Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

XXI Międzynarodowy Przemyski Festiwal SALEZJAŃSKIE LATO - ostatnie koncerty

W ramach XXI Międzynarodowego Przemyskiego  Festiwalu SALEZJAŃSKIE LATO odbędą się jeszcze następujące koncerty:

1 sierpnia, godz. 19:30, Kościół Salezjanów

Wykonawcy: Katarzyna Wiwer – sopran, Artur Szczerbinin – organy

W programie:
Georg Friedrich Händel (1685-1759)
Eternal Source of Light Divine*
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Auf auf, mein Herz mit Freuden BWV 441
Warum betrübst du dich BWV 516
Passacaglia c-moll BWV 582
Alessandro Grandi (1586-1630)
O quam tu pulchra es
Album sapieżyńskie (ok. 1626)
O vere digna hostia
Heinrich Schütz (1585-1672)
O Jesu, nomen dulce SWV 308
Dieterich Buxtehude (1637-1707)
Ciaccona in e BuxWV 160
Anonim (Kancjonał staniątecki XVIII w.)
Nieskończone i nieprzebrane źródło skarbów
Najwyższe dobro moje
Paul Siefert (1586-1666)
Fantasia primi toni
Warszawska tabulatura organowa (2 poł. XVII w.)
Canzona primi toni
Claudio Monteverdi (1567-1643)
Jubilet tota civitas
Laudate Dominum in Sanctis eius

Damian Stachowicz (1658-1699)
Veni Consolator*
* Tomasz Ślusarczyk – trąbka naturalna

2 sierpnia, godz. 19:30, Kościół Salezjanów

Wykonawcy:
Piotr Michalik – organy
Kwintet Blaszany Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie
Marek Dreszer – trąbka
Krystian Jarosz – trąbka
Szymon Krupa – waltornia
Karol Gajda – puzon
Sebastian Beier – tuba

Program:
Paul Dukas (1865-1935)
Fanfara „La Peri”
Olivier Messiaen (1908-1992)
Messe de la Pentecote:
Communion
Sortie
Giovanni Gabrieli (1557-1612)
Canzona per sonare nr. 2
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Preludium i fuga h-moll BWV 544
Georg Friedrich Haendel (1685-1759)
Largo z opery Xerxes HWV 40
Alleluja z oratorium Mesjasz HWV 56
Suita – Water music
Julius Reubke (1834-1858)
Sonata c-moll (Psalm 94):
Fuga
Joaquin Rodrigo (1901-1999)
Concierto de Aranjuez
(opr. Garry Schutz)

3 sierpnia, godz. 19:30, Zamek Kazimierzowski

Wykonawcy:
Willem Von Hombracht – kontrabas (USA)
Mike Major – perkusja (USA)
Joachim Mencel – fortepian
Marcin Ślusarczyk – saksofon

Koncert poświęcony pamięci Janusza Muniaka.
Zespół wykonuje utwory zarejestrowane na ostatniej płycie
Janusza Muniaka o tytule Contemplation. W tej legendarnej
sesji nagraniowej uczestniczył Joachim Mencel oraz
znakomity kontrabasista z Saint Louis – Willem von
Hombracht. Kwartet uzupełnia wieloletni muzyczny partner
Janusza Muniaka – Marcin Ślusarczyk, a także świetny,
amerykański perkusista młodego pokolenia – Michael Major
(będzie to jego pierwsza wizyta w Polsce).

4 sierpnia, godz. 19:30, Kościół OO. Karmelitów

Wykonawcy: Starck Compagnay, Polska Orkiestra XVIII w

Muzyka Cesarskiego Wiednia

Program:
Pavel Josef Vejvanovsky (1640-1693)
Serenada XXXVII
Augustin Kertzinger (zm. 1678)
Sonata à 9
Johann Schmelzer (1623-1680)
Sonata à 11, Per chiesa et camera
Sonata IV à 6, Sacro-profanus concentus musicus
Romanus Weichlein (1652-1706)
Sonata C-dur op. 1 Nr. 12
Johann Schmelzer (1623-1680)
Baletto à 4 – Die Fechtschule
Aria I, Aria II, Sarabande, Courante, Fechtschule, Bader Aria
Philipp Jakob Rittler (1637-1690)
Sonata à 17

Główny organizator: Parafia pw. Świętego Józefa – Salezjanie
Współorganizator : Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
Partnerzy: Parafia pw. Świętej Teresy od Jezusa – oo. Karmelici Bosi, Fundacja Pianistyki Polskiej
Ks. Bogdan Nowak SDB - proboszcz Parafii pw. Świętego Józefa – xx. Salezjanie
Renata Nowakowska - dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
Tomasz Ślusarczyk - dyrektor artystyczny festiwalu
Koncepcja programowa i realizacja - dr Daniel Prajzner, Artur Szczerbinin
Projekt i realizacja materiałów reklamowych - Janusz Maik


Biuro festiwalu: PRZEMYSKIE CENTRUM KULTURY I NAUKI ZAMEK
Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1, 37-700 Przemyśl
tel./ fax 16 678 50 61
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
PARAFIA PW. ŚW. JÓZEFA W PRZEMYŚLU
– XX. SALEZJANIE ul. św. Jana Nepomucena 3, 37-700 Przemyśl
tel. 16 670 25 25
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
https://www.sdb-przemysl.pl

Festiwal zrealizowano ze środków:
Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
Urzędu Miejskiego w Przemyślu
Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek
Parafii św. Józefa – Salezjanie

Letnie muzykowanie – "Od Straussa do Sinatry"

 

Magiczny świat operetki, imponujące musicale oraz wyzwolone melodie lat 50. i 60. rozbrzmiewać będą w Jarosławiu w Skwerze Kultury!

„Od Straussa do Sinatry” to tytuł koncertu przenoszący słuchaczy do teatralnego świata, w którym naczelną rolę gra muzyka w połączeniu ze scenografią, kostiumami czyli niezapomniane spotkanie z Podkarpackim Teatrem Muzycznym HALKA.

