Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Spotkanie z Jadwigą Kot

Zofia Stopińska : Zapraszam na spotkanie z Jadwigą Kot - znakomitą sopranistką młodego pokolenia, która po ukończeniu studiów powróciła do rodzinnego Rzeszowa i prowadzi ożywioną działalność artystyczną i pedagogiczną na Podkarpaciu.

Jadwiga Kot : W 2010 roku ukończyłam Akademię Muzyczną im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy w klasie śpiewu prof. Katarzyny Rymarczyk. Sprawy rodzinne tak się ułożyły, że wróciłam na Podkarpacie. Byłam jeszcze przez jakiś czas związana z Bydgoską Orkistrą Kameralną - brałam udział w takich projektach jak: "Wiedeńska krew" kreując rolę Pepi, a także współpracowałam sporo z Zespołem Muzyki Dawnej Cappella Gedanensis w Gdańsku gdzie brałam udział także w dwóch projektach. Od 2011 roku już na dobre wróciłam do domu rodzinnego i rozpoczęłam pracę pedagogiczną w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu a tekże zaczęłam śpiewać w Zespole Wokalnym UNANIME, rozpoczęłam też działalność solistyczną, współpracuję z Filharmonią Podkarpacką, Chórem Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszowskim Towarzystwem Muzycznym, jestem też członkiem Towarzystw Muzycznych w Przemyślu i w Krośnie.

Z.S. : Jest Pani bardzo zajętą osobą, bo ponad dwa miesiące temu poprosiłam Panią o rozmowę i dopiero dzisiaj znalazła Pani czas.

J. K. : Byłam naprawdę bardzo zajęta, bo sporo koncertów miałam do zaśpiewania, trochę nowych utworów do przygotowania, wszystko to trzeba było pogodzić z pracą pedagogiczną. Mam także sporo pracy z przygotowaniem dokumentacji i ukończeniem stażu na nauczyciela mianowanego. Mam nadzieję, że będę to miała za sobą pod koniec bieżącego roku szkolnego.

Z. S. : Lubi Pani uczyć?

J. K. : Bardzo lubię i sporo czasu poświęcam swoim uczniom. Aktualnie mam trzech dyplomantów i trzy uczennice w młodszych klasach. Mam zdolne uczennice o czym świadczą ich osiągnięcia. W ubiegłym roku jedna z moich tegorocznych dyplomantek zajęła trzecie miejsce na konkursie ogólnopolskim organizowanym przez Centrum Edukacji Artystycznej, a jedna zdobyła wyróżnienie i nagrodę specjalną.Cieszę się także, że dwie moje byłe uczennice są dzisiaj studentkami Wydziału Wokalno Aktorskiego w AM w Bydgoszczy i jeden mój uczeń doskonali swe umiejętności w Studium im Baduszkowej w Gdyni, gdyż w kręgu jego zainteresowań jest musical. Trzy osoby  kontynuują naukę na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Grupa moich absolwentów jest spora zważywszy, że uczę dopiero szósty rok. Staram się, aby moi uczniowie dużo koncertowali, bywali na przedstawieniach operowych, brali udział w kursach mistrzowskich. Co roku takie kursy organizowane są także w Przemyślu i pod kierunkiem pedagogów klas śpiewu akdemii muzycznych, między innymi uczniowie naszej szkoły mogą doskonalić swoje umiejętności.

Z. S. : Wracając do Pani działalności - tak naprawdę rozpoczęła Pani występować będąc uczennicą średniej szkoły muzycznej. Uczestniczyła Pani w koncertach i konkursach. Pamiętam jak brala Pani udział w Ogólnopolskim Konkursie wokalnym im. Barbary Kostrzewskiej.

J. K. : Starałam się także dowiedzieć jak najwięcej o Barbarze Kostrzewskiej i nawet podjęłam się przygotować i przedstawić obszerny materiał o tej śpiewaczce podczas sesji "Musica Resoviana" dwa lata temu. Wracając do wspomnień z czasów nauki w szkołach muzycznych w Rzeszowie. Podstawową szkołę muzyczną ukończyłam w klasie fletu poprzecznego. Byłam uczennicą ZSM nr. 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie. Później rozpoczęłam naukę śpiewu w PSM II stopnia im. K. Szymanowskiego w Rzeszowie, w klasie śpiewu dr Anny Szałygi - Kuźmy. Bardzo dużo wtedy występowałam na różnych koncertach. Występowałam także w czasie studiów w Bydgoszczy. W 2007 roku zadebiutowałam w Operze Nova w Bydgoszczy, kreując postać I Chłopca w spektaklu "Czarodziejski flet" - Wolfganga Amadeusza Mozarta. Później przygotowywałam już trudniejsze partie - Belindy w operze "Dido and Aeneas" - H. Purcella, Nelli w "Gianni Schicchi" - G. Pucciniego, Adiny o operze "Napój miłosny" - G. Donizettiego.

Z. S. : Występy w teatrze operowym, pewnie bardzo się przydają w pracy pedagogicznej. Uważam, że nauczyciel śpiewu musi mieć doświadczenia ze spektakli, aby mógł uczyć nie tylko śpiewu, ale także zachowania na scenie. Jest takie powiedzenie "zanim cię usłyszą, to cię zobaczą" i od pierwszego kroku na scenie każdy ruch, każdy gest jest ważny.

