wywiady

35 lat Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

        Pragnę Państwu przybliżyć wyjątkowe miejsce na muzycznej mapie Polski. To otoczony parkiem murowany dworek w Kąśnej Dolnej, który w 1897 roku został zakupiony przez Ignacego Jana Paderewskiego. Jest to jedyna zachowana na świecie posiadłość Mistrza.
       Na stronie internetowej Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, które opiekuje się tym miejscem, Jan Popis, muzykolog i krytyk muzyczny, przybliżając sylwetkę Patrona pisze m.in.: „Od dawna marzyłem o nabyciu małej wiejskiej posiadłości z ładnym lasem i wodą. Nigdy nie liczyłem na dochód z niej, po prostu pragnąłem mieć własny zakątek, którym mógłbym się do woli cieszyć. […]”. Okazała się nim Kąśna Dolna.
        Dwór, obecnie stylowo odrestaurowany, tętniący muzyką i otwarty dla zwiedzających, powstał około 1833 roku. W 1897 został przebudowany przez Paderewskiego. Po roku 1903, podobnie jak cała nieruchomość zmieniał właścicieli. Po 1945 nastąpiła parcelacja majątku, a opustoszały i zmieniający lokatorów Dwór, zaczął popadać w ruinę do czasu, gdy w roku 1976 Tarnowskie Towarzystwo Muzyczne rozpoczęło starania o przywrócenie pamięci miejsca (na wzór Żelazowej Woli) pobytu tam Wielkiego Artysty i Patrioty. W 1983, jeszcze na dziedzińcu Dworu, odbył się pierwszy koncert, a w roku następnym pierwszy recital w ramach tarnowskiego Tygodnia Talentów.

Z panem Łukaszem Gajem, dyrektorem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, rozmawiamy o ostatnich dekadach działalności i obchodzonym jubileuszu.

       35 lat Centrum Paderewskiego nie wiadomo kiedy minęło. Spoglądając na lata możemy być dumni, że jesteśmy w tym miejscu. Centrum powstało w 1990 roku na bazie istniejącego od 1869 roku Tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego.
       Po utworzeniu Centrum Paderewskiego, pani dyrektor Anna Knapik położyła solidny kamień węgielny pod tę instytucję i my do dzisiaj z tego korzystamy.
       Spośród najważniejszych cyklicznych przedsięwzięć należy wymienić zapoczątkowany w 1996 roku Festiwal Muzyki Kameralnej Bravo Maestro, który w przyszłym roku będzie obchodził 30-lecie i już myślimy o tym festiwalu.

Z okazji jubileuszu w tym sezonie odbędzie się więcej koncertów.

       Zaplanowaliśmy trzy dodatkowe koncerty. Pierwszy odbył się w lipcu, a przed nami kolejne dwa: 21 września o godzinie 17.00 Motion Trio i orkiestra Aukso pod dyrekcją Marka Mosia, grać będą utwory Jana A. P. Kaczmarka skomponowane do filmów, natomiast 19 października o tej samej porze wystąpią Szymon Nehring i Orkiestra Kameralna Filharmonii Krakowskiej , a usłyszą Państwo II Koncert fortepianowy f-moll op. 21 Fryderyka Chopina.
       Bieżący sezon zakończymy tradycyjnie kolejną edycją festiwalu Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc. W tym roku proponujemy dwa znakomite koncerty oraz spektakl poświęcony ks. prof. Józefowi Tischnerowi.

Wiele uwagi, czasu i energii poświęcacie wydarzeniom edukacyjnym.

       Kształcenie młodzieży i dzieci to jeden z celów statutowych Centrum Paderewskiego. Szczególną uwagę poświęcamy dzieciom, które stawiają pierwsze kroki w przygodzie muzycznej. Są to głównie warsztaty dla dzieci i młodzieży, audycje, koncerty… Goszczą u nas zaprzyjaźnione szkoły z regionu i Małopolski, ale nie tylko. Również wielcy artyści, którzy przyjeżdżają do Kąśnej na koncerty, bardzo chętnie tutaj wracają ze swoimi programami warsztatowymi. Przykładem jest Letnia Akademia Doskonałości, która odbyła się w tym roku po raz piąty w Centrum Paderewskiego, ze znakomitymi śpiewakami w roli pedagogów. Uczestnikami byli studenci oraz absolwenci wydziałów wokalnych i wokalno-aktorskich.

Od wielu lat mam szczęście bywać na organizowanych przez Centrum Paderewskiego koncertach, zachwycać się zabudowaniami dworskimi, parkiem, który je otacza, zgromadzonymi pamiątkami związanymi z Patronem tego miejsca, niezwykłą atmosferą i waszą dbałością o cały ten obiekt.

       Dokładamy wszelkich starań i cieszmy się, że jest to zauważalne.
       Zaaranżowana na salę koncertową stodoła pochodzi z pierwszej połowy XX wieku. Jej charakterystyczne drewniane sklepienie, doskonała akustyka i niepowtarzalny klimat zyskały uznanie najznakomitszych artystów oraz odbiorców ich twórczości, uczestniczących w kąśnieńskich wydarzeniach. Adaptacja stodoły na salę koncertową rozpoczęła się wiosną 2006 roku, a już w sierpniu odbyły się w niej pierwsze koncerty w ramach VI Festiwalu Bravo Maestro.
       Teraz kończymy nowy projekt. Wymieniamy kostkę betonową na granitową wokół dworu i na wszystkich ciągach pieszych, kończymy także wykonanie odwodnienia izolacji pionowej fundamentów w dworze. Jest to pierwszy etap remontu dworu, a środki na ten cel pozyskał nasz organizator - Powiat Tarnowski. Poszukujemy środków na remont elewacji dworu, bo chcemy aby wróciła do swojej świetności.
       Remonty zaczęliśmy od stojącej obok dworu oficyny południowej, w której znajduje się Dom Pracy Twórczej . Najpierw wyremontowany został dach, później elewacja, odnowiliśmy wszystkie pomieszczenia, recepcja, pokoje, łazienki, powstała Kawiarnia Maestro. Cieszymy się, że to wszystko zostało wykonane bardzo starannie i dobrze nam służy.

Ciekawa jestem, czy odbywający się pod koniec sierpnia festiwal Bravo Maestro będzie nadal tak różnorodny jak w ostatnich latach?

       Zdecydowanie tak. To jest siła wszystkich naszych programów. Otwieramy się na różne gatunki muzyki z racji naszego położenia. Od najbliższego dużego miasta, którym jest Tarnów, jesteśmy oddaleni o 40 kilometrów. Przyjeżdżają do nas także melomani: z Krakowa, Brzeska, Nowego Sącza, Gorlic… Oni muszą wiedzieć na co jadą. Nasza oferta musi być tak kierowana, aby w programie przez cały rok – nie tylko na festiwalu Bravo Maestro, każdy mógł sobie wybrać ulubionego wykonawcę, czy gatunek muzyki.
        Bravo Maestro to jest oczywiście festiwal muzyki klasycznej, ale w tegorocznej edycji odbył się jeden wyjątkowy koncert „Tango Ritual”, wypełniony kompozycjami Astora Piazzoli. Był to czysto akustyczny wieczór, w wykonaniu znakomitych muzyków, z których każdy jest świetnym kameralistą, występującym na co dzień w Polsce i za granicą.

Bravo Maestro 2025 Wieczór tangowyWykonawcy koncertu "Tango Ritual" od lewej: Michał Sobuś - kontrabas, Andrzej Olewiński - gitara, Regina Gowarzewska - prowadzenie koncertu, Klaudiusz Baran - bandoneon, Kuba Mtuszczak - fortepian, Christian Danowicz - skrzypce, fot. Kornelia Cygan / CPwKD

W tym roku można się jeszcze kilka razy wybrać do Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, aby posłuchać muzyki i zobaczyć park w jesiennej szacie.

        Zapraszam 21 września o 17.00 na koncert Motion Trio i orkiestry AUKSO. Wyjątkowy koncert odbędzie się 19 października również o 17.00. W listopadzie, w ramach festiwalu Viva Polonia! odbędą się dwa koncerty: Natalia Kukulska – jedna z najbardziej cenionych polskich wokalistek oraz wybitny pianista i kompozytor Paweł Tomaszewski zaprezentują program złożony z największych przebojów artystki w niezwykłej kameralnej odsłonie, a 11 listopada zapraszamy na koncert poświęcony znakomitemu polskiemu artyście Krzysztofowi Krawczykowi, w wykonaniu świetnych wokalistów i orkiestry Arte Symfoniko pod dyrekcją Mieczysława Smydy.
        Mamy także już zaplanowany przyszłoroczny sezon. Jeszcze we wrześniu będziemy ustalać z artystami terminy koncertów. Natomiast kulminacyjnym punktem będzie 30-lecie Bravo Maestro, wspaniałego festiwalu zakładanego przez wybitnych muzyków, mam nadzieję, że większość z nich uda mi się do Kąśnej zaprosić.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

       Ja także dziękuję.

Zofia Stopińska 

Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej Koncerty Wrzesień i październik

Filharmonia Podkarpacka czeka na Państwa

Niedawno, bo 13 czerwca 2025 roku odbyło się uroczyste zakończenie 70. sezonu artystycznego Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, a już pora rozpoczynać kolejny. Z panią dyrektor Martą Wierzbieniec pragniemy przybliżyć plany na najbliższe miesiące w nowym sezonie i zaprosić na wszystkie koncerty.

      Rzeczywiście, czas biegnie w piorunującym tempie bo nie zdążyliśmy jeszcze odpocząć po zakończeniu sezonu, a już dokonujemy aktualizacji naszych planów koncertowych na 71. sezon artystyczny Filharmonii Podkarpackiej.
      26 września rusza cykl koncertów abonamentowych i do końca stycznia 2026 roku odbędzie się ich trzynaście, ale już we wrześniu orkiestra będzie kilkakrotnie występować. Tak jak Pani wspomniała, zakończyliśmy sezon jubileuszowy, ale przecież rok jubileuszowy ciągle trwa, bo pierwszy koncert Orkiestry Symfonicznej w Rzeszowie miał miejsce w kwietniu 1955 roku i stąd cały 2025 roku traktujemy jako Rok Jubileuszowy dla Filharmonii. Dlatego pojawią się u nas dyrygenci oraz soliści, których publiczność już miała okazję podziwiać. Wymienię tylko tak znakomitych solistów jak: Łukasz Długosz (flet), Tomasz Strahl (wiolonczela), Bartłomiej Nizioł (skrzypce) oraz dyrygentów: Zygmunta Rycherta, Mirosława Jacka Błaszczyka i Jiři Petrdlika.

Różnorodne pod każdym względem będą programy koncertów.

Dobieramy też repertuar tak, aby były to utwory, które były tu kiedyś wykonywane i gromko oklaskiwane. Nie zabraknie także utworów, które publiczność usłyszy po raz pierwszy oraz młodych wykonawców – solistów, dyrygentów, członków polskiej ekipy na Konkurs Chopinowski, który w październiku tego roku rozpocznie się w Warszawie. Podczas inauguracji wystąpi jeden z nich młodziutki pianista Jan Widlarz, (którego ojciec pochodzi z Rzeszowa), a w jego wykonaniu usłyszymy Koncert e-moll op. 11 Fryderyka Chopina.
Zaplanowaliśmy na trzy dni (poniedziałek, wtorek, środa) poprzedzające koncert oficjalnie inaugurujący sezon, recitale Andrzeja Wiercińskiego, Zuzanny Sejbuk i Antoniego Kłeczka, którzy także są członkami polskiej ekipy na Konkurs Chopinowski.
      Będą występować także muzycy, którzy na co dzień tworzą Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej, np. na koniec października zaplanowaliśmy koncert, podczas którego zabrzmi Oktet Franciszka Schuberta w wykonaniu muzyków naszej orkiestry.
Będzie też inny regionalny akcent – pan prof. Paweł Paluch, znakomity akordeonista wystąpi podczas jednego z koncertów, podczas którego zabrzmią także jego kompozycje.
      Muzyka litewska znajdzie się w programie jednego z koncertów, będą też wieczory z utworami kompozytorów amerykańskich, nie zabraknie także dzieł twórców rodem z Hiszpanii. Portugalii oraz Mieczysława Karłowicza, Władysława Żeleńskiego, Roberta Schumanna i innych twórców światowej literatury muzycznej. Wymienię tylko arcydzieło nazywane „operowym” Requiem Giuseppe Verdiego, które zostanie wykonane 24 października przez wspaniałych solistów, Chór Filharmonii i Opery Podlaskiej oraz Orkiestrę Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Davida Giméneza. Na pewno będzie to niezwykłe wydarzenie.
      Zaplanowaliśmy już karnawał, w tym koncert sylwestrowy i noworoczny, które poprowadzi doskonale Państwu znany dyrygent Vladimir Kiradijev.

Marta Wierzbieniec 11.04.25 III KOncert JubileuszowyIII Koncert Jubileuszowy w Filharmonii Podkarpackiej - 11.04.2025r. - soliści: Iwona Socha - sopran, Monika Korybalska - mezzosopran, Paweł Skałuba - tenor, Tomasz Raff - bas. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, Chór Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego ( studenci i absolwenci), Jerzy Swoboda - dyrygent, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Utrzymane są również pozostałe nurty; koncerty kameralne, „BOOM”, „Przestrzeń Otwarta dla Muzyki”…

      Przygotowujemy także koncerty kameralne, a pierwszy w tym sezonie wykonany zostanie z okazji Dnia Seniora. Koncert odbędzie się 5 października, w niedzielę o godz. 15.00. Sala kameralna sprzyja takim prezentacjom. Wspomniałam o Oktecie Schuberta, będzie także muzyczna opowieść o Marii Callas, a szczegółowe informacje o wszystkich koncertach I części 71. Sezonu Artystycznego Filharmonii Podkarpackiej znajdą Państwo na naszej stronie internetowej www.filharmonia.rzeszow.pl
       Po raz piętnasty realizować będziemy projekt „Przestrzeń Otwarta dla Muzyki”. Przy tej okazji chcę bardzo serdecznie podziękować władzom samorządowym Województwa Podkarpackiego: panu marszałkowi Władysławowi Ortylowi, zarządowi i sejmikowi, bo to dzięki dotacji Urzędu Marszałkowskiego ten projekt może być realizowany. W ramach tego cyklu nasza orkiestra albo zespoły kameralne stworzone z członków orkiestry, występują w różnych miejscach Województwa Podkarpackiego. Już we wrześniu taki koncert odbędzie się w Pałacu Tarnowskich w Tarnobrzegu.
       Natomiast pomysł koncertów z cyklu „Balet, Opera, Operetka, Musical” zrodził się osiem lat temu i spotkał się z bardzo sympatycznym przyjęciem naszych odbiorców. Fragmenty opery, niekiedy opera w szacie scenicznej, z kostiumami i dekoracjami jest u nas dosyć często wykonywana. Są także koncerty repertuarowo nawiązujące do baletu, czy muzyki operetkowej i musicalowej.

