Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

III KONCERT Mieleckiego Festiwalu Muzycznego

Koncert laureatów Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic”

7 lipca 2019, godz. 19.30,

Sala Królewska Państwowej Szkoły Muzycznej w Mielcu

Bezpłatne wejściówki

Gabriela Bortnowska ma 17 lat i pochodzi z Koszalina. Chodzi do 4 klasy OSM II st. ZPSM w Koszalinie, gdzie zaczęła swoją edukację.
Gabriela pochodzi z rodziny z tradycjami muzycznymi - jej rodzice i dziadkowie, teraz również siostra, są pianistami. Gabriela grę na fortepianie rozpoczęła w wieku 5 lat pod kierunkiem dziadka, mgr Aleksandra Bortnowskiego, a teraz kontynuuje naukę ze swoim ojcem, mgr Pawłem Bortnowskim. Oprócz grania solo, Gabriela zajmuje się też muzyką kameralną. Od wielu lat tworzy duet z siostrą, Julią Bortnowską, który zdobył Grand Prix na IV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „Gran Klavier” w Alcali (marzec 2017). Oprócz tego Gabriela miała okazję grać w kwartecie fortepianowym, a do niedawna również w trio fortepianowym ,,Trio Bacewicz” z Konstancją Śmietańską i Wiktorem Dziedzicem. W ubiegłym roku zespół ten zajął II Miejsce w Międzynarodowym Konkursie Radiowym „Concertino Praga” (styczeń 2018). Dzięki tej nagrodzie trio wzięło udział w koncercie laureatów w Pradze transmitowanym na żywo przez czeską radiofonię oraz serii koncertów w zabytkowych zamkach Czech.
Jako solistka Gabriela miała okazję już występować z orkiestrą Filharmonii Koszalińskiej, a także z Lwowską Orkiestrą Symfoniczną, w czasie XIV Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic” (luty 2019). Zdobyła tam nagrodę Dyrektora SCK w Mielcu – Joanny Kruszyńskiej, którą jest koncert podczas 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego.
Inne osiągnięcia Gabrieli Bortnowskiej: I Miejsce na II Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „Feurich - Virtuoz” we Lwowie (październik 2018); wyróżnienie w 53 Konkursie Radiowym „Concertino Praga” w kategorii fortepian (luty 2019); II miejsce w IV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Augustowie oraz nagroda specjalna za wykonanie utworu F. Schuberta - Impromptu Ges-dur op. 90 nr 3 (kwiecień 2018); wyróżnienie na VII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Maurycego Moszkowskiego „Per aspera ad astra” (maj 2019); występ podczas koncertu „Lwy fortepianu” (luty 2019). Gabriela miała okazję współpracować z takimi profesorami jak: Andrzej Jasiński, Eugen Indjic, Jarosław Drzewiecki, Viera Nosina.

Julia Bortnowska ma 19 lat i wraz z rodziną mieszka w Koszalinie, gdzie ukończyła ZPSM im. Grażyny Bacewicz. Pochodzi z rodziny z tradycjami muzycznymi. Jej pierwszym nauczycielem był dziadek - Aleksander Bortnowski, potem kształciła się pod kierunkiem ojca - Pawła Bortnowskiego. Pianistką jest także siostra Julii, Gabriela. Julia jest laureatką II miejsca i Grand Prix w duecie z siostrą Gabrielą na IV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Alcala de Henares w Hiszpanii (2017), wielokrotnie nagradzano ją na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Łomiankach – Izabelinie, na którym w maju 2016 r. zdobyła II miejsce w kategorii solo i II miejsca w duecie z siostrą Gabrielą; jest laureatką III miejsca oraz nagrody specjalnej za najlepsze wykonanie utworu A. Cwojdzińskiego w Muzycznych Konfrontacjach Młodych, Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Koszalinie (maj 2015) Wielokrotnie występowała ze Szkolną Orkiestrą „Kamerton”. Wystąpiła również dwukrotnie z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Koszalińskiej (maj 2012 i 2017), wykonując I część I koncertu fortepianowego C- dur L. van Beethovena (2012) i Wielki Polonez Es- dur F. Chopina. W 2019 r. zdobyła nagrodę Dyrektora SCK w Mielcu podczas XIV Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic” (luty 2019), dzięki której może wraz z siostrą wystąpić podczas 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego.

POLISH WIND ENSEMBLE i Wacław GOLONKA wystąpią w Mielcu

II koncert 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego

POLISH WIND ENSEMBLE i Wacław GOLONKA – organy

4 lipca 2019, godz. 19.30, kościół MBNP.
Wstęp wolny
* * *
Polish Wind Ensemble – Polski Zespół Instrumentów Dętych zapoczątkował swoją działalność w 2017 roku koncertem podczas Chorzowskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej – Organy Plus. W 2018 r. orkiestra wspólnie z zespołem „Skaldowie” wykonywał koncert inaugurujący Letni Sezon Turystyczny w Małopolsce organizowany przez Małopolską Organizację Turystyczną.
W skład zespołu wchodzi ok. 25 muzyków. Są to instrumentaliści grający na instrumentach dętych oraz perkusyjnych. W repertuarze znajdują się zarówno utwory muzyki klasycznej jak i rozrywkowej. W jej wykonaniu można usłyszeć znane tematy muzyki filmowej, operetkowej oraz transkrypcje wielu dzieł symfonicznych. Podczas koncertu nie zabraknie nawiązań do Pienin - regionu, z którym zespół jest związany.
Polish Wind Ensemble jest projektem realizowanym przez Fundację Promocji Artystycznej Pro-Classical z siedzibą w Krościenku nad Dunajcem. Działalnością orkiestry kieruje Wojciech Kwiatek- klarnecista, Prezes Zarządu Fundacji Pro-Classical. Nadzór merytoryczny nad wykonywanymi dziełami sprawuje dr hab. Paweł Krauzowicz, prodziekan wydziału instrumentalnego Akademii Muzycznej w Krakowie.

dr hab. Wacław Golonka - organista, absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie oraz Hochschule für Musik und Darstellende Kunst w Wiedniu, laureat konkursów organowych w Pradze, Norymberdze i Pretorii. Działalność koncertowa zaprowadziła go do Azji, RPA, Ameryki Północnej oraz wielu krajów Europy. Występował w wielu europejskich katedrach i salach koncertowych. W 1997 r. zagrał serię koncertów w USA, odbył także trzykrotnie tourneé po Republice Południowej Afryki, występując w najważniejszych ośrodkach muzycznych kraju. Wacław Golonka występował jako solista z orkiestrami światowej sławy, np. z orkiestrą Concerto Avenna nagrał koncert organowy Pawła Łukaszewskiego (nagroda Fryderyka 2008). Zrealizował wiele nagrań dla stacji telewizyjnych i radiowych w kraju i za granicą. W 1998 r. telewizja Katowice zrealizowała film o jego działalności p.t: ,,Muzyka dźwięku i przestrzeni”. Jako kameralista współpracuje z wieloma artystami, prezentując muzykę wszystkich epok i stylów. Szerokim polem jego działania jest praca związana z organizacją festiwali muzycznych, na które zaprasza wyróżniających się młodych organistów i kameralistów. Pracuje w Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie prowadzi klasę organów.

“Moniuszko i jego czasy - Zrozumieć Niepodległą"

2019 Rok Stanisława Moniuszki
40.rocznica I wizyty Jana Pawła II w Polsce

XXIX Międzynarodowy Festiwal Muzyczny

Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów
Stalowa Wola - Rozwadów 2019
2 lipca – 10 września, wtorki, godz. 19.00

“Moniuszko i jego czasy - Zrozumieć Niepodległą"

02.07. Inauguracja festiwalu
Koncert w kościółku „Do Ciebie, Panie”
Stanisław Moniuszko po polsku, łacinie i białorusku
Soliści Filharmonii i Opery w Mińsku
Tamara Remez - sopran
Sviatlena Niemahaj - organy

