Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

IV Rzeszowska Jesień Muzyczna - w duecie

17 października 2020, sobota

Koncert laureatów Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. S. Moniuszki: Marta Gidaszewska, Robert Łaguniak – Polish Violin Duo.W programie: G. Bacewicz, G.Ph. Telemann, H. Wieniawski, R. Twardowski, M. Spisak.

Godz. 19.00, Kościół oo. Dominikanów pw. św. Jacka, ul. Dominikańska 15.

Transmisja online: 21 października 2020, godz. 18.00

18 października 2020, niedziela

❗️Z uwagi na kwarantannę u jednego z muzyków musiała nastąpić zmiana programu. ?
W zastępstwie za trio fortepianowe zgodziła się wystąpić wybitna polska altowiolistka, Katarzyna Budnik, laureatka szeregu konkursów instrumentalnych (w tym słynnego ARD w Niemczech), nagrody Fryderyk, liderka altówek w orkiestrze Sinfonia Varsovia. Towarzyszyć jej podczas recitalu będzie pianista, Grzegorz Mania

W programie sonaty Philippa Scharwenki i ostatnie dzieło Dymitra Szostakowicza, Sonata op. 147?
Przepraszamy za tę zmianę. Osoby, które pragną zrezygnować z koncertu prosimy o zaznaczenie rezygnacji w systemie evanea lub kontakt e-mail.

Godz. 18.00, sala koncertowa Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, ul. Dąbrowskiego 83.

Transmisja online: 22 października 2020, godz. 18.00

Katarzyna Budnik 2 391x260

fot.SPMK

Grzegorz Mania fotNataliaJansenOHNEagency 682x1024

fot. SPMK

 

 

Informujemy jednocześnie, że w systemie dostępne są już wejściówki na dwa ostatnie koncerty nadzwyczajne - orkiestrę kameralną i sekstet smyczkowy.

Organizator: Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów. Partnerzy: Instytut Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, Klasztor Dominikanów w Rzeszowie.

Znamy datę 2. Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki

            Druga edycja Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki odbędzie się od 11 do 18 września 2021 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Uczestnicy powalczą o pulę nagród w wysokości ponad osiemdziesięciu tysięcy euro w dwóch kategoriach – fortepian i zespoły kameralne. Organizatorem konkursu jest Instytut Muzyki i Tańca, zaś fundatorem nagród Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
             Polska słynie z międzynarodowych konkursów im. Fryderyka Chopina czy Henryka Wieniawskiego, zaś Instytut Muzyki i Tańca już po raz drugi zaprasza polskich i zagranicznych wykonawców po szersze sięgnięcie do spuścizny polskich kompozytorów. Celem Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki jest zaprezentowanie, a czasami wręcz odkrycie zarówno przez wykonawców, jak i publiczność tej części wielkiego dorobku muzyki polskiej XIX i XX wieku, która została zapomniana lub – z różnych powodów – jest mniej popularna w praktyce koncertowej.
             Artyści będą mogli prezentować w konkursie utwory 56 polskich kompozytorów, tworzących głównie w XIX i XX wieku. Do udziału zaproszeni są muzycy-instrumentaliści zgłaszający się indywidualnie oraz jako zespoły kameralne – od duetów po składy dwunastoosobowe. Nie ma ograniczeń ze względu na wiek i obywatelstwo uczestników. Zgłoszenia do konkursu ruszą za kilka tygodni, a zakończą się 14 maja 2021 roku. Zostaną również zorganizowane odrębne eliminacje dla reprezentantów Polski, które odbędą się z Warszawie – dokładny termin, miejsce i zasady zostaną ogłoszone wkrótce. Jury obu kategorii konkursu będzie składać się z wybitnych polskich i zagranicznych muzyków oraz postaci życia muzycznego.

              – Muzycy startujący w konkursie dostają także szansę zdobycia wielu nagród pozaregulaminowych – od nagród finansowych po występy w wiodących salach koncertowych w Polsce i na wybranych festiwalach – powiedziała Katarzyna Meissner, dyrektor Instytutu Muzyki i Tańca. – Dodatkowo współpracujące z konkursem Instytuty Polskie fundują wyróżnionym laureatom recitale w miastach swoich siedzib, takich jak Bratysława, Sankt Petersburg czy Wiedeń. Laureaci konkursu mogą dzięki temu zaprezentować nie tylko swoje umiejętności, ale równocześnie promować twórczość mniej znanych polskich kompozytorów na całym świecie.
             Kolejną niespodzianką dla uczestników jest możliwość nagrania na żywo podczas kolejnych etapów konkursu wybranych utworów, które trafiają na kilkuczęściowe wydawnictwo płytowe tworzące kronikę audio konkursu. Bywa, że utwory te mają swoją fonograficzną światową prapremierę. Nad realizacją nagrań i wydaniem płyt czuwa DUX, wiodąca polska firma fonograficzna, wyróżniana i nagradzana za jakość swoich produkcji zarówno w kraju jak i zagranicą.
             Pierwsza edycja konkursu odbyła się w 2019 r. Przyciągnęła 81 uczestników z 6 krajów. Zwycięzcą w kategorii pianistycznej został reprezentant Rosji – Pavel Dombrovsky, zaś w kategorii zespołów kameralnych tryumfował duet skrzypcowy: Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak.
              Za oprawę wizualną 2. Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki odpowiada Marcin Władyka, grafik, wykładowca warszawskiej ASP. W identyfikacji geometria przekształca się w gest, plamę malarską, otwierając różne możliwości improwizacji, ilustracji pojęć zarówno muzycznych, jak i malarskich: rytm, faktura, kompozycja. Kolorystyka oprawy zamyka się w gamie dotychczasowej identyfikacji konkursu, czyli granatowego tła oraz bieli i czerwieni dopełnionych niebieską barwą.

              Regulamin, ramowy harmonogram konkursu, formularze aplikacyjne, informacje o repertuarze, kompozytorach i materiałach nutowych oraz wszystkie aktualności dotyczące konkursu i jego przebiegu dostępne są na stronie internetowej: www.konkursmuzykipolskiej.pl.

Trudno znaleźć drugi taki duet.

             Bardzo długo będę wspominać koncert, który odbył się 14 września 2020 roku w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu w ramach 23. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego.
Wystąpili znakomici i cenieni artyści, gorąco oklaskiwani w Polsce i za granicą: Łukasz Długosz, najbardziej utytułowany w polskiej historii flecista, w opinii krytyki zagranicznej uchodzi za jednego z najwybitniejszych flecistów na świecie; Agata Kielar-Długosz, uznana polska flecistka, działająca prężnie jako solistka i kameralistka, oraz Marek Toporowski, klawesynista, organista i dyrygent, który jest jednym z najbardziej znanych wykonawców muzyki dawnej w Polsce.
             Cudownie zabrzmiały w akustyce mieleckiej świątyni znakomicie wykonane sonaty triowe: Antonio Vivaldiego, Georga Friedricha Haendla i Georga Philippa Telemana oraz dwa dzieła na organy – Batalha de 5.tom anonimowego portugalskiego twórcy oraz Koncert a-moll Johanna Sebastiana Bacha. Wszystkie utwory były gorąco oklaskiwane, ale na zakończenie publiczność powstała z miejsc i domagała się bisu. Artyści pożegnali się jednym z najsłynniejszych tematów, które skomponował Ennio Morricone – „Obój Gabriela” z filmu „Misja”
Po koncercie mogłam porozmawiać z panią Agatą Kielar-Długosz i panem Łukaszem Długoszem.

            Zofia Stopińska: Mieli już Państwo okazję wspólnie koncertować w poprzednich edycjach Mieleckiego Festiwalu Muzycznego.
            Łukasz Długosz: To już jest nasz trzeci występ w ramach Mieleckiego Festiwalu Muzycznego. Pamiętam, że jak byliśmy po raz pierwszy, wykonywaliśmy Koncert na dwa flety i orkiestrę Franciszka Dopplera i udało nam się wówczas połączyć dwa festiwale, bo kończyliśmy Międzynarodowy Festiwal Muzyczny im. Krystyny Jamroz w Busko-Zdroju i następnego dnia, z tą samą orkiestrą inaugurowaliśmy Festiwal w Mielcu. Ten koncert odbył się w 2007 lub 2008 roku.
Poprzednim razem grałem z Orkiestrą Kameralną Polskiego Radia Amadeus pod dyrekcją Agnieszki Duczmal. Bardzo ucieszyło nas zaproszenie na dzisiejszy koncert kameralny, bo występowaliśmy z Markiem Toporowskim, wybitnym klawesynistą, organistą, pianoforcistą i dyrygentem.

            Znają się Państwo doskonale, ponieważ często gracie razem.
            Łukasz Długosz: Podczas tych wspólnych koncertów pan Marek Toporowski gra zazwyczaj na klawesynie albo pianoforte. Dzisiaj mamy premierę z organami.
            Agata Kielar-Długosz: Wykonaliśmy program, który można zatytułować „Mistrzowie baroku” – Vivaldi, Bach, Haendel, Telemann. Krótko mówiąc, utwory czołowych przedstawicieli tego okresu.

