Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

„Verbum nobile’ – premiera akademicka w Operze Śląskiej w Bytomiu

           Trzy spektakle opery „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki, które odbyły się 16, 17 i 21 listopada2019r, w Operze Śląskiej w Bytomiu, zostały przygotowane we współpracy z Wydziałem Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Katowicach.
Przed rozpoczęciem spektaklu padło wiele ciepłych słów.
          Pan Łukasz Goik, Dyrektor Opery Śląskiej witając zgromadzoną publiczność przed spektaklem premierowym 16 listopada podkreślił, że „współpraca Opery Śląskiej i Akademii Muzycznej trwa już od dawna, ale od ubiegłego sezonu nabrała ona innego wymiaru. Akademia Muzyczne jest bowiem współproducentem tych spektakli. Wspólnie wybierane są pozycje repertuarowe, realizatorzy spektaklu i młodzież, która wystąpi na scenie. Sezon artystyczne 2019/2020 to czas trzech łączących się ze sobą trzech wielkich jubileuszy: 90-lecia powstania Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, 75-lecia istnienia Opery Śląskiej w Bytomiu oraz 200-lecia urodzin Stanisława Moniuszki, wybitnego polskiego kompozytora”.
           Pani prof. Ewa Biegas, Dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach dziękowała Dyrektorowi Opery Śląskiej panu Łukaszowi Goikowi za współpracę z Akademią Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. JM Rektorowi prof. dr hab. Władysławowi Szymańskiemu, dziękowała za obdarowanie pedagogów i studentów Wydziału Wokalno-Aktorskiego dużym zaufaniem w to, że w ciągu sześciu tygodni pracy potrafią pracować jak profesjonalny teatr operowy i przygotować premierę spektaklu operowego. Podkreślała, że występują na scenie Opery Śląskiej studenci nie tylko najwyższych lat, ale również roku pierwszego i drugiego, co jest ogromnym sukcesem”.
            Rektor AM w Katowicach prof. Władysław Szymański podkreślał jak ważny jest debiut młodego śpiewaka na scenie operowej, bowiem pierwszy spektakl pamięta się do końce życia. Szczególnie ważny jest on na deskach Opery Śląskiej, gdzie występowali najznakomitsi śpiewacy naszych czasów, którzy budowali siłę i potęgę polskiej wokalistyki powojennej. Prosił także, aby przyjąć młodych wykonawców życzliwie.

           Premiera Akademicka „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki została przygotowana przez: znakomitego Henryka Konwińskiego (reżyseria, inscenizacja i choreografia),
spektaklem dyrygował sprawujący kierownictwo muzyczne Tomasz Tokarczyk,
Chór Akademii Muzycznej przygotowała Krystyna Krzyżanowska-Łoboda
W głównych partiach solowych wystąpili:
Serwacy – Jakub Szmidt,
Zuzia – Karolina Podolak,
Stanisław - Dawid Czerwiński
Marcin – Patryk Wyborski
Bartłomiej – Jakub Borgiel
Grała Orkiestra Opery Śląskiej w Bytomiu

           Spektakl udał nadzwyczajnie. Młodych solistów gorącymi brawami nagrodzili melomani i koledzy z uczelni. Mnie także spektakl bardzo się podobał, a moją szczególną uwagę zwrócili: Jakub Szmidt, Karolina Podolak i Dawid Czerwiński, którzy popisali się nie tylko pięknymi głosami, ale także dojrzałą grą aktorską.
Po spektaklu miałam okazję zarejestrować krótkie rozmowy z wymienionymi młodymi artystami.

           Z serdecznymi gratulacjami zwracam się do pani Karoliny Podolak, która była znakomita w roli Zuzi.
           - Mam nadzieję, że rozmowa w języku polskim przebiegnie sprawnie, bo posługuję się wyłącznie nim od października, ale nie mam większych kłopotów.

           Musi Pani jednak dość dobrze znać język polski, ponieważ podczas spektaklu nawet przez chwilę nie pomyślałam, że do niedawna przebywała Pani za granicą.
           - Do tej pory mieszkałam i uczyłam się w Toronto w Kanadzie, gdzie zamieszkali moi rodzice, którzy są Polakami. Przyjechałam do Polski specjalnie na studia magisterskie w Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie prof. Ewy Biegas.

            Rola Zuzi nie jest łatwa zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim.
            - Przygotowania do wykonania tej partii rozpoczęłam od słuchania nagrań i wtedy wszystko wydawało mi się łatwe. Jak zaczęłam nad nią pracować przekonałam się, że są także trudniejsze momenty w tej partii, ale jest to w sumie wspaniała rola i bardzo się cieszę, że mogłam ją zaśpiewać.
            Wielkim przeżyciem był fakt, że mogłam wystąpić w profesjonalnym teatrze operowym, pracować ze wspaniałymi doświadczonymi artystami jak reżyser Henryk Konwiński, czy dyrygent Tomasz Tokarczyk. Bardzo dużo się nauczyłam w krótkim czasie.

           W Kanadzie studiowała Pani śpiew?
           - Ukończyłam studia dziennikarskie i pracowałam w radiu, ale prywatnie uczyłam się przez kilka lat śpiewu i to przygotowanie było na tyle solidne, że mogę w Polsce studiować w Akademii Muzycznej. Cieszę się bardzo z tego występu i mam nadzieję, że będę mogła brać udział w następnych spektaklach i koncertach.

           Z pewnością zostanie Pani śpiewaczką.
           - Mam nadzieję, że tak będzie. Marzę o tym.