Podczas koncertu wystąpią: Jadwiga Kot-Ochał–- sopran, Aleksandra Szymańska – sopran, Tomasz Furman – tenor, Marcin Pokusa – tenor, Aneta Czach – pianista.

Zapraszamy do Skweru Kultury (Plac Św. Michała)  w Jarosławiu w sobotę 31 lipca, o godz. 19.00.

Podkarpacki Teatr Muzyczny HALKA jest podmiotem o charakterze artystycznym realizującym działania łączące dziedziny sztuki, takie jak: teatr, muzyka i taniec w oparciu o profesjonalnych wykonawców. Stowarzyszenie działa od 2019 r., i jego podstawowym celem jest wspieranie aktywności artystycznej Studia Operowego Halka, działającego przy Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie.

Jesienią 2019 roku Stowarzyszenie rozpoczęło swoją działalność premierą widowiska muzycznego pt. „Nie kochać w taką noc, to grzech”, które powstało we współpracy z Wojewódzkim Domem Kultury w Rzeszowie. Opiekę artystyczną nad spektaklem wg scenariusza Aleksandry Szymańskiej objęła aktorka Teatru Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie – Mariola Łabno-Flaumenhaft.

Obecnie Podkarpacki Teatr Muzyczny HALKA, przejął dotychczasową funkcję Studia Operowego Halka, a poprzez ścisłą współpracę z Wojewódzkim Domem Kultury w Rzeszowie, stanowi kontynuację dotychczasowych działań artystycznych Studia.

Zespół posiada w swoim repertuarze utwory operowe, operetkowe, musicalowe oraz patriotyczne, a także spektakle muzyczne.

 Na wszystkie wydarzenia wstęp wolny.

Wydarzenia odbędą się z zachowaniem obowiązujących zasad bezpieczeństwa.

 Szczególy dotyczące koncertu na stronie: www.ckip.jaroslaw.pl

„Letnie Koncerty w Świątyniach” Krosno 2021 - Kameralnie

 31 lipca 2021 (sobota), godz. 19.00, Bazylika Mniejsza Fara

Koncert kameralny studentów Akademii Muzycznej w Krakowie

Wykonawcy:
Joanna Kurek - mezzosopran
Daniela Borkowska - flet
Marcin Kucharczyk - organy
Jakub Kapała - organy

Joanna Maria Kurek - mezzosopran. Absolwentka Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Krakowie (studia I stopnia) w klasie prof. Małgorzaty Ratajczak - Mezzosopran. Magister Sztuki - absolwentka Wydziału Twórczości, Interpretacji i Edukacji Muzycznej na Akademii Muzycznej w Krakowie (w klasie dr. hab. Macieja Tworka). Studiowała także na Akademii Muzycznej w Pradze. Przygodę ze śpiewem rozpoczęła w tarnowskim Dziewczęcym Chórze Katedralnym „Puellae Orantes”. Jest nauczycielką śpiewu w Szkole Muzycznej I Stopnia. Bierze czynny udział w wielu wydarzeniach muzycznych na terenie całej Polski (koncerty, projekty muzyczne, projekty edukacyjne, koncerty kameralne i operowe). Obecnie studentka studiów II stopnia na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Krakowie.

Daniela Borowska - ukończyła Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia w Cieszynie w klasie fletu Doroty Parzyk. W 2020 roku uzyskała tytuł licencjata sztuki w zakresie gry na flecie na Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie w klasie prof. dr hab. Zbigniewa Kamionki
i dr Martyny Klupś-Radny. Obecnie kontynuuje edukację na studiach magisterskich na tejże uczelni.
Swoje umiejętności doskonaliła na międzynarodowych konferencjach fletowych, kursach wakacyjnych i lekcjach mistrzowskich pod kierunkiem wybitnych pedagogów. Została wyróżniona w 2015 roku w VI Konkursie Fletowym im. Mariana Katarzyńskiego oraz w następnym roku w Regionalnych Przesłuchaniach organizowanych przez Centrum Edukacji Artystycznej. Jest laureatką III nagrody na XIV Międzynarodowym Konkursie Interpretacyjnym „Pro Bohemia” w Ostrawie. W 2020 roku zakwalifikowała się do finału I Międzynarodowego Konkursu Fletowego dla Studentów im. Eugeniusza Towarnickiego w Poznaniu. Muzyczne zainteresowania flecistki koncentrują się wokół literatury orkiestrowej i kameralnej.

Jakub Kapała - jest studentem Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie organów prof. dr hab. Dariusza Bąkowskiego-Kois. W roku 2020 ukończył z wyróżnieniem studia licencjackie na Akademii Muzycznej w Krakowie. Studiował również w klasie prof. Wolfganga Zerera w Hochschule für Musik und Theater Hamburg (Niemcy) w ramach programu Erasmus+ (2020-21). Odnosił liczne sukcesy w ramach konkursów organowych; do jego najważniejszych osiągnięć zalicza się m.in. zajęcie I miejsca na VI Ogólnopolskim Konkursie Organowym im. Bronisława Rutkowskiego (Kraków 2017), II miejsca na VI Akademickim Konkursie Organowym Romuald Sroczyński in memoriam (Poznań 2018) czy II miejsca na IV Rosyjsko-Polskim Konkursie Organowym Vox Polonica Petropolitana (Petersburg, Rosja 2019). Jego dokonania artystyczne były nagradzane stypendiami, m.in. przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2016, 2017) oraz Prezydenta Miasta Tarnowa (2017, 2018), Marszałka Województwa Małopolskiego (2019). W latach 2007-2017 śpiewał w Chłopięcym Chórze Katedralnym Pueri Cantores Tarnovienses, z którym występował w Polsce i wielu krajach Europy (m.in. Włochy, Szwecja, Macedonia), a także współpracował jako akompaniator. Obecnie pracuje jako akompaniator Dziewczęcego Chóru Katedralnego Puellae Orantes w Tarnowie. Uczestniczył w licznych kursach mistrzowskich, które prowadzili światowej sławy organiści, jak Olivier Penin, Tobias Horn, Sven-Ingvart Mikkelsen, Francisco Scarcella, Thomas Lennartz, Ignace Michiels, Jos van der Kooy, Ines Maidre, Berhnard Haas, Jan Lehtola. Swój talent zaprezentował krośnieńskiej publiczności w ubiegłorocznej edycji Letnich Koncertów w Świątyniach.

