – fortepian

21.10.2023 godz. 18.00
Towarzystwo Muzyczne (Rynek 5)

SŁOŃCE POŁUDNIA
SCENA MŁODYCH

w programie:
Luigi Boccherini - Sonata for Cello and Basso continuo in A Major G. 4
Gaspar Cassadó - Requiebros for Cello and Piano
Manuel Marocchi: Piece for Cello and live electronics

Ludwig van Beethoven – Sonata for Piano and Cello in A Major nr 3 Op. 69

Clemente ZINGARIELLO - wiolonczela
Federico IUNCO - fortepian
Manuel MAROCCHI - muzyka elektroniczna na żywo

28.10.2023 godz. 18.00
Towarzystwo Muzyczne (Rynek 5)

CESARSKI WIEDEŃ
KRÓLEWSKI LONDYN

w programie:
Franz Schubert – Kwintet fortepianowy Pstrąg A-dur, op114
Ralf Vaughan Williams - Kwintet fortepianowy c-moll

Piotr TARCHOLIK - skrzypce
Gianfranco BORELLI - altówka
Anna ARMATYS - wiolonczela
Marek ROMANOWSKI - kontrabas
Monika WILIŃSKA-TARCHOLIK - fortepian

29.10.2023 godz. 18.00
Towarzystwo Muzyczne (Rynek 5)

KARTKI Z NIEZAPISANEGO DZIENNIKA

w programie:
Franz Joseph Haydn - Kwartet smyczkowy „Kaiser” C dur op. 76, nr 3
Ludvig van Beethoven - Kwartet smyczkowy „Serioso” f - moll op. 95
Przemysław Scheller - Kwartet smyczkowy „Sensation of an Elusive Observation" - premiera polska i światowa
Krzysztof Penderecki - III Kwartet smyczkowy „Kartki z niezapisanego dziennika”

AIRIS QUARTETT

Aleksandra CZAJOR-KOWALSKA - skrzypce
Grażyna ZUBIK - skrzypce
Malwina TKACZYK - altówka
Mateusz MAŃKA - wiolonczela

4.11. 2023 godz. 18.00
Towarzystwo Muzyczne (Rynek 5)

KOLORY PARYŻA

w programie:
Maurice Ravel
Vocalise-Étude En Forme De Habanera (Wokaliza w formie habanery)
Kaddisch
À la manière de Chabrier - harfa solo
II Sonata “Blues” na skrzypce i fortepian (w partii fortepianu harfa)
Pavane Pour Une Infante Défunte (Pawana na śmierć infantki)
Ma Mère L'oye: Pavane De La Belle Au Bois Dormant (Moja matka gęś. Pawana Śpiącej królewny)
Prélude - harfa solo
Jeux d’eau (Igraszki wody) - harfa solo
Tzigane

Gabriela OPACKA-BOCCADORO - skrzypce
Oliver WASS - harfa

5.11.2023 godz. 18.00
Towarzystwo Muzyczne (Rynek 5)

DOTYK GENIUSZU
KONCERT FINAŁOWY

w programie:
Edward Grieg - Suita w dawnym stylu "Z czasów Holberga" op. 40
W. A. Mozart - Koncert fortepianowy nr 21, C-dur KV 467

PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Piotr TARCHOLIK - skrzypce/dyrygent
Mateusz ZUBIK – fortepian

12.11.2023 godz. 18.00
Zamek Kazimierzowski w Przemyślu

Bilety w cenie 30zł do nabycia przed koncertami. Rezerwacja telefoniczna 507 108 072

Jubileusz 55-lecia PSM I stopnia w Łańcucie

Nie tylko melomanom Łańcut kojarzy się z muzyką klasyczną dzięki koncertom, odbywającym się w ramach Muzycznych Festiwali w przepięknym Zamku Lubomirskich i Potockich oraz z lipcowymi Międzynarodowymi Kursami Muzycznymi. Miejscem, gdzie ta muzyka rozbrzmiewa codziennie jest Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie, która w tym roku świętuje 55-lecie działalności.
Był to dobry pretekst do odwiedzenia szkoły i rozmowy z panem dyrektorem Michałem Horodeckim.

Łańcut jest miastem o bogatych tradycjach muzycznych, a Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia powstała na bazie działających wcześniej ognisk muzycznych.
      - To prawda, powstanie szkoły muzycznej było poprzedzone działalnością najpierw Społecznego Ogniska Muzycznego, a później Państwowego Ogniska Muzycznego. Pierwsze ognisko miało swą siedzibę w budynkach łańcuckiego zamku, a Państwowe Ognisko Muzyczne działało w budynku Liceum Ogólnokształcącego nr 1 im. Henryka Sienkiewicza. Coraz więcej uzdolnionych muzycznie młodych ludzi pragnęło się uczyć grać i stąd była potrzeba utworzenia szkoły muzycznej, która będzie profesjonalnie przygotowywała młodych adeptów muzyki do dalszego kształcenia.

W 1968 roku pan Józef Nawojski, ówczesny dyrektor Państwowego Ogniska Muzycznego, został dyrektorem Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Łańcucie.
      - Dzięki jego działaniom ta szkoła powstała. W lipcu 1968 roku Minister Kultury i Sztuki przekształcił Państwowe Ognisko Muzyczne w Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia i pierwszym dyrektorem został pan mgr. Józef Nawojski. Przez pierwsze dwa lata szkoła działała nadal w budynku I Liceum Ogólnokształcącego, ale nie spełniał on potrzeb szkoły i szukano nowej siedziby.
      W 1970 roku, dzięki staraniom ówczesnego dyrektora Muzeum - Zamku Antoniego Dudy-Dziewierza, przy wsparciu kustosza Jerzego Żurawskiego, szkoła otrzymała budynek usytuowany we wschodniej części parku zamkowego, czyli budynek dawnego Zarządu „Ogrodów” hrabiego Potockiego. W tym budynku szkoła mieści się nadal.

Trzeba było zabytkowy budynek przystosować do potrzeb szkoły muzycznej.
       - Przez rok ten budynek był przygotowywany i w 1971 roku szkoła przeniosła się do nowej siedziby. Rozpoczęło się rozszerzanie instrumentarium, nadal trwały prace przystosowujące budynek do potrzeb rozwijającej się szkoły. Przez kolejne lata część nauczycieli przeszła na emerytury, a zatrudniani byli młodzi, pełni pomysłów i wykszatłceni pedagodzy. Ciągle wzrastał poziom nauczania. Powstawały zespoły muzyczne, organizowano konkursy i imprezy, w których brali udział również uczniowie szkoły.

Zmieniali się także dyrektorzy łańcuckiej szkoły muzycznej.
      - Od 1974 roku, przez cztery lata, zarządzał szkołą mgr. Roman Pelc. Kolejnymi dyrektorami byli: Marian Trzeciak, Fryderyk Staszowski, Marian Koba i Antoni Walawender, a każdy z dyrektorów miał udział w rozwoju szkoły. Pojawiały się nowe inicjatywy, podejmowano współpracę z Międzynarodowymi Kursami Muzycznymi, które rozpoczęły działalność, nawiązywali współpracę z festiwalem Dni Muzyki Kameralnej, zapraszali do szkoły słynnych muzyków, którzy występowali z koncertami dla uczniów.
      W 1990 roku konkurs na dyrektora wygrał pan mgr Jan Szydło i przez kolejne 32 lata stał na czele Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Łańcucie.
W tym czasie szkoła rozkwitała, uczniowie zdobywali nagrody i wyróżnienia w konkursach regionalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych. Wielu uczniów kontynuuje naukę w szkołach muzycznych II stopnia, a później w akademiach muzycznych.
Poszerzało się instrumentarium i powstawały nowe klasy – m.in. wiolonczeli i organów.

Ilu uczniów uczęszcza aktualnie do Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Łańcucie?
      - Aktualnie pobiera naukę około 230 uczniów. Jest to możliwe, ponieważ uczęszczają do szkoły w różne dni tygodnia, w dwóch cyklach 6-letnim i 4-letnim. Dlatego nie widać takiej ilości uczniów, bo nie wszyscy są w tym samym czasie w szkole.

Szkoła mieści się w pięknym zabytkowym budynku, i stąd wynikają pewne ograniczenia, ale wykorzystujecie każde pomieszczenie.
      - Budynek jest własnością Muzeum-Zamku w Łańcucie, położony jest na terenie zabytkowego parku i podlega ścisłej ochronie konserwatorskiej. Wszelkie wykonywane w szkole prace muszą być zaakceptowane przez konserwatora. Do prowadzenia zajęć teoretycznych potrzebne są większe sale, ale wiele pomieszczeń udało się podzielić na mniejsze sale do nauki gry na instrumentach. Każdy centymetr jest zagospodarowany, wykorzystujemy każdą wolną przestrzeń.

PSM Łańcut Szkoła 800

Szkoła aktywnie uczestniczy w życiu muzycznym w swoim środowisku.
       - Od wielu lat współpracujemy przy organizacji znanych na całym świecie Międzynarodowych Kursów Muzycznych (wkrótce będą obchodziły 50-lecie działalności). Dyrektorem artystycznym i naukowym kursów jest prof. Krystyna Makowska-Ławrynowicz.
       Od kilku lat, w czasie wakacji, jesteśmy gospodarzem metodycznych warsztatów pianistycznych „Od rzemiosła do mistrzostwa”, które organizuje Polskie Stowarzyszenie Pedagogów Pianistów EPTA, a kierownikiem artystycznym jest prof. Karol Radziwonowicz. Te kursy są bardzo dobrze oceniane przez uczestniczących w nich nauczycieli i uczniów.
Uczestniczymy także we wszystkich ważnych w naszym środowisku inicjatywach.
       W budynku szkoły ma także siedzibę Łańcuckie Towarzystwo Muzyczne, które inicjuje wieczory muzyki, uczniowie szkoły koncertują w Miejskim Domu Kultury, organizujemy koncerty skierowane do mieszkańców miasta i całego powiatu. Jeździmy do innych szkół z koncertami promującymi naszą szkołę. Nasze działania zmierzające do rozwoju kultury w środowisku lokalnym są częste. Na różne sposoby promujemy wysoka sztukę.
       Jednym z celów szkół muzycznych I stopnia jest kształcenie świadomych odbiorców muzyki. Naszych absolwentów można zobaczyć i usłyszeć w prawie każdym zespole muzycznym, działającym na terenie powiatu; w każdej orkiestrze dętej, w każdej kapeli, w zespołach wykonujących różnorodną muzykę – od klasycznej po szeroko rozumianą rozrywkową. Dokładają swoją cegiełkę do kultury muzycznej na terenie Powiatu łańcuckiego i nie tylko.
       Organizujemy dla naszych uczniów wyjazdy na koncerty do Filharmonii Podkarpackiej. Chcemy, aby nasi uczniowie uczyli się świadomego odbioru muzyki. Ta inicjatywa cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. Są uczniowie, którzy jadą na każdy koncert i pytają, kiedy następny wyjazd będzie organizowany.