Filharmonia Podkarpacka będzie też kontynuować bardzo aktywnie prowadzoną działalność skierowaną do najmłodszych odbiorców.

       Codziennie rano od września do czerwca wyjeżdża z Filharmonii bus z muzykami i udaje się do szkół, przedszkoli oraz innych ośrodków zajmujących się edukacją młodego pokolenia i tam odbywają się audycje umuzykalniające. Na poszczególne miesiące ustalone są tematy tych audycji, wykonawcy, repertuar. Takich audycji w skali roku kalendarzowego odbywa się ponad 900. Kilka razy w roku najmłodsi słuchacze zapraszani są na koncerty do Filharmonii. Najbliższy taki koncert odbędzie się w listopadzie. O tej ważnej działalności często mówią nam dorośli już słuchacze, którzy wspominają jak to kiedyś, będąc uczniami szkoły podstawowej, uczestniczyli w takich audycjach umuzykalniających.
Myślimy także o kolejnych nagraniach i wyjazdach.

Marta Wierzbieniec 27.04.25 IV Koncert JubileuszowyIV Koncert Jubileuszowy w Filharmonii Podkarpackiej - 27.04.2025r.- Chór Polskiego Radia Lusławice, Chór Filharmonii Krakowskiej, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, dyr. Tadeusz Wojciechowski, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Słyszałam, że wybieracie się niedługo w daleką podróż.

       Orkiestra zaproszona została po raz drugi na tournée koncertowe w Chinach. Jesteśmy na etapie ostatnich rozmów na ten temat i nie mogę jeszcze powiedzieć, czy to się uda zrealizować na przełomie 2025/2026 roku. Być może wyjedziemy trochę później.

Można już kupić bilety i abonamenty na I część sezonu.

       Bardzo się cieszymy, że jest ogromne zainteresowanie sprzedażą abonamentów. Dla melomanów jest to ogromna wygoda, bo zapewnione są wejścia i stałe miejsca na poszczególne koncerty w ramach kilku miesięcy. Niebawem, bo pod koniec jesieni ogłosimy drugą część sezonu i daty sprzedaży abonamentów na kolejne koncerty tego sezonu. Warto dodać, że bilety w abonamencie są tańsze od biletów na poszczególne koncerty oddzielnie.
       Jak Państwo z pewnością zauważyli, w nadchodzącym sezonie będzie więcej koncertów niż w ubiegłym. W tym bardzo różnorodnym, barwnym repertuarze prezentowane będą dzieła z różnych epok wspaniałych twórców polskich, europejskich i nie tylko. Mam nadzieję, że to wszystko spotka się z Państwa zainteresowaniem i każdy będzie mógł znaleźć odpowiedni dla siebie repertuar czy wykonawcę – zapraszamy.
Filharmonia Podkarpacka czeka na Państwa.

Kocham muzykę, współpracę z artystami i publiczność

      Zapraszam Państwa na kolejne spotkanie zarejestrowane w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej podczas festiwalu „Bravo Maestro”. Tuż po koncercie finałowym poprosiłam o rozmowę panią Reginę Gowarzewską, która od lat jest konferansjerką tego festiwalu.

      Regina Gowarzewska jest absolwentką Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, w klasie prof. Stanisławy Marciniak-Gowarzewskiej. W Operze Śląskiej w Bytomiu zadebiutowała rolą Magdaleny w operze „Rigoletto” Giuseppe Verdiego. Przez szereg lat współpracowała z tą sceną, wykonując role mezzosopranowe. Jest cenionym publicystą, współpracującym ze specjalistycznymi periodykami poświęconymi muzyce oraz współautorem wydawnictw: „Pół wieku Opery Śląskiej”, „Adam Didur z Woli Sękowej” i „Artyści z Zagłębia”, a także autorem publikacji „60 lat Filharmonii Zabrzańskiej”.

      Ukończyła studia podyplomowe w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach na kierunku public relations. Często pełni funkcję rzecznika prasowego imprez związanych z muzyką, jak choćby Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Michała Spisaka w Dąbrowie Górniczej czy Międzynarodowego Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura w Bytomiu. Wykłada w katowickiej Akademii Muzycznej, prowadząc zajęcia ze specjalistycznej literatury wokalnej.

      Dała się też poznać bardziej jako lubiany przez publiczność prelegent i konferansjer, prowadząc koncerty w wielu miastach w kraju i współpracując z licznymi instytucjami kultury. Specjalizuje się również w koncertach edukacyjnych dla dzieci i młodzieży. Pracuje w Filharmonii Śląskiej w Katowicach na stanowisku kierownika biura koncertowego. Została odznaczona medalem Zasłużony dla Kultury Polskiej oraz otrzymała Nagrodę Prezydenta Miasta Katowice w dziedzinie kultury.

Jak długo przyjeżdża Pani na Festiwal Bravo Maestro?

      Nie mogę się doliczyć. Najstarsze zdjęcia jakie mam pochodzą z 2017 roku i później już mam komplety z każdego roku, ale na pewno byłam tutaj dużo wcześniej na jakimś koncercie.

Podobnie jak w latach ubiegłych przybliżała Pani programy i wykonawców wszystkich koncertów.

       Centrum Paderewskiego, to wyjątkowe miejsce z wyjątkową publicznością, która znakomicie przyjmuje wszystkie koncerty. Tegoroczny Festiwal tradycyjnie zakończył Maraton Muzyczny, w którym zaprezentowana została muzyka kompozytorów, którzy inspirowali się folklorem z różnych krajów. To jest niesamowite, że co roku publiczność wypełnia salę, aby słuchać właściwie tych samych artystów. Maraton jest długi, a ludzie i tak nie chcą wychodzić z Sali Koncertowej Stodoła, z entuzjazmem oklaskują wykonawców, domagają się bisów – to jest ewenement.
        Tegoroczny Festiwal rozpoczął się występem studentów Wydziału Wokalno - Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach. Świetnym młodym wokalistom towarzyszyła Ukraińska Orkiestra Symfoniczna NADIJA pod dyrekcją Jerzego Dybała. Wykonali jedyną komiczną operę w dorobku Giacomo Pucciniego „Gianni Schicchi”.
Ja już wcześniej widziałam ten spektakl w wersji scenicznej, bo ze studentami pracował Michał Znaniecki i odbyło się kilka pełnych spektakli. W jednej części wystawiona została inna opera Pucciniego „Siostra Angelica”, a drugiej „Gianni Schicchi”.
Tutaj nie było warunków, żeby wystawić tę operę w wersji scenicznej, ale były elementy gry aktorskiej i rekwizyty. Takie wykonania są bardzo ważne dla młodych ludzi, bo dają im dużo swobody także na estradzie. Chcę podkreślić, że mamy znakomitą śpiewającą młodzież, a podczas piątkowego koncertu wszystkie głosy były przepiękne.
Wczoraj odbyło się spotkanie z tangiem, z artystą znanym kąśnieńskiej publiczności znakomicie.
Jest to akordeonista i bandoneonista prof. Klaudiusz Baran, który bywa tu od lat, ale tym razem przyjechał z wyjątkowym projektem „Tango Ritual”, a wykonawcami są: Klaudiusz Baran – bandoneon, Christian Danowicz - skrzypce, Andrzej Olewiński – gitara, Kuba Matuszczyk – fortepian, Michał Sobuś – kontrabas. Każdy z nich, czy jako klasyk, czy jako jazzman jest wybitnym muzykiem.
To był magiczny, pełen ognia wieczór. Owacja publiczności była bardzo spontaniczna, bo momentami przypominała koncert rockowy. Magia tanga porwała wszystkich.

Regina Gowarzewska Kąśna Tango 800Sala Koncertowa STODOŁA w Kąśnej Dolnej - Wieczór Tangowy - od lewej: Michał Sobuś - kontrabas, Andrzej Olewińcki - gitara, Regina Gowarzewska - słowo o muzyce, Klaudiusz Baran - bandoneon, Kuba Matuszczyk - fortepian, Christian Danowicz - skrzypce, fot. Kornelia Cygan (Archiwum CPwKD)

W tym roku obchodzony jest jubileusz 35-lecia działalności Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.

       Z ogromną radością patrzę jak to miejsce się zmienia, jak pięknieje, jak stało się dobrym domem dla różnej muzyki. Rozbrzmiewają tutaj różne gatunki, różne stylistyki, ale zawsze zapraszani są znakomici wykonawcy.

Zapraszana jest także do Kąśnej młodzież, a nawet dzieci.

      Tutaj często odbywają się także warsztaty. Młodzi ludzie mogą się tu kształcić, przyjeżdżają instrumentaliści i śpiewacy, aby w kąśnieńskim spokoju pracować nad sobą, rozwijać się, a potem pokazywać to co osiągnęli publiczności.

Dwór, w którym zgromadzono wiele pamiątek po Ignacym Janie Paderewskim, otoczony jest pięknym parkiem.

To wszystko trudno przecenić. Mam sporo znajomych i kilka osób w rodzinie, którzy pytają często, dokąd jedziesz, gdzie jest ta Kąśna Dolna? Zawsze im opowiadam. Kilkoro z nich przyjechało tutaj, aby zobaczyć to miejsce i każdy z nich był zachwycony.

Ciekawa jestem, jak Pani przygotowuje się do prowadzenia koncertów. Sądzę, że nie jest to łatwe, bo trzeba najkrócej jak to możliwe zainteresować publiczność, nawiązać z nią kontakt oraz czuwać nad przebiegiem koncertu. Czasami zdarza się coś niespodziewanego.

       Przygotowując się do każdego koncertu ciągle się uczę. Każdy koncert różni się repertuarem, pojawiają się utwory, których nie znałam. Światowy dorobek w tej dziedzinie jest potężny i nie ma możliwości , żeby wszystko poznać.
Uczę się cały czas, czytam dużo książek, wydawnictw muzycznych i szukam informacji w internecie.
Czasami bawi mnie, jak moi studenci, których uczę literatury wokalnej w Akademii Muzycznej w Katowicach, pytają – skąd pani to wie? Przecież nie ma tego w internecie. Odpowiadam wtedy, moi drodzy, to jest na moich półkach z książkami.
       Jeżeli zdarzają się jakieś niespodzianki, to potrzebne jest opanowanie, co także związane jest z doświadczeniem. Czasami moi znajomi żartują, że nie przeszkodzi mi w prowadzeniu koncertu nawet trzęsienie ziemi.
W takim przypadku ważne jest opanowanie i dokładna selekcja informacji, które się przekazuje. Nie mogę stać i recytować jak Wikipedia, bo wtedy nikt nie zechce tego wysłuchać. Trzeba wyselekcjonować wiedzę i podać ją w ciekawy sposób, znaleźć klucz do publiczności
       Każdy koncert jest bliskim spotkaniem z publicznością, obojętnie czy w przestrzeni kameralnej, czy na wielkiej sali. Niedawno w katowickim Spodku odbył się uroczysty koncert z okazji 80-lecia Filharmonii Śląskiej, gdzie pracuję. Wykonana została Symfonia Tysiąca Gustawa Mahlera i faktycznie było ponad tysiąc wykonawców i siedem tysięcy osób na widowni. Jak wychodziłam na estradę i czułam tysiąc osób za sobą i siedem tysięcy przed sobą, to rosły mi skrzydła. Tego uczucia nie da się opisać.
Podobnego zdania byli soliści, bo mówili, że to chyba było największe wydarzenie w ich życiu artystycznym.

Jest Pani znana także na Podkarpaciu. Czasami przybliża Pani program i wykonawców w czasie koncertów w Filharmonii Podkarpackiej, a także każdego roku zapraszana jest Pani do poprowadzenia koncertu podczas Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Mam nadzieję na spotkanie podczas najbliższej, jubileuszowej, bo 70. edycji.

       Ja także mam nadzieję, bo to jest także bardzo mi bliski festiwal. Bardzo lubię przyjeżdżać zarówno do Filharmonii Podkarpackiej, jak i do Łańcuta. Powiem anegdotę, że pierwszy raz przyjechałam do Filharmonii Podkarpackiej z moim synem, który miał dokładnie tyle samo lat co ja, kiedy przyjechałam do Rzeszowa z moją mamą na jej koncert. Mama śpiewała wtedy partię w koncercie oratoryjnym. Historia kołem się toczy. 

Regina Gowarzewska 16.05.25 21 MFŁRegina Gowarzewska - słowo o muzyce, 16 maja 2025 r. sala balowa Muzeum-Zamku w Łańcucie, 69.Muzyczny Festiwal w Łańcucie, fot. Archiwum Filharmonii Podkarpackiej

Proszę powiedzieć kilka zdań o mamie, bo była wybitną śpiewaczką.

      Moja mama, Stanisława Marciniak-Gowarzewska była znakomitą artystką, solistką Opery Śląskiej w Bytomiu. Miała niezwykłej urody głos – sopran dramatyczny. Debiutowała jako Madama Butterfly, ale potem śpiewała pierwszoplanowe partie w repertuarze operowym słowiańskim, włoskim i niemieckim. Była też cenionym profesorem Akademii Muzycznej w Katowicach i wypuściła grono znakomitych śpiewaków, którzy występowali, a także aktualnie występują w kraju i za granicą.
Miłość do opery wyniosłam z domu.

Sezon letni jest zawsze dla Pni bardzo intensywny. Niedawno wróciła Pani z Festiwalu im. Jana Kiepury z Krynicy-Zdroju, a to nie jedyny festiwal.

      Tydzień temu wróciłam z Festiwalu w Krynicy gdzie miałam przyjemność zapowiadać z Jakubem Milewskim inaugurację – koncert Filharmonii Krakowskie. Zapowiadałam też koncert finałowy w wykonaniu artystów Opery Śląskiej. Przygotowywałam też zapowiedzi przed wieczornymi spektaklami, prowadziłam spotkania z artystami w samo południe na krynickim deptaku. Dopisywała nam pogoda i zawsze przychodziło bardzo dużo ludzi na te spotkania, a rekordową ilość publiczności zgromadziło spotkanie z Grażyną Brodzińską. Miłych wspomnień jest bardzo dużo.
       Zaraz po powrocie z Krynicy wróciłam do pracy w Filharmonii Śląskiej, bo zbliża się inauguracja 81. sezonu artystycznego i pracy jest bardzo dużo, a na weekend przyjechałam do Kąśnej, gdzie zawsze przyjeżdżam na festiwal pod koniec sierpnia.
       Są takie stałe miejsca. Na przykład lipiec zawsze kojarzy mi się z Żywcem, a konkretnie z Żywieckim Suwakowaniem, na które zaczęłam przyjeżdżać odkąd mój syn zaczął grać na puzonie. Pierwszy raz pojechałam do Żywca jako matka opiekująca się nieletnim dzieckiem, a efekt jest taki, że od lat zapowiadam tam koncerty. To kolejna „magiczna” impreza, na którą przyjeżdża zawsze ponad stu puzonistów i tubistów. Są warsztaty, koncerty, a na finał, ramię, w ramię stają uczniowie i gwiazdy, grając w jednej, wielkiej puzonowo-tubowej orkiestrze. Są miejsca, festiwale, spotkania z artystami, które mają swój rytm i muszą się odbyć.