„Moniuszko i jego czasy”
Rozpoczyna się kolejny projekt autorski Roberta Grudnia
Opery, pieśni, poezja, dramat a wszystko w wykonaniu gwiazd polskich scen muzycznych i teatralnych. 2 lipca rozpoczyna się projekt autorski Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy”. Twórczość genialnego kompozytora polskiej opery narodowej będzie kontynuacją ubiegłorocznego projektu „Zrozumieć Niepodległą”.
Autorski projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy ”, podobnie jak twórczość wielkiego polskiego kompozytora łączy patriotyzm ze sztuką. Rozpocznie się koncertem duetu solistów z Filharmonii i Opery w Mińsku na Białorusi. To wydarzenie będzie jednocześnie inauguracją XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzycznnego Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów Stalowa Wola - Rozwadów 2019. Jednak to dopiero początek, bo projekt to cykl koncertów, spektakli słowno – muzycznych. Wystąpią m. in. Jerzy Trela, Wojciech Trela, Jerzy Zelnik, Chór Jubileuszowy Miasta Stalowa Wola, Konstanty Andrzej Kulka, Georgij Agratina, Robert Grudzień, Tamara Remez, Dominik Sutowicz oraz soliści oper i teatrów muzycznych z Łodzi, Lublina, Wrocławia, Warszawy. Będą m. in. koncertowe wykonania mszy i oper Stanisława Moniuszki, pieśni, ale także „Dziady” Adama Mickiewicza. Projekt opiera się nie tylko na muzyce wielkiego polskiego kompozytora, dyrygenta, organisty, dyrektora opery warszawskiej - ale ukazuje także realia czasów, w których żył i tworzył, dlatego będą też wydarzenia towarzyszące pokazujące ówczesną modę, obyczaje czy wystrój wnętrz. - Były to bardzo ciężkie dekady uporczywego wynarodowiania przez rosyjskiego zaborcę między powstaniami listopadowym i styczniowym i bezpośrednio po nim. Stanisław Moniuszko obok Fryderyka Chopina to największy polski kompozytor, twórca opery narodowej i liryki pieśniarskiej. Bywa nazywany Mickiewiczem polskiej muzyki. Cieszę się, że Sejm rok 2019 – w 200. rocznicę urodzin kompozytora ogłosił Rokiem Moniuszkowskim – twierdzi Robert Grudzień. Dodaje, że tworząc muzykę inspirowaną sztuką ludową Moniuszko dbał – podobnie jak Fryderyk Chopin – by muzyka polska powstawała w oparciu o głębokie narodowe korzenie, tworząc prawie 300 pieśni zebranych w śpiewnikach domowych – zabiegał o rozwój kultury muzycznej w polskich rodzinach. Pieśni te były śpiewane zarówno przy fortepianie w salonach ziemiańskich jak i domach mieszczańskich czy wreszcie na wsiach. Tworząc Towarzystwo Muzyczne im. Św. Cecylii w Wilnie postarał się nie tylko o rozwój muzyki sakralnej, ale także popularyzację muzyki klasycznej. Stanisław Moniuszko to oddany patriota. Jak sam podkreślał pierwszą edukację muzyczną odebrał w domu, gdzie matka bardzo często nuciła „Śpiewy Historyczne” Juliana Ursyna Niemcewicza. Jako dojrzały twórca pisał muzykę do wierszy Adama Mickiewicza i w ten sposób popularyzując poezję wieszcza narodowego. Przed powstaniem styczniowym, Stanisław Moniuszko wprawdzie formalnie pozostawał dyrektorem opery, ale grał na organach wyłącznie w kościołach, organizował tam akcje na cele charytatywne, brał czynny udział w procesjach i manifestacjach poprzedzających powstanie a jedną z nich w Warszawie nawet poprowadził.
Moniuszko to także twórca polskiej opery narodowej. Jego „Halka” i „Straszny Dwór” są uważane za najważniejsze polskie dzieła tego gatunku, niosące w sobie ogromny ładunek uczuć patriotycznych, które w czasach niewoli narodowej podnosiły na duchu a dla obywateli żyjących w wolnym kraju są ważną częścią kultury narodowej. Szczególnie to drugie dzieło od chwili premiery stało się manifestacją uczuć narodowych, co spowodowało zakaz kolejnych spektakli z (Straszny Dwór był grany we Lwowie). Warto też dodać, że jedna z pieśni sakralnych rozpoczęła uroczystości odsłonięcia pomnika pięciu poległych patriotów w pierwszej manifestacji przed powstaniem styczniowym, a miało to miejsce w 1915 roku. To wszystko pokazuje, że twórczość Stanisława Moniuszki przeniknięta głębokim patriotyzmem była i jest bliska Polakom kolejnych pokoleń. Dlatego projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy” nie ogranicza się do prezentacji twórczości wybitnego artysty, ale odwołuje się do późniejszych wydarzeń i rocznic. Chodzi o przypadające w tym roku 80. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej czy 40. rocznicę pierwszej wizyty papieża Polaka w jeszcze zniewolonej Ojczyźnie, czyli również czasy gdy potrzeba było siły do podtrzymania ducha narodowego trwania w polskości.
Projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy” to także nawiązanie do wielkiej akcji popularyzatorskiej, podjętej przez światowej sławy śpiewaczkę Marię Fołtyn, która od lat 80. przez festiwal, konkursy i koncerty promowała twórczość wielkiego kompozytora na całym świecie. – Bardzo cenię talent i twórczość niezrównanej odtwórczyni roli Halki. Niezwykle miłym wspomnieniem o niej jest wpis w książce autobiograficznej, jaką mi podarowała. Na pierwszej stronie napisała, że ten egzemplarz dedykuje „pracuszkowi Robertowi Grudniowi ”oddana Maria Fołtyn. Myślę, że rok 2019 i projekt „Moniuszko i jego czasy” to także okazja by uhonorować i przypomnieć także jej zabiegi – dodaje Robert Grudzień.
Festiwal trwający do 10 września 2019 roku będzie się odbywał również w ramach 40.rocznicy pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce.

Robert Grudzień dyrektor festiwalu
Moniuszko i jego czasy - Zrozumieć Niepodległą - projekt autorski

XXIX Międzynarodowy Festiwal Muzyczny w Stalowej Woli - Rozwadowie

2019 Rok Stanisława Moniuszki
40.rocznica I wizyty Jana Pawła II w Polsce

XXIX Międzynarodowy Festiwal Muzyczny

Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów
Stalowa Wola - Rozwadów 2019
2 lipca – 10 września, wtorki, godz. 19.00

“Moniuszko i jego czasy - Zrozumieć Niepodległą"

02.07. Inauguracja festiwalu
Koncert w kościółku „Do Ciebie, Panie”
Stanisław Moniuszko po polsku, łacinie i białorusku
Soliści Filharmonii i Opery w Mińsku
Tamara Remez - sopran
Sviatlena Niemahaj - organy

09.07.
Opera Halka oraz popularne arie Stanisława Moniuszki
Soliści Teatru Muzycznego w Lublinie
Kamila Lendzion - sopran
Kuba Gąska - tenor
Agnieszka Schulz - Brzyska - fortepian

16.07.
Muzyka Polska i Światowa
Światowej sławy multinstrumentalista
Georgij Agratina – fletnia Pana, cymbały
Robert Grudzień – organy, fortepian
Prezentacja książki Bogusława Szwedo "Kapelanii Wojskowi na drogach ku Niepodległości"

23.07.
Antonio Vivaldi - Cztery Pory Roku
Oksana Gargaj - skrzypce, Olena Matselyukh - organy

30.07.
Stanisław Moniuszko - Opera "Straszny Dwór"
Soliści Opery Narodowej i Teatru Wielkiego w Łodzi
Sylwia Strugińska - sopran, Dominik Sutowicz - tenor,
Grzegorz Szostak - bas, Danuta Antoszewska - fortepian

06.08.
Adam Mickiewicz - Dziady III cz.
Krakowscy Aktorzy Młodego Pokolenia
Wojciech Trela, Adam Plewiński, Marek Gierat

13.08.
Jan Paweł II - "Oto Matka Twoja"
Jerzy Trela - aktor
Konstanty Andrzej Kulka - skrzypce
Robert Grudzień - organy

20.08.
Miniatury klasyczne i sakralne
Andriy Nakonechnyj - trąbka,
Nadiya Velychko – organy, Kamil Wrona - fortepian

27.08.
80. rocznica wybuchu II Wojny Światowej
„Melduję tobie Polsko. Rotmistrz Pilecki“
Monodram Przemysława Tejkowskiego

10.09. Finał festiwalu
Milena Lange – sopran, Magdalena Dydo – mezzosopran
Szymon Jędruch – tenor, Jerzy Butryn – bas
Chór Jubileuszowy Miasta Stalowa Wola
Mariusz Ryś – organy
Aleksandra Kopp– dyrygent
=====================
Patronat honorowy:
Władysław Ortyl Marszałek Województwa Podkarpackiego
Lucjusz Nadbereżny Prezydent Miasta Stalowej Woli

Współorganizatorzy:
Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli
Prezydent Miasta Stalowa Wola
Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego
Państwowa Szkoła Muzyczna w Stalowej Woli
Miejski Dom Kultury w Stalowej Woli
Fundacja im. Mikołaja z Radomia
Stowarzyszenie Przyjaciół Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej
Woli-Rozwadowie „Pokój i Dobro”

Festiwal zrealizowano dzięki wsparciu Miasta Stalowa Wola oraz pomocy finansowej Województwa Podkarpackiego

Patronat medialny:
- TVP3 Rzeszów
- Radio Rzeszów
- stalowka.net
- stalowemiasto.pl
- stw24.pl
- Telewizja Miejska Stalowa Wola
- Telewizja kablowa Stella
- Radio Leliwa
- Tygodnik Sztafeta

