Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Krzysztof Jabłoński zainaugurował 40. Tydzień Talentów

     15 maja 2022 r. Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej - jubileuszowa odsłona zapoczątkowanego w 1982 roku wydarzenia promującego szczególnie utalentowanych początkujących artystów. To wielkie święto muzyki i młodości w tym roku poświęcone będzie pięknej i wymagającej sztuce fortepianowej.

      Tegoroczny Tydzień Talentów w Centrum Paderewskiego, zainaugurował recital znakomitego pianisty Krzysztofa Jabłońskiego, który na ten koncert przyleciał z Calgary w Kanadzie, gdzie mieszka od 1998 r.
W pierwszej części artysta zaprezentował utwory na fortepian solo, a byłu to:  Ignacego Jana Paderewskiego; Menuet G - dur op.14 nr 1, Legenda As - dur op.16 nr 1 Krakowiak fantastyczny H - dur op.14 nr 6 oraz Andante spianato i Wielki polonez Es - dur op.23 Fryderyka Chopina.
W drugiej części Krzysztof Jabłoński wspólnie z Orkiestrą Kameralną Filharmonii Krakowskiej pod kierownictwem Pawła Wajraka brawurowo wykonał I Koncert fortepianowy e - moll op.11 Fryderyka Chopina.
To był wspaniały popis wirtuozerii i najwyższego mistrzostwa.
      Gorąca owacja melomanów wypełniających salę koncertową nagrodzona została bisami, którymi były Polonez As - dur op. 53 oraz Nocturn cis - moll nr 20 posth. Fryderyka Chopina. Zachwycona była publiczność, wzruszony był również solista, dla którego koncert w Centrum Paderewskiego był pierwszym spotkaniem z polską publicznością po dwuletnim okresie pandemii.
Koncert prowadził redaktor Jan Popis.
       Pan Krzysztof Jabłoński jest nie tylko znakomitym pianistą, ale również kameralistą, pedagogiem, laureatem licznych konkursów muzycznych w tym III nagrody w XI Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w 1985 roku.
Jest absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie fortepianu prof. Andrzeja Jasińskiego, studia ukończył z wyróżnieniem. W 1997 r uzyskał stopień doktora a w 2009 z rąk prezydenta Lecha Kaczyńskiego otrzymał tytuł profesora .
       Pan Krzysztof jest wybitnym pedagogiem w latach 1994 - 1995 prowadził klasę fortepianu w Akademii Muzycznej we Wrocławiu, w latach 1997 - 1999 w Akademii Muzycznej w Katowicach. Od 2004 do 2017 był wykładowcą Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Aktualnie pracuje w Konserwatorium w Calgary. Prowadzi też kursy mistrzowskie oraz wykłady na różnych uczelniach. Brał udział w pracach jury międzynarodowych konkursów pianistycznych, m.in. XV i XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
        Po zdobyciu nagrody w XI Konkursie Chopinowskim rozpoczął intensywną karierę na estradach krajowych i zagranicznych. Gościł na estradach Polski, Europy, Ameryki Północnej i Południowej oraz Izraela, Japonii i Korei Południowej. Współpracował z najwybitniejszymi dyrygentami jak i orkiestrami.
W 2006 otrzymał od Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie zaszczytną propozycję będącą - jak sam artysta stwierdził - " projektem życia", zarejestrowania kompletu dzieł Fryderyka Chopina na fortepianach współczesnych i historycznych.
        Ma w dorobku wiele nagrań dokonanych w Japonii, Niemczech i Polsce. W ramach Wydania Narodowego Dzieł Fryderyka Chopina pod redakcją prof. Jana Ekiera zarejestrował komplet etiud, preludiów, Impromptu a także wariacje op. 2 i Rondo à La Krakowiak z orkiestrą Sinfonia Varsovia. Nie sposób wymienić wszystkie osiągnięcia z ponad 35-letniej działalności artystycznej pana Krzysztofa Jabłońskiego, jest bez wątpienia jednym z najwspanialszych ambasadorów polskiej kultury muzycznej na świecie.

Tadeusz Stopiński

"Muzyczne Oskary" - relacja

Autorski program z muzyką filmową zaproponowany przez Maestro Mariusza Smolija, wypełnił w całości koncert, który odbył się 13 maja br w sali Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.
Swój program zatytuował Mistrz "Muzyczne Oskary", a wypełniły go utwory kompozytorów nagrodzonych tą najsłynniejszą statuetką jak również muzyka do filmów nagrodzonych Oskarami.

W doskonałym wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii pod batutą Maestro Mariusza, który również zapowiadał poszczególne utwory, przybliżając publiczności sylwetki ich twórców, wysłuchaliśmy m.in. kompozycje : Herberta Stotharta "Over the Reinbow" z "Czarnoksiężnika z Oz", Miklòsa Ròzsa wiązankę z najsłynniejszej produkcji Hollywoodu "Ben Hur", temat "Tary" Maxa Steinera z niezapomnianego przeboju "Przeminęło z wiatrem", przebojów z westernów m.in. "Siedmiu Wspaniałych", "Jak zdobywano dziki zachód", "Silwerado", czy "Tańczący z wilkami".
Poczesne miejsce w programie zajęła twórczość muzycznej legendy Hollywoodu - Johna Williamsa z jego ponad 50 nominacji do Oscara /a zdobył ich 5/ wysłuchaliśmy wiązanek z filmów "Indiana Jonsa" , "Gwiezdne wojeny cz.IV" oraz wspaniałej muzyki do "Listy Schindllera" tu solo na skrzypce perfekcyjnie wykonał koncertmistrz naszej Filharmonii - Robert Naściszewski.
Kolejnymi utworami były kompozycje twórcy muzyki do "Titanica" Jamsa Roya Hornera, oraz Henrego Manciniego - wiązanka przebojów tego wszechstronnego kompozytora w tym i fragmenty z "Różowej pantery".

Ta tematyka koncertu spowodowała, że sala Filharmonii "pękała w szwach". Publiczność gorącymi brawami dziękowała Maestro Mariuszowi Smolijowi oraz Orkiestrze za każdy utwór, a na zakończenie owacjom nie było końca. W nagrodę otrzymaliśmy dwa bisy, a były to "Moon River" Henrego Manciniego z niezapomnianego filmu "Śniadanie u Tiffaniego" oraz "The Music Man" Mereditha Willsona.

I jeszcze kilka zdań o bohaterze wieczoru. Pan Mariusz Smolij jest doskonale znany naszym melomanom, każde jego pojawienie się w Rzeszowie, to gwarancja doskonałych muzycznych doznań, to mistrzowskie aranżacje i wspaniała praca z orkiestrą. Jest absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Od 1986 roku przebywa stale w USA, tu kontynuował studia w zakresie kameralistyki w Winconsin oraz dyrygentury w Tennessee i Estman School of Music w Rochester, gdzie w 1998 roku otrzymał tytuł doktorski.
Współpracuje z ponad 100. orkiestrami w 25 krajach na wszystkich kontynentach. Jest niezłomnym propagatorem muzyki polskiej.
Stale w różnych formach pracuje z polskimi orkiestrami m.in. Filharmonią Narodową, Sinfonią Varsovią i zespołami filharmonicznymi w całym kraju. Posiada bogaty dorobek w postaci nagrań dla czołowych wytwórni płytowych m.in. NAXOS, Hungarotron CD Acord, Narodowego Radia USA /NPR/.

Tadeusz Stopiński

                                                                                    Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, fot. materiały prasowe organizatora

Filharmonia Podkarpacka 800

Sztuka polega na poszukiwaniu nowych i ciekawych rozwiązań

       Naszym gościem jest dzisiaj pan Mariusz Smolij, jeden z najwybitniejszych dyrygentów swego pokolenia, prowadzący orkiestry w Stanach Zjednoczonych i Europie. Opinię tę potwierdzają zarówno krytycy muzyczni, jak i American Symphony Orchestra League. Ta prestiżowa organizacja z siedzibą w Nowym Jorku, zrzeszająca wszystkie orkiestry symfoniczne w Ameryce Północnej, wyróżniła jego nazwisko na prestiżowej liście wszystkich mistrzów batuty.

        Maestro, poprowadzi Pan dzisiaj w Filharmonii Podkarpackiej koncert, który zaplanowany był na 11 lutego, ale z powodu panującej pandemii, został przeniesiony właśnie na dzisiejszy wieczór i orkiestra może wystąpić w pełnym składzie, a na widowni wszystkie miejsca mogą być zajęte.`
Zatytułował Pan ten koncert „Muzyczne Oscary”, a program wypełni muzyka filmowa, która bliska jest Pana sercu oraz cieszy się u nas ogromną popularnością.