            Wielu artystów występuje z pierwszymi koncertami po trwającej od marca przerwie, a Państwo już występowali z koncertami.
            Agata: Tak, zrealizowaliśmy już dużo różnych projektów, zarówno online, jak i z udziałem publiczności. Ja nagrałam utwory na kolejną płytę, tym razem towarzyszy mi wspaniały harfista z Kostaryki, Carlos Peña Montoya. Bardzo dużo się u nas dzieje i mamy dużo planów na przyszłość.

             Były miesiące, w których koncertów nie było i Państwo ten czas wykorzystali na realizację kolejnych płyt.
             Agata: Dokładnie tak. Dzięki rozluźnieniu kalendarza koncertowego, udało się zrealizować projekty nagraniowe, które dość długo czekały na realizację.
Kilka projektów, które były zaplanowane na późniejsze terminy, zostało - przez niepewną sytuację wywołaną pandemią-zrealizowanych wcześniej, n.p. koncerty impresaryjne „Z klasyką przez Polskę”, które wykonywaliśmy w tym samym składzie, co dzisiaj.
Niektóre zaplanowane koncerty z udziałem publiczności przekształciły w koncerty on-line albo z ograniczoną ilością publiczności i zainteresowanie nimi przeszło nasze oczekiwania. Najlepszym przykładem może być nasz koncert w Atmie, podczas którego były aż trzy prawykonania, a obejrzało go w Internecie ponad kilkanaście tysięcy osób. Na żywo graliśmy przy otwartych oknach i sporo publiczności słuchało nas siedząc wokół willi.

             Pan Łukasz zaproponował bardzo interesujący, innowacyjny projekt zatytułowany „Flautoforte”.
             Agata: „Flautoforte” jest jednym z nowatorskich projektów, który jest w ciągłej realizacji. Stworzona została platforma internetowa, na której można obejrzeć zamieszczane regularnie nagrania audio-video z utworami, które zostały skomponowane dla nas i my wykonaliśmy je po raz pierwszy. Ten repertuar ciągle się powiększa, ponieważ dołączamy kolejne utwory.
             Łukasz: Są to profesjonalne nagrania zarejestrowane przez osiem kamer z kamerą 360°, z pełną ekipą filmową i realizatorem dźwięku. Projekt wymaga zaangażowania całego sztabu osób. Na ten projekt potrzebne są odpowiednie środki finansowe.
Oprócz utworów, które nagrywamy, są zamieszczane również wywiady z kompozytorami, którzy opowiadają o utworze, o inspiracjach, o współpracy z nami.
My oprócz tego, że wykonujemy te utwory, również opowiadamy o technikach, które są wykorzystywane. Jest to platforma nie tylko audio-wizualna, ale jest to także platforma edukacyjna. Chcemy udowodnić, że muzyka współczesna jest piękna, interesująca, fascynująca... Chcemy inspirować kolejne pokolenia flecistów do kreatywnej wizji zawodowej oraz promować muzykę wspaniałych kompozytorów.

              Flet znakomicie komponuje się z innymi instrumentami. Pani Agata mówiła przed chwilą o nagraniach fletu z harfą. Przekonaliśmy się, że znakomicie brzmi także z organami.
              Łukasz: Z organistą Romanem Peruckim stworzyliśmy duet, który jest unikatowy. Bardzo często razem koncertujemy, nagrywamy płyty i mamy ogromny repertuar. Nasz duet inspiruje także współczesnych kompozytorów. Aktualnie pisany jest dla nas trzeci koncert na flet, organy i orkiestrę.
Wykonujemy te koncerty w kraju i zagranicą. Wprawdzie w tym roku pandemia zastopowała naszą intensywną działalność koncertową, ale Koncert na flet, organy i orkiestrę Piotra Mossa, inspirowany obrazem „Sąd Ostateczny" Memlinga, stał się wielkim hitem. Zostaliśmy zaproszeni do St. Petersburga, Berlina oraz do Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Cieszę się bardzo, że ten utwór toczy się już własnym życiem i głośno jest o tej kompozycji.
W okresie pandemii dzwonili do nas inni wspaniali kompozytorzy z propozycją czy mogą dla nas napisać utwór. Niedługo będziemy mogli zaprosić melomanów na kolejne prawykonania, jednak dopóki nie mamy partytur, nie chcę wymieniać nazwisk, ale bardzo nas cieszy to zainteresowanie.

              W czasie tej kilkumiesięcznej przerwy słuchałam płyt i bardzo mi się spodobały nagrane przez Pana i Śląską Orkiestrę Kameralną pod batutą Roberta Kabary koncerty na flet i orkiestrę smyczkową Mieczysława Wajnberga.
              Łukasz: Bardzo się cieszę, że spodobały się pani te nagrania. Jest to światowa premiera fonograficzna tych koncertów. Cieszę się, że udało się je nagrać w 100-lecie urodzin Wajnberga. Nie są to utwory łatwe, bo mają skrajną stylistykę. Pierwszy koncert nawiązuje do stylistyki Dymitra Szostakowicza, który po wojnie, w bardzo ciężkich czasach, utrzymywał Mieczysława Wajnberga. Drugi koncert powstał ponad 25 lat później, prawie pod koniec życia kompozytora i jest to dzieło bardziej romantyczne, nawiązujące do harmonii. Warto o tym wiedzieć, słuchając nagrań.

               Byłam także zachwycona bardzo różnorodnymi nagraniami utworów Krzysztofa Baculewskiego.
               Łukasz: To był najbardziej wymagający projekt ostatnich czterech lat. Ten repertuar także został utrwalony po raz pierwszy i cieszę się, że powierzono mi nagranie tych utworów. Nie była to łatwa praca, bo czasu na nagrania było mało, a utwory są wspaniałe w formie, chociaż dość skomplikowane, ale pod reżyserską opieką Małgorzaty Polańskiej udało nam się wszystko pięknie utrwalić.
Cieszę się, że zwróciła pani uwagę na tę płytę, bo uważam, że muzyka Krzysztofa Baculewskiego powinna być znana szerszemu gronu odbiorców, a staramy się o to, włączając Jego utwory do naszego repertuaru koncertowego.

               Niedawno także ukazała się Wasza wspólna płyta, nagrana z Łomżyńską Orkiestrą Kameralną pod dyrekcją Jana Miłosza Zarzyckiego. To jest płyta nie tylko dla melomanów. Każdy chętnie jej posłucha.
               Agata: To jest już nasz drugi projekt. Pierwszy odniósł bardzo duży sukces, dostał nawet nominację do nagrody International Classical Music Awards 2018. Zachęcony sukcesami i dobrym przyjęciem płyty dyrektor Jan Miłosz Zarzycki zaprosił nas po raz kolejny do wspólnego projektu. Na płycie zatytułowanej „Flute Essentials” znajduje się bardzo różnorodny repertuar i są to hity muzyki klasycznej. Mam tu na myśli Koncert d-moll na 2 flety i orkiestrę smyczkową Johanna Sebastiana Bacha, czy trochę lżejsze utwory „Oblivion” i „Libertango” Astora Piazzolli. Udało nam się je połączyć z bardziej wyszukanym repertuarem, do którego należy z pewnością romantyczny „Nokturn” Franciszka Dopplera, oraz Koncertem napisanym dla nas przez Marcina Błażewicza. W nagraniach uczestniczył także pan Marek Toporowski realizując partie basso continuo.

               Część planów zrealizowali Państwo z wyprzedzeniem w czasie pandemicznej przerwy, ale wiele pracy przed Wami.
               Łukasz: Oczywiście, mamy dużo planów. Niedługo z profesorem Markiem Toporowskim planujemy nagrać utwory na płytę „Mistrzowie baroku” i tym razem fletom towarzyszył będzie klawesyn. Nagramy sonaty Johanna Sebastiana Bacha, Georga Philippa Telemanna, Georga Friedrich Haendla i Antonio Vivaldiego.
               Agata: Kolejnym projektem niedawno powstałym są koncerty wspaniałego niemieckiego kompozytora Enjotta Schneidera, który napisał dla nas specjalnie utwory na flet, a także na flety z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej. Płyta ukazała się w Vergo Classic, to jest wydawnictwo Schotta.
               Łukasz: Mieliśmy niebywałą przyjemność współpracować z reżyserami dźwięku z Deutsche Grammophon, którzy przenieśli tę płytę na mistrzowski poziom reżyserii dźwiękowej i cieszymy się, że już płyta uzyskała liczne, bardzo pozytywne recenzje. Magazyn „Pizzicato” z Luxemburga, który nominuje do MIDEM Classical Awards, napisał bardzo pochlebną recenzję i mogę się pochwalić, że zostałem przez nich okrzyknięty jednym z najwybitniejszych współcześnie żyjących flecistów na świecie. Cieszę się, że w tak ważnym magazynie muzycznym zauważono trud i energię, które zostały włożone w produkcję tej płyty nagranej w styczniu tego roku.
Wydanych już zostało w sumie 38 moich płyt, a jeszcze niedługo ukażą się dwie kolejne.

