Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Koncert młodych talentów na Krośnieńskiej Jesieni Muzycznej

 

Krośnieńska Jesień Muzyczna to prawdziwy gwiazdozbiór talentów rozsianych po pięcioliniach od klasyki do samby. Gościliśmy gwiazdy pierwszej wielkości, szkoły muzyczne, a teraz przyszła kolej na gwiazdy wschodzące i recital młodych talentów - 8 października przed krośnieńską publicznością wystąpią Jan Chłap i Kacper Żaromski.

KACPER ŻAROMSKI pochodzi z Rymanowa-Zdroju i jest jednym z najbardziej utalentowanych uczniów Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie, gdzie kształci się w klasie fortepianu Doroty Skibickiej. W tym roku czeka go egzamin dyplomowy i matura.
Mimo młodego wieku Kacper jest laureatem ponad 30 pianistycznych konkursów ogólnopolskich i międzynarodowych, z których najważniejsze to: konkurs Musica Classica w Moskwie (I nagroda), VII International Chopin Piano Competition w Budapeszcie (II miejsce - pierwszego nie przyznano), XIX Ogólnopolski Turniej Pianistyczny w Żaganiu (II nagroda), XI Ogólnopolskie Forum Młodych Instrumentalistów im. Karola i Antoniego Szafranków w Rybniku (II miejsce - pierwszego nie przyznano), III Międzynarodowy Podkarpacki Konkurs Chopinowski w Rzeszowie (I nagroda), XIV Międzynarodowy Konkurs „Chopin dla najmłodszych” w Antoninie (I miejsce i nagroda dla najlepszego Polaka), IV Międzynarodowy Podkarpacki Konkurs Chopinowski w Rzeszowie (I miejsce i nagroda Filharmonii Podkarpackiej), czy VIII Ogólnopolski Konkurs Kameralny dla uczniów szkół muzycznych I i II st. w AM Katowicach (I miejsce wraz z flecistą Janem Chłapem).
Swoją grę doskonalił na wielu kursach pianistycznych pracując pod kierunkiem takich mistrzów jak: Eugen Indjic, Kevin Kenner, Orla McDonagh, Philippe Giusiano, Tomas Ungar, Katarzyna Popowa-Zydroń, Andrzej Tatarski, Aleksiej Orłowiecki, Andrzej Jasiński, Wiera Nosina, Mirosław Herbowski, Andrzej Pikul, Karol Radziwonowicz.
Regularnie koncertuje w kraju i za granicą m.in. we Lwowie, Budapeszcie, Katowicach, Krakowie, Dusznikach-Zdroju, Antoninie, Warszawie, Gdańsku i miastach podkarpacia.
Za znaczące osiągnięcia artystyczne wielokrotnie otrzymał Nagrodę Prezydenta Miasta Krosna, dwukrotnie Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Stypendium Prezesa Rady Ministrów oraz wielokrotnie stypendium Anny Kullandy. Jest również podopiecznym Krośnieńskiej Fundacji Paderewskiego.

JAN CHŁAP jest jednym z najzdolniejszych uczniów Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie. Kształci się w klasie fletu Dariusza Krzoka, a także jest uczestnikiem Młodej Muzycznej Akademii, która funkcjonuje w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, gdzie prowadzi go znakomity węgierski flecista prof. Janos Balint.
Jan Chłap odniósł już wiele sukcesów zdobywając nagrody na kilkudziesięciu konkursach fletowych oraz kameralnych. Jest m.in. laureatem pierwszego miejsca Ogólnopolskich przesłuchań Centrum Edukacji Artystycznych uczniów klas instrumentów dętych drewnianych w Warszawie. Uzyskał również stypendium Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, Stypendium Prezydenta Miasta Krosna SEMPER IN ALTUM, nagrodę Podkarpackiego Stowarzyszenia Samorządów Terytorialnych, oraz Nagrodę Prezydenta Miasta Krosna Za zasługi dla Krosna. Podczas licznych kursów mistrzowskich pracował z wieloma cenionymi pedagogami z kraju i zza granicy, a byli to m.in.: prof. Peter-Lukas Graf (Szwajcaria), dr Ewelina Zawiślak (AM Łódź), prof. Antonii Wierzbiński, (AM Łódź), prof. Carlos Brueel (Belgia), prof. Elżbieta Dastych-Szwarc (AM Warszawa), prof. Wissam Boustany (Wielka Brytania), prof. Barbara Świątek-Żelazny (AM Kraków).
Oprócz koncertowania Jan Chłap chętnie bierze udział w różnych akcjach charytatywnych organi¬zowanych przez szkołę i inne podmioty. Jest również podopiecznym Krośnieńskiej Fundacji Paderewskiego, a teraz przygotowuje się do egzaminu dyplomowego oraz matury w Zespole Szkół Muzycznych w Krośnie.

Program koncertu:
Astor Piazzola – Tango etude nr 4 na flet solo
Jan Chłap – flet
Sergiusz Rachmaninow – Vocalise op. 34 nr 14 na flet i fortepian
Ferenc Farkas – Cztery tańce węgierskie
Jan Chłap – flet, Kacper Żaromski – fortepian
Saverio Mercadante – Wariacje na temat arii Ah! nati, è ver, noi siamo Sol per amarci ognor Rossiniego (z opery Ricciardo i Zoraida), na flet solo
Jan Chłap – flet
Francis Poulenc, Sonata na flet i fortepian
Jan Chłap – flet, Kacper Żaromski – fortepian

Fryderyk Chopin – II koncert fortepianowy f-moll op. 21
Maestoso
Larghetto
Allegro vivace
Kacper Żaromski – fortepian
Orkiestra Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie
pod dyrekcją Magdaleny Sokołowskiej-Faryj

KROŚNIEŃSKA JESIEŃ MUZYCZNA

8 października / niedziela / 18.00
RECITAL MŁODYCH TALENTÓW
KACPER ŻAROMSKI fortepian
JAN CHŁAP flet
Orkiestra Zespołu Szkól Muzycznych w Krośnie
pod dyr. Magdaleny Sokołowskiej –Faryj
Wejściówki do odbioru w kasie RCKP

KRZYSZTOF MEYER Works for Choir and Orchestra

Krzysztof Meyer jest jednym z najwybitniejszych polskich kompozytorów współczesnych. Niniejsza płyta prezentuje dorobek artystyczny kompozytora.
Trzy pierwsze utwory są kompozycjami instrumentalnymi.

Pierwszy z nich - "Hommage a Johanes Brahms" nawiązuje do początku I Symfonii Johanesa Brahmsa. Źródłem tych odniesień była okoliczność na jaką ten utwór zamówiono - 150. rocznica urodzin Brahmsa, wypadająca w 1983 roku. Utwór ten nagrany został przez NOSPR pod batutą Antoniego Wita.

Koncert nr 2 jest nietypowy dlatego, że w każdej części tego utworu solista gra na innej odmianie fletu. Utwór ten powstał w 1983 roku na zamówienie Aurele'a Nicoleta, który wykonał go 1. grudnia 1984 roku w Berlinie. Na tej płycie partię solową wykonał Andreas Adorjan. Soliście towarzyszył NOSPR pod batutą Tadeusza Wojciechowskiego.

"Farewell Music na Orkiestrę op. 88" jest utworem poświęconym pamięci Witolda Lutosławskiego. Nie ma w nim jednak żadnego cytatu nawiązującego do tego kompozytora.. Utwór ten wykonano po raz pierwszy w mieście, z którym związane było całe życie kompozytora - Warszawie.

Kolejnym punktem tej płyty jest "Msza".
Pierwsze jej szkice powstały na początku lat osiemdziesiątych. Początkowo utwór ten przeznaczony był na chór mieszany i organy. W 1995 roku do tej obsady został dodany niewielki skład orkiestry. Usłyszymy tu dużo inteligentnych odniesień do historii. Partie chóralne wykonał Chór Polskiego Radia w Krakowie, partię organów wykonał Andrzej Białko z towarzyszeniem NOSPR pod batutą Antoniego Wita.

András Adorján jest koncertującym flecistą i pedagogiem. Urodził się w Budapeszcie. W 1956 roku przeprowadził się do Kopenhagi. Studia ukończył u Jeana - Pierre Rampala i Aurela Nicoleta. Był pierwszym solistą w Sztokholmie, Baden - Baden oraz Monachium. Nagrał ponad 80 albumów.

Andrzej Białko ukończył Akademię Muzyczną w Krakowie w klasie organów prof. Joachima Grubicha. W 1981 roku zdobył I nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Organowym w Rzymie. W pamięci melomanów trwale zapisał się wykonaniem w jubileuszowym roku 2000 organowych dzieł wszystkich Jana Sebastiana Bacha w Krakowie i we Wrocławiu, zaś w sezonie 2001/2002 w serii 20 koncertów pod wspólnym tytułem "Ars organi" zaprezentował w Krakowie antologię muzyki organowej XVI - XX wieku. Jest profesorem i prowadzi klasę organów w krakowskiej Akademii Muzycznej.

