Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Poniedziałkowe wieczory w Bazylice leżajskiej

         Czwarty z kolei koncert XXVII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Leżajsk 2018” miał miejsce 18 czerwca i rozpoczął cykl koncertów poniedziałkowych, które odbywać się będą w Bazylice leżajskiej do końca lipca br. Dzisiaj w części organowej oklaskiwać będziemy Dominika Łukaszewskiego, a w części kameralnej wystąpi ARTEPHINO TRIO. Natomiast przed tygodniem znanemu Państwu doskonale aktorowi Jerzemu Zelnikowi, który przedstawił fragment poematu „Moja Ojczyzna” i wypowiedzi Jana Pawła II na temat patriotyzmu, towarzyszyła muzyka organowa w wykonaniu młodego wykonawcy Krzysztofa Ostrowskiego, natomiast w części pierwszej koncertu wysłuchaliśmy znakomitego recitalu organowego w wykonaniu prof. Józefa Serafina – dyrektora artystycznego leżajskiego Festiwalu.
        Profesor Józef Serafin znalazł także czas na rozmowę, którą rozpoczęłam od pytania, czy przy planowaniu koncertów podczas kolejnych edycji mają wpływ otoczenie i wnętrze Bazyliki oraz organy leżajskie.

        Józef Serafin: To są inspiracje stałe, które nie mogą się zmieniać, bo przecież na szczęście Bazylika się nie zmieni, natomiast organy się mogą zmienić i może nawet dobrze by było, gdyby niektóre detale techniczne uległy delikatnej renowacji. Poza tym pozostają te same zasady i ten sam klimat, który temu Festiwalowi towarzyszy.

        Zofia Stopińska: W tym roku dodatkową inspiracją przy planowaniu programów koncertów było stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości.

        - Pozwoliłem sobie wzmiankować o tym wydarzeniu we wstępie, który zamieszczony został w programie. To naturalnie jest większa lub mniejsza dominanta bardzo wielu festiwali muzycznych. U nas, czyli w Leżajsku, znajduje to także swój wyraz. Podczas koncertu z moim udziałem w towarzystwie pana Jerzego Zelnika i Krzysztofa Ostrowskiego, który mu partnerował, te motywy były szczególnie ważne i istotne z uwagi na obecność tekstów naszego św. Jana Pawła II. Nie brakuje też utworów, które moglibyśmy zamieścić w to stulecie, chociaż nadmienię, że jest to połączone z pewnymi kosztami, bowiem za wykonywanie utworów autorów współcześnie żyjących lub nie tak dawno zmarłych, trzeba (i słusznie) zapłacić.

        Warto jednak po te utwory sięgać, bo to piękna muzyka i często mało znana.

        - Oczywiście, że warto i tutaj jakaś polityka oszczędnościowa odbiłaby się bardzo w bardzo smutny, wręcz żenujący sposób na programach koncertów.

        Dwuczęściowe koncerty cieszą się wielkim powodzeniem i pewnie dlatego w programie zaplanował Pan tylko jeden recital organowy.

        - Ten recital został także wzbogacony o część kameralną, ale nastąpiło to już po wydrukowaniu programów, ale wszystkie koncerty są zapowiadane, tak że nie będzie żadnego uszczerbku – wręcz przeciwnie, publiczność będzie mile zaskoczona.

        Po raz kolejny w historii tej imprezy mamy cztery koncerty, które odbyły się od piątku do poniedziałku, i dzisiaj rozpoczęły się koncerty, które odbywać się będą do końca lipca.

        - Ten zwyczaj liczy chyba już trzy albo cztery lata, ale najważniejsze jest to, że ilość koncertów festiwalowych nie ulega zmianie. Dzięki temu, że zaczynamy bardzo wcześnie, bo już w połowie czerwca, to Festiwal kończy się pod koniec lipca.

        Wczorajszy koncert odbył się przed Bazyliką, ale podczas pierwszego i drugiego koncertu, a także dzisiaj, Bazylika wypełniona była po brzegi, co świadczy najlepiej o tym, że w Leżajsku mamy już stałych odbiorców, wśród który jest sporo młodych osób słuchających z wielką uwagą.

        - Nie grozi nam żadna zapaść, jeżeli chodzi o frekwencję. To jest pozytywna cecha festiwali, które związane są z organami i mógłbym wymienić co najmniej kilka miejscowości, w których podobnie się dzieje. Być może jest tak dlatego, że koncerty odbywają się w sezonie letnim i są połączone z miejscami, w których jest większy ruch turystyczny, albo po prostu jest zainteresowanie i tradycja.

        Nie mam możliwości śledzić pozostałych dwóch festiwali, które Pan od lat prowadzi będąc, podobnie jak w Leżajsku, ich dyrektorem artystycznym – myślę tu o festiwalach w Kamieniu Pomorskim i w Sejnach, ale każdy jest inny.

        - Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim jest trochę podobny do Festiwalu w Leżajsku, ponieważ on również ma profil związany z muzyka kameralną, przy czym są to czasem bardzo okazałe występy, jeśli chodzi o skład występujących zespołów, natomiast festiwal sejneński jest czymś zupełnie innym, ponieważ jest to festiwal zorganizowany z myślą o młodzieży i jest połączony z kursami mistrzowskimi, stąd w rozszerzonej nazwie tego festiwalu jest zaakcentowane w języku łacińskim „Juniores Priores”.

        Sejny są miasteczkiem o wiele chyba mniejszym od Leżajska i dlatego odnosi się wrażenie, że klasztor stoi na uboczu, a nie tak dawno, jak odwiedziłam to miejsce – pustawo było wokół i wszystko było w remoncie.

        - Ostatnio wiele się zmieniło i nie jest tak pustawo. Bazylika jest już po renowacji i wygląda bardzo pięknie, podobnie jak cały bardzo duży klasztor. W XVII wieku, kiedy ten obiekt powstał, nie było w tym nic wyjątkowego. Był to klasztor Dominikanów, którzy rezydowali w całej Rzeczypospolitej – od północy do południa, od wschodu do zachodu.

        Kiedy odbywa się festiwal „Juniores Priores” w Sejnach?

