Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Różne barwy V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej

       Różnymi barwami muzyki kameralnej mieniła się trwająca od 9 do 24 października 2021 roku V Rzeszowska Jesień Muzyczna, organizowana przez Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów. Sześć wspaniałych koncertów odbyło się w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i w kościele oo. Dominikanów. Podobnie jak w poprzednich edycjach, w programach koncertów było dużo muzyki bardzo rzadko pojawiającej się na estradach koncertowych, w wykonaniu znakomitych młodych muzyków.

        Inauguracja odbyła się 9 października w gościnnych progach kościoła oo. Dominikanów. Licznie zgromadzona publiczność miała okazję posłuchać szlachetnego brzmienia instrumentów dętych. Znakomici krakowscy muzycy: Wiesław Suruło – flet, Monika Sęk – obój, Piotr Lato – klarnet, Damian Lipień – fagot i Paweł Cal – waltornia, wykonali dwa dzieła – Kwintet op. 56 nr 2 g-moll Franza Danzi’ego i Partitę Antyczną na Kwintet dęty op. 7 Sebastiana Perłowskiego.
Podczas rozmowy po koncercie dr hab. Piotr Lato, znakomity klarnecista prowadzący działalność solową, kameralną i pedagogiczną, przybliżył nam m.in. zespół i utwory.
        Nasz skład wywodzi się od tria stroikowego (obój, klarnet, fagot) i w tym składzie występujemy pod nazwą LLLeggiero Woodwind Trio. Działamy od wielu lat z tymi muzykami, z którymi dzisiaj także występowaliśmy, nawet chcę się pochwalić, że ostatnio zdobyliśmy w konkursie Medici International Music Competition II miejsce.
        To trio jest trzonem i w zależności od potrzeb, koncertów, zamówień kompozytorskich, zaproszeń na festiwale, powiększamy skład zespołu i tutaj powiększyliśmy o flet i waltornię, i wystąpiliśmy w kwintecie. Wszyscy jesteśmy związani z Akademią Muzyczną w Krakowie, w większości jesteśmy pracownikami Katedry Instrumentów Drewnianych i Akordeonu, którą mam przyjemność prowadzić.
        Oprócz klasycznej kompozycji Franza Danzi’ego, czyli Kwintetu op. 56 nr 2 g-moll, wykonaliśmy nowy utwór, który został dla nas napisany. To Sebastiana Perłowskiego Parita Antyczna na Kwintet dęty op. 7. Bardzo się cieszymy z każdego wykonania tego obszernego utworu, ponieważ nie ma zbyt wielu polskich kompozytorów współczesnych, którzy skomponowali utwory na taki skład. W porównaniu z zachodnią i ogólnoświatową literaturą, polskich utworów na kwintet dęty jest bardzo mało. Cieszymy się, że jeden powstał specjalnie dla nas.
        Nagraliśmy już ten Kwintet w Katedrze Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu Akademii Muzycznej w Krakowie. Liczymy, że jeszcze pod koniec tego roku albo zaraz na początku przyszłego roku zostanie wydana płyta, a raczej album złożony z trzech płyt przez wytwórnię DUX, którą kieruje Małgosia Polańska. Cały materiał jest już gotowy i bardzo nam się podoba, kompozytor także jest zadowolony. Z moich obserwacji całego rynku muzycznego wynika, że w dzisiejszych czasach na estradach muzyka kameralna będzie dominować, ponieważ w czasach pandemii duże formy instrumentalne czy wokalno-instrumentalne pojawiać się będą o wiele rzadziej. To jeden z powodów, że w SPMK tak dużo się dzieje.

Jesień 09.10.2021 Wiesław Monika Paweł Damian Piotr

Kwintet innstrumentów dętych w składzie: Wiesław Suryło - flet, Monika Sęk - obój, Paweł Cal - waltornia, Damian Lipień - fagot, Piotr Lato - klarnet podczas koncertu w kościele oo. Dominikanów w Rzeszowie, fot. Jakub Kwaśniewicz

        Na program koncertu 10 października złożyły się: Sonata A - dur KV 526 Wolfganda Amadeusza Mozarta, Sonata a - moll nr 4 op.23 Ludwiga van Beethovena oraz dwa mało znane dzieła Mieczysława Wajnberga - Sonata nr 4 op.39 i wspaniała Rapsodia Mołdawska op.47.
        To było bardzo ciekawe zestawienie muzyki klasyków wiedeńskich z twórczością XX - wiecznego kompozytora polskiego, który obawiając się represji hitlerowskiego reżimu, w 1939 roku wyjechał i zamieszkał w ZSRR.
Solistami wieczoru byli: Robert Kowalski, skrzypek urzekający swoim wyjątkowym ciepłym brzmieniem, wspaniałą techniką oraz pełną ekspresji muzykalnością. Nic dziwnego, że jego występy są gorąco oklaskiwane w renomowanych salach koncertowych Europy, Ameryki Północnej i Azji. Przy fortepianie towarzyszyła mu Katarzyna Wasiak, ceniona w kraju i za granicą jako solistka i kameralistka. Artystka wspólnie z Robertem Kowalskim i kwartetem smyczkowym "Noga Quartet" nagrała płytę "Mieczysław Wajnberg - Muzyka Kameralna", uznaną za najlepsze nagranie kameralne 2020 roku.
Wspaniałe kreacje Roberta Kowalskiego i Katarzyny Wasiak były gorąco oklaskiwane przez rzeszowską publiczność.

Jesień 10.10.2021 Robert Katarzyna oklaskiwani

            Robert Kowalski - skrzypce i Katarzyna Wasiak - fortepian podczas koncertu w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, fot. Jakub Kwaśniewicz

         Kolejny koncert V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej odbył się 16 października 2021 roku w Sali Instytutu Muzyki. Wykonawcami byli: Jakub Jakowicz - skrzypce, Joanna Kreft - skrzypce, Artur Rozmysłowicz - altówka, Dominik Płociński - wiolonczela oraz Bartłomiej Wezner - fortepian. Są to wspaniali, młodzi soliści i kameraliści, występujący w najsłynniejszych salach koncertowych w kraju i za granicą.
W ich wykonaniu wysłuchaliśmy: Kwintetu fortepianowego c - moll Ignacego Friedmana oraz Kwintetu fortepianowego g - moll op. 34 Juliusza Zarębskiego.
         W podziękowaniu za wspaniały wieczór publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną owację. Po koncercie zapytałam Jakuba Jakowicza, jaką część w jego działalności artystycznej stanowi muzyka kameralna.
         Na pewno połowę, jak nie więcej w tej chwili. Mam wrażenie, że czasami to granie kameralne jest ciekawsze niż granie solowe, kiedy gramy utwory, które już graliśmy wiele razy – oczywiście za każdym razem jest trochę inaczej. Natomiast w kameralistyce, z innymi partnerami to jest zawsze cudowna sprawa. Zawsze jest także okazja nauczyć się czegoś nowego, podzielić się czymś nowym.
Również repertuar jest niesamowity, bo gramy arcydzieła muzyki kameralnej. Na przykład Kwintet fortepianowy c-moll Ignacego Friedmana był naszą premierą, bo wszyscy graliśmy go po raz pierwszy i cieszymy się z tego faktu, bo jest to utwór niewątpliwie wartościowy, bardzo ciekawy, cudownej urody i Ignacy Friedman, legendarny, wspaniały pianista jest nam teraz bliższą postacią dzięki temu utworowi.
W tym składzie graliśmy po raz pierwszy, ale Herbert Piano Trio, które tworzą Bartek Wezner, Joanna Kreft i Dominik Płociński gra razem już co najmniej osiem lat , a my z Arturem Rozmysłowiczem graliśmy wiele lat w Lutosławski Quartet i można powiedzieć, że to jest fuzja dwóch zespołów.
Bardzo się cieszę z tej współpracy także dlatego, że wszyscy są uroczymi ludźmi i przebywanie z nimi, wspólne granie i ciekawe rozmowy to jest wspaniała część naszego życia.

Jesień 16.10.2021 Jakub Joanna Bartłomiej Artur Dominik dobre

        Kwintet fortepianowy w składzie: Jakub Jakowicz - skrzypce, Joanna Kreft - skrzypce, Bartłomiej Wezner - fortepian, Artur Rozmysłowicz - altówka, Dominik Płociński - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

         Nie kryli radości ze wspólnego występu w Rzeszowie także pozostali muzycy, a Joanna Kreft powiedziała:
         Jak tylko usłyszeliśmy, że nasze trio ma możliwość zagrać w kwintecie razem z Jakubem Jakowiczem i Arturem Rozmysłowiczem, to byliśmy „cali w skowronkach” i teraz te emocje nadal nie opadają.
Muszę także podkreślić, że muzyka kameralna jest dla mnie najważniejszym nurtem działalności artystycznej i gram ją z wielką przyjemnością.
W poszerzonym składzie razem z Kubą i Arturem zagralibyśmy każdy kwintet, ale Kwintet fortepianowy Ignacego Friedmana był dla nas trudnym początkiem, bo nie znaliśmy tego dzieła o olbrzymiej fakturze, w którym wiele się dzieje i musieliśmy znaleźć klucz, żeby dobrze utwór pokazać publiczności.
Na Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i na Podkarpaciu nigdy nie występowaliśmy, ale chętnie na Podkarpacie wrócimy jeśli tylko otrzymamy zaproszenie.

