Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Kalendarz imprez Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK w sierpniu 2018

1 sierpnia (środa), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne.
BARBARA BOROWICZ – klarnet,
BARTOSZ SAŁDAN – perkusja.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. św. Józefa Salezjanie.

2 sierpnia (czwartek), godz. 17.00
„Letni Powiew Japonii”. XVIII Festiwal Kultury Japońskiej 2018.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Fundacja Polsko-Japońska YAMATO Centrum Kultury Japońskiej w Przemyślu.
Więcej informacji na plakatach oraz na www.kultura.przemysl.pl.

3 sierpnia (piątek), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne.
THOMAS BERNING (Niemcy) – organy.
(Bazylika Archikatedralna) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. św. Józefa Salezjanie.

4 sierpnia (sobota), godz. 17.00
Widowisko taneczno-muzyczne „WESELE KRESOWE” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Przemyśl” w ramach FESTIWALU DZIEDZICTWA KRESÓW.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Gminny Ośrodek Kultury w Lubaczowie.

5 sierpnia (niedziela), godz. 19.30
XVIII Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne.
Koncert finałowy
FESTIWALOWA ORKIESTRA KAMERALNA ARSO ENSEMBLE,
IRMINA OBOŃSKA – TOPOROWSKA – klawesyn,
MAREK TOPOROWSKI – klawesyn,
TOMASZ ŚLUSARCZYK – dyrygent.
(Kościół Salezjanów) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia pw. św. Józefa Salezjanie.

14 sierpnia (wtorek), godz. 17.00
„Nadsańskie spotkania poetyckie”. Zakończenie konkursu poetyckiego „Wstęga Sanu”, ogłoszenie wyników i rozdanie nagród.
(Sala widowiskowa Zamku Kazimierzowskiego) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Przemyślu.

17 - 19 sierpnia (piątek-niedziela)
WINCENTIADA 2018
Dni Patrona Miasta Przemyśla Świętego Wincentego
oraz Finał Ogólnopolskiej Akcji Caritas „TORNISTER PEŁEN UŚMIECHÓW”.
(Zamek Kazimierzowski, Rynek Starego Miasta) – wstęp wolny.
Organizatorzy: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, Caritas Polska, Caritas Archidiecezji Przemyskiej, Klasztor Franciszkanów w Przemyślu.

30 sierpnia (czwartek), godz. 18.00
Otwarcie wystawy grafiki Marcina Jachyma i Agnieszki Lech-Bińczyckiej.
(Galeria Zamek) – wstęp wolny.
Organizator: Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK.

Wystawy czasowe:
– Wystawa malarstwa/rysunku "ZAKŁAD 117” – Zakład Malarstwa i Rysunku I Wydziału Artystycznego Instytutu Sztuk Pięknych UMCS w Lublinie. Uczestnicy: Anna Barańska, Jan F. Ferenc, Maria Polakowska-Prokopiak, Wiesław Proć, Tomasz Świerbutowicz, Stanisław Żukowski, (Galeria Zamek), czynna do 27 lipca 2018 r.
- Wystawa grafiki Marcina Jachyma i Agnieszki Lech-Bińczyckiej, (Galeria Zamek), czynna od 30 sierpnia do 30 października.
- „Podwodny świat” – wystawa fotografii Piotra Kliszcza, (Galeria Baszta) czynna do 31 sierpnia 2018 r.

Wystawy stałe:
– Kazimierz Wielki Wczoraj i Dziś,
– Lapidarium,
– Kazimierz w Historii i Tradycji,
– 145 lat Towarzystwa Dramatycznego im .A. Fredry „Fredreum”,
– Dorobek sceniczny Kazimierza Opalińskiego – najwybitniejszego aktora „Fredreum”,
– Widoki przemyskie z lat 50. XX wieku,
– „Fredreum” w karykaturze.

Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
37-700 Przemyśl, Aleje XXV Polskiej Drużyny Strzeleckiej 1
Tel. 16 678 50 61, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dyrektor – Renata Nowakowska

Po wydrukowaniu kalendarz imprez może ulec zmianie, zawsze aktualny na www.kultura.przemysl.pl

Muzyczne pasje prof. Juliana Gembalskiego

        W poniedziałek, 16 lipca, w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku koncertowali w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej dwaj wybitni polscy wirtuozi: skrzypek – Krzysztof Jakowicz i organista Julian Gembalski. Utwory organowe przeplatały się z dziełami skomponowanymi na skrzypce solo. Koncert rozpoczęły utwory organowe Johanna Sebastiana Bacha – Fantasia: Komm, Heiliger Geist BWV 651, Fantasia con imitazione h-moll BWV 563 oraz Preludium i fuga h-moll BWV 544.
Po dziełach Bacha zabrzmiały dwie piękne fantazje na skrzypce solo skomponowane przez innego niemieckiego mistrza – Georga Philippa Telemanna. Bazylikę leżajską wypełniły szlachetne dźwięki skrzypiec Krzysztofa Jakowicza, który wykonał X Fantazję D-dur i III Fantazję f-moll.
Później znowu zabrzmiały organy – tym razem Julian Gembalski sięgnął po efektowną Partitę C-dur, którą skomponował czeski mistrz Jan Křtitel Kuchař, ramę obrazu z muzyką minionych epok stanowiło dzieło Johanna Sebastiana Bacha przeznaczone na skrzypce solo – I Sonata g-moll BWV 1001 w mistrzowskiej kreacji Krzysztofa Jakowicza.
Na finał wieczoru mogliśmy podziwiać Juliana Gembalskiego w roli improwizatora, a zabrzmiała złożona z trzech części Sonata sacra.
Po koncercie Pan Julian Gembalski zgodził się na krótki wywiad, w którym pytałam mistrza o różne nurty jego działalności.

        Zofia Stopińska: Znany Pan jest przede wszystkim jako organista wirtuoz.

        Julian Gembalski: To prawda, bo gram bardzo dużo. To jest moja wielka pasja, ćwiczę ciągle nowe utwory i pasjonują mnie dawne dzieła organowe. Przez cały czas także dużo nagrywam. Aktualnie przygotowuję dwie kolejne płyty. Większość nagrań powstaje na Górnym Śląsku i jest to pierwszy, najważniejszy obszar moich działań, chociaż teraz mam w planie nagrania na terenie Wielkopolski.

        Kilka minut temu, na zakończenie koncertu, mogliśmy podziwiać Pana umiejętności w zakresie improwizacji.

        - Improwizuję na każdym koncercie i robię to od wielu lat, bo działalność koncertową rozpocząłem jako student w 1972 albo w 1973 roku. Od tego czasu improwizacja mnie pasjonuje – może dlatego, że czuję się wówczas kompozytorem.

        Studiował Pan w Akademii Muzycznej w Katowicach, zarówno na Wydziale Instrumentalnym, jak i na Wydziale Kompozycji i Teorii. W obu specjalnościach otrzymał Pan dyplomy z wyróżnieniem.

        - Ostatnio sporo komponuję, ale najmniej piszę utworów organowych, bo na tym instrumencie improwizuję. Uważam, że improwizatorzy muszą posiadać także zmysł kompozytorski, bo improwizacja jest kompozycją, tylko, że ona nigdy nie jest zapisana, a poza tym przestaje istnieć, kiedy wybrzmi ostatni dźwięk, bo taka jest jej natura. Improwizacja jest dziedziną twórczą tożsamą z kompozycją, ale ma inne reguły utrwalania – nie zapisuje się jej, można ją jedynie nagrać.

        Myślę, że do dzisiejszej improwizacji tematy miał Pan zapisane na papierze nutowym albo przynajmniej ustalone.