J. K. : To prawda i trzeba o tym pamiętać. Mnie zawsze towarzyszy trema, ale na szczęście trema mnie nie paraliżuje, tylko mobilizuje. Zresztą każdemu występowi towarzyszą inne emocje. Po powrocie na Podkarpacie, wspólnie z dr Jackiem Ściborem  i Kamilem Kaznowskim, opracowaliśmy jednoaktówkę "Bastien i Bastienne" - W. A. Mozarta i odbyło się kilka spektakli na Podkarpaciu. Również z inicjatywy Towarzystwa Muzycznego w Rzeszowie z powodzeniem udało nam się wystawić komedię muzyczną "Domek trzech dziewcząt" - F. Schuberta. Wykonuję także muzykę oratoryjno - kantatową i kameralną.. Z Filharmonią Podkarpacką bralam udział w koncertach z cyklu "Przestrzeń otwarta dla muzyki" i festiwalu "Tempus Paschalis" w Lublinie. Rok 2016 był bardzo bogaty w koncerty, gdyż miałam aż 3 wyjazdy zagraniczne: występowałam w Hamburgu z Mszą G-dur, w marcu śpiewałam w Bazylice Św. Stefana w Budapeszcie, podczas Dni Polsko - Węgierskich i byli na tym koncercie prezydenci Polski i Węgier. Wystąpiłam tam też w trio - razem ze skrzypaczką Magdaleną Betleją i pianistką Moniką Wilińską - Tarcholik, Byłam też z młodzieżą Szkoły Muzycznej w Przemyślu, w San Sebastian w Hiszpanii, gdzie śpiewałam jako solistka i każdego dnia mieliśmy koncerty. Ubiegły rok rozpoczęły i zakończyły koncerty kolęd z zespołem UNANIME. 6 stycznia wykonaliśmy koncert "Magia Świąt" w sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, natomiast 27 grudnia zamknęliśmy 2016 rok koncertem kolęd w Filharmonii Podkarpackiej. Z zepołem UNANIME prężnie działamy, koncertujemy i uczestniczymy w konkursach. Podczas ostatnich wakacji byliśmy w Szwajcarii, gdzie śpiewaliśmy głównie dla Polonii. Występowaliśmy również na Węgrzech i w Austrii. Dużo śpiewałam także w Przemyślu. Podczas XXXIII Festiwalu "Przemyska Jesień Muzyczna" wystąpiłam z pianistką Anetą Czach i kwartetem smyczkowym. Podczas tego koncertu odbyło się prawykonanie cyklu pieśni skomponowanego przez Dominika Lasotę.

Z.S. : Nie broni się Pani przed nową muzyką.

J. K. : Absolutnie nie. Nie boję się muzyki wspólczesnej, chociaż sporo śpiewaków od niej stroni. Przygotowanie tych utworów wymaga dużo pracy, ale trzeba poznawać publiczność z nowymi utworami.

Z.S.: Wracając do Cyklu pieśni Dominika Lasoty - słuchając prawykonania podziwiałam Panią, że tak pięknie śpiewa Pani, tak trudne utwory.

J. K. : Ja te pieśni poznawałam już w czasie komponowania, bo Dominik konsultował je ze mną. Pisał na sopran koloraturowy - bardzo wysoko , a w dodatku do tekstów uwielbianych przeze mnie twórców : Pawlikowska - Jasnorzewska, Miłosz czy Kasprowicz. Ich wykonanie sprawiło mi to ogromną radość. Myślę, że nie jest to kompozycja w pełni zamknięta i Dominik dopisze jeszcze kilka pieśni, które będą już bardziej osadzone w średnicy.

Z. S. Wiem, że ma pani sporo planów na rok bieżący. Spotkamy się niedługo.

J. K. Tak. Już 26 lutego zapraszam na koncert muzyki filmowej na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu, a 6 marca wystąpię w ramach VI Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu. Tam z dr hab. Jackiem Ściborem wykonamy pieśni Chopina. Dla mnie koncerty są bardzo ważne, bo są to spotkania z publicznością której chcemy ukazać piękno muzyki.

Z Jadwigą Kot rozmawiała Zofia Stopińska ( 18 stycznia 2017r.)

Rameau / Schubert

W latach twórczości Rameau technika gry na klawesynie zyskała dojrzałość i w pełni wyczerpała możiwości tego instrumentu. Niedługo później został on zastąpiony przez fortepian, który w pełni odpowiadał wrażliwości i potrzebom dojrzałego klasycyzmu i romantyzmu.

Na płycie zarejestrowanej  przez wytwórnię DUX mamy przyjemność wysłuchania Suity a-moll ze zbioru "Nouvelles suites de pieces de clavecin" tegoż kompozytora w interpretacji koreańskiej pianistki Kyu Yeon Kim.

Artystka urodziła się w 1985 roku. Studia ukończyła w Narodowym Uniwersytecie Sztuki w Korei u Choong - Mo Kanga, w Universitat der Kunste w Berlinie u Klausa Hellwiga, w Curtis Institute pod kierunkiem Gary'ego Graffmana oraz w New England Conservatory w klasie Russella Shermana. Sudiowała również w Międzynarodowej Akademii Pianistycznej nad jeziorem Como. Uzyskała także dyplom Cleveland Institute of Music pod kierunkiem Sergieja Babajana. Obecnie jest członkiem New York Artists and Associates.

Kyu Yeon Kim jest laureatką wielu konkursów m.in. : I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Giny Bachauer (2001), II nagrody i nagrody za najlepsze wykonanie koncertu oraz Nagrody im. Mozarta na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym AXA w Dublinie (2006), nagrody na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym im. Królowej Elżbiety Belgijskiej (2010) oraz IV nagrody i nagrody im Mozarta na MIedzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Cleveland ( 2011).

Suita a-moll z cyklu Nouvelles suites de pieces de clavecin Jean'a - Philippe'a Rameau została napisana ok. 1727 roku. Składa się na nią 13 następujących części: I. Allemande, II. Courante, III. Sarabande, IV Le Trois Mans, V. Fanfarinette, VI. La Triomphante, VII. Gavotte, VIII. 1 er Double de la Gavotte, IX. 2 me Double, X. 3 me Double, XI 4 me Double, XII. 5 me Double. XIII 6 me Double.

W sto lat po napisaniu Nouvelle Suite Rameau powstały jedne z najsłynniejszych kompozycji kameralnych Franciszka Schuberta - Impromptus op.90. Należą one do ostatniej fazy twórczości kompozytora. W interpretacji Kyu Yeon Kim usłyszymy również Four Impromptus op. 90 D.800: Nr. 1 c-moll : Allegro molto moderato, Nr.2 Es-dur : Allegro, Nr. 3 Ges - dur : Andante, Nr 4 As-dur Allegretto.