Państwowa Szkoła Muzyczna w Łańcucie jest także organizatorem konkursów muzycznych.
       - Organizujemy trzy konkursy. Najbliższy odbędzie się już 17 listopada 2023 roku – to I Ogólnopolski Konkurs Pianistyczny im. Teodora Leszetyckiego. Jest to konkurs skierowany do szkół muzycznych I i II stopnia. Przewodniczącym jury w tym konkursie będzie prof. Hubert Rutkowski, prezes Towarzystwa im. Teodora Leszetyckiego. Będzie nagroda dla uczestnika, który zaprezentuje w trakcie konkursu utwór Teodora Leszetyckiego. Nadmienię, że będzie to pierwszy konkurs w Polsce im. Teodora Leszetyckiego. Tę informację zamieścił nawet na swoim profilu Facebook pan prof. Hubert Rutkowski. Do prac w jury, oprócz prof. Huberta Rutkowskiego, przyjęli nasze zaproszenie jeszcze inni znakomici polscy pianiści: prof. Beata Bilińska z Akademii Muzycznej w Katowicach, prof. Mariusz Drzewicki z Akademii Muzycznej w Łodzi. W jury zasiądzie także nasz nauczyciel dr Jarosław Pelc, który specjalizuje się w twórczości Teodora Leszetyckiego.
       Kolejny konkurs to „Łańcuckie potyczki na smyczki”, którego działalność zainicjowaliśmy w ubiegłym roku. Jest on skierowany do najmłodszych uczniów skrzypiec i wiolonczeli, rozpoczynających swoją drogę ku karierze wirtuoza.
       Organizujemy od lat także BRASS FESTIWAL - Konkurs Instrumentów Dętych Blaszanych, o zasięgu ogólnopolskim, który jest rozbudowaną formułą i kontynuacją Makroregionalnego Konkursu Instrumentów Dętych Blaszanych, który od lat nasza szkoła organizowała. W ubiegłym roku zmieniliśmy formułę rozszerzając zakres tego konkursu i otrzymał nazwę BRASS FESTIWAL.

Może nie wszyscy czytelnicy wiedzą, że patron szkoły i konkursu, Teodor Leszetycki, urodził się w Łańcucie.
       - Dlatego w 1992 roku Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia w Łańcucie otrzymała patrona – Teodora Leszetyckiego, można śmiało powiedzieć słynnego łańcucianina, który urodził się w łańcuckim zamku i w Łańcucie spędził pierwsze lata, niczym wyjechał wraz z rodzicami do Wiednia. Tam rozwinął swoją karierę jako pianista, a później jako słynny pedagog, twórca słynnej szkoły pianistycznej. Jej kontynuatorzy uczą też w naszej szkole. Pan Jarosław Pelc prześledził dokładnie całą ścieżkę i okazało się, że jest kolejnym pokoleniem kontynuatorów tej szkoły.
       Na budynku naszej szkoły zamieszczona jest pamiątkowa tablica, odsłonięta podczas uroczystości nadania szkole imienia Teodora Leszetyckiego. Inicjatorami tego pomysłu byli ówczesny dyrektor Filharmonii Rzeszowskiej Wergiliusz Gołąbek i dyrektor szkoły Jan Szydło. Uroczystość odbyła się w maju 1992 roku i uczestniczyli w niej ludzie związani z muzyką i przedstawiciele Towarzystwa Muzycznego im. Teodora Leszetyckiego ze Stanów Zjednoczonych. Od tego wydarzenia Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia w Łańcucie chlubi się swoim patronem i naszą myślą przewodnią są słowa Teodora Leszetyckiego: „Nie ma sztuki bez życia ani życia bez sztuki”

W najbliższych dniach będziecie świętować 55-lecie działalności szkoły.
       - 18 i 19 października będziemy uroczyście obchodzić Jubileusz 55-lecia Szkoły. Pewnie będziemy także świętować później, bo przecież trwa on cały rok. Będziemy wyrażać wdzięczność tym, którzy
Przez lata rozwijali szkołę i w niej pracowali, dbali o rozwój młodzieży. Jubileusz jest dla nas impulsem do dalszej pracy, do kontynuowania drogi, którą wytyczyli nasi poprzednicy. Postaramy się także zostawić cegiełkę dla przyszłych pokoleń.
       18 października o godz. 18.00 rozpoczynamy świętowanie uroczystą Mszą dziękczynną w Kościele Farnym w Łańcucie. Zapewnimy też oprawę muzyczną tej mszy i serdecznie zapraszamy wszystkich absolwentów, emerytowanych i obecnych pracowników oraz sympatyków szkoły.
       19 października o godz. 17.00 w Auli Szkoły Muzycznej zaplanowana została uroczysta akademia, w czasie której część nauczycieli zostanie uhonorowana odznaczeniami, a później rozpocznie się Koncert Jubileuszowy.

Oprócz życzeń pomyślności dla całej społeczności szkolnej oraz dalszego rozwoju szkoły – czego Wam życzyć?
        - Najważniejsze, żeby w naszej szkole chcieli realizować swoje pasje i marzenia młodzi ludzie. Aby muzyka była w kręgu zainteresowań szerokiego grona dzieci i młodzieży. Zauważamy, że liczba osób, które chcą się kształcić profesjonalnie, jest coraz mniejsza. Wiadomo, że dzieci mają dużo innych zajęć i chylę czoła przed uczniami, którzy decydują się na naukę w naszej szkole. Chcemy, aby było ich jak najwięcej.

Dziękuję za rozmowę

Zofia Stopińska

W Filharmonii Podkarpackiej - Brahms, Schumann

AB 20 października 2023 r. ,piątek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MIRIAN KHUKHUNAISHVILI – dyrygent
ALDA DIZDARI – skrzypce

W programie:
J. Brahms – Koncert skrzypcowy D-dur op. 77
R. Schumann – IV Symfonia d – moll op. 120

Dwa arcydzieła zapowiadane w programie wyszły spod pióra wybitnych, zaprzyjaźnionych ze sobą twórców niemieckich – Roberta Schumanna(1810 – 1856) i Johannesa Brahmsa (1833 – 1897) . Obaj tworzyli w epoce romantyzmu. Brahms czerpał inspirację z muzyki J.S. Bacha i klasyków wiedeńskich, którą potrafił przetworzyć w stylistykę swoich czasów, Schumann był ucieleśnieniem ducha romantyzmu, i to właśnie on dostrzegł nieprzeciętny talent Brahmsa, o czym napisał w słynnym magazynie „Neue Zeitschrift für Musik”: „Oto nadchodzi nowa krew, nad której kolebką czuwali bohaterowie i łaski. Nazywa się Johannes Brahms, pochodzi z Hamburga.” Dzieła obu twórców nie zawsze trafiały w gusta publiczności. Koncert skrzypcowy D- dur (1878) Brahmsa rozczarował słuchaczy, którzy oczekiwali przede wszystkim popisu solowego instrumentu. Tymczasem kompozytor wyznaczył skrzypcom znacznie trudniejsze zadanie polegające na ich współdziałaniu z brzmieniem orkiestry symfonicznej, co wymagało od solisty umiejętności eksplorowania pełnego dźwięku instrumentu Cześć pierwsza Koncertu skrzypcowego D – dur jest pełnym rozmachu allegrem sonatowym, w którym sekwencje burzliwe przeplatają się z rozmarzonym liryzmem. Skupione, pełne powagi Adagio słynie z przepięknej, nastrojowej melodii oboju, którą przejmują skrzypce solo. Kontrast wprowadza finałowe, energiczne Allegro giocoso, oparte na radosnym rondzie z motywami muzyki węgierskiej. Podobnie jak Koncert skrzypcowy Brahmsa, tak i IV Symfonia Schumanna wychodziła poza konwencje epoki kładąc nacisk na emocjonalną warstwę kompozycji. Wbrew numeracji, to drugie w kolejności dzieło symfoniczne kompozytora, napisane w 1841 roku, jako „Fantazja symfoniczna” – tuż po radosnej I Symfonii „Wiosennej. Nowe dzieło, o bardziej dramatycznym obliczu, naznaczone emocjonalnością wypływającą z głębi duszy kompozytora, nie doczekało się jednak uznania. Po przeinstrumentowaniu Fantazji wydał ją Schumann – dziesięć lat później, jako IV Symfonię – jej premiera w 1853 r. zakończyła się sukcesem. Był to ostatni triumf Schumanna zanim pogrążył się w mrokach choroby psychicznej.

Mirian Khukhunaishvili jest jednym z najbardziej fascynujących i najlepszych dyrygentów młodego pokolenia. Jest współzałożycielem i dyrektorem artystycznym Młodzieżowej Orkiestry z Tbilisi (Tbilisi Youth Orchestra).
Mirian prowadził takie orkiestry jak: holenderska orkiestra symfoniczna Royal Concertgebouw, Duńska Narodowa Orkiestra Symfoniczna, Islandzka Orkiestra Symfoniczna, Koreańska Orkiestra Symfoniczna, Orkiestra Filharmoniczna Radia Francuskiego, Orkiestra Symfoniczna z Trondheim, Macedońska Orkiestra Filharmoniczna, Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie oraz wszystkie najważniejsze gruzińskie orkiestry i chóry.
Współpracował ze światowej sławy muzykami, takimi jak m.in. Eliso Virsaladze, Paata Burchuladze, George Gagnidze, Nino Machaidze i Alexander Buzlov.
W sezonie 2022-2023 Mirian Khukhunaishvili debiutował w Konzerthaus Berlin z niemiecką orkiestrą symfoniczną Konzerthausorchester Berlin oraz takimi solistami jak Christoph Eshenbach, Iddo Bar-Shai, Valeryi Sokolov i Alexey Shadrin, a w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej z tamtejszą orkiestrą. W sezonie 2024/2025 zadebiutuje w sali koncertowej Wiedeńskiego Towarzystwa Muzycznego Musikverein.
W sierpniu 2023 roku Mirian wystąpi ponownie w berlińskim Konzerthaus z Młodzieżową Orkiestrą z Tbilisi na festiwalu „Young Euro Classics”.
Od 2021 roku Mirian pełni funkcję wizytującego nauczyciela akademickiego na Islandzkiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie prowadzi zajęcia z dyrygentury i prowadzi chór uniwersytecki.
W 2020 roku uzyskał stopień doktora w dziedzinie dyrygentury w Akademii Muzycznej w Krakowie.
Mirian jest pierwszym uczestnikiem w historii Akademii Dyrygentów z Tonhalle-Orchester Zürich, który zdobył zarówno stypendium im. Paavo Jarviego, jak i nagrodę międzynarodową publiczność.

