Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Nie zapominajmy, że szczęściu trzeba pomagać

      Zofia Stopińska: Kończący się rok kalendarzowy zawsze skłania nas do podsumowań i refleksji. Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia wybrałam się do Krakowa, aby porozmawiać z Panią Agatą Kielar-Długosz i Panem Łukaszem Długoszem – wspaniałymi artystami, którzy należą do grona najznakomitszych flecistów młodego pokolenia na świecie, a prywatnie są szczęśliwym małżeństwem, wspólnie zajmują się wychowaniem dzieci i prowadzeniem domu oraz razem pracują nad przygotowaniem nowych utworów, przygotowują repertuar wspólnych koncertów i nagrań. Dzięki Pani Agacie, która urodziła się w Sanoku i w tym mieście rozpoczynała muzyczną edukację, najczęściej w święta odwiedzają rodzinny Sanok i oboje czują się związani z Podkarpaciem.
Kończący się rok był dla Państwa wyjątkowo pracowity.

     Łukasz Długosz: To prawda, dlatego bardzo się cieszymy, że udało nam się znaleźć czas, który spędzamy na miłej rozmowie. Tak jak Pani wspomniała, końcówka roku zawsze wiąże się z refleksjami i podsumowaniami. Ten rok minął nam niebywale szybko i praktycznie byliśmy w domu dwa miesiące, a resztę czasu spędziliśmy na wyjazdach. Każde z nas ma na swoim koncie około 100 koncertów – razem i osobno. Zwiedziliśmy razem z dziećmi sporo państw i miast, bo dzieci zwykle zabieramy ze sobą i to one mają najwięcej czasu na oglądanie otaczającego świata i zwiedzanie.
Oprócz podsumowań myślimy o tym, co będzie w następnym roku.

      Z. S.: Z pewnością nadchodzący rok będzie równie pracowity i wiem, że w Waszych kalendarzach nie pozostało wiele wolnych dni. W bieżącym roku tylko jeden raz miałam przyjemność słuchać koncertu w wykonaniu Pana Łukasza, a było to latem w Kąśnej Dolnej, ale trafiły do mnie trzy świetne Wasze płyty. Nakładem Wytwórni DUX ukazała się wspólna płyta „Flute reflections” z utworami na 2 flety Antonia Vivaldiego, Hectora Berlioza i Janusza Bieleckigo oraz krążek zatytułowany „Contemporary music from Gdańsk”, na którym jest m.in. zamieszczony Koncert na flet i orkiestrę Krzysztofa Olczaka, natomiast kilkanaście dni temu stałam się szczęśliwą właścicielką płyty zatytułowanej „Vive la Paris!” z utworami kompozytorów francuskich, której fantastycznie się słucha, a krążek został wydany niedawno przez wytwórnię SOLITON.

      Agata Kielar-Długosz: Bardzo dziękuję za miłe słowa. Impulsem do nagrania tej płyty był po części mój doktorat, który obroniłam już w 2013 roku, ale część utworów została z tego powodu przygotowana i nagrana, a resztę nagrałam z Andrzejem Jungiewiczem, z którym często występujemy w duecie, a przy okazji każdy z nas może zaprezentować się także w repertuarze solowym. Utwory francuskich kompozytorów zamieszczone na tym krążku pokazują całe spektrum możliwości barwowych i brzmieniowych instrumentu, bo częścią pracy doktorskiej były innowacje w budowie instrumentu oraz zmiana materiału z drewna na metal, dokonana przez flecistę-konstruktora i kompozytora Theobalda Böhma. Chciałam pokazać te nowe możliwości, którymi się zachłysnęli ówcześni kompozytorzy i mam nadzieję, że mi się udało. Oprócz utworu samego Theobalda Böhma są na tej płycie dzieła: Alfredo Casella, Claude’a Debussy’ego, Philippe Gauberta, Jacques’a Iberta, Julesa Mouqueta i Alberta Roussela.
     Wspomniała Pani także o naszym wspólnym projekcie z mężem, a ten krążek został nagrany we współpracy z Filharmonią im. Witolda Lutosławskiego w Łomży pod batutą Jana Miłosza Zarzyckiego i wydany przez DUX. Na tej płycie znajdują się utwory od muzyki baroku poczynając, aż po współczesny koncert, który został nam dedykowany przez Pana Janusza Bieleckiego. Możemy się pochwalić, że niedawno – dwa lub trzy tygodnie temu dowiedzieliśmy się, że płyta została nominowana do nagrody ICMA – International Classical Music Awards. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że w tym całym morzu nowo powstających płyt została ta płyta dostrzeżona.

     Z. S.: To jest bardzo dobra wiadomość, będziemy trzymać kciuki, aby znalazła się wśród wyróżnionych krążków, ale wiem, że płyty nagrane przez Pana Łukasza w ostatnich latach były także nominowane do nagród.

     Ł. D.: Dla mnie jest to już czwarta nominacja od 2015 roku poczynając. Jestem laureatem dwóch nagród ICMA - w 2015 i 2016 roku. Jest to najbardziej prestiżowa europejska nagroda fonograficzna. Poprzednie nominacje i nagrody otrzymywałem za płyty z muzyką polską, takich mistrzów jak Andrzej Panufnik, Krzysztof Penderecki, czyli ikony polskiej muzyki współczesnej. Tym razem nominowany został krążek zawierający bardzo ciekawy zestaw utworów: Vivaldi, Berlioz i Bielecki.
     W dzisiejszych czasach otrzymać nominację do nagrody fonograficznej za koncerty Vivaldiego, to dla mnie największe wyróżnienie, ponieważ dzieła te zostały mnóstwo razy nagrane w różnych interpretacjach. Myślę, że świeżość interpretacyjna zainteresowała jurorów i to zadecydowało o nominacji, chociaż ta płyta otrzymała wiele pochlebnych opinii międzynarodowych; 5 gwiazdek Diapason, 5 gwiazdek Grammophon i Pizzicato. We wszystkich recenzjach podkreślana była świeżość, piękno interpretacji, frazowania, dźwięku. Zachwycano się wspaniałym brzemieniem naszych instrumentów. To jest wartość nadrzędna, która nas motywuje do dalszej współpracy, podobnie jak wspomniany przez żonę Koncert na 2 flety Janusza Bieleckiego, który został napisany z myślą o nas i nam dedykowany. Utwór burzy pewne kanony, bo łączy muzykę klasyczną z muzyką filmową. Szczególnie część druga utworu zdobywa serca i uznanie krytyków. Warto wspomnieć, że otrzymaliśmy nominację w kategorii koncerty solowe. Nasze nagrania wydane przez firmę DUX walczą z takimi wytwórniami, jak Deutsche Grammophon i Sony. Sama obecność naszej płyty w tak doborowym towarzystwie jest dla nas wielkim wyróżnieniem.

     Z. S.: Kilkakrotnie słuchałam tej płyty i za każdym razem myślałam, że dzięki niej powiększy się grono melomanów, nawet osoba, która pierwszy raz słucha muzyki klasycznej, zachwyci się jej pięknem.

     A. K. D.: My także myśleliśmy podobnie. Chcieliśmy, żeby to była muzyka przystępna dla każdego i postawiliśmy na hity, ale musiał się znaleźć na płycie polski utwór – stąd Janusz Bielecki i bardzo piękny Koncert, który podoba się zarówno wytrawnym melomanom, jak i osobom, które rozpoczynają swoją przygodę z muzyką klasyczną.

     Z. S.: Pan Łukasz wspomniał już, że każde z Was ma na swoim koncie około 100 koncertów wykonanych w mijającym roku, i prym wiodła muzyka nowa.

     Ł. D.: To prawda, w tym roku graliśmy bardzo dużo muzyki współczesnej. Być może wiele osób powie, że zaczęliśmy się specjalizować wyłącznie w muzyce współczesnej.