Krzysztof Meyer - Works for Choir and Orchestra - Spis utworów:
" Hommage a Johanes Brahms na orkiestrę op. 59"

Koncert nr 2 na flet i orkiestrę op. 61 części:
I
II
III
IV

"Farewell Music na orkiestrę op. 88"

"Msza na chór mieszany, organy i orkiestrę op. 61" części:
I Kyrie
II Gloria
III Credo
IV Sanctus
V Agnus Dei

András Adorján - flet
Andrzej Białko - organy
Narodowa Orkiestra Polskiego Radia w Katowicach
Chór Polskiego Radia w Krakowie
Antoni Witt - dyrygent
Tadeusz Wojciechowski - dyrygent

DUX, DUX 1408, 2017

Reżyser nagrania , montaż - Tadeusz Leśniak, Tadeusz Nowak, Beata Jankowska- Burzyńska.
Płytę poleca Państwa uwadze Anna Stopińska-Paja

63. Sezon Koncertowy w Filharmonii Podkarpackiej

Zofia Stopińska: Wspólnie z panią prof. Martą Wierzbieniec Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie chcemy Państwu przybliżyć program i artystów, którzy wystąpią z „naszymi” filharmonikami w bieżącym roku kalendarzowym i zaprosić na koncerty. Jutrzejszym koncertem Filharmonia Podkarpacka oficjalnie rozpoczyna sezon koncertowy, chociaż koncerty odbywały się również we wrześniu.
Marta Wierzbieniec: Tradycyjnie w piątki odbywają się w Filharmonii koncerty symfoniczne i właśnie jutro (6 października) o godzinie 19.00 rozpocznie się pierwszy koncert symfoniczny z cyklu koncertów abonamentowych. Można na te koncerty kupować abonamenty, najpierw na pierwszą część sezonu, która trwa do końca stycznia, a druga część zaczyna się na początku lutego i przebiegać będzie do połowy czerwca – bo tak zaplanowaliśmy zakończenie sezonu.
Nasza Orkiestra już bardzo intensywnie koncertowała przez cały wrzesień. To były bardzo różnorodne koncerty, bo odbył się koncert symfoniczny z udziałem laureatów konkursów muzycznych, a koncert ten poprowadził Wojciech Rodek. Były dwa spektakle z serii zatytułowanej przez nas BOOM w Filharmonii – to z języka angielskiego cztery litery: b, o, o, m, które rozpoczynają wyrazy: balet, opera, operetka, musical w Filharmonii i z tego cyklu odbyły się dwa przedsięwzięcia – najpierw była to opera „Don Pasquale”, a później operetka „Hrabina Marica” w wykonaniu artystów krakowskich. Natomiast „Don Pasquale” to nasza produkcja – Filharmonii Podkarpackiej z udziałem artystów ze Lwowa i z Czech. Bardzo nas to cieszy, że mamy możliwość pokazania Państwu tak szerokiej prezentacji programowej, bo mieliśmy też koncert kameralny bardzo interesujący, który odbył się już w październiku. W ten sposób uczciliśmy Międzynarodowy Dzień Muzyki, ale przede wszystkim zaakcentowaliśmy przypadającą w tym roku 60-tą rocznicę śmierci Artura Malawskiego – patrona Filharmonii Podkarpackiej. Z tej okazji Filharmonia była współorganizatorem Sesji, którą organizowało Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne. Chcę podkreślić wielkie zasługi Pana Andrzeja Szypuły i podziękować mu, natomiast po południu odbył się koncert, w programie którego znalazły się wyłącznie kompozycje kameralne Artura Malawskiego. Bardzo szkoda, że są to kompozycje tak mało znane. Zostały zaprezentowane utwory na skrzypce i fortepian, Trio fortepianowe oraz kilka pieśni. Jestem zachwycona zarówno programem tego koncertu, jak i samym wykonaniem.

Z. S.: Podobno została nagrana płyta z tymi utworami.

M. W.: To prawda, płyta niebawem się ukaże i już teraz gorąco ją polecam. My także przygotowujemy prezentacje utworów symfonicznych Malawskiego na przyszły rok, w związku z tym, że chcemy, aby na każdym koncercie był zaprezentowany chociaż jeden utwór kompozytora polskiego, w związku z przypadającą w 2018 roku rocznicą 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, ale o tym będzie jeszcze okazja powiedzieć.

Z. S.: W tej chwili rozpoczynają się w Filharmonii regularne piątkowe koncerty symfoniczne .

M. W.: Prawie zawsze w piątki, bo będzie kilka piątków, kiedy z różnych powodów te koncerty nie będą mogły się odbyć, ale nigdy nie będzie tak, że nic się wtedy nie będzie działo, bo jeśli nie będzie koncertu w piątek, to będzie w sobotę lub w niedzielę z serii „BOOM”, ale zdarzy się to dwa lub trzy razy w ciągu całego sezonu.
6 października – Inauguracja Sezonu. Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej dyrygować będzie Massimiliano Caldi, a solistą będzie znakomity pianista Adam Wodnicki, którego Państwu przedstawiać nie muszę, a w programie m.in. IV Symfonia koncertująca Karola Szymanowskiego i mało znana Uwertura Ludwika van Beethovena zatytułowana „Poświęcenie domu” oraz Wariacje i fuga nt. Purcella Benjamina Brittena. Tydzień później naszą Orkiestrą dyrygować będzie Marek Pijarowski, a solistą będzie Veriko Tchumburidze - laureatka I nagrody Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Pozanniu. Usłyszymy: Fantazję szkocką Maxa Brucha, Tańce symfoniczne Sergiusza Rachmaninowa i na początku koncertu Uwerturę do opery „Wilhelm Tell”.
Tydzień później – 20 października wystąpi także skrzypek – tym razem związany z naszym regionem, Pan Piotr Tarcholik. Podczas tego koncertu odbędzie się światowe prawykonanie Kantaty „Tajemnice Fatimy” skomponowanej w związku z przypadającą w tym roku setną rocznicą objawień fatimskich.
27 października w programie znajdzie się „Ein Deutsches Requiem” Johannesa Brahmsa. Gościć będziemy Chór Akademicki z Pragi, a koncert poprowadzi Jiri Petrdlik – czeski dyrygent, z którym już nasza Orkiestra współpracuje od kilku lat.

Z. S.: Nie mniej interesująco zapowiada się także listopad w Filharmonii Podkarpackiej.

M. W.: Pierwszy listopadowy koncert 6 listopada poprowadzi Massimiliano Caldi, a w programie znajdą się: III Symfonia zwana „Polską” Piotra Czajkowskiego i Koncert fortepianowy Camila Saint-Saensa, a także Preludium symfoniczne „Polonia” Edwarda Elgara. Ten program Orkiestra zaprezentuje kilka dni później w wiedeńskim Musikverein, gdzie wystąpi już po raz szósty.
9 listopada gościć będziemy na koncercie szkolnym dwie znakomite pianistki, które wystąpią także 10 listopada – w piątek w czasie koncertu abonamentowego – pani Katarzyna Makal-Żmuda i Olga Anikiej, a zaprezentują muzykę polską, m.in. utwory: Fryderyka Chopina, Ignacego Jana Paderewskiego i Witolda Lutosławskiego. Muzyką polską uczcimy odzyskanie przez Polskę niepodległości.
W niedzielę – 12 listopada wystąpi w naszej Filharmonii Śląska Orkiestra Kameralna pod kierownictwem Roberta Kabary i Leszek Długosz. Słuchać będziemy autorskiego programu pana Leszka Długosza.
15 listopada koncert ze swoją orkiestrą kameralną poprowadzi Michael Maciaszczyk i serdecznie Państwa na ten koncert zapraszam, zaś 17 listopada (w piątek) odbędzie się kolejny koncert abonamentowy. Tym razem w roli dyrygenta i skrzypka wystąpi Piotr Pławner.
W poniedziałek – 20 listopada w ramach dodatkowych działań Filharmonii, tym razem spektakl, chciałoby się powiedzieć słowno-muzyczny, a organizuje go Kujawsko-Pomorski Impresaryjny Teatr Muzyczny w Toruniu.
W niedzielę – 26 listopada zapraszamy na godz. 18:00 na spektakl baletowy, który poprowadzi Jurij Berwecki, grać będzie oczywiście nasza Orkiestra, a na scenie wystąpią artyści Baletu Opery Lwowskiej.

Z. S.: Wiele różnych wydarzeń zaplanowanych zostało na grudzień.

M. W.: Zgadza się, już 1 grudnia wystąpią klarnecista Roman Widaszek i altowiolista Artur Rozmysłowicz, a Orkiestrą dyrygować będzie Massimiliano Caldi. W programie znajdzie się m.in. Koncert na klarnet i altówkę Maxa Brucha, a także I Symfonia „Tytan” Gustava Mahlera.
7 grudnia koncert poprowadzi Jiri Petrdlik – ten koncert będzie dedykowany młodzieży szkolnej, a dzień później ten sam program zaprezentujemy w czasie koncertu abonamentowego. W programie znajdą się „Mikołajkowe” – wesołe utwory. Z tym samym programem wystąpimy w czasie tournée do Chin, ponieważ Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej zaproszona została do wykonania dziesięciu koncertów na terenie Chin, tournée będzie trwało czternaście dni na przełomie roku. 26 grudnia Orkiestra leci za granicę i ten program chcemy najpierw zaprezentować Państwu właśnie 8 grudnia.
15 grudnia solistką koncertu abonamentowego będzie świetna skrzypaczka Katarzyna Duda, koncert poprowadzi Jakub Chrenowicz, a w programie znajdą się m.in. II Koncert skrzypcowy h-moll Paganiniego i Symfonia g-moll „Zimowe marzenia” – Piotra Czajkowskiego.
Zapraszamy Państwa także na koncerty „Sylwestrowy” i „Noworoczny”, ponieważ nie cała Orkiestra wyjeżdża do Chin, część muzyków pozostaje i jesteśmy już po rozmowach z muzykami, których doangażowujemy na potrzeby tych koncertów. Koncerty te poprowadzi Massimiliano Caldi, a śpiewać będzie sopranistka Katarzyna Hołysz.

Z. S.: Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze przed Waszą podróżą do Chin.

M. W.: Z pewnością i wtedy porozmawiamy o styczniowych koncertach karnawałowych. Zapewniam, że dużo się będzie działo w Filharmonii i serdecznie Państwa zapraszamy na wszystkie wydarzenia, wśród których będą także koncerty, które zostaną zrealizowane w związku z zapowiedzią obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, bo już taki cykl nadzwyczajnych przedsięwzięć artystycznych planujemy rozpocząć pod koniec listopada tego roku. Spotykajmy się w Filharmonii, jesteśmy dla Państwa, chcemy dzielić się z Państwem sztuką muzyczną i w imieniu wszystkich pracowników, a szczególnie Orkiestry, która rozpoczyna 63. sezon artystyczny, serdecznie zapraszam.