        - To jest festiwal, który trwa niecały tydzień, bo od wtorku do soboty – codziennie się odbywają i kursy, i koncerty. Festiwal ma jeszcze takie odgałęzienie litewskie, związane z osobą biskupa sejneńskiego Antasa Baranauskasa, bo Sejny były kiedyś biskupstwem. Ten duchowny urodził się w miejscowości Onikszty i z tej racji odbywają się wyjazdy do tej miejscowości. Jest tam dobry instrument organowy i odbywają się tam koncerty.

        Powróćmy jeszcze na zakończenie rozmowy do Leżajska. Wykonał Pan dzisiaj kolejno utwory Jana Sebastiana Bacha, Franciszka Liszta i Mariana Sawy.

        - „Regina Poloniae” - Mariana Sawy, którym zakończył się mój występ, był akcentem, nazwijmy to patriotycznym, ponieważ przewijają się w nim tematy Maryjne, m.in. Bogurodzica – bardzo częsty temat w twórczości kompozytorów. Utworów Liszta, które dzisiaj zabrzmiały, nigdy w Leżajsku nie grałem, a były to: Consolation Des-dur, Evocaion a la Chapelle Sixtine oraz Ave Maria wg Arcadelta. Rozpocząłem recital utworem dobrze znanym wielu melomanom, bo Preludium i fugą a-moll Jana Sebastiana Bacha.

         Podobnie jak organiści, którzy wystąpili w leżajskiej Bazylice w piątek i sobotę – grał Pan na największym instrumencie, pewnie dlatego, że ma on największe możliwości.

         - Tak, w tym roku grałem tylko na wielkich organach, chociaż nie lekceważę tych mniejszych, bo one mają swój urok, ale do tego repertuaru potrzebny mi był duży instrument.

        Trzy lata temu gratulowałam Panu bardzo ważnego odznaczenia, bo w 2015 roku odznaczony został Pan przez Papieża Franciszka medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”. W tym roku jest zupełnie inna okazja do gratulacji, świadcząca o uznaniu władz i społeczności Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie – został Pan profesorem honorowym tej uczelni.

         - Bardzo dziękuję. Jest to już chyba trzeci dzwonek dla mnie (śmiech). W obecnych realiach jestem jeszcze nie tylko honorowym, ale w dalszym ciągu czynnym profesorem, chociaż ten zakres moich zajęć jest już bardzo niewielki. Bardzo to sobie cenię, bo trudno zajmować nawet miejsce – mamy w tej chwili naprawdę bardzo dużo młodych doskonale wykształconych ludzi, którzy powinni także w ten sposób rozwijać skrzydła.

        Myśli pewnie już Pan o kolejnej przyszłorocznej odsłonie Festiwalu w Leżajsku.

        - To prawda. Zwykle mamy w Leżajsku jesienne zebranie i ustalamy wówczas, kto wystąpi podczas następnego Festiwalu. Jest to konieczne, bo z wybitnymi artystami trzeba ustalać terminy z dużym wyprzedzeniem, a kolejny Festiwal rozpocznie się za niecały rok.

        Będziemy także oklaskiwać Pana jeszcze tego lata na Podkarpaciu, bowiem 8 lipca o 20.00 wystąpi Pan podczas koncertu inauguracyjnego 27. Festiwalu Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej w Katedrze Rzeszowskiej. Kto nie mógł przyjechać do Leżajska, może posłuchać Pana gry w Katedrze Rzeszowskiej i serdecznie na ten koncert zapraszamy.

         - Bardzo się cieszę na ten koncert, miło mi będzie, jeśli Katedra Rzeszowska wypełni się publicznością, a pani bardzo dziękuję za rozmowę.

Z prof. Józefem Serafinem – dyrektorem artystycznym Międzynarodowych Festiwali Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku rozmawiała Zofia Stopińska 18 czerwca 2018 roku w Leżajsku.

"PAPA SIĘ ŻENI" - musical

Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne

Olimpia

Rzeszowski Teatr Muzyczny

"Papa się żeni" -  musical na podstawie polskiej komedii filmowej z 1936 roku

24 czerwca 2018, niedziela, godz.18.00

sala koncertowa Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego

Wystawa „Teatr muzyczny w Rzeszowie” przygotowana przez Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie

Patronat Honorowy: Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Scenariusz i reżyseria: Ewa Korczyńska
Kierownictwo muzyczne: Janusz Tomecki
Scenografia: Łukasz Gil
Światło i dźwięk: Piotr Buk

Obsada

Mira Stella, artystka rewiowa - Ewa Korczyńska
Roberto Visconti, tenor - Witold Wrona
Ralfini, artysta rewiowy - Andrzej Szypuła
Lili, córka Miry - Aleksandra Szymańska
Jadzia, koleżanka Lili - Natalia Wójcik
Baron von Wander - Marek Gargas
Jerzy Murski, redaktor - Jakub Kołodziej
Stasiowa - Maria Dańczyszyn
Dziewczęta - Paulina Zięba i Karolina Potoczna
Tancerki - Małgorzata Bieda i Sybilla Kowalik

Podkarpacki Kwartet Fortepianowy „Team for Voices”
Janusz Tomecki, lider - fortepian
Anna Stępień - skrzypce
Izabela Tobiasz - altówka
Halina Hajdaś - wiolonczela

Inspicjentka - Karolina Dańczyszyn
Prowadzenie - Mariusz Zieliński

MIELECKI FESTIWAL MUZYCZNY - INAUGURACJA

21. Mielecki Festiwal Muzyczny
KONCERT INAUGURACYJNY
30 czerwca, godz. 19.30 ; Sala widowiskowa Domu Kultury SCK

Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus
Łukasz Długosz – flet
Agnieszka Duczmal – dyrygent
Joanna Kruszyńska, Krzysztof Urbański - prowadzenie

Program:
Karol Szymanowski – Etiuda b-moll op. 4 nr 3 (aranżacja A. Duczmal)
Mikołaj Górecki – Divertimento
Saverio Mercadante – Koncert na flet i orkiestrę e-moll op. 57
Bedrich Smetana - Kwartet nr 1 ,,Z mojego życia” (aranżacja A. Duczmal)

Mielecki Festiwal Muzyczny - Inauguracja

 21. Mielecki Festiwal Muzyczny
KONCERT INAUGURACYJNY

30 czerwca, godz. 19.30 ; Sala widowiskowa  Domu Kultury SCK

 

Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus
Łukasz Długosz – flet
Agnieszka Duczmal – dyrygent
Joanna Kruszyńska, Krzysztof Urbański - prowadzenie

Karol Szymanowski – Etiuda b-moll op. 4 nr 3 (aranżacja A. Duczmal)
Mikołaj Górecki – Divertimento
Saverio Mercadante – Koncert na flet i orkiestrę e-moll op. 57
Bedrich Smetana - Kwartet nr 1 ,,Z mojego życia” (aranżacja A. Duczmal)

SMYCZKI NA WOJCIECHU - KROSNO 2018 - INAUGURACJA

DUO ARDENTE / POLSKA
KONCERTY „SMYCZKI NA WOJCIECHU” 2018
Miejsce: Kościół św. Wojciecha, ul. Korczyńska 18a, Krosno, województwo podkarpackie
Termin: 29 czerwca 2018, godzina 19.00

Wstęp wolny

Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie zaprasza mieszkańców Krosna do udziału w czwartej edycji Smyczków na Wojciechu.
Spotkanie z muzyką kameralną, tradycyjnie już wzbogaconą o instrumentarium inne niż smyczkowe, w zabytkowym, drewnianym kościele św. Wojciecha zaspokoi gusta tych, którzy są z nami od początku i tych, którzy po raz pierwszy wezmą udział w tym i w kolejnych wydarzeniach w ramach cyklu. Ukłonem w stronę wielbicieli dźwięków wiolonczeli i akordeonu zapraszamy na koncert duetu Duo Ardente.
Duo Ardente w składzie:
Aleksandra Lelek (wiolonczela)
Maciej Zimka (akordeon)

Program

J.S. Bach - Sonata nr 2 BWV 1028 D-dur
S. Gubajdulina - In croce
C. Saint-Saens - Sonata F-dur op. 123 (cz. I i II)
A.F. Servais - Fantaisie Sur Deux Airs Russes op. 13
Fantaisie et Variations brillantes sur la Valse de Schubert

Duo Ardente tworzą wybitni absolwenci Akademii Muzycznej w Krakowie, Leopold Mozart Zentrum University w Augsburgu i Royal Conservatory w Brukseli. Mają na swoim koncie liczne koncerty w kraju i za granicą. Są laureatami wielu krajowych i międzynarodowych konkursów instrumentalnych. Zespół wykonuje zarówno muzykę klasyczną, jak i współczesną, często prawykonując nowe kompozycje.

Duo Ardente wystąpiło na takich festiwalach jak (m.in.): 7th MOZG Festival w Bydgoszczy, III Krakowski Festiwal Akordeonowy, XVIII Międzynarodowe Sanockie Spotkania Akordeonowe, 8 Festiwal „Wawel o zmierzchu” w Krakowie, 12. Le Cles du Clasique w Saillagouse (Francja), Festiwalu „Polish Summer” w Londynie (Anglia) czy cyklu koncertów w „Atmie” w Zakopanem.

W 2016 roku ukazała się ich debiutancka płyta zawierająca kompozycje: A.F. Servais, S. Gubaiduliny, Z. Bargielskiego i A. Piazzolli. Zespół jest laureatem Stypendium Twórczego Miasta Krakowa (2013) oraz Stypendium Fundacji „Grazella” (2017).

Nie ma edukacji artystycznej bez prezentacji

        Zofia Stopińska: Z Panem Krzysztofem Szczepaniakiem – prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie”, rozmawiamy przed tegoroczną edycją tej imprezy, która odbędzie się w tym samym czasie, co w latach ubiegłych.

        Krzysztof Szczepaniak: Międzynarodowe Kursy Muzyczne odbędą się w Łańcucie po raz 44-ty i tradycją jest, że zawsze odbywają się od 1 do 27 lipca, bez względu na to, jaki to jest dzień tygodnia. W tym roku 1 lipca wypada w niedzielę, ale przyzwyczaili się do tej daty wszyscy: uczestnicy, pedagodzy, organizatorzy oraz muzycy Filharmonii Podkarpackiej, że zawsze inaugurujemy te Kursy 1 lipca.

        Od wielu lat w tym dniu, w Filharmonii Podkarpackiej, odbywa się uroczysta inauguracja Kursów, podczas której wspólnie z prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz – dyrektorem artystycznym i naukowym Kursów, przedstawiacie Państwo profesorów I turnusu, a później rozpoczyna się koncert Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej z udziałem znakomitych solistów, którymi są znakomici pedagodzy Kursów, a ostatnio coraz częściej partie solowe wykonują utalentowani uczestnicy.

        - Tak będzie i w tym roku. Chcemy promować tych młodych ludzi i dać im szanse występowania na scenie z profesjonalną orkiestrą, przed bardzo wymagającą publicznością. Na estradzie pojawią się młodzi ludzie – nasi uczestnicy, którzy nadal biorą udział w zajęciach kursowych, którzy już w swoim krótkim życiorysie artystycznym mogą zapisać wiele sukcesów. Cieszę się, że w ostatnich latach w takim duchu idziemy.

        Można powiedzieć, że kadra pedagogiczna łańcuckich kursów jest stała, chociaż zdarza się, że ktoś z grona wspaniałych profesorów nie może przyjechać, pojawiają się też nowi znakomici pedagodzy, ale większość kadry pedagogicznej to stałe grono przyjaciół.