     A. K. D.: Nieprawda, trzy dni temu graliśmy wspaniale przyjęty koncert z Panem Markiem Toporowskim, gdzie był tylko barokowy repertuar łącznie z tak obszernym dziełem, jak „Musikalisches Opfer” Bacha.

     Ł. D.: Najwięcej frajdy i wolności interpretacyjnej dają nam barok i muzyka współczesna. Przepiękna jest muzyka epoki romantyzmu czy klasycyzmu, ale już dają trochę mniej możliwości wyrazowych i wykonawczych.
      Mieliśmy to szczęście, że na swojej drodze spotkaliśmy wybitnych artystów, którzy stali się naszymi profesorami, mistrzami, mentorami i dzięki nim w sposób profesjonalny poznaliśmy różne style gry.
Granie na instrumencie nie polega tylko na umiejętności przechodzenia przez karkołomne linie melodyczne i interwały, ale to jest także sztuka interpretacji i odnajdywania się w stylach, czego my także wymagamy od adeptów gry na flecie podczas różnego rodzaju kursów.
     Bardzo często krytycy i melomani pytają nas: „Jaką muzykę państwo lubią?” – najczęściej wówczas odpowiadamy, że są dwa rodzaje muzyki – dobra i zła – my lubimy dobrą.

     Z. S.: Wielu kompozytorów współczesnych tworzy koncerty z myślą o Was – utwory z partiami solowymi dla dwóch fletów.

     A. K. D.: Tak, wielu twórców podkreśla także, że pisanie na dwa instrumenty dało im szersze możliwości i byli bardzo zadowoleni nie musząc się ograniczać tylko do jednego głosu, bo flet we współbrzmieniu z drugim daje niesamowite efekty brzmieniowe.

     Ł. D.: Z monofonii zrobiła się polifonia i to jest wartość dodatnia koncertów na dwa flety i orkiestrę. Oczywiście powstają utwory na jeden flet pisane dla żony lub dla mnie, zarówno solowe, jak i z towarzyszeniem orkiestry, z kwartetem, trio smyczkowym czy fortepianem. Działamy na wielu płaszczyznach, a największym naszym wrogiem jest czas, bo mamy wiele obowiązków, ale dobrze sobie radzimy.

     Z. S.: Najczęściej wyjeżdżacie na koncerty z dziećmi.

     A. K. D.: To jest niezwykle cenne, że dzieci nie są jeszcze w wieku szkolnym i możemy sobie pozwolić na dłuższą nieobecność w domu i korzystamy z tego. Widzę też, jak bardzo korzystnie wpływają te podróże na rozwój naszych dzieci. Każdy wyjazd jest okraszony wyjściem na różne wydarzenia kulturalne, na przykład do teatru na spektakle dziecięce lub do muzeum. Wiadomo, że wyjazd z całą rodziną wiąże się z wzięciem na barki odpowiedzialności za dzieci i często obowiązki rodzicielskie trudno pogodzić z występami, ale już chyba do tego przywykliśmy i muszę podkreślić, że czuję się spokojniejsza podróżując z dziećmi, niż gdybym je miała zostawić w domu pod czyjąś opieką.

     Ł. D.: Dzieci jeżdżąc z nami poznają ciągle nowe miejsca – ostatnie dwa tygodnie przyniosły trzy wizyty w operze, trzy koncerty symfoniczne, byliśmy na spektaklu baletowym „Dziadek do orzechów”. Takie wydarzenia bardzo rozwijają osobowość dziecka i wpływają na wizję, sposób postrzegania piękna. Również obcowanie z wybitnymi artystami, aktorami, muzykami, architektami, plastykami ma pozytywny wpływ na nasze dzieci. Ostatnio mieliśmy okazję spotkać się i rozmawiać z Piotrem Anderszewskim, Rafałem Blechaczem, Andrzejem Chyrą, prof. Krzysztofem Pendereckim, Małgorzatą Walewską, Gary Guthmanem czy wczoraj z Pawłem Mykietynem. Takie spotkania pozostają na długo w pamięci naszych dzieci, a szczególnie syna, który ma zdolności plastyczne i swoje wrażenia przekłada na tworzenie czegoś. To jest naprawdę bardzo piękne.

     Z. S.: Wielokrotnie uczestniczyli Państwo w konkursach fletowych organizowanych w Polsce i za granicą. Pan Łukasz Długosz ma swoim koncie łącznie 34 pierwsze miejsca na konkursach, były także stypendia artystyczne. Za dokonania artystyczne kilka lat temu został Pan odznaczony medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Przed nami stoi piękna statuetka „Orfeusza” – prestiżowa nagroda Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, którą otrzymał Pan w ostatnich tygodniach.

     Ł. D.: Jest to faktycznie „świeża” statuetka, bo otrzymałem ją 10 grudnia w Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego za wybitne osiągnięcia artystyczne w dziedzinie wykonawstwa muzyki fletowej, w tym dzieł kompozytorów polskich. To ważna nagroda dla mnie, bo przyznają ją krytycy muzyczni. Bardzo się cieszę, że dostrzeżony został mój wkład w tworzenie repertuaru fletowego dla przyszłych pokoleń, bo około nowych 40 kompozycji powstało dla mnie oraz dla duetu fletowego, który tworzymy z żoną.
     „Orfeusze” przyznawane są od 1963 roku, a laureatami tej nagrody są między innymi: Andrzej Panufnik, Witold Lutosławski, Jerzy Maksymiuk, Krystian Zimerman, Mariusz Kwiecień. Ta nagroda zobowiązuje do dalszej bardzo aktywnej działalności artystycznej w dziedzinie promocji muzyki polskiej, polskiej kultury.

     Z. S.: Mamy przed sobą kartkę z długą listą utworów skomponowanych dla Was.

     A. K. D.: Faktycznie, ta lista jest długa i są na niej tylko koncerty podwójne, a skomponowali je między innymi: Paweł Mykietyn, Grażyna Pstrokońska-Nawratil, Paweł Łukaszewski, Marcin Błażewicz, Piotr Moss – jest tych nazwisk bardzo dużo i będzie jeszcze więcej, bo kolejne plany są bardzo budujące nas artystów-wykonawców.

     Ł. D.: Warto podkreślić, że mamy elitę kompozytorską w skali światowej. To, co się działo i nadal się dzieje w Polsce w dziedzinie kompozycji, jest naprawdę niebywałe. Polska słynie z indywidualności, a nie słynie z pracy w zespole i najlepiej odzwierciedla się to w sztuce. Zapamiętałem sobie słowa, które padły kiedyś podczas rozdania nagród: „...nie byłoby muzyki współczesnej, gdyby nie polscy kompozytorzy i fińscy dyrygenci” i myślę, że to stwierdzenie jest prawdziwe. Nie wyobrażam sobie muzyki współczesnej bez Lutosławskiego, Góreckiego, Pendereckiego, Panufnika... Jest jeszcze wiele do życzenia, jeżeli chodzi o promocję takich twórców, jak Karłowicz, Szymanowski, Klecki czy Tansman. Tansman był najbardziej znanym kompozytorem lat 30-tych XX wieku. Później nastały burzliwe czasy i celowo wiele nazwisk było pomijanych, ale musimy powracać i przypominać, że mieliśmy tak wspaniałych kompozytorów, bo to jest nasz obowiązek.

     A. K. D.: Dlatego nagrałam płytę i zostanie wydana na początku 2018 roku. Pragnę w ten sposób oddać hołd kompozytorom za to, że pomyśleli o flecie w XX wieku i na płycie znajdą się utwory na flet i fortepian takich twórców, jak Aleksander Tansman, Wojciech Kilar, Andrzej Panufnik, Henryk Mikołaj Górecki, Witold Lutosławski, Krzysztof Penderecki i Piotr Perkowski – uczeń Karola Szymanowskiego i nauczyciel Piotra Mossa. Ja takie powiązania nazywam „naczyniami krwionośnymi”. Mamy takie ciekawe informacje o kompozytorach „z pierwszej ręki”.