            Życzę Pani tego z całego serca i mam nadzieję, że będę mogła często Panią oklaskiwać.
            - Dziękuję za ciepłe słowa i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy

            Jest mi ogromnie miło, że mogę rozmawiać z panem Jakubem Szmidtem, którego podziwiałam i oklaskiwałam w roli Serwacego. Myślę, że nie jest łatwo młodemu śpiewakowi kreować postać starszego pana.
            - Ma pani rację, tym bardziej, że jako Serwacy mam już dojrzałą córkę. Trzeba się do takiej roli przygotować i ja pracowałem nawet w domu. Non stop moja wyobraźnia pracowała. Najwięcej zawdzięczam wspaniałemu reżyserowi, który od początku do końca kierował mną tak jak trzeba. Jestem za to mistrzowi Henrykowi Konwińskiemu bardzo wdzięczny. Trudności było dużo, ale mam nadzieję, że udało się je pokonać.

            Na jakim etapie edukacji jest Pan aktualnie?
           - W tej chwili jestem na trzecim roku, czyli przymierzam się w tym roku akademickim do ukończenia studiów licencjackich. Mam szczęście studiować u wspaniałego pedagoga ks. prof. Pawła Sobierajskiego. Wiele mu zawdzięczam i dzięki niemu mogłem wystąpić w tym spektaklu, a polegało to nie tylko na przygotowaniu wokalnym, ale także na wsparciu psychicznym, które jest bardzo ważne.

            Po raz pierwszy uczestniczy Pan w spektaklu operowym?
            - Tak, to mój debiut.

            Trochę szkoda, że odbędą się tylko trzy akademickie spektakle „Verbum nobile”, bo jesteście wspaniale przygotowani.
            - Cieszę się z gorącego przyjęcia publiczności, a o nasze przygotowanie zadbali znakomici znawcy sztuki operowej.

             Witam serdecznie pana Dawida Czerwińskiego, czyli Stanisława w operze „Verbum nobile”. Jednoaktówki są często niedoceniane, a Pana słuchało się dzisiaj z wielką przyjemnością, bo odnosiłam wrażenie, że ta partia nie sprawiała Panu żadnych problemów.
            - Nie jest to do końca prawda, Moniuszko jest bardzo wymagający i każdy dźwięk musi być dokładnie dopracowany, wszystko musi być perfekcyjne. Nie jest to wcale takie proste. Polski kompozytor, polska muzyka, mu jesteśmy Polakami, ale nawet nad dobrym przygotowaniem jednoaktówki trzeba solidnie popracować. Tym bardziej, że to był mój debiut na profesjonalnej scenie i po raz pierwszy wystąpiłem z orkiestrą. Jest to dla mnie duże doświadczenie i ogromna przyjemność dla tak dużej publiczności na deskach wspaniałej Opery Śląskiej, a do tego podczas premiery. Jestem szczęśliwy.

            W sumie odbędą się trzy akademickie spektakle „Verbum nobile”, a Pan jest przewidziany tylko w jednym.
            - Tak, ponieważ w każdym spektaklu kto inny śpiewa partię Stanisława.

            Wszystko przed Panem, bo niedawno rozpoczął Pan studia.
            - Tak, bo jestem na drugim roku studiów licencjackich i jeszcze dużo nauki przede mną pod kierunkiem ks. prof. Pawła Sobierajskiego.

            Gratuluję udanego debiutu i życzę powodzenia w następnych spektaklach oraz koncertach.
            - Dziękuję bardzo.

             Kilku moich przyjaciół z którymi spotykam się najczęściej w Operze Śląskiej, witając się ze mną przed akademicką premierą „Verbum nobile” wyraziło zdziwienie pytając: „...chciało ci się jechać tak daleko na jednoaktówkę w wykonaniu studentów?”. Przyznam się, że nie wiedziałam co mam powiedzieć.
             Po spektaklu utwierdziłam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłam wybierając się 16 listopada na premierę opery „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki do Opery Śląskiej, a rozwój utalentowanych studentów z którymi mogłam zamienić kilka zdań będę pilnie obserwować. Są utalentowani, pracowici i pełni zapału. Życzę im dużo szczęścia.

Zofia Stopińska

Mistrzowskie Warsztaty Perkusyjne w Sanoku

           Dyrekcja Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. im. W. Kossakowej w Sanoku wraz z Centrum Edukacji Artystycznej w Warszawie serdecznie zapraszają na Mistrzowskie Warsztaty Perkusyjne, które odbędą się w dniach 28-29 listopada 2019 roku w PSM I i II st. w Sanoku. Warsztaty poprowadzą: dr hab. Miłosz Pękala, dr Tomasz Rawski, mgr Magdalena Kordylasińska – Pękala.

Zapraszamy uczniów i nauczycieli klas perkusji oraz miłośników instrumentalistyki perkusyjnej.

Szczegółowe informacje znajdują się w opisie i harmonogramie na stronie internetowej: www.psmsanok.pl

inf. - CEA REgion Podkarpacki

Wspaniałe sukcesy uczniów sanockiej szkoły muzycznej w Barcelonie

Ogromny sukces odnieśli uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Wandy Kossakowej w Sanoku na odbywającym się w dn. 15-18 listopada w Barcelonie XVI Art-Duo Music Festival International Music Competition for Young Musicians. Ten międzynarodowy festiwal muzyczny odbywa się corocznie w różnych krajach europejskich, a sanoccy uczniowie mają w nim piękny dorobek.
Nie inaczej było w Barcelonie, gdzie wystąpiło 4 akordeonistów oraz 6 pianistów. Wśród akordeonistów najwyższe lokaty w swoich kategoriach wiekowych zdobyli: Dawid Siwiecki, Kacper Kosztyła oraz Filip Siwiecki. Dwaj ostatni chłopcy także w duecie uplasowali się na I miejscu w kategorii zespołów kameralnych. Ponadto zespół ten zdobył dodatkowo nagrodę główną – tytuł Absolute Winner (Grand Prix). Wszyscy złoci laureaci to uczniowie Andrzeja Smolika. Znakomite II miejsce zdobył również Kacper Sokół, uczeń Grzegorza Bednarczyka.

