Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Mozart, Haydn i Wiedeńska Orkiestra Kameralna

Wiedeńska Orkiestra Kameralna została założona w 1946 roku i w ciągu prawie 70 lat swojego istnienia stała się jedną z wiodących orkiestr kameralnych w świecie muzycznym. Na kształt orkiestry decydujący wpływ miał jej pierwszy główny dyrygent Carlo Zecchi oraz długoletni kierownik Philippe Entremont. Również regularna i intensywma współpraca z występującymi gościnnie dyrygentami jak Yehudi Menuhin oraz Sándor Végh znacząco wpłynęłą na brzmienie orkiestry.

Od 2004 roku orkiestra współpracuje stale z Joji Hattori jako gościnnym dyrygentem.

Pod kierownictwem obecnego dyrygenta, którym jest Stefan Vladar kierujący Orkiestrą od 2008 roku, Wiedeńska Orkiestra Kameralna znacząco umocniła swoją międzynarodową renomę.

Orkiestra ma rozliczne zobowiązania w swoim rodzinnym mieście - Wiedniu, gdzie daje cykliczne koncerty w wiedeńskim Konzerthaus, występuje także podczas licznych koncertów m.in. w Wiener Musikverein oraz Theater an der Wien. Rozbudowane trasy koncertowe przez wszystkie kontynenty potwierdzają międzynarodowe uznanie, jakim cieszy się orkiestra. Znani śpiewacy i śpiewaczki, jak Anna Netrebko, Elina Garanca, Ian Bostridge, Joseph Calleja oraz instrumentaliści, jak Janine Jansen, Viktoria Mullova, Rudolf Buchbinder (to tylko jedni z wielu) cenią sobie współpracę z Wiedeńską Orkiestrą Kameralną.

23 maja 2017r. o godz. 19:00 Wiedeńska Orkiestra Kameralna wystąpi pod dyrekcją Michaela Maciaszczyka - grającego także w pierwszym utworze partie solowe. Koncert odbędzie się w sali balowej Muzeum - Zamku w ramach 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie.

Andrzej Dobber po raz pierwszy wystąpił w Łańcucie

Inaugurującej 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie "Gali Gwiazd" wysłuchało około 3.5 tys. osób. W przepięknym otoczeniu parku i zamku, rozbrzmiewały najpiękniejsze arie  i duety z oper i operetek oraz pieśni. Zachwycająco śpiewali je wybitni polscy śpiewacy: sopranistki Katarzyna Dondalska i Joanna Woś, mezzosopranistka Monika Ledzion - Porczyńska, tenor Paweł Skałuba i baryton Andrzej Dobber. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej i przygotowanym przez dr Bożenę Stasiowską - Chrobak Chórem Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego dyrygował Sławomir Chrzanowski. Zapraszam teraz na krótkie spotkanie z panem Andrzejem Dobberem - jednym z największych barytonów świata.

Zofia Stopińska : Bardzo mi miło, że mogę w Łańcucie rozmawiać z panem Andrzejem Dobberem – światowej sławy polskim śpiewakiem, który, jeżeli dobrze pamiętam, nigdy w Łańcucie nie występował.

Andrzej Dobber : To prawda. Sprawa mojego występu na Festiwalu w Łańcucie ciągnie się od ponad 20. lat. Kolejni dyrektorzy mnie zapraszali, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie – nie pamiętam już dobrze, ale chyba nie miałem wolnych terminów. Pierwszy raz występuję w Łańcucie i jestem pod wielkim wrażeniem tego przepięknego miejsca.

Z. S. : Koncerty plenerowe z pewnością nie są w pełni satysfakcjonujące dla wykonawców – szczególnie dla śpiewaków, ale podczas ich trwania, łatwo nawiązuje się kontakt z ogromną, wielotysięczną publicznością.

A. D. : Muszę rozpocząć od stwierdzenia, że bardzo rzadko śpiewam koncerty, bo wolę występować w operze. Dobrze się czuję w kostiumie, w blasku świateł na scenie i  dlatego podczas koncertu przeżywam o wiele większy stres. Uważam jednak, że koncerty plenerowe są bardzo potrzebne, szczególnie w takich pięknych miejscach i o tej porze roku. Na taki koncert mogą przyjść nie tylko melomani i mieszkańcy z pobliskich miast i miejscowości, ale także można zaprosić turystów i wszyscy mają możliwość posłuchania dobrej muzyki. Dla śpiewaka taki występ jest trudny, bo o wiele łatwiej śpiewa się w Sali koncertowej, czy w operze, bez nagłośnienia. Od czasu do czasu trzeba także zaśpiewać w plenerze i jestem zadowolony, że mogłem przyjechać do Łańcuta.

Z. S. : Kilka lat temu miałam przyjemność rozmawiać z Panem w Sanoku po znakomitym recitalu, który jeszcze długo będę pamiętać. Mówił Pan wówczas, że bardzo rzadko Pan śpiewa recitale.

A. D. : Od tego czasu nie zaśpiewałem żadnego recitalu. Miałem propozycje, ale odmówiłem. Jeśli dobrze pamiętam, nie występowałem też na koncertach. To najlepszy dowód na to, że ja omijam takie występy i one mnie także omijają, ale za to bez przerwy występuję w teatrach operowych. Tak już jest.

Z. S. : Więcej Pan śpiewa za granicą niż w Polsce.

A. D. : Faktycznie tak jest. Tylko w Niemczech śpiewam już trzydzieści dwa lata. Ja jestem już starszym panem. Wyjechałem w 1986 roku i z małymi wyjątkami, bo czasami jednak śpiewam w Polsce, ale najczęściej śpiewam za granicą.

Z. S. : W ostatnich latach staram się śledzić kariery polskich śpiewaków występujących z wielkim powodzeniem na ważnych scenach całego świata. Przyznam się, że często nie nadążam, bo jest wielu wspaniałych polskich śpiewaków, którzy „robią” światowe kariery. 

A. D. : Nigdy do tej pory się nie zdarzyło, aby tak wielu polskich śpiewaków występowało w najważniejszych teatrach operowych świata. To jest wspaniałe i oby jak najdłużej trwał ten okres.

Z. S. : Spotyka się Pan na scenie z polskimi śpiewakami?

A. D. : Muszę powiedzieć, że bardzo rzadko. Nie śpiewałem nigdy z Piotrem Beczałą, ale za to często śpiewałem z Jonasem Kaufmanem. Z kolei Artur Ruciński śpiewa też barytonem i nie możemy być obsadzani w jednym spektaklu. Z Mariuszem Kwietniem też nie śpiewałem, ale oni śpiewają swoje spektakle, a ja swoje. Podobnie jest z polskimi śpiewaczkami, podkreślę jeszcze, że oni są o wiele młodsi ode mnie i ciągle robią kariery. Ja już należę do pokolenia, które już zrobiło karierę.