Z panią prof. Martą Wierzbieniec – Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiała Zofia Stopińska 5 października 2017 roku.

Polska operetka morska w Rzeszowie

Morze, szumiące, kołyszące szumem fal

Czasami w życiu coś się wydarzy,
dłoń rozpalona drży,
serce wyrusza w krainę marzeń,
cudowne roi sny.

Najlepiej w takich chwilach
nad brzegiem morza iść,
niechaj z falami biegnie
zmęczona myśl.

    Tak rozpoczyna się jeden z najpiękniejszych duetów polskiej operetki morskiej pt. „Panna Wodna” Jerzego Lawiny-Świętochowskiego (1906-1946), wystawionej we współpracy z Rzeszowskim Towarzystwem Muzycznym w sali widowiskowej Wojewódzkiego Domu Kultury Rzeszowie w niedzielę 24 września 2017 roku.
     Warto dodać, iż prapremiera operetki „Panna Wodna” miała miejsce w Teatrze „8.15” w Warszawie 2 sierpnia 1939 roku, tuż przed II wojną światową i odniosła ogromny sukces. Po wojnie grały ją Operetki w Łodzi, Gdyni, Warszawie, Krakowie, Gliwicach, Poznaniu, Przemyślu, Szczecinie, z dużym powodzeniem.
    „Panna Wodna”, to nazwa autentycznego XVII-wiecznego polskiego okrętu wojennego, a także statku polskiej żeglugi w okresie międzywojennym. Skąd wzięła się ta nazwa? W operetce „Panna Wodna” jeden z marynarzy – Andrzej, wybrance swego serca - Mary, tak to tłumaczy: „Był taki młodziak marynarz. Raz w nocy miał wachtę i ujrzał babską zjawę, co łaziła po masztach i linach i uwodziła go ślepiami. Aż go zwiodła. I wpadł morza.”
    Ale ta opowieść, to tylko pretekst, by zauroczyć młodą Mary, córkę państwa Town, która z rodzicami udaje się w podróż morską z Hawajów do wytęsknionej Polski, do Gdyni. Jak to zwykle w długich podróżach bywa, w operetce szczególnie, sympatii, flirtów, miłostek nie brakuje, a patriotyczne porywy serc mieszają się z komicznymi, by wszystko skończyło się szczęśliwie! Na końcu morskiej wyprawy trzy pary stają na ślubnym kobiercu.
    Młoda, świetnie zapowiadająca się Aleksandra Szymańska w roli Mary zaprezentowała się znakomicie! Aksamitny głos, szeroka fraza, subtelna, wyrazista gra aktorska, dopracowana w szczegółach, zachwyciła publiczność, a towarzyszący jej Jakub Kołodziej w roli marynarza Andrzeja, swego czasu solista Chóru Chłopięco-Męskiego „Pueri Cantores Resovienses” pracującego przy Katedrze Rzeszowskiej, założonego i wiele lat prowadzonego przez świetną chórmistrzynię Urszulę Jeczeń-Biskupską, czarował licznie zebraną publiczność piękną, soczystą barwą głosu, dając świadectwo wielkiego talentu wokalnego, szlifowanego obecnie w klasie ks. prof. Zdzisława Madeja w Akademii Muzycznej w Krakowie.
    Kolejna zakochana para, to Natalia Wójcik w roli Molly, przebojowa młoda dama o gołębim sercu i wrażliwej duszy, śpiewająca pełnym głosem i wyrazistym słowem oraz zgrabnie towarzyszący jej Kamil Niemiec w roli marynarza Tadeusza, przekonująco zabiegający o względy uroczej podróżniczki, która podstępem wcieliła się w rolę kuchcika, by popłynąć do Polski. Oboje zaśpiewali uroczy duet pt. „Jutro” w nieco jazzującym stylu, przenosząc nas w klimat międzywojennych kabaretów.
    No i jeszcze trzecia zakochana para – to Emilia Jakubiec-Lis w roli Bobulińskiej, organizatorki podróży, która zachwyciła niezwykłym, błyskotliwym talentem aktorskim i nieco przez nią zachęcony do miłosnych wyznań Andrzej Alberski w roli groźnego Kapitana I, wszelako uległego wobec jej niewątpliwych wdzięków.
    Niezwykle uroczo zaprezentowali się państwo Town, czyli Stanisława Mikołajczyk-Madej i Andrzej Jasiński, którzy z wielką swadą i rodzicielską troską pełnili role opiekunów młodych dam i zakochanych w nich marynarzy, wnosząc wiele twórczego natchnienia, doświadczenia wokalnego i scenicznego w realizacji całego spektaklu.
    Przypisana mi rola Kapitana II też przypadła mi do gustu, bowiem mogłem spokojnie obserwować rozwój wypadków na statku, podziwiając pasję i talent młodości, jak i uroki wieku dojrzałego.
   A wszystkim zgrabnie towarzyszył przy fortepianie Janusz Tomecki, wytrawny muzyk, pianista i aranżer, a także, w jednym z utworów, na skrzypcach, Kamil Niemiec.
    Z satysfakcją mogę napisać, iż do najnowszej operetki „Panna Wodna”, zrealizowanej w całości przez artystów z Rzeszowa i Podkarpacia, udało się zebrać znakomity zespół wykonawczy, który mógłby być ozdobą niejednego zawodowego teatru muzycznego. Reżyser i autor scenariusza Jerzy Czosnyka dwoił się i troił, by premiera wypadła jak najlepiej, Jadwiga Orzechowska zadbała o sprawy organizacyjne i ciepłą scenografię w morskich klimatach, oświetlenie i nagłośnienie świetne, publiczność zachwycona – czegóż chcieć więcej?
    Niewątpliwie zaletą spektaklu jest muzyka. Urocze kompozycje Jerzego Lawiny-Świętochowskiego, ze wspominanym już duetem „Morze”, wzruszają, każą zapomnieć o problemach dnia codziennego, zachęcają, by popłynąć w rajską krainę ułudy, gdzie wszyscy przepadają za sobą, a świat jest jedną wielką, niekończącą się opowieścią o przyjaźni, radości i miłości.
    Obok autentycznych arii, duetów i śpiewów zbiorowych, do operetki wkradły się pieśni i piosenki z okresu przedwojennego, które dodają smaku i uroku całemu spektaklowi, jak choćby na początku uroczysty „Hymn do Bałtyku” F. Nowowiejskiego, wzruszające „Serce, to najpiękniejsze słowo świata” I. Dunajewskiego z przedwojennego radzieckiego filmu pt. „Świat się śmieje”, romantyczne tango-serenada „Melodia serc” F. Gordona z operetki „Jacht miłości”, specjalnie napisana przeze mnie aria Towna i „Ach cóż to za romans” czy nastrojowa piosenka „La Paloma”. A wszystko – w świetnym wykonaniu artystów Studia Operowego „Halka” Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie, które po pół wieku niebytu znowu otworzyło swoje podwoje!
    Premierę „Panny Wodnej” dofinansowało Miasto Rzeszów i Firma Hartbex Przedsiębiorstwo Budowlane w Rzeszowie, a próbom i przygotowaniom do spektaklu towarzyszyła sympatia wielu miłośników muzyki, opery i operetki.
    Teatr muzyczny cieszy się nadal żywym zainteresowaniem publiczności. Także w Rzeszowie. A więc – bawmy się przy dobrej muzyce, nieprzemijających opowieściach o miłości, choćby i na pełnym morzu...

Andrzej Szypuła

 

 

Recital Mistrzowski Adama Wodnickiego na Przemyskiej Jesieni Muzycznej

8.10.2017r. niedziela, Zamek Kazimierzowski, godz. 18:00

Program
Joseph Haydn – Sonata C- dur  Hob XVI: 50  Allegro - Adagio - Allegro molto
Fryderyk Chopin – Bolero a-moll, op.19
Fryderyk Chopin – Fantazja f-moll, op.49
Robert Muczyński – Desperate measures (Wariacje na temat Paganiniego), op.48, rok 1996)
Sergiusz Prokofiew – VI Sonata A-dur, op.82 Allegro moderato - Allegretto - Tempo di valzer lentissimo - Vivace