RAMEAU / SCHUBERT
KYU YEON KIM - fortepian
DUX, DUX 1311, 2016

Reżyser nagrania : Małgorzata Polańska

Płytę poleca Anna Stopińska - Paja

 

 

 

 

Eugen Indjic w Sanoku

5 lutego o 19 w Sanockim Domu Kultury, na inaugurację XII Międzynarodowego Forum Pianistycznego "Bieszczady bez granic..." wystąpi z recitalem Eugen Indjic - amerykański pianista pochodzenia rosyjsko - serbskiego. Artysta jest laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych - między innymi IV nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 1970 roku. Eugen Indjic występował w większości państw Europy, Azji, w Afryce i USA. Był także  jurorem wielu konkursów pianistycznych w tym -  Konkursu Chopinowskiego w Warszawie oraz konkursów w: Lizbonie, Tel Awiwie i  Monte Carlo. Eugen Indjic przyjął zaproszenie do grona mistrzów tegorocznej edycji Forum w Sanoku.

Eugen Indjic - recital w Sanoku

5 lutego o godzinie 19 w Sanockim Domu Kultury na inaugurację XII Międzynarodowego Forum Pianistycznego "Bieszczady bez granic..." wystąpi z recitalem Eugen Indjic - amerykański pianista pochodzenia  rosyjsko-serbskiego. Artysta jest laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych m.in. : IV nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 1970 roku,  III nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Leeds w 1972 roku i II nagrody w Międzynarodowym Konkusie im. Artura Rubinsteina w Tel Awiwie w 1974 roku. Eugen Indjic występował w większości państw Europy, Azji, w Afryce i USA..  Był jurorem wielu konkursów muzycznych, w tym XIV Konkursu Chopinowskiego, a także konkursów w: Lizbonie, Tel Awiwie i Monte Carlo. Podczas tegorocznej edycji Forum w Sanoku, Eugen Indjic poprowadzi także zajęcia z młodymi utalentowanymi pianistami.

Michał Drewnowski przypomina Tadeusza Majerskiego

Przedstawiam dzisiaj Michała Drewnowskiego - wyśmienitego pianistę młodego pokolenia wychowanka Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Marka Drewnowskiego i Konserwatorium Muzycznego w Genewie u prof. Dominique Merlet i prof. Pascala Devoyon, Michał Drewnowski  jest laureatem nagrody specjalnej na I Międzynarodowym Konkursie Indywidualności Muzycznych im. A. Tansmana w Łodzi (1996), I nagrody na XIII KOnkursie Muzyki Kamralnej im. G. Bacewicz w Łodzi (1998), II Nagrody na Miedzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. M. Masin w Sangemini (Włochy, 2000), II nagrody na Konkursie Pianistycznym A. GI. MUS. (Rzym, 2005). Koncertuje jako solieta i kameralista w Polsce, Włoszech, Francji, Szwajcarii, Luksemburgu, Belgii, Bułgarii,  Anglii, Austrii, Czechach, Finlandii, Danii i w Niemczech. W latach 2000 - 2002 występował w Teatrze Nowym w Warszawie jako aktor-pianista w przedstawieniu Adama Hanuszkiewicza "Chopin, jego życie, jego miłość, jego muzyka..." w roli Fryderyka Chopina. Pianista propaguje mało znaną i całkiem zapomnianą muzykę polskich kompozytorow, m.in. takich jak : Ludwik Grossmannn, Jadwiga Sarnecka, Stefan Kisielewski i Tadeusz Majerski.

Zofia Stopińska: Ostatnie kilkanaście miesięcy upłynęło Panu na wytężonej pracy. Nawet ubiegłoroczne wakacje miał Pan zajęte.

Michał Drewnowski: Przebywałem w San Gemini w Umbrii we Włoszech, gdzie od dwóch lat prowadzę kursy mistrzowskie dla młodych pianistów, uczniów szkół muzycznych II stopnia, oraz dla studentów. W lipcu odbywa się tam Festiwal Polsko - Włoski, organizowany przez panią Joannę Mrugalską, która już od 40. lat mieszka we Włoszech. Jest to festiwal interdyscyplinarny, promujący nie tylko muzykę, ale także inne gatunki sztuki m.in. rzeźbe i malarstwo. Podczas tego miesiąca organizowane są różne kursy muzyczne i m.in. ja prowadzę kurs dla pianistów. Jest tam przepięknie i można do woli zachwycać się urokami włoskiego lata, ale także panuje atmosfera pracy. Polecam.

Z.S. : Zaproszeni muzycy nie tylko uczą, ale także sami występują z koncertami.

M. D. : Faktycznie. Odbywa się także sporo koncertów. Ja mam zazwyczaj dwa koncerty, a towarzyszy nam miejscowa orkiestra kameralna. W ubiegłym roku grałem Koncert fortepianowy Fryderyka Chopina, a rok wcześniej miałem na tym festiwalu debiut dyrygencki, bo po raz pierwszy kierowałem także orkiestrą w koncercie Mozarta i była to dla mnie wielka frajda i niezapomniane przeżycie. Towarzyszącą orkiestrę tworzą zarówno zawodowi muzycy, jak i osoby, które jeszcze się uczą grać. Atmosfera jest wspaniała.

Z. S. : W Rzeszowie spotykaliśmy się zwykle podczas konkursów pianistycznych o zasięgu ogólnopolskim, organizowanych przez ZSM nr 2 im. W. Kilara w Rzeszowie. Przyjeżdżał Pan tam ze swoimi uczniami.

M. D. : Dwa lata temu byłem w Rzeszowie z moim uczniem Marciniem Wieczorkiem, a pamiętam ten pobyt, bo Marcin znalazł się w ścisłej czołówce w swojej kategorii wiekowej. Nie pamiętam dokładnie, bo byliśmy na wielu konkursach i bardzo często Marcin był w czołówce. Od ubiegłego roku Marcin Wieczorek jest studentem Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, zdał tam egzamin z bardzo wysoką punktacją i uczy się w klasie fortepianu prof. Ewy Pobłockiej. Postępy moich uczniów bardzo mnie cieszą.  Prowadzę klasę fortepianu w Szkole Muzycznej II stopnia w Radomiu i jestem adiunktem Akademii Muzycznej w Łodzi, gdzie mam klasę fortepianu i prowadzę także zajęcia z zakresu muzyki kameralnej. Praca pedagogiczna zajmuje mi dużo czasu i w pewnym stopniu ogranicza moją działalność artystyczną.

