Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Sercem i duszą zawsze jestem w Polsce. Tak już zostanie.

           45. Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie przeszły już do historii, ale pozostały wspomnienia wspaniałych koncertów, które w lipcu odbywały się prawie codziennie w Sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie oraz spotkań ze wspaniałymi muzykami i pedagogami.
          W ostatnim dniu Kursów zarejestrowałam rozmowę z panią prof. Moniką Urbaniak Lisik – wybitną skrzypaczką prowadzącą ożywioną działalność jako solistka, kameralistka oraz pedagog.
Artystka od lat mieszka w Szwajcarii, gdzie jest profesorem skrzypiec i kameralistyki w Hochschule der Künste w Bernie.

          Zofia Stopińska: Od kilkunastu lat jest Pani Profesor w drugiej połowie lipca w Łańcucie i prowadzi pani klasę skrzypiec podczas II turnusu Kursów, ale jestem prawie pewna, że bywała tu Pani także wcześniej jako studentka.
          Monika Urbaniak-Lisik: Oczywiście, w czasie studiów u prof. Zenona Płoszaja w Akademii Muzycznej w Łodzi, przyjeżdżałam na pierwsze edycje Kursów w Łańcucie. Pracowałam wówczas z prof. Mariną Jaszwili, prof. Ireną Dubiską i z prof. Zenonem Płoszajem. Występowałam już jako uczestniczka na tej estradzie i jeszcze dotąd pamiętam, że mogłam zagrać cały Koncert Wieniawskiego na scenie sali balowej, bo mieliśmy tutaj znakomity kurs przygotowawczy do VIII Międzynarodowego Konkursu im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu.

          Podczas tego Konkursu znalazła się Pani w gronie laureatów i otrzymała Pani nagrodę specjalną, a dwa lata wcześniej otrzymała Pani I nagrodę na Ogólnopolskim Konkursie im. Zdzisława Jahnkego. Jakie znaczenie miały te konkursy w Pani dalszej działalności artystycznej?
          - Te konkursy były bardzo ważne, bo zanim wyjechałam do Szwajcarii, dzięki sukcesom na nich prowadziłam ożywioną działalność koncertową w Polsce. Wtedy prężnie działało Krajowe Biuro Koncertowe, które bardzo często proponowało mi recitale i koncerty z orkiestrami symfonicznymi. Pamiętam, że grałam m.in. w Krakowie, Łodzi, Koszalinie, Kielcach i wielu innych miastach.
          Niestety, wkrótce wprowadzony został w Polsce stan wojenny i rozpoczął się trudny okres, bo życie koncertowe zamarło i trzeba było sobie jakoś radzić przez te lata, żeby przede wszystkim nie stracić nadziei.

          Na szczęście pojawiła się możliwość wyjazdu na stypendium do Szwajcarii i Pani z niej skorzystała, bo miała Pani szanse studiować u znakomitego pedagoga.
          - To była szansa dana mi przez Ministerstwo Kultury i Sztuki. Otrzymałam stypendium rządu szwajcarskiego i w latach 1985-1988 studiowałam w Wyższej Szkole Muzycznej w Bernie w klasie mistrzowskiej światowej sławy pedagoga prof. Igora Ozima. Uczestniczyłam także w kursach mistrzowskich u założyciela berneńskiej szkoły skrzypcowej prof. Maxa Rostala, który urodził się w Cieszynie i mówił trochę po polsku. Muszę podkreślić, że prof. Igor Ozim, który pochodzi ze Słowenii, traktował mnie jako Polkę bardzo przyjaźnie. Szczególnie na początku studiów, kiedy nie rozumiałam jeszcze wszystkich określeń w języku niemieckim,  mówił czasami do mnie po słoweńsku i wówczas łatwiej mi było zrozumieć jego uwagi.  do dziś wspominam te pierwsze, bardzo intesywne miesiące studiów w Szwajcarii.
          W 1988 roku z wyróżnieniem ukończyłam solistyczne studia bardzo wymagającym egzaminem trzyetapowym, polegającym na egzaminie wewnętrznym, recitalu i koncercie solowym z Orkiestrą Berneńską, podczas którego podobno prawykonałam w Szwajcarii I Koncert skrzypcowy Karola Szymanowskiego. Po latach zagrałam ten koncert w bardzo odległym zakątku świata - w Kairze z tamtejszą orkiestrą symfoniczną.

          Po studiach postanowiła Pani pozostać w Szwajcarii.
          - Pozostałam, bo jeszcze podczas studiów zapaliło się dla mnie „zielone światło”, ponieważ w 1986 roku zdałam egzamin do znanej na całym świecie orkiestry kameralnej Camerata Bern i byłam jedyną Polką, która się do tej orkiestry dostała. Grałam przez 16 lat w Cameracie, a później jeszcze z tą orkiestrą współpracowałam. W wyniku wygranego konkursu dostałam też część etatu w Berner Symphonie Orchester. Po ukończeniu studiów otrzymałam posadę asystentki u prof. Ozima, a w roku 1997 objęłam profesurę w klasie skrzypiec i kameralistyki w Hochschule der Künste w Bernie. Ponieważ moje życie zawodowe tak dobrze się ułożyło, trudno było z tego wszystkiego rezygnować i wracać do Polski. W Szwajcarii „zapuściłam korzenie” zawodowe i prywatne.