        - Tak, bo podałem w programie tytuł improwizacji „Sonata sacra”. Zawsze improwizacja łączy czynnik czysto intuicyjny z tym intelektualnym, czyli musi być jakaś myśl, żeby jej słuchać tak samo, jak utworu napisanego. W improwizacji nie ma miejsca na chaos, bo improwizacja jest sztuką szeregowania, układania dźwięków w określonym porządku i dlatego wybrałem trzy tematy gregoriańskie, które są w trzech różnych nastrojach – medytacyjnym, temat do fugi (czyli utworu polifonicznego, w którym użyłem współczesnego języka muzycznego) i na zakończenie pojawił się Hymn do Najświętszego Sakramentu, a więc typ narracji, który jest dynamiczny i uroczysty. Wcześniej przemyślałem ten cykl i nawet zapisałem, ale cały zapis zmieścił się w sześciu linijkach.

        Dość często spotykam się ze stwierdzeniami, że można się nauczyć improwizować. Moim zdaniem niewiele da się wyćwiczyć. Trzeba po prostu mieć ten dar.

        - Zgadzam się z panią i chcę podkreślić coś, co wynika z mojej praktyki pedagogicznej, że coraz częściej spotykam młodych ludzi obdarzonych wielkim talentem improwizatorskim. Aktualnie mamy studenta, który wspaniale improwizuje i ma już na swoim koncie kilka wygranych konkursów improwizatorskich. Moi dwaj asystenci także świetnie improwizują. Trzeba mieć wrodzony dar improwizacji, a później go doskonalić, natomiast od zera – trudno nauczyć. Na improwizację składa się wiele elementów – myślenie harmoniczne, wyobraźnia harmoniczna, kontrapunktyczna i dobra technika, bo można mieć świetne idee, a nie mieć techniki i wówczas także nie można improwizować.

        Chcę teraz zapytać o Pana kompozycje – jakie gatunki dominują, na jakie instrumenty Pan pisze? Miałam kiedyś okazję słuchać podczas koncertu skomponowanych przez Pana pieśni.

        - Utworów organowych skomponowałem kilka, bo w większości piszę utwory kameralne, w tym bardzo dużo pieśni. Z pewnością była pani na koncercie, podczas którego występowałem z panią Elżbietą Grodzką-Łopuszyńską, z którą nadal współpracuję i dla niej dużo piszę. Niedługo, bo 30 września w Gostyniu, będziemy mieli prawykonanie mojego utworu na trio w składzie: sopran, skrzypce i organy. Mój brat jest skrzypkiem i często w trójkę występujemy podczas koncertów. W Gostyniu, podczas festiwalu „Musica Sacromontana”, wykonamy po raz pierwszy publicznie „Antyfony Maryjne” – pięcioczęściowy utwór na sopran, skrzypce i organy. Dla pani Elżbiety Grodzkiej-Łopuszyńskiej napisałem już ponad czterdzieści pieśni oraz utwór kameralny Salve Regina na sopran, organy i perkusję oraz Laudate Dominum – poświęcone pamięci prof. Józefa Świdra – mojego Profesora. Ten utwór przeznaczony jest na sopran, skrzypce, instrumenty perkusyjne i organy, przy czym na instrumentach perkusyjnych gra zarówno sopranistka, jak i ja. To jest dość awangardowa kompozycja, ale miała już kilka wykonań. Dla mojego brata skomponowałem dwie sonaty skrzypcowe, a niedługo będziemy wykonywać trzecią, bo brat jest świetnym skrzypkiem i współpracujemy razem często. Rodzinne muzykowanie to jest na Śląsku tradycja.

        Sadzę, że ważnym nurtem w Pana działalności jest praca pedagogiczna. Od kiedy pamiętam, uczy Pan – jest Pan profesorem Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie prowadzi Pan klasę i kieruje Katedrą Organów i Muzyki Kościelnej.

        - Uczę już od czterdziestu lat. Wychowałem pięćdziesięciu absolwentów, dwunastu na studiach podyplomowych i ośmiu ma tytuły doktorów. Sporo młodych ludzi ukończyło pod moim kierunkiem studia.
Chcę jeszcze podkreślić, że mamy bardzo dużo zdolnej młodzieży, są pracowici, oddani muzyce i bardzo dobrze się z nimi pracuje. Czasami zdarza się ktoś, komu brak wytrwałości i chęci do pracy, ale oni zwykle nie studiują długo. Większość naszych studentów to pasjonaci, którym staram się przekazać jak najwięcej, podobnie jak swoim wnukom, bo ja już także jestem dziadkiem. Niezwykle fascynuje mnie zaangażowanie moich studentów i chęć nauczenia się jak najwięcej. Na tym bowiem polega istota uczenia, że młody człowiek przychodzi uczyć się do kogoś, kto ma większe doświadczenie. Nie każdy może uprawiać sztukę, naszymi studentami są ludzie wybrani i ta świadomość dodatkowo obliguje mnie do pracy.

        Jest Pan także wielkim pasjonatem organów, który kilkanaście lat temu założył pierwsze w Europie Środkowej Muzeum Organów.

        - Studiując kiedyś teorię, a później muzykologię we Francji, zdałem sobie sprawę, że wiedza o instrumencie musi towarzyszyć organiście, bo ona, w odróżnieniu od innych instrumentów, jest rozległa. Fortepian jest zawsze taki sam, a grając w różnych miejscach, za każdym razem zasiadamy przy innym instrumencie i dlatego ta bogata historia, a także organy jako część naszego europejskiego dziedzictwa – obliguje do tego, żeby tę historię badać i ja to robię od wielu lat. Bardzo dużo także publikuję, zwłaszcza na temat organów śląskich. Sprawuję też funkcję Archidiecezjalnego Wizytatora Organów i Organistów, czyli dbam o organy w Archidiecezji. Efektem tego jest nie tylko muzeum, ale także konferencje naukowe; wychowałem paru młodych organistów, którzy także mają pasję naukową, czyli prowadzą również prace badawcze. Mam wiele publikacji na ten temat. Projektuję także nowe instrumenty – ostatnim moim projektem są organy dla NOSPR-u w Katowicach. Będzie to największy instrument w polskich salach koncertowych. Przetarg na budowę instrumentu wygrała firma ze Słowenii i już pracujemy nad szczegółami tego projektu – w 2021 roku instrument zabrzmi. To będzie wielkie wydarzenie.

        Tych działań jest wiele i pracy Panu nie brakuje.

        - Faktycznie, jestem ciągle zajęty. Jak wracam do domu z pracy, to zwykle zasiadam do komputera i robię jakieś opracowania, czytam nową literaturę, albo idę do archiwum. Nie ukrywam, że mam bardzo pracowite i ciekawe życie, ale ostatnio, kiedy „dobijam” siedemdziesiątki, czuję już zmęczenie. Dawniej mogłem do rana siedzieć i robić na przykład dokumentację, aby ją oddać w zaplanowanym terminie. Teraz często mówię – poczekajcie, ja muszę też odpocząć.

        Ciekawa jestem, czy instrumenty, które znajdują się w Muzeum Organów, grają?

        - Część z nich brzmi – mamy siedem instrumentów grających, ale mamy także sporo destruktów, a także gromadzimy wszystko, co dotyczy organów, bo Muzeum ma też cel badawczy, naukowy. Nawet jak gdzieś znajdę jedną piszczałkę z organów, których już nie ma, to ona jest bardzo cenna.
Te instrumenty, które grają, cieszą swoim dźwiękiem, ale są też instrumenty milczące, które znalazły się w Muzeum, bo inaczej znalazły by się na śmietniku. Nawet z tego terenu mam dwa instrumenty w magazynie, o których powiedziano mi, że są zupełnie zniszczone, nie nadają się do konserwacji i jak ja ich nie wezmę, to zostaną spalone. Wziąłem je, zostały zakonserwowane i leżą, czekają na lepsze czasy, a czasem służą celom badawczym. Tak jest z każdym instrumentem. Chcę podkreślić, że brakuje nam pieniędzy na przywracanie ich do życia. Jeżeli parafia nie ma stu tysięcy na renowację, to ja ich też nie mam, ale ja ten instrument zakonserwuję i złożę w magazynie, niech czekają na lepsze czasy.

