Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Paweł Kowalski: "Uważam, że wybór drogi życiowej był właściwy"

           Nasz gość Paweł Kowalski jest jednym z najbardziej wszechstronnych polskich muzyków, wykonującym ponad czterdzieści utworów na fortepian i orkiestrę od Mozarta i Chopina do Panufnika, Kilara i Góreckiego, recitale, muzykę kameralną, filmową oraz jazz. Pianista był pierwszym po Krystianie Zimermanie wykonawcą Koncertu fortepianowego Witolda Lutosławskiego, który zagrał w Warszawie pod dyrekcją kompozytora.
            Wybitni kompozytorzy tak pisali o bohaterze naszego spotkania:

„... w p. Kowalskim znalazłem świetnego wykonawcę mego koncertu. Jest on wybitnie utalentowanym pianistą i wysoce inteligentnym muzykiem..." Witold Lutosławski

Panu Pawłowi Kowalskiemu z wdzięcznością za piękne i tak bardzo „moje" wykonanie tego Koncertu..." Wojciech Kilar

Jestem pod silnym wrażeniem jego gry, która charakteryzuje się wielką muzykalnością, wrażliwością i doskonałością techniczną". Andrzej Panufnik

           Ogromnie się cieszę, że możemy się spotkać jeszcze w 2020 roku w Rzeszowie, gdzie tym razem utrwalicie z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Jiři Petrdlika I Koncert fortepianowy Ludwiga van Beethovena, który jest chyba największym przegranym w roku swoich 250. urodzin, a wszystko z powodu pandemii.
            - To jest dobre podsumowanie. Mój osobista „znajomość” z COVIDEM rozpoczęła się 5 marca. Grałem Fantazję c-moll op. 80 na fortepian, orkiestrę i chór Beethovena w Filharmonii w Gorzowie. Cała Polska jest jeszcze otwarta i przybywa pierwszy chory, który wrócił z Westfalii, zamyka się całe województwo lubuskie i godzinę po próbie w czwartek dowiadujemy się, że koncert jest odwołany. To był pierwszy odwołany koncert w Polsce.
Teraz sporo moich koncertów również zostało odwołanych. Cieszę się na Koncert C-dur Beethovena, który grałem niedawno w Filharmonii w Łodzi. Jesteśmy po omówieniu partytury z dyrygentem i moim zdaniem mamy szansę na dobre nagranie.

            Koncert C-dur, czyli I Koncert fortepianowy C-dur op. 15 Ludwiga van Beethovena.
             - Tak samo, jak u Chopina – nie napisany jako pierwszy, ale pierwszy w numeracji opusowej Nagrałem go na CD wraz z IV Koncertem G-dur op.58.

             Ma Pan w repertuarze dużo utworów Beethovena.
             - Koncerty fortepianowe – I, III, IV, V, Koncert potrójny C-dur op. 56, który po raz pierwszy wykonywałem z Sinfonią Varsovią pod dyrekcją Yehudi Menuhina, wspomnianą już Fantazję c-moll op. 80 oraz kilka sonat fortepianowych.

             Bardzo długo się nie widzieliśmy, ale starałam się z daleka obserwować Pana działalność artystyczną, która cały czas była bardzo intensywna. Często występował Pan w Polsce, ale także dużo Pan koncertował za granicą.
             - Z Filharmonią Podkarpacką mam długą tradycję współpracy. To była jedna z pierwszych filharmonii w Polsce, która po moim debiucie z Witoldem Lutosławskim zaprosiła mnie do wspólnego wykonania jego wspaniałego Koncertu fortepianowego. Ostatnio grałem tu Koncert G-dur Ravela w 2014 roku oraz Koncert a moll Paderewskiego z okazji Święta Niepodległości rok później. Potem jakoś straciliśmy się z oczu dlatego cieszę się z naszych dwóch tegorocznych spotkań - w lipcu z Koncertem f-moll Chopina a teraz z C-dur Beethovena. Byłem także dwukrotnie gościem na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie, który uważam za jeden z najbardziej niezwykłych w Polsce.
             Od 2015 roku wydarzyło się sporo rzeczy. Po tym jak komentowałem Konkurs Chopinowski w TVP Kultura zacząłem grać koncerty, zazwyczaj recitale, połączone z sensownym, mam nadzieję, opowiadaniem o wykonywanej muzyce (nie tylko Chopina). Czterokrotnie wykonałem „Prometeusza – Poemat ognia” op. 60 Aleksandra Skriabina oraz dwukrotnie Koncert fortepianowy fis-moll op. 20.
             Lutosławski słusznie mówił o Skriabinie, że to najbardziej niedoceniony kompozytor XX wieku. Tegoroczne wykonania „Prometeusza” oraz Koncertu zostały storpedowane przez COVID. Jestem pierwszym pianistą, który gra partię fortepianu w „Prometeuszu” na pamięć. To jest fascynujący utwór, który wykonuje się wraz z pokazem świateł. Chodzi o synestezję czyli przyporządkowanie poszczególnych tonacji muzycznych konkretnym kolorom.
             W ostatnich latach miałem szczęście występować ze znakomitymi dyrygentami m.in. Koncert Kilara z Jerzym Maksymiukiem i NOSPR, Koncert Ravela z Orquesta Sinfonica de Tenerife i Michałem Nesterowiczem, Koncert C-dur KV 467 z Reinhardem Goebelem, Koncert Paderewskiego z Gabrielem Chmurą i Orkiestrą Teatru Wielkiego w Poznaniu. Chmura był znakomitym muzykiem. Jego odejście jest wielką stratą. Grałem Koncert e-moll Chopina z Filharmonią Katarską w Dausze, f-moll z Narodową Orkiestrą Radiową w Bukareszcie, Symfonię „Koncertującą” Karola Szymanowskiego na koncercie finałowym Festiwalu Pianistyki Polskiej, koncerty Addinsella i Paderewskiego na inauguracje Gdańskiej Jesieni Pianistycznej, recitale w Abu Zabi, Limie, Bogocie, Buenos Aires, w Palau de la Música Catalana w Barcelonie, Valldemossie, w Filharmonii w Luksemburgu, w Ottawie, na Festiwalach w Izmirze i Ankarze, na festiwalach chopinowskich w Genewie, Paryżu, Dusznikach, Antoninie, na przepięknym Festiwalu im. Jerzego Waldorffa w Radziejowicach. Jestem dumny ze współpracy z Polską Orkiestrą Sinfonia Iuventus, z którą zagraliśmy w ciągu ostatnich dwóch sezonów koncerty fortepianowe Gershwina, Lutosławskiego i A-dur KV 488 Mozarta – wszystkie w Studio im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie. Przed nami w 2021 m.in. Beethoven oraz Koncert d-moll KV 466 Mozarta z maestro Maksymiukiem.
             Są takie miejsca gdzie czuję się jak w domu: wspomniana właśnie Sinfonia Iuventus – uwielbiam ich za fantastyczną mieszankę młodości, entuzjazmu i profesjonalizmu, Filharmonia Łódzka, Filharmonia Zielonogórska z moim przyjacielem maestro Czesławem Grabowskim, orkiestra Warsaw Camerata z moim przyjacielem Pawłem Kos-Nowickim.. Takie bliskie relacje międzyludzkie są, szczególnie w obecnej sytuacji, bezcenne!

             Podziwiam Pana zapał do grania i entuzjazm do poszerzania repertuaru o pozycje bardzo trudne, po które większość pianistów nie sięga.
              - Po zagraniu Koncertu fortepianowego Lutosławskiego filharmonie zadawały mi pytanie: co Pan jeszcze umie grać? Na stronie internetowej umieściłem długą listę utworów. Kiedy ktoś zainteresowany pytał mnie, czy gram konkretny utwór, zawsze odpowiadałem twierdząco. Niektórych utworów musiałem się uczyć dosłownie w ciągu kilku dni, ale radość z ich wykonywania zawsze rekompensowała zainwestowany czas i wykonaną pracę. Gram ok. 40 utworów na fortepian i orkiestrę.
              Z uczeniem się u mnie jest podobnie jak z komponowaniem o którym opowiadał mi mistrz Lutosławski. Zawsze najbardziej ciekawił go ostatni skomponowany przez siebie utwór. U mnie to jest również (duży) utwór, nad którym ostatnio pracowałem - Koncert fortepianowy fis-moll op. 20 Skriabina. Wykonałem go po raz pierwszy w listopadzie i grudniu 2019. Moja praca nad nim, grając oczywiście inne utwory w międzyczasie, trwała pół roku. Radość z jego wykonania trudno mi wyrazić słowami.

