Organy fascynowały mnie od najmłodszych lat
Adrian Gala - organy fot. z arch.organizatora

Organy fascynowały mnie od najmłodszych lat

    Zofia Stopińska: Proponuję dzisiaj rozmowę z Panem Adrianem Galą – drugim wykonawcą Koncertu Finałowego XII Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica”, który odbył się 5 listopada w przepięknym, zabytkowym kościele w Iwoniczu. Zasiadając przy organach w tej świątyni miał Pan podobne problemy, jak przed każdym koncertem w miejscu, w którym występuje się po raz pierwszy, bo każde spotkanie z nieznanym instrumentem to przygoda.

    Adrian Gala: Tak, organiści są już przyzwyczajeni do tego, że prawie nigdy nie są u siebie w domu. Grający na instrumentach smyczkowych czy dętych mają zazwyczaj swoje instrumenty, pianista do różnych instrumentów zasiada, ale znając markę instrumentu jest w stanie przewidzieć jego brzmienie. Organista za każdym razem zasiada do innego instrumentu. Nawet jeśli mamy podaną dyspozycję organów, nie jesteśmy w stanie przewidzieć brzmienia rejestrów czy ciężkości klawiatur. Tego uczymy się dzięki koncertom – im częściej występujemy, tym lepiej radzimy sobie z każdym nowym instrumentem i mniej czasu potrzebujemy na przygotowanie się do koncertu. Ale zawsze tego czasu jest za mało.

    Koncerty w świątyniach często odbywają się w niedziele, kiedy jest więcej nabożeństw, niż w inne dni tygodnia.

    Dlatego przyjechaliśmy wczoraj, aby mieć cały wieczór na zarejestrowanie i próbę, stąd dzisiaj był czas na drugą próbę i „spojrzenie” na wszystko świeżym uchem. Trochę inne odczucia mieliśmy wczoraj, inne podczas dzisiejszej próby, a jeszcze inne podczas koncertu. Obecność publiczności zmieniła trochę akustykę wnętrza, a ponadto siedząc przy organach na górze zupełnie inaczej słyszę niż publiczność na dole. Musimy się kierować wyobraźnią i doświadczeniem wykonując zarówno utwory solowe, jak i kameralne.

    Aktualnie jest Pan studentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w klasie organów, ale podobno, jako mały chłopiec, rozpoczynał Pan od nauki gry na akordeonie.

    Szkołę muzyczną I stopnia ukończyłem na akordeonie, chociaż organy od najmłodszych lat mnie fascynowały, wzbudzały mój zachwyt i podziw. Pamiętam, że jako mały chłopiec, podczas mszy niedzielnych, kiedy słyszałem, jak organista grał, przebierałem palcami po ławeczce. Później mój nauczyciel fortepianu zabrał mnie pierwszy raz na chór, bo jego ojciec był organistą, a on czasami go zastępował. Po ukończeniu Szkoły Muzycznej I stopnia w Skierniewicach rozpocząłem naukę w Salezjańskiej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia w Lutomiersku w klasie organów. Później rozpoczęły się studia na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie na Wydziale Dyrygentury Chóralnej, Edukacji Muzycznej, Muzyki Kościelnej, Rytmiki i Tańca na kierunku Muzyka Kościelna. Osobą, która miała ogromny wpływ na dalszą moją edukację, był Pan dr hab. Ireneusz Wyrwa, który pokazał mi różne tajniki gry na organach - na przykład, że można artykulacją zmienić dynamikę. Pod kierunkiem prof. Ireneusza Wyrwy ukończyłem studia uzyskując tytuł magistra i otrzymując dyplom z wyróżnieniem. Postanowiłem, że na tej samej uczelni ukończę jeszcze studia na Wydziale Fortepianu, Klawesynu i Organów, na kierunku organy. Aktualnie studiuję pod kierunkiem Pana dr hab. Bartosza Jakubczaka i Pana dr hab. Jarosława Wróblewskiego.

    Jest okazja do poszerzenia swego repertuaru i konfrontowania go pod okiem dwóch mistrzów.

    Mogę bazować na wiedzy zdobytej u wielkiego autorytetu, którym jest dla mnie niewątpliwie Pan prof. Ireneusz Wyrwa i konfrontować z tym wszystkim, czego dowiaduję się od dwóch kolejnych mentorów: dr hab. Bartosza Jakubczaka i dr hab. Jarosława Wróblewskiego. Są to wspaniali artyści z dużym doświadczeniem i wiedzą. Czasami mamy inne wizje dotyczące interpretacji utworów, ale studia nie polegają na narzucaniu swoich wizji. W szkole muzycznej I i II stopnia jest to potrzebne, aby ukształtować młodego człowieka. Na studiach każdy już szuka własnej drogi, ale trzeba także korzystać ze wskazówek wspaniałych pedagogów.

    Młodzi artyści starają się także uczestniczyć w konkursach – Pan też to robi.

    Niedawno byłem w Mielcu na Konkursie Muzyki Organowej i Organowo-Kameralnej Artem Cameralem Promovere, gdzie zajęliśmy z zespołem trzecie miejsce, uzyskując tytuł laureata. Było to bardzo ciekawe doświadczenie i zarazem podsumowanie naszej pracy. W tym roku zakwalifikowałem się także do V Międzynarodowego Konkursu Organowego Agati Tronci w Pistoi we Włoszech i zostałem finalistą tego konkursu. To też było dla mnie duże osiągnięcie, bo spośród 56 uczestników w finale znalazło się 14 osób i ja byłem w tym gronie. Na każdy konkurs trzeba przygotować duży repertuar i trzeba pracować z dużym wyprzedzeniem.

    Wiele pracy i nowych wyzwań. Ważne miejsce w Pana działalności zajmuje muzyka kameralna.

    Tak. Tworzymy duet z sopranistką Alicją Krasińską i pracujemy ciągle nad nowymi utworami, aby promować muzykę kameralną na głos i organy. Pięknych i ciekawych utworów jest na ten skład bardzo dużo, a najczęściej wykonywanych tylko kilka pieśni. Mamy sporo utworów, w których partia organów nie ogranicza się do akompaniamentu, a jest na równi z głosem solowym.

    Studiujący organiści mają zazwyczaj problem z dostępem do instrumentu. Wiadomo, że uczelnie nie dysponują wystarczającą ilością instrumentów. Pan pełniąc funkcję organisty w jednym z warszawskich kościołów ma instrument do ćwiczenia.

    To jest bardzo ważne, bo mogę dużo ćwiczyć na organach. Jest to, niestety, instrument elektroniczny, ale w pierwszych etapach pracy nad utworem jest bardzo pomocny. Na uczelni w ciągu dnia możliwości są niewielkie, ale można ćwiczyć nocą, co nie jest komfortowe. Staram się jednak, aby codziennie cztery lub pięć godzin spędzać przy instrumencie.

    Wracając do koncertu w Iwoniczu pragnę pogratulować nie tylko wspaniałego wykonania wszystkich utworów, ale także doboru programu. Pięknie zabrzmiały utwory Dietricha Buxtehudego (mistrza Johanna Sebastiana Bacha), oraz organowa transkrypcja Koncertu a-moll Johanna Sebastiana Bacha w zestawieniu z repertuarem romantycznym na głos i organy.

    Wczoraj miałem trochę wątpliwości, czy te pieśni romantyczne dobrze zabrzmią na tym instrumencie, bo organy kościoła w Iwoniczu nadają się bardziej do wykonywania muzyki barokowej, ale dzisiaj, szczególnie po koncercie, jestem pewny, że wybór był trafny. 4 Pieśni na głos i organy Josepha Rheinbergera zostały skomponowane na głos i organy, natomiast Pieśni biblijne Antonina Dvořáka to kompozycja na głos i fortepian lub orkiestrę. Przygotowując je na głos i organy starałem się, aby zabrzmiały ciekawie. Myślę, że udało mi się znaleźć dużo ciekawych barw, które dobrze komponowały się z głosem sopranowym Alicji. Dzięki temu, że za każdym razem gram je na innym instrumencie, ta muzyka cały czas żyje.

    Mam nadzieję, że wyjeżdżacie z Iwonicza z dobrymi wrażeniami i zechcecie tutaj wrócić.
    Chcielibyśmy przyjechać tutaj na parę dni, bo Iwonicz i Iwonicz Zdrój słynie z dobrego klimatu. Nie mieliśmy też okazji, aby popatrzeć, co znajduje się wokół, bo wczoraj przyjechaliśmy wieczorem i już było ciemno, teraz już także jest ciemno, a za chwilę musimy wyjechać. Myślę, że niedługo zwiedzimy te okolice.

Z Panem Adrianem Galą – młodym organistą, studentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie rozmawiała Zofia Stopińska 5 listopada 2017 r. w Iwoniczu.