Filharmonia Alda Dizdari

Alda Dizdari

“Tak żywa, kreatywna i wybitna gra jest naprawdę rzadkością. Ekspresyjność jej smyczkowania była rzeczą zdumiewającą.” – Tim Homfray, Strad Magazine “

Alda Dizdari jest fenomenem […] Tak jak najwięksi muzycy, służy muzyce w sposób perfekcyjny: nie wprowadza żadnych manieryzmów ani intelektualizmów, pozwalając aby dzieło muzyczne mówiło samo za siebie w każdej frazie.” – Sir Noel Malcolm (autor “George Enescu: Jego Życie i Muzyka”)

“[…]To poruszająca historia, opowiedziana z pokrzepiającą otwartością i szczerością, która wychwytuje i przekazuje transformacyjną moc muzyki nawet w najtrudniejszych okolicznościach.” – Julian Haylock, The Strad Magazine,

Alda Dizdari jest wszechstronnym muzykiem, pedagogiem i autorem. Urodzona w Albanii i mieszkająca w Londynie skrzypaczka z powodzeniem łączy karierę solową z innymi rodzajami działalności kreatywnej i charytatywnej. Od czasu swojego debiutu w Wigmore Hall w 2010 roku, została wybrana muzykiem “One to Watch” (“warty obserwowania”) przez magazyn Gramophone, występowała jako solistka w najbardziej prestiżowych miejscach w kraju i za granicą, wyprodukowała pięć nagrań dla Mellos Records, jej pracę poddał recenzji The Strad Magazine, opisał the Sunday Times/ Culture Magazine, a artystka pojawiła się na żywo w programach BBC Radio 3 i Radio 4. Po wykonaniu Koncertu Skrzypcowego Elgara na terenie całej Europy oraz premierowym wykonaniu koncertu w rodzimej Albanii, w 2020 roku Alda wydała audiobook ze swoimi wyjątkowymi wspomnieniami: 'Kiss Me Again; A Memoir of Elgar in Unusual Places’ oraz wypuściła specjalną edycję, zawierającą audiobook i nagranie, w tym płytę winylową, Koncertu Skrzypcowego Elgara z dyrygentem Alexandrem Walkerem i orkiestrą Musica Viva.
W 2022 roku Alda wydała swój najbardziej intymny album, zatytułowany “The Words of the Candle”. Obecnie jest z tym albumem w trakcie tournée i występuje na różnych festiwalach, w tym na festiwalu w Canterbury. W 2024 roku Alda nagra dla Resonus Label solową sonatę skrzypcową i koncert skrzypcowy brytyjskiego kompozytora Robina Hollowaya pod dyrekcją Alexandra Walkera oraz z Narodową Orkiestrą Walii BBC.
Od 2008 roku Alda gra na skrzypcach GB Ceruti, Cremona 1791, kupionych specjalnie dla niej przez prywatnego sponsora, oraz na smyczku Dominique Peccatte, wypożyczonym od the Stradivari Trust w Wielkiej Brytanii.

BOOM: SERWUS MADONNA

22 października 2023 r., niedziela, godz. 17:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

JANUSZ RADEK, MAJA KLESZCZ I KATARZYNA GRONIEC powracają z kultowym recitalem „Serwus Madonna” z piosenkami z repertuaru Ewy Demarczyk.

„Serwus Madonna” to kultowy program koncertowy Janusza Radka, zawierający piosenki kompozytorów Piwnicy Pod Baranami: Zygmunta Koniecznego, Andrzeja Nowaka, Andrzeja Zaryckiego, Jana Kantego Pawluśkiewicza. Utwory znane m.in. z wykonań Ewy Demarczyk, to nie tylko przypomnienie liryki krakowskiej, ale także hołd złożony krakowskim Artystom. Nade wszystko jednak, to pięknie oprawione muzycznie i poetycko historie miłości, namiętności, tęsknot – po prostu życia.
Program Serwus Madonna w 2004 roku doczekał się realizacji telewizyjnej pod tytułem „Niebo złote Ci otworzę”, a jesienią trafił na płytę studyjną. Ta właśnie płyta przyniosła Artyście nominację do nagrody Fryderyki – w kategoriach płyta poetycka i wokalista. Janusz Radek z tym recitalem zagrał w całej Polsce ponad 300 koncertów.
Teraz Artysta powraca z projektem w nowej odsłonie. Do współpracy zaprosił dwie wspaniałe wokalistki – Maję Kleszcz oraz Katarzynę Groniec, tworząc z nimi wyjątkowe trio.

Janusz Radek
Wokalista, kompozytor i aktor o niezwykle charakterystycznym głosie. Obecny na polskiej scenie od 30 lat. Wydał 9 płyt, z czego 3 pokryły się złotem. Wielokrotnie nagradzany za swoje osiągnięcia muzyczne, między innymi finałową trójką konkursu SuperJedynki w kategorii Płyta roku za płytę „Dziękuję za miłość”, SuperJedynką w kategorii Płyta Pop za album „Psałterz Wrześniowy”, SuperJedynką Publiczności w Opolu dla solistów, pierwszym miejsce na Festiwalu TOP Trendy 2007 za najlepiej sprzedający się album, czy nagrodą dziennikarzy za wykonanie utworu „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena podczas koncertu „40 na 40” Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

Katarzyna Groniec
Laureatka głównej nagrody Festiwalu Młodych Talentów w Poznaniu (1988); debiutowała rolą Anki w musicalu „Metro” w Teatrze Dramatycznym (1991). W 1997 roku na Festiwalu Piosenki Aktorskiej zdobyła Grand Prix i Nagrodę Dziennikarzy, gdzie zaśpiewała „Zdemaskowanie piosenki” Hemara oraz „Amsterdam” Brela. W kwietniu 2008 roku Katarzyna Groniec otrzymała dyplom mistrzostwa im. Aleksandra Bardiniego – za wybitne osiągnięcia artystyczne w dziedzinie piosenki aktorskiej. Wyjątkowa wokalistka i osobowość polskiej sceny. Niekiedy cały teatralny zespół nie jest w stanie dostarczyć tylu emocji i tak umiejętnie przenieść słuchaczy w świat, o którym opowiada. A opowiada niezwykle przejmująco i wiarygodnie, dzięki czemu po chwili każdy przenosi się w świat kreowany słowem i melodią. Jej występy to przejmujące spektakle, a widzowie od początku czują realizm wszystkich historii. Towarzyszący artystce muzycy w idealny sposób dozują emocje, budując niepowtarzalny nastrój.

Maja Kleszcz
Karierę artystyczną zaczynała w wieku 14 lat w Kapeli ze Wsi Warszawa, zdobywając liczne nagrody (m.in. BBC Radio, 3 Fryderyki), występując w ponad 30 krajach świata. Od 2010 roku, po odejściu z Kapeli, wraz z Wojciechem Krzakiem tworzy projekt artystyczny „incarNations”, eksplorujący świat retro brzmień z pogranicza jazzu i bluesa. Specjalnie dla niej teksty tworzy Bogdan Loebl, znany wcześniej z legendarnej już twórczości grupy Breakout. I również ta aktywność została dostrzeżona przez publiczność i krytykę (nominacje do nagród Trójki, TVP Kultura czy Fryderyków).Przez prasę i krytyków określana jako jedna z najlepszych polskich wokalistek, od lat udowadnia, że nie jest to ocena przesadzona. Czy to na estradzie, czy komponując i grając na deskach teatralnych, zawsze przyciąga charyzmą i unikalnym głosem. Jej głos nie pozostawia odbiorcy obojętnym. Wywołuje najgłębsze emocje i pozwala uwierzyć, że nawet dziś możliwa jest bezkompromisowa wiara w sztukę. 12 wydanych płyt, 20 realizacji teatralnych, setki koncertów i wiele nagród – to jest najlepsza wizytówka.

Jubileusz 70-lecia Średniej Szkoły Muzycznej w Rzeszowie – wspomnienia absolwentów – Magdalena Dobrowolska

W tym roku 70-lecie działalności świętuje Zespół Szkół Muzycznych nr 1 im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie, który w 1953 roku został utworzony jako Średnia Szkoła Muzyczna. Poproszeni o wspomnienia wychowankowie szkoły chętnie się nimi dzielą, podkreślając jaki wpływ na ich działalność artystyczną i pedagogiczną miały lata spędzone w szkole przy ulicy Chopina 32. Niedawno otrzymałam kilka zdjęć i wspomnienia od pani Magdaleny Dobrowolskiej.

Po ukończeniiu w 1995 roku Liceum Muzycznego w klasie rytmiki, w działającym w ramach ZSM nr 1 w Rzeszowsie,  w 2000 roku ukończyła studia z zakresu muzykologii w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Związana była w tym czasie jako solistka z chórem tejże uczelni. później pracowała jako chórzystka i solistka w Teatrze Muzycznym w Lublinie. W 2006 roku ukończyła Wydział Wokalny w Akademii Muzycznej w Katowicach. Od 2005 roku pracuje jako artystka i solistka Chóru Filharmonii Narodowej w Warszawie.

Z tej Szkoły wyniosłam zamiłowanie przede wszystkim do śpiewania w chórze - co dzisiaj jest moją pracą, ale także podczas studiów śpiewałam we wszystkich możliwych chórach w mieście :-)
Ogromnym zaszczytem było dla mnie dostanie się do reprezentacyjnego chóru Cantores Resovienses, który prowadziła Pani Urszula Jeczeń-Biskupska, gdzie czasami mogłam zaśpiewać solo, nie wspominając już o występach zagranicznych! To było życie, to było jak najlepsza nagroda!

 ZSM1 Wspomnienia M. Dobrowolska wyjazd z chórem do Paryża 1992 r 1                                                                                  Wyjazd z chórem Cantores Resovienses do Paryża

Dzięki Pani Urszuli uwielbiałam kształcenie słuchu. Te wszystkie ćwiczenia solfeżowe, skale czy zgadywanie interwałów. Czasem prześcigaliśmy się kto pierwszy napisze dyktando.
Dzięki bardzo wysokiemu poziomowi, jaki wprowadziła Pani Urszula byłam zwolniona z zajęć kształcenie słuchu na moich studiach muzykologicznych oraz wokalnych. Zdawałam tylko ostatnie egzaminy w sesji.
Jednym ze wspaniałych przeżyć były Jasełka wystawiane w Filharmonii Podkarpackiej, reżyserowane przez Panią Barbarę Wachowicz. Była to kooperacja kilku szkół rzeszowskich i chyba Zespołu Resovia Saltans. Mieliśmy niesamowite stroje, które też po części sami wykonywaliśmy.

Nie zapomnę także, a może przede wszystkim naszej wspaniałej wychowawczyni ś.p. Grażyny Materny. Rozumiała nas jak nikt inny. Broniła i wspierała w każdej chwili.
Ta przyjaźń, przetrwała jeszcze wiele lat po ukończeniu szkoły. Spotykaliśmy się u niej na herbatce w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie, gdzie P. Grażyna pracowała.