Równie godnie sanocką szkołę reprezentowali pianiści, wśród których po najwyższe I miejsce sięgnęła Laura Pietryka uczennica Roberta Handermandera.
Drugie miejsca w swoich kategoriach wiekowych zdobyły: Alicja Sarama i Aleksandra Murawska, trzecie Nikola Knurek czwarte Natalia Brud, a wyróżnienie Zuzanna Borczyk. Wszyscy wymienieni laureaci to uczniowie Oksany Drozdowskiej i Janusza Ostrowskiego.
Społeczną Szkołę Muzyczną II stopnia w Sanoku reprezentowała podczas konkursu w Barcelonie Paulina Pustelnik z klasy Oksany Drozdowskiej.
Po tak wspaniałych sukcesach uczestnicy konkursu mogli zwiedzić również piękne miasto, m.in. podziwiać wspaniałą architekturę Antonio Gaudiego, klasztor Benedyktynów w Montserrat z koncertem najstarszego chóru chłopięcego na świecie o ponad 700 letniej tradycji, stadion Camp Nou, La Rambla czy piękne wybrzeże.
Te wspaniałe sukcesy w Hiszpanii nie byłyby możliwe bez wsparcia sponsorów: Sanok Rubber Company S.A – Prezes Piotr Szamburski, Burmistrz Miasta Sanoka – Tomasz Matuszewski, Zarząd Powiatu Sanockiego, Firma HERB Sp. z o.o. – Bolesław Szybist, Firma Bellamy - Jakub Suchocki, Spółdzielnia Pracy Transportu Mleczarskiego i Rada Rodziców przy PSM, za co bardzo dziękują młodzi wykonawcy, ich pedagodzy i opiekunowie oraz dyrekcja Szkoły.

Wspaniałe sukcesy uczniów sanockiej szkoły muzycznej w Barcelonie

           Ogromny sukces odnieśli uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej I i II st. im. Wandy Kossakowej w Sanoku na odbywającym się w dn. 15-18 listopada w Barcelonie XVI Art-Duo Music Festival International Music Competition for Young Musicians. Ten międzynarodowy festiwal muzyczny odbywa się corocznie w różnych krajach europejskich, a sanoccy uczniowie mają w nim piękny dorobek.
           Nie inaczej było w Barcelonie, gdzie wystąpiło 4 akordeonistów oraz 6 pianistów. Wśród akordeonistów najwyższe lokaty w swoich kategoriach wiekowych zdobyli: Dawid Siwiecki, Kacper Kosztyła oraz Filip Siwiecki. Dwaj ostatni chłopcy także w duecie uplasowali się na I miejscu w kategorii zespołów kameralnych. Ponadto zespół ten zdobył dodatkowo nagrodę główną – tytuł Absolute Winner (Grand Prix). Wszyscy złoci laureaci to uczniowie Andrzeja Smolika. Znakomite II miejsce zdobył również Kacper Sokół, uczeń Grzegorza Bednarczyka.

           Równie godnie sanocką szkołę reprezentowali pianiści, wśród których po najwyższe I miejsce sięgnęła Laura Pietryka uczennica Roberta Handermandera.
           Drugie miejsca w swoich kategoriach wiekowych zdobyły: Alicja Sarama i Aleksandra Murawska, trzecie Nikola Knurek czwarte Natalia Brud, a wyróżnienie Zuzanna Borczyk. Wszyscy wymienieni laureaci to uczniowie Oksany Drozdowskiej i Janusza Ostrowskiego.
           Społeczną Szkołę Muzyczną II stopnia w Sanoku reprezentowała podczas konkursu w Barcelonie Paulina Pustelnik z klasy Oksany Drozdowskiej.
           Po tak wspaniałych sukcesach uczestnicy konkursu mogli zwiedzić również piękne miasto, m.in. podziwiać wspaniałą architekturę Antonio Gaudiego, klasztor Benedyktynów w Montserrat z koncertem najstarszego chóru chłopięcego na świecie o ponad 700 letniej tradycji, stadion Camp Nou, La Rambla czy piękne wybrzeże.
          Te wspaniałe sukcesy w Hiszpanii nie byłyby możliwe bez wsparcia sponsorów: Sanok Rubber Company S.A – Prezes Piotr Szamburski, Burmistrz Miasta Sanoka – Tomasz Matuszewski, Zarząd Powiatu Sanockiego, Firma HERB Sp. z o.o. – Bolesław Szybist, Firma Bellamy - Jakub Suchocki, Spółdzielnia Pracy Transportu Mleczarskiego i Rada Rodziców przy PSM, za co bardzo dziękują młodzi wykonawcy, ich pedagodzy i opiekunowie oraz dyrekcja Szkoły.

„Rapsodie... wieczór z muzyką klasyczną” w Jarosławiu

Zapraszamy na wieczór z muzyką klasyczną w ramach XI Sezonu Artystycznego u Attavantich.

23 listopada, o godz. 18.00, w Sali Lustrzanej CKiP odbędzie się koncert „Rapsodie... wieczór z muzyką klasyczną”, w wykonaniu Renaty Johnson-Wojtowicz – sopran, Jagody Pietrusiak-Kasprzyk – flet, Marcina Kasprzyka – fortepian, oraz Michała Rota – fortepian.

W programie znajdą się, m.in.: Jan Novak – Rustica Musa II, Jan Novak – Choreae Vernales, A. Dworzak – Rusałka, F. Liszt – Rapsodia węgierska nr 2.