        Na tych licznych pasjach cierpi z pewnością rodzina. Dzisiaj wyjątkowo przyjechał Pan do Leżajska z żoną.

        - Tak faktycznie jest, ale moja żona bardzo dba o dom, zajmuje się wnukami, prowadzi domowe rachunki i ja jestem wolny od domowych trosk, bo pochłania mnie praca, ale dzięki temu więzy rodzinne mamy bardzo silne, bo na Śląsku rodzina stawiana jest zawsze na pierwszym miejscu. Wczoraj odwiedziły nas dzieci, wnuki i bardzo dbamy o bliskie kontakty, bo nie można tylko pracować.

        Niedawno pan Robert Kabara – wyśmienity skrzypek, który urodził się w Przemyślu i bardzo długo związany był z krakowskim środowiskiem muzycznym, a od pewnego czasu prowadzi Śląską Orkiestrę Kameralną – powiedział mi, że jest szczęśliwy, bo trafił do środowiska ludzi bardzo uczciwych, pracowitych, osiągających dzięki temu szybko sukcesy.

        - Grałem z nim niedawno, ale przy najbliższej okazji podziękuję mu za te słowa. Znam go jako prawego człowieka oraz świetnego skrzypka i bardzo dobrego dyrygenta. Ciszę się, że tak powiedział o naszym środowisku.

        Podczas koncertu w Leżajsku starał się Pan pokazać możliwości i urodę nie tylko dużego instrumentu. Ostatnio organiści niechętnie zasiadają do tych mniejszych instrumentów i wiele osób, które przychodzą na koncerty, po prostu nie wie, że na chórze znajdują się trzy niezależne instrumenty.

        - Celowo wybrałem na drugi utwór Bacha, który ma delikatniejszą fakturę, mniejszy instrument, co pozwoliło mi nie tylko go pokazać, ale również nie robić dużych przerw przy przerejestrowywaniu. Przygotowałem sobie wcześniej na nim rejestrację, stąd tylko przeskoczyłem i zagrałem drugi utwór, a później wróciłem i wykonałem na dużych organach, z bogatą rejestracją, jedno z ostatnich dzieł Bacha – preludium i fugę h-moll. Brzmienie i moc tego instrumentu w pełnej krasie mogłem pokazać także w ostatniej improwizacji, mogłem zastosować nietypowe połącznia i barwy.

        Publiczność z wielką ciekawością rozglądała się, próbując zlokalizować bęben ukryty na ścianie bazyliki, tuż obok prospektu po prawej stronie.

        - Te wszystkie ciekawostki można pokazać było tylko w improwizacji, bo w innych utworach, które grałem, nie było to przewidywane. Sądzę, że tutejsi barokowi organiści dużo improwizowali, bo w epoce baroku każdy organista improwizował – na przykład podczas Te Deum, te wszystkie ciekawostki, jak ptaszki, kukułka czy bęben, można było eksponować – dzisiaj bardzo rzadko się ich używa.

        Bazylika leżajska jest miejscem niezwykle inspirującym, do którego chętnie się wraca.

        - To prawda. Ja jestem zafascynowany tą Bazyliką od zawsze. Tyle razy tu już byłem, a dzisiaj chodziliśmy z żoną oczarowani, wpatrywaliśmy się w stalle, figury i malarstwo, które tyle przedstawiają, tyle mówią, tak fascynują. W obliczu tak wspaniałych rzeczy człowiek doświadcza swojej małości, bo cóż może więcej – tylko stać i podziwiać. Jestem zafascynowany ludźmi, którzy to wszystko tworzyli. Zostawili po sobie wspaniałą sztukę, świadczącą o ich ogromnym talencie, wyobraźni i umiejętnościach. Te piękne stalle czy prospekt organowy robili Bernardyni i oni rzezali Panu Bogu ku chwale, najlepiej jak potrafili, nie śpieszyli się i dzisiaj my możemy stanąć w oniemieniu, osłupieniu i można tylko Pana Boga chwalić, bo słów brakuje.
Patrząc na te wspaniałości zawsze myślę sobie, że powinni tutaj przyjeżdżać ludzie z całego świata i podziwiać te dzieła, bo czasami mamy niepotrzebne kompleksy, a w Polsce w XVII wieku tworzono dzieła nadzwyczajne. Chwalą się swoimi zabytkami Francuzi czy Niemcy, ale kiedy moi przyjaciele – organiści z tych krajów czasami przyjeżdżają tutaj, to są zaszokowani widząc cały wystrój leżajskiej Bazyliki i takie instrumenty – to cieszy.

        Wiem, że jutro jeszcze Państwo tutaj wstąpicie.

        - Tak, zostajemy i przed południem będziemy w bazylice i klasztorze, a także zaprosił nas mój przyjaciel z czasów studenckich o. dr Efrem Obruśnik – Dyrektor Muzeum Prowincji Ojców Bernardynów, aby nam pokazać bogate zbiory znajdujące się w Muzeum.

        Mam nadzieję, że na następny koncert w Pana wykonaniu leżajska publiczność nie będzie czekać tak, jak tym razem, aż trzy lata.

        - Z wielką przyjemnością przyjadę tutaj znowu i będzie okazja do kolejnego spotkania.

Z prof. Julianem Gembalskim – wybitnym polskim organistą i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 16 lipca 2018 roku w Leżajsku.

LETNIE KONCERTY W ŚWIĄTYNIACH KROSNA

LETNIE KONCERTY W ŚWIĄTYNIACH
Bartosz Jakubczak - organy
Jarosław Sereda - saksofon
Miejsce: Kościół oo. Franciszkanów, Krosno, województwo podkarpackie
Termin: 20 lipca 2018, godzina 18.00 (po wieczornej mszy świętej)

Regionalne Centrum Kultur Pogranicza zaprasza do udziału w wyjątkowym cyklu koncertów kameralnych. 20 lipca zapraszamy na spotkanie z Bartoszem Jakubczakiem i Jarosławem Seredą.

Wstęp wolny

Program
Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Fantazja c-moll BWV 562 (org. solo ) 6’

Jean-Baptiste Loeillet (1680-1730)
Sonata (sxf alt. i org.) 8’
I Andante
II Allegro
III Lento
IV Giocoso

John Stanley (1712-1786)
II Voluntary in a z cyklu Ten Voluntaries for the Organ or Harpsichord (1752) (org. solo ) 4’

Johann Sebastian Bach
Jesus bleibet meine Freude chorał z kantaty Herz und Mund Tat und Leben BWV 147 (sxf alt. i org.) 4’

Johann Ludwig Krebs (1713-1780)
Preludium chorałowe Zeuch ein zu deinen Toren 5’

Guy de Lioncourt (1885-1961)
Trois Mélodioes Grégoriennes (sxf alt. i org.) 5’
I Clémens rector
II Puer natus est
III Pascha nostrum

Marian Sawa (1937-2005)
Regina Poloniae (org. solo ) 8’

Ryo Noda (*1948)
Maï (sxf alt.) 8’

Charles Koechlin (1867-1950)
Le repos de tityre (sxf sopr.) 3’30’’

Cécile Chaminade (1857-1944)
Meditation (sxf sopr. i org.) 5’