Biuro festiwalu
Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów
37-467 Stalowa Wola
ul. Klasztorna 27
tel. 15 842 03 24
http://www.stalowawola.kapucyni.pl

Dyrektor Festiwalu Robert Grudzień - honorowy obywatel Stalowej Woli i Leżajska
tel. 601 306 483
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. www.grudzien.pl

OPIS WYDARZENIA
„Moniuszko i jego czasy”
Rozpoczyna się kolejny projekt autorski Roberta Grudnia
Opery, pieśni, poezja, dramat a wszystko w wykonaniu gwiazd polskich scen muzycznych i teatralnych. 2 lipca rozpoczyna się projekt autorski Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy”. Twórczość genialnego kompozytora polskiej opery narodowej będzie kontynuacją ubiegłorocznego projektu „Zrozumieć Niepodległą”.
Autorski projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy ”, podobnie jak twórczość wielkiego polskiego kompozytora łączy patriotyzm ze sztuką. Rozpocznie się koncertem duetu solistów z Filharmonii i Opery w Mińsku na Białorusi. To wydarzenie będzie jednocześnie inauguracją XXIX Międzynarodowego Festiwalu Muzycznnego Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów Stalowa Wola - Rozwadów 2019. Jednak to dopiero początek, bo projekt to cykl koncertów, spektakli słowno – muzycznych. Wystąpią m. in. Jerzy Trela, Wojciech Trela, Jerzy Zelnik, Chór Jubileuszowy Miasta Stalowa Wola, Konstanty Andrzej Kulka, Georgij Agratina, Robert Grudzień, Tamara Remez, Dominik Sutowicz oraz soliści oper i teatrów muzycznych z Łodzi, Lublina, Wrocławia, Warszawy. Będą m. in. koncertowe wykonania mszy i oper Stanisława Moniuszki, pieśni, ale także „Dziady” Adama Mickiewicza. Projekt opiera się nie tylko na muzyce wielkiego polskiego kompozytora, dyrygenta, organisty, dyrektora opery warszawskiej - ale ukazuje także realia czasów, w których żył i tworzył, dlatego będą też wydarzenia towarzyszące pokazujące ówczesną modę, obyczaje czy wystrój wnętrz. - Były to bardzo ciężkie dekady uporczywego wynarodowiania przez rosyjskiego zaborcę między powstaniami listopadowym i styczniowym i bezpośrednio po nim. Stanisław Moniuszko obok Fryderyka Chopina to największy polski kompozytor, twórca opery narodowej i liryki pieśniarskiej. Bywa nazywany Mickiewiczem polskiej muzyki. Cieszę się, że Sejm rok 2019 – w 200. rocznicę urodzin kompozytora ogłosił Rokiem Moniuszkowskim – twierdzi Robert Grudzień. Dodaje, że tworząc muzykę inspirowaną sztuką ludową Moniuszko dbał – podobnie jak Fryderyk Chopin – by muzyka polska powstawała w oparciu o głębokie narodowe korzenie, tworząc prawie 300 pieśni zebranych w śpiewnikach domowych – zabiegał o rozwój kultury muzycznej w polskich rodzinach. Pieśni te były śpiewane zarówno przy fortepianie w salonach ziemiańskich jak i domach mieszczańskich czy wreszcie na wsiach. Tworząc Towarzystwo Muzyczne im. Św. Cecylii w Wilnie postarał się nie tylko o rozwój muzyki sakralnej, ale także popularyzację muzyki klasycznej. Stanisław Moniuszko to oddany patriota. Jak sam podkreślał pierwszą edukację muzyczną odebrał w domu, gdzie matka bardzo często nuciła „Śpiewy Historyczne” Juliana Ursyna Niemcewicza. Jako dojrzały twórca pisał muzykę do wierszy Adama Mickiewicza i w ten sposób popularyzując poezję wieszcza narodowego. Przed powstaniem styczniowym, Stanisław Moniuszko wprawdzie formalnie pozostawał dyrektorem opery, ale grał na organach wyłącznie w kościołach, organizował tam akcje na cele charytatywne, brał czynny udział w procesjach i manifestacjach poprzedzających powstanie a jedną z nich w Warszawie nawet poprowadził.
Moniuszko to także twórca polskiej opery narodowej. Jego „Halka” i „Straszny Dwór” są uważane za najważniejsze polskie dzieła tego gatunku, niosące w sobie ogromny ładunek uczuć patriotycznych, które w czasach niewoli narodowej podnosiły na duchu a dla obywateli żyjących w wolnym kraju są ważną częścią kultury narodowej. Szczególnie to drugie dzieło od chwili premiery stało się manifestacją uczuć narodowych, co spowodowało zakaz kolejnych spektakli z (Straszny Dwór był grany we Lwowie). Warto też dodać, że jedna z pieśni sakralnych rozpoczęła uroczystości odsłonięcia pomnika pięciu poległych patriotów w pierwszej manifestacji przed powstaniem styczniowym, a miało to miejsce w 1915 roku. To wszystko pokazuje, że twórczość Stanisława Moniuszki przeniknięta głębokim patriotyzmem była i jest bliska Polakom kolejnych pokoleń. Dlatego projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy” nie ogranicza się do prezentacji twórczości wybitnego artysty, ale odwołuje się do późniejszych wydarzeń i rocznic. Chodzi o przypadające w tym roku 80. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej czy 40. rocznicę pierwszej wizyty papieża Polaka w jeszcze zniewolonej Ojczyźnie, czyli również czasy gdy potrzeba było siły do podtrzymania ducha narodowego trwania w polskości.
Projekt Roberta Grudnia „Moniuszko i jego czasy” to także nawiązanie do wielkiej akcji popularyzatorskiej, podjętej przez światowej sławy śpiewaczkę Marię Fołtyn, która od lat 80. przez festiwal, konkursy i koncerty promowała twórczość wielkiego kompozytora na całym świecie. – Bardzo cenię talent i twórczość niezrównanej odtwórczyni roli Halki. Niezwykle miłym wspomnieniem o niej jest wpis w książce autobiograficznej, jaką mi podarowała. Na pierwszej stronie napisała, że ten egzemplarz dedykuje „pracuszkowi Robertowi Grudniowi ”oddana Maria Fołtyn. Myślę, że rok 2019 i projekt „Moniuszko i jego czasy” to także okazja by uhonorować i przypomnieć także jej zabiegi – dodaje Robert Grudzień.
Festiwal trwający do 10 września 2019 roku będzie się odbywał również w ramach 40.rocznicy pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce.

Robert Grudzień dyrektor festiwalu
Moniuszko i jego czasy - Zrozumieć Niepodległą - projekt autorski
www.grudzien.pl t.601306483

Wolny od wirusów. www.avg.com

Nieopisana jest siła tego miejsca, którą należy cenić i która też uskrzydla.

          W Leżajsku trwa XXVIII Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej, a 24 czerwca 2019 roku odbył się już piąty koncert w ramach tej imprezy. Wykonawcami koncertu byli: Chopin Quartet, który bardzo interesująco wykonał mało znane dwa kwartety smyczkowe Stanisława Moniuszki, d-moll i F-dur, a występ zespołu poprzedził świetny recital organowy Jarosława Wróblewskiego, który z wielkim powodzeniem występuje nie tylko w Polsce, ale także za granicą, m.in. w Czechach, Austrii, Niemczech, Szwajcarii i na Ukrainie. Rozmowę z tym wybitnym artystą rozpoczęłam od pytania o programy jego recitali.

          Zofia Stopińska: Rozmawiamy przed koncertem, ale spojrzałam do folderu i myślę, że planując program recitalu w Leżajsku, myślał Pan z pewnością o instrumencie znajdującym się na chórze organowym w nawie głównej leżajskiej Bazyliki.
          Jarosław Wróblewski: Tworząc program koncertów organowych, zawsze należy wziąć pod uwagę instrumentarium, z którym będziemy mieli do czynienia. Tak też jest w przypadku koncertu w Leżajsku.
          Historia tego instrumentu, wszystkie momenty prób rewitalizacji, zmiany brzmienia czy zagadnień konstrukcyjnych były wielokrotnie opisywane. Można na nim grać bardzo różnorodny program, ale postanowiłem, że wykonam utwory niemieckich twórców, którzy działali prawie w tym samym czasie.
          Zaczynam recital dziełem Jana Sebastiana Bacha, bo instrument ze swoją piramidą Pryncypałów może oddać intencje kompozytora, a wykonam Preludium i fugę d-moll BWV 539. Fuga zwana jest także skrzypcową, bo jest transkrypcją kompozytora utworu skrzypcowego. Bach dokonał bardzo ciekawego połączenia – transkrypcja delikatnego brzmienia skrzypiec, które nie są predestynowane do grania polifonii, na instrument organowy, gdzie polifonia jest chlebem codziennym.
          Środkowe ogniwo stanowić będzie dzieło Christiana Heinricha Rincka. To kompozytor klasyczny, który jest dominującą postacią tego nurtu w twórczości organowej. Z tego okresu mamy także utwory Wolfganga Amadeusza Mozarta, które jednak nie są przez kompozytora przeznaczone na organy, tylko na pozytywkę, a wykonując je na organach, dokonujemy transkrypcji. Sięgnąłem po Koncert fletowy Christiana Heinricha Rincka. Muzyka tego kompozytora nasycona jest mocno idiomem operowym, co również wyraźnie słychać w tym utworze.
          Trzeci utwór to dzieło Johanna Gottfrieda Rittera – kompozytora wczesnoromantycznego, badacza muzyki dawnej i twórcy pierwszej historii muzyki organowej. Fascynował go barok i pomimo, że jego cztery sonaty organowe są tylko częścią dorobku kompozytora na ten instrument, to przeszły do kanonu muzyki organowej. Spośród nich wybrałem do programu II Sonatę w tonacji e-moll, która zakończy mój recital.
Chcę podkreślić, że Ritter miał również do czynienia z oryginalnymi barokowymi instrumentami i mimo, że jest to twórczość romantyczna, to powstawała w oparciu o idiom barokowy.
          Część koncertu, którą dzisiaj wykonam, zamyka się jedną klamrą stylistyczną – od Bacha przez Rincka do Rittera.