Bilety (15 zł) dostępne w Centrum Informacji Turystyczno-Kulturalnej (Rynek 5).

Aleksandra Toczek-Borysiuk

Dominik Lasota - ...spaces of the imagination...

20 listopada 2019r. ; godz. 20:00 ; Sala Koncertowa Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego

Dominik Lasota - ...spaces of the imagination...


Wykonawcy:
Zespół Wokalny „UNANIME”
Kwintet Akordeonowy „AMBITUS V”
Organy – TOMASZ ZAJĄC
PEDAGODZY I STUDENCI INSTYTUTU MUZYKI UNIWERSYTETU RZESZOWSKIEGO
Dyrygent – ANNA MAREK KAMIŃSKA

          "...spaces of the imagination..." Utwór w swojej idei nawiązuje do tendencji obecnych w malarstwie XX wieku: unizmu, suprematyzmu, surrealizmu oraz malarstwa przestrzennego. Założeniem jest przeniesienie muzycznej wyobraźni słuchacza do zupełnie innej rzeczywistości - pozbawionego „wyraźnych konturów”, świata otwartych przestrzeni.

           Kompozytor pozostawił wykonawcom tego utworu swobodę interpretacji to jest odtwarzania dźwięków zapisanych w partyturze według własnych odczuć, z różną dynamiką i częstotliwością . Słuchaczowi daje to okazję do refleksji i medytacji, stąd motto koncertu: „usłysz swoją wyobraźnię”.

           Wśród wykonawców są m.in. pedagodzy i studenci Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.

           Koncert odbędzie się 20.11.2019 r. (środa) o godzinie 20:00 w Sali Koncertowej Instytutu Muzyki.

           Wstęp wolny!

XIV Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej "Ars Musica" przeszedł do historii

          Z dwóch ważnych powodów poprosiłam o spotkanie dr hab. Bartosza Jakubczka, znakomitego organistę i pedagoga Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Pierwszym był zakończony 20 października XIV Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica 2019”, a drugim bardzo ciekawa płyta zatytułowana „Patmos”, zawierająca muzykę na organy i perkusję w wykonaniu Bartosza Jakubczaka i Miłosza Pękali. Krążek ukazał się nakładem Chopin University Press, UMFC. Pierwsza część rozmowy poświęcona jest podsumowaniu iwonickiego Festiwalu, który w tym przepięknym zakątku Podkarpacia należy do najważniejszych wydarzeń poświęconych muzyce klasycznej. Pan Bartosz Jakubczak jest współtwórcą tego wydarzenia, dyrektorem artystycznym, a w tym roku również przybliżał publiczności utwory i wykonawców koncertów.

           Tegoroczny XIV Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica” w Iwoniczu zamknął się cyklem trzech koncertów. Pierwszy z nich odbył się w Kościele Parafialnym w Iwoniczu-Zdroju i pięknie zabrzmiały w tym wnętrzu utwory wykonywane głównie na instrumentach dętych.
           - Pierwszy koncert odbył się 29 września i był on niezwykle atrakcyjny dla publiczności i dlatego tak wiele osób postanowiło spędzić ten wieczór, słuchając muzyki w wykonaniu znakomitych artystów. Wystąpiło Krakowskie Trio Stroikowe oraz grający na pozytywie szkatulnym Marcin Armański wraz z Władysławem Kosendiakiem, który grał na saksofonie sopranowym.

           Chyba nie wszyscy czytelnicy Klasyki na Podkarpaciu wiedzą, jak wygląda instrument o nazwie pozytyw szkatulny i jak się na nim gra.
           - To była absolutna ciekawostka tego wieczoru, ponieważ pan Marcin Armański, który na co dzień jest organistą, sam zbudował instrument z grupy organów, zwany także regałem, i podczas koncertu opowiedział o tym instrumencie, niezwykle pięknie brzmiącym. Podobnie jak większość publiczności zgromadzonej na tym koncercie, jestem pełen podziwu dla artysty, który jest nie tylko świetnym wykonawcą, ale także potrafi zbudować taki instrument. Nazwa pozytyw szkatulny pochodzi stąd, że z zewnątrz instrument ma postać drewnianego kufra czy szkatuły.

           Trzeba jeszcze podkreślić, że w tej świątyni brak jest instrumentu, który nadaje się do celów koncertowych, a znajdujące się tam organy można czasami jedynie wykorzystać do muzyki kameralnej. Jest tam jednak bardzo dobra akustyka, sprzyjająca muzyce kameralnej i nie bez znaczenia jest fakt, że kościół znajduje się w sercu Iwonicza-Zdroju.
           Na kolejne koncerty Festiwal przeniósł się do pięknego, urokliwego miejsca, w którym się narodził.
           - Tak, dwa pozostałe koncerty odbyły się w Kościele Parafialnym p.w. Wszystkich Świętych w Iwoniczu, który jest oddalony ponad 6 kilometrów od centrum Iwonicza-Zdroju. Jestem bardzo wdzięczny panu Witoldowi Kocajowi, Burmistrzowi Gminy, że zgodził się na sfinansowanie transportu dla kuracjuszy i część publiczności mogła przyjechać na koncerty do przepięknego, drewnianego kościoła w Iwoniczu. 6 października odbył się tam bardzo udany koncert, podczas którego wystąpili klarnecista Jacek Sribniak i organista Jerzy Kulka.
            Po raz pierwszy w historii tego Festiwalu słuchaliśmy klarnetu solo. Muszę się przyznać, że przez cały czas szukam zarówno utworów, jak i instrumentów, których iwonicka publiczność jeszcze nie słyszała. Gościł u nas już kiedyś kwartet klarnetowy CLARIBEL, ale klarnetu jako instrumentu solowego nie mieliśmy. W wykonaniu Jacka Sribniaka mogliśmy usłyszeć piękne Adagio Jana Sebastiana Bacha i wszyscy się przekonali, że jego muzyka na każdym instrumencie brzmi bardzo dobrze, bo to twórca genialny.
           Podczas tego koncertu zabrzmiały także m.in. dzieła innego geniusza Wolfganga Amadeusza Mozarta, działającego w XIX wieku nieznanego włoskiego zakonnika, organisty i kompozytora Padre Davide de Bergamo oraz cieszące się aktualnie dużym powodzeniem Astora Piazzolli.