        - Nieraz różnego rodzaju względy osobiste, zawodowe i artystyczne powodują, że ktoś nie może przyjechać, ale generalnie staramy się zawsze znaleźć atrakcyjną ofertę personalną dla uczestników naszych Kursów i mimo, że schemat powtarza się od kilkudziesięciu lat ten sam – czyli: pięć lekcji indywidualnych, zajęcia z kształcenia słuchu, orkiestry, zespołów kameralnych, koncerty – to jednak atmosfera wokół Kursów, też niezmienna, powoduje, że mimo tej pewnej monotonii propozycji, Kursy są zawsze atrakcyjne. Tą zmienną jest natomiast kadra pedagogiczna, która na przestrzeni ponad czterdziestu lat, z różnych powodów, zmienia się, ale staramy się zawsze, aby w ofercie naszej znalazły się nazwiska dla wszystkich – dla najmłodszych, i dlatego zapraszamy m.in. Helen Brunner z Londynu i Dorotę Obijalską z Olsztyna, aby pracowały metodą Suzuki z tymi najmłodszymi, a także zapraszamy tak znanych wirtuozów, jak: Konstanty Andrzej Kulka, Edward Zienkowski, Siergiej Kravchenko czy nasza była uczestniczka, laureatka Konkursu im. Henryka Wieniawskiego, Agata Szymczewska.
Bardzo często się zdarza, że pedagodzy zapraszani na nasz Kurs przyjeżdżają ze swoimi klasami, są uczniowie i studenci, którzy jeżdżą za swoimi pedagogami. Tak sobie układają harmonogramy, żeby w lipcu być w Łańcucie wtedy, kiedy ich pedagog będzie. Powraca w tym roku do nas pani Patrycja Piekutowska-Cyganowska, która po urodzeniu drugiego dziecka przyjeżdża ponownie do nas, a jej klasa cieszy się zawsze dużym zainteresowaniem. Takich powrotów jest wiele.

        Często bywa tak, że przyjeżdżają za swoim pedagogiem studenci z bardzo daleka. Za prof. Edwardem Zienkowskim przyjedzie z pewnością kilku studentów z Wiednia, podobnie jak za prof. Moniką Urbaniak-Lisik przyjadą studenci ze Szwajcarii. Uczestników zawsze jest bardzo dużo.

        - Zawsze staramy się, aby pod koniec czerwca osiągnąć poziom około 400 zgłoszeń, bo to jest ekonomicznie opłacalne. Z przyjemnością mogę powiedzieć, że pod koniec maja mieliśmy już 420 zgłoszeń, w tym 40 uczestników z zagranicy.
Drugi turnus naszego Kursu, rozpoczynający się od 14 lipca i trwający do 27 lipca, jest już tak zapełniony, że trudno tam będzie dodać nawet jedną osobę. To wszystko świadczy najlepiej o tym, że Kursy łańcuckie nie tylko nie przeżywają żadnego kryzysu, nie są zagrożone, a wręcz przeciwnie – obserwuję z radością, że przeżywają swoją drugą młodość.
Mamy szeroką ofertę dla dzieci i młodzieży, bo zarówno dla dzieci, które rozpoczynają dopiero swą przygodę z instrumentami smyczkowymi, aż po studentów przygotowujących się do konkursów międzynarodowych. Na każdym etapie edukacji młody człowiek uczący się gry na instrumentach smyczkowych, znajdzie pedagoga, z którym może popracować.

        Wiele młodych, i nie tylko młodych, bardzo interesują Wasze wspaniałe koncerty, które są dla uczestników doskonałym uzupełnieniem zajęć dydaktycznych. Prawie codziennie odbywają się u Was koncerty.

        - Od początku twórca tych Kursów – prof. Zenon Brzewski uważał, że nie ma edukacji artystycznej bez prezentacji.
Edukacja artystyczna nosi w sobie konieczność prezentacji publicznej. Dlatego nie rozumiem czasem ludzi, którzy idą do szkoły artystycznej pod warunkiem, że nie będą występować, bo ich trema „zjada”. Po to jest szkolnictwo artystyczne, żeby umieć pokonywać słabości, przełamywać bariery związane z tremą, stanąć na estradzie i pokazać, co się potrafi, a także umieć słuchać.
Nasze koncerty, które odbywają się w Sali balowej łańcuckiego Zamku, mają charakter edukacyjny – oczywiście pokazują, jak się pięknie gra, przybliżają, na przykład członkom rodzin uczestników, nieznaną dla nich twórczość wielu kompozytorów, ale przede wszystkim uczą zachowania na widowni, reakcji odpowiedniej, a nawet stroju, bo na to także zwracamy uwagę. Wprawdzie jest lato, upały, wakacje, ale wymagamy stroju odpowiedniego do powagi koncertu i Sali, w której się te koncerty odbywają.

        Te koncerty cieszą się także popularnością wśród mieszkańców Łańcuta i Podkarpacia. Znam całe rodziny, które planują urlopy w sierpniu, żeby w lipcu być w Łańcucie i wieczorem słuchać wspaniałych kreacji.

        - Bardzo dobrze nam się układa współpraca z Samorządem Miasta Łańcuta. Burmistrz wspomaga nas niewielką i może w naszym budżecie mało znaczącą kwotą, ale to nie jest najistotniejsze, jaką. Wspiera nas po to, aby mieszkańcy Łańcuta mieli bezpłatny wstęp na te koncerty. W ten sam sposób Marszałek Województwa Podkarpackiego popularyzuje muzykę klasyczną i daje ofertę kulturalną środowisku w czasie często nazywanym „okresem ogórkowym”.

        Wiadomo, że koszty pobytu i lekcji ponoszą uczestnicy Kursów, ale te kwoty są o wiele niższe od tych faktycznych kosztów.

        - Już wspomniałem, że w niewielkim stopniu wspierają nas samorządy lokalne, ale w sposób najbardziej znaczący wspiera nas Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego – dotacją, którą jest około 1/3 wartości całego budżetu rocznego naszych Kursów. Bez tej pomocy koszty uczestnictwa w naszym Kursie byłyby nie do udźwignięcia dla przeciętnego ucznia czy studenta. Na całość składają się nie tylko honoraria, ale także noclegi, przejazdy, wyżywienia kadry pedagogicznej, organizacja koncertów i wszelkie opłaty związane z funkcjonowaniem bardzo dużego przedsięwzięcia edukacyjno-artystycznego, jakim są Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie.

        Z pewnością już w trakcie tegorocznej edycji będziecie z prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz planować przyszłoroczne 45. Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie.

        - 45-lecie zbliża się już dużymi krokami, bo w roku 2019. Jestem z tymi kursami (może wstyd się przyznać do takiego wieku) chyba od 40 lat i zauważam, że na Kursy przyjeżdżają już nie dzieci, ale wnuki pierwszych uczestników.

        Rozpoczął Pan współpracę z łańcuckimi Kursami jako osoba zapowiadająca koncerty.

        - Nie, całkiem inaczej było. Zacząłem tę swoją przygodę z Kursami od pisania afiszy flamastrem. Wtedy nie było żadnych druków. Profesor Zenon Brzewski zgodził się przyjąć mnie do pracy w sekretariacie, bo nie miałem co robić przez wakacje i moim zadaniem było pisanie na dużych formatach plakatowych – przychodziłem o siódmej rano i pisałem dużymi literami: koncert albo recital, podając nazwiska wykonawców oraz kompozytorów, i tytuły utworów. Później rozwieszałem je w Zamku, w stołówce, w Szkole Muzycznej. Po pewnym czasie zacząłem prowadzić koncerty i stało się to przypadkowo, i to się nadaje na inną dłuższą opowieść.

        Prowadzi Pan koncerty także teraz i pewnie będzie niedługo okrągła rocznica.

         - Nigdy tego nie liczyłem, ale muszę to sprawdzić. Zrobię to na podstawie niezwykle cennych dla mnie dwóch zdjęć portretowych, które otrzymałem od prof. Kazimierza Wiłkomirskiego i od prof. Ireny Dubiskiej z osobistą dedykacją dla mnie, bodajże po pierwszym roku prowadzenia przeze mnie koncertów. Są na tych zdjęciach daty i na tej podstawie będę mógł ustalić, kiedy rozpocząłem występować w roli prowadzącego koncerty. Rzeczywiście, długo to robię i sprawia mi to dużą przyjemność.

        Powtarza Pan od lat publiczności ważne zdanie, które jest cytowane. Jak ono dokładnie brzmi?

        - Drogi na estrady świata prowadzą przez estradę Sali balowej łańcuckiego Zamku. Tak mi się kiedyś powiedziało, bardzo mi się to spodobało i okazało się trafne.

         Kończąc naszą rozmowę, zapraszamy na inaugurację 44. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie.

        - Zapraszamy 1 lipca o 19:00 do Filharmonii Podkarpackiej. Solistami będą laureaci konkursów muzycznych, którzy wystąpią z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Wojciecha Rodka.

Z Panem Krzysztofem Szczepaniakiem – prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie” rozmawiała Zofia Stopińska 19 czerwca 2018 roku. 

KONCERT INAUGURUJĄCY 44. KURSY MUZYCZNE
IM. ZENONA BRZEWSKIEGO W ŁAŃCUCIE

1 lipca 2018, NIEDZIELA, GODZ. 18:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

WOJCIECH RODEK - dyrygent
SOLIŚCI:
NAZAR PLYSKA - skrzypce
JAKUB STASZEL - skrzypce
DANIEL DZIATKOWIAK - skrzypce
MICHAŁ BALAS - wiolonczela
EMIL OLEJNIK - wiolonczela

W programie:
P.Sarasate - Inrtodukcja i Tarantella op. 43
A.Dvořák- Koncert wiolonczelowy h-moll op. 104, cz. I
H. Wieniawski - II Koncert szkrzypcowy d- moll op. 22, cz. I
P.Czajkowski - Wariacje na temat rococo op. 33
H. Wieniawski - Fantazja na tematy z opery "Faust" Charlesa Gounoda op.20

Leżajska publiczność przez cały czas nas inspirowała i mobilizowała

        W Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku od 15 czerwca trwa XXVII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej Leżajsk 2018. Zainaugurowały go dźwięki największego z trzech instrumentów organowych, umieszczonych na chórze, a wykonawcą był młody organista Michał Kocot. W drugiej części koncertu inauguracyjnego wystąpiła znana nie tylko melomanom Orkiestra Kameralna Polskiego Radia „Amadeus” pod dyrekcją Agnieszki Duczmal. Trudno sobie nawet wymarzyć lepszy początek Festiwalu. W sobotę przy organach zasiadali na zmianę Agnieszka i Marek Stefańscy. Grali wyśmienicie bardzo różnorodny repertuar i do ich występu z pewnością jeszcze powrócimy, bo rzadko się zdarza koncertujące małżeństwo organistów.
        W drugiej części wystąpił rewelacyjny akordeonista Marcin Wyrostek, znany wszystkim jako zwycięzca drugiej polskiej edycji programu „Mam talent”. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Marcin Wyrostek jest laureatem ponad 30 konkursów akordeonowych w kraju i za granicą. Jest wykładowcą Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach i członkiem Amerykańskiego Stowarzyszenia Akordeonistów. Od kilkunastu lat Marcin Wyrostek występuje ze swoim zespołem CORAZON. Więcej na temat działalności pedagogicznej i artystycznej solisty dowiedzą się Państwo z rozmowy, zarejestrowanej w Leżajsku.

        Zofia Stopińska: Poznaliśmy się kilkanaście lat temu podczas Międzynarodowych Spotkań Akordeonowych w Sanoku, kiedy Pan zwyciężył Pan w konkursie, oraz występował Pan w koncercie towarzyszącym Spotkaniom.

        - Tak, poznaliśmy się w 2008 roku, jak wygrałem ten Konkurs, byłem już wówczas trzy lata po studiach. Od tamtej pory minęło już 10 lat i nawet nie zauważyłem, kiedy ten czas minął.

        Wiele się zmieniło w Pana działalności artystycznej i pedagogicznej, chociaż nadal jest Pan związany z Akademią Muzyczną w Katowicach.

        - To prawda. Przez cały czas pracuję na tej uczelni i prowadzę zajęcia ze studentami. Prowadzę zajęcia takie, jak podstawy improwizacji na tzw. Wydziale Instrumentalnym w klasie akordeonu – czyli na tradycyjnym akordeonie, a także prowadzę klasę akordeonu na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej i na ten kierunek przychodzą osoby, które poszukują czegoś innego – chcą improwizować, aranżować i stosować akordeon w jeszcze inny, niekonwencjonalny sposób.

        Zawsze jest to jednak dobra muzyka.

        - Zawsze unikam takich podziałów. Każda muzyka jest dobra. Zawsze chodzi o ładną frazę, dobre wykonanie i dobrą energię.

        W nurcie koncertowym Pana nazwisko kojarzy się z zespołem CORAZON.