     Z. S.: Chyba dreszcz emocji czuje wykonawca otrzymując nowy utwór, nigdy jeszcze nie wykonywany.

     A. K. D.: Zawsze z dużym niepokojem oczekuję na nowy utwór, bo jestem bardzo ciekawa, co dostaniemy. Jak już mamy nuty, to chcę od razu usłyszeć, jak to brzmi.

     Ł. D.: Jest to niebywałe uczucie, jak się jest drugą osobą, która ten utwór słyszy, bo pierwszym jest kompozytor, który słysząc przelewa na papier. Często pracując nad utworem kompozytor konsultuje się z nami i chętnie bierzemy udział w procesie tworzenia. Oczywiście nie wpływamy w żaden sposób na formę, a jedynie na stronę wyrazowości. Współpracujący z nami kompozytorzy wiedzą, że mogą pisać trudne rzeczy i najbardziej karkołomne utwory zostaną dobrze wykonane, ale bierzemy pod uwagę fakt, że te utwory zostają dla przyszłych pokoleń. Bywa tak, że powstają nawet dwie wersje - oryginalna i łatwiejsza. My wykonujemy oczywiście oryginalną, ale często drukowana jest ta druga wersja.

     A. K. D.: Nie chcemy, aby Państwo myśleli, że powstające współcześnie utwory to wyłącznie kompozycje awangardowe, trudne w odbiorze. Czas eksperymentów dźwiękowych mija i większość twórców jednak stawia na muzykę dostępną i przystępną dla wszystkich.

     Z. S.: Jesteście Państwo wielkimi szczęściarzami, bo kochacie muzykę i wspólnie ją wykonujecie, założyliście rodzinę i dbacie, aby Wasze dzieci ciągle obcowały ze sztuką.

     Ł. D.: Szczęście i zdrowie są najważniejsze, ale nie zapominajmy, że szczęściu trzeba pomagać. Nikt widząc nas na scenie nie wie, jak dużo pracy wymaga przygotowanie bardzo dobrego wykonania utworu. Jesteśmy od najmłodszych lat przyzwyczajeni do ciężkiej pracy. Nasz dzień trwa bardzo długo, ale sprawia nam to radość. Nie zapominamy też i najważniejszych istotach – o naszych dzieciach.

     Z. S.: Siedzimy przy pięknie przystrojonej i rozświetlonej choince. Może w Święta Bożego Narodzenia będzie czas na chwilę odpoczynku i kontakty z rodziną?

     A. K. D.: Ten odpoczynek będzie trwał bardzo krótko, bo mamy już zaplanowanych wiele projektów. Nie zadowala nas to, co udało się zrealizować, chcemy, żeby wykonane koncerty zostały nagrane, a to jest dość długo trwający i kosztowny proces. Powstają kolejne utwory, przygotowujemy kolejne płyty, oprócz wspomnianej już mojej płyty, która niedługo się ukaże dzięki firmie DUX, następny projekt już czeka na realizację, a będą to kołysanki, bo chcę coś dać nie tylko swoim dzieciom, ale wszystkim młodym słuchaczom i dorosłym. Dlatego we współpracy ze świetnym harfistą Carlosem Peña Montoya z Kostaryki, który przebywa w Polsce już od kilku lat, nagram kołysanki dla dzieci. Początkowo miały to być popularne miniatury, lubiane i chętnie słuchane przez wszystkich, ale tak silnie we mnie „siedzi” chęć przemycenia czegoś nowego i oswajania słuchaczy z muzyką naszych czasów, że zaprosiłam do współpracy wielu wybitnych kompozytorów, którzy już kiedyś pisali dla mnie lub dla nas utwory, żeby dorzucili cegiełkę do tego projektu. Spotyka się to z wielkim entuzjazmem. Mam już kołysanki Pawła Mykietyna, Pawła Łukaszewskiego, Justyny Kowalskiej-Lasoń, Marcina Błażewicza i kolejne powstaną. Te, które mam, już grałam i wiem, że brzmią wspaniale i na pewno przypadną młodym do gustu. Są przyjemne dla ucha i dla ducha.

     Z. S.: Z optymizmem myślą Państwo o 2018 roku, który będzie z pewnością równie pracowity.

     Ł. D.: Zawsze jesteśmy optymistami. Gdyby było inaczej, to nie znajdowalibyśmy się w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz. Trzeba także wiedzieć, co się chce w życiu osiągnąć. Staramy się bardzo precyzować zajęcia na następny rok, bardzo profesjonalnie podchodzimy do wszystkiego i dobrze się przygotowujemy. Naszym optymizmem zarażamy młode pokolenia. Ostatnio miałem przyjemność poprowadzenia Kursu Mistrzowskiego w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Są tam znakomite, komfortowe warunki pracy. Pracowałem głównie ze studentami i doktorantami, ale było także kilku uzdolnionych uczniów klas maturalnych. Wszyscy byli zachwyceni warunkami pracy. Cieszę się, że jest takie miejsce i patronuje mu tak wybitny kompozytor, jak Krzysztof Penderecki.
     Cieszę się, że mamy już ustalony termin z Filharmonią Podkarpacką i będziemy inaugurować sezon 2018/ 2019 pod koniec września 2018 roku. Żona pochodzi z Podkarpacia i to będzie pierwszy jej koncert w Filharmonii w Rzeszowie.

     A. K. D.: Prawdę mówiąc, to jest ostatnia Filharmonia w Polsce, w której nie grałam. Tym bardziej cieszę się z tego zaproszenia. Jesteśmy także szczęśliwi, że wystąpimy w nadchodzącym roku na Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku – moim rodzinnym mieście, gdzie zagramy w Sanockim Domu Kultury.

     Ł. D.: Planujemy także koncerty w Tarnowie i Kąśnej Dolnej. To są miejsca (na Podkarpaciu i w Małopolsce), które tworzą ludzie i każde związane będzie ze spotkaniami.

     Z. S.: Mam nadzieję, że będzie czas na rozmowę i dowiemy się. jak przebiega realizacja ambitnych planów, o których Państwo mówili.

     Ł. D.: Życzymy Państwu zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia i wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.

Ze znakomitymi flecistami – Panią Agatą Kielar – Długosz i Panem Łukaszem Długoszem rozmawiała Zofia Stopińska 20 grudnia 2017 roku w Krakowie.

Więcej informacji o Artystach znajdą Państwo na stronach:
http://agatadlugosz.pl
http://lukaszdlugosz.pl

Zapraszam do galerii:

1, 2. Okładka płyty „VIVE LA PARIS!”. 

3. Łukasz Długosz ze statuetką "Orfeusz".  

4, 5. Okładka płyty "FLUTE REFLECTIONS"

 

 

 

 

Koncert Sylwestrowo - Noworoczny w Filharmonii Podkarpackiej

 "ZAPROSZENIE DO TAŃCA"
31 grudnia 2017, NIEDZIELA, GODZ. 18:00


ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
KATARZYNA HOŁYSZ - sopran
Regina Gowarzewska - słowo

W programie:
St. Moniuszko – Uwertura do opery „Hrabina”
E. Kalman - Czardasz Sylvii z operetki „Księżniczka czardasza”
C. M. von Weber – Zaproszenie do tańca
F. Lehar – Moje usta całują tak gorąco z operetki „Giuditta”
W. Kilar – Polonez z filmu "Pan Tadeusz" i  Walc z filmu  "Trędowata"
A. Ponchielli  - Taniec godzin  z opery  "La Gioconda"
P. Czajkowski – Uwertura  miniaturowa z baletu „Dziadek do orzechów”
A. Dvorák -  III część z Symfonii G – dur op. 88
F. Loewe - Dancing all the night z musicalu  "My fair Lady"
G. Gershwin – Summertime
L. Bernstein – I feel pretty z musicalu „West side story”

Massimiliano Caldi
www.massimilianocaldi.com

Massimiliano Caldi (Mediolan, 1967 r.), posiada duże międzynarodowe doświadczenie w dziedzinie muzyki symfonicznej, opery, operetki i baletu oraz zainteresowania w dziedzinie muzyki współczesnej i powrocie do dziewiętnastowiecznej opery. Wyróżnia się doskonałym przygotowaniem zawodowym oraz przejrzystym i linearnym stylem dyrygowania.
Caldi, który był laureatem pierwszej nagrody na Międzynarodowym Konkursie „G.Fitelberg” (1999 r.), jest Głównym Dyrygentem Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie oraz występującym gościnnie Pierwszym Dyrygentem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku. Artysta był Głównym Dyrygentem i Konsultantem Artystycznym Filharmonii Koszalińskiej im. Stanisława Moniuszki (w latach 2014-2017), Dyrektorem Artystycznym Śląskiej Orkiestry Kameralnej (w Katowicach, w latach 2006-2010) i Głównym Dyrygentem Orkiestry Kameralnej „Milano Classica” (w latach 1998-2009).