               Podczas dzisiejszego koncertu, z wielką uwagą i przyjemnością słuchałam Waszej gry i w pewnym momencie pomyślałam – nie ma lepszych duetów od duetów małżeńskich. Trudno znaleźć drugi taki duet, który razem gra najtrudniejsze szybkie fragmenty, idealnie realizuje wszystkie ozdobniki...
               Agata: Jeśli dwoje ludzi dobierze się pod względem osobowościowym, to też łatwiej się porozumiewają na różnych polach, a w naszym przypadku na polu artystycznym.
               Łukasz: Kształciliśmy się w tych samych ośrodkach, pod kierunkiem tych samych wybitnych profesorów z Hochschule für Musik und Theater w Monachium oraz w Yale University w New Haven.
Bardzo często i długo rozmawiamy na temat estetyki, frazowania i przede wszystkim rodzaju dźwięku.
Postawiliśmy sobie za zadanie, grając duety, że słuchacz zamykając oczy, nie powinien wiedzieć, kto w danym momencie gra.
               Agata: Wykorzystują to często kompozytorzy, którzy nas słyszeli, wiedzą, na co nas stać i piszą dla nas coraz trudniejsze utwory.

               Dziękuję Państwu za wspaniały koncert i poświęcony czas na rozmowę. Mam nadzieję na kolejne spotkania.
               Łukasz: My również dziękujemy i zapraszamy w październiku na koncerty : 12 października wystąpimy w Stalowej Woli, a 17 października w Sanoku.

Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka - KONCERT MUZYKI SYMFONICZNEJ

16 października 2020 r., godz. 19.00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.

W programie:
Karol Kurpiński - Uwertura do opery "Ruiny Babilonu"
Ludwig van Beethoven - VII Symfonia A - dur op. 92
Krzysztof Penderecki - Chaconne na smyczki

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Bartosza Staniszewskiego

Koncert współorganizowany i współfinansowany w ramach programu Instytut Muzyki i Tańca "Dyrygent - rezydent"

59. Muzyczny Festiwal w Łańcucie - Kacper Szelążek i Royal Baroque Ensemble

IV KONCERT – emisja 18 października 2020r.

KACPER SZELĄŻEK - kontratenor

ROYAL BAROQUE ENSEMBLE w składzie:
GRZEGORZ LALEK, MARCIN SOCHAN- skrzypce barokowe
KAROLINA HABAŁO- altówka barokowa
JUSTYNA REKŚĆ-RAUBO- wiolonczela barokowa
PAWEŁ MUZYKA- violone
LILIANNA STAWARZ- klawesyn, kierownictwo artystyczne

W programie:
Antonio Vivaldi - "Lo seguitai felice" – aria Megacle z opery „L'Olimpiade” RV725
Georg Friedrich Händel - "Furibondo spira il vento" – aria Arsace z opery „Partenope” HWV27
Antonio Vivaldi - "Quell'usignolo che innamorato" – aria Gilade z opery „Farnace” RV711
Georg Friedrich Händel - "Cara speme" – aria Sesto z opery „Giulio Cesare” HWV17
Georg Friedrich Händel" – „Se fiera belva ha cinto" – aria Bertarido z opery „Rodelinda” HWV19
Geminiano Giacomelli - "Sposa non mi conosci" – aria Epitide z opery „Merope”

kacper szelazek photo by michal gmitruk

fot. Michał Gmitruk

KACPER SZELĄŻEK - kontratenor
Kacper Szelążek ukończył studia wokalne w 2016 r. na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, z najwyższym odznaczeniem Magna cum Laude w klasie śpiewu prof. Artura Stefanowicza.
Debiutował w 2013 r. w partii Nerona w Koronacji Poppei Monterverdiego, którą z wielkim sukcesem wykonywał w Collegium Nobilium w Warszawie, a w 2015 w Salle Franc Martin Auditorium w Genewie.
W 2013 r., jako najlepszy młody muzyk roku otrzymał od Polskiego Radia propozycję nagrania utworów Szymanowskiego oraz reprezentowania Polski na Konkursie Młodych Talentów EBU w Bratysławie (International Forum of Young Performers New Talent).
Od tego momentu występował m.in. w Operze w Amsterdamie, Dijon, Opera de Versailles, Theâtre des Champs Elysées w Paryżu, Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie, Teatrze Wielkim w Poznaniu, Victoria Hall w Genewie, Filharmonii Narodowej w Warszawie, NOSPR w Katowicach, Teatro Ristori w Weronie, Teatro Thalia w Lizbonie, Sali Koncertowej Muzeum Puszkina w Moskwie, Warszawskiej Operze Kameralnej, Studiu Koncertowym im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie, na Festiwalu Dramma per Musica w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach Królewskich w Warszawie, Festiwalu G.Enescu
w Bukareszcie, Ambronay we Francji, Boston Early Music Festival w Bostonie (USA).

W swoim repertuarze posiada takie role jak: Neron w Koronacji Poppei Monteverdiego i w Agrippinie Haendla, Bertarido w Rodelindzie Haendla, Ariodante w Ariodante Haendla, Giulio Cesare, Sesto, Tolomeo w Giulio Cesare in Egitto Haendla, Gilade w Farnace Vivaldiego, Eliogabaldo w Eliogabaldo Cavallego, Medoro w Orlando Steffaniego, Eunuco w La Finta Pazza Sacratiego, jak również partie oratoryjne i kantatowe, m.in. Pasje J. S. Bacha, kantaty Haendla, Porpory czy Vivaldiego. Artysta posiada także duży repertuar pieśniarski.

W maju 2016 r. otrzymał nagrodę Carlo Maria Giulini’ego, na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Stanisława Moniuszki w Warszawie.

W sezonie 2017/18 artysta wystąpił m.in. w Operze w Amsterdamie w La morte d’Orfeo Landiniego pod dyrekcją Christophe Rousset i z orkiestrą Les Talens Lyriques oraz w NOSPR w Katowicach z recitalem arii operowych. Sezon 2018/19 Kacper Szelążek rozpoczął wykonaniem partii Gilade w Farnace Vivaldiego, w Teatrze Stanisławowskim w Warszawie, pod dyrekcją Lilianny Stawarz, a następnie wystąpił w partii tytułowej w Juliuszu Cezarze Haendla w Teatrze Wielkim w Poznaniu pod dyrekcją Paula Esswooda.

W 2019 roku artysta zadebiutował na Boston Early Music Festival, w nowo odkrytej operze Agostino Steffaniego Orlando generoso w roli Medora (opera zostanie nagrana dla firmy Erato) oraz wystąpił w roli Eunuco w La Finta Pazza Francesco Sacratiego, w produkcji Opery w Dijon – Capella Mediteranea, pod dyrekcją Leonardo Garcia Alarcona, z dalszymi przedstawieniami w Victoria Hall w Genewie i Theatre de Versailles. Ponadto we wrześniu 2019 r. artysta wystąpił w partiach Narciso w Agrypinie i Tolomeusza w Juliuszu Cezarze Haendla w produkcji zespołu muzycznego Les Telens Lyriques pod dyrekcją Christophe Rousset w Theâtre des Champs Elysées w Paryżu, na Festiwalu Enescu w Bukareszcie oraz na Festiwalu w Ambronay.