        - Tak, bo ten zespół istnieje już dwanaście lat. Dobrze pamiętam pierwszy koncert w 2006 roku w Szkole Muzycznej w Zabrzu, był to koncert charytatywny, a w programie znalazły się utwory Astora Piazzolli i były to w większości klasyczne tanga, które Piazzolla rozpisywał na kwintet, w którym grał. Z czasem zespół się rozrastał i ewoluował poprzez zmianę repertuaru. Aktualnie promujemy nasz ostatni album i gramy utwory inspirowane muzyką i kulturą polską – poszukujemy naszej tożsamości, naszego brzmienia w tym, co robimy – zawsze były wycieczki w kierunku muzyki bałkańskiej, projekty folkowe, tangowe, a teraz przyszedł czas na muzykę polską.

        Bardzo dużo koncertujecie, ale na Podkarpacie nie zaglądacie.

        - To niestety prawda. Jadąc do Leżajska, nasz kierowca szukał trasy i rozmawialiśmy, że bardzo rzadko jeździmy na Podkarpacie, ale miejsca, w których występujemy w tych stronach są wyjątkowe – Klasztor OO. Bernardynów i Bazylika mają swój klimat i wprost oszałamiają pięknem. Ja na podkarpackiej ziemi czuję duchowość rodzinną, bo część mojej rodziny mieszka w pobliżu Krosna. Nigdy nie zapomnimy też naszego koncertu w Narolu, w zabytkowej cerkwi na Krupcu, w której mieści się centrum wystawienniczo-koncertowe. To magiczne miejsce jest niedaleko stąd. Dzisiaj w Leżajsku jest także ładnie, inspirująco i duchowo.

        Do takiego wnętrza jak Bazylika leżajska trzeba przygotować jednak specjalny program.

        - Oczywiście, że tak. Oparliśmy nasz program na płycie „Pollacc”, na której są m.in. dawne tańce polskie – przykładowo chodzony, czyli pierwowzór poloneza, mamy też mazurki, kujawiaki. Przygotowaliśmy zarówno polskie tańce, w których tematy pochodzą z muzyki ludowej, albo sięgnęliśmy po kompozycje takich mistrzów, jak: Karol Szymanowski, Witold Lutosławski, Wojciech Kilar czy Henryk Mikołaj Górecki. Akustyka leżajskiej świątyni sprzyja takim utworom. Sięgniemy także do polskiej muzyki filmowej.

        Proszę nam powiedzieć jeszcze o Waszych płytach, bo wszystkie są wynikiem różnych inspiracji zespołu.

        - Nagraliśmy w sumie pięć płyt i każda z nich ma inny, swoisty klimat. Najnowsza płyta „Polacc” zawiera różnorodną muzykę polską. Utwory zamieszczone na krążku „For Alice” nagrane są z niesamowitą Orkiestrą Smyczkową „Aukso” Marka Mosia i całość brzmi majestatycznie. Płyta „Marcin Wyrostek & Tango Corazon Quintet – Live” jest też osobliwa, bo jest nagrana w czasie koncertu. Podczas koncertu, kiedy jest publiczność, powstaje specyficzna magia, coś wyjątkowego – co bardzo trudno nam wykrzesać w studio. Będąc w studio często „nakręcamy się” – teraz ogień, skupienie i ma być super, ale jak nie ma publiczności, to czegoś w powietrzu brakuje, a na płycie LIVE to jest. Płyta „Coloriage”, nagrana z moim kwartetem i gościnnie z Kayah, zawiera klimaty folkowe – bałkańskie i jest zupełnie inna. Nasza pierwsza płyta „Magia del Tango” zawiera tanga Astora Piazzolli. Ten krążek ma też osobliwy klimat i jak czasami słucham tej płyty, to sam ciągle wyszukuję nowe smaczki w tych nagraniach i chętnie też wracamy teraz do tych kompozycji. Każdy z tych albumów ma swoją siłę i swój charakter. Wszystkie płyty są dostępne, ale gdyby ktoś miał problem, to na naszej stronie jest też sklep, który dystrybuuje nasze płyty.

        Wyjeżdżacie z Leżajska ze wspaniałymi wrażeniami i może niedługo zechcecie tutaj ponownie wystąpić albo przyjechać do innego miasta na Podkarpaciu. Zauważył Pan, że coraz szybciej się do nas jedzie.

        - Przed wyjazdem moja żona się niepokoiła – co wy tak późno wyjeżdżacie? Tłumaczyłem jej, że prawie przez cały czas jedziemy autostradą. Wrażenia są piorunujące, bo jak już powiedziałem, miejsce wyjątkowe i wspaniała publiczność, która przez cały czas nas inspirowała i mobilizowała. Publiczność podczas tego wydarzenia była najważniejsza.

        Bardzo Panu dziękuję za wspaniały koncert i za rozmowę.

        - Ja również bardzo dziękuję i serdecznie wszystkich pozdrawiam.

Z Marcinem Wyrostkiem – wyśmienitym akordeonistą rozmawiała Zofia Stopińska w Leżajsku 16 czerwca 2018 roku

Serdecznie polecam ten Festiwal...

        Przez dwa dni (15 i 16 czerwca) w Kościele Farnym pw. św. Wojciecha i Stanisław w Rzeszowie odbywał się XXII Międzynarodowy Festiwal Pieśni Religijnej „Cantate Deo” Rzeszów 2018.
        Organizatorem Festiwalu był Polski Związek Chórów i Orkiestr, Oddział w Rzeszowie, dyrektorem artystycznym był Grzegorz Oliwa, a koordynatorem Maria Tronina-Telichowska. W gronie współorganizatorów znaleźli się: Diecezja Rzeszowska, Parafia Farna w Rzeszowie oraz Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie. Festiwal wsparli finansowo: Diecezja Rzeszowska, Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego i Gmina Miasto Rzeszów.
        Występy chórów oceniało jury pod przewodnictwem dr hab. Anny Olszewskiej – dyrygenta, chórmistrza i pedagoga UMFC, z którą rozmawiałam po zakończeniu obrad.
Oto spostrzeżenia przewodniczącej jury.