W ciągu ostatnich dziesięciu lat odbył tournee po Izraelu, Omanie, Stanach Zjednoczonych, Chile, Brazylii, Niemczech i Turcji.

W ostatnim czasie w zakresie opery Caldi dyrygował Il Barbiere di Siviglia Rossiniego (styczeń-luty 2017) i Nabucco Verdiego (maj 2017) w Teatrze Wielkim w Poznaniu, La Rondine Pucciniego w Filharmonii Narodowej w Warszawie podczas XXI edycji Festiwalu Wielkanocnego Ludwiga van Beethovena (kwiecień 2017), Notte per me luminosa Marco Betty w Teatro Municipale w Piacenzy (kwiecień 2017) i prologiem z Mefistofelesa Boito (czerwiec 2017) z Chórem Filharmonii „A. Rubinstein” i orkiestrą w Łodzi. Do jego najbliższych jego zobowiązań należą powrót do Teatru Wielkiego w Poznaniu, gdzie będzie reżyserował Rapsodia Satanica Mascagni (październik 2017) w ciągu Światowego Tygodnia Języka Włoskiego.
Ostatnio w Rzeszowie Caldi brał udział w pierwszym światowym nagraniu Koncertów fortepianowych Raula Koczalskiego nr 1 i nr 2 wraz z Filharmonią Podkarpacką im. Artura Malawskiego oraz pianistką Joanną Ławrynowicz pod etykietą „Acte Préalable”.
W Polsce artysta został zaproszony na Międzynarodowe Festiwale takie jak Festiwal im. Jerzego Waldorffa w Radziejowicach, Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena w Warszawie, „Mozartiana” w Oliwie i Festiwal Muzyczny Łańcut, gdzie stanął na czele orkiestr takich, jak na przykład Sinfonia Varsovia, Sinfonietta Cracovia, Sinfonia Iuventus, Orkiestra Akademii Beethovena, Nospr i Filharmonii Krakowskiej, Szczecińskiej, Łódzkiej, Białostockiej, Poznańskiej i innych.

W dziedzinie muzyki symfonicznej zadebiutował w Berlinie z orkiestrą Konzerthaus Kammerorchester z Berlina (listopad 2016) oraz w Sali Rachmaninowa Konserwatorium Moskiewskiego z Sinfoniettą Cracovią (listopad 2016). oraz z Orkiestrą Symfoniczną Stambułu (luty 2017). Brał on udział w Międzynarodowym Festiwalu w Łańcucie dyrygując Symfonią Beethovena w maju 2017 r., dyrygował też Carmina Burana Orffa (czerwiec 2017) w Filharmonii w Gdańsku. Do jego najbliższych włoskich zobowiązań należą powrót na podium Orkiestry Sinfonica di Milano Giuseppe Verdi i na podium Orkiestry I Pomeriggi Musicali. Powróci on również do Turcji - Stambulskiej Orkiestry Symfonicznej w Stambule (luty 2018) oraz do Sankt Petersburga - Orkiestry tamtejszej Filharmonii (kwiecień 2018).

Biuro Koncertowe Jacek Nędzyński

p r z e d s t a w i a

KATARZYNA HOŁYSZ

s o p r a n

Katarzyna HOŁYSZ jest absolwentką (2003 r.) poznańskiej Akademii Muzycznej w klasie prof. Krystyny Pakulskiej. Studia uwieńczyła autorskim przedsięwzięciem w postaci przetłumaczenia libretta i występu w partii Madame w polskiej prapremierze opery Francisa Poulenca Głos człowieczy.

Początkowo Katarzyna Hołysz występowała w repertuarze mezzo-sopranowym, prezentując się na polskich i niemieckich scenach operowych m.in. jako Eboli, Adalgiza, Oktawian, Kompozytor, Fenena, Idamante, Sophie Dorothea (Kronprinz Friedrich-Matthus).

W miarę dojrzewania głosu i rozwijania możliwości wokalnych artystka zaczęła sięgać po partie sopranowe, które obecnie stanowią trzon jej repertuaru, a przez krytyków uznana została za jeden z bardzo niewielu w naszym kraju autentycznych sopranów dramatycznych. Z wielkim powodzeniem wystąpiła dotąd w takich rolach sopranowych jak Lady Makbet (Makbet-Verdi), Leonora/Fidelio (Fidelio-Beethoven), Salome (Salome-R.Strauss), Tosca (Tosca-Puccini), Desdemona (Otello-Verdi), Wenus (Tannhäuser-Wagner), Kundry (Parsifal-Wagner), Ariadna (Ariadna na Naxos-R.Strauss) w przedstawieniu transmitowanym przez TV Mezzo, Hrabina (Wesele Figara-Mozart), Agata (Wolny Strzelec-Weber), Halka (Halka-Moniuszko), Neala (Paria-Moniuszko), Benigna (Czarna Maska-Penderecki).

Katarzyna Hołysz prowadzi też aktywną działalność koncertową w Polsce i za granicą (Niemcy, Austria, Litwa, Czechy). Walory głosowe artystki umożliwiaja jej wykonywanie bardzo szerokiego repertuaru, od Mozarta po Wagnera, Richarda Straussa i kompozytorów współczesnych, a także klasykę operetki.

Otrzymała m.in. Medal Młodej Sztuki oficyny wydawniczej Głos Wielkopolski (2009), Złotą Maskę Miasta Łodzi za najlepszą kreację wokalną sezonu (2010), Teatralną Nagrodę Muzyczną im. Jana Kiepury dla najlepszej śpiewaczki sezonu 2011/2012.

Ma w dorobku kilkanaście płyt CD z różnorodnym repertuarem, wśród nich jedyne dotąd nagranie opery Paria Stanisława Moniuszki (partia Neali). Na wydanie oczekuje nagranie DVD z Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie Czarnej Maski Krzysztofa Pendereckiego (partia Benigny)

Artystka reprezentowana jest przez Biuro Koncertowe Jacek Nędzyński www.nedzynski.com.            