          Pracy Pani nadal nie brakuje, bo prowadzi Pani ożywioną działalność solistyczną, kameralną i pedagogiczną.
          - To prawda, ta działalność jest bardzo szeroka. W moim życiorysie nie wymieniam tylko koncertów z orkiestrą i recitali, ale także  prawie na czołowym wręcz miejscu współpracę z rozmaitymi zespołami kameralnymi, w których gram – formacje od duetu do oktetu. Jestem też współrealizatorką rozmaitych projektów, festiwali. Interesuje mnie bardzo szeroka paleta stylistyczna. Gram bardzo dużo muzyki dawnej na skrzypcach barokowych współgrając z zespołami specjalizującymi się w tym gatunku muzyki. Propaguję nieustannie muzykę Karola Szymanowskiego, nagrałam jego sonaty dla Radia Szwajcarskiego, grałam koncerty monograficzne poświęcone wyłącznie muzyce Szymanowskiego, nagrałam jego Sonatę  dla Szwajcarskiego Radia, grałam koncerty monograficzne poświęcine wyłącznie muzyce Szymanowskiego. Uważam, że twórczość tego znakomitego kompozytora jest za mało doceniana poza granicami naszego kraju.
          Propaguję również twórczość Grażyny Bacewicz, której imię nosi moja uczelnia - Akademia Muzyczna w Łodzi. Zaplanowany jest im.in. koncert pod koniec listopada w ramach sympozjum o Grażynie Bacewicz, na którym będą  wykonane jej utwory skrzypcowe i foprtepianowe. Co dwa lata odbywa się w Szwajcarii  Festiwal Culturescapes, którego tematyka poświęcona jest kulturze różnych krajów i w tym roku poświęcony będzie on Polsce. W ramach tego Festiwalu odbędzie się nasz koncert, podczas którego poprowadzę na naszej uczelni orkiestrę kameralną od pulpitu, a program wypełni wyłącznie muzyka polska. Wykonamy utwory: Grażyny Bacewicz, Witolda Lutosławskiego, Wojciecha Kilara i Fryderyka Chopina. Bardzo się na ten koncert cieszymy. Myślę, że w ten sposób przybliżymy muzykę polską szwajcarskiej publiczności.
          Staram się także odkrywać utwory kompozytorów szwajcarskich, bo Szwajcaria jest moją drugą ojczyzną i moja kolejna płyta CD poświęcona była wyłącznie utworom kompozytorów berneńskich – tych, którzy żyli i pracowali w Bernie. Część utworów zamieszczonych na płycie nigdy do tej pory nie została nagrana.

          Czasami jest Pani także zapraszana przez polskie uczelnie do poprowadzenia krótkich kursów połączonych z wykładami.
          - W listopadzie uczestniczyłam w sympozjum poświęconym Polskiej Sonacie skrzypcowej, organizowanym przez Katedrę Instrumentów Smyczkowych Wydziału Instrumentalnego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Wcześniej w imieniu organizatorów zwróciła się do mnie z tą propozycją pani prof. Agnieszka Marucha (moja absolwentka), aby ustalić utwór, o którym opowiem i zaprezentuję go. Przypomniałam sobie wtedy o istnieniu kompozytora, który nazywa się Czesław Marek, urodził się we Lwowie i skomponował swoją jedyną Sonatę na skrzypce i fortepian w roku 1914, kiedy był jeszcze na studiach w Strassburgu. Ta Sonata została wydana w roku 1929, a nuty tego utworu znajdują się w Centralnej Bibliotece w Zurychu.
          Czesław Marek podczas I wojny światowej wyemigrował do Szwajcarii i był niezwykle cenionym kompozytorem, pedagogiem i koncertującym pianistą.
Poświęciłam jego Sonacie cały wykład i wykonałam ją podczas koncertu. Ostatnio grałam tę Sonatę w ramach koncertu w Bibliotece Polskiej w Paryżu wspólnie z pianistą Mishą Kozłowskim. Mam nawet w planie nagranie tego utworu.
           Czesław Marek wygrał Konkurs im. F. Schuberta w Wiedniu, podczas którego za swoją Sinfonię Brevis, spośród ponad 500 nadesłanych prac, dostał II nagrodę z wyróżnieniem. Zrobił wówczas ogromną karierę, którą w wieku 40 lat przerwał i zajął się wyłącznie pedagogiką. Wychował około 300 uczniów. To jest bardzo ciekawa postać i mam nadzieję, że wkrótce jego utwory będą ponownie wykonywane na estradach, bo w pełni na to zasługują.
           Polecam Państwu książkę Chrisa Waltona o Czesławie Marku, wydaną w języku niemieckim, a mój wykład, w którym wykorzystałam wiele cennych informacji z tej książki, ukaże się w Zeszytach Naukowych Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.

          Przeglądałam listę Pani wychowanków i jest ona bardzo długa.
          - Mam już ponad stu absolwentów i są to wyłącznie moi wychowankowie. Nie ma na tej liście studentów, z którymi pracowałam będąc studentką prof. Igora Ozima. Są to skrzypkowie z pięciu kontynentów, czyli z całego świata – nawet z Nowej Zelandii, Australii, Indonezji, obu Ameryk, Azji. W mojej klasie kształci się też wielu młodych, zdolnych szwajcarskiech skrzypków, co jest moją wielką radością. Mam wspaniałych absolwentów, którzy wiele osiągnęli w swoim zawodzie, zrobili kariery i są im.in.  koncertmistrzami różnych orkiestr, a dwójka moich absolwentów ma już profesury. Są to: Bartosz Woroch – w Guildhall School of Music and Drama w Londynie i Agnieszka Marucha w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie.

          Na liście Pani studentów jest więcej polskich skrzypków.
          - Faktycznie jest ich około 20-tu, którzy, podobnie jak ja, otrzymywali stypendia rozmaitych fundacji, które pomagały im sfinansować studia w Szwajcarii.        Pan Krzysztof Szczepaniak tak pięknie mówi: „...drogi na estrady świata prowadzą przez salę balową Zamku w Łańcucie”. Część z nich przyjeżdżała na Kursy do Łańcuta, trafiali do mojej klasy, poznawali mnie, nabierali ochoty i odwagi, a później przyjeżdżali do mnie na studia. W Łańcucie spotkałam większość moich polskich studentów.