Z. S. : Nie tak dawno, bo w 2014 roku nagrał Pan solową płytę z ariami i ten krążek został doceniony przez środowisko muzyczne. Płyta „Arias” zdobyła nagrodę  Fryderyka w kategorii „Najlepszy album solowy w muzyce klasycznej”.

A. D. :  Tak, ale to też będzie moja pierwsza i ostatnia moja płyta solowa, bo nagranie tej płyty kosztowało mnie wiele wysiłku i koncentracji. Nie mam za dużo czasu, aby nagrywać płyty.

Z. S. : Skąd Pan przyjechał do Łańcuta i w jakich spektaklach Pan występował?

A. D. : Przyjechałem prawie prosto, bo przed tygodniem z Hamburga, gdzie po raz pierwszy śpiewałem „Kobietę bez cienia” – Ryszarda Straussa. Oczywiście, że śpiewałem już wcześniej w operach Straussa – między innymi w: „Salome”, „Ariadnie na Naksos”, „Elektrze”. Kiedyś we Francji śpiewałem także w „Capriccio” i to jest chyba najbardziej wymagająca i najpiękniejsza opera Ryszarda Straussa. Pamiętam, że odnieśliśmy wtedy ogromny sukces, niesamowity.

Z. S. : Słynie Pan jako baryton śpiewający główne partie w operach Verdiego.

A. D. : Zgadza się. Dotąd najczęściej śpiewałem Verdiego i z tego byłem, czy też jestem nadal znany, natomiast zaproponowano mi, a także sam chcę śpiewać w innych operach – głównie Straussa i Wagnera. Kocham Verdiego, Pucciniego, czyli włoską muzykę, ale chcę włączyć do repertuaru więcej oper niemieckich.

Z. S. : Występował Pan na wszystkich ważnych europejskich scenach operowych, ale także  w Japonii, Kanadzie, Izraelu, Hongkongu  i przede wszystkim w nowojorskiej Metropolitan Opera w Stanach Zjednoczonych. Na początku 2015 roku otrzymał Pan niemiecki honorowy tytuł Kammersänger przyznawany bardzo rzadko i tylko przez przedstawicieli najwyższych władz, wybitnym i zasłużonym śpiewakom operowym. Jest Pan jednym z największych barytonów świata. W dziedzinie sztuki wokalnej osiągnął Pan prawie wszystko, a z pewnością jeszcze wiele sukcesów przed Panem. Dlatego też proszę Pana o odpowiedź na pytanie – co jest w życiu  najważniejsze? – kariera , zdrowie?

A. D. : Powiem tak. Zrobiłem karierę, bo kocham śpiewać, bo kocham muzykę, bo dostałem swoje „pięć minut” – znalazłem się w odpowiednim miejscu i znalazłem odpowiednich ludzi, a także dobrze  śpiewałem. To jest efekt tego wszystkiego, ale ja naprawdę nigdy, nigdzie nie musiałem używać protekcji. Zresztą jak studiowałem w Akademii Muzycznej w Krakowie w latach 80-tych ubiegłego stulecia, to nawet przez moment nie pomyślałem, że stanę kiedyś na scenach: Metropolitan Opera, La Scali, Paryża, Wiednia, Brukseli, Londynu czy Tokio. To było nieosiągalne „niebo”, bo takie były wtedy czasy. Pomimo to, chyba takie miało być moje życie. Zawód śpiewaka jest piękny, dostarczył mi wielu wzruszeń i pozwolił mi godnie żyć i spełnić się, ale to nie jest dobry zawód dla życia rodzinnego i bardzo mi prywatne życie skomplikował. Pomimo to, mogę powiedzieć, że zawsze najważniejsza dla mnie była i jest rodzina. Mam synka 6-letniego – taki dar dostałem  i on jest absolutnie najważniejszy. Muszę pracować, bo ja to kocham i jak tydzień nie śpiewam, to czegoś mi brakuje i czuję się trochę nieszczęśliwy. Muszę też pracować, bo jak wszyscy płacę rachunki i trzeba też mieć pieniądze na inne wydatki. Podkreślę jeszcze raz. Kariera nigdy nie była dla mnie najważniejsza. Nie umiem i nie mogę żyć bez muzyki. Sprawdziłem to, kiedy kilka razy próbowałem odpocząć od muzyki i dość szybko musiałem do niej wrócić.

Z panem Andrzejem Dobberem rozmawiała Zofia Stopińska 20 maja 2017 roku w Łańcucie.

Wieczór muzyki kameralnej na Festiwalu w Łańcucie

 APOLLON MUSAGÈTE QUARTETT - zwycięzca 57. edycji Międzynarodowego Konkursu Muzycznego ARD w Monachium w 2008 roku, obecnie zaliczany jest do światowej czołówki kwartetów smyczkowych, wystąpi dzisiaj - 22 maja o godz. 19:00 w sali balowej Muzeum - Zamku w ramach 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie.

W programie : J. Haydn - Kwartet smyczkowy nr 5 D dur op. 64 ; K. Penderecki - Kwartet smyczkowy nr 3 "Kartka z niezapisanego dziennika" ; E. Grieg - Kwartet smyczkowy nr 1 g-moll op. 27

     Zespół, założony przez czterech polskich artystów w 2006 roku w Wiedniu, występuje w największych salach koncertowych, takich jak Carnegie Hall w Nowym Jorku, Filharmonia w Berlinie, Gewandhaus w Lipsku, Concertgebouw w Amsterdamie, Herkulessaal oraz Gasteig w Monachium, Konzerthaus i Musikverein w Wiedniu, Wigmore Hall w Londynie, Tonhalle w Zurichu oraz Museo di Louvre w Paryżu.

Jako laureat cyklu ECHO „Rising Stars“, do którego kwartet został nominowany przez wiedeński Konzerthaus i Musikverein, polski zespół koncertował w renomowanych salach Barcelony (L’Auditori), Aten (Megaron), Luksemburga (Filharmonia), Paryża (Cite de la Musique), Amsterdamu (Concertgebouw), Hamburga (Leiszhalle), Kolonii (Filharmonia), Salzburga (Mozarteum), Birmingham (Town Hall), Brukseli (Palais des Beaux-Arts) i Sztokholmu (Konzerthuset). Kwartet jest również gościem prestiżowych festiwali, takich jak Schleswig Holstein Musikfestival, Leipziger Bach Fest, Schwetzinger Festpiele, Schubertiade Schwarzenberg, Rheingau Festival, Luzerner Festival oraz cykli kameralnych, m.in. "Les Grand Interpretes" w Genewie, „Beethoven-Zyklus” w Berlinie czy „Kammermusik der Nationen“ w Monachium.

W 2010 roku w Goslar odbyła się pierwsza edycja festiwalu Apollon Musagete Festival pod artystycznym patronatem polskiego zespołu, na której pojawili się m.in. członkowie legendarnego Alban Berg Quartett.

Kwartet współpracował z takimi orkiestrami jak BBC Symphony Orchestra, Dresdner Philharmoniker, Wrocławska Orkiestra Kameralna Leopoldinum, Dohnanyi Budafok Orchestra z Budapesztu oraz Heidelberger Philharmoniker wykonując dzieła na kwartet smyczkowy i orkiestrę.

        Ważne miejsce w intensywnej działalności artystycznej AMQ zajmuje promocja polskiej muzyki kameralnej oraz współpraca ze współczesnymi kompozytorami. Obok klasycznych pozycji, zespół w swym repertuarze posiada dedykowane mu dzieła, inspirowane mitologiczną postacią Apollona - przewodnika muz (Musagete).

        Zainteresowanie artystów współczesnym językiem muzycznym objawia się również we własnych próbach kompozytorskich. W 2011 roku, nakładem Doblinger Verlag, ukazała się pierwsza wspólna kompozycja kwartetu – Multitude, zainspirowana kwartetem smyczkowym Witolda Lutosławskiego i powstała w wyniku fascynacji tym dziełem.

Zespół otwarty jest również na współpracę z artystami spoza kręgu muzyki klasycznej, czego przykładem jest nagranie płyty w 2011 roku wspólnie z wokalistką i pianistką Tori Amos dla wytwórni Deutsche Grammophon. Płyta Night of Hunters znalazła się na pierwszym miejscu klasycznej listy Bilboard, równocześnie będąc w pierwszej dziesiątce w dwóch innych kategoriach (muzyka rokowa i alternatywna). Koncerty trasy promującej płytę odbyły się 43 miastach Europy i USA m. in. w Berlińskim Tempodromie, Royal Albert Hall w Londynie, Stadthalle w Wiedniu, Beacon Theater w Nowym Jorku, Orpheum Theater w Bostonie czy Paramount Theater w Seattle.

 

Nie ma Gali bez tenora

Zofia Stopińska : Na „Gali Gwiazd” inaugurującej 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie nie może zabraknąć tenora. Jestem przekonana, że organizatorzy dokonali najlepszego wyboru, zapraszając pana Pawła Skałubę, bo to nie tylko świetny tenor, ale także „nasz” – urodzony na Podkarpaciu.

Paweł Skałuba : Dziękuję pięknie za tak miłe słowa. Do Rzeszowa zawsze z ogromnym sercem i z wielką przyjemnością wracam, chociaż już dawno tak nie było, żebym musiał „skakać” z jednego końca Polski na drugi, ale jestem dobrej myśli, że wszystko będzie tak jak należy.

Z. S. :  Zamek w Łańcucie i otaczający go park, to miejsce, które podczas Festiwalu przyciąga nie tylko melomanów, ale także artystów.

P. S. : Oczywiście, że tak jest. Szczególnie atrakcyjne są koncerty plenerowe i gromadzą dużą publiczność. Co prawda z niepokojem pomyślałem o plenerze, jak 10 maja w Gdańsku spadł śnieg, ale na szczęście pogoda nam sprzyja. Otaczają nas opieką wspaniali ludzie, pięknie się prezentuje na tle Zamku okazała scena, panuje tu niepowtarzalna atmosfera. Dlatego z taką radością wraca się do Łańcuta. Ponadto tym razem Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej dyryguje Sławomir Chrzanowski a wystąpię razem ze wspaniałymi artystami : Andrzejem Dobberem, Joasią Woś, z którą ostatnio często spotykamy się na scenach, Moniką Ledzion i Katarzyną Dondalską. Wielkim zaszczytem jest dla mnie  wystąpić z tak wspaniałymi solistami. Cieszę się, że w programie znalazły się tak różnorodne utwory, bo wykonamy arie i fragmenty z oper, ale będą także arie operetkowe i pieśni.

Z. S. : Pana działalność artystyczna toczy się ostatnio w szalonym wręcz tempie. Staram się śledzić miejsca Pana występów, ale często nie nadążam.

P. S. : Lubię zamieszczać na facebooku informacje o próbach do danego spektaklu – ostatnio pisałem o „Traviacie” w Operze na Zamku w Szczecinie i śpiewam tam dzień przed koncertem w Łańcucie i dzień później. Często tak się w tym „fachu” układa. Jedni wytrzymują takie tempo i potrafią się szybko regenerować, a inni nie. Na szczęście mamy już coraz lepsze drogi i więcej połączeń lotniczych, ale takie tempo organizm czuje i trzeba pracować w wielkim skupieniu zarówno wykonując utwory nowe, jak i te które od lat wykonujemy. W mojej ukochanej arii Stefana zdarzyło się parę razy, że wstawiłem inne słowo o tym samym znaczeniu. Tak czasami bywa kiedy na moment zabraknie koncentracji podczas koncertu. Dlatego na koncerty warto chodzić, bo różne ciekawe niespodzianki się zdarzają, bo na płycie wszystko mamy nagrane zgodnie z partyturą.

Z. S. : Na szczęście nic nie zastąpi koncertu – ani nagranie DVD czy CD, ani retransmisja. Kontakt z publiczności z artystą najlepszy jest podczas koncertu i chyba wykonawcy czują to samo.

P. S. : Tak, zupełnie inaczej się śpiewa dla publiczności, a zupełnie inna jest atmosfera, kiedy śpiewamy tylko w obecności kamer, czy mikrofonów. Przy nagraniu musimy kierować się wyobraźnią. Chociaż nagrania też są ważne. Miło mi Państwa poinformować, że wkrótce spełni się moje marzenie, ponieważ z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej i w tej Sali zamierzam nagrać płytę z ariami polskimi. Mam nadzieję, że wszystko się uda i melomani będą zadowoleni, ponieważ zawsze w głębi serca o tym myślałem. Wiele lat temu, płytę z polskimi ariami nagrał maestro Wiesław Ochman,  niedawno Piotr Beczała nagrał płytę z ariami słowiańskimi, a ja chcę pójść w ślady Wiesława Ochmana.  Niedługo będę śpiewał w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej partie Kirkora  w „Goplanie” Władysława Żeleńskiego i chcę również nagrać arię Kirkora, bo nie spotkałem się z nagraniem tej arii.