Z. S. : Ale występuje Pan także z koncertami zarówno jako solista, jak i kameralista.

M. D. : Uwielbiam muzykę i nie ma dla mnie większego znaczenia, czy występuję jako solista, kameralista, czy pianista towarzyszący. Muzyka jest moim życiem i uważam się za szczęściarza, mogąc ciągle grać albo słuchać muzyki. Od czasów studenckich tworzymy duet fortepianowy "Doppio Espresso" z Danielem Eibinem - moim przyjacielem związanym z pobliskim Krosnem, gdzie od niedawna Daniel jest dyrektorem Zespołu Szkół Muzycznych. Mam nadzieję, że pomimo wielu obowiązków znajdzie czas na nasze wspólne koncerty.

Z. S. : Od niedawna jestem szczęśliwą posiadaczką nagranej przez Pana niedawno płyty CD, z muzyką Tadeusza Majerskiego , który żył i działał we Lwowie, który dawniej był stolicą Galicji.

M. D. : Teraz mówimy "na kresach". Tadeusz Majerski urodził się w 1888 roku we Lwowie i tam też zmarł w 1963 roku. Był nie tylko wspaniałym kompozytorem, ale także fenomenalnym pianistą i świetnym pedagogiem.  Majerski bł przede wszystkim pianistą. Kompozycji nigdy nie wykładał, a pisał utwory właściwie tylko dla siebie. Wraz z Józefem Kofflerem zaczęli tworzyć muzykę dodekafoniczną i poszukiwali nowych rozwiązań oraz technik kompozytorskich. Dodekafonia Majerskiego jest niesamowicie ekspresyjna, melodyjna i posiada przepiekne harmonie. Majerski z biegiem lat odchodził od dodekafonii nie widząc w niej dalszej przyszłości i powracał do tonalności. Jego językiem stał się neoromantyzm trochę uwspółcześniony. Jestem szczęśliwy, że nogłem sięgnąć po jego utwory.

Z. S. : Kiedy i w jaki sposób zainteresował się Pan osobą i twórczością Tadeusza Majerskiego?

M. D. : Kiedyś w klasie mojego taty - to było ponad 15-cie lat temu, znalazł się Marcin Rogalski, który przyjechał na studia do Łodzi z Francji. Tato Marcina był blisko spokrewniony z Majerskim. Kiedyś Marcin przyniół partyturę i poprosił : "proszę, spójrz co to jest. Miałem takiego wuja który zajmował się kompozycją. Zacząłem to przeglądać i okazało się, że to jest genialna, poruszająca muzyka. Zacząłem zgłębiać temat i szukać różnych materiałów o Tadeuszu Majerskim i jego twórczości. Efektem tych moich poszukiwań jest płyta z większością utworów na fortepian Majerskiego. Okazało się później, że Majerski był profesorem zmarłego niedawno prof. Andrzeja Nikodemowicza, a także wujem Kai Danczowskiej i wszystko zaczęło się układać w jedną całość. Dezyderiusz Danczowski znany wiolonczelista , był szwagrem Tadeusza Majerskiego i razem grywali. Kaja Danczowska grała kiedyś Koncert skrzypcowy Majerskiego. To dzieło nie zostało dokończone, a zachowała się tylko partia skrzypiec i wyciąg fortepianowy.

Z. S. : Gdzie znajdują się oryginały partytur utworów Tadeusza Majerskiego?

M. D. : Większość partytur Majerskiego znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Zostały przywiezione ze Lwowa na początku lat 80-tych ubiegłego wieku przez prof. Nikodemowicza, który dostał w spadku wszystkie rękopisy Majerskiego i celem zabezpieczenia, przekazał je do Biblioteki Państwowej, gdzie są do dzisiaj.  Ponad 90 procent stanowią rękopisy.Na przykład Koncert fortepianowy zachował się w trzech egzemplarzach, które w sposób nieznaczny różnią się od siebie. Różnią się także tytułem - w jednaj z partytur widnieje tytuł - Koncert na fortepian i wielką orkiestrę, w drugiej Concerto - Fantasia, a w trzeciej Concerto - Poem. Studiowałem te partytury, porównywałem i musiałem zrobić jedno dzieło. Wielu cennych rad udzielił mi Emilian Madey. On też przejrzał gotową partyturę. Kwintet fortepianowy  i Sonata na wiolonczelę i fortepian były już wcześniej wydane, ale utwory fortepianowe były w większości w rękopisach.

Z. S. : Co towarzyszy muzykowi, który sięga po rękopisy, latami leżące w zapomnieniu?

M. D. Wrażenia są niezwykłe, zwłaszcza że zanim po te nuty sięgnąłem, miałem w ręku kartotekę na której są nazwiska osób, które te nuty oglądały. W większości byłem pierwszą osobą, która te nuty przeglądała. Oglądalem wszystkie partytury pozostawione przez Majerskiego. Oprócz utworów instrumentalnych, które znalazły się na płycie - były też utwory wokalno instrumentalne jak mała opera, oraz wielka książka poświęcona metodom nauki gry na fortepianie, napisana pięknym językiem. Marzy mi się, aby kiedyś to wydać.

Z. S. : Płyta z utworami Tadeusza Majerskiego to - można powiedzieć- ekskluzywne wydawnictwo.W Koncercie fortepianowym towarzyszy Panu Royal Scottish National Orchestra, a w utworach kameralnych gra New Art Chamber Soloists.

M. D. : New Art Chamber Soloists to jest zespól, który powstał na bazie łódzkiej orkiestry, którą powołałem wraz z kolegami w Łodzi. Ta orkiestra dzialała krótko, ale na bazie tej orkiestry smyczkowej, która nosiła nazwę Philharmonia New Art Radia Łódź - zrobiliśmy zespół w pojedynczej obsadzie: New Art Chamber Soloists, czyli przedstawiciel każdej grupy instrumentów wszedł w skład zespołu i nagraliśmy Kwintet fortepianowy Tadeusza Majerskiego - dzieło przepiękne, jedno z najwybitniejszych w polskiej muzyce kameralnej.