          Kiedy została Pani zaproszona do grona profesorów Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie?
          - W 2003 roku, czyli 17-cie lat temu byłam po raz pierwszy. Zaprosił mnie pan prof. Mirosław Ławrynowicz. Natomiast nasza współpraca z panią prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz rozpoczęła się wcześniej, bo organizowałam w Konserwatorium w Bernie piękny wymienny koncert, na który pani Krystyna Makowska-Ławrynowicz przyjechała jako pianistka z wychowankami prof. Mirosława Ławrynowicza.
           Wtedy pani prof. Makowska - Ławrynowicz powiedziała, że warto by było, abym przyjechała do Łańcuta  i przypomniała o sobie, bo od wyjazdu w 1985 roku przestałam  uczyć i występować w Polsce. Trzeba było lat, aby to zaistnienie odrestaurować. Zaczęłam przyjeżdżać regularnie dzięki zaproszeniu prof. Ławrynowicza na łańcuckie Kursy, gdzie prowadziłam klasyę skrzypiec oraz prawie zawsze występowałam z koncertem w sali balowej, czy też w Bazylice w Leżajsku lub w Farze Łańcuckiej. Ważny był też jeden rok, podczas którego miałam profesurę gościnną w łódzkiej Akademii Muzycznej. Byłam tam kilka razy w każdym semestrze, prowadziłam zajęcia i wykłady. Dawałam też koncerty podczas sesji naukowych. Również rozwinęłam współpracę w ramach programu Erasmus z prof. Marcinem Baranowskim z poznańskiej Akademii Muzycznej, prowadziłam kurs i wykład połączony z koncertem w filii UMFC w Białymstoku. Pani dr Ewa Kowar-Mikołajczyk zaprasza mnie do prowadzenia kursów w Szkole Muzycznej II stopnia im. Elsnera w Warszawie. Myslę, że dzięki tej działalności zaistniałam w Polsce jako skrzypaczka i pedagog.
          Ogromnie się z tego cieszę, bo bardzo dobrze mi się wiedzie w mojej drugiej ojczyźnie, ale sercem i duszą zawsze jestem w Polsce. Tak to już zostanie.

          Cudownie brzmi Pani instrument.
          - Jest to bardzo cenny instrument, który zbudował Jean-Baptiste Vuillaume w 1840 roku. Był on wykonany według modelu Stradivariusa, czyli na wzór  instrumentów włoskich – w kolorze miodowym, a nie tak jak skrzypce Vuillaume, które najczęściej mają lakier wiśniowy.
          Zakochałam się w tym kolorze i w dźwięku. Jest to bowiem instrument, który łączy w sobie elementy francuskie i włoskie.  Skrzypce  mają bardzo miękki, ale jednocześnie donośny ton. Szukałam instrumentu w całej Europie, a znalazłam te skrzypce przez przypadek w Bernie i bardzo je kocham.

          Zauważyłam, że podczas tegorocznych Kursów prowadziła Pani bardzo zróżnicowaną pod względem wieku klasę.
          - Owszem, uczyłam uczniów szkół muzycznych I i II stopnia oraz studentów. Najlepiej było te różnice wiekowe widać podczas koncertu klasowego. Muszę przyznać, że wszyscy  uczestnicy prezentowali się świetnie na estradzie, grając niezależnie od wieku z ogromnym zaangażowaniem. Nie wszyscy uczestnicy pochodzili z Polski. Bardzo ciekawą studentkę miałam w tym roku z Londynu. Zawsze mam w klasie także zagranicznych uczestników. W poprzednich latach miałam uczniów nawet z Meksyku oraz tradycyjnie ze Szwajcarii. Również moi studenci interesują się tymi Kursami i chętnie przyjeżdżają do Łańcuta.
          Urok tego miejsca i fakt, że przez dwa tygodnie żyje się muzyką i dla muzyki, są niepowtarzalne. To bardzo inspirujące miejsce dla wszystkich, którzy na te Kursy przyjechali – od najmłodszego do najstarszego.

           Jak Pani jest przez dwa tygodnie w Łańcucie i spotyka większość polskiej młodzieży, to chyba nasuwa się wiele wspomnień z dzieciństwa i czasów młodości.
           - Bardzo często wraca się myślami do czasów młodości. Pracując na Kursach z uczniami ze Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. H. Wieniawskiego, widzę widzę ten budynek mojej dawnej szkoły i siebie jako uczennicę. Przypominają mi się koncerty i konkursy. To jest także wspomnienie mojej drogi, jaką odbyłam i jestem pewna, że nic nie chciałabym zmienić.

Z panią prof. Moniką Urabniak-Lisik, znakomitą skrzypaczką, solistką, kameralistką i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 26 lipca 2019 roku w Łańcucie.

Recital Władysława Szymańskiego w Bazylice Bernardynów w Rzeszowie

11 sierpnia 2019r. ; godz.19:30 ; Bazylika Bernardynów w Rzeszowie

Koncert w ramach Podkarpakiego Festiwalu Organowego

Władysław Szymański - organy

Program:

J.S. Bach (1685-1750)
Fantazja a-moll BWV 561

F. Mendelssohn-Bartholdy (1809-1847)
V Sonata D-dur op. 65 nr 5

E. Köhler (1799-1847)
Tema mit Variationen

G. Morandi (1777-1856)
Rondo con imitazione de campanelli

M.E. Bossi (1861-1925)
Piece heroique op. 128
Chant du soir op. 92 nr 1

A. Renaud (1855-1924)
Toccata op. 108

Organizatorzy: Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE

Koncert w Jarosławskim Opactwie - Hanna Dys i Jacek Ścibor

10 sierpnia 2019 ; godz. 18:00 ; Jarosławski Opactwo

Koncert w ramach Podkarpackiego Festiwalu Organowego

Wykonawcy: Hanna Dys - organy, Jacek Ścibor - tenor

Program:

J.S. Bach (1685-1750)
Fantasia super Komm heiliger Geist, Herre Gott BWV 651

S. Moniuszko (1819-1872)
Dzięki Ci przedwieczny Panie

L.van Beethoven (1770-1827)
Ave Maria

O.M. Żukowski (1867-1942)
Modlitwa Pańska

M.E. Bossi (1861-1925)
Temat z wariacjami op. 115

C. Saint-Saens (1835-1921)
Ave Maria

S. Moniuszko
W ciężkiej niedoli

R. Schumann (1810-1856)
Studien für den Pedalflügel op. 56 nr 4, 5

O.M. Żukowski
Gwiazdo zaranna

Organizatorzy: Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE

RECITAL TOMASZA RITTERA na zabytkowym Pleyelu

11 sierpnia 2019 (niedziela), godz. 17.00
Pałac Biskupi, ul. Piłsudskiego 16

        Muzeum Podkarpackie w Krośnie pragnie zaprosić Panią, a za Pani pośrednictwem również wszystkich miłośników Chopina, na recital fortepianowy Tomasza Rittera na zabytkowym Pleyelu – 11 sierpnia (następna niedziela), o godz. 17.00. Jest to prawdziwa gratka dla miłośników Chopina i naszego, krośnieńskiego Pleyela. Przede wszystkim dlatego, że mamy do czynienia z młodym, bardzo utalentowanym pianistą, którego krytycy muzyczni cenią za niezwykłą wrażliwość, dojrzałą interpretację i głębię wykonań. Ale jest to też jeden z nielicznych młodych, polskich pianistów, który za środek swej artystycznej ekspresji wybrał instrument historyczny, odmienny, trudniejszy, potrafiąc go wskrzesić, dać mu nowe życie, odnajdując jego dawne brzmienie.
        Koncert odbędzie się na fortepianie Pleyela z 1862 r., instrumencie pochodzącym z paryskiej manufaktury rodziny Pleyelów, którzy produkowali fortepiany, m.in. dla Fryderyka Chopina. Ich instrumenty spełniały wysokie wymagania wirtuoza, wielokrotnie wygrywały międzynarodowe wystawy przemysłowe, podobnie jak model znajdujący się w Muzeum. Jest on o tyle cenniejszy, że jest jednym z najstarszych reliktów epoki chopinowskiej w Polsce, dwukrotnie już rewitalizowanym i w pełni sprawnym fortepianem tej klasy.

Program recitalu:

Karol Kurpiński, Polonez d-moll
Fryderyk Chopin, Nokturn c-moll, op. 48
Fryderyk Chopin, Koncert fortepianowy e-moll, op. 11 (wersja na fortepian solo)
części:   Allegro maestoso
              Romance (Larghetto)
              Rondo - vivace

Tomasz Ritter

        Edukację rozpoczął w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im. K. Lipińskiego w Lublinie, a w 2008 został uczniem Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. K. Szymanowskiego w Warszawie. Jest absolwentem Moskiewskiego Konserwatorium im. P. Czajkowskiego w klasie fortepianu i fortepianu historycznego Alexeia Lubimova. Studia ukończył z wyróżnieniem, otrzymując tytuł „Najlepszego absolwenta 2019 roku”.

        Od października 2019 roku podejmuje studia podyplomowe w Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu. Uczestniczył w kursach mistrzowskich, m.in. u W. Mierżanowa, T. Szebanowej, A. Kouyoumdjiana, K. Kenerra, A. Jasińskiego. Zdobywał też doświadczenie z zakresu gry na instrumentach dawnych, współpracując z Petrem Šeflem z Pragi oraz na kursach u J. Sonnleitnera, U. Bartkiewicz (klawesyn), M. Bilsona, A. Steiera, T. Beghina i T. Kocha.

        W 2011 zwyciężył w IX Międzynarodowym Konkursie Młodych Pianistów „Artur Rubinstein in memoriam” w Bydgoszczy, otrzymując też nagrodę im. Anieli Młynarskiej-Rubinstein oraz Rubinową Szpilę Artura Rubinsteina dla osobowości artystycznej. We wrześniu 2018 roku został zwycięzcą I Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych w Warszawie. Jest także laureatem wielu innych konkursów.

        W minionym roku był nominowany do „Paszportów Polityki” w kategorii „Muzyka Poważna”. Jest też laureatem Nagrody Artystycznej Elżbiety i Krzysztofa Pendereckich (2018) oraz stypendystą programu „Młoda Polska”(2019). W 2014 roku ukazała się jego pierwsza płyta z utworami Bacha, Beethovena, Szymanowskiego i Ginastery (Polskie Nagrania), a w roku 2019 płyta z utworami F. Chopina i K. Kurpinskiego, wydana przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.

Serdecznie zapraszamy!

Cena biletu: 5,00 zł

Liczba miejsc ograniczona


"Dziady” Adama Mickiewicza na festiwalu w Stalowej Woli – Rozwadowie

06.08.2019 ; godz.19:00 ; Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów 

Adam Mickiewicz - Dziady III cz.

Krakowscy Aktorzy Młodego Pokolenia

Wojciech Trela, Adam Plewiński, Marek Gierat

           To dzieło to ostoja polskiego patriotyzmu. We wtorek 6 sierpnia Robert Grudzień zaprasza do Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Rozwadowie na dramat Adama Mickiewicza – Dziady III część. Aktorzy Młodego Pokolenia z Krakowa wystąpią o godzinie 19.00.

          Spektakle i inne formy teatralne to już tradycja na festiwalach i w projektach artystyczno – edukacyjnych Roberta Grudnia. Tym razem sięga po wielką klasykę, jeden z najwybitniejszych polskich dramatów romantycznych. W ramach realizowanego w tym roku projektu „Moniuszko i jego czasy – Droga do Niepodległości” publiczność zobaczy „Dziady” część III Adama Mickiewicza. Jak przypomina autor projektu obaj twórcy – Adam Mickiewicz i Stanisław Moniuszko - działali w XIX stuleciu w czasach zaborów, niewoli narodowej i obaj postawili sobie za zadanie podtrzymanie ducha narodowego swoich rodaków. Stanisław Moniuszko był nazywany Mickiewiczem polskiej muzyki. Bezpośrednim bodźcem do napisania „Dziadów” cz. III był dla Adama Mickiewicza upadek powstania listopadowego. Poeta opisał w utworze wydarzenia związane z procesem filaretów w Wilnie, opozycyjnej, konspiracyjnej organizacji do której sam także należał. Jak czytamy we wstępie, dzieło jest dedykowane jego przyjaciołom „Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi Daszkiewiczowi, Feliksowi Kółakowskiemu spół uczniom - spół więźniom - spół wygnańcom za miłość ku ojczyźnie - prześladowanym, z tęsknoty - ku ojczyźnie - zmarłym w Archangielu - na Moskwie - w Petersburgu, narodowej sprawy męczennikom. Dramat to też charakterystyka społeczeństwa. Znajdziemy tam kosmopolitów, którym obojętna była przynależność narodowa i losy Polski, zwykłych zdrajców, wiedzionych żądzą zysku zaprzedanych na służbę zaborcy, choć oczywiście przeważali patrioci wśród, których prym wiedzie odważna młodzież. 