          Będzie Pan potrzebował asystenta? Pytam dlatego, że instrument nie jest łatwy w obsłudze, wszystko trzeba realizować w trakcie gry – mam tu na myśli zmiany rejestrów, włączanie połączeń pomiędzy manuałami i przewracanie kartek zapisu nutowego.
          - Jest to instrument, który wymaga pomocy asystenta. W historii muzyki organowej od najdawniejszych czasów są opisy pracy registrantów czy pomocników kalikantów. Podczas dzisiejszego koncertu, a szczególnie w przypadku Sonaty Rittera, będę potrzebował pomocy tutejszego organisty – pana Jarosława.
Dwa pozostałe utwory nie wymagają tak częstych zmian registracyjnych i można je wykonać samodzielnie.

          Dobieranie rejestrów przez grającego do wykonania każdego utworu przypomina mi malowanie obrazu. Koncertujący organiści za każdym razem zasiadają przy innym instrumencie i za każdym razem trzeba starannie przygotować zestawy głosów, wybrać je tak, aby jak najlepiej oddać intencje kompozytora i jednocześnie pokazać walory instrumentu.
          - W historii muzyki, nie tylko organowej, dostrzegamy pewne prawidłowości. Zapisy muzyki dawnej nie były opatrzone dużą ilością oznaczeń wykonawczych. Kompozytorzy nie zapisywali swoich intencji. Aby dobrze ją grać, należało znać konwencję wykonawczą tamtego czasu.
          W miarę upływu czasu dostrzegamy proces coraz częstszego zapisywania intencji kompozytora, aż do sytuacji, kiedy – chociażby w symfoniach Berlioza czy Mahlera, ilość oznaczeń wykonawczych jest tak wielka, że tekst staje się mniej czytelny.
          Organista, siadając do każdego instrumentu, musi dokonać adaptacji brzmieniowej utworów. Instrumenty, na których gramy, dają tak dużą ilość dopuszczalnych kombinacji i możliwości stylistycznie, że dobór registracji musi się odbywać według kategorii nadrzędnych.

          Co jest tą kategorią nadrzędną?
          - Dramaturgia przebiegu całego recitalu. Trudno narażać publiczność na słuchanie muzyki tylko głośno, bo staje się to nużące. Przygotowując recital, albo jego część, musimy sobie wyznaczyć jakiś centralny punkt napięcia dramaturgicznego i w odniesieniu do tych punktów podążać z registracją.

          Jestem przekonana, że zarówno to miejsce, jak i instrument inspirują artystę w sposób szczególny.
          - Obcowanie z dziełem sztuki jest chyba kluczem do odpowiedzi na to pytanie. Jestem człowiekiem, który kocha historyczne artefakty. Kolekcjonuję stare rzeczy: obrazy, bibeloty, monety...
          Nie robię tego ze względów komercyjnych czy snobistycznych. Olbrzymią satysfakcję daje mi możliwość dotknięcia rzeczy, którymi się posługiwały poprzednie pokolenia, ludzie, których już dzisiaj z nami nie ma, a te rzeczy nas swoiście z nimi łączą.
          Podobnie jest z instrumentami organowymi oraz zabytkowymi wnętrzami. Będąc w Leżajsku można sobie wyobrazić rzesze pielgrzymów, prawdopodobnie miliony ludzi, którzy przychodzili do tego miejsca i pozostawili siłę duchową, która jest wyczuwalna.
           Tak samo instrument, na którym od pokoleń grali organiści i chcieli na nim pokazać swoje umiejętności, rozwijali tu swój talent, ubogacali duchowo słuchaczy. To jest nieopisana siła miejsca, którą należy cenić i która też uskrzydla.

          Pewnie do takich miejsc trafia Pan głównie latem, bo w czasie trwania roku akademickiego ma Pan mniej czasu na dalekie podróże. Jest Pan przecież pedagogiem i prodziekanem Wydziału Instrumentalnego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.
          - Z tymi obowiązkami związane są duże ograniczenia, mimo usilnych prób poradzenia sobie ze wszystkim i chęci kontynuowania każdej ze sfer mojej działalności w sposób jak najbardziej szeroki i zintensyfikowany. Zawsze trzeba wybierać, ale przecież podczas całego życia musimy wybierać lepszą cząstkę z sytuacji, które nas dotyczą. Myślę, że aktualnie udaje mi się, z dużą satysfakcją dla mnie i dla otaczających mnie ludzi oraz sytuacji, wywiązywać się ze swoich obowiązków.
          Oczywiście, sprawowanie funkcji na uczelni ogranicza możliwości ćwiczenia i koncertowania, także nieraz z zazdrością patrzę na kolegów, którzy mają więcej czasu na poszerzanie swojego repertuaru i na koncerty. Jestem przekonany, że jeszcze nadejdzie taki czas, kiedy również i ja będę mógł to robić bez żadnych ograniczeń.

          Wprawdzie kosztem wypoczynku, ale wakacje może Pan poświęcić na podróże koncertowe.
          - Tak, to jest ten najpiękniejszy czas w ciągu roku, kiedy rzeczywiście bez żadnych ograniczeń mogę się poświęcić koncertowaniu i podróżom w różne miejsca, poznawaniu nowych instrumentów, nowych ludzi, wykonywaniu repertuaru, który udało się poszerzyć w czasie trwania roku akademickiego.

          Wiem, że fascynuje Pana muzyka kameralna. Znajduje Pan czas na uprawianie jej?
          - Muzyka kameralna jest właściwie kwintesencją muzykowania i aktualnie muzyka kameralna z udziałem organów również w Polsce zyskuje właściwą rangę.
Granie wspólne daje ogromną satysfakcję, ale rodzi także pewne problemy i ograniczenia.
          Nad repertuarem solowym pracujemy samodzielnie w dowolnym czasie, ale współpraca z instrumentalistami lub śpiewakami w formule kameralnej wymaga już dużej dyscypliny czasowej, znakomitego przygotowania i wielogodzinnego poznawania się, wyczuwania własnych reakcji, dyskusji o tym, co my tak naprawdę wspólnie chcemy stworzyć. Jest to zupełnie inna dziedzina i formuła, która wymaga też innych predyspozycji i nie zawsze osiągamy zamierzony sukces. Czasami różnice estetyczne pomiędzy artystami mogą być na tyle duże, że kompromisy musiałyby być daleko idące.

          Tegoroczny Festiwal w Leżajsku zainaugurował recital dyrektora artystycznego i Pana Mistrza – prof. Józefa Serafina, później wystąpiła jedna z jego wyróżniających się studentek. Pan należy do grona wychowanków, których nazwiska prof. Serafin często wymienia. Podczas ostatniej rozmowy Pana Mistrz wspomniał, że powoli należy przekazywać pałeczkę młodym, chociaż uważam to za kokieterię, bo gra nadal wspaniale.
Lata nauki pod kierunkiem prof. Józefa Serafina miały ogromny wpływ na Pana osobowość.
          - To był najważniejszy czas w moim życiu. Wyjechałem z rodzinnego Białegostoku i trafiłem do Warszawy, do Akademii Muzycznej, co z perspektywy białostockiej wydawało się nieosiągalne.
           Miałem szczęście, że trafiłem do klasy prof. Serafina, który nasączył mnie estetyką wykonawczą i dał młodemu studentowi możliwości koncertowania. Najbardziej jednak liczy się kontakt z wielką osobowością i klasą Profesora, który dzięki swojej cierpliwości i wielkim predyspozycjom pedagogicznym oraz wykonawczym stanowił i stanowi nadal dla mnie wzorzec.
          Każdy z nas – jego uczniów, jest inny i idzie swoją własną drogą, ale myślę, że ta główna linia i nurt, które Profesor wskazał, jest w każdym z nas. Fakt, że czas mija, zaczyna się dostrzegać od jakiegoś momentu. Młody student nie dostrzega mijającego czasu. Nawet nie dopuszcza się myśli, że kiedyś z naszym mistrzem będziemy współpracować na niwie kształcenia studentów.