Marcin Kucharczyk - jest studentem studiów magisterskich Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie organów prof. dr hab. Dariusza Bąkowskiego-Kois. W 2021 w ramach programu Erasmus+ studiował w Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu pod kierunkiem prof. Wolfganga Zerera i prof. Matthiasa Neumanna (organy) oraz prof. Menno van Delfta (klawesyn i klawikord). W 2014 ukończył z wyróżnieniem Diecezjalne Studium Organistowskie w Tarnowie, a w 2017 Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną II stopnia w Tarnowie w klasie organów mgr Wiesława Kaczora (dyplom z wyróżnieniem). Od 2015 współpracuje z Dziewczęcym Chórem Katedralnym Puellae Orantes. W okresie 2012-2019 był organistą w parafii św. Katarzyny w Turzy. Jego dokonania artystyczne były nagradzane stypendiami, m.in. Prezydenta Miasta Tarnowa (2016, 2017) oraz Marszałka Województwa Małopolskiego (2019, 2020). Brał udział w licznych kursach mistrzowskich prowadzonych przez światowej sławy organistów. Jest laureatem I nagrody w konkursie organowym w ramach XXXII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Religijnej w Rumi (2020), jak również I nagrody w VII Ogólnopolskim Konkursie Organowym im. Bronisława Rutkowskiego w Krakowie (2019), finalistą VII Międzynarodowego Konkursu Organowego w Dudelange (Luksemburg 2019), otrzymał także I nagrodę w ramach V Festiwalu Organistów Diecezji Tarnowskiej (2017), oraz III nagrodę podczas VI Akademickiego Konkursu Organowego Romuald Sroczyński in memoriam w Poznaniu (2018). Koncertował w ramach ważnych festiwali w kraju i za granicą, m.in. w Niemczech, Holandii, Estonii, Luksemburgu oraz na Węgrzech i krośnieńskich Letnich Koncertach w Świątyniach.

Program:
Johann Sebastian Bach (1685-1750), Fuga in d BWV 538/II (Jakub Kapała)
John Locke (1621-1677), Suite in g - Fantasie, Pavana, Air, Courante, Sarabande, Jigg (Daniela Borowska, Marcin Kucharczyk)
César Franck (1822-1890), Cantabile FWV 36 (Marcin Kucharczyk)
André Campra (1660-1744), Jubilate Deo (Joanna Kurek, Marcin Kucharczyk)
Max Reger (1873-1916), Largo op. 93/II (Daniela Borowska, Jakub Kapała)
Sigfrid Karg-Elert (1877-1933), Herr Jesu Christ, dich zu uns wend! (Toccata) op. 65 nr 13 (Jakub Kapała)
Thomas Arne (1710-1778), Celia's Complaint (Joanna Kurek, Daniela Borowska, Marcin Kucharczyk)

Z prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz o Międzynarodowych Kursach Muzycznych w Łańcucie.

       O kończących się 47. Międzynarodowych Kursach Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie rozmawiamy z prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz, dyrektorem artystycznym i naukowym tego wielkiego wydarzenia.

       Sądzę, że tegoroczną edycję łatwiej było zorganizować niż ubiegłoroczną.
        - To prawda. Nie musieliśmy przesuwać terminu rozpoczęcia, bo w ubiegłoroczną edycję rozpoczęliśmy o całe dwa tygodnie później i kursy kończyły się dopiero w sierpniu. W tym roku udało się rozpocząć kursy 1 lipca.
Niestety, niespodzianki zawsze się zdarzają, a zwłaszcza w trudnym okresie pandemii. Tym razem kilku profesorów w pierwszym turnusie i kilku w drugim turnusie nie mogło z różnych względów, przeważnie zdrowotnych, przyjechać. Nie mieliśmy pedagogów z Paryża, Moskwy i z Londynu. Wszyscy przepraszali i deklarowali, że chętnie przyjadą do Łańcuta w przyszłym roku.

       Pewnie też dlatego pojawili się młodzi pedagodzy, którzy prowadzili swoje klasy w Łańcucie po raz pierwszy, chociaż niektórzy znają te kursy doskonale, ponieważ byli ich uczestnikami.
        - Myślałam wcześniej o zaproszeniu do Łańcuta kilku młodych pedagogów, nawet jeszcze przed pandemią. Troszeczkę nam ubyło znakomitych pedagogów, którzy od lat byli z nami. W zeszłym roku zmarł prof. Wolfgang Marschner, prof. Walentyna Jakubowska, która od lat do nas przyjeżdżała, bała się przyjazdu do Polski z powodu pandemii.
        Rozmawiałam już wcześniej z kilkoma osobami, m.in. z obecną w tym roku Marysią Machowską, świetną skrzypaczką, koncertmistrzem Orkiestry Filharmonii Narodowej, oraz z Wojtkiem Koprowskim, solistą, kameralistą i pedagogiem, który prowadzi klasę skrzypiec w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Oboje będąc uczniami szkół muzycznych II stopnia uczyli się u mojego małżonka, ale później studiowali już u innych profesorów, ponieważ mój mąż już odszedł. Uważam, że obydwoje są dobrymi filarami, na których można budować i wzmacniać nasze kursy.
        Zarówno Marysia Machowska, jak i Wojtek Koprowski prowadzili duże klasy skrzypków, a oprócz tego wystąpili również z koncertami w tzw. „sali balowej”, bo koncerty odbywają się, tak jak w ubiegłym roku, w sali Miejskiego Domu Kultury z powodu pandemicznych obostrzeń, które ograniczają ilość osób biorących udział w koncertach.
Jestem bardzo zadowolona z efektów ich pracy i z bardzo udanych występów.

