Zdzisław Magoń: "Cieszę się, że mamy nową energię do pracy"
Zdzisław Magoń - dyrygent Chóru i Orkiestry Kameralnej "Nicolaus" podczas koncertu w Sali Balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie fot. Tomasz Kuźniar

Zdzisław Magoń: "Cieszę się, że mamy nową energię do pracy"

       Ciągle jestem pod wrażeniem koncertu, który odbył się 2 kwietnia 2022 roku w Sali Balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie w 17-tą rocznicę śmierci Papieża – Polaka, w wykonaniu Chóru i Orkiestry Kameralnej „Nicolaus” z Kraczkowej pod batutą Zdzisława Magonia.
       Pierwszy koncert papieski w wykonaniu „Nicolausa” odbył się 2 kwietnia 2006 roku, w pierwszą rocznicę śmierci Jana Pawła II, a w jego programie znalazła się Msza G-dur Franciszka Schuberta. Później, każdego roku przygotowywali nowe programy, a sala balowa wypełniała się publicznością, która entuzjastycznie przyjmowała artystów z Kraczkowej. Przez minione dwa lata koncerty nie mogły się odbywać z powodu pandemii, dlatego na XV Koncert w hołdzie Świętemu Janowi Pawłowi II czekaliśmy dwa lata, ale warto było.
       Wspólnie z panem Zdzisławem Magoniem, pomysłodawcą, założycielem i dyrygentem Chóru i Orkiestry Kameralnej „Nicolaus” przedstawimy Państwu ten zespół i opowiemy o jego działalności.

       Organizowane przez „Nicolausa” koncerty w hołdzie Papieżowi - Polakowi są związane z działalnością założonego przez Pana zespołu.

        - Mało tego, te koncerty zadecydowały o formule zespołu. Zakładając niewielki chór, myśleliśmy tylko o tym, aby ładnie śpiewać podczas różnych uroczystości w kościele. W niedługim czasie okazało się, że stać nas na coś więcej i tak zaczęliśmy się rozwijać.
Koncerty, które odbywają się zawsze 2 kwietnia w Sali Balowej Muzeum - Zamku w Łańcucie, sprawiają, że zespół nabiera dużo energii i chęci do pracy. Staramy się zawsze przygotować coś ciekawego, w czym uczestniczą wszyscy. Nie polega to jedynie na tym, że ja wymyślam program, a cały zespół się podporządkowuje. Nie! Angażują się wszyscy, nie tylko w przygotowanie programu, ale również w organizację całego wydarzenia.

        Jak słuchamy Was i oglądamy na scenie, to podziwiamy i oklaskujemy artystów. Publiczność nie wie, że nie macie zaplecza technicznego i wszystko trzeba przed koncertem przygotować.

        - W poniedziałek po koncercie pojechałem rano do Sali Balowej, poskładałem i przygotowałem wszystko do transportu a kilku naszych chłopaków zjawiło się następnego dnia rano, aby wszystko przenieść, przewieźć i ostatecznie zakończyć wydarzenie. Myślimy także o następnych zadaniach, które nas czekają również od strony logistycznej.

        Trzeba także podkreślić, że na te kwietniowe koncerty czeka Wasza wierna publiczność. Nawet gdybyście nie przygotowali afiszy i zaproszeń, to 2 kwietnia o 18.00 Sala Balowa byłaby wypełniona.

        - Te zaproszenia są po to, żeby nie przychodziło zbyt dużo osób. Musimy przestrzegać wymogów gospodarzy. Podczas tego koncertu na widowni mogło znajdować się tylko 250 osób, a wcześniej stawialiśmy 440 krzeseł. Wypełnione były wszystkie wnęki, nie było przejścia przez środek.
        Teraz przygotowaliśmy 250 zaproszeń i ubolewam, że nie mogli wejść wszyscy, którzy chcieli, natomiast cieszę się, że począwszy od pierwszego koncertu, ludzie lubią przychodzić na to wydarzenie. To także motywuje do pracy i sprawia nam dużo radości.

        Chóry i wszelkie większe zespoły zaczynają koncertować po okresie pandemii. Przez ostatnie dwa lata nie było warunków do pracy.

         - Niestety, nas także to dotknęło. W tym okresie wielu śpiewaków i muzyków zrezygnowało z pracy w zespole, jednak w ostatnich miesiącach pojawiło się sporo nowych chętnych i nie było widać wielkiego ubytku w naszym zespole. Ilość chórzystów jest prawie taka sama, ale brakuje nam przynajmniej pięciu basów. Przybyło trochę tenorów, bo jest ich dziesięciu, a po pandemicznej przerwie zostało nam zaledwie trzech, ale także chętnie widzielibyśmy jeszcze kilku.
        Musieliśmy dużo pracować, aby osiągnąć poziom zespołu, który śpiewał jeszcze trzy lata temu. Bardzo się cieszę, że wszyscy nowi artyści Nicolausa są nie tylko zdolni, ale także chętni, pracowici i widać, że uczestnictwo w zespole sprawia im wiele radości. Cieszę się bardzo, że w dużym stopniu dzięki nim udało się ten jubileuszowy, bo 15-ty koncert zorganizować i wykonać.