           Podczas studiów z pewnością zdążyli się Panowie zaprzyjaźnić, bo człowiek z tak wielkim autorytetem może służyć radą i wsparciem nawet po zakończeniu studiów.
           - Oczywiście, nieustannie mamy pytania o kierunek rozwoju zawodowego, o podejmowanie ważnych decyzji – w moim przypadku wyjazdu za granicę w celu dalszego kształcenia. Profesor zawsze był bardzo pomocny.
          Chcę podkreślić także wielką rolę w procesie mojego kształcenia innego pedagoga, nieżyjącej już pani prof. Magdaleny Czajki. Oboje stali na różnych biegunach estetycznych i ja w tym biopolu musiałem się odnaleźć. To mi dało duże możliwości rozwoju – stałem się plastyczny i elastyczny w pojmowaniu muzyki.

           Sporo czasu spędził Pan w Salzburgu, gdzie najpierw Pan studiował w Hochschule für Misuk und dartsellende Kunst Mozarteum w klasie prof. Heriberta Metzgera, a po ukończeniu tych studiów z wyróżnieniem i nagrodą Ministra Republiki Austrii, kształcił się Pan na wydziale Katolickiej Muzyki Kościelnej i także uzyskał Pan dyplom z wyróżnieniem w specjalnościach: organy, dyrygentura chóralna, improwizacja organowa i kompozycja kościelna. Rozpoczął Pan tam działalność koncertową i współpracę z różnymi ośrodkami muzycznymi. Czy zastanawiał się Pan nad pozostaniem tam na stałe?
          - Zagraniczne wyjazdy są zawsze obciążone dużym ryzykiem, bo z jednej strony powstaje euforia związana z tym, że mamy okazję i możliwość poznania innego świata, innych zwyczajów, innej kultury, innych ludzi, innych rozwiązań organizacyjnych. Mamy możliwość bycia w innej sferze językowej i zawsze rodzi się pokusa zachłyśnięcia się tym wszystkim.
           Po jakimś czasie odezwała się u mnie ogromna tęsknota do kraju rodzinnego. Chciałem posługiwać się własnym językiem, być wśród ludzi, z którym dorastałem. Mimo, że ten powrót był dość trudny, bo po dziewięciu latach pobytu za granicą wraca się w swoistą pustkę, to podjąłem chyba najlepszą decyzję w moim życiu, że wróciłem do Polski, a to wszystko czego się nauczyłem, przekłada się na jakość mego działania w Polsce.
Mam przyjaciół, którzy pozostali za granicą i spotykając ich, wyczuwam wielką tęsknotę za ojczyzną.

          Jest mnóstwo młodych ludzi, którzy z wielką determinacją pracują wytrwale, bo chcą zostać dobrymi muzykami. Marzą o koncertowaniu i prowadzeniu działalności propagującej muzykę klasyczną. Nie jest to łatwe, bo dzisiejsze czasy nie sprzyjają temu gatunkowi muzyki i nie gwarantują dostatniego życia.
          - Z tym jest różnie. Obserwując swoich absolwentów, czy nawet jeszcze studentów, dostrzegam kilka nurtów rozwoju zawodowego. Wcale nie jest powiedziane, że artysta zajmujący się muzyką klasyczną musi „klepać biedę”. Bardzo celnie określił to podczas jednego z wystąpień jeden z naszych rektorów, mówiąc: „Szanowni Państwo. Muzyk jest zdyscyplinowany, kreatywny, pracuje w otoczeniu ludzi, a to są cechy managera, człowieka, który jest pożądany na stanowiskach kierowniczych. Dlaczego muzyk miałby nie zadbać o swoje miejsce i swój los we współczesnym świecie”.
           Te słowa potwierdza fakt, że wielu naszym absolwentom udaje się świetnie funkcjonować na rynku muzycznym. Grają dużo koncertów, mają możliwości tworzenia własnych formacji kameralnych, organizowania festiwali muzycznych.
           Są także osoby introwertyczne, które uprawiają swoją wspaniałą muzykę, ale czekają na odkrycie i tylko czasem to czekanie przynosi rezultat, ale niekoniecznie. To jest bardzo smutne, kiedy wybitnie utalentowani, młodzi ludzie, ale pozbawieni ekspansywności, która nasz współczesny świat ogarnia, w tym wartkim nurcie biegu świata przepadają.
           Naszym zadaniem – pedagogów i mentorów, którzy zajmują się kształceniem tych ludzi, jest próba niedopuszczenia do tego. Tych ludzi, którzy sami nie umieją się przebić przez tę powierzchnię świata, należy promować, dodawać im sił, tłumaczyć, że powinni przeprowadzić pewną pracę mentalną nad sobą, nie pozbywając się najbardziej wartościowych cech wewnętrznych.
To jest bardzo trudny problem, ale uświadamiając go sobie, jest szansa na pomoc tym ludziom, którzy są dzielni, wspaniali i w swojej miłości do muzyki heroiczni.

           Zadzwonił telefon, może ważny i powinien Pan odebrać.
          - To jest niestety budzik, który przypomina mi, że powinienem udać się już do Bazyliki, bo zbliża się czas koncertu.

           Słuchając z uwagą Pana wypowiedzi, nie spoglądałam na zegarek, a czas szybko biegnie. Mam nadzieję, że niedługo będzie okazja do kolejnego spotkania.
          - Ja też mam taką nadzieję. Dziękuję serdecznie za spotkanie i za rozmowę.

Z prof. Jarosławem Wróblewskim, znakomitym organistą i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 24 czerwca w Leżajsku.

Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku

PONIEDZIAŁEK 1 LIPCA 2019 r. godz. 19.00

Tomasz Ślusarczyk - trąbka Daniel Prajzner - organy

Program:
Dietrich Buxtehude (ca.1637-1707) – Toccata in D BuxWV 155
Giuseppe Torelli (1658-1709) – Sonata in D Grave; Allegro; Grave; Allegro; Grave; Allegro
Jan Pieterszon Sweelinck (1562-1621) – Mein junges Leben hat ein Endt
Johann Friedrich Fasch (1688-1758) – Concerto in D Allegro; Largo; Allegro moderato
Georg Böhm (1661-1733) – Vater unser im Himmelreich
Johann Sebastian Bach (1685-1750) – Fantazja i fuga g-moll BWV 542
Jean-Joseph Mouret (1682-1738) – Trumpet Tune Allegro; Allegro cantabile; Allegro

TOMASZ ŚLUSARCZYK
Urodzony w Przemyślu, absolwent Zespołu Szkół Muzycznych w Przemyślu i Akademii Muzycznej w Krakowie (dyplom z wyróżnieniem), od 1991 roku związany był z orkiestrami: Capellą Cracoviensis i Radiową Orkiestrą Symfoniczną, z którą dokonał licznych nagrań dla Polskiego Radia i Telewizji. Współpracuje z wieloma orkiestrami w kraju i za granicą: Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej, Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, Orkiestrą Opery i Filharmonii w Białymstoku, Warszawską Operą Kameralną; od 2005 roku współpracuje ze słynną Orkiestrą XVIII Wieku w Amsterdamie. Koncertował jako solista i kameralista na wielu festiwalach w Rosji, Irlandii, Niemczech, na Ukrainie, w Korei i Wielkiej Brytanii. Zapraszany jest do współpracy przez znakomitych muzyków, takich jak F. Bruggen, P. Esswood, Ch. Hogwood, M. Toporowski. Pod jego kierownictwem artystycznym Polska Orkiestra XVIII Wieku dokonała szeregu nagrań muzykaliów jasnogórskich. Zaangażowany jest także w badania źródeł muzyki cerkiewnej na terenach dawnej Rzeczypospolitej. Często zasiada jako juror podczas krajowych i zagranicznych konkursów.

DANIEL PRAJZNER Urodził się w 1984 roku w Przemyślu. Ukończył studia w krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie organów prof. Mirosławy Semeniuk – Podrazy (2008, dyplom z wyróżnieniem) oraz w Conservatorium van Amsterdam w klasie organów prof. Pietera van Dijka (2010, Master of music). Wziął także udział w programie Sokrates/ Erasmus, studiując w Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu (Niemcy) m.in. w klasie organów prof. Pietera van Dijka oraz w klasie klawesynu prof. Menno van Delfta (2007). Brał udział w mistrzowskich kursach interpretacji prowadzonych przez: Guy Boveta, Klausa Eichhorna, Juliana Gembalskiego, Gerharda Gnanna, Bernharda Haasa, Ludgera Lohmanna, Martina Sandera, Józefa Serafina, Zigmonta Szathmary’ego, Colina Tilney’a, Davida Titteringtona , Marka Toporowskiego, Vincenta Warniera. Jest laureatem Ogólnopolskich Przesłuchań Uczniów Klas Organów w Częstochowie, XIV Międzynarodowego Konkursu Młodych Organistów w Opavie, w Czechach (wyróżnienie), III Europejskiego Konkursu Organowego w (Castellana Grotte), we Włoszech (I nagroda), IV Międzynarodowego Konkursu Organowego im. Mikaela Tariverdieva w Moskwie i Kaliningradzie w Rosji (wyróżnienie i nagroda specjalna fundacji De Boni Arte „Za najlepszą interpretację muzyki sakralnej”. Za osiągnięcia artystyczne otrzymał kilka znaczących nagród stypendiów, były to m.in.: stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska” (2006), Nagroda Promocyjna Volksbank Paderborn – Höxter „Młodzi Twórcy w Europie 2006”. Koncertował w kraju i za granicą: w Holandii, Japonii, Litwie, Niemczech, Norwegii, Rosji i Szwajcarii. Od 2007 roku jest pracownikiem Katedry Organów Akademii Muzycznej w Krakowie. Na swej macierzystej uczelni uzyskał stopień doktora sztuki w dziedzinie sztuk muzycznych, w dyscyplinie artystycznej: instrumentalistyka (2017). Działalność dydaktyczną prowadzi równolegle w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu, posiadając tam własną klasę organów. Jest również organistą kościoła pw. bł. Anieli Salawy w Krakowie oraz pomysłodawcą, autorem koncepcji programowej i organizacyjnej, prezesem zarządu Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu, reaktywowanej w 2018 roku.

Jestem pewna, że śpiew musi mieć miejsce w moim życiu.

           Przedstawiam Państwu panią Paulę Maciołek – młodą śpiewaczkę urodzoną na Podkarpaciu, solistkę Opery Krakowskiej, którą z pewnością pamiętają mieszkańcy Rzeszowa, interesujący się muzyką klasyczną. Z pewnością śledzą z wielkim zainteresowaniem karierę swojej krajanki mieszkańcy Ustrzyk Dolnych, gdzie Pani Paula się urodziła i mieszkała do ukończenia liceum ogólnokształcącego. Także w tym mieście rozpoczęły się jej pierwsze kontakty z muzyką.

          Zofia Stopińska: Niedawno powróciła Pani z Warszawy, gdzie 10 czerwca odbyła się miła dla Pani uroczystość, bowiem ogłoszono nominacje do XIII Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury.
          Paula Maciołek: Do konkursu rekomendował mnie pan Bogusław Nowak – dyrektor Opery Krakowskiej. Nominacja była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Było ponad 150 zgłoszeń, a w mojej kategorii – za najlepszy debiut sceniczny, nominację otrzymały tylko trzy śpiewaczki. Nominację otrzymałam za spektakl „Gianni Schicchi”- Giacomo Pucciniego, w którym debiutowałam w partii Lauretty w marcu zeszłego roku. 30 września dowiem się, czy udało mi się zdobyć statuetkę Jana Kiepury, ale już sama nominacja jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem, z którego się bardzo cieszę.

           Niedawno w Operze Krakowskiej odbyła się promocja płyty z nagraniem spektaklu operowego, w którym Pani uczestniczyła.
           - Płyta została nagrana w wersji koncertowej w ubiegłym roku we wrześniu. Jest na niej utrwalona jednoaktowa opera pt. „Beata”- Stanisława Moniuszki, w której śpiewałam partię Doroty, jednej z trzech kumoszek, które komentują zażyłości bohaterów na scenie, głównie skupiając się na relacji między Beatą i jej ukochanym Maksem. W roli tytułowej wystąpiła primadonna Opery Krakowskiej – Katarzyna Oleś-Blacha. Promocja płyty odbyła się w maju i jest ona już dostępna w sklepach Empik, w Księgarni Muzycznej „Kurant” w Krakowie, i zapewne także w innych sklepach z płytami z muzyką klasyczną.

          Aktualnie najczęściej śpiewa Pani w Operze Krakowskiej, bo tam jest Pani zatrudniona.
          - Od września 2018 roku jestem na stałe zatrudniona w Operze Krakowskiej i uważam to za duży sukces. Bardzo rzadko się zdarza, aby osobie zaraz po ukończeniu studiów zaproponowano stałą pracę w teatrze operowym.

          Tak się stało dlatego, że z tą Operą współpracowała Pani już w czasie studiów.
          - Będąc na IV roku studiów udało mi się rozpocząć współpracę z Operą Krakowską. Podczas obowiązkowych zajęć na Wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Krakowie, pracowaliśmy nad operą „Wesele Figara” - W. A. Mozarta, gdzie jako jedna z wielu studentek przygotowywałam partię Suzanny. Jest to bardzo obszerna i niełatwa rola. Nasz rocznik jako pierwszy rozpoczął zajęcia z Maestro Tomaszem Tokarczykiem, kierownikiem muzycznym Opery Krakowskiej.             Zakończeniem projektu był spektakl na scenie Opery Krakowskiej w reżyserii Laco Adamika, w którym zostałam wybrana do zaśpiewania roli Suzanny.
           W trakcie przygotowań do „Wesela Figara” otrzymałam propozycję zaśpiewania partii Lizy w operetce „Hrabina Marica” - Imre Kálmána. Za jakiś czas wystąpiłam w partii Lauretty w „Gianni Schicchi”- G.Pucciniego, a następnie była Norina w „Don Pasquale”- G.Donizettiego (moja ulubiona rola). Dwie ostatnie partie zaśpiewałam, będąc na ostatnim roku studiów. Po ukończeniu nauki w Akademii Muzycznej, otrzymałam propozycję stałej pracy w Operze Krakowskiej.

          Miała Pani szczęście, bo większość teatrów operowych zatrudnia młodych śpiewaków jedynie na potrzeby konkretnego spektaklu, a wcześniej trzeba się zgłosić i wziąć udział w castingu. Nie wiem, czy te same zasady obowiązują solistów etatowych.
          - Będąc solistką Opery Krakowskiej, moim obowiązkiem jest zaśpiewanie spektakli przewidzianych w repertuarze teatru. Jeśli chodzi o dobór obsady do spektaklu, w którym angażowane są osoby będące na etacie, decyzję podejmuje dyrektor muzyczny, reżyser oraz dyrektor naczelny. Oczywiście jest możliwość realizowania się na różnych innych scenach operowych i branie udziału w organizowanych przesłuchaniach, co uważam za pomocne w rozwoju artystycznym śpiewaka.

          Często takie przesłuchania owocują propozycjami w przyszłości. Ktoś nie szuka takiego głosu do danej partii, ale poznał i zapamiętał Pani możliwości wokalne i aktorskie. Realizując następne produkcje może zaproponować Pani konkretne role już w następnych produkcjach. Chcę także zauważyć, że miała już Pani szczęście występować u boku znakomitych śpiewaków i pewnie tym wydarzeniom towarzyszyły dobre emocje.
          - Podczas takich występów, gdy mogę zetknąć się z doświadczonymi artystami i wspaniałymi śpiewakami, zawsze towarzyszą mi pozytywne emocje. Obserwując pracę tych osób podczas prób i spektakli, sama dużo się uczę. Zazwyczaj spotykałam życzliwych ludzi, którzy byli nastawieni przyjaźnie i pomocnie również podczas spektaklu na scenie. Było to dla mnie bardzo ważne – jako dla osoby dopiero rozpoczynającej pracę w teatrze.

           Podczas koncertu, a zwłaszcza podczas spektaklu widzimy i słyszymy solistów zazwyczaj świetnie śpiewających i grających swoje role, w pięknych kostiumach, ale nie zdajemy sobie sprawy, ile trudu i czasu trzeba poświęcić, aby taki spektakl przygotować. Nawet w dniu spektaklu solista musi być w operze dużo wcześniej.
           - Przed spektaklem należy się dobrze wyspać i dobrze zjeść, bo mnóstwo energii potrzebne jest na śpiew i ruch na scenie. W dniu spektaklu nie lubię długo spać. Wolę wstać około ósmej godziny, żeby dobrze rozruszać ciało. Ćwiczenia fizyczne są potrzebne, żeby głos także mógł się rozbudzić. Jest to jednak bardzo indywidualna sprawa, ponieważ część moich znajomych woli w dniu spektaklu przed południem odpocząć, posiedzieć lub poleżeć. Obowiązkiem solisty jest pojawienie się odpowiednio wcześniej w garderobie, ponieważ potrzebna jest odpowiednia charakteryzacja oraz fryzura, trzeba mieć czas na skupienie się i „wejście” w postać. W dniu spektaklu zazwyczaj wolę być dużo wcześniej w teatrze, ok. 2,5 godziny przed rozpoczęciem przedstawienia, aby na spokojnie mieć na wszystko czas.