 

RZECZPOSPOLITA (7 września 2010):

„To największy nasz talent wokalny ostatnich lat”

 

OPERA REVIEW (luty 2011):

„Katarzyna Hołysz (jako Leonora/Fidelio) brzmiała ekscytująco z kombinacją bogactwa dolnego rejestru i promiennej pewności najwyższych dźwięków”

 

TRÓJMIASTO.PL (26 maja 2014):

„Zdecydowanie należy do najlepszych sopranów w Polsce”

Koncert Sylwestrowo - Noworoczny w Filharmonii Podkarpackiej

 "ZAPROSZENIE DO TAŃCA"
31 grudnia 2017, NIEDZIELA, GODZ. 18:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
KATARZYNA HOŁYSZ - sopran
Regina Gowarzewska - słowo

W programie:
St. Moniuszko – Uwertura do opery „Hrabina”
E. Kalman - Czardasz Sylvii z operetki „Księżniczka czardasza”
C. M. von Weber – Zaproszenie do tańca
F. Lehar – Moje usta całują tak gorąco z operetki „Giuditta”
W. Kilar – Polonez z filmu "Pan Tadeusz" i  Walc z filmu  "Trędowata"
A. Ponchielli  - Taniec godzin  z opery  "La Gioconda"
P. Czajkowski – Uwertura  miniaturowa z baletu „Dziadek do orzechów”
A. Dvorák -  III część z Symfonii G – dur op. 88
F. Loewe - Dancing all the night z musicalu  "My fair Lady"
G. Gershwin – Summertime
L. Bernstein – I feel pretty z musicalu „West side story”

Finał II Przeworskiego Konkursu Klarnetowego

Szanowni Państwo!
Druga edycja Przeworskiego Konkursu Klarnetowego dobiegła końca.
Jury konkursu wysłuchało 26 uczestników z 10 szkół regionu podkarpackiego.
Z pośród wszystkich prezentacji wyłoniono 10 najlepszych.Szczególnie wyróżniających się młodych klarnecistów Jury w składzie:
prof. Arkadiusz Adamski
dr hab. Monika Wilińska-Tarcholik
mgr Mariusz Stępień
uhonorowało „Nagrodami specjalnymi za szczególny wyraz artystyczny”.

KATEGORIA I
Grzegorz Weryk
Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Mieczysława Karłowicza w Przeworsku
Nauczyciel: Michał Bemben

Izabela Wujec
Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu
Nauczyciel: Bartosz Piekarski

Karol Leczek
Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna I st. w Zespole Szkół Muzycznych im. Ignacego Jana Paderewskiego w Krośnie
Nauczyciel: Bogusław Jaskółka

Miriam Jastrzębski
Szkoła Muzyczna I st. przy Zespole Szkół Publicznych w Rymanowie
Nauczyciel: Michał Rymarz

KATEGORIA II
Seweryn Doszlik
Szkoła Muzyczna I st. przy Zespole Szkół Publicznych w Rymanowie
Nauczyciel: Krzysztof Dziamba

Piotr Dąbrowski
Szkoła Muzyczna I st. przy Zespole Szkół Publicznych w Rymanowie
Nauczyciel: Krzysztof Dziamba

Hubert Grzebień
Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Zbigniewa Mycielskiego w Strzyżowie
Nauczyciel: Dariusz Szlachta

Tomasz Grzebień
Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Zbigniewa Mycielskiego w Strzyżowie
Nauczyciel: Dariusz Szlachta

Katarzyna Antosz
Szkoła Muzyczna I st. w Kolbuszowej
Nauczyciel: Aleksander Rzeszutek

Jacek Musiał
Zespół Szkół Muzycznych nr 1 im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie
Nauczyciel: Robert Mosior

Wszystkim uczestnikom konkursu a w szczególności laureatom i ich pedagogom gratulujemy!

 

Listopadowe spotkanie u Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

     Są wydarzenia, które na długo pozostają w pamięci melomanów. Do takich należy z pewnością pierwsza edycja Festiwalu „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”. Koncerty odbywały się w Kąśnej Dolnej w Dworze Ignacego Jana Paderewskiego i w Letniej Sali Koncertowej. Organizatorem imprezy było Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, którego dyrektorem jest Pan Łukasz Gaj.
     Chcę dzisiaj powrócić do bardzo uroczystej inauguracji Festiwalu. Gości i artystów powitał Pan dyrektor Łukasz Gaj, który poprosił o zaprezentowanie książki, wydanej z okazji pierwszej edycji festiwalu, a zatytułowanej: „Obrońca wolności” – jej autora Franciszka Pulita. Później rozpoczął się wspaniały koncert w wykonaniu znakomitych artystów: pianistów Krzysztofa Książka i Agnieszki Zahaczewskiej-Książek oraz śpiewaczki Ewy Biegas występującej z pianistą Grzegorzem Biegasem. Wykonawców i twórców utworów, które złożyły się na program koncertu, przybliżyła publiczności w sposób bardzo przystępny i kompetentny Pani Regina Gowarzewska.
     Niezwykle pięknie i uroczyście zabrzmiał na rozpoczęcie koncertu Polonez A-dur op. 40 Fryderyka Chopina w wykonaniu Krzysztofa Książka. Gorąco oklaskiwany był także Album Tatrzańskie op. 12 w wykonaniu Krzysztofa Książka i Agnieszki Zahaczewskiej-Książek. Zachwyciły mnie również, a może przede wszystkim, wspaniałe kreacje pieśni: Ignacego Jana Paderewskiego, Fryderyka Chopina, Witolda Lutosławskiego i Piotra Perkowskiego. Każda pieśń była przepięknym, bardzo osobistym „muzycznym obrazem” malowanym niezwykłej urody głosem sopranowym Ewy Biegas, a doskonałe tło stanowiły dźwięki fortepianu, które często także polemizowały z głosem. Zasiadający przy fortepianie Grzegorz Biegas należy do najlepszych pianistów-kameralistów.
     Skorzystałam z pobytu tak znakomitych artystów w Kąśnej Dolnej i poprosiłam o kilka minut rozmowy, a dzięki temu mogę przedstawić Państwu Ewę i Grzegorza Biegasów. Rozmowę rozpoczęłam od pytania, czy często występują razem.

     Ewa Biegas: Większość koncertów kameralnych, w tym wszystkie recitale pieśniarskie, wykonujemy w miarę możliwości razem. Ta współpraca trwa już od 20-tu lat i sprawia nam przez cały czas ogromną przyjemność.

     Grzegorz Biegas: Poznaliśmy się niedaleko stąd, bo na Konkursie im. Ady Sari w Nowym Sączu. Tam się wszystko zaczęło – i w życiu, i na scenie.

     Zofia Stopińska: Kiedy okazało się, że ma Pani piękny głos, który należy rozwijać?

     E. B.: Mając siedem lat rozpoczęłam naukę gry na skrzypcach. Skończyłam Szkołę Muzyczną w Cieszynie, ale niestety, nie było tam wydziału wokalnego i dlatego podjęłam naukę w Szkole Muzycznej w Gliwicach, gdzie dalej uczyłam się grać na skrzypcach i rozpoczęłam naukę w klasie śpiewu na wydziale wokalnym, oczywiście równolegle uczęszczałam do liceum ogólnokształcącego. Później studiowałam w Akademii Muzycznej w Katowicach oraz w Wiedniu.
Pytała Pani, kiedy zaczęłam myśleć o śpiewaniu. Pamiętam, że podczas lekcji kształcenia słuchu z wielką przyjemnością śpiewałam różne ćwiczenia i nauczycielka tego przedmiotu powiedziała: „Dziecko – ty masz dobry głos, który należy kształcić”. Tak się wszystko zaczęło, z czasem śpiew tak mnie zafascynował, że zrezygnowałam z dalszej nauki gry na skrzypcach.

     Z. S.: Pan Grzegorz Biegas od dziecka marzył, aby być pianistą i z pewnością utwierdzali Pana w tym przekonaniu znakomici pedagodzy, którzy byli wielkimi osobowościami.

     G. B.: Studiując w Akademii Muzycznej w Katowicach trafiłem do wybitnego pianisty i kompozytora prof. Eugeniusza Knapika oraz do najwybitniejszej dla mnie kameralistki prof. Marii Szwajgier-Kułakowskiej. Obydwoje mieli skrajnie różne podejście do muzyki w sensie prowadzenia zajęć i dawania mi „narzędzi”, bo cel był ten sam – jak najlepsze efekty. Wiele tym wspaniałym pedagogom zawdzięczam.

     E. B.: Moimi mistrzami byli także wspaniali pedagodzy: prof. Jan Ballarin i prof. Helena Łazarska. Są to przede wszystkim cudowni ludzie o wielkim sercu i także wybitne osobowości. Prof. Jan Ballarin prowadził mnie zarówno w trakcie nauki w Liceum Muzycznym w Gliwicach, jak i podczas studiów w Akademii Muzycznej w Katowicach. Z prof. Heleną Łazarską pracowałam podczas studiów w Wiedniu. Do dzisiaj pozostaję pod ich pieczą i skrzydłami. Jestem im za wszystko bardzo wdzięczna – zarówno za te lata wczesnej edukacji, jak i za lata już po studiach – do dzisiaj.

     Z. S.: Długa jest lista konkursów, w których Państwo uczestniczyli. Z pewnością udział w konkursach ma wpływ na rozwój uczestników i poszerzenie repertuaru, a czy ma wpływ na dalszą działalność muzyczną?

     E. B.: Znam osoby, które nigdy nie brały udziały w konkursach wokalnych, a zrobiły wielką karierę, natomiast konkursy, z różnych względów, mogą skrócić drogę do obranego celu. Po pierwsze uczestnicy mogą się sprawdzić na polu swej edukacji muzycznej. Jeśli uda się zdobyć jakąś nagrodę albo nawet zostać zauważonym przez jury, to jest możliwość na zdobycie wielu nagród pozaregulaminowych, które dają możliwość kontaktu z różnymi znakomitymi orkiestrami i dyrygentami. Jeśli taki koncert zakończy się sukcesem, najczęściej śpiewak otrzymuje kolejne propozycje i ten „łańcuszek” trwa dalej, a koncerty i przedstawienia w operach są najcudowniejszym bagażem doświadczeń dla młodych artystów. To dają konkursy.

     G. B.: Jestem nieco ostrożniejszy w tej euforii. W obecnych czasach zrobił się już system konkursowy i to, co powinno stanowić clou kształcenia artystycznego, czyli poszukiwanie głębi, prawdy w sztuce, coraz bardziej się zatraca. Bliższe mi są słowa Beli Bartoka, który (wyprzedzając prawie 100 lat tę epokę konkursów), powiedział, że nie będzie brał udziału w konkursach, ponieważ nie jest koniem wyścigowym. Myślę, że w sztuce trudno jest tak jednoznacznie oceniać i stawiać punkty. Moją dewizą jest i zawsze było powiedzenie Pablo Picassa, że jednak w sztuce dwa plus dwa nie zawsze daje liczbę cztery.

     E. B.: To prawda, ale w naszych czasach zawód artysty muzyka obliguje nas do stawania w szranki konkursowe i każde przedstawienie operowe, zanim dojdzie do końcowej realizacji, rozpoczyna się od castingu. Przecież casting jest tak naprawdę konkursem. Pytanie – czy wygrywa go faktycznie najlepsza osoba, ale to już jest temat na inną rozmowę, natomiast konkursy towarzyszyły, towarzyszą i niestety będą towarzyszyć naszemu zawodowi zawsze.

     Z. S.: Z wielką uwagą czytałam Pani notkę biograficzną, ale i tak nie zapamiętałam scen i teatrów operowych w kraju i za granicą oraz tytułów oper i innych dzieł, w wykonaniu których Pani uczestniczyła. Najczęściej występuje Pani na scenach operowych.

     E. B.: Jak najbardziej. To jest jedna z piękniejszych stron naszego zawodu, że możemy poznawać cudowne osoby – myślę o reżyserach, dyrygentach, towarzyszach scenicznych. Możemy być w przepięknych, fantastycznych miejscach, podziwiać świat, obcować z naturą, a przy okazji uprawiać zawód, który się kocha. Często śpiewam repertuar oratoryjny i pieśni, ale opera zajmuje największą część życia artystycznego i moje ukochane role to Butterfly, Tosca czy Tatiana w „Eugeniuszu Onieginie”. Zawsze przynoszą mi wiele satysfakcji i szczęścia scenicznego. Zawsze moim studentom mówię i życzę im z całego serca, żeby mieli wielką radość, i szczęście do poznawania wielu wspaniałych osób w odpowiednim czasie, aby te spotkania zaowocowały ciekawymi propozycjami. Pragnę, aby także oni, wykonując trudny zawód śpiewaka, mieli wiele szczęścia i satysfakcji.

     Z. S.: Działalność Pana Grzegorza skupia się głównie na muzyce kameralnej, która także daje wiele możliwości i satysfakcji.

     G. B.: Już w czasie studiów prof. Knapik widział mnie w roli kameralisty i miał rację. Nie miałem i nie mam odpowiedniej odporności psychicznej, aby być solistą. Wykonywanie muzyki kameralnej nie jest dla mnie jednak żadnym przymusem, wręcz przeciwnie, jestem szczęśliwy występując z innymi artystami, a że przeważa zdecydowanie kameralistyka wokalna, to stało się tak tylko dzięki temu, że poznałem moją żonę. Gdyby ktoś w trakcie studiów powiedział mi, że będę współpracował głównie z wokalistami, to nigdy bym w to nie uwierzył. Jest to bowiem specyficzna współpraca, bo akompaniowanie, czy może lepszym określeniem jest - towarzyszenie wokalistom, wiąże się także z rolą korepetytora, która w Polsce ciągle nie jest określona i właściwie doceniona. W innych krajach są specjalne studia, podczas których pianista uczy się, jak pomóc wokaliście.

     Z. S.: Towarzysząc śpiewakowi trzeba nawet razem z nim oddychać, bo podobno nigdy nie wykonują dokładnie tak samo danego utworu.

     G. B.: To prawda, ale taka jest ich specyfika, bo mają głos „w sobie”, o czym słyszę codziennie rano. Trzeba to po prostu zrozumieć.

     Z. S.: W poprzedniej kadencji był Pan prorektorem Akademii Muzycznej w Katowicach i chyba często brakowało czasu na działalność artystyczną.

     G. B.: Byłem przez dwie kadencje prodziekanem, a przez jedną kadencję prorektorem i myślę, że to chyba wystarczy. W tej chwili praca w szkolnictwie wymaga od nas ogromnej odpowiedzialności, jeżeli decydujemy się na pełnienie jakiejś funkcji. Trzeba przede wszystkim zabiegać o pozyskanie środków na rozwój naukowy i dydaktyczny, a tempo jest ogromne. Zabiera to dużo czasu i energii.

     Z. S.: Występowali już Państwo w Kąśnej Dolnej?

     E. B.: Jak najbardziej. Mieliśmy już przyjemność występować tutaj i z wielką przyjemnością zawsze tu wracamy. Nagroda w Konkursie im. Ignacego Jana Paderewskiego dała nam możliwość poznania całego repertuaru wokalnego tego kompozytora, z którym się nigdy nie rozstaję. Jeśli tylko mam recitale pieśni, zawsze staram się, aby w programie znalazło się kilka pieśni Paderewskiego i śpiewam je z wielką przyjemnością.

     G. B.: Ja byłem na trzech edycjach tego Konkursu i każda zaowocowała nagrodą. Dodatkowo jeszcze Pani Anna Noworzyn i moja żona otrzymały nagrody specjalne za najlepsze wykonanie pieśni Paderewskiego, a to są nobilitujące i zaszczytne nagrody.

     Z. S.: Rozmawiamy 4 listopada – w dniu inauguracji I Festiwalu „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”, a 6 listopada przypada kolejna rocznica urodzin Ignacego Jana Paderewskiego, stąd w Dworze, który był kiedyś jego domem, dzisiaj przeważa muzyka tego wielkiego Polaka, pianisty i kompozytora.

     E. B.: Jesteśmy szczęśliwi, że możemy tutaj dzisiaj wystąpić. Widzimy, jak to miejsce wspaniale się rozwija. Myślę, że to za sprawą dyrekcji – Pan Łukasz Gaj stara się uczynić tutaj piękny ośrodek, w którym często rozbrzmiewa muzyka. Myślę, że Paderewski spoglądając z góry uśmiecha się.