           Różnorodny był także koncert finałowy, podczas którego oprócz puzonu i organów publiczność mogła posłuchać brzmienia fisharmonii, instrumentu już zapomnianego.
           - To była kolejna nowość w historii festiwali w Iwoniczu. Pan Michał Kopyciński specjalizuje się w grze na fisharmonii. Odbył nawet studia podyplomowe w tym zakresie w Belgii. Publiczność mogła zobaczyć tradycyjną fisharmonię, która jest instrumentem bardzo wymagającym i trudnym. Podczas finałowego koncertu pan Michał Kopyciński grał na fisharmonii solo i na organach, ale wystąpił także ze swoim ojcem Wojciechem Kopycińskim, który jest puzonistą. Podkreślę jeszcze, że puzon także zabrzmiał po raz pierwszy w ramach naszych festiwali.
           W programie znalazły się prawdziwe perły muzyki klasycznej, od dzieł Johanna Jakoba Frobergera, Gerorge’a Friedricha Haendla, Johanna Sebastiana Bacha poprzez Gabriela Faure, aż po Sigfrida Karg-Elerta.
Cieszy mnie, że publiczność tak serdecznie przyjmowała występy wszystkich artystów, którzy gościli podczas tegorocznego Festiwalu w Iwoniczu.

           Mam nadzieję, że wspólnie z głównym organizatorami myślicie już o przyszłorocznej edycji Festiwalu „Ars Musica”.
           - Była to już czternasta edycja i wszystko na to wskazuje, że w przyszłym roku zorganizujemy kolejną. Z władzami Gminy Iwonicz-Zdrój oraz z Gminnym Ośrodkiem Kultury rozmawiamy już o jubileuszowej – XV edycji. Trzeba się cieszyć, że impreza trwa i w dalszym ciągu możemy spełniać misję polegającą na umuzykalnianiu społeczeństwa, proponując mu wartościowe koncerty.
          Chcemy zaproponować serię ciekawych koncertów w wykonaniu znakomitych mistrzów, ale jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Z pewnością z odpowiednim wyprzedzeniem poinformujemy Państwa o jubileuszowej edycji.

Z dr hab. Bartoszem Jakubczakiem, znakomitym organistą, dyrektorem Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica 2019”, adiunktem Wydziału Instrumentalnego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie rozmawiała Zofia Stopińska w październiku 2019 roku.

Filharmonia Podkarpacka - Moss, Malawski, Ravel

AB 22 XI 2019 PIĄTEK GODZ. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

BASSEM AKIKI – dyrygent

EWA WOLAK - mezzosopran

W programie:

P. Moss – Cztery monologi antyczne

A. Malawski/ P. Moss – Pięć miniatur

M. Ravel – Bolero

W roku jubileuszu 50 – lecia pracy twórczej Piotra Mossa – jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów współczesnych związanego z Paryżem, przypomniane zostaną Cztery monologi antyczne (2012) napisane do tekstów A. Libery. Kompozycja - jak wyjaśnia kompozytor - jest portretem czterech antycznych bohaterek. Poszczególne części utworu to: Ifigenia, Medea, Klitemnestra i Hekabe. Usłyszymy również „Pięć miniatur” Malawskiego – kompozytora rodem z Przemyśla – patrona Filharmonii Podkarpackiej, w opracowaniu na orkiestrę Mossa. I na koniec Bolero (1928) Ravela, czyli wielkie „crescendo na orkiestrę”, które począwszy od wybijanego przez werbel rytmu i delikatnego dźwięku fletu doprowadza do potężnej, olśniewającej blaskiem instrumentacji kulminacji dzieła.

Koncert Chórów Męskich w Rzeszowie.

16 listopada 2019 r. ; godz.15:30 ; sala widowiskowa Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie

KONCERT CHÓRÓW MĘSKICH

W tym roku minęło 5 lat działalności naszego Podkarpackiego Chóru Męskiego. Postanowiliśmy to uczcić organizując wspólnie z Wojewódzkim Domem Kultury w Rzeszowie, który jest naszym patronem oraz zaprzyjaźnionym Krakowskim Chórem Akademickim UJ „Koncert Chórów Męskich”.

Wystąpią:

KRAKOWSKI CHÓR AKADEMICKI UNIWERSYTETY JAGIELLOŃSKIEGO pod dyrekcją Janusza Wierzgacza

PODKARPACKI CHÓR MĘSKI pod dyrekcją Grzegorza Oliwy

KWARTET SMYCZKOWY "BESKID"

Jacek Ścibor - tenor

Paweł Węgrzyn - fortepian

Jakub Fiołek - akordeon

Eryk Oliwa - klarnet

Jubileuszowy koncert odbędzie się 16 listopada o godz. 15.30 w sali widowiskowej WDK w Rzeszowie.
Serdecznie zapraszamy wszystkich na ten męski wieczór.