 

 

Jesień 16.10.2021 Kuba Bartłomiej Joanna Artur Dominik

             Po koncercie na miejscach dla publiczności - od lewej: Jakub Jakowicz, Bartłomiej Wezner, Joanna Kreft, Artur Rozmysłowicz, Dominik Płociński, fot. Jakub Kwaśniewicz

        17 października w kościele oo. Dominikanów odbył się czwarty koncert w ramach V edycji Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Wykonawcami byli wspaniali, utytułowani młodzi muzycy, laureaci wielu konkursów, uczestnicy festiwali krajowych i międzynarodowych. Wystąpiło Trio w składzie: Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek – wiolonczela. Na program wieczoru złożyły się Wariacje Goldbergowskie /wybór/ Johanna Sebastiana Bacha oraz Trio Smyczkowe c - moll op. 9 nr 3 Ludwiga van Beethovena.
Wykonanie było wirtuozowskie, szczególnie Wariacji Goldbergowskich, chociaż Trio c-moll Beethovena także zabrzmiało przepięknie. Licznie zgromadzeni melomani obdarzyli artystów długimi, zasłużonymi brawami, a po koncercie pobiegłam podziękować wykonawcom i poprosiłam ich o krótkie wypowiedzi na temat koncertu, kameralnego muzykowania i pobytu w Rzeszowie.

Jesień 17.10.2021 Celina Mateusz Piotr

             Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek - wiolonczela podczas koncertu w kościele oo. Dominikanów w Rzeszowie, for. Jakub Kwaśniewicz      

          Celina Kotz: Muzyka kameralna jest filarem mojego życia muzycznego. Jest przestrzenią, którą lubię i najbardziej cenię, ponieważ z jednej strony daje mnóstwo swobody, której nie możemy aż tyle zaznać w orkiestrze, daje możliwość do twórczych interpretacji współtworzonych z przyjaciółmi, którzy są wspaniałymi muzykami. Jest to szalenie rozwijająca dziedzina muzyki dla mnie, ponieważ te partie utworów kameralnych często są bardzo wymagające stricte instrumentalnie, a jednocześnie można się mnóstwo nauczyć od współgrających muzyków.
Program dzisiejszego koncertu koncentrował się wokół Wariacji Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha, natomiast nie chcieliśmy, żeby wybrzmiały same Wariacje i dlatego dokonaliśmy wyboru najbardziej sztandarowych i w naszej ocenie najciekawszych dla słuchaczy fragmentów. Wykonaliśmy także nasz ulubiony utwór Trio smyczkowe c-moll op. 9 Ludwika van Beethovena. To Trio napisane jest na trzy instrumenty, a brzmi jak symfonia.
Nasze Trio zrodziło się tak naprawdę dzięki temu, że jesteśmy członkami Sinfonii Varsovii i w ramach tej orkiestry organizowane są cykliczne koncerty Sinfonia Varsovia Kameralnie i chyba dwa lata temu wystąpiliśmy razem na jednym z koncertów w ramach tego cyklu. Od początku nasza współpraca układała się twórczo i postanowiliśmy kontynuować przygodę w tym składzie.

Jesień 17.10.2021 Celina Mateusz Piotr stoją

             Celina Kotz  - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek - wiolonczela gorąco oklaskiwani przez publiczność, fot. Jakub Kwaśniewicz

          Piotr Mazurek: Nasza działalność artystyczna różnie wygląda, bo jedni więcej pracują w orkiestrze, a mniej grają solo – Celina akurat jest głównie solistką, a tylko od czasu do czasu wpada do orkiestry i gra kameralnie. Ja dużo więcej pracuję w orkiestrze i kameralistyka jest taką odskocznią, kiedy można wejść na taki grunt, gdzie nie musimy się nikomu podporządkowywać, tylko możemy razem tworzyć muzykę. To sprawia nam dużo więcej przyjemności niż gra w orkiestrze. Gram na wiolonczeli w Sinfonii Varsovii, prowadzę zajęcia studiów orkiestrowych w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, niedawno rozpocząłem także studia magisterskie na wydziale Dyrygentury Symfoniczno-Operowej w klasie Moniki Wolińskiej, ale nawet jak zostanę dyrygentem, to na pewno nie porzucę wiolonczeli i będę się również zajmował kameralistyką.

          Dariusz Doniec: Jestem altowiolistą w Sinfonii Varsovii, ale bardzo dużo gram muzyki kameralnej. Już po raz trzeci występuję na Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i zawsze jest bardzo miła atmosfera, Ojcowie Dominikanie są niezwykle gościnni, festiwal jest perfekcyjnie zorganizowany, ale najważniejsze jest to, że publiczność bardzo ciepło nas przyjmuje i jest dla kogo grać. To wielka przyjemność grać dla wypełnionego publicznością kościoła czy sali koncertowej. Smutno było, jak musieliśmy w trakcie pandemii grać do kamer i dlatego teraz każdy taki koncert sprawia nam podwójną przyjemność.
Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz wystąpimy w Rzeszowie.

Jesień 17.10.2021 Mateusz Celina Piotr po koncercie

                Pamiątkowe zdjęcie po koncercie w kościele oo. Dominikanów: Mateusz Doniec - altówka, Celina Kotz - skrzypce, Piotr Mazurek - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

            Doskonały był także przedostatni festiwalowy koncert, który odbył się 23 października w sali Instytutu Muzyki UR, a wystąpił Bartosz Koziak, cudowny, charyzmatyczny wiolonczelista w duecie ze znakomitą pianistką Agnieszką Kozło, która zaliczana jest do grona najwszechstronniejszych polskich kameralistów. Warto jeszcze podkreślić, że Bartosz Koziak grał na wspaniale brzmiącym wyjątkowym instrumencie, bowiem dzięki uprzejmości Kai Danczowskiej ma do dyspozycji XIX-wieczną kopię instrumentu Joannesa Baptisty Guadagniniego, na którym koncertował wybitny polski wiolonczelista Dezyderiusz Danczowski.
Koncert rozpoczęła Sonata e-moll op. 38 na wiolonczelę i fortepian Johannesa Brahmsa. Później usłyszeliśmy dwie sonaty w oryginale skomponowane na skrzypce i fortepian, w opracowaniu na wiolonczelę i fortepian: Sonatę G-dur op. 96 Ludwiga van Beethovena oraz Sonatę d-moll op. 9 Karola Szymanowskiego.

Jesień 23.10.2021 Agnieszka i Bartosz

           Agnieszka Kozło - fortepian, Bartosz Koziak - wiolonczela podczas koncertu w sali Instytutu Muzyki UR, fot. Jakub Kwaśniewicz

        Podziwiałam ogromne umiejętności Bartosza Koziaka, szczególnie podczas wykonywania Sonaty Szymanowskiego. Wiem, że Artysta lubi w ten sposób rozszerzać swój wiolonczelowy repertuar i zaskakiwać publiczność. Owacja publiczności była w pełni zasłużona.
Mam dobrą informację dla wszystkich wielbicieli Bartosza Koziaka, którzy nie mogli być na koncercie 23 października. Artysta przyjedzie do Rzeszowa ponownie już 19 listopada, aby z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldi’ego wykonać I Koncert wiolonczelowy Krzysztofa Meyera.

Jesień 23.10.2021 Agnieszka Bartosz

           Agnieszka Kozło i Bartosz Koziak pamiątkowe zdjęcie po koncercie, fot. Jakub Kwaśniewicz

        Równie ciekawy i piękny był koncert finałowy V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, który odbył się 24 października również w Instytucie Muzyki.
Było to jednocześnie spotkanie z młodymi, utalentowanymi i wspaniałymi muzykami oraz twórczością również młodych polskich współczesnych kompozytorów oraz z rzadko wykonywaną w Polsce muzyką Ericha Wolfganga Korngolda.Wykonawcami byli: skrzypkowie Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, wiolonczelistka Magdalena Bojanowicz - Koziak i pianista Piotr Różański.
         Artyści zaprezentowali nam bardzo różnorodne utwory, w których partia fortepianu napisana została na lewą rękę.
Koncert rozpoczął się solowym utworem na lewą rękę. W wykonaniu Piotra Różańskiego wysłuchaliśmy At Dawn z cyklu Three Imprevisations H. 134 Franka Bridge'a ,
Two Contrasts for a duo Anny Rocławskiej – Musiałczyk wykonali skrzypkowie Marta Gidaszewska,i Robert Łaguniak
Kształty to kompozycja Piotra Kędzierskiego na wiolonczelę i fortepian na lewą rękę (było to prawykonanie),
Suita op.23 na dwoje skrzypiec, wiolonczelę i fortepian /na lewą rękę/ Ericha Wolfganga Korngolda.
Zaprezentowany program był wyjątkowy, a wykonanie mistrzowskie. Wieczór zakończył się długą, gorącą owacją publiczności.
Sadzę, że zainteresują Państwa krótkie wypowiedzi wykonawców utrwalone po koncercie.

