Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Filharmonia Podkarpacka - Lipiński ; Wisłocki ; Beethoven

AB 12 października 2018, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
MICHAŁ DREWNOWSKI - fortepian

W programie:
K. Lipiński - Uwertura D - dur
S. Wisłocki - Koncert fortepianowy
L. van Beethoven - II Symfonia D - dur op. 36

FILHARMONIA PODKARPACKA ZAPRASZA

AB 12 października 2018, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
MICHAŁ DREWNOWSKI - fortepian

W programie:
K. Lipiński - Uwertura D - dur
S. Wisłocki - Koncert fortepianowy
L. van Beethoven - II Symfonia D - dur op. 36

Michał Drewnowski
pianista; ur. 31 marca 1977, Warszawa. Pierwsze lekcje fortepianu rozpoczął we Włoszech w wieku 8 lat pod kierunkiem ojca, Marka Drewnowskiego – pianisty. Naukę kontynuował po powrocie do Polski w Liceum Muzycznym im. Karola Szymanowskiego w Warszawie, gdzie uczył się pod kierunkiem Bronisławy Kawalli i Ewy Pobłockiej. W 2001 ukończył z wyróżnieniem studia w Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie fortepianu Marka Drewnowskiego. W latach 2002-2005 studiował w Konserwatorium Muzycznym w Genewie pod kierunkiem takich pedagogów, jak Dominique Merlet i Pascal Devoyon (dyplom z wyróżnieniem). Brał również udział w mistrzowskich kursach pianistycznych prowadzonych przez: Nauma Shtarkmann, Miłosza Magina, Fou T’sounga, Rudolfa Kehrera i Eugena Indjica.
Jest laureatem wielu nagród: w 1996 – nagrody specjalnej na I Międzynarodowym Konkursie Indywidualności Muzycznych im. Aleksandra Tansmana w Łodzi, w 1998 – I nagrody na XIII Konkursie Muzyki Kameralnej im. Kiejstuta Bacewicza w Łodzi, w 1998 – XXXII Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku, w 2000 – II nagrody na Concorso Pianistico Internazionale „Mascia Masin” w Sangemini we Włoszech, w 2005 – II nagrody na AGIMUS Concorso Internazionale w Rzymie.
Michał Drewnowski występuje jako solista i kameralista w Polsce, Włoszech, Francji, Szwajcarii, Luksemburgu, Belgii, Bułgarii, Anglii, Austrii, Czechach, Niemczech, Hiszpanii, Danii i Finlandii, w takich salach koncertowych, jak Concerti al Gianicolo w Rzymie, Steinway Kammersal w Kopenhadze, Kunstmuseum w Silkeborg (Dania), sala Bulgaria w Sofii, Wigmore Hall w Londynie, Palau de la Musica Catalana w Barcelonie cyz Sala Arturo Benedetti Michelangeli w Bolzano.
Wystpował z orkiestrami symfonicznymi w kraju i za granicą, pod batutą m.in: Tadeusza Kozłowskiego, Vladimira Kiradjeva, Stanislava Ousheva, Rubena Silvy, Emiliana Madeya, Alessandro Tortato ,Massimiliano, Emila Tabakova.
Pianista koncertował m.in. na Festiwalu Passage w Warszawie, Salon of the Arts w Sofii, Festival Musicale di Norcia (Włochy), Varna Summer Festival, Krakowskiej Wiośnie Muzycznej, Warszawskich Spotkaniach Muzycznych, Festiwalu Chopinowskim w Genewie, Keminklavier w Kemi (Finlandia), Bolzano Piano Festival. W latach 2000-2002 występował w Teatrze Nowym w Warszawie jako aktor-pianista w przedstawieniu Adama Hanuszkiewicza Chopin, jego życie, jego miłość, jego muzyka... (w roli Fryderyka Chopina).
Dyskografia artysty obejmuje nagranie dla wytwórni fonograficznej Gega New – utwory na 2 fortepiany i perkusję (Voland Quartet), dla wytworni DUX płytę duetu fortepianowego Doppio Espresso z muzyką kompozytorów amerykańskich i latynoamerykańskich (Leonard Bernstein, Astor Piazzola, Pablo Ziegler i Jose Bragato) oraz płytę z utworami fortepianowymi współczesnego kompozytora szwajcarskiego Dominique Loup. W wytwórni PRO ART ukazało się nagranie utworów na fortepian i orkiestrę Tadeusza Trojanowskiego w interpretacji Michała Drewnowskiego. Pianista ponadto propaguje mało znaną i całkiem zapomnianą muzykę polskich kompozytorów, m. in. takich jak: Ludwik Grossmann, Jadwiga Sarnecka, Stefan Kisielewski, Tadeusz Majerski (któremu poświęcił swoją pracę doktorską oraz nagrał po raz pierwszy w historii dla angielskiej wytwórni fonograficznej Toccata Classics jego utwory) m.in. jego Koncert-Poemat na fortepian i orkiestrę wraz z Royal Scottisch Orchestra pod batutą Emila Tabakova.
Bardzo ważną rolę w życiu artysty odgrywa wykonastwo muzyki nowej. Dokonał licznych prawykonań oraz nagrań utworów kompozytorów współczesnych takich jak Andrzej Nikodemowicz, Mariusz Dubaj, Zbigniew Bagiński, Sławomir Czarnecki, Jerzy Bauer, Emilian Madey, Tadeusz Trojanowski, Ari ben Shabetai.
W grudniu 2017 ukazała się dla DUX najnowsza płyta pianisty obejmująca premierowe nagrania utworów fortepianowych Andrzeja Nikodemowicza, Mariusza Dubaja oraz Tadeusza Majerskiego.
Obecnie pełni funkcję adiunkta w Akademii Muzycznej im. G. i K. Bacewiczów w Łodzi.