Wszystkie wymienione letnie festiwale trzeba pogodzić z obowiązkami kierownika Biura Koncertowego Filharmonii Śląskiej.

      Oczywiście, bo praca w Filharmonii Śląskiej, to działania organizacyjne, kontakty z artystami, planowanie i realizowanie koncertów. To jest mój priorytet zawodowy, ale jest to jednak też praca, którą bardzo lubię i przy dobrym planowaniu wszystko da się pogodzić. Kieruję też znakomitym zespołem ludzi. Do tego jeszcze w mam festiwal, za który odpowiadam artystycznie i organizacyjnie. To organizowane przez Filharmonię Śląską Międzynarodowe Dni Muzyki im. Henryka Mikołaja Góreckiego. Zajmuję się programowaniem tego festiwalu, pozyskiwaniem środków – można powiedzieć, że jest to moje dziecko. Festiwal zaczyna się w okolicach 12 listopada, czyli rocznicy śmierci kompozytora, a kończy się 6 grudnia, w rocznicę urodzin. To jest kolejny stały punkt w moim kalendarzu.

Z tego wynika, że na dłuższy urlop nie może sobie Pani pozwolić.

      Nic nie szkodzi, bardzo lubię pracować, kocham muzykę, współpracę z artystami, kocham publiczność. Nie narzekam. Zresztą na urlop też trzeba znaleźć czas, bo regeneracja jest niezwykle ważna, a ja kocham podróżować.

Bravo Maestro 2025 Maraton Muzyczny wszyscy 800Wykonawcy Maratonu Muzycznego na scenie Sali Koncertowej STODOŁA w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej: Janusz Wawrowski, Klaudiusz Baran, Kamila Dutkowska, Robert Morawski, Regina Gowarzewska, Karol Marianowski, Katarzyna Duda i Michał Zaborski, 24 sierpnia 2025 r. fot. Kornelia Cygan (Archiwum CPwKD)

Jak to się stało, że zajmuje się Pani zawodowo tyloma rzeczami?

       Wszystko się samo układało na mojej życiowej drodze. Jak już wspomniałam studiowałam na Wydziale Wokalno-Aktorskim, ale jeszcze podczas studiów zaczęłam, trochę przez przypadek, pracować jako dziennikarz telewizyjny i prasowy.
Później trafiłam do Filharmonii Śląskiej jako pani od edukacji. Prowadziłam też koncerty dla dzieci współpracując z nie istniejącą już Instytucją Promocji i Upowszechniania Muzyki Silesia. Ówczesna dyrektor Ewa Pawlik-Żmudzińska, także świetny prelegent, wypatrzyła mnie, jak jeszcze w czasie studiów zapowiadałam koncert i dostrzegła we mnie potencjał. Dzięki niej poszłam tą drogą.
Jak zaczęłam pracować w Filharmonii Śląskiej dzieci mnie ochrzciły „Pani Gama”, a po kliku latach ówczesny dyrektor prof. Mirosław Jacek Błaszczyk zaproponował pracę szefa Biura Koncertowego Filharmonii Śląskiej. Wtedy edukację oddałam w inne dobre ręce.

Trwają ostatnie przygotowania do inauguracji sezonu artystycznego 2025 / 2026.

       Tak, nasze trzy zespoły (Orkiestra Symfoniczna, Chór i Śląska Orkiestra Kameralna) już intensywnie pracują. 12 września rozpoczynamy 81. sezon artystyczny koncertem Orkiestry Symfonicznej pod batutą jej szefa Yaroslava SHemeta. Zabrzmi piąta Symfonia Mahlera..
Przed nami dużo ciekawych koncertów, bo pan Adam Wesołowski, dyrektor Filharmonii Śląskiej, nie należy do spokojnych duchów, nie ma czasu na przestoje i marudzenie, trzeba po prostu działać.

Mam nadzieję, że niedługo będzie okazja do spotkania, może w trakcie sezonu w Rzeszowie, a najpóźniej w maju lub na początku czerwca w Łańcucie.

      Także mam nadzieję, że się uda. Mam już dużo planów na najbliższy sezon. Zapraszam do Filharmonii Śląskiej, ale wiem też, że Sylwestra spędzę w Toruniu, wiosną w Zielonej Górze poprowadzę koncert Piotra Beczały…
      Najważniejsza jest dla jednak mnie praca szefa Biura Koncertowego Filharmonii Śląskiej. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś wyjazd mógł kolidować z tym, co się dzieje w mojej filharmonii. Cieszę się, że wszystko dobrze się układa, a Filharmonia Śląska jest instytucją, którą znam od dziecka, więc jest mi bliska nie tylko zawodowo, ale też emocjonalnie. Moja mama należała do grona ulubionych solistek dyrektora Karola Stryi i bardzo często była zapraszana, a ja jako dziecko zawsze byłam przy niej. Potem już sama, świadomie zaczęłam chodzić na koncerty.
       Uwielbiam muzykę Karola Szymanowskiego, a IV Symfonię koncertującą w szczególności. Była grywana dosyć często, ponieważ prof. Stryja także ją bardzo lubił, a na fortepianie grywał ją prof. Tadeusz Żmudziński. Byłam na wszystkich koncertach z tym dziełem.

Mam nadzieję, że notuje Pani wszystkie ciekawe wydarzenia i powstanie kiedyś bardzo ciekawa książka.

      Może kiedyś na emeryturze.

Bardzo dziękuję za miłe spotkanie.

      Ja także dziękuję

Zofia Stopińska

Wyjątkowy koncert, jedyny taki w roku.

       Zapraszam Państwa do Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej na kolejne spotkanie poświęcone tegorocznej edycji festiwalu Bravo Maestro, zapoczątkowanego w 1996 roku przez ówczesną dyrektor Centrum Paderewskiego Annę Knapik i światowej sławy skrzypka Vadima Brodskiego.
       Bardzo długo był to jedyny festiwal w Polsce, podczas którego artyści przebywając wspólnie w Domu Mistrza tworzyli unikatowe interpretacje najwybitniejszych dzieł muzyki klasycznej.
W ostatnich dekadach jego formuła się zmieniła, ale niezmiennie jego finał stanowi Maraton Muzyczny, podczas którego najlepsi polscy soliści i kameraliści serwują koncert, pełen perełek i żartów muzycznych.
       Cieszę się, że mogę Państwu zaproponować zarejestrowane 24 sierpnia 2025 roku krótkie spotkanie z panem Januszem Wawrowskim, uważanym za jednego z najwybitniejszych i najbardziej doświadczonych skrzypków swojego pokolenia.

       Janusz Wawrowski jest absolwentem i profesorem Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Ukończył studia w klasie profesora Mirosława Ławrynowicza. Studiował również u profesora Yaira Klessa oraz u Salvatore Accardo.
       Koncertował jako solista m.in. Musikverein w Wiedniu, Wigmore Hall w Londynie, Elbphilharmonie w Hamburgu, Beethoven- Saal w Stuttgarcie, Seoul Arts Center, Litewskiej Filharmonii Narodowej w Wilnie, De Doelen w Rotterdamie, Kravis Center w West Palm Beach, Teatro Teresa Carreῆo w Caracas, Filharmonii Narodowej w Warszawie, NFM we Wrocławiu, NOSPR w Katowicach, czy Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie.
        Jest od wielu lat związany z wytwórnią Warner Classics, dla której wydał siedem solowych albumów oraz szereg singli. Nagrania fonograficzne artysty przynoszą mu znakomite recenzje krytyki oraz wiele znaczących nagród. Jego płyta Phoenix, uzyskała nominacje do ICMA 2022, PdSK, Opus Klassik 2021 oraz Fryderyk 2022. Została ona także wybrana albumem miesiąca w brytyjskim Presto Classic oraz płytą tygodnia w londyńskim radio Classic fm, Norddeutscher Rundfunk oraz w Polskim Radio Dwójce.
        Janusz Wawrowski jest laureatem nagrody Fryderyk 2017 i 2019, będącej najważniejszym wyróżnieniem fonograficznym w Polsce.
Gra na skrzypcach Antonio Stradivariego z 1685 roku.

Od wielu lat pod koniec sierpnia spotykamy się w Kąśnej Dolnej na Festiwalu „Bravo Maestro”, organizowanym przez Centrum Paderewskiego, w jedynej zachowanej na świecie posiadłości Ignacego Jana Paderewskiego. Jestem przekonana, że jest to dla Pana miejsce szczególne.

        Miło mi, że wracam tu co roku. Za każdym razem widzę, że to miejsce pięknieje, jest bardzo zadbane. To bardzo malownicze i urocze miejsce. Siedzimy na tarasie kawiarni Maestro mieszczącej się w oficynie obok Dworku w którym Paderewski mieszkał i tworzył. Patrzę ze wzgórza na staw i zachwycam się. Jest to idealne miejsce nie tylko dla muzyków, ale także dla melomanów, którzy mogą słuchać muzyki w Sali Koncertowej Stodoła, zaaranżowanej w plenerowych warunkach.
Bardzo się cieszę ze spotkania ze znakomitymi muzykami, koleżankami i kolegami, z którymi gramy specyficzny koncert. Można go porównać jedynie do jam session jazzmanów. Gramy przyjemne hity w różnych układach, prawie do każdego utworu siadamy w innych konstelacjach. To jest dla nas wyjątkowy koncert, jedyny taki w roku.

Ciekawa jestem jak powstaje program takiego niezwykłego wydarzenia.

        Program powstaje bardzo demokratycznie, po koleżeńsku i spontanicznie. Najpierw podane jest motto, które przewodzi w danym roku. Muzycy zaproszeni do wykonania koncertu podają swoje propozycje, później ustalamy w jakich składach wykonane zostaną utwory.

Występował Pan w Kąśnej Dolnej z innymi koncertami?

         Zdarzało się, ale to już było dawno temu i od lat to miejsce kojarzy mi się z Maratonem Muzyczny. Zawsze z wielką sympatią tu powracam.

Bravo Maestro 2025 Kwartet Wawrowski Duda Zaborski Marianowski fot. Kornelia CyganJanusz Wawrowski - skrzypce,  Katarzyna Duda - skrzypce, Michał Zaborski - altówka, Karol Marianowski - wiolonczela, Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej - Maraton Muzyczny 24.08.2025 r., fot. Kornelia Cygan

Są także festiwale, które Pan inicjował i sprawuje, bądź sprawował pieczę artystyczną. Pewnie pierwszym był festiwal w Koninie, z którego Pan pochodzi.

       Jeszcze wcześniej był festiwal „Muzyka na szczytach” (dwie edycje), od kilkunastu lat we wrześniu odbywa się, głównie dzięki determinacji i wsparciu mojego rodzinnego miasta, festiwal „Muzyczne Przestrzenie” w Koninie. Miasto motywuje mnie i moją żonę do tego, żeby co roku ten festiwal organizować i starać się zapraszać artystów ze świata i prezentować muzykę na najwyższym poziomie.

Aktywną działalność artystyczną łączy Pan z pedagogiką, prowadząc liczne warsztaty i kursy. W lipcu dwa tygodnie był Pan wykładowcą Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie i dwukrotnie Pan koncertował.

        Tak, w tym roku wystąpiłem dwukrotnie, bo 9 lipca grałem z pianistą Sebastianem Nawrockim w Miejskim Domu Kultury w Łańcucie, a 15 lipca zainaugurowaliśmy w sali balowej łańcuckiego Zamku II turnus Kursów. Bardzo dużo też występowali moi studenci oraz uczestnicy, którzy rozpoczną studia w mojej klasie. Łańcuckie kursy są także miejscem spotkań z licealistami, którzy szukają swojego przyszłego mistrza. W tym roku to był bardzo udany dla mnie kurs, dużo zdolnej młodzieży trafiło do mojej klasy, a także spotkałem po latach z kilkoma koleżankami i kolegami. Będzie co wspominać.

Odnoszę wrażenie, że w tym roku nie będzie miał Pan czasu na urlop.

        To prawda. W tym roku mój kalendarz wypełniony był koncertami w Polsce i nie tylko. Od maja do początku sierpnia było bardzo intensywnie. Teraz też czeka mnie sporo obowiązków, a od października rozpoczyna się rok akademicki.
Staram się, chociaż czasami to jest bardzo trudne, znaleźć czas dla rodziny, dla bliskich i dla samego siebie, bo bez tego nie da się dobrze tworzyć, budować interpretacje, mieć nową siłę, także siłę psychiczną, nową wenę, aby uniknąć rutyny.

W rodzinie wszyscy są muzykami – żona śpiewa, a dzieci także grają. Występujecie razem?

        Zdarzało się, ale żona występuje najczęściej w musicalach i operetkach, dzieci studiują za granicą i realizują swoje projekty. Czasem zdarza się okazja do spotkań, ale nie dążymy do tego specjalnie. Jak jest okazja zagrać coś razem, to się cieszymy.

Mam nadzieję, że w przyszłym roku w lipcu spotkamy się w Łańcucie, a pod koniec sierpnia w Kąśnej Dolnej.

        Też mam taką nadzieję. Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia

Bravo Maestro 2025 Maraton Muzyczny wszyscy 800Wykonawcy Maratonu Muzycznego na scenie Sali Koncertowej STODOŁA w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej: Janusz Wawrowski, Klaudiusz Baran, Kamila Dutkowska, Robert Morawski, Regina Gowarzewska, Karol Marianowski, Katarzyna Duda i Michał Zaborski, fot. Kornelia Cygan

       Ponieważ z panem Januszem Wawrowskim rozmawiałam przed Maratonem Muzycznym, który był finałem tegorocznego Festiwalu „Bravo Maestro”, chcę jeszcze podzielić się wrażeniami z tego wieczoru.
Wykonawcami byli: skrzypkowie Katarzyna Duda i Janusz Wawrowski, altowiolista Michał Zaborski, wiolonczelista Karol Marianowski, akordeonista i bandoneonista Klaudiusz Baran oraz pianista Robert Morawski, Wszyscy są dobrze znani kąśnieńskiej publiczności. To wybitni, znakomici soliści i kameraliści z wielkim powodzeniem występujący w Polsce i za granicą.
        Prawie każdego roku występują w Maratonie Muzycznym w tym samym składzie. Znają się doskonale i można powiedzieć, że na estradzie nawet oddychają razem, stąd precyzja nawet spontanicznych fraz jest idealna.
        Program koncertu wypełniły utwory inspirowane melodiami ludowymi z różnych stron świata, bo oprócz dzieł znakomitych polskich kompozytorów: Stanisława Moniuszki, Karola Szymanowskiego, Grażyny Bacewicz i Romualda Twardowskiego, znalazły się także kompozycje m.in. Beli Bartoka, Manuela de Falli, Pabla Sarasatego , Modesta Mussorgskiego, oparte na: węgierskich, bułgarskich, rumuńskich, rosyjskich, hiszpańskich, irlandzkich, meksykańskich, a nawet z dalekiego wschodu melodiach ludowych.
         Artystką, która po raz pierwszy została zaproszona do udziału w tym koncercie była śpiewaczka Katarzyna Dutkowska, laureatka V Międzynarodowego Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura w Bytomiu, dla której ten występ był jedną z nagród otrzymanych w tym konkursie. Obdarzona sopranem lirycznym artystka niezwykle wzruszająco wykonała dwie arie, z II i IV aktu opery „Halka” Stanisława Moniuszki.
        To był magiczny wieczór mieniący się różnorodnymi barwami. Ponad dwie godziny minęły jak jedna chwila. Oczarowana wspaniałymi kreacjami publiczność gorąco oklaskiwała, a na zakończenie owacja na stojąco trwała bardzo długo.