 Z. S. : Są to chyba pierwsze rejestracje.

M. D. : Napewno. Kwintet fortepianowy i Sonata wiolonczelowa były już wykonywane, natomiast nagrane zostały po raz pierwszy. Pierwszym nagraniem w historii fonografii są także utwory fortepianowe i Koncert fortepianowy.

Z. S. : Jak szkocka orkiestra podeszła do zapomnianego dzieła polskiego kompozytora?

 M. D. : To było niezwykłe przeżycie. Bardzo się bałem tego nagrania. Towarzyszył mi stres i wielkie skupienie, żeby w trzy godziny nagrać ten koncert, bo orkiestry brytyjskie tak pracują. Mają przeznaczone 3 - 4 godziny na nagranie 20 minut muzyki. Otrzymałem 4 godziny. Przez pierwszą godzinę próbowaliśmy, ale już podczas tej próby muzycy sprawiali takie wrażenie jakby grali ten utwór po raz trzydziesty. Wszystkie solówki, wszystkie detale były od razu gotowe.Grali tak jak sobie wyobrażałem. Nazwisko dyrygenta Emil Tabakov - niewiele mówi polskim melomanom, ale jest to wybitny maestro w tej części Europy. Jedyne słowa, które mi przychodzą w tym momencie na myśl to - przygoda życia. Trochę dłużej siedzieliśmy później nad montażem i nadaniem utworowi ostatecznego kształtu.

Z. S. : Płyta jest dostępna.

M. D. : Znajdą ją Państwo zarówno w sklepach internetowych, jak i sklepach z płytami. Serdecznie Państwu polecam wszystkie utwory z tego krążka. Dla mnie największym sukcesem będzie jeśli muzycy zaczną sięgać po te utwory i pokazywać publiczności ich piękno.Moim wielkim marzeniem jest pokazanie tych utworów na terenie Polski Południowo - Wschodniej i w Filharmonii Lwowskiej.

Z Michałem Drewnowskim rozmawiała Zofia Stopińska. ( 10 stycznia 2017r.)

 

 

 

Distant Light - Renee Fleming

Album "Distant Light" to ukłon Renee Fleming w stronę fascynującej muzyki skandynawskiej. Tytuł albumu zaczerpnięty jest z tekstu jednej z pieśni cyklu "The Strand Settings" Andersa Hillborga dedykowanego Renee, który tu właśnie znajduje swoją premierę fonograficzną. "Pełne zadumy, elegijne i intrygujące utwory powstały z myślą o niebieńskim głosie Renee Fleming " - napisał New York Times po prawykonaniu dzieła w 2013 roku.

Renee połączyła to dzieło z trzema pieśnami Bjork, które pojawiają się na albumie w powstałej na specjalne zamówienie aranżacji orkiestrowej dokonanej przez szwedzkiego kompozytora i aranżera Hansa Eka. Te dzieła również mają tu swoją fonograficzną premierę. Dlaczego Bjork? Zarówno ona jak i Renee są laureatkami słynnej szwedzkiej nagrody Polar Music Prize. Obie odważnie podążały swoimi drogami. W interesującym wywiadzie, zamieszczonym w książeczce płyty Renee opowiada o swoim zachwycie dla Bjork: "Jej oryginalność zapiera dech w piersiach. Ona przebojem wytycza swoją drogę". Renee wybrała pieśni, które szczególnie przemawiają do niej zarówno pod względem osobistym jak i muzycznym.

Album "Distant Light" nasuwa na myśl atmosferę letnich wieczorów w Tennessee, gdzie powstało arcydzieło Samuela Barbera  "Knoxville: Summer of 1915". To nowa pozycja w dyskografii Renee, idealna dla "królującej divy" ( Washington Post).

Spis utworów:

Barber - Knoxville : Summer of 1915, Op.24

Anders Hillborg - The Strand Settings : I. Black Sea, II Dark Harbor XX, III. Dark Harbor XXXV, IV. Dark Harbor XI

Bjork - Virus ( arr. Hans Ek)

Bjork - Joga ( arr. Hans Ek)

Bjork - All is Full of Love ( arr. Hans Ek)

 

Koncert kameralny

1 lutego o 19 w sali kamerlanej Filharmonii Podkarpackiej rozpocznie się koncert zatytułowany - tak jak piosenka "Już nie zapomniesz mnie". W ten niezwykły wieczór wykonawcy przeniosą nas w lata 20 i 30 XX wieku, a królować będa głównie piosenki z filmów tamtej epoki.

W ten czarowny, pełen wspomnień i elegancji świat, przeniosą nas wyśmienici wykonawcy aktor Tomasz Stockinger i pianista Stefan Gąsieniec.

TREvoci w Przemyślu

TREvoci to trzej młodzi, wspaniale śpiewający tenorzy : Voytek Soko (pseudonim artystystyczny Wojciecha Sokolnickiego), Mikołaj Adamczak i Miłosz Gałaj. Rozmawiałam z Artystami na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu, gdzie 14 stycznia wystąpili z koncertem i zostali entuzjastycznie przyjęci przez publiczność.

Zofia Stopińska : Jak powstało "TREvoci"

Wojciech Sokolnicki ; Spontanicznie. Każdy z nas jest tenorem koncertującym osobno. Przed dwoma laty spotkaliśmy się z Miłoszem Gałajem na scenie przy boku pani Grażyny Brodzińskiej, jako tenorzy jej towarzyszący, a wcześniej jeszcze Mikołaj spotkał się z Miłoszem na innych scenach w Warszawie. Wpadliśmy na pomysł z Miłoszem Gałajem, że utworzymy zespół "TREvoci", zapytaliśmy Mikołaja Adamczaka, czy zgodzi się zaszczycić ten zespół swoim głosem, bo uważaliśmy, że idealnie do nas pasuje. Postanowiliśmy razem zaśpiewać i już podczas pierwszego wyjazdu zaprzyjaźnilismy się bardzo mocno i nie wyobrażamy sobie innego składu. Jak któryś z nas nie może zaśpiewać, to po prostu niewystępujemy.

Zofia Stopinska: Trzech tenorów - to po prostu także zespół kameralny.

Mikołaj Adamczak : Oczywiście, chociaż teraz śpiewamy na dużych scenach w Polsce. Niedługo jedziemy do Częstochowy, później zaśpiewamy w: Filharmonii Bałtyckiej, w Operze na Zamku w Szczecinie, w Poznaniu i w różnych miastach Polski. Mamy przyjemność występować nie tylko tak jak dzisiaj z dwoma pianistami, ktorych nazwaliśmy roboczo "Piano-orchestra", przede wszystkim występujemy z orkiestrami symfonicznycmi.

Zofia Stopińska: Wiele informacji o Was można znaleźć na stronie internetowej, bardzo dobrze redagowanej.

Miłosz Gałaj: Miło mi to słyszeć, bo to ja zajmuję się stroną internetową i promocją.

Zofia Stopińska : Działacie dopiero dwa lata jako zespół i macie już spory dorobek.

Wojciech Sokolnicki : Nie ukrywamy, mieliśmy szczęście, że pierwszy koncert zaśpiewaliśmy w Krakowie z panią Grażyną Brodzińską - wielką gwiazdą operetki i musicalu, a na kolejny koncert mieliśmy zaproszenie do Copernicus Center w Chicago i to był pierwszy bardzo ważny dla nas zagraniczny wyjazd. Mówiąc nieskromnie odnieśliśmy za oceanem sukces, który scementował nasz zespół. Utwierdził nas w przekonaniu, że chcemy działać wspólnie jako TREvoci.

Miłosz Gałaj : Przekonaliśmy się, że praca może też być dobrą zabawą i przenosić wiele przyjemności.

Zofia Stopinska: Wasze solowe kariery rozwijają się w różnych ośrodkach.

Wojciech Sokolnicki: W różnych teatrach i filharmoniach. Ja akurat jestem wolnym strzelcem i nie jestem związany z żadnym teatrem, Występuję często na różnych galach operowych. Śpiewam w dwóch zespołach - jestem współtwórcą TREVoci i Opera Night Group gdzie angażuję się zarówno jako śpiewak, jak i jako reżyser .Mogę powiedzieć, że jestem dobrze postrzegany przez publiczność, bo to publiczność zadecydowała że wygrałem w październiku 2016 r. w "Bitwie tenorów na róże" i otrzymalem różę w kolorze platyny.

Miłosz Gałaj : Ja natomiast jestem zawiązany z Akademią Muzyczną w Gdańsku, gdzie jestem wykładowcą i uczę śpiewu, oprócz tego współpracuję z Teatrem Muzycznym w Poznaniu, a także mam za sobą debiut reżyserski w musicalu "Fame".

Mikołaj Adamczak: Ja jestem związany z Teatrem Wielkim w Poznaniu, Operą na Zamku w Szczecinie, a od niedawna współpracuję także z "Narodnim Divadlem" w Ostrawie - jak żartuje Wojtek "Narodowym Dziwadłem". To są teatry w których śpiewam różne partie tenorowe.

Zofia Stopińska: Utarła się opinia, że niektórzy artyści nie przywiązują wielkiej wagi do koncertów w małych ośrodkach, określanych często słowem "prowincja".

Mikołaj Adamczak: To zależy jak ktoś rozumie znaczenie tego słowa, bo przecież Przemyśl nie jest prowincją. Nie po raz pierwszy jesteśmy tutaj i podziwiamy to piękne miasto. Przemyskie Centrum Kultury i Nauki Zamek organizuje bardzo profesjonalnie koncerty w bardzo pięknej sali. Miło nam, że zostaliśmy tutaj zaproszeni.

Wojciech Sokolnicki : Ja mogę tylko potwierdzić, że w tym ośrodku na Zamku Kazimierzowskim, prowadzonym wspaniale przez panią dyrektor Renatę Nowakowską odbywają się wspaniałe koncerty i często w wielkich miastach nie mamy takiej radości ze śpiewania jak tutaj. Może sama podróż trwa nieco dłużej, ale satysfakcja z występu jest ogromna.

Miłosz Gałaj : Myślę, że każdy jest kowalem swego losu i sam wystawia sobie postępowaniem wizytówkę i opinię. Nie ma lepszej i gorszej publiczności. Nie ma też znaczenia, czy to większy, czy mniejszy ośrodek. Każdy zasługuje na to samo zaangażowanie ze strony artystów. My staramy się każdy koncert wykonać jak najlepiej. Szczerze współczuję wykonawcom, którzy postępują inaczej.

Wojciech Sokolnicki: Dwa lata temu śpiewaliśmy tutaj koncert sylwestrowy z inną moją grupą artystyczną i staraliśmy się tak samo jak w Filharmonii Narodowej. Zresztą odbiór był podobny - i tam, i tutaj jest wspaniała publiczność. Nie ma różnic. Ludzie są wszędzie tacy sami.

Zofia Stopińska : Czy publiczność ma na Was wpływ w trakcie koncertu?

Mikołaj Adamczak: Czujemy atmosferę panującą na sali. Często od początku koncertu czujemy się tak, jakbyśmy śpiewali w domu dla rodziny, ale bywa i tak, że na początku czujemy pewien dystans.

Miłosz Gałaj: Takie koncerty jak dzisiejszy są dla nas bardzo ważne. Zdajemy sobie sprawę, że mieszkańcy Przemyśla stosunkowo rzadko uczestniczą w tego typu imprezach i tym bardziej chcieliśmy dostarczyć im wielu wzruszeń, staraliśmy się śpiewać jak najlepiej potrafiliśmy, a za wspaniałe przyjęcie serdecznie dziękujemy.

Z Wojciechem Sokolnickim, Mikołajem Adamczakiem i Miłoszem Gałajem rozmawiała Zofia Stopińska - 14 stycznia 2017r.

 

Karol Rathaus Chamber Music

Karol Rothaus to kompozytor, którego twórczość przypadła na I połowę XX wieku. Urodził się 16 września 1895 roku w Tarnopilu, zmarł 21 listopada 1954 roku w Nowym Jorku. Studia z zakresu kompozycji odbył pod kierunkiem Franza Schrekera w Wiedniu i Berlinie. Skomponował łącznie 140 dzieł, z których część pozostaje nadal w rękopisach. Prezentowane nagrania to utwory bardzo rzadko wykonywane i, jak dotąd, z wyjątkiem Suity op. 27, nie zostały zarejestrowane. Płyta ta daje wyjatkową okazję do zapoznania się ze stylem kompozytorskim Rathausa na gruncie muzyki kameralnej.

Nagrania dokonano w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Wykonawcami zaś są: Karolika Piątkowska - Nowicka - skrzypce oraz Bogumiła Weretka - Bajdor - fortepian. Karolina Piątkowska - Nowicka z wyróżnieniem ukończyła gdańską Akademię Muzyczną w klasie prof. Henryka Keszkowskiego. W latach 2004 - 2006 studiowała w Musikhochschshule w Lucernie pod kierunkiem prof. Sebastiana Hamanna. Jest laureatką wielu konkursów kameralnych w Polsce i za granicą - m.in.: Ogólnopolskiego Konkursu Zespołów Kameralnych we Wrocławiu (I miejsce), Ogólnopolskiego Konkursu Zespołów Kameralnych im. Grażyby Bacewicz w Łodzi (II miejsce), Międzynarodowego Konkursu Muzyki Współczesnej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie (I miejsce), Międzynarodowego Konkursu Zespołów kameralnych im. V. Giu we Florencji (nagroda specjalna). W latach 2002 - 2006 pełniła funkcję koncertmistrza w Polskiej Orkiestrze Kameralnej "Sinfonia Baltica" w Słupsku, a od 2006 roku prowdzi grupę drugich skrzypiec w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Od 2003 roku zajmuje się działalnością pedagogiczną w macierzystej uczelni. W 1997 roku otrzymała skrzypce od niemieckiego lutnika Gotfrieda Raabsa, na których gra do dziś.

Bogumiła Weretka - Bajdor studiowała w Akademii Muzycznej w Gdańsku pod kierunkiem prof. Katarzyny Popowej - Zydroń (studia instrumentalne), oraz w klasie prof. Krystyny Sucheckiej i prof. Anny Prabuckiej - Firlej ( z zakresu kameralistyki). Jako akompaniator współpracowała z wybitnymi muzykami takimi jak: Edward Zienkowski, Josef Sivo ( Wiedeń), Yair Kless (Graz), Sergiej Krawczenko (Moskwa), Wiliam Van Der Sloot (Calgary), Michael Vaiman (Koln Aachen). Pianistka pracuje w Akademii Muzycznej w Gdańsku.

Na płycie zamieszczone są następujące utwory Karola Rathausa na skryzpce i fortepian: I Sonata op.14 (kompozycja z 1925r.) składająca się z trzech części: Andantino, Intermezzo, Andante i Rondo, Allegro ma non troppo, II Sonata op. 43 (skomponowanaw 1937 roku) - części: Allegretto tranquillo, ma non tropppo, Andantino con moto i Allegro oraz Suita op. 27 w opracowaniu na skrzypce i fortepian (kompozycja z 1929 roku) składająca się z czterech części: Bewegt und wuchtig, Andante, Capriccio, Moderato i Allegro.

KAROL RATHAUS CHAMBER MUSIC

Karolina Piątkowska - Nowicka - skrzypce

Bogumiła Weretka - Bajdor - fortepian

DUX 1347, 2016

Reżyser nagrania - Anna Kasprzycka

Płytę poleca Państwa uwadze Anna Stopińska - Paja

 

Wywiad z Arturem Jaroniem

Koncert abonamentowy który odbył się 20 stycznia w Filharmonii Podkarpackiej wypełniła w całości muzyka George'a Gershwina - jednego z najpopularniejszych kompozytorów XX wieku, który jako pierwszy połączył w swoich utworach elementy muzyki symfonicznej, jazzowej i rozrywkowej. W programie znalazły się: Uwertura kubańska i Koncert fortepianowy F-dur w części pierwszej i po przerwie zabrzmialy Błękitna Rapsodia oraz Poemat symfoniczny Amerykanin w Paryżu. Partie solowe w Koncercie fortepianowym i Błękitnej Rapsodii wykonał pan Artur Jaroń - pianista słynący z ciekawych kreacji utworów George'a Gershwina, a Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła pod batutą Rubena Silvy - polskiego dyrygenta boliwijskiego pochodzenia. Sala wypełniona była po brzegi publicznością, a długie, gorące oklaski po każdym utworze i wyraźna prośba o bis, którą solista spełnił - były najlepszym dowodem na to, że zarówno repertuar, jak i wykonanie bardzo się podobały.

Zapraszam do przeczytania rozmowy, którą miałam przyjemność przeprowadzić z panem Arturem Jaroniem w dniu koncertu.

Zofia Stopińska : Słynie Pan z kreacji utworów George'a Gershwina.

Artur Jaroń : Po prostu lubię jego muzykę i od lat ją gram. Pamiętam, że już kiedyś grałem w Rzeszowie utwory Gershwina, ale było to jeszcze w czasach, kiedy dyrektorem artystycznym był Maestro Adam Natanek. Przypominam sobie zabawną historię związaną z tym koncertem. Pan Adam Natanek pojawił się ze mną na scenie we fraku i eleganckich, ale dość ekstawaganckich spodniach w paski. W przerwie podszedłem podziękować za występ i napomknąłem, że gdybym wiedział o dowolności dotyczącej ubioru, wziąłbym jakiś stosowny - może biały - smoking. Maestro odpowiedział z uśmiechem, że niestety zapomniał przywieźć z Lublina spodni do tego fraka i stąd te paski. Wracając do programu tego koncertu, zarówno Koncert fortepianowy F-dur, jak i Błękitna Rapsodia - towarzyszą mi od 1992 roku i po raz pierwszy wykonałem te utwory w Filharmonii Kieleckiej. Od tego czasu grałem je w prawie wszystkich filharmoniach w Polsce i za granicą. Nawet na dalekiej Syberii kilkakrotnie zabrzmiały te dzieła w moim wykonaniu. Kiedyś chciało mi się tak daleko jeździć - dzisiaj pewnie  już bym nie pojechał.

Z. S. : Dlaczego nie wszyscy pianiści sięgają po utwory George'a Gershwina? Czy są one faktycznie takie trudne i wymagające specjalnych umiejętności?

A. J. : Nie wiem - być może. Dla mnie wzorem pianisty, który potrafi znakomicie grać muzykę klasyczną i świetnie się czuł wykonując utwory Gershwina był Andrzej Ratusiński, którego uważam za niedoścignionego mistrza. Dla mnie wzorcowym nagraniem pozostanie chyba na zawsze jego wykonanie Koncertu i Błękitnej Rapsodii pod batutą Jerzego Salwarowskiego. To nagranie wzbudza entuzjazm u słuchacza i tym entuzjazmem trzeba się "zarazić" zapominając o istnieniu innej muzyki w chwili słuchania. Skoro publiczność "głosuje nogami" przychodząc na koncerty z muzyką Gershwina, to jest to po prostu dobra i potrzebna muzyka.Ponadto jest to rozpoznawalna muzyka. Możemy nie znać tytułu utworu, ale wiemy, że to kompozycja Gershwina. Znana jest historia, jak Gershwin przesłał swoje utwory Ravelowi i poprosił mistrza o przyjęcie do klasy kompozycji. Otrzymał od Ravela odmowę z uzasadnieniem : "zostań młody człowieku przy swoim, bo jesteś oryginalny" i chyba o to chodzi w muzyce - być oryginalnym.

Z. S. ; Ma Pan w repretuarze bardzo różnorodne utwory.

A. J. : Za pięć dni będę grał w Winnicy na Ukrainie z tamtejszą orkiestrą III Koncert fortepianowy Beethovena. Z tym samym utworem wystąpię później we Lwowie. Mam w repertuarze ponad 30 koncertów - od Bacha i Mozarta poczynając, aż po utwory z XX wieku. Jednym z moich ulubionych koncertów - jest Koncert fortepianowy Szostakowicza. Ale nie ukrywam, że najwięcej radości sprawia mi wykonywanie utworów Gershwina.

Z. S. Wykonuje Pan także dużo muzyki kameralnej.

A. J. : Od ponad 20-tu lat mam stałą partnerkę do wykonywania koncertów kamerlanych, a jest to skrzypaczka Ludmiła Worobec - Witek., z którą występujemy wszędzie gdzie nas zapraszają nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Europy. Od czasu do czasu współpracuję także z wyśmienitym wiolonczelistą Tomaszem Strahlem. Bardzo często towarzyszę wokalistom i jest to moja ulubiona forma muzykowania. Miałem przyjemność towarzyszyć kiedyś Teresie Żylis - Gara, wielokrotnie występowałem z Małgorzatą Walewską, z Wiesławem Ochmanem, a latem planuję wspólny występ z Urszulą Kryger. Te wielkie osobowości polskiej wokalistyki występowały na Międzynarodowym Festiwalu Muzycznym im. Krystyny Jamroz w Busku Zdroju.

Z. S. : Z wielką swobodą potrafi Pan łączyć występ w charakterze instrumentalisty i rolę gospodarza. Nie każdy to potrafi.

A. J. : Publiczność bardzo lubi jak wykonawca także coś powie. Sam doświadczyłem tego będąc dwa lata temu w Wiedniu na recitalu Paula Badury - Skody. Kiedy po wykonaniu głównej części recitalu ponad 80-letni Maestro nawiązał słowny kontakt z publicznością, to wtedy dopiero okazało się jak publiczność go kocha.Starczyło, że powiedział kilka słów, a wszyscy byliśmy szczęśliwi. Mówiąc do publiczności nawiązujemy z nią dodatkowy kontakt.

Z. S. : Zajmuje się Pan także z wielkim powodzeniem pracą pedagogiczną.

A. J. : Nigdy się nie spodziewałem, że praca pedagogiczna tak mnie "wciągnie". Pedagogiem jestem prawie  trzydzieści lat, ale od piętnastu lat bardzo dużo czasu poświęcam uczeniu i coraz bardziej mnie to fascynuje. Miałem też dużo szczęścia, że trafiałem na bardzo zdolnych i kreatywnych młodych ludzi, od których także wiele się nauczyłem. Nasi uczniowie zdobywają laury na konkursach i na przesłuchaniach. Można powiedzieć, że od pewnego czasu Kielce są mocnym ośrodkiem pedagogicznym na tle szkół muzycznych II stopnia również dzięki temu, że mam zdolnych, ambitnych i chętnych do pracy kolegów w mojej szkole. Ta pasja, a czasem też i rywalizacja, skutkuje interesującymi wynikami. Mogę podać przykład - uczeń naszej szkoły Kamil Pacholec w grudniu 2016 roku otrzymał I nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Katowicach w rywalizacji ze studentami. Był najmłodszym uczestnikiem konkursu. Mam nadzieję, że za kilka lat z powodzeniem stanie w szranki  "dużego" Konkursu Chopinowskiego.

Z. S. : Pewnie trwają już przygotowania do kolejnej edycji Festiwalu w Busku Zdroju.

A. J. : Od 23 lat organizuje Festiwal im. Krystyny Jamroz.  Ta pierwsza wersja - optymistczna tegorocznej imprezy, jest jest już dawno ułożona. Teraz czekamy na decyzje finansowe dotyczące wsparcia nas przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i pewnie w najbliższych dniach będę musiał przeredagować program i dostosować go do możliwości budżetu. Bardzo bym chciał jeszcze jakiś czas prowadzić ten Festiwal, a później przekazać go w "dobre ręce", aby dalej rozkwitał. Mam nadzieję, że uda mi się kontynuować Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Krystyny Jamroz - po latach przerwy odbyła się w ubiegłym roku druga edycja i planujemy następne.

Z. S. : Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej zawsze chętnie występuje na Festiwalu w Busku.

A. J. : Dodam, że ma ustaloną markę i renomę, a także jest gorąco oklaskiwana. Ciesze się, że ten zespół prezentuje niezmiennie wysoki poziom wykonawstwa i dobrze mi się z nim współpracuje od wielu lat.

Z Arturem Jaroniem rozmawiała Zofia Stopińska - 20 stycznia 2017r.

 

Subskrybuj to źródło RSS