Marcin Kasprzyk: "Od najmłodszych lat interesował mnie fortepian"
Marcin Kasprzyk - fortepian fot. Katarzyna Kasprzyk

Marcin Kasprzyk: "Od najmłodszych lat interesował mnie fortepian"

        Pragnę dzisiaj przedstawić Państwu pana Marcina Kasprzyka, świetnego pianistę, którego rzeszowscy melomani mieli okazję poznać podczas znakomitego koncertu kameralnego, który odbył się 9 listopada. Artysta towarzyszył wówczas śpiewaczce Renacie Johnson-Wojtowicz, a w programie wieczoru znalazły się pieśni polskich kompozytorów: Piotra Perkowskiego, Mieczysława Karłowicza i Ignacego Jana Paderewskiego.

         Urodził się Pan w Jarosławiu i tam rozpoczął naukę gry na fortepianie, a kontynuował ją w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu. Później były studia w Akademii Muzycznej w Łodzi, które ukończył Pan z bardzo dobrym wynikiem i powrócił Pan do rodzinnego Jarosławia.
         - W 2012 roku ukończyłem studia magisterskie w klasie prof. Cezarego Saneckiego i dra hab. Wojciecha Kubicy. Na ostatnim roku studiów magisterskich otrzymałem propozycję pracy w Zespole Szkół Muzycznych w Przemyślu, z której oczywiście skorzystałem i dlatego zdecydowałem się powrócić do Jarosławia. Wkrótce rozpocząłem także pracę w Zespole Szkół Muzycznych w Jarosławiu, a obecnie pracuję jeszcze w Szkole Muzycznej w Pruchniku. Oprócz nauki gry na fortepianie towarzyszę uczniom w roli akompaniatora w klasie saksofonu, oboju, klarnetu oraz śpiewu solowego.

        Zajęcia w szkołach muzycznych odbywają się w większości w godzinach popołudniowych i pewnie wraca Pan do domu dopiero wieczorem.
         - Szczerze mówiąc, w domu jestem zazwyczaj dopiero o 21.00, a czasem nawet później.

        Dosyć często występuje Pan z koncertami i to nie tylko z artystami mieszkającymi na Podkarpaciu. Najlepszym przykładem jest duet fortepianowy, który tworzycie ze znakomitym pianistą Michałem Rotem. Z Jarosławia do Łodzi jest dosyć daleko.
         - Z Michałem Rotem poznaliśmy się na pierwszym roku studiów, czyli już ponad czternaście lat temu. Zawsze chciałem wystąpić z nim na jednej scenie z repertuarem na 4 ręce lub na 2 fortepiany. Cieszę się, że po tylu latach udało się przygotować program na wspólny recital, w szczególności, że odległość i duża liczba obowiązków nie sprzyjała zbyt częstym próbom.

         Jednym z powodów do naszego spotkania jest także nowiuteńka płyta CD z mało znanymi utworami kameralnymi Jana Novaka, czeskiego kompozytora żyjącego w ubiegłym stuleciu (Jan Novak urodził się w 1921 roku, a zmarł w 1984 roku). Rozpoczyna tę płytę cykl divertiment w wykonaniu Pana i Michała Rota.
         - Bardzo mi zależało, aby utwór „Rustica Musa II” nagrać wspólnie z Michałem, ponieważ jest to pianista obdarzony niesłychanie bogatą paletą barw. Jego intuicja artystyczna i dobór środków wykonawczych są dla mnie inspirujące, co sprawia, że efekty wspólnej pracy są zawsze bardzo ciekawe. Utwór ”Rustica musa II” czyli cykl ośmiu divertiment jako jedyny spośród utworów zawartych na płycie nie został nagrany w Sali Koncertowej w ZPSM w Jarosławiu. Rejestracja tego utworu miała miejsce w Sali Kameralnej Akademii Muzycznej w Łodzi na fortepianie Shigeru Kawai, który doskonale przygotował dla nas pan Damian Maksymiuk.
         Z powodu dzielącej nas z Michałem odległości, przygotowania do nagrań były trochę problematyczne. Starałem się w miarę możliwości jeździć do Wrocławia, ale także Michał był na kilku próbach w Jarosławiu. Praca nad tym utworem była bardzo przyjemna i satysfakcjonująca, ale również niezwykle wymagająca. Aktualnie nie mamy możliwości spotykać się regularnie na próbach, aby poszerzać wspólny repertuar, ale jestem wdzięczny Michałowi, że znalazł czas i zgodził się wziąć udział w nagraniach. Wiem, że nie było to łatwe, ponieważ bardzo dużo koncertuje w kraju i za granicą, a także zatrudniony jest na stanowisku adiunkta w Akademii Muzycznej w Łodzi oraz w Szkole Muzycznej we Wrocławiu.

Marcon Kasprzyk Michał Rot fot. Norbert Bohdziul

                                                                 Michał Rot - fortepian, fot. Norbert Bohdziul

         Wszystkie utwory nagrane na płycie „JAN NOVÁK – CHAMBER MUSIC” są polskimi premierami fonograficznymi, ale drugi utwór jest zarazem światową premierą.
         - Tak, mowa o „Capriccio” w wersji na wiolonczelę i fortepian, ponieważ wersja na wiolonczelę i orkiestrę została już nagrana i wydana.
Zdecydowałem się nagrać ten utwór z Wojtkiem Bafeltowskim, który jest studentem pierwszego roku studiów magisterskich w klasie wiolonczeli prof. Tomasza Strahla i prof. Marcina Zdunika na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Szczerze przyznam, że po zakupie partytury, miałem problem ze znalezieniem wiolonczelisty, który chciałby wykonać bardzo wymagającą partię wiolonczeli. Na szczęście dzięki staraniom mojej pani promotor, prof. Jolanty Skorek-Münch, udało się znaleźć osobę chętną do wykonania partii wiolonczeli. Uważam, że Wojtek doskonale poradził sobie z wszelkimi napotkanymi trudnościami technicznym, a współpraca z nim była czystą przyjemnością.
         Trzeba zaznaczyć, że „Capriccio” jest to kompozycja wyjątkowa, ponieważ łączy w sobie elementy jazzu z techniką dodekafoniczną, a takie niepowtarzalne brzmienie zawdzięczamy użyciu przez kompozytora w dość nietypowy sposób techniki dwunastotonowej.

 

Marcin Kasprzyk Wojciech Bafeltowski fot. Mateusz Zaboklicki

                                                   Wojciech Bafeltowski - wiolonczela, fot . Mateusz Zaboklicki

         Dwa kolejne utwory „Sonatina” i „Choreae vernales” skomponowane zostały na flet i fortepian, a do ich wykonania zaprosił Pan swoją żonę Jagodę Pietrusiak-Kasprzyk, która jest świetną flecistką. Wszystkie utwory są dla instrumentalistów bardzo trudne, chociaż wszyscy mogą się popisać wirtuozostwem i muzykalnością.
         - Dlatego też zainteresowałem się wymienionymi przez panią utworami na flet i fortepian Jana Nováka. Moja żona ukończyła z wyróżnieniem Akademię Muzyczną w Krakowie w klasie prof. Zbigniewa Kamionki oraz Conservatorio di Musica Arrigo Boito w Parmie, i przeważająca ilość utworów na płycie jest z udziałem Jagody. Chcę także powiedzieć, że nasze wspólne nagrania przebiegały „gładko” między innymi ze względu na świetną intonację mojej żony na flecie, która jest bardzo istotna w instrumentach dętych – szczególnie podczas nagrań.
         Trzeba podkreślić, że „Choreae vernales”, co w tłumaczeniu oznacza „Wiosenne tańce”, powstał w 1977 roku na flet i gitarę, ale kompozytor w 1980 roku opracował ten utwór na flet i fortepian, a później powstała jeszcze trzecia wersja na flet, orkiestrę smyczkową, czelestę i harfę. Inspiracją głównego tematu był dla kompozytora rzymski poeta Horacy, a konkretnie heksametr z siódmej pieśni z IV księgi Horacego. Dodatkowo nad łacińskim heksametrem kompozytor umieścił rytm, co posłużyło mu jako szkielet kompozycji, główną melodię podlegającą modyfikacjom.

Marcin Kasprzyk Jagoda Pietrusiak Kasprzyk fot. Katarzyna Pomian

                                                              Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk - flet, fot  Katarzyna Pomian

          Trzeba także podkreślić, że na płytę wybrał Pan utwory pochodzące z różnych okresów twórczości Jana Nováka, bo „Capriccio” zostało skomponowane w 1958 roku, „Rustica musa II” to kompozycja z 1975 roku, dwa utwory na flet i fortepian „Sonatina” i „Choreae vernales” powstały w latach 1976 i 1980, a kończąca płytę kompozycja „Mimus magicus” na sopran, flet i fortepian pochodzi z 1969 roku.
          W utworze wieńczącym płytę Jan Novák posłużył się "Bukolikami" rzymskiego poety Wergiliusza.

          - To prawda. Udało mi się zgromadzić kilkanaście partytur z twórczością Jana Nováka. Wybór utworów z różnych okresów twórczości był uwarunkowany przeze mnie przede wszystkim chęcią pokazania szerokiego spektrum zainteresowań kompozytora, stąd moja praca doktorska opierała się m.in. na omówieniu syntez stylistycznych w twórczości Jana Nováka. Mam nadzieję, że poprzez odpowiedni dobór utworów, udało mi się pokazać zróżnicowane brzmienia i rozmaite rodzaje inspiracji.
          Jeżeli chodzi o utwór "Mimus magicus", w pierwotnej wersji przeznaczony był na sopran, klarnet i fortepian, kompozytor natomiast przerobił partię klarnetu na flet dla swojej córki Klary Novákovej. Moja żona korzystała z rękopisu, który udało mi się zdobyć z Muzeum Czeskiego w Pradze, ponieważ wersja na flet nie została wydana.
          Jak Pani już wspomniała, kompozytor oparł się na „Bukolikach” (Ekloga VIII, wersy 64 – 109, Damon- Alfezybeusz). W nagraniu utworu, w warstwie tekstowej została zastosowana wymowa restytuowana zwana klasyczną, którą zalecał stosować Jan Novák. Wymowa restytuowana była popularna od I wieku p.n.e. do I wieku n.e., a zrekonstruowano ją dopiero w XX wieku. Trudności przysporzyły nam różnice fonetyczne, ponieważ istnieją odmiany północno-europejska, południowo-europejska i anglosaska. Jan Novák zwracał uwagę na sposób wymowy i na korelację warstwy muzycznej i tekstu.
          Chcę podkreślić, że Renata Johnson-Wojtowicz doskonale poradziła sobie z nie lada trudnym zadaniem, jakim było spełnienia woli kompozytora.

Marcin Kasprzyk Renata Johnson Wojtowicz fot. Magdalena Konopka

                                                                         Renata Johnson-Wojtowicz - sopran, fot. Magdalena Konopka

          Od dłuższego czasu zajmował się Pan życiem i twórczością Jana Nováka, napisał Pan na ten temat pracę doktorską. Skąd fascynacja tym kompozytorem i jego muzyką?
          - Fascynacja zaczęła się dość przypadkowo. Poszukiwałem repertuaru na flet i fortepian, aby wykonywać go z moją żoną. Michał Rot podczas jednej z rozmów telefonicznych wspomniał mi, że kiedyś wykonywał z flecistką jeden z utworów Jana Nováka co zbudziło moje zainteresowanie.
Po przesłuchaniu kilku nagrań dostępnych w Internecie, byłem pod wielkim wrażeniem wyjątkowego stylu kompozytora. Niestety w języku polskim nie znalazłem żadnych informacji na jego temat, dostęp do nut również był utrudniony. Przykładowo jedyny dostępny w Internecie oryginalny egzemplarz nut "Rustica musa II" udało mi się zakupić w jednym z antykwariatów niemieckich w wydaniu G. Zanibona z 1976 roku.
          Zacząłem przeszukiwać Internet w poszukiwaniu dostępnych materiałów na temat Nováka. Skontaktowałem się z córką kompozytora - Klarą Novákovą, która bardzo mi pomogła w zdobyciu szczegółowych informacji na temat swojego ojca. Oczywiście pogłębianie wiedzy i zdobywanie partytur trwało bardzo długo, dlatego w swojej pracy doktorskiej zatytułowanej: „Kameralistyka fortepianowa Jana Nováka jako przykład syntezy stylistycznej na tle muzyki XX wieku” zdecydowałem się zamieścić obszerny wątek biograficzny na temat kompozytora, oraz chronologiczny spis wszystkich kompozycji, który umieściłem w suplemencie.

          Pana trud został dostrzeżony, ponieważ praca doktorska, którą obronił Pan w Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, została bardzo wysoko oceniona przez wszystkich recenzentów.
Także płyta „JAN NOVÁK – CHAMBER MUSIC” jest wynikiem tych długoletnich poszukiwań.

          - Bardzo się cieszę, że moja dysertacja wraz z płytą została pozytywnie przyjęta przez całą komisję i recenzentów: dr hab. Annę Stempin-Jasnowską z A.M. w Bydgoszczy oraz dra. hab. Pawła Zawadzkiego z A.M. we Wrocławiu. Oczywiście „wisienką na torcie” było wydanie płyty „JAN NOVÁK – CHAMBER MUSIC” w wydawnictwie DUX, której premiera odbyła się 4 listopada. Ja byłem pomysłodawcą projektu, ale płyta nie powstałaby bez wszystkich współwykonawców.
          Wielka szkoda, że nie mieliśmy dotąd możliwości pokazania na żywo polskiej publiczności wszystkich nagranych przez nas utworów z powodu trwającej pandemii. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda się nam rozpropagować twórczość Jana Nováka w Polsce.

          Słuchając kilkakrotnie tej płyty, także pomyślałam, że warto by było zorganizować serię koncertów promujących, bo każdy z utworów, które znajdują się na płycie, wart jest pokazania go szerokiemu gronu publiczności. Są one przeznaczone nie tylko dla melomanów czy miłośników muzyki kameralnej, ale szerokiego grona publiczności.
           - Mówiąc szczerze, dziwię się, że twórczość Jana Nováka jest w Polsce nieznana, podczas gdy pochodzące z tego samego okresu utwory Bohuslava Martinů są dość popularne. Według mnie na mały rozgłos jego twórczości miał wpływ nieszczęśliwy splot wydarzeń – mianowicie na wiosnę 1984 roku został zaplanowany koncert w Filharmonii Nowojorskiej, na którym obok kompozycji Martinů i Dvořaka miała zostać zaprezentowana Kantata „Dido” Jana Nováka na mezzosopran, recytatora, mały chór i orkiestrę pod dyrekcją Rafaela Kubelika. W roli narratora miał wystąpić Jan Novák.
          Wykonanie "Dido" pod batutą dyrygenta o światowej sławie miało być ostatnią szansą na docenienie jego dzieł i nadzieją na dostanie się do parnasu kompozytorów XX wieku. Niestety, Kubelik złamał sobie rękę i koncert został przełożony na inny termin. Wkrótce stan zdrowia Nováka znacznie się pogorszył. Stwierdzono u niego guza mózgu. Miał zaplanowaną operację, niestety nie doczekał jej - zmarł 17 listopada 1984 roku.
Nie udało się, niestety, wykonać kompozycji, dzięki której mógł zdobyć zasłużoną sławę.

Marcin Kasprzyk Okładka płyty

          Polecamy Państwa uwadze płytę „JAN NOVÁK – CHAMBER MUSIC”, która do Pana rąk trafiła 9 listopada, mamy nadzieję na koncerty promujące to wydawnictwo na początku 2022 roku.
Chciałabym jeszcze wrócić do początków Pana zainteresowań muzyką. Rozpoczął Pan naukę gry na fortepianie w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Jarosławiu. Czy Pan wybrał ten instrument, czy to rodzice zadecydowali?

          - Od najmłodszych lat interesował mnie fortepian. Jako małe dziecko dostałem malutkie pianino, którym bardzo często się bawiłem. Jak zdawałem egzamin wstępny do Szkoły Muzycznej I stopnia w Jarosławiu, to marzyłem tylko o nauce gry na fortepianie. Moją pierwszą nauczycielką fortepianu była mgr Teresa Romanow-Rydzik, później kontynuowałem naukę w Zespole Szkół Muzycznych w Przemyślu w klasie fortepianu mgr Doroty Miller i po ukończeniu tej szkoły, jak już wspomniałem, studiowałem w Akademii Muzycznej w Łodzi.

          Ponieważ wielokrotnie brał Pan udział w krajowych i międzynarodowych konkursach, uzyskując wysokie lokaty, teraz towarzysząc młodym adeptom grającym na instrumentach, nadal uczestniczy Pan w różnych konkursach, przesłuchaniach i egzaminach oraz przygotowuje Pan do udziału w konkursach swoich uczniów, wiele może Pan o nich powiedzieć. Nie wszyscy są świadomi tego, że na konkurs warto pojechać, a nagrody nie są najważniejsze.
          - Od kiedy pandemia spowodowała odwołanie wszelkich imprez masowych, m.in. koncertów, zainteresowałem się konkursami fortepianowymi w wersji „online”. Udało mi się przygotować i nagrać repertuar na fortepian solo, który wykorzystałem później do udziału w Międzynarodowych Konkursach Fortepianowych organizowanych przez światową organizację World Piano Teachers Associations w Finlandii zdobywając wyróżnienie oraz w Tajlandii uzyskując drugie miejsce. Jeżeli chodzi o uczestnictwo w roli akompaniatora to rzeczywiście w tym roku miałem przyjemność nagrywać z uczniami bardzo dużo utworów na konkursy ogólnopolskie i międzynarodowe. Wiele z nagrań zostało docenionych przez komisje, czego konsekwencją było zdobywanie przez uczniów wysokich lokat.
          Z upływem lat zauważyłem po sobie, że gdy czasu na ćwiczenie jest bardzo mało ze względu na pracę i wiele innych obowiązków, efektywność ćwiczenia znacznie się poprawia.
Utrzymywanie dobrej formy w grze na fortepianie wymaga codziennej systematycznej pracy i samodyscypliny. Staram się nieustannie poszerzać solowy i kameralny repertuar oraz utrwalać dotychczasowy.
Dodatkowo praca w roli akompaniatora wymaga od nas-pianistów poświęcania wielu godzin z wolnego czasu na ćwiczenie. Wiele z akompaniamentów w II stopniu jest dosyć skomplikowana i wymaga systematycznej pracy, gdyż występując z uczniem na konkursie, koncercie czy egzaminie, w pośredni sposób także podlegam ocenie.

Dziękuję Panu za rozmowę i życzę wielu ciekawych projektów, wspaniałych koncertów, kolejnych nagrań i satysfakcji z pracy pedagogicznej. Z pewnością niedługo będę miała okazję oklaskiwać Pana podczas koncertów.
- Ja również dziękuję za spotkanie i mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy.

Zofia Stopińska

 

Marcin Kasprzyk fot. Katarzyna Kasprzyk

                                                          Marcin Kasprzyk - fortepian, fot Katarzyna Kasprzyk