              Moim marzeniem jest, aby jak najszybciej zacząć chodzić na koncerty. Trudno narzekać na brak propozycji, bo w sieci znaleźć można naprawdę bardzo dużo znakomitej muzyki, ale nic mi nie zastąpi koncertu, podczas którego jestem na widowni.
              - Miałem szczęście, że od czerwca do października zagrałem sporo koncertów z udziałem publiczności. Nie sprawia mi różnicy, czy gram dla 50 czy dla 1000 osób, dlatego, że sposób przygotowania się do koncertu jest u mnie identyczny. Czy jest to koncert na pianinie, na dachu Promu Kultury Saska Kępa (to jest Centrum Kultury w jednej z najbardziej klimatycznych dzielnic Warszawy), gdzie czuję się jak kot domowy  czy w Sali NOSPR-u, czy z Qatar Philharmonic... odczuwam tę samą odpowiedzialność i radość jednocześnie. Teraz, kiedy gramy bez publiczności, przed nagraniem mówię do orkiestry – Państwo jesteście moją publicznością i vice versa. Dzięki takiemu podejściu nie gramy do pustej sali.

              Myślę, że większość muzyków przyzwyczaiła się już do mikrofonów i kamer podczas koncertów.
              - Zwyczaj nagrywania koncertów i ich prezentacji w multimediach prawdopodobnie pozostanie. Prezentacje online rozumiem dziś jako promocję. Jednocześnie mobilizuje mnie to do dążenia aby efekt był jak najlepszy. Mówiąc o takich dokumentach jestem dumny z nagrania Koncertu A-dur KV 488 z Sinfonią Iuventus pod dyrekcją Marka Wroniszewskiego. Nagraliśmy ten koncert na początku września w Studio Lutosławskiego i jest on dostępny na YouTube, Facebooku oraz na stronie Sinfonii Iuventus .

              Dodatkowa wartością jest, że te nagrania zostają na płytach czy w archiwach i po latach można po nie sięgnąć.
              - Kiedyś orkiestry nagrywały koncerty do archiwów ale nie odnosiłem wrażenia, że w muzykach wyzwalało to mobilizację. natomiast teraz to odczuwam. Powiem pani, dlaczego. Muzycy siedzą na estradzie dosyć daleko od siebie. W kwintecie smyczkowym każdy muzyk siedzi przy osobnym pulpicie (dawniej po dwie osoby). Ilość osób na estradzie nie może przekroczyć 40. Odpowiedzialność spadająca na poszczególnych muzyków jest o wiele większa, a za tym idzie odpowiedzialność za indywidualne przygotowanie się do koncertu.
              Na świecie powstają rewelacyjne nagrania koncertowe. Na przykład oglądałem Orkiestrę Concertgebouw w Amsterdamie w rewelacyjnym wykonaniu VII Symfonii Beethovena właśnie w takim ustawieniu o jakim wspominałem. Poza tym sale takie jak Concertgebouw czy u nas Studio Koncertowe im. Lutosławskiego mają znakomitą akustykę. Ona bez publiczności jest zazwyczaj jeszcze lepsza!
              Być może po epidemii dyrygenci zastanowią się na innym ustawieniem orkiestr na estradzie co może stworzyć szansę na nowe, bardzo ciekawe brzmienie tworzone przez mniejszą ilość muzyków. Myślę, że koronawirus może zmienić właśnie takie rzeczy, co do których wydawało się nam, że już nic nowego nie jesteśmy w stanie wymyśleć.
               Wracając do nas: kiedy byłem w październiku w Filharmonii Łódzkiej orkiestra została podzielona na dwa mniejsze składy, które wykonały dwa różne koncerty – jeden w piątek i drugi w sobotę. Na jednym i na drugim mimo ograniczeń było dużo publiczności.

               Pensje muzyków pracujących w orkiestrach czy chórach są niewielkie. Jeśli będą poświęcać cały swój czas na przygotowanie się do koncertu, powinni otrzymywać większe wynagrodzenie, bo będą musieli zrezygnować z dodatkowych zajęć w szkołach muzycznych i różnych zespołach.
               - Trudno się z tym nie zgodzić. Porównajmy to np. do medycyny. W Polsce lekarz zarabia być może niezłe pieniądze. Ale żeby tak było musi pracować w szpitalu, a przez wszystkie popołudnia w prywatnych przychodniach etc. W Niemczech lekarz pracuje w szpitalu i być może w jednej przychodni i to wystarcza, żeby miał poczucie, że jego dochody są dobre, a co z tego wynika prestiż zawodu, który wykonuje z punktu widzenia państwa, społeczeństwa, jest wysoki. Człowiek musi przyzwoicie zarabiać i mieć jednocześnie czas na odpoczynek oraz siły na pracę indywidualną i rozwój. Nie chciałaby Pani trafić do lekarza wykończonego pracą lub lekarza - chałturnika (tacy też są), który zasypia podczas Pani wizyty. Te porównania odnoszą się moim zdaniem również do wykonywania zawodu muzyka.

               Teraz muzykom także udziela się to, co się dzieje wokół.
               - Najważniejszym zadaniem jest utrzymanie motywacji do działania. Ja np. postanowiłem zrobić „przegląd” koncertów fortepianowych, które gram. Biorę nuty i sprawdzam w jakim stanie jest utwór, którego nie grałem od dłuższego czasu. W tej chwili np. mam na pulpicie cztery różne koncerty fortepianowe Mozarta. Od Bacha i Mozarta zaczyna się dla mnie współczesna technika pianistyczna. U Mozarta jest ona niezwykle przejrzysta i obnaża wszystkie potencjalne deficyty pianisty. Jeżeli człowiek radzi sobie z Mozartem to jest szansa, że poradzi sobie technicznie i muzycznie z utworami z kolejnych epok muzycznych.
               Z drugiej strony to jest czas żeby zastanowić się nad innymi sprawami. Postawiłem sobie cel główny – utrzymanie przy życiu moich rodziców, którzy są po osiemdziesiątce. Obiecałem im, że dotrwamy do końca pandemii. Zorganizowałem logistykę, dostawy zakupów, wszystko, co konieczne, aby nie narażać ich na niebezpieczeństwo. Jutro gram Beethovena a w poniedziałek jechałem rowerem po warzywa i owoce na stragan na Tamce (ulica na Powiślu w Warszawie). Sytuacja wymaga dyscypliny i wyrzeczenia się nie wiadomo na jak długo, wielu rzeczy oraz zmiany w zachowaniach, które uważaliśmy za normalne i dane raz na zawsze, do których byliśmy przyzwyczajeni i które dawały nam zadowolenie i sprawiały radość bo chodzenie na koncerty, do teatru, filharmonii, kina, spotykanie przyjaciół i interakcja z bliskimi ludźmi uskrzydla nas i sprawia, że życie jest coś warte.
               Drugą rzeczą jest „gotowość zawodowa”. Może się zdarzyć tak, że odwołają mi pięć koncertów w jednym miesiącu i nie mogę z tego powodu popaść w depresję, tylko być gotowym na propozycje zagrania kolejnego. Propozycje pojawiają się czasami na kilka dni przed realizacją nagrania i wtedy jak powiedział kiedyś prof. Tadeusz Żmudziński „albo pan próbujesz, albo pan grasz!”. Te słowa zapamiętałem na zawsze i są moim mottem zawodowym. Propozycje last minute zdarzały się zawsze i należą do profesji. Ale ten rok jest inny ponieważ większość zaplanowanych koncertów została odwołana, a większość tych, które zagrałem, na początku roku nie miałem w planach.

               Czy od początku działalności artystycznej był Pan wyłącznie pianistą koncertującym?
               - Tak, po 30 latach zawodowego grania jako freelancer, czyli człowiek, który nigdy nie miał etatu, uważam, że wybór drogi życiowej był właściwy. Być może byłbym dobrym pedagogiem, ale nie interesowało to wyższych uczelni. Z jednej strony szkoda – z drugiej zyskałem czas. Nie wiem, czy miałbym energię do nauczenia się „Prometeusza” czy Koncertu fis-moll Skriabina oraz wielu innych utworów na fortepian i orkiestrę, kameralnych i solowych będąc jednocześnie full time pedagogiem. Uczenie jest zadaniem ciekawym a jednocześnie bardzo trudnym, wymagającym zainwestowania ogromnej energii. Wiem to, ponieważ prowadziłem i prowadzę kursy. W tamtym roku np. w Konserwatorium w Palma de Mallorca, a w 2020 w Pałacu w Radziejowicach, czyli w tym samym miejscu o którym mówiłem a propos Festiwalu im. Jerzego Waldorffa. Liczę na to, że w przyszłym roku latem będę tam ponownie i wtedy zapraszam wszystkich zainteresowanych studentów, uczniów, którzy chcieliby ze mną pograć, porozmawiać o interpretacjach muzycznych, o technice, ćwiczeniu i wymienić poglądy.

Paweł Kowalski fot.Bartosz Szustakowski

Paweł Kowalski w Pałacu w Radziejowicach. fot. Bartosz Szustakowski

               Jak Pan sądzi, czy pandemia zmieni nasze zwyczaje i sposób myślenia?
               - Z pewnością możemy się zastanowić, czy musimy każdego człowieka ucałować na powitanie w policzek (to piękny zwyczaj, którego nauczyłem się w mojej ukochanej Argentynie). Możemy się zastanowić nad organizowaniem swojego czasu.
Mój przyjaciel jest szefem światowego koncernu i spędził ostatnie lata w ten sposób, że w poniedziałek był w Istambule, we wtorek w Singapurze, a w piątek w Los Angeles. Moim zdaniem nie będzie powrotu do takiego życia. Całe marnotrawstwo dotyczące środowiska, latanie biznesowe samolotami po całym świecie, tracenie energii i środków na rzeczy zbędne – nad tym wszystkim możemy się zastanowić i wyciągnąć wnioski.
               Wnioski dla naszej dziedziny powinny być takie, że musi ona podlegać ochronie, ponieważ nie ma cywilizowanego państwa bez kultury. Podpisywanie umów powinno następować z wyprzedzeniem, a nie „na miejscu”. Umowa w razie odwołania koncertu nie może być dla muzyka bezużytecznym świstkiem.
Model europejski (poza Wielką Brytanią) jest taki, że to państwo, a nie jakaś grupa mecenasów, dba o to, aby kultura była na możliwie wysokim albo bardzo wysokim poziomie, ponieważ ona tworzy zaplecze do dwóch dziedzin: przede wszystkim promocji kraju i turystyki oraz zapewnia nam coś, co możemy określić ogólnie jako bezpieczeństwo publiczne. Im większy dostęp do edukacji i kultury wysokiej nie tylko w dużych miastach, ale także w średnich i małych miejscowościach, tym mniejsze ryzyko polaryzacji społecznej czyli m.in. wzrostu przestępczości.

                Powiedział Pan przed chwilą, że branża artystyczna powinna być objęta szczególną ochroną państwa. Zastanawiam się tylko, czy ona przetrwa, zanim się to stanie.
                - Pyta Pani freelancera. Natomiast muzycy w filharmoniach czy w szkołach są chronieni etatami. Nie słyszałem o planach likwidacji filharmonii, orkiestr etc. Myślę instynktownie, że wiosną wrócimy do jakiejś formy normalności. Być może nie będzie identycznie jak przed pandemią ale jednak zaczniemy wracać do życia również w naszej dziedzinie.

                Jutro czeka Pana nagranie z towarzyszeniem naszej Orkiestry i mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli zaprosić melomanów na koncert online.
                - Postaramy się zagrać jak najlepiej i liczę na to, że melomani zechcą obejrzeć i posłuchać efektów naszej pracy. Tym bardziej, że nie będzie to jednorazowa emisja, ponieważ nagranie zostanie w sieci. Ja staram się oglądać koncerty na dużym ekranie telewizyjnym połączonym ze wzmacniaczem, dobrymi kolumnami i wtedy czuję jak bym tam był. W marcu i kwietniu dostęp do koncertów z Filharmonii Berlinskiej, oglądanie mojej ulubionej Boston Symphony czy Concertgebouw bardzo mi pomogło uporać się psychicznie z nową sytuacją. Oglądanie polskich orkiestr sprawia mi radość również dlatego, że są to miejsca, które doskonale znam oraz koledzy wśród których mam dobrych znajomych i przyjaciół. Rejestracje koncertów są na coraz wyższym poziomie technicznym. Jeżeli mamy ludzi, którzy potrafią połączyć dobry dźwięk z dobrym obrazem i dobrą reżyserią to powstają bardzo wartościowe dokumenty. Dla instytucji, która zamawia takie produkcje, mogą być one świetną reklamą.

                Większość kanałów, emitujących również koncerty, jest dostępnych na całym świecie.
                - Tak, wybór jest ogromny a dostęp w większości przypadków darmowy. Instytucje i orkiestry mają własne kanały w mediach społecznościowych, a w polskiej przestrzeni telewizyjnej poza płatnym Mezzo są dostępne darmowe programy na satelitach z dużą ilością muzyki np. Arte. Niedawno, w pustej Filharmonii Berlińskiej, odbył się fantastyczny koncert Deutsches Symphonie-Orchester Berlin, którym dyrygował Robin Ticciati oraz gościnnie Sir Simon Rattle. Dla zachowania związanych z pandemią rygorów część muzyków była usytuowana na miejscach dla publiczności. Koncert był wstrząsający. Ogromne wrażenie zrobił na mnie Marsz żałobny Henry’ego Purcella, którego rytm wybijany był przez przybywających z za kulis sześciu doboszy. Dwóch z nich to byli Robin Ticciati, stały dyrygent orkiestry, oraz Sir Simon Rattle. Obejrzałem ten koncert najpierw na kanale orkiestry na facebooku  , a kilka dni później retransmisję w telewizji RBB. Od marca pokazywała ona regularnie zarówno koncerty Berliner Philharmoniker jak również wydarzenie z berlińskiego Konzerthausu.

                Polscy muzycy bardzo często reprezentują nasz kraj w różnych zakątkach świata.
                - To prawda. Moja mama była kiedyś wicedyrektorem Instytutu Polskiego w Wiedniu i często współorganizowała różne imprezy kulturalne. Jeżeli zapraszany był polski pisarz czy poeta, który nie mówił biegle po niemiecku lub nie miał wydawcy w Austrii, to na taki wieczór przychodziło kilka, góra kilkanaście osób.
                Dziś na koncert Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej w wiedeńskim Musikverein jest pełna sala, ponieważ ludzie kochają muzykę, a ponadto zawsze wielu turystów chce być na koncercie w słynnej Złotej Sali. Muzyka jest jedną z najlepszych form promocji kultury.
Poziom orkiestr w Polsce moim zdaniem stale się poprawia. Zbudowano dziesiątki nowych sal koncertowych - niektóre z nich na światowym poziomie, nie tylko sale we Wrocławiu i Katowicach, ale np. w Kielcach i Gorzowie Wielkopolskim.

                Miejmy nadzieję, że sale koncertowe wypełnią się publicznością już w przyszłym roku, a na razie kameralnie spędzimy w domach Boże Narodzenie, wieczór sylwestrowy i Nowy Rok.
                - Zawsze spędzam święta kameralne, z moimi rodzicami.
Dziękuję Pani i pozdrawiam wszystkich, którzy zechcieli przeczytać naszą rozmowę.

Z wybitnym polskim pianistą Pawłem Kowalskim rozmawiała Zofia Stopińska 26 listopada 2020 roku.

RODOWSKI, KOZŁOWSKI • POLONEZY • BARTKIEWICZ

             Znakomita polska klawesynistka, Urszula Bartkiewicz od lat prowadzi dogłębne badania nad polską muzyką XVII, XVIII wieku, specjalizując się w poszukiwaniu, opracowywaniu i udostępnianiu jej współczesnej publiczności. Z tej pasji powstały kolejne płyty z polską muzyką klawesynową (DUX 0630, 0613).
             Program niniejszego albumu prezentuje polonezowe formy muzyczne przeznaczone na instrumenty klawiszowe, pochodzące ze zbiorów rękopisów i starodruków z przełomu XVIII i XIX wieku – przechowywanych w Bibliotece Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i nie występujących w żadnym innym polskim księgozbiorze. Ich autorami są mało znani lub całkowicie zapomniani kompozytorzy polscy – Bazyli Bohdanowicz, J. Heiliński, Stefan Jabłoński, Aleksander Rodowski i Józef Kozłowski. Partytury zamieszczonych na CD polonezów zostały opublikowane w grudniu 2019 roku przez Wydawnictwo Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy.
             Płyta Polonezy jest nie tylko ciekawym świadectwem kultury muzycznej czasów rozbiorowych, jest też premierą fonograficzną wielu świetnych miniatur muzycznych, współtworzących atmosferę, w której, z jednej strony, popularność zdobywały kompozycje Ogińskiego, z drugiej – kształtował się gust i wrażliwość Fryderyka Chopina.