Bartosz Jakubczak
Ukończył z wyróżnieniem studia w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie organów prof. Andrzeja Chorosińskiego, a w 2003 roku – studia podyplomowe (stypendium im. Georga Soltiego) z najwyższym odznaczeniem w Royal Academy of Music w Londynie w klasie prof. Davida Titteringtona. Jest laureatem wielu nagród przyznanych przez tę uczelnię m.in. Peter le Huray, Whalley Organ Scholarship Award oraz nagrody Henry W. Richards Prize przyznanej przez wybitnego angielskiego organistę Petera Hurforda.
Uczestniczył w kursach mistrzowskich prowadzonych przez: Marie-Claire Alain, Jamesa Davida Christiego, Ulrika Spang-Hanssena, Kei Koito, Susan Landale, Jona Laukvika, Ludgera Lohmanna, Haralda Vogla oraz Wolfganga Zerera. Wziął także udział The McGill Summer Organ Academy w Montrealu.
W 2002 roku otrzymał nagrodę Prix de la Presse podczas konkursu bachowskiego Grand Prix Bach de Lausanne w Szwajcarii. W tym samym roku wystąpił w Royal Festival Hall w Londynie, wykonując światową premierę zadedykowanego mu utworu na organy solo Salve Sancta Facies angielskiego kompozytora Davida Gortona. Był uczestnikiem wielu prestiżowych festiwali w Wielkiej Brytanii m.in. The Spanish Baroque Music Festival, London Handel Festival, London Bach Festival, Dartington International Summer School, The Spitalfields Festival, London Organ Forum, International Organ Festival at St Albans, a także koncertów w Czechach, Francji, Grecji, Holandii, Irlandii, Niemczech, Polsce, Szwajcarii, Szwecji i na Węgrzech.
W roku akademickim 2003/2004 wykładał w Royal Academy of Music w Londynie w ramach Pidem Organ Fellowship. Bartosz Jakubczak jest regularnie zapraszany do prezentacji wykładów podczas ogólnopolskich sesji naukowych m.in. przez Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie czy Akademie Muzyczne w Krakowie i Katowicach. Od 2004 roku pracuje w Katedrze Organów i Klawesynu UMFC, początkowo na stanowisku asystenta, a obecnie adiunkta. Stopień doktora sztuki muzycznej w dyscyplinie artystycznej instrumentalistyka uzyskał w 2009 roku w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina na podstawie rozprawy „Chorał gregoriański w wybranych utworach organowych Charlesa Tournemire’a”. W 2015 roku Rada Wydziału Instrumentalnego Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku przyznała mu stopień doktora habilitowanego.
W styczniu 2015 roku decyzją Senatu Royal Academy of Music w Londynie, Bartosz Jakubczak otrzymał tytuł honorowego współpracownika Królewskiej Akademii Muzycznej (Associate of the Royal Academy of Music – ARAM). Przynależność do Akademii przyznawana jest jedynie tym absolwentom uczelni, którzy wyróżnili się w swojej profesji oraz wnieśli znaczący wkład w dziedzinę, którą się zajmują.

Jarosław Sereda
Urodził się w 1967 w Krośnie. Absolwent krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie saksofonu st. wykł. Mariana Laty. Doskonalił swoje umiejętności pod czujnym okiem i uchem st. wykł. Bernarda Steuera z Akademii Muzycznej w Katowicach.
Wirtuoz saksofonu, który w swojej prawie 30-letniej karierze muzycznej otrzymał wiele odznaczeń i nagród. Między innymi w 1993 roku otrzymał wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie Muzyki Polskiej i Francuskiej w Dusznikach Zdroju, a w 2002 roku - dyplom Wojewody Podkarpackiego za całokształt osiągnięć artystycznych. W 2013 roku został nagrodzony przez Prezydenta Miasta Krosna w dziedzinie kultury. Dyrektor Centrum Edukacji Artystycznej trzykrotnie przyznał mu nagrody za szczególny wkład w rozwój edukacji w Polsce. Szczególnym wyróżnieniem jego działalności jest otrzymanie w 2006 roku statuetki „Piękniejsza Polska” przyznawanej przez Media Corporation. Odznaczony odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”, „Zasłużony dla Kultury Polskiej” oraz „Złotą Odznaką Honorową Polskiego Związku Chórów i Orkiestr”.
Jest doświadczonym pedagogiem i cenionym nauczycielem w krośnieńskim Zespole Szkół Muzycznych, gdzie pracuje od 1991 roku. Swoją pracę traktuje jako misję, której efekty znajdują oddźwięk w licznych sukcesach odnoszonych przez jego uczniów. Prowadził także zajęcia na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Prekursor utworów światowej sławy kompozytorów, m.in Bogusława Schaeffera, Barbary Buczkówny, Joanny Stępalskiej-Spix, Barbary Zawadzkiej, Andrei Pensado, Mateusza Bienia, Krzysztofa Kostrzewy, Marcelego Kolaski czy Krzesimira Dębskiego.
W latach 2012, 2014 i 2016 był jednym z jurorów w Międzynarodowym Festiwalu Saksofonowym w Przeworsku, w 2013-2016 w Festiwalu Muzyki Dawnej w Leżajsku, a w 2017 w Gorlickim Konkursie Instrumentów Dętych.
Doskonale czuje się również z batutą w ręku. Od 1998 do 2009 i od 2011 do 2014 roku był kapelmistrzem orkiestry dętej w Miejscu Piastowym. Jako solista, kameralista i muzyk orkiestrowy występował w wielu krajach europejskich, m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Włoszech, Ukrainie czy Słowacji.
Poprzez muzykę wyraża emocje, których nie da się opisać słowami, a magicznymi dźwiękami saksofonu maluje obrazy rzeczywistości od baroku do współczesności. Saksofony przygotowuje mistrz Krzysztof Gubała z tarnowskiej firmy Jarmuła Music.
Nieustannie poszukuje nowych wyzwań. Przez lata dał się poznać także jako aktor krośnieńskich teatrów amatorskich kompozytor i dziennikarz sportowy.
/tekst, zdjęcia nadesłane przez artystów/

Plan koncertów w II turnusie Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie

15 - 27 lipca 2018 rok ; Sala Balowa Zamku ; stan na 16 lipca

16.07 ; godz. 19:00 - prof. Izbela Ceglińska - skrzypce, Krzysztof Cegliński - fortepian

17.07; godz. 18:00 ; Kościół Farny w Łańcucie - Msza św , godz. 18.45 Koncert: Konstanty Andrzej Kulka - skrzypce, Andrzej Chorosiński - organy

18.07; godz. 19:00 ; prof.Jan Kotula - kontrabas, Krystyna Makowska - fortepian

19.07; godz. 19:00 ; prof. Magdalena Szczepanowska skrzypce, Lech Napierała - fortepian

20.07; godz.19:00 ; prof. Monika Urbaniak - Lisik - skrzypce

21.07 ; godz. 19:00 ; prof. Tomasz Strahl - wiolonczela, Agata Lichoś - fortepian

22.07 ; godz. 19:00 ; prof. Janusz Wawrowski - skrzypce, Grzegorz Skrobiński - fortepian

23.07 ; godz. 19:00 ; prof. Agnieszka Marucha - skrzypce, Grzegorz Skrobiński - fortepian

24.07 ; godz. 19:00 ; prof. Natan Dondalski - skrzypce, Piotr Kopczyński - fortepian

26.07 ;  godz. 16:00 i 19:00 Koncerty uczestników

27.07 ; godz. 16:00 i 19:00 Koncerty zespołów i orkiestr

Organizatorzy zastrzegają sobie mozliwość zmiany terminów i wykonawców

XXVII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku

Poniedziałek 16 lipca 2018 r. ; godz. 19:00 ; Bazylika OO. Bernardynów w Leżajsku

WYKONAWCY:

prof. Julian Gembalski - organy

prof. Krzysztof Jakowicz - skrzypce

PROGRAM

Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Fantazja „Komm Heiliger Geist Herre Gott” BWV 651
Fantasia con imitazione h-moll BWV 563
Preludium i fuga h-moll BWV 544

Jan Krtitel Kuchař (1751-1829)
Partita C-dur

Julian Gembalski (1950)
Sonata sacra (improwizacja):
Misterioso – Fuga gregoriana - Hymn

Georg Fhilipp TelemannX Fantazja D -dur, części: Presto – Largo- Allegro

Georg Fhilipp TelemannIII Fantazja f -moll

Jan Sebastian BachI Sonata g moll BWU 100’, części: Adagio- Fuga-Siciliana-Presto

WSTĘP WOLNY

XXVII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku

Poniedzialek 16 lipca 2018 godz. 19:00 ; Bazylika OO. Bernardynów w Leżajsku

WYKONAWCY:

prof. Julian Gembalski - organy

prof. Krzysztof Jakowicz - skrzypce

PROGRAM

Johann Sebastian Bach (1685-1750)
Fantazja „Komm Heiliger Geist Herre Gott” BWV 651
Fantasia con imitazione h-moll BWV 563
Preludium i fuga h-moll BWV 544

Jan Krtitel Kuchař (1751-1829)
Partita C-dur

Julian Gembalski (1950)
Sonata sacra (improwizacja):
Misterioso – Fuga gregoriana - Hymn

Georg Fhilipp TelemannX Fantazja D -dur, części: Presto – Largo- Allegro

Georg Fhilipp TelemannIII Fantazja f -moll

Jan Sebastian BachI Sonata g moll BWU 100’, części: Adagio- Fuga-Siciliana-Presto

WSTĘP WOLNY

LETNIE KONCERTY W ŚWIĄTYNIACH KROSNA

Marcin Wolak - bas
Teresa Piech - skrzypce
Wacław Golonka - organy

Miejsce: Bazylika Mniejsza, Fara, Krosno, województwo podkarpackie
Termin: 15 lipca 2018, godzina 19.00 (po wieczornej mszy świętej)

Wstęp wolny
---
Marcin Wolak - bas
Jako solista bierze udział w wielu festiwalach krajowych i zagranicznych (Wratislavia Cantans, Muzyka w Starym Krakowie, Dresdner Musik Festspiele, Maggio Mussicale Fiorentino), koncertując z wieloma orkiestrami filharmonicznymi nie tylko w Europie, ale także w USA, Korei Południowej i Japonii.

Teresa Piech - skrzypce
Wychowanka i pedagog krakowskiej Akademii Muzycznej. Jako solistka i kameralistka koncertuje regularnie w kraju i za granicą, współpracując z wieloma zespołami muzyki dawnej; jest współzałożycielką zespołu Harmonia Sacra. Była członkiem European Union Baroque Orchestra. Współpracowała z wieloma wybitnymi muzykami, m.in. Larsem Ulrikiem Mortensenem, Royem Goodmanem i Joshuą Rifkinem. Z wiodącymi polskimi zespołami muzyki dawnej dokonała wielu nagrań płytowych, z których kilka otrzymało nagrodę Fryderyka.
Jest wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Muzyki Dawnej oraz członkiem-założycielem Stowarzyszenia na Rzecz Historycznych Organów Hansa Hummla w Olkuszu.
W Akademii Muzycznej w Krakowie prowadzi klasę skrzypiec barokowych. Gra na instrumencie z roku 1668, pochodzącym z pracowni Antonia Marianiego z Pesaro.

Wacław Golonka - organy
Organista, doktor habilitowany Akademii Muzycznej w Krakowie. Wykształcenie muzyczne otrzymał w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz Hochschule für Musik und Darstellende Kunst w Wiedniu. Działalność koncertowa zaprowadziła go do Azji, RPA, Ameryki Północnej oraz wielu krajów Europy. Występował w wielu europejskich katedrach (np. Wiedeń, Chartres, Lozanna), salach koncertowych Filharmonii Narodowej w Warszawie, Berliner Philharmonie, Nottingam Albert Hall, Meistersingerhalle w Norymberdze, Cleveland Museum of Art, sali austriackiego radia ORF w Wiedniu.

PROGRAM

Johann Rosenmüller, Lamentation 1
Jan Sebastian Bach, Siciliana z Sonaty c-moll BWV 1017
Jan Dismas Zelenka, Lamentation 3
Georg Fridrich Hendel, Sonata F-dur HWV 370
    części: Adagio, Allegro, Largo, Allegro
Antonin Dworzak, Pieśni Biblijne op. 99:
Boże, usłysz moją modlitwę (wg Psalmów 61 i 63)
Nad rzekami Babilonu (wg Psalmu 137)
Popatrz na mnie i zmiłuj się nade mną (wg Psalmu 25)
Francesco Maria Veracini, Aria Affettuoso z sonaty g-moll
Jan Sebastian Bach, Aria z Pasji wg św. Jana BWV 245
Gerne will ich mich beqemen
Kantata BWV 158 Der Friede sei mit dir
Franz Xaver Brixi, Preludium F-dur
Marcin Józef Żebrowski, Salve Regina

/mat. nadesłany/

Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej - koncerty w Jarosławiu i Rzeszowie

Wykonawcy: Piotr Kusiewicz - tenor , Marek Stefański - organy

Sobota – 14 lipca 2018 g. 18:00 – Jarosławski Opactwo

Niedziela - 15 lipca 2018  g. 19:30 - Rzeszów - Kościół św Krzyża

Znakomity polski śpiewak, specjalista w zakresie muzyki dawnej, ale też mający wielkie zasługi w promocji muzyki współczesnej, Piotr Kusiewicz, będzie współwykonawcą dwóch najbliższych festiwalowych koncertów: w Jarosławskim Opactwie i w kościele św. Krzyża w Rzeszowie. Panorama utworów obejmie działa od dawnej monodii śpiewanej, czyli najstarszych zabytków literatury wokalnej, poprzez pieśni J.S. Bacha z cyklu „Geistliche Lieder”, europejski romantyzm, aż po polskie kompozycje współczesne. Tę wokalną antologię uzupełnią solowe dzieła organowe, reprezentujące różne epoki i style, interpretowane na jarosławskich i rzeszowskich organach przez Marka Stefańskiego. Koncert w kościele św. Krzyża w Rzeszowie będzie jednocześnie prezentacją organów tej świątyni, bezpośrednio po ich generalnym remoncie, dokonanym niedawno przez organmistrza Pawła Ziaję z Chmielnika.

Program

A. el Sabio X Cantigas: Rosa das Rosas
Anonim Bogurodzica (opr. polifoniczne)
A. el Sabio X Santa Maria
Mikołaj z Krakowa Salve Regina
J.S. Bach Geistliche Lieder:
Jesu, Jesu, du bist mein
Jesu, deine Liebeswunden
Jesu, unser Trost und Leben
Gott lebet noch
Eins ist Noth
J.L. Krebs Liebster Jesu, wir sind hier,
Meine Seele erhebt den Herr’n (opracowania chorałowe)
W.A. Mozart Ave verum
F. Schubert Ave Maria
L. Vierne Ave verum
M. Surzyński Wariacje Kto się w opiekę op. 36
H.M. Górecki Dwie pieśni sakralne do słów Marka Skwarnickiego op. 30:
Złożę na Pańskim stole
Głodny chodzę po mieście
S. Kwiatkowski 4 Pieśni: Co Ci mam oddać o Panie, Modlitwa, Ty co stworzyłeś zieleń drzew, Ave Maria

Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

LETNIE KONCERTY W ŚWIĄTYNIACH KROSNA

Wstęp wolny


Program

17.06.2018 - Bazylika Mniejsza, Fara
Godzina 19.00 (po wieczornej Mszy św.)
Jan van Mol - Holandia - organy
---
15.07.2018 - Bazylika Mniejsza, Fara
Godzina 19.00 (po wieczornej Mszy św.)
Marcin Wolak - bas
Maciej Lulek - skrzypce
Wacław Golonka - organy
---
20.07.2018 - Kościół oo. Franciszkanów
godzina 18.00 (po wieczornej Mszy św.)
Bartosz Jakubczak - organy
Jarosław Sereda - saksofon
---
15.08.2018 - Kościół oo. Franciszkanów
Godzina 18.00 (po wieczornej Mszy św.)
Koncert Maryjny
Marek Stefański - organy
Magdalena Dobrowolska - sopran
Marcin Wolak - bas
---
26.08.2018 - Kościół oo. Franciszkanów
Godzina 18.00 (po wieczornej Mszy św.)
Carpatia Quintet
Izabela Szlachta-Dowgiałło - skrzypce I
Regina Szlachta - skrzypce II
Anna Stępień - altówka
Anna Naściszewska - wiolonczela
Wojciech Gąbka - kontrabas

Zrobiłam wszystko, żeby grać na wymarzonym instrumencie

        Wspaniałym koncertem rozpoczął się 30 czerwca 21. Mielecki Festiwal Muzyczny. Wykonawcami byli: Orkiestra Kameralna Polskiego Radia „Amadeus” pod batutą Agnieszki Duczmal i flecista Łukasz Długosz. Koncert prowadzili: dyrektor SCK Joanna Kruszyńska i Piotr Wyzga – nauczyciel PSM w Mielcu.
Wspaniała muzyka w mistrzowskich kreacjach wzruszała i poruszała najgłębsze emocje słuchaczy.
        Wieczór rozpoczęła Etiuda b-moll op. 4 nr 3 Karola Szymanowskiego w aranżacji Agnieszki Duczmal.
Drugim utworem było Divertimento – Mikołaja Góreckiego (syna Henryka Mikołaja Góreckiego). Warto podkreślić, że utwór został skomponowany z myślą o Orkiestrze Amadeus.
Pierwszą część zakończył Koncert na flet i orkiestrę e-moll op. 57 – Saveria Mercadantego. To wspaniałe arcydzieło daje przede wszystkim możliwość popisu soliście i mogliśmy się zachwycać rewelacyjną grą Łukasza Długosza, który upewnił nas, że należy do ścisłej światowej czołówki flecistów.
        Część druga inauguracyjnego wieczoru należała w całości do Amadeusa. Agnieszka Duczmal zaproponowała mieleckiej publiczności własne opracowanie jednego z najpiękniejszych kwartetów smyczkowych – Kwartetu nr 1 „Z mojego życia” Bedřicha Smetany. To wspaniałe dzieło, przeznaczone na kwartet smyczkowy, zostało w sposób mistrzowski opracowane na orkiestrę smyczkową, która zachwycała nas wspaniałym brzmieniem, ale także, dzięki licznym solówkom, mogli się popisać swoimi umiejętnościami pojedynczy muzycy – przede wszystkim koncertmistrzowie.
        Orkiestra Kameralna Polskiego Radia „Amadeus” pod batutą Agnieszki Duczmal pożegnała mielecką publiczność krótkimi, zabawnymi utworami, w których orkiestra mogła się dodatkowo popisać wirtuozerią.
        Maestra Agnieszka Duczmal znalazła także czas na obszerny wywiad i mam nadzieję, że chętnie go Państwo przeczytają.

        Zofia Stopińska: Spotykamy się w bardzo ważnym roku zarówno dla Pani, jak i dla Orkiestry, bo mija 50 lat Waszej działalności. Na razie bardzo pracowicie spędzacie ten jubileuszowy rok, bo w ostatnich dwóch miesiącach koncertowaliście w Japonii i Meksyku, zagraliście koncert w Leżajsku, pojechaliście do Czech i dzisiaj Waszym koncertem rozpoczyna się 21. Mielecki Festiwal Muzyczny. Kiedy będzie czas na urlop i jubileuszowe świętowanie?

        Agnieszka Duczmal: Dzisiaj gramy ostatni w tym sezonie koncert. Orkiestra będzie w lipcu odpoczywać, ale już w sierpniu rozpoczynamy pracę i z pierwszym koncertem w nowym sezonie wystąpimy na Festiwalu „Chopin i jego Europa”. Przygotowujemy się już także do finału naszego 50-lecia, które odbędzie się w październiku w Poznaniu i w Warszawie. Stworzyliśmy jubileuszowy festiwal „50 lat w 100-leciu”. Rozpoczniemy go koncertem 7 października – w niedzielę w Poznaniu. Drugi koncert odbędzie się tydzień później, również w niedzielę – 14 października także w Poznaniu, a trzeci koncert odbędzie się w Filharmonii Narodowej w Warszawie – we wtorek 16 października, a ostatni koncert – niespodziankowy odbędzie się 21 października, bo dokładnie 50 lat temu wykonaliśmy pierwszy koncert.

        W połowie lutego odebrała Pani na uroczystej gali Nagrodę 100-lecia ZAIKS i na początku marca trafiła do Pani rąk następna nagroda „Fryderyk” za całokształt twórczości – to piękne podsumowanie 50-ciu lat działalności.

        - Rzeczywiście, to było wzruszające dla mnie i niespodziewane, bo dowiedziałam się prawie w ostatniej chwili o tych nagrodach i właściwie dopiero wtedy zaczęłam poważnie myśleć o tych pięćdziesięciu latach. Skoro mnie nagradzają, to oznacza, że minął już kawał czasu i co nieco musiałam zrobić, skoro inni to zauważyli, bo ja mogę mówić dużo o wspaniałej działalności mojej Orkiestry i o tym, co robię, ale to muszą dostrzegać inni ludzie, którzy odbierają naszą pracę uszami i oczami. Celowo powiedziałam oczami, bo łączymy wielokrotnie muzykę z plastyką, z tańcem, ze słowem i pokazujemy, jak wielki wpływ mają na siebie różne sztuki.

        Wróćmy jeszcze na chwilę do początków. Pamięta Pani pierwszy koncert swojej orkiestry?

        - Pamiętam, odbył się w auli obecnej Akademii Muzycznej w Poznaniu i odbył się na otwarcie sympozjum laryngologów, bo organizował je między innymi doktor Pol, który był naszym laryngologiem na uczelni. Podczas jednej z rozmów z nim pochwaliłam się, że założyłam orkiestrę i przygotowujemy pierwszy program, a on natychmiast powiedział: „Ach, to wspaniale się składa, bo organizuję sympozjum i może na otwarcie zagralibyście”. Wkrótce otrzymaliśmy oficjalne zaproszenie i wykonaliśmy wówczas utwory Wolfganga Amadeusza Mozarta i Arcangelo Corelliego.

        Kiedy w nazwie orkiestry pojawiło się słowo „Amadeus”?

        - Będzie Pani pewnie zdziwiona, ale tę nazwę zasugerował nam impresario niemiecki, który zaangażował nas na koncerty i kiedy usłyszał, jak gramy „Eine Kleine Nachtmusik” Wolfganga Amadeusza Mozarta, stwierdził, że powinniśmy przybrać imię „Amadeus”, bo nikt nie gra tak Mozarta, jak my. Tak się stało i później w niemieckiej prasie przeczytaliśmy, że Niemcy powinni się od nas uczyć grać Mozarta, co nas wówczas bardzo rozbawiło, bo polscy znawcy nie zauważali tego (śmiech).

        Utwory W.A. Mozarta towarzyszą Wam od początku działalności, bo nagraliście chyba wszystkie utwory tego kompozytora, napisane na skład kameralny, i nie tylko.

        - To prawda, że mamy w repertuarze wszystkie jego utwory skomponowane na orkiestrę smyczkową. Czasami także doangażowujemy kilku muzyków grających na instrumentach dętych i dzięki temu wykonaliśmy kilkakrotnie „Requiem” i inne msze Mozarta w Polsce, i za granicą. Od czasu do czasu nasz zespół się powiększa, bo wymaga tego program.

        Dzisiaj coraz częściej za pulpitem dyrygenckim stają dyrygentki, ale ponad 50 lat temu, kiedy Pani rozpoczynała studia, była Pani pionierką i chyba nawet kobiety w Polsce nie były przyjmowane na dyrygenturę.

        - Jest Pani w błędzie, bo mój Profesor – Witold Krzemieński, zanim przyjął mnie do swojej klasy, to najpierw wychował jedną dyrygentkę – panią Danutę Kołodziejską.

        Kiedy zaczęła Pani marzyć o dyrygenturze? Pytam, bo jest Pani córką dyrygenta i dyrektora Opery Poznańskiej.

        - To prawda, ale zawód mojego ojca nie miał wpływu na mój wybór. Kiedy byłam w drugiej klasie szkoły podstawowej, zaczęłam już świadomie słuchać muzyki i podczas koncertu symfonicznego zaczarowała mnie orkiestra jako genialny instrument. Nie byłam zachwycona nawet panem Jerzym Katlewiczem, który wspaniale wówczas dyrygował, tylko zafascynowało mnie to, że grał na takim wspaniałym instrumencie, który dawał wszelkie barwy, jakie można było sobie wyobrazić. Wtedy postanowiłam, że muszę grać na tym instrumencie i zostanę dyrygentem. To postanowienie przetrwało i było tak silne, że zrobiłam wszystko, aby studiować dyrygenturę i podczas studiów założyłam już orkiestrę, żeby grać na wymarzonym instrumencie.

        To trudny zawód – nikt Pani nie odradzał?

        - Nie, moi rodzice uważali, że zawodu i męża się dzieciom nie wybiera.

        Talent, praca i determinacja spowodowały, że wiele Pani zdziałała jako dyrygentka. Pierwszym wielkim sukcesem było wyróżnienie na IV Międzynarodowym Konkursie Dyrygenckim w Niemczech, podczas którego zwrócił na Panią uwagę sam Herbert von Karajan.

        - To było w 1975 roku. Pojechałam do Berlina Zachodniego na konkurs Herberta von Karajana i zdobyłam wyróżnienie. To było bardzo ważne osiągnięcie. Rok później zdobyłam wraz z moją Orkiestrą na Międzynarodowych Spotkaniach Młodych Orkiestr srebrny medal von Karajana. Te dwa fakty przyczyniły się do tego, że moje życie się tak, a nie inaczej ułożyło. Bez tych sukcesów nie udałoby mi się sprofesjonalizować mojej Orkiestry. Ówczesny dyrektor Ośrodka PRiTV w Poznaniu nie miałby argumentów na to, żeby etatową orkiestrę zorganizować przy tej instytucji. To dało nam możliwość kształtowania i rozwijania zespołu. Tak w 1977 roku narodziła się Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus.

        Kolejnym ważnym wyróżnieniem był tytuł „La Donna del Mondo” – „Kobieta Świata” – to nagroda przyznawana pod patronatem UNESCO przez prezydenta Włoch za wybitne osiągnięcia kulturalne, naukowe i społeczne. Otrzymała ją Pani w 1982 roku.

         - Co najważniejsze, moja kandydaturę podali włoscy dziennikarze, którzy przyjechali na festiwal w Cita di Castello, na którym mieliśmy z Amadeusem koncerty. Tak ich zafrapowała moja osoba, że mając prawo do podania jednej kandydatury do tej nagrody – podali mnie. Resztę kandydatur podawali przedstawiciele różnych ambasad.

        Była Pani pierwszą kobietą, która dyrygowała na scenie mediolańskiej La Scali. Wiedziała Pani, że wystąpi tam Pani jako pierwsza kobieta z batutą?

        - Tak, jak jechałam tam, to już wiedziałam. To było działanie naszego impresariatu przy PRiTV, który miał kontakty z La Scalą. Dzięki temu zaproszono mnie z Orkiestrą i Towarzystwo Miłośników La Scali zaakceptowało poziom Orkiestry, i mogliśmy wykonać koncert, a dopiero później dyrektor La Scali poinformował mnie, że byłam pierwszą kobietą, która u nich dyrygowała, ale wiedziałam o tym wcześniej, bo powiedziała mi o tym garderobiana. Potem okazało się, że się wygadała. Dyrektor teatru zabronił swoim pracownikom, aby mnie o tym informować. Bał się, że się zestresuję i źle wypadnę. Powiedział mi też po koncercie, że jestem twardą kobietą (śmiech).

        Mówiłyśmy wyłącznie o zagranicznych wyróżnieniach, a przecież jest Pani ceniona i kochana w Poznaniu. Chyba bardzo rzadko się zdarza, aby miasto, w którym się mieszka i działa, przyznawało tytuł, który Pani posiada – Honorowy Obywatel Miasta Poznania.

        - To prawda, bo dzięki temu przekonałam się, że jestem cenioną osobą w moim mieście i bardzo mnie to cieszy. Prezydentowi Poznania i Marszałkowi Województwa Wielkopolskiego kultura i muzyka są bardzo bliskie – są widoczne efekty tego. Urzędowi Marszałkowskiemu podlegają: Filharmonia, Teatr Wielki w Poznaniu, Polski Teatr Tańca i nasza Orkiestra. To są jednak bardzo kosztowne instytucje. Kiedy nasza Orkiestra była zagrożona, to wziął ją pod swoje skrzydła. Teraz do tego duetu – Urząd Marszałkowski i Polskie Radio, dołączyło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, i mamy odpowiednie zabezpieczenie, które pozwoli nam się rozwinąć programowo przez najbliższe trzy lata.

        Nie wszyscy wiedzą, że przeżywaliście bardzo trudne momenty – przez pewien czas dach przeciekał i po prostu lało się Wam na głowy, przez pewien czas krążyły smutne wiadomości, że w Polskim Radiu są już przygotowane wypowiedzenia dla Amadeusa – nie żałowała Pani nigdy swojej wierności Orkiestrze? Mogła Pani zostać dyrygentką operową.

        - Na piątym roku studiów rozpoczęłam pracę w Filharmonii jako dyrygent-asystent i przez kolejny sezon byłam na tym etacie, później byłam przez dziewięć lat dyrygentem w operze. To były dla mnie wspaniałe lata pracy połączonej z nauką. Te doświadczenia wykorzystuję w mojej pracy dyrygenckiej z Amadeusem i innymi symfonicznymi orkiestrami. Jednak moja fascynacja tym zespołem i repertuarem kameralnym jest stała. Kocham również symfonikę i operę (od czasu do czasu dyryguję spektaklami i koncertami symfonicznymi), to jednak trwam przy moim Amadeusie, który nad życie kocham. Chcę jeszcze powiedzieć dwa zdania o moich wyskokach. Ostatnio byliśmy z koncertami w Meksyku i zostaliśmy tam wspaniale przyjęci. Jak kończyliśmy koncerty, to cała sala jednocześnie podrywała się, aby nas oklaskiwać na stojąco, bo zwykle podczas oklasków publiczność wstaje z miejsc pojedynczo, a w Meksyku wszyscy podrywali się jednocześnie z okrzykami i gromkimi brawami. To były niesamowite wrażenia. Ja później jeszcze zostałam w Meksyku i z orkiestrą symfoniczną w mieście Guadalajara, dyrygowałam trzema przedstawieniami baletowymi „Romeo i Julii” Prokofiewa. Dyrektorem występującego w tych spektaklach Joven Ballet de Jalisco w Guadalajarze jest pan Dariusz Blajer – wybitny polski tancerz i choreograf, którego przed laty uczucie zawiodło do Meksyku.

        Jest Pani bardzo miłą osobą, ale jednocześnie bardzo wymagającym dyrygentem. Ciekawa jestem, w jaki sposób zjednuje sobie Pani muzyków, że chcą pracować w tym zespole, bo skład Amadeusa zmienia się rzadko. Pani mąż – pan Józef Jaroszewski, całe swoje zawodowe życie gra pod Pani batutą na kontrabasie.

        - Można powiedzieć, że on nie ma wyjścia, bo jest moim mężem (śmiech).
Mówiąc poważnie: wielu muzyków w naszej Orkiestrze gra po 25-30 lat. Bardzo ich lubię i szanuję. Jestem bardzo wymagająca, ale z drugiej strony bardzo życzliwa i otwarta. Mamy pewne zasady, według których ta praca się odbywa i każdy nasz muzyk musi je szanować, a także musi szanować siebie i innych. Staramy się tolerować drobne wady kolegów, ale jeżeli nam coś doskwiera, to mówimy o tym. Moje drzwi są zawsze otwarte i jak ktoś ma problem, to może zawsze przyjść i porozmawiać. Jeśli ja mam jakieś zastrzeżenia, to także mówię.

        Nagraliście setki utworów, tysiące minut na potrzeby Polskiego Radia oraz wydaliście wiele płyt, ale sporo koncertujecie także na terenie Polski i za granicą – które podróże najbardziej utkwiły Pani w pamięci?

        - Tych podróży i koncertów było mnóstwo. Trudno mówić o ważności. Są takie miejsca, które bardziej łechcą człowieka – koncerty w Concertgebouw w Amsterdamie, wiedeński Musikverein czy Queen Elizabeth Hall w Londynie, czy innych słynnych salach, ale na pewno fascynujące są orientalne podróże, bo to jest coś innego niż to, co mamy na co dzień. W Europie czujemy się jak w Polsce i podróże koncertowe po naszym kontynencie nie są dla nas turystyczną atrakcją. Porównujemy tylko akustyki sal i reakcję publiczności. Zwykle są długie oklaski i owacje na stojąco. Natomiast jadąc po raz pierwszy do jakiegoś kraju czy regionu – tak jak teraz jechaliśmy do Meksyku, nie wiedzieliśmy, jak będziemy przyjęci i co poruszy wrażliwą strunę u tamtych słuchaczy, jakie będą sale, w jakich budynkach. Występowaliśmy w przepięknych salach i budynkach będących pozostałościami kolonialnymi – chciało się wchodzić do tych budynków.
W Japonii wprawdzie byliśmy już wiele razy, ale zawsze coś nas tam zaskakuje. Podczas poprzedniej podróży na naszym koncercie była cesarzowa, która później zaprosiła mnie na herbatę. To była dla mnie wielka atrakcja, bo żaden premier ani prezydent w Polsce mnie nie zaprasza, a cesarzowa Japonii mnie zaprosiła. Chciała ze mną porozmawiać i przygotowała się do tego spotkania, bo wiedziała sporo o utworach, które wykonywaliśmy. Graliśmy koncert fletowy cesarza Wilhelma, i zauważyła, że ten cesarz nie był zbyt przychylny dla Polaków. Wiele ciekawostek nas spotyka podczas takich podróży.

        Bardzo chętnie pracują z Wami wspaniali, światowej sławy muzycy i część z nich pojawi się pewnie na Waszym jubileuszu.

        - Owszem, w Warszawie wystąpimy z Maximem Vengerovem, w Poznaniu na jednym z koncertów będziemy grać z Mischą Maisky’m, który występuje z nami podczas każdego jubileuszu. Będzie Daniel Hope – znakomity skrzypek i trzymamy w tajemnicy szczegóły ostatniego koncertu, który będzie miał trochę inny charakter.

        Czy Agnieszka Duczmal ma czas na realizowanie swoich pasji pozamuzycznych, bo słyszałam, że kiedyś chodziła Pani po górach.

        - Na pewne pasje mam czas – na przykład na czytanie, bo zawsze wieczorem przed snem sobie czytam i robię to w każdym wolnym momencie. Ostatnio podczas podróży wykorzystuję technikę, bo do jednego czytnika kilka książek wejdzie i bagaż jest o wiele lżejszy. Z chodzeniem po górach dałam już sobie spokój. Ostatnio nie mam czasu na dłuższy odpoczynek, bo stale coś jeszcze trzeba zrobić, biurokracja rośnie i jest mnóstwo prac związanych z działalnością Orkiestry. Jak Orkiestra ma urlop, to często „wyskakuję” nad jezioro, ale zwykle nie jestem tam długo, bo trzeba wrócić do miasta i coś załatwić.

        Od jakiegoś czasu słyszę, że przekazuje Pani pałeczkę, a raczej batutę córce – Annie Duczmal-Mróz, która jest znakomitą, cenioną i szanowaną dyrygentką zarówno w Polsce, jak i za naszą zachodnią granicą.

        - W pewnym momencie pomyślałam, że powinnam szukać następcy wśród dyrygentów młodego pokolenia, bo czas ucieka i nigdy nie wiadomo, kiedy piorun strzeli w człowieka, a nie chciałabym, żeby ta Orkiestra wpadła w ręce kogoś, dla którego nie będzie ona taka ważna, bo będzie tylko kolejnym stopniem w karierze. Rozglądałam się już dość długo i w pewnym momencie wspaniały Eiji Oue, który wychował Anię i stwierdził, że urodziła się, aby być dyrygentem, i potem w drodze konkursu została asystentem dyr. Antoniego Wita w Filharmonii Narodowej – zapytał mnie wprost – czego ja szukam, jak mam odpowiednią osobę pod bokiem i należy spróbować. Postanowiłam skorzystać z jego rady i wypróbować Anię, zlecając jej realizacje różnych projektów. Później poprosiłam koncertmistrzów na rozmowę i zapytałam, co Orkiestra sądzi o współpracy z Anią w roli stałego dyrygenta. Stwierdzili, że jest świetna i chętnie będą pracować pod jej batutą. Dlatego teraz dzielę się z nią różnymi projektami i widzę, że znalazła wspólny język z Orkiestrą, muzycy ją szanują, cenią jej pracę i świetnie reagują na jej gest i wrażliwość. Bardzo mnie to cieszy i jestem spokojna o przyszłość mojej Orkiestry.

        Bardzo się cieszymy, że 15 czerwca Orkiestra Kameralna Polskiego Radia Amadeus pod Pani batutą zainaugurowała Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku, a dzisiaj rozpoczęła 21. Mielecki Festiwal Muzyczny. Zawsze zachwycacie nas wspaniałą muzyką i wykonaniem. Życzę Pani, aby pasja i emocje, które przekazuje Pani muzykom, oraz wielka życzliwość Pani nie opuszczały, żeby zdrowie dopisywało i abyśmy jeszcze wiele razy mogli Panią oklaskiwać i podziwiać.

        - Bardzo dziękuję. Chcę podkreślić, że z radością przyjeżdżam w te strony, bo zawsze tutaj pachnie mi górami, zawsze spotykam tu ludzi wrażliwych, którzy serdecznie nas przyjmują. Zawsze na Podkarpaciu jest mi miło i dobrze.

        Dziękuję za miłe spotkanie.

        - Ja również bardzo dziękuję.

Z wybitną polską dyrygentką Panią Agnieszką Duczmal rozmawiała Zofia Stopińska 30 czerwca 2018 roku w SCK w Mielcu.

Subskrybuj to źródło RSS