Massimiliano CALDI

Massimiliano Caldi (ur. w Mediolanie w 1967r.) ma bogate międzynarodowe doświadczenie w dziedzinie muzyki symfonicznej, operowej, operetkowej
i baletowej. W centrum jego zainteresowań znajdują się muzyka współczesna oraz odrodzenie XIX-wiecznej opery. Massimiliano Caldi wyróżnia się wysokim profesjonalizmem przygotowania interpretacji oraz jasnym, prostym stylem dyrygenckim.
Jest zdobywcą pierwszej nagrody w Międzynarodowym Konkursie
im. Grzegorza Fitelberga (1999). Jest także Głównym Dyrygentem Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie i Pierwszym Dyrygentem Gościnnym Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku. Od 2015r. Massimiliano Caldi prowadzi mistrzowskie kursy dyrygenckie we Florencji.
W latach 2014-2017 był Głównym Dyrygentem i Konsultantem Artystycznym Filharmonii Koszalińskiej im. Stanisława Moniuszki, w latach 2006-2010 był Dyrektorem Artystycznym Śląskiej Orkiestry Kameralnej w Katowicach, a w latach 1998-2009 Głównym Dyrygentem Orkiestry Kameralnej „Milano Classica".
W ciągu ostatnich dziesięciu lat odbył tournée w Izraelu, Omanie, USA, Chile, Brazylii, Niemczech, Rosji i Turcji.
Na przestrzeni ostatnich lat w Teatrze Wielkim w Poznaniu prowadził orkiestry w dziełach operowych Rossiniego – Cyrulik Sewilski (styczeń-luty 2017), Verdiego - Nabucco (maj 2017) i Mascagniego - Rapsodia Satanica (październik 2017). Podczas XXI edycji Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena dyrygował La Rondine Pucciniego w Filharmonii Narodowej w Warszawie (kwiecień 2017),
w Teatro Municipale w Piacenzie prowadził Notte per me luminosa Marco Betty (kwiecień 2017), a w Filharmonii Łódzkiej im. A Rubinsteina dyrygował Chórem
i Orkiestrą w prologu z Mefistofelesa Boito (czerwiec 2017).
W Polsce był zapraszany na międzynarodowe festiwale i regularnie pojawiał się na podium najważniejszych orkiestr filharmonicznych i symfonicznych, takich jak np. Sinfonia Varsovia, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia
i orkiestra "Sinfonia Iuventus" w sali Filharmonii Narodowej w Warszawie, Orkiestra Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, Orkiestra Akademii Beethovenowskiej w Krakowie, a także orkiestr Filharmonii Łódzkiej, Pomorskiej
w Bydgoszczy, Toruńskiej, Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie i wielu innych oraz w Studiu im. Witolda Lutosławskiego S-1.
W dziedzinie muzyki symfonicznej Massimiliano Caldi zadebiutował
z Orkiestrą Kameralną Konzerthaus w Berlinie (listopad 2016), w Sali Rachmaninowa Konserwatorium Moskiewskiego z orkiestrą Sinfonietta Cracovia (listopad 2016), ze Stambulską Państwową Orkiestrą Symfoniczną (luty 2017) oraz
w Złotej Sali Musikverein w Wiedniu (listopad 2017 r.) wraz z orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Uczestniczył
w Międzynarodowym Festiwalu w Łańcucie dyrygując IX Symfonią Beethovena (maj 2017). W Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku dyrygował Carmina Burana Orffa (czerwiec 2017). W najbliższym czasie zadebiutuje w Teatro Ristori w Weronie (marzec 2018), powróci na podium Stambulskiej Państwowej Orkiestry Symfonicznej (luty 2018), w Sankt Petersburgu będzie dyrygował Orkiestrą Filharmoniczną (kwiecień 2018) i stanie na podium Orkiestry I Pomeriggi Musicali (maj 2018).

Cieszymy się bardzo, że nasza gra inspiruje kompozytorów

        W ostatni piątek września Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie zainaugurowała 64. sezon artystyczny. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła pod batutą Massimiliano Caldiego, a solistami byli: Agata Kielar Długosz i Łukasz Długosz – znakomici polscy fleciści. Ramy programu stanowiły utwory polskich kompozytorów: Toccata z Suity na orkiestrę op. 10 Bolesława Szabelskiego oraz „Orawa” i Suita z filmu „Pan Tadeusz” Wojciecha Kilara. Środkowe ogniwo wypełniły dwa utwory z udziałem solistów: Marsz celtycki Briana Boru oraz Koncert na dwa flety i orkiestrę d-moll Franciszka Dopplera.
        Ten sam program został wykonany w czwartek (27 września) w Sanockim Domu Kultury w ramach Festiwalu im. Adama Didura. Zarówno w Rzeszowie, jak i Sanoku sale wypełnione były publicznością, która bardzo długo i gorąco oklaskiwała znakomite wykonania artystów. Po pierwszej części Agata i Łukasz Długoszowie na bis wykonali z towarzyszeniem Orkiestry „Oblivion” – Astora Piazzolli, a na zakończenie Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldiego powtórzyła „Poloneza” wieńczącego Suitę z filmu „Pan Tadeusz” Wojciecha Kilara.
        Skorzystałam z obecności na Podkarpaciu najlepszych polskich flecistów i poprosiłam ich o chwilę rozmowy, którą rozpoczęłam od pytania o występy w Rzeszowie i Sanoku.

        Łukasz Długosz: Bardzo miło mi gościć po długiej, bo 12-letniej przerwie, na estradzie Filharmonii Podkarpackiej. Pamiętając jeszcze dawne czasy i wygląd Filharmonii, bardzo się cieszę, że tak dużo się zmieniło, artyści mają wspaniałe warunki do pracy.
Cieszymy się, że możemy zaprezentować wspaniały, wymagający, wirtuozowski koncert Franciszka Dopplera. Mówiąc to, specjalnie podkreślam imię kompozytora, bo Franciszek Doppler tak naprawdę był Polakiem urodzonym we Lwowie, a później, z racji tego, że działał na terenach dzisiejszej Austrii i Węgier, traktowany jest przez tamtejsze środowiska jako ich kompozytor – Węgrzy nawet stworzyli Instytut Franza Dopplera. Chcemy, aby melomani wiedzieli o jego polskich korzeniach. Trzeba podkreślić, że polskie frazy słychać w jego operach i utworach instrumentalnych, pomimo, że jest także dużo nawiązań muzyki cygańskiej w jego twórczości. Doppler był wirtuozem najwyższej klasy, porównywać go można z Paganinim, Wieniawskim i z Lisztem, któremu opracował na orkiestrę sześć jego rapsodii węgierskich.

        Agata Kielar-Długosz: Mamy w programie jeszcze „Marsz celtycki” Briana Boru, a spodziewając się, że koncert będzie się podobał, przygotowaliśmy niespodziankę, bo bardzo lubimy nagradzać publiczność za długie oklaski utworem na bis.

        Zofia Stopińska: Prawdę mówiąc, nie pamiętam Pani koncertu w Filharmonii Podkarpackiej, a od lat śledzę jej działalność – chyba, że coś przeoczyłam.

        A.K.D.: Nic pani nie przeoczyła, nigdy do tej pory nie występowałam na tej estradzie. Dokładnie 20 lat temu, kiedy kończyłam Szkołę Muzyczną II stopnia w Sanoku, miałam wystąpić na koncercie dyplomantów, ale nigdzie nie znaleziono głosów orkiestrowych do zaproponowanego przeze mnie utworu i nic z występu nie wyszło. Później wielokrotnie mąż rozmawiał na temat terminów koncertów, ale zawsze trudno było znaleźć dogodny czas i dlatego Filharmonia Podkarpacka jest ostatnią w Polsce, gdzie debiutuję.

        Ł. D.: Ta sytuacja jest efektem naszego ciągłego zabiegania, bo to jest nasz trzynasty koncert we wrześniu, byliśmy już z recitalem w Hiszpanii, Francji, występowałem w Zakopanem z Krzysztofem Pendereckim i na Zamku Królewskim w Warszawie. Wspólnie zagraliśmy projekt z utworami Romana Palestra i Andrzeja Panufnika. Przygotowaliśmy się do listopadowego nagrania z Filharmonikami z Łomży. Prawykonaliśmy nowy koncert w Gdyni oraz dwa utwory kameralne w Filharmonii Olsztyńskiej.
Mieliśmy wystąpić w Filharmonii Podkarpackiej trzy lata temu, ale w tym samym terminie zostaliśmy zaproszeni przez Maestro Krzysztofa Pendereckiego do wykonania jego koncertu i dzięki życzliwości prof. Marty Wierzbieniec – Dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, udało się ten termin przesunąć na uroczystą inaugurację sezonu artystycznego 2018/2019. Bardzo się z tego faktu cieszymy, bo występ na inauguracji dla każdego artysty jest wyjątkowy.

        Z.S.: Wczorajszy, gorąco przyjęty koncert w Sanoku, był także wyjątkowy – szczególnie dla Pani Agaty, bo to przecież Pani rodzinne miasto.

        A.K.D.: Cieszę się, bo na Festiwalu im. Adama Didura występowałam 10 lat temu z koncertem kameralnym, a tym razem wystąpiliśmy z orkiestrą i było to bardzo miłe wydarzenie. Na sali widziałam nie tylko rodzinę, ale też wielu znajomych.

        Z.S.: Mają Państwo ogromny repertuar, który ciągle się powiększa, a wiele nowych utworów powstaje z myślą o Was.

        Ł. D.: Cieszymy się bardzo, że nasza gra inspiruje kompozytorów i nasz repertuar poszerza się o nowe pozycje najwybitniejszych kompozytorów, w tym polskich, którzy z coraz większym entuzjazmem podchodzą do fletu i jego brzmienia. Dzięki konsekwentnej promocji tego instrumentu i wielu nagród, które otrzymaliśmy. W tym roku otrzymałem prestiżową nagrodę „Orfeusza” oraz nominację do „Fryderyka” i „Koryfeusza”, a to świadczy, że flet jest bardzo ważnym instrumentem solowym i chcemy udowodnić to zarówno odbiorcom muzyki, jak i kompozytorom. Na tym instrumencie można pokazać emocje, ale wymaga to maestrii.
Niedługo będziemy zaszczyceni nowymi koncertami: Pawła Szymańskiego, Eugeniusz Knapika, Marty Ptaszyńskiej i Joanny Bruzdowicz. Po koncercie wieńczącym wspaniały Festiwal „Muzyka na szczytach” w Zakopanem, prof. Penderecki podszedł do mnie i powiedział, że jeszcze takiego flecisty na świecie nie słyszał i musi napisać dla nas koncert podwójny – na flet, flet altowy i orkiestrę. Mamy nadzieję, że niedługo ten koncert powstanie i będziemy mogli wykonać go po raz pierwszy, a potem włączyć do repertuaru i grać go na całym świecie. Mamy nadzieję, że wykonamy to dzieło również w Filharmonii Podkarpackiej.

        A.K.D.: Niedługo a w Filharmonii Krakowskiej wykonamy dedykowany nam Koncert podwójny Pawła Mykietyna. Bardzo cenimy i lubimy tego kompozytora – zawodowo i prywatnie, stąd bardzo się cieszymy, że mamy w repertuarze dwa jego koncerty i Kołysankę.

        Z.S.: Niedawno zachwycałam się Pani płytami: „Vive la Paris” z utworami kompozytorów francuskich oraz „For Yoy, Anne - Lill” z muzyką polską.

        A.K.D.: Otrzymałam wiele sygnałów, że płyta z utworami francuskimi bardzo się podoba, przede wszystkim dzięki różnorodnemu repertuarowi i chętnie po nią sięgają nawet mniej zaawansowani melomani. Druga płyta, która ukazała się w maju tego roku, zawiera utwory kameralne na flet i fortepian kompozytorów polskich XX wieku, którą nagrałam z pianistą Andrzejem Jungiewiczem, także mnie bardzo cieszy. Pomimo, że zawiera utwory trudniejsze w odbiorze, melomani sięgają po nią chętnie, a jeden z krytyków napisał, że jest to jedna z najlepszych płyt kameralnych ostatniej dekady. Bardzo mnie to cieszy, bo są na niej również światowe prawykonania fonograficzne. Po raz pierwszy zostały utrwalone utwory kameralne Krzysztofa Pendereckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego i Piotra Perkowskiego. Często też słyszę te utwory na antenach radiowych, co także jest powodem do satysfakcji i radości. Niebawem zabieram się za projekt płytowy z muzyką napisaną dla mnie na flet i harfę.

        Ł.D.: To najlepiej świadczy, że nie ma trudnej czy łatwej muzyki. Jest muzyka dobra lub zła, i dobrze albo źle wykonana. Cieszymy się, że w Rzeszowie i Sanoku wykonaliśmy z Filharmonikami Podkarpackimi bardzo dobry projekt i mamy nadzieję na dalszą owocną współpracę.

Z Agatą Kielar-Długosz i Łukaszem Długoszem – wybitnymi flecistami młodego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska 28 września 2018 roku w Rzeszowie.

Zaproszenie do Filharmonii Podkarpackiej - Enescu, Wieniawski, Karłowicz

AB 5 października 2018, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
CONSTANTIN ADRIAN GRIGORE - dyrygent
ANNA GUTOWSKA - skrzypce

W programie:
G. Enescu - Rapsodia rumuńska nr. 1 A - dur op.11
H. Wieniawski - II Koncert skrzypcowy d - moll op. 22
M. Karłowicz - Poemat symfoniczny "Odwieczne pieśni"

Tomasz Konieczny podbił serca sanockiej publiczności

        Wielkim wydarzeniem XXVIII Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku był koncert Tomasza Koniecznego – światowej sławy polskiego bas-barytona i Orkiestry Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa „Sinfonietta Cracovia” pod dyrekcją Jurka Dybała. Muzykę i wykonawców przybliżał publiczności Piotr Nędzyński – dziennikarz i krytyk muzyczny.
        Wieczór rozpoczął utwór instrumentalny – Adagio Samuela Barbera, które było znakomitym wprowadzeniem do cyklu „Kindertotenlieder” („Pieśni na śmierć dzieci” lub „Treny dziecięce”) Gustava Mahlera do poematów Friedricha Rűckerta. Teksty mówią o emocjach odczuwanych przez osobę, która utraciła dzieci, ale sporo w nich refleksji, rezygnacji i metafizyki oraz odwołania do Boga, a w połączniu z niezwykle sugestywną i piękną muzyką Mahlera tworzą dzieło genialne. Tomasz Konieczny śpiewał zachwycająco, a „Sinfonietta Cracovia” pod czujną batutą Jurka Dybała towarzyszyła soliście z wielką uwagą.
        W drugiej odsłonie wspaniałego występu Tomasza Koniecznego usłyszeliśmy „Pieśni i tańce śmierci” – Modesta Mussorgskiego, zaliczane do najwybitniejszych utworów w dorobku kompozytora. Na całe dzieło składają się cztery pieśni: „Kołysanka”, „Serenada”, „Trepak” i „Wódz”, z genialną muzyką Modesta Mussorgskiego do tekstów Arsenija Goliszczewa-Kutuzowa. Każda z tych pieśni jest inna, ale wszystkie mówią o tym, że okrutna i bezwzględna śmierć potrafi z łatwością pokonać tak piękne uczucia, jak miłość, marzenia i pragnienia ludzkie.
„Pieśni i tańce śmierci” zostały przez Tomasza Koniecznego i „Sinfoniette Cracovię” wykonane tak wspaniale, że publiczność poderwała się z miejsc i oklaskiwała Artystę gorąco przez kilka minut, prosząc w ten sposób o bis. Tomasz Konieczny pożegnał się „Kołysanką” – pierwszą pieśnią z cyklu „Pieśni i tańce śmierci”.
Ramy tej części stanowiła muzyka instrumentalna Dymitra Szostakowicza. Na wstępie Adagio i Polka z „Lady Makbet mceńskiego powiatu”, a na zakończenie wieczoru wykonany został Walc, który kojarzony jest z filmem „Oczy szeroko zamknięte”, gdzie główne role grają Nicole Kidman i Tom Cruise, po ten utwór sięgnęli twórcy filmu. Podkreślić trzeba, że świetny występ „Sinfonietty Cracovii” został także doceniony przez publiczność gorącą owacją – stąd na bis i zarazem na zakończenie wieczoru powtórzona została Polka, która rozpoczynała drugą część koncertu. Po zakończeniu koncertu mogłam przez chwilę porozmawiać z Panem Tomaszem Koniecznym.

       Zofia Stopińska: Dziękuję Panu serdecznie za wspaniały wieczór i rewelacyjne, wzruszające wykonania cyklu „Kindertotenlieder” Gustawa Mahlera oraz „Pieśni i tańce śmierci” Modesta Mussorgskiego. Wzruszył Pan wszystkich, którzy byli na tym wspaniałym wydarzeniu, a najlepszym tego dowodem były gorące brawa i owacje na stojąco.

        Tomasz Konieczny: Dziękuję bardzo. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem śpiewać dla tej publiczności, to wielka przyjemność widzieć, że na południowym wschodzie Polski są wypełnione sale na koncertach muzyki klasycznej. To nie były łatwe w odbiorze utwory, a w dodatku śpiewałem je – tak jak zostały napisane – „Kindertotenlieder” Mahlera w języku niemieckim, a „Pieśni i tańce śmierci” Mussorgskiego po rosyjsku. Podczas wykonanie czułem, że publiczność doskonale wiedziała, że są to wartościowe, poruszające utwory. Jestem bardzo szczęśliwy, że taka była reakcja i że mogłem się w Sanoku pojawić.

        Cztery miesiące temu rozmawialiśmy podczas Pana pobytu związanego z występem na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie i pytałam wówczas, dlaczego tak rzadko może oklaskiwać Pana publiczność w Polsce. Odnoszę wrażenie, że coś jednak drgnęło, bo śpiewał Pan niedawno w Warszawie, a przed Panem recitale w Warszawie i Łodzi.

        - Te występy są okupione ciężką pracą, dlatego, że wszystkie terminy koncertów w Polsce pojawiają się dużo później niż pozostałe. Większość moich zacnych kolegów, którzy występują za granicą, ma ten sam problem. Ciągle musimy decydować, czy odrzucić propozycje, które trudno zmieścić w kalendarzu albo, jak ja mówię, „wyrwać psu z gardła” te terminy i zaprezentować się także publiczności w Polsce. W poniedziałek, wtorek i środę śpiewałem w Grazu. Wczoraj leciałem samolotem przez Monachium i Warszawę do Rzeszowa, a później jeszcze samochodem do Sanoka i moja podróż trwała trzynaście godzin. Jutro lecę do Warszawy i tam będzie w niedzielę kolejny koncert „Podróży zimowej” Barańczaka – Schuberta. Powtórzymy ten koncert jeszcze w mojej rodzinnej Łodzi. Bardzo mi zależy, aby jak najczęściej występować w Polsce, bo uważam, że to jest ważne, aby prezentować się polskiej publiczności.

        Należy także podkreślić, że wystąpi Pan podczas tych dwóch recitali z Lechem Napierałą – doskonałym pianistą, z którym nagraliście „Podróż zimową” z tekstami Stanisława Barańczaka do muzyki Franciszka Schuberta i płyta z tym nagraniem jest już dostępna.

        - Tak, płyta już jest i będzie ona z pewnością dość kontrowersyjnie odbierana, bo to jest zupełnie inna interpretacja „Podróży zimowej” („Winterreise”) Schuberta, natomiast teksty Stanisława Barańczaka są kapitalne, bardzo mocne. Płyta jest dostępna także w Austrii – ojczyźnie Schuberta i została tam zaakceptowana. Wydał ją Narodowy Instytut Fryderyka Chopina i dla tego samego wydawnictwa nagrywamy „Winterreise” w języku niemieckim – w oryginale. Będzie okazja zobaczyć, jakie są różnice i na czym polega nasza interpretacja „Podróży zimowej”, a tymczasem zapraszamy na koncerty i do sięgnięcia po płytę.

        Gdybym wygrała w totolotka, to chętnie bym jeździła wszędzie, gdzie Pan występuje i prawie cały grudzień spędziłabym w Pana ukochanym Wiedniu.