        Wiele osiągnęliście i teraz musi Pan myśleć, żeby pokazać szerokiemu gronu publiczności efekty Waszej pracy. Publiczne występy mobilizują do dalszej pracy, a brawa publiczności są jedynym honorarium za ciężką pracę.

        - Staram się organizować koncerty w różnych ośrodkach, nie tylko na Podkarpaciu, ale przyznam, że nie jest to łatwe. Może organizatorzy boją się zapraszać tak liczne zespoły. Jak proponuję koncerty – piszę emaile czy telefonuję, to zazwyczaj otrzymuję odpowiedzi, aby ponowić propozycję za kilka miesięcy. Przed pandemią nie było tych problemów.
        Planujemy wyjazd na taki relaksacyjny festiwal, podczas którego oprócz występów będzie czas na odpoczynek. To jest uzależnione od sytuacji za naszą wschodnią granicą, bo na razie jest tragicznie i niebezpiecznie. W naszym zespole są głównie młodzi ludzie i nie wszyscy są pełnoletni. Dlatego też organizacja wyjazdu zagranicznego wiąże się z ogromną odpowiedzialnością.
       Planowaliśmy, że wyjedziemy pod koniec lipca, teraz myślimy o ostatniej dekadzie sierpnia. Mamy w planie podróż do północnej Macedonii. Wystąpimy w Katedrze Najświętszego Serca Pana Jezusa w Skopje z Mszą C-dur KV 66 Wolfganga Amadeusza Mozarta, a później wykonamy festiwalowy koncert z nieco lżejszą muzyką, w którym znajdzie się również muzyka polska – z odrobiną repertuaru w stylistyce zespołów Mazowsze czy Śląsk.

       Słyszałam, że podczas wyjazdów zagranicznych często organizatorzy i publiczność nie wierzą Wam, że jesteście zespołem amatorskim.

        - To prawda, najczęściej z takim niedowierzaniem spotykaliśmy się we Włoszech, również kiedy występowaliśmy w Katedrze w Salzburgu. Pojechaliśmy tam na zaproszenie dyrektora artystycznego katedry prof. Jonosza Czifry i prof. Heriberta Metzgera, organisty, którym zależało, aby polski zespół wykonał muzykę sakralną Józefa Elsnera w przeddzień rozpoczęcia prestiżowego Festiwalu Salzburskiego, w którego organizację obaj Panowie są mocno zaangażowani. O tym, że mamy w repertuarze dzieła Elsnera, już wówczas można było bardzo łatwo znaleźć informację za pośrednictwem Internetu. Wykonaliśmy Mszę e – moll op.62 na SATB, chór mieszany i orkiestrę symfoniczną. Piękne i niezapomniane wydarzenie i ogromne przeżycie dla nas wszystkich.
Słuchając nas na próbie i podczas koncertu, zdecydowanie nie dawali wiary, że jest to zespół funkcjonujący w miejscowości, która wtedy liczyła 3 800 mieszkańców, że nie wszyscy tworzący nasz zespół muzycy mają dyplomy uczelni czy szkół muzycznych.
W kilka tygodni po przyjeździe z Salzburga otrzymałem specjalne podziękowanie za koncert i życzenia, aby młodzież naszej uczelni dalej się tak pięknie rozwijała.

       Spotkałam kilka razy małe zespoły kameralne działające w niewielkich miejscowościach i śpiewające lub grające muzykę klasyczną. Nie znam natomiast tak dużego zespołu działającego w Polsce.

        - Ja też przyznam się, że szukałem, ale nie znalazłem drugiego takiego zespołu. Szukałem też zespołu, który tak jak my, w rocznicę śmierci Św. Jana Pawła II, występuje ze specjalnym, uroczystym koncertem i nie znalazłem.
        To, że jesteśmy dla wielu niespodzianką, jest miłe i sympatyczne. Aktualnie pracujemy nad nowym repertuarem w pomieszczeniach dawnej plebanii, a z całością mamy próby w kościele.
        Organizuję też zgrupowania, bo wtedy mam wszystkich, którzy grają i śpiewają dany program. Przed koncertami kolęd mieliśmy zgrupowanie w pięknym ośrodku CARITASU. Mieliśmy do dyspozycji selektywną pod względem akustyki salę, w której wszystko było słychać. Mniejsze świetlice do zajęć sekcyjnych. Prawdziwy komfort pracy. Niestety przed 2 kwietnia nie było takiej możliwości, wszystkie ośrodki zostały zamienione na noclegownie dla naszych gości z Ukrainy.
        Przyznam się, że miałem mnóstwo obaw związanych z tym koncertem, zbyt mało prób w których uczestniczyli wszyscy wykonawcy. Ale taki to jest urok pracy zespołu amatorskiego.