Zofia Stopińska

Bravo Maestro - magiczny, niezwykły czas w Kąśnej Dolnej

      Minęło już kilka dni od zakończenia kolejnej edycji Festiwalu „Bravo Maestro” , organizowanego przez Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. W tym roku trwał on od 22 do 24 sierpnia. Czas teraz na podsumowania, wspomnienia i wrażenia z krótkiego pobytu w tym magicznym, ważnym miejscu na muzycznej mapie Polski.
      Rozpoczynam od zaproszenia na spotkanie z wybitną skrzypaczką Katarzyną Dudą. To wszechstronna artystka o niezwykle wyrazistej muzycznej osobowości, solistka, kameralistka i pedagog.
Naukę gry rozpoczynała pod kierunkiem prof. Magdaleny Rezler. Studia ukończyła w mistrzowskiej klasie skrzypcowej Tibora Vargi w Ecole Supérieure de Musique w Sion w Szwajcarii. Dyplom Akademii Muzycznej w Warszawie uzyskała eksternistycznie pracując pod opieką prof. Jana Staniendy.
        Wielokrotna zdobywczyni nagród na krajowych i międzynarodowych konkursach dla młodych skrzypków. Na XVII Ogólnopolskim Tygodniu Talentów decyzją krytyków muzycznych została objęta ogólnopolską promocją.
        Koncertowała z renomowanymi orkiestrami takimi jak Orchestre de Chambre de Lausanne, Orquesta Sinfonica de Veracruz, NOSPR, European Union Chamber Orchestra, Orkiestra Kameralna Amadeus w Poznaniu, Orkiestra Filharmonii w Hradec Kralove, Polska Orkiestra Radiowa, Orkiestra Filharmonii Lwowskiej, Orkiestra Muzyki Nowej, Capella Sankt Petersburg, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej, Janáček Chamber Orchestra, Neue Ruhr Kammerphilharmonie, Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, Orquesta Sinfonica del Estado de Mexico, Śląska Orkiestra Kameralna.
        Wystąpiła w tak prestiżowych salach jak m. in. Lincoln Center i Carnegie Hall w Nowym Jorku - inaugurując międzynarodowy festiwal „Chopin & Friends”, w Filharmonii Narodowej w Warszawie, w Sali Rossiniego w Padwie, Kawai Omotesando Hall w Tokio oraz dwukrotnie w Concertgebouw w Amsterdamie. Podczas amsterdamskiego debiutu towarzyszyła jej znakomita pianistka – Ewa Pobłocka. Wszystkie te koncerty zostały entuzjastycznie przyjęte przez publiczność i krytyków muzycznych.

Rozmowa z panią Katarzyną Dudą została zarejestrowana 24 sierpnia 2025 roku przed Maratonem Muzycznym, który zawsze kończy festiwal.

Od kilku, a może już nawet od kilkunastu lat spotykamy się pod koniec sierpnia w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.

       Tak i to jest absolutnie magiczny, niezwykły czas, na który czekam cały rok. Może on być początkiem, albo zakończeniem sezonu w zależności jak się układa się mój plan zawodowy. Natomiast zawsze, kiedy mogę tu przyjechać i zamieszkać w Domu Pracy Twórczej obok Dworu Ignacego Jana Paderewskiego, chłonąć atmosferę tego niezwykłego miejsca, jest to moment najszczęśliwszy w roku. Organizatorzy: pan dyrektor Łukasz Gaj, pani Ania Podkościelna-Cyz to są osoby, które tworzą atmosferę tego miejsca, ale wszyscy pozostali – każda z pań i panów, którzy tu pracują i serdecznie nas witają, są dla mnie jak rodzina. Czuję się tu wspaniale otoczona ich opieką i troską. Dlatego moje i kolegów podejście do wykonywanych utworów jest świeże, pełne pasji i energii.

Tym bardziej, że każdego roku wykonawcy Maratonu Muzycznego mają nowy pomysł, który tworzą wspólnie. To nie jest tak, że każdy wykonuje tylko zaproponowane przez siebie utwory.

       Dokładnie tak. Jest widniejący na plakacie temat – w tym roku na ludowo i wokół tego tematu wybieramy utwory, często powstają nowe aranżacje, chociażby naszego, znakomitego altowiolisty Michała Zaborskiego. Mamy w programie także nowe utwory skomponowane specjalnie pod daną ideę tematu koncertu.
       Proponowana idea Maratonu Muzycznego w danym roku powoduje, że wszyscy szukamy ciekawych utworów, często też sami proponujemy wykonanie ich w innym składzie, żeby było ciekawie i publiczność miała mnóstwo radości , a my możemy popisać się swoimi możliwościami.

Rozmawiamy przed koncertem, na który wprost nie mogę się doczekać, bo program Maratonu publiczność pozna dopiero w trakcie koncertu.

        Tak jest każdego roku. Dla wykonawców to jest niezwykle inspirujące, bo musimy odpowiedzieć naszymi propozycjami na dany temat. Tegoroczny temat wcale nie był prosty w realizacji. Nie było łatwo znaleźć aranżacje, albo opracować utowy na trio, kwartet czy większe składy. Jesteśmy bardzo ciekawi jak publiczność przyjmie nasze wykonania.

Bravo Maestro 2025 Katarzyna Duda i Janusz Wawrowski 800Katarzyna Duda i Janusz Wawrowski podczas Mararonu Muzycznego w Kąśnej Dolnej w ramach Festiwalu "Bravo Maestro", fot. Kornelia Cygan

Chcę Pani serdecznie pogratulować osiągnięć pedagogicznych. Bardzo długo występowała Pani wyłącznie jako solistka, twierdząc, że nie chce Pani uczyć. Od pewnego czasu prowadzi Pani także działalność pedagogiczną i dosyć szybko uczniowie z Pani klasy zaczęli zdobywać nagrody i wyróżnienia w konkursach. Z pewnością te sukcesy sprawiają także Pani radość.

        To prawda. Uczę od siedmiu, może już od ośmiu lat i nie ukrywam, że ta część działalności muzycznej stała się moją ogromną pasją. Bardzo się angażuję, a jednocześnie od tych młodych ludzi także się uczę, bo powszechnie wiadomo, że nauczanie kogoś powoduje pewnego rodzaju samoanalizę i rozwój pedagoga. Zawsze jestem wdzięczna moim młodszym i starszym uczniom, kursantom, studentom, którzy chcą ze mną pracować.
        Zainteresowanie jest ogromne. Moja miłość do uczenia, do pomocy każdemu, kto ma problemy natury technicznej i aparatowej jest wielka. Często rozpoczynam pracę z uczniami, u których inni nie do końca widzą wielki potencjał, a po niedługim czasie okazuje się, że chęci, wytrwałość, pracująca głowa tych młodych ludzi oraz poważne podejście przynoszą efekty. Trudno powiedzieć czy dla trzynastolatków lub czternastolatków jest to już nauka zawodu, ale jak młodzi ludzie podchodzą do tego zadaniowo i niezwykle analitycznie są w stanie pracować, czego ja ich uczę element po elemencie, pokazuję, uzasadniam i jeżeli ktoś wszystko rozumie, to efekty są naprawdę fenomenalne. Ogromnie podziwiam tych młodych pasjonatów. W czasie wakacji miałam tylko kilka koncertów, a resztę spędziłam na kursach.

W ramach kursów odbywają się także koncerty.

Oczywiście, chociaż nie każdy z pedagogów grywa. W czasie kursów są recitale mistrzów i gramy przed naszymi kursantami, bardzo często doskonałymi skrzypkami, studentami lub absolwentami akademii muzycznych, którzy potrafią nas bardzo surowo ocenić. Nie jest to łatwe, ale uwielbiam takie wyzwania. Staram się uczestników traktować po partnersku i może dlatego zawsze jest do mnie lista rezerwowa. Nawet jeden z warsztatów przesunął odrobinę termin i dopasował się do festiwalu „Bravo Maestro”, żebym mogła być na kursie i koncercie w Kąśnej Dolnej.
Jeszcze wczoraj kończyłam kursy i przyjechałem późnym wieczorem tutaj.

Bravo Maestro 2025 Maraton Muzyczny wszyscy 800Wykonawcy Maratonu Muzycznego na scenie Sali Koncertowej STODOŁA w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej: Janusz Wawrowski, Klaudiusz Baran, Kamila Dutkowska, Robert Morawski, Regina Gowarzewska, Karol Marianowski, Katarzyna Duda i Michał Zaborski, fot. Kornelia Cygan

Kilka razy przyjeżdżała Pani ze swoim synem Piotrem Styczyńskim, młodym utalentowanym perkusistą, który nawet raz pomógł Wam podczas koncertu.

       Tak, to było w zeszłym roku. Wtedy było także podobnie, bo w przededniu koncertu w Kąśnej grałam koncert finałowy i rozdawałam dyplomy na jednym z festiwali połączonych z warsztatami, w nocy uczyłam się partii do zespołowego wykonania słynnego Bolero Ravela, poprosiłam wtedy syna, żeby sprawdził, czy jestem precyzyjna rytmicznie i on zaproponował mi zagrać na werblu. Zabrał instrument także do Kąśnej i podczas próby poproszono go, aby towarzyszył nam także podczas koncertu. Okazał się też najsurowszym moim krytykiem.
       Po koncercie Karol Marianowski, jeden z kolegów zapytał go, czy trudno było utrzymać precyzyjny rytm werbla i kogo najtrudniej było utrzymywać w pulsie, Piotr stwierdził: Trochę tak, a najtrudniej było utrzymać w pulsie moją mamę.
W tym roku przyjechał także, ponieważ od dwóch lat pasjonuje się także fotografią i nagraniami, już zrobił trochę zdjęć i podczas koncertu będzie rejestrował nasz koncert.

To już jest młody mężczyzna.

        Tak, za parę miesięcy już otrzyma dowód osobisty.

Więź łącząca matkę i syna wzmocniona jest wspólną pasją i miłością do muzyki.

       Jak najbardziej. On też widzi w jaki sposób my funkcjonujemy nie tylko na scenie. Jest to niezwykle istotny element życia. My soliści, kameraliści nie żyjemy w systemie codziennych prób po parę godzin w grupie kolegów czy przyjaciół. Większość naszej pracy odbywa się samotnie, natomiast takiego spotkania jak w Kąśnej, mogę mówić w imieniu wszystkich tutaj grających, jest jednym z najprzyjemniejszych i najradośniejszych elementów życia poza sceną. Tutaj się spotykamy i pracujemy razem, umawiamy się na próby, możemy jeść razem – to jest wszystko bardzo bliskie. Nasze życie jest dosyć podobnie i w gruncie rzeczy bardzo trudne, bo nie uregulowane. Prawie każdy z nas jest też pedagogiem. W szkołach i na uczelniach spotykamy się rzadko w gronie pedagogów, bo tylko na egzaminach, konferencjach i podczas sesji.
       Piotr, mój syn, już za rok rozpocznie studia w klasie perkusji. On widzi co go czeka w przyszłości, jak wygląda prawdziwe życie muzyka, jak wracam nocą, ile czasu muszę spędzić na ćwiczeniu i innych sprawach związanych z koncertami i pracą pedagogiczną – e-maile i smsy w sprawie koncertów, prób, lekcji, konkursów, organizowanie dodatkowych prób na scenie, nagrań…

To wszystko niezbędne jest, aby odnosić sukcesy.

        Przyznam się, że już nie wiem kim mam się chwalić. Jedna uczennica wróciła właśnie z Concertgebouw Young, dużego projektu w Amsterdamie, chyba najbardziej prestiżowego miejsca w Europie. Druga uczennica wygrała konkurs - w czwartek grałyśmy duety, tria i kwintety z innymi fenomenalnymi skrzypkami, kursantami. Zaproponowaliśmy muzykę kameralną. Stojąc na scenie starałam się inspirować, a młodzi ludzie byli zachwyceni, że mogą z nami wyjść na scenę. Jedna z aktualnie największych wirtuozek z mojej klasy, była bardzo onieśmielona. To jest coś najpiękniejszego, że można z własnym wychowankiem wystąpić na scenie oraz czuć energię i emocje na scenie.

Mam nadzieję, że ta ogromna pasja i umiłowanie muzyki będą Wam długo towarzyszyć, a za rok będziemy mogły się znowu spotkać podczas kolejnej odsłony Festiwalu „Bravo Maestro” w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.

        Ja także mam nadzieję na spotkanie. Mamy nawet już pomysły na przyszłoroczny Maraton Muzyczny.

Bardzo dziękuję, że znalazła Pan czas na rozmowę.

        Ja również dziękuję.

Zofia Stopińska

Razem w życiu i w sztuce

         Odbywający się od 12 lipca do 17 sierpnia 35 Podkarpacki Festiwal Organowy przeszedł już do historii i z pewnością długo będzie wspominany przez melomanów, którzy licznie wypełniali podkarpackie świątynie. Koncerty organizowane są przez Fundację Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, a dyrektorem Festiwalu jest prof. dr hab. Marek Stefański. Koncerty tegorocznej edycji odbywały się w: Rzeszowie, Jarosławiu, Kańczudze, Lutczy, Chmielniku, Sędziszowie Młp. i Ropczycach.
      Dzisiaj zapraszam Państwa na spotkanie z artystami, których od lat cenię i podziwiam - Państwem Marią i Romanem Peruckimi, wykonawcami znakomitego koncertu, który odbył się 16 sierpnia 2025 roku w Kościele Świętego Krzyża w Rzeszowie.
      Koncert został poświęcony pamięci prof. Joachima Grubicha, nestora polskiej organistyki i wybitnego pedagoga, który odszedł do wieczności właśnie tego dnia.
      Przed rozmową krótko przedstawię artystów.