Jesień 24.10.2021 Robert Marta Piotr Magdalena

            Od lewej: Robert Łaguniak - skrzypce, Marta Gidaszewska - skrzypce, Piotr Różański - fortepian, Magdalena Bojanowicz-Koziak - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

         Pan Piotr Różański opowiadał o kompozycjach przeznaczonych na lewą rękę i prawykonaniu utworu Piotra Kędzierskiego.
         Utworów przeznaczonych na lewą rękę jest sporo, ale są mało znane, bo rzadko są wykonywane. Wiadomo, że bardziej komfortowo gra się dwoma rękami. Ten koncert był dzisiaj dla mnie też wyzwaniem, bo trzeba zbudować narrację tylko pięcioma palcami. Co prawda, mam już na swoim koncie sporo takich koncertów, a nawet kiedyś grałem recital z utworami solowymi na lewą rękę. Wtedy między innymi wykonałem także utwór At Dawn Francka Bridge’a z cyklu „Three Improvisations”. Chyba najwięcej utworów na lewą rękę powstało w XX wieku. Wiele z nich zostało skomponowanych dla pianisty Paula Wittgensteina, który w czasie I wojny światowej stracił prawą rękę. Dla niego Maurice Ravel napisał Koncert fortepianowy D-dur, Sergiusz Prokofiew napisał swój IV Koncert, Erich Wolfgang Korngold skomponował również Koncert fortepianowy.
Dzięki Wittgensteinowi literatura na lewą rękę się rozpowszechniła, chociaż w muzyce fortepianowej XIX wieku też jest dużo utworów na lewą rękę.
         Warto po te utwory sięgać, bo dzisiejszy fortepian jest jednym z nielicznych instrumentów, na którym można grać jedną ręka w sposób artystycznie pełny.
Bardzo lubię wynajdywać obszary nie eksploatowane, jeśli chodzi o repertuar. Literatura fortepianowa jest bardzo bogata, a w standardzie dydaktyczno-egzaminacyjnym jest tendencja do powtarzalności pewnych utworów i dlatego szukam „perełek” niesłusznie zapomnianych. Wymaga to jednak dużo pracy.

Poprosiłem Piotra Kędzierskiego, aby na dzisiejszy koncert napisał nowy utwór, bo jeśli chodzi o kameralistykę na lewą rękę, to jest o wiele mniej utworów niż solowych.

Jesień 24.10.2021 Robert Piotr Marta Magdalena

             Od lewej: Robert Łaguniak - skrzypce, Piotr Różański - fortepian, Marta Gidaszewska - skrzypce, Magdalena Bojanowicz-Koziak - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

          Magdalena Bojanowicz-Koziak: Bardzo się cieszę, że po raz pierwszy mogłam grać wspólnie z duetem Polish Piano Duo.
Z Piotrem Różańskim też już bardzo dawno nie grałam, a w dodatku grał wyłącznie utwory na lewą rękę, stąd Suita op. 23 Ericha Wolfganga Kornogolda była dla nas czymś zupełnie nowym zarówno pod względem repertuaru, jak i składu. Mało jest takich kwartetów, gdzie nie ma altówki czy pianista gra jedną ręką. Jesteśmy też z różnych rejonów Polski. Skrzypkowie są z Poznania, Piotrek jest z Krakowa, stąd próby odbywały się w różnych miejscach.
Z powodu obostrzeń pandemicznych ciężko było z salą i dlatego tych prób nie było dużo, a utwór jest bardzo trudny, bardzo intensywny i dość skomplikowany. Trzeba było najpierw pograć wszystko w różnym tempie, a później dopiero zacząć grać zgodnie z zapisem nutowym. To wcale nie było proste.
Muzyka jest porywająca i uważam, że tak zagraliśmy podczas koncertu.

           Polish Violin Duo tworzą Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak:
          Robert: Gra w kwartecie była dla nas ciekawym wyzwaniem, tym bardziej, że graliśmy ze wspaniałymi muzykami. Było to bardzo inspirujące. Odkąd gramy w duecie, to po raz pierwszy wystąpiliśmy z innymi muzykami na jednej scenie.
          Marta: Wykonaliśmy również utwór zatytułowany Two Contrasts for a duo Anny Rocławskiej-Musiałczyk. Ten duet został skomponowany na Nadbałtycki Konkurs Duetów smyczkowych w Gdańsku, gdzie mieliśmy okazję wystąpić w 2020 roku.
          Robert: Pamiętam, że wtedy graliśmy koncert w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i na drugi dzień graliśmy ten utwór w Gdańsku na konkursie. Mieliśmy okazję podczas tego konkursu poznać kompozytorkę. Bardzo się ucieszyliśmy, że nasze wykonanie bardzo jej się spodobało i nawet otrzymaliśmy od niej nagrodę specjalną za to wykonanie.
          Marta: Nam ten utwór także przypadł do gustu i do dzisiaj chętnie włączamy go do programów naszych koncertów.
Robert: Zawsze wracamy do Rzeszowa z ogromna chęcią i radością, bo to miasto jest nam wyjątkowo bliskie.

Jesień 24.16.10.2021 Piotr Magdalena Marta Robert

              Pamiatkowe zdjęcie po koncercie w sali Instytutu Muzyki UR - od lewej: Piotr Różański, Magdalena Bojanowicz-Koziak, Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, fot. Jakub Kwaśniewicz

           Dobrym podsumowaniem V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej będzie wypowiedź dra hab. Grzegorza Manii, świetnego pianisty, kameralisty i pedagoga oraz prezesa Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów, które organizuje m.in. festiwal w Rzeszowie.
Chcemy pokazać publiczności, że muzyka kameralna jest przyjemna, pozbawiona dużego dystansu, bardziej personalna, intymna. Po koncercie można do muzyków podejść i porozmawiać.
Powiem szczerze, że bardzo nam w tym pomogła pandemia, bo ona nam uświadomiła, że duże aparaty wykonawcze nie sprawdzają się w każdych warunkach, a w przypadku muzyki kameralnej w niektórych miejscach w Polsce nastąpił renesans koncertów domowych.
To być może nie zabrzmi dobrze, ale pandemia była naszym sojusznikiem w jeszcze jednym zakresie – zdecydowaliśmy się na stałe nagrywanie i transmitowanie koncertów. Pomyśleliśmy, że zdarzają się niecodzienne wykonania i chcieliśmy, żeby one zostały utrwalone.
Od zeszłego roku, od pandemii wszystkie koncerty są nagrywane i raczej już będą. Chcemy, aby to był już nasz znak rozpoznawczy, tak, żeby później szeroka publiczność mogła się przekonać, że warto przyjechać do Rzeszowa.
Może to zabrzmi trochę samochwalczo, ale jestem dumny, jak ten festiwal się rozwinął.
Pomogły nam w tym dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wszystkie edycje wspierało także Województwo Podkarpackie, stąd mieliśmy środki, które pomogły nam na spokojne planowanie pewnych działań. To była dotacja przyznana nam na trzy lata i mam nadzieję, że uda nam się uzyskać kolejną.
Upewniliśmy się, że nasze działania podobają się publiczności i mają coraz szerszy rezonans. Ponadto ten festiwal zakotwiczył się w świadomości wielu osób, w tym wielu muzyków w Polsce. Są przekonani, że w Rzeszowie odbywają się niesamowite wydarzenia, niepowtarzalne i unikatowe. Proszę trzymać kciuki za następne edycje.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                          Zofia Stopińska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

SZOPSKI • SONGS • NIEWIADOMSKA, BLASZYŃSKI

Analizując kompozycje Felicjana Szopskiego, możemy odnaleźć niezaprzeczalne cechy, definiujące jego twórczość kompozytorską. Zalicza się do nich przede wszystkim inspiracja muzyką ludową, dziełami Fryderyka Chopina, pielęgnowanie pierwiastków narodowych przy jednoczesnym dążeniu do odkrywania nowych środków, odmiennych narracji muzycznych czy nowatorskich rozwiązań harmonicznych. Charakterystyczna dla Szopskiego jest również dbałość o każdy detal i szczegół kompozycji, a także przemyślana i konsekwentnie przeprowadzona ambitna myśl muzyczna, pozostająca w trwałym i nierozerwalnym kontakcie ze słowem. Kompozytor dobierał teksty z niezwykłym pietyzmem, bardzo konsekwentnie, autorstwa tylko polskich pisarzy, których znał osobiście. Myśl muzyczna Szopskiego niesie ze sobą przekaz i nastrój słowa, w pełni oddając charakter tekstu.
Dzięki 15-letniej już współpracy sopranistki Agnieszki Niewiadomskiej z pianistą Szymonem Blaszyńskim, interpretacje zarejestrowanych na niniejszej płycie dzieł stanowią doskonałą wizytówkę polskiego kompozytora, którego działalność przypada na okres Młodej Polski.