ADAM WODNICKI – jeden z najwybitniejszych polskich pianistów urodzony i mieszkający do wczesnej młodości w Przemyślu, od ponad 30 lat zamieszkały w USA. Prowadzi ożywioną działalność artystyczną jako koncertujący pianista i pedagog o międzynarodowej renomie. Pianista uzyskał dyplom w krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie prof. Jana Hoffmana (który w młodości studiował u uczennicy księżnej Marceliny Czartoryskiej, ulubionej uczennicy Fryderyka Chopina, a później był studentem i asystentem Egona Petriego), studiował również u Guido Agostiego w Sienie oraz u Gyorgy Seboka w Indiana University w Bloomington, łącząc elementy tradycji Chopina, Liszta i Busoniego. Był trzykrotnie nagradzany na krajowych konkursach Towarzystwa im. F. Chopina w Warszawie; otrzymał także trzy nagrody na VIII Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku. Programy A. Wodnickiego eksponują muzykę polską, a w szczególności dzieła Ignacego Paderewskiego, w ostatnich latach także Witolda Lutosławskiego. Nieznana szerzej za granicą twórczość Paderewskiego spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności i prasy. Nazywany przez krytyków „fenomenalnym pianistą” i „muzyczną gwiazdą”  Adam Wodnicki koncertował jako solista na pięciu kontynentach. W ostatnich kilku sezonach występował m.in. w Hiszpanii, Portugalii, Francji, Czechach, Bułgarii, Niemczech, Włoszech, Ukrainie, Chinach, Korei, Kolumbii, Argentynie, Izraelu, Republice Południowej Afryki, USA, Kanadzie i wielokrotnie w Polsce. Artysta brał udział w wielu znanych międzynarodowych festiwalach muzycznych jak Arundel Festival (Anglia), Les Rencontres Internationales Frederic Chopin w Nohant i Nancyphonies w Nancy (Francja), w Festiwalu Chopinowskim w Marianskich Łaźniach (Czechy), Festiwalu Pianistycznym w Szenyang (Chiny). A. Wodnicki dokonał licznych nagrań płytowych dla firm Muza, Folkways, Wergo, Klavier, Centaur, Altarus i Dux. Nagrania spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem krytyki. Wydane przez Altarus kompakty z muzyką Ignacego Jana Paderewskiego zostały ocenione
jako „nagrania mistrza fortepianu”; płyta firmy Centaur (z wiolonczelistą Carterem Enyeartem) uznana była przez Chicago Tribune jako „jedno z najlepszych nagrań współczesnej muzyki kameralnej roku”. Krytyk Fanfare umieścił wydaną w 2003 r. płytę z Triami Fortepianowymi Roberta Muczyńskiego na tak zwanej „Want List 2004”. Wydana w 2008 roku przez Dux płyta z koncertami fortepianowymi Serockiego, Bairda i Krenza otrzymała nominację Polskiej Akademii Fonograficznej do Fryderyka 2009. Adam Wodnicki wielokrotnie nagrywał dla radia i telewizji w różnych krajach, m.in. w Japonii, USA, Finlandii, Polsce. Z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach nagrał  koncerty fortepianowe Serockiego, Bairda, Krenza oraz oba koncerty Stojowskiego. W latach 1973-1977 był asystentem, a później adiunktem w Akademii Muzycznej w Krakowie. W 1979 r., na zaproszenie University of Texas w Austin, uczył w tamtejszej School of Music. Od 1980 r. wykłada w University of North Texas College of Music w Denton, gdzie jest profesorem fortepianu. Do grona jego studentów zalicza sie szereg laureatów międzynarodowych konkursów pianistycznych. Z międzynarodową działalnością koncertową Adama Wodnickiego łączą się liczne kursy mistrzowskie (zajęcia prowadził m.in. w Central Conservatory w Pekinie i University of Pretoria w R P A); od kilku lat jest dyrektorem Międzynarodowego Kursu Pianistycznego w Warnie. Był również jurorem międzynarodowych konkursów pianistycznych w Hong Kongu, USA, Kolumbii, Portugalii, Czechach i na Taiwanie. Adam Wodnicki jest redaktorem wykonawczym pierwszego wydania Dzieł wszystkich Paderewskiego, wydanego przez Musica Iagellonica w Krakowie.  Zredagował także utwory fortepianowe Piotra Perkowskiego, Stanisława Niewiadomskiego i Tadeusza Joteyki (Wydawnictwo Eufonium). Jego artykuł o Chopinie ukazał się w The European Journal for Pianists and Teachers. W 2014 roku Adam Wodnicki został odznaczony przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W 2015 został laureatem nagrody Złote Sowy Polonii w dziedzinie muzyki, przyznawanej przez redakcje czasopisma Jupiter we Wiedniu.

Filharmonicy Podkarpaccy inaugurują 63. sezon artystyczny

INAUGURACJA SEZONU ARTYSTYCZNEGO 2017/2018
AB 6 października 2017, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
ADAM WODNICKI - fortepian
W programie:
L. van Beethoven - Uwertura "Poświęcenie domu" op. 124
K. Szymanowski - IV Symfonia koncertująca op. 60
B. Britten - Wariacje i fuga nt. Purcella op. 34 "Wprowadzenie młodych osób w orkiestrę"

Koncert rozpocznie uroczysta Uwertura napisana przez Beethovena na otwarcie nowego teatru w Wiedniu w 1822 roku. Ale głównym punktem programu będzie IV Symfonia koncertująca (1932) Szymanowskiego, kompozytora którego 80. rocznicę śmierci obchodzimy w 2017 roku. Utwór należący do „narodowego” okresu twórczości kompozytora jest właściwie koncertem fortepianowym, w którym dużą rolę odgrywa także rozbudowana orkiestra. W trzyczęściowym dziele znajdziemy bogactwo ekspresyjnych tematów; ostre brzmienia o wyraźnie ludowych cechach, ale także subtelny liryzm i śpiewność. Na zakończenie koncertu zabrzmią Wariacje i fuga na temat Purcella (1945) – najpopularniejszy w Polsce utwór Brittena oparty na temacie z „Abdelazara” Purcella – jednego z najwybitniejszych kompozytorów w historii muzyki angielskiej. Ta efektowna kompozycja wprowadza słuchacza w tajniki brzmienia orkiestry symfonicznej.

Kocham moją małą ojczyznę Jaroslaviensis

Śledząc kariery muzyków wywodzących się z Podkarpacia, a działających w różnych wielkich ośrodkach w kraju lub za granicą, często zbyt mało uwagi poświęcamy znakomitym artystom, którzy po ukończeniu akademii muzycznych postanowili powrócić w swoje rodzinne strony, tutaj założyli rodziny, podjęli pracę dydaktyczną, rozwijają swoje talenty i stąd często wyruszają na koncerty organizowane w różnych ośrodkach w kraju i za granicą.
Jednym z nich jest dr hab. Jacek Ścibor, z którym próbowałam się umówić ponad rok temu, kiedy to trafiła do mych rąk płyta „Opera Omnia Religiosa” z utworami Ottona Mieczysława Żukowskiego, w wykonaniu: Tatiany Szczepankiewicz-Maliszewskiej - sopran, Jacka Ścibora – tenor , Roberta Kaczorowskiego – baryton, Ewy Rytel - organy i Podkarpackiego Chóru Męskiego pod dyrekcją Grzegorza Oliwy. Pan Jacek Ścibor odpowiedział wówczas, że na razie nie będziemy o tej płycie mówić, gdyż jest to cząstka jego pracy habilitacyjnej. Wiosną 2016 roku uzyskał Pan stopień doktora habilitowanego w dziedzinie sztuk muzycznych.

Jacek Ścibor: Pragnę się usprawiedliwić, bo nadmiar pracy związanej z moim rozwojem naukowym faktycznie nie pozwalał mi na skupienie się na innych działaniach i uniemożliwiał spotkanie z Panią. Prawdę powiedziawszy, to chyba ostatnio widzieliśmy się dwa lata temu, kiedy jeszcze pracowała Pani w Redakcji Muzycznej Polskiego Radia Rzeszów, gdzie miałem przyjemność gościć . Dzisiaj pragnę podziękować za zaproszenie mnie do portalu internetowego „Klasyka na Podkarpaciu”.
Rzeczywiście 14 marca 2016 roku, jak Pani wspomniała, uzyskałem stopień doktora habilitowanego sztuki w dziedzinie sztuk muzycznych w dyscyplinie artystycznej wokalistyka. Stopień doktora habilitowanego otrzymałem na podstawie osiągnięcia artystycznego „Opera Omnia Religiosa” Ottona Mieczysława Żukowskiego.

Zofia Stopińska.: To bardzo piękna, jednocześnie odkrywcza płyta, bo Otton Mieczysław Żukowski należy do zapomnianych kompozytorów, a płyta nagrana została z niezwykłą starannością pod każdym względem. Płyta stanowiła tylko część pracy habilitacyjnej, bowiem przy nadawaniu stopnia doktora habilitowanego oceniany jest cały dorobek artystyczny, pedagogiczny i naukowy osoby składającej wniosek. Proszę nam przybliżyć swoją działalność.

J. Ś.: Na prace habilitacyjną składa się przede wszystkim dorobek artystyczny, naukowy, dydaktyczny i animacyjny. Tak los chciał, że cechą mojej działalności jest właśnie wielokierunkowość. W swojej pracy staram się być osobą asertywną, dla której oprócz życia osobistego (czyli rodziny) ważną rolę pełni sztuka. To, co i jak robię, w pewnym sensie zależy od mojej osobowości i wielkiej pasji do Niej. Ciągle pracuję aktywnie nad własnym warsztatem, opanowaniem rzemiosła. Każda z form występu, w której uczestniczę, wyzwala we mnie potrzebę kontaktu z dziełem sztuki, rozwija życie wewnętrzne i moją osobowość jako artysty. Staram się wszystkimi możliwymi sposobami (na ile mogę i potrafię) upowszechniać wysoką kulturę w środowisku, w którym na co dzień żyję, pracuję, tworzę. Mając na uwadze fakt, że dzisiejsza kultura masowa promowana przez media, niestety, funduje odbiorcom bierność, krzewi – zwłaszcza wśród ludzi młodych - pewne podstawowe braki w edukacji artystycznej, dlatego ja staram się dotrzeć do otaczającej nas rzeczywistości poprzez promowanie kultury niszowej. Swój warsztat pracy dostosowuję do środowiska tak, aby odpowiadał społecznemu zapotrzebowaniu, czyli często występuję w wodewilach, operach, oratoriach, daję koncerty pieśniarskie. Staram się nie spłycać wartości dotychczas przez sztukę wypracowanych. Cenną rzeczą jest dla mnie kontakt z żywą publicznością, zwłaszcza, kiedy stwarza nam takie sytuacje. Byłbym nieskromny, gdybym powiedział, że tego nie lubię. Bardzo cenię sobie spotkanie z żywą publicznością.

Z. S.: Chyba dla wszystkich artystów – wykonawców kontakt z publicznością podczas koncertu jest bardzo inspirujący, ale niestety, odbiorcy sztuki, a muzyki przede wszystkim, nie zawsze doceniają walory koncertu na żywo i często wystarcza im słuchanie lub oglądanie transmisji, lub nagrań utrwalonych na płytach i innych nośnikach.

J. Ś.: Dzisiejsza technika poszła tak dalece do przodu, iż gro ludzkości wyposażyła się w wygodnictwo. Dziś każdy ma możliwość za pomocą jednego kliknięcia włączyć sobie pożądany utwór, nie wychodząc z domu. Co gorsze, większość ludzi tego rodzaju obcowanie ze sztuką zaczyna zadowalać, dlatego też gdy widzę na swoich koncertach wypełnioną po brzegi salę, raduje się moje serce. Żywy kontakt z publicznością daje mi możliwość wzajemnego inspirowania się z osobami towarzyszącymi, czy to w roli słuchacza, czy też współwykonawców na scenie. Ich obecność wciąż potwierdza sens moich działań, jakich się podejmuję wraz z kolegami, bądź sam na rzecz upowszechniania wysokiej kultury

Z. S.: Z tego co Pan mówi wynika, że jest jeszcze wiele osób, które doceniają żywy kontakt z artystą i wiem, iż tych spotkań z publicznością od naszego ostatniego wywiadu, czyli od ponad roku, było bardzo dużo.

J. Ś.: Rzeczywiście, bo od marca 2016 roku, czyli od chwili uzyskania stopnia doktora habilitowanego, tych działań było sporo. Przeważały koncerty muzyki sakralnej w świątyniach podkarpackich – między innymi w pięknej Bazylice Matki Bożej Bolesnej OO. Dominikanów w Jarosławiu, w przepięknym barokowym kościele pw. św. Michała Archanioła w Kańczudze, w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Nowogardzie, w kościele św. Brata Alberta w Busku Zdroju. W roku 2016 wystąpiłem na XXXIII Festiwalu Przemyska Jesień Muzyczna z Mszą góralską Tadeusza Maklakiewicza w Archikatedrze Przemyskiej. W minionym sezonie, w ramach Koncertów Uniwersyteckich, występowałem w Sali koncertowej Wydziału Muzyki śpiewając recital „Con leggerezza na głos, saksofon i fortepian”. W programie tego koncertu znalazły się m.in. kompozycje Henryka Warsa, Nachuma Sternheima, Bolesława Mucmana, Szymona Kataszka, Artura Golda czy też Leonarda Bersteina. Od wielu lat, każdego roku wykonuję z Chórem „Pueri Cantores Resovienses” noworoczne koncerty kolęd w Rzeszowskiej Katedrze, zawsze w obecności dostojników kościelnych, jak i licznie zgromadzonej publiczności. 4 marca 2017 roku wystąpiłem na VI Dniach Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu z pieśniami Fryderyka Chopina w towarzystwie rzeszowskiej śpiewaczki pani Jadwigi Kot-Ochał. Przypominam sobie również występ na scenie Miejskiego Ośrodka Kultury w Jarosławiu. Był to koncert charytatywny dla „Jarosławskich kilometrów dobra”, na rzecz dzieci niepełnosprawnych, w maju tego roku. W czerwcu wystąpiłem na deskach Filharmonii Podkarpackiej w koncercie „Art Celebration – Wschód Kultury - Europejski Stadion Kultury”.

Z. S.: Proszę powiedzieć o najbliższych planach koncertowych.

J. Ś.: W tej chwili przygotowuję się do recitalu wokalnego w ramach obchodów 70-lecia Państwowej Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Jarosławiu, a w październiku będę wykonywał w ramach Festiwalu „Przemyska Jesień Muzyczna” – „Mszę koronacyjną” Wolfganga Amadeusza Mozarta, w listopadzie wystąpię gościnnie podczas koncertu Jubileuszowego Zespołu Wokalnego „Unanime” z przepiękną kompozycją James’a Whitbourn’a „Nunc dimitis”. Przyszły rok równie zapowiada się ciekawie. Z tego, co wiem, 15 sierpnia 2018 roku wystąpię na XXVII Festiwalu Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej.

Z. S.: Prowadzi Pan ożywioną działalność artystyczną, bo trzeba także podkreślić, że ma Pan bardzo dużo obowiązków związanych z pracą dydaktyczną na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Jarosławiu. Trzeba było zadbać o własny rozwój, co także wymagało czasu i cierpliwości.

J. Ś.: Pozyskiwanie stopni naukowych doktora czy doktora habilitowanego, wiąże się ściśle z pracą na uczelni, co czynię z ogromną przyjemnością, bo bardzo lubię sam się uczyć, dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem z młodymi ludźmi. Będąc młodym człowiekiem korzystałem z wielu różnego rodzaju kursów, warsztatów, seminariów zarówno krajowych, jak i międzynarodowych. Pracuję już około 25 lat, więc mam także swój dorobek naukowy i dydaktyczny. Mam wypracowane swoje metody pracy.

Z. S.: Wiem także, że współpracuje Pan z innymi uczelniami. Proszę powiedzieć, na czym polega ta współpraca.

J. Ś.: Na polu naukowym współpracuję również z Akademią Sztuki w Szczecinie, z Katedrą Wokalistyki, gdzie od kilku już lat prowadzę warsztaty wokalno-aktorskie. Pierwsze warsztaty odbyły się w Międzyzdrojach, później miały miejsce w Szczecinie, a w tym roku Letnia Akademia Wokalno-Aktorska odbyła się w Kulicach, w Dworku Bismarcka. Współpracuję również z Gdańską Akademią Muzyczną im. Stanisława Moniuszki, z Wydziałem Wokalno-Aktorskim, z Wydziałem Wokalno-Aktorskim Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Uczestniczę w różnych sympozjach, sesjach i konferencjach, a przygotowywanie i wygłaszanie referatów daje mi pewną swobodę twórczą. Jest to zarazem poszukiwanie własnej drogi i miejsca w świecie dźwięków, w jakim się obracamy. Każdorazowy występ z odczytem czy referatem jest dla mnie wyrazem potrzeby dialogu z otoczeniem, z ludźmi nauki i samym sobą. Obecność na tego typu wydarzeniach, w moim przekonaniu, ma na celu wystrzeganie się popadania w rutynę, przyzwyczajenie oraz pozwala na lepsze, jak i owocniejsze, wykorzystanie swojej wiedzy przedmiotowej i naukowej w codziennej pracy. Niezaprzeczalnym jest fakt, iż czynne uczestnictwo w tego rodzaju przedsięwzięciach aktywizuje środowiska akademickie. Zagadnienie i doskonalenie człowieka przez innych bądź też w wyniku własnej pracy fascynowało i zajmowało ludzkość od zawsze. Jako pedagodzy, poprzez nasze działania, próbujemy wpłynąć na zainteresowania wokalne młodzieży, rozbudzić ciekawość poprzez śpiew, uczestników takich kursów.

Z. S.: Pewnie młodzi ludzie są tego świadomi, bo chętnie uczestniczą w takich zajęciach.

J. Ś.: W tej chwili naprawdę coraz więcej uczestników zgłasza się na tego rodzaju warsztaty. Chętnie korzystają z nich osoby z zagranicy, które doskonalą swój warsztat. Młodzi ludzie w wiedzy wokalnej mają możliwość zetknięcia się z przedmiotem typu: plastyka ruchu, elementy ruchu scenicznego, rytmika, ekspresja muzyczno-ruchowa. Dlaczego o tym mówię - ruch w połączeniu ze śpiewem stanowi bowiem integralną całość i jest rzeczą szalenie ważną w zawodzie śpiewaka. Artysta na scenie, oprócz świadomości głosu, musi mieć świadomość własnego ciała. Ostatecznym efektem dobrego śpiewu jest poczucie luzu, swobody i elastyczności, ale w całym ciele, nie tylko w aparacie głosowym. Mówiąc najogólniej - uczestnictwo każdego z tych młodych ludzi w tego typu warsztatach wzbogaca ich w nowe przeżycia, doświadczenia, nieustanne doskonalenie się. Takie warsztaty wyrabiają predyspozycje zawodowe, potrzebę kontaktu z dziełem sztuki, rozwijają przede wszystkim ich osobowość artystyczną.

Wielki Ignacy Jan Paderewski mawiał, że na karierę składa się: „5 % szczęścia, 5% talentu i 90% pracy”. Zarówno w tamtych latach, jak i dziś, nie można zrobić kariery po zaśpiewaniu jednej pieśni czy też jednej arii albo po jednym recitalu. Każdy musi mieć świadomość, ze trzeba nad sobą pracować, uczyć się zawodu, zdobywać kwalifikacje i to w sposób nieustanny, niezależnie od tego w jakim wieku jesteśmy.

Z. S.: W ostatnich miesiącach Pana praca naukowa wiąże się coraz częściej z ocenianiem dorobku innych kolegów. Jest Pan często proszony o recenzowanie prac habilitacyjnych.

J. Ś.: Po uzyskaniu stopnia doktora habilitowanego jestem powoływany w skład Komisji Habilitacyjnych w roli recenzenta. Już pięć razy byłem recenzentem prac habilitacyjnych. To bardzo odpowiedzialna praca, wymagająca wielkiej skrupulatności i zajmująca dużo czasu. Wszystkie otrzymane dokumenty wymagają wnikliwej analizy. Pisząc opinie zawsze ważę każde słowo, aby nie skrzywdzić ocenianej osoby, bo jest to dorobek całego jej dotychczasowego życia, pasji i oddania się.

Z. S.: Latem tego roku pojechaliśmy z mężem do Buska Zdroju i czytaliśmy afisze informujące o konkursie wokalnym, koncertach i warsztatach. Na tych afiszach widniało także Pana nazwisko.

J. Ś.: Rzeczywiście, od trzech lat prowadzę tam warsztaty wokalistyki i plastyki ruchu, które są adresowane do uczniów szkół muzycznych II stopnia wydziałów wokalnych, jak i do studentów wydziałów wokalnych akademii muzycznych. Dziś studenci szukają na tego rodzaju warsztatach czegoś, co może sztukę wzbogacić i jej służyć. W sposób praktyczny wykorzystują naukę dla sztuki, a nie naukę dla nauki.
W Busku Zdroju miałem przyjemność współpracować z panią prof. Jolantą Omiljanowicz-Quattrini z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, z panem prof. Piotrem Łykowskim - dziekanem Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej we Wrocławiu oraz z panią Renatą Kuczyńską z Brauschweig w Niemczech. Wszyscy są wspaniałymi śpiewakami, bardzo doświadczonymi artystami, którzy wdrażają coraz lepsze metody, sposoby wpływania na rozwój zdolności naszych studentów. W sposób mistrzowski docierają do centrów twórczych, usuwając przy tym wszelkie zapory mogące się objawiać na drodze rozwoju zdolności młodego człowieka zafascynowanego sztuką śpiewu.
Sam Albert Einstein mawiał: „Zadanie najwyższe to dotrzeć do tych uniwersalnych praw, z których świat można zbudować czystą dedukcją. Nie ma logicznej drogi do tych praw, osiągnąć je może jedynie intuicja oparta na życzliwym zrozumieniu doświadczenia”.

Z. S.: Jest Pan także często zapraszany do prac jury konkursów wokalnych, najczęściej związanych z muzyką klasyczną, ale nie tylko.

J. Ś.: W tym roku, powiem szczerze, miałem też okazję zetknąć się z lżejszą muzą. Zaraz po zdobyciu stopnia doktora habilitowanego, w kwietniu 2016 roku, zostałem zaproszony do jury konkursu „Tylko polska piosenka”, organizowanego przez Dębicki Dom Kultury. Tam miałem przyjemność pracować z panem Jerzym Połomskim. W lutym tego roku brałem udział w pracach jury VII Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Aktorskiej, Filmowej i Musicalowej zatytułowanego „Piosenka w meloniku”, a obok mnie siedzieli: Mieczysław Szcześniak, Łukasz Zagrobelny i Robert Janowski. Znowu 22 kwietnia, ale już rok później – w 2017 roku, po raz drugi zostałem zaproszony do prac jury V Konkursu „Tylko polska piosenka” zorganizowanego przez Dębicki Dom Kultury. Tym razem pracowałem z panią Katarzyną Groniec. 23 maja bieżącego roku pracowałem w jury Ogólnopolskiego Konkursu „Student ma talent” , którego organizatorem jest Uniwersytet Rzeszowski. Jest to nowy konkurs i zarazem jedyny w Polsce. Uczestniczy w nim utalentowana młodzież z różnych ośrodków akademickich całej Polski. No i niedawno miałem przyjemność brać udział w pracach jury I Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego „Bella Voce” w Busku Zdroju. W jury zasiadali tak znakomici śpiewacy, jak: prof. dr hab. Piotr Kusiewicz - przewodniczący, oraz pani prof. Jolanta Omiljanowiecz-Quattrini, pani Renata Kuczyńska, pan prof. dr hab. Piotr Łykowski, pani Ewa Warta-Śmietana i moja skromna osoba.

Z. S.: Ma Pan dwa miejsca na Ziemi: Rzeszów, gdzie Pan zamieszkał, założył rodzinę i pracuje na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, a drugim jest Jarosław – miasto, w którym się Pan urodził, rozpoczął naukę muzyki w Szkole Muzycznej, w której Pan teraz pracuje. W rodzinnym mieście stara się Pan w różny sposób popularyzować muzykę klasyczną - poprzez występy artystyczne i działalność animacyjną na rzecz kultury.

J. Ś.: Jest to temat niewątpliwie dziś bardzo trudny i bardzo drażliwy. Biorąc jednak pod uwagę moją osobowość, obydwa rodzaje mojej działalności umożliwiają mi kontakt z szeroką publicznością i wpływają na jakość mojego artyzmu. Przygotowanie się do prowadzenia koncertów jest czasochłonne i wymaga szerokiej wiedzy ogólnomuzycznej, zmusza mnie do innego rodzaju kontaktu z publicznością i często do spontanicznego reagowania na zachowania widzów czy też słuchaczy. Spoczywa na mnie jednocześnie ogromna odpowiedzialność budowania nastroju danego przedsięwzięcia kulturalnego, jakiego się podejmuję.

Z. S.: Powiedział Pan, że jest to temat drażliwy - dlaczego?

J. Ś.: W Polsce niestety brak jest instytucji, które by tego typu działania do końca rozumiały i w sposób czynny godnie wspierały, zwłaszcza w małych miastach. W tym momencie mogę liczyć na dobrą wolę i zrozumienie dyrekcji Centrum Kultury i Promocji Miasta Jarosławia, z którym najczęściej charytatywnie współpracuję. Organizując tego typu spotkania jestem przekonany o ich słuszności. To właśnie ta forma żywego docierania do słuchacza, ma największą szansę w upowszechnianiu wysokiej kultury i jej się należy szacunek i szczególna uwaga. Cieszy mnie fakt, że osoby obecne na tego typu koncertach zauważają potrzebę organizowania i uczestnictwa w takich wydarzeniach. Co ciekawe, często młodzi ludzie obecni na koncertach w sposób zauważalny potrafią cieszyć się muzyką, potrafią wyciągnąć z niej wartości, rzekłbym, najistotniejsze. Uwidacznia się to w słowach wdzięczności adresowanych do organizatorów, jak i wykonawców. Takie zachowania ludzi są najlepszym rodzajem zapłaty i jednocześnie bodźcem do podejmowania przeze mnie dalszych działań twórczych zmierzających w podobnym kierunku. Taka mobilizująca postawa odbiorców zmusza do coraz to nowszych, doskonalszych pomysłów, rozwiązań, konwencji każdego spotkania z melomanami, jakże chłonnymi wszystkiego, co piękne i niecodzienne.

Z. S.: Pana praca w rodzinnym Jarosławiu została bardzo pięknie podkreślona i doceniona - 27 kwietnia 2017 roku Rada Miasta Jarosławia jednomyślnie nadała Panu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Jarosławia, a w gronie honorowych obywateli znajduje się tylko trzech artystów muzyków: hiszpański gambista i kompozytor Jordi Savall, francuski muzykolog i wybitny wykonawca muzyki dawnej Marcel Peres oraz Pan.

J. Ś.: Przyznam szczerze, że ten tytuł i to wyróżnienie spadło na mnie jak przysłowiowy „grom z jasnego nieba”. Jak się wyraziłem w dniu nadania mi tego zaszczytnego tytułu, przyjąłem go z pokorą, szacunkiem i radością. Rzeczywiście robię dużo dla mojego miasta, bo moim credo życiowym są słowa: „Człowiek, który nie ma szacunku dla przeszłości, nie jest godzien teraźniejszości”. Kocham swoje miasto, jestem osobą bardzo emocjonalną, rzeczywiście często wracam do niego, tam zaraz po skończonych studiach w 1992 roku podjąłem pracę w Państwowej Szkole Muzycznej. Zawsze tam mnie ciągnęło i po dziś dzień się z tym miastem nie rozstaję. Kocham moją małą ojczyznę Jaroslaviensis. W tym mieście są moje korzenie, z tego miasta pochodzę, tu się urodziłem, w tym mieście zrodziła się historia kształtowania mojego własnego losu.

Z. S.: W tym mieście rozpoczął Pan swoją przygodę z muzyką.

J. Ś.: Zamiłowania do muzyki nie da się wpoić na siłę i zawsze ono było we mnie. Swoją przygodę ze Sztuką rozpocząłem od nauki gry na akordeonie i po sześciu latach zdobyłem dyplom ukończenia Szkoły Muzycznej I stopnia, a następnie w dwóch kolejnych latach, bo uczęszczałem do 8-klasowej szkoły podstawowej, ukończyłem dyplom z fortepianu głównego w tejże samej szkole. W tym momencie należy wspomnieć moją wspaniałą nauczyciel, autorytet jak i wizytówkę jarosławskiej Szkoły Muzycznej – panią Krystynę Kudłę. W czasie dwóch lat ukończyłem pod jej kierunkiem fortepian główny. To Jej osobowość i determinacja w najznaczniejszym stopniu zadecydowała o mojej dalszej drodze zawodowej. Dzisiaj, korzystając z naszego spotkania, chcę przekazać wyrazy podziękowania dla Pani Krystyny Kudły. Dziękuję jej przede wszystkim za wiele godzin wspólnie spędzonych przy fortepianie, za niezapomniane lekcje harmonii, a przede wszystkim dziękuję Pani Krystynie Kudle za cierpliwość, wytrwałość i za to, że wierzyła we mnie. Dziękuję Pani za to, że w sposób konsekwentny potrafiła wpłynąć na moje zainteresowania muzyczne. Warto dodać, że Ta niezwykła pedagog jarosławskiej Szkoły Muzycznej wychowała liczną gromadkę cenionych dziś muzyków zarówno w kraju, jak i za granicą. Jej aktywna działalność na rzecz trwałych wartości i dziedzictwa naszej kultury godna jest podziwu i pamięci nas wszystkich, którzy byliśmy Jej uczniami. Z tego miejsca raz jeszcze wyrazy wielkiego szacunku i podziękowania.

Z. S.: Na zakończenie spotkania pragnę zauważyć, że jest Pan szczęściarzem. Kocha Pan muzykę i może jej Pan służyć na wielu płaszczyznach

J. Ś.: Muszę podkreślić, że dla mnie los był łaskawy, gdyż trafiłem na wielkich ludzi, wielkie autorytety, które wpłynęły na moją osobowość. Dziś muzyka jest dla mnie wszystkim. Jest lekarstwem na życie, zmusza mnie do refleksji, zadumy, do chwili uniesień artystycznych, które w pewnym momencie doprowadzają mnie do skojarzeń, konkluzji, a co najważniejsze - wciąż do nowych inspiracji.
Myślę, że nie tylko mnie, ale każdego człowieka szlachetnego i wrażliwego. Dzisiaj rzadko kto potrafi się choć na chwilę skupić na tego typu sztuce - wsłuchać się w Jej sens, wgłębiać w Jej zwiewność, ulotność i nieuchwytność.
Konkludując naszą rozmowę powiem, że nie ma takiej potrzeby, aby kogokolwiek, kto zagląda na blog „Klasyka na Podkarpaciu” przekonywać o potrzebie istnienia jakże pięknej i pożytecznej dziedziny Sztuki, jaką jest Muzyka. Wiadomo od wieków, że krzepi na duchu, leczy z wszelkich urazów, wszelkich ran, a co najważniejsze zmusza do głębszych przemyśleń.

Z dr hab. Jackiem Ściborem - śpiewakiem i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 16 września 2017 roku w Rzeszowie.