liliana stawarz

fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

Lilianna Stawarz - Klawesynistka i pedagog

W 1988 roku ukończyła z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie, w klasie klawesynu Władysława Kłosiewicza,
a w 1990 roku uzyskała dyplom Conservatoire National de Region de Rueil-Malmaison, w klasie Huguette Dreyfus.
W latach 2012-2016 pełniła funkcję prodziekana Wydziału Instrumentalno-Pedagogicznego w Białymstoku oraz koordynatora Biura Koncertowego.
Aktualnie jest kierownikiem Katedry Muzyki Dawnej UMFC.
Przez 20 lat była członkiem zespołu muzyki dawnej Il Tempo, specjalizującego się w muzyce instrumentalnej i wokalno-instrumentalnej od wczesnego baroku do klasycyzmu. Dokonała z nim wielu nagrań radiowych, 5CD oraz uczestniczyła w licznych koncertach i liczących się festiwalach muzyki dawnej w kraju i za granicą, m.in. w Brugii, Brukseli, Utrechcie, Moskwie, Nowym Jorku, Nowym Brunszwiku, Rzymie i Berlinie. W latach 1991-2017 związana była z Warszawską Operą Kameralną, zarówno jako klawesynistka-kameralistka, jak i dyrygent. Tam też latach 2015 -2017 pełniła funkcję Kierownika Artystycznego Opery/Barok.
Prowadziła od klawesynu i pozytywu dzieła instrumentalne i wokalno-instrumentalne, m.in.: Pasję wg św. Marka Johanna Sebastiana Bach, Operę Omnia Marcina Mielczewskiego (6CD) dzieła Damiana Stachowicza (CD).
Ponadto opery: Dido and Aeneas Henry Purcella, Tetide in Sciro Domenico Scarlattiego (CD ze spektaklu), Rinaldo Georga Friedricha Händla (jako asystentka Władysława Kłosiewicza). Lilianna Stawarz najbardziej ceni sobie działalność w zakresie kameralistyki. Z niektórymi solistami została ona utrwalona na płytach- z Olgą Pasiecznik, Simonem Standagem, Arturem Stefanowiczem, Agatą Sapiechą, Małgorzatą Wojciechowską, Janem Staniendą, Tytusem Wojnowiczem, Pawłem Łosakiewiczem.
W 2003 roku ukazała się jej pierwsza solowa płyta z utworami Carla Philippa Emanuela Bacha (wydana przez CD Accord), w 2007 roku – podwójny album CD ze Suitami klawesynowymi HWV 426-433 Georga Friedricha Händla (wydany przez Fundację Pro Musica Camerata),w 2012 r. Trzecia solowa płyta – z Inwencjami i Sinfoniami Johanna Sebastiana Bacha wydana przez Polskie Radio. W 2019 roku został wydany przez Chopin University Press podwójny album: J. S. Bach- Sonaty na skrzypce i klawesyn obligato BWV 1014-1019 – Paweł Łosakiewicz – skrzypce, Lilianna Stawarz – klawesyn.
W przygotowaniu jest płyta z 12 Polonezami i Fantazjami W. Fr. Bacha oraz z Koncertami klawesynowymi W. A. Mozarta KV 107- D, Es G i Koncertem klawesynowym D-dur Haydna Hob. XVII:11 z Wrocławską Orkiestra Barokową (Polskie Radio).
Nagrała także koncert klawesynowy Tadeusza Paciorkiewicza z Polską Orkiestrą Radiową.
Jest współtwórczynią i Kierownikiem Artystycznym Festiwalu Oper Barokowych Dramma per Musica, w ramach którego prowadziła od klawesynu opery: Agrippina G. Fr. Haendla (nagrana dla Instytutu Audiowizualnego otrzymała nominację do nagrody Koryfeusza w 2015 r.), Orlando, Alcina G. Fr. Haendla, Farnace A. Vivaldiego (nominacja do Nagrody im. Cypriana Kamila Norwida za kierownictwo muzyczne tej opery).
Otrzymała nagrodę Fryderyk 2018 w kategorii Album roku – Muzyka Dawna za płytę life z Oratorium Antonio Caldary – Maddalena ai piedi di Cristo, wydaną przez Polskie Radio,
www.liliannastawarz.com

Royal Baroque Ensemble

fot ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

Zespół Royal Baroque Ensemble specjalizuje się w wykonawstwie muzyki barokowej ze szczególnym naciskiem na muzykę wokalno- instrumentalną.
Powstał w 2014 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Miłośników Sztuki Barokowej Dramma Per Musica i miał swoją premierę we wrześniu 2014 roku podczas spektakli opery Agrippina G. Fr. Haendla w Teatrze Stanisławowskim w warszawskich Łazienkach Królewskich (nominacja do KORYFEUSZA MUZYKI POLSKIEJ w kategorii WYDARZENIE ROKU ). W kolejnych latach zespół przygotował opery: Orlando, Alcina G.F. Händla, Farnace A. Vivaldiego, projekt Teatro alla Moda złożony z arii Vivaldiego , Semiraimde riconosciuta Leonardo Vinciego, spektakl wokalno- taneczny Sognando la morte oraz wiele programów koncertowych.
W skład zespołu wchodzą wybitni i doświadczeni muzycy, którzy oprócz współtworzenia Royal Baroque są również członkami innych zespołów specjalizujących się
w historycznym wykonawstwie.
Muzycy grają na kopiach instrumentów z epoki, pod kierownictwem artystycznym klawesynistki Lilianny Stawarz.
Celem Royal Baroque Ensemble jest także propagowanie muzyki baroku wśród młodszej generacji, poprzez angażowanie do wspólnych projektów wyróżniających się zdolnych i młodych adeptów muzycznej fascynacji.

www.drammapermusica.pl

„Śpiewnik polski w Strasznym dworze”

24 października 2020 r. godz. 18.00 - koncert pt. „Śpiewnik polski w Strasznym dworze”
Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego
Wstęp wolny za zaproszeniami

         „Straszny dwór" Stanisława Moniuszki to arcydzieło, najwspanialsza polska opera. Powstała po upadku powstania styczniowego jest wielkim manifestem patriotycznym. Narodowy charakter dzieła spotkał się z reakcją cenzury rosyjskiej.
Jej wartości muzyczne są niezaprzeczalne, przywołuje ponadto staropolski obyczaj, uczy miłości oraz poświęcenia dla Ojczyzny. „Śpiewnik polski w Strasznym dworze" w przemyślany i ciekawy sposób łączy najpiękniejsze arie z tej opery(m.in. „aria z kurantem" Stefana, dumka Jadwigi, aria Skołuby, arie Hanny i Miecznika) z utworami innych polskich kompozytorów. Cenieni śpiewacy operowi wcielają się w postacie Miecznika, Hanny, Jadwigi, Damazego, Stefana, Zbigniewa, Cześnikowej i Skołuby, a w dynamiczną akcję sceniczną, nawiązującą do historii opowiedzianej w libretcie opery, zostały wplecione pieśni Fryderyka Chopina, Mieczysława Karłowicza i innych polskich mistrzów oraz pieśni patriotyczne i wojskowe powstałe na przestrzeni wieków. Tytuł przedstawienia nawiązuje również do zanikającej tradycji wspólnego śpiewania - zakładamy, że publiczność będzie śpiewać razem z artystami. Solistom towarzyszyć będzie chór i orkiestra kameralna. Wykonawcy wystąpią w kostiumach nawiązujących do strojów z epoki, zostanie przygotowana scenografia nawiązująca do sali w stylu dworkowym: na wpół biesiadnej na wpół rycerskiej.
         Spektakle muzyczne pn. „Śpiewnik polski w Strasznym dworze" z pewnością przyczynią się do kształtowania patriotycznych postaw, a także do podniesienia świadomości znaczenia i ciągłości polskiej kultury oraz do zwiększenia zainteresowania pieśnią patriotyczną i muzyką klasyczną. Umożliwienie odbiorcom, zwłaszcza mniejszych miejscowości o utrudnionym dostępie do wydarzeń kulturalnych, obcowania ze sztuką wysoką jest szczególnie ważne wobec propagowanej przez większość mediów, nie tylko komercyjnych, miałkiej rozrywki. „Śpiewnik" przyczyni się także do popularyzacji i upowszechnienia zanikającego zwyczaju wspólnego świętowania. Badania prowadzone przez NCK wyraźnie pokazują, że Polacy odczuwają brak wspólnego kanonu dzieł z obszaru kultury i potrzebę aktywnego i wspólnego świętowania, nie wystarcza im obserwowanie w telewizji uroczystości państwowych – projekt ten z pewnością ma szanse te braki wyrównać.
Organizatorzy: Fundacja Canto Pro Classica oraz PCKiN ZAMEK.

Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w ramach I DNI MUZYKI ORGANOWEJ SANOK 2020

          W dniach 16 -18 października 2020 r. w Sanoku odbędzie się Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w ramach I DNI MUZYKI ORGANOWEJ SANOK 2020, którego pomysłodawcą jest Łukasz Kot – prezes Stowarzyszenia Pro Artis. Celem Festiwalu jest popularyzacja muzyki organowej i kameralnej na terenie województwa podkarpackiego oraz przybliżenie twórczości dawnych i współczesnych kompozytorów.
          W ramach tego wydarzenia, od piątku do niedzieli, wystąpią wybitni artyści z różnych stron Polski: dr hab. Piotr Rojek, prof. AMKL we Wrocławiu - Dyrektor Artystyczny Festiwalu (organy, Wrocław), prof. dr Łukasz Długosz (flet, Gdańsk), dr hab. Agata Kielar-Długosz (flet, Gdańsk), prof. zw. dr hab. Roman Perucki (organy, Gdańsk), dr hab. Henryk Jan Botor (organy, Tychy-Kraków).
          Koncerty są bezpłatne i odbędą się w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sanoku.
Dodatkowo, w sobotę w Państwowej Szkole Muzycznej I i II st. im. Wandy Kossakowej w Sanoku odbędzie się Mistrzowski Kurs Improwizacji dla uczniów podkarpackich szkół muzycznych II st.

Poniżej przedstawiamy szczegółowy program Festiwalu.
Organizatorzy proszą o przestrzeganie norm sanitarnych podczas wydarzeń Festiwalowych.
Serdecznie zapraszamy wszystkich do udziału!