        Pewnie zarówno pani Maria Machowska, jak i pan Wojciech Koprowski otrzymali zaproszenia na łańcuckie kursy w przyszłym roku.
        - Tak, bardzo podobało im się w tym roku i obiecywali, że z radością przyjadą za rok.

        Podczas tegorocznej edycji znakomici muzycy średniego pokolenia świętowali swoje jubileusze obecności w roli pedagogów Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie.
         - Największy jubileusz to 30-lecie pracy pedagogicznej na łańcuckich kursach prof. Tomasza Strahla, który świętował pierwszego dnia na drugim turnusie pięknym koncertem. Wystąpił w znakomitej asyście prof. Konstantego Andrzeja Kulki, prof. Klaudiusza Barana, Rektora Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina oraz dr hab. Wojciecha Koprowskiego. W tym fantastycznym koncercie wystąpiło aż czterech wychowanków prof. Tomasza Strahla. Podczas tego koncertu na estradzie działo się tak dużo, że nawet nie zauważyliśmy, kiedy ten koncert dobiegł do końca.
         Komplet publiczności był także na recitalu prof. Konstantego Andrzeja Kulki, który odbył się kilka dni później. Mieliśmy przede wszystkim okazję posłuchać utworów Karola Lipińskiego, które Profesor ukochał, a nie są one często wykonywane, stąd także mało znane publiczności.

         Po utwory Karola Lipińskiego sięgają zazwyczaj tylko wielcy mistrzowie ze względu na stopień trudności.
         - Ma pani rację, są bardzo trudne i podziwialiśmy Profesora, który niedawno uległ kontuzji barku, a potrafił z wielką lekkością je wykonać i porwał całą publiczność swoim występem.

         Wiem, że po raz dwudziesty prowadziła swoją klasę na kursach prof. Izabela Ceglińska.
         - Tak, to kolejny jubileusz, którego nie obchodziliśmy tak hucznie, bo mamy nadzieję, że dożyjemy srebrnego jubileuszu (25 lat) prof. Izabeli Ceglińskiej.
Podkreślę, że prof. Izabela Ceglińska wystąpiła z pięknym recitalem, a towarzyszył jej syn pan Krzysztof Cegliński, który jest bardzo dobrym pianistą. Znakomicie wykonali koronne dzieła: Sonatę g-moll Claude Debussy’ego i Sonatę A-dur Cesara Francka.

         W tym roku zajęcia odbywają się głównie w znajdującym się na terenie parku budynku Państwowej Szkoły Muzycznej im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie.
         - Nie tylko, bo zajęcia i koncerty odbywają się także w Miejskim Domu Kultury oraz w Liceum Ogólnokształcącym przy ulicy Grunwaldzkiej i w Zespole Szkół Technicznych, gdzie prowadzone są zajęcia z kształcenia słuchu, odbywa się kurs metodyczny, a także zajęcia wiolonczeli.
         Jesteśmy rozprzestrzenieni w czterech budynkach również ze względów bezpieczeństwa, bo dzięki temu nie gromadzimy się tłumnie w jednym czy dwóch obiektach. Na szczęście zarówno w ubiegłym roku, jak i w tym nikt nie zachorował.

         W tym roku odbywają się wszystkie zajęcia, które prowadzone były przed pandemią.
         - To prawda, bo w tym roku mamy wspomniane już zajęcia z kształcenia słuchu, kurs metodyczny, a także młodzież gra w zespołach kameralnych i orkiestrze.
W ubiegłym roku młodzież bardzo cierpiała bez zespołów kameralnych i bez orkiestr, bo na każdym turnusie są dwie orkiestry kameralne – oddzielnie prowadzone są próby orkiestry, w której grają dzieci, a w drugiej gra młodzież bardziej zaawansowana.

         Ilu uczestników zgłosiło się w tym roku?
         - Trochę mniej niż w latach ubiegłych. W pierwszym turnusie mieliśmy około 180 uczestników i w drugim tak samo. To w sumie jest ponad 350 osób, ale przed pandemią były lata, kiedy mieliśmy prawie 600 uczestników. W 2019 roku na naszych Kursach doskonaliło swoje umiejętności ponad 500 młodych instrumentalistów.

         Uczestnicy płacą za prowadzone zajęcia.
         - Tak, ale nie jest to opłata pełna, bo Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie odbywają się pod patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i otrzymujemy także dotacje z Ministerstwa.

         Tegoroczne kursy już się kończą, ale Pani i organizatorzy planujecie kolejną edycję w przyszłym roku, która odbędzie się już może w normalnych warunkach.
         - Taką mamy nadzieję. W tym roku z powodu pandemii nie przyjechali do nas uczestnicy z zagranicy. Mamy jedynie pojedyncze osoby z kilku krajów. W minionych latach było co najmniej 10, a bywało, że mieliśmy 15 i 20 procent uczestników z zagranicy w stosunku do polskiej młodzieży.
         Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli powitać w Łańcucie zarówno profesorów, jak i liczną grupę uczestników z zagranicy. W tym roku było także kilku profesorów z zagranicy: z Austrii przyjechali Roland Baldini i Edward Zienkowski, Helen Brunner z Anglii. Monika Urbaniak-Lisik ze Szwajcarii.
Jesteśmy przygotowani w przyszłości na liczniejszą obsadę, bo to również przyciąga zarówno polskich, jak i zagranicznych uczestników. Cały czas z optymizmem patrzę w przyszłość.

Z prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz, dyrektorem artystycznym i naukowym Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie rozmawiała Zofia Stopińska 26 lipca 2021 roku

Wakacyjne nastroje

Czapla stara, jak to bywa,
Trochę ślepa, trochę krzywa,
Gdy już ryb łowić nie mogła,
Na taki się koncept wzmogła.

        Ten fragment fraszki Ignacego Krasickiego przyszedł mi na myśl, kiedy zastanawiałem się nad tematem do tego felietonu. Zresztą cytuje ten fragment fraszki Melchior Wańkowicz we wstępnie do jednej ze swych wspomnieniowych książek.
        W wakacyjnym nastroju sięgam do swoich notatek, do domowego archiwum, by trochę powspominać dawne czasy, które z wiekiem stają się coraz bardziej barwne i ciekawe, w odróżnieniu od dnia dzisiejszego... Cóż – jak ta czapla, która, mimo już trochę ślepej i krzywej postury, próbuje jeszcze coś stworzyć i przekazać.
        Cofam się do lipca 1992 roku, a więc do czasu, kiedy to miałem przyjemność obejrzeć niezwykle barwny i ciekawy spektakl w Teatrze Wielkim w Warszawie, mianowicie – przedstawienie polskiej opery „Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale” Wojciecha Bogusławskiego i Jana Stefaniego, ale w jakże nietypowej aranżacji! Reżyser Krzysztof Kolberger, znany aktor, dziś już nieżyjący, poza barwną scenografią, żywą grą aktorską, postanowił do tego liczącego ponad dwa wieki „spectaculum na teatrum Króla Jegomości” dodać specjalnie napisane przez Wojciecha Młynarskiego kuplety z aluzjami do czasów współczesnych, zresztą zgodnie z dawną tradycją, ku uciesze licznie zgromadzonej publiczności. Siedzący wtedy obok mnie na widowni Japończycy zupełnie nie wiedzieli, o co chodzi... Mimo to posłuchajmy fragmentów tych kupletów, ku wakacyjnemu odprężeniu, a może i refleksji, czy aby może nie straciły one, mimo upływu czasu, na swej aktualności.

Na kupletów tych początek zauważ, człowieku,
Żeś w ostatni wszedł dziesiątek dwudziestego wieku.
Powiedz ludziom, dobry dudo, prosił ksiądz kochany,
Ża na ten wiek limit cudów mamy wyczerpany.
Zgoda! Zgoda! Będen dudni, skrzypka tnie od ucha,
Zgoda pięknie wykrzyczana, ale kiejsi krucha...
Co to będzie z tą kulturą? Wszędy słychać lament,
Wszyscy widzą ją na marach, piszącą testament...
Czas ułatwić start młodzieży – słyszę wciąż od świtu.
Czas już wskazać, jak na skróty iść do dobrobytu.
Więc czyś młodzian, czy też piernik, wiosłuj z animuszem,
Powtarzając, jak nasz sternik: „Nie chcem, ale muszem”.
Nie znam się na elektryce, lecz się martwię czasem,
Że nam ciągle grozi zwarcie z przebiciem na masę.
Żal mi tego dyrygenta, co grać pięknie zechce,
Gdy mu gra czterdzieści procent, a sześćdziesiąt nie chce...
Przeto chór nasz: „Vivat, radość!” w zgodzie niech podejmie,
W zgodzie, bośmy są, na szczęście, w Teatrze, nie w Sejmie!

       Tyle kupletów z warszawskiej inscenizacji „Krakowiaków i Górali” sprzed lat. Niechże i dzisiaj to polskie poczucie humoru nas nie opuszcza, bo to trwały, jak sądzę, element naszej narodowej kultury.
Przy okazji wspomnianego spektaklu w Teatrze Wielkim w Warszawie odwiedziłem w garderobie, grającego rolę Miechodmucha, znakomitego polskiego basa Barnarda Ładysza, który właśnie kończył 70 lat, prosząc o wywiad. Z tytułem „Śpiewałem całe życie” wywiad ten ukazał się w nieistniejącej już dziś rzeszowskiej gazecie codziennej „A-Z” z dnia 24-26 lipca 1992 roku.
       Niezwykły „Borys Godunow” w operze Modesta Musorgskiego pod tym samym tytułem, rubaszny Skołuba w operze Stanisława Moniuszki pt. „Straszny Dwór”, Ojciec Barré w „Diabłach z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego, role w operach Rossiniego, Verdiego, Pucciniego, Czajkowskiego, Wagnera... Wtedy, podczas wywiadu sprzed lat, artysta mówił o swojej wielkiej miłości do śpiewu, także chóralnego, o tradycjach rodzinnych w tym względzie, o fascynacjach muzyką polską, zwłaszcza Moniuszki, o obecnych władcach tego świata, którzy niewiele z tego pojmują...
       Toteż odszedł z Teatru Wielkiego w Warszawie o wiele ze wcześnie. Ale cóż – takie są czasami artystyczne losy. Pytany o podsumowanie swojej dotyczasowej kariery muzycznej, artysta mówił: „Ja sam się nie liczę. Liczy się muzyka, sztuka, której służę. A śpiew, to najpiękniejsza muzyka na świecie!”
       Pod tym stwierdzeniem wspaniałego Bernarda Ładysza – dziś, 24 lipca 2021 roku artysta ukończyłby 99 lat - podpisuję się obiema rękami i całym sercem. Kończę dzisiejszy felieton, zachęcając Miłych Państwa do słuchania muzyki wokalnej przy różnych okazjach, a także do czynnego uprawiania śpiewu, choćby w zespołach chóralnych. Życzę Państwu wspaniałej pogody i udanego letniego wypoczynku! No i obyśmy zdrowi byli!

                                                                                                                                                                                                                                                                                  Andrzej Szypuła

Iwona Lubowicz: "Do Rzeszowa wracam zawsze z wielkim sentymentem"

       W lipcowe niedziele Filharmonia Podkarpacka zapraszała na koncerty z cyklu „Filharmonia w plenerze”. Na potrzeby tego przedsięwzięcia przed budynkiem Filharmonii zbudowana została scena dla wykonawców, a na parkingu oddzielonym od ulicznego zgiełku gustownymi parawanami, stawiane były krzesła dla publiczności.
       Pogoda w lipcu nie zawsze dopisywała i na przykład trzeci koncert (18 lipca) z powodu burzy i rzęsistego deszczu organizatorzy musieli przenieść do sali koncertowej Filharmonii.
Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował wówczas Paweł Kos-Nowicki, a solistką była Iwona Lubowicz, świetna sopranistka urodzona na Podkarpaciu.
Z panią Iwoną Lubowicz rozmawiałam po próbie do tego wydarzenia.

       Koncert został zatytułowany „W rytmie walca”. Czy wszystkie utwory, które usłyszymy w Pani wykonaniu, będą w rytmie walca?
       - Nie wszystkie, utwory na koncert zostały dobrane, tak, by ich różnorodność sprawiła publiczności przyjemność w lipcowy letni wieczór. Orkiestra będzie tego wieczoru wiodła prym, bo gra przez cały czas, a ja będę, mam nadzieję, miłym dodatkiem.
       Bardzo się , cieszę, że wybór pozostawiono mnie, czasem repertuar narzucony nie jest odpowiedni do głosu, choć pasuje do całości. Wybrałam bardzo letnią, nastrojową arię Zuzanny z czwartego aktu opery „Wesele Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Akcja toczy się wieczór, w ogrodzie, wszyscy się chowają i zamieniają miejscami, a Zuzanna śpiewa piękną arię.
Zaśpiewam także dwie arie operetkowe w rytmie walca, a będą to aria i kuplety Adeli z operetki „Zemsta nietoperza” Johanna Straussa.
Na zakończenie wykonamy wspólnie z orkiestrą arię Noriny z opery „Don Pasquale” Gaetana Donizettiego, która jest również zabawna i miła do wysłuchania w letni wieczór.

       Wszystkie arie wybrała Pani z nurtu, który jest Pani bardzo bliski.
        - Zdecydowanie. Obecnie dość rzadko śpiewam repertuar operetkowy, ale będąc solistką teatru w Düsseldorfie, wykonywałam sporo tego repertuaru. W Niemczech jest duże zapotrzebowanie na operetkę i dobre wykonania są zawsze gorąco przyjmowane.
        Pragnę podkreślić, że repertuar operetkowy nie jest łatwy, wręcz wymaga ogromnej precyzji, finezji i doskonałej techniki wokalnej. Nie znaczy to, że utwory Mozarta i Donizettiego są łatwe, trudnością jest dostosowanie techniki do danego utworu . W operetce należy być bardzo skoncentrowanym, bo prawie w każdym takcie trzeba coś pokazać i musi wszystko być bardzo precyzyjnie „zgrane” przez solistów oraz orkiestrę. Dodatkowo jeszcze język niemiecki nie jest tak wdzięczny do śpiewania jak język włoski. Tylko znakomite wykonanie gwarantuje sukces tzn. dobra zabawę zarówno wykonawców, jak i publicznści.

        Wszyscy wykonawcy – soliści, orkiestra i dyrygent muszą ze sobą ściśle współpracować.
        - Z panem Pawłem Kos-Nowickim znamy się już od dawna, wiele razy współpracowaliśmy i zawsze byliśmy zadowoleni z końcowego efektu. Wykonując utwory, bardzo podobnie je czujemy i wszystko tak dobrze się układa, że nie trzeba wiele próbować. Trzeba także podkreślić, że Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej przygotowana jest znakomicie. Jestem pewna, że koncert będzie fantastyczny.

        Rozmawiając w Rzeszowie, nie możemy pominąć faktu, że z naszym miastem i z Podkarpaciem jest Pani związana. Wiem, że nawet w czasie tego pobytu nie korzysta Pani z hotelu, tylko mieszka Pani u mamy.
        - Ja tutaj wracam zawsze z wielkim sentymentem. Przyjechałam z Warszawy i zatrzymałam się u Mamy w Kolbuszowej. Podczas każdego pobytu w Filharmonii Podkarpackiej towarzyszą mi ogromne emocje. Obok jest szkoła, w której spędziłam sześć wspaniałych lat, ucząc się w klasie fortepianu Pana Mikołaja Piatikowa. Ukończyłam również wydział wokalny w klasie pani Anny Budzińskiej. Uważam, że ten czas był dla mnie dużo ważniejszy od studiów, które później szybko minęły. Tutaj wydarzyło się bardzo dużo i mam wiele pięknych wspomnień.

        Z tą szkołą związana jest także Pani obecna rodzina, ponieważ zarówno mąż oraz jego siostra i brat także uczyli się w tej szkole.
        - W tym roku nasza córka zdawała egzamin do szkoły muzycznej II stopnia. Wcześniej nauczycielka ze szkoły muzycznej I stopnia pytała, u kogo będzie kontynuować naukę gry na skrzypcach. Wtedy jeszcze nad tym nie zastanawialiśmy się, dlatego nie mogliśmy odpowiedzieć i usłyszeliśmy: „…proponuję, aby córka uczyła się u tego samego nauczyciela, co Dawid”. Odpowiedziałam, że nie ma takiej możliwości, bo Dawid uczył się w Rzeszowie, a ja nie wyobrażam sobie, aby uczyła się z dala od rodziców. Potem nawet zastanawiałam się, że zarówno mój mąż Jakub jak i ja w tym wieku już rozpoczęliśmy naukę w innym mieście, z dala od rodziców. To były chyba inne czasy.

        Powiedziała Pani, że studia szybko minęły, ale przecież studiowała Pani najpierw w Polsce, a później za granicą.
        - Najpierw byłam studentką Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu w klasie prof. Christiana Elssnera. Później wyjechałam na studia podyplomowe do Niemiec i tam też ukończyłam dwa kierunki studiów: w Hochschule für Musik Köln w klasie dawnej muzyki kameralnej prof. Konrada Junghänela, a także prawie równolegle Konzertexamen w klasie śpiewu solowego prof. Barbary Schlick.
         Później zaśpiewałam przesłuchanie do Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie, gdzie zostałam solistką i być może śpiewałabym tam do tej pory, gdyby nie olbrzymia chęć powrotu do Polski. To nie były takie czasy jak dzisiaj, że wszystko było na wyciągnięcie ręki: rezerwacja hotelu, zakup biletu i podróż pociągiem czy samolotem.
Pamiętam, jak na studia jechałam autobusem z Rzeszowa do Kolonii 24 godziny, bo jeszcze nie było autostrady do Krakowa. Później było trochę lepiej, bo można było podróżować pociągiem – wprawdzie było dużo przesiadek, ale i tak było o wiele wygodniej. Jak już pracowałam, to mogłam latać samolotami, bo było mnie na to stać.
         Początek studiów w Niemczech zawdzięczam wyłącznie moim rodzicom, którzy mi wszystko finansowali przez pół roku. Później dostałam stypendium, a był taki okres, że dostałam dwa naraz.
Sam początek nie był łatwy, ale dzisiaj zrobiłabym to samo. Bardzo dużo się podczas tych studiów nauczyłam i dobrze ten czas wykorzystałam.

        Karierę śpiewaczki rozpoczęła Pani za granicą, a dopiero później przyjechała Pani do Polski i trafiła Pani do Warszawskiej Opery Kameralnej.
         - Nie stało się to z dnia na dzień, bo chciałam mieć pewność, że będę miała do czego wracać. W teatrze w Düsseldorfie miałam około 90 spektakli w sezonie, a doliczając do tego próby, byłam ciągle bardzo zajęta. Otrzymywałam harmonogram na cały rok i dokładnie wiedziałam, co będę robić w każdym dniu w czasie trwania sezonu.
         Będąc na wakacjach miałam w Warszawie koncert z Agatą Sapiechą i złożyłam wtedy podanie oraz całą potrzebną dokumentację w Warszawskiej Operze Kameralnej.
Obecny w biurze pan dyrektor Stefan Sutkowski przeczytał, co mam w repertuarze, stwierdził, że są to pozycje, które sa w stałym repertuarze Warszawskiej Opery Kameralnej i obiecał, że niedługo skontaktuje się ze mną.
Nie wiązałam wielkich nadziei, że zaraz ktoś zadzwoni, ale okazało się, że we wrześniu otrzymałam telefon z powiadomieniem o przesłuchaniu i pytano, czy mogę przyjechać.
Trudne to było, bo miałam dużo spektakli, ale tak się szczęśliwie złożyło, że miałam koncert w Berlinie i w moim teatrze załatwiony urlop na ten czas. Stwierdziłam, że mogę, będąc w Berlinie, wsiąść do pociągu i przyjechać do Warszawy. Mogłam pojechać na przesłuchanie, ale w ciągu doby musiałam wrócić do Düsseldorfu. Tak też zrobiłam.
         Okazało się, że podczas tej podróży przeziębiłam się. Przystąpiłam do przesłuchania w Warszawskiej Operze Kameralnej z ogromnym katarem. Repertuar zaproponowałam spory, bo chyba sześć arii, ale byłam pewna, że przecież wybiorą, co będą chcieli i zaśpiewam dwie arie – na pewno aria w języku niemieckim i dowolną arię Mozarta.
Pan dyrektor Stefan Sutkowski usiadł i powiedział: „ Proszę”. Kiedy zapytałam, czy wszystkie arie mam śpiewać – potwierdził.
Po zaśpiewaniu połowy zapytał, czy chcę mieć przerwę i skrzętnie z tego skorzystałam, bo mogłam wyczyścić nos.
         Jak zaśpiewałam wszystko, zostałam poproszona na widownię i padło słynne powiedzenie dyrektora Stefana Sutkowskiego: „Witamy w rodzinie”, co oznaczało, że mnie angażuje od razu.
To była jesień, a ja do końca sezonu musiałam być w Düsseldorfie.
Wtedy Pan dyrektor powiedział: „…będziemy czekać na panią...”.
         Byłam bardzo szczęśliwa, ale nie otrzymałam nawet zaświadczenia, że pomyślnie zdałam przesłuchanie – po prostu nie było nic.
Zastanawiałam się długo, czy bez wstępnej umowy mogę zakończyć dotychczasowe życie i przeprowadzić się do Polski.
W sekretariacie WOK zapewniono mnie, że jak Pan Dyrektor powiedział, że umowa będzie, to na pewno tak będzie.
Zaryzykowałam i na początku września zgłosiłam się do pracy w Warszawskiej Operze Kameralnej i było tak, jak Pan Dyrektor powiedział.

        Po latach pracy w Warszawskiej Operze Kameralnej trafiła Pani do Polskiej Opery Królewskiej. Teraz po pandemicznej przerwie pracy nie brakuje.
        - To prawda i dlatego trzeba śpiewać, ile się da, bo nie wiadomo, jak to będzie z jesiennymi planami.
Początek pandemii był bardzo trudny, bo wszystko było zamknięte. Później zrobiliśmy sporo nagrań, wszystko powoli ruszało, a teraz już śpiewamy dla publiczności, z czego ogromnie się cieszę. Publiczność chyba też, bo już nie jednokrotnie po koncertach osoby, które przychodziły z gratulacjami, mówiły jak bardzo tęskniły za koncertami, jak one bardzo są im potrzebne.

        Dzielenie czasu na pracę artystyczną i obowiązki domowe nie jest łatwe. Mąż Jakub Lubowicz – kompozytor, aranżer, dyrygent, pianista, producent muzyczny, właściciel firmy eLmusic oraz kierownik muzyczny Teatru Roma w Warszawie, jest jeszcze bardziej zajęty niż Pani.
        - To wszystko prawda. Często, jak kto mnie prosi, abym pozdrowiła męża, to odpowiadam, że zrobię to, jak się spotkamy. Często się niestety mijamy. Teraz dzieci są u mojej mamy w Kolbuszowej, a ja je tylko doglądam i dojeżdżam do pracy do Warszawy. Mamy próby i różne koncerty.
W pierwszej połowie lipca córka była uczestniczką Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie, więc trasę Kolbuszowa – Łańcut pokonywałam codziennie, czasem nawet dwa razy dziennie.

        Miejmy nadzieję, że po wakacjach rodzina Lubowiczów będzie wiodła pracowite życie – pan Jakub w Teatrze Roma, Pani w Polskiej Operze Królewskiej, a dzieci wrócą do nauki w szkołach.
        - Sezony są już zaplanowane i mamy nadzieję, że wszyscy wrócimy do swoich obowiązków. Zobaczymy.

        W ubiegłych sezonach mogliśmy Panią usłyszeć w Rzeszowie kilka razy, teraz będziemy również oklaskiwać i miejmy nadzieję, że niedługo znowu będzie taka okazja.
        - W Polskiej Operze Królewskiej wiedzą: jeśli jest wyjazd do Rzeszowa, to ja bardzo chętnie pojadę.
Wracam tu zawsze z największą przyjemnością.

          Pragnę jeszcze dodać, że podczas koncertu, który odbył się 18 lipca musiał zostać przeniesiony do sali koncertowej, publiczność nagradzała wykonawców długimii brawami. Pani Iwona Lubowicz  popisała się pięknym śpiewem i talentem aktorskim, stąd  gorące owacje były w pełni zasłużone. To był nadzwyczajny wieczór.

Z panią Iwoną Lubowicz, znakomitą sopranistką, solistką Polskiej Opery Królewskiej rozmawiała Zofia Stopińska 18 lipca w Rzeszowie.

 

XXI MIĘDZYNARODOWY PRZEMYSKI FESTIWAL SALEZJAŃSKIE LATO - „Pod niebem Przemyśla"

23 lipca 2021 r. - XXI MIĘDZYNARODOWY PRZEMYSKI FESTIWAL SALEZJAŃSKIE LATO - „Pod niebem Przemyśla" recital w wykonaniu Voytka Soko-Sokolnickiego przy akompaniamencie prof. Andrzeja Tatarskiego
Niesamowita sceneria, wspaniały wokalista, wyśmienity pianista, najpiękniejsze arie operowe, wysublimowana widownia, niezapomniane chwile – tak najkrócej można opisać to, co wydarzyło się podczas trzeciej odsłony XXI MIĘDZYNARODOWEGO PRZEMYSKIEGO FESTIWALU SALEZJAŃSKIE LATO.

Dla przemyskich (i nie tylko) melomanów, na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego w Przemyślu, w programie „Pod niebem Przemyśla” wystąpił tenor Voytek Soko-Sokolnicki. Wspaniałemu artyście towarzyszył równie wyśmienity pianista i pedagog prof. Andrzej Tatarski.

Zanim jednak rozbrzmiała muzyka, ten niezwykły wieczór w historycznym otoczeniu witając wszystkich bardzo licznie zgromadzonych miłośników muzyki rozpoczęli: gospodarz obiektu Dyrektor Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK Renata Nowakowska oraz Dyrektor artystyczny festiwalu Tomasz Ślusarczyk.

Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
fot. Tomasz Beliński

Podkarpacki Festiwal Organowy 2021 - koncerty w Jarosławiu i Ropczycach

Najbliższy weekend obfitował będzie w dwa koncerty Podkarpackiego Festiwalu Organowego 2021.

➡️W sobotę 24 lipca o godz. 18:00 w Jarosławskie Opactwo zagra Adam Klarecki z Włocławka, organista tamtejszej katedry, który ukaże piękno brzmienia opackich organów w dziełach mistrzów francuskich i niemieckich, w historycznej panoramie muzyki od XVIII do XX wieku.

➡️W niedzielę 25 lipca o godz. 16:00 w Sanktuarium NMP Królowej Rodzin w Ropczycach wystąpi duet Radosław i Renata Marcowie, prezentujący muzykę kameralną z udziałem organów i wiolonczeli. Po raz pierwszy koncert w tym miejscu!
ZAPRASZAMY!

Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE

Opactwo Klarecki

Adam Klarecki - organy, fot. Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE

Podkarpacki Festiwal Organowy 2021 - recital prof. Andrzeja Chorosińskiego

Kolejnym gościem Podkarpackiego Festiwalu Organowego 2021 będzie prof. Andrzej Chorosiński, który wystąpi w najbliższą niedzielę 18 lipca o godz. 19:30 w kościele św. Krzyża w Rzeszowie (Parafia św. Krzyża w Rzeszowie).

Rzeszowski kościół Świętego Krzyża, położony przy centralnej arterii miasta, ulicy 3 Maja, nazywany jest perłą architektoniczną baroku. Dotyczy to zarówno całego popijarowskiego kompleksu budynków, jak i bogatej dekoracji świątyni.

Niedzielnego wieczoru, warszawski wirtuoz organów zaprezentuje dzieła Wolfganga Amadeusza Mozarta, Roberta Schumanna, Alexandre Guilmanta oraz polskich twórców: Fryderyka Chopina i Mieczysława Surzyńskiego.

Serdecznie zapraszamy

Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE

"Filharmonia w plenerze"

18 lipca 2021r., niedziela, godz. 18:00

W TAKT WALCA - trzeci, przedostatni koncert z cyklu "Filharmonia w plenerze"

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
PAWEŁ KOS - NOWICKI – dyrygent
IWONA LUBOWICZ – sopran

 

 

Subskrybuj to źródło RSS