Z Bartoszem Głowackim przed premierą płyty "Genesis"

           Już wkrótce, bo 22 listopada tego roku, ukaże się pierwsza solowa płyta Bartosza Głowackiego, znakomitego akordeonisty, który urodził się i rozpoczął swoją muzyczną drogę na Podkarpaciu. W ostatnich latach Bartosz Głowacki z sukcesami występuje w różnych ośrodkach muzycznych na świecie, ale w Polsce bywa rzadko. Płyta, która niedługo ukaże się nakładem wytwórni DUX, jest okazją do przedstawienia Artysty, który opowie o swojej działalności, sukcesach, planach i oczywiście zachęcimy Państwa do sięgnięcia po tę wyjątkową płytę.

          Zawsze podkreśla Pan, że pochodzi Pan z Zagórza, niewielkiego miasta malowniczo położonego w pobliżu ujścia Osławy do Sanu, nieopodal Sanoka. Co wpłynęło na Pana zainteresowania muzyczne w dzieciństwie – tradycje rodzinne, krajobraz i historyczne budowle, które zachowały się w Zagórzu?
           - Zagórz to piękna miejscowość, często nazywana bramą Bieszczad, obfita w niezwykłe krajobrazy. Jest bogata historycznie oraz posiada ruiny Klasztoru Karmelitów Bosych, które z roku na rok stają się coraz lepiej zagospodarowaną atrakcją turystyczną. Z ogromnym zainteresowaniem śledzę plany budowy Centrum Kultury przy tym obiekcie i mam nadzieję, że Zagórz doczeka się sali koncertowej i miejsca spotkań artystów, których jest w Zagórzu sporo. Na moje zainteresowania wpłynęła moja rodzina, która zapoczątkowała moją edukację muzyczną oraz fakt, że Państwowa Szkoła Muzyczna w Sanoku jest tak doskonałą instytucją muzyczną i jedną z najlepszych w całym regionie.

           Kto i kiedy stwierdził, że jest Pan muzycznie utalentowany i powinien się Pan kształcić?
           - Mój tato. Kiedyś miał krótką przygodę z akordeonem i, co ciekawe, uczył go prof. Andrzej Smolik, lecz akordeon nie był instrumentem, na którym grałem od początku. Aby mnie czymś zająć, kupił mi pianino elektryczne (popularny w tamtych czasach keyboard) i tak rozpocząłem przygodę z ogniskiem muzycznym w Zagórzu. Moim pierwszym nauczycielem był Pan Grzegorz Bednarczyk, który przekonał mnie do egzaminów wstępnych do klasy akordeonu.

           Kiedy Pan trafił do Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Sanoku, gdzie najpierw uczył się Pan u pana Grzegorza Bednarczyka, a później u prof. Andrzeja Smolika?
           - W 2000 roku rozpocząłem naukę na akordeonie w PSM w Sanoku u Pana Grzegorza Bednarczyka. Naszą współpracę wspominam świetnie, jest to pedagog z zamiłowaniem do muzyki, który potrafi inspirować młodego muzyka. W 2006 roku rozpocząłem II stopień Szkoły Muzycznej, zmianę akordeonu klawiszowego na ten z klawiaturą izomorficzną (akordeon guzikowy) oraz naukę u prof. Andrzeja Smolika, który jest ikoną sanockiego środowiska muzycznego i akordeonistyki. Świetny czas, który bardzo dobrze wspominam.

            Pogodzenie nauki w szkołach ogólnokształcących i w Szkole Muzycznej I i II stopnia z pewnością nie było łatwe – jak Pan godził wszystkie obowiązki związane z nauką oraz z udziałem w licznych konkursach akordeonowych?
           - Miałem dużo szczęścia, że zawsze trafiałem do szkół i pedagogów bardzo wyrozumiałych. Bardzo wcześnie wiedziałem, że chciałbym związać swoją karierę z muzyką i starałem się tak prowadzić swoją edukację, aby muzyka była na pierwszym miejscu. Najtrudniejszy okres był w liceum, gdzie materiał był już bardziej wymagający, a moje ciągłe wyjazdy na konkursy i koncerty nie pomagały. Na szczęście I Liceum Ogólnokształcące w Sanoku było pełne wyrozumiałych pedagogów, którzy dopilnowali, żebym zdał maturę, a zarazem poświęcał się muzyce.

            Jest Pan laureatem ponad 40 konkursów i festiwali w Polsce i wielu innych krajach. Słyszałam kiedyś stwierdzenie, że nie ma lepszej szkoły jak udział w konkursie – czy Pan się z nim zgadza?
            - I tak, i nie... Uważam, że najważniejsze jest odpowiednie podejście do konkursów zarówno ucznia, jak i osób w najbliższym otoczeniu, bez zbędnie wygórowanych oczekiwań. Ważne, aby podejść do konkursu ambitnie i jak najlepiej się do niego przygotować, ale również aby ewentualny zły występ nie był demonizowany, lecz traktowany jako lekcja na przyszłość. Rozumiem osoby negujące udziały w konkursach, argumentując opinie tym, że muzyka to nie sport. Zgadzam się z tym w 100 procentach, natomiast zdrowe podejście i świadomość własnej wartości pozwalają wyciągnąć jak najwięcej pozytywnego wpływu w karierze młodego muzyka.

            Które konkursy okazały się ważne w Pana Karierze artystycznej?
            - W mojej karierze najważniejsze były konkursy multi-instrumentalne, gdzie akordeon jest mniejszością i jury konkursu ocenia walory czysto muzyczne i brzmieniowe. Najważniejszymi takimi konkursami w mojej karierze były konkursy Młodego Muzyka Roku, Eurowizji Dla Młodych Muzyków, Bromsgroove Interational Music Competition oraz Royal Academy of Music Patrons Award w Wigmore Hall w Londynie.