       Organista prof. Roman Perucki jest dyrektorem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, dyrygentem, pierwszym organistą Katedry Oliwskiej i cenionym w kraju konsultantem organowym opiniującym projekty nowych instrumentów, remontów oraz restauracji historycznych organów Archidiecezji Gdańskiej i w kraju.
      Spełnia się także jako pedagog - od 1997 roku jest profesorem na macierzystej uczelni - Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Prowadzi kursy mistrzowskie w Niemczech, Francji, Meksyku oraz wykłady w uczelniach i szkołach muzycznych na terenie Polski.
       Koncertuje w kraju i za granicą – jego talentu organowego mogła doświadczyć praktycznie cała Europa, a także liczne inne kraje i miasta - w USA, Japonii, Australii czy Ameryce Południowej. Grał m.in. w słynnej Katedrze Notre Dame w Paryżu, w Katedrze w Gandawie, na nowych organach Katedry Lozańskiej, w Katedrze Narodu w Brukseli czy na słynnych organach w Katedrze w Rydze.

PFO 2025 Peruccy RomanProfesor Roman Perucki przy organach Kościoła Świętego Krzyża w Rzeszowie, fot. Joanna Prasoł

        Maria Perucka jest absolwentką gdańskiej Akademii Muzycznej w klasie skrzypiec prof. Henryka Keszkowskiego. Brała udział w licznych, międzynarodowych kursach mistrzowskich. Występowała w kwartecie smyczkowym, z którym brała udział w wielu konkursach muzyki kameralnej (m.in. laureatka III nagrody - Łódź 1986). Jako solistka występowała z Kaliską Orkiestrą Symfoniczną, a w Zespole Muzyki Dawnej Cappella Gedanensis była koncertmistrzem.
       Koncertuje wraz z mężem Romanem Peruckim w wielu kościołach i salach koncertowych Polski oraz w Niemczech, Francji, Włoszech, Belgii, Finlandii, Szwecji i Norwegii. W swoim bogatym dorobku artystycznym posiada nagrania płytowe (z Januszem Szadowiakiem - trąbka, Danutą Mossakowską - sopran, i Romanem Peruckim - organy), radiowe i telewizyjne.
        Prowadzi ożywioną działalność pedagogiczną w Szkole Muzycznej II stopnia w Gdyni.

PFO 2025 Peruccy MariaMaria Perucka - skrzypce, koncert w Kosciele Świętego Krzyża w Rzeszowie 16,08.2025, fot. Joanna Prasoł

Jestem przekonana, że program dzisiejszego koncertu ułożony został z myślą o pięknym barokowym wnętrzu, organach i akustyce Kościoła Świętego Krzyża w Rzeszowie.

        Roman Perucki: Zawsze instrument, na którym mam wykonać koncert inspiruje, a gdy gramy wspólnie z moją żoną zastanawiamy się co zabrzmi najlepiej. Nasz koncert w Rzeszowie zaplanowany został na 16 sierpnia i chcieliśmy nawiązać do wczorajszego wielkiego polskiego i maryjnego święta. Dlatego program naszego koncertu, może poza Sonatą f-moll Feliksa Mendelssohna, utrzymany był w medytacyjnym nastroju, co podkreślała wykonana na bis Medytacja Julesa Masseneta, która jest najsłynniejszym hitem muzyki klasycznej, porównywalnym jedynie z Toccatą i fugą d-moll Johanna Sebastiana Bacha.
        Jesteśmy w długiej podróży koncertowej i przygotowaliśmy mnóstwo różnych utworów, a dzisiaj sięgnęliśmy po dzieła kompozytorów niemieckich, francuskich, włoskich i polskich.

Pomimo tego, że utwory wykonywali już Państwo razem wielokrotnie, z pewnością przed każdym koncertem musi się odbyć dość długa próba ze względu na akustykę wnętrza oraz organy, które za każdym razem są inne.

        Roman: To prawda. Na przykład dzisiaj wykonując Canzonę i Allemande Rheinbergera trzeba było grać con sordino czyli z tłumikiem. Za każdym razem jest trochę inaczej i przed każdym koncertem trzeba poświęcić kilka godzin na próbę. Jeżeli chcemy najlepiej jak potrafimy oddać piękno muzyki w danej przestrzeni inaczej się nie da.

Występują Państwo razem już bardzo długo.

        Maria Perucka: Niedługo minie 40 lat. Najważniejsze są dla mnie wspólne artystyczne podróże, bo wtedy jesteśmy razem w codzienności i w sztuce. Pojedynczych koncertów mamy także sporo, ale wyjazdy za każdym razem z domu są dla mnie trochę trudniejsze.

Jak długo trwa podróż tym razem?

        Maria: Kończy się czwarty tydzień. Były dni bez koncertów, stąd mogliśmy także trochę odpocząć w tzw. międzyczasie i zwiedzić kilka ciekawych miejsc. Byliśmy m.in. w najpiękniejszym chyba zamku w Bawarii - Zamku Neuschwanstein (Kamienny Łabędź), zbudowanym przez króla Ludwika II. Jego architektura, inspirowana średniowiecznymi zamkami i operami Wagnera, przyciąga miliony turystów rocznie.

Kilka dni temu, kiedy prosiłam o spotkanie w Rzeszowie przebywali Państwo we Włoszech.

        Roman: Dokładnie w Weronie gdzie także zobaczyliśmy kilka pięknych miejsc. Mieszkaliśmy w cudownym miejscu na wzgórzu, właściwie w pałacu otoczonym parkiem. Przyjechaliśmy tam późnym wieczorem, ale wszystko było przygotowane. Przez cały czas towarzyszyła nam muzyka natury i czasami nam to trochę przeszkadzało. Melomani z pewnością za bardzo nie wiedzą, że wykonanie koncertu wiąże się z potężnym wysiłkiem porównywanym często z przerzuceniem tony węgla. Grając z pełnym zaangażowaniem jesteśmy po koncercie wyczerpani, ale szczęśliwi i usatysfakcjonowani, bo staramy się zawsze grać najlepiej jak możemy w danym momencie. Cieszymy się, że możemy dawać radość naszym słuchaczom w różnych miejscach na świecie – w Rzeszowie, w Weronie… Nasze podróże są bardzo ciekawe, bo poznajemy ludzi, naturę i czujemy, że jesteśmy obywatelami świata.

Wracając do dzisiejszego wieczoru i organów w Kościele Świętego Krzyża położonym w sercu Rzeszowa. Jestem pod ogromnym wrażeniem gry w duecie, cudownych fraz, których słuchało się z zapartym tchem. Instrument wygląda bardzo skromnie, ale brzmi bardzo ciekawie.
        Roman: To jest instrument firmy Rieger, która była bardzo znana m.in. w Austrii i na Węgrzech. W Polsce zachowało się niewiele organów tej firmy w dobrym stanie, ale ten instrument jest piękny, bardzo spójny, a jego głosy bardzo dobrze współbrzmią i trzeba ich tylko odpowiednio użyć. Dla grającego jest to niezwykle fascynujące.

Instrument stoi w bogato zdobionej neobarokowej szafie powyżej stołu gry. Na co dzień te organy rozbrzmiewają podczas nabożeństw, a dzisiaj, szczególnie w Sonacie Mendelssohna pokazał Pan moc instrumentu.

        Roman: Była okazja aby pokazać pleno (pełne brzmienie) instrumentu, ale za każdym razem starałem się używać innych rejestrów, odpowiednio je wprowadzić, żeby pokazać różnorodne barwy. Brzmienie organów porównać można z orkiestrą symfoniczną. Grając w kameralnych składach staram się towarzyszyć innym instrumentom (skrzypcom, fletowi…), ale w utworach organowych muszę w pełni być twórcą nie tylko ze względu na instrument i akustykę wnętrza, ale także kierować się własną wrażliwością, własnymi emocjami. Trzeba piękno, które jest w nas przekazać innym i dostarczyć publiczności wielu wrażeń oraz wzruszeń.

PFO 2025 Peruccy Organy Kościoła Św. KrzyżaOrgany firmy Rieger w Kościele Świętego Krzyża w Rzeszowie, fot. Joanna Prasoł

Ciekawa jestem, czy swoją ogromną pasję i miłość do muzyki przekazali Państwo dzieciom.

        Roman: Cieszymy się zainteresowaniem muzyką wnuków, jeden gra na perkusji, a drugi na fortepianie.

        Maria: Dzieci uczyły się gry na fortepianie i na skrzypcach, natomiast największym zainteresowaniem, wytrwałością w ćwiczeniu i zaangażowaniem odznaczał się Łukasz, który będąc uczniem średniej szkoły muzycznej zdecydował, że zostanie muzykiem, chociaż był także utalentowany w kierunku matematyki i nawet będąc dzieckiem przez jakiś czas marzył aby zostać dyrektorem banku. Pozostałe dzieci wybrały inne kierunki i spełniają się w tym co robią, chociaż Jasiek odwiedzając nas często też gra, bo jest bardzo muzykalny, ale jest szczęśliwy, że nie musi codziennie ćwiczyć.
Często z mężem żartujemy, że jakby wszyscy, których uczymy zostali muzykami, to kto by nas słuchał. Potrzebni są także ludzie, którzy uczyli się muzyki, są przygotowani do odbioru muzyki.

Pani Maria wspomniała, że już miesiąc jesteście w podróży, ale pewnie niedługo wrócicie do domu, bo już za kilkanaście dni rozpocznie się rok szkolny, jeszcze we wrześniu w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej nowy sezon koncertowy, a potem rok akademicki.

          Roman: Musimy wkrótce wracać do domu, bo pewnie na mnie czeka trochę dokumentów, do podpisu, 20 września rozpoczynamy 80. sezon koncertowy, a w październiku rok akademicki, ale do tego czasu jest jeszcze mnóstwo koncertów w salach Filharmonii Bałtyckiej, Archikatedrze Oliwskiej oraz na scenach plenerowych.

Jest Pan także inicjatorem oraz szefem artystycznym licznych festiwali muzyki organowej i kameralnej oraz innych koncertów odbywających się na terenie Województwa Pomorskiego. To także wymaga ogromnego zaangażowania przez cały rok.

         Roman: To prawda, nawet w czasie tej podróży często zaglądam do kalendarza muzycznego, kontaktują się ze mną pracownicy Filharmonii i pytają o różne sprawy, planuję następny rok. Ostatnio często śpimy trochę dłużej, ale nie zawsze jest to możliwe, bo musimy jechać na następny koncert, a wcześniej na próbę.
         Polska Filharmonia Bałtycka, którą kieruję jest Instytucją Kultury Samorządu Województwa Pomorskiego, stąd czuję się zobowiązany, żeby we wszystkich większych miejscowościach odbywały się koncerty, a są to: Jastrzębia Góra, Jastarnia, Frombork, Stegna, Żarnowiec, no i koncerty w samym Gdańsku. We wtorki i piątki odbywają się koncerty 68. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej w Oliwie. To jest Mekka dla polskich organistów. Każdy chce do Oliwy przyjechać i zagrać, bo miejsce i instrument inspirują. Jest to jeden z najstarszych festiwali muzycznych w Europie, a zarazem najważniejszy festiwal muzyki organowej w Polsce. Wydarzenie posiada prawie 70-letnią tradycję i rokrocznie gości wybitnych organistów, prezentujących najwyższy możliwy poziom wykonawstwa artystycznego.

Wszystkich, którzy są albo wybierają się do Gdańska lub okolic, namawiamy do uczestnictwa w odbywających się tam koncertach.
Rozmawiamy tuż po zakończeniu koncertu w Kościele Świętego Krzyża w Rzeszowie. Państwo są bardzo zmęczeni i pora kończyć rozmowę. Rozstajemy się z nadzieję, że w przyszłym roku będzie okazja do spotkania na Podkarpaciu.

         Roman: Myślę, że przyjedziemy, bo mamy już zaproszenie. Co więcej, mam już w swojej klasie dwoje studentów z pięknego Podkarpacia – student pochodzi z Ropczyc, a studentka jest wychowanką prof. Tomasza Zająca z Rzeszowa.

Dziękuję za wspaniały koncert i za bardzo miłą rozmowę.

          Maria, Roman: My także dziękujemy.

PFO 2025 Peruccy Stefańska Roman Maria ks. Tomasz NowakAgnieszka Radwan-Stefańska - prezes Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, prof. Roman Perucki - organy, Maria Perucka - skrzypce, ks. Tomasz Nowak - proboszcz parafii pw. Świętego Krzyża w Rzeszowie, po zakończeniu koncertu 16 sierpnia 2025 roku w ramach 35. Podkarpackiego Festiwalu Organowego, fot. Joanna Prasoł

POMIĘDZY NIEBEM A ZIEMIĄ

XXXIV Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku przechodzi do historii. Profesor Józef Serafin, dyrektor artystyczny Festiwalu i Miejskie Centrum Kultury w Leżajsku z pewnością już myślą o przyszłorocznej jubileuszowej edycji, a ja pragnę powrócić do koncertu, który odbył się w Bazylice OO. Bernardynów 28 lipca 2025 roku. Wystąpili wówczas znakomici artyści: organistka Hanna Dys i saksofonista Szymon Zawodny.

Hanna Dys – organistka, pedagog, animator kultury, profesor Akademii Muzycznej w Gdańsku na Wydziale Instrumentalnym. Jest absolwentką tej uczelni ( klasa organów prof. Romana Peruckiego), oraz Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu w klasie prof. Wolfganga Zerera (dyplom z wyróżnieniem). Jest laureatką i uczestniczką międzynarodowych konkursów organowych.
Koncertuje na najważniejszych festiwalach muzyki organowej w Polsce i w Europie (m.in. Włochy, Finlandia, Rosja, Norwegia, Niemcy, Hiszpania…). Często prowadzi kursy mistrzowskie w Polsce i za granicą, oraz zapraszana jest do grona jurorów konkursów organowych i kameralnych.
W działalności koncertowej propaguje polską muzykę organową. M.in. nagrała w ramach swojego przewodu habilitacyjnego płytę monograficzną z utworami Mieczysława Surzyńskiego. Na jej dorobek składa się wiele nagrań solowych i kameralnych, w tym nominowanych do nagrody „Fryderyk”. Jest laureatką „Muzycznych Orłów 2021”. W 2023 roku otrzymała odznaczenie „Zasłużony dla Kultury Polskiej” . W 2024 roku nominowana za wydawnictwo „Organ transcriptios” do „Pomorskiej Nagrody Artystycznej.
Jest inspiratorką oraz dyrektorem Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Grudziądzu oraz Lubin Culture 2022.

Szymon Zawodny ukończył studia licencjackie pod kierunkiem prof. Pawła Gusnara w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, a magisterskie Musik und Kunst Privatuniversität der Stadt Wien w klasie saksofonu Larsa Mlekuscha, Później kształcił się w specjalności saksofon jazzowy pod okiem Macjeja Obar. W 2019 roku uzyskał tytuł doktora sztuk muzycznych w specjalności saksofon klasyczny. Jest wszechstronnym artystą wykonującym muzykę klasyczną, współczesną, jazzową i rozrywkową.
Jego największym marzeniem jest występowanie wraz z zespołem wybitnych artystów i dzielenie się z innymi radością, jaką daje muzyka. Obecnie jest liderem zespołu Szymon Zawodny Quintet, członkiem i współzałożycielem kwartetu saksofonowego The WHOOP Group, członkiem i współzałożycielem duetu saksofonowo-organowego Szymon Zawodny/Hanna Dys oraz członkiem Filip Żółtowski Quartet. Jest także pedagogiem klasy saksofonu na Wydziale Instrumentalnym w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku.