P r o g r a m

16 października 2020 r. , godz. 19:00, Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa
– dr hab. PIOTR ROJEK, prof. AMKL we Wrocławiu Polska-Wrocław (organy)

17 października 2020 r., godz. 10:00, Państwowa Szkoła Muzyczna I i II st. w Sanoku
Mistrzowski Kurs Improwizacji dla uczniów podkarpackich szkół muzycznych II st.
– dr hab. PIOTR ROJEK, prof. AMKL we Wrocławiu Polska-Wrocław (organy)

godz. 19:00, Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa
– prof. zw. dr hab. ROMAN PERUCKI, Polska-Gdańsk (organy)
– dr hab. AGATA DŁUGOSZ, Polska-Gdańsk (flet)
– prof. dr ŁUKASZ DŁUGOSZ, Polska-Gdańsk (flet)

18 października 2020 r. , godz. 18:00, Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa
– dr hab. HENRYK BOTOR, Polska-Tychy-Kraków (organy)

Karina Skrzeszewska zaprasza

 Karina Skrzeszewska, znakomita polska śpiewaczka operowa zaprasza na

"Warsztaty techniki i interpretacji",

które odbędą się od 7 do 10 listopada 2020 roku

Cracov Singers Vocal Institute

kontakt: tel 791 135 013

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

www.skrzeszewska.pl

 

Karina Skrzeszewska – sopran

Karina Skrzeszewska urodziła się i mieszka we Wrocławiu. Od dziecka obcowała z wielokulturową atmosferą przepełnioną muzyką i sztuką. Umiejętności wokalne szkoliła i doskonaliła podczas studiów w Akademii Muzycznej we Wrocławiu, a następnie podczas licznych kursów mistrzowskich w Polsce i za granicą, m.in. u Krystyny Szostek-Radkowej, Dariusza Grabowskiego, Paulosa Raptisa, Ingrid Kremling-Domanski i Renaty Scotto.

W 2008 r. brawurowo zadebiutowała rolą Łucji w premierze Łucji z Lammermoor G. Donizettiego w Operze Śląskiej. Jej występ został bardzo wysoko oceniony przez publiczność i recenzentów, a także uhonorowany prestiżową nagrodą Złotej Maski za najlepszą kreację wokalno-aktorską 2008 roku. Sukces ten zaowocował współpracą z Maestro Peterem Dvorskim, który zaprosił artystkę do udziału w nowej produkcji Łucji z Lammermoor w słowackich Koszycach, a następnie do Narodowego Teatru w Bratysławie, gdzie kreowała partię Donny Anny w Don Giovannim W.A. Mozarta, a także wzięła udział w koncertach verdiowskich w międzynarodowej obsadzie.

Karina Skrzeszewska rozwijała swoją karierę zarówno w Polsce, jak i za granicą, uczestnicząc w licznych tournée po Belgii, Holandii i Hiszpanii, a także podczas występów w Grecji, Bułgarii, na Ukrainie, w Portugalii i w USA. Istotnym etapem w jej rozwoju artystycznym był udział w dwóch produkcjach poświęconych władczyniom Anglii – Marii Stuart oraz Annie Boleyn. Jej wspaniałe kreacje, zarówno Maria Stuarda w Teatrze Wielkim w Poznaniu i w Operze Śląskiej, jak i Anna Bolena w Teatrze Wielkim w Łodzi, przyniosły artystce zasłużony rozgłos i miano znakomitej odtwórczyni heroicznych ról włoskiego stylu bel canto.

Karina Skrzeszewska posiada w swoim repertuarze ponad 20 pierwszoplanowych ról operowych i operetkowych. Współpracowała z wieloma wybitnymi dyrygentami, takimi jak: Jan Ślęk, Andrzej Straszyński, Andrzej Knap, Marek Tracz, Piotr Wajrak, Łukasz Borowicz, Warcisław Kunc, Tomasz Tokarczyk, Will Crutchfield, Jose Ferreira Lobo, Gaetano d’Espinosa, Nayden Todorov, Evan Christ, Basil Coleman, Bassem Akiki, Vladimir Kiradijev czy Jose Maria Florencio, a także z uznanymi reżyserami, w tym: Michał Znaniecki, Waldemar Zawodziński, Włodzimierz Nurkowski, Janina Niesobska, Henryk Konwiński, Roberto Skolmowski, Wiesław Ochman, Bert Bijnen, Marian Chudovsky, Frank Berndt Gottschalk, Dieter Kaegi.

Od 2012 roku, na zaproszenie Michała Znanieckiego, artystka uczestniczyła w trzech edycjach projektu „Głos wykluczonych” w ramach programu Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016, którego finał odbył się w lipcu 2016 r. w ogrodach Zamku w Leśnicy.

Wiosną 2016 r. Karina Skrzeszewska zadebiutowała partią Elisabetty w nowej produkcji Don Carlos Giuseppe Verdiego w Operze Nova w Bydgoszczy – na inaugurację Bydgoskiego Festiwalu Operowego – a także nawiązała współpracę z Sinfonią Varsovią oraz z Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Również w tym roku artystka została uhonorowana odznaką „Zasłużony dla kultury polskiej”, przyznaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Rok 2017 Karina Skrzeszewska rozpoczęła Koncertem Noworocznym w Filharmonii Łódzkiej oraz dwoma koncertami z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia (NOSPR) w Katowicach pod batutą maestro Jose Maria Florencio, a następnie zdobyła serca publiczności i krytyków trzema znakomitymi debiutami w operach G. Verdiego – rolą Leonory w Mocy przeznaczenia w Operze Śląskiej, a także wspaniałą kreacją Abigaille w Nabucco w Operze Bałtyckiej oraz tytułową partią Normy V. Belliniego w Operze Krakowskiej.

W roku następnym Karina Skrzeszewska po raz kolejny podbiła serca krakowskiej publiczności, tym razem jako tytułowa Anna Bolena w operze Donizettiego. Jej kreacja została niezwykle entuzjastycznie przyjęta przez publiczność, a recenzenci nie tylko docenili kunszt wokalny artystki, ale również jej wybitną grę aktorską. Rok 2018 był również czasem debiutu śpiewaczki na scenie niemieckiej, gdzie zadebiutowała jako Elisabetta w Don Carlosie oraz Donna Elvira w Don Giovannim Mozarta. Sezon 2018-2019 Skrzeszewska rozpoczęła koncertem we Lwowskiej Operze, a następnie udziałem w Koncercie Inauguracyjnym w Operze Wrocławskiej, gdzie pod koniec września kreowała również rolę Abigaille w premierowym spektaklu Nabucco. Swoim występem „po raz kolejny udowodniła, że jej kreacja przydaje blasku i energii operowym spektaklom”. Początek 2019 r. to debiut wokalistki w operze Anna Bolena i nawiązanie współpracy z Landstheater Niederbayern. Artystka ponownie powróciła tam w sezonie 2019/2020 w spektaklach Nabucco i Maria Stuarda.

Karina Skrzeszewska – IX Ranking Krakowskich Aktorów
            Chyba po raz pierwszy w dziewięcioletniej historii moich krakowskich rankingów pojawia się nazwisko śpiewaczki operowej. Związana z Operą w Krakowie, wybitna sopranistka, Karina Skrzeszewska, zasłużyła na to wyróżnienie. Jej kreacja we wspaniałym spektaklu operowym wyreżyserowanym przez Magdalenę Łazarkiewicz – Anna Bolena Gaetano Donizettiego to było jedno z ważniejszych aktorskich (a nie tylko wokalnych) oczarowań sezonu. Skrzeszewska wyłamuje się ze schematu grania i prezencji ról belcantowych, w których dla mnie zawsze było coś z przesady, staromodnej minoderii. Tymczasem Skrzeszewska we współpracy ze znakomitą reżyserką filmową pokazała że rola królowej Anglii, drugiej żony Henryka VIII, to także wyzwanie stricte aktorskie, dramatyczne i współczesne. Skrzeszewska wystylizowana niczym postać z płócien Caravaggia daje pełną pasji wypowiedź na temat przemocy, zdrady i hipokryzji. W czasach Anny Boleyn i dzisiaj. A śpiewa jak anioł!

Łukasz Maciejewski, 11.01.2019, „Polska Gazeta Krakowska” nr 9

Recenzje:

Wzruszająca Norma w Krakowie
Wśród solistów drugiej premiery (sobota 28 października) swojego rodzaju rewelacją okazała się Karina Skrzeszewska śpiewająca z pełnym powodzeniem wirtuozowską partię tytułowej bohaterki. Obdarzona sopranem o pięknej barwie, wyrównanym w każdym rejestrze brzmieniu, imponowała maesterią i subtelnością prowadzenia belcantowej frazy oraz pewnością koloraturowych pasaży. Zaprezentowana kreacja mieniła się pełną paletą skrajnych emocji, co pozwoliło artystce nadać w pełni dramatyczny obraz zakochanej kobiety miotającej się między miłością a nienawiścią. Jakże pięknie wypadła w jej wykonaniu wielka scena rytualnego obrzędu obcięcia przez Normę jemioły, której centralnym punktem jest słynna aria „Casta Diva” zaśpiewana w sposób niezmiernie subtelny i autentyczne wzruszający [...].