           Pamiętam, jak cieszyliśmy się, kiedy Pan zdobył tytuł Młodego Muzyka Roku 2009 oraz jak kibicowaliśmy Panu podczas konkursu Eurowizja dla Młodych Muzyków w Wiedniu, gdzie reprezentował Pan Polskę. Czy z perspektywy czasu ocenia Pan, że były to ważne wydarzenia?
           - Były to jedne z najważniejszych wydarzeń w mojej wczesnej karierze. Do dziś pamiętam moją rozmowę z Panem Robertem Kamykiem, dyrektorem konkursu Młody Muzyk Roku, podczas naszej podróży powrotnej z Wiednia. Zasugerował rozważenie studiów za granicą i, jak widać, posłuchałem.
Samo doświadczenie podczas konkursów było niezwykle ważne. Możliwość wykonania świetnej kompozycji z orkiestrą przed tak dużą publicznością daje o wiele więcej w rozwoju niż godziny ćwiczeń.

           Po ukończeniu nauki w Sanoku, wyjechał Pan do Londynu na studia w Royal Academy of Music, które ukończył Pan w 2016 roku z wyróżnieniem w klasie Owena Murraya. To był chyba bardzo pracowity i niełatwy okres w Pana życiu – nowe miejsce, potrzebne były odpowiednie środki finansowe, ale znalazł Pan w Londynie przyjaciół, z którymi do dzisiaj Pan współpracuje.
           - Rozpoczęcie studiów w Royal Academy of Music w Londynie było niezwykle trudnym okresem. To dziwne, co powiem, ale w wieku 19 lat nie miałem żadnych obaw i nie zdawałem sobie sprawy z trudów, jakie mnie czekają. Nowe miejsce, inna kultura, język oraz uczelnia tak znana i wymagająca były wielkim wyzwaniem. Do tego dochodził najważniejszy czynnik, jakim są finanse. Koszty studiów w Londynie są ogromne i moje studia oraz pozyskanie środków były możliwe dzięki pomocy wielu osób i instytucji, tj. Joanna i Jakub Górski, MKiDN „Młoda Polska”, Camilla Jessel Panufnik, Fundacja Zygmunta Zaleskiego. Od 2015 roku jestem jednym z artystów w City Music Foundation, która wspiera muzyków w warsztatach z prawa, podatków, marketingu, promocji. Jest to również wsparcie, które jest bardzo ważne, a niestety bardzo często pominięte w edukacji muzycznej.

           Kiedy rozpoczął Pan działalność artystyczną w Londynie i jak ona się toczy?
           - W 2011 roku, gdy rozpocząłem studia, zacząłem powoli wdrażać się w londyńskim rynku muzycznym. Już w drugim miesiącu studiów miałem okazję zagrać z Philharmonia Orchestra podczas brytyjskich premier utworów współczesnych. Akordeon jest tu dużo mniej popularnym instrumentem niż w Polsce, więc nie jest to łatwy rynek i trudniej jest przekonać do siebie konserwatywnych promotorów. W ciągu tych 8 lat zagrałem w wielu ciekawych miejscach, współpracując ze świetnymi muzykami, więc uważam, że ciągle się rozwijam.

           Ważne miejsce w Pana działalności artystycznej zajmuje muzyka kameralna. Z kim Pan współpracuje? Czy gra Pan z polskimi muzykami i koncertuje Pan czasami w Polsce?
          - Akordeon z natury jest instrumentem bardzo dobrze odnajdującym się w muzyce kameralnej, często wykorzystywanym przez kompozytorów w muzyce współczesnej. Bardzo dobrze odnajduję się we współpracy z innymi muzykami i mam duże szczęście, że są to współprace w różnych stylach muzycznych. Tango, brazylijskie Choro, free jazz, muzyka baroku, współczesne opery. Od 2013 roku mam swój zespół Deco Ensemble. Poza tym współpracowałem z Nigelem Kennedy podczas nagrań jego płyty z autorskimi kompozycjami, brytyjską mezzosopranistką Lore Lixenberg, z którą tworzymy projekt łączący utwory Bacha, Purcella z muzyką współczesną Johnego Cage i Frédérica Acquaviva.
            Kolejne współprace to trasy koncertowe i materiały płytowe z wokalistką muzyki pop Tanitą Tikaram, koncerty z gitarzystą jazzowym Robertem Luftem oraz grupą Apartment House podczas wystawienia opery Henninga Christiansena w Nowym Jorku. W Polsce jestem dość rzadko, natomiast gdy wracam na Sanockie Spotkania Akordeonowe, często współpracuję z dr Elżbietą Przystasz, która niezwykle aktywnie działa w regionie. Zawsze jest to świetnie spędzony czas!

            Jakie plany artystyczne ma Pan na najbliższe kilka miesięcy?
            - Do końca roku kalendarz mam wypełniony koncertami jako członek orkiestry oraz produkcją opery. Natomiast na początku nowego roku skupię się na dość świeżym dla mnie jeszcze instrumencie, jakim jest bandoneon. Od 2016 roku jestem członkiem The London Tango Orchestra i właśnie kończymy nagrywanie drugiej płyty. Poza tym jadę do Paryża na warsztaty bandoneonu, przygotowując ciekawy projekt, który chcę nagrać na kolejnej płycie. Na razie nie chcę zdradzać szczegółów, gdyż nie mam jeszcze środków finansowych na ten projekt i nie chcę zapeszać.

           Czy mieszkanie w Londynie jest już miejscem, do którego wracając z koncertów myśli Pan – wracam do domu?
           - Nazywam go domem, gdyż mam do kogo wracać. Mieszkam z narzeczoną i dlatego zawsze w takich kategoriach myślę, ale nie jestem przywiązany na stałe do tego miasta. Londyn jest świetnym miejscem umożliwiającym stały rozwój i coraz to nowe doświadczenia. Jest to również miasto niezwykle uciążliwe i wymagające – mentalnie i finansowo. Rodziny dom w Zagórzu zawsze będę traktować jako dom przez duże „D”. Często myślę o Polsce i jak fascynującą mamy muzykę i kulturę. Coraz częściej myślimy nad przyszłością i ciągle nie jesteśmy jeszcze zdecydowani, gdzie zamieszkamy na stałe.