     G. B.: Miejsce jest magiczne i musimy o nie bardzo pieczołowicie dbać, bo to jedyny dom Ignacego Jana Paderewskiego, który się zachował. Ciągle mówimy o Paderewskim jako o kompozytorze, a przecież był także wielkim mężem stanu, a jego działalność charytatywna na rzecz Polski i Polaków godna jest najwyższego uznania.

Z panią dr hab. Ewą Biegas, profesorem AM w Instytucie Wokalno – Aktorskim, znakomitą śpiewaczką i z panem dr hab. Grzegorzem Biegasem, profesorem AM Katedry Kameralistyki, wyśmienitym pianistą rozmawiała Zofia Stopińska 4 listopada 2017 roku w Kąśnej Dolnej.

Filharmonicy Podkarpaccy wyjeżdżają do Chin

TOURNÉE ORKIESTRY SYMFONICZNEJ FILHARMONII PODKARPACKIEJ PO CHINACH
      Tournee koncertowe Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie do Chin odbędzie się w terminie 27.12.2017r. do 10.01.2018r.
      W podanym okresie orkiestra zaprezentuje na terenie Chin 10 koncertów, które odbędą się w miastach: Jinzhou, Haerbin, Dalian, Yingkou, Liuzhou, Nanning, Nanchang czy Shijiazhuang. W każdym z koncertów uczestniczyć będzie co najmniej 3 000 odbiorców.
Planowany program koncertów:
1. F. Suppe – Uwertura do operetki „Lekkiej kawalerii”
2. F. Chopin/G. Fitelberg – Polonez A-dur op. 40 nr 1
3. A. Dvořak – Tańce Słowiańskie op. 72 nr 1, nr 2
4. J. Strauss – Polka „Grzmoty i błyskawice”
5. J. Strauss – Walc „Wiedeńska krew”
6. C. Saint-Saëns – Bacchanale z opery „Samson i Dalia
7. G. Rossini – Uwertura do opery „Włoszki w Algierze
8. G. Verdi – Marsz triumfalny z opery „Aida”
9. J. Brahms – Tańce węgierskie; nr 2, nr 5, nr 21
10. F. Mendelssohn – Saltarello z IV Symfonii A-dur
11. J. Strauss – Polka schnell „Auf der Jagd”
12. St. Moniuszko – Tańce góralskie z opery „Halka”
13. W. Kilar – Polonez z filmu „Pan Tadeusz”
14. L. Huanzhi – Spring Festival Ouverture
15. P. Czajkowski – Trepak z baletu „Dziadek do orzechów”
16. J. Strauss – Chiński galop
17. J. Strauss – Marsz Radetzkiego

Przygotowując się do tego wielkiego przedsięwzięcia artystycznego realizujemy nagranie płyty pod tytułem „Chińskie inspiracje i muzyka polska.

      Wyjazd ten traktujemy jako promocję i reprezentację, nie tylko regionu w którym funkcjonuje Filharmonia Podkarpacka, ale całego kraju, wierząc, że budowanie dobrego wizerunku w obszarze kultury ma bezpośrednie przełożenie na działania w innych dziedzinach życia społecznego i gospodarczego.
Organizatorem tournée orkiestry jest Chińska Agencja Koncertowa.
      Tournée orkiestry nie byłoby możliwe gdyby nie wsparcie finansowe Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego, Gminy-Miasto Rzeszów, Instytutu Adama Mickiewicza oraz sponsorów Przedsiębiorstwa Budowlanego BESTA Sp. z o.o. oraz BISPOL Sp. z o.o.

Więcej na blogu "Klasyka na Podkarpaciu"  - "W Filharmonii" - w rozmowie z panią prof. Martą Wierzbieniec

Chińskie tournee Filharmoników Podkarpackich

     Zofia Stopińska: Z panią prof. Martą Wierzbieniec – Dyrektorem Filharmonii im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiamy przed Świętami Bożego Narodzenia. Wigilię i Boże Narodzenie zarówno Pani, jak i członkowie Orkiestry spędzą w gronie rodzinnym, natomiast w drugim dniu Świąt wyruszacie na wielkie tournée do Chin.
      Marta Wierzbieniec: To prawda. Myślimy o tym wyjeździe już od dawna, bo przygotowania trwają ponad rok. W czerwcu nagraliśmy płytę, która ukazała się niedawno, a zatytułowany został ten krążek „Inspiracje chińskie w muzyce europejskiej i muzyka polska”. Są tam takie utwory, które rzeczywiście należy uznać jako zainspirowane szeroką kulturą Azji – między innymi „W stepach Azji Środkowej” Aleksandra Borodina czy „Chiński galop” Johanna Straussa, ale też prezentujemy muzykę polską, bo są na tej płycie do wysłuchania „Polonez” Wojciecha Kilara czy „Mazur” Stanisława Moniuszki z opery „Straszny Dwór”. Utwory, które są na płycie, chińska publiczność usłyszy także „na żywo”, bo przed nami wielkie dwutygodniowe tournée, 10 koncertów na terenie Chin w dużych miastach, będziemy właściwie codziennie przemieszczać się do innego hotelu, do innego miejsca koncertowego, a program, na jaki oczekują Chińczycy, to utwory, które u nas kojarzą się z czasem karnawału, czyli dzieła Straussów – polki, walce, będą też utwory kompozytorów polskich, można będzie posłuchać dzieł Stanisława Moniuszki i Fryderyka Chopina w opracowaniu na orkiestrę symfoniczną Grzegorza Fitelberga, a koncerty kończyć będzie „Polonez” Wojciecha Kilara.
     Jesteśmy już po cyklu prób i po koncercie w Rzeszowie, podczas którego zaprezentowany został ten program. Wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu do Chin są już „dograne”, zarówno programowe, jak i organizacyjne, a to wymaga ogromnej logistyki. Zapewnia nam to Chińska Agencja Koncertowa, która nas zaprosiła i która w znaczącej (większej) części pokrywa koszty związane z tym tournée, ale oczywiście potrzebne nam były także pieniądze na opłacenie różnego rodzaju kosztów, jak na przykład wypożyczenie materiałów nutowych, opłacenie wiz, transportu na lotnisko i z lotniska, a także diet, które wszystkim pracownikom Filharmonii biorącym udział w wyjeździe przysługują. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy udzielili nam wsparcia i pomocy finansowej. Przede wszystkim bardzo dziękuję Panu Władysławowi Ortylowi - Marszałkowi Województwa Podkarpackiego oraz Zarządowi i Sejmikowi. Dziękuję serdecznie Wiceprezesowi Rady Ministrów, ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotrowi Glińskiemu oraz Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a przede wszystkim dziękuję Panu dr Krzysztofowi Olędzkiemu – Dyrektorowi Instytutu im. Adama Mickiewicza, bo stamtąd otrzymaliśmy znaczące wsparcie tego wyjazdu, ale pieniądze przekazało nam także Miasto i Gmina Rzeszów, za co podziękowania składam przede wszystkim Panu Prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi oraz Wiceprezydentowi Stanisławowi Sieńko, a także Radzie Miasta Rzeszowa. Znacząca jest także pomoc sponsorów, a szczególnie dwóch firm – „Bispol” i Pana prezesa Witolda Sobusia oraz „Besta” - prezesi Panowie Edward Gala i Jakub Gruba. Bardzo jesteśmy wdzięczni za okazaną nam życzliwość i konkretną pomoc finansową.
     Mam nadzieję, że ten wyjazd przyczyni się do rozpropagowania kultury europejskiej, muzyki polskiej, ale także naszej Orkiestry, która grać będzie dla szerokiego grona odbiorców. Jestem przekonana, że takie kontakty na płaszczyźnie kulturalnej mogą przeobrazić się w zacieśnianie współpracy także w innym wymiarze – miedzy innymi gospodarczym.

     Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Jiři Petrdlika występować będzie wyłącznie w wielkich salach koncertowych. Codziennie słuchać Was będzie kilka tysięcy osób i dla orkiestry będzie to również nowe doświadczenie.

     Będziemy grać właśnie w takich salach i to jest także dla nas wyzwaniem. Przygotowujemy się także psychicznie, bo proszę pamiętać, że przecież jest ogromna różnica czasu. Po wylądowaniu, zaraz następnego dnia, mamy już pierwszy koncert i później gramy codziennie, przemieszczając się nie tylko pociągiem, autokarem, ale także kilkakrotnie lecimy samolotem. To wszystko wymaga odpowiedniej kondycji, wcześniejszego przygotowania, zaplanowania i bardzo jestem wdzięczna wszystkim, którzy bardzo aktywnie współpracują przy organizacji tego wyjazdu – pozwolę sobie wymienić tylko dwa nazwiska: Pani Dyrektor Marta Gregorowicz, która od początku jest bardzo zaangażowana w organizację tego wyjazdu i inspektor orkiestry Andrzej Szymkowicz. Od roku było mnóstwo działań, bo proszę pamiętać, że my lecimy z większością instrumentów – instrumenty takie jak kotły czy kontrabasy będą wypożyczone na miejscu, natomiast pięć wiolonczel leci z nami i wszystkie mniejsze instrumenty: skrzypce, altówki oraz instrumenty dęte zabieramy ze sobą.

     Do Chin wyjeżdża około 60 osób i dlatego w czasie Waszej nieobecności odbywać się będą także koncerty w Rzeszowie.

     Nie wszyscy mogą wyjechać, bo skład 58-osobowy to jest już bardzo duża liczba osób i muzycy, którzy zostaną wraz z doangażowanymi osobami, zapewnią Państwu znakomite koncerty: Sylwestrowy, Noworoczny, a także jeszcze dwa styczniowe. Już dzisiaj gorąco zapraszam i polecam te wieczory. Z pewnością będą szczególne, niezapomniane, jest piękny program i warto uczestniczyć w tych koncertach. W Sylwestra i Nowy Rok Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygować będzie Maestro Massimiliano Caldi, gwiazdą będzie świetna sopranistka Katarzyna Hołysz, a wykonawców i utwory przybliży Państwu Regina Gowarzewska. Z pewnością będą to szczególne, niezapomniane wieczory, jest piękny program i warto uczestniczyć, wybrać się na te koncerty.

     Pani i muzycy naszej Filharmonii, którzy wyjeżdżają do Chin, także koncertami pożegnają 2017 i powitają 2018 rok. Mam nadzieję, że spotkamy się tuż po przyjeździe z chińskiego tournée.

     Zapraszam serdecznie, będziemy opowiadać o koncertach w Chinach, ale będziemy mogły także Państwa zaprosić na drugą część sezonu, abonamenty, które Państwo zakupili jesienią, są ważne do końca stycznia. Od 1 lutego ruszamy z nowymi propozycjami programowymi, mam nadzieję, że będą interesujące, bo zróżnicowane, ale o tym powiem pod koniec stycznia.

Z prof. Martą Wierzbieniec - Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiała Zofia Stopińska 18 grudnia 2017 roku.

Wigilia Zaklikowska w MDK w Stalowej Woli

      „...bo jaki ten dzień, taki cały rok” – przypominają nam dziadkowie, rodzice w Wigilię Bożego Narodzenia. Widowisko „Wigilia Zaklikowska” przedstawione w Miejskim Domu Kultury tuż przed tym szczególnym dniem w roku, wprowadzi nas w świąteczny nastrój według zwyczajów i tradycji kultywowanych przez zaklikowian. Scenariusz „Wigilii Zaklikowskiej” powstał ze wspomnień mieszkańców miasteczka, które zebrała etnolog Patrycja Laskowska – Chyła.
„Jak przychodziła wigilia, to mój dziadek z babcią szedł i przepraszał wszystkich, którym niechcący czy chcący zrobił jakąś krzywdę” – wspomina jedna z mieszkanek Zaklikowa. Ten piękny, chyba mało znany zwyczaj, dodaje wigilijnemu dniu szczególnej wartości.
W programie wigilijnego spotkania w MDK jest również degustacja tradycyjnych dań: pierogów, barszczyku z uszkami.
„Wigilia Zaklikowską” przygotował zespół Gminnego Ośrodka Kultury w Zaklikowie.
Zapraszamy!

„Wigilia Zaklikowska”
18 grudnia, godz. 18.30
Miejski Dom Kultury w Stalowej Woli
Bezpłatne zaproszenia do odbioru w sekretariacie MDK w Stalowej Woli

Projekt „Wigilia Zaklikowska” dofinansowano z budżetu Powiatu Stalowowolskiego.

 

Sukces ucznia Prywatnej Szkoły Muzycznej w Jaśle

       To już nie pierwszy raz, kiedy możemy podzielić się radosną informacją dotyczącą sukcesu Michała Babiarza, ucznia Prywatnej Szkoły Muzycznej II stopnia w Jaśle z klasy fortepianu Jadwigi Błażowskiej. Tym razem Michał zdobył I nagrodę w X Konkursie Pianistycznym im. prof. Ireny Rolanowskiej, który odbywał się w dniach 1-3 grudnia br. w POSM II st. im. Fryderyka Chopina w Krakowie.

     W jubileuszowej, X-tej edycji udział wzięła rekordowa liczba młodych pianistów, w tym aż 18 uczestników w III grupie wiekowej. Konkurs miał zasięg ogólnopolski, zatem rywalizowali w nim uczniowie m.in. z Krakowa, Katowic, Gdańska, Gdyni, Bydgoszczy, Wrocławia i Warszawy.

     Repertuar wykonany przez Michała Babiarza zawierał następujące dzieła: J.S.Bach-Preludium i fuga es-moll BWV 853, F. Schubert-Sonata a-moll op.143 cz. I, S. Rachmaninow-Etiuda cis-moll op. 33 nr 9.
Serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.

Autor informacji : Grzegorz Wójcikiewiecz

Stanisława Celińska - Świątecznie

DATA:           17 grudnia 2017 r.
GODZINA:   godz. 18:00
MIEJSCE:       Filharmonia Podkarpacka w Rzeszowie
CENA:           129 / 99 zł
SPRZEDAŻ:  kasy Filharmonii, Kino Zorza, Trasa Podziemna
oraz w Internecie:  biletin.pl, eventim.pl, bilety24.pl
ORGANIZATOR :Redakcja Artystyczna Live Concert, www.liveconcert.pl

CZAS TRWANIA:90 min (bez przerwy)

W koncercie „Świątecznie...” usłyszymy wybrane kolędy i pastorałki zaśpiewane niezwykle ciepło przez niepowtarzalną Stanisławę Celińską. Całość w zaskakujący sposób zaaranżował Maciej Muraszko.

Twórcom bardzo zależało, by słuchając utworów, każdy – sam lub wspólnie z całą rodziną, w świątecznej atmosferze, mógł zaśpiewać lub zanucić wraz z Panią Stanisławą. Jednocześnie Maciej Muraszko zadbał, by każdy z nich miał swój jedyny, niepowtarzalny klimat.

W programie koncertu znajdą się nie tylko tradycyjne kolędy, takie jak „Przybieżeli do Betlejem”, „Lulajże Jezuniu”, „Oj maluśki, maluśki” czy „Mości gospodarzu””, ale także piękna pastorałka Ernesta Brylla „Kiedyż to wzejdziesz gwiazdo niebieska” oraz dwie świąteczne piosenki, specjalnie napisane i skomponowane na tę okazję przez duet Celińska/Muraszko. Jednocześnie twórcy pozwolili sobie także na odrobinę humoru, tak potrzebnego zarówno podczas Świąt, jak i na co dzień.

Subskrybuj to źródło RSS