Należy przyznać, że na widowni od samego początku panowała wspaniała i przyjazna wykonawcom atmosfera. Brawami nagradzano wykonanie większości wielkich arii i duetów, by na zakończenie urządzić wykonawcom i realizatorom owację na stojąco. Szczególnie uhonorowano głośną owacją wspaniałą kreację Kariny Skrzeszewskiej, co wywołało u niej autentyczne łzy wzruszenia.

Adam Czopek, 30.10.2017, Portal MAESTRO

 

 

 

 

 

Jubileuszowo z Maestro Kazimierzem Pustelakiem - cz. II

             Zapraszam Państwa do przeczytania II części wywiadu z Maestro Kazimierzem Pustelakiem, urodzonym w Nowej Wsi niedaleko Rzeszowa, jednym z najwybitniejszych artystów powojennej sceny operowej, laureatem międzynarodowych konkursów wokalnych, wieloletnim solistą warszawskiego Teatru Wielkiego, twórcą niezliczonych kreacji tenorowych w repertuarze operowym i oratoryjno-kantatowym, uczestnikiem wielu nagrań radiowych i płytowych, zasłużonym pedagogiem wokalistyki.

           Występował Maestro prawie we wszystkich krajach Europy, także w Azji i Ameryce. Czy to były wyjazdy z Teatrem Wielkim, czy był Pan angażowany przez miejscowe teatry operowe?
            - Wtedy nas tak łatwo nie puszczali indywidualnie za granicę. Można powiedzieć, że byliśmy trochę zamknięci w kraju i może dlatego w polskich teatrach operowych był wtedy tak wysoki poziom. Występowałem na trzech kontynentach, wyjeżdżając z polskimi orkiestrami filharmonicznymi albo z Operą Warszawską. Można powiedzieć, że śpiewałem w całej Europie. Byłem w wielu bardzo ciekawych krajach na świecie, w których kwitło życie kulturalne i byliśmy wspaniale przyjmowani. Bardzo miło wspominam koncerty w Libanie, kiedy panował tam pokój. To był przepiękny kraj. Podobnie wspominam występy w Iranie oraz w dalekiej Korei Południowej.
            Jedynie w Ameryce występowałem na indywidualne zaproszenie. Zaproszeni byli także wtedy Bernard Ładysz i Stenia Woytowicz. Podczas trzech dużych koncertów w Kennedy Center śpiewaliśmy kantatę „Cosmogonia” Krzysztofa Pendereckiego z tamtejszą orkiestrą i zespołem chóralnym pod batutą amerykańskiego dyrygenta. Pamiętam, że mieszkaliśmy wtedy w słynnym hotelu Watergate.

            Często Maestro brał udział w wykonaniach dzieł Krzysztofa Pendereckiego?
             - Z Pendereckim objechałem też właściwie pół świata. Występowałem na wszystkich wielkich festiwalach muzycznych, jakie się odbywały w tamtych czasach. Śpiewałem m.in. w Edynburgu, Rotterdamie, Sztokholmie i nawet w Turcji. Trudno mi teraz wymienić wszystkie miasta i kraje.

             Dosyć rzadko przyjeżdżał Pan z koncertami w rodzinne strony.
             - Ma pani trochę racji, ale zdarzało mi się występować także w Rzeszowie. Na przykład śpiewałem podczas pierwszego, bardzo uroczystego koncertu w nowej siedzibie Orkiestry Filharmonii Rzeszowskiej im. Artura Malawskiego. Pamiętam, że występowałem z „Sonetami krymskimi” Stanisława Moniuszki.
Śpiewałem też wcześniej kilka razy w Rzeszowie, kiedy orkiestra miała swoją siedzibę w budynku Wojewódzkiego Domu Kultury. Rzeszów nigdy nie był dla mnie na marginesie.
             To już bardzo dawne czasy, ale pamiętam, jak wystawiano w Rzeszowie „Halkę” Stanisława Moniuszki. Wykonawcami głównych ról byli wtedy uczniowie z klasy pani Marii Świeżawskiej i naprawdę wszyscy bardzo dobrze śpiewali. Byłem już wtedy na studiach w Krakowie, ale przyjeżdżałem na próby z ciekawości, i słuchałem.
Wprawdzie zespół instrumentalny nie był jeszcze na takim poziomie, jak później, kiedy powstała Orkiestra Symfoniczna, ale było to nadzwyczajne wydarzenie w Rzeszowie. To była zachęta do dalszej działalności i później, jak do Rzeszowa przyjechali wykształceni dyrygenci, a przede wszystkim pan Janusz Ambros, to było już z kim pracować.

             Od 1971 roku zaczął Pan się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem ze studentami Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie, którzy chcieli zostać śpiewakami.
              - Zacząłem uczyć, bo od początku interesowało mnie, jakie są możliwości rozwijania głosu. Już w czasie pobytu w Krakowie proponowano mi pracę w szkole muzycznej, ale wtedy jeszcze nie byłem gotów. Natomiast w Warszawie zostałem zaskoczony. W Teatrze Wielkim Wyższa Szkoła Muzyczna wystawiała jakieś przedstawienie (nie pamiętam już nawet, co to było) i odbywały się próby, na które z ciekawości chodziłem.
              Zauważyła to pani dziekan i zapytała, czy nie zainteresowany jestem nauką śpiewu, a jak usłyszała, że od dawna mnie to interesuje, to zaproponowała, abym dołączył do grona nauczycieli śpiewu warszawskiej PWSM. Najpierw zdecydowałem się podpisać umowę na dwa lata (teraz to się nazywa umowa o dzieło), dostałem dwóch najgorszych studentów, których z radością pozbyli się pedagodzy – tenora o bardzo ładnym głosie, któremu nie chciało się pracować, ponieważ interesował go bardzo alkohol, oraz drugiego studenta, który chciał pracować, był prowadzony jako baryton, a ja stwierdziłem, że to jest tenor i wyprowadziłem go na tenora. Zaczął robić postępy i jak później przygotowywał się do jakiegoś konkursu, to pani profesor Olga Olgina z Łodzi stwierdziła, że bardzo prawidłowo śpiewa. Była nim zachwycona, bo śpiewał już poważne partie. Po studiach został zaangażowany do Opery Bydgoskiej, a później wyjechał za granicę i także śpiewał w teatrze operowym..
              Praca pedagogiczna dawała mi wielką satysfakcję, a do tego przez ostatnie kilkanaście lat mojej pracy na uczelni byłem dziekanem Wydziału Wokalno-Aktorskiego, a pełnienie tej funkcji wymagało dodatkowej energii i czasu.

              Wielokrotnie spotykałam śpiewaków, którzy uczyli się w klasie profesora Kazimierza Pustelaka, a kilku z nich pochodzi z Podkarpacia i wszyscy mówią z dumą, że bardzo dużo się u Pana nauczyli i wiele Panu zawdzięczają.
              - Miałem kilku studentów z Podkarpacia i zawsze znajdowali u mnie wsparcie, a do tego byli zdolni. Tak było w przypadku braci Cieślów. Najpierw studiował u mnie Ryszard Cieśla (baryton), a później Robert Cieśla (tenor). Obaj śpiewają i uczą. Aktualnie są już profesorami Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Przez kilka lat Dziekanem Wydziału Wokalno-Aktorskiego był Ryszard Cieśla, a od nowego roku akademickiego jego obowiązki przejął Robert Cieśla.
              Potem uczyłem dwóch braci Gierlachów, którzy śpiewają z powodzeniem w kraju i za granicą – Robert (bas-baryton), od pewnego czasu także uczy na Wydziale Wokalno-Aktorskim Warszawskiego UMFC, natomiast Wojtek (bas), prowadzi ożywioną działalność artystyczną.
Wymienieni moi wychowankowie, i jeszcze kilku innych, bardzo dobrze radzą sobie w życiu, bo są utalentowani i pracowici. Miałem jeszcze kilku bardzo zdolnych, ale pracowali o wiele mniej, a „bez pracy nie ma kołaczy”.

              Głos ludzki jest najpiękniejszym Instrumentem, ale bardzo wrażliwym i czułym. Łatwo go uszkodzić i najczęściej nie da się go już naprawić. Zarówno podczas nauki, jak i podczas pracy trzeba używać ten instrument z wielką rozwagą.
              - Oczywiście, że tak. Nie można szastać głosem, a oprócz tego trzeba się szanować i szanować ten zawód. Nie należy pić alkoholu, nie palić i wysypiać się dobrze. To są trzy najważniejsze zasady. Do tego wszystkiego należy cały czas pracować, bo człowiek całe życie się uczy.

