relacje

Wspominamy III Rzeszowską Jesień Muzyczną

           III Rzeszowska Jesień Muzyczna trwała od 5 do 27 października. Głównym organizatorem Festiwalu było Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów, kierowane przez pana Grzegorza Manię – pianistę, doświadczonego kameralistę i prawnika. Organizatorami tegorocznej edycji byli także: Instytut Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz rzeszowscy Dominikanie.
W czasie trzech październikowych weekendów odbyło się sześć koncertów w sali Instytutu Muzyki UR oraz w Kościele Dominikanów.

          W tej świątyni Festiwal został zainaugurowany występem Orkiestry kameralnej Extra Sounds Ensemble. To zespół złożony z wybitnych młodych muzyków, który kiedyś grał bardzo często z Nigelem Kennedy’m. Solistkami koncertu w Rzeszowie były skrzypaczki: Alicja Śmietana i Maria Sławek. Przepięknie zabrzmiały w akustyce świątyni: Concerto grosso D-dur op. 6 Arcangelo Corelliego, Wariacje b-moll Karola Szymanowskiego oraz Pieśni (Dumka, Dwie zorze, Pieśń wieczorna) Stanisława Moniuszki w aranżacji na orkiestrę kameralną Alicji Śmietany, Kwartet smyczkowy d-moll Franciszka Schuberta w wersji na orkiestrę kameralną Gustava Mahlera oraz Koncert podwójny d-moll Jana Sebastiana Bacha.
          Już w następnym dniu, w sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, rozpoczął się recital wokalny Hanny Hipp - wspaniałej mezzosopranistki, która podbija światowe sceny operowe. Śpiewała m.in. w mediolańskiej La Scali oraz Covent Garden Theatre. W Rzeszowie Hanna Hipp wystąpiła z towarzyszeniem znakomitego pianisty Grzegorza Mani z bardzo ciekawym repertuarem. Koncert rozpoczął bardzo rzadko wykonywany cykl "8 polskich pieśni" Francisa Poulenca, który opracował bardzo popularne pieśni, m.in. "Płynie Wisła, płynie" , "Jezioro", "Polska młodzież". Później wysłuchaliśmy trzech pieśni: "Dalibóg", "Przyczyna", "Do Niemna" Stanisława Moniuszki, nieznanych, cudownych pieśni ludowych Benjamina Brittena, oraz bardzo popularnych pieśni Maurice Ravela i Manuela de Falli. To bardzo różnorodny i jednocześnie wymagający dla wykonawców program. Trudno słowami opisać piękno głosu i umiejętności wokalne pani Hanny Hipp. Znakomita współpraca śpiewaczki i pianisty sprawiała, że publiczność była oczarowana. Dawno nie byłam na tak znakomitym recitalu.
           19 października odbył się drugi koncert w Kościele oo. Dominikanów, gdzie wystąpił znany z wykonań muzyki polskiej Messages Quartet w składzie: Małgorzata Wasiucionek - skrzypce, Oriana Masternak - skrzypce, Maria Shetty - altówka i Beata Urbanek-Kalinowska - wiolonczela. Program wypełniły: Kwartet smyczkowy d-moll Stanisława Moniuszki, Wariacje na temat własny g-moll op. 21 Władysława Żeleńskiego oraz III Kwartet smyczkowy B-dur op. 67 Johannesa Brahmsa. Doskonałe wykonanie i szlachetne brzmienie zespołu bardzo spodobały się licznie zgromadzonej publiczności, która nagrodziła wykonawców długimi brawami.
          W następnym dniu w sali Wydziału Muzyki UR wystąpił jeden z najlepszych polskich duetów fortepianowych – Ravel Piano Duo, który tworzą Agnieszka Kozło i Katarzyna Ewa Sokołowska. Ten Duet ma w repertuarze ogromną ilość utworów, a w Rzeszowie wykonał kilka wspaniałych arcydzieł. Wysłuchaliśmy Fantazji f-moll Franciszka Schuberta i Legend op.59 (wybór) Antonina Dvořaka, ale w programie przeważały mało znane polskie utwory: Polonez D-dur i Kontredanse Stanisława Moniuszki, Dwa tańce polskie op. 37 (Polonez i Mazur) Władysława Żeleńskiego, 5 Walców op. 51 Ignacego Friedmana oraz wybrane Mazury z op. 38 Zygmunta Noskowskiego. Koncert był świetny, a kto nie był, może tylko żałować.
          Wspaniałymi wydarzeniami były koncerty, które odbyły się w sali Instytutu Muzyki UR na zakończenie III Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. 26 października odbył się wyjątkowy koncert, którego wykonawcami byli: pianista Krzysztof Książek, skrzypkowie Jakub Jakowicz i Maria Sławek, altowiolistka Katarzyna Budnik i wiolonczelista Bartosz Koziak. Trudno sobie wyobrazić lepszych muzyków, a w tym składzie wystąpili chyba po raz pierwszy. Rewelacyjnie wykonane zostały wszystkie utwory, a były to: Kwartet fortepianowy Gustava Mahlera, Fantazja na kwartet fortepianowy Franka Bridge’a oraz Kwintet fortepianowy f-moll Johannesa Brahmsa.
           W następnym dniu gorącymi brawami na stojąco rzeszowscy melomani dziękowali za wspaniały występ wykonawczyniom finałowego koncertu. Oklaskiwaliśmy legendę polskiej wiolinistyki Maestrę Kaję Danczowską, której przy fortepianie towarzyszyła jej córka Justyna Danczowska. W programie znalazły się: Preludium i Rondo z Partity Grażyny Bacewicz, Sonata na skrzypce i fortepian Philipa Glassa oraz Sonata na skrzypce i fortepian Fazila Say’a. Pomimo, że są to mało znane utwory, rzeszowska publiczność przyjęła je entuzjastycznie, a jej owację Artystki nagrodziły bisami i tak usłyszeliśmy: Humoreskę Antonina Dvořàka, Kujawiaka a – moll Henryka Wieniawskiego oraz Poemat Zdenka Fibicha.
           Cokolwiek napiszę o wirtuozerii Maestry Kai Danczowskiej zabrzmi banalnie. Była rewelacyjna. Justyna Danczowska to wspaniała pianistka i kameralistka, operująca znakomitą techniką, a zarazem delikatnym, subtelnym brzmieniem. Koncert ten był wspaniałym zwieńczeniem III Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej.

Zofia Stopińska

Inauguracja obchodów 75. rocznicy utworzenia Muzeum w Łańcucie

           4 listopada 2019 roku w sali balowej łańcuckiego Zamku odbyła się bardzo ważna uroczystość. W obecności Marszałka województwa podkarpackiego Władysława Ortyla, Wojewody Ewy Leniart, Przedstawiciela Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego , Starosty Powiatu, Burmistrza Łańcuta, Dyrektorów placówek muzealnych z kraju, zagranicy i regionu odbyła się uroczysta inauguracja obchodów 75 rocznicy powołania " Muzeum- Zamek w Łańcucie".
          W uroczystości uczestniczyli również przedstawiciele rodzin spokrewnionych z ostatnim właścicielem Zamku - Alfredem Antonim Potockim m.in. Maciej Radziwiłł z "Fundacji Trzy Trąby" oraz Michał Sobański reprezentujący "Fundację im. Feliksa hr. Sobańskiego" wraz z rodzinami.
W części oficjalnej wystąpili; Władysław Ortyl, Ewa Leniart, odczytano listy gratulacyjne.
          Dyrektor Muzeum Wit Karol Wojtowicz w swym wystąpieniu w dużym skrócie przedstawił najważniejsze momenty z historii Zamku, jego właścicieli ale przede wszystkim historii placówki, którą kieruje od ponad 30 lat.
Z kolei przedstawiciel Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w imieniu Ministra prof. Piotra Glińskiego wręczył najwyższe resortowe odznaczenie Złoty medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" dla Muzeum-Zamek w Łańcucie jak też takim samym medalem udekorował Dyrektora Muzeum Wita Karola Wojtowicza.
Brązowy medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis "otrzymała wicedyrektor - Grażyna Ulma.
Wystąpili również m.in Maciej Radziwiłł , Michał Sobański i Jerzy Roman Potocki.
          W części artystycznej wystąpili wspaniali artyści: Roman Lasocki - skrzypce i słowo, Tomasz Strahl - wiolonczela, Marta Gębska - skrzypce. Solistom towarzyszyli pianiści: Agnieszka Przemyk-Bryła oraz Grzegorz Skrobiński. Wybitny polski skrzypek Roman Lasocki wykonał Witolda Rudzińskiego - Ricercar sopra "Roman Lasocki" na skrzypce solo, w wykonaniu niezwykle utalentowanej skrzypaczki Marty Gębskiej i pianisty Grzegorza Skrobińskiego wysłuchaliśmy Henryka Wieniawskiego - Fantazji na temat z opery Faust Charlesa Gounoda, zaś wspaniały wiolonczelista Tomasz Strahl i pianistka Agnieszka Przemyk-Bryła zachwycili nas świetnym wykonaniem Poloneza C-dur na fortepian i wiolonczelę Fryderyka Chopina. 
          Warto podkreślić, że przez cały okres obchodów, w "Jadalni nad bramą" eksponowane będą "Łańcuciana" ze zbiorów "Fundacji Trzy Trąby " oraz " Fundacji im Feliksa hr. Sobańskiego " warto więc odwiedzić Muzeum - Zamek w Łańcucie.

Tadeusz Stopiński

Z Krościenka w świat - koncert w Muzeum Podkarpackim w Krośnie

           Ogromnym zainteresowaniem cieszył się koncert zatytułowany „Z Krościenka w świat”, który odbył się 20 października w Muzeum Podkarpackim w Krośnie. Wprawdzie sala, w której stoi zabytkowy fortepian Pleyela z 1862 roku, jest niewielka, ale gdzie tylko było możliwe, organizatorzy postawili dodatkowe krzesła, aby zapewnić publiczności siedzące miejsca. Wieczór zorganizowany został przez Muzeum Podkarpackie w Krośnie oraz Krośnieńskie Towarzystwo Muzyczne, a jego główną bohaterką była pani Zofia Folta-Jabłońska, znakomita mezzosopranistka, przez wiele lat związana z Operą Krakowską, która urodziła się w pobliskim Krościenku Wyżnym.
           Gospodynią wieczoru była pani Małgorzata Busz-Perkins, prezes Krośnieńskiego Towarzystwa Muzycznego. Wywiad z panią Zofią Foltą-Jabłońską przeplatany był archiwalnymi nagraniami tej znakomitej artystki.

          Witamy serdecznie Panią w rodzinnych stronach, gdzie zaczęła się Pani muzyczna droga. Proszę nam powiedzieć, kiedy zetknęła się Pani z muzyką pierwszy raz, kiedy podjęła Pani decyzję, że jednak śpiew będzie solą Pani życia?
          - Chcę bardzo serdecznie podziękować pani Małgorzacie za zaproszenie mnie na spotkanie z Państwem w moim kochanym Krośnie. Jest to dla mnie wielka przyjemność i zaszczyt.
Piękne i urokliwe Krościenko Wyżne, przez które wije się rzeka Wisłok z brzegami porośniętymi wikliną, to moje miejsce rodzinne, równie bliskie sercu, jak Krosno.
          W rodzinnym domu często rozbrzmiewała muzyka, bo cała moja rodzina była utalentowana muzycznie. Rodzice i rodzeństwo mieli piękne głosy, a tradycja śpiewania była codziennością. Tak było nie tylko w moim domu, wystarczyło posłuchać pięknego śpiewu Krościeniaków w kościele. Od dzieciństwa kochałam śpiew i szybko odkryłam, że mam duże możliwości głosowe. Wspaniała, szlachetna, z wielkim poświęceniem idea pana Tadeusz Jaworskiego, kierownika Szkoły w Krościenku Wyżnym, stworzenia orkiestry szkolnej, przyciągnęła wielu utalentowanych muzycznie uczniów. Szczęśliwie znalazłam się wśród nich – szczęśliwie, ponieważ to pośrednio wpłynęło na dalsze moje losy i moją karierę artystyczną.
          Pan Tadeusz Jaworski zbierał nas grupami w klasach, uczył nut i gry na instrumentach. Moim instrumentem były skrzypce. Kiedy osiągnęliśmy już pewien poziom umiejętności gry na instrumentach, szybko powstał zespół orkiestrowy, niemalże symfoniczny, bo składał się z instrumentów smyczkowych, dętych, perkusji i fortepianu. Za moich czasów byłam jedyną dziewczynką w orkiestrze.
Próby odbywały się o różnych porach, najczęściej wieczorem, nieraz trwały do późnych godzin i wtedy dostawaliśmy bułki ze smalcem, przygotowane przez małżonkę pana Jaworskiego.
Takie to były czasy.
          Zaczęliśmy osiągać pewne sukcesy na koncertach, eliminacjach szkolnych, konkursach. Często następstwem były koncerty, m.in. w Krośnie, Krakowie i aż w Warszawie.
Orkiestra wzbudzała wielkie zaciekawienie. Zainteresowała się nią również Polska Kronika Filmowa, która nakręciła krótki film o naszym zespole szkolnym i był on wyświetlany w kronice przed każdym filmem w kinach całej Polski.Jako jedyna dziewczynka grająca w orkiestrze, zostałam zauważona i wymieniona z imienia, i nazwiska.

          Należy podkreślić, że to wszystko się działo w czasie, kiedy była Pani uczennicą szkoły podstawowej, co było dalej?
           - Po ukończeniu Szkoły Podstawowej w Krościenku Wyżnym wyjechałam do Krakowa, aby tam uczyć się w Liceum Muzycznym, a po maturze rozpoczęłam profesjonalne kształcenie głosu w Szkole Muzycznej II stopnia w Krakowie, w klasie prof. Erazmy Janowicz-Kopaczyńskiej, byłej primadonny Opery Lwowskiej, która uchodziła za jedną z najlepszych pedagogów sztuki wokalnej.
W tym czasie występowałam też jako solistka ze szkolnym Zespołem Muzyki Dawnej. Koncertowaliśmy w Krakowie i również za granicą, m.in. w Wiedniu i Linzu. W tych koncertach skrzypkiem-solistą był nieodżałowany Zbigniew Wodecki.
          Po dyplomie z wyróżnieniem otrzymałam angaż solistki w Operze Krakowskiej od Dyrektora Kazimierza Korda, jednego z najwybitniejszych polskich dyrygentów, który odnosił również wielkie sukcesy w operach europejskich, a także w Metropolitan Opera w Nowym Jorku.

          Chcę powiedzieć, że miałam ogromną przyjemność podziwiać i oklaskiwać Panią Zofię Foltę-Jabłońską w Operze Krakowskiej w tytułowej roli Carmen Georges’a Bizeta oraz w roli księżniczki Eboli w operze „Don Carlos” Giuseppe Verdiego. Były to wspaniałe kreacje. Byłam wtedy na studiach i jak tylko udało się nam zdobyć bilety, to chodziliśmy na spektakle do Opery Krakowskiej.
Proszę nam opowiedzieć, jak przebiegała Pani działalność artystyczna.
           - Zadebiutowałam w premierze opery „Borys Godunow” w roli Fiodora. W ciągu 35 lat mojej kariery artystycznej występowałam w kilkudziesięciu premierach w Operze Krakowskiej, m.in. we wspomnianych rolach: księżniczki Eboli w operze „Don Carlos” Giuseppe Verdiego i Carmen w „Carmen” Georges’a Bizeta, a także w rolach: Jadwigi w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki, Suzuki w „Madam Butterfly” Giacomo Pucciniego, Cherubina w „Weselu Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta, Olgi w „Eugeniuszu Onieginie” Piotra Czajkowskiego oraz Cześnikowej w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki.
          Występowałam również w tytułowej roli Carmen w Teatrze Wielkim w Łodzi i w Teatrze Wielkim w Warszawie.Brałam także udział w licznych koncertach organizowanych przez Filharmonię Krakowską i Filharmonię Kielecką.
          W ramach tournée Opery Krakowskiej śpiewałam jako solistka w teatrach operowych w Niemczech, Włoszech, Holandii, Szwajcarii, Belgii i Austrii. W czasie występów we Włoszech nasz zespół operowy miał spotkanie i koncert dla Papieża Jana Pawła II, przebywającego wówczas w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Było to dla nas wielkie wydarzenie.
Miałam zaszczyt występować z wieloma artystami, m.in. z Jadwigą Romańską, Jadwigą Gadulanką, Wiesławem Ochmanem, Bogdanem Paprockim i Kazimierzem Pustelakiem.
           W 1977 roku otrzymałam stypendium rządu włoskiego w Accademia Musicale Chigiana w Sienie, gdzie zdobywali mistrzostwo w sztuce wokalnej śpiewacy z całego świata. Brała też udział w koncertach organizowanych przez tę Accademię.
          Po zakończeniu kariery zawodowej działam społecznie w Zarządzie Głównym Związku Artystów Scen Polskich w Warszawie i w Krakowie.

          Pragnę dodać, że pani Zofia Folta-Jabłońska otrzymała wiele nagród za swoją wspaniałą działalność artystyczną i za działalność społeczną. Związek Artystów Scen Polskich uhonorował panią Zofię najwyższą nagrodą - statuetką ARIONA. Artystka została również odznaczona: ”Złotym Krzyżem Zasługi”, Złotą Odznaką „Za pracę Społeczną dla Miasta Krakowa” oraz „Zasłużony Działacz Kultury”, a w tym roku otrzymała najwyższe odznaczenie dla człowieka kultury, Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. O takiej nagrodzie każdy artysta marzy. Gratulujemy serdecznie i dziękujemy Pani za ten wkład w polską kulturę. (Oklaski).

Z panią Zofią Foltą- Jabłońską rozmawiała pani Małgorzata Busz-Perkins, prezes Krośnieńskiego Towarzystwa Muzycznego.

          Ta rozmowa była ilustrowana archiwalnymi nagraniami Artystki. Wieczór rozpoczął duet Carmen i Don Jose z II aktu opery „Carmen”, który z towarzyszeniem Orkiestry Opery Krakowskiej śpiewali Zofia Folta-Jabłońska – mezzosopran i Wiesław Ochman – tenor. Później kolejno zabrzmiały:
- recytatyw i aria Czarownicy z opery „Dydona i Eneasz” Henry Purcell’a;
- aria Orfeusza „Che faro... z opery „Orfeusz i Eurydyka” Christopha Willibalda Glucka;
- aria księżniczkli Eboli „O don fatale” z opery „Don Carlos” Giuseppe Verdiego - ta aria została nagrana z towarzyszeniem fortepianu, na którym grała Krystyna Waldek.
           Organizatorzy przygotowali także krótki koncert złożony arii mezzosopranowych, z towarzyszeniem pianistki z Tarnowa Katarzyny Leśniak-Skóry, która zasiadała przy zabytkowym fortepianie z czasów Chopina, wyprodukowanym przez firmę Pleyel.
           Rozpoczęły go dwie pieśni w wykonaniu Marleny Rygiel, studentki II roku Akademii Muzycznej w Łodzi na Wydziale Wokalno -Aktorskim w klasie śpiewu prof. Urszuli Kryger. Wysłuchaliśmy w interpretacji Marleny Rygiel pieśni Piotra Czajkowskiego „Niet, tolko tot, kto znał” oraz „À Chloris” Reynaldo Hahna.
           Później przyszedł czas na arie: Małgorzata Busz-Perkins wykonała arię Dalili z opery „Samson i Dalila” Camila Saint-Saënsa i arię Auceny z opery „Trubadur” Giuseppe Verdiego, zaś Katarzynę Plewniak oklaskiwaliśmy w pieśni o Willi z operetki „Wesoła wdówka” Franza Lehara oraz Caro mio ben Giuseppe Giordani’ego.
           Publiczność gorącymi oklaskami nagradzała występy na żywo, ale najgorętsza, najdłuższa była owacja po wysłuchaniu kolejnego nagrania z płyty w wykonaniu Zofii Folty-Jabłońskiej, a była to Habanera z opery „Carmen” Georges’a Bizeta. To było podziękowanie dla pani Zofii Folty-Jabłońskiej za ciekawe wspomnienia i mistrzowskie nagrania oraz za spotkanie.
            Ja chcę jeszcze gorąco podziękować za zaproszenie, świetnie zorganizowany wieczór i za współpracę Krośnieńskiemu Towarzystwu Muzycznemu oraz pracownikom Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.

Zofia Stopińska

„Muzyczne krajobrazy” - Recital Alicji Płonki

             „Żyłam sztuką, żyłam miłością” – tę wspaniałą arię Toski z opery „Tosca” G. Pucciniego z wielkim uczuciem śpiewała podczas recitalu w rzeszowskim ratuszu dr Alicja Płonka, znakomita śpiewaczka i pedagog śpiewu solowego, absolwentka Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie prof. Adam Szybowskiego i prof. Moniki Swarowskiej-Walawskiej.
            W niedzielny wieczór 19 października 2019 roku, w koncercie zorganizowanym przez Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską pod honorowym patronatem prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, w znakomitej akustyce zabytkowej sali posiedzeń rzeszowskiego ratusza cudownie brzmiały czarowne dźwięki natchnionych fraz głębokich, nastrojowych pieśni i arii Ch.W. Glucka, R. Schumanna, C. Debussy’ego, P. Czajkowskiego, G. Verdiego, G. Pucciniego, M. Karłowicza, A. Dvořaka, R Leoncavalla, F. Obradosa. Artystka urzekła licznie zgromadzoną publiczność pięknem śpiewu, głębią fraz, wyczuciem stylów prezentowanych utworów, znakomitą dykcją, oszczędną interpretacją aktorską, wbudzając u słuchaczy głębokie wzruszenia i szczery podziw.
             W recitalu wystąpił także absolwent klasy śpiewu solowego dr Alicji Płonki w Szkole Muzycznej II stopnia w Tarnowie Grzegorz Rubacha – tenor, obecnie student I roku Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach, który nośnym dźwiękiem o wyrównanych rejestrach z wielką starannością zaśpiewał arię starowłoską F. Durante pt. „Danza, danza fanciulla” (Tańcz, tańcz dziewczyno) i przesyconą głębokim liryzmem pieśń M. Karłowicza pt. „Zasmuconej”.
              Na koniec artystka i jej uczeń w scenicznym opracowaniu, z artystycznym rozmachem zaśpiewali duet Lia San i Ferrego „Myszka” z operetki P. Abrahama pt. „Wiktoria i jej huzar”. Rozbawiona publiczność nie chciała wypuścić solistów z ratuszowej sceny. Toteż na bis dr Alicja Płonka ż wielką werwą zaśpiewała transkrypcję pieśni hiszpańskiej J. Nin pt. „El vito”.
              Artystom towarzyszył przy fortepianie Sławomir Kokosza, absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie, kameralista i pedagog, starając się wydobyć z niemłodego już instrumentu w sali posiedzeń rzeszowskiego ratusza najpiękniejsze dźwięki i frazy, jakie tylko były możliwe.
              Mienił się ten niezwykły koncert różnymi barwami muzycznych krajobrazów. Towarzyszyły mu strofy poezji K.I. Gałczyńskiego, Ewy Korczyńskiej i niżej podpisanego, a także myśli o muzyce C. Debussy’ego, jak choćby ta, którą cytuję.
              „Tylko muzyka jest w stanie wywoływać fantastyczne krajobrazy, połączyć świat rzeczywisty z urojonym, zapanować nad tajemniczą poecją nocy, nad tysiącem utajonych szmerów liści muskanych promieniami księżyca.”
               Recital dr Alicji Płonki i jej ucznia Grzegorza Rubachy z towarzyszeniem fortepianowym Sławomira Kokoszy w rzeszowskim ratuszu na długo pozostanie w naszej pamięci.

Andrzej Szypuła

Recital Kai Danczowskiej zakończy III Rzeszowską Jesień Muzyczną

          Wielką ucztę muzyczną przygotowali na ostatni weekend października organizatorzy III Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, czyli Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów. Ostatnie koncerty odbywają się w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.
          Dzisiaj wróciliśmy z fantastycznego koncertu w wykonaniu świetnych polskich instrumentalistów młodszego pokolenia, a byli to: Krzysztof Książek – fortepian, Jakub Jakowicz – skrzypce, Maria Sławek – skrzypce, Katarzyna Budnik – altówka i Bartosz Koziak – wiolonczela.
          Wieczór rozpoczął Kwartet fortepianowy a-moll Nicht zu schnell – Gustawa Mahlera z Jakubem Jakowiczem w roli skrzypka. Środkowe ogniwo tworzyła mało znana Fantazja na kwartet fortepianowy Franka Bridge’a – tym razem na skrzypcach grała Maria Sławek, a koroną wieczoru był przepiękny, rewelacyjnie wykonany Kwintet fortepianowy f-moll op. 34 Johannesa Brahmsa. Ten koncert na długo pozostanie w naszej pamięci.

III Rzeszowską Jesień Muzyczną zakończy recital jednej z najwybitniejszych polskich skrzypaczek Kai Danczowskiej, a przy fortepianie zasiądzie Jej córka Justyna Danczowska.
          Na program złożą się: Partita Grażyny Bacewicz (w tym roku przypada 50 rocznica śmierci tej wybitnej polskiej kompozytorki), Sonata na skrzypce i fortepian amerykańskiego kompozytora Philipa Glass’a oraz równie interesująca Sonata na skrzypce i fortepian Fazila Say’a, tureckiego kompozytora muzyki klasycznej j filmowej.
           Koncert finałowy rozpocznie się jutro – 27 października 2019r. o godz. 16:00 w Sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskiego.
Wstęp na koncert jest wolny.

Od współczesności do baroku - muzyka polska i włoska przez cztery pory roku

          25 października 2019 roku doskonały wieczór w Filharmonii Podkarpackiej za sprawą Polish Art Philharmonic i występującego w podwójnej roli: dyrygenta i solisty - skrzypka Michaela Maciaszczyka.
          Motto programu "Od współczesności do baroku - muzyka polska i włoska przez cztery pory roku" mówiło samo za siebie.
Usłyszeliśmy kolejno:
Piotra Mossa - "Elan na smyczki",
Stanisława Moryty - "Cztery utwory w polskim stylu",
Mieczysława Karłowicza - "Serenadę na orkiestrę smyczkową op.2" a po przerwie, w wykonaniu Michaela Maciaszczyka oraz Zespołu - "Cztery pory roku" Antonia Vivaldiego.
          Zarówno Skrzypek jak i młodzi muzycy Polish Art Philharmonic w pełni zasłużyli na zgotowaną im przez rzeszowskich melomanów owację.
W podzięce Muzycy na bis ofiarowali III część koncertu skrzypcowego a - moll Jana Sebastiana Bacha.

Tadeusz Stopiński

„Stanisław Moniuszko i jego muzyka”

Koncert Chóru Uniwersytetu Rzeszowskiego

           „Kozak”, „Przylecieli sokołowie”, „Kum i kuma”, to niektóre z pieśni Stanisława Moniuszki ze „Śpiewników domowych” w świetnym wykonaniu Chóru Instytutu Sztuk Muzycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego pod wprawną dyrekcją Bożeny Stasiowskiej-Chrobak podczas koncertu 23 października 2019 r. w rzeszowskim ratuszu. Znakomicie wypadli soliści: Dagmara Moskwa – sopran i Jakub Trałka – bas, z wielką starannością oddając uroki i tajemnice interpretacyjne pieśni naszego wspaniałego kompozytora muzyki polskiej. Chórowi i solistom towarzyszyła przy fortepianie Gabriela Pisiak, słowo głosił niżej podpisany, cytując listy S. Moniuszki do ukochanej żony. O programie koncertu i działalności Chóru mówił Kajetan Hendzel. Portret najznakomitszego, obok F. Chopina, kompozytora muzyki polskiej Stanisława Moniuszki towarzyszył całemu spotkaniu, dodając nastroju lirycznym, nostalgicznym, ale i skocznym i żartobliwym pieśniom wyrosłym z polskiej tradycji narodowej. Koncert zorganizował Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską, patronat honorowy objął prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, dofinasowało Miasto Rzeszów.
          Czarowny to był wieczór. W Roku Moniuszkowskim ukazał całe piękno i urok muzyki S. Moniuszki, jej ponadczasową wartość dla nas i przyszłych pokoleń. „A to, co jest narodowe, krajowe, miejscowe, co jest echem dziecinnych naszych przypomnień, nigdy mieszkańcom ziemi, na której się urodzili i wyrośli, podobać się nie przestanie” - pisał o swoich „Śpiewnikach domowych” sam kompozytor. Warto dodać, iż w tym roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie miał miejsce I Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki, stając się ambitną prezentacją twórczości kompozytorów polskich. Konkurs odbywać się będzie w Rzeszowie co dwa lata.
           Chór Uniwersytetu Rzeszowskiego przy wypełnionej po brzegi sali posiedzeń rzeszowskiego ratusza śpiewał z wielką pasją i oddaniem, świetną emisją głosu, czarował ciekawymi interpetacjami, szlachetnym brzmieniem, precyzyjnie realizowanymi zamysłami pani dyrygent. Młodość, radość, muzyka – te trzy dyspozycje połączone razem zachwyciły ratuszową publiczność, która ze wzruszeniem i entuzjazmem nagradzała artystów rzęsistymi oklaskami. Nie obyło się bez bisu.
            W działalności Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” radzi widzimy solistów i zespoły muzyczne z Rzeszowa i Podkarpacia. To one nadają smak i ton naszej regionalnej kultury muzycznej, prezentując swoje bogate możliwości i umiejętności także w kraju i za granicą. Otaczajmy je szczególną troską i życzliwością, by radowały nasze oczy i uszy nie tylko na jesienne dni.

Andrzej Szypuła

Perła belcanta


Norma” Vincenzo Belliniego w Operze Krakowskiej

            „Wszyscy geniusze umierają młodo” – mówił o Bellinim poeta Heine. Ten romantyczny mistrz włoskiego bel canta żył tylko 34 lata. To jedną z bellinowskich arii śpiewała w Paryżu Delfina Potocka przy konającym Chopinie, na jego prośbę. Znawcy twierdzą, że to właśnie śpiewne bellinowskie frazy inspirowały chopinowskie nokturny. Obaj mistrzowie muzycznego romatyzmu znali się osobiście i bardzo cenili.
            Bellini napisał „Normę” w okresie swojego pobytu we Francji (premiera w La Scali w 1831 roku), nawiązując do heroicznego nurtu opery francuskiej. Powstało dzieło pełne dramatyzmu, ale i najeżone sporymi trudnościami technicznymi, uzasadnionymi wszakże zamysłem twórczym kompozytora. Miłość, duma, zdrada, niewola, namiętność, żądza władzy, zazdrość, zemsta, tragizm, przekleństwo, zły los, katastrofizm, beznadziejność ludzkich wyborów, sprzeczność ludzkiej natury, rozpacz i ból – wszystko to znajduje w „Normie” swoją artykulację, głęboką i wzruszającą, zmuszającą widza i słuchacza do refleksji filozoficznej natury.
            Opera Krakowska zdaje się obecnie egzystować w świetnym okresie swej artystycznej działalności. Bez zbędnych nowinek, udziwień, pseudounowocześnień mających rzekomo zachęcać współczesnego widza do odwiedzenia tego przybytku sztuki, proponuje klasyczne interpretacje, z pełnym szacunkiem dla partytury, libretta, przy oszczędnej, ale i pełnej wyrazu scenografii, przemawiając do wyobraźni odbiorcy tym, co w teatrze muzycznym najważniejsze – słowem i dźwiękiem, ujętych w formę dzieł sztuki przez niepowtarzalnych mistrzów. Stąd ponadczasowa siła takich dzieł, jak „Norma” Belliniego, która zapisała się złotymi zgłoskami w dziejach opery.
           Wybrałem się do Opery Krakowskiej na dziesiąty spektakl „Normy” 29 września 2019 roku, blisko dwa lata od premiery, która miała miejsce 27 października 2017 roku. Obsada znakomita! Karina Skrzeszewska jako Norma, Paolio Lardizzone jak Pollione, Agnieszka Cząstka-Niezgódka jako Adalgisa, Szymon Kobyliński jako Oroveso, Agata Dembska-Kornaga jako Clotilde, Jarosław Bielecki jako Flavio, Piotr Kutnik i Bartłomiej Litwa jako synowie Normy. Oczywiście, niezawodna Orkiestra, Chór i Balet, wszystko pod wprawną ręką Tomasza Tokarczyka.
            Mówią o „Normie”, że jest perłą belcanta. Ale ten piękny śpiew, wraz z całym zamysłem dramatycznym dzieła, u Belliniego sięga boskich tajemnic sztuki, która, jak pisał Zygmunt Mycielski, jest „światem zmysłów i ducha”. Czyż nie jest ona, sztuka, zwierciadłem, w którym przegląda się człowieczy los? Jakie znaleźć środki wyrazu, by przemówiły do skomplikowanej ludzkiej natury? Muszą spotkać się razem – kompozytor, reżyser, artyści, by znaleźć estetyczną nić porozumienia, by odpowiedzieć sobie na pytanie – o czym będzie ta opowieść i jakimi środkami ma przemówić do widzów i słuchaczy, którzy także chcą być współtwórcami wydarzenia.
            Twórca wizji całości „Normy”, reżyser Laco Adamik wielokrotnie podkreśla, że teatr operowy ma te same zadania, co teatr dramatyczny – mamy przeżywać losy bohaterów, identyfikować się z nimi. Dramat wyrażony przez słowo i muzykę – nic dodać, nic ująć. Od czasów greckich tragedii człowiek w życiu i na scenie tak samo cierpi, cieszy się, zastanawia nad sensem swego istnienia. Ten skupiony, nostalgiczny teatr podkreślają scenografie Barbary Kędzierskiej, surowe, często symboliczne, wydobywające z nas, odbiorców, duchowe refleksje o prawdziwej ludzkiej naturze, pełnej niepokoju i sprzeczności, beznadziei i nadziei...
          Sztuka jest łaską chwili – pisał w zeszytach konwersacyjnych Ludwig van Beethoven. Myślę o tym, gdy słucham i oglądam krakowską „Normę” Vincenza Belliniego.

Andrzej Szypuła

Wspaniały wieczór w Filharmonii Podkarpackiej

18 października 2019 odbył się wspaniały wieczór w Filharmonii Podkarpackiej. Na sukces złożyły się: doskonale dobrany program, Orkiestra, Trio Śląskie no i doskonały dyrygent.
Usłyszeliśmy kolejno:
Uwerturę charakterystyczną op. 27 "W Tatrach" Władysława Żeleńskiego,
Trio na klarnet, waltornię, fortepian i orkiestrę smyczkową Mikołaja Góreckiego,
a po przerwie fragmenty poematu symfonicznego z cyklu "Moja Ojczyzna" Bedřicha Smetany - "Wyszahrad", "Wełtawa" i "Szarka".
Uwertura "W Tatrach" op.27 / pierwotnie nosząca tytuł "Fantazja pasterska" / uznawana jest za najcenniejsze i najbardziej reprezentacyjne dzieło orkiestrowe Władysława Żeleńskiego.Podczas piątkowego wieczoru zabrzmiała wspaniale.
Trio Śląskie w składzie: Roman Widaszek - klarnet, Tadeusz Tomaszewski - waltornia oraz Joanna Domańska - fortepian z towarzyszeniem Kameralnej Orkiestry Smyczkowej Filharmonii Podkarpackiej pod batutą dyrygenta Charles'a Olivieri - Munroe wykonało specjalnie skomponowane dla tego Zespoł przez Mikołaja Góreckiego " Trio concerto na klarnet, waltornię, fortepian i orkiestrę smyczkową" .
Zespołowi temu swe utwory dedykują współcześni kompozytorzy m.in Maciej Małecki, Sławomir Czarnecki, Oskar Prados. Trio koncertuje w roli solistów ze znakomitymi orkiestrami w kraju jak i poza jego granicami. W Rzeszowie zachwycili publiczność wspaniałą grą i cudownym brzmieniem instrumentów.
A po przerwie "Wyszehrad", "Wełtawa" oraz "Szarka" Bedřicha Smetany.
Na sukces wieczoru bez wątpienia największy wpływ miał Charles Olivieri - Munroe, urodzony na Malcie, dorastał w Kanadzie, gdzie studiował fortepian w Królewskim Konserwatorium Muzycznym i na Uniwersytecie w Toronto. Trzykrotnie wygrane stypendia rządowe, pozwoliły mu na studia dyrygenckie w Akademii Muzycznej im.L. Janačka w Brnie. Pan Olivieri - Munroe jest laureatem licznych międzynarodowych konkursów i nagród.
Prowadził doskonałe Orkiestry niemal na wszystkich kontynentach .Od 2015 roku jest Dyrektorem artystyczny i Głównym Dyrygentem Orkiestry Filharmonii Krakowskiej.
O jego umiejętościach przekonaliśmy się w czasie piątkowego wieczoru. Wszystkie wykonane utwory miały jego znamię.
Szczególnie ciekawa była interpretacja utworów Smetany.
Wszystko było przemyślane i odczuwało się wpływ pobytu dyrygenta w Czechach.
Wieczór bez wątpienia na długo pozostanie w pamięci rzeszowskich melomanów.

Tadeusz Stopiński

XXXVI Przemyska Jesień Muzyczna - bajka muzyczna "Piotruś i wilk"

          12 października 2019r. koncert w ramach XXXVI Przemyskiej Jesieni Muzycznej. Do sali kameralnej siedziby Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu, Pani Magdalena Betleja, Prezes Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu wraz z przyjaciółmi, zaprosiła najmłodszą widownię na wspaniały koncert.

Wykonawcami byli członkowie Kwintetu Dętego Filharmonii Podkarpackiej w składzie:
Rolf Bartkiewicz - flet, kierownictwo artystyczne,
Dariusz Tobiasz - obój,
Robert Mosior - klarnet,
Eugeniusz Haligowski - fagot,
Andrzej Kundys - waltornia oraz zaproszona dodatkowo ;
Ewa Łuczyńska - Kycia - perkusja.
Aranżacji utworu dokonał Krzysztof Ogorzelec a reżyserem i zarazem narratorem był aktor i założyciel teatru S.A.N w Przemyślu - Rafał Paśko.

          W ich wykonaniu młoda widownia wysłuchała "Piotrusia i wilka" op.67 Sergiusza Prokofiewa.Ta niezwykle popularna bajka symfoniczna została skomponowana w 1936 roku na zamówienie Centralnego Domu Dziecka w Moskwie, kierowanego przez Natalię Sac i tam nastąpiło jej prawykonanie 2 maja tego roku.

          Ten z pozoru błahy utwór króluje do dziś na estradach, wychowując kolejne pokolenia przyszłych melomanów. Podoba się nie tylko najmłodszym słuchaczom - także my dorośli w lirycznej i pełnej humoru muzyce Prokofiewa odnajdujemy coś dla siebie.

          W sobotni wieczór działo się wiele. Sala "pękała w szwach". Narracja ilustrowana była animacjami na zainstalowanym ekranie. Były konkursy związane z instrumentami muzycznymi, były wspólne występy dzieci w zorganizowanych przez Panią Ewę Łuczyńską - Kucię dwóch sekcjach perkusyjnych z muzykami Kwintetu, wspólne zdjęcia, no i gorące brawa.

           Ze wzruszeniem przyglądałem się reakcji dzieci, ich opiekunów, rodziców i babć.
Brawo dla organizatorów, brawo dla Pani Prezes Magdaleny Betlei i wszystkich zaangażowanych w organizację tego koncertu członków Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu. Na zakończenie dodam tylko, że Towarzystwo Muzyczne w Przemyślu działa od 1862 roku i jest jednym z najstarszych w Polsce.

Tadeusz Stopiński

Subskrybuj to źródło RSS