        Anna Olszewska: Uważam, że Festiwal doskonale wpisuje się w potrzeby środowiska nie tylko Rzeszowa i Podkarpacia, ale również całego kraju. Mamy także chór z zagranicy – to bardzo dobrze rokuje na przyszłość i niezwykle cieszy.
Uważam, że stan chóralistyki na Podkarpaciu wygląda nieźle. Oczywiście, że jak na każdym konkursie były chóry lepsze oraz takie, które są na początku swojej drogi artystycznej i muszą jeszcze pracować nad udoskonalaniem swoich umiejętności.
Najważniejsze zawsze przy ocenie prezentacji konkursowych jest to, czy dyrygent, który prowadzi chór, ma świadomość, czego jeszcze zespołowi brakuje. Czasami jest to widoczne po gestach dyrygenckich, czy koryguje na bieżąco błędy – na przykład intonacyjne, które można gestem, ruchem wskazać, że należy to poprawić. Podobnie jest z problemami z dykcją – po to mamy ręce i nimi dyrygujemy podczas prezentacji, żeby to właśnie czynić. Na szczęście jest cała grupa młodych dyrygentów, którzy doskonale rokują i wiadomo, że będą chcieli się rozwijać. Założeniem konkursów i festiwali jest pokazanie dyrygentom, nad czym muszą pracować, na co zwracać szczególną uwagę.
Występy chórów traktujemy nie tylko w wymiarze artystycznym, że mamy piękne wykonanie, ale również w wymiarze dydaktycznym.

        Zofia Stopińska: Odnoszę wrażenie, że chóry bardzo ambitnie potraktowały udział w tym Festiwalu i często sięgały po program za trudny.

        - Najczęściej zdarza się to młodym dyrygentom. Oczywistym jest, że kiedy absolwent kończy studia i ma dużą wiedzę, chciałby zmierzyć się od razu z bardzo ambitnym repertuarem, bo na przykład – tymi utworami dyrygował podczas swoich zajęć. Są oczywiście plusy i minusy takich działań. Minusem jest to, że często chór nie jest w stanie podołać takiemu wyzwaniu i prezentacja nie jest dobra, ale plus – może malutki – jest taki, że dyrygent ma ambicje i zapał do pracy. Kluczem do rozwiązania problemu jest tylko zapytanie, czy słyszy te błędy, które jeszcze się nam pokazały podczas prezentacji.
Wybieranie utworów zbyt trudnych do wykonania jest zazwyczaj związane z młodością i brakiem dystansu do przestrzeni i obserwacji. Każdy dyrygent powinien nie tylko skupiać się na własnych wykonaniach, ale z dużą dozą pokory i analitycznego myślenia słuchać innych wykonań i wzorować się na tych najlepszych. Po to między innymi organizowane są festiwale i przeglądy, aby się wzorować, obserwować, słuchać i wykorzystywać to, co najlepsze.
Szkoda, że nie ma takiego zjawiska – nie tylko tutaj, ale także podczas wielu konkursów chóralnych w Polsce i za granicą, że chóry słuchają siebie nawzajem, bo w ten sposób można się wiele nauczyć.
Powinniśmy się nawzajem słuchać, bo to jest cenne.

        Co Pani sadzi o takiej otwartej formule konkursu, że każdy chór może brać udział w Festiwalu?

        - Jest doskonała, bo tak właśnie być powinno. Śpiewanie w chórze powinno być powszechne, a zespołów powinno być jak najwięcej. Szkoda, że na tym Festiwalu było mało zespołów dziecięcych. Uważam, że jeżeli dzieci będą śpiewały już od wczesnych lat, to jak będą miały po dwadzieścia lat – ich śpiew będzie rajem dla naszych uszu. Namawiam gorąco do udziału w konkursie zespoły dziecięce. Można przecież dobrać repertuar adekwatny do możliwości zespołu i wcale nie trzeba śpiewać utworów wielogłosowych. Chór szkoły podstawowej może zaśpiewać utwory dwugłosowe i sprawi tym radość zarówno sobie, jak i słuchaczom, bo najważniejsza jest radość śpiewania. Ważna jest nie tylko precyzja, ale także ekspresja i entuzjazm. Zapraszamy również chóry dziecięce.

        Tym bardziej, że Festiwal „Cantate Deo” odbywa się w cyklu rocznym, można już myśleć o repertuarze, a od początku nowego roku szkolnego rozpocząć przygotowania. Proszę, aby opowiedziała Pani także o sobie, bo wyrosła Pani w muzycznej rodzinie i dzięki temu, że w domu rozbrzmiewała muzyka, została Pani muzykiem.

        - Rzeczywiście, wyrosłam w domu z tradycjami muzycznymi. Moja mama jest muzykiem – ukończyła teorię muzyki w Akademii Muzycznej w Gdańsku, przez wiele lat pracowała w szkole muzycznej i ja w tej szkole muzycznej się wychowałam. Drugim środowiskiem, które miało wpływ na moje wychowanie, był kościół, gdzie początkowo śpiewałam w scholii prowadzonej przez księdza proboszcza. Schola ta w naszym okręgu odnosiła bardzo duże sukcesy, bo śpiewałyśmy bardzo ambitny repertuar, jak na ówczesne możliwości. Później już sama prowadziłam schole i chóry w kościele. Te dwa środowiska zawsze się przeplatały, a w kręgu śpiewu chóralnego przebywałam od najmłodszych lat.
Kończąc liceum zastanawiałam się, co mogę robić w życiu, ale wybór był w zasadzie oczywisty – to musiała być muzyka.

        Pewnie też nie było żadnych wątpliwości dotyczących wyboru kierunku.

        - Chóralistyką zajmowałam się od najmłodszych lat, ale również później życie tak pokierowało moimi losami, że pracowałam w dwóch obszarach – zajmowałam się chórami, ale również uczyłam w szkole muzycznej gry na gitarze, nawet ukończyłam studia licencjackie i magisterskie w Akademii Muzycznej w Poznaniu na Wydziale Instrumentalnym w klasie gitary. Z biegiem lat moje zainteresowania i preferencje wykonawcze coraz bardziej koncentrowały się wokół chórów, trzeba było jedną „srokę” puścić, bo dwóch srok za ogon nie można trzymać, prowadząc intensywne życie artystyczne. Zrezygnowałam z gitary na rzecz chórów.

        Działa Pani w środowisku akademickim i nie tylko.

        - To prawda, bo pracuję na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina na Wydziale Instrumentalno-Pedagogicznym w Białymstoku. Tam prowadzę między innymi zajęcia z dyrygowania, ale moja działalność artystyczna także się zmieniała, ponieważ przez wiele lat prowadziłam chór akademicki w jednej z uczelni białostockich, a później zrządzeniem losu zaczęłam prowadzić chór żeński w jednej ze szkół średnich w Białymstoku. Następnie zaproponowano mi opiekę nad znakomitym zespołem, który był przez wiele lat jednym z najlepszych zespołów młodzieżowych w Polsce – Chór Żeński Zespołu Szkół Muzycznych „Schola Cantorum Bialostociensis” i prowadzę ten chór do dzisiaj.
Aktualnie prowadzę trzy chóry: Chór Kameralny „Con Spirito”, który zmieniał siedzibę i mecenasa – teraz działamy przy Wyższej Szkole Medycznej w Białymstoku, Międzyszkolny Chór Żeński przy III Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku i „Scholę Cantorum Bialostociensis”. Szczególnie dwa ostatnie z wymienionych zespołów są intensywnie koncertujące, często bierzemy udział w konkursach chóralnych w Polsce i za granicą. W tym roku szkolnym, akademickim byłam z tymi chórami na siedmiu konkursach – to bardzo dużo i trzeba było sporo czasu poświęcić na przygotowanie się do nich.
Chór „Con Spirito” zrzesza w swoich szeregach osoby dorosłe, studentów oraz pracujące i dlatego
jesteśmy mniej mobilni i koncentrujemy się na koncertach w naszym mieście.

        Dowiedziałam się, że nie jest Pani po raz pierwszy na Festiwalu „Cantate Deo” w Rzeszowie.

        - Jestem na tym konkursie już drugi raz. Pierwszy raz byłam w roku 2004 jako młoda dyrygentka ze swoim chórem - Chórem Wyższej Szkoły Administracji Publicznej z Białegostoku i wtedy mieliśmy to szczęście, że udało nam się zająć I miejsce, i było to duże przeżycie.
Minęło trochę lat, bo czternaście, i jestem na tym samym konkursie już po drugiej stronie stołu. Przyznam, że tak, jak wtedy nam się ten konkurs bardzo podobał, tak teraz również. Jestem zachwycona przede wszystkim atmosferą i doskonałą organizacją. Pani Maria Tronina-Telichowska, będąc głównym organizatorem, staje na wysokości zadania i wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Akustyka w Kościele Farnym w Rzeszowie jest wyśmienita. Chóry powinny tutaj przyjeżdżać i delektować się pięknym dźwiękiem, bo ten kościół daje możliwości doskonałej prezentacji artystycznej.
Serdecznie polecam ten Festiwal i na pewno informacja o świetnych warunkach, które tutaj są, pójdzie w świat również z moich ust.

        Mam także nadzieję, że podczas następnych edycji będzie okazja także do spotkania z Panią – jeśli nie w charakterze jurora, to może dyrygenta.

        - To jest bardzo prawdopodobne, chociaż trudno mówić o tym, co będzie za jakiś czas. Jestem osobą działającą bardzo intensywnie, dużo jeżdżę ze swoimi zespołami i zawsze Rzeszów może być na naszej trasie – kto wie?

BOOM w Filharmonii Podkarpackiej - "Nabucco"

Giuseppe Verdi
NABUCCO
OPERA W CZTERECH AKTACH
Libretto: Temistocle Solera

23 czerwca 2018, (SOBOTA), GODZ. 18:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

Realizatorzy:
kierownictwo muzyczne: Igor Dohovič
kierownictwo chóru: Zygmunt Magiera
reżyseria: Václav Věžník
scenografia: Jaroslav Milfajt
kostiumy: Danica Hanáková

Obsada: soliści słowackich i polskich scen operowych Chór Państwowej Opery w Koszycach oraz chór Octava+, Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej

Produkcja: Meyer Management

Opera „Nabucco” po raz pierwszy odniosła sukces w La Scali w 1842 roku i od tego czasu wystawiana jest w największych teatrach operowych na świecie. Ta monumentalna opera przenosi widzów do VI wieku p.n.e., do czasów niewoli babilońskiej. Pierwsze wystawienie dzieła zbiegło się z czasem, w którym rozbite na małe regiony Włochy dążyły do zjednoczenia i wyzwolenia spod władzy Austrii i Francji. Nic zatem dziwnego, że pierwsi widzowie dopatrywali się w Nabucco analogii do aktualnej sytuacji swojej ojczyzny. Najsłynniejszym fragmentem dzieła jest chór Va, pensiero... „Uleć myśli na skrzydłach złocistych, wzlatuj ponad doliny i góry, gdzie jaśnieje powietrze przeczyste, gdzie rodzinnej mej ziemi brzmi głos”.

Opera "Nabucco" w Filharmonii Podkarpackiej

Giuseppe Verdi
NABUCCO
OPERA W CZTERECH AKTACH
Libretto: Temistocle Solera

23 czerwca 2018, (SOBOTA), GODZ. 18:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

Realizatorzy:
kierownictwo muzyczne: Igor Dohovič
kierownictwo chóru: Zygmunt Magiera
reżyseria: Václav Věžník
scenografia: Jaroslav Milfajt
kostiumy: Danica Hanáková

Obsada: soliści słowackich i polskich scen operowych Chór Państwowej Opery w Koszycach oraz chór Octava+, Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej

Produkcja: Meyer Management

Opera „Nabucco” po raz pierwszy odniosła sukces w La Scali w 1842 roku i od tego czasu wystawiana jest w największych teatrach operowych na świecie. Ta monumentalna opera przenosi widzów do VI wieku p.n.e., do czasów niewoli babilońskiej. Pierwsze wystawienie dzieła zbiegło się z czasem, w którym rozbite na małe regiony Włochy dążyły do zjednoczenia i wyzwolenia spod władzy Austrii i Francji. Nic zatem dziwnego, że pierwsi widzowie dopatrywali się w Nabucco analogii do aktualnej sytuacji swojej ojczyzny. Najsłynniejszym fragmentem dzieła jest chór Va, pensiero... „Uleć myśli na skrzydłach złocistych, wzlatuj ponad doliny i góry, gdzie jaśnieje powietrze przeczyste, gdzie rodzinnej mej ziemi brzmi głos”.

Subskrybuj to źródło RSS