              Jest Pan tenorem lirycznym, ale śpiewał Pan także partie dramatyczne.
               - Jak zacząłem występować na estradach filharmonicznych, to jak śpiewałem w Filharmonii Rzeszowskiej nawet muzycy się zakładali, czy będę tenorem, czy barytonem. Miałem taką skalę głosu, że z powodzeniem mogłem śpiewać partie barytonowe, bo schodziłem bardzo łatwo w dół, aż do A – to jest bardzo niski dźwięk. Rzadko się zdarza, aby tenor mógł śpiewać tak nisko, ale mogłem śpiewać także bez trudu wysokie dźwięki i chciałem być tenorem.
               Na początku byłem zdecydowanie tenorem lirycznym, najlepszym przykładem jest Leński w „Eugeniuszu Onieginie”. Po niedługim czasie zacząłem śpiewać partie bardziej wymagające – chociażby „Opowieści Hoffmanna” Jacques’a Offenbacha, to jest olbrzymia opera w trzech aktach z prologiem i epilogiem. Koleżanki sopranistki zazwyczaj zmieniały się, każdy akt śpiewała inna, aby głos był świeży. Ja się nie oszczędzałem, a już najlepiej śpiewało mi się epilog, który jest bardzo trudny, bo miałem rozgrzany głos i był tak elastyczny, że na wysokich dźwiękach mogłem robić, co chciałem zarówno w forte, jak i w piano.
Podobnie było w „Fauście” Charlesa Gounoda, gdzie jest 5 aktów. To są trudna opery.
               Pamiętam, że jak rozpocząłem współpracę z Operą Krakowską, „Eugeniuszem Onieginem”, to następną operą wystawianą z moim udziałem była „Madama Butterfly” Giacomo Pucciniego, w której pierwszoplanowa partia tenorowa Pinkertona jest także bardzo trudna. Miałem wtedy bardzo dużo innych obowiązków. Nauczyłem się tekstu muzycznego, byłem zaledwie na jednej próbie reżyserskiej i później już śpiewałem przedstawienie. Może się to wydawać wprost niemożliwe, ale bez problemu dałem radę. Podobnie było z „Rigolettem” Giuseppe Verdiego, które w Krakowie było bardzo długo w repertuarze.
               Bardzo lubiłem wszystkie te partie. Miałem bardzo efektowne i ładne kostiumy, w których dobrze się czułem. Kreowałem zawsze bardzo wyraźne postacie.
Lubiłem takich reżyserów, którzy nie narzucali mi każdego kroku na scenie, tylko po pewnych ustaleniach dawali mi swobodę i ja mogłem swobodnie poruszać się na scenie i kreować postać, w którą się wcielałem.
               Będąc solistą Teatru Wielkiego w Warszawie, przez wiele lat śpiewałem także gościnnie w Operze Krakowskiej. Śpiewałem „Fausta” w Warszawie i w Krakowie, gdzie reżyserował Józef Szajna, a wiadomo, że ten człowiek przeszedł piekło na ziemi. W każdym dziele, które reżyserował, zawarta jest cząstka jego przeżyć.
               Tym razem ze spektaklami „Fausta” w Krakowie związana była zabawna historia. Zatelefonował do mnie mój imiennik - Kazimierz Kord, który był wówczas dyrektorem Opery Krakowskiej i powiedział: „Ratuj mnie, Kazek, bo mam w poniedziałek premierę, a tenor mi nawalił. Proszę, przyjedź!”.
               Pojechałem do Krakowa w niedzielę i odbyłem próby z Józefem Szajną, który przedstawił mi swoją wizję Fausta, a ja mogę robić na scenie, co chciałem. Po spektaklu Józef Szajna powiedział do mnie: „Tak sobie to wyobrażałem. Stary Faust, pusta scena zastawiona jest łóżkami (bo akcja toczy się w szpitalu) i tylko łóżka z trupami przesuwane są z miejsca na miejsce. Taki jest koniec życia!”.
Potem ukazuje się piękna kobieta, która mówi, co może czekać Fausta, jeżeli podpisze z nią cyrograf. Faust waha się. Tutaj miałem pełną swobodę. Józef Szajna pochwalił mnie szczególnie za tę scenę. Bardzo lubiłem tego Fausta, czekałem na tę olbrzymią, bardzo trudną arię z wysokim C, ale tylko w Krakowie, natomiast nie lubiłem śpiewać Fausta w Warszawie.

               Pana wysokie C podziwiane było nie tylko przez publiczność, ale także przez wielu śpiewaków, również tenorów.
               - Wielokrotnie koledzy zadawali mi pytanie: „Skąd masz to wysokie C? Z kim nad nim pracowałeś?”.
Uśmiechałem się tylko, bo po przyjeździe ze stypendium w La Scali nie pracowałem już z żadnym pedagogiem. Wszystkie partie opracowywałem samodzielnie i do wszystkiego musiałem dojść sam. To miało olbrzymią wartość.
               Zawsze polecam, przede wszystkim młodym śpiewakom, żeby nie słuchali tych wszystkich nagrań, których jest teraz mnóstwo, aby nikogo nie naśladowali, bo każdy powinien być sam sobą. Jeśli już dobrze opanuje się jakąś partię, to można posłuchać nagrania, ale nikt nie powinien się uczyć na kimś, bo wtedy nie będzie oryginałem, a jedynie odbiciem kogoś innego. To lustrzane odbicie nigdy nie jest prawdziwe.
Dla młodych śpiewaków mam przestrogę, żeby nigdy nie kopiowali dobrych wykonawców. Zawsze trzeba być sobą.

               Panie Profesorze, czy śledzi Pan to co dzieje się na scenach operowych w ostatnich latach? Trudno mówić o ostatnich miesiącach, bo przez pandemię właściwie nic się nie działo.
                - Ostatnio nic się nie dzieje, a jeżeli nawet się coś dzieje, to są zmiany, które są nie do przyjęcia. Często bywaliśmy na przedstawieniach i wychodziliśmy po pierwszym akcie, bo nie było co oglądać i słuchać. Zmiany libretta, umieszczenie historii w innym czasie, to naprawdę nie są dobre pomysły. Moim zdaniem reżyserować spektakle powinni artyści, którzy pochodzą z danego kraju, którzy dużo przeżyli, którzy nie będą zmieniali ani czasu, ani epoki, ani historii. Teraz jest często inaczej – trudno, takie są czasy. Może w takim kierunku zmierza świat, ale jeżeli tak jest, to nie wróżę dużo dobrego przyszłości opery, a szczególnie młodym śpiewakom, bo na jakich wzorach mają się uczyć?

                Pana życie i działalność artystyczna wypełniona była ciężką pracą oraz bardzo ciekawymi przeżyciami związanymi z występami, podróżami i pracą pedagogiczną. Czy nigdy nie zastanawiał się Pan, aby je zapisać albo ktoś napisał o panu książkę?
                - Nie, chociaż są nawet tacy, którzy sami piszą wspomnienia. Ja po pierwsze nie mogę pisać, bo nie widzę. Jestem już prawie niewidomy, a oprócz tego zostaną po mnie nagrania. Jest ich bardzo dużo i jeśli ktoś zechce ich posłuchać, to może to zrobić.

                Nagrania są fantastyczne pod każdym względem, pomimo, ze niektóre zostały zarejestrowane kilkadziesiąt lat temu. Nie było możliwości montowania, a większość nagrań została zrobiona podczas koncertów czy spektakli.
                - Owszem, większość moich nagrań została zapisana podczas koncertów. Mam nawet takie nagranie, które chciałem powtórzyć, bo nie byłem z niego zadowolony, ale dyrektor Jerzy Gert był innego zdania, ponieważ uważał, że to jest świetne nagranie. Teraz wiem, że miał rację.
                Dużo nagrywałem i wiedziałem, jak to robić. Nie miałem tremy przed mikrofonami i osobami, które obsługiwały cały sprzęt, gdyż wszyscy byli bardzo przychylnie nastawieni do wykonawców. Zawsze miałem bardzo dobre relacje z realizatorami.

                Pana Córka czasami udostępnia niektóre nagrania w Internecie. Słucham ich z ogromną przyjemnością i podziwem.
                - Odzew na te nagrania jest olbrzymi. Za każdym razem jest po kilkadziesiąt tysięcy wejść. Ze wszystkich teatrów polskich i zagranicznych. Mamy dowody, że słuchali nas artyści z La Scali i z Metropolitan Opera w Nowym Jorku, z Hiszpanii, a nawet z Australii. Często piszą do mnie dzieci, a nawet wnuki solistów i dyrygentów, z którymi współpracowałem. Dzwonią do mnie reżyserzy, byli dyrektorzy teatrów operowych, aby mi pogratulować, porozmawiać o współpracy i powspominać dawne czasy.

                Czuje się Pan z pewnością spełnionym śpiewakiem i pedagogiem.
                - Mogę to potwierdzić, ponieważ zrobiłem w życiu tyle, ile mogłem, śpiewając przez kilkadziesiąt lat. Bardzo długo też uczyłem śpiewu w Akademii Muzycznej w Warszawie, a niedawno zostałem nawet Honorowym Profesorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Chyba w 2017 roku otrzymałem to zaszczytne wyróżnienie.

