Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Finał Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej Leżajsk 2018

30 lipca (poniedziałek) ; godz. 19.00 ; Bazylika OO. Bernardynów w Leżajsku

Wykonawcy:
prof. Roman Perucki - organy , Maria Perucka - skrzypce

W programie:

Jan Sebastian Bach (1685-1750) - Preludium i fuga Es - dur BWV552

Jan Sebastian Bach - Koncert a-moll BWV 1041
Allegro, Andate, Allegro

Daniel Magnus Gronau (~1700-1747) - Wariacje nt. Ein feste Burg ist unser Gott

Friedrich Christian Samuel Mohrheim (1719-1780) - Trio nr 5 Ein fest Burg ist unser Gott

Alfred Schnittke (1934-1998) - Suita w starym stylu

Pieśni Fryderyka Chopina w kreacjach Dominiki Zamary i Franco Moro

CHOPIN – LIEDER OP. 74 – ZAMARA – MORO - ELEGIA CLASSICS
        Gorąco polecam Państwa uwadze tę płytę, która w tym roku ukazała się we Włoszech. Mam ją od kilkunastu dni i codziennie jej słucham zachwycając się pięknym sopranem Dominiki Zamary – światowej sławy polskiej śpiewaczki i wirtuozerią wyśmienitego włoskiego pianisty Franco Moro.
Po ten krążek sięgną z pewnością wszyscy wielbiciele muzyki Fryderyka Chopina na świecie, bowiem jego pieśni, poza Polską nie są znane.
        W epoce romantyzmu prawie wszyscy kompozytorzy tworzyli pieśni, ale Chopin był pod tym względem postacią wyjątkową, bo skomponował ich zaledwie kilkanaście i nie przywiązywał do nich żadnej wagi. Ani jedna z pieśni nie została przez Chopina przeznaczona do druku, większość utworów wokalnych wpisywał do sztambucha bliskich sobie kobiet. Mimo to, za życia kompozytora utwory te cieszyły się ogromną popularnością, a „Życzenie” biło wprost rekordy. Pieśni te krążyły w rozmaitych odpisach, pojawiały się także wydania „pirackie” - pojedynczo drukiem bez aprobaty kompozytora. Z takich wydań korzystał Franz Liszt tworząc wirtuozowskie parafrazy na temat sześciu z nich.
Wiadomo także, że Chopin nie życzył sobie wydania swoich utworów bez możliwości dokonania własnoręcznej korekty. Na szczęście, po śmierci kompozytora zebrał i wydał te pieśni Juliusz Fontana wielki przyjaciel Fryderyka Chopina. Pragnął w ten sposób ocalić je od zapomnienia, a jednocześnie powstrzymać inne, często niestaranne i dyletanckie wydania.
         Nie wgłębiając się w szczegóły, powróćmy do płyty, która jest w kręgu naszych zainteresowań.
Pieśni Fryderyka Chopina zostały zestawione na tym krążku w sposób bardzo przemyślany - po utworach pełnych smutku i zadumy pojawiają się radosne. Najlepszym przykładem są rozpoczynające album pieśni do słów Stefana Witwickiego: „Smutna rzeka” i kontrastująca z nią „Wiosna”, a w środkowym ogniwie zestawione są kolejno pieśni”: „Precz z moich oczu” (sł. Adam Mickiewicz), „Gdzie lubi” (sł. Stefan Witwicki), później po przejmującej pieśni „Leci liście z drzewa” (sł. Wincenty Pol) mamy „Życzenie” (sł. Stefan Witwicki), „Nie ma czego trzeba” (Bohdan Zaleski) i „Hulanka” (sł. Stefan Witwicki).
Czystym sopranem Dominika Zamara „maluje” obrazy zapisane w tekstach poetów i nutach Fryderyka Chopina – wspomnienia z młodości i echa pierwszej miłości, ale także przypominające , że naród polski jest w niewoli.
Album kończą bonusy – dwie piękne pieśni Stanisława Moniuszki „Sen” i „Prząśniczka” oraz „Gdy ostatnia róża zwiędła” Ignacego Jana Paderewskiego.
        Dominika Zamara śpiewa w języku polskim, ale w pięknie i starannie opracowanej okładce płyty znajdujemy tłumaczenia wszystkich pieśni na język angielski. Wykonując recitale w salach koncertowych na całym świecie, Artystka często zamieszcza kilka pieśni Fryderyka Chopina i w ten sposób uświadamia miłośnikom muzyki tego kompozytora, że jego pieśni są prawdziwymi klejnotami, które warto poznać.
Zachęcam Państwa do zainteresowania się tym wydawnictwem.

