Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Wiem, że czekają mnie pracowite i piękne chwile

W listopadzie ubiegłego roku odbył się koncert w rzeszowskim Ratuszu w ramach Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Musica Galiciana”, podczas którego szczególnie zachwycił mnie niezwykłej urody głos sopranowy Justyny Bluj – studentki ostatniego roku studiów magisterskich w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie dr hab. Olgi Popowicz.
Nie było wówczas czasu na dłuższą rozmowę i dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy pani Olga Popowicz zaproponowała występy swoich studentek na Podkarpaciu i wspaniałe koncerty zatytułowane „Arie i duety operowe” odbyły się 22 kwietnia na Zamku Kazimierzowskim i 23 kwietnia w Sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej. Z towarzyszeniem pianistki Dominiki Peszko wystąpiły sopranistki: Paulina Bielarczyk, Justyna Bluj, Mariana Poltorak i mezzosopranistka Agata Rumińska.
Rozmowa z Justyną Bluj została zarejestrowana po koncercie w Filharmonii Podkarpackiej.

        Zofia Stopińska: Rozmawiamy po wspaniale przyjętym przez publiczność koncercie w Rzeszowie, słyszałam, że równie entuzjastycznie został przyjęty wczoraj Wasz występ w Przemyślu. To Pani rodzinne miasto, w którym rozpoczęła Pani swą przygodę z muzyką.
        Justyna Bluj: Tak, wszystko zaczęło się w Przemyślu. Muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat, już w szkole podstawowej tańczyłam w zespole ludowym i śpiewałam w różnych chórach. Jeden z nich prowadziła Pani Prof. Olga Popowicz, która zachęciła mnie do nauki śpiewu solowego.
Nigdy nie myślałam o tym, żeby zostać śpiewaczką i występować z repertuarem operowym. Miałam koleżanki i kolegów, którzy uczyli się w mojej szkole, a po południu uczęszczali na zajęcia w szkole muzycznej. Łącząc dwie szkoły, cały dzień poświęcali na naukę. Sądziłam, że to nie jest dla mnie.
W podjęciu decyzji pomogła mi rozmowa z moją przyjaciółką, która była studentką Akademii Muzycznej, przekonały mnie jej jakże proste słowa: „Spróbuj, jak ci się nie spodoba, to zawsze możesz zrezygnować”. Było już po egzaminach wstępnych do Państwowej Szkoły Muzycznej w Przemyślu, ale okazało się, że we wrześniu był jeszcze dodatkowy nabór na wydział wokalny, więc postanowiłam przystąpić do egzaminu. I tak w 2009 roku rozpoczęłam naukę w Państwowej Szkole Muzycznej w Przemyślu w klasie śpiewu prof. Olgi Popowicz. Zaraz po ukończeniu szkoły i zdaniu matury zdecydowałam się przystąpić do egzaminów w Akademiach Muzycznych zarówno w Warszawie jak i Krakowie.

        Pewnie pod kierunkiem pani Olgi Popowicz przygotowywała się Pani do tych egzaminów.
        - Tak, wspólnie opracowałyśmy utwory, z którymi pojechałam na swój pierwszy egzamin do Warszawy. W pierwszych etapach wykonałam przygotowane utwory i teksty literackie, a w następnym, gdy znalazłam się przed komisją egzaminacyjną, po krótkiej rozmowie otrzymałam dość wymagające zadanie, bo musiałam się przeistoczyć w XIII-wieczną królewnę i stworzyć scenkę połączoną z tańcem współczesnym.
Pomyślałam, że wykonam to zadanie i najwyżej na tym zakończy się moja muzyczna przygoda. Ku mojemu zaskoczeniu przeszłam przez wszystkie etapy i zostałam przyjęta.
Tydzień później zdawałam egzaminy wstępne w Krakowie i bardzo się ucieszyłam, gdy kolejny raz znalazłam swoje nazwisko na liście przyjętych. W tamtym momencie uważałam, że jeśli człowiek ma talent i będzie pracować, to w każdym mieście będzie w stanie się rozwijać. Zostałam studentką Akademii Muzycznej w Krakowie.

        Brała Pani udział w konkursach muzycznych, kursach i warsztatach pod kierunkiem znakomitych śpiewaków polskich i zagranicznych.
        - Tak, zgadza się. Chciałabym powiedzieć, że do niedawna cała moja praca nad rozwojem umiejętności wokalnych była serią przypadków. Owszem, uczestniczyłam w konkursach będąc jeszcze uczennicą szkoły średniej, ale nie nastawiałam się na wielkie sukcesy w dziedzinie śpiewu klasycznego. Pierwszym moim konkursem były Przesłuchania Makroregionalne a później Ogólnopolskie, organizowane przez Centrum Edukacji Artystycznej, na których udało mi się zostać laureatką i zdobyć I miejsce. Przeżyłam wtedy ogromny szok.
W 2013 roku pojechałam na IX Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Ludomira Różyckiego - wygrałam go. Słuchając wypowiedzi wielkich osobistości, które zasiadały w jury – takich jak pani Urszula Kryger i maestro Wiesław Ochman, zrozumiałam, że skoro tak wielcy artyści mówią dobrze o moim śpiewaniu, to wszystko idzie w odpowiednim kierunku i trzeba nadal kontynuować studia.

        W jaki sposób trafiła Pani do Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, bo to było bardzo ważne w Pani rozwoju artystycznym.
        - To był przełomowy moment w moim rozwoju, bo kończąc licencjat, straciłam zapał do dalszej pracy i nauki. Wydawało mi się, że nie osiągam oczekiwanych efektów i chociaż mówiono mi, że wszystko idzie w dobrym kierunku, to traciłam nadzieję, że zostanę dobrą śpiewaczką i moje występy będą sprawiały przyjemność publiczności. W tym czasie Dominika Peszko – pianistka o niesamowitej wrażliwości i świadomości muzycznej, z którą pracuję i rozwijam się już od pięciu lat, była uczestniczką Akademii Operowej. Z Warszawy zawsze wracała z fantastycznymi wokalnymi pomysłami, które inspirowały i wzbogacały naszą współpracę. Wiedziałam, że jest to bardzo prestiżowa Akademia i postanowiłam spróbować tam swoich sił, pomimo, że przyjmowane są tam tylko jednostki.
Przystępując do przesłuchań byłam przestraszona, bo nie wiedziałam, czy uda mi się sprostać wymaganiom doświadczonych, uczących tam pedagogów. Miałam szczęście, dostałam się i wydarzenie to, było dla mnie ogromną zachętą do dalszej pracy. Mając 18 lat byłam już po maturze, o przyjęcie do Akademii Operowej starałam się mając 21 lat, a wśród zdających przeważały osoby bardziej doświadczone, w większości już absolwenci akademii muzycznych. Akademia Operowa stała się dla mnie „oknem na świat”.

        W Akademii Operowej uczą znakomici pedagodzy występujący na największych estradach świata.
        - To prawda, uczą nas znakomici pedagodzy, są to m.in.: Izabella Kłosińska, Olga Pasiecznik, Eytan Pessen czy Matthias Rexroth.
Ja pracuję głównie pod kierunkiem Eytana Pessena, który jest nie tylko wielką osobowością w świecie wokalistyki, ale także cudownym człowiekiem, który podchodzi do wszystkich z „sercem na dłoni”. Eytan Pessen posiada ogromne doświadczenie i wiedzę, a przede wszystkim jest wspaniałym profesorem śpiewu, który potrafi każdemu otworzyć umysł na to, jak można naturalnie i poprawnie śpiewać.

        Pani prof. Olga Popowicz z powodzeniem zabiega o to, aby jej studentki jak najczęściej występowały na różnego rodzaju koncertach, ale Pani brała udział także w spektaklach operowych i to na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Zawdzięcza to Pani Akademii Operowej?
        - Tak, Akademia Operowa dała mi dużo możliwości, sama obserwacja życia teatralnego, uczestnictwo w próbach czy spotkania z zawodowymi artystami dostarczają wiele doświadczeń.
W Teatrze Wielkim – Operze Narodowej zadebiutowałam w operze „Krakowiacy i Górale” J. Stefaniego w roli Góralki. Piękne, zachwycające kolorami stroje sprawiały, że chciało się je nosić.
Polecam Państwu ten spektakl, bo jest zrobiony wyśmienicie.

Nasza koleżanka z Akademii Operowej, która też jest śpiewaczką, stworzyła adaptację „Czarodziejskiego fletu” W.A. Mozarta dla dzieci. W tym spektaklu zaproponowano mi rolę I Damy, co było dla mnie wielkim wyzwaniem i oczywiście wielką radością.
Często zdarza się, że po spektaklach czy koncertach większość artystów nie potrafi „wyłączyć się” zaraz po zejściu ze sceny. Analizujemy i przeżywamy, zastanawiamy się, które arie lub ansamble wyszły dobrze, a które można było wykonać lepiej i co należy poprawić.

        Rozmawiamy w Rzeszowie, gdzie występuje Pani nie po raz pierwszy, a wczoraj śpiewała Pani w swoim mieście – Przemyślu. Jak się koncertuje w rodzinnych stronach?
        - Myślę, że trudniej. Występ w rodzinnym mieście obarczony jest większym stresem i odpowiedzialnością. Przemyślanie słyszeli mnie już nie raz, dlatego zawsze chcę zaprezentować się osobom, które przyszły na koncert na jak najwyższym poziomie i pokazać, że cały czas się rozwijam.
Na 29 kwietnia mam zaplanowany recital w Niemczech i wybieram się tam z innym nastawieniem. Wiem, że obecni na koncercie melomani usłyszą mnie pierwszy raz i sami zadecydują, czy będą dalej śledzić moje losy zawodowe.
W czasie występów w Polsce wielkim moim wsparciem są rodzice, którzy, jeśli tylko mogą, przyjeżdżają na moje koncerty, zarówno na Podkarpaciu, w Krakowie, jak i w Warszawie. Jeśli mogą, to jadą także na moje zagraniczna koncerty i to jest dla mnie cudowne.

        W tym roku kończy Pani studia w Akademii Muzycznej w Krakowie. Jakie ma Pani plany na przyszłość?
        - W dobrym dniu Pani pyta, bo dzisiaj otrzymałam informację, że zostałam przyjęta do Studia Operowego w Zurychu na sezon 2018/2019. Przede mną bardzo duże wyzwanie i mam nadzieję, że sobie poradzę. Wiem, że czekają mnie pracowite i piękne chwile.
        Uczestniczę też w spektaklu operowym „Ognisty anioł” S. Prokofiewa w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Serdecznie zapraszam na premierę, która odbędzie się 13 maja, a później wybieramy się z tym spektaklem do Francji na Festiwal Operowy Aix en Provence. Przez cały czas w moim życiu coś będzie się działo.

        Czy może Pani zdradzić kolejność tych wydarzeń?
        - Po premierze „Ognistego anioła” w Warszawie muszę znaleźć czas na recital dyplomowy i obronę pracy magisterskiej w Akademii Muzycznej w Krakowie. Później jeszcze jadę do Anglii na kursy, a po powrocie z Anglii na miesiąc wyjeżdzamy do Francji.

        Życzę powodzenia i trzymam kciuki. Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że będzie nas Pani informować o wszystkich wydarzeniach, a niedługo, przy okazji pobytu na Podkarpaciu, będzie także czas na rozmowę.

Z młodą śpiewaczką Justyną Bluj rozmawiała Zofia Stopińska 23 kwietnia 2018 roku w Rzeszowie.

Takiego koncertu na łańcuckim Festiwalu jeszcze nie było

        Od 19 maja trwa 57. Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Na scenie plenerowej przed łańcuckim Zamkiem, w Sali balowej i w Sali Filharmonii Podkarpackiej odbyło się już sześć koncertów, a przed nami jeszcze tylko cztery – jeden dzisiaj w Filharmonii, dwa jutro w Sali balowej Zamku w Łańcucie, a Festiwal zakończy się w niedzielę w Filharmonii Podkarpackiej.
        Wykonawcami dzisiejszego koncertu będą: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldiego, pianista Roberto Prosseda i robot Teo Tronico.
Na temat tego bardzo ciekawego koncertu rozmawiam z maestro Massimiliano Caldim.

        Zofia Stopińska: Takiego koncertu na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie jeszcze nie było.
        Massimiliano Caldi: Koncert zapowiada się naprawdę interesująco. Nasze wspólne rozmowy z panią Dyrektor Martą Wierzbieniec, na temat programu tego wieczoru rozpoczęliśmy prawie półtora roku temu od robota i ustaliliśmy jego udział w drugiej połowie koncertu. Pomyślałem, że odpowiednim utworem do pierwszej części będą „Planety” Gustava Holsta, a ponieważ w tym roku mija setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, pani prof. Marta Wierzbieniec zaproponowała aby zabrzmiał także utwór polskiego kompozytora. Szukając odpowiedniej kompozycji w katalogu PWM, natrafiłem na utwór Stefana Kisielewskiego zatytułowany „Kosmos” i postanowiliśmy nim rozpocząć koncert.
        „Kosmos” nie jest łatwym utworem zarówno dla wykonawców, jak i dla słuchaczy, bo jest to dzieło z początku siedemdziesiątych lat ubiegłego wieku, awangardowe – skomponowane mniej więcej 10 lat przed rozpoczęciem przemian w Polsce i ilustrujące klimat tamtych czasów.

        Innym pod każdym względem utworem są „Planety” angielskiego kompozytora Gustava Holsta.
        - To dzieło powstało o wiele wcześniej, bo w latach 2014 - 2016 i jest to siedmioczęściowa suita symfoniczna. Każda z części nosi nazwę jednej z planet Układu Słonecznego jako symbolu astrologicznego. Poszczególne części to: Mars – zwiastun wojny, Venus – zwiastun pokoju, Mercury – skrzydlaty posłaniec, Jowisz – zwiastun radości, Saturn – zwiastun starości, Uranus i Neptun – mistyk.
        Ta kompozycja od początku jest przyjmowana z wielkim entuzjazmem przez publiczność. To bardzo piękny i efektowny utwór, ale trudny dla muzyków i dyrygenta, bo przewija się często jednocześnie wiele linii melodycznych i rytmów. Staraliśmy się jak najlepiej przygotować to dzieło.

        Drugi człon koncertu w którym uczestniczy robot został zatytułowany „Klasyka inaczej” – może Pan powiedzieć więcej o tej części?
        - Ta część będzie z pewnością bardzo ciekawa dla publiczności, ale nie chcę za dużo mówić na ten temat, bo ma to być niespodzianka. Mogę tylko zdradzić, że grający robot jest dublowany przez pianistę, który będzie siedział za kulisami, ale będzie widział dyrygenta i słyszał orkiestrę dzięki monitorom, i będzie grał równolegle z robotem.

       Mówiąc krótko, na razie roboty nie zastąpią pianistów.
        - To prawda, pianiści nie muszą się obawiać. (śmiech)

        Dzisiaj wykonawców i muzykę, która zabrzmi na scenie przybliżać będzie pani Regina Gowarzewska, a koncert rozpocznie się o godz. 19:00 w Filharmonii Podkarpackiej.

Tydzień Talentów w Kąśnej Dolnej - wspomnienia

         Bardzo miło spędzili wieczór wszyscy, którzy wybrali się w 20 maja 2018 r. do Kąśnej Dolnej, gdzie w Sali Koncertowej Stodoła, mieszczącej się tuż obok dworku Ignacego Jana Paderewskiego, odbył się Koncert Finałowy tegorocznej edycji festiwalu „Tydzień Talentów”. Ta impreza odbywa się od 1982 roku i na przestrzeni lat tutaj rozpoczynali swoje muzyczne kariery mi.in.: Waldemar Malicki, Tomasz Strahl, Rafał Kwiatkowski, Jakub Jakowicz czy Rafał Blechacz oraz wielu innych polskich muzyków.

        Od kilku lat Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, kierowane przez pana Łukasza Gaja, organizuje Tydzień Talentów w formule Warsztatów z Mistrzami, która daje młodym nieocenioną możliwość pracy pod okiem wybitnych Mentorów. Od ubiegłorocznej odsłony wydarzenie odbywa się nie jesienią, a wiosną – w maju, kiedy otaczający dwór park jest chyba najpiękniejszy.

        Podczas tegorocznej edycji gościli w Kąśnej Dolnej młodzi adepci skrzypiec, fortepianu oraz, po raz pierwszy w historii, puzonu. W roli Mistrzów wystąpili: wyśmienici skrzypkowie Krzysztof Jakowicz i Jakub Jakowicz, znakomita pianistka Beata Bilińska oraz utytułowany puzonista Mateusz Konopka.
        Festiwal zainaugurował 14 maja świetny recital fortepianowy Beaty Bilińskiej, który wypełniły utwory polskich kompozytorów; F. Chopina, I. J. Paderewskiego, K. Szymanowskiego i G. Bacewicz.

        19 maja koncert zatytułowany „Tarnowskie Talenty” odbył się w Sali Lustrzanej w Tarnowie, natomiast wielki Finał odbył się, jak już wspomniałam na wstępie, 20 maja w Kąśnej Dolnej.

        W części pierwszej wystąpili przede wszystkim młodzi adepci sztuki muzycznej, chociaż koncert rozpoczął się miłą niespodzianką, a mianowicie utworem Wolfganga Amadeusza Mozarta, który mieści się na jednej kartce papieru nutowego, ale jest jednym z czterech bardzo oryginalnych miniatur napisanych przez ośmioletniego Mozarta. Wyjątkowość tego utworu, w formie kanonu, polega na tym, że jeden wykonawca rozpoczyna grę zgodnie z zapisem nutowym od początku, a drugi nie wchodzi z tą sama melodią po pewnym czasie, tylko zaczyna grać od końca i wszystko się to pięknie zgadza. Ten Kanon został wykonany przez Mistrzów – Krzysztofa i Jakuba Jakowiczów, i wszystkich uczestników Warsztatów skrzypcowych, czyli: Roksanę Goplańską z Opola, Kornelię Figielską z Warszawy, 11-letnia Marię Miłkowską z Domosławic, Lenę Sobol z Tarnowa i Mariana Witka z Tuchowa. Oprócz młodych skrzypków wystąpili także: pianistki Miriam Wójciak i Weronika Bujok oraz puzoniści Szymon Rypa i Michał Salwa.

        W części drugiej zaprezentowali się dwaj wspaniali Mistrzowie – skrzypkowie Krzysztof Jakowicz i Jakub Jakowicz, którym towarzyszył w części utworów wyśmienity pianista pan Robert Morawski.
Rozpoczęły tę część utwory na dwoje skrzypiec: Sonata kanoniczna G-dur na dwoje skrzypiec G. P. Telemanna i Sonata na dwoje skrzypiec A. Vivaldiego, później w dwóch utworach słuchaliśmy skrzypiec z towarzyszeniem fortepianu – Jakub Jakowicz i Robert Morawski wykonali Poemat op. 25 na skrzypce i fortepian E. Chaussona, zaś Krzysztof Jakowicz i Robert Morawski wykonali Introdukcję i Rondo Capriccoso op. 28 C. Saint-Saënsa, a na zakończenie planowanej części koncertu zabrzmiała Navarra op. 33 na dwoje skrzypiec i fortepian P. de Sarasate. Wszystkie te wspaniałe dzieła zostały fenomenalnie wykonane. Mistrzowie pokazali kunszt najwyższej próby, zarówno jako duet skrzypcowy, jak i z towarzyszeniem fortepianu. Oprócz wspaniałej gry ogromne znaczenie w odbiorze na żywo miał wdzięk i radość z wykonywanej muzyki, które towarzyszyły wykonawcom we wszystkich utworach.
Nic dziwnego, że publiczność zgotowała artystom długą owację na stojąco i nie obeszło się bez bisu, a usłyszeliśmy Preludium i Polkę D. Szostakowicza i znowu rozległy się długie i gorące brawa.

        To był wspaniały wieczór i z nutką smutku żegnaliśmy znakomitych wykonawców, i niezwykle gościnnych gospodarzy, bo był to ostatni koncert w ramach tegorocznej edycji festiwalu „Tydzień Talentów – Warsztaty z Mistrzami 2018”.

Zofia Stopińska (22.05.2018r.)

Koncert Gwiazd - Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna w Filharmonii Podkarpackiej

        W ramach 57. Muzycznego festiwalu w Łańcucie, 23 maja odbył się wspaniały koncert w Filharmonii Podkarpackiej, którego gwiazdami byli Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna, określani często przez media jako „najgorętsza para na scenie operowej”. Aleksandra Kurzak należy do ścisłej czołówki światowych sopranów, zaś jej mąż Roberto Alagna jest najbardziej znanym tenorem francuskim, gorąco przyjmowanym zarówno w teatrach operowych i salach koncertowych, jak i na festiwalach.
Artystom towarzyszyła Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Wojciecha Rajskiego, a utwory i Artystów przybliżał nam bardzo interesująco pan Stefan Műnch.

        Wieczór wypełniły arie i duety oraz instrumentalne fragmenty z oper. Wspaniali soliści tym razem nie śpiewali najbardziej znanych fragmentów operowych, a sięgnęli po bardzo piękne i bardzo trudne arie i duety, ale dość rzadko wykonywane podczas koncertów. Cały koncert można nazwać spektaklem operowym, ponieważ Artyści nie tylko wspaniale śpiewali, ale także grali – tak jak podczas spektakli operowych, zaś wykonywane przez Orkiestrę uwertury i intermezza można było potraktować jako wstępy do kolejnych duetów i arii.
        Koncert rozpoczął duet Parle moi de ma mére (Don José, Micaela) z I aktu opery „Carmen” Georges’a Bizeta, później zabrzmiała Uwertura do opery „Giovanna d’Arco” – Giuseppe Verdiego.
Kolejne ogniwo stanowiły dwie arie: Pays merveilleusx... O paradis – aria Vasco z IV aktu opery „L’ Africaine” Giacomo Meyerbeera w wykonaniu Roberto Alagny, a Aleksandra Kurzak zaśpiewała arię Micaeli Je dis que rien ne m’épouvante z III aktu opery „Carmen” Bizeta. Pierwszą część koncertu zakończyły dwa fragmenty z oper Verdiego: Uwertura do opery „La forza del destino” oraz duet Otella i Desdemony Gia nella notte z I aktu opery „Otello”.
        Podobny przebieg miała druga część koncertu , którą Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna rozpoczęli duetem Tosci i Cavaradossiego Mario! Mario! z I aktu opery „Tosca”, po którym zabrzmiały dwa fragmenty z opery „Adriana Lecouvreur”, którą skomponował Francesco Cilea - orkiestra wykonała Intermezzo z II aktu , a później Aleksandra Kurzak zaśpiewała arię Adriany Io son I’umile ancella z I aktu tej opery. Później Roberto Alagna wykonał arię Rudolfa Oh! fede negar potessi z II aktu opery „Luisa Miller” Giuseppe Verdiego, a planowaną część koncertu zakończyły dwa fragmenty z oper Giacomo Pucciniego: Intermezzo z III aktu opery „Manon Lescaut” oraz duet Cio-Cio-San i Pinkertona Vogliate mi bene z I aktu opery „Madame Butterfly”.

        Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna zachwycili publiczność wspaniałym śpiewem. Sopran pani Aleksandry Kurzak brzmiał przez cały czas wprost niebiańsko zarówno w cudownych pianach, jak i w forte. Wszystko było idealne i trudno to ująć w słowach, bo to trzeba było usłyszeć. Doskonałą formę zaprezentował także Roberto Alagna – wszystko śpiewał po prostu zachwycająco. Trzeba także podkreślić, że ostatnio Artysta śpiewa partie Samsona w operze „Samson i Dalila” Camila Saint- Saënsa w wiedeńskiej Staatsoper i po spektaklu oraz ośmiogodzinnej podróży samochodem dotarł do Rzeszowa prawie wprost na próbę w przeddzień koncertu, aby w następnym dniu zachwycić publiczność Muzycznego Festiwalu w Łańcucie.
        Publiczność po ostatnim utworze powstała z miejsc i gromko oklaskiwała wykonawców, ale nie po to, aby ich pożegnać – wręcz przeciwnie, prosiła o bisy. Wspaniała Para zaśpiewała, a raczej rewelacyjnie zagrała cztery duety: Adiny i Nemorina z I aktu opery „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego (w tych rolach Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna spotkali się po raz pierwszy na operowej scenie), drugim bisem był znany duet „Usta milczą, dusza śpiewa” z operetki „Wesoła wdówka” Franza Lehara, kolejny duet „Liberta” skomponował David Alagna ( brat Roberto), a na pożegnanie usłyszeliśmy słynny toast na cześć miłości Libiamo z I aktu opery „Traviata” Giuseppe Verdiego.

        To jeszcze nie był koniec wieczoru, bo kilkanaście minut po zakończeniu koncertu Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna wraz z córeczką Maleną pojawili się w głównym holu Filharmonii Podkarpackiej, bo publiczność w długiej kolejce, trzymając z płytami, programami koncertu  i książką "Si, Amore" (Aleksandra Kurzak w rozmowie z Aleksandrem Laskowskim) w ręku, czekała cierpliwie i każdy mógł otrzymać autograf oraz zamienić kilka słów z Artystami. Mogę się pochwalić płytą z autografami Aleksandry Kurzak, Roberto Alagny i czteroletniej Maleny, która libretta oper wykonywanych przez rodziców zna doskonale i wszystko wskazuje na to, że będzie w przyszłości śpiewaczką.

        To był cudowny wieczór. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego koncertu, który z pewnością zaliczany będzie do największych wydarzeń w historii Muzycznych Festiwali w Łańcucie.

Zofia Stopińska ( 24 maja 2018r)

LUKE HOWARD - OPEN HEART STORY

Australijski kompozytor i pianista Luke Howard wydaje swój pierwszy album dla Mercury KX – ‘Open Heart Story’.
“Tworzony w czasie głębokiej introspekcji i zadumy nad własną egzystencją, album eksploruje trudne relacje międzyludzkie, wspomnienia z dzieciństwa i niełatwą do zaakceptowania świadomość przemijania” – informuje sam kompozytor.

Album to kontemplacyjna, acz podtrzymująca na duchu podróż, w której słuchaczowi towarzyszy muzyka Howarda – czasem intymna, zaaranżowana na fortepian solo, innym razem wykonana przez 23-osobową orkiestrę smyczkową, w której brzmienie wpleciona jest subtelna elektronika. Album rozpoczyna piękny utwór fortepianowy, zatytułowany ‘Prelude for a Single Voice’ – jest to hołd dla J.S Bacha, którego twórczość od lat niezmiennie inspiruje Luke’a. Utwór ‘Remembering My Childhood’ został z kolei zainspirowany Ryuichim Sakamoto i Yellow Magic Orchestra, których działalność odcisnęła piętno na dorastającym kompozytorze.

Jednym z ulubionych utworów samego Howarda jest niewątpliwie ‘Hymn’, nagrany zarówno w swojej oryginalnej, improwizatorskiej wersji na fortepian solo, jak i razem z akompaniamentem smyczków. Obfite harmonie zbudowane są wokół prostego, medytacyjnego motywu, co sprawia, że muzyka swobodnie wznosi się i opada, niczym morze podczas przypływów i odpływów.

Spis utworów:

1. Prelude for a Single Voice
2. Bear Story I
3. Bear Story II
4. In Metaphor, Solace
5. A Long Life
6. Elysian Fields
7. In Praise of Shadows
8. Hymn
9. Blossom
10. Solstice
11. Trembling
12. Circles
13. I Still Dream About You, Sometimes But Not Always
14. Remembering My Childhood

YOUNG ARTS MASTERCLASS - Krosno

YOUNG ARTS MASTERCLASS to kursy mistrzowskie skierowane do uczniów oraz
studentów uczelni artystycznych grających na instrumentach smyczkowych.
Kadrę pedagogiczną stanowią wybitni instrumentaliści, znakomici
wykładowcy renomowanych uczelni polskich i zagranicznych: Szymon
Krzeszowiec i Robert Kabara - skrzypce, Pietro Massa -altówka, Alexander
Gebert  - wiolonczela, Krzysztof Lenczowski - improwizacja, Sebastian
Perłowski - dyrygent. Podczas 9 dni kursów młodzi ludzie będą nie tylko
doskonalić swoje umiejętności z gry na instrumencie, ale zdobędą
praktyczną wiedzę jak w kompleksowo kierować swoim dalszym rozwojem
zawodowym (m.in. zajęcia z autoprezentacji scenicznej, czy fizjologii
gry na instrumencie). W tym czasie młodzi artyści wystąpią w cyklu
otwartych koncertów, najlepsi z nich zawalczą o nagrodę Fundacji Young
Arts oraz zaprezentują się jako soliści z towarzyszeniem orkiestry a
także dokonają solistycznych nagrań w profesjonalnym studiu nagraniowym.

YOUNG ARTS MASTERCLASS (30.06 - 09.07.2018) to nowatorski w swoich
założeniach kurs muzyczny skierowany do młodych instrumentalistów. Jest
to pierwszy w Polsce kurs mistrzowski, który już od dwóch lat z
sukcesami w kompleksowy sposób realizuje spójną koncepcje edukacji
muzycznej uwzględniającą przy tym innowacyjne idee, zarówno w zakresie
metodyki nauczania, jak i przedmiotu prowadzonych zajęć.

Cechą charakterystyczną kursów jest: dbałość o wysoki poziom nauczania,
otwartość na nowe aspekty edukacji muzycznej oraz praktyczne podejście
do rozwoju artystycznego, obejmujące wykorzystanie nowoczesnych kanałów
komunikacji w naturalny sposób wpisujących się obecny nurt kulturowy.

Celem Young Arts Masterclass jest umożliwienie pracy z wybitnymi
artystami, pedagogami renomowanych uczelni w Polsce i na świecie oraz
pozamuzycznymi osobowościami, trenerami, praktykami dziedzin, których na
co dzień nie znajdziemy w szkołach i akademiach muzycznych.

W 2018 roku w scenerii urokliwego miasta Krosna (woj. podkarpackie)
kursanci będą mogli pod okiem wybitnych pedagogów: skrzypiec dr hab.
Szymona Krzeszowca, oraz dr hab. Roberta Kabary profesorów Akademii
Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, włoskiego altowiolisty
Piero Massa profesora Conservatorio di Musica w Materze czy Alexandra
Geberta- profesora i prorektora Hochschule für Musik Detmold, szkolić
swoje umiejętności solistyczne.
Ważnym elementem zajęć będzie praca w grupie – zajęcia orkiestrowe pod
batutą znakomitego dyrygenta młodego pokolenia Sebastiana Perłowskiego.
Uczestnicy zajęć orkiestrowych będą mieli okazje rozwijać percepcję gry
zespołowej, kształcić umiejętności budowania wspólnego brzmienia poprzez
pracę nad spójnością artykulacji i dynamiki.
Young Arts Masterclass to też szansa na zdobycie praktyki koncertowej,
szczególnie ważnej na początku kariery młodych adeptów sztuki. Dlatego
podczas 8 intensywnych dni pracy, będą mogli zaprezentować swoje
umiejętności w cyklu otwartych i tematycznych koncertów obok swoich
mistrzów. Najlepsi z nich wystąpią w koncercie solistycznym z udziałem
orkiestry, a najzdolniejszy kursant trzeciej edycji – nadzieja Young
Arts – otrzyma nagrodę pieniężną.

Indywidualna sesja w profesjonalnym studiu nagraniowym jest kolejnym
wyróżnikiem kursów, dając młodym instrumentalistom cenną praktykę
obcowania z nowoczesnymi technikami nagraniowymi. Możliwość
zarejestrowania swojego repertuaru na najwyższym poziomie z pewnością
zaowocuje w przyszłości – w dalszej promocji oraz umożliwi przystąpienie
do udziału w konkursach solistycznych.

W ramach bogatego programu kursów młodzi adepci będą mogli m.in.
zagłębić się w tajniki improwizacji wraz ze znakomitym wiolonczelistą
jazzowym Krzysztofem Lenczowskim; zaś umiejętności autoprezentacji
scenicznej będą mieli okazję ćwiczyć z zawodową aktorką, artcouchem Judy
Turan.

Recital fortepianowy - Georgijs Osokins

K 24 maja 2018r., godz. 19:00, sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie
Georgijs OSOKINS – fortepian

W programie:
Fryderyk Chopin - Nokturn H-dur op. 62 nr 1
Jean Philippe Rameau - Suite in G
Les tricotets
L'indifferente
Menuets I & II
La poule
Les triolets
Les sauvages
L'enharmonique
L'egiptienne
***
Siergiej Rachmaninow - Excerpt pieces
Jan Sebastian Bach/Ferruccio Busoni - Chaconne in D - minor BWV 1004

GEORGIJS OSOKINS
Georgijs Osokins jest finalistą XVII Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 2015 roku oraz ulubieńcem publiczności konkursowej. Urodził się 25 kwietnia 1995 r. w Rydze. Naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku pięciu lat, a na estradzie zadebiutował jako dziesięciolatek wykonaniem Koncertu
d-moll KV 466 Mozarta z towarzyszeniem Narodowej Orkiestry Łotewskiej. Studiuje pod kierunkiem Sergejsa Osokinsa, od 2009 r. pobiera też prywatne lekcje
u Mikhaila Voskresenskiego. Od września 2015 r. kontynuuje naukę w Juilliard School of Music. Jest zwycięzcą IX Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego dla Młodych Pianistów w Moskwie (2014), Konkursu Skriabinowskiego w Paryżu (2009) oraz Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego w Jurmale (Łotwa, 2010). Zdobył też specjalną nagrodę za wykonanie utworu Fryderyka Chopina
w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „Rina Sala Gallo” w Monzy (Włochy). Koncertował m.in. z Lwowską Orkiestrą Symfoniczną, Orkiestrą Amber z Lipawy, Narodową Orkiestrą Armenii, Orkiestrą Kameralną „Wratislavia”. Pianista doceniany jest nagrodami i występami na międzynarodowych festiwalach, wyróżniony został też nagrodą Ministra Kultury Łotwy. Uczestniczył w kursach mistrzowskich Dmitrija Bashkirova, Siergieja Babayana, Bernda Goetzke, Georga Friedricha Schencka i Einara Steena-Nokleberga. Po Konkursie Chopinowskim
w Warszawie wystąpił już w Polsce wielokrotnie, m.in. w nowej Sali NOSPR
w Katowicach, w Filharmonii Szczecińskiej, z Orkiestrą Kameralna Polskiego Radia „Amadeus” w Poznaniu pd. Agnieszki Duczmal oraz z recitalem dla Radia Gdańsk

Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna wspólny koncert w Filharmonii Podkarpackiej

K 23 maja 2018r., godz. 19:00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
Wojciech RAJSKI – dyrygent
Aleksandra KURZAK – sopran
Roberto ALAGNA – tenor
Stefan MUNCH – prowadzenie

W programie:

Georges BIZET (1835 – 1875) – Parle moi de ma mère – duet (Don José, Micaela) z I aktu opery „Carmen”
Giuseppe VERDI (1813 – 1901) – Uwertura do opery „Giovanna d’Arco”
Giacomo MEYERBEER (1791 – 1864) – Pays merveilleux ... O paradis – aria Vasco z IV aktu opery „L’Africaine”
Georges BIZET – Je dis que rien ne m’épouvante – aria Carmen z III aktu opery „Carmen”
Giuseppe VERDI – Uwertura do opery „La forza del destino”
Guiseppe VERDI – Gia nella notte – duet (Otello, Desdemona) z I aktu opery „Otello”
***
Giacomo PUCCINI (1858 – 1924) Mario! Mario! – duet (Tosca, Cavaradossi) z I aktu opery „Tosca”
Francesco CILEA (1866 –1950) – Intermezzo z II aktu opery „Adriana Lecouvreur”
Francesco CILEA – Io son l’umile ancella – aria Adriany z I aktu opery „Adriana Lecouvreur”
Guiseppe VERDI – Oh! fede negar potessi – aria Rudolfa z II aktu opery „Luisa Miller”
Giacomo PUCCINI – Intermezzo z III aktu opery „Manon Lescaut”
Giacomo PUCCINI – Vogliate mi bene – duet (Cio-Cio-San, Pinkerton) z I aktu opery „Madame Butterfly”

Wieczór pieśni w mistrzowkich kreacjach Tomasza Koniecznego i Lecha Napierały

        Zofia Stopińska: Z Panem Lechem Napierałą – znakomitym polskim pianistą, który w trakcie 57. edycji Muzycznego Festiwalu w Łańcucie towarzyszy Tomaszowi Koniecznemu podczas mistrzowskiego recitalu, spotykamy się po południowej próbie w dniu koncertu. Od wielu lat pilnie śledzę życie koncertowe na Podkarpaciu i nie zapamiętałam Pana koncertu. Po raz pierwszy występuje Pan w Łańcucie?

        Lech Napierała: To prawda, w Łańcucie nigdy jeszcze nie koncertowałem, ale wystąpię w Sali balowej Zamku dzisiaj i po raz drugi będę tutaj w czasie wakacji, podczas Międzynarodowych Kursów Muzycznych będę towarzyszył skrzypaczce pani prof. Magdalenie Szczepanowskiej, która będzie także prowadziła zajęcia na tych Kursach.

        Po ukończeniu studiów pianistycznych w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, wyjechał Pan na dalsze studia do Wiednia i tam już Pan pozostał na stałe.

        - Owszem, mieszkam tam i prowadzę działalność artystyczną, ale także regularnie występuję w Polsce, ponieważ od 2013 roku prowadzę także klasę kameralistyki Akademii Muzycznej w Krakowie.
Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że bardzo dużo tych występów w Polsce jest, chociaż mieszkam w Wiedniu. Nie potrafię też powiedzieć, czy zostanę tam na stałe.

        Wykonuje Pan przede wszystkim muzykę kameralną i myślę, że robi to Pan z wyboru.

        - Tak, zawsze kochałem muzykę kameralną i byłem jej fanem od początku. Zawsze lubiłem grać muzykę kameralną i najlepiej się w tej formie muzykowania odnajdywałem, chociaż jestem także zapraszany do wykonywania recitali solowych, a nawet nagrałem płytę z mazurkami Chopina, Szymanowskiego i Maciejewskiego. Tych epizodów solistycznych też było sporo. Zdarza się też łączyć jedno z drugim, bo nie dalej jak tydzień temu, z fantastyczną pianistką Justyną Danczowską dokonaliśmy połącznia działalności solistycznej i kameralnej, bo wykonaliśmy w Filharmonii Krakowskiej Koncert na cztery ręce i orkiestrę Carla Czernego – solistycznie i kameralnie zarazem.

        Bardzo bliskie Pana sercu są pieśni i stąd dużo Pan koncertuje ze śpiewakami.

        - W pewnym momencie zaczęło mnie ciągnąć do śpiewaków i do pieśni. Mogę powiedzieć, że tym był podyktowany wyjazd do Wiednia. Chciałem najpierw studiować , a później realizować się w wykonywaniu pieśni. W Polsce nie były możliwe takie kierunkowe studia i znalazłem w Uniwersytecie Muzycznym w Wiedniu klasę akompaniamentu wokalistom, którą prowadził prof. David Lutz. Rozpocząłem studia u tego wspaniałego pedagoga, bardzo dużo się nauczyłem i do dzisiaj współpraca z wokalistami stanowi główną formę mojej działalności kameralnej.

        Partneruje Pan na scenie śpiewakom polskim i zagranicznym.

        - Na przestrzeni lat to się zmienia. Ostatnio mam, można powiedzieć, stały krąg osób, z którymi występuję, ale są także koncerty okazjonalne, kiedy gram z kimś jednorazowo. Dzisiaj wystąpimy wspólnie z Tomaszem Koniecznym, z którym pracujemy od czterech lat i często koncertujemy, a także nagraliśmy w zeszłym roku płytę. Działamy bardzo prężnie, co sprawia, że spędzamy razem dużo czasu.

        Pan Tomasz Konieczny udzielając mi wywiadu wspomniał, że śpiewa recitale dzięki Pana namowom.

        - Tak się złożyło, że faktycznie pojawiła się pewna propozycja, z którą zwróciłem się do Tomasza, żebyśmy razem wystąpili. Bardzo szybko dostałem odpowiedź z propozycją spotkania i dwa dni później spotkaliśmy się w kawiarni obok Opery Wiedeńskiej, i współpraca się nawiązała. To było w maju 2014 roku, a już niecałe pół roku później, bo w listopadzie, mieliśmy recital w Filharmonii Krakowskiej. Tomasz także miał wielką ochotę na śpiewanie pieśni już dawno, ale ilość występów w teatrach operowych nie pozwalała mu na to i dopiero jak pojawiła się konkretna propozycja, to chętnie się zgodził. Nasza współpraca rozwija się bardzo dobrze i sprawia nam wielką przyjemność - dlatego to kontynuujemy.

        Prowadząc działalność w dwóch nurtach – pedagogicznym i koncertowym, musi Pan wszystko bardzo dokładnie planować.

        - To prawda, bo do tego dochodzą jeszcze obowiązki taty i męża. Mam półtoraroczną córeczkę i bardzo chciałbym uczestniczyć w jej wychowaniu, patrzeć jak rośnie i rozwija się. Staram się wszystko jakoś godzić – być głową rodziny, prowadzić działalność koncertową i uczyć, bo praca pedagogiczna dużo mi daje. Mam bardzo zdolnych studentów i lubię z nimi pracować.

        To są młodzi ludzie, którzy chcą iść w Pana ślady?

        - Jestem przekonany, że część z nich będzie grać muzykę kameralną, ale to nie jest ich główny kierunek studiów. Proponujemy, żeby także wzorem wiedeńskiego Uniwersytetu Muzycznego utworzyć w Polsce kierunek dla specjalizujących się w wykonawstwie pieśni, ale na razie nie udało się tego zrealizować i wykładam kameralistykę ogólną, ale staram się w jak najszerszym zakresie wprowadzać pieśń, bo mam sporo wiedzy, którą zdobyłem w czasie studiów i koncertów ze śpiewakami.

        Dzisiejszy koncert wypełnią pieśni Ryszarda Straussa i Siergieja Rachmaninowa.

        - Tak, to repertuar, od którego rozpoczynaliśmy współpracę i ostatnio do niego wracamy, w międzyczasie dużo innego repertuaru wykonaliśmy, ale też będzie dzisiaj akcent polski – wykonamy cykl Romualda Twardowskiego – Trzy Sonety do Don Kichota - kapitalny utwór, rzadko wykonywany.

        Dobrze się Pan poczuł w akustyce Sali balowej w Łańcucie?

        - Nawet bardzo dobrze, bo jest tu akustyka podobna do krakowskiej Florianki. Przy pustej Sali pogłos jest dość duży, ale jak wypełni ją publiczność, to akustyka będzie bardzo dobra.

        Miejmy nadzieję, że wyjadą Panowie z Łańcuta usatysfakcjonowani przyjęciem dzisiejszego koncertu przez publiczność i pod wrażeniem tego pięknego pałacu oraz jego otoczenia.

        - Jestem pod wrażeniem, że publiczność licznie uczestniczy w festiwalowych wydarzeniach, bo wczoraj, zaraz po przyjeździe, byliśmy na fragmencie plenerowego wystawienia „Skrzypka na dachu” i ilość publiczności była naprawdę imponująca - tylko pogratulować organizatorom takich sukcesów. Cieszę się, że już w lipcu tego roku ponownie zagram w Sali balowej i będę miał więcej czasu na podziwianie pałacowych wnętrz i rozległego parku, który go otacza.

Z wyśmienitym pianistą - Panem Lechem Napierałą rozmawiała Zofia Stopińska 21 maja w Łańcucie.

        To był wspaniały wieczór, pełen niezapomnianych wrażeń. Na pierwszą część recitalu złożyło się 12 pieśni Ryszarda Straussa, których teksty zamieszczone zostały w programie koncertu zarówno w języku niemieckim, jak w polskim przekładzie, co z pewnością ułatwiało odbiór. Część drugą rozpoczęły Trzy Sonety do Don Kichota – Romualda Twardowskiego, oraz 11 pieśni Siergieja Rachmaninowa i Cavatina Aleko z opery Aleko „Wies Tabor Spit”.
        Tomasz Konieczny i Lech Napierała tworzyli niezwykle zgrany duet. Trudno słowami opisać urodę bohaterskiego barytonu Tomasza Koniecznego, który w połączeniu z wielkimi umiejętnościami wokalnymi i aktorskimi stawia go w ścisłej czołówce światowej. Pianista w mistrzowski sposób podążał za solistą i wspólnie budowali nastrój każdego z wykonywanych utworów. Lech Napierała jest mistrzem w operowaniu barwami dźwięku na fortepianie, co jest niezwykle trudne – szczególnie w piano i pianissimo. Trudno się dziwić publiczności, że nie pozwoliła, aby koncert zakończyła po mistrzowsku wykonana Cavatina z opery Aleko. Wszyscy wstali i bili brawo dotąd, dopóki wykonawcy nie zdecydowali się na bis. Tomasz Konieczny po długim, wyczerpującym recitalu zdecydował się na dwa bisy – najpierw zachwycił rewelacyjnym wykonaniem „Pieśni do gwiazdy” z opery Tannhäuser Richarda Wagnera, a później wspaniałym wykonaniem arii buffa „Il dottore pomodoro” (U doktora pomidora) – Henryka Czyża.

Recital Tomasza Koniecznego z towarzyszeniem pianisty Lecha Napierały był wielkim wydarzeniem 57. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie.

Recital mistrzowski Vadima Repina

K 22 maja 2018r., godz. 19:00, sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie
Vadim REPIN – skrzypce
Andrei KOROBEINIKOV – fortepian

W programie:
Claude Debussy – Sonata
Sergiej Prokofiew – Sonata Nr 1
***
Igor Strawinski – Divertimento
Henryk Wieniawski – Legende
Piotr Czajkowski – Valse Scherzo op.23

Subskrybuj to źródło RSS