        - Tak jest wszędzie. Uważam, że element wizualny pomaga słuchaczowi szybciej dojść do głębi samego dźwięku. Jak gramy utwór i mamy pewne wyobrażenie narracji pozamuzycznej – jeżeli poemat muzyczny podparty jest poematem literackim, czy jest z tym utworem związana jakaś historia, to już łatwiej kompozytorowi dotrzeć do słuchacza.
Jeżeli narracja odbywa się w tym samym czasie wizualnie i muzycznie, to muzyka momentalnie dociera do słuchacza. To pierwszy powód, dla którego muzyka filmowa w ostatnich dekadach jest popularna.
        Drugim powodem jest ekonomia. Najwięcej pieniędzy kompozytorzy mogą zarobić, pisząc muzykę filmową i do gier komputerowych. Dlatego najbardziej utalentowani twórcy, którzy być może w innej sytuacji skupili by się na ambitnych symfoniach, poematach symfonicznych, czy oratoriach, z powodów ekonomicznych pracują dla bardziej popularnych i komercyjnych tematów, ale to wcale nie oznacza, że nie mogą swojego talentu w sposób ciekawy zaprezentować. Możemy nawet mówić o drenażu talentu z estrady czysto symfonicznej do muzyki filmowej, ponieważ najbardziej zdolne umysły muzyczne dzisiejszej dekady tworzą tę muzykę.
Te dwa powody sprawiają, że muzyka filmowa jest tak popularna.

        Ma Pan sporo autorskich projektów z muzyką filmową, chodzi mi o kompozycję programów koncertowych.

         - Dyryguję koncertami muzyki filmowej od wielu lat i udało mi się zgromadzić duży repertuar, pracowałem z wieloma świetnymi aranżerami i przez lata ukształtowałem swoją stylistykę doboru tych utworów, bo można zestawiać te utwory na różne sposoby: tematycznie z okresem w historii, z musicalami na Broadwayu, można połączyć z symfoniką tradycyjną.
Dzisiejszy wieczór wypełni muzyka nagrodzona Oscarami oraz z filmów, które zostały nagrodzone Oscarami, a są to wybitne produkcje filmowe.

         Muzycy Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej mieli już okazję kilka razy pracować pod Pana batutą i sadzę, że bardzo dobrze się rozumiecie.

          - Oczywiście, to bardzo pomaga. Jest w tym programie trochę muzyki swingująco-rozrywkowej, a także pisanej symfonicznie. Najlepszym przykładem jest suita z filmu „Ben Hur”, którą napisał Miklos Rozsa,  wspaniały kompozytor, wykształcony w Akademii Muzycznej w Budapeszcie. Gdybyśmy muzykę z filmu „Ben Hur” zamieścili jako poemat symfoniczny w programie koncertu, to ci, którzy nie oglądali filmu, nie skojarzyliby, że jest to muzyka filmowa. Jest ona opisowo-wyrazowa, ale pisana szerokim „pędzlem” symfonicznym, który świetnie się dopasowuje do ogromnej batalistyki scen w tym filmie.
         W formie ciekawostki powiem, że „Ben Hur” to jest film, do którego zatrudniono najwięcej statystów i aktorów w historii światowego kina. W produkcji tego filmu brało udział 30 tysięcy statystów. Realizowano ten film w 1959 roku, kiedy nie było programów komputerowych.
Dzisiaj, jak się realizuje scenę batalistyczną, to zatrudnia się trzech statystów, włącza się odpowiednie oprogramowanie komputerowe i można z tego zrobić czterystu żołnierzy. Wtedy trzeba było fizycznie mieć tych ludzi na planie. Muzyka z tego filmu świetnie ukazuje siłę i wielkość armii rzymskiej oraz wielki dramat Ben Hura. Jest to jeden z najlepszych filmów w historii kina, który otrzymał jedenaście Oscarów. Tylko dwa filmy otrzymały aż tyle Oscarów „Ben Hur” i „Titanic”.

         Pana działalność artystyczna nadal w sposób szczególny będzie się koncentrować w Stanach Zjednoczonych i Europie? Po pandemii, która zatrzymała działania artystyczne w większości krajów na świecie, wszystko zaczyna się odbudowywać.

          - To prawda, pandemia zwolniła życie muzyczne i całą naszą działalność po obu stronach Atlantyku, w każdym kraju. Koncerty, podczas których ludzie skupiają się w jednym pomieszczeniu, były rzeczą niebezpieczną. Wszystko zostało zatrzymane zarówno w Europie, jak i Stanach Zjednoczonych. Graliśmy trochę koncertów transmitowanych przez Internet, ale to oczywiście nie było to samo, co koncerty z udziałem publiczności. Całe szczęście, że wracamy do normalności.

         Wiele miejsca poświęciliśmy muzyce filmowej, bo ona wypełni dzisiejszy koncert w Filharmonii Podkarpackiej, ale dyryguje Pan również koncertami muzyki klasycznej, a także nagrywa Pan dużo tej muzyki. W programach koncertów często zamieszcza Pan utwory polskich kompozytorów.
Zobaczyłam na Pana stronie internetowej okładkę nowej płyty z muzyką Ignacego Jana Paderewskiego, którą nagrał Pan dla renomowanej wytwórni Naxos.

          - To jest bardzo ciekawy, choć dosyć ryzykowny projekt i początkowo zastanawiałem się, czy podjąć się tego zadania.
         Kompozytor, aranżer i pedagog Akademii Muzycznej w Bydgoszczy – pan Marcin Gumiela, razem z dyrekcją Filharmonii Bydgoskiej, której patronem jest Ignacy Jan Paderewski, wpadli na pomysł, żeby cykle pieśni Paderewskiego na głos z fortepianem – zaaranżować na głos i kameralną orkiestrę smyczkową. Tego typu „tłumaczenia” są niebezpieczne, bo można zatracić duszę kompozytora, pewien przekaz i delikatność formy, ale wydaje mi się, że te aranżacje zostały bardzo dobrze zrobione. Podjąłem się przygotowania i nagrania tych opracowań z udziałem solistek Aliny Adamskiej (sopran) i Agaty Schmidt (mezzosopran) oraz Orkiestry Kameralnej Capella Bydgostiensis. Wydaje mi się, że gdyby Paderewski mógł się pojawić z przestworzy i posłuchał tych nagrań, to byłby zadowolony, ponieważ ten akompaniament jeszcze bardziej uwypukla piękno samej pieśni, podkreśla ważne elementy tekstu i brzmi to bardzo pięknie. Cieszę się z tego projektu, bo został dostrzeżony w różnych miejscach zarówno w Polsce, jak i na świecie. Dobrze, że część poezji, którą wybrał Paderewski, jest w języku polskim (do wierszy Adama Mickiewicza i Adama Asnyka), a część jest w języku francuskim, stąd płyta ma bardziej międzynarodowy przekaz. Oczywiście dołączone są tłumaczenia, ale fakt, że Paderewski pisząc swój ostatni cykl pieśni, sięgnął po piękne teksty Catulle Mendéza i język francuski, tutaj pomaga w propagowaniu jego muzyki.

         Czy był Pan już w Polsce po zniesieniu pandemicznych obostrzeń?

          - Byłem w marcu w Filharmonii Olsztyńskiej. Teraz przyjechałem na trzy tygodnie. W przyszłym tygodniu dyryguję Śląską Orkiestrą Kameralną na Festiwalu Mozartowskim w Warszawie, a w następnym tygodniu będę pracował z Orkiestrą Filharmonii w Lublinie.

         Później wraca Pan do Stanów Zjednoczonych do swojego zespołu.

          - Pracuję na stałe z dwiema orkiestrami – jestem szefem Orkiestry Symfonicznej w Louizjanie i Orkiestry Kameralnej w New Jersey.

         Prowadzi Pan także działalność pedagogiczną.

          - Tak, na początku kariery uczyłem bardzo dużo. Byłem profesorem w Uniwersytecie w Chicago - Northwestern University w Chicago – Evanston. To jest jedyna uczelnia w Ameryce, która jest w pierwszej dziesiątce najlepszych uniwersytetów na świecie, a jednocześnie wydział muzyczny jest w pierwszej dziesiątce akademii muzycznych. Tam uczyłem przez cztery lata i byłem wówczas najmłodszym profesorem dyrygentury w prestiżowych uczelniach w Ameryce. Przez wiele lat byłem też związany z organizacją w Kanadzie, prowadzącą letnie kursy dla dyrygentów w Czechach, które trwają 7 lub 8 tygodni.
         Od pewnego czasu jestem gościnnym profesorem Uniwersytetu Muzycznego w Tianjin w Chinach. Przed pandemią jeździłem do Tianjin raz do roku na 5 – 6 tygodni i pracowałem tam z orkiestrą, z dyrygentami i uczyłem muzyki kameralnej. Bardzo często te pobyty kończyło tournée koncertowe po Chinach lub Korei Południowej.
         Także na stałe pracuję prywatnie z dyrygentami, starszymi i młodszymi, którzy szukają oparcia, bo przecież przez cały czas wszyscy się rozwijamy niezależnie od wieku. Jak mogę coś komuś doradzić i pomóc, to bardzo chętnie to robię.

         Przed laty wyjechał Pan z Polski jako bardzo dobrze zapowiadający się skrzypek. Ciekawa jestem, czy jeszcze często sięga Pan po ten instrument?

          - Wcześniej tak. Ta zmiana ze skrzypiec na batutę nie nastąpiła od razu. Jak zacząłem dyrygować, to jeszcze dosyć długo zarabiałem na życie, grając na skrzypcach. To był trochę ryzykowny moment, kiedy odłożyłem skrzypce do futerału i próbowałem utrzymywać rodzinę oraz siebie dyrygując. Wielu z moich dobrych znajomych dowiadując się o tym pomyśle, „pukało się w głowę”, bo dobrze wiedzieli, jak trudno jest w tym zawodzie znaleźć pracę, a konkurencja jest, mówiąc jednym słowem, wściekła.
         Jest masa bardzo zdolnych muzyków, którzy przyjeżdżają do USA z całego świata szukać szczęścia, a ilość orkiestr, ilość programów muzycznych w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest znacznie mniejsza niż w Europie.
Stan Texas, w którym mieszkam, jest mniej więcej tej wielkości co Polska, a działają tam trzy, może cztery pełnoetatowe orkiestry. Jest także trochę mniejszych orkiestr, które grają 5 - 6 koncertów na rok, a w Polsce etatowych orkiestr jest chyba dwadzieścia.
        Chociaż w Ameryce jest bardzo dużo zdolnych muzyków, to dziwny system finansowania nie pozwala im na stałą działalność kulturalną, jak to się dzieje w Europie. Jest tak dlatego, że bardzo mało środków pochodzi funduszy publicznych.  Kultura w większości jest finansowana z pieniędzy prywatnych, instytucji, różnych grantów i stąd bardzo trudno znaleźć stałą pracę.
Dlatego sezony koncertowe orkiestr bardzo się różnią. Przez dwa lub trzy lata działają bardzo intensywnie i często koncertują, a potem następuje „susza finansowa” i wszystko się kurczy, a muzycy są zwalniani. W Europie jest o wiele większa stabilność, bo wiadomo, że w każdym sezonie otrzymuje się stałą dotację i można pracować.

         W teatrach operowych i dramatycznych coraz częściej zatrudnia się wykonawców do danego spektaklu, nie są to etatowi pracownicy.

          - Ta sytuacja ma swoje plusy i minusy. Na przykład śpiewak bezpieczniej się czuje, jak jest zatrudniony na etacie, ale to nie pomaga w szlifowaniu poziomu. Bardzo łatwo jest wpaść w rutynę i poziom się obniża.
Trudniejszy, ale moim zdaniem, mający sens jest system kontraktów, który się też przekłada na pewną kreatywność i zmusza nas do ciągłego poszukiwania.
Trochę też tak jest z działalnością orkiestr. Jak porównuję programy polskiej orkiestry i orkiestry amerykańskiej, to uważam, że te amerykańskie programy są bardziej kreatywne, ciekawe, szukające dobrych rozwiązań i  projektów, które przyciągną młodą publiczność. 
         Tak się dzieje może dlatego, że ciągle jesteśmy pod obstrzałem, musimy przyciągnąć publiczność, musimy zainteresować sponsorów i wypełnić ich oczekiwania. Pracujemy pod większym napięciem i to w sztuce jest dobre.
Rutynowość i praca według tego samego schematu, że każdy koncert składa się z uwertury, koncertu z solistą i symfonii – nic złego w tym nie ma, ale w pewnym sensie jest to stanie w miejscu i brak kreatywności.
         Starczy przeanalizować, jak postępowali kompozytorzy, których utwory dzisiaj wykonujemy - Mozart, Beethoven – jak oni programowali swoje koncerty, a jak my programujemy. Te dzisiejsze są znacznie mniej ciekawe niż te, które oni sami robili. Na przykład w programach koncertów Beethovena można znaleźć: arię, utwór fortepianowy, dwie części symfonii, uwerturę, a na zakończenie dwie części innej symfonii. Gdyby dzisiaj ktoś coś takiego zrobił, to w bardziej konserwatywnych środowiskach stwierdzono by, że jest niepoważny.
To jest tylko jeden przykład, że takie powtarzające się schematy nie są dobre.
         Ja wychodzę z takiego założenia, że należy mieszać pewne rzeczy i niekoniecznie trzeba zawsze grać całą symfonię. Jak jest ciekawy projekt, to można wykonać tylko jedną część symfonii i ona też może zaistnieć jeżeli jest dobrze wykonana. Nie widzę nic złego w łączeniu gatunków –  jazzu z klasyką, albo muzyki minionych epok ze współczesną. Jeżeli jest dobrze przeprowadzona pewna myśl, to wszystko może być ciekawe.
Jak jeszcze starannie dobierzemy miejsce, w którym odbędzie się koncert, to może być coś bardzo interesującego, o czym słuchacze potem mogą rozmawiać.
         Sztuka polega na poszukiwaniu nowych i ciekawych rozwiązań. Ja się cieszę, że ta moja sytuacja w Ameryce zmusza mnie cały czas do takiego pozytywnego kombinowania.

         W ten sposób można zainteresować szerokie grono publiczności tym, co powstaje teraz – muzyką współczesną. Można zaplanować jeden nowy dobrze wykonany utwór, aby zainteresować publiczność.

          - Oczywiście, uważam, że programowanie jest ogromną sztuką. Znam wielu świetnych, wybitnych dyrygentów, którzy, według mnie, niezbyt dobrze programują. Są też tacy, którzy nie są na półce A, lecz na półce C, ale tak świetnie dobierają program, że ich koncerty cieszą się większym zainteresowaniem, niż te rutynowe.

        Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że będzie Pan nadal prowadził działalność artystyczną po obu stronach Atlantyku i często będziemy Pana oklaskiwać w Polsce. Dzisiaj o 19.00 zapraszamy do Filharmonii Podkarpackiej na koncert muzyki filmowej.

         - Zapraszamy, a pani dziękuję za rozmowę.

Zofia Stopińska

40 lat Festiwalu Tydzień Talentów

15-21 maja
Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

Jubileuszowa odsłona zapoczątkowanego w 1982 roku wydarzenia promującego szczególnie utalentowanych początkujących artystów. Wielkie święto muzyki i młodości – w tej edycji poświęcone pięknej i wymagającej sztuce fortepianowej.

15 maja, godz. 17.00
Sala Koncertowa Stodoła w Kąśnej Dolnej
MISTRZOWSKI RECITAL FORTEPIANOWY
KRZYSZTOF JABŁOŃSKI
Orkiestra Kameralna Filharmonii Krakowskiej

Znakomity pianista – solista i kameralista, pedagog, juror, a wcześniej laureat wielu konkursów muzycznych, w tym III nagrody w XI Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w roku 1985. W Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej koncertował wielokrotnie – debiutował tu w roku 1998 podczas drugiej edycji festiwalu Bravo Maestro. Występował na najbardziej prestiżowych estradach Europy, obu Ameryk, Meksyku, Izraela, Japonii oraz Korei Południowej. Na stałe mieszka w Calgary w Kanadzie. Prowadzi ożywioną działalność jako kameralista. Występował z Deseret String Quartet, Israel Chamber Orchestra String Quartet, Shanghai Quartet oraz z takimi artystami, jak Andrzej Bauer, Ewa Iżykowska, Roman Jabłoński, Stefan Kamasa, Konstanty Andrzej Kulka, Shauna Rolston czy Tomasz Strahl, z którym założył Chopin Duo. Od 2005 roku jest członkiem Kwintetu Warszawskiego, założonego w 1963 przez Władysława Szpilmana i Bronisława Gimpla. W 2008 zainicjował powstanie Kulka Trio w składzie: Konstanty Andrzej Kulka – skrzypce, Tomasz Strahl – wiolonczela i Krzysztof Jabłoński – fortepian. Pianista zainauguruje tegoroczny Tydzień Talentów, będąc z pewnością wielką inspiracją dla uczniów i studentów startujących w konkursach festiwalowych. Towarzyszyć mu będzie Orkiestra Kameralna Filharmonii Krakowskiej pod kierownictwem Pawła Wajraka. Wspólnie wykonają I Koncert fortepianowy e-moll op. 11 Fryderyka Chopina. W pierwszej części koncertu artysta zaprezentuje solo Legendę As-dur op. 16 nr 1 i Krakowiaka fantastycznego H-dur op. 14 nr 6 Ignacego Jana Paderewskiego.
Słowo o muzyce: Jan Popis
Bilety: 40 zł

                                                                                                                               Krzysztof Jabłoński - fortepian, fot. z materiałów prasowych organizatora

Krzysztof Jabłoński 700

17 maja, godz. 17.00
Sala Koncertowa Stodoła w Kąśnej Dolnej
KONKURS O NAGRODĘ IM. ANNY KNAPIK
Edycja fortepianowa

Skierowany jest do uczniów małopolskich szkół muzycznych II stopnia, a przesłuchania konkursowe mają formę koncertu z udziałem publiczności. Konkursowi patronuje Anna Knapik – wieloletnia, zasłużona dyrektor Centrum Paderewskiego, wybitna muzykolog i ceniona pedagog tarnowskiej szkoły muzycznej. Każdy z uczestników ma za zadanie wykonać program trwający od 12 do 15 minut. Młodzi pianiści walczą o nagrodę pieniężną w wysokości 2 tysięcy złotych oraz możliwość wystąpienia w finałowym koncercie Festiwalu Muzyki Kameralnej Bravo Maestro, czyli prestiżowym Maratonie Muzycznym. W Jury konkursu zasiądą znakomici artyści i pedagodzy, m.in. dr hab., prof. AM Beata Bilińska z Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, prof. dr hab. Robert Marat z Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi, a także Artur Jaroń – dyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Ludomira Różyckiego w Kielcach, członek rady ds. Szkolnictwa Artystycznego przy Ministrze Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego im. Krystyny Jamroz w Busku- -Zdroju. Koncertowa forma przesłuchań daje uczestnikom niecodzienną możliwość gry w warunkach, w jakich występują dojrzali pianiści.
godz. 17.00 – przesłuchania konkursowe
godz. 21.30 – ogłoszenie wyników
Słowo o muzyce: Anna Woźniakowska
Wstęp wolny i transmisja online

19 maja, godz. 18.00
Sala Koncertowa Zespołu Szkół Muzycznych w Tarnowie
TARNOWSKIE TALENTY

Koncert na trwałe wpisany w kalendarz Tygodnia Talentów, prezentujący wyróżniających się uczniów Zespołu Szkół Muzycznych im. Ignacego Jana Paderewskiego w Tarnowie. Wydarzenie odbędzie się w niedawno otwartej nowoczesnej sali koncertowej tejże szkoły. Wystąpią: Agnieszka Marmol – saksofon, Mikołaj Skórka – gitara oraz Łukasz Skubisz – akordeon.
Słowo o muzyce: Anna Woźniakowska
Wstęp wolny

21 maja, godz. 14.00
Sala Koncertowa Stodoła w Kąśnej Dolnej
KONKURS O STYPENDIUM CENTRUM PADEREWSKIEGO W KĄŚNEJ DOLNEJ
Edycja fortepianowa

Skierowany jest do studentów polskich uczelni artystycznych i odbywa się analogicznie do Konkursu o Nagrodę im. Anny Knapik. W Jury zasiądą wybitne osobowości polskiej kultury, m.in.: znakomity pianista Marek Bracha, dyrektor Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Artur Szklener, dyrektor Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach Adam Balas, krytyk muzyczny Jan Popis oraz Kalina Cyz – dyrektor-redaktor naczelna TVP Kultura. Nagrodą główną jest 10 tysięcy złotych. Pianiści biorący udział w koncercie konkursowym z udziałem publiczności zobowiązani są wykonać program trwający od 20 do 30 minut. Członkowie Jury będą mieli również sposobność przyznania nagród dodatkowych.
godz. 14.00 – I tura przesłuchań konkursowych
godz. 18.00 – II tura przesłuchań konkursowych
godz. 21.30 – ogłoszenie wyników
Słowo o muzyce: Anna Woźniakowska
Wstęp wolny i transmisja online

Partnerem Strategicznym Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i Patronem Sali Koncertowej jest Grupa Azoty

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - MUZYCZNE OSCARY

13 maja 2022r., piątek, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MARIUSZ SMOLIJ – dyrygent

W programie m.in:
M. Rozsa; J. Williams; J. Horner; M. Steiner

KONCERT PRZENIESIONY Z 11 LUTEGO 2022r.

Koszt udziału: 40 zł
Koszt udziału (ulgowy): 30 zł

 

61. Muzyczny Festiwal w Łańcucie - program

Dziewięć dni Muzycznego Festiwalu w Łańcucie od 21 maja do 5 czerwca 2022 roku przypada na czas szczególny, w którym muzyka powinna jednoczyć w nadziei na pokój i przypominać, że piękno „ucieleśnione”
w muzycznym dziele jest - „płaszczem dobra”.

Symbolikę tej myśli podkreśli „Wieczór Solidarności z Narodem Ukraińskim” (2 VI) w sali koncertowej Filharmonii Podkarpackiej, podczas którego wystąpią artyści z Polski i Ukrainy. Ale pierwszym akordem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie będzie koncert 21 V, w Filharmonii Podkarpackiej, którego gościem będzie JOSÉ CURA - światowej sławy argentyński śpiewak, kompozytor i dyrygent znany z oryginalnych kreacji operowych,
w szczególności dzieł Verdiego i Pucciniego. Wybitnemu tenorowi towarzyszyć będzie chorwacko – słoweńska sopranistka - Martina Zadro, a Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej zadyryguje Hiszpan - David Giménez.

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej wystąpi także 5. czerwca - na zakończenie Festiwalu. Za pulpitem dyrygenckim stanie wówczas uznany portugalski kompozytor i multiinstrumentalista Rodrigo Leão, określony niegdyś przez Pedro Almodóvara jako „jeden z najbardziej inspirujących kompozytorów na świecie”, który zaprezentuje autorską muzykę filmową.

W sali balowej Muzeum Zamku w Łańcucie będą gościć zarówno uznane zespoły, jak i soliści. 22 maja wystąpi Trio Con Brio Copenhagen, koncertujące w najbardziej prestiżowych salach na świecie - Carnegie Hall, Lincoln Center, Wigmore Hall, berlińskim Pierre Boulez- Saal, Concertgebouw i wielu innych. Zespół zaprezentuje arcydzieła muzyki kameralnej J. Haydna i F. Schuberta.

28 maja będzie można oklaskiwać orkiestrę z Portugalii, która zagra pod batutą maestro José Ferreira Lobo. Jako soliści wystąpią - hiszpańska mezzosopranistka Sandra Ferrández Penalva i pianista Adriano Jordão. W programie koncertu znajdą się także pełne temperamentu „Noce w ogrodach Hiszpanii” M. de Falli.

Smakiem dawnej muzyki będzie się można rozkoszować słuchając znakomitego zespołu Berliner Barock Solisten (26 V), złożonego z Filharmoników Berlińskich i czołowych artystów Sceny Muzyki Dawnej. Berliner Barock Solisten, który specjalizuje się w wykonawstwie muzyki XVII i XVIII wieku, przypomni między innymi słynne Koncerty brandenburskie J.S. Bacha.

W sali balowej Zamku czeka także na melomanów recital mezzosopranistki - Urszuli Kryger (23 V), znakomitej interpretatorki polskich pieśni autorstwa St. Niewiadomskiego, W. Żeleńskiego, Z. Noskowskiego i H.M. Góreckiego, które zabrzmią w koncercie poświęconym 180. rocznicy urodzin Marii Konopnickiej.

Zamek w Łańcucie rozbłyśnie również muzyką W.A. Mozarta. Dwa Koncerty fortepianowe wielkiego klasyka wiedeńskiego usłyszymy w wykonaniu Polish Art Philharmonic, pod batutą Michaela Maciaszczyka oraz pianisty Tomasza Lisa. Ten uznany solista i kameralista ma w swoim artystycznym dossier liczne koncerty m.in. w londyńskim Wigmore Hall.

Ciekawą propozycją będzie także koncert Piotra Barona w sali koncertowej Filharmonii Podkarpackiej 27 maja, wypełniony utworami z płyt „Wodecki jazz” i „Moniuszko jazz”.

Zapraszamy do udziały w tym wielkim Święcie Muzyki – Muzyki, która jednoczy.

Tekst: Filharmonia Podkarpacka

PROGRAM
21 maja 2022r, sobota, godz. 19:00
Sala Koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
DAVID GIMENEZ - dyrygent
JOSÉ CURA– tenor
MARTINA ZADRO – sopran
W programie: najpiękniejsze arie i duety z oper i operetek
CENA BILETU: 120zł

22 maja 2022r., niedziela, godz. 19:00
Sala Balowa Muzeum Zamku w Łańcucie

TRIO CON BRIO COPENHAGEN w składzie:
SOO-JIN HONG – skrzypce
SOO-KYUNG HONG – wiolonczela
JENS ELVEKJAER - fortepian
W programie:
J. Haydn – Piano trio E major Hob. XV:28
M. Ravel – Piano trio a minor
F. Schubert – Piano trio E flat major Op. 100
CENA BILETU: 50zł

23 maja 2022r., poniedziałek, godz. 19:00
Sala Balowa Muzeum Zamku w Łańcucie

KONCERT POŚWIĘCONY MARII KONOPNICKIEJ
URSZULA KRYGER - mezzosopran
PAWEŁ CŁAPIŃSKI -fortepian
Teksty Marii Konopnickiej zaprezentuje LIDIA SADOWA
W programie:
Z. Noskowski - W lesie op.60 - 4 pieśni do słów Marii Konopnickiej
H. M. Górecki - Trzy pieśni do słów Marii Konopnickiej op.68
W. Żeleński - 4 pieśni do słów Marii Konopnickiej
S. Niewiadomski - Jaśkowa dola - 9 pieśni do słów Marii Konopnickiej
CENA BILETU: 50zł

26 maja 2022r., czwartek, godz. 19:00
Sala Balowa Muzeum Zamku w Łańcucie

BERLINER BAROCK SOLISTEN
W programie:
G. Ph. Telemann
Ouverture-Suite D-Dur TWV 55:D1 - na obój, trąbkę, smyczki i basso continuo
(Tafelmusik II)
Koncert e-moll na flet prosty, flet traverso, smyczki i basso continuo TWV 52:e
J.S. Bach
V Koncert brandenburski D-Dur BWV 1050
II Koncert brandenburski F-Dur BWV 1047
CENA BILETU: 80zł

27 maja 2022r., piątek, godz. 19:00
Sala Koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

PIOTR BARON Z ZESPOŁEM:
ŁUKASZ ŻYTA - perkusja
MACIEJ ADAMCZAK - kontrabas
MICHAŁ TOKAJ - fortepian
ROBERT MAJEWSKI - trąbka, fluegelhorn
PIOTR BARON - saksofon tenorowy, saksofon sopranowy, klarnet basowy
W programie utwory z płyt Wodecki Jazz i Moniuszko Jazz
CENA BILETU: 50zł

28 maja 2022r., sobota, godz. 20:30
Sala Balowa Muzeum Zamku w Łańcucie

ATLANTIC OPERA ORCHESTRA /PORTO
José Ferreira Lobo– dyrygent
Sandra Ferrández Penalva – mezzosopran
Adriano Jordão – fortepian
W programie:
M. de Falla: Noce w ogrodach Hiszpanii;
Siedem popularnych pieśni hiszpańskich,
Czarodziejska miłość
CENA BILETU: 60zł

29 maja 2022r., niedziela, godz. 19:00
Sala Balowa Muzeum Zamku w Łańcucie

POLISH ART PHILHARMONIC
MICHAEL MACIASZCZYK - dyrygent
TOMASZ LIS – fortepian
W programie:
W.A. Mozart - Koncert fortepianowy nr 12, A-dur KV414
W.A. Mozart - Koncert fortepianowy nr 25, C-dur KV503
CENA BILETU: 60zł

2 czerwca 2022r., czwartek, godz. 19:00
Sala Koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

WIECZÓR SOLIDARNOŚCI Z NARODEM UKRAIŃSKIM
ARTYŚCI Z POLSKI I UKRAINY
W programie: muzyka polska i ukraińska
CENA BILETU: 40zł

5 czerwca 2022r., niedziela, godz. 19:00
Sala Koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

ORKIESTRA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
CHÓR INSTYTUTU MUZYKI UNIWERSYTETU RZESZOWSKIEGO
RODRIGO LEÃO- dyrygent/fortepian/kompozytor
Ângela Silva – wokal/ syntezator/
Viviena Tupikova – wokal/ skrzypce
João Eleutério – gitara/ syntezator/ instrumenty perkusyjne
Carlos Tony Gomes - wiolocznela
W programie: muzyka filmowa Rodrigo Leão
CENA BILETU: 50zł

Oratorium "Kazimierz Pułaski" w Filharmonii Podkarpackiej

8 maja br, długotrwałą owacją na stojąco zakończył się koncert w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Usłyszeliśmy Oratorium "Kazimierz Pułaski " skomponowane przez Włodzimierza Korcza do słów krakowskiej poetki Moniki Partyk.

Wykonawcami byli soliści: Alicja Majewska, Olga Bończyk, Łukasz Zagrobelny, Grzegorz Wilk. Solistom przy fortepianie towarzyszył sam kompozytor Włodzimierz Korcz oraz Przemyska Orkiestra Kameralna a także połączone chóry - Strzyżowski Chór Kameralny, Chór "Akord" z Mielca i Podkarpacki Chór Męski, który był organizatorem koncertu.
Za pulpitem dyrygenckim stał prof. Grzegorz Oliwa - pomysłodawca powstania Oratorium.
Teksty recytował aktor Andrzej Ferenc.

Inspiracją do powstania Oratorium była m.in. 250.rocznica wydarzeń związanych z Konfederacją Barską na ziemi Rzeszowskiej. Jedna z ważniejszych bitew miała miejsce na Pobitnem, obecnie dzielnicy Rzeszowa, w której dowodził Kazimierz Pułaski, późniejszy bohater walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Prawykonanie Oratorium miało miejsce 28 września 2019 r w Kolegiacie Niepokalanego Poczęcia NMP i Bożego Ciała w Strzyżowie. Kolejne wykonania miały miejsce w Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu / 29 września 2019 r/ oraz 10 września 2021 roku w miejscu urodzenia Kazimierza Pułaskigo, w Warce.

Znakomity tekst krakowskiej poetki Moniki Partyk stał się inspiracją do skomponowania wyjątkowej muzyki przez maestro Włodzimierza Korcza, podkreślającej charakter każdej części Oratorium oraz poszczególnych bohaterów. Ten utwór mieni się wspaniałą paletą barw. Pani Monika Partyk jest również autorką narracji wprowadzającej słuchacza w poszczególne sceny.

Cóż, trudno ten wspaniały utwór opisać słowami, trzeba go wysłuchać. Publiczność wypełniająca szczelnie salę Filharmonii Podkarpackiej otrzymała wspaniałe dzieło w bardzo dobrym wykonaniu, które na długo pozostanie   w pamięci.

Tadeusz Stopiński

 

       Twórcy Oratorium "Kazimierz Pułaski" na scenie Filharmonii Podkarpackiej: Monika Partyk - tekst i Włodzimierz Korcz - muzyka, fot. z telefonu

Kazimierz Pułaski twórcy

61. MUZYCZNY FESTIWAL W ŁAŃCUCIE – KONCERT NA ZAKOŃCZENIE FESTIWALU

5 czerwca 2022r., niedziela, godz. 19:00, Sala Koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

ORKIESTRA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
CHÓR INSTYTUTU MUZYKI UNIWERSYTETU RZESZOWSKIEGO
RODRIGO LEÃO- dyrygent/fortepian/kompozytor

Ângela Silva – wokal/ syntezator/
Viviena Tupikova – wokal/ skrzypce
João Eleutério – gitara/ syntezator/ instrumenty perkusyjne
Carlos Tony Gomes – wiolonczela

W programie: muzyka filmowa Rodrigo Leão

Koszt udziału: 50 zł

Wojciech Rodek: "Graliśmy na tych samych estradach, co najlepsze orkiestry świata"

      Zapraszam Państwa na drugie spotkanie z panem Wojciechem Rodkiem, znakomitym dyrygentem, dyrektorem Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie. 29 kwietnia 2022 roku nasza rozmowa dotyczyła głównie programu i przygotowań do wieczornego koncertu w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Ten wieczór udał się nadzwyczajnie. W pierwszej części wysłuchaliśmy wspaniale wykonanego Koncertu skrzypcowego D-dur op. 77 Johannesa Brahmsa. Podziwialiśmy rewelacyjną grę solistki Aleksandry Kuls i świetnie współpracującą z nią Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Wojciecha Rodka. Niezwykle pięknie zabrzmiała też w części drugiej wieczoru III Symfonia Es-dur op. 55 „Eroica” Ludwiga van Beethovena. Trzeba podkreślić, że dyrygent stworzył własną, bardzo oryginalną kreację tego dzieła i przez cały czas inspirował orkiestrę. Podobnie jak w pierwszej części, publiczność słuchała III Symfonii Beethovena z zapartym tchem. To był niezapomniany koncert.

       Nie będziemy podczas tego spotkania rozmawiać już o świetnym koncercie w Rzeszowie, ale skupimy się przede wszystkim na Pana pracy w Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie. Wielkim wydarzeniem w Pana działalności oraz Orkiestry Filharmonii Lubelskiej było trwające dwa miesiące tournée po Stanach Zjednoczonych, które z podziwem śledziło wielu melomanów w Polsce. To wielkie przedsięwzięcie, do którego przygotowywaliście się ponad rok.

       - To prawda. Przygotowania trwały nawet dłużej, niż Pani wspomniała. Półtora roku przed wyjazdem mowa była o 40 koncertach, ale ostatecznie odbyło się 30 koncertów, a byliśmy tam 54 dni.
Bardzo dziękuję, że pani śledziła nasze tournée i udostępniała przesyłane przez nas posty oraz zdjęcia, bo bardzo nam zależało na tym, żeby jak najwięcej informacji o wykonywanych przez nas koncertach docierało do polskich melomanów. To nam bardzo pomagało w tej trasie, która była bardzo trudna.
Dla mnie to tournée było trudne z przyczyn organizacyjnych, ponieważ od początku byłem za nie odpowiedzialny, bo prowadziłem wszystkie rozmowy i przygotowywałem wszystkie dokumenty, a to jest bardzo skomplikowana sprawa.
       Najtrudniejszą z nich było zdobycie zgody amerykańskich związków zawodowych na przyjazd orkiestry z zagranicy. Tego nie ma nigdzie w świecie, a w Stanach Zjednoczonych to jest. Trzeba było udowodnić, że orkiestra jest tego warta – zaprezentować jej nagrania, pokazać jej historię i to był długi, skomplikowany proces.
Kiedy to się udało, to drugim i też niezwykle trudnym elementem było przejście testów covidowych dzień przed wylotem. Niepokoiłem się bardzo, bo gdyby się okazało, że kilka osób ma wynik dodatni przed wylotem, to nie wiem, co byśmy wtedy zrobili. Wszystkie koncerty zostały zakontraktowane oraz sprzedane i trzeba było je zagrać. Moja odpowiedzialność polegała na tym, że mam przywieźć orkiestrę.
Było przynajmniej pięć takich przeszkód, kiedy powinienem powiedzieć – rezygnujemy i nie jedziemy, ale do końca byłem bardzo uparty i starałem się, aby wszystko szło do przodu. Uważałem, że trzeba zaryzykować, bo bez ryzyka nic się nie uda.
       Tym bardziej „smakowało” wszystko, co wydarzyło się później, bo kiedy już byliśmy w Stanach Zjednoczonych, to wszystko odbyło się zgodnie z planem, bez żadnych przeszkód, bez chorób i nieprzewidywanych wypadków. To była nagroda za te półtora roku niepewności przed samym wyjazdem.
Prawdę mówiąc, to dopiero jak wróciliśmy i wylądowaliśmy w Polsce, to odetchnąłem z ulgą, że wróciliśmy wszyscy zdrowi i wszystko, co było wielkim znakiem zapytania z powodów organizacyjnych oraz pandemicznych, się udało.

       Wspominać będziecie to tournée bardzo długo.

       - Z pewnością, bo 30 koncertów, w bardzo różnych ośrodkach, wspaniałych salach i wielu z nas, także ja, po raz pierwszy mogliśmy spędzić dwa miesiące w Ameryce. Mogliśmy obserwować kulturę amerykańską, o której wiele słyszeliśmy i czasem obserwowaliśmy ją tylko na ekranach. Obcowanie z nią na co dzień było często szokujące.
       Bardzo dobrze, że to tournée się odbyło. Jesteśmy dowartościowani jako muzycy, bo graliśmy na tych samych estradach, co najlepsze orkiestry świata. Oceniano nas bez żadnej taryfy ulgowej, recenzje były wspaniałe i chyba najpiękniejszym zwieńczeniem był telefon z agencji Colubia Artists Music, że absolutnie wszędzie, gdzie występowaliśmy, chcą nas jeszcze raz usłyszeć. Mamy ponowne zaproszenie i w 2026 roku, czyli za cztery lata zaplanowana jest kolejna nasza podróż do Stanów Zjednoczonych. W międzyczasie będą w USA występować orkiestry z Afryki Południowej, Tajlandii, Ukrainy, a kolejną będzie znowu polska, czyli nasza. To jest olbrzymi sukces.
       Udowodniliśmy, że jesteśmy orkiestrą, którą warto zaprosić i mam nadzieję, że nasze kolejne tournée, które ma też trwać dwa miesiące, odbędzie się już w spokojniejszych warunkach – bez pandemii i wojny. Oby tak było.
To, co przeżyliśmy w Ameryce, to jest paliwo na wiele lat.

       Przygotowaliście chyba co najmniej kilka programów.

        - Owszem, przygotowaliśmy w sumie 91 utworów takich kompozytorów, jak: Ludwig van Beethoven, Johannes Brahms, Piotr Czajkowski, Edward Grieg, Gioacchino Rossini, Franz Schubert, ale i tak orkiestra nie ma okazji powtarzać tak często tych samych utworów. Za każdym razem słuchała nas nowa publiczność i nigdy nie graliśmy tego samego utworu tak samo. To było wspaniałe, bo na co dzień, podobnie jak inne polskie orkiestry, pracujemy cztery lub pięć dni, dajemy koncert i przygotowujemy nowy. Nie mamy możliwości powtórzyć kilka razy jednej uwertury, symfonii albo koncertu.

                                                                                                                 Sara Dragan - skrzypce, fot. Mikołaj Kołodziejczyk

Sara Dragan fot. Mikołaj Kołodziejczyk

       W programach koncertów prawie zawsze był utwór polskiego kompozytora.

        - Wraz ze skrzypaczką Sarą Dragan i pianistą Tomaszem Ritterem wykonywaliśmy II Koncert skrzypcowy d-moll Henryka Wieniawskiego i II Koncert fortepianowy f-moll Fryderyka Chopina. Graliśmy także utwór Witolda Lutosławskiego.
       Chcieliśmy pokazać, że Henryk Wieniawski – nasz patron, był z Lublina i to wzbudzało największe sensacje. Amerykanie ze zdziwieniem pytali: „Jesteście orkiestrą im. Henryka Wieniawskiego, gracie jego utwory i ten Wieniawski jest z tego miasta, co wy? Wow!” (śmiech).
Dodam jeszcze, że nasze tournée odbyło się w 150-tą rocznicę tournée Henryka Wieniawskiego w Stanach Zjednoczonych. To był zbieg okoliczności, ale wszędzie podkreślaliśmy – w Nowym Jorku, czy Indianapolis, że tu 150 lat temu grał także Henryk Wieniawski.

       Kto decydował o wyborze solistów?

        - Organizatorom bardzo zależało, aby byli to laureaci konkursów Wieniawskiego i Chopina, natomiast ja postanowiłem, żeby dać możliwość młodym ludziom pokazać się w świecie, bo to dla nich wielka szansa. Mieli możliwość spotkać najważniejsze osobistości świata muzyki, a przede wszystkim są znakomici i związani z Lublinem. Oprócz wymienionych koncertów Wieniawskiego i Chopina, Sara Dragan grała także Koncert skrzypcowy D-dur Beethovena i Koncert skrzypcowy D-dur Czajkowskiego, a Tomasz Ritter występował z Koncertem fortepianowym a-moll Edwarda Griega.

                                                                                                                 Tomasz Ritter - fortepian, fot. Mikołaj Kołodziejczyk

Tomasz Ritter fot. Mikołaj Kołodziejczyk

       Podczas dwumiesięcznej nieobecności orkiestry Filharmonia Lubelska prowadziła działalność.

        - Tak, bo część muzyków naszej orkiestry została na miejscu, doangażowaliśmy muzyków i koncerty symfoniczne odbywały się normalnie.
Teraz pracujemy bardzo intensywnie. Muszę się pochwalić, że są wymierne efekty tego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Przed nami trzy wielkie sesje nagraniowe dla amerykańskiej wytwórni. Będziemy nagrywać zarówno utwory minionych epok, jak i muzykę współczesną. To jest jeden z efektów „ubocznych” całego wyjazdu, ale bardzo potrzebnych. Orkiestra otrzyma środki finansowe, które umożliwią te nagrania, a dzięki temu będziemy pojawiać się w świecie i rozwijać artystycznie. To ważne wyzwanie.

        Wracając jeszcze do tournée w Stanach Zjednoczonych, trzeba podkreślić, że nie były to koncerty dla Polonii. Graliście dla amerykańskiej publiczności i otrzymywaliście honoraria.

        - Zdradzając „kuchnię” powiem, że po naszej stronie były koszty podróży do Stanów Zjednoczonych, dotyczy to wszystkich zagranicznych artystów, którzy tam występują. Kiedyś maestro Antoni Wit zdradził mi, że Amerykanie są jedynymi, którzy nie płacą za podróż. Uważają chyba, że Ameryka jest takim zwieńczeniem kariery, że każdy musi do nich przyjechać za własne pieniądze. Musieliśmy zorganizować przewiezienie ludzi i instrumentów do Ameryki. Natomiast wszystkie wydatki na miejscu były po ich stronie – hotele, transport i prawdziwe honoraria za każdy koncert. Columbia Music Artists zapewniała nam także na każdy koncert fortepian marki Steinway model D. Uważam, że to było uczciwe.

       Wasza trasa koncertowa rozpoczęła się na Florydzie.

       - Tak, wylądowaliśmy na Florydzie, potem ruszyliśmy na północ. Wystąpiliśmy w 17 stanach wschodniej i centralnej części USA, m.in. w Stanie Nowy Jork, Bostonie, Illinois, okolicach Chicago, Oklahoma, aż po Cansas.

         Orkiestra Symfoniczna Filharmonii im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie, fot. Mikołaj Kołodziejczyk

Orkiestra Symfoniczna Filh. Lubelskiej fot Mikołaj Kołodziejczyk

       Ukończył Pan już 45 lat, czyli już nie można o Panu mówić „młody dyrygent”, tylko trochę dostojniej – dyrygent średniego pokolenia. Pracuje Pan jako dyrygent już ponad 20 lat i doświadczeń w każdym gatunku muzyki klasycznej ma Pan mnóstwo.

       - Kiedy pomyślę o wszystkich wydarzeniach z moim udziałem, o wszystkich ludziach, orkiestrach, utworach, jest to niezwykły bagaż doświadczeń i on przekłada się również na to, co robię w tej chwili.
Teraz pracuję zupełnie inaczej niż w pierwszej dekadzie, czy nawet 5 lat temu. Czuję coraz większą odpowiedzialność, a nie coraz mniejszą. Każdy występ kosztuje mnie coraz więcej pracy, nie fizycznej, ale artystycznej. Sam dla siebie podnoszę poprzeczkę coraz wyżej.

       To dobrze, bo to chyba na tym polega, że człowiek przez cały czas się rozwija.

        - Owszem, ale coraz mniej jestem zadowolony z efektów, coraz więcej niedoskonałości słyszę, coraz krytyczniej patrzę na efekty mojej pracy.
W czasie pandemii robiliśmy dużo nagrań i to się przekładało na odbiór tego, co słyszałem i na krytykę. Z tej krytyki rodzą się tylko lepsze rzeczy. Dzięki tym doświadczeniom, według mnie, stałem się lepszym dyrygentem.

       Czy wraz z tymi doświadczeniami uświadamia Pan sobie, że jest jeszcze mnóstwo wspaniałej muzyki do wykonania, że w czasie jednego życia nie jest Pan w stanie sięgnąć po wszystkie partytury.

        - Właśnie, to co kiedyś było jeszcze pewnikiem, że kiedyś jeszcze tym wszystkim zadyryguję, okazuje się nieprawdą. Czasami też z różnych powodów tego nie zrobię.
Ponieważ kiedyś studiowałem język rosyjski i filologię słowiańską, to byłem specjalistą od oper Nikołaja Rimskiego-Korsakowa. Tych oper nikt w Polsce nie wystawia i wielkim moim marzeniem było, aby kiedyś dyrygować tymi operami.
       Teraz mamy wojnę i bojkot rosyjskiego repertuaru. Nie chcę się wypowiadać, czy słuszny. Nie jestem człowiekiem, który lubi odpowiedzialność zbiorową, bo ludzie są różni. Trudno mówić, że jeden naród jest zły, a drugi dobry. Uważam, że w każdym narodzie są ludzie dobrzy i źli. Bardzo nie lubię uogólniać i dla mnie nie wszystko jest czarno-białe.
W związku z tą sytuacją, ja nie wyobrażam sobie, żebym kiedykolwiek zrealizował moje marzenie, bo tych oper jest dużo, okazji nie ma w ogóle i w tej sytuacji politycznej nie mogę ich ujmować w moich planach.
Ta muzyka jest nadal ukryta w partyturach, które leżą w bibliotekach, a jej bogactwo pozostaje nieodkryte.

       Mówiliśmy o muzyce rosyjskiej, a przecież wiele dzieł do odkrycia jest także w naszej rodzimej muzyce.

       - To prawda. Niedawno w Lublinie odbyło się estradowe wykonanie opery „Janek” Władysława Żeleńskiego. Przywróciliśmy ją do życia, nagraliśmy ją i przygotowaliśmy materiał na płytę. Pewnie wiele osób w Polsce nawet nie wie, że istnieje taka opera, a ona jest doskonała i nie ustępuje operom europejskim z tego czasu. Jest po prostu od początku do końca porażająco piękna i takich oper jest jeszcze bardzo dużo.
To jest nasz plan na najbliższy czas, żeby tę nieznaną, ale bardzo dobrą muzykę polską wyciągać z archiwów, przypominać i nagrywać, ale do tego trzeba też środków finansowych.
       Mam nadzieję, że Filharmonia w Lublinie zdobędzie wreszcie te środki, że ten wyjazd do Ameryki również przełoży się na to, że zostaniemy zauważeni i docenieni również w kraju. Uważam, że zasługujemy na to i jesteśmy już w tej chwili ostatnią filharmonią po prawej stronie Wisły, która nie jest współprowadzona przez Ministerstwo Kultury, a to powoduje, że jesteśmy od razu na straconej pozycji, bo my musimy na wszystko zarobić.
W czasach, kiedy była pandemia i teraz, kiedy publiczność bardzo oszczędnie przychodzi do filharmonii, nie mamy na czym zarobić i musimy ograniczać swoje ambicje. Nie chcemy tego robić, wręcz przeciwnie, mamy apetyt na więcej od strony artystycznej i do tego potrzebne nam są odpowiednie środki. Mam nadzieję, że uda nam się je zdobyć.

        Wojciech Rodek - dyrygent, dyrektor Filharmonii im. H. Wieniawskiego w Lublinie, fot. Mikołaj Kołodziejczyk

Wojciech Rodek fot. Mikołaj Kołodziejczyk

       Jest Pan dyrektorem Filharmonii Lubelskiej i odpowiada Pan za wszystko, w tym także za wszystkie wykonywane programy, ale jest to także ogromna odpowiedzialność, również finansowa.

       - Tak, muszę powiedzieć, że 80 %, a może nawet więcej mojej działalności, to są sprawy administracyjno-finansowe, a nie artystyczne. Aż taki procent, bo to jednak jest prowadzenie przedsiębiorstwa. Ono musi być rentowne, trzeba dbać o to, co gramy, jak się to sprzedaje, a działalność artystyczna jest niejako dodatkiem. Z działalności artystycznej mało kto mnie będzie rozliczał. Patrzy pani na mnie ze zdziwieniem – oczywiście, że działalność artystyczna jest ważna, ale niestety, żyjemy w czasach, kiedy łatwiej przeliczyć kilka banknotów, niż przeżyć kilka stron partytury, czy usłyszeć utwór i stwierdzić, czy był dobry, czy zły. Obecnie rzadko na koncerty przychodzą krytycy, mało jest znawców, którzy nas docenią. Na szczęście ciągle przychodzą spragnieni melomani i trzeba o nich dbać, oferując im w programach koncertów to, z czego będą dumni i zadowoleni.

       Dla każdego dyrygenta, nawet bardzo doświadczonego, ciągle jest wielkim wyzwaniem, jak osiągnąć dobry efekt pracy i jednocześnie zadowolić muzyków. Sprawić, aby chętnie i efektywnie pracowali.

        - Dokładnie określiła pani ten problem. To jest ciągłe balansowanie na granicy tego, ile można wymagać, jak długo musi trwać próba, jak dawkować ciężka pracę w połączeniu z lekką i jak spowodować, żeby muzycy chętnie grali. Muzyk musi chcieć grać. Powiedziałem, że musi, chociaż niektórzy nienawidzą tego słowa, bo tego wymaga publiczność. Musimy grać bardzo dobrze i dyrygent jest tym, który musi stworzyć dobrą atmosferę, żeby każdy dał z siebie to, co najlepsze.
        Jeśli coś się czasem nie uda? To przecież jest żywa muzyka i czasem nie wszystko jest doskonałe, ale z tych niewielkich niedoskonałości tworzą się rzeczy niepowtarzalne. Tego można doświadczyć tylko podczas koncertu. Chcemy na próbach stworzyć atmosferę pewnego napięcia, które podczas koncertu pozwoli nam wszystkim stworzyć wartość, której nie da się opisać.
        Chciałbym, żeby zawsze tak było, ale ma pani rację, że to jest bardzo trudne. Trzeba sprostać oczekiwaniom muzyków, bo nie oszukujmy się, niektórzy oczekują pewnego spokoju – po co grać trudne utwory, po co grać tak szybko, po co grać tak głośno albo po co grać tak cicho (śmiech).
Ale, jeśli wytłumaczymy dlaczego tak ma być, dlaczego trzeba robić tak albo inaczej – to wtedy osiągniemy porozumienie i pewien spokój w zespole. Zespół musi być przekonany, że to czego oczekuje dyrygent, jest prawdziwe.
        Są także dyrygenci, którzy oczekują rzeczy nierealnych i podcinają zespołowi skrzydła, a nie wolno tego robić. Są momenty, kiedy traci się zaufanie i czasem wystarczy nawet jedno głupie słowo, uwaga i nagle tworzy się ściana. Czasem nie da się już odzyskać dobrej atmosfery do pracy. Nie wolno ludzi obrazić, bo to jest rzecz niewybaczalna.
         Sztuka rodzi się tylko w porozumieniu, w zaufaniu, bo samo granie jest tak trudne, że nie potrzeba żadnych negatywnych bodźców.
Wyzwanie jest duże i wspólnie musimy stworzyć drużynę, która zmierza do finału, jakim jest koncert, ale do tego potrzebna jest dobra atmosfera w pracy. Taka atmosfera panowała w tym tygodniu w Sali Filharmonii Podkarpackiej i dlatego nasz koncert się podobał i zostaliśmy tak gorąco przyjęci przez publiczność.

Zofia Stopińska

III Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Sanoku

Przed nami III Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej, który odbędzie się w dniach 17-22 maja Sanoku. Przez sześć dni miłośnicy muzyki będą mieli okazję usłyszeć wyjątkowe koncerty w sanockich kościołach.

- Pomysł na zorganizowanie festiwalu w naszym mieście powstał z potrzeby ożywienia muzyki organowej. Poprzez koncerty w różnych konfiguracjach, chcemy zainteresować odbiorców muzyką organowa, gdyż jest to jeszcze muzyka mało znana - niszowa, w szczególności na naszym terenie.
Na tutejszych terenach organy kojarzą się wyłącznie z muzyką religijną – z kościołem – wyjaśnia Łukasz Kot, dyrektor organizacyjny festiwalu.

Koncerty organowe odbywają się właśnie w kościołach, ponieważ w nich mamy dostęp do instrumentów. Organy to instrument bardzo specyficzny, poza kościołami możemy znaleźć je w budynkach filharmonii, czy w wielkich salach koncertowych.
- Wykorzystując potencjał instrumentów organowych w naszym mieście, chcemy pokazać, że organy to nie tylko muzyka religijna, ale mogą one zabrzmieć w połączeniu z innymi instrumentami. Poza solowym brzmieniem organów podczas tegorocznych koncertów będziemy mogli usłyszeć ciekawe połączenia organów z innymi instrumentami: klarnetem, wiolonczelą czy saksofonem.
- Głównym centrum koncertów pozostają organy. Mamy nadzieję, że różnorodność i niepowtarzalność Festiwalu, niezwykłe bogactwo literatury, przyciągnie nie tylko miłośników organowego brzmienia, ale także innych dźwięków. Sztuka wysoka, by mogła zaistnieć, wymaga wsparcia i obecności osób znakomitych w swojej profesji, ludzi niezwykłej wiedzy, pasji i otwartości.

Z tego powodu, na trzecią edycję naszego Festiwalu zaprosiliśmy wybitnych artystów, muzyków i pedagogów. Należą do nich: dr hab. Piotr Rojek, prof. AMKL, mgr Łukasz Kot, mgr Paweł Kopiec, prof. Dalia Jatautaitè (Litwa), dr hab. Krzysztof Lukas, prof. Stanislav Šurin, prof. dr hab. Renata Marzec, prof. dr hab. Radosław Marzec oraz dr hab. Ryszard Żołędziewski, prof. AMKL.
Koncerty odbywać się będą codziennie o godz. 19:00 przez 6 kolejnych dni, od 17 do 22 maja.
W ramach Festiwalu odbędą się jeszcze dwa inne wydarzenia artystyczne: II Ogólnopolski Konkurs Młodych Organistów - który w ubiegłym roku okazał się niezwykle trafionym pomysłem, a także Międzynarodowe Kursy Muzyki Organowej i Kameralnej.

Konkurs jest dedykowany dla uczniów klas organów polskich szkół muzycznych II stopnia.
Do zmagań konkursowych II edycji zgłosiło się 19 uczestników z całej Polski (Częstochowa, Katowice, Konin, Kraków, Mielec, Poznań, Rybnik, Rzeszów, Warszawa, Wrocław, Jasło).
Każdy z uczestników konkursu (grupa młodsza i grupa starsza) będzie wykonywał obowiązkowy program w dwóch etapach: pierwszy z nich odbędzie się na zabytkowym mechanicznym instrumencie Jana Śliwińskiego, w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Sanoku. Drugi etap odbędzie się w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa na Posadzie, gdzie znajduje się instrument symfoniczny, znacznie większy bo 38 głosowy, o trakturze elektropneumatycznej. Konkurs został podzielony na dwa etapy, by móc usłyszeć uczestników w różnym repertuarze. Daje to przekrój możliwości, dzięki czemu jury może kompleksowo ocenić uczestników konkursu.

Festiwal zyskuje coraz większe zainteresowanie, co dodatkowo motywuje organizatorów do ciągłego rozwijania jego formuły i podejmowania współpracy z kolejnymi artystami i zespołami muzycznymi. Melomani, którzy nie będą mogli być obecni na koncertach w kościołach, w czasie rzeczywistym będą mogli obejrzeć ich transmisje w czasie rzeczywistym w Internecie. Streaming realizować będzie profesjonalna firma ARS SONORA z Łodzi, która transmitowała wydarzenia Festiwalowe w poprzednim roku. Ubiegłoroczne koncerty nadal można obejrzeć na kanale YouTube.

Organizatorem III Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej, II Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Organistów oraz Międzynarodowych Kursów Muzyki Organowej i Kameralnej, jest Stowarzyszenie Pro Artis, którego założycielem i prezesem jest Łukasz Kot, dyrektorem artystycznym Festiwalu jest dr hab. Piotr Rojek, dziekan Wydziału Instrumentalnego, profesor Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu.

Patronat nad III edycją Festiwalu objął Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego – PIOTR GLIŃSKI, Poseł na Sejm RP – PIOTR URUSKI, Wojewoda Podkarpacki – EWA LENIART, Marszałek Województwa Podkarpackiego – WŁADYSŁAW ORTYL, Metropolita Przemyski – abp ADAM SZAL.

Sanok Festiwal Organowy plakat 800

2 konkurs mlodych organistow plakat

KursMuzykiOrganowej plakat

Materiały pracowe organizatorów

 

Subskrybuj to źródło RSS