O działalności duetu Szymon Zawodny / Hanna Dys dowiedzą się Państwo więcej z krótkiej rozmowy, którą zarejestrowałam w Leżajsku.

Większość koncertu wypełniły niedawno skomponowane utwory, których publiczność na Podkarpaciu nie miała okazji słuchać na żywo, ale w solowym repertuarze na organy nie zabrakło dzieł epok minionych.

Hanna Dys: Rozpoczęłam koncert rozpoczęłam Preludium in g Dietricha Buxtehudego, które powstało pod koniec XVII wieku, zaś po części utworów wykonanych w duecie zabrzmiała I i II część IV Sonaty B-dur Feliksa Mendelssohna, czyli muzyka XIX wieku, a z nowszych utworów organowych zaproponowałam jeszcze Wariacje na temat pieśni protestanckiej Hilf Herr meines Lebens, urodzonego w Gdańsku Jana Jancy.

Te utwory zastąpiły recital organowy, który rozpoczyna wszystkie wieczory we wnętrzu leżajskiej Bazyliki. Wszystkie pozostałe utwory znajdują się na najnowszej Waszej płycie. Jak i kiedy ta płyta powstała?

Szymon Zawodny: W 2021 roku powstał pomysł i zaczęliśmy szukać odpowiedniego repertuaru skomponowanego na saksofon i organy. Tytuł  "Between heaven and Earth” zaproponowała Hania. Uważam, że jest on bardzo trafny, bo określa nasze umiejscowienie pomiędzy niebem a Ziemią. Tak też gramy, znajdując się wysoko na chórze organowym, trochę pomiędzy niebem, a Ziemią.

Saksofon z towarzyszeniem organów brzmi bardzo szlachetnie, jak dodatkowy głos organowy.

Szymon: Tak, może dlatego tak dobrze się łączą, że oba instrumenty są napędzane powietrzem. Warto dodać, że na płycie zamieszczone są trzy nagrania premierowe: Waiting for the Northern Lights (Czekając na zorzę polarną) Anny Ignatowicz-Glińskiej, związanej z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina, moje The Postcards from Poland (Pocztówki z Polski) The Sky Is Blue and White (Niebo jest niebieskie i białe) Anny Rocławskiej-Musiałczyk. Wykonaliśmy dwie pierwsze z wymiennych podczas koncertu. Oprócz tego graliśmy bardzo ciekawą kompozycję Nimfy Weroniki Ratusińskiej-Zamuszko, napisaną w oryginale na saksofon i klawesyn, a z inicjatywy Hani przygotowaliśmy transkrypcję na saksofon i organy, podobnie było z utworem Romans Łukasza Wosia, który został skomponowany na flet i fortepian.

Są Państwo pedagogami w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku oraz koncertującymi muzykami i coraz częściej występujecie jako duet.

Hanna: Graliśmy razem na wielu festiwalach muzyki organowej i kameralnej w całej Polsce m.in.: sporo koncertowaliśmy na Śląsku, na Mazurach, w Olsztynie, ale byliśmy także za granicą w Niemczech i w Finlandii, gdzie wykonywaliśmy utwory skomponowane specjalnie dla naszego duetu. W tym roku za nami już 11 koncertów, a przed nami koncert w Toruniu. Zapraszamy też melomanów ze Śląska i z całej Polski do pięknej sali NOSPR-u w Katowicach w przyszłym roku. 25 stycznia 2026 roku będziemy mieli przyjemność wykonania tego koncertu, a ja będę grać na organach, które niedawno zostały oddane.
Rozwijamy się i przełamujemy pewne schematy, że organy to instrument liturgiczny albo ściśle związany z muzyką klasyczną. W programach, które proponujemy pojawiają się również elementy improwizacji. Nasze koncerty cieszą się dużym zainteresowaniem publiczności.

Dys Zawodny Leżajski 2025 Hanna 1Hanna Dys w czasie koncertu w Bazylice OO. Bernadynów w Leżajsku - 28 lipca 2025 roku

Ciekawa jestem jak Państwo przygotowują się do koncertów. Próby muszą się odbywać w miejscu koncertu, ponieważ organista za każdym razem gra na innym instrumencie. Trzeba go najpierw poznać, a później dobrać odpowiednie rejestry, aby wydobyć najpiękniejsze brzmienia.

Hanna: Podkreślę, że dotyczy to zarówno sfery dynamicznej i barwowej oraz temp. Kiedy gramy w bardzo dużej przestrzeni sakralnej, chcąc uzyskać wykonania czytelne dla słuchaczy, nie możemy szarżować z tempami.
Za każdym razem jest nowy proces przygotowania. Przed koncertem zjawiamy się dzień wcześniej, zazwyczaj ja jestem pierwsza przy organach, poznaję je, rejestruję, a Szymon przychodzi na drugą próbę i szukamy wspólnych rozwiązań.

Wracając do polecanej płyty. Nagrane zostały w Konkatedrze św. Jakuba w Olszynie.

Hanna: Kiedy nagrywam utwory organowe to nie ma problemów. Przed nagraniem płyty w duecie z saksofonem znalazłam kilka odpowiednich instrumentów i robiliśmy próby, ale okazało się, że pod względem akustycznym nie było to takie proste. Najczęściej w utworach wymagających wielkiej precyzji, bardzo rytmicznych, w których organy stają się niemal perkusyjnym instrumentem, jak na przykład w Nimfach Weroniki Ratusińskiej , potrzebny jest instrument bardzo precyzyjny pod względem mechanicznym, który ma szybką repetycję i dźwięk odzywa się bez opóźnień. Okazało się, że instrument w Olsztynie był najlepszy do tych nagrań.

Często słowa muzyka współczesna kojarzone są z utworami awangardowymi przeznaczonymi dla niewielkiego grona odbiorców, a to przecież nieprawda.

Szymon: Muzyka współczesna jest istotna w kontekście awangardowym, aczkolwiek jest wielu melomanów, którzy pragną posłuchać muzyki dla przyjemności. Pomyśleliśmy o nich. Repertuar na naszą płytę został starannie dobrany. Są to utwory współczesne, ale bardzo przystępne i każdy coś dla siebie znajdzie. Płyta „Between heven and Earth” została wydana na początku bieżącego roku i jest dostępna w wydawnictwie Requiem Records. Jest także obecna na wszystkich streamingach i można jej słuchać także w Internecie.

Czy ukazały się już recenzje krążka?

Hanna: Najnowsza ukazała się dwa dni temu w nowym numerze Jazz Forum. Jest to bardzo entuzjastyczna, miła recenzja. Jest także wywiad z Szymonem, który jest laureatem Fryderyka 2025 w kategorii Fonograficzny Debiut Roku. Zapraszamy do lektury.

Jak Państwo się poczuli we wnętrzu leżajskiej Bazyliki.

Hanna: Miałam okazję wystąpić tutaj z recitalem i znałam znajdujące się na chórze organowym instrumenty (trzy niezależne), ale jeśli chodzi o repertuar współczesny to miałam pewne obawy. Skala instrumentu jest nieco inna niż we współczesnych organach stąd musiałam dokonać pewnych zabiegów.
Bazylika leżajska należy do niezwykłych, mistycznych miejsc, obcowanie z tak piękną sztuką sakralną bardzo człowieka wzbogaca i wpływa na kształt muzyki.

Gorąco polecamy Państwa uwadze bardzo ciekawą płytę zatytułowaną „Between Heaven and Earth” w wykonaniu duetu Dys / Zawodny i styczniowy koncert w sali NOSPR w Katowicach. Może wkrótce będzie okazja do dłuższej rozmowy w innym miejscu na naszym pięknym Podkarpaciu.
Dziękuję bardzo za wspaniały koncert i rozmowę.

Szymon: My także bardzo dziękujemy za spotkanie i mamy nadzieję, że niedługo wrócimy w te strony. 

Dys Zawodny Leżajsk 2025Szymon Zawodny podczas koncertu w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku

Na zakończenie dodam jeszcze kilka zdań o koncercie Hanny Dys i Szymona Zawodnego w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku.

Znakomicie zabrzmiały utwory na organy solo, w których Hanna Dys zaprezentowała urodę organów znajdujących się w nawie głównej świątyni. Zachwycały zarówno ciche, filigranowe frazy, jak i fragmenty ukazujące potęgę brzmienia instrumentu.

Po mistrzowsku zostały także dobrane rejestry w utworach na saksofon i organy. Odnosiłam wrażenie, że w utworach na duet, partie saksofonu otulone były ciepłym brzmieniem organów. Artyści tworzą bardzo zgrany duet – razem grają, razem oddychają, a ich instrumenty idealnie współbrzmią wypełniając świątynię cudowną muzyką.

Chociaż utwory nie mają charakteru programowego, podczas słuchania obrazy nasuwały się same. Na przykład kompozycja Waiting for the Northern Lights Anny Ignatowicz-Glińskiej, która powstała w ubiegłym roku z myślą o wykonawcach, jednoznacznie kojarzyła się z szumem morza przy ładnej pogodzie jeszcze przed świtem. Z czasem niebo rozjaśnia się i pojawia się zorza polarna. Z kolei w ”Pocztówkach z Polski” Szymon Zawodny zabiera słuchaczy w podróż najpierw w Tatry, później nad Bałtyk, a w części czwartej akcja przenosi się do puszczy. W spontanicznych improwizacjach pojawiły się też ptaki z leżajskich lasów, bowiem Hanna Dys wykorzystała ptaszki, które są jednym z dodatkowych elementów wyposażenia organów w głównej nawie świątyni.

Wypełniająca szczelnie leżajską Bazylikę publiczność entuzjastycznie przyjmowała wszystkie utwory.
Ten wieczór na długo pozostanie w mojej pamięci i chociaż nic nie zastąpi koncertu na żywo, chętnie sięgać będę po płytę „Beetween heaven and Earth” w wykonaniu duetu saksofonowo-organowego Szymon Zawodny / Hanna Dys.

Zofia Stopińska

Całe moje życie kręci się wokół skrzypiec

       Zapraszam na spotkanie z wybitną polską skrzypaczką, zwyciężczynią XIII Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu w 2006 roku. Artystka jest laureatką Paszportu Polityki, czterech Fryderyków oraz nagrody London Music Masters, prymariuszką renomowanego kwartetu smyczkowego Karol Szymanowski Quartet.          Występowała m. in. z: Krystianem Zimermanem, Anne-Sophie Mutter, Marthą Argerich, Maximem Vengerovem oraz współpracowała w dyrygentami takimi jak: Seiji Ozawa, sir Neville Marriner czy Andrey Boreyko. Nagrywa dla wytwórni płytowych takich jak Deutsche Grammophon, Sony czy Decca. Aktualnie gra na skrzypcach Nicolo Gagliano z 1755 roku. Agata Szymczewska jest profesorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, prowadzi kursy muzyczne w Polsce i za granicą.
        Rozmowa została zarejestrowana w Łańcucie 24 lipca 2025 roku.

Ciekawa jestem jak długo jest Pani pedagogiem Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie?

        Wczoraj sprawdzałam dokładnie. Po raz trzynasty prowadzę na Kursach klasę skrzypiec, ale szczęśliwie wszystko udała się zrealizować.
W 1997 roku, czyli 28 lat temu byłam po raz pierwszy w lipcu w Łańcucie i już nie pamiętam dokładnie, ale rok, a może dwa później przyjechałam jeszcze raz jako uczestniczka. Byłam wtedy byłam uczennicą Szkoły Muzycznej w Koszalinie.

Kto w tym roku doskonali swoje umiejętności pod Pani kierunkiem. Pytam, bo wspominam ciągle koncert, w którym zaprosiła Pani na estradę do wspólnej gry, uczestników ze swojej, a wśród nich małą dziewczynkę o imieniu Zosia, która poradziła sobie wyśmienicie z niełatwym utworem. Element edukacyjny takich koncertów jest nie do przecenienia.

        Mam w swojej klasie osoby na różnym etapie edukacji muzycznej, a wśród nich jest kilka bardzo utalentowanych. Są uczniowie szkół muzycznych I i II stopnia, ale mam również studentów z całej Polski. Większość uczestników jest w wieku 15 – 17 lat, ale są także młodsi i wszyscy pracujemy wytrwale.
       Wiem, który koncert Pani wspomniała. Ja także doskonale go pamiętam. Wystąpiły ze mną wtedy chyba trzy wyróżniające się umiejętnościami bardzo młode, ale niezbyt wysokie osoby. Ja też nie jestem wysoka i wyglądaliśmy wszyscy jak dzieci na scenie.
Łańcuckie Kursy mają wspaniałą tradycję, a otaczający Szkołę Muzyczną i Zamek przepiękny park sprzyja pracy. Przyjeżdżamy tutaj po to, żeby oddać siebie i kawałek swojego serca tym młodym osobom.

Czy łańcuckie kursy różnią się od innych, które Pani prowadzi?

        Sama koncepcja spotkania młodych osób z pedagogiem, swoim mentorem, czy swoim własnym nauczycielem w wielu miejscach na świecie się pokrywa. Łańcut wyróżnia przepiękny park, znajdujący się w jego sercu zamek, ogromne tradycje tego Kursu i przepiękna historia wielu wybitnych osobowości artystycznych, które tutaj przyjeżdżały.
Jest tu także duża kadra pedagogów i każdy uczestnik ma ogromny wybór.

MKM Łańcut 2025 Klasa Agaty Szymczewskiej II turnus fot. lykografia.pl 800Klasa prof. Agaty Szymczewskiej na 51. Międzynarodowych Kursach Muzycznych im.  Zenona Brzewskiego w Łańcucie, fot. lykografia.pl

Ważnym nurtem, a może nawet coraz ważniejszym, w Pani działalności jest pedagogika.

        Już 15 lat pracuję jako pedagog i nie ukrywam, że sprawia mi to ogromną przyjemność, ale jest to też ogromna odpowiedzialność i niesamowicie duży wysiłek energetyczny. Jest to także ogromny wkład w rozwój młodego polskiego społeczeństwa.
         Nie chcę aby zabrzmiało to górnolotnie, że jest to także obowiązek obywatelski, ale trochę tak. Na szczęście edukacja – w tym również muzyczna, jest powszechnie dostępna. Mamy mnóstwo szkół muzycznych I i II stopnia oraz ogólnokształcących w całym kraju. Dostęp do tych szkól jest bezpłatny i powszechny. Ponieważ mam już sporo doświadczenia, łatwiej się poruszam w świecie muzycznym i czuję, że bardzo chciałabym to przekazać to młodszemu pokoleniu. Robię to z ogromną pasją, z ogromnym poświęceniem, ale też z sukcesami, które są bardzo miłym dodatkiem i pozytywnym akcentem trudnej, żmudnej codzienności.
         Nie ukrywajmy, że praca pedagogiczna do najbardziej spektakularnych i kolorowych nie należy. To jest ciężka codzienna praca wymagająca ogromnej cierpliwości, dużego poświęcenia i przede wszystkim chęci, bo jak ktoś nie chce tego robić, to nie da się go namówić na siłę.
          Mam nadzieję, że wiedza, którą przekazuję młodym pokoleniom, za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat oni będą ją dalej przekazywać.