ZSM1 Wspomnienia M. Dobrowolska Występ w Muzeum w Rzeszowie P. Materna 1                                                                                            Z panią Grazyną Materną po występie w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie

Ze względu na kierunek, jaki wybrałam - Rytmikę - mój dzień w szkole (każdy) trwał od świtu do nocy. Rytmiczki miały najwięcej zajęć w planie. Ale mimo to - kochałam rytmikę! Prowadziła ją Pani Beata Barańska. Kilka lat starsza od nas, miałyśmy doskonały kontakt. Po wszystkich obowiązkowych zajęciach wieczorem zaczynały się próby do dyplomów z Rytmiki, czyli nauka układów ruchowych do muzyki. Gdyby moja ścieżka zawodowa nie skręciła w kierunku śpiewu - to na pewno ruch, taniec, rytmika - to byłby mój plan na życie.

Obecnie śpiewam jako artystka i solistka w największym polskim zespole - Chórze Filharmonii Narodowej, który jest uznany w świecie jako jeden z najlepszych, uhonorowany licznymi nagrodami za swoje zasługi i poziom m.in. Nagroda Grammy za najlepsze wykonanie muzyki chóralnej K. Pendereckiego.
Jestem szczęśliwa, że mój los właśnie tak się ułożył.

                                                                                                                                              Magdalena Dobrowolska

Chcę być dobrym duchem ludzi oddanych sztuce muzycznej.

Zapraszam Państwa na spotkanie z prof. dr hab. Tadeuszem Pszonką, wybitnym śpiewakiem i pedagogiem oraz dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. J. Kiepury i dyrektorem artystycznym Festiwalu Jana Kiepury w Krynicy Zdroju.
Rozmowa została zarejestrowana 24 września 2023 roku w Sanoku podczas XXXII Festiwalu im. Adama Didura.

Spotykamy się w Sanockim Domu Kultury przed koncertem poświęconym pamięci światowej sławy polskich śpiewaków: Marcelli Sembrich-Kochańskiej i Adama Didura, patrona sanockich festiwali. Jest Pan po raz pierwszy na tym festiwalu?

      Nie jestem na festiwalu po raz pierwszy. Chyba w 1992 roku, jako młody tenor tuż po studiach, zostałem zaproszony przez obecnego dyrektora Sanockiego Domu Kultury Pana Waldemara Szybiaka do udziału w koncercie pt. „Młode talenty”.
Moje spotkanie z sanocką publicznością miało miejsce podczas pierwszych edycji Festiwalu im. Adama Didura. Mieszkałem wtedy w pięknym dworku w Woli Sękowej. Dobrze pamiętam spotkania i rozmowy przy kominku oraz park otaczający dworek. Atmosfera tych spotkań i przepiękne otoczenie sprawiały, że wszyscy czuliśmy się znakomicie i byliśmy pełni siły twórczej.

Z jakimi wrażeniami wyjedzie Pan z Sanoka tym razem?

      Bardzo interesuje mnie życie muzyczne w Polsce. Niestety, brakuje mi czasu, żeby odwiedzić wszystkie odbywające się festiwale, ale jestem bardzo otwarty na poznawanie artystów, ich umiejętności i chcę być dobrym duchem ludzi oddanych przez wiele lat sztuce muzycznej.
Takim właśnie człowiekiem jest pan dyrektor Waldemar Szybiak, który przez ponad trzy dekady prowadzi Festiwal im. Adama Didura. Występowało na tym festiwalu wielu znakomitych artystów i zespołów.
      Jestem także pełen szacunku dla ludzi, którzy towarzyszą większości wydarzeń myzycznych, mam tu na myśli m.in. pana Juliusza Multarzyńskiego. Po raz pierwszy w rozszerzonej prezentacji oglądam przygotowaną przez pana Juliusza wystawę poświęconą wybitnej, niestety trochę zapomnianej artystce Marcelli Sembrich-Kochańskiej. Dzięki tej wystawie uczę się i poznaję swoje, Nasze korzenie artystyczne.
      Bardzo żałuję, że mogę być tylko cztery dni w Sanoku. Brak czasu. W międzyczasie też pracuję, online oceniam prezentacje uczestników włoskiego konkursu operowego, a wieczory spędzam w Sanockim Domu Kultury. Znalazłem trochę czasu by zwiedzić Zamek Królewski w Sanoku.
Podobnie jak podczas innych festiwali, odkryłem w Sanoku młodych, świetnych wykonawców, którzy przez czar tego miejsca są na tyle swobodni, że mogą pokazać swoje bogate możliwości artystyczne.
       Dużym walorem sanockiego festiwalu jest to, że na tej małej scenie, publiczność może podziwiać duże dzieła muzyczne. Te duże spektakle są przygotowywane pod potrzeby i możliwości festiwalu, można uznać zatem, że są to sanockie premiery. Kontakt bliski z artystami i publicznością daje mi odpowiedź na pytanie, jaki jest kontakt artysty z publicznością, jego oddziaływanie, wrażenie jego prezentacji. Dla mnie jako dyrektora artystycznego Festiwalu im. Jana Kiepury, jest to bardzo ważne.
       Pierwszą rzeczą, którą zauważyłem wchodząc do pięknego budynku Sanockiego Domu Kultury było to, że jest w nim wszędobylska obecność opery, artystów wielu pokoleń. Wieloletnia prezentacja dorobku festiwalu, piękne. Ze ścian „przemawiają” artyści z licznych fotografii, którzy przez minione 31 lat byli w Sanoku i uświetniali pamięć o Adamie Didurze. Te fotografie, to także prezentacja dorobku polskiej sceny operowej.
To miejsce sanockie, jak i Festiwal Kiepury, uzmysławia nam, że musimy pamiętać o artystach, którzy stanowili podstawy polskiej szkoły śpiewu. Sanocki Dom Kultury stanowi wzorzec dla mniejszych ośrodków do tego, aby ciągle przypominać ludziom o wielkich artystach, wielkiej sztuce i wartości, jakie ona niesie. Każde miasto i miasteczko takie ważne osoby ma, nie tylko w temacie muzyki.

Trzeba podkreślić związki łączące Adama Didura, patrona sanockiego festiwalu, z Janem Kiepurą, patronem festiwalu w Krynicy.

       Drogi tych wielkich artystów stykały się ze sobą. Czasami bezpośrednio. Obaj panowie występowali razem w Metropolitan Opera. Tam także działał pan Ryszard Ordyński, znakomity polski reżyser operowy, który wiele spektakli tam reżyserował.
       Nie można pominąć faktu, że Jan Kiepura także śpiewał w sanockim Sokole na zaproszenie Adama Didura. Kiepura podarował nawet Didurowi samochód, jako wyraz wdzięczności za pomoc. A miał za co dziękować.
Obaj byli wielkimi artystami, którzy odcisnęli ślad w historii światowej wokalistyki, budując nasz krajowy operowy świat. To dowód tego, że my – Polacy, także mamy znakomitych artystów o znaczeniu globalnym. Trzeba jeszcze wspomnieć o całej rodzinie Reszków czy Marcelli Sembrich-Kochańskiej, to także byli giganci sceny.
       My sobie dzisiaj chyba nawet nie wyobrażamy, jakież to były gwiazdy. My te gwiazdy sprzed lat oceniamy przez pryzmat dzisiejszego rynku artystycznego, a wtedy, w okresie przedwojennym, to byli giganci, książęta sztuki bez rodowej genealogii. Mówiąc o tych historiach, może być z pewnością przekonani, że w sferze kultury mieliśmy dużo do powiedzenia, do pokazania w aspekcie międzynarodowym.
Jeżeli dzisiejsza młodzież wgłębiłaby się bardziej w kariery ówczesnych gwiazd, to wiedziałaby, jak się uczyć, jak ciężko pracować i nie bać się tej trudnej pracy.

Tadeusz Pszonka tenor fot Mikołaj Bała 06.08.2022                                               Profesor Tadeusz Pszonka podczas koncertu, fot. Mikołaj Bała

Po studiach i licznych występach na wielu polskich i zagranicznych renomowanych estradach, dzieli się Pan swoim doświadczeniem z młodymi śpiewakami.

       Powiem krótko, tak naprawdę każdy śpiewak uczy się sam, ale pod kierunkiem swojego mistrza. Jeżeli młody śpiewak ma wewnętrzną pasję, chęć poznania tajników związanych ze śpiewem, na pewno do czegoś dojdzie. Powinien także czerpać siły z porażek, które czasami są bardziej dla jego dobra, niż tryumf. Jeżeli mistrz czuje opór w swoim wychowanku, to nic nie będzie ze wspólnej pracy. Uczeń musi być otwarty na pracę i poznawanie. Na wszystko potrzeba czasu, każdy jest inny i jedyny w swoim rodzaju. W edukacji czas jest bardzo ważny.

Czy dzisiaj jest to trudne?

       Tak, nawet coraz trudniejsze, bo wszyscy chcą szybko osiągnąć sukces, a tak nie ma. Można szybko błysnąć podczas jednego czy dwóch koncertów, albo jednego sezonu, ale życie weryfikuje i zawsze wykorzysta słabość, udowadniając młodemu artyście, że jeszcze musi trochę popracować. Poznałem artystów, którzy przez dwa, trzy sezony pięknie śpiewali, ale nie byli technicznie przygotowani do śpiewania dużych partii, i co… głos odmawiał posłuszeństwa. Na dodatek jest wielu dobrze śpiewających artystów, konkurencja duża, więc trudniej osiągnąć sukces międzynarodowy. O sukcesie czasami także decyduje przypadek!

Młodzi śpiewacy powinni mieć świadomość, że piękny głos musi im starczyć na całe zawodowe życie.

       Dlatego głosu nie wolno forsować. W tym miejscu jest wielka rola mistrza, który powie: ”Poczekaj, jeszcze wcześniej musisz zaśpiewać to, i to, i to…, a dopiero później spróbuj tego. Jeżeli czujesz dany utwór, lubisz go, podoba ci się, to nie znaczy, że ty go możesz wykonać. Możesz go słuchać”. To są dwie różne sprawy. Czasami coś nam się podoba, czujemy, że bylibyśmy w tym dobrzy, ale to jest tylko nasza wyobraźnia i nieposkromiona ambicja.

To polega także na zaufaniu ucznia do pedagoga. Kiedyś jedna śpiewaczka, która jest Pana wychowanką, powiedziała mi, że ufa Panu bezgranicznie. Jeśli Pan zadecyduje, że z czymś można wyjść na scenę, to podejmuje się danej roli i wykonuje ją.

       Miło mi to słyszeć. Młody artysta powinien czuć, że jest silny. Na klasyce edukacyjnej - Mozart, Rossini, Haendel, Vivaldi i liczne pieśni, szlifujemy technikę. W miarę rozwoju muzyki, epok muzycznych, rosła emocjonalna siła wyrazowa. W efekcie romantyzm i weryzm jest cudowny, ale dla młodego śpiewaka bardzo niebezpieczny.
       Bywa tak, że muzyka tak nas absorbuje, iż zapominamy w wykonawstwie scenicznym o wypośrodkowaniu między zaangażowaniem emocjonalnym w tym grę aktorską, a uwagą nad techniką wokalną.
Jeżeli młody artysta będzie chciał śpiewać za szeroko, nie swoją barwą głosu jak to określamy, jeżeli podda się głębokiej i szczerej ekspresji romantyzmu czy werystycznej, to po prostu przegra w którymś z elementów. Okres klasyki muzycznej jest najbardziej odpowiedni dla młodego adepta sztuki wokalnej. Trzeba podkreślić, że pewne głosy są predysponowane do określonego typu repertuaru, przynajmniej na początku z perspektywą dużych partii. Są także głosy, które nigdy nie będą śpiewać pewnego typu mocniejszego repertuaru, chociaż bardzo tego pragną.