XXVII Festiwal im. Adama Didura w Sanoku zakończony

W ostatniej dekadzie września odbyła się jedna z najważniejszych imprez na Podkarpaciu, poświęconych muzyce klasycznej - XXVII Festiwal im. Adama Didura, który w tym roku trwał od 20 do 30 września. Dyrektorem Festiwalu jest Pan Waldemar Szybiak, który jest także dyrektorem Sanockiego Domu Kultury – placówki, która tę imprezę organizuje. Rozmowa z panem Waldemarem Szybiakiem będzie podsumowaniem tego wydarzenia.

Zofia Stopińska: Spotkamy się przed koncertem finałowym i można już powiedzieć, że tegoroczna edycja była bardzo interesująca, różnorodna i nadzwyczaj udana.

Waldemar Szybiak: Układając program zawsze staram się myśleć o tym, aby koncerty były przede wszystkim na wysokim poziomie i jednocześnie atrakcyjne dla publiczności. Nie myślę wówczas o problemach organizacyjnych i finansowych, ale przed rozpoczęciem Festiwalu wszystko musi być „zapięte na ostatni guzik”. Faktycznie tegoroczna edycja była bardzo udana, chociaż nie można powiedzieć, że poprzednie edycje były gorsze, ale były po prostu inne.

Z. S.: W tym roku Festiwal rozpoczął się 23 września spektaklem operowym, mieliśmy wspaniały koncert muzyki Piotra Czajkowskiego, spektakl operetkowy, wieczór baletowy, ale słuchaliśmy także muzyki Gustawa Mahlera – wszystko świetnie wykonane, a sala zawsze była wypełniona.

W. S.: Faktycznie, w tym roku na każdym koncercie był nadkomplet publiczności, chociaż w poprzednich latach także nie można było narzekać na brak publiczności. Od lat Preludium Festiwalowe trwa trzy dni i zapraszamy do oglądania filmów muzycznych. Zainaugurowaliśmy Festiwal wielkim spektaklem operowym „Moc przeznaczenia” Giuseppe Verdiego. Pewne elementy scenograficzne, które u nas się nie zmieściły ze względu na wielkość sceny, nie wpłynęły negatywnie na całość, a wręcz przeciwnie – można było skupić się bardziej na pięknym śpiewie, na muzyce. Soliści, chór, balet i orkiestra Opery Śląskiej w Bytomiu wykonali wszystko znakomicie od pierwszego do ostatniego taktu.
W drugim dniu przyjechali do nas artyści z Filharmonii Lwowskiej i Opery Lwowskiej. W pierwszej części słuchaliśmy arii z takich oper Piotra Czajkowskiego jak: „Eugeniusz Oniegin”, „Dama Pikowa” i „Jolanta”, w bardzo dobrym wykonaniu młodych śpiewaków, natomiast część drugą wypełnił Koncert fortepianowy b-moll op. 23 Piotra Czajkowskiego.

Z. S.: Reakcja publiczności świadczyła najlepiej o tym, że te wieczory pozostaną w jej pamięci na długo, chociaż kolejny koncert także dostarczył wielu wspaniałych wrażeń.

W. S.: Ten wieczór szczególnie mnie cieszy, bo wystąpiła Ulrike Helzel - znakomita solista Opery Wiedeńskiej i Sinfonietta Cracovia – świetna polska orkiestra kameralna. Repertuar nie był łatwy, bo w części pierwszej słuchaliśmy utworów Gustava Mahlera – słynnego Adagietta z V Symfonii i Rückert-Lieder cyklu pieśni do słów Friedricha Ruckerta. W części drugiej Sinfonietta Cracovia popisała się Serenadą E-dur – Antona Dvoraka, ale zagrała też dwa bisy: „Orawę” Wojciecha Kilara oraz "Gliss Dance" krótki utwór Adama Wesołowskiego, który jest laureatem I nagrody naszego Konkursu Kompozytorskiego im. Adama Didura w 2004 roku. Wszystkie utwory zostały entuzjastycznie przyjęte przez publiczność.

Z. S.: Dwa następne wieczory zatytułował Pan „Klasyka operetki” i „Mistrzowie nastroju”.

W. S.: Najpierw przenieśliśmy się w świat operetki i wystawiona została na naszej scenie „Hrabina Marica” Emmericha Kalmana. Moim zdaniem jest to jedna z niewielu operetek, których możemy z zachwytem słuchać, bo jest tam trochę muzyki z lat dwudziestych ubiegłego wieku, trochę swingu, węgierskiego folkloru zabarwionego cygańską nutą oraz wiele wspaniałych melodii. To był naprawdę bardzo udany wieczór w wykonaniu artystów Opery Krakowskiej i słusznie został gorąco przyjęty.
Na następny wieczór zaprosiłem Annę Marię Jopek wraz z zespołem i poprosiłem ich o wykonanie utworów nagranych kilka lat temu na płycie zatytułowanej „Polanna” i zmierzyli się z tradycją polskiej pieśni, która została zinterpretowana w sposób znakomity. Anna Maria Jopek to artystka świetnie wykształcona, z dużą kulturą muzyczną i swoim stylem. Ten koncert bardzo dobrze się wkomponował w ideę tegorocznego Festiwalu.

Z. S.: Jestem pod wielkim wrażeniem ostatnich wieczorów: „Słynne balety”, „Primadonny” i „Wielkie dzieła wokalno-instrumentalne”.

W. S.: W czwartek (28 września) Balet Opery Lwowskiej zaprezentował dwie suity „Szeherezadę” – Mikołaja Rimskiego-Korsakowa i „Carmen” – Georges’a Bizeta w opracowaniu Rodiona Szczedrina. „Szeherezada” wykonana została w sposób tradycyjny, z bardzo efektownymi scenami zbiorowymi, natomiast mnie zachwyciła „Carmen” zrobiona w sposób nowoczesny i świetnie zatańczona. Uważam, że zbliżyliśmy się do najwyższego poziomu, czemu publiczność dała wyraz długo fetując artystów ze Lwowa.
Najwyższym poziomem popisały się także Małgorzata Walewska i Joanna Woś – wspaniałe polskie śpiewaczki, którym fantastycznie towarzyszył pianista Robert Morawski. W programie znalazło się kilka arii ze znanych oper, ale były także arie, które zabrzmiały na tej scenie po raz pierwszy i najlepszym przykładem mogą być arie z oper Józefa Michała Ksawerego Poniatowskiego. Małgorzata Walewska i Joanna Woś zachwyciły sanocką publiczność rewelacyjnie wykonanymi duetami z oper „Opowieści Hoffmana” Jacquesa Offenbacha i „Lakme” Leo Delibes’a oraz „Humorystycznym duetem kotów” przypisywanym Rossiniemu. Zachwycały wspaniałym śpiewem, grą aktorska i urodą.
Wprawdzie koncert finałowy rozpocznie się dopiero za chwilę, ale podczas próby znakomicie zabrzmiała „Messa di Gloria” - Giacomo Pucciniego w wykonaniu Chóru i Orkiestry Filharmonii Śląskiej pod dyrekcją Mirosława Jacka Błaszczyka oraz solistów Łukasza Gaja – tenor i Adama Szerszenia – baryton. Drugie dzieło to Psalm 114 Da Israel aus Ägypten zog op. 51 Feliksa Mendelssohna – Bartholdy’ego. Ta wspaniała kompozycja przeznaczona na ośmiogłosowy chór mieszany i orkiestrę symfoniczną zabrzmi najprawdopodobniej po raz pierwszy w Polsce, bo nie odnaleziono śladów wykonania tego utworu w naszym kraju.

Z. S.: Warto podkreślić, że Chór Filharmonii Śląskiej prowadzi od kilkunastu lat i przygotował do koncertu w Sanoku Pan Jarosław Wolanin, muzyk urodzony w Brzozowie. Trzeba także powiedzieć o bardzo ważnych nurtach, które nie są dostrzegane przez publiczność.

W. S.: Mieliśmy w tym roku XXV Obóz Humanistyczno-Artystyczny. Dzieci z pierwszej i trzeciej klasy świetnie się bawiły na zajęciach wokalnych, tanecznych, teatralnych i plastycznych. Ta nasza nieustanna praca z dziećmi nie idzie na marne, gdyż część z nich regularnie przychodzi na koncerty Festiwalu im. Adama Didura, a także na inne koncerty organizowane przez Sanocki Dom Kultury. Wychowujemy sobie w ten sposób publiczność.
Organizowaliśmy także w tym roku XXV Konkurs Kompozytorski im. Adama Didura. Wpłynęło na ten konkurs aż osiemnaście partytur – to bardzo dużo, bo uczestniczyć w nim mogą wyłącznie młodzi kompozytorzy, którzy nie ukończyli jeszcze trzydziestu lat. Mieliśmy także ciekawe zdarzenie, bo jeden z młodych kompozytorów przejechał sześćset kilometrów, aby dostarczyć pracę w ostatniej chwili i ten kompozytor wygrał – nie dlatego, że złożył ją osobiście, a dlatego, że praca okazała się najlepsza. Tym kompozytorem jest Michał Schäfer, a nagrodzony utwór zatytułowany „...Wybrzeża ciszy...” został wykonany 29 września przed koncertem Małgorzaty Walewskiej i Joanny Woś. Mamy się czym pochwalić, bo część uczestników naszego konkursu to znani kompozytorzy średniego pokolenia, którzy mają już wielki dorobek – wymienię tylko: Agatę Zubel, Katarzynę Głowicką, Wojciecha Widłaka, Pawła Łukaszewkiego, Dariusza Przybylskiego. Nasi laureaci nie tylko komponują i ich utwory są wykonywane nie tylko w Polsce, ale także często zajmują eksponowane stanowiska w akademiach muzycznych i co ważne – często podkreślają, że na Konkursie w Sanoku rozpoczynali karierę i to nas bardzo cieszy.
Te dodatkowe nurty w postaci: Festiwalowego kina artystycznego, Obozu Humanistyczno-Artystycznego i Konkursu Kompozytorskiego sprawiają, że różnimy się od innych festiwali i jesteśmy oryginalni.