Prowadzi, Pani także ożywioną działalność koncertową jako solistka i kameralistka, a działający Karol Szymanowski Quartet w składzie: Agata Szymczewska- I skrzypce, Robert Kowalski – II skrzypce, Volodia Mykytka – altówka i Karol Marianowski – wiolonczela jest gorąco występuje z ogromnym powodzeniem na całym świecie.

        To prawda, z ogromną przyjemnością występuję z orkiestrami jako solistka, często gram recitale z bratem Wojciechem Szymczewskim, występuję z moim Kwartetem im. Karola Szymanowskiego, oraz w różnych innych składach kameralnych. Jestem otwarta na różne formy muzykowania na scenie.

W rodzinie Szymczewskich muzyków nie brakuje.

        Tak, bo żona Wojtka też jest pianistką, rodzice są pianistami, a siostra jest skrzypaczką, ale teraz już pracuje w innym zawodzie. Ktoś, kto jeździ po Polsce i bywa na koncertach to przekonał się, że to nazwisko często się powtarza.

Dla każdego muzyka bardzo ważny jest dobry instrument. Aktualnie gra Pani na skrzypcach Nicolo Gagliano z 1755 roku. Jest to z pewnością wymarzony instrument.

        Jest wymarzony jeżeli chodzi o walory brzmieniowe i jego historię. To są skrzypce, które należą do Anne-Sophie Mutter. Gram na nich ponad dziesięć lat z wielką radością i jestem wdzięczna za każdy dzień, kiedy mogę z nimi obcować.

Oprócz utworów kompozytorów minionych wykonuje Pani często dzieła skomponowane już w XXI wieku.

         Utwory kompozytorów znanych i lubianych m.in.: Mozarta, Beethovena, Wieniawskiego czy Szymanowskiego gram bardzo często, ale jest także ogromna ilość bardzo interesującej muzyki współczesnej. Może tylko nazwa niepotrzebnie kojarzy się z utworami awangardowymi, niedostępnymi dla szerokiej publiczności, przeznaczonymi dla wybranego i wyrobionego słuchacza, bo to nieprawda. Przekonałam się wielokrotnie, że ta muzyka najnowsza stanowi najciekawszy element koncertu, wzbudza najwięcej emocji i jest entuzjastycznie przyjmowana przez publiczność.
         Podobnie określenie muzyka poważna często kojarzy się często ze smutnymi ludźmi, którzy nie mają za grosz poczucia humoru, co nie ma pokrycia w rzeczywistości. Wolę nazwę muzyka klasyczna.

Agata Szymczewska skrzypce Sebastian Nawrocki fortepian 1 MDK Łańcut 2022r. fot. lykografia.pl 800Agata Szymczewska - skrzypce, Sebastian Nawrocki - fortepian, Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie w 2022 roku, recital w MDK w Łańcucie, fot. lykografia.pl

Niedawno w Internecie trafiłam na ciekawą rozmowę z Panią na temat koncertów skrzypcowych Henryka Wieniawskiego.

         To jest podcast Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, które od dłuższego czasu realizuje serię bardzo ciekawych rozmów o utworach i kompozytorach. Zapraszane są osoby, które są bardzo blisko związane z daną tematyką. Ten odcinek został nagrany już ponad rok temu i dopiero teraz został opublikowany.
         Henryk Wieniawski jest mi bliski od dzieciństwa, a z biegiem lat mam coraz większy sentyment do jego twórczości. Są to bardzo piękne i emocjonalne utwory, a jego dwa koncerty skrzypcowe są po dzień dzisiejszy kanonem literatury skrzypcowej na świecie.

Wielu uczniów klasy skrzypiec szkół muzycznych II stopnia marzy o graniu koncertów Wieniawskiego.

         Te koncerty są coraz częściej grywane przez uczniów szkół I stopnia. Skala talentów w naszym kraju jest, z mojej perspektywy, nieprawdopodobna i już nawet 12-latkowie dobrze sobie z tymi koncertami radzą.

Jest Pani także prezesem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, które m.in. jest organizatorem słynnych konkursów skrzypcowych.

         Zostałam wybrana dwa lata temu, bo w czerwcu 2023 roku. Towarzystwo jest organizatorem wszystkich edycji Międzynarodowych Konkursów Skrzypcowych im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu, ale nie tylko bo odbywa się także Międzynarodowy Konkurs Lutniczy im. Henryka Wieniawskiego, konkursy ogólnopolskie, festiwale, koncerty, prowadzimy wydawnictwo, archiwa… Sporo pracy, która jest dla mnie wielkim wyzwaniem, ale także dużą przyjemnością.

Na początku wakacji rozmawiałam z młodą pianistką, która ukończyła niedawno studia i rozpoczęła pracę pedagogiczną, a także występuje z koncertami. Zapytałam jak długo można odpoczywać od fortepianu, aby nie stracić formy i usłyszałam odpowiedź, że od fortepianu się nie odpoczywa. Ciekawa jestem czy Pani planuje wakacje?

        To bardzo indywidualna sprawa. Ja mam zupełnie inne podejście. Jestem ogromnym fanem przerw od grania, które mnie bardzo regenerują. Potrafię w tym czasie nawet nie dotykać instrumentu i nie odczuwam dużego fizycznego braku, tym niemniej mentalnie się zgadzam. Od skrzypiec też się nie odpoczywa.
       Nie wyobrażam sobie, aby na kilka miesięcy wymazać z pamięci wszystko co do tej pory w życiu robiłam, bo całe moje życie kręci się wokół skrzypiec. Jeżeli się jest skrzypkiem, skrzypaczką, to do ostatniego dnia swojego życia.

Musimy niestety kończyć tę rozmowę, bo za minutę rozpoczyna Pani zajęcia. Bardzo dziękuję i myślę, że będzie okazja do spotkania za rok.

         Mam taką nadzieją. Również bardzo dziękuję za rozmowę.

Zofia Stopińska

51. Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie przeszły do historii

       Od 1 do 27 lipca 2025 roku odbyły się 51 Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie. W znajdującym się w przepięknym parku budynek Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Teodora Leszetyckiego, siedzibę pobliskiego Zespołu Szkół Technicznych oraz w Miejskim Domu Kultury rozbrzmiewała muzyka. Przy sprzyjającej pogodzie uczestnicy ćwiczyli także w cieniu drzew.
       Pół wieku temu twórcami Kursów byli prof. Zenon Brzewski, wybitny skrzypek, pedagog i wielki przyjaciel utalentowanej młodzieży oraz Władysław Czajewski, dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie.
Kursy powstały w czasie, kiedy wyjazdy zagraniczne były ograniczone i kosztowne. Utalentowani młodzi ludzie mogli doskonalić swe umiejętności w Łańcucie pod okiem wybitnych polskich i zagranicznych mistrzów. Tak pozostało do dzisiaj.
        Przed zakończeniem tegorocznej edycji rozmawiałam z panem Krzysztofem Szczepaniakiem, prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie i przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Kursów.

Od wielu lat jest Pan związany z Kursami, jak one się rozwijały?

       Staramy się zachować ramy Kursów, które przez lata zostały wypracowane jeszcze za czasów prof. Zenona Brzewskiego, ale w ciągu 50 lat musiały ulec pewnym zmianom. Jak Pani zauważyła są prowadzone także klasy instrumentów, które nie są smyczkowymi. Jeszcze prof. Brzewski zadecydował o utworzeniu klasy gitary, a później wprowadziliśmy harfę, ale w tym roku klasy harfy nie było, ponieważ pani prof. Helga Strock z Monachium nie mogła do nas przyjechać ze względu na stan zdrowia. Ale generalnie na naszych Kursach są lekcje indywidualne i zajęcia grupowe.

MKM Łańcut 2024 Konstanty Andrzej Kulka i Grzegorz Skrobiński fot. lykografia.pl 1Konstanty Andrzej Kulka -  skrzypce i Grzegorz Skrobiński - fortepian podczas koncertu w sali MDK w Łańcucie (50. Międzynarodowe Kursy Muzyczne), fot. lykografia.pl

Każda kolejna edycja, a nawet każdy turnus to dla organizatorów nowe wyzwanie, bo po dwóch tygodniach zmieniają się pedagodzy, przyjeżdżają nowi uczestnicy.

        Nigdy nie jest tak samo, ale zawsze największym wyzwaniem są pieniądze. Niestety, z tym nie jest najlepiej. Ministerstwo Kultury, które nas wspiera i jest naszym patronem, ze środków operacyjnych wobec naszych oczekiwań w wysokości 300 tysięcy złotych daje nam 190. Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego od paru lat nie daje na ani grosza. Pozostaje samorząd lokalny, czyli Miasto Łańcut i burmistrz staje na wysokości zadania i wspiera nas na tyle, na ile może.
Do tego jeszcze wspomagają nas zakłady pracy z terenu Miasta Łańcuta. Są to niewielkie kwoty, ale bardzo sobie to cenimy.
        Te wyzwania nie dotyczą kwestii organizacji, bo mamy stabilną, dobrą, wysoko kwalifikowaną kadrę pedagogiczną wybitnych artystów. Kursy cieszą się dużym zainteresowaniem, bo każdego roku przyjeżdża 400 uczestników.
Coraz więcej pojawia się małych dzieci, które dopiero rozpoczynają naukę gry na instrumencie i myślę, że zaszczepiają się (jak mówili prof. Zenon Brzewski i dyrektor Władysław Czajewski), genius loci – wyjątkowym miejscem, atmosferą, podejściem do obowiązków, zaangażowaniem w pracę i ćwiczeniem. To wszystko owocuje później w ciągu roku szkolnego w ich postawie do obowiązków związanych z doskonaleniem gry na instrumencie.

Elementem edukacji są także wieczorne koncerty w wykonaniu wybitnych profesorów prowadzących zajęcia.

        Ja także zawsze to podkreślam. Koncerty są elementem edukacji bardzo szeroko pojętej. Tak szeroko, że prowadząc te koncerty, pozwalam sobie nawet dawać instruktaż umiejętności odbioru dzieła muzycznego i umiejętności zachowania się na sali koncertowej. Ktoś musi to najmłodszym dzieciom powiedzieć: nie spóźniamy się, nie wychodzimy, nie przeszkadzamy, nie bijemy brawa grania utworu składającego się z części… Do tego dochodzi edukacja wysoka, czyli obcowanie z wielkim dziełem wykonywanym przez wybitnego artystę na wspaniałym instrumencie. Tych elementów edukacyjnych jest wiele.

W trakcie trwania turnusu koncerty odbywają się prawie codziennie.

        Trochę mnie to niepokoi, bo te koncerty zmierzają w kierunku festiwalu zamiast edukacji, a my nie chcemy robić festiwalu, nie chcemy być żadną konkurencją na przykład dla Filharmonii Podkarpackiej, aczkolwiek artyści grający u nas są co najmniej równorzędni z tymi, którzy występują w majowym festiwalu. To nie jest festiwal połączony z kursem, to jest kurs, dydaktyka, edukacja, a przy okazji także koncert.

Walory edukacyjne mają także koncerty w wykonaniu uczestników na zakończenia każdego turnusu.

        Tych koncertów jest wiele, ponieważ taka jest zasada, że wieczorami grają pedagodzy, którzy mogą zaprosić do swojego koncertu wyróżniającego się uczestnika i to jest forma promocji, ale generalnie odbywają się koncerty klasowe. Każda klasa ma swój koncert i uczestnicy mają satysfakcję , że mogą przed koleżankami, kolegami, rodzicami, nauczycielami, a także postronnymi odbiorcami muzyki zaprezentować swoje umiejętności. To jest bardzo ważne.

Tomasz Strahl i Łukasz Chrzęszczyk fot. lykografia.pl 800Tomasz Strahl - wiolonczela, Łukasz Chrzęszczyk - fortepian, koncert w sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie, fot. lykografia.pl

Na łańcuckie Kursy przyjeżdżają również zespoły kameralne, a także powstają takie zespoły w trakcje turnusu.

        Profesor Brzewski przykładał dużą wagę do kameralistyki, do orkiestr, a myśmy jeszcze w pakiecie do oferty dla uczestników dodali kształcenie słuchu. Zespoły kameralne i orkiestry to jest podstawa dlatego, że nie wszyscy będą solistami i trzeba ich uczyć już teraz partnerstwa w grze, szacunku dla siedzącego obok partnera, a także umiejętności wspólnego grania i reagowania na polecenia dyrygenta. To wszystko uczestnicy otrzymują w ciągu niecałych dwóch tygodni otrzymują jako zaledwie pewny substytut, który później się rozwija i owocuje w szkołach macierzystych.

Możemy powiedzieć, że do zakończenia tegorocznych Kursów pozostały godziny, natomiast organizacja następnej edycji właściwie się rozpoczyna.

         Organizacja 52. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego rozpoczęła się w poniedziałek. Mieliśmy już zebranie organizacyjne Stowarzyszenie „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie” i już mówiliśmy o kształcie i problemach związanych z organizacją przyszłorocznych Kursów. Dużo rozważamy, słuchamy uwag rodziców, nauczycieli, a także naszych pedagogów co zmienić. Są różne koncepcje, często bardzo rewolucyjne. Chcemy być otwarci, elastyczni”, a nie trzymać się kurczowo wymyślonej przed laty formuły.
Chcemy ciągle iść ciągle do przodu i realizować także oczekiwania naszych partnerów, a są nimi uczestnicy Kursów.

Życzę organizatorom powodzenia w zdobywaniu środków finansowych i przygotowaniach następnej edycji.

         Mam nadzieję, że te życzenia się spełnią.

Dziękuję za rozmowę.

         Ja również dziękuję.

Zofia Stopińska

Z prof. Romanem Lasockim o 51. Międzynarodowych Kursach Muzycznych w Łańcucie

        Zapraszam na spotkanie z prof. Romanem Lasockim, wybitnym skrzypkiem wirtuozem, pedagogiem i popularyzatorem wiolinistyki. Nasz gość studia ukończył z wyróżnieniem w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Franciszka Jamrego. Kontynuował je u profesorów: Andre Gertlera, Henryka Szerynga, Tadeusza Wrońskiego i Stanisława Lewandowskiego. Występował na najważniejszych estradach świata. Wielu kompozytorów dedykowało mu swoje utwory. Profesor i prorektor (4 kadencje) Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie i profesor Akademii Muzycznej w Katowicach. Wykładał w uczelniach na czterech kontynentach. Jego absolwenci, laureaci renomowanych konkursów, zajmują ważne miejsce w życiu muzycznym w kraju i za granicą pełniąc funkcje koncertmistrzów, profesorów, solistów, czy prymariuszy znanych kwartetów. Juror licznych konkursów krajowych i międzynarodowych. Uhonorowany najwyższymi odznaczeniami i nagrodami państwowymi i resortowymi.

Jak długo jest Pan Profesor związany z Międzynarodowymi Kursami Muzycznymi w Łańcucie?

        Od prawie 40-tu lat przyjeżdżam w lipcu do Łańcuta. Pamiętam jak ogromnym zaszczytem był dla mnie fakt zaproszenia na te Kursy przez Zenona Brzewskiego, który był dla mnie najpierw mentorem, a potem serdecznym przyjacielem. Byłem wtedy najmłodszym wykładowcą. Dzisiaj jestem najstarszy. Tak się złożyło, że trzy lub cztery razy nie mogłem przyjechać na łańcuckie kursy, bo mieszkałem wtedy w Seulu, Tokio oraz w Stanach Zjednoczonych. Wtedy nie dałem rady przylecieć, ale zawsze byłem wierny Łańcutowi i odrzucałem inne propozycje kursowe. Lipiec zawsze należy do Łańcuta.

Łańcuckie Kursy różnią się od innych organizowanych w Polsce i na świecie?

        Bardzo się różnią. Dla przykładu powiem o kursach odbywających się w Paryżu na Sorbonie, w których uczestniczyłem. Kursy trwały dziesięć dni, było około dwudziestu uczestników i czterech pedagogów. Pierwszego dnia ja wykonałem koncert, później grali m.in. Zakhar Bron, Siergiej Kravchenko, a ostatniego Vadim Repin (wszyscy związani z Łańcutem) i na tym kurs się kończył.
       Nie spotkałem nigdzie na świecie kursów, które miały w I turnusie dwadzieścia lub więcej klas, w II turnusie tak samo, a prowadzą je najwspanialsi artyści. Nie jest to impreza komercyjna i wszyscy profesorowie przyjeżdżają do Łańcuta z potrzeby serca, dla podtrzymania wspaniałej tradycji.
Ja nawet po cichu burzę się na określenie kursy. To jest konglomerat, bo z jednej strony w tych dwudziestu klasach codziennie są lekcje, a słuchacze są przydzieleni do jednego pedagoga, ale mogą chodzić i obserwować lekcje w innych klasach.

Jest Pan Profesor szefem kursu metodycznego dla pedagogów szkół muzycznych oraz studentów kierunku pedagogika instrumentalna.

       Mam zaszczyt być kierownikiem tego kursu, który został nazwany „Forum myśli muzycznej”. Wszystkich pedagogów, którzy przyjechali na I turnus zaprosiłem do wygłoszenia referatów dla kilkudziesięciu nauczycieli oraz rodziców uczestników. Staram się, aby one trwały około godziny i były urozmaicone. Ja przez dwa dni opowiadałem o aparacie skrzypcowym, o każdym elemencie, każdym przygięciu palca, szybkości smyczka, spiccato, saltato itd. – o całej kuchni skrzypcowej. Profesor Paweł Radziński mówił o Bachu, poprosiłem prof. Janusza Wawrowskiego, aby opowiedział o Bacewiczównie bo teraz zaczyna nagrywać jej utwory… Każdy z pedagogów dzieli się swoimi spostrzeżeniami i wiedzą z kursantami.

Podczas obydwu turnusów odbywają się także wieczorne koncerty.

        To trzeci niemniej ważny filar. Ten wieczorny festiwal utrzymany jest przeważnie w formule "Mistrz i uczeń". Wybitni pedagodzy i artyści opromieniają swoją sławą swoich następców, bo posiadanie afisza z mistrzem to wielka sprawa.
Oferta dla kursanta jest bardzo bogata. Rano słucha wykładu, później biegnie na swoją lekcję do mistrza, po południu ćwiczy, a o 19.00 rozpoczyna się koncert.
        Do tego wszyscy uczestnicy występują podczas tak zwanych koncertów klasowych, które odbywają się w Auli im. prof. Zenona Brzewskiego w Szkole Muzycznej, a na zakończenie turnusów są koncerty zespołów i orkiestr kursowych w Miejskim Domu Kultury oraz koncert wybranych przez profesorów przedstawicieli klas w Sali Balowej Muzeum – Zamku.

MKM Łańcut 2024 prof. Roman Lasocki 2Prof. Roman Lasocki podczas wykładu "Forum myśli muzycznej", fot. lykografia.pl

Wśród wykładowców łańcuckich Kursów jest obecnie wielu artystów, którzy w młodości w nich uczestniczyli.

       Tak, profesorami są wychowankowie. Powiem tylko, że pamiętam jak wspaniały, fenomenalny skrzypek, prof. Janusz Wawrowski przyjeżdżał na Kursy jako malutki Januszek.
       Mnie się to zawsze kojarzy z wielkim rozłożystym dębem. Każdego roku jak przyjeżdżam widzę nowe, piękne słoje. Kursy w Łańcucie zawdzięczamy ich twórcy, Zenonowi Brzewskiemu, który od lat im patronuje, ale prof. Brzewski był także twórcą wielkich konkursów skrzypcowych w Lublinie, gdzie zwycięzcami zostali m.in.: Wadim Riepin, Maksim Wiengierow, Ilja Gringolc, Bartłomiej Nizioł, Monika Jarecka, a także wielu innych słynnych polskich skrzypków znalazło się w gronie laureatów.
       W jury tych konkursów zasiadali najwybitniejsi polscy skrzypkowie i pedagodzy, a wśród nich: Irena Dubiska, Eugenia Umińska, Zenon Brzewski, Wanda Wiłkomirska, Edward Zienkowski i wielu innych.
Stworzył także Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną II stopnia w Warszawie, która także nosi jego imię.

Profesor Zenon Brzewski kierował łańcuckimi Kursami w latach 1974 – 1992. 

         Za czasów prof. Zenona Brzewskiego Kursy Muzyczne w Łańcucie bardzo szybko osiągnęły wysoki poziom, bo pedagogami byli najlepsi wioliniści z całej Europy. Większość z nich już niestety odeszła.
        Zgodnie z wolą prof. Zenona Brzewskiego, w 1993 roku dyrektorem artystycznym i naukowym Kursów został jego wychowanek, wybitny polski skrzypek prof. Mirosław Ławrynowicz, który także po kilku latach odszedł od nas i powołana została na to stanowisko prof. Krystyna Makowska-Ławrynowicz, jedna z najwybitniejszych pianistek – kameralistek, długoletni prorektor Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie, osoba wielkiego talentu artystycznego i serca.
        Przez dwie ostatnie dekady tandem: prof. Krystyna Makowska-Ławrynowicz i pan Krzysztof Szczepaniak, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Kursów, długoletni wizytator Centrum Edukacji Artystycznej, świetny menedżer i animator kultury, rozwija kolejne słoje w dębie, o którym mówiłem.
        W tym czasie ważnym problemem była zmiana generacyjna w gronie pedagogów. Zaproszeni zostali najwybitniejsi instrumentaliści związani z Uniwersytetem Muzycznym w Warszawie, (ale nie tylko), którzy mogą stanowić elitę elit. Są to znakomici, doświadczeni i energiczni artyści w wieku około 40 lat, którzy wytrzymują wielogodzinne, codzienne zajęcia po zakończonym sezonie koncertowym i roku akademickim.
Podziwiam także umiejętności logistyczne kierujących Kursami i umiejętności integrowania wszystkich osób, bo to jest budowla wznoszona na dwa tygodnie.
         W naszym kraju często mówi się, że „nie ma ludzi niezastąpionych”, a to nieprawda, bo „nie daj Boże”, żeby pani prof. Marta Wierzbieniec, wybitny artysta –muzyk, który poświęcił się Filharmonii Podkarpackiej, zakończyła swoją kadencję. Obawiam się o to, co by się wówczas stało ze wspaniałym zespołem. Marta zrobiła z tego imperium zapraszając najlepszych solistów i dyrygentów. Ja już mówię z pozycji artysty obiektywnego, który zakończył karierę. Tam się przyjeżdża dla przyjemności, nie tylko dla spełnienia misji.
         Wracając do Kursów w Łańcucie, „nie daj Boże”, żeby pani prof. Krystyna Makowska-Ławrynowicz albo pan prezes Krzysztof Szczepaniak poczuli się zmęczeni, bo to są ludzie niezastąpieni. Nie tylko dlatego, że od 20 lat kierują kursami i są z nimi związani o wiele dłużej, a pan Krzysztof Szczepaniak rozpoczynał swoją działalność u boku pana Władysława Czajewskiego. Kurs wciąż żyje i rozwija się, a ja powtórzę - nie znam ani w Europie, ani w Azji, gdzie przez kilka lat uczyłem w Japonii i Korei Południowej oraz w USA gdzie sporo wykładałem, nie spotkałem się z przedsięwzięciem, które chociaż w zarysie przypominałyby rozmach i rangę łańcuckiego Kursu.

Roman Lasocki skrzypce podczas zajęć w Łańcucieprof. Roman Lasocki podczas zajęć  Kursu w Łańcucie, fot. lykografia.pl

Należy podkreślić, że odbyło się już 50 edycji Kursów.

        Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie trwają już ponad pół wieku i przyjeżdżają na nie tłumy ludzi, a to oznacza, że są potrzebne. Dlatego kierownictwo Kursów zabiega na wszystkie możliwe sposoby, aby w momencie, kiedy kultura wysoka jest w tak głębokim kryzysie, kiedy media nie odnotowują ważnych wydarzeń muzycznych, recenzje w codziennych gazetach się nie pojawiają, a w szkołach powszechnych muzyka właściwe nie istnieje, Kursy się rozwijały.
        Zadaniem akademii muzycznych i kursów muzycznych jest kształcenie najwyższej jakości kadr, które zastępują mistrzów – wykonawców. Nasi absolwenci i uczestnicy kursów są w czołówce europejskiej najlepiej przygotowanych do wykonywania zawodu muzyków.
W pierwszych dekadach uczestnikami łańcuckich kursów byli utalentowani studenci polskich akademii muzycznych, którzy pod kierunkiem wybitnych mistrzów gry na instrumentach smyczkowych przygotowywali się do udziału w międzynarodowych konkursach muzycznych. Później z kursy otworzyły się dla najzdolniejszych uczniów szkół muzycznych II stopnia, a także przyjeżdżali uczestnicy z zagranicy.
        Obecnie mogą w Łańcucie doskonalić swoje umiejętności także najmłodsi adepci gry na instrumentach smyczkowych. Biorąc pod uwagę fakt, że zaczęły pojawiać się w Łańcucie także uzdolnione dzieci, bo wiadomo, że podstawy, a przede wszystkim dobry aparat gry jest bardzo ważny, kierownictwo kursów zaczęło zapraszać także najlepszych pedagogów trudniących początkowym nauczaniem gry na instrumentach smyczkowych. Ta inicjatywa ze prof. Krystyny Makowskiej-Ławrynowicz i prezesa Krzysztofa Szczepaniaka była odpowiedzią na zapotrzebowanie.

Każdy uczestnik oprócz 5 lekcji indywidualnych może też grać w zespole kameralnym lub orkiestrze, uczestniczyć w zajęciach kształcenia słuchu, w lekcjach otwartych, wykładach i seminariach oraz bezpłatnie zwiedzić Muzeum-Zamek. Ponoszona opłata w wysokości 1500 złotych za jeden turnus, nie pokrywa w całości kosztów oferty dydaktycznej.

        Dodajmy jeszcze, znakomite wieczorne koncerty pedagogów w Miejskim Domu Kultury w Łańcucie. Wstęp na te koncerty jest wolny, stąd jest to ciekawa oferta kulturalna dla mieszkańców Łańcuta. Każdy może przyjść i posłuchać wspaniałej muzyki w mistrzowskich interpretacjach.
Trochę szkoda, że o tych koncertach jest mało informacji w codziennych mediach: prasie, radiu , telewizji…
        Ze wzruszeniem wczoraj obejrzałem wspaniały materiał o Filharmonii Podkarpackiej, z którą czuję się bardzo związany. Ten świetny, bogato ilustrowany program był emitowany tylko na kanale TVP Rzeszów, a powinien być emitowany w dobrych godzinach oglądalności w ogólnopolskim programie TVP, bo Filharmonia Podkarpacka jest wielką polską instytucją kultury. Cieszę się, że ten mogłem ten reportaż zobaczyć, ale gdybym był w domu w Warszawie, to nie mógłbym go obejrzeć.
         Wracając do trwających Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie, które są także wielkim, ważnym wydarzeniem muzycznym realizowanym ze względu na skromne środki finansowe z coraz większym trudem.
         Zapewniam, że nikt z pedagogów nie przyjeżdża na łańcuckie Kursy zarabiać pieniędzy, bo wynagrodzenia są niewielkie. Ja na przykład od początku przyjeżdżam, aby oddać wszelkie dobro, wspaniałe dary, które otrzymywałem od swoich mistrzów. Uważam, że to jest mój obowiązek.
Oby tylko można było realizować wszystkie nurty łańcuckich kursów, bo są cenne i potrzebne. Światli obywatele, którzy są elitą finansową powinni przejmować ciężar utrzymania kultury wysokiej. Z tym jest skromniutko, owszem pan prezes Krzysztof Szczepaniak znalazł w Łańcucie kilku biznesmenów, którzy kursy wspierają. Są to niewielkie przedsiębiorstwa prowadzone przez mądrych, wspaniałych ludzi, ale nie są w stanie utrzymać tak dużych przedsięwzięć. Organizatorzy są w trudnej sytuacji, bo przyznawane środki finansowe są niewielkie.

Na zakończenie naszego spotkania poinformujmy i zachęćmy wszystkich, którzy czytają ten wywiad, aby do 27 lipca tego roku, wybrali się chociaż na jeden koncert organizowany w ramach 51. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie. Szczegółowe informacje znajdą Państwo na stronie https://www.kursymuzyczne.pl

          Bardzo serdecznie zapraszamy do Łańcuta w tym oraz w przyszłym roku na koncerty w ramach 52 edycji.
Muzycy są ludźmi bardzo skromnymi. U nas proces kształcenia i stania się zawodowym muzykiem trwa 17 lat. To są lata pełne wyrzeczeń. Konieczność codziennego ćwiczenia na instrumencie buduje pewną pokorę u artystów muzyków, muszą być zdyscyplinowani, muszą planować swoje działania z wyprzedzeniem kilkumiesięcznym i rygorystycznie wykonywać ten plan, bo inaczej nie są w stanie zaistnieć. To jest bardzo skromne środowisko. Nie potrafi uprawiać autopromocji. Zapraszamy z największą atencją i wielką nadzieją.

Bardzo dziękuję za rozmowę

          Ja także bardzo dziękuję

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS