Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Julia Kociuban: "W mojej rodzinie wszyscy grają..."

           Preludium Symfoniczne „Polonia” op.76 Edwarda Elgara, I i II Suita „Peer Gynt” Edwarda Griega i Koncert fortepianowy f-moll op. 21 Fryderyka Chopina złożyły się na program koncertu, który odbył się 15 listopada 2019 roku w Filharmonii Podkarpackiej. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła pod batutą Massimiliano Caldiego, a partie solowe w Koncercie f-moll wykonała Julia Kociuban, jedna z czołowych pianistek swojego pokolenia. Tego wieczoru sala wypełniona była po brzegi publicznością, która gorąco oklaskiwała wykonania wszystkich utworów, a po Koncercie f-moll Julia Kociuban podziękowała publiczności za gorące brawa Walcem Fryderyka Chopina.
Zapraszam Państwa do przeczytania rozmowy z Julią Kociuban, którą zarejestrowałam po próbie w przeddzień koncertu.

           Koncert fortepianowy f-moll op. 21 Fryderyka Chopina to chyba utwór, o wykonanie którego jest Pani często proszona.
           - Kilka lat temu faktycznie tak było, zwłaszcza w 2010 roku, gdzie było bardzo dużo propozycji z prośbami o wykonanie koncertu Chopina bądź recitalu chopinowskiego. Teraz jest ich trochę mniej, jednak zawsze bardzo się na nie cieszę, ponieważ jest to jeden z moich ulubionych koncertów.

           Z pewnością ma Pani w repertuarze także koncerty innych polskich kompozytorów.
          - To prawda. Należą do nich m.in. bardzo rzadko wykonywane przez pianistów Fantazja polska gis-moll op. 19 Ignacego Jana Paderewskiego oraz Koncert fortepianowy Grażyny Bacewicz. Zawsze bardzo chętnie podejmuję się wykonania tych utworów i miło wspominam wszystkie koncerty, podczas których miałam okazję je zaprezentować.

          Jest Pani młodą artystką, ale na estradach koncertowych występuje Pani od wielu lat, stąd z pewnością ma Pani wiele utworów w swoim repertuarze.
           - Naukę gry na fortepianie rozpoczęłam w wieku 5 lat i oczywiście przez te wszystkie lata przybywa wciąż nowych utworów w moim repertuarze, zarówno koncertów, jak i utworów solowych oraz kameralnych. W zawodzie artysty jest to jednak naturalne, każdy z nas chce się rozwijać i przedstawiać publiczności interpretacje coraz to nowych utworów.

          Pochodzi Pani z krakowskiej rodziny o tradycjach muzycznych. Rodzice są muzykami i wszystkie dzieci także. Pani wybrała sobie największy instrument, którego nie trzeba nosić.
          - Ma pani rację, nie trzeba go nosić, ale z drugiej strony trzeba zawsze grać na instrumencie podstawionym, który jest w danej sali dostępny. My, pianiści, potrzebujemy zawsze trochę czasu, żeby odnaleźć się i zaznajomić się z nie swoim fortepianem, ponieważ każdy instrument jest inny. Podobno sama go sobie wybrałam, gdyż byłam bardzo zainteresowana największym "meblem" w domu. W mojej rodzinie wszyscy grają; mama jest pianistką, jeden brat jest wiolonczelistą i dyrygentem, a drugi skrzypkiem. Jak byliśmy młodsi, to często występowaliśmy w trio.

          Stąd od najmłodszych lat grała Pani muzykę kameralną.
          - Tak, to były wspaniałe czasy. Granie z rodzeństwem jest czymś absolutnie wyjątkowym, bo więzy krwi zawsze nas łączyły także w muzyce. Te czasy minęły już jednak bezpowrotnie, ponieważ cała nasza trójka mieszka w różnych miejscach i podąża w innym zawodowym kierunku. Rozpoczęcie na nowo wspólnej działalności kameralnej byłoby po prostu bardzo trudne. Ja dużo podróżuję, a na stałe mieszkam obecnie w Warszawie, gdzie po 7 latach przeprowadziłam się z Salzburga. Mówiąc prawdę, już nie mogę doczekać się Świąt Bożego Narodzenia, bo ostatnie pół roku było dla mnie bardzo intensywne pod względem koncertowym.

           Wreszcie może będzie czas na spotkanie z rodziną i będą to także Pani pierwsze święta z mężem – pianistą Ilyą Maximovem.
           - Tak, za tydzień minie dwa miesiące od naszego ślubu, więc tym bardziej nie mogę się doczekać pierwszych świąt jako małżeństwo.

          Nie było czasu na dłuższą podróż poślubną, ale coraz to częściej jesteście zapraszani na wspólne koncerty, bo występujecie także jako duet fortepianowy.
          - W podróż poślubną nie udało nam się jeszcze wyjechać w ogóle. Natomiast to prawda, w zeszłym roku rozpoczęliśmy grać razem jako duet. Mój mąż jest nie tylko cudownym człowiekiem, ale także świetnym muzykiem i pianistą. Nasze drogi nie tylko w życiu prywatnym, ale również zawodowym, zaczęły się splatać. Dzięki wspólnym występom mamy okazje do wspólnych podróży.

           Niedawno koncertowali Państwo wspólnie w Gdańsku i odnieśliście ogromny sukces.
           - Rzeczywiście, występowaliśmy na Gdańskiej Jesieni Pianistycznej i nasz koncert spotkał się z ogromnym uznaniem publiczności. Wykonywaliśmy fantastyczny program - rosyjskie balety na dwa fortepiany. Wszyscy tę muzykę uwielbiają, któż nie zachwyca się przecież „Dziadkiem do orzechów”. Ludziom ta muzyka kojarzy się ze świątecznym okresem i przekonaliśmy się już nie raz, że z wielką ochotą przychodzą również na koncerty, gdzie wykonujemy fragmenty ich ulubionego baletu w opracowaniu na dwa fortepiany.

           Jako duet fortepianowy gracie Państwo zarówno na dwóch fortepianach, jak i na cztery ręce – przy jednym fortepianie?
            - Podczas koncertów nie występowaliśmy jeszcze grając na cztery ręce, ale mamy takie plany, ponieważ otrzymujemy coraz więcej propozycji, a nie zawsze w miejscach, gdzie odbywają się koncerty, są dostępne dwa fortepiany.

           Pani mąż nadal związany jest z Universität Mozarteum w Salzburgu.
           - Owszem, jest asystentem naszego Profesora Pawła Giliłowa i regularnie jeździ do Salzburga, gdzie prowadzi zajęcia ze studentami, ale mieszkamy od tego roku w Warszawie. Dla mnie jest to duże ułatwienie, ponieważ już trzeci rok prowadzę działalność pedagogiczną, wykładając w Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. Łatwiej mi podróżować z Warszawy do Łodzi niż z Salzburga do Łodzi - tak było, kiedy rozpoczynałam pracę.

           Wracając jeszcze do czasów Pani nauki gry na fortepianie, trzeba stwierdzić, że miała Pani szczęście do świetnych pedagogów.
           - W Krakowie, do 15-tego roku życia, uczyła mnie Pani Olga Łazarska. Później trafiłam do klasy prof. Piotra Palecznego, u którego ukończyłam studia licencjackie w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Na studia magisterskie i podyplomowe wyjechałam do prof. Pawła Giliłowa do Salzburga.

           Od najmłodszych lat uczestniczyła Pani w konkursach muzycznych i atmosfera rywalizacji konkursowej jest Pani dobrze znana. Jeszcze może Pani startować w konkursach, bo przecież nie ukończyła Pani 30. roku życia. Z dotychczasowych doświadczeń może Pani powiedzieć, jak przystępować do konkursów, aby jak najwięcej się nauczyć? Wydaje mi się, że nie można jechać na konkurs wyłącznie po nagrodę.
           - Na pierwszym etapie nauki bardzo często jeździłam na konkursy, ale będąc dzieckiem, inaczej do nich podchodziłam. Z biegiem lat, kiedy nabrałam doświadczenia i zaczęłam inaczej myśleć zarówno o życiu jak i o graniu, to konkursy przestały być dla mnie przyjemnością. Od kilku lat przestałam na nie jeździć, ponieważ to zdecydowanie nie jest moja droga. Konkursy bardzo się zmieniły. Moim zdaniem zostanie laureatem niekoniecznie przekłada się dzisiaj na wszechstronne umiejętności występujących pianistów. Często o przyznaniu nagrody decydują inne czynniki. Dla mnie udział w konkursie wiązał się zawsze z ogromnym stresem. Muzyka to jest całe moje życie i czasem patrząc na to wszystko, było mi po prostu bardzo przykro.
           Wiele osób jeździ na konkursy bez większych obciążeń, myśląc kategoriami biorących udział w loterii - może się uda, a może nie. Ja, niestety, nie potrafiłam myśleć o nich w ten sposób. W pewnym momencie zrozumiałam, że to po prostu nie jest moja droga i będę starać się zajmować czymś, co jest mi bliższe i w moim odczuciu jest esencją zawodu artysty – komunikowaniem się z publicznością i dzieleniem się z nimi moimi emocjami i interpretacjami podczas koncertów.

           Tym bardziej, że ma Pani na swoim koncie wystarczającą ilość sukcesów konkursowych i na brak propozycji koncertowych nie może Pani narzekać, jest Pani znaną i cenioną pianistką.
           - Bardzo dziękuję, cieszy mnie to, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat moja kariera wciąż się rozwija i że ciągle idę do przodu, gram koncerty, mam różne propozycje i wszystko toczy się w sposób naturalny.

           Koncertów będzie coraz więcej, bo jak już wspominałyśmy, od niedawna występujecie wspólnie z mężem Ilyą Maximovem i coraz częściej jesteście proszeni o zagranie w duecie.
           - Mam nadzieję, że tych koncertów będzie przybywać, bo jest to niesamowita przyjemność i mam na myśli nie tylko muzyczną stronę, ale także wspólne podróżowanie i przeżywanie koncertów. Jest z kim podzielić się szczęściem po udanym występie.

           W dzisiejszych czasach pianiści, tak jak wszyscy muzycy, muszą nie tylko znakomicie grać, ale również mieć bardzo duży repertuar i wykonywać wszystko, o co proszą organizatorzy koncertów. Pomimo to każdy ma swoją ulubioną, bliższą sercu muzykę. Pani także z pewnością także ma takie utwory.
           - Trudno mi będzie na to odpowiedzieć, bo jak pomyślę o utworach, które wykonuję podczas recitali czy w czasie koncertów z towarzyszeniem orkiestr, to ciężko jest mi wybrać ulubione utwory, czy kompozytorów. Ale ma pani rację, każdy artysta ma kogoś, kto jest bliższy sercu i w moim przypadku jest to Robert Schumann. Jego muzyka jest bardzo szczególna, osobista i niesłychanie emocjonalna. W mojej grze również bardzo dużo operuję emocjami, wkładam w to całe swoje serce, stąd pewnie Robert Schumann i jego muzyka są tak bliskie.

          Niedawno słuchałam płyty zatytułowanej „Chopin, Schumann, Bacewicz” i pomyślałam wtedy, że interpretacja Kreisleriany op. 16 Roberta Schumanna jest bardzo osobista, a przez to piękna i interesująca.
           - Bardzo dziękuję. Dobrze czuję się również wykonując utwory fortepianowe polskich kompozytorów XX wieku. W ubiegłym stuleciu powstało bardzo dużo wspaniałych dzieł, które nie są popularyzowane i rzadko goszczą na estradach koncertowych. Jest to dla mnie niezrozumiałe i bardzo bym chciała, żeby ta muzyka była częściej wykonywana. Staram się kolejne nowe utwory włączać do swojego repertuaru i grać je nie tylko w Polsce, ale także za granicą. Stąd II Sonata Grażyny Bacewicz na mojej pierwszej płycie, Sonata Witolda Lutosławskiego, którą ostatnio często wykonuję i na temat której pisałam doktorat na Akademii Muzycznej w Łodzi.

           Nie przypominam sobie koncertu w Pani wykonaniu w Filharmonii Podkarpackiej.
           - Niestety, nie występowałam jeszcze w Filharmonii Podkarpackiej, a zawsze bardzo chciałam, ponieważ moja mama pochodzi z Rzeszowa i spędziła tutaj całe swoje dzieciństwo i lata młodzieńcze. Wyjechała do Krakowa dopiero na studia.
          Bardzo się cieszę z zaproszenia Massimiliano Caldiego, z którym dobrze się znamy i kilkakrotnie razem występowaliśmy. Pierwszy koncert zagraliśmy wspólnie, kiedy miałam dwanaście lat.

           Może za jakiś czas znowu Pani wystąpi w Rzeszowie z koncertem, a może wcześniej zagracie wspólnie z mężem?
           - Byłoby wspaniale, ponieważ darzę to miasto szczególnym sentymentem – tutaj dużą część życia spędzili moi dziadkowie i urodziła się moja mama. Będzie to dla mnie szczególny wieczór. Bardzo pani dziękuję za rozmowę i mam nadzieję na ponowne spotkanie wkrótce.

Z panią Julią Kociuban rozmawiała Zofia Stopińska 15 listopada 2019 roku w Rzeszowie.

MŁODZI MUZYCY SWOJEMU MIASTU - koncert w Krośnie

Muzeum Podkarpackie oraz Społeczna Szkoła Muzyczna w Krośnie

zapraszają na koncert z cyklu

MŁODZI MUZYCY SWOJEMU MIASTU

8 grudnia 2019 r., godz. 18.00

Pałac Biskupi, ul. J. Piłsudskiego 16

Wystąpią: uczniowie i pedagodzy

Społeczna Szkoła Muzyczna w Krośnie

W programie: S. Moniuszko, F. Chopin, G. Bruno,

M. Linnemann, J. Wanders

Organizatorzy:

Towarzystwo Edukacji Artystycznej w Krośnie

Społeczna Szkoła Muzyczna w Krośnie

Urząd Miasta Krosna Krosno

„Rapsodie... wieczór z muzyką klasyczną”

           Staraniem Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu 23 listopada odbył się koncert muzyki klasycznej w ramach XI Sezonu Artystycznego u Attavantich. Wykonawcami byli znakomici artyści młodego pokolenia: Renata Johnson-Wojtowicz – sopran, Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk – flet, Marcin Kasprzyk – fortepian i Michał Rot – fortepian. Mieniącą się różnorodnymi barwami, pochodzącą z różnych epok muzykę i wykonawców przybliżał publiczności pan Bogusław Pawlak.

           Wieczór rozpoczął się bardzo interesującym utworem zatytułowanym Choreae vernales (Wiosenne tańce) czeskiego kompozytora Jana Nováka, w wykonaniu Jagody Pietrusiak-Kasprzyk i Marcina Kasprzyka.
Pierwotnie, w 1977 roku, utwór został skomponowany na flet i gitarę, a wkrótce powstała wersja, której wysłuchaliśmy.
           Dzięki muzyce przenieśliśmy się prawie 50 lat wstecz, do krainy operetki i pięknie zabrzmiała w wykonaniu Renaty Johnson-Wojtowicz aria Giuditty z operetki Franza Lehara pod tym samym tytułem.
           Później wykonawcy powrócili do twórczości Jana Nováka. Marcin Kasprzyk i Michał Rot dołożyli wszelkich starań, aby na znajdującym się w Sali Lustrzanej fortepianie jak najpiękniej zabrzmiał cykl pod nazwą Rustica Musa II, zawierający osiem tańców morawskich, opracowanych przez Jana Nováka na cztery ręce.
Marcin Kasprzyk pozostał przy fortepianie i wykonał niezwykłej urody Etiudę "Un Sospiro" (Westchnienie) Franciszka Liszta.
           Kolejnym punktem programu była cudowna aria Lauretty O mio babbino caro z jednoaktowej opery Gianni Schicchi Giacomo Pucciniego, którą wykonała Renata Johnson-Wojtowicz z towarzyszeniem pianisty Michała Rota.
           Równie gorąco, jak poprzednie utwory, oklaskiwany był przez publiczność Carnival of Venice (Karnawał w Wenecji), który skomponował Giulio Briccialdi, zwany także „Paganinim fletu”. Wykonawcami byli flecistka Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk i pianista Marcin Kasprzyk.
           Później znowu słuchaliśmy przepięknej arii operowej. Tym razem była to słynna, przepiękna i zarazem popisowa dla Renaty Johnson-Wojtowicz aria Rusałki Měsičku na nebi hlubokém z opery Rusałka Antonina Dvořaka.
           Na zakończenie wykonawcy zaplanowali utwór uzasadniający tytuł koncertu: „Rapsodie... wieczór z muzyką klasyczną”, a była to Rapsodia węgierska nr 2 Franciszka Liszta w opracowaniu na cztery ręce, w wykonaniu Michała Rota i Marcina Kasprzyka.
          Brawurowe wykonanie było długo i gorąco oklaskiwane przez publiczność, pojawiły się prośby o bis i ostatecznie wieczór zakończyła jeszcze jedna aria w wykonaniu Renaty Johnson-Wojtowicz, która tego wieczoru po raz pierwszy polecała swoją nowiuteńką płytę, zatytułowaną „Ah! Mia vita!”. Kto chciał, mógł po koncercie nabyć płytę i otrzymać autograf solistki. O zawartości tego starannie nagranego i opracowanego wydawnictwa napiszę wkrótce.

            Ponieważ do tej pory skupiłam się głównie na odnotowaniu bardzo różnorodnego i ambitnego programu, chcę na zakończenie podkreślić, że wszystkie utwory zostały świetnie wykonane.
Pani Renata Johnson-Wojtowicz obdarowana została przez naturę przepięknym głosem sopranowym i zachwyciła jarosławska publiczność.
Pani Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk potwierdziła, że jest świetną flecistką.
Z zachwytem słuchałam wszystkich wykonawców, ale na szczególne uznanie, według mnie, zasłużyli pianiści, którzy nie mieli szans przyniesienia własnego instrumentu i swoje wielkie umiejętności wirtuozowskie oraz kameralne udowodnili grając na zabytkowym fortepianie, który znajduje się w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu.
            Wszyscy, którzy byli na tym wydarzeniu, z pewnością będą o nim długo pamiętać.

Listopadowy wieczór pełen wspaniałych muzycznych wrażeń

           Bardzo interesujący dla licznie zgromadzonej publiczności okazał się koncert, który odbył się 22 listopada 2019 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Na program wieczoru złożyły się: Cztery monologi antyczne Piotra Mossa, do tekstów napisanych specjalnie przez Antoniego Liberę, Pięć miniatur na fortepian Artura Malawskiego w opracowaniu na orkiestrę Piotra Mossa oraz Bolero Maurycego Ravela.Partie solowe w pierwszym z wymienionych utworów wykonała Ewa Wolak, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Bassem Akiki.

           Aby przybliżyć Państwu skomponowane w 2012 roku Cztery monologi antyczne wybrałam kilka zdań z zamieszczonego w programie tekstu napisanego przez kompozytora: „Są to cztery portrety antycznych bohaterek. Poszczególne części to Ifigenia, Medea, Klitemnestra i Hekabe. Taki, a nie inny wybór bohaterek określa naturalnie dramaturgię muzyczną. Utwór jest groźny, poważny, mroczny... Pełen gwałtownych kontrastów, bardzo ekspresyjny. Monologi zostały napisane na kontralt i orkiestrę. Obok klasycznego składu wielkiej orkiestry symfonicznej występuje tu także klawesyn i dwa saksofony (altowy i barytonowy).
Prawykonanie Czterech monologów odbyło się 9 lutego 2018 roku w Katowicach. Śpiewała Ewa Wolak, a NOSPR poprowadził Łukasz Borowicz”.
          W Rzeszowie mogliśmy także podziwiać cudowny, o niezwykłej ciemnej barwie, dużej skali, a także biegłości głos Ewy Wolak. Artystka śpiewała rewelacyjnie i trzeba także podkreślić, że bardzo dobrze grała także Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej, prowadzona przez Bassema Akiki. Publiczność długo oklaskiwała wykonawców i obecnego na koncercie pana Piotra Mossa, który był bardzo zadowolony z wykonania i przyjęcia utworu.

          Po przerwie słuchaliśmy Miniatur Artura Malawskiego, opracowanych na orkiestrę przez Piotra Mossa. Jak Artysta napisał w programie, ta muzyka Malawskiego towarzyszy mu przez całe zawodowe życie:
„Z Miniaturami na fortepian Malawskiego zetknąłem się po raz pierwszy będąc jeszcze w szkole średniej. Byłem zachwycony ich nowoczesną harmonią, nie umiałem ich jeszcze wszystkich zagrać, ale coś mnie z tym utworem związało. I kiedy trzeba było na egzamin z instrumentacji, już w wyższej szkole muzycznej, zrobić jakieś opracowania – wybrałem pierwszą z cyklu pięciu miniatur.
Było to dla mnie ogromne przeżycie, orkiestrą szkolną dyrygował Wojciech Michniewski (teraz bym napisał: „sam” Wojciech Michniewski!), moja praca się podobała i egzamin zdałem; zdaje się, że z jakąś niezłą oceną.
           Po raz drugi wróciłem do Miniatur, gdy ówczesny dyrektor Orkiestry Polskiego Radia, Stefan Rachoń (jakie to dawne czasy!), założył kameralny zespół. Zinstrumentowałem wtedy dla tego zespołu drugą miniaturę.
Po wielu już latach, a dokładnie w 2018 roku, postanowiłem zinstrumentować wszystkie miniatury na wielką orkiestrę symfoniczną i dedykować tę pracę Filharmonii Podkarpackiej, która, jak wiemy, nosi imię autora Miniatur. W ten sposób chciałem wyrazić podziękowanie Filharmonii za tyle wspaniałych wykonań mojej muzyki w Rzeszowie. To są na pewno niezapomniane chwile w mojej kompozytorskiej karierze”.
           22 listopada po raz pierwszy wysłuchaliśmy Miniatur na orkiestrę Artura Malawskiego w instrumentacji Piotra Mossa. Zabrzmiały przepięknie, stąd znowu publiczność oklaskiwała je długo i gorąco. Jestem przekonana, że nasi Filharmonicy tymi Miniaturami jeszcze nie raz podbiją serca publiczności.
          Na finał wieczoru zabrzmiał wielki przebój muzyki klasycznej Bolero Maurycego Ravela. To bardzo znany utwór i nie wymaga dłuższego komentarza. Każde dobre wykonanie Bolera nagradzane jest przez publiczność długimi brawami. Tak też było w piątkowy wieczór w Filharmonii Podkarpackiej. Prawdziwa burza oklasków trwała bardzo długo, a znakomity dyrygent Bassem Akiki (urodzony w Libanie, a wykształcony i zamieszkały w Polsce), kilkakrotnie pojawiał się przed publicznością, dziękując jej za gorące przyjęcie, a Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej za wspaniałą grę.
           Pełni wspaniałych wrażeń wychodziliśmy tego wieczoru w Filharmonii Podkarpackiej, tym bardziej, że zarówno z Piotrem Mossem, jak i Bassemem Akiki spotkamy się w Rzeszowie prawdopodobnie już w przyszłym roku kalendarzowym.

Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka - K. Penderecki i J. Williams

AB 29 XI 2019 PIĄTEK GODZ. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

STEFAN SANDERS - dyrygent

JACEK MUZYK - waltornia

W programie:

J.Williams – Ziemskie przygody E.T., Symfonia „Gwiezdne wojny”

K.Penderecki - Koncert na waltornię „Podróż zimowa”

Miłośników brzmienia waltorni jest z pewnością wielu.... Szlachetną, miękką barwę tego instrumentu doceniali już klasycy wiedeńscy, a w XIX stuleciu waltornia nierozłącznie wiązana była z romantyczną atmosferą. Echa minionych epok słychać będzie w jednoczęściowym Koncercie na waltornię Pendereckiego o podtytule „Winterraise” („Podróż zimowa” 2008, ). Nastrojowe fragmenty tego utworu przeplatają się z „nutą groteski”, a chwilami kompozycja może nawet nasuwać skojarzenia z muzyką filmową. Usłyszymy ją w drugiej części wieczoru – będą to Ziemskie przygody E.T. oraz Symfonia „Gwiezdne wojny” Williamsa – jednego z najbardziej znanych i utytułowanych amerykańskich kompozytorów muzyki filmowej nagrodzonego licznymi statuetkami „Oskara”.

Jacek Muzyk grę na rogu rozpoczął w wieku 18 lat. Po ukończeniu studiów w Akademii Muzycznej w Krakowie doskonalił swoje umiejętności w USA, najpierw w The Mannes College of Music, potem w Juilliard School of Music w Nowym Yorku, kończąc swoją edukację muzyczną w Rice University w Houston, TX.

Zawodową karierę rozpoczął jeszcze jako student w grając najpierw w Capelli Cracoviensis, następnie Sinfonii Varsovii i Polskiej Filharmonii Kameralnej. Po odbyciu studiów stypendialnych powrócił do Polski gdzie pracował kolejno w Polskiej Orkiestrze Radiowej, Filharmonii Narodowej oraz Filharmonii Krakowskiej współpracując jednocześnie z wieloma orkiestrami krajowymi (m.in. Orkiestrą Kameralną „Amadeus”, Sinfoniettą Cracovią) oraz zespołami zagranicznymi (m.in. Danish Chamber Players, Camerata Sweden, Sinfonia Helvetica, Basel Sinfonietta). W 1999 został pierwszym waltornistą Polskiej Orkiestry Festiwalowej Krystiana Zimermana, z którą odbył 42 koncerty w Europie oraz USA prezentując obydwa koncerty fortepianowe Fryderyka Chopina.

Po powrocie do USA pracował kolejno w Houston Grand Opera, Dallas Symphony, Buffalo Philharmonic Orchestra, Houston Symphony, współpracując między innymi z Chicago Symphony, Pittsburgh Symphony, Saint Louis Symphony, Saint Paul Chamber Orchestra, Los Angeles Philharmonic, głównie realizując pierwszy głos w grupie rogów w tych orkiestrach. Jest finalistą przesłuchań na stanowisko pierwszego waltornisty do najlepszych orkiestr światowych takich, jak Los Angeles Philharmonic, San Francisco Symphony, Cincinnati Orchestra, Pittsburgh Symphony, Saint Louis Symphony, Saint Paul Chamber Orchestra czy Chicago Symphony.
Jego działalność solowa oraz dydaktyczna obejmuje recitale, koncerty solowe i kursy mistrzowskie w Europie, USA, Ameryce Południowej, Chinach i Japonii.

Dokonał wielu nagrań archiwalnych solowych i orkiestrowych dla Polskiego Radia, uczestniczył w wielu nagraniach płytowych z orkiestrami polskimi i amerykańskimi oraz wydał 3 płyty solowe prezentując między innymi wszystkie koncerty Mozarta, transkrypcje 3 Suit wiolonczelowych Bacha oraz paletę utworów prezentującą róg w kombinacji brzmieniowej z innymi instrumentami. 

Stefan Sanders jest dyrygentem i obrońcą sztuki pielęgnującym kulturę artystycznej doskonałości, stałego wzrostu i entuzjastycznego zaangażowania w społecznościach, którym ma szczęście służyć. W tym roku Stefan rozpocznie swój siódmy rok na stanowisku Dyrektora Muzycznego Filharmonii w centralnym Teksasie. Rozpocznie także swój trzeci sezon jako Dyrektor Muzyczny Orkiestry Symfonicznej w Fayetteville w Karolinie Północnej i swój drugi sezon jako Dyrektor Muzyczny Filharmonii w Spartanburg. Stefan zadebiutuje w Bozeman Symphony w Montanie i Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie (Polska). W tym sezonie ponownie zaangażuje się w Narodowej Orkiestrze Symfonicznej w Hawanie (Kuba), Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie (Polska), Stockton Symphony i przez kilka tygodni jako zastępca/asystent dyrygenta w Filharmonii w Nowym Jorku.

Stefan współpracował z wieloma wybitnymi orkiestrami. W ostatnim czasie był gościnnym dyrygentem m.in. w Filharmonii w Naples, Orkiestrze w Sarasocie, Filharmonii w Rochester, Virginia Symphony, Stockton Symphony, San Antonio Symphony, Filharmonii w Buffalo, Orkiestrze Symfonicznej w Austin, Operze w Austin, Orquesta Sinfónica Nacional de Cuba, Orquesta Sinfónica de Guayaquil (Ekwador), Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej (Polska), Symphorii (Syracuse, Nowy Jork) oraz Round Top International Festival Institute. Stefan współpracował z szeregiem gościnnych artystów takich jak znany skrzypek Gil Shaham, wirtuoz gry na elektrycznej gitarze basowej Victor Wooten, pianista i pedagog Anton Nel, artysta występujący na Broadwayu i jeden z aktorów grających główne role w „Kronikach Seinfelda” – Jason Alexander, zespoły The B-52s, Pink Martini, Vanessa Williams i wielu innych.

Stefan związał się niedawno na cztery lata z Orkiestrą Filharmonii w Buffalo. W 2014 r. wybrano go na Zastępcę Dyrygenta, a w 2016 r. awansował na Dyrygenta-rezydenta. Z Orkiestrą Filharmonii w Buffalo Stefan poprowadził ponad 200 występów we wszystkich cyklach orkiestry. Warto zauważyć, że Stefan rozpoczął swoją karierę zawodową jako członek sekcji puzonu w Orkiestrze Filharmonii w Buffalo, gdzie grał od 1999 r. do 2007 r. zanim poświęcił się dyrygenturze na pełen etat. Ostatnio dobiegła końca również jego roczna funkcja Głównego Dyrygenta na festiwalu muzycznym w Hot Springs (Arkansas). Stefan był także dyrygentem występującym na Krajowym Przeglądzie Dyrygentów Bruno Waltera organizowanym przez Ligę Amerykańskich Orkiestr. Prestiżowy pokaz dyrygentów miał na celu zaprezentować utalentowanych młodych dyrygentów przygotowanych do pełnienia funkcji dyrektora muzycznego w amerykańskich orkiestrach. Jego gospodarzami był Giancarlo Guerrero oraz Nashville Symphony.

Zanim został dyrygentem, Stefan był znanym na całym świecie puzonistą występującym jako solista w Ameryce Północnej, Azji i Europie. Jego wykonanie „Koncertu na puzon basowy i orkiestrę” Erica Ewazena z Filharmonią Czeską można usłyszeć na płycie wydanej przez Albany Records. Jako puzonista Stefan wystąpił z takimi orkiestrami jak Filharmonia w Nowym Jorku, Orkiestra Symfoniczna w Seattle, Orkiestra na Florydzie, a także w „Pierścieniu Nibelunga” Wagnera w wykonaniu Opery w Seattle.

Stefan był absolwentem na stypendium na Amerykańskiej Akademii Dyrygentury w Aspen pod kierunkiem mistrzów Roberta Spano, Larry’ego Rachleffa i Hugha Wolffa. Ukończył Juilliard School, Uniwersytet Teksasu w Austin oraz Interlochen Arts Academy.

 

Filharmonia Podkarpacka - „Podróż zimowa”, "Ziemskie przygody" i „Gwiezdne wojny”

AB 29 XI 2019 PIĄTEK GODZ. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

STEFAN SANDERS - dyrygent

JACEK MUZYK - waltornia

W programie:

J.Williams – Ziemskie przygody E.T., Symfonia „Gwiezdne wojny”

K.Penderecki - Koncert na waltornię „Podróż zimowa”

Miłośników brzmienia waltorni jest z pewnością wielu.... Szlachetną, miękką barwę tego instrumentu doceniali już klasycy wiedeńscy, a w XIX stuleciu waltornia nierozłącznie wiązana była z romantyczną atmosferą. Echa minionych epok słychać będzie w jednoczęściowym Koncercie na waltornię Pendereckiego o podtytule „Winterraise” („Podróż zimowa” 2008, ). Nastrojowe fragmenty tego utworu przeplatają się z „nutą groteski”, a chwilami kompozycja może nawet nasuwać skojarzenia z muzyką filmową. Usłyszymy ją w drugiej części wieczoru – będą to Ziemskie przygody E.T. oraz Symfonia „Gwiezdne wojny” Williamsa – jednego z najbardziej znanych i utytułowanych amerykańskich kompozytorów muzyki filmowej nagrodzonego licznymi statuetkami „Oskara”.

Zachwycajaca "PATMOS. MUSIC FOR ORGAN & PERCUSSION"

           Od wakacji, jak tylko mam chwilę czasu najczęściej wkładam, do odtwarzacza krążek zatytułowany PATMOS. MUSIC FOR ORGAN & PERCUSSION w wykonaniu dwóch znakomitych muzyków: organisty Bartosza Jakubczaka i perkusisty Miłosza Pękali. Uczestnicy Mistrzowskich Warsztatów Perkusyjnych, które odbędą się 28 i 29 listopada w Sanoku, spotkają się z dr hab. Miłoszem Pękalą, stąd wcześniej będziemy Państwu polecać ten krążek wspólnie z drugim z wykonawców, dr hab. Bartoszem Jakubczakiem.

           Urodził się Pan w przepięknym Sanoku, a później przez kilkanaście lat mieszkał Pan w Rzeszowie, skąd pochodzi pan Miłosz Pękala. Teraz mieszkacie w Warszawie i pracujecie w jednej uczelni.
           - To prawda, pochodzimy z Podkarpacie i pracujemy w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, gdzie Miłosz ma swoją klasę perkusji, a ja klasę organów.
Pomysł nagrania tej płyty rodził się dosyć długo w mojej głowie, ale od dawna chciałem nagrać taką płytę, której nie ma na rynku fonograficznym w Polsce.
           Bardzo chciałem nagrać tę płytę z Miłoszem i cieszę się, że zgodził się zrealizować ze mną ten projekt. Dzięki przychylności władz UMFC mogliśmy wydać płytę w Chopin University Press.Jego nakładem ukazują się nie tylko płyty, ale także książki i nuty. Jest to bardzo ważny nurt działalności naszej uczelni.

           Należy podkreślić, że przygotowanie tej płyty było przede wszystkim dla wykonawców wielkim wyzwaniem.
           - Owszem, bo repertuar nie jest łatwy. Jak już powiedziałem, nikt jeszcze w Polsce tych utworów nie nagrał, a jeden z nich został skomponowany przez polską kompozytorkę młodego pokolenia, Aleksandrę Chmielewską, z myślą o tej płycie. Jest także planowana publikacja nutowa jednego z utworów, które znajdują się na krążku. Jest to „Psalmodia na organy, kotły i wibrafon” Marka Jasińskiego. Mamy już zgodę licencyjną spadkobierców po kompozytorze i wydawnictwo niedługo się ukaże.
          20 marca tego roku wykonaliśmy podczas koncertu repertuar znajdujący się na płycie i była to premiera tego krążka. Koncert, podobnie jak nagranie, odbyły się w Sali Koncertowej Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. To było jedyne miejsce, gdzie te nagrania mogły być zarejestrowane, bo gwarantowało nam dobry kontakt – musieliśmy się dobrze słyszeć i widzieć.

           Nagrana przez Was muzyka podoba mi się coraz bardziej, ale wymaga odpowiednich warunków. Przyznam się, że otrzymałam płytę tuż przed dłuższą podróżą samochodem i włożyłam do odtwarzacza, ale po kilku minutach zorientowałam się, że to nie jest muzyka do słuchania podczas jazdy samochodem. Tej muzyki należy słuchać w wyciszonym pomieszczeniu i dopiero wówczas można się zachwycić całą paletą barw.
           Można powiedzieć, że jest to muzyka nowa, bo dwa utwory powstały w 2007 roku, jeden w 2018 i kończąca płytę, rozbudowana pozycja Petra Ebena powstała w 1984 roku.
           - Poszukiwałem repertuaru, który prezentuje szeroki wachlarz współbrzmień przeróżnych instrumentów perkusyjnych z organami. Przed nagraniem Miłosz rozstawił wszystkie potrzebne instrumenty perkusyjne na scenie i niewiele pozostało wolnego miejsca.
           Najstarszym utworem jest Landscapes of Patmos Petra Ebena. Usłyszałem ten utwór podczas studiów w Londynie i wówczas postanowiłem, że muszę kiedyś włączyć go do swego repertuaru. Udało się to dopiero po latach. Twórczością Petra Ebena jestem zafascynowany od lat i nawet w 2004 roku w Pradze w Kościele św. Jakuba grałem czteroczęściowy cykl Laudes  w obecności Kompozytora. Było to dla mnie bardzo inspirujące spotkanie.
Landscapes of Patmos jest najbardziej klasyczną kompozycją znajdującą się na płycie. Utwór powstał na zamówienie Towarzystwa Bachowskiego w Heidelbergu z okazji 300. rocznicy urodzin Johanna Sebastiana Bacha, przypadającej w 1985 roku. Światowe prawykonanie utworu odbyło się 31 maja 1985 roku w Lutherkirche w Heidelbergu.
            Jak pani już wspomniała, mamy także dwie kompozycje z 2007 roku. Pierwszą z nich skomponował Marek Jasiński, który znany jest głównie jako twórca muzyki instrumentalno-wokalnej, najczęściej o tematyce religijnej. Jest to jednak ciągle kompozytor mało znany w Polsce. Przez wiele lat związany był z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy i w Szczecinie.
My sięgnęliśmy po Psalmodię na organy, kotły i wibrafon Marka Jasińskiego.
           Także z 2007 roku pochodzi kompozycja Thierry’ego Escaich’a Ground II na organy i perkusję. Ten utwór powstał na potrzeby Międzynarodowego Konkursu Organowego w Paryżu. Cechuje go przede wszystkim niezwykła motoryczność, stąd pod względem rytmicznym jest on niezwykle trudny i sporo czasu musieliśmy poświęcić, aby go dobrze przygotować, ale w całości jest to kapitalna kompozycja. Jestem zafascynowany twórczością Escaich’a, który aktualnie jest kompozytorem bardzo cenionym na świecie.
           Mamy jeszcze na płycie kompozycję Aleksandry Chmielewskiej Letter from faraway island z 2018 roku. Bardzo mi zależy, aby promować twórczość młodych polskich kompozytorów. Taka sama idea przyświeca wydawnictwu Chopin University Press.
          Aleksandra Chmielewska w komentarzu do płyty wspomina, że konstrukcje melodyczne w dużej mierze opierają się na pentatonicznej skali slendro, jednej z dwóch najpowszechniej stosowanych skal w muzyce gamelanowej, nie brakuje też znamiennej dla muzyki azjatyckiej repetytywności.
          Ola wspomina także, że organy są kojarzone z kulturą europejską, natomiast przeróżne instrumenty perkusyjne z kulturą Azji. Efektem spotkania tych dwóch kultur jest bardzo ciekawe zjawisko, przede wszystkim pod względem brzmienia.

           Bardzo ciekawe i różnorodne brzmienia są nie tylko w tym utworze, ale także w pozostałych.
           - Wspomniała pani, że tej płyty nie da się słuchać w samochodzie. W pełni się z tym zgadzam, ponieważ wachlarz dynamiczny brzmienia organów i perkusji jest tak szeroki, że najlepiej słucha się tych utworów, kiedy wokół panuje cisza i mamy do dyspozycji dobrą aparaturę odtwarzającą.

          Podziwiam także realizatorów nagrań tej płyty, panów Jakuba Garbacza i Michała Berezę. Myślę, że wiele zawdzięczamy panu Jakubowi Garbaczowi, który sam jest organistą i dlatego nagrania są nie tylko selektywne, ale przez cały czas proporcje pomiędzy instrumentami są znakomicie wyważone. Możliwości dynamiczne organów i instrumentów perkusyjnych są ogromne. Rola realizatora była tu bardzo ważna.
          - To prawda. Podam tylko jeden przykład. W finalnej części V Landscepes of Patmos Petra Ebena, zatytułowanej Landscape with Horses, pojawiają się dwie melodie gregoriańskie: Dies irae, dies illa (W gniewu dzień, w tę pomsty chwilę) i Victimae paschali laudes (Niech w święto radosne Paschalnej Ofiary) jako symbol walki dobra ze złem. W czasie całej części te melodie się przeplatają. Dynamika organów jest w niektórych miejscach tak potężna, że momentami góruje nad brzmieniem instrumentów perkusyjnych. Ale piękno tej płyty polega na spojrzeniu na wszelkiego rodzaju barwy i połączeniu instrumentarium perkusyjnego z organami.

           Polecamy Państwu gorąco płytę „PATMOS. MUSIC FOR ORGAN & PERCUSSION”, bo można ją bez problemu nabyć. Cieszy fakt, że płyta ma także podkarpacki rodowód, ponieważ wykonawcy z tego pięknego regionu pochodzą.
           - Zarówno władze uczelni, jak i wydawnictwo dbają o to, żeby dystrybucja wszystkich produktów, które powstają i wydawane są przez Chopin University Press, UMFC, była kierowana do szerokiego kręgu odbiorców. Jest to nasza wizytówka, nasze wspólne dobro.
           Mamy wiele pomysłów i planów, ale za wcześnie, aby o nich mówić. Aktualnie sporo czasu zajmuje nam praca pedagogiczna. Budujemy swoje klasy, mamy już samodzielnych studentów i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Obaj mamy plany koncertowe, a Miłosz nieprzerwanie koncertuje m. in. w duecie perkusyjnym "Pękala Kordylasińska Pękala" i w kwartecie "Kwadrofonik".

           Na zakończenie chcę jeszcze zamieścić dwa krótkie cytaty z okładki płyty, świadczące o Waszej harmonijnej i konstruktywnej współpracy.
„Wrażliwość na brzmienie oraz niesamowita kreatywność Miłosza sprawiły, że kolorowy świat dźwięków organów i perkusji okazał się jeszcze bardziej intrygujący i fascynujący” – Bartosz Jakubczak.
„Bartek jest wykonawcą, który rozumie, że współtworzenie sztuki wymaga patrzenia w jednym kierunku, a nie tylko na siebie nawzajem” – Miłosz Pękala.

Z dr hab. Bartoszem Jakubczakiem Zofia Stopińska rozmawiała w październiku 2019 roku w Rzeszowie.

"Co nam zostało z tych lat" - koncert Rzeszowskiego Teatru Muzycznego Olimpia

W wieczór andrzejkowy zapraszamy na koncert Rzeszowskiego Teatru Muzycznego Olimpia - "Co nam zostało z tych lat".

30.11.2019, Sobota, godz. 18.00 / sala koncertowa Wydział Muzyki UR

Nastrojowe, pełne uroku piosenki z okresu międzywojennego i powojennego, słowem - wspomnienia, które "wiodą nas w krainę cudnych snów w te jasne, złote dni".

Wystąpią: zespół wokalno-aktorski oraz kwartet fortepianowy "Team for Voices"

Bilety w cenie 35zł (do 16.11.2019) oraz 45 zł (od 16.11.2019) można już kupić na platformie Ekobilet, a od środy, 25 września także w Estradzie Rzeszowskiej.

Filharmonia Podkarpacka - Moss, Malawski, Ravel

AB 22 XI 2019 PIĄTEK GODZ. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

BASSEM AKIKI – dyrygent

EWA WOLAK - mezzosopran

W programie:

P. Moss – Cztery monologi antyczne

A. Malawski/ P. Moss – Pięć miniatur

M. Ravel – Bolero

W roku jubileuszu 50 – lecia pracy twórczej Piotra Mossa – jednego z najwybitniejszych polskich kompozytorów współczesnych związanego z Paryżem, przypomniane zostaną Cztery monologi antyczne (2012) napisane do tekstów A. Libery. Kompozycja - jak wyjaśnia kompozytor - jest portretem czterech antycznych bohaterek. Poszczególne części utworu to: Ifigenia, Medea, Klitemnestra i Hekabe. Usłyszymy również „Pięć miniatur” Malawskiego – kompozytora rodem z Przemyśla – patrona Filharmonii Podkarpackiej, w opracowaniu na orkiestrę Mossa. I na koniec Bolero (1928) Ravela, czyli wielkie „crescendo na orkiestrę”, które począwszy od wybijanego przez werbel rytmu i delikatnego dźwięku fletu doprowadza do potężnej, olśniewającej blaskiem instrumentacji kulminacji dzieła.

Bassem Akiki - dyrygent

Libańsko-polski dyrygent, dyrektor artystyczny Festiwalu Noworocznego NFM we Wrocławiu. Współpracuje z wieloma orkiestrami, festiwalami i teatrami muzycznymi, m.in. z Théâtre de La Monnaie, Philharmonie de Paris, Féstival d’Aix-en-Provence, Chamber Orchestra of Philadelphia, Teatrem Wielkim – Operą Narodową w Warszawie i Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia. Był nominowany do International Opera Awards, w 2018 r. zdobył Teatralną Nagrodę Muzyczną im. Jana Kiepury dla najlepszego dyrygenta. Był dyrektorem artystycznym Opery Śląskiej w Bytomiu.

Bassem Akiki studiował w High National Conservatory of Music oraz Lebanese University w Bejrucie. Ukończył dyrygenturę chóralną na Akademii Muzycznej w Krakowie oraz dyrygenturę symfoniczną i operową na Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu. Uzyskał tytuł doktora na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Poza dyrygenturą Bassem Akiki interesuje się wzajemnym oddziaływaniem muzyki Wschodu i Zachodu – prowadził na ten temat wykłady na Philipps-Universität Marburg. Prowadził także kursy mistrzowskie, m.in. w Queen Elisabeth Music Chapel w Waterloo, Akademii Operowej przy La Monnaie w Brukseli i w Swarthmore College (USA).

Artysta zadebiutował Traviatą G. Verdiego w Operze Wrocławskiej w 2007 roku, gdzie do 2013 r. pełnił funkcję dyrygenta. Dotychczas poprowadził wykonania takich dzieł, jak: Czarodziejski flet i Don Giovanni W.A. Mozarta, Carmen G. Bizeta, NabuccoTraviata, Rigoletto, Giovanna d’ArcoFalstaff G. Verdiego, Kobieta bez cienia R. Straussa, Opowieści Hoffmanna J. Offenbacha, Romeo i Julia Ch. Gounoda, Turandot, Madame Butterfly, Tosca i Cyganeria G. Pucciniego, Borys GodunowM. Musorgskiego, Ognisty Anioł S. Prokofiewa, To Be Sung P. Dusapina czy Powder Her Face T. Adesa. W 2013 r. zadebiutował w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, realizując Nabucco G. Verdiego; dyrygował tam również Jolantą P. Czajkowskiego i Zamkiem Sinobrodego B. Bartóka. Artysta poprowadził prawykonania wielu kompozycji współczesnych, takich jak opera Slow Man N. Lensa i J.M. Coetzeego, Medúlla z muzyką Björk, Orfeo and Majnun czy opery Frankenstein Marka Grey’a oraz muzyki współczesnych kompozytorów jak Pascal Dusapin, Peter Eotvos, Paweł Mykietyn czy Krzysztof Penderecki.

EWA WOLAK - kontralt

Artystka obdarzona głosem o niezwykłej ciemnej barwie, dużej skali,  a także biegłości, co umożliwia jej wykonywanie bardzo różnorodnego repertuaru - od muzyki dawnej przez Rossiniego, Verdiego, Wagnera po muzykę współczesną.

Absolwentka krakowskiej Akademii Muzycznej (dyplom z wyróżnieniem).

Jako stypendystka DAAD ukończyła z wyróżnieniem studia podyplomowe oraz  operowe w Hochschule für Musik w Karlsruhe. Jest laureatką renomowanych konkursów wokalnych,  m.in. w Atenach (Grand Prix Maria Callas),‘s- Hertogenbosch (Holandia). Brała udział w licznych festiwalach (Warszawa, Wrocław, Wiedeń, Berlin, Paryż i in.).

Współpracuje m.in. z Deutsche Oper i Komische Oper w Berlinie, Nationaltheater Mannheim, Badisches Staatstheater Karlsruhe, operami w Helsinkach, Malmö, Montpellier, Tuluzie i Trieście oraz  Theater an der Wien.

Do jej licznych partii operowych należą: Dalila (Samson i Dalila), Carmen, Fidès (Prorok), Fryka i Erda (Pierścień Nibelunga), Ulryka (Bal maskowy), Quickly (Falstaff), Olga (Eugeniusz Oniegin), Izabela (Włoszka w Algierze), Ratmir  (Rusłan i Ludmiła). Jest także odtwórczynią czołowych partii w operach Händla. Stale koncertuje m.in.z takimi zespołami, jak Orkiestra NOSPR, Filharmonia Narodowa,Sinfonia Varsovia, Musikverein Wien, Münchner Philharmoniker, Kölner Philharmoniker, Concertgebouw Orchestra Amsterdam , Mozarteumorchester  Salzburg, Orchestre Philharmonique de Radio France, Deutsche Händel- Solisten, Combattimento Consort Amsterdam i wiele innych.

Za swoje osiągnięcia  artystyczne  została uhonorowana Europejską Nagrodą  Kultury. W 2011 artystce nadano prestiżowy tytuł opery niemieckiej - Kammersängerin.

Od 2003 roku  prowadzi klasę wokalną w krakowskiej Akademii Muzycznej. Od 2016 jest profesorem renomowanej Hochschule für Musik Hanns Eisler w Berlinie.

„Verbum nobile’ – premiera akademicka w Operze Śląskiej w Bytomiu

           Trzy spektakle opery „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki, które odbyły się 16, 17 i 21 listopada2019r, w Operze Śląskiej w Bytomiu, zostały przygotowane we współpracy z Wydziałem Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej w Katowicach.
Przed rozpoczęciem spektaklu padło wiele ciepłych słów.
          Pan Łukasz Goik, Dyrektor Opery Śląskiej witając zgromadzoną publiczność przed spektaklem premierowym 16 listopada podkreślił, że „współpraca Opery Śląskiej i Akademii Muzycznej trwa już od dawna, ale od ubiegłego sezonu nabrała ona innego wymiaru. Akademia Muzyczne jest bowiem współproducentem tych spektakli. Wspólnie wybierane są pozycje repertuarowe, realizatorzy spektaklu i młodzież, która wystąpi na scenie. Sezon artystyczne 2019/2020 to czas trzech łączących się ze sobą trzech wielkich jubileuszy: 90-lecia powstania Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, 75-lecia istnienia Opery Śląskiej w Bytomiu oraz 200-lecia urodzin Stanisława Moniuszki, wybitnego polskiego kompozytora”.
           Pani prof. Ewa Biegas, Dziekan Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Katowicach dziękowała Dyrektorowi Opery Śląskiej panu Łukaszowi Goikowi za współpracę z Akademią Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. JM Rektorowi prof. dr hab. Władysławowi Szymańskiemu, dziękowała za obdarowanie pedagogów i studentów Wydziału Wokalno-Aktorskiego dużym zaufaniem w to, że w ciągu sześciu tygodni pracy potrafią pracować jak profesjonalny teatr operowy i przygotować premierę spektaklu operowego. Podkreślała, że występują na scenie Opery Śląskiej studenci nie tylko najwyższych lat, ale również roku pierwszego i drugiego, co jest ogromnym sukcesem”.
            Rektor AM w Katowicach prof. Władysław Szymański podkreślał jak ważny jest debiut młodego śpiewaka na scenie operowej, bowiem pierwszy spektakl pamięta się do końce życia. Szczególnie ważny jest on na deskach Opery Śląskiej, gdzie występowali najznakomitsi śpiewacy naszych czasów, którzy budowali siłę i potęgę polskiej wokalistyki powojennej. Prosił także, aby przyjąć młodych wykonawców życzliwie.

           Premiera Akademicka „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki została przygotowana przez: znakomitego Henryka Konwińskiego (reżyseria, inscenizacja i choreografia),
spektaklem dyrygował sprawujący kierownictwo muzyczne Tomasz Tokarczyk,
Chór Akademii Muzycznej przygotowała Krystyna Krzyżanowska-Łoboda
W głównych partiach solowych wystąpili:
Serwacy – Jakub Szmidt,
Zuzia – Karolina Podolak,
Stanisław - Dawid Czerwiński
Marcin – Patryk Wyborski
Bartłomiej – Jakub Borgiel
Grała Orkiestra Opery Śląskiej w Bytomiu

           Spektakl udał nadzwyczajnie. Młodych solistów gorącymi brawami nagrodzili melomani i koledzy z uczelni. Mnie także spektakl bardzo się podobał, a moją szczególną uwagę zwrócili: Jakub Szmidt, Karolina Podolak i Dawid Czerwiński, którzy popisali się nie tylko pięknymi głosami, ale także dojrzałą grą aktorską.
Po spektaklu miałam okazję zarejestrować krótkie rozmowy z wymienionymi młodymi artystami.

           Z serdecznymi gratulacjami zwracam się do pani Karoliny Podolak, która była znakomita w roli Zuzi.
           - Mam nadzieję, że rozmowa w języku polskim przebiegnie sprawnie, bo posługuję się wyłącznie nim od października, ale nie mam większych kłopotów.

           Musi Pani jednak dość dobrze znać język polski, ponieważ podczas spektaklu nawet przez chwilę nie pomyślałam, że do niedawna przebywała Pani za granicą.
           - Do tej pory mieszkałam i uczyłam się w Toronto w Kanadzie, gdzie zamieszkali moi rodzice, którzy są Polakami. Przyjechałam do Polski specjalnie na studia magisterskie w Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie prof. Ewy Biegas.

            Rola Zuzi nie jest łatwa zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim.
            - Przygotowania do wykonania tej partii rozpoczęłam od słuchania nagrań i wtedy wszystko wydawało mi się łatwe. Jak zaczęłam nad nią pracować przekonałam się, że są także trudniejsze momenty w tej partii, ale jest to w sumie wspaniała rola i bardzo się cieszę, że mogłam ją zaśpiewać.
            Wielkim przeżyciem był fakt, że mogłam wystąpić w profesjonalnym teatrze operowym, pracować ze wspaniałymi doświadczonymi artystami jak reżyser Henryk Konwiński, czy dyrygent Tomasz Tokarczyk. Bardzo dużo się nauczyłam w krótkim czasie.

           W Kanadzie studiowała Pani śpiew?
           - Ukończyłam studia dziennikarskie i pracowałam w radiu, ale prywatnie uczyłam się przez kilka lat śpiewu i to przygotowanie było na tyle solidne, że mogę w Polsce studiować w Akademii Muzycznej. Cieszę się bardzo z tego występu i mam nadzieję, że będę mogła brać udział w następnych spektaklach i koncertach.

           Z pewnością zostanie Pani śpiewaczką.
           - Mam nadzieję, że tak będzie. Marzę o tym.

            Życzę Pani tego z całego serca i mam nadzieję, że będę mogła często Panią oklaskiwać.
            - Dziękuję za ciepłe słowa i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy

            Jest mi ogromnie miło, że mogę rozmawiać z panem Jakubem Szmidtem, którego podziwiałam i oklaskiwałam w roli Serwacego. Myślę, że nie jest łatwo młodemu śpiewakowi kreować postać starszego pana.
            - Ma pani rację, tym bardziej, że jako Serwacy mam już dojrzałą córkę. Trzeba się do takiej roli przygotować i ja pracowałem nawet w domu. Non stop moja wyobraźnia pracowała. Najwięcej zawdzięczam wspaniałemu reżyserowi, który od początku do końca kierował mną tak jak trzeba. Jestem za to mistrzowi Henrykowi Konwińskiemu bardzo wdzięczny. Trudności było dużo, ale mam nadzieję, że udało się je pokonać.

            Na jakim etapie edukacji jest Pan aktualnie?
           - W tej chwili jestem na trzecim roku, czyli przymierzam się w tym roku akademickim do ukończenia studiów licencjackich. Mam szczęście studiować u wspaniałego pedagoga ks. prof. Pawła Sobierajskiego. Wiele mu zawdzięczam i dzięki niemu mogłem wystąpić w tym spektaklu, a polegało to nie tylko na przygotowaniu wokalnym, ale także na wsparciu psychicznym, które jest bardzo ważne.

            Po raz pierwszy uczestniczy Pan w spektaklu operowym?
            - Tak, to mój debiut.

            Trochę szkoda, że odbędą się tylko trzy akademickie spektakle „Verbum nobile”, bo jesteście wspaniale przygotowani.
            - Cieszę się z gorącego przyjęcia publiczności, a o nasze przygotowanie zadbali znakomici znawcy sztuki operowej.

             Witam serdecznie pana Dawida Czerwińskiego, czyli Stanisława w operze „Verbum nobile”. Jednoaktówki są często niedoceniane, a Pana słuchało się dzisiaj z wielką przyjemnością, bo odnosiłam wrażenie, że ta partia nie sprawiała Panu żadnych problemów.
            - Nie jest to do końca prawda, Moniuszko jest bardzo wymagający i każdy dźwięk musi być dokładnie dopracowany, wszystko musi być perfekcyjne. Nie jest to wcale takie proste. Polski kompozytor, polska muzyka, mu jesteśmy Polakami, ale nawet nad dobrym przygotowaniem jednoaktówki trzeba solidnie popracować. Tym bardziej, że to był mój debiut na profesjonalnej scenie i po raz pierwszy wystąpiłem z orkiestrą. Jest to dla mnie duże doświadczenie i ogromna przyjemność dla tak dużej publiczności na deskach wspaniałej Opery Śląskiej, a do tego podczas premiery. Jestem szczęśliwy.

            W sumie odbędą się trzy akademickie spektakle „Verbum nobile”, a Pan jest przewidziany tylko w jednym.
            - Tak, ponieważ w każdym spektaklu kto inny śpiewa partię Stanisława.

            Wszystko przed Panem, bo niedawno rozpoczął Pan studia.
            - Tak, bo jestem na drugim roku studiów licencjackich i jeszcze dużo nauki przede mną pod kierunkiem ks. prof. Pawła Sobierajskiego.

            Gratuluję udanego debiutu i życzę powodzenia w następnych spektaklach oraz koncertach.
            - Dziękuję bardzo.

             Kilku moich przyjaciół z którymi spotykam się najczęściej w Operze Śląskiej, witając się ze mną przed akademicką premierą „Verbum nobile” wyraziło zdziwienie pytając: „...chciało ci się jechać tak daleko na jednoaktówkę w wykonaniu studentów?”. Przyznam się, że nie wiedziałam co mam powiedzieć.
             Po spektaklu utwierdziłam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłam wybierając się 16 listopada na premierę opery „Verbum nobile” Stanisława Moniuszki do Opery Śląskiej, a rozwój utalentowanych studentów z którymi mogłam zamienić kilka zdań będę pilnie obserwować. Są utalentowani, pracowici i pełni zapału. Życzę im dużo szczęścia.

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS