festiwale

Inauguracja Festiwalu w Rzeszowskich Świątyniach

Już za tydzień po raz 26. staruje Festiwal "Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej w Katedrze i Kościołach Rzeszowa". Wnętrza rzeszowskich świątyń wypełni znów wspaniała muzyka, na czele z najdoskonalszą polifonią Johanna Sebastiana Bacha!  Sztuka najwyższej próby twórczej.

Organizatorzy zapraszają serdecznie wszystkich miłośników muzycznego sacrum.

Początek 1 lipca o godz. 19;30 w Bazylice Bernardynów, a dzień później - 2 lipca o godz. 20:00 spotykamy się w Katedrze

Orkiestra Smyczkowa NOSPR na inaugurację Festiwalu w Mielcu

Koncert Orkiestry Smyczkowej NOSPR rozpocznie 20. Mielecki Festiwal Muzyczny w niedzielę 25 czerwca o godz. 19:30 w sali widowiskowej SCK w Mielcu. 

W programie koncertu znalazły się: "Karnawał zwierząt" C. Saint - Saens'a, Serenada E. Elgara i Serenada P. Czajkowskiego.

"Orkiestra smyczkowa NOSPR" to unikalny zespół. Powstał w 2016r. z inicjatywy muzyków Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, którzy tworzą największą część zespołu. Członkami grupy są też wykładowcy Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach oraz muzycy związani z Filharmonią Śląską. Orkiestra występuje bez dyrygenta. Zasadniczym aspektem naszego zespołu, odróżniającym go od innych, jest bardziej demokratyczny model pracy. Wszyscy członkowie aktywnie uczestniczą w podejmowaniu ważnych decyzji organizacyjnych i artystycznych. Skrzypkiem prowadzącym zespół od początku jego istnienia jest Koncertmistrz NOSPRu, Rafał Zambrzycki.

Debiut "Orkiestry smyczkowej NOSPR" miał miejsce w Sali Koncertowej NOSPR 31-go marca 2016r.

Agnieszka i Piotr Kopińscy tworzą od 1996 roku duet fortepianowy. W obszarze ich zainteresowań znajduje się muzyka XX-wieczna, a także współczesna – klasyczna, jazzowa oraz szeroko pojęta improwizowana. Oprócz występów w kraju mają za sobą również koncerty w Niemczech, we Francji, na Ukrainie i w USA. W 2000 roku wystąpili z recitalem na dwa fortepiany w Central Washington University oraz poprowadzili masterclass dla studentów tej uczelni. W 2013 roku wydali płytę CD z własną wersją na dwa fortepiany i zespół perkusyjny Pietruszki i Święta wiosny Igora Strawińskiego. Na płycie, która była przypomnieniem Święta w stulecie jego premiery wystąpili również muzycy NOSPR: Piotr Połaniecki i Michał Żymełka.

Agnieszka kopińska

Pianistka, absolwentka Akademii Muzycznej w Katowicach. W roku 2011 uzyskała tytuł doktora sztuki w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Prowadzi działalność koncertową solistyczną oraz kameralną w Polsce i za granicą (USA, Francja, Niemcy, Czechy, Ukraina). Dokonała nagrania płytowego kompletu dzieł Witolda Lutosławskiego na fortepian solo (wraz z Sonatą z 1934 r.), jego wszystkich kompozycji na fortepian w składzie kameralnym, a także – z solistką Ewą Biegas – 20 kolęd oraz cyklu pieśni Chantefleurs et chantefables. Jest autorką publikacji Fortepian w twórczości Witolda Lutosławskiego. Rola czynnika percepcyjnego w interpretacji wykonawczej.

Interesują ją zwłaszcza wykonawstwo muzyki dwudziestowiecznej i współczesnej oraz tematyka percepcji muzycznej w aspekcie teoretycznym i praktycznym.

 

Piotr Kopiński

Pianista, absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach i Ecole Normale de Musique w Paryżu (dyplom z wyróżnieniem). Dwukrotny stypendysta Towarzystwa im. F. Chopina w Warszawie (1991, 1993) oraz rządu francuskiego (1994–1995 i 2002–2003), a także Comité du A. Roussel (1995–1996). W roku 2007 obronił pracę doktorską w Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie obecnie pracuje jako wykładowca w Instytucie Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Jako solista i kameralista, a także etatowy pianista NOSPR, występował w niemal wszystkich krajach Europy, Libanie i USA.

Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach

spełnia rolę ambasadora polskiej kultury na międzynarodowej scenie muzycznej. Orkiestra współpracowała z wieloma najwybitniejszymi kompozytorami drugiej połowy XX wieku – m.in. z Witoldem Lutosławskim, Henrykiem Mikołajem Góreckim i Krzysztofem Pendereckim, prezentując pierwsze wykonania ich dzieł.

NOSPR niedawno obchodził swoje 80. urodziny.

Koncertuje na całym świecie, ma na swoim koncie współpracę z takimi sławami jak: Martha Argerich, Leonard Bernstein, Placido Domingo, Barbara Hendricks, Witold Lutosławski, Garrick Ohlsson, Krzysztof Penderecki, Mścisław Rostropowicz, Artur Rubinstein, Isaac Stern, czy Krystian Zimerman.

órcą zespołu był Grzegorz Fitelberg. Zespół powstał w 1935 r. w Warszawie i do wybuchu II wojny światowej prowadził go Grzegorz Fitelberg. W 1945 r. orkiestrę reaktywował w Katowicach Witold Rowicki. W 1947 r. dyrekcję artystyczną objął ponownie Fitelberg. Po jego śmierci (1953) zespołem kierowali kolejno: Jan Krenz, Bohdan Wodiczko, Kazimierz Kord, Tadeusz Strugała, Jerzy Maksymiuk, Stanisław Wisłocki, Jacek Kaspszyk, Antoni Wit, Gabriel Chmura, ponownie Jacek Kaspszyk. We wrześniu 2000 r. dyrektorem naczelnym i programowym została Joanna Wnuk-Nazarowa. Pierwszym dyrygentem gościnnym NOSPR jest Stanisław Skrowaczewski, dyrygentem honorowym – Jan Krenz. W sierpniu 2012 r. funkcję dyrektora artystycznego i pierwszego dyrygenta objął Alexander Liebreich.

Oprócz nagrań archiwalnych dla Polskiego Radia orkiestra zrealizowała ponad 200 płyt CD dla wielu renomowanych wytwórni, m.in. Decca, EMI, Philips, Chandos, Naxos. Za dokonania fonograficzne zespół został wyróżniony licznymi nagrodami, m.in. Diapason d’Or, Grand Prix du Disque de la Nouvelle Académie du Disque, Cannes Classical Award, Midem Classical Award. Wraz z NOSPR występowało wielu znakomitych dyrygentów i solistów. Zespół koncertował niemal we wszystkich krajach Europy, w obu Amerykach, a także w Japonii, Chinach, Korei, Australii, Nowej Zelandii i krajach Zatoki Perskiej.

W ostatnich latach orkiestra zrealizowała szereg projektów, które spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony międzynarodowej krytyki, m.in. Maraton twórczości Góreckiego, Pociąg do muzyki Kilara,Muzyczna podróż morska. Od 2005 r. NOSPR jest organizatorem biennale – Festiwalu Prawykonań Polska Muzyka Najnowsza.

1 października 2014 r. NOSPR zainaugurowała działalność artystyczną w nowej siedzibie. Autorem projektu budynku jest Konior Studio z Katowic, a koncepcję akustyczną sali opracowała firma Nagata Acoustics.

W sezonie 2015/2016 orkiestra obchodziła jubileusz 80-lecia istnienia

Począwszy od sezonu artystycznego 2014/2015 w ramach dużego zespołu symfonicznego wydzielił się zespół kameralny "Orkiestra Smyczkowa NOSPR", składająca się z czołowych muzyków orkiestry oraz zaproszonych wybitnych instrumentalistów.

Muzyka organowa i kameralna w świątyniach Rzeszowa

 W tym roku w lipcu i sierpniu po raz 26.  odbędzie się Festiwal "Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej w Katedrze i Kościołach Rzeszowa", któremu będzie towarzyszył cykl "Muzyka organowa w Jarosławskim Opactwie". Ten znany już dobrze podkarpackiej publiczności Festiwal wpisze się w trwające obchody 25-lecia utworzenia Diecezji Rzeszowskiej. Zaplanowanych zostało 8 koncertów w rzeszowskich kościołach: katedra, bazylika Bernardynów, św. Krzyża oraz Wniebowzięcia NMP w Zalesiu. Ponadto na 4 koncerty organizatorzy zaproszą do Jarosławskiego Opactwa i po raz pierwszy na dwa koncerty do bazyliki Jezuitów w Starej Wsi, gdzie przed dwoma laty oddano do użytku koncertowej klasy organy.

Wystąpią wirtuozi organów z Polski i Włoch, którzy w większości nie gościli dotychczas w Rzeszowie. Posłuchać będzie można także tak interesujących połączeń, jak na przykład puzon z organami (z udziałem znakomitego wirtuoza tego instrumentu, koncertmistrza NOSPR Zdzisława Stolarczyka) czy fletnia Pana. Koncert łączący brzmienie fletni Pana z organami i prezentujący poza muzyką klasyczną także utwory filmowe a nawet sztukę folkową, został zaprogramowany w festiwalowym cyklu na specjalne życzenie publiczności, którą przed kilku laty zachwycił znakomity wirtuoz tego instrumentu Dumitru Harea z Mołdawii, przyjaciel legendarnego George Zamfira. Wnętrza rzeszowskich świątyń wypełni także monumentalna muzyka chóralna, lecz także kameralne kompozycje wokalne, podobnie jak muzyka organowa związane trwale z przestrzenią sakralną.

Festiwalowe koncerty staną się dla rzeszowskiej dla rzeszowskich i podkarpackich melomanów ponownie okazją do obcowania z muzyką najwyższej próby twórczej i wykonawczej, przede wszystkim z dziełami największego geniusza w dziejach muzyki Jana Sebastiana Bacha, jego rówieśnika nie mniej znanego Jerzego Fryderyka Haendla i wspaniałej barokowej polifonii. Nie zabraknie także pełnej rozmachu sztuki wielkich romantyków, a także dzieł sięgających swoja historią czasów średniowiecza.

Dyrektor Festiwalu Marek Stefański

Pierwsze koncerty w Rzeszowie odbędą się:

1 lipca (sobota) godz. 19:30 w Bazylice Bernardynów  ; wykonawcy: Marek Stefański - organy, Zdzisław Stolarczyk - puzon

2 lipca (niedziela) godz. 20:00 w Katedrze ; wykonawcy: Marek Stefański - organy, Dumitru Harea (Rumunia) - fletnia Pana, Chór Chłopięco-Męski Pueri Cantores Resovienses, Marcin Florczak - dyrygent

Pierwszy koncert w Jarosławskim Opactwie odbędzie się 8 lipca (sobota) godz. 18:00 

Pierwszy koncert w Bazylice Jezuitów w Starej Wsi odbędzie się 9 lipca (niedziela) godz. 18:00

Organizator: Parafia katedralna w Rzeszowie ; Współpraca: Ośrodek Kultury i Formacji Chrześcijańskiej w Jarosławiu, Kolegium Ojców Jezuitów w Starej Wsi

Dofinansowano ze środków Gminy Miejskiej Rzeszów i ze środków Województwa Podkarpackiego

Sponsorzy: Elektromontaż Rzeszów SA, Watkem

Patronat medialny: Radio Rzeszów, Radio Via, Klasyka na Podkarpaciu

WSTĘP NA KONCERTY WOLNY

Wywiad przed Finałem Festiwalu w Łańcucie

Zofia Stopińska : Miło mi, że przed koncertem finałowym 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie mogę rozmawiać z panem Bartoszem MichałowskimSzefem Chóru Filharmonii Narodowej. Od stycznia bieżącego roku kieruje Pan tym najważniejszym polskim chórem.

Bartosz Michałowski : Bez wątpienia, Chór Filharmonii Narodowej jest najważniejszym polskim chórem, uznawanym zarazem za jeden z najlepszych na świecie. Podejmując  współpracę z tak utytułowanym zespołem, byłem świadomy oczekiwań Dyrekcji Filharmonii i Artystów Chóru, którzy liczyli na to, że w życiu Chóru wydarzy się coś wyjątkowego, a przede wszystkim, że uda nam się nawiązać ze sobą dobry kontakt. Po pięciu miesiącach mogę powiedzieć, że na pewno znaleźliśmy wspólny język, pracujemy bardzo efektywnie, a zarazem w znakomitej atmosferze. Śpiewacy oceniają ten czas podobnie. Sądzę, że przez te kilka miesięcy udało nam się już wiele osiągnąć: wprowadziliśmy nowy styl codziennej pracy, intensywnie pracujemy nad brzmieniem zespołu, które chciałbym ukształtować według własnej wizji i wydaje mi się, że zespół tę wizję przyjął - pracuje bowiem z dużym zaangażowaniem. Za nami aż 18 świetnie wykonanych koncertów!

Z. S. : Występujecie nie tylko z Orkiestrą Filharmonii Narodowej, ale także a cappella oraz z innymi zespołami.

B. M. : Oczywiście, Chór nie ogranicza się tylko do współpracy ze, skądinąd znakomitą, Orkiestrą Filharmonii Narodowej. Zespół współpracuje z różnymi orkiestrami w Polsce i poza granicami kraju. Znakomicie sprawdza się w formach oratoryjnych, ale także jako zespół… operowy. Swego czasu z wielkim powodzeniem brał udział w spektaklach w słynnej mediolańskiej La Scali. Jest to Chór o bogatej tradycji, oczywiście nie stroniący od śpiewania z mniejszymi zespołami instrumentalnymi, z akompaniamentem organów, fortepianu czy też po prostu a cappella, co w przypadku zespołu dużego, złożonego z solistycznych osobowości, jest nie lada wyzwaniem. Nieco inaczej wykonuje się wielkie formy, w inny zaś sposób podchodzi do bardzo subtelnego wykonawstwa muzyki a cappella, które wymaga szalonej precyzji i więcej niż dobrego kontaktu z dyrygentem. Na szczęście Zespół tworzą znakomici śpiewacy, którzy nie boją się jakichkolwiek wyzwań.

Z. S. : Pochodzi Pan z Poznania i tam, będąc dzieckiem zaczął Pan śpiewać w słynnym chórze „Poznańskie Słowiki”.

B. M. : Jestem wychowankiem prof. Stefana Stuligrosza, zaczynałem śpiewać w Jego chórze, kiedy miałem osiem lat. Szybko zostałem solistą, wykonującym przeróżne partie sopranowe, później, po krótkiej przerwie, pełniłem tę rolę jako baryton, aż wreszcie Profesor uznał, że zostanę Jego asystentem a w przyszłości następcą. Przez siedem lat dyrygowałem tym znakomitym chórem podczas licznych koncertów i, oczywiście, niezliczonych prób, aż wreszcie, w 2005 roku założyłem własny kameralny zespół, który prowadzę do dziś. Jest to Poznański Chór Kameralny, który przez ostatnie 12 lat osiągnął naprawdę wiele, będąc, bądź co bądź, zespołem amatorskim, pracującym jednak w bardzo profesjonalny sposób. Świadczą o tym zdobyte nagrody, stała współpraca z orkiestrami filharmonicznymi i zaproszenia na prestiżowe festiwale. Miałem szczęście doświadczyć bardzo różnych oblicz chóralistyki - od wspaniałego chóru prof. Stuligrosza, naznaczonego Jego niezwykłą osobowością, gdyż był to artysta jedyny w swoim rodzaju, człowiek, który zaszczepił we mnie miłość do muzyki i podzielił się ze mną swą wyjątkową wrażliwością muzyczną, po kameralistykę z moim poznańskim zespołem, który stworzyłem i ukształtowałem od podstaw. Wydaje mi się, że to procentuje w tej chwili, gdy do powierzonego mi Chóru Filharmonii Narodowej mogę podejść w wyjątkowy sposób – zarówno jako do zespołu typowo filharmonicznego , który ma ważne, doniosłe zadania, nierzadko wykonuje naprawdę potężne dzieła, jak i do zespołu, który powinien potrafić śpiewać bardzo giętko, niejako kameralnie – co przydaje się zwłaszcza w repertuarze a cappella. Nie tak dawno wykonywaliśmy „Pieśni kurpiowskie” Karola Szymanowskiego – szalenie trudne, zarazem przepiękne, bogate. Muszę powiedzieć, że Chór spisał się znakomicie.

Z. S. : Chór Filharmonii Narodowej ma na swoim koncie także liczne nagrania, są wśród nich także utwory utrwalone po raz pierwszy.

B. M. : Nie ulega wątpliwości, że słuchacze z niecierpliwością oczekują każdego nagrania Chóru Filharmonii Narodowej. Trudno nie wspomnieć o ostatniej płycie z utworami prof. Krzysztofa Pendereckiego „Penderecki Conducts Penderecki”, która otrzymała prestiżową nagrodę Grammy w kategorii „najlepsze wykonanie chóralne”. Zespół został w ten sposób wyróżniony i zasłużenie doceniony. A mówiąc o nagraniach, trzeba podkreślić, że wymagają one od wykonawców wielkiej precyzji. Mikrofony są bezwzględne i wychwycą każdy problem intonacyjny, każdą niedokładność, czy nie do końca doskonałe brzmienie i dlatego chór powinien cały czas utrzymywać możliwie jak najwyższy poziom. Trzeba oddać prof. Henrykowi Wojnarowskiemu, że przez lata potrafił utrzymywać Chór Filharmonii Narodowej w światowej czołówce, czego efektem są liczne, cenione nagrania.

Z. S. : Ma Pan ogromną wiedzę i praktykę, która jest potrzebna do prowadzenia zespołów chóralnych na najwyższym poziomie.

B. M. : Kończyłem studia w klasie prof. Janusza Dzięcioła na Wydziale Dyrygentury Chóralnej w Akademii Muzycznej w Poznaniu. Brałem również udział w kursach mistrzowskich, także wokalnych. Wszystko, czego się w tej dziedzinie nauczyłem bardzo mi się dziś przydaje. Istotą bowiem pracy dyrygenta chóralnego jest doskonałe rozumienie mechanizmów wokalnych i dobre posługiwanie się głosem. Dzięki temu może on bez problemu nawiązać relację ze śpiewakiem, opowiedzieć mu o swoich oczekiwaniach, a także pomóc, kiedy śpiewak takiej pomocy potrzebuje. Doskonalenie umiejętności wokalnych, a także fakt, że przez wiele lat śpiewałem jako solista zarówno w utworach kameralnych jak i w dużych formach i spotkałem na swej drodze wielu znakomitych śpiewaków, bardzo mi pomagają w bieżącej pracy.

Z. S. : Jak wspaniale jest stać obok innych chórzystów i śpiewać wspólnie, może powiedzieć tylko osoba, która śpiewała w chórze.

B. M. : Pamiętam piękny moment, kiedy jako mały chłopiec, po raz pierwszy pojawiłem się na próbie w chórze prof. Stefana Stuligrosza. Siedziałem w środku otoczony doświadczonymi kolegami i już nie pamiętam dobrze, czy śpiewaliśmy Alleluja z „Mesjasza” Haendla, czy to był utwór Giovanniego Pierluigiego da Palestriny – cokolwiek to było, to po raz pierwszy doświadczyłem wtedy wielogłosowości, której sam byłem częścią. To było naprawdę niezwykłe przeżycie. Myślę, że każda osoba, dołączająca po raz pierwszy do wspólnoty wokalnej w dobrym zespole, w którym to współbrzmienie jest naprawdę miłe dla ucha, przeżywa coś podobnego. To jest wrażenie, które pozostaje w pamięci. Nie da się o nim zapomnieć.

Z. S. : Wielką radość sprawi nam prowadzony przez Pana Chór Filharmonii Narodowej, wykonując finałową część IX Symfonii – Ludwiga van Beethovena.

B. M. : Warto podkreślić, że IX Symfonia Beethovena nie jest dziełem lekkim i wygodnym do śpiewania. Kompozytor nie rozpieszczał śpiewaków i dla Chóru jest to duży wysiłek, ale zespół ma to dzieło w repertuarze od wielu lat. Wykonywał je w wielu miejscach, z wieloma dyrygentami i orkiestrami. Jestem przekonany, że w sali Filharmonii Podkarpackiej IX Symfonia Beethovena zabrzmi wspaniale.

Z panem Baroszem Michałowskim - Szefem Chóru Filharmonii Narodowej w Warszawie rozmawiała Zofia Stopińska 27 maja 2017 r. w Filharmonii Podkarpackiej.

Wszystkich, którzy nie byli na Koncercie Finałowym 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, pragnę poinformować, że wykonawcami  IX Symfonii d-moll op. 125 - Ludwiga van Beethovena byli: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej i przygotowany przez Bartosza Michałowskiego Chór Filharmonii Narodowej pod batutą Massimiliano Caldiego oraz soliści: Magdalena Schabowska - sopran, Agnieszka Makówka - alt, Tomasz Kuk - tenor, Robert Gierlach - baryton.

Warto pokreślić, że całe dzieło wykonane zostało niezwykle interesująco, a Finał z udziałem wszystkich wykonawców, zabrzmiał wspaniale, tak jak przewidział pan Bartosz Michałowski. Oczarowana publiczność nagrodziła wykonawców burzą oklasków i owacjami na stojąco. Soliści i dyrygenci ( Massimiliano Caldi i Bartosz Michałowski) kilkakrotnie powracali na scenę. Po kilku minutach aplauzu, na bis zabrzmiał Mazur z op. "Straszny Dwór" Stanisława Moniuszki, w wykonaniu Chóru Filharmonii Narodowej i Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej. Rewelacyjne wykonanie znowu zachwyciło publiczność. To był wspaniały niezapomniany wieczór. 

XXI Festiwal "Cantate Deo" w Rzeszowie

Polski Związek Chórów i Orkiestr Oddział w Rzeszowie zaprasza na XXI Międzynarodowy Festiwal Pieśni Religijnej "Cantate Deo", którzy odbędzie się w dniach 9 - 11 czerwca 2017 roku w Kościele Farnym p.w. św. Wojciecha i Stanisława w Rzeszowie

Występy konkursowe chórów: 9 czerwca 2017r. (piątek) w godz. 15.30 - 18.30 oraz 10 czerwca 2017 r. (sobota) w godz. 10.30 - 18.00.

11 czerwca 2017 r. (niedziela) godz. 16.30 - koncert finałowy z udziałem zaproszonych chórów.

Dyrektorem Festiwalu jest prof Grzegorz Oliwa - Prezes Oddziału PZChiO, a nad stroną organizacyjną czuwa pani Maria Tronina - Sekretarz Oddziału PZChiO w Rzeszowie

XXVI Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej Leżajsk 2017

Zofia Stopińska : Z panem Ireneuszem Wołkiemdyrektorem Miejskiego Centrum Kultury w Leżajsku spotykamy się aby zapowiedzieć XXVI Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej Leżajsk 2017, który już niebawem się rozpocznie. W ubiegłym roku pierwsze koncerty odbywały się codziennie, a pozostałe w poniedziałkowe wieczory czerwca i lipca. Jak będzie w tym roku?

Ireneusz Wołek : W tym roku będzie bardzo podobny układ całego Festiwalu, bo ta nowa formuła się sprawdziła. Rozpoczynamy 16 czerwca i przez cztery kolejne dni koncerty odbywać się codziennie, a później przez sześć poniedziałków będziemy zapraszać na interesujące spotkania ze wspaniałą muzyką w wykonaniu doskonałych wykonawców.

Z. S. : Jest już szczegółowy program wszystkich koncertów.

I. W. : Tak, oprócz jednego, wszystkie koncerty odbędą się w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku o 19.00. Jak już powiedziałem, rozpoczynamy Festiwal 16 czerwca recitalem organowym pana Adama Tańskiego, a w drugiej części wieczoru wysłuchamy Mszy h-moll – Johanna Sebastiana Bacha, w wykonaniu artystów Filharmonii Lwowskiej. W następnym dniu na słynnych organach leżajskiej Bazyliki zagra Krzysztof Ostrowski, a w części kameralnej wystąpi zespół „Cracovia Singers”. Trzecie wydarzenie z tego czterodniowego cyklu odbędzie się poza Bazyliką. Podobnie jak w roku ubiegłym, przed Bazyliką, na Placu Mariackim zbudujemy wielką scenę zewnętrzną i zaprezentują się na niej Orkiestra Symfoniczna im. Karola Namysłowskiego z Zamościa pod batutą Krzesimira Dębskiego, zaśpiewa Anna Jurksztowicz, a w programie znajdzie się muzyka z filmu „Ogniem i Mieczem” autorstwa Krzesimira Dębskiego. Czwarty dzień, 19 czerwca będzie jednocześnie pierwszym dniem poniedziałkowego cyklu koncertów. Z recitalem wystąpi jeden z największych polskich organistów – prof. Józef Serafin – nasz Dyrektor Artystyczny, a część kameralną koncertu zapełni występ zespołu „Poznań Brass”.

Z. S. : Kolejne koncerty odbywać się będą w poniedziałki.

I. W. : Tak, wszystkie rozpoczynać się będą o dziewiętnastej. I tak : 26 czerwca wystąpi Michał Novenko z Czech, a zaśpiewa Magdalena Witczak – sopran. Wykonawcami następnych koncertów będą znakomici artyści z Polski i wielu krajów – między innymi z: Rosji, Litwy, Mołdawii, Stanów Zjednoczonych. Wszyscy znakomici artyści zaprezentują bardzo interesujące programy. Warto być na wszystkich koncertach.

Z. S. : Od 16 czerwca do końca lipca odbędzie się w sumie dziesięć koncertów.

I. W. : W tym roku kończymy Festiwal 31 lipca, ze względu na różne uroczystości kościelne, które odbywać się będą w Bazylice z sierpniu, zostało uzgodnione, że zakończymy Festiwal trochę wcześniej.

Z. S. : Ten Festiwal jest największym wyzwaniem organizacyjnym i finansowym dla Miejskiego Centrum Kultury w Leżajsku.

I. W. : To prawda. Głównym organizatorem całej imprezy jest Miejskie Centrum Kultury w Leżajsku. Tegoroczny Festiwal jest kosztowny, ale sporymi środkami wspomogło nas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, hojnie dołożyło się Miasto Leżajsk i mamy także wielu sponsorów. Wszystkim serdecznie dziękujemy. Bez tych pieniędzy nie można by było zaprosić do Leżajska tylu wyśmienitych artystów.  Na wszystkie koncerty wstęp jest wolny. W Bazylice OO Bernardynów w Leżajsku zmieścić się może nawet ponad 2 tysiące osób, a w niedzielę – 18 czerwca na Placu Mariackim o wiele więcej. Serdecznie zapraszam na wszystkie koncerty.

Z panem Ireneuszem Wołkiem – dyrektorem Miejskiego Centrum Kultury w Leżajsku rozmawiała Zofia Stopińska 5 czerwca 2017 roku.

56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie przeszedł do historii

Zofia Stopińska : Z panią prof. Martą Wierzbieniec Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej i Dyrektorem 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie rozmawiamy kilka dni po zakończeniu Festiwalu. Jestem przekonana, że część koncertów tegorocznej edycji przeszło do wielkich wydarzeń artystycznych w historii łańcuckich festiwali.

Marta Wierzbieniec : 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie już przeszedł do historii, zakończyliśmy tę wyjątkową i ważną, jak każda zresztą, edycję festiwalową. Bardzo się cieszę, że takie dobre słowa do nas napływają, dobre opinie i oceny. Nie ukrywam, że także często słyszę pytania – co będzie w przyszłym roku? Wygląda na to, że wielu melomanów z niecierpliwością czeka już na następny festiwal. To bardzo cieszy. Festiwal będzie w przyszłym roku w maju i pozostał nam niecały rok i w tym czasie Filharmonia na pewno przedstawi bardzo interesującą ofertę koncertową. Czeka nas jeszcze kilka koncertów przed sezonem urlopowym. Orkiestra koncertuje do 16 lipca, natomiast już dzisiaj uchylę rąbka tajemnicy, że już 3 września odbędzie się pierwszy koncert wykonywany przez Filharmonię Podkarpacką. Oficjalna inauguracja sezonu odbędzie się 6 października, ale we wrześniu zorganizujemy kilka koncertów, na które już dzisiaj serdecznie zapraszam. Niebawem będę mogła podać szczegóły tych, planowanych przez nas przedsięwzięć. Wracając do tegorocznej edycji Muzycznego Festiwalu w Łańcucie – rzeczywiście dopisali znakomici artyści, dopisała pogoda, dopisała publiczność, dopisali sponsorzy i wszystkie podmioty dotujące Festiwal. Dziękuję serdecznie za to Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Władzom Województwa Podkarpackiego, Władzom Rzeszowa i Łańcuta oraz wszystkim sponsorom i mecenasowi  Polskiej Grupie Energetycznej. Dziękuję także serdecznie także państwu, bo gdyby nie to ogromne zainteresowanie publiczności, także publiczności, która do nas przyjeżdża z różnych stron Polski i z zagranicy.  Gdyby nie ta ciekawość Festiwalu, to po prostu, nie byłoby takich koncertów, nie byłoby tylu wspaniałych gwiazd. Każdy koncert był inny, o każdym mogłabym bardzo długo opowiadać, każdy pozostanie na długo w naszej pamięci, ale niektóre wykonania naprawdę były wyjątkowe, wzorcowe, nagraniowe, chciałoby się powiedzieć jedyne, jak każde nagranie muzyki jest jedyne i niepowtarzalne, ale w czasie Festiwalu, zawsze następuje taki splot różnego rodzaju okoliczności. Po pierwsze – artyści są wyjątkowi, po drugie – grają wspaniałą muzykę napisaną przez genialnych twórców, po trzecie – jest bardzo dobry klimat, który tworzą odbiorcy, słuchacze.

Z. S. : O tej wyjątkowej atmosferze Muzycznych Festiwali w Łańcucie mówią wszyscy wykonawcy.

M. W. : Często artyści powtarzają, że ich interpretacja zależy także od reakcji publiczności i bardzo sobie cenią i chwalą naszą festiwalową publiczność i za to wszystko Państwu dziękuję.

Z. S. : Znakomici soliści i zespoły, po festiwalowym koncercie zawsze deklarują chęć powrotu do Łańcuta.

M. W. : Świadczy to najlepiej o tym  miejscu – o Zamku łańcuckim, o całej scenerii, a przy tej okazji pragnę serdecznie podziękować Dyrektorowi Witowi Karolowi Wojtowiczowi, wszystkim pracownikom Zamku, za życzliwe przyjęcie nas i cierpliwe znoszenie różnych naszych potrzeb, bo ciągle czegoś chcemy i ten Zamek zupełnie inaczej funkcjonuje w czasie trwania Festiwalu. Z Zamku – Muzeum, staje się festiwalową sceną. Przepiękna sala balowa to magiczne wręcz miejsce, gdzie każdy artysta chce wystąpić. Cieszę się, że chcą wracać tutaj wykonawcy, którzy już w Łańcucie wystąpili. Oczywiście co kilka lat powroty na Festiwal są możliwe. Przypomnę, że w tym roku występował Iwan Monighetti, który już kiedyś był na Festiwalu, ale było to bardzo dawno temu. To także jest ciekawe, że po wielu latach, dojrzały artysta, mający już za sobą wiele scenicznych osiągnięć i doświadczeń, jeden z najwybitniejszych wiolonczelistów, powraca do sali balowej łańcuckiego Zamku. Wśród publiczności byli tacy, którzy pamiętali jego koncert sprzed lat i z wielką radością słuchali koncertu w tym roku. Chcę jeszcze podkreślić, że nad harmonijnym przebiegiem festiwalu czuwają pracownicy Filharmonii Podkarpackiej i jest to zespół zaledwie kilkunastu osób. Chcę tu szczególnie podziękować Dyrektor Marcie Gregorowicz, która zajmuje się wielowątkowym działaniem związanym z organizacją i realizacją przedsięwzięć festiwalowych.

Z. S. : Wielu działań wymagały koncerty plenerowe i koncert finałowy, podczas których na scenie oprócz solistów, zasiadały orkiestry, wystąpił Chór Filharmonii Narodowej.

M. W. : Tak, te koncerty wymagały zorganizowania wielu przejazdów, transportu z lotnisk, z dworców kolejowych, rezerwacji hoteli, godzin prób. Wyjeżdżają artyści którzy występowali w poprzednim dniu, a przyjeżdżają ci, którzy występują dzisiaj, a czasem nawet jutro. Wszyscy potrzebują sal na próby. Bywało tak, że próba odbywała się w sali balowej Zamku w Łańcucie, w tym czasie były próby w Filharmonii i potrzebowaliśmy jeszcze jednej Sali. Pomógł nam pan Jan SzydłoDyrektor Szkoły Muzycznej w Łańcucie i mogliśmy skorzystać z sal na próby. Te ogromne działania logistyczne organizujemy sami, całością zajmuje się Filharmonia Podkarpacka.

Z. S. : Od kilku lat Muzyczny Festiwal w Łańcucie otwiera się na inne gatunki muzyki i mamy co najmniej dwa koncerty jazzowe, które także znajdują swoich odbiorców.

M. W. : Festiwal budowany jest na ogromnej tradycji i naszym zadaniem, powinnością wręcz, jest pielęgnowanie tej tradycji, czyli zachowanie głównego profilu festiwalu, jakim jest muzyka kameralna wykonywana w Sali balowej. Ale mamy XXI wiek i chcemy aby festiwal żył i przyciągał nowych słuchaczy, bo to jest naszym celem i misją. Stąd cztery, bardzo dostojne, interesujące koncerty w sali balowej, gdzie słuchaliśmy kwartetu smyczkowego, dwóch orkiestr kameralnych – z Wiednia i Wrocławia, wysłuchaliśmy także recitalu fortepianowego. Wychodząc jednak naprzeciw oczekiwaniom, potrzebom, zachęcając osoby, które nigdy nie miały kontaktu z muzyką klasyczną – szukamy różnych sposobów, a jazz to już też klasyka. Jak Państwo zauważyli, koncert podczas którego wystąpił big-band, odbył się nie w sali balowej, ale w Łańcucie, w pięknej sali Hotelu Sokół. Był to koncert poza abonamentem i zatytułowaliśmy go „Koncert na bis”. Przekonaliśmy się, że ta formuła znajduje swoich zwolenników i powinna być kontynuowana w sensie budowania nowej oferty na bogatej tradycji, którą należy pielęgnować i otaczać szczególną troską.

Z. S. : 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie zakończył się kilka dni temu, a kolejna edycja jest już prawie gotowa.

M. W. : Zapraszam już dzisiaj. Rozpocznie się 19 maja 2018 roku. O szczegółach opowiem w odpowiednim momencie. Zapewniam, że będzie bardzo interesujący program i ciekawi wykonawcy.

Z prof. Martą Wierzbieniec - Dyrektorem 56.Muzycznego Festiwalu w Łańcucie rozmawiała Zofia Stopińska 2 czerwca 2017 roku.

Robert Gierlach na 56. Muzycznym Festiwalu w Łańcucie

Zofia Stopińska : Wśród wykonawców 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie nie brakuje również sławnych artystów urodzonych na Podkarpaciu, lub działających  w Rzeszowie. Nie do przecenienia jest rola Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego, która grała w czasie trzech koncertów. Wśród solistów inaugurującej Festiwal „Gali Gwiazd” znalazł się „nasz” tenor – Paweł Skałuba, natomiast podczas Koncertu Finałowego, w IX Symfonii d-moll op. 125 Ludwiga van Beethovena, zaśpiewał „nasz” baryton Robert Gierlach, z którym rozmawiałam przed koncertem. Pamięta Pan z pewnością młodość spędzoną na Podkarpaciu.

Robert Gierlach : Bardzo miło być znowu w Rzeszowie. Czuję się tutaj jak w domu. Wprawdzie urodziłem się w Sanoku i tam rozpoczynałem naukę muzyki, ale przez sześć lat uczęszczałam do Liceum Muzycznego w tym uroczym mieście, jakim jest Rzeszów. Dzisiaj jestem już po sentymentalnym spacerze, podczas którego podziwiałem jak wspaniale rozwija się to miasto.

Z. S. : W młodości uczył się Pan grać na akordeonie, ale nie został Pan akordeonistą, natomiast ukończył Pan Akademię Muzyczną w Warszawie, w klasie wspaniałego tenora Kazimierza Pustelaka, który także pochodzi z Podkarpacia. Debiutował Pan jako śpiewak w czasie studiów.

R. G. : Akordeonistą nie zostałem, to prawda, ale chcę podkreślić, że tutaj w Rzeszowie, od mojego nauczyciela pana Jerzego Kołodzieja, bardzo dużo się nauczyłem – między innymi: co to jest frazowanie, pokochałam muzykę Johanna Sebastiana Bacha i muzykę epoki baroku oraz innych epok. Później postanowiłem studiować na Wydziale Wokalno – Aktorskim Akademii Muzycznej w Warszawie i przez sześć lat uczył mnie prof. Kazimierz Pustelak, który także pochodzi z Podkarpacia. Dzięki tym wspaniałym pedagogom udawało mi się później osiągać sukcesy na polskich i światowych scenach operowych.

Z. S. : W sposób znaczący przyspieszyły Pana karierę wygrane konkursy wokalne.

R. G. : To prawda. Pomógł mi bardzo Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Viottiego w Vercelli we Włoszech, na którym otrzymałem I nagrodę. Podkreślę, że to ten sam konkurs, który kiedyś wygrał nasz wspaniały bas Bernard Ładysz. Po tym konkursie otrzymałem sporo propozycji z Włoch i udało mi się zaśpiewać m.in. w La Fenice , w La Scali, w Bolonii i jeszcze w kilku wspaniałych teatrach operowych  Włoch. Później zainteresował się mną manager ze Stanów Zjednoczonych i tam przez dziesięć lat jeździłem. Śpiewałem w wielu prestiżowych teatrach operowych oraz salach koncertowych i trudno je w tej  chwili wymienić, bo lista jest naprawdę długa. Nie mogę narzekać – poszczęściło mi się w artystycznym życiu.

Z. S. : W ostatnich sezonach ma Pan także zapełniony kalendarz.

R. G. : Owszem, ale stwierdziłem, że już odbyłem wiele podróże zagranicznych, a lata lecą i dlatego postanowiłem śpiewać przede wszystkim w Polsce. Decyzja ta związana jest także z nowym zobowiązaniem, bo zacząłem uczyć na Wydziale Wokalno – Aktorskim w mojej macierzystej uczelni – teraz to jest Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie. Zapraszam wszystkich zdolnych śpiewaków z Podkarpacia. Może tak jak kiedyś pan prof. Kazimierz Pustelak pomógł mnie, ja będę mógł pomóc jakiemuś „ziomkowi”.

Z. S. : Lubi Pan uczyć?

R. G. : To jest bardzo interesująca praca i bardzo odpowiedzialna. Młodzi ludzie, którzy przychodzą uczyć się śpiewu, mają ogromne nadzieje, wierzą, że mogą gdzieś później zaistnieć, występować i pragną być znanymi śpiewakami. Dlatego na nauczycielu śpiewu spoczywa ogromna odpowiedzialność.

Z. S. : Najczęściej występuje Pan w teatrach operowych, w koncertach muzyki operowej i w repertuarze oratoryjno – kantatowym, ale wiem, że bardzo sobie Pan ceni również współpracę z Filharmonią im. Romualda Traugutta, gdzie najczęściej występuje Pan jako kameralista, śpiewając pieśni.

R. G. : Bardzo lubię występować w formach kameralnych, nawet doktorat pisałem z tej dziedziny, a był to cykl pieśni „Schwanengesang” Franciszka Schuberta, który nagrałam na płytę. Zawsze interesowała mnie muzyka kameralna i faktycznie od wielu lat, każdego roku, występuję na festiwalach pieśni polskiej  i europejskiej, organizowanych przez Filharmonię im. Romualda Traugutta w Warszawie.

Z. S. : Występował Pan kiedyś w ramach Muzycznego Festiwalu w Łańcucie?

R. G. : Nigdy nie śpiewałem na Festiwalu w Łańcucie, ale często jako uczeń Liceum Muzycznego w Rzeszowie jeździłem na koncerty do Łańcuta lub chodziłem do Filharmonii Rzeszowskiej, bo tutaj także odbywały się festiwalowe koncerty i spektakle. Pamiętam doskonale spektakl „Wesele Figara” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. To był pierwszy spektakl operowy jaki zobaczyłam w swoim życiu.

Z. S. : Pana żona – Tatiana Hempel-Gierlach jest znakomitą śpiewaczką, pana brat – Wojciech Gierlach to świetny bas – często śpiewacie razem?

R. G. : Ostatnio trochę rzadziej, ale śpiewaliśmy sporo razem. Śpiewaliśmy w tak znanych operach jak „Don Giovanni” w inscenizacji Mariusza Trelińskiego w  Teatrze Wielkim w Warszawie. Ja śpiewałem Don Giovanniego, mój brat śpiewał Leporella. Kto zna tę operę, to wie jak wiele mają wspólnych scen i jak dużo mogą wspólnie grać na scenie. Również występowaliśmy w „Weselu Figara” – Wojtek śpiewał partie Figara, ja śpiewałem Hrabiego, a moja żona kreowała partię Hrabiny, albo Donny Elwiry w „Don Giovannim”. Mieliśmy okazję wiele razy występować rodzinnie.

Z. S. : Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zaśpiewacie w takim rodzinnym składzie na Podkarpaciu – w Rzeszowie, Sanoku lub w Łańcucie.

R. G. : Bardzo chętnie, ale to nie od nas zależy, mam nadzieję, że otrzymamy niedługo zaproszenie i z wielką radością wystąpimy na Podkarpaciu.

Koncert na BIS 56.Muzycznego Festiwalu w Łańcucie

28 maja 2017 r., godz. 20:00 , Hotel Sokół w Łańcucie.

Soliści: Waldemar Malicki - fortepian, oraz Kuba Badach, Daniela Ozdarska, Łukasz Lipski

CHOPIN UNIVERSITY OF MUSIC BIG BAND

Są zdolni, mają pasję i niespożytą energię młodych wykonawców. Oto Chopin University of Music Big Band!!!

W zespole grają absolwenci i studenci Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Początkowo młodzi muzycy rozwijali swój jazzowy warsztat w uczelnianym Big Bandzie UMFC. Po ukończeniu studiów chcieli nadal kontynuować „big bandową przygodę”. Tak powstał Warsaw Academic Big Band, gdzie wspólnie tworzą, grają i dzielą swoją jazzową pasję.

Szefem artystycznym grupy i band leaderem jest Piotr Kostrzewa, współtwórca sukcesów takich big bandów jak Szymanowski Big Band czy Szymanowski Young Power Big Band. Piotr Kostrzewa jest aktywnie działającym muzykiem – kotlistą, solistą słynnej Orkiestry Sinfonia Varsovia oraz wykładowcą na warszawskim Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina.

Już od początku swego istnienia Warsaw Academic Big Band dużo koncertuje m.in. na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina oraz w salach koncertowych w kraju i zagranicą. W koncertach zespołu biorą często udział czołowi polscy muzycy i wokaliści jazzowi. Wspólnie z Big Bandem wystąpili między innymi: Basia Trzetrzelewska, Krzesimir Dębski, Henryk Miśkiewicz, Zbigniew Namysłowski, Mateusz Smoczyński, Kuba Badach, Janusz Szrom, Wojciech Myrczek, Sławomir Uniatowski, Vivian Buczek (Szwecja). Warsaw Academic Big Band współpracuje także z wybitnym amerykańskim jazzmanem, kompozytorem i aranżerem Gordonem Goodwinem – laureatem nagrody Grammy i twórcą słynnego Gordon Goodwin’s Big Phat Band, z którym młodzi polscy muzycy mieli okazję wspólnie koncertować

Muzycy Warsaw Academic Big Band są laureatami prestiżowych nagród i wyróżnień na festiwalach oraz przeglądach big bandów. W 2015 roku zostali uhonorowani I nagrodą i Grand Prix Festiwalu Big Bandów w Nowym Tomyślu.

Zespół występował podczas spektakularnych wydarzeń muzycznych. Najważniejsze to:

  • Międzynarodowy Festiwal La folle Journée w Nantes we Francji (na specjalne zaproszenie dyrektora Festiwalu René Martina) – 2014
  • Międzynarodowy Festiwal Szalone Dni Muzyki w Warszawie – 2014
  • Międzynarodowy Festiwal Jazz 2015 w Warszawie (na specjalne zaproszenie Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego i redakcji gazety Jazz Forum) – 2015
  • Udział w koncercie Gwiazdorski wieczór w Canal+ - 2016
  • Międzynarodowy Festiwal Jazzowy w Šiauliai na Litwie - 2016
  • Międzynarodowy Festiwal Jazz Jamboree 2016 – koncert otwierający Niezależną Scenę Młodych Polskiego Radia

W CHOPIN UNIVERSITY OF MUSIC BIG BAND pod dyrekcją Piotra Kostrzewy występują:

saksofony: Konrad Gzik - alt/flet, Urszula Gosk - alt/sopran, Kamil Wiącek - tenor, Paweł Kozyra – tenor/flet, Grzegorz Bil – baryton;

puzony: Ewa Harasimiuk, Jakub Gumiński, Karol Jasłowski, Damian Wójtowicz;

trąbki: Bartłomiej Kacperski, Aneta Mścisz, Bartłomiej Koń, Kamil Zwoliński;

sekcja rytmiczna: Konstanty Szemraj - gitara, Wojciech Kostrzewa – perkusja, Marek Lipski - fortepian/syntezator, Tomasz Bielecki - instrumenty perkusyjne, Artur Stodolny - wibrafon, Jakub Zaczkowski - fortepian/syntezator, Michał Zuń - kontrabas.

Młodzi muzycy jeszcze jako Big Band UMFC nagrali trzy płyty. Pierwsza to zarejestrowana w Nantes we Francji „L’histoire du big band”. Kolejny album „Classic on Jazz” z muzyką klasyczną w aranżacjach bigbandowych został nagrany w Studiu S1 Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. Największe świąteczne standardy takie jak „Let it snow”, „Silent Night” czy „Jingle Bells” zostały wydane przez MTJ na płycie „Big Band Swingujące Święta”.

W nadchodzącym sezonie planowane są dwie płyty live - jedna z koncertu zorganizowanego przez radiową Trójkę z piosenkami z repertuaru Franka Sinatry i z gościnnym udziałem takich wokalistów jak: Kuba Badach, Sławek Uniatowski, Janusz Szrom i Wojciech Myrczek. Druga to zapis koncertu Warsaw Academic Big Band podczas tegorocznego Jazz Jamboree.

Z wielką przyjemnością gramy w Łańcucie

25 maja na 56. Muzycznym Festiwalu w Łańcucie wystąpili: Orkiestra Kameralna Wratislavia pod dyrekcją Jana Staniendy i wiolonczelista Iwan Monighetti. Zarówno zespół, jak i solista zasłużenie cieszą się od wielu lat wielką popularnością i z góry wiadomo było, że koncert będzie znakomity. Orkiestrę Kameralną Wratislavia założył i prowadzi Jan Stanienda - legendarny polski koncertmistrz, wybitny kameralista, błyskotliwy wirtuoz, a do tego znakomity pedagog - profesor Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Z tym wybitnym artystą mogłam porozmawiać przed koncertem w Łańcucie.

Zofia Stopińska : Bardzo mi miło, że mogę rozmawiać w Łańcucie z panem Janem Staniendą – wyśmienitym skrzypkiem i dyrygentem, który w Sali balowej poprowadzi Orkiestrę Kameralną Wratislavia, a solistą tego koncertu jest sławny wiolonczelista Iwan Monighetti. Program koncertu jest bardzo interesujący.

Jan Stanienda : Bardzo miło powrócić na Festiwal do Łańcuta – tym razem w roli prowadzącego od pulpitu koncert z Iwanem Monighettim. Jak pani podkreśliła program jest niezwykle interesujący, bardzo wirtuozowski dla orkiestry – Sonata Rossiniego, Serenada Dvoraka, „Don Kichot” Telemanna, no i perełki wiolonczelistyki, czyli koncerty Vivaldiego i Boccheriniego.

Z. S. : Dobrze Pan pamięta niezwykłą atmosferę łańcuckich festiwali.

J. S. : Nawet nie potrafię powiedzieć, po raz który wystąpię na łańcuckim Festiwalu, może to już dziesiąty występ, ale wiem, że zawsze panuje tutaj gorąca atmosfera i wspaniałe wrażenia na długo pozostają w pamięci. Z pewnością tak będzie i tym razem.

Z. S. : Pana działalność toczyła się od lat w kilku nurtach, występował Pan często jako solista, ze skrzypcami albo z batutą w ręku prowadził Pan orkiestry, również sporo czasu wypełniała Panu pedagogika. Czy dalej jest tak samo?

J. S. : Jest identycznie. Przez cały czas jestem pedagogiem, występującym jako solista i prowadzącym różne koncerty z różnymi orkiestrami, ale mam także swoją orkiestrę, która jest ze mną dzisiaj w Łańcucie – to Orkiestra Kameralna Wratislavia. Muszę się jeszcze przyznać, że zawsze chciałbym robić coś, czego nie robię w danej chwili – czyli jak gram koncert solowy, to chciałbym grać muzykę kameralną, jak gram koncert kameralny to marzę o poprowadzeniu orkiestry, a jak dyryguję to najchętniej oddałbym się pedagogice – i tak jest przez cały czas.

Z. S. : Orkiestrą Kameralną Wratislavia kieruje Pan od wielu lat, widząc zespół po kilku latach zauważyłam sporo nowych twarzy.

J. S. : W zeszłym roku obchodziliśmy dwudziestolecie naszej działalności. W tym czasie oczywiście zmieniał się skład orkiestry, zdarzało się, że muzycy wyjeżdżali, odchodzili do innych zespołów, a na ich miejsce przychodzili nowi. Z ostatnich koncertów Orkiestry Kameralnej Wratislavia, które graliśmy na  Festiwalu w Łańcucie, pamiętam dobrze występy z Helen Grafenauer, Władysławem Kłosiewiczem i Konstantym Andrzejem Kulką. Później byłem tutaj jeszcze raz sam  i grałem z Orkiestrą Kameralną z Wiednia.

Z. S. : Pewnie wiele pracy miała Wratislavia w ubiegłym roku, kiedy Wrocław był Europejską Stolicą Kultury. Czy w tym roku jest tak samo?

J. S. : Powstałe wcześniej Narodowe Forum Muzyki działa nadal bardzo dobrze. Odbywa się wiele koncertów na poziomie światowym. Zapraszane są słynne orkiestry i zespoły. Na szczęście, na razie są na to pieniądze. Koncerty są fenomenalne i zawsze sala jest wypełniona publicznością. Ten budynek spełnia ważną rolę w życiu muzycznym Wrocławia. Jak przyjeżdżam do Warszawy z Wrocławia, zawsze żałuję, że w stolicy nie mamy takiego budynku i takiej sali. Wrocławska sala ma jedną z najlepszych akustyk w Europie – w  Warszawie takiej Sali nie mamy.  Aktualnie w Polsce już prawie wszystkie filharmonie mają ładne okazałe budynki , ale nie wszędzie są sale o dobrej akustyce. O tym rozmawiamy wyjeżdżając na koncerty gościnne do innych polskich miast.

Z. S. : Mamy już prawie koniec maja, a w czerwcu kończą się sezony koncertowe i rok akademicki. Będzie czas na odpoczynek?

J. S. : Nie za bardzo. W czerwcu kończę zajęcia ze studentami, później będą egzaminy końcowe i wstępne. Później, zaczyna się we Wrocławiu festiwal „Wieczory w Arsenale” – Orkiestra Kameralna Wratislavia jest gospodarzem tego festiwalu. Wcześniej mamy jeszcze parę koncertów w Niemczech. Pomiędzy 17 a 30 lipca będę w Kołobrzegu, gdzie organizowane są kursy mistrzowskie dla smyczkowców i jest tam zawsze bardzo dużo pracy. Stamtąd jadę na kolejne kursy : w Nałęczowie i Janowcu. Na zakończenie tego maratonu, poprowadzę kursy w Los Angeles i później już się zacznie sezon koncertowy z Wratislavią i nowy rok akademicki.

Z. S. : Kiedy Pan odpoczywa?

J. S. : Zawsze „w drodze” – jak prowadzę samochód, albo w hotelach, a czasem w domu. Nie jest źle. Nie narzekam. Bez koncertów jest gorzej. Jak siedzę parę dni w domu, to żona mówi „lepiej jedź gdzieś, coś zagrać, bo zaczynasz wyć tutaj”. ( śmiech)

Z. S. : Wiem, że pierwsza Wasza próba do koncertu odbyła się w Sali Filharmonii w Rzeszowie, druga w miejscu koncertu w Sali balowej Muzeum Zamku w Łańcucie.

J. S. : Sala Filharmonii Podkarpackiej słynie z bardzo dobrej akustyki. Nie występowałem w Rzeszowie po remoncie Filharmonii i byłem ciekawy czy coś się zmieniło. Na szczęście świetna akustyka pozostała. Sala balowa w Łańcucie ma zupełnie inną akustykę, ale także dobrą, chociaż nie mamy takiego komfortu jak w Filharmonii, ale siedzenia dla publiczności też nie są komfortowe, natomiast sama sala i jej otoczenie są rewelacyjne. Chcielibyśmy wracać do Łańcuta jak najczęściej.

Subskrybuj to źródło RSS