 Zofia Stopińska

Więcej informacji znaleźć można w katalogu Elegia Classics
http://www.elegiaclassics.com/catalogo/chopin-lieder-op-74-detail.html

Niedzielny wieczór w Katedrze Rzeszowskiej

WMOiK – Rzeszowska Katedra – 29 lipca 2018 g. 20:00 – Dariusz Bąkowski-Kois i Tomasz Sobaniec
Instrumentarium perkusyjne nie często rozbrzmiewa w świątyniach. Jeśli już tak się stanie, dzieje się to właśnie podczas koncertów. Brzmienie instrumentów perkusyjnych to nie tylko rytm i miarowe uderzenia, lecz także melodia, harmonia, więc nawet wielogłosowość. Czy to możliwe? Przekonajmy się, że jak najbardziej tak! Podczas koncertu w rzeszowskiej katedrze różnorodność brzmień i nastrojów przywołanych przez całą paletę instrumentów perkusyjnych, zwłaszcza tych melodycznych, przedstawi znakomity wirtuoz Tomasz Sobaniec, solista wielu zespołów muzyki dawnej i współczesnej oraz propagator solowej literatury perkusyjnych, w tym dzieł jemu dedykowanych, a nawet przez niego samego tworzonych. Na organach zagra prof. Dariusz Bąkowski-Kois z Krakowa. Tym razem usłyszymy, chyba po raz pierwszy w historii naszego festiwalu, dawną organową muzykę hiszpańską, o donośnym i pełnym temperamentu brzmieniu, w której znakomicie zaprezentują się z pewnością tzw. głosy językowe rzeszowskich organów katedralnych.

Mikołaj z Krakowa:
Preambulum in F
Aliud preambulum in F
Adam z Wągrowca:
Canzona super sextum tonum
Alia canzona super sextum tonum
F. Correa de Arauxo XXIX Quinto tiento de medio registro de tiple de 7° tono
R. da Conceição Batalha Famoza de 6° tom
E. Glennie A Little Prayer na marimbę solo
K. Moszumańska-Nazar Etiuda nr 3 ze zbioru 3 etiudy koncertowe na perkusję sol
W. Widłak Psalm na marimbę solo
M. Mengjiqi Saranda na marimbę solo
J. de Torres y Martínez Bravo Fuga
T. Sobaniec Hiroshima na perkusję solo
M. Dupré Entrée, Canzona et Sortié op. 62

CENTRUM PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ ZAPRASZA

XII Festiwal Muzyki Kameralnej "Bravo Maestro"   

    23 sierpnia wersją koncertową opery Carmen George’a Bizeta zainaugurujemy dwunastą edycję odbywającego się od 1996 roku Festiwalu Muzyki Kameralnej Bravo Maestro. Podczas trzech festiwalowych wieczorów tradycyjnie wystąpią najwybitniejsi polscy artyści.
Wielkie otwarcie festiwalu to znana na całym świecie historia cyganki Carmen, sierżanta Don Jose i torreadora Escamillo opowiedziana głosami czołówki solistów operowych. W roli tytułowej usłyszymy Irynę Zhytynską. Na estradzie partnerować jej będą Tomasz Kuk (Don Jose), Iwona Socha (Micaela), Jacek Jaskuła (Escamillo), Paula Maciołek (Frasquita), Monika Korybalska (Mercedes), Krzysztof Kozarek (Le Remendado) i Michał Kutnik (Le Dancaire). Przy fortepianie zasiądzie Mirella Malorny.

        W drugim dniu koncertowym 24 sierpnia na melomanów czeka z kolei mistrzowski recital fortepianowy Szymona Nehringa – jedynego polskiego finalisty XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Spod jego palców wypłynie przepełnione polskością dzieło – Koncert e-moll op. 11 Chopina. Wraz z artystą wykona je Kwintet Śląskich Kameralistów w składzie: Dariusz Zboch (skrzypce), Jakub Łysik (skrzypce), Jarosław Marzec (altówka), Katarzyna Biedrowska (wiolonczela), Krzysztof Korzeń (kontrabas). Koncert rozpocznie występ klarnecisty Macieja Łuszczewskiego – laureata Nagrody im. Anny Knapik w ramach tegorocznego Festiwalu Tydzień Talentów.

        Finał wydarzenia to tradycyjnie Maraton Muzyczny. W tym roku – roku jubileuszu odzyskania niepodległości , odbędzie się w wyjątkowej odsłonie. Znakomici soliści i kameraliści zaprezentują się w 100% polskim repertuarze kompozycji ostatniego stulecia. Wystąpią: Iwona Socha (sopran), Klaudiusz Baran (akordeon / bandoneon), Robert Morawski (fortepian), Katarzyna Duda (skrzypce), Janusz Wawrowski (skrzypce), Celina Kotz (skrzypce), Michał Zaborski (altówka)i Marcin Zdunik (wiolonczela). Koncert zatytułowany „Maraton niepodległy. 100 lat polskiej muzyki” zakończy festiwal 25 sierpnia.

Cena biletu na wszystkie koncerty – 30 zł / w sprzedaży od 30 lipca
Wyjazdy autokarami w poszczególne dni koncertowe o godz. 16.30 sprzed Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie – konieczna wcześniejsza telefoniczna rezerwacja miejsc (14 600 00 16)

Oratorium Wołyńskie "Kres Kresów" oraz muzyka filmowa

29 lipca 2018, niedziela, godz. 18:00, Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
Chór mieszany pod dyrekcją Elżbiety Krzemińskiej,

Anna Jurksztowicz - śpiew
Krzesimir Dębski - dyrygent

W programie: K. Dębski - Oratorium Wołyńskie "Kres Kresów" oraz muzyka filmowa.

Bezpłatne zaproszenia na koncert do nabycia w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, Centrum Kulturalnym w Przemyślu oraz Kamienicy u Orsettich w Jarosławiu.

Oratorium Wołyńskie "Kres Kresów" w Filharmonii Podkarpackiej

29 lipca 2018, niedziela, godz. 18:00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
Chór mieszany pod dyrekcją Elżbiety Krzemińskiej,

Anna Jurksztowicz - śpiew
Krzesimir Dębski - dyrygent

W programie: Oratorium Wołyńskie "Kres Kresów" oraz muzyka filmowa.

Bezpłatne zaproszenia na koncert do nabycia w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, Centrum Kulturalnym w Przemyślu oraz Kamienicy u Orsettich w Jarosławiu.

TRIP OF A LIFETIME

 

Trio (Miłosz Bazarnik, Krystian Teliżyn, Liliana Zieniawa) złożone jest z studentów i absolwentów Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Liderem zespołu jest Miłosz Bazarnik – pianista, kompozytor, aranżer, pedagog, absolwent Krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w klasie fortepianu oraz Muzykologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Płyta oscyluje gatunkowo wokół pojęcia jazzu skandynawskiego, modern jazzu oraz szeroko pojętego jazzu europejskiego. Album zawiera 5 studyjnych track’ów oraz 1 będący nagraniem koncertowym (bonus track), co daje nam niemal 40 minut muzyki. Zamieszczone utwory są autorskimi kompozycjami lidera.

CD DUX 1493Total time: [37:32]

Miłosz Bazarnik
Trip Of A Lifetime - Part 1
1. Trip Of A Lifetime - Part 1 [6:51]

Miłosz Bazarnik
T.A.B.
2. T.A.B. [4:50]

Miłosz Bazarnik
Blues For K
3. Blues For K [5:18]

Miłosz Bazarnik
4midable Love
4. 4midable Love [4:44]

Miłosz Bazarnik
Trip Of A Lifetime - Part 2
5. Trip Of A Lifetime - Part 2m [7:33]

Miłosz Bazarnik
Seagull
6. Seagull [6:09]


Wykonawcy:
Miłosz Bazarnik Trio

Salezjańskie Lato Muzyczne w Przemyślu

18. Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne
27 lipca - 5 sierpnia 2018r.

27.07. piątek ; godz. 19:30 ; Bazylika Archikatedralna ; Mateusz Rzewuski - organy

28.07. sobota ; godz.19:30 ; Zamek Kazimierzowski ; Wioletta Fluda - fortepian, Sebastian Szumski - baryton

29.07. niedziela ; godz.19:30 ; Zamek Kazimierzowski ; Maciej Gallas - tenor, Leszek Suszycki - gitara

31.07. wtorek ; godz.10.30 ; Bazylika Archikatedralna ; Tomasz Ślusarczyk - trąbka, Michał Tyrański - trąbka, Daniel Prajzner - organy

1.08. środa ; godz.19:30 ; Zamek Kazimierzowski ; Barbara Borowicz - klarnet, Bartosz Sałdan - perkusja

3.08. piątek ; godz.19.30 ; Bazylika Archikatedralna ; Thomas Berning - organy

5.08. niedziela ; godz.19:30 ; Kościół Salezjanów - Koncert finałowy ; Festiwalowa Orkiestra Kameralna Arso Ensemble, Irmina Obońska-Toporowska - klawesyn, Marek Toporowski - klawesyn, Tomasz Ślusarczyk - dyrygent

Na wszystkie koncerty WSTĘP WOLNY

Z prof. Krystyną Makowską - Ławrynowicz nie tylko o łańcuckich Kursach

        Mieszkańcy Łańcuta przyzwyczaili się już, że w lipcu we wspaniałym Zamku i otaczającym go rozległym parku oraz w znajdującej się w nim, pięknie położonej Szkole Muzycznej, słychać dźwięki muzyki. Licznie przybywający turyści z zaciekawieniem przyglądają się i słuchają, jak ćwiczą i przygotowują się do koncertów młodzi ludzie, którzy w przyszłości pragną zostać mistrzami w zakresie gry na instrumentach smyczkowych.
        Po raz 44 odbywają się w Łańcucie Międzynarodowe Kursy Muzyczne – wprawdzie tegoroczna edycja w najbliższych dniach przejdzie do historii, ale przed jubileuszowymi Kursami, które odbędą się w przyszłym roku, pragnę przedstawić Panią prof. Krystynę Makowską-Ławrynowicz – znakomitą pianistkę i kameralistkę, zawiązaną z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, która jest od 2005 roku dyrektorem artystycznym i naukowym Kursów.

        Zofia Stopińska: Jest Pani trzecią osobą, która kieruje łańcuckimi Kursami. Założycielem Kursów oraz pierwszym kierownikiem artystycznym i naukowym był w latach 1975-1992 prof. Zenon Brzewski – znakomity skrzypek i pedagog, który traktował tę wspaniałą imprezę jak swoje dziecko. Później, zgodnie z jego wolą, kontynuował to dzieło Pani mąż, prof. Mirosław Ławrynowicz – wychowanek prof. Brzewskiego, świetny skrzypek, również związany z Akademią Muzyczną w Warszawie.

        Krystyna Makowska-Ławrynowicz: W 1992 roku przyjechaliśmy razem z prof. Zenonem Brzewskim na Kursy do Łańcuta i mąż prowadził klasę skrzypiec, a ja akompaniowałam uczestnikom oraz profesorom, którzy występowali w Sali Balowej. Profesor już wiosną tego roku zaczął chorować, często zdarzało się, że miał trudności z prowadzeniem zajęć na uczelni i wówczas prosił mojego męża, aby go w tym wyręczał. Po przyjeździe do Łańcuta, dosłownie po kilku dniach, choroba zaczęła mocno postępować i Profesor prosił, aby mąż zawiózł go do szpitala do Katowic. Postanowiłam im towarzyszyć w tej podróży i wiele rozmawialiśmy także na temat Kursów. Profesor stwierdził wówczas, że jedyną osobą, która może poprowadzić je pod jego nieobecność – nie mówiło się wtedy jeszcze o najgorszym, bo wydawało się, że to będzie tylko chwilowa niedyspozycja – jest mój mąż. Kiedy powrócił po operacji do Warszawy i spotkaliśmy się na początku sierpnia, był bardzo zadowolony i podkreślił, że Kursy zostały znakomicie przez męża poprowadzone. Niestety, choroba mocno postępowała i w lutym 1993 roku pożegnaliśmy prof. Zenona Brzewskiego. Po śmierci Profesora wszyscy, którzy byli bardzo blisko związani z Kursami, stwierdzili, że jedyną osobą, która może kontynuować dzieło Profesora i przejąć funkcję dyrektora artystycznego i naukowego Kursów – jest Mirek. Przyjmując obowiązki mąż poprosił mnie o pomoc i właściwie organizowaliśmy Kursy wspólnie. Pan Władysław Czajewski – dyrektor Muzeum-Zamku w Łańcucie, który przez cały czas towarzyszył Profesorowi, także nas wspierał pełniąc nadal funkcję przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego Międzynarodowych Kursów Muzycznych.

        Poznałam Państwa w Łańcucie podczas Kursów o wiele wcześniej, było to chyba tuż po Waszym wielkim zwycięstwie na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym Bayerischer Rundfunk w Monachium, w kategorii duo skrzypce – fortepian. Pamiętam, że prof. Zenon Brzewski mówił o Waszym sukcesie i działalności z wielką satysfakcją, i dumą.

        - W 1975 roku otwieraliśmy te Kursy i to było wkrótce po tym konkursie. Chcę podkreślić, że był to bardzo trudny konkurs, bo musieliśmy wykonać 12 sonat na skrzypce i fortepian. Musiały one pochodzić z różnych epok, od klasyki poprzez romantyzm aż do współczesności. Profesor towarzyszył nam podczas podróży oraz całego konkursu w Monachium i bardzo przeżywał każdy etap, podtrzymując nas na duchu. Podkreślał, że występ w pierwszym etapie jest wielkim sukcesem i nie musimy się martwić, jeżeli na tym nasz udział się zakończy. Przeszliśmy do drugiego etapu, później drżącą ręką żegnał nas, kiedy wychodziliśmy na estradę, aby grać w finale, a jak się udało wygrać, to Profesor cieszył się razem z nami i podkreślał, że było to marzeniem jego życia.

        Młodzi ludzie nawet sobie nie wyobrażają, a starsi już zapomnieli, jak trudno było w tamtych latach wyjechać za granicę. Pomysł zorganizowania Międzynarodowych Kursów w Polsce, z udziałem najlepszych mistrzów, był przedsięwzięciem bardzo śmiałym i trudnym do zrealizowania.

        - Dlatego już wcześniej prof. Zenon Brzewski, który był wielkim autorytetem w zakresie gry na skrzypcach, spotykał się i przeprowadził wiele rozmów z tak znakomitymi światowej sławy artystami i nauczycielami gry skrzypcowej, jak: Wolfgang Marsnercher z RFN, Jean Fournier z Francji czy Lew Raaben z Petersburga, bo chciał stworzyć międzynarodowe kursy w Polsce, aby nasza utalentowana młodzież, która nie miała szans wyjeżdżać z kraju, mogła pracować latem pod kierunkiem najlepszych mistrzów. Pierwszy Kurs udało się prof. Zenonowi Brzewskiemu zorganizować w 1975 roku, a my byliśmy „świeżo upieczonymi” laureatami wielkiego międzynarodowego konkursu i rozpoczynaliśmy ten Kurs recitalem w Sali Balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie.
Później byliśmy jeszcze kilkakrotnie na łańcuckich Kursach, ale z przerwami, ponieważ mieliśmy wtedy bardzo dużo propozycji koncertowych i bez przerwy podróżowaliśmy. Pod koniec życia prof. Brzewskiego byliśmy przez rok wykładowcami w Bilkent University w Ankarze w Turcji i Profesor także otrzymał zaproszenie rok później, był bardzo zainteresowany wyjazdem, ale z powodu choroby nie było to możliwe.

        Od początku na Kursy do Łańcuta przyjeżdżali także uczniowie prof. Zenona Brzewskiego.

        - Zawsze, bo Profesor wykształcił wielu wybitnych skrzypków, chociaż w pierwszym Kursie uczestniczyło kilkunastu studentów i kilku profesorów. Te liczby szybko rosły i wkrótce było już kilkudziesięciu uczestników, a później ponad stu itd. Przed każdymi kolejnymi Kursami towarzyszyła nam wielka niepewność, czy będziemy mieć odpowiednie dotacje i dlatego postanowiliśmy zwiększyć liczbę uczestników, aby dzięki temu dalej zapraszać znakomitych pedagogów zagranicznych. Chętnych nie brakowało i pamiętam, że za życia mojego męża Mirosława był taki Kurs, na którym było ponad 600 uczestników podczas dwóch turnusów. W tym roku mamy również ponad 500 uczestników i to jest także rekordowa liczba, ale nam nie o liczbę chodzi, a o wysoki poziom, i to się udaje. Osoby, które przyjeżdżają do nas na Kursy, przedstawiają swoją grą bardzo wysoki poziom. Właściwie nie zdarza się już, aby pojawiali się u nas młodzi ludzie, którzy mają problemy z aparatem gry i aby trzeba było robić korekty. Owszem, niektórzy pracują także w tym kierunku, ale tylko po to, żeby wzbogacić swój warsztat.

        Na Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie przyjeżdżają także nauczyciele, którzy uczą gry na instrumentach smyczkowych i mogą także doskonalić swoje umiejętności.

        - Od lat prowadzimy w ramach naszych Kursów kursy metodyczne dla nauczycieli, którzy przyjeżdżają ze wszystkich ośrodków z Polski, nawet z tych najmniejszych, doskonalą swoje umiejętności, bo mogą obserwować wszystkie lekcje prowadzone przez pedagogów z różnych krajów i mają do wyboru szkołę rosyjską, niemiecką, szwajcarską, francuską, włoską...
Mają specjalne zajęcia, prowadzone przez wspaniałych profesorów, mają możliwość muzykowania i dzięki tej wiedzy mogą coraz lepiej uczyć młodzież. Wiadomo, że do nauki w szkołach artystycznych wiedza książkowa jest niewystarczająca, trzeba samemu posiąść umiejętność gry na danym instrumencie. Temu służą między innymi nasze kursy metodyczne.

        Podczas ostatnich kilkunastu lat zauważyłam, że coraz to młodsi uczestnicy przyjeżdżają na łańcuckie Kursy i bardzo często wprost zadziwiają swym talentem, pracowitością i wysokim poziomem wykonawstwa.

        - Ważne jest także to, że Kursy odbywają się latem, kiedy młodzież nie jest obciążona przedmiotami ogólnokształcącymi, we wszystkich pomieszczeniach budynków, w których odbywają się zajęcia, rozlega się muzyka, wszyscy ćwiczą – można powiedzieć: harują, i dlatego nawet najmłodsi uczestnicy uświadamiają sobie, że należy ćwiczyć, bo tak robią wszyscy.
Wszyscy uczestnicy mogą także grać w orkiestrach i zespołach kameralnych i od najmłodszych lat robią to z radością. To wspólne muzykowanie jest bardzo ważnym elementem edukacji.

        Rozmawiamy już pod koniec Kursów, kiedy codziennie odbywa się po kilka koncertów, bo każdy pedagog ze swoją klasą przygotowuje koncert. Te koncerty odbywają się w Auli im. Zenona Brzewskiego w Szkole Muzycznej albo w Sali Kasyna Urzędniczego i codziennie wieczorem słuchamy muzyki w Sali Balowej Zamku.

        - To nie wszystko, bo koncertujemy także poza Łańcutem. W niedzielę odbył się koncert kameralny w Kościele Parafialnym w Żołyni, a 19 lipca nasi uczestnicy wykonali piękny koncert w Markowej. Nasze Kursy promieniują.

        Wyrosła Pani w domu, w którym często rozbrzmiewała muzyka.

        - To prawda, bo moja mamusia jako młoda osoba, jeszcze niezamężna, tańczyła w Balecie Opery Narodowej. Stąd w domu był także fortepian, przy którym Mamusia często zasiadała i grała. Bardzo mi się to podobało i postanowiłam także grać na tym instrumencie. Często także śpiewałam jakieś zasłyszane melodie i nasza sąsiadka, która była nauczycielką fortepianu, słysząc te moje popisy przez ścianę, nalegała, abym rozpoczęła naukę gry na tym instrumencie. Tak się to wszystko zaczęło.

        Po ukończeniu szkół muzycznych I i II stopnia rozpoczęła Pani studia w klasie świetnej pianistki prof. Marii Wiłkomirskiej.

        - Później była aspirantura w Wiedniu u prof. Dietera Webera.

        Trzeba było wielu zabiegów, aby pojechać doskonalić swoje umiejętności w Szwajcarii, Niemczech i Austrii, a Pani się udało.

        - To nie było proste, ale często życiem kierują przypadki. Tak można nazwać fakt, że mogłam pojechać do Szwajcarii na kurs do prof. Mario Steinera – ucznia Dinu Lipatti. Prof. Mario Steiner przyjechał do Warszawy, aby uczestniczyć w zebraniu Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, zainteresował się odbywającym się w pobliżu koncertem i w ten sposób przyszedł na mój recital. Po zakończeniu koncertu przyszedł do mnie z gratulacjami i powiedział, że chce mnie zaprosić na swój kurs w Szwajcarii, i poprosił o moje dane. To było w grudniu, później była długa, długa cisza, nikt się nie odzywał i już nawet sobie pomyślałam, że zakpił sobie ze mnie. Był chyba już marzec, kiedy zadzwonił do mnie ktoś z Ministerstwa Kultury i poprosił, abym przyszła, bo czeka na mnie zaproszenie na kurs. W ten sposób uczestniczyłam w kursie, który przyniósł mi dużo satysfakcji i nawet złotego Tissota wygrałam na tym kursie.

        Nagrody otrzymywała Pani już wcześniej, bo będąc studentką brała Pani udział w różnych konkursach. Jest Pani laureatką konkursów pianistycznych m.in. im. Roberta Schumanna w Zwickau w 1969 r., Festwochen w Wiedniu w 1972 r., Ludwiga van Beethovena w Wiedniu w 1973 r. oraz Bayerischer Rundfunk w Monachium w 1974 r. – to były bardzo owocne lata, bo każdego roku odnosiła Pani sukcesy.

        - Szczególnie owocny był pobyt w Wiedniu. Wprawdzie nie było łatwo dostać się do klasy prof. Dietera Webera - znakomitego pedagoga, u którego chciałam studiować, bo egzamin zdawało ponad stu pianistów z całego świata, ale udało się. Wprawdzie po pierwszej lekcji stwierdził, że jestem już ukształtowaną pianistką i on nie wie, dlaczego chcę dalej studiować, a jednak bardzo dużo się u niego nauczyłam, zwłaszcza w kierunku muzyki klasycznej takich twórców, jak Beethoven, ale nie tylko, bo wspaniale interpretował także Chopina oraz twórców późniejszych epok. Podczas tego pobytu uczestniczyłam w wiedeńskich konkursach. Otrzymałam też zaproszenie od znakomitego dyrygenta Hansa Swarowsky’ego na kurs dla dyrygentów, podczas którego wykonywałam trzy koncerty fortepianowe: Beethovena, Schumanna i Chopina. Była to dla mnie znakomita praktyka, ponieważ zazwyczaj przed koncertem z orkiestrą odbywają się tylko dwie próby i koncert. Natomiast tam grałam te trzy koncerty codziennie z orkiestrą pod batutami różnych dyrygentów. To było dla mnie fantastyczne przeżycie i najlepsza nauka.

        W pewnym momencie zaczęła Pani grać dużo muzyki kameralnej.

        - To się na dobre zaczęło po Międzynarodowym Konkursie Muzycznym ARD w Monachium, kiedy z mężem zaczęliśmy występować jako duet, a wszystko przebiegło błyskawicznie, ponieważ w marcu prof. Jean Fournier zauważył nas podczas kursów w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, kiedy słuchał w naszym wykonaniu sonat Debussy’ego i Francka. Zapytał, czy nie chcemy wybrać się na Konkurs ARD i podał nam program, który trzeba było na tym Konkursie wykonać. Stwierdziliśmy, że zaryzykujemy i spróbujemy nauczyć się do września 12-tu sonat. Zabraliśmy się ostro do pracy i cały czas (od marca do września) poświęciliśmy na naukę. Nie było łatwo, męża palce bolały od pracy, bo ćwiczyliśmy codziennie od rana do wieczora.

        Państwo byli już wtedy małżeństwem?

        - Tak, bo pobraliśmy się w 1973 roku.

        W tym samym roku rozpoczęła Pani pracę na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie.

        - Na początku, przez trzy lata, byłam asystentką prof. Marii Wiłkomirskiej, która wkrótce przeszła na emeryturę. W tym samym czasie wygraliśmy z mężem Konkurs w Monachium, a na naszej Uczelni utworzona została Katedra Kameralistyki Fortepianowej, pod kierunkiem prof. Jerzego Marchwińskiego, który zaproponował mi, abym została jego asystentką, i tak w moim życiu zaistniała na dobre. Dalszy mój rozwój naukowy związany był ściśle z Katedrą Kameralistyki Fortepianowej – w 1979 roku otrzymałam tytuł adiunkta, a w 1990 stanowisko docenta. Od lutego 1992 roku byłam profesorem nadzwyczajnym, a od grudnia 2010 roku jestem profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.

        Prowadząc ożywioną działalność artystyczną, pedagogiczną i organizacyjną musiała Pani jeszcze dbać o rodzinę. Sporo czasu trzeba było poświęcić córce Joannie, która poszła w Pani ślady, została pianistką i rozwija swoją karierę pianistyczną

        - Nigdy nie było to dla mnie ciężarem. Jak Joasia była małym dzieckiem, to zajmowała się nią moja Mama, bo myśmy bardzo dużo koncertowali w Polsce i w różnych krajach na świecie. Najczęściej dawaliśmy ponad 200 koncertów w ciągu roku, a do tego przez cały czas prowadziliśmy działalność pedagogiczną. Mirek prowadził klasę skrzypiec nie tylko w Akademii Muzycznej, ale także w szkołach II stopnia – ostatnio w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia im. Zenona Brzewskiego w Warszawie. Miał także swoją Orkiestrę Jennes Musical, która dwukrotnie była nagradzana na konkursach w Belgradzie. Z tą Orkiestrą koncertowaliśmy nie tylko w Polsce, ale także bardzo często za granicą – pamiętam kilkakrotne tournée po Finlandii, Niemczech i Francji (podczas jednego tournée we Francji daliśmy 49 koncertów). Jak Joasia ukończyła 10 lat, często zabieraliśmy ją ze sobą, żeby była z nami. Pamiętam, że często zadawała wówczas dziwne pytania – na przykład: „Mamusiu, dlaczego tutaj są same Pewexy?” (śmiech).

        Spokojnie można było wyjeżdżać na długie tournée i prowadzić ożywioną działalność pedagogiczną, bo nad wszystkim w domu czuwała Pani Mama.

        - Tak, Mama umożliwiała nam zajmowanie się właściwie wyłącznie pracą. Była nieszczęśliwa, jak nas nie było w domu. Pamiętam, że jak w latach 1999-2005 byłam prorektorem ds. kontaktów zagranicznych Akademii Muzycznej Fryderyka Chopina, z przekąsem radziła, żebym łóżeczko polowe zainstalowała sobie w gabinecie, bo po co wracać do domu o północy i wychodzić o siódmej rano. W tym czasie często także wyjeżdżałam za granicę na różnego rodzaju konferencje i zebrania, podczas których wiele się dyskutowało o różnych formach współpracy pomiędzy uczelniami muzycznymi .
Prawie wszyscy byli wówczas zgodni, że najlepszą formę znaleźli do kształcenia młodych muzyków Polacy i Rosjanie. Na wszystkich stopniach szkolnictwa muzycznego w Polsce są nie tylko zajęcia z zakresu gry na instrumencie, ale także przedmioty bardzo rozwijające utalentowaną muzycznie młodzież – jak kształcenie słuchu, rytmika, historia muzyki i inne. W krajach zachodnich tego nie było.

        Z czasem zmienia się nasze życie zawodowe i rodzinne. Wiem, że jest Pani szczęśliwą babcią i bardzo kochają Panią wnuki i pewnie poświęca im Pani dużo czasu...

        - Wnuki to dla babci najsłodsze istoty na świecie. Teraz młodszy wnuk jest już na tyle duży i samodzielny, że może częściej być u babci, bo mamy często nie ma w domu, ponieważ koncertuje na wszystkich kontynentach. Starszy wnuk zadomowił się u mnie na dobre, a młodszy też coraz częściej mówi, że przeniesie się do babci.

        Czy zaplanowała już Pani urlop?

        - Szczerze mówiąc nie, bo czeka mnie wiele obowiązków i mam nadzieję, że zdrowie będzie mi dopisywać. Z panem Krzysztofem Szczepaniakiem – przewodniczącym Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie” myślimy już o przyszłorocznej 45. edycji. Serdecznie zapraszam na to wydarzenie uczestników i sympatyków naszych Kursów.

 Z prof. Krystyną Makowską - Ławrynowicz - znakomitą polską pianistką, kameralistką oraz dyrektorem artystycznym i naukowym Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie rozmawiała Zofia Stopińska 23 lipca 2018 roku.

Moniuszko, Chopin, Paderewski u Kapucynów w Stalowej Woli

XXVIII Międzynarodowy Festiwal Muzyczny w Stalowej Woli
Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów
Stalowa Wola - Rozwadów 2018
3 lipca – 4 września, wtorki, godz. 19.00


100. ROCZNICA ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI
40.ROCZNICA PONTYFIKATU JANA PAWŁA II
2018. ROK ŚWIĘTEGO OJCA PIO

24.07.
POLSKA MUZYKA WOKALNA
Moniuszko, Chopin, Paderewski
Katarzyna Ćwiek - mezzosopran , Robert Mojsa - tenor,
Agnieszka Schulz - Brzyska - fortepian

Subskrybuj to źródło RSS