Agnieszka Marucha - od dziecka przyjeżdżam w lipcu do Łańcuta
dr hab. Agnieszka Marucha - skrzypce, podczas koncertu z towarzyszeniem organów fot z arch. Artystki

Agnieszka Marucha - od dziecka przyjeżdżam w lipcu do Łańcuta

Przedstawiam dzisiaj jednego z najmłodszych stażem profesorów trwających od 1 lipca 43. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie – po raz drugi prowadzi klasę skrzypiec na tych Kursach dr hab. Agnieszka Marucha – laureatka międzynarodowych konkursów skrzypcowych, solistka, kameralistka i pedagog Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Pochodzi z warszawskiej rodziny o tradycjach artystycznych. Ukończyła studia w Akademii Muzycznej w Warszawie w klasie prof. Mirosława Ławrynowicza oraz Hochshüle der Künste w Bernie pod kierunkiem prof. Moniki Urbaniak – Lisik. Agnieszka Marucha prowadzi klasę skrzypiec oraz klasę kameralną na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie – jest adiunktem tej uczelni. W latach 2013 - 2014 była profesorem gościnnym Keimyung University w Daegu (Korea Południowa). Od wielu lat propaguje muzykę polską w kraju i za granicą. Jest muzykiem wszechstronnym, dysponuje szerokim repertuarem solowym i kameralnym. Prowadziła klasy mistrzowskie w Europie i Azji. Nagrała 9 płyt, z czego 6 to światowe premiery fonograficzne. Rozmowa zarejestrowana została 18 lipca w Łańcucie.

Zofia Stopińska : Umówiłyśmy się na spotkanie dopiero przed koncertem, bo w ciągu dnia ma Pani czas wypełniony pracą.

Agnieszka Marucha : Owszem, mam czternaście osób w klasie i zespół kameralny, to sporo, ale i tak to jest o wiele mniej w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy zostałam wypuszczona na „głębokie wody” za pierwszym razem, gdyż zachorował wtedy jeden z pedagogów, który prowadził zespoły kameralne i dlatego oprócz lekcji indywidualnych musiałam jeszcze dużo zajęć kameralnych poprowadzić, a do tego trzeba było jeszcze intensywnie ćwiczyć. Trudno było wówczas to wszystko pogodzić i może dlatego w tym roku jest o wiele łatwiej wszystko pogodzić.

Z. S. : W czasie roku akademickiego jest jeszcze trudniej.

A .M. : Faktycznie, bo poza pracą na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie i ćwiczeniem, mam jeszcze wiele innych obowiązków. Tutaj mogę się skupić wyłącznie na uczeniu. Mam zapewniony pobyt, świetne posiłki, otacza nas piękny park, stąd atmosfera do pracy jest wspaniała.

Z. S.: Przyniosła Pani na to spotkanie nowiuteńką płytę z utworami kameralnymi Ryszarda Sielickiego, których nie znam.

A. M. : Nie może ich pani znać, bo otrzymałam te utwory od syna Ryszarda Sielickiego – Edwarda Sielickiego (również kompozytora), podczas mojego pobytu w Korei Południowej i właśnie Edward Sielicki zainteresował mnie muzyką swojego ojca. Te utwory nie zostały wydane i rzadko były wykonywane – czasami grano na koncertach najwyżej pojedyncze miniatury. Dowiedziałam się, że Ryszard Sielicki studiował kompozycję pod kierunkiem Dymitra Szostakowicza w Konserwatorium Moskiewskim. Znany był przede wszystkim jako kompozytor piosenek i muzyki filmowej, a utwory klasyczne lądowały w szufladzie. W ubiegłym roku minęła setna rocznica urodzin Ryszarda Sielickiego i pan Edward postanowił pokazać utwory klasyczne swego ojca światu. Otrzymałam od niego nuty kilku kompozycji kameralnych i bardzo mi się spodobały, bo są bardzo ciekawe – szczególnie miniatury skrzypcowe i wiolonczelowe- uważam, że powinny trafić do kanonu naszej literatury kameralnej.