          Chcę jeszcze zapytać, kiedy zaczęła Pani poważnie myśleć o zawodzie śpiewaczki, bo ukończyła Pani studia techniczne – jak wielu znanych śpiewaków. Studiowała Pani na Wydziale Budownictwa i Inżynierii Środowiska Politechniki Rzeszowskiej. Podejmując te studia, nie myślała Pani chyba o śpiewaniu.
          - Było inaczej. Plany związane z muzyką były mi bliskie, odkąd pamiętam. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Ustrzykach Dolnych, wiedziałam, że chcę iść na studia muzyczne, ale nie miałam wtedy żadnego przygotowania wokalnego. Pani Barbara Kamińska, wspaniały muzyk, uczyła mnie grać na gitarze i fortepianie. Po maturze po raz pierwszy spróbowałam swoich sił i przystąpiłam do egzaminu wstępnego w Akademii Muzycznej w Krakowie i niestety po pierwszym etapie odpadłam.
          W przerwie następnego dnia przesłuchań, spotkałam panią prof. Monikę Swarowską-Walawską, która powiedziała mi, że absolutnie nie mogę zaprzepaścić mojego potencjału, ponieważ z mojego głosiku można zrobić duży i piękny głos. Profesor Swarowska-Walawska poleciła mi Szkołę Muzyczną II stopnia w Rzeszowie.
          Jeszcze wcześniej mój Dziadzio, który uczył mnie chemii w liceum, polecił mi bardzo przyszłościowe studia inżynieryjne – Inżynieria Środowiska na Wydziale Budownictwa i Inżynierii Środowiska na Politechnice Rzeszowskiej. Poradził, abym tam także złożyła dokumenty „na wszelki wypadek”, gdyby mi nie wyszło ze śpiewem.
          Dlatego rozpoczęłam studia na Politechnice Rzeszowskiej, a będąc na drugim roku studiów rozpoczęłam naukę w Szkole Muzycznej II stopnia w klasie śpiewu. Ponieważ zostałam przyjęta od razu na drugi rok, kończąc studia miałam już ukończoną Szkołę Muzyczną. Przez trzy lata uczyłam się w klasie śpiewu pani Stanisławy Mikołajczyk-Madej, a akompaniował mi pan Janusz Tomecki, z którym mam do dziś świetny kontakt i czasami występujemy razem na różnych koncertach.

           Później pani inżynier rozpoczęła drugie studia.
           - Po ukończeniu Szkoły Muzycznej II stopnia, udało mi się nawiązać kontakt z panią prof. Katarzyną Oleś-Blachą. Podczas nauki na ostatnim roku w Szkole Muzycznej w Rzeszowie wygrałam IV Ogólnopolski Konkurs im. Barbary Kostrzewskiej i pani prof. Katarzyna Oleś-Blacha była w komisji tego konkursu. Po ogłoszeniu wyników podeszłam do Pani Profesor i zapytałam o możliwość konsultacji, bo przez ten cały czas nie porzuciłam silnego pragnienia studiowania śpiewu klasycznego w Akademii Muzycznej w Krakowie.
          Przed egzaminami wstępnymi pani prof. Katarzyna Oleś-Blacha podpowiedziała mi, jaki repertuar mam przygotować na egzaminy wstępne. Tym razem wszystko potoczyło się dobrze i tak jak marzyłam, zostałam studentką Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Krakowie.

           Pani prof. Katarzyna Oleś-Blacha wzięła Panią pod swoje skrzydła.
           - Miałam ogromne szczęście studiować przez pięć lat pod jej kierunkiem – trzy lata trwały studia licencjackie i dwa lata magisterskie. Pani Oleś-Blacha jest nie tylko wspaniałą śpiewaczką, ale również świetnym pedagogiem oraz bardzo życzliwą osobą. Zawsze mogłam liczyć na dobrą radę i wparcie pani profesor. Nie wyobrażam sobie tak wspaniałej współpracy w ciągu całego toku studiów z kimś innym.
           Na studiach mieliśmy sporo zajęć teoretycznych, w tym duży nacisk na naukę języków obcych, ale najwięcej było zajęć praktycznych. Było nas w sumie 15 osób na roku. Studia muzyczne bardzo różniły się od wcześniej ukończonych. Przez to, że było nas tak niewielu na jednym roku, każdy miał indywidualny kontakt z wykładowcami. Zajęcia wymagały niesamowitego skupienia i zaangażowania. Wspaniale wspominam czas spędzony w Akademii Muzycznej w Krakowie i muszę przyznać, że po skończeniu studiów długo brakowało mi wspólnych zajęć i atmosfery panującej na uczelni.

           Wspominała Pani, że w czasie studiów brała Pani udział w spektaklach operowych i koncertach, ale uczestniczyła Pani również w festiwalach połączonych z konkursami. Dla przykładu wymienię III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Operetkowym im. Iwony Borowickiej. Takie sukcesy chyba utwierdzają, że wybrało się właściwy kierunek studiów i należy robić wszystko, aby nadal się rozwijać.
          - To prawda, starałam się uczestniczyć w wielu konkursach, jest to bardzo ważny element w rozwoju śpiewaka, bez względu na to, czy otrzyma się nagrodę, czy nie. Konkursy bardzo hartują i umożliwiają pokazanie się przed wpływową komisją. Motywują do poszerzania repertuaru. Na większych konkursach bywają agenci, którzy wybierają osoby, z którymi chcieliby podjąć współpracę i nie zależy to od zdobytego miejsca. Czasami nie przechodząc do finału konkursu, można nawiązać współpracę z agencją.

          Miałam przyjemność oklaskiwać Panią w Kąśnej Dolnej, w spektaklu opery „Carmen” G. Bizeta. Patrząc na Panią uważnie stwierdziłam, że nie ma Pani tremy, bo wszystko było wykonane bardzo swobodnie, zarówno jeśli chodzi o śpiew, jak i stronę aktorską.
          - Na scenie zawsze czuję się bardzo pewnie. Kocham to, co robię i wychodząc na scenę skupiam się na odzwierciedleniu postaci, którą śpiewam. Trema natomiast towarzyszy mi zawsze przed występem. Jest to trema mobilizująca, która moim zdaniem jest potrzebna, aby zmotywować organizm do odpowiedniej koncentracji i wysiłku fizycznego. Będąc na scenie zawsze staram się dawać z siebie wszystko.
          Śpiewając spektakl operowy, często nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu z publicznością, co umożliwiają koncerty. Myślę, że sukcesem jest nawiązanie kontaktu pośredniego, gdy poprzez porywający śpiew, autentyczność gry aktorskiej i przekazywanie szczerze emocji granej postaci, oddziałujemy na emocje i reakcje publiczności.

          Wielu nawet bardzo doświadczonych śpiewaków ma osoby, z którymi utrzymuje stały kontakt i w każdej chwili mogą ich poprosić o radę. Pani z pewnością taką osobę ma.
          - Oczywiście, jest to moja Pani Profesor – prof. Katarzyna Oleś-Blacha, z którą zawsze mogę porozmawiać o różnych wątpliwościach i problemach związanych ze stroną wokalną.
           Drugą taką osobą jest także prof. Ryszard Karczykowski, do którego co roku jeżdżę na kursy wokalne do Radziejowic. Jest to ta sama szkoła wokalna.
Młodemu śpiewakowi często trudno samemu zadecydować, czy może się już podjąć wykonania danej partii. W obecnym świecie śpiewaków jest tak dużo, że każda propozycja jest kuszącą szansą na pokazanie się w różnych miejscach. Bardzo często pojawia się problem, czy wybrać najlepszą dla siebie partię, czy jednak zaryzykować i wybrać partię, która jeszcze nie jest dla mnie, ale umożliwia mi pokazanie się na większej scenie. Na szczęście mam kogo się poradzić.

           Z panią prof. Katarzyną Oleś-Blachą pracujecie razem w Operze Krakowskiej i w każdej chwili można zapytać o radę, a ponadto połączyła panie przyjaźń.
          - To prawda, ale pani Kasia przez całe studia była dla mnie ogromnym autorytetem i nadal jest. Przez ogromny szacunek, jakim ją darzę, ciężko jest mi się przełamać, aby zwracać się do pani Katarzyny tak samo, jak do innych koleżanek.

          Pewnie zdarza się Pani czasem wygospodarować wolny czas na odwiedzanie rodziny w Ustrzykach Dolnych. Czy dawni sąsiedzi, znajomi, koleżanki szkolne, interesują się Pani zawodowymi sukcesami?
          - Owszem, zawsze jak wracam do domu, to spotykam się z dużym zainteresowaniem, a nawet podziwem ze strony tych osób. Zawsze jest mi bardzo miło, kiedy słyszę, że ludzie cieszą się, że znana im osoba z małego miasteczka – Ustrzyk Dolnych, ma szansę rozwijać się i występować na dużej scenie.

           Poznała Pani blaski i cienie zawodu śpiewaczki. Nadal Pani uważa, że to był właściwy wybór?
           - Tak. Jestem pewna, że wybrałam dobrze. Miałam taki okres w życiu, że przestałam mieć na co dzień do czynienia z muzyką i ze śpiewem. Było to po ukończeniu szkoły muzycznej II stopnia, gdy został mi ostatni rok studiów w Rzeszowie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mimo sukcesów na studiach i w życiu prywatnym, zawsze będzie mi brakowało tego pierwiastka muzyki. Śpiew jest dla mnie niesamowicie ważny i musi mieć miejsce w moim życiu.

           Niedawno założyła Pani rodzinę. Czy mąż interesuje się Pani pracą i może Pani liczyć na jego wsparcie?
           - Bardzo się interesuje i bardzo mnie wspiera, pomimo, że nie jest muzykiem. Zawsze mogę z nim porozmawiać o wszystkim, co jest związane z moim zawodem. Jest na każdym moim spektaklu, szczególnie tych śpiewanych po raz pierwszy. Wsparcie z jego strony jest dla mnie niezwykle ważne.

          Na razie cierpliwie znosi wszystko, nawet w dniu spektaklu?
          - Dokładnie tak. W tym sezonie miałam szczęście śpiewać duże role. Była to niesamowicie rozwijająca, ale również bardzo odpowiedzialna praca. Mój mąż to rozumie i cierpliwie znosi wszystkie moje zachcianki.

           Czy interesuje Panią jeszcze coś poza muzyką, a jeśli tak, to czy jest na to czas?
           - Moją drugą ogromną pasją jest taniec. Przed rozpoczęciem pracy w operze, przez dwa lata miałam okazję tańczyć w Zespole Pieśni i Tańca Ludowego „Krakowiacy” w Krakowie i równocześnie w Zespole Tańca Ludowego „Bandanki” w Ustrzykach Dolnych, który prowadzi moja mama. Bardzo mi brakuje tańca, ale mam tyle obowiązków, że nie jestem w stanie chodzić regularnie na próby, a to w zespole tanecznym jest niezbędne. Poza tym, swoją pasję taneczną mogę wykorzystać w niektórych spektaklach w Operze, jak np. „Hrabina Mariza”- I. Kalmana, „Zemsta nietoperza”- J. Straussa, czy „Kandyd”- L. Bernsteina. Bardzo lubię role, w których jest dużo ruchu na scenie.

          Teraz będzie trochę czasu na odpoczynek, ale za kilka tygodni zaczną się próby i nowe wyzwania.
           - Już nawet wiem, że w połowie września będę mieć spektakl wyjazdowy w Sanoku w ramach Festiwalu im. Adama Didura. Opera Krakowska wystawi tam operę „Don Pasquale”- G. Donizettiego, a ja wystąpię w roli Noriny.
Serdecznie Państwa zapraszam.

          Może znajdzie się czas na rozmowę. Dziękuję, że przyjechała Pani do Rzeszowa i poświęciła Pani sporo czasu na miłą rozmowę, którą czytelnicy „Klasyki na Podkarpaciu” przyjmą życzliwie.
          - Ja również bardzo dziękuję.

Z Panią Paulą Maciołek - solistką Opery Krakowskiej rozmawiała Zofia Stopińska 12 czerwca 2019 roku w Rzeszowie

YOUNG ARTS MASTERCLASS - Krosno

30.06 - 11.07.2019 KROSNO

TURNUS PIERWSZY 30.06 - 05.07.2019

Jakub Jakowicz - skrzypce (Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie, Polska)
Barnabas Kelemen - skrzypce (The Ferenc Liszt Academy of Music, Węgry)
Piero Massa - altówka (Conservatorio Statale di Musica E. R. Duni, Włochy)
Anna Barnaś - wiolonczela ( Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, Polska

TURNYS DRUGI O5 - 11.07.2019

Andrzej Grabiec - skrzypce (Katherine G. McGovern College of the Arts at the University of Houston, USA)
Szymon Krzeszowiec - skrzypce (Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, Polska)
Yuri Zhislin - altówka ( Royal College of Music, Wielka Brytania)
Mats Lidström - wiolonczela (Royal Academy of Music, Wielka Brytania)

YOUNG ARTS MASTERCLASS to nowa jakość edukacji muzycznej w Polsce! Łączymy ze sobą tradycyjne dla kursów mistrzowskich doskonalenie solowego repertuaru, z radością współpracy w orkiestrze kameralnej. Stawiamy na jakość, otwartość na nowe aspekty muzyki oraz praktyczne podejście do nauczania i rozwoju artystycznego.
U nas nie tylko będziesz miał okazje doskonalić swój warsztat gry na instrumencie, ale też nauczyć się jak radzić sobie z wymaganiami jakie stawia przed młodym artystą świat!

Wiecej informacji na http://youngarts.pl/pl/kursy/

Profil kursów na FB:
https://www.facebook.com/YoungArtsMasterclass/

Informacje na temat Festiwalu Young Arts:
http://youngarts.pl/pl/festiwal/

Profil na FB:
https://www.facebook.com/fundacjayoungarts/

Inauguracja Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie

Miejsce: Sala koncertowa FP
Organizator: Filharmonia Podkarpacka
Udział: Płatny
Koszt udziału: 20zł normalny/ 10zł ulgowy


KONCERT INAUGURUJĄCY 45. KURSY MUZYCZNE
IM. ZENONA BRZEWSKIEGO W ŁAŃCUCIE

1 lipca 2019, PONIEDZIAŁEK, GODZ. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MASSIMILIANO CALDI - dyrygent
TOMASZ STRAHL - wiolonczela
MARIA WŁOSZCZOWSKA - skrzypce

W programie:
E.W. Korngold – Koncert skrzypcowy D-dur op.35
St. Moryto – Koncert wiolonczelowy

POLISH WIND ENSEMBLE i Wacław GOLONKA wystąpią w Mielcu

II koncert 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego

 POLISH WIND ENSEMBLE i Wacław GOLONKA – organy 

4 lipca 2019, godz. 19.30, kościół MBNP.

Wstęp wolny

* * *
Polish Wind Ensemble – Polski Zespół Instrumentów Dętych zapoczątkował swoją działalność w 2017 roku koncertem podczas Chorzowskiego Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej – Organy Plus. W 2018 r. orkiestra wspólnie z zespołem „Skaldowie” wykonywał koncert inaugurujący Letni Sezon Turystyczny w Małopolsce organizowany przez Małopolską Organizację Turystyczną.
W skład zespołu wchodzi ok. 25 muzyków. Są to instrumentaliści grający na instrumentach dętych oraz perkusyjnych. W repertuarze znajdują się zarówno utwory muzyki klasycznej jak i rozrywkowej. W jej wykonaniu można usłyszeć znane tematy muzyki filmowej, operetkowej oraz transkrypcje wielu dzieł symfonicznych. Podczas koncertu nie zabraknie nawiązań do Pienin - regionu, z którym zespół jest związany.
Polish Wind Ensemble jest projektem realizowanym przez Fundację Promocji Artystycznej Pro-Classical z siedzibą w Krościenku nad Dunajcem. Działalnością orkiestry kieruje Wojciech Kwiatek- klarnecista, Prezes Zarządu Fundacji Pro-Classical. Nadzór merytoryczny nad wykonywanymi dziełami sprawuje dr hab. Paweł Krauzowicz, prodziekan wydziału instrumentalnego Akademii Muzycznej w Krakowie.

dr hab. Wacław Golonka - organista, absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie oraz Hochschule für Musik und Darstellende Kunst w Wiedniu, laureat konkursów organowych w Pradze, Norymberdze i Pretorii. Działalność koncertowa zaprowadziła go do Azji, RPA, Ameryki Północnej oraz wielu krajów Europy. Występował w wielu europejskich katedrach i salach koncertowych. W 1997 r. zagrał serię koncertów w USA, odbył także trzykrotnie tourneé po Republice Południowej Afryki, występując w najważniejszych ośrodkach muzycznych kraju. Wacław Golonka występował jako solista z orkiestrami światowej sławy, np. z orkiestrą Concerto Avenna nagrał koncert organowy Pawła Łukaszewskiego (nagroda Fryderyka 2008). Zrealizował wiele nagrań dla stacji telewizyjnych i radiowych w kraju i za granicą. W 1998 r. telewizja Katowice zrealizowała film o jego działalności p.t: ,,Muzyka dźwięku i przestrzeni”. Jako kameralista współpracuje z wieloma artystami, prezentując muzykę wszystkich epok i stylów. Szerokim polem jego działania jest praca związana z organizacją festiwali muzycznych, na które zaprasza wyróżniających się młodych organistów i kameralistów. Pracuje w Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie prowadzi klasę organów.

Subskrybuj to źródło RSS