Z. S. : Aby z taką jak Pan częstotliwością występować w różnych miejscach, trzeba być osoba bardzo zorganizowaną: chodzi mi nie tylko o próby, koncerty, czy podróże – trzeba także zawsze zabrać wszystko co potrzebne jest w podróży i na scenie.

P. S. : Mam dwa komplety niezbędnych rzeczy – domowy i wyjazdowy, bo już się przekonałem, że niejednokrotnie, to co się wydaje oczywiste, nie jest takie oczywiste jak się odjedzie 300 kilometrów od domu. Podam jeszcze inny przykład – wczoraj na lotnisku w Szczecinie, dwadzieścia minut przed odlotem, małżonka dzwoni i pyta czy mam telefon do fachowca od regulacji okien, bo witryna się zawiesiła. Tuż przed wejściem do samolotu udało mi się załatwić człowieka, który o 21:00 pojechał do naszego domu i naprawił tę witrynę. Tak wygląda proza życia. Ale bez domu, bez rodziny, nie mógł bym żyć. Spotkałem się z wieloma osobami twierdzącymi, że sztuka jest najważniejsza, ale mnie do uprawiania sztuki, która jest przekonująca dla odbiorcy, potrzebne jest źródło z którego czerpię, a jest nim rodzina i życie codzienne.

Z. S. : Wprawdzie udając się na występ, śpiewak nie może zapomnieć instrumentu, ale według znanego powiedzenia –„ nuty, buty i talent" , o wielu rzeczach trzeba pamiętać.

P. S. :  No różnie to jest. Pamiętam jak kiedyś z maestro Tadeuszem Wojciechowskim, w Filharmonii w Bydgoszczy, byliśmy już gotowi do wyjścia na scenę, ale jeszcze w ostatniej chwili musiałam poprawić make-up, aby nie świeciła się twarz w świetle reflektorów i pobrudziłem spodnie – poleciało. Z szybką pomocą, na prośbę dyrygenta, przyszli muzycy mojego wzrostu. Były chyba trzy szybkie przymiarki i wystąpiłem w spodniach klarnecisty, a on musiał grać w moich. Innego wyjścia nie było. Taki, niby drobiazg, a tyle nerwów kosztował, że już samym śpiewaniem  nie miałem czasu się przejmować. Na szczęście, publiczność nie wie o tych przypadkach, albo dowiaduje się po latach, kiedy wspomina się o tym z uśmiechem.

Z. S. : Wyszedł Pan z próby uśmiechnięty, stąd sądzę, że współpraca przebiegała w przyjaznej atmosferze.

P. S. : Tak, bo wszyscy bardzo się lubimy. Przyjechałem na próbę dzień wcześniej, ale już wszyscy byli przygotowani i uśmiechnięci. Jestem bardzo wdzięczny wspaniałym dyrektorom – pani prof. Marcie Wierzbieniec i panu Sławomirowi Chrzanowskiemu, że ze zrozumieniem przyjęli moją nieobecność na piątkowej próbie, a ja postaram się aby tego nie było słychać w czasie koncertu. To w tym zawodzie jest fantastyczne. Proszę trzymać kciuki za pogodę, aby nie spłatała nam figla, bo przylatuję w dniu koncertu i zapraszam w imieniu wszystkich wykonawców na uroczy, piękny wieczór, w cudownym miejscu.

Z panem Pawłem Skałubą rozmawiała Zofia Stopińska 18 maja 2017 roku w Filharmonii Podkarpackiej.

Przed 56. Muzycznym Festiwalem w Łańcucie

Zofia Stopińska : Z panią prof. Martą WierzbieniecDyrektorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie i Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiamy o rozpoczynającym się w sobotę 56. Edycji majowego święta muzyki w Łańcucie. W Filharmonii trwają już próby do „Gali Gwiazd” inaugurującej Festiwal, a w Łańcucie odbywają się ostatnie przygotowania do koncertów plenerowych.

Marta Wierzbieniec : Rzeczywiście, to już ostatnie przygotowania do wielkiego muzycznego święta – myślę, że nie tylko tego regionu, czyli województwa podkarpackiego i organizatora Festiwalu czyli Filharmonii Podkarpackiej, ale to przecież święto wszystkich, którzy w świecie muzyki przybywają. Cechą wyróżniającą ten Festiwal, na tle innych tego typu cyklicznych wydarzeń artystycznych, jest różnorodność.  W dzisiejszym świecie, przy ogromnym dostępie, nie tylko do informacji, ale także do nagrań, wszyscy jesteśmy dobrze zorientowani, co się dzieje w muzyce, ale na szczęście nic nie zastąpi koncertów i dlatego ta różnorodność na Festiwalu w Łańcucie jest oczekiwana i śmiem twierdzić, że pożądana. Oczywiście, że centrum festiwalowe stanowi sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie – tam narodził się Festiwal, który najpierw funkcjonował jako „Dni Muzyki Kameralnej”, a następnie został przemianowany w Muzyczny Festiwal w Łańcucie. W tejże Sali balowej, przepięknej i absolutnie wyjątkowej na skalę światową, słuchać będziemy muzyki kameralnej. Wystąpi tam w tym roku między innymi: Orkiestra Kameralna z Wiednia, wysłuchamy Apollon Musagete Quartett, złożony ze znakomitych muzyków występujących z ogromnym powodzeniem na całym świecie. W salo balowy będziemy mogli wysłuchać wspaniałych, artystycznych kreacji Ivana Monighettiego, któremu towarzyszyć będzie Orkiestra Kameralna Wratislavia pod dyrekcją Jana Staniendy, a także wystąpi wybitna pianistka Dina Yoffe – laureatka Konkursu Chopinowskiego i jurorka tego konkursu. Dina Yoffe zaprezentuje nie tylko utwory Fryderyka Chopina.

Z. S. : Te koncerty stanowić będą środkowe ogniwo 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, ale nikt sobie nie wyobraża innego początku jak koncert w plenerze.