Przez całe życie zgłębiał Pan różne dziedziny sztuki i rozwijał różne pasje. Aktualnie w Pana działalności jest wiele nurtów, które pomagają młodym śpiewakom w starcie. Mam na myśli pracę dydaktyczną w Akademii Muzycznej we Wrocławiu, konkursy, kursy i warsztaty oraz organizację festiwali i koncertów, w których młodzi wykonawcy mogą występować.

       Moje ponad 30-letnie doświadczenie pedagogiczne nakazuje mi nawet, aby pomagać młodym artystom. Jestem na tym etapie życia. W czasie festiwalu w Krynicy są cykle koncertów dla laureatów konkursów wokalnych. Chcę, żeby poprzez Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Jana Kiepury w Krynicy, poprzez festiwalowe koncerty, następowała wymiana doświadczeń między młodymi wykonawcami i prezentacja najlepszych z najlepszych. Oni bardzo się nawzajem słuchają, porównują przebieg studiów wokalnych w Polsce i za granicą, porównują walory głosowe, umiejętności techniczne, stylistyczne, językowe… To jest wartość dodana tych spotkań. Chciałbym, żeby młodzi ludzie poznali krynicki festiwal i dowiedzieli się o jego patronie Janie Kiepurze.
       Zapraszając młodych laureatów konkursów, chcę z jednej strony podkreślić, że na to zaproszenie już zasługują, ale z drugiej strony wskazać, że jeszcze powinni w siebie inwestować i nadal się uczyć bo to zawsze potrzebne.Jeżeli widzę, że młodzi śpiewacy nagrodzeni w konkursach, które organizowałem albo zasiadałem w jury, zaczynają robić karierę, to cieszę się, że moje zadanie zostało spełnione. Wspólnie jurorzy dali im siłę do działania.

Każdy występujący artysta musi być kreatywny, tworzyć nową interpretację.

       Oczywiście, czy Didur byłby sławny gdyby nie miał wielkiej wyobraźni muzycznej i wielkiego serca do tego co robi? Jak oglądamy Jana Kiepurę, widzimy, że obojętnie nie zaśpiewał ani jednej nuty. W każdej sekundzie emanował twórczą energią.
       Technikę wokalną można porównać z paletą, pędzlem i blejtramem. Artysta musi z tego zestawu zrobić obraz, coś co nas przekona. Tak samo jest z wokalistyką – technika wokalna jest środkiem do wyrażenia emocji, które są zawarte pomiędzy nutami i w libretcie. Jeżeli one są przekonywujące (nie chcę powiedzieć - szczere), to publiczność takich artystów kocha, gdyż się z nimi utożsamia.
Dlatego nie można jednej nuty zaśpiewać obojętnie.
       Podczas koncertów „Mistrzowskie duety” i „Marcella Sembrich-Kochańska, Adam Didur. In memoriam” mieliśmy przykład artystów mających świetny kontakt z publicznością. Szczególnie podobał mi się baryton Stanisław Kuflyuk, który oprócz świetnej techniki wokalnej – miał piękne legato, ciepły głos, przepiękne, rzadko spotykane swobodne góry, jeszcze miał ten sceniczny czar, czyli oprócz zapisu nutowego było jeszcze coś jego, wyrazistego i przekonywującego. Nuty zostały zapisane co prawda przez kompozytora, ale życia nadaje im interpretacja artysty. To co dzieje się między nutami, jest dla wykonawcy charakterystyczne. Mamy wielu wykonawców śpiewających ten sam utwór, a chodzimy na jednego czy dwóch, bo są dla nas najbardziej przekonywujący.
       Pięknie zaprezentowała się sopranistka Rusłana Koval, o dużym mocnym głosie. Inna sopranistka Karolina Wieczorek na festiwalu zaprezentowała wirtuozowskie walory głosowe, świetnie dobrany repertuar pozwolił jej pokazać to co ma najlepszego. Był także młody bas Paweł Michalczuk, który bardzo dobrze zapowiada się.
Urzeczony byłem baletem „Sól ziemi czarnej” w reżyserii i choreografii Artura Żymełki pod kierownictwem muzycznymi Macieja Tomaszewicza. Wysoki poziom wykonania bardzo ciekawej konstrukcji układu choreograficznego jest dowodem świadczącym o bardzo dobrym poziomie Zespołu Baletu Opery Śląskiej.

Jak pedagog widzi na scenie takie wykonania, to jest szczęśliwy.

       Staram się przede wszystkim zrozumieć realizatorów i wykonawców. I ich możliwości. Jestem czasami bezlitosny dla wychowanków tj. dla studentów. Uważam, że im bardziej będę szczery i bezkompromisowy w ocenie, to później nic ich nie zaskoczy na rynku zawodowym, który jest bezwzględny.

Tadeusz Pszonka i Zofia Stopińska fot. Juliusz MultarzyIMG 20230924 165742                     Profesor Tadeusz Pszonka z autorką wywiadu w Sanockim Domu Kultury, fot Juliusz Multarzyński

Już niedługo, bo w listopadzie, będziemy mogli wybrać się do Krynicy.

       Serdecznie Państwa zapraszam między 23 a 25 listopada br. na odbywający się w Krynicy-Zdroju X Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Jana Kiepury. Mam nadzieję, że i w tym roku wybierzemy młodych, zdolnych, obiecujących artystów, którzy będą swoim talentem wzbogacać tak polskie, jak i zagraniczne sceny operowe. W tym roku, podobnie jak w ubiegłych latach, laureaci otrzymają nagrody w postaci uczestnictwa w wydarzeniach artystycznych takich instytucji jak: Filharmonia im. K. Szymanowskiego w Krakowie, Opera Krakowska, ZASP w Warszawie i w kilku innych.

Mam nadzieję, że wyjedzie Pan z Sanoka z dobrymi wrażeniami i zechce Pan tutaj wrócić.

       Wrócę z wielką przyjemnością. Chcę serdecznie pogratulować dyrektorowi Festiwalu im. Adama Didura panu Waldemarowi Szybiakowi organizacji i doboru repertuaru, którym nie powstydziłby się organizator każdego (polskiego i nie tylko) festiwalu muzycznego. Przedstawienia operowe, jak i recitale były wysokiej próby artystycznej.
       Panie Dyrektorze, proszę przyjąć także podziękowania za te piękne wieczory festiwalowe, które tak ciepło przyjmowała publiczność. Każda edycja rozwija pamięć o Adamie Didurze wśród polskiej publiczności tworząc nowe piękne karty kultury wysokiej w Sanoku.

Bardzo dziękuję za rozmowę i poświęcony mi czas.

Zofia Stopińska

                                                                                   

Rusza VII „Rzeszowska Jesień Muzyczna”!

Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów zaprasza na VII edycję festiwalu „Rzeszowska Jesień Muzyczna”. Tegoroczna edycja wypełniona będzie nie tylko wyśmienitą muzyką, ale podkreśli też najważniejsze jubileusze kulturalne roku 2023. Festiwal obejmować będzie 6 różnorodnych koncertów w Rzeszowie i 4 koncerty w regionie od 13 do 29 października. Dostęp do wszystkich koncertów będzie bezpłatny.

Program festiwalu:

13.10.2023 Gminny Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji w Raniżowie, godz. 16.00 – koncert towarzyszący
Recital kameralny - Tansman Trio: Roksana Kwaśnikowska (skrzypce), Agnieszka Podłucka (altówka), Zuzanna Sosnowska (wiolonczela) - w programie utwory A. Tansmana, K. Pendereckiego (90 rocznica urodzin) i M. Weinberga

14.10.2023 Klasztor oo. Dominikanów, Rzeszów , godz. 19.00
Recital kameralny - Tansman Trio: Roksana Kwaśnikowska (skrzypce), Agnieszka Podłucka (altówka), Zuzanna Sosnowska (wiolonczela) - w programie utwory A. Tansmana, K. Pendereckiego (90 rocznica urodzin) i R. Palestra

15.10.2023 Klasztor oo. Dominikanów, Rzeszów , godz. 20.00
Trinus Ensemble (Adrianna Bujak-Cyran, Maria Klich, Matylda Staśto-Kotuła) – w programie m.in. średniowieczne zabytki muzyczne ze zbiorów ss. benedyktynek ze Staniątek i ss. klarysek z Krakowa oraz Starego Sącza

16.10.2023 Samorządowy Ośrodek Kultury w Cmolasie, godz. 17.00 – koncert towarzyszący
Trinus Ensemble (Adrianna Bujak-Cyran, Maria Klich, Matylda Staśto-Kotuła) – w programie m.in. średniowieczne zabytki muzyczne ze zbiorów ss. benedyktynek ze Staniątek i ss. klarysek z Krakowa oraz Starego Sącza

21.10.2023 Klasztor oo. Dominikanów, Rzeszów, godz. 19.00
Sinfonia Varsovia String Quintet: Anna Maria Staśkiewicz (I skrzypce), Kamil Staniczek (II skrzypce), Katarzyna Budnik (altówka), Marcel Markowski (wiolonczela) i Michał Sobuś (kontrabas) - utwory L. Bocceriniego i K. Pendereckiego (90 rocznica urodzin)

22.10.2023 Zespół Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie, godz. 18.00
Recital wokalny: Jolanta Kowalska-Pawlikowska (sopran), Dominika Grzybacz (fortepian) - pieśni L. Różyckiego (70 rocznica śmierci)

23.10.2023 Szkoła Muzyczna I stopnia w Niwiskach, godz. 17.00 – koncert towarzyszący
Recytacja utworów Aleksandra Fredry - Patrona Roku 2023 : Dorota Segda
Recital wokalny: Jolanta Kowalska-Pawlikowska (sopran), Dominika Grzybacz (fortepian) - pieśni L. Różyckiego (70 rocznica śmierci)

27.10.2023 Samorządowe Centrum Kultury w Dzikowcu , godz. 17.00 – koncert towarzyszący
Recytacja utworów Aleksandra Fredry - Patrona Roku 2023: Agnieszka Mandat
Kwartet smyczkowy V4 (muzyków z Grupy Wyszehradzkiej): Miranda Liu (skrzypce, Węgry), Daniel Rumler (skrzypce, Słowacja), Tomas Krejbich (altówka, Czechy), Bartosz Koziak (wiolonczela, Polska) - kwartety smyczkowe A. Dvoraka, L. Janacka i W. Lutosławskiego (110 rocznica urodzin)

28.10.2023 Klasztor oo. Dominikanów, Rzeszów, godz. 19.00
Kwartet smyczkowy V4 (muzyków z Grupy Wyszehradzkiej): Miranda Liu (skrzypce, Węgry), Daniel Rumler (skrzypce, Słowacja), Tomas Krejbich (altówka, Czechy), Bartosz Koziak (wiolonczela, Polska) - kwartety smyczkowe A. Dvoraka, L. Janacka i W. Lutosławskiego (110 rocznica urodzin)

29.10.2023 Zespół Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie, godz. 18.00
Bartosz Koziak (wiolonczela), Grzegorz Mania (fortepian) - utwory Sz. Laksa, K. Rathausa i M. Wajnberga (40 rocznica śmierci Sz. Laksa)

Organizator: Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów
Partnerzy: Klasztor oo. Dominikanów w Rzeszowie, 2023 Zespół Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie
Partnerzy koncertów towarzyszących: Samorządowe Centrum Kultury w Dzikowcu, Szkoła Muzyczna I stopnia w Niwiskach, Samorządowy Ośrodek Kultury w Cmolasie, Gminny Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji w Raniżowie
Patronat Honorowy: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl

Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka” realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.