DUX 1665            Total time: [73:27]

Bazyli Bohdanowicz
Polonese Amoroso [F major]
1. Polonese Amoroso [F major]  [4:11]

J. Heiliński
Polonoise No. 1 [F major]
2. Polonoise No. 1 [F major]  [3:56]

J. Heiliński
Polonoise No. 2 [D major]
3. Polonoise No. 2 [D major]  [3:37]

Stefan Jabłoński
Polonaise de Redoutte No. 1 [D major]
4. Polonaise de Redoutte No. 1 [D major]  [4:05]

Stefan Jabłoński
Polonaise de Redoutte No. 2 [E flat major]
5. Polonaise de Redoutte No. 2 [E flat major]  [4:03]

Stefan Jabłoński
Polonaise de Redoutte No. 3 [B flat major]
6. Polonaise de Redoutte No. 3 [B flat major]  [3:16]

Stefan Jabłoński
Polonaise pathétique [F minor]
7. Polonaise pathétique [F minor]  [3:53]

Aleksander Rodowski
Polonoise No. 1 [D major]
8. Polonoise No. 1 [D major]  [4:06]

Aleksander Rodowski
Polonoise No. 2 [G major]
9. Polonoise No. 2 [G major]  [3:51]

Aleksander Rodowski
Polonoise No. 3 [B flat major]
10. Polonoise No. 3 [B flat major]  [3:21]

Aleksander Rodowski
Polonoise No. 4 [E flat major]
11. Polonoise No. 4 [E flat major]  [3:03]

Aleksander Rodowski
Polonoise No. 5 [C major]
12. Polonoise No. 5 [C major]  [3:13]

Aleksander Rodowski
Polonoise No. 6 [D major]
13. Polonoise No. 6 [D major]  [3:49]

Józef Kozłowski
Polonoise d’un Quintetto de Pleyel [A minor]
14. Polonoise d’un Quintetto de Pleyel [A minor]  [3:41]

Józef Kozłowski
Polonoise d’une Serenade de Pleyel [E flat major]
15. Polonoise d’une Serenade de Pleyel [E flat major]  [5:40]

Józef Kozłowski
Polonoise d’une Romance “Je vais donc quitter pour jamais” [F minor]
16. Polonoise d’une Romance “Je vais donc quitter pour jamais” [F minor]  [5:27]

Józef Kozłowski
Polonoise [B major]
17. Polonoise [B major]  [3:19]

Józef Kozłowski
Polonoise d’un air italien “Tu me dame dividi” [G minor]
18. Polonoise d’un air italien “Tu me dame dividi” [G minor]  [5:39]

Wykonawcy:
Urszula Bartkiewicz /klawesyn

Trailer - link : https://youtu.be/9LNX87Oxc9Q

TRANSMISJA VOICES MAXA RICHTERA

W MIĘDZYNARODOWYM DNIU PRAW CZŁOWIEKA
10 GRUDNIA 2020!

MAX RICHTER I YULIA MAHR
WYSTĄPIĄ W RAMACH WYDARZENIA ORGANIZOWANEGO PRZEZ ONZ
Z OKAZJI DNIA PRAW CZŁOWIEKA
10 GRUDNIA 2020

ŚWIATOWA PREMIERA TRANSMISJI VOICES
ODBĘDZIE SIĘ ZA POŚREDNICTWEM BBC RADIO 3, A TAKŻE
36 INNYCH STACJI RADIOWYCH Z CAŁEGO ŚWIATA

W POLSCE KONCERT BĘDZIE RETRANSMITOWANY NA ANTENIE
PROGRAMU 2 POLSKIEGO RADIA 10 GRUDNIA O GODZ. 23:00

DECCA RECORDS WYDAJE TAKŻE NOWĄ EP-KĘ W RAMACH PROJEKTU VOICES
„ALL HUMAN BEINGS”
Z UDZIAŁEM GOŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA:

Maríi Valverde (Hiszpania) • Marieki Lucas Rijneveldy (Holandia) •
Niny Hoss (Niemcy) • Golshifteh Farahani (Francja) • Sheili Atim (UK)

Aby uczcić przypadający w czwartek 10 grudnia Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka, przełomowy projekt VOICES kompozytora Max Richter, inspirowany Powszechną Deklaracją Praw Człowieka, zostanie premierowo wyemitowany za pośrednictwem BBC Radio 3 oraz 35 stacji radiowych między innymi w Europie, Stanach Zjednoczonych i Australii, we współpracy z Europejską Unią Nadawców. Max Richter i współtwórczyni projektu, Yulia Mahr, wezmą również udział w międzynarodowej sesji pytań i odpowiedzi wraz z Organizacją Narodów Zjednoczonych, by uhonorować ten ważny dzień. Również 10 grudnia Decca Records wyda zupełnie nową EP-kę z nowymi wersjami utworu „All Human Beings”, otwierającej części albumu VOICES, w której usłyszymy deklamacje w różnych wersjach językowych: francuskiej, niemieckiej, hiszpańskiej, holenderskiej i angielskiej.

Sercem projektu VOICES jest głębokie poczucie zjednoczonej społeczności, zrodzone z wieloletniej współpracy twórczej Richtera z Mahr, pokazujące, że kreatywność może być formą działalności aktywistycznej. Album oferuje słuchaczom przestrzeń do namysłu wokół pytań, z którymi mierzymy się dziś w kontekście Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. W czasie dramatycznej globalnej przemiany VOICES stara się przekazać jasne muzyczne przesłanie nadziei i refleksji.

Richter i Mahr zaprosili ludzi z całego świata, by przyłączyli się do realizacji tego dzieła poprzez odczytanie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, co zostało wplecione w nagranie w wykonaniu „odwróconej” orkiestry. Otrzymali oni setki zgłoszeń w ponad 70 językach. Melorecytacje budują głosowy pejzaż, przez który płynie muzyka: są one tytułowymi GŁOSAMI.

Jak mówią Max Richter i Yulia Mahr: „Cieszymy się, że mamy okazję ponownie zaprezentować projekt VOICES. W tych dziwnych i pełnych wyzwań czasach bardziej niż kiedykolwiek ważne jest, aby muzyka i przesłanie Powszechnej Deklaracji pozostały żywe. Wspominając premierę VOICES, która miała miejsce w lutym, mamy wrażenie przeniesienia w jakiś inny świat. W tych trudnych i niespokojnych czasach to wielki zaszczyt móc uczcić Dzień Praw Człowieka, przedstawiając to dzieło ponownie, pomimo pandemii”.

WIELOJĘZYCZNE DEKLAMACJE W „ALL HUMAN BEINGS”

Głos Eleanor Roosevelt, która pełniła funkcję pierwszej przewodniczącej Komisji Praw Człowieka ONZ i odegrała zasadniczą rolę w opracowaniu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, można usłyszeć na początku „All Human Beings”, utworu otwierającego album VOICES. Richter włączył do niego nagranie odczytu preambuły Deklaracji z 1949 roku, który pojawia się obok głosu narratorki niosącego zapowiedź przyszłości. Na płycie narratorką tą jest ceniona aktorka Kiki Layne (znana z filmów Gdyby ulica Beale umiała mówić Could Talk oraz The Old Guard).

Z okazji Dnia Praw Człowieka, Decca Records wyda ekskluzywną EP-kę z pięcioma nowymi wersjami utworu „All Human Beings”, zawierającymi wielojęzyczne deklamacje w wykonaniu cenionych na całym świecie artystów. Aktorka Nina Hoss (Yella, Homeland) odczytuje tekst po niemiecku, urodzona w Iranie aktorka Golshifteh Farahani (Extraction, Paterson, Co wiesz o Elly?) po francusku, pisarka Marieke Lucas Rijneveld (zdobywczyni międzynarodowej nagrody Bookera za rok 2020 za debiutancką powieść The Discomfort of Evening) po holendersku, a aktorka María Valverde (Pęknięcia, Exodus: Bogowie i królowie, Ujarzmione konie) po hiszpańsku. Aktorka Sheila Atim, zdobywczyni nagrody im. Laurence’a Oliviera, która została odznaczona przez Księcia Williama Orderem Imperium Brytyjskiego, wystąpi podczas transmisji w BBC Radio 3, użyczając głosu nowej wersji angielskiej.

Jak wyznaje sam kompozytor: „Kiedy zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób wpleść Powszechną Deklarację w muzykę, natknąłem się na nagranie Eleanor Roosevelt z 1949 roku, czytającej jej preambułę. Była to postać o tak zasadniczym znaczeniu dla powstania Deklaracji, że uznałem za naprawdę ważne, by zacząć właśnie od niej. Narratorki wnoszą do tego projektu powiew młodości i potencjału, ponieważ Deklaracja tak naprawdę dotyczy przyszłości; świata, którego jeszcze nie stworzyliśmy. Choć przeszłości nie da się zmienić, to przyszłość jest w naszych rękach, a deklaracja przedstawia podnoszącą na duchu wizję lepszego i sprawiedliwszego świata, który jest w naszym zasięgu, jeśli go wybierzemy. VOICES to muzyczna przestrzeń stworzona do ponownego połączenia się z tymi inspirującymi zasadami”.

GLOBALNA TRANSMISJA BBC RADIO 3 I EUROPEJSKIEJ UNII NADAWCÓW

Uroczysta globalna transmisja VOICES zostanie nagrana w studiu Maida Vale radia BBC, a poprowadzi ją Elizabeth Alker. Projekt zostanie zaprezentowany w nowej wersji z udziałem 24-osobowego zespołu, w skład którego wejdą instrumenty smyczkowe, czteroosobowy chór, instrumenty elektroniczne, sopranistka solowa oraz narratorka. W transmisji VOICES nadanej przez BBC Radio 3 wystąpi skrzypaczka Viktoria Mullova jako solistka, sopranistka Grace Davidson, członkinie londyńskiego zespołu wokalnego Tenebrae wraz z zespołem Maxa Richtera – z Richterem na instrumentach klawiszowych i elektronicznych – oraz Sheilą Atim w roli narratorki.

36 stacji radiowych zrzeszonych w Europejskiej Unii Nadawców w 34 krajach udostępni na swoich falach nadzwyczajną transmisję VOICES, zapewniając słuchaczom na całym świecie niosącą nadzieję chwilę refleksji nad niezwykłymi czasami, w jakich przyszło nam żyć.

Retransmisja na antenie Dwójki Polskiego Radia 10 grudnia o godz. 23:00!

Max Richter i Yulia Mahr podsumowują: „Jesteśmy zaszczyceni partnerstwem z Biurem Praw Człowieka ONZ oraz współpracą z BBC Radio 3 i Europejską Unią Nadawców, która umożliwiła ponowne wykonanie VOICES. W tym trudnym czasie w historii ludzkości tekst Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka jest ważniejszy niż kiedykolwiek wcześniej”.

Filharmonia Podkarpacka - Koncert adwentowy

Romantyczny Schubert

             „Jego muzyka tchnie na każdym kroku poezją, patosem i melancholią” – pisał o Schubercie Zygmunt Mycielski. Ten wiedeński kompozytor, największy po Beethovenie, jak go określają niektórzy znawcy muzyki, napisał 8 symfonii (jedna zaginęła), z których ta ostatnia, VIII h-moll „Niedokończona” D 759 (tylko dwie części – Allegro moderato i Andante con moto) wzrusza głębią wyrazu, klasyczną formą, skupieniem, bez dłużyzn i nade wszystko liryką rodem ze słynnych pieśni Mistrza z „Królem olch” na czele. To jedno z najpopularniejszych dzieł symfonicznych zostało napisane w szczytowej fazie twórczości Mistrza w listopadzie 1822 r., pierwsze wykonanie w sali koncertowej w 1865 r., wydane w 1867 r.

             Z satysfacją i nostalgicznym zamyśleniem słuchałem „Niedokończonej” Schuberta (choć, jak mawiał Brahms „Skończonej” pod względem muzycznym) na antenie TVP 3 Rzeszów w wietrzną niedzielę, adwentową i mikołajową 6 grudnia 2020 r. o godz.19.00. Koncert zrealizowano w ramach projektu "Przestrzeń otwarta dla muzyki”. Orkiestra naszej Filharmonii w swojej siedzibie grała znakomicie, dyrygent Tomasz Chmiel ze szlachetną precyzją i dbałością o najdrobniejszy szczegół prowadził to dzieło, a specjaliści od techniki nagrania prawdziwie stanęli na wysokości zadania. I tylko ta tęsknota, co zaślepia oczy – kiedy wreszcie spotkamy się na żywo...

 

                                                                                                                                                                                                                                                              Andrzej Szypuła

LANG LANG - „REACHING DREAMS THROUGH MUSIC”

LANG LANG INTERNATIONAL MUSIC FOUNDATION ORGANIZUJE WIRTUALNY KONCERT, „REACHING DREAMS THROUGH MUSIC”

W WYDARZENIU ZAPLANOWANYM NA SOBOTĘ, 12 GRUDNIA, WEZMĄ UDZIAŁ
WYJĄTKOWI GOŚCIE, W TYM SAM SMITH, RON HOWARD, JON BATISTE,
MISTY COPELAND I WIELU INNYCH

W sobotę, 12 grudnia 2020 o godz. 21, Lang Lang International Music Foundation (LLIMF) będzie gospodarzem pierwszego wirtualnego koncertu w historii swojej działalności, zatytułowanego „Reaching Dreams Through Music”. Koncert ten będzie miał swoją premierę na oficjalnym kanale YouTube Lang Langa i będzie transmitowany również za pośrednictwem partnerów medialnych na całym świecie.

W wirtualnym koncercie oprócz Lang Langa weźmie udział wielu gości specjalnych, w tym żona artysty, pianistka Gina Alice; wielokrotny zdobywca Grammy, wokalista i autor piosenek, Sam Smith; nagrodzony kilkoma Oscarami reżyser, Ron Howard; znany muzyk i osobowość telewizyjna, Jon Batiste; ceniona tancerka baletowa, Misty Copeland; wielokrotna zdobywczyni Grammy, pianistka i wokalistka, Diana Krall; nagrodzony Grammy raper, Wyclef Jean; oraz wielokrotna zdobywczyni Grammy, śpiewaczka operowa, Renée Fleming. Pojawi się również chór Young People’s Chorus of NYC wraz ze stypendystami z programu LLIMF Young Scholars oraz Junior Music Camp Music Ambassadors.

W ramach „Lang Lang & Friends: Reaching Dreams Through Music” artyści opowiedzą swoje historie o tym, jak muzyka ukształtowała ich dzieciństwo i całe życie. Zaproszeni goście wykonają piosenki, które miały na nich największy wpływ i wiele dla nich znaczą. Podzielą się z publicznością swoimi refleksjami nad znaczeniem muzyki w życiu nas wszystkich, jednocześnie zapraszając do namysłu nad tym samą publiczność.

Koncert ma również na celu uwypuklenie wpływu muzyki na rozwój dzieci na całym świecie, jednocześnie opowiadając się za równym dostępem do edukacji muzycznej.

Zwieńczeniem koncertu będzie wielki finał, w którym Lang Lang zagra wirtualnie u boku ponad trzydziestu młodych pianistów z całego świata, wraz z chórem Young People’s Chorus of NYC.

Misją założonej w 2008 roku przez Lang Langa, The Lang Lang International Music Foundation™ (LLIMF), jest edukacja, inspirowanie i motywowanie kolejnych pokoleń miłośników i wykonawców muzyki. Wyjątkowe programy Fundacji wspierają twórczość muzyczną na wszystkich poziomach jako sposób na prawidłowy społeczny i emocjonalny rozwój dzisiejszej młodzieży. Poprzez rozbudzanie dziecięcej pasji do muzyki, Fundacja pomaga dzieciom na całym świecie w dążeniu do lepszej przyszłości.

Od dwunastu lat Fundacja z powodzeniem wdraża programy edukacji muzycznej dla dzieci na całym świecie, w tym Keys of Inspiration™, 101 Pianists™, Young Scholars™ oraz Play It Forward™.

Fundacja LLIMF uważa, że edukacja muzyczna powinna odbywać się poprzez zabawę i być dostępna dla wszystkich uczniów. Tworzone przez nią programy dokonują dynamicznej zmiany na całym świecie w zakresie tego, jak powinna wyglądać edukacja muzyczna.

„Kiedy zmieniasz życie jednego ucznia, wspierasz całą jego rodzinę. Kiedy wspierasz rodzinę, umacniasz społeczność. Kiedy umacniasz społeczność, twój wpływ jest potężny.”

XXXVII Przemyska Jesień Muzyczna - "Ku czci miłości - Do dalekiej ukochanej"

            Wspólnie z panią Moniką Wilińską Tarcholik – znakomitą pianistką, kameralistą, Prodziekanem Wydziału Instrumentalnego Akademii Muzycznej w Krakowie zapraszamy Państwa do wysłuchania drugiego koncertu z okazji 250 rocznicy urodzin Ludwiga van Beethovena, który odbyła się 22 listopada 2020 roku w Sali Zamku Kazimierzowskiego w ramach XXXVII Przemyskiej Jesieni Muzycznej.

Zofia Stopińska: Trzeba podkreślić, że brała Pani udział także w koncercie, który odbył się wczoraj.
Monika Wilińska-Tarcholik: Tak, wczoraj z Piotrem Pławnerem i Adamem Krzeszowcem wykonywaliśmy wyłącznie utwory Ludwiga van Beethovena:                                                                      - TRIO D-DUR OP. 70 NR 1 „GEISTER TRIO”
- 7 WARIACJI NA TEMAT DUETU „BEI MÄNNERN WELCH LIEBE FÜHLEN” Z OPERY „CZARODZIEJSKI FLET” WOLFGANGA AMADEUSZA MOZARTA (NA WIOLONCZELĘ I FORTEPIAN)   - ROMANS F - DUR OP. 50 NA SKRZYPCE I FORTEPIAN
oraz SONATA F-DUR OP. 24 „WIOSENNA” NA FORTEPIAN I SKRZYPCE
Natomiast dzisiaj wykonywaliśmy z tenorem Tomaszem Świerczkiem cały cykl
- „AN DIE FERNE GELIEBTE” OP. 98 – LUDWIGA VAN BEETHOVENA
- 5 PIESNI Z CYKLU „DICHTERLIEBE” op. 48 - ROBERTA SCHUMANNA
- 3 PIEŚNI: „NIE PŁACZ NADE MNĄ”, „Z EROTYKÓW” i „MÓW DO MNE JESZCZE” MIECZYSŁAWA KARŁOWICZA
Koncert zakończyły dwa utwory, które wykonaliśmy z Piotrem Pławnerem:
- LEGENDA OP. 17 – HENRYKA WIENIAWSKIEGO
- TRZY TAŃCE NA SKRZYPCE I FORTEPIN – GRAZYNY BACEWICZ – „MAZOWIECKI”, „POLSKI” i „SŁOWIAŃSKI”.

Trochę szkoda, że w tym roku występujecie przed kamerami, a melomani mogą Was posłuchać i zobaczyć na stronach YouTube TV Podkarpacka i Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu, ale jestem przekonana, że nagrania przebiegały w bardzo sympatycznej atmosferze.
- O tak, było bardzo sympatycznie, jak zawsze w Przemyślu. Mamy fantastyczną ekipę, która rejestruje nagrania i opiekują się nami organizatorzy na czele z panią Magdaleną Betleją, dyrektorem Festiwalu.
Wiadomo, że bez publiczności gra się zupełnie inaczej. Staramy się oczywiście grać najlepiej jak możemy, ale brakuje nam fluidów, które się tworzą kiedy łączą się emocje artystów z emocjami publiczności – to jest coś, czego się nie da niczym zastąpić.

Pobyt w Przemyślu pozwolił Pani na oderwanie się na kilkadziesiąt godzin od obowiązków, których w Krakowie Pani nie brakuje, bo oprócz zajęć ze studentami ma Pani dużo nowych obowiązków, bo od nowego roku akademickiego jest Pani Prodziekanem Wydziału Instrumentalnego Akademii Muzycznej w Krakowie. Gratuluję serdecznie i mam nadzieję, że ta dodatkowa praca nie wpłynie na ograniczenia działalności artystycznej.
- Na razie odbywa się to kosztem snu (śmiech).

Mam nadzieję, że to wszystko da się pogodzić i będzie pani wracać na Podkarpacie, a w Przemyślu będzie dane nam spotkać się już na wiosnę.
- Ja też tak myślę. Bardzo bym chciała spotkać się ze wspaniałą przemyską publicznością. Pragnę też zaprosić Państwa do słuchania i oglądania koncertów nagranych podczas XXXVII Przemyskiej Jesieni Muzycznej. Pozdrawiam Państwa serdecznie.

"Midnight Stories" - Contemporary Music of Polish Composers

Płyta "Midnight Stories" - Contemporary Music of Polish Composers wydana w lutym br. to zbiór nowych kompozycji napisanych specjalnie dla naszego ZESPOŁU WOKALNEGO ART'N'VOICES. 

Nasz Zespół jest zdobywcą 10 Nagród Grand Prix na konkursach i festiwalach międzynarodowych w kraju i za granicą. Ostatnim naszym sukcesem jest zdobycie dwóch I miejsc na 51. Tolosako Abesbatza Lehiaketa” w Hiszpanii (2019).

Album „Midnidht Stories” to 12  utworów wykonanych a cappella przez ośmioosobowy Zespół Wokalny Art’n’Voices.                                                                                                                          Płyta rekomendowana jest przez dr hab. Agnieszkę Franków-Żelazny, prof. dr hab. Pawła Łukaszewskiego, a także wieloletniego członka zespołu The King’s Singers – Philipa Lawsona. 

Recenzje AnV 1 1

Niestety pandemia COVID-19 pokrzyżowała nasze plany związane z promocją płyty na koncertach w kraju i za granicą. Dlatego pozwoliliśmy sobie na przypomnienie „Midnight Stories” teraz, w czasie, kiedy zamknięci w domach, mamy szansę na obcowanie z muzyką właśnie dzięki płytom. Mamy nadzieję, że to, co przygotowaliśmy wspólnie z młodymi, polskimi kompozytorami będzie miłym zaskoczeniem dla Państwa.

Na zachętę do obejrzenia kompozycja przewodnia płyty – Krzysztofa Komedy/arr. A. Rocławska-Musiałczyk – „Rosemary’s Baby”, do której nagraliśmy wyjątkowy klip.

link: https://www.youtube.com/watch?v=HZ6jEe7eVgo

 

Michał Rot: "Nie jestem typem samotnika"

               Bardzo mnie ucieszył udział w jednym z koncertów XXXVII Przemyskiej Jesieni Muzycznej pana Michała Rota, znakomitego pianisty młodego pokolenia, którego najczęściej podziwiamy i oklaskujemy w roli kameralisty. Rozmowę rozpoczęłam od pytania o koncert w Przemyślu.

           Zofia Stopińska: Rozmawiamy po koncercie, który nagrany został 15 listopada w Sali Zamku Kazimierzowskiego. Należy podkreślić, że zabrzmiały bardzo ciekawe utwory podczas tego wieczoru.
             Michał Rot: Ponieważ podczas całego festiwalu wykonywane są kompozycje poświęcone kobietom albo kompozycje kobiet, dlatego zdecydowaliśmy się wykonać program złożony wyłącznie z dzieł wybitnych kompozytorek i jednocześnie staraliśmy się, aby była to muzyka rzadko wykonywana.
             Dlatego wybraliśmy wraz z Wojtkiem Fudalą Sonatę na wiolonczelę i fortepian, którą skomponowała Rebeca Clarke. W oryginale ten utwór napisany został na altówkę, ale sama kompozytorka wkrótce opracowała wersję na wiolonczelę. W Polsce bardzo rzadko wykonuje się to dzieło w wersji wiolonczelowej, a brzmi ono w tym układzie równie interesująco, o czym mogą się Państwo przekonać.
             Mój drugi partner - Piotr Tarcholik, wybrał Sonatę „Da Camera” Grażyny Bacewicz. Jest to pierwsza Sonata na skrzypce i fortepian, przez nią skomponowana w 1945 roku. Mamy w tym utworze bardzo ciekawy przykład stylizacji – w Menuecie oraz w finałowym Gigue wyraźnie słyszymy echa suity barokowej.
             Ostatnim punktem koncertu było Trio fortepianowe g-moll op. 17 Clary Schumann, jednej z największych pianistek swoich czasów, ale także kompozytorki.
W ostatnim dwudziestoleciu coraz częściej wykonawcy sięgają po jej kompozycje i to nie tylko lirykę wokalną, ale również formy kameralne, a Trio g-moll uważa się za najbardziej dojrzałe dzieło Clary Schumann.

             Clara Schumann była pierwszą kobietą, która pokazała światu, że kobiety tworzą bardzo piękne, wartościowe utwory. Wcześniej także kobiety komponowały, ale tworzyły w zaciszu domowych salonów i tylko czasami się zdarzało, że ich kompozycje przy pomocy mężczyzn ukazywały się drukiem.
             - Przyszło mi w tej chwili na myśl postać Fanny Mendelssohn – kompozytorki i pianistki niemieckiej, siostry Feliksa Mendelssohn-Bartholdy’ego, której twórczość jest coraz częściej wykonywana A niektórzy muzykolodzy nawet twierdzą, że niektóre utwory Feliksa być może skomponowała Fanny.
W tamtych czasach kobiety musiały bardzo zabiegać o to, żeby ich kompozycje ukazały się drukiem.
             Clara Schumann była uznaną, wybitną pianistką i zapewne dlatego łatwiej jej było przekonać wydawców do publikowania swoich dzieł. Nie można też pominąć faktu, że jej mąż Robert Schumann także był oczywiście wybitną postacią w muzyce niemieckiej. To z pewnością również miało znaczenie, ale Clara Schumann przetarła szlaki dla późniejszych kompozytorek, które startowały z zupełnie innego pułapu walcząc o swoje miejsce w świecie muzyki.

             Wasz koncert jest na kanale YouTube TV Podkarpacka i na stronie Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu. Wysłuchałam go dwukrotnie i jeszcze nie raz do niego powrócę, bo program jest bardzo interesujący, a do tego świetnie wykonany. Podkreślam to w sposób szczególny, bo wiem, że granie koncertu w sali bez publiczności nie jest łatwe.
             - Dziękuję za ciepłe słowa w imieniu moich kolegów i swoim. Włożyliśmy w ten koncert bardzo dużo pracy i serca. Rejestrowała nas także wspaniała ekipa – mam tu na myśli Pana Mariusza Gibałę , który był operatorem kamer oraz znakomitego realizatora dźwięku Vadima Radziszewskiego, którego Dyrektor Festiwalu Magdalena Betleja zaprosiła do tego projektu. Pragnę im podziękować za wspaniałą pracę.
             Czas pandemii jest trudny dla muzyków. Przede wszystkim brakuje nam kontaktu z publicznością. Bardzo nam także doskwiera, że obecnie wiele festiwali odbywa się wyłącznie w sieci, ale cieszymy się, że w tej formie możemy się dzielić naszą muzyką. Ten sposób kontaktowanie się z publicznością stał się dla nas ważny.
             Nie ukrywam, że w moim zawodowym życiu zawsze bardzo istotne były nagrania płytowe, a rejestracje audio-video mają także ten dodatkowy walor, że można zobaczyć muzyków „w akcji” i jest to dla słuchaczy namiastka koncertu.

             Myślę, że nagrania z przemyskiego koncertu są bardzo dobre i mogą być kiedyś wykorzystane do wydania płyty.
             - Z Wojciechem Fudalą planujemy wydanie naszego drugiego albumu. Pierwszy poświęcony był wyłącznie twórczości Mieczysława Wajnberga i szczęśliwie otrzymał nominację do ubiegłorocznych Nagród Polskiego Przemysłu Fonograficznego Fryderyki.
             Teraz myślimy o utworach, które znajdą się na kolejnej płycie i Sonata na wiolonczelę i fortepian Rebeki Clarke z pewnością się na niej znajdzie. Po pandemii, gdy wrócimy do rzeczywistości, będziemy chcieli ten utwór jak najczęściej wykonywać na koncertach.

             Skoro już mówimy o płytach, to może się Pan pochwalić bardzo interesującymi płytami, które wydane zostały w ostatnich latach. Dwa lata temu jeden z koncertów Przemyskiej Jesieni Muzycznej zatytułowany był „OPOWIEŚĆ O ŻYCIU - VICTORIA YAGLING” i wspólnie z Pana żoną, śpiewaczką Joanną Rot, i wiolonczelistą Krzysztofem Karpetą polecaliście także uwadze publiczności płytę z utworami Victorii Yagling.
              - Ma pani na myśli płytę wydaną przez wytwórnię DUX, poświęconą twórczości Victorii Yagling, której promowaniem zajmujemy się od kilku lat. Tak się szczęśliwie złożyło, że jestem z tą wytwórnią bardzo blisko związany i nagrałem dla niej już cztery płyty.
              Niedawno miała premierę najnowsza płyta, którą nagrałem ze Stanisławem Kiernerem, wybitnym bass-barytonem. Na krążku są wyłącznie pieśni polskich kompozytorów: Raula Koczalskiego, Karola Szymanowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
              Pragnęliśmy nagrać płytę z muzyką polskich kompozytorów do tekstów poetów europejskich. Stanisław śpiewa w rodzimym języku jedynie trzy pieśni Karola Szymanowskiego do słów Dymitra Davydova, ze względu na wspaniałe tłumaczenie Jarosława Iwaszkiewicza. Cykl „Von der Liebe” Raula Koczalskiego do słów Rainera Marii Rilkego wykonywany jest w języku niemieckim, natomiast cykl pieśni Ignacego Jana Paderewskie do słów Catulle Mendesa wykonywany jest w języku francuskim.
              Przyświecała nam idea, żeby podkreślić, iż muzyka polska zawsze mocno była osadzona w muzyce europejskiej. Pragniemy przyciągać zachodnich słuchaczy i mamy nadzieję, że ta płyta przyczyni się do promowania polskiej muzyki, która jest wspaniała.

              Słyszałam wiele ciepłych słów o tym krążku i sądzę, że zainteresuje on także melomanów i znawców muzyki za granicą. Nawiązał Pan także ciekawą i owocną pracę z Szymonem Komasą.
              - Faktycznie, ostatnio z Szymonem bardzo dużo koncertujemy. Występowaliśmy w ramach festiwalu „Muzyka na szczytach” w Zakopanem, koncertowaliśmy też w Darmstadt i niedawno w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, gdzie prezentowaliśmy nowy repertuar, przygotowany pod kątem tego wydarzenia i byliśmy bardzo wzruszeni, że mogliśmy wykonać jeden z ostatnich koncertów przed pandemicznym zamknięciem tej wspaniałej instytucji dla publiczności.
Z Szymonem Komasą mamy kolejne plany, ale czekamy na rozwój wydarzeń z nadzieją na poprawę sytuacji dla artystów. Znamy się od wielu lat, a od 2010 roku wspólnie występujemy i bardzo chcemy naszą współpracę kontynuować.

              Fascynuje Pana liryka wokalna, a najlepiej świadczą o tym koncerty i nagrania, podczas których potrafi Pan nawiązać szczególną relację ze śpiewakiem i dostosować się do jego głosu.
               - Cieszy mnie pani opinia. Na pewno praca ze śpiewakami jest dla każdego pianisty kształcąca, bo uczy nas wielkiej elastyczności, ale także prawdziwej empatii. Mamy do czynienia z żywym instrumentem i każdego dnia ten instrument troszkę inaczej działa. Musimy się starać „wejść w skórę” partnera, który stoi obok fortepianu i stworzyć mu komfortowe warunki do kreowania.
               Olaf Bär - jeden z największych niemieckich barytonów specjalizujących się w wykonywaniu liryki wokalnej, u którego miałem okazję się uczyć w Dreźnie, mówił mi o Geoffreyu Parsons, z którym przez wiele lat współpracował, że to był pianista, który potrafił wydobyć ze śpiewaka to, co najlepsze. Bardzo mi te słowa zapadły w pamięć. To wielkie zadanie dla pianisty, żeby stworzyć dla śpiewaka inspirujące warunki, aby jego talent mógł na scenie rozkwitać.
               Ważne jest także przygotowanie językowe, bo jeżeli pianista wie o czym gra, zna teksty pieśni, to wtedy inspiracja płynąca z fortepianu, aura dźwiękowa, którą kreujemy i nastrój pozwala śpiewakowi rozwinąć skrzydła.

               Myślę, że ważny udział w tych Pana zainteresowaniach liryką wokalną ma Pana żona Joanna Rot, która jest znakomitą mezzosopranistką i od lat gracie razem w duecie.
                - To prawda. Z moją żoną występuję od 2007 roku. Niedawno mieliśmy koncert na Podkarpaciu, bo występowaliśmy na Festiwalu im. Janiny Garści w Stalowej Woli, gdzie wykonywaliśmy bardzo zróżnicowany repertuar.
               Śpiew towarzyszy mi na co dzień, bo żona regularnie pracuje nad głosem i to mocno na mnie wpływa. Dzięki temu dobrze rozumiem, jak ciężki jest to zawód. Uważam, że ta profesja jest często niedoceniana. Nawet wykształceni muzycy często z pewnym pobłażaniem patrzą na śpiewaków, bo nie zdają sobie sprawy, jak dużo energii oraz wiedzy o językach i stylach wymaga ten zawód.
                Pracę śpiewaka można porównać do pracy sportowca, który musi przygotować formę, dbać o swoje ciało, musi być w bardzo dobrej kondycji. Żaden inny instrument nie wymaga takiej głębokiej wiedzy o własnym ciele i o używaniu tego ciała. Mam ogromny szacunek do śpiewaków, pracę z nimi traktuję bardzo poważnie i cieszę się, że spotkałem na swojej drodze wielu wybitnych wokalistów. Wiem, że sporo się od nich nauczyłem.

                Wiele czasu i energii poświęca Pan także muzyce kameralnej. Z wiolonczelistą Krzysztofem Karpetą od lat tworzycie „Reger Duo”. Nie znam nazwy duetu, który tworzycie również z wiolonczelistą Wojciechem Fudalą.
                - Ten zespół nie ma jeszcze nazwy, ciągle się zastanawiamy, jak go nazwać, a na razie występując i nagrywając razem podajemy tylko nasze nazwiska.
Te dwa zespoły istnieją stosunkowo długo, bo Reger Duo ma już dwanaście lat, a z Wojtkiem Fudalą gramy od 2016 roku. Cieszę się, że koncertujemy i działamy regularnie, bo wierzę, że taka długofalowa współpraca przynosi zupełnie inną estetykę gry. Są rzeczy, do których dochodzi się po latach współpracy i na podstawie naszych kilku i kilkunastoletnich doświadczeń jesteśmy w stanie powiedzieć, jak ten proces przemiany estetycznej w naszym graniu następował.
                Kolejną sprawą jest budowanie szerokiego repertuaru. Mamy wielką potrzebę, aby eksplorować dzieła rzadko wykonywane, nie pomijając pracy nad klasyką (sonatami Beethovena czy Brahmsa). Klasyka jest podstawą, ale chcemy pomagać muzyce, która jest niesłusznie zapomniana.

                Pomyślałam, że współpraca z wiolonczelistami ma związek z długoletnią Pana współpracą ze śpiewakami. Mówi się, że skrzypce są instrumentem najbliższym głosowi ludzkiemu, ale nie wiem, czy to właśnie wiolonczela nie jest tym instrumentem. Wiolonczela jest bardzo śpiewnym instrumentem, a ponadto wiolonczelista obejmuje swój instrument.
                - Jest ogromne pokrewieństwo. Świadczą o tym najlepiej bardzo udane transkrypcje pieśni wykonywane przez wiolonczelistów. Dla przykładu wymienię płytę Mischy Maisky’ego z Pawłem Giliłowem. Kilka cudownych transkrypcji wykonał na swojej płycie śp. Dominik Połoński. Jeśli dobrze pamiętam, to były pieśni Roberta Schumanna i Johannesa Brahmsa, które na wiolonczeli zawsze brzmią wyjątkowo pięknie.

                Kiedy uwiodło Pana piękno muzyki kameralnej?
                - Bardzo wcześnie zacząłem się zajmować kameralistyką. Myślę, że duży wpływ na mnie miała pani prof. Elżbieta Urbańska, która uczyła mnie w rodzinnej Częstochowie. Jako uczeń średniej szkoły muzycznej grałem już w trio fortepianowym, które działało na stałe i stąd od najmłodszych lat miałem kontakt z tą wspaniałą literaturą.
                Później, na studiach założyłem między innymi zespół Reger Duo i wkrótce wyjechałem do Niemiec na studia, gdzie w Hochschule für Musik und Darstellende Kunst w Mannheim miałem bardzo ciekawe zajęcia z kameralistyki w klasie prof. Michaela Flaksmana i Jeleny Očić, a w świat liryki wokalnej wprowadził mnie wybitny niemiecki pianista prof. Ulrich Eisenlohr.
                W czasie studiów rozpocząłem już także poważną działalność koncertową i te koncerty kameralne sprawiały mi od początku ogromną radość. Nie jestem też typem samotnika. Mam ogromny szacunek dla pianistów-solistów, którzy potrafią szukać w sobie inspiracji. Ja przyznam się szczerze, że potrzebuję tej inspiracji od innych ludzi. Bardzo dużo się nauczyłem od moich partnerów na scenie i to oni dużo wnieśli i nadal wnoszą do mojego grania. Dlatego chcę gorąco podziękować wszystkim muzykom, z którymi dzieliłem scenę, którzy mnie ukształtowali i wprowadzali mnie w świat wspaniałego repertuaru i pięknej muzyki.

MIchał Rot 1

                Prowadzi Pan także działalność pedagogiczną, która aktualnie zajmuje Panu z pewnością dużo czasu.
                 - Moja Alma Mater, czyli Akademia Muzyczna w Łodzi, z którą związałem się zawodowo w 2012 roku, na szczęście pracuje w trybie hybrydowym. Mam regularny kontakt ze studentami, co bardzo mnie cieszy i tylko posiłkujemy się zajęciami zdalnymi.
Dzięki mojej Akademii mogłem się rozwijać – od asystenta, umożliwiła mi zrobienie doktoratu, a obecnie otwarcie postępowania habilitacyjnego.
                 Praca ze studentami daje mi wiele satysfakcji. Staram się dzielić moimi doświadczeniami, traktować ich partnersko, bo to są dorośli ludzie, którzy bardzo dobrze wiedzą, czego chcą i staram się ich inspirować, a nie być pedagogiem, który wszystko im narzuca i chce z nich uczynić własną kopię.
Pracuję w Instytucie Muzyki Kameralnej i prowadzę zespoły kameralne.

                 Jak się Pan sam przekonał, studenckie zespoły często działają także po ukończeniu uczelni, czasami nawet przez całe zawodowe życie.
                 - To prawda. Przyjaźnie, które studenci zawierają, są często trwałe. Ważne jest, żeby na studiach trafić nie tylko na wspaniałego profesora, ale także na dobre środowisko, które kształtuje osobowość muzyka.
                 Muzyk bez kontaktu z drugim człowiekiem nie idzie do przodu. Myślę, że wielu osobom zespoły kameralne pomogły się rozwinąć na studiach, otworzyć się emocjonalnie.
Bardzo się cieszę, że Akademia Muzyczna w Łodzi tak dużą wagę przykłada do przedmiotów kameralnych i do gry zespołowej. Dodam jeszcze, że nasza Katedra jest najstarszą Katedrą Kameralistyki w Polsce.
                 W ubiegłym roku świętowaliśmy okrągły jubileusz 60-lecia istnienia Katedry. Staramy się kontynuować dziedzictwo w zakresie muzyki kameralnej, zapoczątkowane przez prof. Kiejstuta Bacewicza.

                 Podczas tegorocznej Przemyskiej Jesieni Muzycznej artyści nie mogli się spotykać z publicznością, a jedynie nagrywać koncerty. Myślę jednak, że ten pobyt był nie tylko owocny, ale także bardzo miły. Nie było ani czasu, ani atmosfery, żeby trochę odpocząć, coś zobaczyć.
                 - Tym razem pobyt był bardzo intensywny, ale zawsze z wielką radością powracam na Podkarpacie, bo mam tutaj wspaniałych przyjaciół. Podczas ostatnich wakacji razem z moją rodziną odwiedziłem przyjaciół w Jarosławiu. Podkarpacie to bardzo piękny region Polski i jest tu także wielu melomanów. Wielokrotnie występowałem w Przemyślu, Jarosławiu czy w Stalowej Woli i zawsze radował mnie kontakt ze słuchaczami. Uważam, że jest tu bardzo wrażliwa i zakochana w muzyce klasycznej publiczność.

                 Sądzę, że ten czas izolacji bardzo szybko minie i następne spotkanie odbędzie się już po koncercie z udziałem publiczności.
                 - Wszyscy na to czekamy z niecierpliwością. Środowisko muzyczne jest w bardzo trudnej sytuacji. Mamy taki lęk w sobie, że ludzie odzwyczają się od chodzenia do filharmonii, oper czy na koncerty i ciężko będzie namówić publiczność, żeby do nas wróciła.
                 Uważam, że atmosfera koncertu jest czymś wyjątkowym, nieporównywalnym. Kiedyś Stefan Kisielewski wieścił, że płyty zabiją rynek koncertowy. Bardzo się mylił, bo jednak ciągle ten żywy kontakt z muzykami, z muzyką jest podstawą i dla rozwoju artystów, i dla radości publiczności, która przychodzi na koncerty.

                 Jestem przekonana, że nawet najlepsze nagranie, na szczęście, nie zastąpi nam koncertu na żywo.
                 - To jest prawda, chociaż płyty mają wartość dokumentu i możemy posłuchać, jak grali czy śpiewali wielcy muzycy, którzy już odeszli z tego świata. Niestety, o wielu wspaniałych muzykach, którzy nie lubili nagrywać, pamięć się zatarła.
Koncert i nagranie to są dwie różne rzeczywistości – tak jak teatr i kino. To są dwa różne światy i to jest piękne, że oba istnieją i bardzo dobrze się mają.

                 Bardzo Panu dziękuję za rozmowę i poświęcony mi czas.
                 - Ja również bardzo dziękuję i obyśmy się jak najszybciej spotkali w sali koncertowej. Pozdrawiam serdecznie wszystkich melomanów.

Z dr Michałem Rotem, znakomitym pianistą, kameralistą i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska

Konkurs kompozytorski „Młodzi Muzycy Młodemu Miastu 2.0” w Stalowej Woli

28 listopada 2020 w Sali Widowiskowej Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli odbył się Koncert Finałowy Konkursu kompozytorskiego „Młodzi Muzycy Młodemu Miastu 2.0”.
Na konkurs, ogłoszony w czerwcu tego roku, wpłynęło 40 partytur, z czego 38 spełniło wymogi regulaminowe. W październiku Jury konkursu w składzie:

– Zygmunt Krauze – przewodniczący
– Ewa Strusińska
– Eugeniusz Knapik
– Aleksander Lasoń
– Paweł Siek – sekretarz

zdecydowało o wyborze pięciu Finalistów. Dzisiejszego wieczoru prawykonań ich utworów dokonała Spółdzielnia Muzyczna Contemporary Ensemble pod batutą Ewy Strusińskiej.

Ostateczny werdykt został ogłoszony po wybrzmieniu wszystkich kompozycji. Jury postanowiło o przyznaniu następujących nagród:

I NAGRODA
Viacheslav Kyrylov – vis-à-vis
nagroda finansowa: 12 000 zł
oraz Nagroda Specjalna Wydawnictwa Muzycznego Ars Musica: wydanie partytury drukiem

II NAGRODA
Krystian Neścior – Resonance Weather
nagroda finansowa: 5 000 zł

III NAGRODA
Kamil Polak – Muzyka kameralna nr 1
nagroda finansowa: 3 000 zł

I WYRÓŻNIENIE
Filip Sporniak – We wnętrzu dłoni

II WYRÓŻNIENIE
Jakub Pawlak – Hauntings of Isolde

Ponadto nagrodę specjalną Spółdzielni Muzycznej Contemporary Ensemble – w postaci
włączenia utworu vis-à-vis do repertuaru koncertowego zespołu – otrzymał Viacheslav Kyrylov.

MMMM 2.0 wspólne zdjęcie

Jurorzy i uczestnicy - wspólne zdjęcie.

"Koncert adwentowy"

6 grudnia 2020r., NIEDZIELA,

"Koncert adwentowy"

emisja na antenie TVP3 Rzeszów, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
TOMASZ CHMIEL - dyrygent

W programie:
F. Schubert - VIII Symfonia h - moll "Niedokończona" D759

KONCERT REALIZOWANY W RAMACH PROJEKTU "PRZESTRZEŃ OTWARTA DLA MUZYKI"

Subskrybuj to źródło RSS