                Panie Profesorze, dziękuję bardzo za poświęcony mi czas, za miłą rozmowę i życzę dużo zdrowia.
                - Ja także bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

Zofia Stopińska

DAVID GARRETT ALIVE – MY SOUNDTRACK

Supergwiazda muzyki klasycznej i pop zabiera nas w osobistą podróż poprzez ścieżkę dźwiękową swojego życia!

Spis utworów:

CD standard :

01. Stayin’ Alive (Saturday Night Fever)

02. What A Wonderful World (Good Morning, Vietnam)

03. Happy (Despicable Me 2)

04. Paint It Black (Full Metal Jacket)

05. Beauty And The Beast (Beauty & The Beast)

06. Hit The Road Jack (Ray)

07. Dance Of The Knights (Soundtrack Civilization V)

08. Shallow (A Star Is Born)

09. Enter Sandman (A Year And A Half In The Life of Metallica)

10. Circle Of Life (Lion King)

11. Thriller (Thriller)

12. Confutatis (Amadeus)

13. Let it Go (Frozen)

14. Bella Ciao (Money Heist – Netflix Original Series)

15. 7th Symphony (Allegretto) (The King‘s Speech)

16. Game Rhapsody

Wersja Deluxe:

CD 1:

01. Stayin’ Alive (Saturday Night Fever)

02. What A Wonderful World (Good Morning, Vietnam)

03. Happy (Despicable Me 2)

04. Paint It Black (Full Metal Jacket)

05. Beauty And The Beast (Beauty & The Beast)

06. Hit The Road Jack (Ray)

07. Dance Of The Knights (Soundtrack Civilization V)

08. Shallow (A Star Is Born)

09. Enter Sandman (A Year And A Half In The Life of Metallica)

10. Circle Of Life (Lion King)

11. Thriller (Thriller)

12. Confutatis (Amadeus)

13. Let it Go (Frozen)

14. Bella Ciao (Money Heist – Netflix Original Series)

15. 7th Symphony (Allegretto) (The King‘s Speech)

16. Game Rhapsody

CD 2:

01. Tarantella Napoletana (Silent Movies during the 1920's)

02. Hoe-Down (He Got Game)

03. Imagine (Imagine)

04. Come Together (St. Pepper’s Lonely Hearts Club Band)

05. You’ll Never Walk Alone (You’ll Never Walk Alone)

06. Amazing Grace (Batman vs. Superman)

07. Prelude C# minor (Locke & Key – Netflix Series)

Wszyscy lubimy wspominać ważne momenty i doświadczenia, które nas zmieniły: ulubione utwory wywodzące się z różnych gatunków natychmiast przywodzą na myśl obrazy i emocje, wywołują uśmiech na twarzy, przynoszą ukojenie i dają nam siłę do bycia najlepszą wersją siebie. Najnowsze wydawnictwo gwiazdy skrzypiec Davida Garretta Alive – My Soundtrack to jego kolejny projekt crossover. Jest to być może najbardziej osobisty album w jego dotychczasowej karierze muzycznej, właśnie dlatego, że zawiera piosenki i utwory o szczególnym znaczeniu w życiu Garretta. „Moje serce bije mocno dla wszystkich utworów z tego albumu z powodu silnej więzi, jaka mnie łączy z każdym z nich. Mówiąc prościej, noszę po kawałku każdego z nich w moim sercu.”

Na płytę Alive – My Soundtrack składają się zarówno klasyczne utwory, jak i współczesne przeboje nagrane przez Davida Garretta w zupełnie nowej odsłonie i brzmieniu. „Na albumie znalazły się 23 utwory, ale dokonanie ostatecznej selekcji było dla mnie niezwykle trudne. Nagraliśmy prawie dwa razy więcej piosenek – także dlatego, że ciągle przychodziły mi do głowy nowe pomysły i mogłem natychmiast wypróbować je w studiu”, wyjaśnia David Garrett, dodając jednocześnie: „Jedną z ostatnich piosenek była >Happy< Pharrella Williamsa. W tamtym momencie mieliśmy już właściwie nagrane wszystko, co zaplanowaliśmy na ten album – orkiestrę, bębny i wszystko inne – więc wpadłem na pomysł: Nie, nie będziemy ściągać wszystkich z powrotem do studia tylko po to, żeby nagrać ten jeden utwór, nagram teraz wszystko sam na swoim instrumencie. I bardzo się cieszę z tej decyzji”. Rezultat jest nadzwyczajny, a piosenka „Happy” jeszcze nigdy nie została nagrana w ten sposób!

Nagranie albumu przypadło dokładnie na czas lockdownu wywołanego epidemią koronawirusa. David Garrett w ostatnim momencie zdecydował, by nie nagrywać muzyki w różnych studiach podczas ograniczonych czasowo sesji, ale zanurzyć się w twórczej pracy ze swoim wieloletnim producentem i gitarzystą Franckiem van der Heijdenem w swoim własnym domowym studiu: „Cały album powstał w zupełnie nowych dla mnie warunkach. Miałem czas, mogłem w spokoju opracować aranżacje, spontanicznie wypróbowywać nowe piosenki; zegary po prostu zwolniły. Ponieważ nie było możliwości koncertowania, mieliśmy więcej czasu na każdą piosenkę i była to dla mnie naprawdę nietypowa sytuacja,” mówi wielokrotnie nagradzany muzyk. „Już jakiś czas temu wpadłem na pomysł nagrania takiej ścieżki dźwiękowej. Po wydaniu w ubiegłym roku Unlimited, albumu z moimi największymi przebojami, chciałem otworzyć zupełnie nowy rozdział.”

Nowy album otwiera klasyk Bee Gees „Stayin’ Alive”, i była to pierwsza piosenka, którą David Garrett wybrał i nagrał na tę płytę. „Ta piosenka była początkową iskrą dla całego albumu, ale chciałem, by utwory na płycie były różnorodne, a nie pochodziły wyłącznie z gatunku muzyki filmowej.” David Garrett wykorzystuje intuicję, by właściwie zrównoważyć utwory klasyczne np. Beethovena ze współczesnymi piosenkami np. Metalliki („Enter Sandman”) czy Michaela Jacksona („Thriller”). Ważne jest dla niego również to, aby znaleźć odpowiedni „wątek narracyjny” dla pełniejszego doświadczenia słuchania. „Na wszystkich moich albumach, będących projektami crossover, bardzo dbam o to, aby kolejność utworów tworzyła idealną całość – z klimatycznymi wzlotami, ale też spokojniejszymi kompozycjami.” Fascynacja tworzeniem coraz to nowych interpretacji utworów na swoim instrumencie pozostaje niezmienna nawet po tak wielu spektakularnych sukcesach w jego karierze muzycznej: „Stworzyłem już tak wiele na tym instrumencie, dlatego ciągle mnie kręci szukanie nowych sposobów na jego brzmienie”.

Na płycie David Garrett prezentuje swoje ulubione piosenki i łączy je z rozmaitymi wspomnieniami i momentami ze swojego życia: „Dance Of The Knights” przypomina mu dzieciństwo: „Byłem bardzo mały, miałem cztery, może pięć lat. Jeszcze zanim zacząłem grać na skrzypcach, kolekcja nagrań mojej mamy i ten utwór baletowy były dla mnie absolutnie fascynujące”. Jeśli chodzi o energię i całkowite poddanie się jej, „Confutatis” Mozarta jest porywającą kompozycją. „What A Wonderful World” Louisa Armstronga sprawia, że artysta czuje się wzruszony, ponieważ piosenka ta „została napisana w trudnej sytuacji, a mimo to jest ponadczasowa i przepełniona nadzieją”. David Garrett przedstawia także swoją interpretację współczesnego klasyka, „Shallow”, z filmu „Narodziny gwiazdy”: „Byłem bardzo poruszony tym filmem”. Kiedy potrzebuje sportowej motywacji, wybiera Metallikę i brutalny „Enter Sandman”, wpompowujący Garrettowi adrenalinę. Jak tylko będzie to ponownie możliwe, skrzypek z niecierpliwością czeka na wykonanie na żywo niełatwego do zagrania „Hoedown”, a także „Come Together”, który wykonuje wyłącznie na skrzypcach elektrycznych. Zapytany, którą z piosenek z płyty wybrałby na rozpoczęcie dnia, odpowiada bez namysłu: „>Beauty And The Beast
Skrzypek zaplanował już kilka występów telewizyjnych na nadchodzące miesiące – na tyle, na ile pozwoli bieżąca sytuacja na świecie – oraz zagra na żywo w Niemczech, Austrii i Szwajcarii w 2021 oraz 2022 roku. Ale przede wszystkim nie może się doczekać reakcji słuchaczy na jego nowy album Alive: „To wciąż jest bardzo ekscytujące i porywające, niezależnie od tego, ile płyt się wydało, aby zobaczyć, czy te piosenki wyzwalają w ludziach dokładnie to samo, co ja czuję i czym chcę się podzielić”.

Alive – My Soundtrack to iskrzący muzyczny fajerwerk i absolutna atrakcja wśród wydawnictw 2020 roku.

Subskrybuj to źródło RSS