Dofinansowano z budżetu Województwa Podkarpackiego.

Dofinansowano: Visegrad Fund.

Patronat medialny: TVP Kultura, TVP3 Rzeszów, Polskie Radio Rzeszów, POLMIC, Klasyka na Podkarpackiu, Portal informacyjny nowiny24.pl

Media:
www: https://spmk.com.pl/projekt/vii-rzeszowska-jesien-muzyczna/
fb: https://www.facebook.com/RzeszowskaJesienMuzyczna
IG: https://www.instagram.com/spmk.com.pl/
Yt: https://www.youtube.com/@spmk
mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.Rzeszowska Jesień Muzyczna 2023 plakat 800

 

 

Spotkanie z prof. Bartoszem Jakubczakiem

Zapraszam na spotkanie z dr. hab. Bartoszem Jakubczakiem, profesorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, znakomitym organistą i pedagogiem. Spotkaliśmy się po regionalnym seminarium organowym dla nauczycieli i uczniów szkół muzycznych na Podkarpaciu, które odbyło się w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie.

Przed chwilą zobaczyłam jedną z fotorelacji, z której wynika, że seminarium było bardzo owocne, uczestniczyli w nim pedagodzy prowadzący klasy organów w szkołach muzycznych na Podkarpaciu oraz duża grupa uczniów.
      - Miałem wielką przyjemność poprowadzenia warsztatów. Jest to już moja trzecia wizyta na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. W tym roku przybyła najliczniejsza grupa uczniów z regionu podkarpackiego. Uczestnicy byli bardzo chętni do grania, program był zróżnicowany, aczkolwiek oscylujący wokół zagadnienia warsztatów - tematyka dotyczyła szkoły północnoniemieckiej, genezy, stylu wykonawczego muzyki organowej XVII i XVIII wieku.
      Zespół Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie dysponuje świetnym instrumentem o trakturze mechanicznej. Jest to instrument, na którym ja także się „wychowałem” jako uczeń tej szkoły. Tutaj uczęszczałem do Liceum Muzycznego w latach 1990 – 1996. Przekonałem się, że po tych prawie 30-tu latach od momentu ukończenia szkoły, instrument jest w bardzo dobrym stanie, dobrze utrzymany, aula także pięknie wygląda, mam więc powody do zadowolenia – szczególnie z frekwencji uczniów na tych warsztatach.

Poproszę Pana o wspomnienia z okresu nauki w Liceum Muzycznym w Rzeszowie, bo ten rok jest szczególny – Średnia Szkoła Muzyczna, na bazie której działa Zespół Szkół Muzycznych nr 1, obchodzi 70-lecie działalności.
      - Dla mnie tu wszystko się zaczęło, jeśli chodzi o muzykę organową. Moim nauczycielem był Profesor Klemens Gudel, do którego zgłosiłem się na konsultację przed egzaminami wstępnymi. W 1990 roku kończyłem Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie w zakresie gry na fortepianie i miałem wszelkie podstawy techniczne do kontynuowania gry na instrumencie klawiszowym – w tym na organach.
Po pierwszym spotkaniu Profesor Gudel wyraził swoją opinię, żeby przystąpić do egzaminów wstępnych. Zrobiłem to i do dzisiaj jestem mu za to wdzięczny.
Ukończyłem z wyróżnieniem grę na organach w liceum muzycznym, jak również eksternistycznie uzyskałem dyplom w zakresie gry na fortepianie u prof. Marii Gudel, po czym zdałem na studia do Warszawy.
      Profesor Klemens Gudel miał bardzo bogatą wiedzę w różnych obszarach sztuki. Był erudytą, władał również kilkoma językami. Podczas lekcji opowiadał także o kompozytorach wykonywanych utworów, czasami nawet w żartobliwym tonie. Chłonąłem przekazywaną wiedzę, która uruchamiała moją wyobraźnię i kształtowała kreatywność oraz uczyła samodzielności w podejmowaniu decyzji interpretacyjnych.
Profesor nie narzucał swojej interpretacji utworów, czasem tylko podawał dwa lub trzy sposoby wykonania i trzeba było wybrać jeden z nich. Mogłem sam decydować, co mi się bardziej podoba.
Profesor Gudel był świadom reguł stylistycznych danej epoki. Pochodził z rodziny muzyków.
       Jego brat – prof. Joachim Gudel był znakomitym teoretykiem muzyki, napisał książkę o ozdobnikach w muzyce klawiszowej XVII i XVIII wieku. Jest to obszerna książka wydana przez Akademię Muzyczną w Gdańsku. Korzystałem z niej będąc na studiach i teraz też czasem po nią sięgam, ponieważ są tam wszelkie informacje, które pojawiły się w źródłach historycznych. Omówione jest zdobnictwo włoskie, francuskie, angielskie, niemieckie. Wiedza zawarta w tej książce była również przekazywana przez Profesora Klemensa Gudela.

Ta wiedza bardzo się Panu przydała podczas egzaminu wstępnego na studia i w czasie studiów.
        - To prawda. Byłem jedną z dziesięciu osób pragnących studiować w klasie organów, a były tylko dwa miejsca. Udało mi się uzyskać pierwszą punktację. To był 1996 rok. Wówczas dostałem się do klasy Profesora Andrzeja Chorosińskiego. Miałem też wielkie szczęście, że w tym roku zostały oddane do użytku nowe organy w sali koncertowej ówczesnej Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina, później przemianowanej na Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina. Dzięki wysokiej punktacji na egzaminach wstępnych mogłem zagrać podczas inauguracji roku akademickiego. Po tym roku nie było już inauguracji z muzyką organową, i w dodatku, żeby grał na niej świeżo upieczony student. Takie były moje początki w Akademii Muzycznej w Warszawie.

Ponieważ ukończył Pan z wyróżnieniem studia, mógł Pan studiować za granicą.
        - W moich studenckich czasach, kończąc studia z wyróżnieniem, można było ubiegać się o studia podyplomowe za granicą. Nie było tak jak teraz – student ma do wyboru piętnaście kursów w różnych miejscach Europy, kupuje bilet i leci np. do Brukseli, Monachium lub Wiednia… Były inne czasy. Polska nie była w Unii Europejskiej i wszystko trzeba było sobie samemu zorganizować, łącznie ze stypendium. Wybrałem Royal Academy of Music w Londynie i choć nie było to proste, udało mi się wyjechać na trzy lata. W 2004 roku powróciłem do Warszawy i rozpocząłem pracę pedagogiczną. W przyszłym roku minie moje 20-lecie pracy na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina.

Bartosz Jakubczak przy organach Wockherla w Franziskanerkirche w Wiedniu fot. Piotr Arseniuk 2                        Bartosz Jakubczak przy organach Wöckherla w Franziskanerkirche w Wiedniu, fot. Piotr Arseniuk

Trzeba jeszcze dodać, że przez rok pracował Pan w Royal Academy of Music jako wykładowca i mógł Pan podjąć stałą pracę w Londynie.
        - W roku akademickim 2003/2004 uzyskałem dodatkowe stypendium dzięki Lady Camilli Jessel-Panufnik – żonie Andrzeja Panufnika, która pomogła mi w jego zdobyciu. Otrzymałem je z Fundacji im. G. Soltiego, prowadzonej przez Lady Valerie Solti (żonę słynnego dyrygenta), której głównym założeniem było udzielanie stypendiów osobom z Europy Środkowo-Wschodniej. Kilka miesięcy później musiałem dokonać wyboru, czy będę dalej pracował w Londynie, czy powrócę do Warszawy. Jednak z wielką radością wróciłem do Warszawy, by podjąć pracę w mojej Alma Mater. Nie żałuję tej decyzji.

Został Pan honorowym współpracownikiem Akademii Królewskiej w Londynie…
        - W 2015 roku zdobyłem ten honorowy tytuł tzw. ARAM – Associate of the Royal Academy of Music. Dwa albo trzy lata temu czytałem, że to wyróżnienie otrzymał również śpiewak z Polski.
Królewska Akademia Muzyczna musiała przyglądać się moim dokonaniom artystycznym: koncertom, nagraniom oraz pracy na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina i postanowiła uhonorować moje poczynania. Bardzo się cieszę z tego wyróżnienia.

W czasie nauki w szkole muzycznej w Rzeszowie oraz w czasie studiów brał Pan udział w konkursach organowych. Tych konkursów było niewiele w porównaniu do tych, które dzisiaj się odbywają, ale miały one inne znaczenie.
        - Moim szczęśliwym konkursem okazał się Międzynarodowy Konkurs Bachowski w Lozannie w Szwajcarii w 2002 roku, gdzie otrzymałem nagrodę Prix de la Presse. To był trzyetapowy konkurs, w każdym etapie uczestnicy mieli do dyspozycji inne instrumentarium organowe. Prezentacje uczestników oceniało jury, które w każdym etapie miało inny skład.
        Repertuar tego konkursu obejmował literaturę począwszy od wczesnego baroku, a skończywszy m.in. na Fantazji chorałowej Maxa Regera, którą grałem na organach kościoła Saint-François w Lozannie. To był moment przełomowy w mojej artystycznej drodze. Mając na koncie tę nagrodę mogłem pukać do wielu innych drzwi.
        Pod koniec września tego roku, podczas Sesji naukowo-metodycznej w Licheniu i kursu mistrzowskiego w Warszawie, gościliśmy prof. Daniela Rotha i rozmawialiśmy m.in.o organowych konkursach muzycznych. Profesor Roth stwierdził, że tych konkursów jest za dużo. Ranga niektórych konkursów niestety zdewaluowała się.