           Myślę, że III część „Dziadów” to ponadczasowe dzieło, które skłania do refleksji także dzisiaj. Niestety nowoczesność nie uwolniła nas od sporów i niegodnych postaw, gdy dla interesów majątkowych czy kariery niektórzy są w stanie zaprzedać nawet Ojczyznę. Warto przyjść i zobaczyć jak ów wybitne dzieło przedstawią młodzi aktorzy z Krakowa, prawie rówieśnicy bohaterów dramatu. Serdecznie zapraszam – zachęca Robert Grudzień, dyrektor festiwalu.

          Spektakl będzie kolejnym punktem programu XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Stalowa Wola – Rozwadów 2019. Projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy – Droga do Niepodległości” jest kontynuacją ubiegłorocznego projektu „Zrozumieć Niepodległą”.
Organizatorzy

Robert Grudzień dyrektor festiwalu
Moniuszko i jego czasy - Zrozumieć Niepodległą - projekt autorski

Retransmisja koncertu Andre Rieu „Zatańczmy”

4 sierpnia, godz. 17 i  14 sierpnia, godz. 19, kino „Galaktyka” w Mielcu
Bilety w cenie 25 zł (w przedsprzedaży), 23 zł (ulgowy w przedsprzedaży), 20 zł (grupowy, od 10 osób), 30 zł (w dniu wydarzenia) do nabycia w kasie kina Galaktyka (dni robocze od godziny 12, w soboty i niedziele – godzinę przed seansem kinowym, w środy – kasa nieczynna).

Koncert Andre Rieu, jego orkiestry i zaproszonych gości odbył się w tym roku w Maastricht.

Finał "Salezjańskiego Lata" w Przemyślu

3 sierpnia (sobota), godz. 19.30, KOŚCIÓŁ SALEZJANÓW

POLSKA ORKIESTRA XVIII W.
Katarzyna Wiwer – sopran
Łukasz Dulewicz – alt
Piotr Windak – tenor
Wolodymyr Andruszczak – bas

Organizatorzy: Parafia pw. św. Józefa – Salezjanie oraz Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.
Współorganizator: Parafia Archikatedralna w Przemyślu.
Wstęp wolny.

„ACROSS THE STARS”

ANNE-SOPHIE MUTTER & JOHN WILLIAMS

PREMIERA 30 SIERPNIA 2019

Legendarny kompozytor muzyki filmowej John Williams prezentuje nowy album, na którym znalazły się jego najbardziej popularne tematy filmowe w nowych oszałamiających adaptacjach napisanych specjalnie dla jego przyjaciółki i współpracowniczki Anne-Sophie Mutter.
Nagrany w Hollywood „Across the Stars” ukaże się 30 sierpnia nakładem Deutsche Grammophon i zawierać będzie znane utwory z takich filmów, jak „Gwiezdne wojny” i „Harry Potter”.

„Jest tylko jeden John Williams” - mówi Anne-Sophie Mutter. „To, co tworzy jest po prostu niezwykłe. Za każdym razem, gdy oglądam jeden z jego filmów i słyszę skrzypce lub wiolonczelę myślę, że chciałbym to zagrać! Teraz nagrałam nowe wersje jego legendarnych kompozycji”.

John Williams dodaje: „Praca z Anne-Sophie była czystą inspiracją. Tchnęła nowe, zaskakujące życie w te znane motywy, co było dla mnie jako kompozytora wielką radością”.

Razem z Mutter w nagraniach udział wzięła 70-osobowa Recording Arts Orchestra of Los Angeles - niezwykła grupa muzyków, którą Williams zebrał spośród ludzi, z którymi w przeszłości współpracował. Rejestracja utwórów trwała pięć kwietniowych dni na Sony Pictures Scoring Stage, gdzie w przeszłości nagrano wiele wspaniałych ścieżek dźwiękowych, w tym do „Czarnoksiężnika z krainy Oz”, „Przeminęło z wiatrem”, „Deszczowej piosenki”, „E.T.” i wielu innych.

John Williams, który zdobył pięć Oscarów, cztery Złote Globy, pięć nagród Emmy i 24 magrody Grammy - wyjaśnia, że dla tego projektu powrócił do motywów z wielu swoich ścieżek dziwiękowych i całkowicie je przaranżował: „Zagrane na skrzypcach dają zupełnie inne wrażenia emocjonalne. Przykładem jest nowa wersja „Hedwig’s Theme” z filmów o Harrym Potterze, którą on i Mutter opisują jako „połączenie Harrego Pottera i Pagininiego”

Na albumie znalazły się kompozycje z „Gwiezdnych Wojen”, jak „Yoda's Theme” z „Imperium kontratakuje”, „Luke and Leia” z „Powrotu Jedi” oraz utwór „Across the Stars” z „Ataku klonów”, jak również nowsze utwory, takie jak „The Duel” z „Przygód Tintina” i „Sayuri's Theme” z „Wyznań gejszy”.
Oprócz wspaniałych melodii skrzypcowych z nagrodzonej Oscarem ścieżki dźwiękowej do „Listy Schindlera” Williamsa, płyta zawiera nowe wersje motywów z „Przepustki dla marynarza”i „Draculi” (napisane pierwotnie w latach 70. i rzadko wykonywane od tego czasu), jak równierz irlandzko brzmiącego „Donnybrook Fair” z „Za horyzontem” oraz tematu romantycznego z „Sabriny”.

Anne-Sophie Mutter, czterokrotna laureatka nagrody Grammy powszechnie uznawana za jedną z najlepszych skrzypaczek naszych czasów wyznała, że współpraca z Johnem Williamsem była „ogromnym zaszczytem”, a warunki nagrywania tej płyty były najlepsze od czasów jej współpracy z Herbertem von Karajanem.

Williams z kolei nazwał Mutter „największą niemiecką skrzypaczką od stu lat”. O współpracy przy „Across the Stars” kompozytor powiedział, że decyzja artystki o wykonaniu „niektórych moich melodii była dla mnie wielkim zaszczytem”.

John Williams i Anne-Sophie Mutter zostali sobie przedstawieni prawie dziesięć lat temu przez wspólnego przyjaciela André Previna. To właśnie Previn zachęcił Williamsa do komponowania dla artystki. Ich pierwszym wspólnym muzycznym dziełem był „Markings” (na skrzypce solo, smyczki i harfę), który premierę miał w 2017 roku na Tanglewood Music Festival w Stanach Zjednoczonych. Rok później, podczas gali 120-lecia Deutsche Grammophon w Berlinie, z Staatskapelle Berlin pod batutą Manfeda Honeckiego, Mutter premierowo zagrała nową aranżację „Across the Stars” Williamsa.

Anne-Sophie Mutter i John Williams uważają „Across the Stars” za niezwykle istotne dzieło. Mutter wspomina dorastanie w Schwarzwaldzie, kiedy to jako nastolatka zakochała się w muzyce z „Gwiezdnych wojen”. „Melodie te wzruszają nas tak głęboko, że zostają z nami na zawsze” - mówi Mutter.
„Taka właśnie jest muzyka Williamsa - żyje własnym życim nawet bez filmu”.

SPIS UTWORÓW:

1 Rey’s Theme from STAR WARS: THE FORCE AWAKENS

2 Yoda’s Theme from STAR WARS: THE EMPIRE STRIKES BACK

3 Hedwig’s Theme from HARRY POTTER AND THE PHILOSOPHER’S STONE

4 Across the Stars (Love Theme) from STAR WARS: ATTACK OF THE CLONES

5 Donnybrook Fair from FAR AND AWAY

6 Sayuri’s Theme from MEMOIRS OF A GEISHA

7 Night Journeys from DRACULA

8 Theme from SABRINA

9 The Duel from THE ADVENTURES OF TINTIN: THE SECRET OF THE UNICORN

10 Luke and Leia from STAR WARS: RETURN OF THE JEDI

11 Nice to Be Around from CINDERELLA LIBERTY

12 Theme from SCHINDLER’S LIST

Jarosławskie Opactwo to wspaniałe miejsce


           Zofia Stopińska: Z prof. Sławomirem Kamińskim, znakomitym polskim organistą i pedagogiem spotykamy się przed koncertem w Jarosławiu.  Wiem, że po raz pierwszy zasiądzie Pan przy organach Jarosławskiego Opactwa, ale chyba był Pan już w Jarosławiu.
           Sławomir Kamiński: W Opactwie mam przyjemność być po raz pierwszy i grać koncert, natomiast kilkanaście lat temu grałem recital w kościele Dominikanów. Jest tam niewielki dwumanuałowy instrument i pamiętam, że w kolejnym dniu miałem recital w ramach Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku.
          Obecny pobyt w Jarosławiu jest dla mnie z kilku względów szczególny. Jarosławskie Opactwo to wspaniałe miejsce, mam do dyspozycji dobry, koncertowy instrument i te parę dni spędzam rodzinnie, bo przyjechałem z małżonką i synem. Rozpoczęliśmy nasza trasę od Wadowic, a skończymy na Częstochowie, a w tej chwili jesteśmy w centralnym punkcie naszej podróży.

          Rozmawiamy w godzinach porannych w dniu koncertu. Spotkałam Państwa na spacerze z rodziną, miał Pan już czas usiąść przy organach?
          - Tak, miałem próbę wczoraj wieczorem. To są imponujące, koncertowe organy, posiadają trzy manuały i klawiaturę pedałową oraz bardzo bogatą kolorystyczną szatę, z której można czerpać, wykonując muzykę w wszystkich epok.

          Jakie utwory wykona Pan na tym instrumencie wieczorem?
          - Wybrałem program przekrojowy, a rozpocznę go od muzyki dawnej – będzie to Toccata decima Georga Muffata, kompozytora okresu baroku, który w swojej twórczości łączył cechy stylistyczne wielu ośrodków: włoskiego, francuskiego, austriackiego.
          Drugi utwór to Partita chorałowa Was Gott tut, das ist wohlgestan Johanna Pachelbela. Kolejnym utworem będzie, zawsze dobrze przyjmowana przez publiczność, transkrypcja jednego z koncertów słynnego cyklu Cztery Pory Roku Antonio Vivaldiego. Wykonam ostatni koncert tego cyklu zatytułowany Zima i chcę podkreślić, że bardzo pięknie brzmi ten koncert w tutejszym kościele.
           Później zabrzmi muzyka wielkiego romantyka niemieckiego Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego – wykonam jego II Sonatę c-moll, a na zakończenie wykonam utwór kompozytora włoskiego o charakterze wręcz operowym, a będzie to Sinfonia Francesco Moroniego.

           Ten instrument jest bardzo wygodny dla wykonawców koncertów, bo wyposażony jest w zecera.
           - Tak, instrument ma zecera, czyli system elektronicznych kombinacji i wykorzystując ten system, jestem w stanie zagrać recital samodzielnie. Jest to sytuacja komfortowa dla każdego koncertującego organisty, dlatego, że jest odpowiedzialny praktycznie za wszystko i nie musi umawiać się z asystentem na próby.

           Akustyka tej świątyni pozwala koncertującemu organiście na samodzielny dobór rejestrów, bo często się zdarza, że grający siedzi wysoko na chórze organowym i słyszy zupełnie coś innego niż publiczność.
          - Faktycznie, tutaj umiejscowienie kontuaru, czyli stołu gry, jest na tyle komfortowe, że przygotowując program, jestem w stanie tak zaprojektować brzmienie, żeby było ono adekwatne do charakteru faktury utworów, które są w programie.

          Kiedy podjął Pan decyzję, że zostanie Pan organistą, bo najlepiej jest, kiedy naukę gry na organach rozpoczyna osoba posiadająca wykształcenie pianistyczne.
          - Dosyć wcześnie wybrałem ten kierunek. Po ukończeniu szkoły podstawowej rozpocząłem naukę w liceum ogólnokształcącym i równocześnie w szkole muzycznej II stopnia. Wybrałem wtedy organy, bo ten instrument wydawał mi się bardzo inspirujący. Wcześniej, jako dziecko, słuchałem płyt wielkich polskich organistów: Joachima Grubicha, Józefa Serafina. Po dwóch latach nauki wstępne,j podczas których przeszedłem tradycyjny tok nauczania, mozolnego ćwiczenia także z udziałem nóg, bo organiści grają nie tylko rękoma, ale na klawiaturze nożnej, zapałałem miłością do tego instrumentu i muzyki, która była tworzona na organy w poprzednich stuleciach.
          Później ukończyłem studia w Akademii Muzycznej w Poznaniu, w klasie prof. Romualda Sroczyńskiego, kolejnym etapem były studia w Konserwatorium Królewskim w Brukseli i gra na organach stała się moim powołaniem.
          Obecnie prowadzę klasę organów w Akademii Muzycznej w Poznaniu i mam nadzieję, że zarażam pasją muzykowania na organach młode pokolenia. Koncerty i praca pedagogiczna wypełniają moje życie.

          Nie wspomniał Pan o ważnym nurcie pedagogicznym, bo często także wykłada Pan na uczelniach zagranicznych w ramach programu Erasmus.
          - Mamy bardzo dobre kontakty z ośrodkami europejskimi, wielokrotnie miałem przyjemność wykładać w Wyższej Szkole Muzyki Kościelnej w Lubece i w Akademii Muzycznej w Wilnie, a obecnie przygotowuję się do wyjazdu do Akademii Muzycznej w Zagrzebiu, gdzie będę prowadził wykłady na temat polskiej muzyki organowej.
          Są to wyjazdy niezwykle inspirujące i ważne, dlatego, że pracując ze studentami w innych ośrodkach, muszę niejako na nowo zdefiniować istotę pracy z młodymi artystami i szukać nowych rozwiązań, bo trzeba dotrzeć do każdego z nich. Często też mówię o muzyce polskiej i staram się zainteresować nią organistów niemieckich, litewskich i muszę to tak zrobić, żeby nikogo nie zniechęcić. Muzyka kanonu repertuarowego jest określona i wspólna dla wszystkich nacji. Wiadomo, że to są wielkie dzieła Bacha, Mendelssohna, Francka, Vierna itd. – natomiast ze skarbca muzyki polskiej, która dla nas jest bardzo ważna i wartościowa, trzeba wydobywać te utwory, które mogą być atrakcyjne dla innych artystów-organistów.
          Twórczość organowa związana z działalnością polskich kompozytorów często jest oparta na polskich pieśniach kościelnych, które dla innych nacji mogą być mało zrozumiałe. Dlatego trzeba wybrać takie utwory, które mogą być uniwersalne w swoim przekazie i starać się nimi zainteresować innych.

           Osiadł Pan na stałe w Poznaniu, tam założył Pan rodzinę, związał się Pan z Akademią Muzyczną i pewnie doskonale zna ciekawe Pan instrumenty w swoim mieście.
           - Mamy kilka znaczących, wartościowych, historycznych instrumentów, a najważniejszym jest instrument Friedricha Ladegasta w kościele farnym w Poznaniu – trzymanuałowe organy zbudowane pod koniec XIX wieku. Jest to niezwykły zabytek w skali europejskiej, gruntownie odrestaurowany i tam odbywa się też międzynarodowy cykl koncertowy w okresie lata. Mamy też instrumenty wybudowane współcześnie, m.in. w Katedrze poznańskiej, a teraz oczekujemy na wspaniały instrument w Akademii Muzycznej. Będzie to kopia organów barokowych, która zostanie zainstalowana do końca czerwca przyszłego roku.

          Jakie instrumenty Pan preferuje, o jakiej trakturze?
          - Wiadomo, że traktura mechaniczna jest najbardziej optymalna, dlatego, że gwarantuje największa kontrolę dźwięku i precyzję gry. Często jest tak, że festiwale organowe odbywają się w różnych miejscach, wykorzystywane są różne instrumenty, nie zawsze te najbardziej wartościowe, ale z uwagi na miejsce czy aktywność lokalnych instytucji, nie zawsze ma się do dyspozycji instrument optymalny do wykonywania utworów, które artysta ma w repertuarze. To jest też ciekawe wyzwanie dla koncertującej osoby, która musi szukać również różnych kompromisów, żeby pokazać muzykę różnych epok i stylów. Mając do dyspozycji instrument, który nie zawsze odpowiada naszym wymaganiom, musimy pokazać ten program na tyle ciekawie, żeby oddać jego wartość i piękno.

           Sądzę, że wykonawca musi znać dyspozycję instrumentu, żeby wiedzieć, co można zagrać, chociaż zdarza się, że podczas próby trzeba weryfikować program.
          - To prawda, nie ma dwóch takich samych instrumentów organowych. Pianiści mają łatwiej dlatego, że w salach koncertowych spotyka się instrumenty konkretnej firmy i można budować program, pomijając kwestie nieznajomości instrumentu. Organy w każdym z kościołów brzmią inaczej i to nie tylko z uwagi na swój charakter brzmieniowy, ale też akustykę. Podchodząc do każdego instrumentu indywidualnie, mamy szansę budować repertuar i prezentować go za każdym razem w odmienny sposób.

          Wiem, że ma Pan bardzo dużo doświadczeń z licznych wyjazdów na koncerty za zachód od Polski przede wszystkim, ale także wyjeżdżał Pan na wschód.
          - Tak, spotyka się różne instrumenty. Miałem okazję grać w Filharmonii w Charkowie, gdzie znajdują się współczesne organy firmy Rieger-Kloss z Krnova. Dwa tygodnie temu grałem recital w ramach festiwalu muzycznego w kościele św. Kazimierza w Wilnie. Tam z kolei znajdują się organy firmy Oberlinger, sprowadzone z Niemiec. Zostały one na nowo zintonowane, z drobnymi korektami. Często na wschodzie spotykamy instrumenty zaniedbane, dopiero teraz jest szansa, żeby te organy przywracać do życia koncertowego. Wykorzystywane są do tego środki europejskie, ale ważna też jest aktywność lokalnych społeczności, żeby organy jako instrument funkcjonowały w aspekcie koncertowym.

           Słyszałam, że w krajach położonych na wschód od Polski jest ogromne zainteresowanie muzyką organową, sale są wypełnione, a po bilety ustawiają się bardzo długie kolejki.
           - Potwierdzam to, bo zaraz po przyjeździe do Charkowa, dowiedziałem się, że bilety na mój koncert zostały wyprzedane bardzo szybko i na prośbę organizatorów, podczas próby, zagrałem mini-koncert dla wycieczki dziecięcej, która przyjechała z daleka i niestety nie było już możliwości kupienia biletów.

           Wyjeżdżając na zachód, miał Pan możliwości grać na bardzo interesujących instrumentach.
           - Bardzo ciekawy jest fakt, że w różnych ośrodkach europejskich instrumenty organowe są różne zarówno jeśli chodzi o brzmienie, jak i wielkość. Grając na wielkich instrumentach niemieckich, możemy pokazywać twórczość sławnych kompozytorów, którzy sami mieli do dyspozycji wielkie organy, natomiast we Włoszech mamy często do czynienia z instrumentami niewielkich rozmiarów. Tam często spotykamy organy jednomanuałowe, czasami bez klawiatury nożnej, specyficznie brzmiące – pięknie, jasno, ale tam możemy grać ograniczony repertuar i wtedy pokazujemy muzykę dawną europejską i jest okazja do pokazania także muzyki polskiej, bo mamy liczne, piękne utwory z polskich tabulatur organowych z okresu renesansu.
           Z kolei we Francji organy Aristide'a Cavaillé-Colla są instrumentami symfonicznymi, na które tworzyli wybitni kompozytorzy muzykę, która w swym charakterze i w brzmieniu miała nawiązywać do orkiestry symfonicznej. Miałem przyjemność grać na takich organach w Vitré w Bretanii podczas Festiwalu Kultury Polskiej i wykonałem wówczas osiem recitali na organach symfonicznych, a także na organach pochodzących z okresu baroku. Cechą charakterystyczną organów francuskich jest fakt, że występuje w nich wiele ciekawych registrów głosów imitujących brzmienie instrumentów dętych: trąbki, puzony, oboje... Muzyka francuska w spuściźnie europejskiej jest bardzo oryginalna

           Wiadomo, że koncertujący organista musi grać wszystko, ale chyba zawsze mocniej serce bije, jak się sięga po nuty ulubionego kompozytora.
           - Ostatnio staram się grać jak najwięcej muzyki polskiej. Dobieram starannie repertuar, wykorzystuję twórczość polskich kompozytorów działających w XIX i XX wieku – Feliksa Nowowiejskiego i Mieczysława Surzyńskiego. Zawsze jak jestem za granicą, staram się przynajmniej jeden lub dwa utwory polskie zaprezentować i zawsze są one bardzo dobrze odbierane.
          Utwory, które w swym wyrazie często są przepełnione nostalgią, smutkiem, ekspresją wynikającą z często tragicznych losów kompozytora czy naszego kraju, działają niezwykle silnie na emocje i wykonane na odpowiednich organach potrafią wzruszać słuchaczy. Na tym mi najbardziej zależy.

          Nie orientuję się dokładnie we współczesnej polskiej literaturze organowej, ale sądzę, że najlepsze utwory na ten instrument piszą kompozytorzy, którzy grają na organach, albo znają ich możliwości.
          - W pełni się z tym zgadzam. W Polsce jest kilku kompozytorów, którzy są organistami i dla nich organy są instrumentem, na którym mogą pokazać wszystkie swoje możliwości i pomysły. Oni także często wykonują swoje utwory. Na przykład Władysław Szymański działający w ośrodki katowickim, w Poznaniu mamy pana Zbigniewa Kozuba, który pisze sporo na organy i sam wykonuje, a nawet improwizuje często podczas koncertów.

           Za chwilę powinien Pan rozpocząć próbę i musimy kończyć naszą rozmowę. Mam nadzieję, że wyjedzie Pan z Jarosławia zainspirowany i zadowolony z przyjęcia publiczności, i zechce Pan tu powrócić.
          - To prawdziwa radość być tutaj, mam nadzieję, że wieczorny koncert zostanie dobrze przyjęty przez publiczność i chętnie tu powrócę.

Z prof. Sławomirem Kamińskim, wybitnym organistą-wirtuozem i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 27 lipca 2019 roku w Jarosławskim Opactwie.

Program XV Jubileuszowego Festiwal Żarnowiec 2019

5 września (czwartek), godz. 18.00 – sala budynku „Lamusa” (wstęp z zaproszeniem)
OPERY KRZYSZTOFA PENDERECKIEGO – wystawa fotograficzna Juliusza Multarzyńskiego
Koncert PIEŚNI I ARII STANISŁAWA MONIUSZKI – soliści Opery Śląskiej w Bytomiu

6 września (piątek), godz. 19.00 – Park zabytkowy Muzeum w Żarnowcu (cena biletu 50 zł)
Giuseppe Verdi RIGOLETTO – soliści, orkiestra, chór i balet Państwowego Teatru w Koszycach

7 września (sobota), godz. 19.00 – Park zabytkowy Muzeum w Żarnowcu (cena biletu 30 zł)
Gala operetkowa OD STRAUSSA DO KÁLMÁNA – Orkiestra Lwowskiego Teatru Narodowego im. Marii Zańkowskiej i soliści Opery Lwowskiej

8 września (niedziela), godz. 19.00 – Park zabytkowy Muzeum w Żarnowcu (cena biletu 50 zł)
Jerry Bock SKRZYPEK NA DACHU – soliści, orkiestra, chór i balet Teatru Muzycznego w Lublinie

15 września (niedziela), godz. 19.00 – Kościół Parafialny w Jedliczu (wstęp wolny)
Koncert AVE MARIA – Festiwalowa Orkiestra Kameralna i soliści Opery Śląskiej w Bytomiu

Karnety w cenie 100 zł (upoważniające do wstępu na wszystkie spektakle i koncerty Festiwalu) oraz bilety do nabycia od 1 sierpnia 2019 r. w:
– Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu, tel. (13) 43 520 13, 43 808 35
– Jasielskim Domu Kultury, ul. H. Kołłątaja 1, tel. (13) 44 351 50
− Biuro Turystyczne „Omnibus” w Krośnie (budynek RCKP), ul. Kolejowa 1, tel. (13) 43 610 67
oraz w Iwoniczu Zdroju, plac J. Dietla 2, tel. (13) 43 116 45

Ograniczona liczba miejsc

Subskrybuj to źródło RSS