        Na szczęście wszystko się udało i trzeba jeszcze gdzieś ten program kilka razy wykonać.

        - Bardzo bym chciał, żeby Chór i Orkiestra Kameralna „Nicolaus” wystąpili z koncertem w sali Filharmonii Podkarpackiej. Wybieram się z taką propozycją do Pani Dyrektor i mam nadzieję, że może niedługo będziemy mogli zagrać także dla rzeszowskich melomanów.

        Wspominał Pan o rozwoju chóru, ale trzeba podkreślić, że coraz więcej bardzo dobrych instrumentów ma Wasza orkiestra do dyspozycji, ale nie wszyscy grają na własnych instrumentach.

         - To prawda, szczególnie chodzi tu o instrumenty dęte, bo mamy kopie puzonów barokowych, mamy trąbki clarino, obój, flety, dwa kontrabasy, dwie altówki i instrumenty do prowadzenia zajęć, czyli fortepian, keyboard, komputer, ekran multimedialny, który służy do wyświetlania nut. Mamy też możliwość posłuchania wybitnych wykonań utworów, które przygotowujemy. W mediach znalazłem tylko dwa wykonania Mszy C-dur KV 66 Wolfganga Amadeusza Mozarta, które posłużyły nam za wzorzec wykonawczy. Planujemy również powrót do kiedyś wykonywanego Requiem Mozarta. Na zasadzie odskoczni wróciliśmy do jego fragmentów i mogę powiedzieć, że Msza C-dur jest bardziej wymagająca dla mojego zespołu niż Requiem.
W częściach Credo i Gloria są wymagające fugi, instrumenty smyczkowe mają sporo technicznego, ale obowiązkowo lekkiego grania. Mało znany, rzadko wykonywany, a jakże piękny utwór. Cieszę się, że udało się go włączyć do naszego repertuaru.

        W geście solidarności z Ukrainą zorganizowaliście zbiórkę pieniędzy. Trzeba podkreślić, że macie tam także wielu przyjaciół, głównie we Lwowie.

        - Występowaliśmy tam wiele razy. O honorowy patronat i uczestnictwo w wydarzeniu poprosiliśmy Metropolitę Lwowskiego Arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego i początkowo mieliśmy potwierdzenie, że przyjedzie. Jednak w dniu koncertu, przed południem, bardzo źle się poczuł i zawiadomił, że niestety nie może przyjechać.
        Bardzo mi zależało, aby pod każdym względem zarówno organizacyjnym, jak i artystycznym XV jubileuszowy koncert był wzorcowy i w pełni udany. Po dwuletniej pandemicznej przerwie w nim upatruję nabrania energii i siły napędowej do dalszej pracy Nicolausa. Zawsze solidnie przygotowywaliśmy się do występu w Sali Balowej 2 kwietnia i później udawało nam się z powodzeniem występować na pięknych festiwalach muzycznych, wyjeżdżaliśmy za granicę, koncertowaliśmy w przepięknych miejscach w Polsce i Europie. W ostatnich dwóch latach bardzo nam tego koncertu brakowało i to dotyczy wszystkich, którzy przetrwali w zespole.
        Cieszę się z nowej energii do pracy. Już w najbliższym tygodniu czeka nas wiele pracy. Przed nami do zaśpiewania całe Triduum Paschalne w kościele w Kraczkowej. Staramy się wywiązywać z obietnicy, danej na początku naszej działalności ks. proboszczowi Mieczysławowi Biziorowi, że będziemy ładnie śpiewać w naszej parafii. W związku z tym przygotowujemy śpiew a capella – najpierw Triduum Paschalne, a w Wielką Niedzielę zaśpiewamy już pieśni wielkanocne. Wykonamy też przepiękne fragmenty z Mszy Rezurekcyjnej - Gloria Tibi Trinitas ks. Wojciecha Lewkowicza.
W okresie Świąt Wielkanocnych mamy sporo pracy, ale zawsze efekty są zadowalające.

        Myślę, że po Wielkanocy pomyśli Pan o kolejnych koncertach „Nicolausa”.

        - Czynię starania, aby w niedzielę – 24 kwietnia wystąpić w Sanktuarium w Tuchowie. Być może, że powtórzymy tam koncert papieski.

        Życzę Panu oraz wszystkim, którzy tworzą Chór i Orkiestrę Kameralną „Nicolaus” wielu sukcesów, o których z radością poinformujemy oraz dziękuje za poświęcony czas i miłe spotkanie.

        - Ja również bardzo dziękuję.

 

Zofia Stopińska