Z. S. : Nagrała Pani z pianistą Tomaszem Pawłowskim trzy utwory Ryszarda Sielickiego na skrzypce i fortepian: Sonatę „Pamięci Dymitra Szostakowicza”, „Reverie” i „Mazurek Jankiela”, są także dwie miniatury na wiolonczelę i fortepian – „Melodia” i „Burleska – Taniec polski”, a partie wiolonczeli wykonała Olga Łosakiewicz – Marcyniak . Płytę zamyka Kwartet smyczkowy nr 1 f-moll „Polski” , w wykonaniu Opium String Quartet. Jest Pani prymariuszką tego zespołu.

A. M. : Kwartet „Opium” nadal działa, ale ja niestety, z wielkim żalem musiałam się pożegnać z kwartetem, bo mam za dużo obowiązków na uczelni. Kiedy nagrywaliśmy materiał na tę płytę, jeszcze grałam w tym zespole. Jest to nasza pożegnalna płyta.

Z. S. : Wcześniej, czy później do muzyki kameralnej Pani powróci.

A. M. : Nie zamierzam rozstawać się z muzyką kameralną, chcę tylko w trochę innych składach działać – więcej grać z fortepianem i marzy mi się też skład z gitarą, mam także dużo ciekawych projektów m.in. dotyczących muzyki Feliksa Nowowiejskiego na skrzypce i organy.

Z. S. : Czekamy na informacje o koncertach i nowych płytach. Przed Panią jeszcze tydzień pracy z uczestnikami Kursów w Łańcucie i w ich wykonaniu koncert klasowy, a wybrany przez Panią przedstawiciel klasy będzie mógł wystąpić podczas koncertu uczestników w Sali Balowej. Chyba będzie się Pani denerwować w czasie występów swoich uczniów?

A. M. : Na pewno. Zdecydowanie wolę sama występować, niż wystawiać uczniów.

Z. S. : Po raz drugi jest Pani pedagogiem Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego, ale przyjeżdża Pani w lipcu do Łańcuta od wielu lat.

A. M. : Przyjeżdżałam tutaj już jako mała dziewczynka, a od szóstego roku życia przez piętnaście lat jeździłam jako uczestniczka, a teraz miło mi być tutaj w roli pedagoga.

Z. S. : Będąc w nowej roli na Kursach, pewnie wspomina Pani te pobyty sprzed lat, kiedy w Łańcucie przygotowywała się Pani do występów na konkursach, a także do występów klasowych i koncertów w Sali Balowej. Pamiętam jak kiedyś zaprosiła Panią do wspólnego występu pani prof. Monika Urbaniak – Lisik.

A. M. : Mam wiele wspaniałych wspomnień z tych wcześniejszych pobytów w Łańcucie. Dzielę się nimi z uczniami, opowiadam jak było tutaj kiedyś, jak Kursy się rozwijały i rozrastały. Cieszę się, że nadal zdolna młodzież chce tutaj doskonalić swoją grę. Pracując z nimi w czasie wakacji, słuchając koncertów, odpoczywam od warszawskiej codzienności.

Z. S. : Nie musi Pani intensywnie ćwiczyć, bo wystąpiła Pani z koncertem w Sali Balowej na początku drugiego turnusu.

A .M. : Mój koncert odbył się na samym początku turnusu i to jest duża zaleta, bo przed rokiem mój koncert zaplanowany był prawie na samym końcu i po zajęciach, wieczorami – zamiast chodzić na koncerty innych znakomitych pedagogów, musiałam wieczorami dużo ćwiczyć. To nie było łatwe. W tym roku skupiam się na pedagogice.

Z dr hab. Agnieszką Maruchą rozmawiała Zofia Stopińska 18 lipca 2017 roku w Łańcucie.