        - Tak, Wiedeń to jest moja artystyczna ojczyzna. Ja się tam czuję świetnie, bo to jest miasto muzyków i można powiedzieć – stolica muzyczna Europy, do której chętnie wracam. Gdyby Pani wygrała w totolotka i chciała pojechać na spektakle z moim udziałem, to proponuję zarezerwować czas i przyjechać do Wiednia w grudniu i styczniu, bo w grudniu mamy tam prapremierę i później spektakle opery „Wierzby” Johannesa Marii Stauda, natomiast w styczniu zapraszam na „Pierścień Nibelunga” Richarda Wagnera i wystąpię w roli Wotana w „Złocie Renu” i „Walkirii”, zaśpiewam partie Wędrowca w „Zygfrydzie” i Guntera z „Zmierzchu Bogów”. W pierwszej dekadzie lutego wystąpię także w Wiener Staatsoper w roli Manryka w „Arabeli” Richarda Straussa.

        W marcu wyjeżdża Pan do Metropolitan Opera w Nowym Jorku i ma Pan zaplanowane występy prawie do maja.

        - To prawda. Będę śpiewał, podobnie jak w Wiedniu, w „Pierścieniu Nibelunga” oraz zaśpiewam partie Abimélecha w „Samsonie i Dalili” Camila Saint-Saënsa. Mam ten sezon ściśle zapełniony i dokładnie zaplanowany. Tak wygląda nasze życie. Tak jak już powiedziałem, można jeszcze znaleźć jakiś wolny czas i kosztem wypoczynku zaprezentować się publiczności polskiej, albo tego nie robić. Ja zdecydowałem przed czterema laty, za namową m.in. Jacka Marczyńskiego, żeby od czasu do czasu śpiewać dla polskiej publiczności, pomimo, że specjalizuję się w repertuarze niemieckim. Jestem szczęśliwy, że jestem w moim rodzinnym kraju ciepło przyjmowany. Od czterech lat współpracuję ze znakomitym pianistą Lechem Napierałą i będziemy prezentować różne recitale, bo oprócz „Podróży zimowej” Schuberta wykonujemy również utwory: Straussa, Rachmaninowa, Twardowskiego, Mahlera, Bairda, Pendereckiego i rozmaitych innych kompozytorów. Zbliża się Rok Moniuszkowski i będziemy również wykonywać jego utwory.

        Z dobrymi wrażeniami Pan wyjedzie z Sanoka i Woli Sękowej, bo wiem, że Pan tam się zatrzymał.

        - Owszem, zatrzymałem się w miejscu urodzenia Adama Didura, który zaśpiewał ponoć w Metropolitan Opera setki spektakli. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem to urocze miejsce poznać. Chętnie tu jeszcze powrócę, aby zaśpiewać i spędzić trochę czasu w Woli Sękowej.

Z Tomaszem Koniecznym - światowej sławy polskim bas-barytonem rozmawiała Zofia Stopińska 28 września 2018 roku w Sanoku

Inauguracja Festiwalu "Ars Musica" w Iwoniczu

XIII Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej 

Ars Musica 2018

7. X. 2018 9 niedziela) godz. 12:00

Kościół Parafialny pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu ul. Długa 6

Wykonawcy: Anna Lubańska - mezzosopran ; Jan Bokszczanin - organy

W programie; Johann Sebastian Bach, Josef Gabriel Rheinberger

wstęp wolny

Cecilia Bartoli - Rossini

„Rossini Edition” to pierwsze wielopłytowe wydawnictwo jednej z najbardziej popularnych współczesnych śpiewaczek – Cecilii Bartoli.
Limitowany zestaw 15 CD + 6 DVD powstał we współpracy z Fondazione Rossini i zawiera wszystkie nagrane przez artystkę dzieła Rossiniego,
w tym dotychczas niepublikowane, odnalezione w archiwach Decca Records, nagranie kantaty „Giovanna d’Arco” w orkiestracji Salvatora Sciarrino pod batutą Riccardo Chailly’ego.
Do boxu dołączona jest 216-stronicowa książka w twardej oprawie, bogata w teksty (w językach angielskim, francuskim, niemieckim i włoskim) oraz fotografie z archiwów Fondazione Rossini i Decca Records.

Śpiewam, bo bardzo kocham muzykę

Proponuję Państwu spotkanie z Panem Andrzejem Lampertem – znakomitym polskim tenorem młodego pokolenia. Andrzej Lampert urodził się w Chorzowie, gdzie ukończył Wydział Wokalny Szkoły Muzycznej II stopnia, a później studiował w Akademii Muzycznej w Katowicach na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Zainteresowania tą dziedziną zaowocowały wygraniem konkursu „Szansa na sukces” oraz wieloma występami i nagraniami (m.in. w 2008,r. dokonał nagrania, które znalazło się w rozszerzonej wersji albumu „Symphony”, wspólnie z Sarah Brightman). Również w 2008 roku ukończył z wyróżnieniem Wydział Wokalno-Aktorski w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie śpiewu solowego u Janusza Borowicza. Andrzej Lampert jest laureatem konkursów wokalnych w Polsce i za granicą. Tyle tytułem wstępu, a więcej dowiedzą się Państwo z rozmowy, którą zarejestrowałam 25 września w Sanockim Domu Kultury, po wspaniałym spektaklu opery „Romeo i Julia” Charles’a Gounoda na XXVIII Festiwalu im. Adama Didura.

        Zofia Stopińska: Pani Ewa Majcherczyk, występująca w tym spektaklu w roli Julii, powiedziała, że każda Julia na świecie marzy o takim Romeo, jakim jest Andrzej Lampert. Dzisiejszy spektakl był najlepszym tego dowodem. Śpiewał Pan wspaniale, pokazał Pan także swoje wielkie umiejętności aktorskie. Bardzo Panu dziękuję za tyle wzruszeń. Romeo w Pana wykonaniu był bardzo przekonujący, a przecież to bardzo trudna pod każdym względem rola.

        Andrzej Lampert: Bardzo pani dziękuję za te miłe słowa. To jest muzyka, która mnie bardzo porusza, żarliwość i emocje, to jest ten rodzaj muzyki, którą bardzo lubię wykonywać. Przyznaję, że partia Romea jest jedną z trudniejszych, jakie do tej pory wykonywałem w swoim życiu – przede wszystkim ze względu na obszerność (5 aktów), język francuski, ale śpiewa się ją z wielką przyjemnością.

        Wielkie emocje towarzyszyły także publiczności. Może czuli je także wykonawcy.

        - Nie zawsze się to zdarza, ale w Sanoku wyczułem inny rodzaj publiczności, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Państwa reakcje były bardzo gorące i to nas dodatkowo od początku inspirowało. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie akustyka tej sali, bo śpiewa się tutaj bardzo dobrze.