             W połowie ubiegłego roku nagrał Pan utwory na pierwszą solową płytę, która ukaże się nakładem wytwórni DUX 22-ego listopada tego roku. Gdzie i jak powstawały nagrania zamieszczone na krążku?
            - Nagrania powstały w pięknej kaplicy szpitala St Bartholomew's Hospital w Londynie w ciagu trzech dni. Wcześniej zagrałem tam kilka solowych koncertów i akustyka tego miejsca bardzo mi odpowiadała. Producentem i realizatorem nagrania jest Matthew Bennett, w duecie z reżyserem dźwięku Oscarem Torresem. Współpraca z nimi to istna przyjemność, w pełni rozumieliśmy się podczas nagrań.

            Jaki jest udział Fundacji im. Zygmunta Zaleskiego w wydaniu płyty?
            - Fundacja im. Zygmunta Zaleskiego jest sponsorem płyty. Jest to niezwykła instytucja z fascynującą historią, która wspiera wielu artystów oraz wiele instytucji na całym świecie, tj. Uniwersytet Warszawski czy Bibliotekę Polską w Paryżu. Polecam film o Zygmuncie Lubicz-Zaleskim „Z dala od orkiestry” w reżyserii Rafaela Lewandowskiego, opisujący Jego życie i twórczość.

             Płyta zatytułowana jest „Genesis” – słowo to można różnie przetłumaczyć. Dlaczego tak Pan zatytułował swoją debiutancką płytę?
             - Tytuł płyty „Genesis” w tym wypadku nie ma charakteru religijnego, raczej jest początkiem mojej dyskografii solowej, natomiast utwory zawarte na tej płycie obrazują kształtowanie się mojej osobowości w muzyce. Niektóre z tych utworów (De profundis Soffi Gubaiduliny czy Archipelago Gulag Victora Vlasova) towarzyszą mi od początku mojej kariery lub pracy z prof. Owenem Murrayem podczas studiów i zawsze chciałem je nagrać. Chciałem, aby ta płyta była spójna brzmieniowo, a zarazem zróżnicowana w stylach, od baroku i oryginalnej literatury akordeonowej po muzykę Astora Piazzolli.

           Uważam, że wybór utworów jest bardzo przemyślany: cudowne brzmienia w transkrypcjach utworów Scarlattiego i Rameau, przejmujące interpretacje utworów V. Trojana, S. Gubaiduliny, A. Pärta i V. Vlasova, i na zakończenia A. Piazzolla w duecie z przyjacielem R. Luft’em i orkiestrą kameralną pod dyrekcją E. P. Browna. Czuję, że to są utwory ważne dla Pana.
           - Bardzo dziękuje za miłe słowa! Ma Pani rację, album tworzą utwory, które są dla mnie ważne, a zarazem, pomimo różnorodności epok oraz kompozytorów, chciałem, aby tworzył on brzmieniową spójność. Starałem się w każdym z tych utworów wprowadzić moją osobistą interpretację i dźwięk. Utwory na tej płycie są dla mnie ważne, jak wspominałem, z racji tego, że często wykonywałem je na różnych estradach, ale decydując się na nagranie ich miałem przeczucie, że coś nowego i osobistego mogę w nich zawrzeć.
           W transkrypcjach barokowych brzmienie i charakter akordeonu dodają czegoś nowego. Tryle w L’egyptienne Rameau na akordeonie dodają pewnej świeżości, odmiennej do oryginalnej wersji w wykonaniu klawesynu. Pari Intervallo to kolejna transkrypcja grana na akordeonie, która po raz pierwszy będzie wydana na płycie. Estoński kompozytor Arvo Part jest niezwykłą postacią i jego muzyka mnie osobiście bardzo uspokaja. De Profundis towarzyszy mi od pierwszego roku studiów i jest to utwór, do którego uwielbiam wracać, gdyż za każdym razem w twórczości Sofii Gubaiduliny możemy doszukać się nowych interpretacji i cieszę się, że mogę dodać swoją do kanonu innych nagrań tego utworu. Archipelago Gulag jest utworem z bardzo trudnym przesłaniem emocjonalnym. Kompozytor maluje dźwiękiem historię sowieckich Łagrów. Do tego utworu zamówiłem animację, będzie ona dostępna na mojej stronie internetowej, wykonaną przez Panią Magdalene Suszek-Bąk, która pomoże publiczności w zobrazowaniu owych muzycznych obrazów. Album zamyka Koncert Podwójny Astora Piazzolli w wykonaniu świetnego gitarzysty, Roberta Lufta. Uważam, że gitara elektryczna, w odróżnieniu do gitary klasycznej, dodaje bardziej charakterystyczne dla muzyki tanga połączenie brzmień.

          Pierwsza solowa płyta Bartosza Głowackiego zatytułowana „Genesis” już wkrótce będzie dostępna w dobrych sklepach z płytami. Miałam szczęście wysłuchać wszystkich utworów, które znajdą się na tym krążku i z wielką niecierpliwością czekam na płytę. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy zdejmę z płyty szeleszczącą folię, krążek włożę do odtwarzacza i z okładką w ręku skupię się wyłącznie na słuchaniu cudownej muzyki. Zachęcam, aby Państwo zrobili tak samo i zaręczam, że nikt nie pożałuje.

Z Bartoszem Głowackim, wybitnym polskim akordeonistą, rozmawiała Zofia Stopińska 12 listopada 2019 roku.

Subskrybuj to źródło RSS