M. W. : Taka inauguracja związana jest zawsze z ryzykiem – chodzi tu przede wszystkim o pogodę, ale zawsze jestem optymistka i uważam, że na pewno wszystko się uda i pogoda będzie nam sprzyjać – nawet prognozy to przewidują. Wykonawcy sobotniej „Gali Gwiazd” są wspaniali, a w repertuarze przeważają arie i duety ze znanych oper m.in. Verdiego, Pucciniego i Moniuszki. Cieszę się, że udało się w tym roku zaprosić Andrzeja Dobbera, który jest artystą niezwykle zajętym, bo koncertuje na całym świecie. Wystąpią wspanaiałe sopranistki – Katarzyna Dondalska i Joanna Woś. Będziemy gościć także Monikę Ledzion i Pawła  Skałubę. To wybitni polscy wykonawcy, znani także na świecie, gdzie są ambasadorami naszej kultury i tradycji. To wielka radość, że możemy ich gościć na inauguracji wielkiego święta muzyki w Łańcucie, którego  organizatorem jest Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego  Rzeszowie. 

Od kilku lat, także drugi koncert łańcuckiego Festiwalu odbywa się w plenerze. Ive Mendes – wybitna gwiazda innego gatunku muzyki, ale przecież muzyka, to tak obszerna, pojemna dziedzina, ze ważne jest, abyśmy mówili o jakości wykonania, o dobrej muzyce, która czasem zahacza o różne kręgi. Proszę zauważyć, że coś, o czym mówiliśmy 20 – 30 lat temu, że jest nowatorskie, innowacyjne, że nie wiadomo, czy to można zaliczyć do muzyki klasycznej, to dzisiaj jest już klasyką. Podkreślam często, że na Festiwalu zapraszamy Państwa do słuchania muzyki ważnej.

Z. S. : Trzecim miejscem koncertów jest sala Filharmonii Podkarpackiej, bo tam na koncert może przyjść o wiele więcej osób niż do Sali balowej.

M. W. : To już wieloletnia tradycja, ze przynajmniej jeden z koncertów festiwalowych odbywa się w Filharmonii Podkarpackiej, w tym roku odbędą się dwa – w piątek i w sobotę, na zakończenie Festiwalu. 26 maja wystąpi wybitna pianistka Gabriela Montero, o którą zabiegaliśmy już od dawna. Pani Montero wykona nie tylko znane utwory Schuberta i Schumanna, które ma w repertuarze, ale w drugiej części koncertu będzie improwizować. Gabriela Montero jest znana bowiem na świcie z nieprawdopodobnych możliwości improwizacji, jest genialną improwizatorką i bardzo ciekawi jesteśmy tego koncertu. Mówimy, ze żadnego koncertu nie da się powtórzyć identycznie i na ten temat można mówić bardzo długo. Gdy mówimy o improwizacji, to już nie ma nawet cienia wątpliwości, że coś będzie tak samo. Będzie to niepowtarzalny wieczór – jeden jedyny. Koncert Finałowy, to wielkie przedsięwzięcie. Wypełni go IX  Symfonia d-moll op. 125Ludwiga van Beethovena. Będzie oczywiście czwórka solistów, w tym Robert Gierlach, który jak Państwo doskonale wiedzą wywodzi się właśnie z naszego regionu, będzie Chór Filharmonii Narodowej w Warszawie i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, a dyrygować będzie Massimiliano Caldi. Będzie to wielki finał Festiwalu, ale to właściwie jeszcze nie będzie koniec, bowiem wszyscy lubią bisy i my jako organizatorzy, też zaproponowaliśmy Państwu koncert, który zatytułowany został „Koncert na bis”. Ten wieczór odbędzie się w Łańcucie, w Sali Hotelu Sokół. Wystąpi wspaniały pianista Janusz Olejniczak, a towarzyszyć mu będzie big band złożony ze studentów i absolwentów Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie.

56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie rozpoczynamy już w najbliższą sobotę 20 maja o godzinie 19:00 wielkim plenerowym koncertem – „Galą Gwiazd” przed zamkiem, a kończymy w Filharmonii Podkarpackiej 27 maja IX Symfonią Ludwiga van Beethovena, w następnym dniu mamy jeszcze „Koncert na bis” w Łańcucie – z Januszem Olejniczakiem. Serdecznie zapraszam.

Na "Galę Gwiazd" do Łańcuta - zaprasza Sławomir Chrzanowski

Pan Sławomir Chrzanowski  - dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Zabrzańskiej, dyrygować będzie koncertem inaugurującym 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie. 

"Od wielu lat współpracuję z Filharmonią Podkarpacką i występowaliśmy wspólnie wiele razy nie tylko w Rzeszowie, ale także w kilku miastach na Podkarpaciu, ale na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie będę miał przyjemność po raz pierwszy poprowadzić Orkiestrę Filharmonii Podkarpackiej. Doborowy jest zestaw śpiewaków – solistów, którzy wystąpią na tym koncercie: Katarzyna Dondalska, Joanna Woś, Monika Ledzion, Paweł Skałuba i Andrzej Dobber – trudno sobie wymarzyć lepszy skład. Mam nadzieję na wspaniałe wykonania, wielkie emocje i wiele, wiele przepięknej muzyki. W pierwszej kolejności będą to popisowe arie na poszczególne głosy, do tego również znane duety, a w drugiej części nieco lżejszy repertuar – tak żeby każdy ze słuchaczy siedzących na tym koncercie, coś dla siebie mógł wybrać. Będą również arie operetkowe, będą pieśni neapolitańskie – standardowe określenie „dla każdego coś miłego” jest jak najbardziej trafne, ale tak konstruuje się program takich koncertów.

Panie i Panowie! Sobota, 20 maja, godzina 19.00, na scenie przed pałacem w Łańcucie wykonamy ten wspaniały koncert – zapraszam Państwa serdecznie, musicie tam być! Gorąco, gorąco zapraszamy! "

Na "Galę Gwiazd" do Łańcuta - zaprasza Sławomir Chrzanowski

Zofia Stopińska : Nasz gość pan Sławomir Chrzanowski  - dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Zabrzańskiej, dyrygować będzie koncertem inaugurującym 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Po raz pierwszy poprowadzi Pan koncert na tym Festiwalu.

Sławomir Chrzanowski : To prawda, chociaż od wielu lat współpracuję z Filharmonią Podkarpacką i występowaliśmy wspólnie wiele razy nie tylko w Rzeszowie, ale także w kilku miastach na Podkarpaciu, ale na Festiwalu w Łańcucie będę miał przyjemność po raz pierwszy poprowadzić tę orkiestrę.