DUX 1534                                     Total time: [69:32]

Felicjan Szopski
Zawód (słowa Kazimierz Tetmajer) Disappointment (words by Kazimierz Tetmajer)
1. Zawód | Disappointment (słowa | words by Kazimierz Tetmajer)   [2:45]

Felicjan Szopski
Choć pól i łąk (słowa Adam Asnyk) Spring (words by Adam Asnyk)
2. Choć pól i łąk | Spring (słowa | words by Adam Asnyk)   [2:23]

Felicjan Szopski
Barkarola (słowa Józef Nowiński)
3. Barkarola | Barcarolle (słowa | words by Józef Nowiński)   [2:04]

Felicjan Szopski
3 melodie do „Preludiów” Kazimierza Tetmajera 3 Melodies to “Preludes” by Kazimierz Tetmajer
4. Idzie na pola, idzie na bory | It Goes to the Fields, It Goes to the Woods   [1:59]
5. W wieczorną ciszę z daleka słyszę | In the Evening Silence I Can Hear from Afar   [2:10]
6. Pamiętam ciche, jasne, złote dnie I Remember Quiet, Bright, Golden Days   [1:24]

Felicjan Szopski
Z marzeń moich op. 10 (słowa Kazimiera Zawistowska) From My Dreams, Op. 10 (words by Kazimiera Zawistowska)
7. Chciałabym z Tobą | I Would Like To   [3:33]
8. Daj mi Twoje oczy | Give Me Your Eyes   [3:26]
9. Kędy Ty idziesz | Where Are You Going   [3:31]

Felicjan Szopski
3 pieśni do słów Edwarda Leszczyńskiego op. 13 3 Songs to Words by Edward Leszczyński, Op. 13
10. Ahaswer   [6:24]
11. Zwierciadło | Mirror   [5:16]
12. Prelud   [4:02]

Felicjan Szopski
3 pieśni do słów Emila Zegadłowicza op. 14 3 Songs to words by Emil Zegadłowicz, Op. 14
13. Nad rzeką | By the River   [5:17]
14. W opustoszałym starym sadzie | In a Deserted Old Orchard   [2:33]
15. Wniosłaś wiosenny ranek | You Brought a Spring Morning   [3:24]

Felicjan Szopski
10 pieśni ludowych polskich 10 pieśni ludowych polskich
16. Wyjezdzojze z nami z cyklu | Come, Come Away With Us   [0:43]
17. Uśnij-ze mi, uśnij | Sleep Now, My Baby   [2:58]
18. Som, som, som w stawie rybecki | Fish, Fish, Fish, Tiny Little Fish   [0:52]
19. Tam w Krakowie, w pieknym domku | There in Cracow Stays My Darling   [0:54]
20. Mój wionecku z barwinecku | Periwinkle Wreath, I Had Thee Hung   [3:51]
21. Koło mego ogródecka | In My Garden, in the Bower   [1:31]
22. Kiedym jechoł od dziewecki | When I Said Good-Bye and Parted   [1:20]
23. Przyjechoł do nij | Booted and Ribboned   [3:04]
24. Hejze ino, fijołecku leśny | Heigh Ho, Bluebell   [2:56]
25. Niedaleko jeziora | By the Lake on Yonder Lea   [1:11]

Wykonawcy:
Agnieszka Niewiadomska /sopran/
Szymon Blaszyński /fortepian/

PADEREWSKI, BACEWICZ, KISIELEWSKI, LUTOSŁAWSKI • MUZYKA POLSKA • PŁOCKA ORKIESTRA SYMFONICZNA VOL. 1

Płocka Orkiestra Symfoniczna im. Witolda Lutosławskiego obszerną część swojej działalności koncentruje wokół najwybitniejszych osiągnięć muzyki polskiej, poszerzając nieustannie jej udział w swoim programie koncertowym. W 2021 roku płoccy symfonicy zarejestrowali aż dwa wydawnictwa, propagujące dzieła rodzimych kompozytorów. Niniejszy album, prezentujący muzykę twórców XIX i XX wieku, zawiera kompozycje stosunkowo dobrze znane publiczności, jak Mała suita na orkiestrę kameralną czy Preludia Taneczne Witolda Lutosławskiego, ale także pozwala odkryć z całkowicie odmiennej perspektywy słynną Etiudę b-moll op. 4 nr 3 Karola Szymanowskiego w orkiestrowej transkrypcji Grzegorza Fitelberga czy znacznie rzadziej wykonywane utwory Ignacego Jana Paderewskiego, Stefana Kisielewskiego i Grażyny Bacewicz. Płocka Orkiestra Symfoniczna pod dyrekcją maestro Marka Wroniszewskiego w doskonały sposób realizuje swoje główne zamierzenie, przybliżając słuchaczom istotne karty z polskiej historii muzyki.

 DUX 1624                                Total time: [67:53]

Karol Szymanowski
Etiuda b-moll op. 4 nr 3 (1900–1902) (transkrypcja na orkiestrę symfoniczną: Grzegorz Fitelberg) Etude in B flat minor, Op. 4 No. 3 (1900–1902) (transcription for symphonic orchestra: Grzegorz Fitelberg)
1. Etiuda b-moll op. 4 nr 3 | Etude in B flat minor, Op. 4 No. 3 (1900–1902) (transkrypcja na orkiestrę symfoniczną | transcription for symphonic orchestra: Grzegorz Fitelberg)   [5:56]

Ignacy Jan Paderewski
Suita G-dur na orkiestrę smyczkową (1884) Suite in G major for string orchestra (1884)
2. Allegro molto   [1:55]
3. Tempo di marziale   [1:37]
4. Scherzo   [5:25]
5. Finale   [3:17]

Grażyna Bacewicz
Koncert na orkiestrę smyczkową (1948) Concerto for string orchestra
6. Allegro   [5:23]
7. Andante   [4:25]
8. Vivo   [5:35]

Stefan Kisielewski
Koncert na orkiestrę kameralną (1943, przejrz. 1949) Concerto for chamber orchestra (1943, rev. 1949)
9. Allegro vivo   [4:47]
10. Andantino sostenuto   [4:26]
11. Allegro vivace con grazia   [5:11]

Witold Lutosławski
Preludia taneczne na klarnet, harfę, fortepian, perkusję i smyczki (1955) Dance Preludes for clarinet, harp, piano, percussion and strings (1955)
12. Allegro molto   [0:56]
13. Andantino   [2:55]
14. Allegro giocoso   [1:14]
15. Andante   [3:28]
16. Allegro molto   [1:33]

Witold Lutosławski
Mała suita na orkiestrę kameralną (1950) Little Suite for chamber orchestra (1950)
17. Fujarka | Fife   [2:45]
18. Hurra polka | Hurra Polka   [1:38]
19. Piosenka | Song   [2:29]
20. Taniec | Dance   [2:39]

Wykonawcy:
Płocka Orkiestra Symfoniczna
Marek Wroniszewski /dyrygent/
Szymon Emil Parulski /klarnet/

KURPIŃSKI, KARŁOWICZ, LUTOSŁAWSKI, BACEWICZ • MUZYKA POLSKA • PŁOCKA ORKIESTRA SYMFONICZNA VOL. 2

Niniejszy album stanowi kolejną odsłonę fonograficzną Płockiej Orkiestry Symfonicznej im. Witolda Lutosławskiego pod dyrekcją Jakuba Chrenowicza, wpisującą się w pragnienie propagowania niezwykle wartościowej i różnorodnej, lecz w dalszym ciągu rzadko wykonywanej muzyki rodzimych twórców. W promowaniu polskiej twórczości, istotną rolę odgrywa ukazanie muzyki współczesnej w kontekście muzyki historycznej. Zestawione na jednym krążku bezpretensjonalne uwertury Karola Kurpińskiego (1785 – 1857) z Uwerturą smyczkową Witolda Lutosławskiego (1913 – 1994), łączy forma sonatowa i hojne czerpanie z tradycji. Różni je natomiast muzyczny język, który zmieniał się wraz z otaczającym światem. Liryka i parantele Serenady na orkiestrę smyczkową Mieczysława Karłowicza (1876 – 1909) ze znanymi wówczas w świecie muzycznym utworami Mozarta, Czajkowskiego i Dvořáka, dzieli od Muzyki na smyczki, trąbkę i perkusję Grażyny Bacewicz (1909 – 1969) ponad pół wieku, w którym to czasie muzyka kilkakrotnie zmieniała swoje oblicze. Mimo zastosowanej przez Bacewicz techniki sonorystycznej i nowatorstwa języka dźwiękowego, nie brakuje

DUX 1625                                   Total time: [69:21]

Karol Kurpiński
Dwie chatki. Uwertura. (1811) Overture to the opera Two Cottages (1811)
1. Overture to the opera Two Cottages (1811)   [8:29]

Karol Kurpiński
Jadwiga, królowa polska (1814) Overture to the opera Jadwiga, Queen of Poland (1814)
2. Overture to the opera Jadwiga, Queen of Poland (1814)   [9:56]

Mieczysław Karłowicz
Serenada na orkiestrę smyczkową op. 2 (1897) Serenade op. 2  
3. March   [6:05]
4. Romance   [7:44]
5. Waltz   [6:12]
6. Finale   [3:55]

Witold Lutosławski
Uwertura smyczkowa (1949) Overture for String Orchestra (1949)
7. Overture for String Orchestra (1949)   [5:44]

Grażyna Bacewicz
Muzyka na smyczki, trąbki i perkusję (1958) Music for Strings, Trumpets and Percussion (1958)
8. Allegro   [7:52]
9. Adagio   [6:03]
10. Vivace   [7:04]

Wykonawcy:
Płocka Orkiestra Symfoniczna
Jakub Chrenowicz /dyrygent/

MEYER • SYMPHONY NO. 9 • POZNAŃ PHILHARMONIC ORCHESTRA

Kolejne wydawnictwo prezentujące dorobek artystyczny Krzysztofa Meyera, jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów współczesnych. Monumentalna dziewiąta symfonia wokalno-instrumentalna jest utworem o wyraźnym przesłaniu. Kompozytor z zasady nie unika konfrontowania swojej twórczości z refleksjami o charakterze egzystencjalnym, metafizycznym czy nawet politycznym. Znany jest też z erudycyjnych nawiązań do klasyki muzycznej. Wszystko to odzwierciedla partytura w IX symfonii, pełnej - na różnych poziomach - mniej i bardziej oczywistych odniesień kulturowych, ale przede wszystkim znakomitej, bogato zinstrumentowanej muzyki. Zróżnicowana, momentami przejmująca, ekspresja Symfonii to rezultat harmonii ukształtowanej w sposób specyficzny dla muzyki jej twórcy. Prezentowana w niniejszym albumie Symfonia nr 9 została zarejestrowana podczas światowego prawykonania w Sali Koncertowej Filharmonii Poznańskiej w 2016 przez Chór Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie i Orkiestrę Filharmonii Poznańskiej, pod batutą Jakuba Chrenowicza.