Bartosz Jakubczak nowa płyta

Niedawno ukazała się nowa płyta nagrana przez Pana w Wiedniu.
        - Jest to wyjątkowy projekt. Na najstarszych organach Wiednia, zbudowanych w 1642 roku przez Johanna Wöckherla w kościele św. Hieronima (Franziskanerkirche), nagrałem literaturę dawną, która koresponduje z literaturą najnowszą. Jest to instrument z krótką oktawą w stroju nierównomiernie temperowanym - średniotonowym oraz dzielonymi klawiszami Subsemitonien na pierwszym manuale.
        Zaprosiłem do tego projektu czterech kompozytorów związanych z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina i poprosiłem o skomponowanie utworów nawiązujących do dawnej muzyki organowej. Nie musiałem długo czekać na pozytywną odpowiedź. Płyta zatytułowana „Renaissance & Baroque Reminiscences” została wydana przez wydawnictwo Chopin University Press.
        1 października płyta w całości została zaprezentowana w austriackim radiu Klassik, z omówieniem utworów, idei projektu i przedstawieniem wykonawcy. Zostaną także zaprezentowane w tej stacji radiowej moje dwie wcześniej nagrane płyty dla Chopin University Press; 5 i 12 listopada (dwie niedziele) o g. 22.00. 5 listopada będzie odtwarzana płyta „Patmos. Music for Organ & Percussion”, którą nagrałem z Miłoszem Pękalą, a 12 listopada przedstawiona zostanie CD „Inspirations” z utworami na organy i trąbkę, którą nagrałem z Tomaszem Woźniakiem. Obaj są absolwentami Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie, a obecnie mieszkają w Warszawie.
        Cykl w austriackim radiu Klassik prezentuje moje trzy ostatnie płyty, a już w zanadrzu znajduje się kolejna płyta na organy solo. Jest to płyta nagrana na polskim instrumentarium. Materiał już jest gotowy i lada moment ta CD się pojawi.

Czekamy z zaciekawieniem. Sądzę, że tym razem także wyjedzie Pan z Rzeszowa z dobrymi wrażeniami i zechce Pan tu niebawem powrócić.
         - Zawsze w największą przyjemnością wracam do mojej szkoły. Jak tylko otrzymam zaproszenie, na pewno przyjadę.

Dziękuję za rozmowę

Zofia Stopińska

 

Juliusz Multarzyński – wystawa „Marcella Sembrich-Kochańska. Polka. Artystka świata”.

Podczas XXXII Festiwalu im. Adama Didura, 24 września w Sanockim Domu Kultury otwarta została wystawa fotograficzna Juliusza Multarzyńskiego „Marcella Sembrich-Kochańska. Polka. Artystka świata”. Wernisaż zaplanowany został przed koncertem, który wypełniły słynne arie operowe, które kiedyś często śpiewali Marcella Sembrich-Kochańska i patron sanockich festiwali Adam Didur. Miałam szczęście, że w dniu otwarcia oglądałam wystawę z panem Juliuszem Multarzyńskim, który zgodził się na rejestrację naszej rozmowy.

Marcella Wystawa 1 fot J. Multarzyński

Dwukrotnie oglądałam Pana wystawy poświęcone tej wybitnej artystce, ale wystawa w Sanoku jest dla mnie nowa.
– Ma pani rację, to jest nowa wystawa. Pierwsza wystawa została zorganizowana piętnaście lat temu w 150. rocznicę urodzin Marcelli Sembrich-Kochańskiej. Z panią prof. Małgorzatą Komorowską marzyliśmy wtedy o zorganizowaniu chociaż jednego koncertu, który by upamiętniał tę wielką artystkę. Udało się zorganizować wtedy koncert w Warszawskim Towarzystwie Muzycznym i przy tej okazji przygotowałem wystawę składającą się, jeśli dobrze pamiętam, z siedmiu plansz z portretami Marcelli Sembrich-Kochańskiej. Obecna wystawa w Sanoku składa się z czterdziestu plansz. Przez 15 lat udało się ją tak rozbudować, ponieważ uzyskałem pomoc od wielu instytucji i osób prywatnych, które miały w swoich archiwach zdjęcia, dokumenty z których mogłem skorzystać przy rozbudowywaniu wystawy. Byłem m.in. w Muzeum Marcelli Sembrich-Kochańskiej w Stanach Zjednoczonych w Bolton Landing i stamtąd także pozyskałem parę fotografii. Wystawa w tym kształcie jest eksponowana po raz pierwszy.

Zdjęcia są tematycznie ułożone na planszach. Stoimy przed planszą, z której dowiadujemy się o zawodowych związkach Marcelli Sembrich-Kochańskiej z Adamem Didurem, patronem Festiwalu w Sanoku.
– Marcella Sembrich-Kochańska śpiewała wspólnie z Adamem Didurem w Metropolitan Opera przez jeden sezon. Sembrich zaczynała śpiewać w Metropolitan Opera od otwarcia tego teatru w 1883 roku. Wystąpiła wtedy w drugim spektaklu, którym była opera Łucja z Lamermooru Gaetana Donizettiego. Ostatni jej spektakl – pożegnalny w Metropolitan, odbył się po 25. latach. Był to jednocześnie pierwszy rok występów Adama Didura w tym teatrze. Śpiewali razem w Rigoletto, Cyganerii, Weselu Figara, Cyruliku sewilskim i Traviacie. Proszę sobie wyobrazić, że Adam Didur również śpiewał ćwierć wieku, tak jak Marcella Sembrich. W sumie przez 49 lat królowali w Metropolitan Opera, najpierw głos kobiecy Marcelli, a później bas Adama.

Marcella Wystawa 3

Mamy piękne plansze z dużymi zdjęciami Marcelli Sembrich-Kochańskiej w kostiumach.
– Tak, chyba są fotografie ze wszystkich najważniejszych ról które wykonywała, począwszy od debiutu w roli Elwiry w operze Purytanie Vincenza Belliniego, aż po rolę Elzy w Lohengrinie Richarda Wagnera. Po raz pierwszy wystawę w Sanoku wzbogaciłem o plansze upamiętniające trzy osoby, które były bardzo blisko związane z Marcellą Kochańską. Pierwszą z nich jest brat jej męża – Emil Miłosz Stengel, który był dyrektorem teatrów prowincjonalnych głównie w Galicji, a przez pewien okres czasu był także dyrektorem Teatru Polskiego w Poznaniu. Później wyjechał do Drezna i tam utworzył przedsiębiorstwo, które się zajmowało produkcją pocztówek, głównie o tematyce turystycznej. Było to w ówczesnych czasach jedno z największych wydawnictw na świecie. Na planszy uwidocznionych jest m.in. pięć pocztówek o tematyce muzycznej wydanych przez firmę Stengel & Co, Dresden. Drugą postacią, którą przypominam jest Ryszard Ordyński, którego po raz pierwszy zaprosiła Sembrich 8 kwietnia 1915 roku, aby wyreżyserował wielką imprezę charytatywną The American-Polish Relief Committee w hotelu „Biltmore” pod tytułem A Night in Poland. Komitetem tym kierowała, współpracując z Henrykiem Sienkiewiczem i Ignacym Janem Paderewskim na rzecz pomocy ofiarom wojny w Polsce. Patriotyczne to przedstawienie rozpoczęto korowodem najważniejszych historycznych postaci (Mieszko I, Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło, Mikołaj Kopernik, Jan III Sobieski, książę Józef Poniatowski, Tadeusz Kościuszko) oraz przełomowych wydarzeń w naszych dziejach (Chrzest Polski, utworzenie Uniwersytetu w Krakowie, osiedlanie się Żydów, Unia z Litwą, Bitwa pod Grunwaldem, Rejtan i rozbiory, spotkanie Tadeusza Kościuszki z Georgem Washingtonem). Potem były tańce góralskie i fragment opery Paderewskiego Manru. Następnie przedstawiono „Krakowskie wesele” w ludowym stylu, w którym Marcella Sembrich była pierwszą Druhną. Śpiewała włączone do weselnej muzyki Życzenie Chopina (utwór ten wykonywała przy własnym akompaniamencie przez wszystkie lata kariery, traktując go jako symbol polskości). Adam Didur był pierwszym Drużbą. Ryszard Ordyński w latach 1917-1920 był głównym reżyserem w Metropolitan Opera i wyreżyserował wiele spektakli, w których występował Adam Didur. Wśród nich w 1918 roku odbyła się światowa premiera Tryptyku Giacomo Pucciniego: Płaszcz, Siostra Angelica i Gianni Schicchi z udziałem Adama Didura. Carl H. Hiller, krytyk teatralny i operowy, autor m.in. „100 Jahre Met. Oper in der Neuen Welt” napisał o nim: „Pierwszym reżyserem z prawdziwego zdarzenia był w tym teatrze Ryszard Ordyński”. Trzecią osobą jest polska poetka i powieściopisarka, która urodziła się i wychowywała w Bolechowie, gdzie dzieciństwo spędziła także Sembrich. Kazimiera Alberti uczyła się w gimnazium lwowskim, a później odbyła studia polonistyczne na Uniwersytecie Jana Kazimierza, jednocześnie uczęszczając do lwowskiego konserwatorium muzycznego. W jej karierze literackiej bardzo ważną była wydana w 1931 roku powieść Ghetto potępione. Powieść o duszy żydowskiej, w której opisuje codzienność społeczności żydowskiej. Znała ją bardzo dobrze, gdyż dorastała w miasteczku w otoczeniu licznych rodzin żydowskich i od dziecięcych lat poznawała ich życie, biedę i obyczaje. Bohaterką powieści jest Regina Grünszpann, śpiewaczka o międzynarodowej sławie, córka muzyka Szlojmy. Bez wątpienia pierwowzorem dla Kazimiery Alberti tej postaci literackiej była spokrewniona z nią Marcella Kochańska, córka bolechowskiego organisty Kazimierza Kochańskiego. Mąż Kazimiery Alberti Stanisław był starostą w Białej Krakowskiej i w czasie jego urzędowania (od 1935 roku do wybuchu wojny), prawie cały światek literacki gromadził się w domu Albertich na licznych spotkaniach – m.in. częstym gościem był Witkacy. Na wystawie pokazane są m.in. portrety Kazimiery Alberti wykonane przez Witkacego. Jest również portret Ryszarda Ordyńskiego autorstwa Witkacego.

Marcella Wystawa 4

Na przeciwległej ścianie mamy plansze ze zdjęciami miejsc, w których chyba najdłużej przebywała Marcella.
– Tak, jest to Nowy Jork, gdzie najwięcej i najdłużej śpiewała. Dzisiaj trudno sobie to wyobrazić, ale w Metropolitan Opera wystąpiła 487 razy, a jej przyjaciel Adam Didur 942 razy.

Pokazane są też krajobrazy z jej rodzinnych stron.
– Na zdjęciach widzimy, że Bolechów był typowym, bardzo ciekawym miasteczkiem galicyjskim. W tamtych czasach jego społeczność była bardzo zróżnicowana – mieszkali w nim Polacy, Rusini, Żydzi, Niemcy. Myślę, że dorastanie w środowisku wielokulturowym pozwoliło Marcelli, aby w życiu dorosłym doskonale funkcjonować w różnych miejscach i środowiskach na całym świecie. Ze wszystkimi miała dobre kontakty i bardzo dobrze rozumiała i przyjaźniła się z ludźmi o innych poglądach czy narodowościach.

Kolejna plansza jest dowodem współpracy Marcelli Sembrich-Kochańskiej z Ignacym Janem Paderewskim.
– Przed wybuchem pierwszej wojny światowej, Marcella mieszkała w Nicei, i niemalże dzień przed wybuchem wojny była goszczona z gronem przyjaciół w domu Paderewskiego w Szwajcarii. Paderewski dostał tajną informację, żeby wszyscy jego goście jak najszybciej opuścili Szwajcarię, ponieważ wkrótce zostaną zamknięte granice. Marcella wróciła do Nicei, a jak wybuchła wojna natychmiast wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie czekało na nią grono Polonii. Poproszono ją, żeby została szefową The American-Polish Relief Committee jej imienia, które będzie zbierało pieniądze na pomoc ofiarom wojny. Parę miesięcy później przyjechał do Stanów Zjednoczonych Ignacy Jan Paderewski, który wcześniej organizował takie stowarzyszenia w Paryżu i Londynie. Kiedy przyjechał do Nowego Jorku, to przejął kierowanie stowarzyszeniem im. Marcelli Sembrich, która wtedy bardzo poważnie zachorowała. Zebrane w Ameryce pieniądze były przekazywane do Henryka Sienkiewicza w Szwajcarii, a następnie trafiały do Polski wspomagając ofiay wojny. Warto też wspomnieć, że wcześniej, bo w 1902 roku wystawiono w Metropolitan Opera skomponowaną przez Ignacego Jana Paderewskiego operę Manru opartą na powieści Chata za wsią Józefa Ignacego Kraszewskiego. Marcella Sembrich śpiewała w niej partię Ulany, a u jej boku wystąpił w roli Manru Aleksander Bandrowski. Spektaklem dyrygował urodzony we Wrocławiu Walter Damrosch.

Zamieszczone na planszy obok zdjęcia z dedykacjami dla Marcelli najlepiej świadczą, jak cenioną była artystką.
– Śpiewała przed wszystkimi możnymi tamtego świata: królową Wiktorią, carem Aleksandrem II, cesarzem Wilhelm II, Otto von Bismarckiem. Liściki z dedykacjami pisali do niej: Giuseppe Verdi, Giacomo Puccini, Johann Strauss, Richard Strauss, Siergiej Rachmaninow, Gustaw Mahler, Arturo Toscanini, Johannes Brahms, a nawet Thomas Alva Edison i prezydent Theodore Roosevelt.

Marcella Wystawa 5

Imponująco wyglądają mapy Europy i Ameryki z zaznaczonymi miejscami, w których śpiewała Marcella Sembrich-Kochańska. Świadczą one o licznych podróżach artystki.
– Podróżowała bardzo dużo. Nie było jeszcze wtedy komunikacji lotniczej. Z Europy do Ameryki płynęło się statkami. Podróże trwały bardzo długo, przeważnie koleją i były niebezpieczne, szczególnie w Ameryce. Interesująca jest historia, kiedy zespół Metropolitan Opera z występami pojechał do San Francisco w 1906 roku. Zaraz po przyjeździe było największe trzęsienie ziemi, jakie kiedykolwiek nawiedziło to miasto. Wszystkie instrumenty orkiestry zostały zniszczone. Sembrich w pierwszym momencie uciekła ze wszystkimi artystami z hotelu w którym mieszkali, ale po chwili w ogromnym stresie wróciła do pokoju i udało jej się uratować część kosztowności. Występy wszystkie zostały odwołane, a po powrocie do Nowego Jorku zorganizowała kilka koncertów, aby cały pozyskany z nich dochód przeznaczyć na zakup nowych instrumentów dla orkiestry.

Większość pamiątek, które się zachowały po Marcelli, znajduje się w Stanach Zjednoczonych w Marcella Sembrich Opera Museum w Bolton Landing.
– Większość fotografii, dokumentów i wszelkie jej kosztowności zostały zachowane w Bolton Landing. Dzisiaj są własnością Muzeum, ale przechowywane są w sejfach. Będąc gościem Muzeum miałem okazję oglądać m.in. bransoletę, którą Marcella dostała w prezencie od cara Aleksandra II. Wiąże się z tym następująca historia. Kiedy Marcella Sembrich była w występami w Petersburgu Aleksander II nie przybył na jej występ do teatru, a zaprosił Artystkę do siebie (z pianistą i ze służącą), żeby zaśpiewała kilka pieśni. Po ich wykonaniu car poprosił, aby jeszcze zaśpiewała Życzenie Fryderyka Chopina. Marcella odpowiedziała, że nie może zaśpiewać tej pieśni, ponieważ wykonuje ją wyłącznie w języku polskim, a policja zabroniła jej śpiewać w tym języku. Na wyraźną prośbę cara jednak ją zaśpiewała. Po koncercie otrzymała w prezencie złotą bransoletę z siedmioma diamentami osadzonymi na cokolikach. Na bransolecie jest wygrawerowane „Marcelli Sembrich – Aleksander II”. Widziałem tę bransoletę, nawet mogłem ją wziąć do ręki, ale nie wolno mi było zrobić zdjęć. Niezwykle emocjonalne było to dla mnie przeżycie. Na wystawie, jest zamieszczona tylko grafika tego klejnotu. Po tym wydarzeniu, jak wiemy z historii, kilka dni później Aleksander II został zamordowany przez polskiego studenta.

Marcella Wystawa 6

Jest Pan przede wszystkim artystą fotografikiem, ale także dziennikarzem, menedżerem kultury i wydawcą. Czemu Pan poświęca najwięcej czasu.
– Teraz najwięcej czasu poświęcam wydawnictwom. Wspólnie z prof. Małgorzatą Komorowską wydaliśmy książkę „Marcella Sembrich-Kochańska. Artystka Świata”. Powstała dzięki temu, że pani prof. Małgorzata Komorowska otrzymała stypendium od Fundacji Kościuszkowskiej, aby mogła zebrać materiały, głównie w Ameryce, o tej niezwykłej Artystce. Zdobyliśmy wiele fotografii i dokumentów z tamtego okresu. Można powiedzieć, że powstał album nie tylko o Marcelli Sembrich-Kochańskiej, ale też o operze przełomu XIX i XX wieku. Wydałem też książkę Maria Fołtyn życie z Moniuszką, a także trzy tomy felietonów, poświęcone teatrowi muzycznemu o tytułach: Felietony operowe, Wejście dla artystów i Zaproszenie do tańca. Jednym słowem trylogię o życiu operowym widzianym od kulis autorstwa najbardziej zasłużonego dla rozwoju polskiego teatru operowego przełomu XX i XXI wieku dyrektora Sławomira Pietrasa. Aktualnie przygotowuję album swoich najlepszych fotografii z myślą, że może uda mi się go kiedyś wydać. Najwięcej jednak czasu poświęcam zbieraniu materiałów związanych twórczością Kazimiery Alberti. Po wojnie nie została opublikowana żadna jej powieść, ani tomik poezji, a była to niezwykła poetka i pisarka, która po śmierci męża (zginął w Starobielsku), musiała opuścić Polskę i wyjechać do Bari we Włoszech, gdzie prowadziła działalność literacką, zajmowała się eseistyką i reportażem. Cały przedwojenny świat literacki ją uwielbiał, a w Polsce jest zapomniana.

Najczęściej spotykamy się jesienią w Sanoku podczas Festiwali im. Adama Didura. Sanok z tych festiwali słynie i mam nadzieję, że za rok znowu będzie okazja do spotkania.
– Mam nadzieję, że zostanę zaproszony i na pewno wtedy ponownie się spotkamy.

Dziękuję za rozmowę.

Zdjęcia z wystawy: Juliusz Multarzyński

Zofia Stopińska

Galeria Jasielskiego Domu Kultury: Portrety znanych artystów

       Blisko czterdzieści pasteli Alicji Stӧger – Zamojskiej można obejrzeć w Galerii Jasielskiego Domu Kultury do 3 listopada br. Na ekspozycję składają się portrety znanych polskich muzyków, śpiewaków, kompozytorów oraz laureatów międzynarodowych konkursów chopinowskich. Wystawa została otwarta 10 października br., w 19. rocznicę śmierci artystki.

       Chcieliśmy upamiętnić związek malarki z Jasłem i pokazać nieprezentowaną do tej pory kolekcję obrazów, które należą do naszych zbiorów – wyjaśnia Anna Brożyna, starszy instruktor ds. plastyki, kustosz wystawy.
Alicja Stӧger- Zamojska podarowała swoje prace Jasielskiemu Domowi Kultury w latach 90. XX wieku. Prawdopodobnie kierując się sentymentem do miasta, z którym była związana poprzez swoich rodziców. Artystka często bywała w Jaśle, przyjaźniła z nieżyjącymi już: Karolem Głową (ówczesnym dyrektorem JDK) i lekarką Elżbietą Przybyszowską – Constantine.

        Obrazy będące w zbiorach Jasielskiego Domu Kultury, trafiły tu początkiem lat 90. ubiegłego stulecia. Na wystawie można zobaczyć portrety niezapomnianych artystów, m.in. Bogdana Paprockiego, Wiesława Ochmana, Barbary Zagórzanki, Krystyny Szostek – Radkowej, Ewy Głowackiej, Kevina Kennera, Ohlssona Garicka, Krystiana Zimermana, Marhty Argerich, Haliny Czerny-Stefańskiej, Bernarda Ładysza, Adama Didura, Marii Fołtyn i Stefanii Woytowicz. Obrazy bardzo wiernie oddają prawdziwy wizerunek postaci, o czym można się przekonać odwiedzając wystawę w Galerii JDK. – Liczymy także na to, że naszą ekspozycją zainteresują się inne ośrodki kultury (muzea, filharmonie) w kraju – dodaje A. Brożyna.

       Oprócz portretów wykonanych w technice suchej pasteli, w kolekcji JDK znajdują się obrazy olejne. Natomiast do Muzeum Regionalnego w Jaśle trafił portret przodków artystki. Z kolei w I Liceum Ogólnokształcącym im. króla Stanisława Leszczyńskiego w Jaśle, znajduje się portret patrona szkoły autorstwa Alicji Stӧger – Zamojskiej, namalowany z okazji jubileuszu 125 – lecia tej placówki. Malarka wykonała również polichromię do figury św. Antoniego, która znajduje się w jasielskim Klasztorze Franciszkanów.

W 1993 roku, uchwałą Rady Miejskiej Jasła Nr XXIX/268/93, nadano Alicji Stӧger – Zamojskiej tytuł Honorowego Obywatela Miasta Jasła, za zasługi dla rozwoju kultury naszego regionu.

Zmarła w Warszawie, 10 października 2004 roku.

JDK

Subskrybuj to źródło RSS