Z. S.: Życzę Panu i pracownikom Sanockiego Domu Kultury, którzy pracują przy organizacji tego Festiwalu, aby impreza dalej się rozwijała. Spektakle operowe, operetkowe i baletowe są kosztowne.

W. S.: Na szczęście mamy spore grono wspaniałych, wiernych sponsorów, którzy od lat są z nami. Życzmy sobie, aby festiwal miał coraz więcej pieniędzy, aby przybywało sponsorów. Znakomici wykonawcy chętnie do nas przyjeżdżają, na część z nich jeszcze nas nie stać, ale to jest niewielka grupka i może uda nam się ich zaprosić w przyszłych latach. Najważniejsze, że mamy w Sanoku wspaniałą publiczność, która kupuje bilety i tłumnie przychodzi na koncerty.

Z panem Waldemarem Szybiakiem - Dyrektorem Festiwalu im. Adama Didura i Dyrektorem Sanockiego Domu Kultury rozmawiała Zofia Stopińska 30 września 2017 roku w Sanoku.

Z wielką niecierpliwością i radością czekałam na ten koncert

Przedostatni wieczór XXVII Festiwalu im. Adama Didura był pod każdym względem nadzwyczajny. Na początku pierwszej części Dyrektor Festiwalu Waldemar Szybiak zapoznał publiczność z wynikami XXV Ogólnopolskiego Otwartego Konkursu Kompozytorskiego im. Didura. Zostały wręczone nagrody, a później wykonana została kompozycja, która otrzymała I nagrodę – czyli utwór zatytułowany „...Wybrzeża ciszy...” na mezzosopran i kwartet smyczkowy Michała Schäfera – przez Magdę Niezgodę-Solarz – mezzosopran i Kwartet Airis w składzie Aleksandra Czajor – I skrzypce, Grażyna Zubik - skrzypce, Natalia Warzecha-Karkus – altówka i Julia Kotarba – wiolonczela. Później rozpoczął się koncert zatytułowany „Primadonny” w wykonaniu wspaniałych, światowej sławy polskich śpiewaczek: Joanny Woś - sopran i Małgorzaty Walewskiej – mezzosopran, przy fortepianie zasiadł Robert Morawski, a utwory i wykonawców przybliżał nam Piotr Nędzyński. Po koncercie mogłam porozmawiać z Panią Małgorzatą Walewską.

Zofia Stopińska: Sanocka publiczność zachwycona była ariami, ale szczególny entuzjazm wzbudziły duety, czy Panie już występowały razem podczas jednego koncertu?

Małgorzata Walewska: Nie, był to pierwszy i mam nadzieję, że nie ostatni koncert, ale zawsze śpiewałyśmy z orkiestrą, natomiast z towarzyszeniem fortepianu wystąpiłyśmy dzisiaj w Sanoku po raz pierwszy. Z wielką niecierpliwością i radością czekałam na ten koncert i bardzo się cieszę, że to się udało zrealizować. Myślę, że będziemy występować w tym składzie często.

Z. S.: Od 2014 roku jest Pani Dyrektorem Artystycznym Międzynarodowego Festiwalu i Konkursu Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu. To duża impreza, której musi Pani poświęcić wiele czasu i energii.

M. W.: Zgadza się, ale ostatnio mam bardzo dużo pracy, bo oprócz tego, że jestem dyrektorem w Nowym Sączu, to także angażuję się w różne „szalone” pomysły i niedawno zakończyliśmy projekt „Człowiek z manufaktury” - w finale konkursu kompozytorskiego miałam przyjemność kreować rolę Zofii i to bardzo absorbowało mnie czasowo, bo wykonywałam współczesne utwory dwóch młodych kompozytorów i ciążyła na nas duża odpowiedzialność, bo od wykonawców również zależało to, jak oni zostaną ocenieni. W komisji był m.in. pan Krzysztof Penderecki. Ten konkurs z konkursem im. Ady Sari łączy to samo poczucie misji – czyli pomoc i wspieranie młodych artystów w szerokim pojęciu tego słowa. Niedawno mieliśmy pierwsze spotkanie organizacyjne kolejnego festiwalu, który odbędzie się za dwa lata, bo czas szybko mija i trzeba już myśleć o zapraszaniu gości, głównie do komisji, bo zapraszamy artystów, dyrektorów oper z całego świata, którzy mają kalendarze pozajmowane z dużym wyprzedzeniem, dlatego my także staramy się z naszą propozycją wychodzić bardzo wcześnie, żeby mieć gości, jakich sobie wymarzyliśmy.

Z. S.: Ma Pani nadal czas na długie dalekie podróże artystyczne?

M. W.: Trochę mniej wyjeżdżam. Więcej śpiewam w Polsce. Bardzo mnie cieszy fakt, że mamy tak dużo wspaniałych sal koncertowych. Serce rośnie, jak się widzi te sale z dobrą akustyką, rozwijają się orkiestry. Czeka mnie kolejne przedsięwzięcie z Sinfonią Iuventus, bo będziemy nagrywać dzieło Antona Rubinsteina pod tytułem „Mojżesz” i będzie to pierwsza rejestracja tej opery. Bardzo się cieszę, że zostałam zaproszona do tego projektu. Wkrótce, a na pewno przed świętami, powinno się ukazać kolejne dzieło, które nagrałyśmy razem z Joanną Woś - „Missa pro pace” Wojciecha Kilara pod dyrekcją Mirosława Jacka Błaszczyka. Z niecierpliwością czekam na to nagranie. Dzieje się naprawdę bardzo dużo.

Z. S.: W Sanoku publiczność gorąco oklaskiwała Panie od samego początku. Czuła Pani dobrą energię płynącą z widowni?

M. W.: Oczywiście, energię publiczności czuje się bardzo wyraźnie od pierwszego dźwięku. To wielka radość dla wykonawcy, jeśli publiczność słucha z tak wielkim skupieniem i dobrze wie, kiedy bić brawo. Bardzo mi zaimponowało, że w „Duecie Kwiatów” z op. „Lakme” Leo Delibe zeszłyśmy z Joasią na chwilę z estrady, a państwo nadal słuchali muzyki. To naprawdę zdarza się bardzo rzadko i dlatego też bardzo dziękuje sanockiej publiczności. W moim domu na czołowym miejscu stoi puchar z napisem: Sanok 89’. Otrzymałam go podczas pierwszego pobytu w tym mieście, a byłam wtedy jeszcze studentką i od tej pory z dużym sentymentem wracam do tego miasta. Jestem bardzo szczęśliwa i zobowiązana, że pan Waldemar Szybiak zaprosił mnie w tym roku i mam nadzieję wrócić tu niedługo.

Z. S.: Wiem, że przyjechały Panie już wczoraj i mieszkacie w Dworze w Woli Sękowej, miejscu związanym z patronem tego Festiwalu – Adamem Didurem. Pewnie takie magiczne miejsca wpływają także na artystów.

M. W.: Oczywiście, magia takich miejsc jest wielka i dlatego też bardzo sobie cenimy występy m.in. w starych teatrach, gdzie są duchy wielkich gwiazd, od których uczyliśmy się słuchając ich nagrań, bo najwięksi mistrzowie, niestety, już odeszli. Na szczęście mamy młodych ludzi podążających ich drogą. Ostatnio oglądałam telewizyjną transmisję „Lohengrina” z udziałem Piotra Beczały i Tomasza Koniecznego. Piotrek jest po prostu znakomity. Wspaniale pokazał się w dużej, wymagającej dużej odpowiedzialności wokalno-aktorskiej roli, ale oczywiście obaj panowie byli świetni. Ania Netrebko była także niezrównana. Byłam zachwycona i dumna. Uważam, że dużo lepiej radzimy sobie na polu operowym niż na polu sportowym, na przykład.

Z. S.: Śpiewała Pani w miejscach, w których kiedyś występował Adam Didur.

M. W.: Wprawdzie nie podążałam dokładnie Jego śladami, ale trochę żeśmy się „zazębiali”. Nie w jednym czasie, ale w tych samych miejscach – między innymi: Metropolitan Opera w Nowym Jorku, Opera Śląska w Bytomiu i Sanok.

Z panią Małgorzatą Walewską - światowej sławy polską śpiewaczką rozmawiała Zofia Stopińska 29.09.2017r. w Sanoku.

Inauguracja sezonu artystycznego w Filharmonii Podkarpackiej

INAUGURACJA SEZONU ARTYSTYCZNEGO 2017/2018
AB 6 października 2017, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
ADAM WODNICKI - fortepian
W programie:
L. van Beethoven - Uwertura "Poświęcenie domu" op. 124
K. Szymanowski - IV Symfonia koncertująca op. 60
B. Britten - Wariacje i fuga nt. Purcella op. 34 "Wprowadzenie młodych osób w orkiestrę"

Koncert rozpocznie uroczysta Uwertura napisana przez Beethovena na otwarcie nowego teatru w Wiedniu w 1822 roku. Ale głównym punktem programu będzie IV Symfonia koncertująca (1932) Szymanowskiego, kompozytora którego 80. rocznicę śmierci obchodzimy w 2017 roku. Utwór należący do „narodowego” okresu twórczości kompozytora jest właściwie koncertem fortepianowym, w którym dużą rolę odgrywa także rozbudowana orkiestra. W trzyczęściowym dziele znajdziemy bogactwo ekspresyjnych tematów; ostre brzmienia o wyraźnie ludowych cechach, ale także subtelny liryzm i śpiewność. Na zakończenie koncertu zabrzmią Wariacje i fuga na temat Purcella (1945) – najpopularniejszy w Polsce utwór Brittena oparty na temacie z „Abdelazara” Purcella – jednego z najwybitniejszych kompozytorów w historii muzyki angielskiej. Ta efektowna kompozycja wprowadza słuchacza w tajniki brzmienia orkiestry symfonicznej.

 

Subskrybuj to źródło RSS