Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Mistrz i uczeń – Rafał Gomółka i Jakub Kuźniar

       Bardzo chętnie dzielę się z Państwem wszelkimi informacjami o sukcesach uczniów szkół muzycznych z naszego regionu. Wiadomo, że każdy udział w konkursie wymaga długich i żmudnych przygotowań zarówno ucznia, jak i nauczyciela. Tym bardziej cieszy fakt, że coraz częściej po najwyższe laury w międzynarodowych konkursach sięgają uczniowie szkół muzycznych działających w niewielkich miastach.
       Niedawno zwróciłam uwagę na post z informacją o sukcesie Jakuba Kuźniara, który uczy się grać na klarnecie w Prywatnej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Jaśle w klasie pana Rafała Gomółki, w Międzynarodowym Konkursie w Paryżu. Przypomniałam sobie, że kilka miesięcy wcześniej ten sam uczeń zajął także jedną z najwyższych lokat w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Brukseli.
Stąd pomysł na przedstawienie Państwu Jakuba Kuźniara i pana Rafała Gomółki w cyklu wywiadów „Mistrz i uczeń”.

        Rozpocznę od pytania do pana Rafała Gomółki. Czy pochodzi Pan z rodziny o tradycjach muzycznych?
        - Owszem, bo wujek mojego taty śp. Czesław Świątkowski był altowiolistą i grał w Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej oraz uczył gry na altówce w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie. Uczniem tej szkoły był także brat mojego taty, który uczył się grać na klarnecie u pana Mariana Mosiora - ojca pana Roberta Mosiora. Moja siostrzenica także interesuje się muzyką.
        Wiem, że wujek Czesław Świątkowski tworzył drzewo genealogiczne naszej rodziny, bardzo dużo podróżował w poszukiwaniu naszych korzeni. Znalazł nawet ślad, że naszym przodkiem być może był słynny polski kompozytor i instrumentalista doby renesansu Mikołaj Gomółka, który urodził się w Sandomierzu. Wujek Czesław odwiedził wiele miejscowości i poszukiwał w księgach parafialnych, ale z powodu ciężkiej choroby musiał przerwać poszukiwania i pozostało do sprawdzenia kilka pokoleń.
        Pamiętam, że wybierał się do wsi Jazłowiec na terenie Ukrainy, gdzie Mikołaj Gomółka zmarł i tam znajduje się jego nagrobek, ale nie zdążył.
Mam zamiar dokończyć kiedyś pracę wujka Czesława, ale wiem, że to wymagać będzie wiele czasu i żmudnych poszukiwań.
Wracając do pani pytania - jedynym zawodowym muzykiem w naszej rodzinie był wujek Czesław Świątkowski i teraz ja poszedłem w jego ślady.

        Jak rozpoczęła się Pana fascynacja muzyką?
        - Mój początek z klarnetem miał miejsce w Osobnicy w orkiestrze dętej przy GOK-u w Jaśle. Ksiądz proboszcz Czesław Szewczyk i Zygmunt Jan czuwali nad orkiestrą, w której po raz pierwszy zobaczyłem klarnet. Najpierw sąsiad uczył mnie gry na fortepianie i bardzo mi się to podobało, ale jak zacząłem grać na klarnecie, to od razu wiedziałem, że to jest instrument, na którym chcę grać. Później rozpocząłem naukę w Prywatnej Szkole Muzycznej I stopnia w Jaśle i po czterech latach nauki uczestniczyłem w Ogólnopolskim Konkursie Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz w Jaśle i udało mi się wtedy wygrać w mojej kategorii wiekowej. Pamiętam, że grałem wtedy Concertino na klarnet Carla Marii von Webera, a miałem wtedy niecałe 11 lat.
Później okazało się, że mój wujek, 30 lat wcześniej też wygrał konkurs ogólnopolski w Rzeszowie, będąc uczniem tego samego pedagoga i grał ten sam program co ja w Jaśle.
Ponieważ wujek od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, to nawet nie wiedziałem, że gra na klarnecie i dopiero nasz wspólny nauczyciel, pan Jan Szmyd powiedział mi o tym.
        Po ukończeniu nauki w Jaśle kontynuowałem grę na klarnecie w Liceum Muzycznym w Krośnie w klasie pana Bogusława Jaskółki, a później studiowałem w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie prof. Andrzeja Godka, a studia magisterskie kontynuowałem u prof. Janusza Antonika. W tym roku ukończyłem studia magisterskie i pracuję w Prywatnej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Jaśle oraz w Szkole Muzycznej w Trzcianie koło Krakowa. Sporo także gram. Bardzo lubię uczyć, ale chciałbym uczyć i grać.
Trzeba podkreślić, że w szkołach muzycznych na Podkarpaciu kształci się świetnych klarnecistów. Część z nich wyjeżdża „w świat”, albo zostają, bo z różnych powodów nie mogą sobie pozwolić na przeprowadzkę.

 Jakub Kuźniar 400       Pilnie słuchał nasz przez cały czas Pana uczeń Jakub Kuźniar, a teraz poproszę go, aby powiedział, czy w jego rodzinie byli, albo są muzycy.
        - Mój tato ukończył Państwową Szkołę Muzyczna I stopnia w Łańcucie. Przez pewien czas kontynuował naukę w Szkole Muzycznej II stopnia w klasie pana Romana Pelca i chociaż nie został zawodowym muzykiem, przez cały czas gra na tym instrumencie. Bardzo to lubi.

         Pan Rafał Gomółka opowiadał o początkach swojej muzycznej drogi – powiedz, jak Ty rozpoczynałeś?
          - Bardzo podobnie, bo także na początku uczyłem się grać na pianinie i trwało to trzy lata, a później rozpocząłem naukę gry na klarnecie w Szkole Muzycznej I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie. Moim nauczycielem był pan Tomasz Kawa. Ten instrument fascynował mnie od najmłodszych lat, bo słuchałem, jak tato ćwiczył i grał na klarnecie.
Pan Rafał Gomółka mówił mi niedawno, że wszyscy jego pedagodzy rozpoczynali od nauki gry na fortepianie – panowie Jan Szmyd i pan Bogusław Jaskółka oraz prof. Andrzej Godek. Podkreślał, że każdy klarnecista powinien mieć opanowaną grę na fortepianie na poziomie szkoły muzycznej I stopnia.

          Jakie oceny miałeś na świadectwie ukończenia Szkoły Muzycznej I stopnia w Łańcucie?
           - Podobne jak w poprzednich latach. Miałem piątki z klarnetu, kształcenia słuchu, tylko z audycji muzycznych miałem czwórkę.

           Pewnie wiele razy brałeś udział w różnych koncertach i popisach.
           - Owszem i były to najczęściej występy z towarzyszeniem fortepianu. Przed pandemią w Szkole Muzycznej I stopnia w Łańcucie dosyć często były organizowane popisy, a także występy dla dzieci, które miały zachęcić ich do nauki w szkole muzycznej. Ostatnio z tatą i z wujkiem Jackiem wystąpiliśmy w naszym kościele parafialnym przed pasterką. Ja i tato graliśmy na klarnetach B, a wujek grał na klarnecie basowym. Razem z tatą gramy także w orkiestrach dętych – w Handzlówce, gdzie mieszkamy, ale także regularnie jeździmy na próby i gramy podczas różnych uroczystości w Orkiestrze Dętej OSP w Gaci w powiecie przeworskim.
Bardzo lubię grać w orkiestrach.

           Nawet najwięksi mistrzowie muszą ćwiczyć, a postępy wszystkich, którzy się uczą, są uzależnione od czasu spędzonego na ćwiczeniu. Ciekawa jestem, ile czasu Ty spędzasz na ćwiczeniu.
           - Lubię ćwiczyć i robię to codziennie, ale wszystko zależy od tego, ile mam lekcji w szkole ogólnokształcącej. Jak mam dużo lekcji i zadań domowych, to czasem gram ponad godzinę. Natomiast w wolne dni ćwiczę co najmniej dwie godziny. Jak przygotowuję się do występów czy do udziału w konkursach, to ćwiczę dłużej.
W czasie ostatnich dwóch lat większość konkursów odbywa się online i dlatego uczestnicząc w dwóch ostatnich międzynarodowych konkursach, trzeba było zrobić nagrania i wysłać je do organizatorów konkursów w Brukseli i Paryżu. Czas nagrań był ściśle ograniczony i wymagana była jedna etiuda i utwór. Na przykład ostatnio do Paryża nagrałem Etiudę koncertową nr 9 ze zbioru Kurkiewicza i Fantazję na temat „Karnawału weneckiego” Kenta.
Natomiast aktualnie przygotowujemy z panem Rafałem Gomółką poważniejszy i o wiele trudniejszy utwór, bo Concertino na klarnet Carla Marii von Webera i pewnie wyślemy ten utwór na jakiś wiosenny konkurs. Muszę się bardzo dobrze nauczyć tego utworu, a do tego jeszcze odbyć sporo prób z pianistą, bo partia fortepianu jest to tak naprawdę wyciąg orkiestrowy niełatwy dla pianisty.

           Jakubie, zastanawiam się dlaczego po ukończeniu Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Łańcucie, kontynuujesz naukę w Prywatnej Szkole Muzycznej I i Ii stopnia w Jaśle.
           - Poznałem pana Rafała Gomółkę podczas występu Orkiestry Dętej OSP w Gaci, Pan przyjechał wtedy, aby zastąpić klarnecistę, który z ważnych powodów rodzinnych nie mógł z nami grać. W wolnych chwilach tato i ja rozmawialiśmy z Panem na różne tematy związane z muzyką. Tato poprosił pana Rafała o udzielenie mi kilku prywatnych lekcji, z których byłem bardzo zadowolony.
Ponieważ mnie po ukończeniu nauki w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Łańcucie pozostał jeszcze rok do ukończenia Szkoły Podstawowej w Handzlówce, to poprosiłem tatę, abym przynajmniej przez ten czas mógł się uczyć pod kierunkiem pana Rafała i tak już do dzisiaj pozostało.

         Chcę jeszcze powrócić do twojego udziału w konkursach. Jak już wspomnieliśmy, ostatnio dla najmłodszych są to konkursy online. Jak wysyłasz nagrania, to myślisz o nagrodzie, czy po prostu chcesz się sprawdzić.
         - Tak jak pani powiedziała, chcę się tylko sprawdzić, bo konkurencja jest ogromna i trudno liczyć na pierwsze lokaty. W moim przedziale wiekowym w VI Paris International Music Competition w kategorii instrumentów dętych drewnianych zgłosiło się i przesłało nagrania ponad 100 uczestników. Druga nagroda, podczas gdy nie przyznano pierwszej, była dla mnie naprawdę ogromną niespodzianką. Podobnie było podczas II Brussels International Music Competition. Niespodziewane nagrody bardzo mnie motywują do dalszej pracy.

Rafał Gomółka 400         Poproszę teraz pana Rafała Gomółkę o opinię. Co Pan sądzi o konkursach, a szczególnie tych, które ze względu na pandemię organizowane są online.
         - Trzeba jasno powiedzieć, że konkursy na żywo są lepsze, nawet jeśli przez stres coś się nie uda.
Wprawdzie w obu przypadkach uczestnicy mają takie same szanse, ponieważ przygotowując nagrania każdy uczestnik może nagrywać utwory dowolną ilość razy i wysłać na konkurs najlepsze nagranie.
W tej chwili nie można organizować międzynarodowych konkursów dla dzieci na żywo i lepiej robić je online niż odwoływać.
         Konkursy są świetnym sprawdzianem umiejętności i motywacją do działania, a jednocześnie możliwością rywalizacji w tych trudnych covidowych czasach, jednakże też liczymy na jakieś stypendia dla Kuby, bo niedługo Jakub będzie potrzebował A klarnetu, który umożliwi mu dalszy rozwój, a to nie są małe koszty.
         Jak powrócą konkursy na żywo, to chcemy koniecznie gdzieś pojechać, aby Kuba mógł się sprawdzić, bo przez ostatnie dwa lata nie było takiej okazji.
Nawet jeśli występ się nie uda i nie będzie żadnej nagrody ani wyróżnienia, to także wiele się nauczy. Audycje i popisy, które czasem organizujemy i odbywają się zgodnie z obowiązującymi przepisami pandemicznymi, są też bardzo ważne, ale to nie to samo co wyjście na wielką scenę i widok sześciu lub więcej profesorów w komisji, którzy znają na pamięć każdą nutkę i punktują wszystkie wykonania, bo takie mają zadanie. Wtedy trzeba się opanować i zrozumieć, że nie chodzi o zwycięstwo, tylko o jak najlepsze wykonanie, o zachowanie zimnej krwi jak coś się nie uda, bo każdy jest omylny.
Kiedyś w Belgii byłem na koncercie chyba najlepszej klarnecistki na świecie i tak piękne wykonanie słyszałem po raz pierwszy. Byłem zachwycony, chociaż w trakcie gry pojawił się kiks, ale nie miał on wpływu na całość wykonania.
         Nagrywając utwory na konkurs musimy zwracać uwagę, aby wszystko było zgodne z zapisem nutowym. Tutaj trudność jest inna, bo nawet najlepsze zoomy, na których rejestrujemy utwory, nie oddadzą w stu procentach tej wrażliwości, jakości zmiany barw, stąd trzeba bardziej stawiać na technikę i intonację.

         Niełatwo być dobrym nauczycielem gry na instrumencie. Chyba nie ma jednego sposobu nauczania, bo każdy uczeń jest inny i z każdym trzeba inaczej pracować.
          - Mogę to potwierdzić, chociaż pracuję dopiero trzy lata jako pedagog, bo wcześniej zajmowałem się wyłącznie wykonawstwem. Jak już wspomniałem, teraz uczę i zajmuję się także wykonawstwem. I jedno, i drugie wymaga ciągłego doskonalenia.
Często uczestniczę w różnych warsztatach, słucham różnych pedagogów. Niedawno byliśmy z Kubą na konsultacji w Rzeszowie u pana Roberta Mosiora, który jest świetnym klarnecistą, a moim zdaniem jest jednym z czołowych klarnecistów w kraju. Obaj bardzo dużo się nauczyliśmy. Byliśmy także na Mistrzowskich Kursach Instrumentów Dętych w Dydni, gdzie zajęcia prowadził m.in. prof. Janusz Antonik.
         W sierpniu ubiegłego roku Kuba brał udział w zajęciach 23. Letniej Akademii Muzycznej organizowanej przez Akademię Muzyczną im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, gdzie uczestniczył w kursie klarnetowym prowadzonym przez prof. Janusza Antonika. Warto podkreślić, że przez 6 dni trwania kursu Kuba codziennie miał godzinną lekcję z profesorem, musiał dużo ćwiczyć, bo do każdej lekcji trzeba się było przygotować. Miał także okazję posłuchać innych uczestników, była okazja do wymiany doświadczeń. Obaj dużo wynieśliśmy z tych zajęć.
         Nauczyciel gry na instrumencie musi być bardzo cierpliwy i jak zachodzi taka potrzeba, to nawet kilka razy powtórzyć jakiś fragment utworu. Staram się podczas lekcji wymagać od ucznia myślenia i wysiłku, bez emocji i stresu. Przed nagraniami, konkursami czy występami czasami celowo trochę podnoszę atmosferę, ale uważam, aby ten stres mu nie zaszkodził. Przygotowuję go, że wykonując zawód muzyka będzie pracował w stresie całe życie i trzeba się do tego przyzwyczaić. Trzeba tylko nauczyć się, żeby ten stres był mobilizujący, a nie paraliżujący.
         Staram się także uczyć swoich uczniów słuchania muzyki, a przede wszystkim klarnecistów, bo mamy takie możliwości, a to jest bardzo ważne w procesie edukacji.
Staram się jeździć z uczniami na kursy i zachęcam ich także do wspólnego słuchania innych uczestników. Bardzo ważnym elementem w procesie kształcenia jest uczenie wrażliwości na dźwięk, bo trochę za dużo uwagi poświęca się sprawności manualnej.
          Z moich obserwacji wynika, że jest kilku nauczycieli w kraju, których uczniowie co roku zdobywają czołowe miejsca w konkursach. Wiadomo, że ci dobrzy każdego roku kończą szkoły i odchodzą, ale pojawiają się u tych samych nauczycieli nowi, również bardzo dobrzy. Pomimo, że są to nauczyciele z dużym doświadczeniem, mający swoje techniki pedagogiczne, przez cały czas chcą się rozwijać i jak ja grałem jeszcze nie tak dawno na przesłuchaniach organizowanych przez Centrum Edukacji Artystycznej, czy brałem udział w konkursach, to oni zawsze siedzieli i słuchali występów wszystkich uczestników. Mało tego, są ciekawi, pytają, nie boją się krytyki, a nawet na nią czekają i to właśnie uczniowie tych nauczycieli osiągają sukcesy.
Są także nauczyciele, którzy słuchają wyłącznie swoich uczniów i wychodzą, a jak ich uczniowie nie otrzymują nagród, to twierdzą, że komisja niesprawiedliwie oceniła.

         Kiedy Pan ćwiczy mając tyle zajęć?
         - Zazwyczaj zostaję do późnych godzin w Trzcianie. Mam swoje klucze do szkoły i często gram nawet do pierwszej w nocy. Nauczyłem się tego jeszcze w gimnazjum, jak uczęszczałem do dwóch szkół – o 16.00 kończyłem zajęcia w jednej, a o 21.00 w drugiej i dopiero po powrocie do domu zaczynałem ćwiczyć. Ten tryb pracy mi pozostał.
Mam mało czasu na prywatne życie, ale chyba tak zawsze będzie, bo muzyka i praca nad doskonaleniem swoich umiejętności mnie fascynują.

         Teraz zapytam Jakuba, jak godzi wszystkie swoje obowiązki – naukę w Podstawowej Szkole w Handzlówce i w Prywatnej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Jaśle.
         - Nie jest łatwo, bo jestem uczniem ósmej klasy Szkoły Podstawowej w Handzlówce i też staram się, aby na świadectwie mieć jak najlepsze stopnie. Udało mi się w Szkole Muzycznej w Jaśle tak wszystko poukładać, że tylko raz w tygodniu tam jadę i mam wszystkie zajęcia – zarówno lekcje z instrumentu, jak i wszystkich przedmiotów teoretycznych. Na szczęście tato albo wujek wożą mnie na te zajęcia samochodem. Doskonale wiem, że na dłuższą metę tak się nie da. Jak rozpocznę naukę w liceum ogólnokształcącym, to nie dam rady jeździć do Jasła.
         Bardzo bym chciał dalej pracować z panem Rafałem Gomółką, ale nie wiem, czy to będzie możliwe. Na razie ćwiczę i uczę się, ale niedługo musimy wspólnie z rodzicami pomyśleć o pełnym nowych wyzwań przyszłym roku szkolnym.

         Zapytam jeszcze pana Rafała Gomółkę o opinię. Czy Jakub Kuźniar jest na tyle utalentowanym i pracowitym człowiekiem, aby został zawodowym muzykiem i kiedyś utrzymał siebie i rodzinę grając na instrumencie, który kocha?
         - Uważam, że jak najbardziej tak. Najważniejsze jest, że dużo pracuje, ale jest także bardzo uzdolniony i ma świetny słuch. Nauczyciel, który uczy go teorii, jest także zachwycony postępami Kuby. Kuba często wspomina, że miał bardzo dobrego nauczyciela teorii w I stopniu w Państwowej Szkole Muzycznej w Łańcucie. Kuba jest wrażliwy na piękno dźwięku i szybko realizuje wszelkie uwagi. Nie zniechęca go długa, czasem żmudna praca, bo zdarza się, że czasem ćwiczymy bardzo długo.
         Kuba jest bardzo młody, ma dopiero 14 lat, a już zaczynamy grać utwory zaliczane do trudniejszych. Pracujemy razem bardzo krótko, bo niecałe dwa lata, a do tego na początku spotykaliśmy się raz na dwa tygodnie, później pracowaliśmy zdalnie, bo szkoły były pozamykane. Teraz znowu się spotykamy i czekamy na możliwość występów w konkursach na żywo.
Uważam, że Kuba ma bardzo dobrą psychikę do tego zawodu.

         Życzę powodzenia w dalszej pracy i wielu sukcesów zarówno panu Rafałowi Gomółce, który jest młodym, świetnym klarnecistą oraz pedagogiem, jak i Jakubowi Kuźniarowi, który marzy, aby iść w jego ślady. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie okazja do wspólnego spotkania.

                                                                                                                                                                                                                                                                                    Zofia Stopińska

Koncert „Soli Deo Gloria” w Krośnie

XXI EUROREGIONALNY KONCERT KOLĘD SOLI DEO GLORIA
pod patronatem Prezydenta Miasta Krosna
Miejsce: Sanktuarium św. Jana Pawła II, ul. kardynała Stefana Wyszyńskiego 30, Krosno, województwo podkarpackie
Termin: 22 stycznia 2022 (sobota), godzina 16.00
Szczegóły: www.rckp.krosno.pl

Wstęp wolny

Dodatkowe informacje: wydarzenie odbywa się w reżimie sanitarnym zgodnie z wytycznymi GIS. Do odwołania obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust oraz dezynfekcja rąk. Dbajmy o bezpieczeństwo swoje oraz innych.

Koncert „Soli Deo Gloria” po raz dwudziesty pierwszy w Krośnie. Zapraszamy do wspólnego kolędowania z Chórem Mieszanym ECHO i zaproszonymi gośćmi.

Wystąpią:
Chór Dziecięcy Zespołu Szkół Muzycznych - Krosno, dyr. Renata Zajdel, Maciej Janas - fortepian
Chór Mieszany „Sokół” GOK - Frysztak, dyr. Magdalena Wiśniowska
Chór Mieszany „Echo” RCKP i ZNP - Krosno, dyr. Mariola Rybczak

Chór Mieszany „Echo” RCKP Krosno
Chór Mieszany „Echo” prowadzi działalność przy RCKP oraz Zarządzie Oddziału ZNP w Krośnie. W 2020 roku Chór obchodził jubileusz 75-lecia istnienia. Zespół realizuje pasje swoich członków wyrażone w słowach „Połączyła nas pieśń”. Repertuar chóru tworzą utwory sakralne z różnych epok, tradycyjne pieśni patriotyczne i ludowe oraz opracowania muzyki rozrywkowej. Zespół jest laureatem wielu nagród i wyróżnień i prowadzi aktywną działalność i wymianę artystyczna w kraju i za granicą. W 2019 roku chór zdobył Srebrne Pasmo na Międzynarodowym Rzeszowskim Festiwalu Kolęd i Pastorałek oraz III miejsce na Międzynarodowym Festiwalu Balkan Folk Fest 2019. Dyrygentem chóru, a zarazem kierownikiem artystycznym od 2004 roku, jest Mariola Rybczak, funkcję prezesa pełni Andrzej Bartosik.

Chór Mieszany „Sokół” GOK – Frysztak
Chór mieszany „Sokół” jest zespołem amatorskim. Powstał w 1987 roku przy Gminnym Ośrodku Kultury we Frysztaku. Patronat nad chórem objął Polski Związek Chórów i Orkiestr Oddział w Rzeszowie. Założycielem i pierwszym dyrygentem był Jan Karpierz. Od czternastu lat funkcję dyrektora artystycznego i dyrygenta chóru pełni Magdalena Wiśniowska. Radość ze wspólnego śpiewania, kultywowanie i chęć popularyzacji zespołowej formy muzykowania to do dziś prymarna myśl "pieśniarzy" – amatorów. Chór chętnie prezentuje się podczas uroczystości gminnych, wielu koncertach, konkursach i przeglądach na terenie Podkarpacia. Zespół jest współorganizatorem Koncertu Kolęd „Chwalmy Boże Dziecię” we Frysztaku. Zespół prezentuje bogaty repertuar: od muzyki renesansu, przez współczesną aż po muzykę ludową i rozrywkową w różnych językach.

Mecenas wydarzenia: Glob Cars Krosno

„NOWOROCZNY KONCERT ŻYCZEŃ”, STUDIO PIOSENKI SWING

Miejsce: Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, sala widowiskowa, ul. Kolejowa 1, Krosno, województwo podkarpackie
Termin: 29 stycznia 2022 (sobota), godzina 17.00

Szczegóły: www.rckp.krosno.pl

Dodatkowe informacje: wydarzenie odbywa się w reżimie sanitarnym zgodnie z wytycznymi GIS. Do odwołania obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust oraz dezynfekcja rąk. Dbajmy o bezpieczeństwo swoje oraz innych.
* Osoby zaszczepione na Covid-19 proszone są o wybór biletu z certyfikatem. Prosimy o zabranie ze sobą Unijnego Certyfikatu Covid.

Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie i Studio Piosenki Swing zapraszają do udziału w „Noworocznym koncercie życzeń”.

Usłyszmy polskie i zagraniczne utwory, popularne i mniej znane, kompozycje własne wokalistów z życzeniami prosto od serca. Wokaliści Studia Piosenki Swing – debiutanci i stali bywalcy krośnieńskich scen – zaśpiewają pastorałki, piosenki świąteczne i uwspółcześnione kolędy. „Raduj się świecie”, „Najlepsze dziś wypełni się”, „Pada śnieg” czy „Do domu czas na święta” – te i wiele innych utworów przy akompaniamencie fletu, klarnetu, skrzypiec czy dzwoneczków zabrzmią 29 stycznia 2022 o godzinie 17.00 ze sceny Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza.

Studio Piosenki SWING (RCKP Krosno)
Od pierwszego dnia ma tego samego instruktora. Wychowankowie wracają na koncerty, spotykają się, wspierają i kibicują kolejnym osiągnięciom. Lucyna Durał prowadzi zajęcia, stawiając sobie za cel rozwój talentu i osobowości oraz przygotowanie do występów estradowych swoich młodych podopiecznych. Naucza poprawnego śpiewu z odpowiednią interpretacją i właściwym sposobem poruszania się na scenie. Repertuar dobiera z uwzględnieniem indywidualnych cech i możliwości każdego uczestnika. Jej wychowankowie mają wiele okazji do publicznych wystąpień oraz do organizacji własnych wydarzeń, takich jak koncerty noworoczne czy zaduszki. Wielu z młodych wokalistów Studia Piosenki SWING zdobyło laury konkursów i festiwali różnego stopnia. Z powodzeniem uczestniczą w programach telewizyjnych jak The Voice of Poland czy Mam Talent. Studio Piosenki SWING koncertuje w Polsce, na Słowacji, Węgrzech i Ukrainie. Od kilku lat na scenie wokalistom towarzyszą muzycy-instrumentaliści.

Przydatne linki:
Septet wokalny - White Christmas:
https://youtu.be/cGCHi2E8aEg

Studio Piosenki Swing - więcej utworów:
https://www.youtube.com/channel/UCgVtRak-0pjR_3f-95jiL1g/videos

„NOWOROCZNY KONCERT ŻYCZEŃ”, STUDIO PIOSENKI SWING

Miejsce: Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, sala widowiskowa, ul. Kolejowa 1, Krosno, województwo podkarpackie
Termin: 29 stycznia 2022 (sobota), godzina 17.00

Szczegóły: www.rckp.krosno.pl

Dodatkowe informacje: wydarzenie odbywa się w reżimie sanitarnym zgodnie z wytycznymi GIS. Do odwołania obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust oraz dezynfekcja rąk. Dbajmy o bezpieczeństwo swoje oraz innych.
* Osoby zaszczepione na Covid-19 proszone są o wybór biletu z certyfikatem. Prosimy o zabranie ze sobą Unijnego Certyfikatu Covid.

Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie i Studio Piosenki Swing zapraszają do udziału w „Noworocznym koncercie życzeń”.

Usłyszmy polskie i zagraniczne utwory, popularne i mniej znane, kompozycje własne wokalistów z życzeniami prosto od serca. Wokaliści Studia Piosenki Swing – debiutanci i stali bywalcy krośnieńskich scen – zaśpiewają pastorałki, piosenki świąteczne i uwspółcześnione kolędy. „Raduj się świecie”, „Najlepsze dziś wypełni się”, „Pada śnieg” czy „Do domu czas na święta” – te i wiele innych utworów przy akompaniamencie fletu, klarnetu, skrzypiec czy dzwoneczków zabrzmią 29 stycznia 2022 o godzinie 17.00 ze sceny Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza.

Studio Piosenki SWING (RCKP Krosno)
Od pierwszego dnia ma tego samego instruktora. Wychowankowie wracają na koncerty, spotykają się, wspierają i kibicują kolejnym osiągnięciom. Lucyna Durał prowadzi zajęcia, stawiając sobie za cel rozwój talentu i osobowości oraz przygotowanie do występów estradowych swoich młodych podopiecznych. Naucza poprawnego śpiewu z odpowiednią interpretacją i właściwym sposobem poruszania się na scenie. Repertuar dobiera z uwzględnieniem indywidualnych cech i możliwości każdego uczestnika. Jej wychowankowie mają wiele okazji do publicznych wystąpień oraz do organizacji własnych wydarzeń, takich jak koncerty noworoczne czy zaduszki. Wielu z młodych wokalistów Studia Piosenki SWING zdobyło laury konkursów i festiwali różnego stopnia. Z powodzeniem uczestniczą w programach telewizyjnych jak The Voice of Poland czy Mam Talent. Studio Piosenki SWING koncertuje w Polsce, na Słowacji, Węgrzech i Ukrainie. Od kilku lat na scenie wokalistom towarzyszą muzycy-instrumentaliści.

Przydatne linki:
Septet wokalny - White Christmas:
https://youtu.be/cGCHi2E8aEg

Studio Piosenki Swing - więcej utworów:
https://www.youtube.com/channel/UCgVtRak-0pjR_3f-95jiL1g/videos

Koncert Młodych Wirtuozów – styczeń

Serdecznie zapraszamy na I koncert z cyklu:

Koncerty Młodych Wirtuozów

który odbędzie się 16 stycznia 2022 r. (niedziela) o godzinie 17:00 w kościele salezjanów w Przemyślu

Wystąpią studenci Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie:

Daniela Borowska – flet

Kamilla Lévai – organy

Jakub Kapała – organy

Dochód ze zbiórki pieniężnaj podczas koncertu przeznaczony zostanie na rzecz Fundacji

Salezjańska Szkoła Organistowska w Przemyślu, w celu organizacji zajęć chóralnych dla

dzieci i młodzieży z Przemyśla oraz zakup instrumentu: małych, przenośnych organów piszczałkowych.

Zachęcamy także do darowizn bezpośrednio na konto bankowe Fundacji:

Bank BGŻ BNP Paribas S.A.

58 1600 1462 1879 7419 2000 0001

FILHARMONIA PODKARPACKA - KOLĘDY POSPIESZALSKICH

14 stycznia 2022r., piątek, godz. 19:00
KOLĘDY POSPIESZALSKICH

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej

Pospieszalscy:

Basia - skrzypce, śpiew

Lidia - śpiew, bębenek

Natalia (Rzeźniak- Pospieszalska) - flet, śpiew

Paulina (Pola) - flet, śpiew

Barbara-Ewa - fortepian, śpiew

Franek - kontrabas, gitara basowa, śpiew

Janek - gitara, kontrabas, śpiew

Karol - gitara, altówka, trąbka, tuba, śpiew

Łukasz - fortepian, klawisze, śpiew

Marcin - skrzypce, kontrabas, gitara basowa, cymbały, fortepian, śpiew

Mateusz - saksofony, flet, klarnet basowy, akordeon, klawisze, śpiew

Marek - saksofon, klarnet, śpiew

Mikołaj - kontrabas, gitara basowa, skrzypce, śpiew

Nikodem - perkusja, śpiew

Szczepan - trąbka, śpiew

Najważniejsza jest praktyka

         Zapraszam na spotkanie z dr. Danielem Prajznerem, znakomitym organistą i pedagogiem Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie oraz Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu. Jest również prezesem zarządu Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu, reaktywowanej w 2018 roku.

          W związku z panującą od prawie dwóch lat pandemią organizowanych jest mniej koncertów.
          - To prawda, koncertów jest mniej. Pomimo to, w poprzednim roku udało mi się zrealizować kilka ciekawych projektów artystycznych i to nie tylko na terenie Polski. Koncertowałem na Białorusi w: katedrze w Pińsku, filharmonii w Witebsku, soborze św. Zofii w Połocku, kościele pw. św. Piotra i Pawła w Niedźwiedzicy (tam „przy okazji” nagrałem solową płytę CD). W Polsce z kolei wystąpiłem w Przemyślu, Jarosławiu, Krakowie, Limanowej, Olkuszu, Poznaniu i Olsztynie. Sezon koncertowy zakończyłem na początku listopada w katedrze wawelskiej, gdzie z Orkiestrą Kameralną i Chórem Katedry Wawelskiej oraz solistami wykonaliśmy „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta.

          Występował Pan także w rodzinnym Przemyślu podczas XXI Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu SALEZJAŃSKIE LATO.
           - W drugiej połowie lipca i na początku sierpnia 2021 roku odbyła się kolejna edycja przemyskiego festiwalu Salezjańskie Lato Muzyczne. Festiwal ten posiada dużą renomę; stanowi jedno z ważniejszych wydarzeń artystycznych w Polsce i z pewnością jedno z najważniejszych na Podkarpaciu. Na przestrzeni ponad dwudziestu lat na festiwalu wystąpiło wielu wybitnych europejskich muzyków, prezentując wartościowy, niejednokrotnie unikatowy repertuar – także ten powstały w regionie przemyskim. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że mogłem wziąć udział w jednym z dziesięciu koncertów w moim rodzinnym mieście. Wystąpiłem razem z trębaczami: Tomaszem Ślusarczykiem, Michałem Tyrańskim, Damianem Kurkiem oraz z kotlistą: Bartoszem Sałdanem. Bardzo się cieszyliśmy, że publiczność nas nie zawiodła i zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci.

          To był przepiękny koncert, w którym królowała muzyka europejskich twórców epoki baroku, a Pan wystąpił zarówno w roli solisty, jak i muzyka towarzyszącego zespołowi.
           - Wiadomo, że grający na instrumentach dętych potrzebują trochę „oddechu”, dlatego staraliśmy się tak ułożyć repertuar, aby ten „oddech” był możliwy.

          Ostatnio ciągle przybywa Panu obowiązków pedagogicznych i organizacyjnych.
           - Pracuję w Katedrze Muzyki Religijnej w Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie na stanowisku adiunkta, gdzie uczę organów, kameralistyki, realizacji basso continuo, gry liturgicznej i metodyki instrumentalnej. W ostatnich kilkunastu miesiącach sporo czasu poświęcałem również pracy organizacyjnej na Uczelni, współtworząc nowe programy studiów dla kierunku Muzyka kościelna. Drugim miejscem mojej pracy dydaktycznej jest Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu, gdzie od 2007 roku prowadzę klasę organów.

           Jest Pan również prezesem zarządu Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej, która działała z wielkimi sukcesami od 1916 roku. W 1963 roku została przez totalitarne władze zlikwidowana i dopiero w 2018 roku powołano ją ponownie do życia. Pracy nad opracowaniem jej ostatecznego kształtu w nowej rzeczywistości jest ciągle bardzo dużo.
            - System kształcenia w dawnej Salezjańskiej Szkole Organistowskiej umożliwiał szybkie i niezwykle efektywne nabywanie umiejętności i kompetencji muzycznych przez młodzież. Warto przypomnieć, że proces dydaktyczny w przemyskim zakładzie salezjańskim rozpoczynano od zapoznawania uczniów z zapisem nutowym, czyli właściwie od podstaw. Po zaledwie kilku latach nauki wychowankowie odznaczali się znajomością teorii oraz przede wszystkim dużymi umiejętnościami praktycznymi w zakresie wykonawczej sztuki muzycznej. Wśród nauczycieli i absolwentów tej szkoły było wielu wybitnych twórców, którzy pozostawili po sobie ogromne dziedzictwo. Od momentu likwidacji szkoły organistowskiej Zgromadzenie Salezjańskie zastanawiało się, jak o nie należycie zadbać. Kontynuacja działalności edukacyjnej z różnych przyczyn, niestety, nie była możliwa, choć pewne próby były oczywiście podejmowane.

           Idea reaktywacji szkoły jednak nigdy nie zgasła całkowicie. Trudno się dziwić, skoro w bibliotece pozostały cenne książki i rękopisy, a z kościelnego chóru muzycznego wciąż brzmiały organy zakupione w 1925 roku u słynnego budowniczego Otto Riegera na potrzeby m.in. szkoły (dziś ten instrument wymaga pilnego i gruntownego remontu). Wiedząc o tym staraliśmy się inspirować salezjanów, aby wspólnie coś z tym zrobić. Udało się. W 2018 roku powołano do istnienia Fundację „Salezjańska Szkoła Organistowska w Przemyślu”. Szczególny wkład w powstanie tego dzieła miał prowincjał Towarzystwa Salezjańskiego Inspektorii Krakowskiej (wówczas wiceprowincjał) ks. dr Marcin Kaznowski – przemyślanin, absolwent m.in. Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Przemyślu w klasie fortepianu prof. Andrzeja Pikula. Celami statutowymi naszej Fundacji jest realizacja na rzecz ogółu społeczności zadań pożytku publicznego w obszarach m.in.: kultury, sztuki, nauki, edukacji, oświaty i wychowania, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego. Zakreślona działalność jest zatem bardzo szeroka i – jak widać – nie dotyczy tylko kwestii samej dydaktyki. Podobnie było sto lat temu. Jestem przekonany, że wypracowaliśmy strategię opartą mentalnie na wzorcu historycznym, dopasowaną organizacyjnie do obecnych czasów. Po kilku latach autoszkolenia i przygotowań stopniowo udaje nam się przekształcać plany w realne działania, co widać na naszej stronie internetowej oraz na Facebooku.

           Jak Pan powiedział, od kilkunastu lat prowadzi Pan klasę organów w przemyskim Zespole Państwowych Szkół Muzycznych. Młodzi ludzie, którzy pragną grać na organach, mają taką możliwość.
            - Tak, ale w szkole muzycznej kształcimy muzyków instrumentalistów, a nie muzyków kościelnych. Oczywiście te dwie specjalności łączy umiejętność solowej gry na organach, muzykowania zespołowego, improwizacji, harmonizacji oraz posiadanie odpowiedniej wiedzy muzycznej. Muzyk kościelny powinien odznaczać się ponadto kompetencjami w zakresie m.in. akompaniamentu liturgicznego, liturgiki, śpiewu, w tym śpiewu gregoriańskiego, dyrygowania. Przez wiele lat zastanawialiśmy się z dyrektorem szkoły panem Dariuszem Baszakiem, w jaki sposób umożliwić naszym uczniom poszerzenie kwalifikacji zawodowych, także formalnych. Dzięki współpracy partnerskiej Fundacji SSO oraz ZPSM wypełniliśmy tę „lukę” i wspólnie tworzymy ośrodek edukacyjny dla organistów.

           Ciekawa jestem, czy dużo uczniów przemyskiej szkoły muzycznej zafascynowanych grą na organach chce zgłębiać dodatkową wiedzę z liturgii.
           - Wszyscy chcą! Z mojego doświadczenia wynika, że to jest główna motywacja wyboru organów, jako instrumentu głównego. Nasza nowa oferta edukacyjna zainteresowała nie tylko uczniów ZPSM, ale także kilka osób z bardziej odległych miast Podkarpacia. Liczymy na to, że w przyszłości, jak tylko pokażemy efekty naszej pracy, kandydatów do szkoły będzie coraz więcej.

           Zajmujecie się także działalnością publicystyczną. Niedawno miałam okazję zapoznać się z pierwszym numerem „Czasopisma Naukowego Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu” i jestem zachwycona. Znalazłam bardzo dużo ciekawych artykułów i recenzji, które z pewnością służyć będą uczniom szkoły, ale zainteresowani nimi będą szerokie kręgi melomanów.
            - To prawda. Chodziło nam o to, żeby działalność Fundacji nie była ulotna. Czasopismo w wersji elektronicznej i drukowanej umożliwia szerokie prezentowanie oraz dokumentowanie dla teraźniejszego i przyszłych pokoleń muzyków wyników naszej pracy, jak również pracy innych twórców i badaczy. To, jak gdyby, spaja działalność Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu.

            Czy materiały zgromadzone w bibliotece Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej są dostępne?
            - Na razie zbiory biblioteczne nie są jeszcze opracowane merytorycznie. Pracujemy nad tym. Wraz ze studentami Organowego Koła Naukowego "Zecer" z Akademii Muzycznej w Krakowie przenieśliśmy cały zbiór w inne miejsce, żeby umożliwić remont pięknego neogotyckiego pomieszczenia, znajdującego się w kościele nad kaplicą św. Jana Bosko. Dzięki wrażliwości proboszcza ks. Bogdana Nowaka oraz Rady Parafialnej na ochronę dziedzictwa salezjanów to pomieszczenie jest obecnie remontowane.

            Przeprowadziliśmy kwerendy. Zgodnie z przewidywaniami okazało się, że dysponujemy zbiorem ok. 10 000 woluminów. Książki, czasopisma i nuty w większości przywieziono do Przemyśla ze Stanów Zjednoczonych, ale także z Europy zachodniej, gdzie studiowali ówcześni salezjanie. Znaczną część biblioteki stanowią rękopisy muzyczne. Szacujemy, że mniej więcej 1/5 całego zbioru to materiały unikatowe dostępne tylko w Przemyślu. Napisaliśmy wniosek o dotację ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Niezależnie od tego rozpoczęliśmy projekt naukowy, polegający na inwentaryzacji i merytorycznym opracowaniu zbiorów biblioteki Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu, a niedługo rozpoczniemy digitalizowanie wybranych obiekty. W efekcie naszych prac, za kilka lat (w zależności od wyników naboru wniosków ministerialnych), zbiór zostanie udostępniony w formie katalogu i skanów. To stanowi dla nas absolutny priorytet, podstawę naszej działalności.

            Rozbudowujecie stronę internatową i z tych informacji wynika, że już niedługo ruszy wspomniany cykl koncertów, w których będą się mogli młodzi utalentowani muzycy prezentować. Przewidujecie także konkursy i różne inne formy kształcenia.
            - Tak, bo chcemy jak najszerzej promować muzykę wśród dzieci i młodzieży poprzez różne formy aktywności artystycznej. W grudniu odbył się Konkurs Piosenki i Pieśni o św. Józefie, którego byliśmy współorganizatorami, a przed nami, 15 stycznia 2022 roku, konkurs kolęd i pastorałek. Ponadto 16 stycznia 2022 roku organizujemy w kościele salezjanów pierwszy koncert z cyklu Koncerty Młodych Wirtuozów. Wszystkie koncerty będą dokumentowane oraz recenzowane przez studentów kierunku teorii muzyki. Ciekawie zapowiada się projekt realizacji audiowizualnych, promujący młodych artystów pochodzących z Podkarpacia oraz zabytkowe miejsca znajdujące się w naszym regionie. Już wkrótce pan Jacek Wawro z firmy Honewit Studio, z którym podjęliśmy współpracę partnerską, dokona nagrania wiolonczelistki Urszuli Jarosz, uczennicy ZPSM w Przemyślu, w jednym z przemyskich zabytkowych kościołów. Poza tym mamy kilka innych ambitnych planów.

            Fundacja także musi pozyskiwać środki na działalność tych ambitnych planów.
             - Nie jest to łatwy temat. Do tej pory realizowaliśmy projekty dzięki pracy wolontaryjnej wielu osób. W stopce redakcyjnej naszego czasopisma naukowego doskonale widać, ile osób zaangażowało się charytatywnie w to dzieło, które powstało beż żadnych dotacji zewnętrznych, ani sponsorów. Autorzy, recenzenci, rada naukowa, redakcja – wszyscy pracowali za darmo. Opłatę za druk uiściliśmy z własnych kieszeni. Wierzę w to, że jeśli pokażemy dobre owoce naszej działalności w postaci wspomnianych koncertów, konkursów, nagrań, filmów promocyjnych, czy czasopisma, to znajdą się także sponsorzy. Bardzo ich potrzebujemy!

            Żeby rozwijać się i realizować piękne, wartościowe projekty to musimy dysponować jakimiś środkami finansowymi. Pomóc może każdy wpłacając darowiznę na konto Fundacji lub przekazując datki podczas organizowanych przez nas koncertów. Oczywiście złożyliśmy kilka wniosków o dofinansowanie ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale to nie jest takie proste, bo w tych konkursach startuje wiele instytucji, fundacji i stowarzyszeń. Poza tym przy tego rodzaju dotacjach Fundacja musi i tak wnieść wkład własny. Obecnie zbieramy środki na projekt opracowania i cyfryzacji biblioteki, o którym to projekcie już wspominałem, na międzypokoleniowe, interdyscyplinarne warsztaty chóralne, zakup instrumentu: małych przenośnych organów piszczałkowych (pozytywu) do celów edukacyjnych i artystycznych oraz na wydanie kolejnego numeru czasopisma naukowego.

            Niezwykle interesujący wydaje się projekt warsztatów chóralnych. To nowatorski projekt edukacyjno-animacyjny, stymulujący kreatywność i aktywizujący twórczo uczestników reprezentujących różne grupy wiekowe i społeczne. Warsztaty chóralne i artystyczne oraz towarzyszące im wydarzenia mają na celu rozwój talentu artystycznego, w tym wokalnego dzieci, młodzieży i dorosłych oraz praktyczne zapoznanie się z zagadnieniami związanymi ze sztuką, nie tylko muzyczną. Planujemy praktyczne zajęcia z muzykologii, instrumentoznawstwa, kaligrafii jako jednej ze sztuk, historii sztuki wiążącej muzykę z dziełem malarskim, filmowym i architekturą. Warsztatom towarzyszyć będą koncerty edukacyjne i spotkania z najwyższej klasy muzykami, często związanymi z Przemyślem.

            Jeśli ta rozmowa zachęciła młodych ludzi, którzy pragną zostać organistami kościelnymi do podjęcia nauki na proponowanym przez Was kierunku, to gdzie mają się zgłosić lub szukać informacji?
             - Najprostszym sposobem będzie zapoznanie się z naszą ofertą edukacyjną dostępną na stronie internetowej: www.sso-przemysl.pl. W następnej kolejności należy pobrać, wypełnić, podpisać i dostarczyć do sekretariatu Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu wniosek o przyjęcie do szkoły oraz wziąć udział w egzaminach wstępnych, które odbędą się maju. Chętnie też odpowiem na pytania kierowane pocztą elektroniczną oraz przez telefon.

            Wspomnieliśmy, że 15 stycznia odbędą się przesłuchania Konkursu Kolęd i Pastorałek.
             - Przesłuchania rozpoczną się w tym dniu o 10:00 w auli Zespołu Szkół Salezjańskich w Przemyślu. Liczymy na obecność uczestników: dzieci i młodzieży oraz publiczności. Czekają duże emocje, miła atmosfera, dyplomy i nagrody.

             Chętnie będę informować o Waszych działaniach na stronach portalu Klasyka na Podkarpaciu i na stronie Crescendo – klasyka na Podkarpaciu.
             - Będziemy bardzo wdzięczni. Mam nadzieję, że uda się nam połączyć różne istniejące w Przemyślu i regionie „naczynia”, które działają niezależnie i skutecznie. Płaszczyzna, na jakiej funkcjonujemy wymaga od nas tego – dla dobra ogółu społeczności.

Z dr. Danielem Prajznerem, organistą, pedagogiem, prezesem Fundacji Salezjańska Szkoła Organistowska rozmawiała Zofia Stopińska.

Spotkanie z Krzysztofem Korwin-Piotrowskim

          Na pożegnanie 2021 roku i powitanie 2022 Filharmonia Podkarpacka zaproponowała nam sentymentalną podróż do cesarskiego Wiednia z czasów Franciszka Józefa i Elżbiety Bawarskiej.
          Wieczór sylwestrowy spędziliśmy na słuchaniu muzyki m.in. Jana Straussa, Gaetana Donizettiego, Jakuba Offenbacha, Franciszka Lehara i oglądaniu cudownego widowiska. Na zakończenie koncertu publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną długą owację na stojąco. Koncert zakończył tradycyjnie "Marsz Radetzky'ego". Równie entuzjastycznie zostało przyjęte powtórzenie tego koncertu w następnym dniu.
          Autorem scenariusza, reżyserem, narratorem i twórcą projekcji filmowych tego widowiska jest Krzysztof Korwin-Piotrowski, dyrektor artystyczny Fundacji „ORFEO” im. Bogusława Kaczyńskiego, z którym spotkałam się przed premierą w Filharmonii Podkarpackiej.

          „Wiedeń moich marzeń – muzyczna podróż do czasów Franciszka Józefa” jest spektaklem, który z pewnością wszystkim mieszkańcom dawnej Galicji dostarczy wielu niezapomnianych wrażeń i wspomnień, bo przecież jesteśmy na terenie dawnej monarchii austro-węgierskiej i pamięć o tamtych czasach znana nam jest z opowieści naszych przodków.
          - Bardzo się cieszę, że Pani od tego zaczęła rozmowę, bo ja urodziłem się niedaleko stąd – w Dębicy. Mój dziadek Tadeusz Penderecki był adwokatem i dziekanem Rady Adwokackiej w Rzeszowie, dlatego często tutaj bywał, a moja babcia Zofia Penderecka (urodzona w 1906 roku), była osobą, która uwielbiała opowiadać o przeszłości, również o cesarzu Franciszku Józefie.
Pamiętam jak mówiła, że w tradycji jej rodziny Franciszek Józef i cesarzowa Sissi to były osoby uwielbiane, stąd miłość do cesarskiego Wiednia wyniosłem z domu.
          Kiedy w 2019 roku zostałem dyrektorem artystycznym Fundacji „ORFEO” im. Bogusława Kaczyńskiego, przeczytałem różne wywiady z panem Bogusławem, które wyszukiwała mi zajmująca się archiwum Ewa Titow. W jednym z nich powiedział, że gdyby miał wybrać epokę, w której chciałby mieszkać, i miejsce na Ziemi, w którym chciałby przebywać, to wybrałby Wiedeń z czasów Franciszka Józefa.
          Stąd pomysł realizacji takiego widowiska, które tym razem tworzymy wspólnie z Filharmonią Podkarpacką, a ponad dwa lata temu prezentowaliśmy z udziałem Chopin University Chamber Orchestra na Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej. Nawiązaliśmy wspaniałą współpracę z panią dyrektor Martą Wierzbieniec.
          Bogusław Kaczyński w książce „Łańcut moja miłość” poświęcił pani dyrektor całą stronę, chwaląc jej zasługi i pisząc, że to była pierwsza osoba, która mu podała rękę, która z wielką życzliwością, sympatią i szacunkiem zwróciła się do niego i zaprosiła go na Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Będąc jego dyrektorem, wspaniale kontynuuje i rozwija działalność pana Bogusława Kaczyńskiego na tym terenie. Jest osobą uzdolnioną artystycznie i świetnym menedżerem.

          O tym, że pan Bogusław Kaczyński jest osobą uwielbianą przez tutejszą publiczność (używam celowo czasu teraźniejszego), świadczy fakt, że kiedy był ostatni raz w Łańcucie i prowadził festiwalowy koncert plenerowy, w czasie przerwy pozostał na scenie i opowiadał o Łańcucie i muzyce. Okazało się, że niewiele osób powstało z krzeseł. Wszyscy siedzieli i słuchali z wielkim zainteresowaniem. Koncert skończył się tuż przed północą.
          - Ja też byłem oczarowany prowadzonymi przez niego koncertami. Jeździłem na Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju, którego dyrektorem był przez 28 lat. Ponieważ moja siostra Dorota tam mieszkała, to miałem się gdzie zatrzymać i zawsze w czasie trwania festiwalu spędzałem w Krynicy kilka dni.
          Później, kiedy zostałem szefem artystycznym Gliwickiego Teatru Muzycznego, mój dyrektor naczelny Paweł Gabara poprosił mnie o nawiązanie kontaktu z Bogusławem Kaczyńskim, aby zaprosił nas ze spektaklami na festiwal do Krynicy. W 2003 roku rozpocząłem rozmowy z panem Bogusławem, przyjeżdżał później regularnie na premiery do naszego teatru i chętnie nas zapraszał. Zazwyczaj występowaliśmy dwukrotnie w czasie jednego festiwalu z kolejnymi tytułami zarówno operetkowymi, jak i musicalowymi.
          Pan Bogusław Kaczyński zapraszał nas też do Sali Kongresowej w Warszawie, gdzie wspólnie z panią Barbarą Kaczmarkiewicz realizował cykl „Bogusław Kaczyński przedstawia”. Ta współpraca świetnie się rozwijała i mieliśmy częste kontakty przez kilkanaście lat.

          Ciekawa jestem, jak powstała Fundacja „ORFEO” im. Bogusława Kaczyńskiego, która kontynuuje Jego działalność?
           - Fundacja „ORFEO” została założona przez pana Bogusława Kaczyńskiego w 1991 roku i działa już ponad 30 lat. Pan Bogusław założył ją, aby promować działalność młodych śpiewaków i realizować różne wydarzenia: koncerty, widowiska, festiwale. Dyrektorem zarządu jest Anna Habrewicz. Założył też Impresariat Artystyczny – Wydawnictwo „Casa Grande”, bo – jak wiemy, pan Bogusław napisał kilkanaście książek oraz wydał wiele płyt i „Casa Grande” realizowała te projekty. Będąc osobą znaną i uwielbianą, nie miał problemu ze sprzedażą książek i płyt, zwłaszcza podczas krynickiego festiwalu, kiedy spotykał się z publicznością i je podpisywał. Po chorobie nie mógł już tego robić, bo jego prawa ręka nie była w pełni sprawna, ale zawsze z każdym rozmawiał serdecznie, bo szanował wszystkich ludzi, zwłaszcza tych, którzy kochają sztukę i artystów. Miliony ludzi darzyło go szacunkiem i on to odwzajemniał.

          Zaglądałam na stronę Fundacji i zauważyłam, że działacie prężnie, bo oferujecie sporo programów.
          - W naturalny sposób przejąłem idee pana Bogusława jako dyrektor artystyczny Festiwalu w Białej Podlaskiej. To jest miasto, w którym się urodził, mieszkał tam, ukończył liceum, uczył się gry na fortepianie oraz na akordeonie i zostawił w tym mieście część swojego serca.
Pamięć o nim w Białej Podlaskiej jest bardzo żywa, bo wielu mieszkańców wspomina Bogusława Kaczyńskiego i jego rodziców. Mam świetny kontakt z prezydentem tego miasta, panem Michałem Litwiniukiem oraz dyrektorem Bialskiego Centrum Kultury im. Bogusława Kaczyńskiego Zbigniewem Kapelą – i dzięki temu udaje się realizować te wydarzenia. Festiwal już tak się rozrósł, że w 2021 roku trwał aż 9 dni i stał się festiwalem sztuki.
          Pan Bogusław Kaczyński był osobą, która nie tylko umiłowała sobie operę, operetkę i balet, ale przecież już do Łańcuta zapraszał nie tylko gwiazdy świata opery, operetki, ale także piosenkarzy - m. in. Juliette Gréco czy Gilberta Bécaud. Gościł także najwybitniejszych polskich aktorów i prowadził z nimi fascynujące rozmowy. Te wszystkie nurty chciałbym przenieść na nasz festiwal. Realizuję także koncerty w innych miejscowościach Polski, dużych i małych, na przykład w pięknej gminie Sarnaki nad Bugiem. Zależy mi na tym, aby ze wspaniałymi artystami i sztuką operową docierać także do miejsc, gdzie dostęp do kultury wysokiej jest bardzo rzadki.

          Pan Bogusław Kaczyński starał się także przygotowywać do odbioru muzyki najmłodszych. Zapraszał na specjalne spektakle dzieci. Udało mi się raz ukradkiem wejść na muzyczną bajkę dla dzieci i zobaczyłam, jak szybko nawiązał z nimi kontakt. Dzieci uwielbiały te spotkania.
          - Ten wątek jest mi także bardzo bliski, bo przez parę lat pracowałem w Teatrze Dzieci Zagłębia im. Jana Dormana w Będzinie. Uczyłem tam historii teatru, ale pełniłem także funkcję kierownika literackiego. Na początku swojej drogi teatralnej miałem kontakt z młodym widzem i przekonałem się wtedy, jakie to ważne. Jeżeli się z szacunkiem zwraca do młodych widzów i organizuje się dla nich wydarzenia na najwyższym poziomie, to oni się odwdzięczają i później, jako dorośli, przychodzą na spektakle i wydarzenia organizowane w teatrach operowych.

          Będąc autorem scenariusza, reżyserem i narratorem widowiska „Wiedeń moich marzeń – muzyczna podróż do czasów Franciszka Józefa” miał Pan wpływ na zaproszenie do występu z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldiego śpiewaków i tancerzy.
          - To prawda, ja od 20 lat współpracuję z Małgorzatą Długosz, która rozpoczynała karierę w Teatrze Wielkim w Łodzi, później, po przesłuchaniach została przyjęta do Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie, a było to za dyrekcji Bogusława Kaczyńskiego, który dostrzegł jej potencjał i utorował jej drogę do kariery, zabierając ją na zagraniczne tournée do Kanady i Stanów Zjednoczonych. Później występowała w wielu teatrach operowych, operetkowych, była także przez 15 lat primadonną w Gliwickim Teatrze Muzycznym i dla niej też realizowaliśmy różne spektakle. Obok Grażyny Brodzińskiej była też gwiazdą Festiwalu w Krynicy.
          Bardzo sobie cenię współpracę z Łukaszem Gajem. Zachwyciłem się tym młodym śpiewakiem, kiedy występował w Operze Wrocławskiej. Aktualnie Łukasz Gaj jest dyrektorem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, jest także wyjątkowym człowiekiem, świetnym tenorem, ma bardzo bogaty repertuar i uwielbiam z nim współpracować.
          Niedawno dowiedziałem się, że Łukasz Gaj jest już także pedagogiem Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach (gdzie wcześniej studiował), i jego wychowankiem jest Stanisław Napierała, świetny młody tenor, który został laureatem Międzynarodowego Konkursie im. Ady Sari w Nowym Sączu, gdzie dyrektorem artystycznym jest Małgorzata Walewska. Międzynarodowe jury oceniło go bardzo wysoko, a ja wręczyłem mu nagrodę Fundacji „ORFEO” im. Bogusława Kaczyńskiego dla najlepszego tenora.
          Kolejna osoba - Joanna Szynkowska vel Sęk w 2013 roku debiutowała na scenie Gliwickiego Teatru Muzycznego, kiedy ja byłem tam szefem artystycznym. Przyjechała młoda, piękna dziewczyna z Poznania 4 lata po zakończeniu studiów w Akademii Muzycznej. Podczas przesłuchania zachwyciłem się nią nie tylko ja, ale cała komisja i od razu zaproponowaliśmy jej współpracę. Debiutowała u nas w „Nocy w Wenecji” Johanna Straussa w partii Anniny. Postanowiłem ją zaprosić także do udziału w widowisku „Wiedeń moich marzeń”.
          Zachwyciłem się również kolejną osobą, a jest to Zoya Petrova, która urodziła się w Moskwie, obecnie mieszka w Bratysławie, kształci się jeszcze dodatkowo w Bańskiej Bystrzycy. Do Rzeszowa przyjechała prosto z Berlina. Występowała już na wielu koncertach i festiwalach nie tylko w Europie, ale także w Japonii, Korei Południowej i w Chinach, a w 2022 roku ma zakontraktowane tournée po Szwajcarii z operą „Czarodziejski flet” Wolfganga Amadeusza Mozarta, gdzie będzie śpiewać Papagenę.                                                                                                                                                                                                                                                      Natomiast Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej jest na świetnym poziomie, w latach 2013-2020 występowała siedmiokrotnie w słynnej Złotej Sali Musikverein w Wiedniu, skąd transmitowane są najsłynniejsze na świecie koncerty noworoczne (które pięknie zapowiadał w TVP Bogusław Kaczyński). Czuję się również zaszczycony, że mogłem współpracować z maestro Caldim, który mieszka w Mediolanie, jest wybitnym dyrygentem i wspaniałym, pełnym pasji człowiekiem, który wytwarza znakomitą atmosferę.

           Przygotowując to widowisko pełni pan kilka funkcji, które już wymieniłam, ale jest to możliwe ponieważ „z niejednego pieca chleb Pan jadł”.
           - Bardzo mnie to wszystko fascynuje. Czasami wydaje mi się, że działam tak wielotorowo, jakbym chciał w ciągu jednego życia przeżyć tyle, co kilka osób.
Będąc teatrologiem, rozpoczynałem pracę w Krakowie jako dziennikarz – współpracowałem z Polskim Radiem, wydawałam gazety i pisałem do tygodnika „Solidarność Małopolska” o muzyce.
Później pracowałem w TVP Katowice i zrealizowałem tam około 400 programów oraz wiele filmów dokumentalnych dla TVP 2 i TVP „Kultura”. Współpracowałem też z TVP 1 i TVP Polonia.
           Jak już wspomniałem, przez 15 lat byłem szefem artystycznym Gliwickiego Teatru Muzycznego, przez 3 lata pracowałem w Teatrze Wielkim w Łodzi, gdzie koordynowałem różne wydarzenia artystyczne, ale przede wszystkim Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski na Operę „Człowiek z Manufaktury”. Krzysztof Penderecki był przewodniczącym jury, a wygrał ten konkurs Rafał Janiak. Premiera okazała się wielkim sukcesem. Zrealizowaliśmy jeszcze wielkie widowisko plenerowe na Rynku Włókniarek Łódzkich w Manufakturze. Pracowałem również w Muzeum Historii Katowic, a jednym z jego oddziałów jest przepiękne mieszkanie Barbary i Stanisława Ptaków. Stanisław Ptak był ulubionym artystą Bogusława Kaczyńskiego i występował w warszawskiej „Romie”, a także często za granicą, podróżował Stefanem Batorym razem z innymi słynnymi artystami. W tym katowickim mieszkaniu jest Dział Teatralno-Filmowy, w którym pracowałem.
           Tam także zrealizowałem jako kurator pierwszą w Polsce wystawę „Smaki sławy”, poświęconą Bogusławowi Kaczyńskiemu.
Na wernisaż tej wystawy przyjechał pan Zbigniew Napierała, przewodniczący rady Fundacji „ORFEO”, który będąc dyrektorem TVP Poznań w najlepszych, „złotych” czasach, utorował drogę kariery Bogusławowi Kaczyńskiemu. To dzięki Zbigniewowi Napierale Bogusław Kaczyński mógł realizować wielkie widowiska. Dał mu do współpracy jako reżyserów takie osoby, jak Maria Fołtyn, Andrzej Strzelecki, stąd były to programy na najwyższym poziomie, realizowane z takim rozmachem, że prezentowane były wielokrotnie w ogólnopolskich programach TVP.
Bogusław Kaczyński stał się gwiazdą telewizji, realizując mi.in. takie programy, jak „Operowe qui pro quo” , później „Zaczarowany świat operetki” i inne cykle, które były wspaniałe.

          Wspomniał Pan, że pochodzi Pan z Dębicy, a babcia nazywała się Zofia Penderecka, stąd wnioskuję, że jest Pan bardzo bliskim krewnym wybitnego kompozytora Krzysztofa Pendereckiego.
          - Moja mama Barbara Penderecka-Piotrowska to siostra Krzysztofa Pendereckiego, wychowywali się w jednym domu. Zostałem ochrzczony w tym samym kościele parafialnym, co wuj Krzysztof i moja mama. W Dębicy znajduje się grób rodzinny Bergerów i Pendereckich. Tam jest też świetne Muzeum Regionalne, w którym w 2009 roku była realizowana piękna wystawa „Robert Berger i Krzysztof Penderecki - Dziadek i wnuk”.
Krzysztof Penderecki ogromnie szanował i uwielbiał z wzajemnością dziadka Roberta Bergera. Tata Tadeusz Penderecki nie miał dla dzieci za dużo czasu. Był niesamowicie zajętym adwokatem, a dziadek spędzał godziny z wnukami, które uczył odpowiedzialności, punktualności, rzetelności i pracowitości.
          Wcześniej dziadek pracował na kilku posadach, był dyrektorem banku, ale też uczył w szkole, pełnił także wiele innych funkcji. Zachęcał wnuki do nauki muzyki i do malowania.
Dziadek także malował, a moja mama często wychodziła z nim w plener. Mamy jeszcze trochę jego obrazów, a są to m.in. pagórki dębickie, piękne plenery, snopki, których dzisiaj już nigdzie nie zobaczymy w naturze, pozostały tylko na obrazach dziadka. Z ogromnym sentymentem wspominamy mojego pradziadka, którego ja nie mogłem poznać, ale była to wyjątkowa osoba i w naszej rodzinie bardzo często się o niej mówi.

          Chcę jeszcze porozmawiać o działalności Fundacji im. Bogusława Kaczyńskiego, ponieważ działalność i rozwój zależy od pozyskanych środków finansowych, o które ciągle trzeba zabiegać.
          - To prawda. Jest to trudne, ale nie niemożliwe. Dla pana Bogusława nie było rzeczy niemożliwych i dlatego tak wspaniale działał. Ja także ciągle myślę, że napotykając na różne trudności, nie można się poddawać i mówić, że nie da się czegoś zrobić. Trzeba cały czas iść do przodu. Czasami są to drobiazgi, ale mają one wpływ na efekt końcowy. Dla przykładu powiem, że tutaj wymarzyłem sobie, że chcę mieć na scenie elegancki mebel i pukałem do różnych drzwi. Jedyną osobą, która chciała mi od razu pomóc, była pani dyrektor Teatru „Maska” w Rzeszowie Monika Szela. Dzięki temu mamy na scenie gustowny szezlong.
          Chcę też podkreślić, że wszyscy ludzie z Filharmonii są wspaniali i życzliwi. Wszystkie elementy znajdujące się na scenie składają się na jedną całość. Przygotowując to widowisko pojechałem do Wiednia, gdzie razem z telewizyjnym mistrzem Mietkiem Chudzikiem nagrywałem ujęcia, których montaż był także skomplikowany, ale mamy nie tylko Wiedeń na ekranie, bo chwilami są nawet weneckie karnawałowe maski, mamy w programie piękny muzyczny fragment z „Nocy w Wenecji” Johanna Straussa i chciałem do tego nawiązać. Piękna była też reżyseria świateł Pawła Iwaszka.

          Mam nadzieję, że jak miną te wszystkie fale pandemii, pomyślicie o naszych stronach i z równie pięknymi widowiskami będziecie się pojawiać.
          - Zawsze ktoś musi wyciągnąć rękę. Pierwszą osobą, która to zrobiła, jest pani prof. Marta Wierzbieniec, którą ogromnie cenię za jej wszechstronną działalność artystyczną i propagowanie kultury wysokiej. Ma także wspaniałych wychowanków, którzy robią kariery i jest osobą szczęśliwą, spełnioną. Jest znakomitym dyrektorem Filharmonii Podkarpackiej i dlatego dla Fundacji „ORFEO” praca z tą instytucją jest zaszczytem.
Na pewno byłoby miło, gdybyśmy mogli pojawić się także na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie. Kilka miesięcy temu realizowałem premierę spektaklu „Wielka sława Bogusława” na Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego w Białej Podlaskiej.
          Jest to opowieść o życiu pana Bogusława połączona z przepięknymi ariami, duetami i ansamblami operowymi, bo ten świat najbardziej kochał, ale są też fragmenty z operetek, które mają za zadanie rozbawić lub wzruszyć publiczność. Trzeba podkreślić, że operetka nie jest wcale łatwiejszym gatunkiem. Trudno jest dobrać solistów, którzy mogą wykonać partie w „Zemście nietoperze” i „Baronie cygańskim” Straussa czy w „Krainie uśmiechu” Lehara. Jest sporo tytułów, w których piętrzą się problemy, żeby wszystko było wykonane na najwyższym poziomie.
          Cieszę się, że ludzie na Podkarpaciu bardzo lgną do kultury muzycznej i chcą uczestniczyć w takich wydarzeniach. W ramach Festiwalu im. Bogusława Kaczyńskiego planuję organizację wydarzeń specjalnych także w innych miastach takich, jak Katowice, Warszawa, Łódź, a może i Rzeszów.

          Mam nadzieję, że tak będzie. Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas i miłą rozmowę.
          - Ja także dziękuję i myślę, że niedługo się na Podkarpaciu spotkamy.

Z panem Krzysztofem Korwin-Piotrowskim, dyrektorem artystycznym Fundacji "ORFEO" scenarzystą, reżyserem oraz producentem telewizyjnym i teatralnym rozmawiała Zofia Stopińska.

Bogusław Kaczyński Krzysztof Korwin Piotrowski1

                 Bogusław Kaczyński i Krzysztof Korwin-Piotrowski - sierpień 2002 , Krynica-Zdrój (po wręczeniu tytułu Honorowego  Obywatela miasta) , fot. z albumu Krzysztofa Korwin-Piotrowskiego

 

 

 

KOLĘDY POSPIESZALSKICH

14 stycznia 2022r., piątek, godz. 19:00
KOLĘDY POSPIESZALSKICH

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej

Pospieszalscy:

Basia - skrzypce, śpiew

Lidia - śpiew, bębenek

Natalia (Rzeźniak- Pospieszalska) - flet, śpiew

Paulina (Pola) - flet, śpiew

Barbara-Ewa - fortepian, śpiew

Franek - kontrabas, gitara basowa, śpiew

Janek - gitara, kontrabas, śpiew

Karol - gitara, altówka, trąbka, tuba, śpiew

Łukasz - fortepian, klawisze, śpiew

Marcin - skrzypce, kontrabas, gitara basowa, cymbały, fortepian, śpiew

Mateusz - saksofony, flet, klarnet basowy, akordeon, klawisze, śpiew

Marek - saksofon, klarnet, śpiew

Mikołaj - kontrabas, gitara basowa, skrzypce, śpiew

Nikodem - perkusja, śpiew

Szczepan - trąbka, śpiew

BOOM w Filharmonii Podkarpackiej - "Dziadek do orzechów"

BOOM 11 stycznia 2022r,. wtorek, godz. 19:00
„Dziadek do orzechów”

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej
Polski Balet Królewski
Adam Banaszak – dyrygent

Filharmonia Tomczyk Art Polski Balet Królewski

                                   Scena z baletu "Dziadek do orzechów" , fot. Tomczyk Art. Polski Balet Królewski

 „Dziadek do orzechów”
Pomimo upływu blisko stu trzydziestu lat od daty premiery “Dziadka do orzechów”, która miała miejsce w petersburskim Teatrze Maryjskim, dzieło Piotra Czajkowskiego, czołowego rosyjskiego kompozytora doby romantyzmu, cieszy się nieustannym powodzeniem wszędzie tam, gdzie jest wystawiane. “Dziadek do orzechów” to pozycja obowiązkowa w repertuarze każdego teatru operowego, szczególnie popularna w okresie Bożego Narodzenia. To również jedna z tych ról, o których marzą tancerze i tancerki na całym świecie. Wybitny francuski tancerz i choreograf Marius Petipa, po przeczytaniu opowiadania E.T.A. Hoffmanna o tym samym tytule, postanowił stworzyć libretto baletowe, które jak się okazało, weszło na wieki do baletowej klasyki. Dlatego kupując bilet na ten spektakl, dokonaliście Państwo doskonałego wyboru. Postanowiliśmy zaprosić publiczność do świata pełnego snów, rzeczy niemożliwych, wypełnionego po brzegi pięknem muzycznym i siłą doznań, jakie zapewnia nasz zespół baletowy. Kim jest tytułowy Dziadek do orzechów? To ostatnia zabawka, znajdująca się pod choinką, która w nikim nie wzbudziła większego zachwytu poza małą Klarą. Kiedy bożonarodzeniowe przyjęcie dobiega końca, a wszyscy goście udają się na spoczynek, mała Klara także zasypia, tuląc do siebie zabawkę. Nadchodzi sen. Nagle wszystko wydaje się większe, Klara dorośleje, a zabawki ożywają, także jej ulubiona. Dziadek do orzechów staje się dowódcą zabawkowych wojsk, które staczają bitwę z całymi zastępami wrogich myszy. Po zwycięskiej bitwie Klara i Dziadek, jako książęca para trafiają do Krainy Słodyczy, gdzie napotykają tak magiczne miejsca, jak Cukrowa Łąka, Brama Łakomczuchów, czy Marcepanowy Pałac. Niestety nawet tak piękny sen musi dobiec końca. Klara budzi się, trzymając wciąż swego bajkowego przyjaciela Dziadka do orzechów. Chyba nie trzeba czytać i mówić nic więcej, aby dać się zaprosić samemu czy też z rodziną lub z przyjaciółmi na ten piękny spektakl i razem z bohaterami odbyć taneczno-muzyczną podróż do słodkiego świata, w którym wszystko jest możliwe, a wszyscy są szczęśliwi.
                          

                                                             Scena z baletu "Dziadek do orzechów" , fot. Tomczyk Art. Polski Balet Królewski

Filharmonia Art Polski Balet Królewski1

Subskrybuj to źródło RSS