DUX 1713                            Total time: [52:23]

Krzysztof Meyer
Symfonia nr 9 „Fidei speique Sinfonia” („Symfonia wiary i nadziei”) na chór i orkiestrę do „Psalmów Dawida” op. 126 (2015) Symphony No. 9 “Fidei speique Sinfonia” („Symphony of Faith and Hope”) for choir and orchestra to the “Psalms of King David”, Op. 126 (2015)
1. Largo   [7:07]
2. Furioso   [2:57]
3. Solemne   [7:56]
4. Lento   [8:24]
5. Feroce   [4:27]
6. Estatico   [6:39]
7. Lo stesso tempo   [14:49]

Wykonawcy:
Orkiestra Filharmonii Poznańskiej
Chór Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, Teresa Majka-Pacanek - chórmistrzyni
Jakub Chrenowicz /dyrygent/

MUSICA SACROMONTANA • ORGANY SWIETOGÓRSKIE • GEMBALSKI

Zarejestrowany na płycie repertuar, nawiązuje bezpośrednio do tradycji muzycznej sanktuarium i działającego przez dwa wieki środowiska muzycznego przy klasztorze księży filipinów. Jest to muzyka organowa kompozytorów, którzy znani byli na Świętej Górze z zachowanych dzieł wokalno-instrumentalnych, a także muzyka twórców kojarzonych z Oratorium św. Filipa Neri, uczestniczących w życiu duchowym zgromadzenia. Nowe, zbudowane w latach 2016-17 organy, prezentuje Julian Gembalski, ich projektant, jeden z najznakomitszych polskich organistów.

DUX 1774                                                  Total time: [67:15]

Giovanni Pierluigi da Palestrina
Ricercar del settimo tuono
1. Ricercar del settimo tuono   [3:57]

Giovanni Pierluigi da Palestrina
Ricercar in re
2. Ricercar in re   [2:23]

Giovanni Pierluigi da Palestrina
Ricercar in sol
3. Ricercar in sol   [2:41]

Giovanni Pierluigi da Palestrina
Ricercar nr 6
4. Ricercar nr 6   [1:44]

Francisco Soto De Langa
Tiento 23 del Sexto Tono
5. Tiento 23 del Sexto Tono   [2:22]

Thomas Ludovico da Vittoria
Ricercare [in sol]
6. Ricercare [in sol]   [3:08]

Wolfgang Amadeus Mozart
Fuga g-moll KV 401
7. Fuga g-moll KV 401   [4:23]

Wolfgang Amadeus Mozart
Fuga g-moll KVAnh. 41
8. Fuga g-moll KVAnh. 41   [2:23]

Jan Křtitel Vaňhal
Preambulum in C
9. Preambulum in C   [4:00]

Jan Křtitel Vaňhal
Fuga in C
10. Fuga in C   [2:47]

Jan Křtitel Vaňhal
Fuga in D
11. Fuga in D   [2:53]

Ferdinando Gasparo Bertoni
Sinfonia per Organo in D
12. Sinfonia per Organo in D   [6:06]

Alfons Szczerbiński
Fuga in A-dur
13. Fuga in A-dur   [1:18]

Alfons Szczerbiński
Fuga in d (niedokończona) – z improwizacją
14. Fuga in d (niedokończona) – z improwizacją   [5:17]

Julian Gembalski
Wariacje chorałowe „Witaj Gostyńska Matko Różańcowa”
15. Wariacje chorałowe „Witaj Gostyńska Matko Różańcowa”   [13:10]

Julian Gembalski
Fantazja na temat pieśni Józefa Zeidlera „Modlitwa o deszcz” (improwizacja)
16. Fantazja na temat pieśni Józefa Zeidlera „Modlitwa o deszcz” (improwizacja)   [7:46]

Wykonawcy:
Julian Gembalski /organy/

Recital ALEXANDRA GADJIEVA w RCKP w Krośnie

 

Recital ALEXANDRA GADJIEVA, laureata II miejsca XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Zapraszamy 17 listopada 2021 o godzinie 19.00.
Konkurs Chopinowski, od lat, pozostaje najważniejszym muzycznym wydarzeniem w Polssce. Laureatów większości słuchaczy zna jedynie z transmisji przesłuchań. Zatem podstawową powinnością instytucji kultury jest umożliwienie melomanom bezpośredniego kontaktu z artystą.
To coś więcej niż pokaz pianistów opromienionych turniejowymi triumfami. Laureaci Konkursu są niczym wskaźnik współczesnej wrażliwości. W jaki sposób grupa mistrzów pianistyki patrzy dziś na tę sztukę, a w niej na interpretację muzyki Chopina, muzyki niezwykle lirycznej, dramatycznej, niekiedy tragicznej – a zawsze trafiającej do uczuć słuchaczy. Jaką jej postać chce zaproponować słuchaczom na najbliższe lata, a zwłaszcza młodemu muzycznemu pokoleniu.
Minęło już 6 lat od krośnieńskiego recitalu Charlesa Richarda-Hamelin, laureata II miejsca XVII Konkursu Chopinowskiego.
I ponownie zamieniamy scenę Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w salę koncertową, i witamy znakomitego Alexandra Gadjiewa!

PROGRAM - Fryderyk Chopin

1. Preludium op. 45
2. Barkarola Fis-dur op. 60
3. Polonez fis-moll op. 44
4. Polonez-fantazja op. 61
krótka przerwa
5. 3 mazurki z op. 56
6. II Sonata b-moll op. 35

Bilety w cenie 50 zł i 40 zł z KKM w sprzedaży w kasie RCKP:
Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, ul. Kolejowa 1 (p. 234)
Godziny otwarcia kasy RCKP:
poniedziałek - piątek 10.00-17.30 oraz na godzinę przed wydarzeniem

Informacje dodatkowe: wydarzenie odbywa się w reżimie sanitarnym zgodnie z wytycznymi GIS. Do odwołania obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust oraz dezynfekcja rąk. Dbajmy o bezpieczeństwo swoje i innych.

Piotr Moss: "Zawsze jestem ciekawy nowych rzeczy, a szczególnie poezji"

          Od 20 do 30 września 2021 roku odbył się 30. Festiwal im. Adama Didura w Sanoku. Chcąc podkreślić jubileuszową edycję, organizatorzy zaplanowali światowe prawykonanie dzieła zatytułowanego „Zmiany pogody” Piotra Mossa, wybitnego polskiego kompozytora związanego również z Paryżem. Jest to cykl pieśni na baryton i orkiestrę smyczkową do tekstów Janusza Szubera, jednego z najwybitniejszych współczesnych polskich poetów, który zmarł 1 listopada 2020 roku. Janusz Szuber urodził się w Sanoku i z tym miastem był związany przez całe życie.
         Podczas prawykonania, które odbyło się 27 września, obecny był kompozytor, który poprzedził utwór krótkim wstępem, partie solowe śpiewał Jarosław Bręk – baryton, a Orkiestrą Kameralną Polskiego Radia Amadeus dyrygowała Anna Duczmal-Mróz. Utwór został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, o czym najlepiej świadczyły długie i gorące brawa.
Pan Piotr Moss zgodził się na spotkanie przed koncertem i pragnę Państwu przedstawić teraz twórcę, a rozmowę rozpoczęliśmy oczywiście od dzieła „Zmiany pogody”.

          Jak to się stało, że sięgnął Pan po teksty Janusza Szubera?
           - Zanim odpowiem na to pytanie, to wyjaśnię krótko, że te pieśni miały być wykonane rok temu, jak jeszcze Janusz Szuber żył. Razem z Antonim Liberą, który był promotorem Janusza Szubera, zastanawialiśmy się, jak to zrobić, żeby Janusz mógł uczestniczyć w tym prawykonaniu. Niestety, pandemia pokrzyżowała nasze plany.
Jak poznałem Janusza? Wymieniłem już nazwisko Antoniego Libery, dzięki któremu go poznałem. Kiedyś Antoni organizował w Kordegardzie w Warszawie wieczór poetycki Janusza Szubera i zaprosił mnie na ten wieczór.
          Przyznam szczerze, że do tej pory nie znałem osobiście Janusza Szubera ani jego twórczości. Ponieważ otrzymałem zaproszenie, poszedłem na ten wieczór, gdyż zawsze jestem ciekawy nowych rzeczy, a szczególnie poezji, która od najmłodszych lat mi towarzyszy, co jest dla kompozytora normalne, a właściwie wręcz konieczne.
Później byliśmy u Antoniego Libery w domu, zaprzyjaźniliśmy się i nawet przeszliśmy z Januszem na ty. Janusz zaczął mi wysyłać swoje tomiki, które podobały mi się coraz bardziej, bo to była piękna, świeża, świetna poezja, która mówiąc po młodopolsku, dotykała moich najgłębszych strun duszy.
          Któregoś dnia wpadłem na pomysł, aby do moich ulubionych wierszy autorstwa Janusza napisać muzykę, tym bardziej, że nasza przyjaźń coraz bardziej się zawiązywała, pomimo, że nie widywaliśmy się, ponieważ on przebywał ciągle w Sanoku przykuty do łóżka.
Janusz był czarującym człowiekiem. Często rozmawialiśmy i bardzo lubiłem te rozmowy, bo Janusz miał piękny głos i pięknie mówił po polsku.
           Wybrałem pięć jego utworów z tomików, które otrzymałem od Janusza, ułożyłem je tak, aby tworzyły całość i nawet prosiłem go o dwie małe zmiany w tekście. Antoni Libera bardzo się temu sprzeciwiał, ale wytłumaczyłem mu, że pewne rzeczy, które można napisać, czasami w śpiewie mogą się wydać nawet śmieszne, przecież nie o to chodziło.
Zaproponowałem te zmiany Szuberowi, a on je zaakceptował i napisałem muzykę do tych tekstów. Tak powstał cykl pięciu pieśni zatytułowany „Zmiany pogody”
Bardzo żałuję, że nie będzie go dzisiaj z nami, ale wierzę, że usłyszy dzisiejsze wykonanie.

          Sanoczanie także będą dumni, słuchając prawykonania tego cyklu do tekstów poety, który żył i tworzył w pięknym Sanoku.
           - Chcę powiedzieć, że Janusz Szuber był skarbem dla Sanoka, a teraz jest skarbem dla naszej polskiej poezji. Jeśli Zbigniew Herbert, który, jak wiemy, był bardzo surowy w ocenach, zachwycił się tą poezją, to znaczy, że była dobra i to także potwierdziło, że mój wybór też był słuszny.

           Skąd pochodzi tytuł „Zmiany pogody”?
            - Dobre pytanie. To jest fragment z pierwszego wiersza „Kiedy koguty piały na zmianę pogody”. Antoni Libera przeciwstawiał się temu tytułowi, bo twierdził, że będzie się to kojarzyło z „Mapą pogody” Jarosława Iwaszkiewicza. Tłumaczyłem mu, że to nawet dobrze, że będzie się kojarzyło z cyklem „Mapa pogody”, bo kiedyś napisałem cykl pieśni także na baryton, trzy wiolonczele i trzy kontrabasy, który nie był zatytułowany „Mapa pogody”, tylko „Garść liści wierzbowych”. Wolałem zostawić tytuł „Zmiany pogody”, bo bardzo mi się podobał.
Postanowiłem jeszcze zatelefonować do Janusza i powiedzieć mu, że Antek się sprzeciwia i chce, aby był inny tytuł. Janusz odpowiedział: „Zostaw – Zmiany pogody to dobry tytuł”.
Autor dał mi błogosławieństwo i tytuł pozostał taki, jak chciałem.

           Tytuł powinien coś zapowiadać.
           - To prawda. „Zmiany pogody” to nie tylko zmiany klimatu, ale mogą to być zmiany naszego stanu ducha i mając do czynienia z poezją, to możemy wchodzić bardzo głęboko w sens słów „Zmiany pogody”. Ten tytuł zapowiada, co się będzie w tym cyklu działo, bo są tam permanentne zmiany: permanentna zmiana tempa w muzyce, permanentna zmiana barwy, permanentna zmiana nastroju – wszystko jest bardzo adekwatne do tej poezji, ta poezja bardzo kształtuje muzykę.
           Byłem dzisiaj na próbie i nie mogłem się z tym utworem zidentyfikować jako kompozytor. To dziwne, bo po raz pierwszy mi się to zdarzyło, że ta poezja tak silnie w tym utworze jest obecna. Chcę powiedzieć, że Orkiestra Amadeus, Ania Duczmal-Mróz i Jarosław Bręk dokonali cudów. Jest to nieprawdopodobna interpretacja. Rzadko się zdarza takie cudowne zespolenie tych wykonawców z tą poezją. Miałem wrażenie, że jestem świadkiem czegoś cudownego, metafizycznego wręcz.

           Czy komponował Pan „Zmiany pogody” z myślą o tych wykonawcach?
           - Nie, to było komponowane z myślą o tym, żeby sprawić prezent Januszowi. Nie myślałem, że prawykonanie odbędzie się w Sanoku. Ponieważ napisałem ten utwór na baryton i smyczki, to zadzwoniłem do Agnieszki Duczmal z pytaniem, czy nie zainteresowałoby ją wykonanie takiego utworu.
Ponieważ nagrała dużo mojej muzyki i zawsze chyba jej się podobało to, co ja robię, bo zawsze chętnie nagrywała kolejne moje utwory.
           Później, podczas kolejnej rozmowy wpadliśmy na pomysł, że można to wykonać w Sanoku. Agnieszka dodała jeszcze, że są zaproszeni do Sanoka na Festiwal im. Adama Didura. To jest także tajemnicza zbieżność, że to prawykonanie jest w Sanoku.

           Otrzymałam informacje o nagraniu „Zmian pogody”.
            - Parę dni temu utwór został nagrany dla Polskiego Radia. Nagranie odbyło się w Poznaniu, ale nie mogłem na nim być, bo akurat byłem w Zamościu na XX Festiwalu „Dwa Teatry”. Dzisiaj podczas próby usłyszałem go po raz pierwszy i zachwyciłem się nim. Nie wiem, czy to jest dobre, bo mówi się, że próba powinna być nieudana, żeby koncert był udany. Zobaczymy, jak to pójdzie.

           Jeśli Pan jest obecny podczas nagrań lub na próbach swoich utworów, to Pan ingeruje w interpretacje, czy zachowuje się Pan tak, jak często mówił Wojciech Kilar: „Uważam, że to jest już również utwór wykonawców”?
           - Byłem dzisiaj na obiedzie z Anią Duczmal-Mróz i powiedziałem jej, że jak ona dyryguje moją muzyką, to wszystkie tempa są takie, jak ja sobie je wyobraziłem. Oczywiście zapisuję metronomiczne wskazówki temp w partyturze, ale one w wykonaniu Amadeusa są takie, jakie być powinny, choć może czasem nie są zgodne z metronomem. Natomiast jak są tempa niedobre, to już wiem, że to wykonanie będzie również niedobre i wtedy proszę, żeby to było wykonane szybciej albo wolniej, ale wtedy już wiem, że dyrygent nie czuje mojej muzyki. Nie jest to miłe, ale nie wszyscy muszą się dobrze czuć ze sobą.
           Uważam, że Wojciech Kilar miał rację. Ja mam wiele takich wspomnień, że często muzyk wykonując utwory solowe, bardzo dużo zmienia, a jeśli gra go kilka razy, to on staje się coraz bardziej jego, chociaż jest moim utworem. To jest też tajemnica sztuki i interpretacji, sztuki wykonawczej.
Najlepszym przykładem jest muzyka Fryderyka Chopina, którą mają w repertuarze prawie wszyscy koncertujący pianiści i stąd są tysiące nagrań utworów Chopina. Nagle słyszę nagranie Scherza b-moll w radio i nie wyłączam radia (bo już mam dość muzyki Chopina), i zafascynowany wykonaniem zastanawiam się, kto tak cudownie gra? W zapowiedzi końcowej słyszę, że grał Janusz Olejniczak.

           Ukończył Pan kompozycję u maestro Piotra Perkowskiego, ale później był Pan również uczniem Krzysztofa Pendereckiego. Jak wyglądała współpraca młodego, ukształtowanego kompozytora ze sławnym już wówczas kompozytorem? Czy byliście bratnimi duszami?
            - Chyba nie, dlatego, że on nie był zbyt wylewnym człowiekiem, a ja będąc młodym człowiekiem krępowałem się mistrza, tym bardziej, że on udzielał mi tych lekcji z grzeczności.
Było to tak, że Perkowski – mój mistrz, który był mi bliski jak ojciec, powiedział mi kiedyś: „Ja już więcej Cię nie nauczę. Idź do Pendereckiego, bo on jest teraz à la mode, bardzo nowoczesny. Ja do niego zadzwonię”.
            To było tuż po tym, jak obaj panowie się pogodzili po jakimś konflikcie. Pendereckiemu pewnie nie wypadało odmówić. Perkowski był dość konfliktowym człowiekiem. Pamiętam, że również z Jerzym Waldorffem miał jakiś konflikcik i nawet się to zakończyło w sądzie. Pamiętam, jak Ekspres wieczorny pisał duże sprawozdania z tego procesu używając inicjałów Piotr P. i Jerzy W. – bo wtedy już też tak pisali.
            Wracając do moich studiów u Krzysztofa Pendereckiego. Kiedy do niego trafiłem, był człowiekiem bardzo zajętym i spotykaliśmy się w różnych miejscach; albo ja jeździłem do Krakowa, albo jak przejeżdżał przez Warszawę, jadąc gdzieś za granicę, to najczęściej spotykaliśmy się w Hotelu Europejskim, bo lubił tam mieszkać.
Krzysztof Penderecki usiłował mnie „przerobić na nowoczesnego kompozytora”. Pamiętam, że napisałem utwór zatytułowany „Voyelles”, czyli „Samogłoski” na ulubiony przez Pendereckiego skład, bo tylko chór śpiewał samogłoski i grał tylko kontrabas. Wysłałem ten utwór na Konkurs Malawskiego i dostałem nawet nagrodę.
            Potem poprosił mnie o napisanie kwartetu smyczkowego i ja napisałem go, w stylu jego I Kwartetu napisałem kwartet smyczkowy, wykorzystując różne perkusyjne możliwości kwartetu, ale muszę się przyznać, że to nie była moja muzyka. Zresztą Krzysztof Penderecki także niedługo zaczął pisać inaczej.
Owszem, potrafiłem pisać tego typu muzykę i przychodziło mi to z łatwością, ale robiłem to tylko na zamówienie dla radia czy telewizji. Takie utwory zawsze dobrze się komponują z obrazem.
Jednak pewne cechy muzyki, jak harmonia, melodia, barwa zawsze były mi bardzo bliskie. Mimo to komponowałem według zaleceń Krzysztofa Pendereckiego.
            Później nagle te lekcje zostały przerwane. W roli deus ex machina wystąpiło stypendium do Paryża. Pojechałem wtedy do Nadii Boulanger, pisząc piękny list do Krzysztofa Pendereckiego z wytłumaczeniem, dlaczego musimy skończyć lekcje.

            Myślę, że później jeszcze nie raz Panowie się spotkali.
            - Po powrocie od Nadii Boulanger zacząłem już inne życie, ale z Krzysztofem Pendereckim zachowaliśmy kontakt kulturalny. To nie była przyjaźń, bo nigdy nie przekroczyliśmy granicy rezerwy wyznaczonej przez niego na początku naszej znajomości.
            Pamiętam, że w czasie stanu wojennego, kiedy ja już byłem we Francji i nie przyjeżdżałem do Polski, Penderecki przyjechał na jakiś koncert do Paryża i spotkaliśmy się w Ambasadzie Polskiej podczas przyjęcia (opowiadam pani takie rzeczy, o których dotąd nikomu nie opowiadałem). Bardzo miło się przywitaliśmy i w pewnym momencie stanęliśmy pod oknem i zaczęliśmy rozmawiać. Zapytał mnie, co u mnie słychać i jak sobie radzę. Powiedziałem szczerze, że nie najlepiej, bo na początku lat 80-tych ubiegłego wieku dopiero zaczynałem moje paryskie życie. Wtedy powiedział: „Niech pan robi to, co ja – niech pan dyryguje. Będzie pan zarabiał dobre pieniądze”.
            Wróciłem do domu lekko skonfundowany, bo pomyślałem, że tak wielki mistrz jest tak mało empatyczny. Odniosłem wrażenie, że ze mnie zadrwił. Po latach dopiero uświadomiłem sobie, że to była dobra rada kolegi i w ten sposób ta jego rezerwa w stosunku do mnie została przełamana.
Potem dość długo nie spotykaliśmy się i dopiero jak upadł mur berliński, to widywaliśmy się częściej z okazji różnych koncertów.
            Pamiętam jeszcze, że zimą 1979 roku byłem w La Scali i wykonywano wtedy operę „Raj utracony” Krzysztofa Pendereckiego pod dyrekcją kompozytora. Był wtedy bardzo zaskoczony, że się pojawiłem na tym spektaklu w La Scali. Ja wtedy miałem ochotą pojechać do Rzymu, co nie było ewidentne, bo byłem emigrantem francuskim. Kłopoty z wizami były tak wielkie, że nawet nie chce mi się o tym mówić. Dzięki Bogu, że to już nie istnieje.
            Opowiem jeszcze jedną anegdotę. W 1982 roku zdobyłem I nagrodę na Konkursie im. A. Malawskiego za Sonatę na kwartet smyczkowy, gdzie zerwałem już z tym pisaniem, którego uczył mnie Penderecki i wróciłem do mojego, bardziej klasycznego pisania. Ciekawy byłem, kto mi tę nagrodę przyznał, kto był w jury i okazało się, że przewodniczącym jury był Krzysztof Penderecki.
            Na zakończenie powiem jeszcze, że w roku 85 urodzin Krzysztofa Pendereckiego w Deutsche Oper był organizowany koncert kameralny „Hommage a Penderecki” i ja napisałem utwór oparty wyłącznie na nutach, które znajdują się w imieniu i w nazwisku Pandereckiego. Nawet tym utworem zadyrygowałem i była na tym koncercie także pani Joanna Wnuk-Nazarowa, która była wychowanką Krzysztofa Pendereckiego i jej utwór był także wykonywany. Podczas prób pani Wnuk-Nazarowa miło mnie komplementowała, mówiąc: „Jak pan dyryguje, to nigdy nie traci pan tempa – to dobrze”.
Muszę powiedzieć, że z panią Joanną Wnuk-Nazarową jestem w wielkiej przyjaźni. To jest jedna z nielicznych osób, które mi w Polsce podały rękę. Nigdy jej tego nie zapomnę.

            Gdzie Pan spędził trwający już prawie dwa lata czas pandemii – we Francji czy w Polsce?
             - W Polsce, bo los mi pomógł i przed pandemią zlikwidowałem mieszkanie w Paryżu. To już trochę zaczęło być dla mnie wręcz fizycznie trudne. W dodatku na tym efektownym życiu w dwóch krajach szwankowała twórczość. Uważam, że za mało pisałem. W czasie pandemii skomponowałem sporo utworów, a może nawet za dużo.
            W tej chwili zrobiłem sobie urlop od komponowania, co wcale nie oznacza, że nic nie robię.
Owszem, robię korekty tych utworów, które napisałem i pracuję dla Teatru Polskiego Radia, teraz komponuję dla Teatru Ateneum w Warszawie. „Wiszą” nade mną jeszcze jakieś utwory: Koncert na dwa fortepiany i kilka innych, ale to wszystko jest jeszcze w trakcie wymyślania. Piszę też drobne utwory kameralne, bo są muzycy, którzy ich potrzebują. Dla przyjaciół trzeba pisać.

            Ciekawa jestem, jak Pan tworzy. Krzysztof Penderecki, któremu poświęciliśmy sporo czasu, kilka razy wspominał mi, że jak tylko był w domu, to komponował codziennie. Czy Pan robi podobnie?
             - Ja też jestem zwolennikiem tego, żeby jak się zacznie jakiś utwór, to należy go pisać codziennie. Ja nie należę do twórców, którzy mają jakieś idee. Owszem, mam jakieś drobne idee, bo kto ich nie ma, ale zawsze są to idee muzyczne niekoniecznie związane z danym utworem. Czasem je zapisuję, ale w trakcie tworzenia dochodzę do wniosku, że są one nie do wykorzystania.
             Natomiast zamówienie zawsze otwiera człowieka na nowe horyzonty. Na zamówienie gitarzysty Marcina Kozioła napisałem Koncert na gitarę. Wydawało mi się, że nigdy nie będę potrafił nic napisać na gitarę, a udało się. Piotr Baron zamówił dla Sinfonii Iuventus Koncert na Saksofon tenorowy i orkiestrę. Trochę byłem zdziwiony faktem, że jazzman zamawia utwór u kompozytora klasycznego, ale zapewnił mnie, że jest również saksofonistą klasycznym, chociaż poprosił mnie o jakieś miejsca, które pozwoliłyby mu na lekką improwizację, co zrealizowałem i zaplanowałem je tak, aby zabrzmiały naturalnie i wypływały z przebiegu utworu. Prawykonanie jest zaplanowane na czerwiec 2022 roku.
             Napisałem też cykl, który nazywa się Seule, czyli Samotna lub Sama dla Iwony Hossy, która kiedyś zarzuciła mi, że nie piszę dla sopranów, a preferuję mezzosoprany i alty. Ujęty ambicją postanowiłem coś skomponować. Sięgnąłem po teksty Christine de Pisan, średniowiecznej poetki francuskiej, która żyła z poezji, co jest nieprawdopodobne, bo dzisiaj poeci mówią: „co to za życie”. Ona chodziła po Prowansji i na różnych dworach swoją poezję recytowała, być może towarzyszyli jej jacyś trubadurzy, otrzymywała za to pieniądze i żyła z tego.
Jest to piękna poezja w języku starofrancuskim, ale ja poprosiłem swego współpracownika Jeana- Louisa Bouera, żeby mi to przełożył na współczesny język francuski. Zobaczymy, która filharmonia zaakceptuje propozycje wykonania tego utworu przez panią Iwonę Hossę. Pewnie trzeba będzie trochę poczekać.

             W czasie pandemii filharmonie mają ograniczone możliwości organizacji koncertów z udziałem publiczności. Oby wszystko tak się potoczyło, że nie będą musiały znowu powrócić do działalności online.
             - Skoro rozmawiamy na Podkarpaciu, to powiem, że Filharmonia Podkarpacka ciągle nie wykonała jeszcze utworu, który zamówiła u mnie na swoje 65-lecie, a było to bodajże dwa lata temu. Napisałem „Te Deum” na dwa głosy, chór i orkiestrę. Czekam na prawykonanie, które przez pandemię nie mogło się odbyć zgodnie z planem.
             Telewizja i Internet nie mogą być jedynymi mediami, które nam towarzyszą. Moim zdaniem to są media towarzyszące, a nie media naczelne, jakimi się stały przez pandemię.
Pozytywne jest to, że jest mnóstwo świadectw ludzi, którzy mówią, że po prostu to ich bardzo zmęczyło, uświadomiło im też, jak ważny jest kontakt z żywym wykonawcą.
Widzę w Warszawie, jak ludzie „rzucili się” do teatrów. Wszystkie bilety szybko zostają wyprzedane nawet na najbardziej awangardowe sztuki.

            Z naszej rozmowy wywnioskowałam, że często szuka Pan inspiracji w poezji. Co Pana oprócz poezji inspiruje?
             - Ma Pani rację, najczęściej jest to poezja, ale inspiruje mnie też często inna muzyka, czasami malarstwo. Na przykład napisałem Kwartet „Chagall” inspirowany malarstwem i życiem Marca Chagalla, ale też napisałem taki utwór „Cinq tableaux de Caspar David Friedrich”, czyli „Pięć obrazów Caspara Davida Friedricha” – tytuł jest po francusku, bo to było zamówienie Orchestre Lamoureux. Ta orkiestra kiedyś wykonała po raz pierwszy „Bolero” Ravela i dlatego miło mi było, że wykonała także mój utwór.
            Dwa lata temu napisałem duży utwór inspirowany malarstwem zatytułowany „Według Memlinga” – to było zamówienie Filharmonii Bałtyckiej, bo w Muzeum Narodowym w Gdańsku znajduje się „Sąd Ostateczny" pędzla niderlandzkiego malarza Hansa Memlinga. Prawykonanie odbyło się na początku marca ubiegłego roku i utwór został bardzo dobrze przyjęty przez publiczność. Zaskoczony byłem, że w wielkiej sali Filharmonii Gdańskiej było sporo dostawionych krzeseł. Koncert odbył się tuż przed pandemią i bardzo byłem zadowolony z wykonania. Ostatnio grano ten utwór na zakończenie Festiwalu Organowego w Katedrze w Koszalinie i bardzo dobrze wszystko zabrzmiało. Jest zaplanowane jeszcze jedno wykonanie w lutym 2022 roku w Filharmonii Narodowej.
Tyle o moich inspiracjach malarstwem.
            Tak jak już powiedziałem, jednak najczęściej inspiruje mnie inna muzyka. Chyba wszyscy autorzy są zazdrośni o to, że ktoś inny zrobił to lepiej niż on.
Słucham Mahlera i myślę, że chciałbym to napisać, słucham Pendereckiego i myślę to samo. Taki rodzaj zazdrości jest też inspiracją. To nie jest zazdrość sensu stricto, tylko podziw dla innej muzyki.
            Człowiek czasami zachowuje się tak jak dziecko, jak mała dziewczynka, która jak widzi w telewizji księżniczkę, to tak samo chce się ubrać jak księżniczka. Jest w tym coś dziecięcego i to jest dobra droga, żeby to wytłumaczyć – ten zachwyt dziecka nad czymś, kim ono chciałoby być. To chyba mi towarzyszy.

            Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że niedługo będzie okazja do następnego spotkania na Podkarpaciu.
            - Ja też mam taką nadzieję. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Piotr Moss 1juliusz Multarzyński

 

           Chcę jeszcze dodać, że wierna publiczność Festiwali im. Adama Didura w Sanoku przywykła już do prawykonań, bowiem odbywają się one każdego roku w związku z Ogólnopolskimi Otwartymi Konkursami Kompozytorskimi im Adama Didura. Laureatem pierwszej edycji konkursu był Wojciech Widłak – znany polski kompozytor i pedagog, Rektor Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie w kadencji 2020-2024. Nagrody w tym konkursie zdobywali m.in. tak znani kompozytorzy, jak: Marcel Chyrzyński, Paweł Łukaszewski, Agata Zubel czy Dariusz Przybylski.
           Zawsze podczas trwania Festiwalu poznajemy zwycięzcę konkursu oraz słuchamy nagrodzonej kompozycji.
W tym roku odbył się już XXIX Ogólnopolski Otwarty Konkurs Kompozytorski im. Adama Didura, a I nagrodę otrzymał Bartosz Witkowski za utwór Drüben/Po tamtej stronie/ na głos żeński i kwartet smyczkowy. Prawykonanie odbyło się 28 września 2021 roku, a wykonawcami byli Magda Niedbała-Solarz – mezzosopran i Airis String Quartet.
            Festiwale im. Adama Didura, Ogólnopolskie Otwarte Konkursy Kompozytorskie im. Adama Didura i Obozy humanistyczno-artystyczne organizowane są przez pana Waldemara Szybiaka, dyrektora Festiwalu im. Adama Didura i Dyrektora Sanockiego Domu Kultury oraz pracowników tej placówki.

                                                                                                                                                                                                                                            Zofia Stopińska

Festiwal Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc 2021

7-11 listopada
Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

       Od 7 do 11 listopada trwać będzie kolejny, piąty już festiwal Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc. W programie koncerty, lekcje patriotyczne oraz wystawa.
Festiwal w swoim założeniu ma za zadanie promocję szeroko rozumianej kultury polskiej – muzyki, sztuki oraz historii.

       Tegoroczną edycję wydarzenia rozpocznie 7 listopada o godzinie 17.00 koncert „Osiecka... i nie tylko”. Piosenki najsłynniejszej polskiej poetki-tekściarki wykona znakomita wokalistka Iza Połońska. Towarzyszyć jej będzie akordeonista Leszek Kołodziejski oraz Polish Cello Quartet – niecodzienna formacja składająca się z czterech wiolonczelistów: Krzysztofa Karpety, Tomasza Darocha, Wojciecha Fudali i Adama Krzeszowca. W programie wieczoru znajdą się także piosenki Jeremiego Przybory, Jonasza Kofty i Wojciecha Młynarskiego – artystów, którzy wywarli istotny wpływ na twórczość Agnieszki Osieckiej.
       Sercem festiwalu Viva Polonia! są tradycyjne lekcje patriotyczne w formie spektaklu teatralnego, skierowane do młodzieży ze szkół podstawowych (klasy 7 i 8) i ponadpodstawowych, w tym roku poświęcone postaci Stefana Wyszyńskiego i zatytułowane „Kardynał Wyszyński. Prymas niezłomny”. Odbędą się one 9 i 10 listopada – każdego dnia będą prezentowane dwa spektakle, o godzinie 10.00 i 12.00. Liczba miejsc ograniczona – decyduje kolejność zgłoszeń szkół. W programie festiwalu znalazła się również wystawa – „Jan Paweł II w filatelistyce” do obejrzenia w dworze Ignacego Jana Paderewskiego.
        Festiwal zwieńczy występ znakomitego akordeonisty Marcina Wyrostka, który w Kąśnej wykona program „PolAcc”. Projekt ten inspirowany jest twórczością wspaniałych polskich kompozytorów, m.in. Henryka Mikołaja Góreckiego, Wojciecha Kilara czy Witolda Lutosławskiego, motywami tradycyjnymi i ludowymi oraz muzyką lat 60. i 70. Artyście towarzyszyć będzie zespół w składzie: Michał Grobelny – wokal, Mateusz Adamczyk – skrzypce, Daniel Popiałkiewicz – gitara, Bartosz Kalicki – fortepian, Piotr Zaufal – bas, Krzysztof Nowakowski – instrumenty perkusyjne.

Bilety koncertowe w cenie 40 zł w sprzedaży od 7 października. Udział w lekcjach patriotycznych/spektaklach jest bezpłatny. Obejrzenie wystawy w cenie zwiedzania dworu.

Filharmonia Podkarpacka zaprasza

5 XI 2021 r. , piątek, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

JERZY SALWAROWSKI – dyrygent
HUBERT SALWAROWSKI – fortepian

W programie:

K. Kurpiński – Uwertura do opery „Jadwiga, Królowa Polski"

W.A. Mozart – Koncert fortepianowy c-moll KV 491

S. Moniuszko - Uwertura „Bajka”

Fanfary trąbek zwiastować będą uroczystą w charakterze Uwerturę do opery Kurpińskiego „Jadwiga, Królowa Polski” (1814), a epicki temat smyczków otworzy Uwerturę „Bajka” (1848) Moniuszki, która dowodzi, iż inwencję melodyczną autora „Halki” podziwiać można także na gruncie muzyki instrumentalnej. Burzliwe emocje sugerowane tonacją c- moll odsłoni Koncert fortepianowy (1786) Mozarta. To jeden z dwóch koncertów fortepianowych wielkiego klasyka utrzymanych w tonacji minorowej, i jedyny o tak bogatym składzie orkiestry. Niespokojna, pełna kontrastów muzyka pierwszej części Koncertu - Allegro łagodnieje w melancholijnym Larghetto, w którym solista z orkiestrą prowadzą liryczne dialogi. W mistrzowskim, finałowym Allegretto, utrzymanym w formie wariacji, pokazuje Mozart całą paletę orkiestrowych barw. Temat główny zachwyca różnorodnością opracowania – lekkość i taneczna nuta sąsiadują tutaj z głębią wyrazu, pokrewną pierwszej części Koncertu. /tekst: Biuro Koncertowe/

Subskrybuj to źródło RSS