Z. S. : Będzie to inauguracyjna gala pełna gwiazd.

S. Ch. : Rzeczywiście, doborowy jest zestaw śpiewaków – solistów, którzy wystąpią na tym koncercie: Katarzyna Dondalska, Joanna Woś, Monika Ledzion, Paweł Skałuba i Andrzej Dobber – trudno sobie wymarzyć lepszy skład. Mam nadzieję na wspaniałe wykonania, wielkie emocje i wiele, wiele przepięknej muzyki. W pierwszej kolejności będą to popisowe arie na poszczególne głosy, do tego również znane duety, a w drugiej części nieco lżejszy repertuar – tak żeby każdy ze słuchaczy siedzących na tym koncercie, coś dla siebie mógł wybrać. Będą również arie operetkowe, będą pieśni neapolitańskie – standardowe określenie „dla każdego coś miłego” jest jak najbardziej trafne, ale tak konstruuje się program takich koncertów.

Z. S. : W tym wykonaniu i w tym, znanym Panu z pewnością miejscu, wszystko zabrzmi wspaniale.

S. Ch. : Oczywiście, że miejsce znam, bo w Łańcucie byłem wielokrotnie i myślę, że czar i magia pałacu w Łańcucie i otaczającego go parku spowoduje iż ta muzyka, pięknie wykonywana przez znakomite głosy nabierze jeszcze innego waloru, innego wymiaru.

Z. S. : Z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej jest Pan zaprzyjaźniony i sądzę, że lubicie razem pracować.

S. Ch. : Jest jakaś nić porozumienia, która powoduje, że szybko nam się pracuje, bo pracujemy ze sobą często od wielu lat. Udało nam razem się zagrać kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt różnych koncertów, w różnych miejscach. Bardzo dobrze nam ta praca idzie, orkiestra jest skoncentrowana, mając na uwadze to, z kim mamy wystąpić, bardzo się staramy dobrze się przygotować, żeby ta „Gala Gwiazd”, rzeczywiście wywarła na słuchaczach siedzących w Łańcucie, oraz przed odbiornikami telewizyjnymi duże wrażenie. Takie jest nasze założenie.

Z. S. : Byłam na kilku koncertach, którymi Pan dyrygował  i jednocześnie niezwykle ciekawie ubarwiał je Pan krótkimi zapowiedziami. Nie jest to chyba łatwe zadanie.

S. Ch. : Od pewnego czasu koncerty są często też prowadzone przez dyrygenta. Wychodzę z założenia, że w takich momentach nie czas na przedstawianie życiorysów kompozytorów, bo to nikogo w dzisiejszych czasach nie interesuje, natomiast lubię również zapowiadać koncerty, gdyż wiedząc, co za chwileczkę zagramy, lubię czasami wtrącić jakąś anegdotę, lub coś interesującego, czasami też wesołego, żeby rozweselić publiczność. Poza tym, wydaje mi się, że kiedy dyrygent odezwie się do słuchaczy „ludzkim głosem” nawiązuje się większa nić porozumienia – burzy się ta niewidzialna szyba pomiędzy wykonawcą a odbiorcą, w ten sposób razem współtworzymy koncert. Sprawdza się to od wielu lat, nie oponuję, kiedy się mnie o to prosi i lubię to robić. Pytała pani czy jest to trudne – dla mnie nie, bo przez wiele lat już przyzwyczaiłem się godzić te dwie funkcje.

Z. S. : Drogę z Zabrza do Rzeszowa, czy Łańcuta pokonuje się od bardzo szybko – samochodem można dojechać nawet w ciągu trzech godzin.

S. Ch. : Rzeczywiście, w ciągu trzech godzin można dojechać. Z Zabrza do Rzeszowa jest w tej chwili bardzo wygodne połączenie, dobrze się jeździ. To nie te czasy, kiedy „przebijałem się” przez te wszystkie małe mieściny ze Śląska na Podkarpacie. Dzisiaj jest wygodne połącznie autostradą i z wielką przyjemnością do Rzeszowa zawsze przyjeżdżam.

Z. S. : Pozostało nam tylko zaprosić wszystkich na „Galę Gwiazd” inaugurującą 56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie.

S. Ch. : Panie i Panowie! Sobota, godzina 19.00, na scenie przed pałacem w Łańcucie wykonamy ten wspaniały koncert – zapraszam Państwa serdecznie, musicie tam być! Gorąco, gorąco zapraszamy!

Z panem Sławomirem Chrzanowskim – znakomitym dyrygentem, oraz dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii Zabrzańskiej, rozmawiała Zofia Stopińska 18 maja 2017 roku.

Przed 56.Muzycznym Festiwalem w Łańcucie

Zofia Stopińska : Z panią prof. Martą WierzbieniecDyrektorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie i Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiamy o rozpoczynającym się w sobotę 56. edycji majowego święta muzyki w Łańcucie. W Filharmonii trwają już próby do „Gali Gwiazd” inaugurującej Festiwal, a w Łańcucie odbywają się ostatnie przygotowania do koncertów plenerowych.

Marta Wierzbieniec : Rzeczywiście, to już ostatnie przygotowania do wielkiego muzycznego święta – myślę, że nie tylko tego regionu, czyli województwa podkarpackiego i organizatora Festiwalu czyli Filharmonii Podkarpackiej, ale to przecież święto wszystkich, którzy w świecie muzyki przybywają. Cechą wyróżniającą ten Festiwal, na tle innych tego typu cyklicznych wydarzeń artystycznych, jest różnorodność. W dzisiejszym świecie, przy ogromnym dostępie, nie tylko do informacji, ale także do nagrań, wszyscy jesteśmy dobrze zorientowani, co się dzieje w muzyce, ale na szczęście nic nie zastąpi koncertów i dlatego ta różnorodność na Festiwalu w Łańcucie jest oczekiwana i śmiem twierdzić, że pożądana. Oczywiście, że centrum festiwalowe stanowi sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie – tam narodził się Festiwal, który najpierw funkcjonował jako „Dni Muzyki Kameralnej”, a następnie został przemianowany w Muzyczny Festiwal w Łańcucie. W tejże Sali balowej, przepięknej i absolutnie wyjątkowej na skalę światową, słuchać będziemy muzyki kameralnej. Wystąpi tam w tym roku między innymi: Orkiestra Kameralna z Wiednia, wysłuchamy Apollon Musagete Quartett, złożony ze znakomitych muzyków występujących z ogromnym powodzeniem na całym świecie. W salo balowy będziemy mogli wysłuchać wspaniałych, artystycznych kreacji Ivana Monighettiego, któremu towarzyszyć będzie Orkiestra Kameralna Wratislavia pod dyrekcją Jana Staniendy, a także wystąpi wybitna pianistka Dina Yoffe – laureatka Konkursu Chopinowskiego i jurorka tego konkursu. Dina Yoffe zaprezentuje nie tylko utwory Fryderyka Chopina.