        Po raz pierwszy Pan tutaj występował?

        - Śpiewałem tutaj kiedyś koncert „Od Brodway’u do Hollywood”, również z Operą Śląską, ale był to koncert nagłaśniany, śpiewaliśmy do mikrofonów, a dzisiaj śpiewaliśmy akustycznie, stąd miałem okazję przetestować tę salę i mogę ją polecić wszystkim wykonawcom.

        Urodził się Pan na Śląsku i tam Pan także otrzymał niedawno nagrody, które najlepiej świadczą o tym, że jest Pan w rodzinnych stronach, a przede wszystkim w Operze Śląskiej, cenionym artystą – kilka dni temu został Pan uhonorowany Złotą Odznaką Honorową Za Zasługi dla Województwa Śląskiego, a na wiosnę „Złotą Maską” – Nagrodą Teatralną Zarządu Województwa Śląskiego za rolę Romea w operze „Romeo i Julia” oraz Nagrodą im. Zbigniewa Grucy, przyznawaną przez redakcję Dziennika Teatralnego. Nie było okazji wcześniej i dopiero dzisiaj gratuluję.

        - Te nagrody są dla mnie dużym wyróżnieniem i każda z nich bardzo mnie zaskoczyła. Jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymałem je na terenie Śląska, czyli tam, gdzie się urodziłem, że Ślązacy zauważyli moją działalność i tak bardzo mnie wyróżnili. Czuję się trochę zakłopotany, ponieważ wydaje mi się, że jestem człowiekiem, który ma jeszcze wiele do zrobienia. Te nagrody są dla mnie wielką motywacją, ale nie dla nagród ten zawód wykonuję. Śpiewam, bo bardzo kocham muzykę.

        Muzykę stawia Pan na pierwszym miejscu?

        - Na pierwszym miejscu jest rodzina i trójka moich dzieci. Bardzo ważne jest też śpiewanie dla publiczności, a jeśli to się jeszcze wiąże ze świetnym kontaktem, interakcją z dyrygentem i z kolegami na scenie, to jest wielka przyjemność i człowiek nie odczuwa zmęczenia.

        Kiedy zdecydował się Pan, że będzie Pan śpiewał w operze? Bo rozpoczął Pan działalność jako artysta estradowy.

        - Tak, bo ja po prostu wywodzę się ze środowiska, w którym śpiewało się piosenki. Z operą zetknąłem się dopiero podczas studiów, ale nie sądziłem, że śpiew operowy będzie głównym, pierwszym nurtem mojej działalności. Dopiero po debiucie w Operze Śląskiej, gdzie otrzymałem możliwość zaśpiewania w „Traviacie”, podjąłem tę decyzję. Wkrótce po tym debiucie, a dokładnie w 2011 roku, otrzymałem od pana Wiesława Brennecke propozycję dalszego kształcenia się u pani prof. Heleny Łazarskiej w Universität fűr Musik und Darstellende Kunst w Wiedniu i przez dwa lata studiów bardzo intensywnie pracowaliśmy, naprawiliśmy pewne złe nawyki. Do dzisiaj pozostaję pod jej stałą opieką wokalną. W 2013 roku rozpocząłem etatową pracę w Operze Krakowskiej i pracowałem tam przez ostatnie pięć lat.

        Byłam przekonana, że jest Pan nadal solistą Opery Krakowskiej.

        - Obecnie jestem „wolnym strzelcem”, ale mam to szczęście, że mogę kooperować z wieloma ośrodkami w Polsce. W przyszłym roku kalendarzowym, ale jeszcze w tym sezonie artystycznym, bo w czerwcu, będę miał zaszczyt zaśpiewać w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie, gdzie zadebiutuję w „Eugeniuszu Onieginie” u boku Mariusza Kwietnia w roli Oniegina. Wcześniej zapraszam Państwa do NOSPR-u, gdzie 4 października zaśpiewam na Inaugurację w III Symfonii „Pieśń o nocy” Karola Szymanowskiego, zapraszam do Opery Krakowskiej na „Anne Bolenę” i na spektakle „Romea i Julii” do Opery Śląskiej, zapraszam również do Bytomia na nową produkcję „Traviaty” w reżyserii Michała Znanieckiego, a od lutego do maja będę śpiewał kilka spektakli opery „Król Roger” Karola Szymanowskiego w Grazu w Austrii. Mam sporo pracy w tym sezonie i mam nadzieję, że gdzieś będę się miał okazję z Państwem zobaczyć.

        Ponieważ za chwilę wyjeżdżacie i widzę, że większość kolegów już jest przygotowana do podróży, musimy kończyć rozmowę.

        - Mam nadzieję, że spotkamy się w Operze Śląskiej lub w Operze Krakowskiej. Dziękuję Pani za rozmowę, dziękuję sanockiej publiczności za wspaniałe przyjęcie naszego spektaklu. Do zobaczenia.

Z panem Andrzejem Lampertem - znakomitym polskim tenorem młodego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska 25 września 2018 roku w Sanoku podczas XXVIII Festiwalu im. Adama Didura.

Z panem Janem Michalakiem o XX Dniach Sztuki w Dębicy

         Już tylko kilka dni dzieli nas od inauguracji Jubileuszowych XX Dni Sztuki w Dębicy. Polecamy Państwa uwadze tę imprezę wspólnie z jej dyrektorem artystycznym Panem Janem Michalakiem - śpiewakiem i animatorem kultury.
Jubileuszowa edycja zobowiązuje i dlatego koncerty, które zostały zaplanowane, podkreślają, że to edycja wyjątkowa.

        Zofia Stopińska: Proszę nam przybliżyć wykonawców i programy koncertów.

        Jan Michalak: XX Jubileuszowe Dni Sztuki – Dębica 2018 rozpoczynamy 7.10.2018 r. Koncertem Galowym zatytułowanym – Europejska Noc. W programie koncertu znajdą się przeboje i standardy muzyki rozrywkowej, w podróży muzycznej po miastach świata, w nowych symfonicznych aranżacjach dyrygenta i kompozytora Marcina Mirowskiego.
W koncercie wystąpią : Francesco Malapena – znakomity włoski tenor, Katarzyna Mirowska – śpiew, Jan Michalak – bas-baryton, oraz Lydian Nadhaswaram - pianista – dziecięcy geniusz muzyczny z Indii
Solistom towarzyszyć będzie The Film Harmony Orchestra pod dyrekcją Marcina Mirowskiego, z solistami Tomaszem Mirowskim - skrzypce i Piotrem Łukaszczykiem - fortepian.

W dniu 14.10.2018 r. zapraszam na recital Zol Zajn w wykonaniu Beaty Czerneckiej, której towarzyszyć będą Tomasz Kmiecik – piano i Agata Półtorak – skrzypce. Nastrojowy i przepełniony niezwykłą aurą krakowskiego Kazimierza recital pieśni żydowskich w języku jidysz, w wykonaniu charyzmatycznej aktorki i wspaniałych muzyków legendarnej piwnicy artystycznej – Piwnicy pod Baranami

        Ponieważ jest Pan inicjatorem Dni Sztuki w Dębicy i sprawuje Pan pieczę artystyczną nad wszystkimi edycjami, proszę opowiedzieć o narodzinach tej imprezy, i o sławnych artystach, którzy w Dębicy występowali w czasie poprzednich edycji.

        - Inauguracja Festiwalu to październik 1999 roku. Od samego początku moim zamiarem była promocja sztuki wysokiej w mieście nie posiadającym stałej sceny teatralnej i koncertowej. Przez wszystkie lata w programach festiwalowych na scenach pojawiały się: spektakle teatralne, operowe, baletowe, ale także prezentowali się uznani artyści estrady z Polski i  zagranicy.
Wspaniali śpiewacy operowi: Bernard Ładysz, Maria Fołtyn, Wiesław Ochman, Monika Swarowska-Walawska, Barbara Krzekotowska, Dorota Lachowicz, Aleksandra Stokłosa, a  także mistrzowie sceny: Jerzy Trela, Zbigniew Zapasiewicz, Krzysztof Jasiński, Krystyna Janda. Polska estrada reprezentowana była przez Michała Bajora, Jerzego Połomskiego, Edytę Geppert, Aloszę Awdiejewa i wielu, wielu innych wspaniałych artystów. Należy wspomnieć o znakomitych orkiestrach. Muzycy Filharmonii Podkarpackiej, Lwowskiej, Zabrzańskiej, Wrocławskiej oraz muzycy Teatru Opery i Baletu ze Lwowa oraz Opery Krakowskiej.

        Kto Pana wspiera w propagowaniu w Dębicy kultury wysokiej i w przygotowaniach kolejnych edycji, bo wiadomo, że mecenasi są potrzebni.

        - Od 20 lat Głównym Sponsorem i Mecenasem Dni Sztuki – Dębica jest Pan Stefan Bieszczad - Prezes Firmy Suret w Dębicy. Wspierają mnie także samorządy: Miasta Dębicy,  Powiatu Dębickiego i Gminy Dębica. W różnych latach festiwalu, także różne firmy z powiatu dębickiego.

        Nasze spotkanie jest okazję, aby przybliżyć czytelnikom „Klasyki na Podkarpaciu” Pana sylwetkę. Kiedy okazało się, że ma Pan piękny głos , który należy kształcić?

        - Edukację muzyczną rozpocząłem jako 8-latek w PSM w Krośnie w klasie skrzypiec. Później w PSM II st. w Tarnowie w klasie śpiewu solowego i dalsza edukacja muzyczna i praca nad głosem u prof. Adama Szybowskiego w AM w Krakowie. Pierwsze sukcesy odnosiłem na konkursach wokalnych - „ Moniuszkowskim",  kiedy Dyrektorem Artystycznym była Maria Fołtyn, ”Kiepurowskim” za czasów Bogusława Kaczyńskiego i zagraniczne w: Bratysławie i Monachium.

        Czy od początku był Pan prowadzony jako bas – baryton?

        - Na początku prowadzony byłem jak bas. Po wielu latach pracy nad głosem, techniką śpiewu, rozszerzaniu skali głosu, jestem określany jako bas-baryton.

        Proszę opowiedzieć o swojej działalności artystycznej.

        - Od samego początku byłem tak zwanym „ wolnym strzelcem”, nie związanym na stałe z żadnym teatrem operowym, chociaż miałem wiele takich propozycji z teatrów w Polsce i za granicą. Moje występy na scenach - to umowy na wykonanie konkretnej partii operowej czy koncertu. Tak jest do dzisiaj. Przez kilka lat przebywałem w Niemczech, gdzie otrzymywałem konkretne zlecenia muzyczne. Szczególnie w teatrach operowych, czy muzycznych wielu miast - m.in.: pięknego Landu jakim jest Bawaria, Monachium, Augsburg, Ulm, ale to także wiele występów na scenach w Polsce.

        Występuje Pan zarówno z recitalami, jak i w koncertach, w których bierze udział wielu wykonawców, jest Pan zapraszany do udziału w różnych projektach, ale także często Pan organizuje różnorodne programy i to nie tylko w Dębicy.

        - Tak, to wiele koncertów, spektakli, ale także różnorodne programy okolicznościowe, wyreżyserowane przeze mnie dla potrzeb i na zamówienie innych organizatorów spoza Dębicy.

        Tuż przed Dniami Sztuki w Dębicy, odbędzie się koncert w Krośnie.

         - Tak. To jest już 10 - letnia współpraca ze Stowarzyszeniem „ Czyń Dobro, Mimo Wszystko” w Krośnie i z Panią Prezes Kamilą Bogacką. Stowarzyszenie swoją działalnością wspiera osoby chore i potrzebujące szczególnej pomocy i opieki. Piękne charytatywne koncerty i wydarzenia dają mi wiele radości.

        Polecamy Państwa uwadze koncerty, które odbędą się w ramach XX Dni Sztuki w Dębicy w dwa kolejne niedzielne wieczory 7 i 14 października w Domu Kultury Kosmos MOK. Mam nadzieję, ze bilety są jeszcze dostępne.

Z Panem Janem Michalakiem - bas-barytonem, dyrektorem artystycznym Jubileuszowych XX Dni  Sztuki  - Dębica 2018 rozmawiała Zofia Stopińska 2 października 2018r.

Jan Michalak - śpiewak operowy - bas-baryton. Edukację muzyczną rozpoczął w PSM I st. w Krośnie w klasie skrzypiec. Następnie naukę kontynuował w PSM II st. w Tarnowie w klasie śpiewu solowego Jadwigi Redych Czarnik. Przez kolejne lata kształci swój głos pod opieką prof. Adama Szybowskiego w AM w Krakowie i prof. Evy Blahovej w AM w Bratysławie.
Wyróżniany na wielu prestiżowych konkursach wokalnych w kraju i za granicą, między innymi - Kudowa Zdrój , Krynica Zdrój, Bratysława, Monachium.
Solista w wielu spektaklach operowych wykonujący pierwszoplanowe role. Uczestnik wielu recitali wokalnych, koncertów, także dzieł oratoryjnych ze znakomitymi pianistami, chórami i orkiestrami pod batutą uznanych dyrygentów, koncertujący w Polsce, Niemczech, Francji, Włoszech.
Szeroki repertuar operowy, operetkowy, musicalowy, piękna barwa głosu i nienaganna technika wokalna sprawiają, że Jan Michalak jest chętnie zapraszany do udziału w wielu wydarzeniach artystycznych.
Jan Michalak jest także animatorem kultury, twórcą i reżyserem wielu widowisk muzyczno - teatralnych. Wielokrotnie nagradzany za swoją działalność przez Instytucje Kultury, samorządy miast w Polsce, także został uhonorowany odznaką „Zasłużony dla kultury polskiej”, nadaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

ZŁOTY JUBILEUSZ SZKOŁY MUZYCZNEJ W ŁAŃCUCIE

Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie obchodzi w tym roku 50-lecie działalności

Program uroczystości:

17.10 2018r. ; godz. 18:00 ; Msza św. w kościele Farnym w Łańcucie

18.10.2018r. ; godz. 16:00 ;  Koncert Jubileuszowy - Sala Balowa Muzeum Zamku

Historia szkoły muzycznej w Łańcucie sięga 60 lat wstecz. W 1946 roku powstało tu najpierw Społeczne Ognisko Muzyczne, które mieściło się w części zamku łańcuckiego. W 1953 roku powstało Państwowe Ognisko Muzyczne liczące sześć sekcji przedmiotowych: skrzypiec, fortepianu, akordeonu, instrumentów dętych, teorii, zespołów instrumentalnych.
Pełnoprawna Państwowa Szkoła Muzyczna została utworzona w Łańcucie 12 lipca 1968 roku, a w 1970 roku przydzielono szkole budynek usytuowany we wschodniej części parku zamkowego. Państwowa Szkoła Muzyczna otrzymała imię wybitnego pedagoga Teodora Leszetyckiego i prowadzi obecnie szeroko zakrojoną działalność artystyczną i koncertową dla miasta Łańcuta oraz regionu. Mieści się tu również Towarzystwo Muzyczne.

Teodor Leszetycki – patron szkoły
Przyszedł na świat 22 czerwca 1830 roku w Łańcucie. Jego rodzicami byli Józef i Teresa z domu Ullman. Rodzina Józefa Leszetyckiego wywodziła się z Czech, Teresa była Polką. Ojciec Teodora – zarekomendowany przez wybitnego kompozytora wiedeńskiego Karola Czernego, został zatrudniony jako nauczyciel muzyki córki Alfreda hr. Potockiego. Teodor rozpoczął naukę muzyki mając pięć lat. Leszetycki – senior myślał początkowo o karierze kompozytorskiej dla chłopca, i tak ucząc go gry na fortepianie, starał się rozwijać jego zainteresowania w tym kierunku. Piękny pałac i imponujący park łańcucki kształtowały wyobraźnię małego Teodora – tutaj przeżywał pierwsze fascynacje przyrodą, zachwycał się pięknem architektury, obcował z elitą towarzyską gromadzącą się w salonach i hrabiowskiej rezydencji. O tym jak szybko rozwijał się talent Teodora świadczy fakt, że już w 1839 roku po raz pierwszy wystąpił publicznie jako pianista, grając Concertino C-dur op. 78 Czernego. Debiut odbył się we Lwowie z miejscową orkiestrą, prowadzoną przez syna Mozarta – Franciszka Ksawerego. W roku 1841 rodzina Leszetyckich wyjechała do Wiednia, gdzie młody muzyk kontynuował naukę gry na fortepianie u Karola Czernego, a kompozycji u Simona Sechtera, nauczyciela m. In. Antona Brucknera. Dzięki Czernemu poznał Liszta, grał przed Thalbergiem. Mając 15 lat rozpoczął uniwersyteckie studia filozoficzne. Mimo absorbującej pracy pedagogicznej, Leszetycki dawał koncerty w Rosji, Polsce i Niemczech. Występował jako pianista i dyrygent. W 1864 roku zadebiutował w Anglii, wykonując partię fortepianu Kwintetu Es-dur op. 44 Schumana, oraz serię własnych kompozycji.
Leszetycki cieszył się w całym świecie muzycznym wielką sławą. Łatwość czytania nut a-vista, umiejętność improwizacji i transpozycji do dowolnej tonacji czynią zeń poszukiwanego partnera wielu instrumentalistów i śpiewaków. Podziwiany był jako pianista – wirtuoz, kompozytor, a przede wszystkim jako wymagający pedagog.
Obok działalności pedagogicznej Leszetycki od najmłodszych lat zajmował się kompozycją. Napisał blisko pół setki opusów, ale dokładnie nie wiadomo ile, ponieważ część utworów nadal jest w rękopisach. Ponad wszelką wątpliwość jest on autorem dwóch oper: "Bracia Marco" (wystawiona w Petersburgu) i "Pierwsza Zmarszczka"(po raz pierwszy wystawiona w 1867, a następnie w Mannheimie, w obecności Liszta w 1882), koncertu fortepianowego c-moll op.9 oraz kilkuset miniatur fortepianowych (etiudy, mazurki, impromtus, morceaux, preludia, arabeski, nokturny), często zestawianych w cykle. Zachowały się jego nagrania pianolowe (mechaniczne) zawierające Nokturn Des-dur op. 27 nr 1 i Poloneza B-dur op. 71 nr 2 Chopina, Fantazję c-moll Mozarta oraz utwory Delibesa, Hellera i kilka utworów własnych.
Niedawno odnaleziono utrwalony na cylindrze głos Leszetyckiego, który wygłasza po niemiecku credo artystyczne: "Nie ma życia bez sztuki, ani sztuki beż życia. Nie podbiję serc ludzi tylko gamami i szybkimi tercjami, lecz szlachetnym śpiewem, czystym i mocnym, delikatnie i cicho. Nie gamami i tercjami podbija się serca ludzkie, lecz pięknem pieśni, głębią uczucia i szlachetnością tonu".
Teodor Leszetycki zmarł 17 września 1915 roku w Dreźnie.
Na czym polegała metoda lub szkoła Leszetyckiego nikt dokładnie nie odpowie, bo Leszetycki oprócz metody posiadał coś, co jest własnością tylko wielkich artystów: mianowicie umiejętność indywidualizowania, tj. pojmowania charakteru odkrytego talentu i zastosowania odpowiedniego systemu, przy pomocy którego talent ten mógłby się lepiej rozwijać.

Teksty ze strony PSM I stopnia im. T. Leszetyckiego w Łańcucie

Subskrybuj to źródło RSS