Z. S. : Te koncerty stanowić będą środkowe ogniwo 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, ale nikt sobie nie wyobraża innego początku jak koncert w plenerze.

M. W. : Taka inauguracja związana jest zawsze z ryzykiem – chodzi tu przede wszystkim o pogodę, ale zawsze jestem optymistka i uważam, że na pewno wszystko się uda i pogoda będzie nam sprzyjać – nawet prognozy to przewidują. Wykonawcy sobotniej „Gali Gwiazd” są wspaniali, a w repertuarze przeważają arie i duety ze znanych oper m.in. Verdiego, Pucciniego i Moniuszki. Cieszę się, że udało się w tym roku zaprosić Andrzeja Dobbera, który jest artystą niezwykle zajętym, bo koncertuje na całym świecie. Wystąpią wspanaiałe sopranistki – Katarzyna Dondalska i Joanna Woś. Będziemy gościć także Monikę Ledzion i Pawła  Skałubę. To wybitni polscy wykonawcy, znani także na świecie, gdzie są ambasadorami naszej kultury i tradycji. To wielka radość, że możemy ich gościć na inauguracji wielkiego święta muzyki w Łańcucie, którego  organizatorem jest Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.                                                                                                                                                                                                                                         Od kilku lat, także drugi koncert łańcuckiego Festiwalu odbywa się w plenerze. Ive Mendes – wybitna gwiazda innego gatunku muzyki, ale przecież muzyka, to tak obszerna, pojemna dziedzina, ze ważne jest, abyśmy mówili o jakości wykonania, o dobrej muzyce, która czasem zahacza o różne kręgi. Proszę zauważyć, że coś, o czym mówiliśmy 20 – 30 lat temu, że jest nowatorskie, innowacyjne, że nie wiadomo, czy to można zaliczyć do muzyki klasycznej, to dzisiaj jest już klasyką. Podkreślam często, że na Festiwalu zapraszamy Państwa do słuchania muzyki ważnej.

Z. S. : Trzecim miejscem koncertów jest sala Filharmonii Podkarpackiej, bo tam na koncert może przyjść o wiele więcej osób niż do Sali balowej.

M. W. : To już wieloletnia tradycja, że przynajmniej jeden z koncertów festiwalowych odbywa się w Filharmonii Podkarpackiej, w tym roku odbędą się dwa – w piątek i w sobotę, na zakończenie Festiwalu. 26 maja wystąpi wybitna pianistka Gabriela Montero, o którą zabiegaliśmy już od dawna. Pani Montero wykona nie tylko znane utwory Schuberta i Schumanna, które ma w repertuarze, ale w drugiej części koncertu będzie improwizować. Gabriela Montero jest znana bowiem na świcie z nieprawdopodobnych możliwości improwizacji, jest genialną improwizatorką i bardzo ciekawi jesteśmy tego koncertu. Mówimy, ze żadnego koncertu nie da się powtórzyć identycznie i na ten temat można mówić bardzo długo. Gdy mówimy o improwizacji, to już nie ma nawet cienia wątpliwości, że coś będzie tak samo. Będzie to niepowtarzalny wieczór – jeden jedyny. Koncert Finałowy, to wielkie przedsięwzięcie. Wypełni go IX  Symfonia d-moll op. 125 – Ludwiga van Beethovena. Będzie oczywiście czwórka solistów, w tym Robert Gierlach, który jak Państwo doskonale wiedzą wywodzi się właśnie z naszego regionu, będzie Chór Filharmonii Narodowej w Warszawie i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, a dyrygować będzie Massimiliano Caldi. Będzie to wielki finał Festiwalu, ale to właściwie jeszcze nie będzie koniec, bowiem wszyscy lubią bisy i my jako organizatorzy, też zaproponowaliśmy Państwu koncert, który zatytułowany został „Koncert na bis”. Ten wieczór odbędzie się w Łańcucie, w Sali Hotelu Sokół. Wystąpi wspaniały pianista Janusz Olejniczak, a towarzyszyć mu będzie big band złożony ze studentów i absolwentów Uniwersytetu Muzycznego w Warszawie.

Z. S. : Mam w ręku program całego Festiwalu, gdzie wymienione są nie tylko utwory, wykonawcy i miejsca koncertów, ale także ceny biletów. Trudno powiedzieć, że bilety są tanie, bo dla każdego słowo tanie, będzie oznaczało inną kwotę.

M. W. : Powiem w wielkim skrócie, ze cena biletów zależy od dotacji, jaką otrzymuje Festiwal. Im dotacja większa, tym bilety mogą być tańsza. Musimy się zmieścić w zaplanowanym budżecie i zdobyć pieniądze, a więc i sponsorzy i dotacje są tu niezwykle cenne, bo dzięki nim możemy obniżyć ceny biletów. Co roku zabiegam o to, żeby bilety były coraz tańsze. Bardzo dziękuję tym, którzy przyznali nam dotacje, bo bez nich nie byłoby Festiwalu i biletów w przystępnych cenach. Nie byłoby także wspaniałych artystów. Bardzo dziękuję przede wszystkim władzom Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego – Panu Marszałkowi, Zarządowi, Sejmikowi – za przyznaną dotację. Bardzo dziękuję Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, za znaczące wsparcie jakie Festiwal otrzymał. Gorąco dziękuję władzom Miasta Łańcuta i Panu Burmistrzowi, władzom Miasta Rzeszowa i Panu Prezydentowi, za bardzo znaczące dla nas dotacje. Dziękuję  wszystkim sponsorom, mecenasom i darczyńcom Festiwalu. Współpracujemy przy organizacji Festiwalu z Muzeum – Zamkiem w Łańcucie. Ukłony kieruję z stronę wszystkich pracowników łańcuckiego Zamku na czele z Panem Dyrektorem. Dziękuję za wszelka pomoc, wyrozumiałość, życzliwość, no i przede wszystkim za znakomitą współpracę.

56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie rozpoczynamy już w najbliższą sobotę 20 maja o godzinie 19:00 wielkim plenerowym koncertem – „Galą Gwiazd” przed zamkiem, a kończymy w Filharmonii Podkarpackiej 27 maja IX Symfonią Ludwiga van Beethovena, w następnym dniu mamy jeszcze „Koncert na bis” w Łańcucie – z Januszem Olejniczakiem. Serdecznie zapraszam.

Z prof. Martą Wierzbieniec – Dyrektorem 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie i Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego rozmawiała Zofia Stopińska 18  maja 2017 roku.

Massimiliano Caldi poprowadzi koncert finałowy 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie


Maestro Massimiliano CALDI poprowadzi 27 maja 2017r. o godz. 19.00 w sali Filharmonii Podkarpackiej koncert finałowy 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Wystąpią: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, Chór Filharmonii Narodowej oraz soliści : Magdalena Schabowska - sopran, Agnieszka Makówka - alt, Tomasz Kuk - tenor i Robert Gierlach - baryton. W programie IX Symfonia d-moll op. 125 - L. van Beethovena.

Massimiliano Caldi (Mediolan, 1967 r.), posiada duże międzynarodowe doświadczenie w dziedzinie muzyki symfonicznej, opery, operetki i baletu oraz zainteresowania w dziedzinie muzyki współczesnej i powrocie do dziewiętnastowiecznej opery. Wyróżnia się doskonałym przygotowaniem zawodowym oraz przejrzystym i linearnym stylem dyrygowania.

Caldi, który był laureatem pierwszej nagrody na Międzynarodowym Konkursie „G.Fitelberg” (1999 r.), jest Pierwszym Dyrygentem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej m. Fryderyka Chopina w Gdańsku oraz Pierwszym Dyrygentem i Konsultantem Artystycznym Filharmonii Koszalińskiej im. Stanisława Moniuszki. Od 2016 r. Massimiliano Caldi współpracuje z Filharmonią Podkarpacką im. Artura Malawskiego w Rzeszowie oraz z Filharmonią Łódzką im. Artura Rubinsteina w Łodzi. W maju ubiegłego roku Caldi zadebiutował z Orkiestrą Filharmonii w Petersburgu oraz w legendarnym „Grand Hall”. W ciągu ostatnich dziesięciu lat odbył tournee po Izraelu, Omanie, Stanach Zjednoczonych, Chile i Brazylii.

Spośród nadchodzących wydarzeń, w których weźmie udział, pragniemy wskazać na dyrygowanie orkiestrą w trakcie opery Cyrulik sewilski Rossiniego oraz opery Nabucco Verdiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu (styczeń-luty 2017 r. oraz maj 2017 r.),  opery Jaskółka Pucciniego, która została wybrana z okazji setnej rocznicy jej premiery w Filharmonii Narodowej w Warszawie, w trakcie XXI edycji Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena, opery Notte per me luminosa (światowa premiera) Marco Betty w Teatro Municipale w Piacenzy (kwiecień 2017 r.) i Carmina Burana Orffa (czerwiec 2017 r.) w Filharmonii w Gdańsku.

W dziedzinie muzyki symfonicznej zadebiutował w Berlinie z orkiestrą Konzerthaus Kammerorchester z Berlina (2 listopada) oraz w Sali Rachmaninowa Konserwatorium Moskiewskiego z Sinfoniettą Cracovią (12 listopada). W 2017 r. weźmie on udział w prestiżowym Międzynarodowym Muzycznym Festiwalu w Łańcucie (27 maja 2017 r.),  będzie również dyrygował Stambulską Państwową Orkiestrą Symfoniczną (10 lutego 2017 r.) i wróci na podium Orkiestry Sinfonica di Milano Giuseppe Verdi jak również zadyryguje Orkiestrą Kameralną Milano Classica , w której był Pierwszym Dyrygentem w okresie od 1998 to 2009 r.

Massimiliano Caldi poprowadzi koncert finałowy 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie


  Maestro Massimiliano CALDI dyrygować będzie Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej i Chórem Filharmonii Narodowej podczas koncertu 27 maja 2017r. o godz. 19:00 sali Filharmonii Podkarpackiej, na zakończenie 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Solistami będą : Magdalena Schabowska - sopran, Agnieszka Makówka - alt, Tomasz Kuk - tenor i Robert Gierlach - baryton. W programie IX Symfonia d-moll op. 125 - Ludwiga van Beethovena

Massimiliano Caldi (Mediolan, 1967 r.), posiada duże międzynarodowe doświadczenie w dziedzinie muzyki symfonicznej, opery, operetki i baletu oraz zainteresowania w dziedzinie muzyki współczesnej i powrocie do dziewiętnastowiecznej opery. Wyróżnia się doskonałym przygotowaniem zawodowym oraz przejrzystym i linearnym stylem dyrygowania.

Caldi, który był laureatem pierwszej nagrody na Międzynarodowym Konkursie „G.Fitelberg” (1999 r.), jest Pierwszym Dyrygentem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej m. Fryderyka Chopina w Gdańsku oraz Pierwszym Dyrygentem i Konsultantem Artystycznym Filharmonii Koszalińskiej im. Stanisława Moniuszki. Od 2016 r. Massimiliano Caldi współpracuje z Filharmonią Podkarpacką im. Artura Malawskiego w Rzeszowie oraz z Filharmonią Łódzką im. Artura Rubinsteina w Łodzi. W maju ubiegłego roku Caldi zadebiutował z Orkiestrą Filharmonii w Petersburgu oraz w legendarnym „Grand Hall”. W ciągu ostatnich dziesięciu lat odbył tournee po Izraelu, Omanie, Stanach Zjednoczonych, Chile i Brazylii.

Spośród nadchodzących wydarzeń, w których weźmie udział, pragniemy wskazać na dyrygowanie orkiestrą w trakcie opery Cyrulik sewilski Rossiniego oraz opery Nabucco Verdiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu (styczeń-luty 2017 r. oraz maj 2017 r.),  opery Jaskółka Pucciniego, która została wybrana z okazji setnej rocznicy jej premiery w Filharmonii Narodowej w Warszawie, w trakcie XXI edycji Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena, opery Notte per me luminosa (światowa premiera) Marco Betty w Teatro Municipale w Piacenzy (kwiecień 2017 r.) i Carmina Burana Orffa (czerwiec 2017 r.) w Filharmonii w Gdańsku.

W dziedzinie muzyki symfonicznej zadebiutował w Berlinie z orkiestrą Konzerthaus Kammerorchester z Berlina (2 listopada) oraz w Sali Rachmaninowa Konserwatorium Moskiewskiego z Sinfoniettą Cracovią (12 listopada). W 2017 r. weźmie on udział w prestiżowym Międzynarodowym Muzycznym Festiwalu w Łańcucie (27 maja 2017 r.),  będzie również dyrygował Stambulską Państwową Orkiestrą Symfoniczną (10 lutego 2017 r.) i wróci na podium Orkiestry Sinfonica di Milano Giuseppe Verdi jak również zadyryguje Orkiestrą Kameralną Milano Classica , w której był Pierwszym Dyrygentem w okresie od 1998 to 2009 r.

Subskrybuj to źródło RSS