Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

SCHUBERT • MUZYKA FORTEPIANOWA • KLING

       W powszechnie znanej literaturze fortepianowej istnieje szereg dzieł, które ze względu na kolosalny stopień pianistycznych trudności na stałe zagościły w kanonie najbardziej wymagających kompozycji. Istnieje także grupa utworów, która w większym stopniu wymaga od pianisty przede wszystkim ogromnej wyobraźni muzycznej, maksymalnej koncentracji na każdym szczególe fakturalno-formalnym, a także zdolności konstruowania rozległej, wielowątkowej narracji. Niewątpliwie do tego grona należy zaliczyć obszerną Sonatę B-dur D. 960 Franza Schuberta, zarejestrowaną przez polską pianistkę - Katarzynę Kling. Dzieło, stanowiące trzon repertuaru niniejszej płyty, skłania zarówno wykonawcę, jak i słuchacza do wielu filozoficznych przemyśleń i muzycznych refleksji. Ceniona zarówno na płaszczyźnie wykonawczej, jak i pedagogicznej pianistka, dopełnia solowy album Impromptu Es-dur op. 90 nr 2 D. 899, które w zestawieniu z ostatnią Sonatą pozwala słuchaczowi poznać Schuberta z dwóch odrębnych perspektyw.

DUX 1750                                                       Total time: [47:57]

Franz Schubert
Sonata B-dur D. 960 (1828) Sonata B-dur D. 960 (1828)
1. Molto moderato   [20:36]
2. Andante sostenuto   [9:12]
3. Scherzo. Allegro vivace con delicatezza – Trio   [4:01]
4. Allegro ma non troppo – Presto   [8:52]

Franz Schubert
Impromptu Es-dur op. 90 nr 2 D. 899 Impromptu in E flat major, Op. 90 No. 2 D. 899
5. Impromptu Es-dur op. 90 nr 2 D. 899 / Impromptu in E flat major, Op. 90 No. 2 D. 899   [5:15]

Wykonawcy:
Katarzyna Kling /fortepian/

BEETHOVEN • SONATY WIOLONCZELOWE • FIRLEJ, KUBICA

Niniejsza płyta jest kontynuacją, a zarazem zwieńczeniem idei nagrania wszystkich pięciu sonat Ludwiga van Beethovena na fortepian i wiolonczelę. Prezentowany album zawiera otwierającą cykl tych dzieł I Sonatę F-dur op. 5 nr 1, a także powstałe niespełna dwie dekady później IV Sonatę C-dur op. 102 nr 1 i V Sonatę D-dur op. 102 nr 2, odzwierciadlając tym samym przemiany wciąż rozwijającego się stylu kompozytora. Komplet sonat wiolonczelowych w interpretacji jednego z najbardziej znanych polskich wirtuozów tego instrumentu Stanisława Firleja, a także niezwykle aktywnego na płaszczyźnie wykonawczej i pedagogicznej pianisty Wojciecha Kubicy, zaspokoi najbardziej wymagające gusta estetyczne słuchaczy.

DUX 1703                                                    Total time: [52:59]

Ludwig van Beethoven
I Sonata F-dur op. 5 nr 1 na fortepian i wiolonczelę (1796) Sonata No. 1 in F major, Op. 5 No. 1 for piano and cello (1796)
1. Adagio sostenuto – Allegro   [13:11]
2. Rondo. Allegro vivace   [6:37]

Ludwig van Beethoven
IV Sonata C-dur op. 102 nr 1 na fortepian i wiolonczelę (1815) Sonata No. 4 in C major, Op. 102 No. 1 for piano and cello (1815)
3. Andante – Allegro vivace   [7:33]
4. Adagio – Tempo d’Andante – Allegro vivace   [7:07]

Ludwig van Beethoven
V Sonata D-dur op. 102 nr 2 na fortepian i wiolonczelę (1815) Sonata No. 5 in D major, Op. 102 No. 2 for piano and cello (1815)
5. Allegro con brio   [6:16]
6. Adagio con molto sentimento d’affetto   [7:34]
7. Allegro – Allegro fugato   [4:12]

Wykonawcy:
Stanisław Firlej /wiolonczela/
Wojciech Kubica /fortepian/

GUBAIDULINA, LIEBERMANN, PROTO • WSPÓŁCZESNE SONATY • HOLEKSA, ROMANOWSKI

DUX 1746                                       Total time: [62:12]

Sofia Gubajdulina
Sonata na kontrabas i fortepian (1975) Sonata for Double Bass and Piano (1975)
1. Sonata na kontrabas i fortepian / Sonata for Double Bass and Piano (1975)   [16:49]

Lowell Liebermann
Sonata na kontrabas i fortepian op. 24 (1987) Sonata for Contrabass and Piano, Op. 24 (1987)
2. Commodo   [9:30]
3. Adagio   [4:50]
4. Presto   [2:55]
5. Tempo Primo, ma un poco ritenuto   [3:09]

Frank Proto
II Sonata na kontrabas i fortepian (2012) Sonata No. 2 for Double Bass and Piano (2012)
6. Calm   [3:41]
7. Allegro assai   [8:11]
8. Adagio   [7:24]
9. Freely – Molto Allegro   [5:40]

Wykonawcy:
Hanna Holeksa /fortepian/
Marek Romanowski /kontrabas/

KOSZEWSKI • UTWORY CHÓRALNE • COLLEGIUM CANTORUM, SIADLAK

        Kolejne wydawnictwo, tworzonej wspólnie z Chórem Filharmonii Częstochowskiej "Collegium Cantorum" pod dyrekcją Janusza Siadlaka serii „Antologia polskiej twórczości a cappella”, poświęcone jest muzyce chóralnej Andrzeja Koszewskiego.

         Szczególne miejsce Koszewskiego w polskiej literaturze muzycznej charakteryzuje najlepiej jego koncepcja chóru jako "orkiestry ludzkich głosów". Koszewski odkrywa w zespole chóralnym analogiczne, jak w orkiestrze symfonicznej możliwości w zakresie kształtowania barwy brzmienia i (z zachowaniem pełnego szacunku dla ludzkiego głosu) traktuje go podobnie, poruszając się w estetyce określonej przez dobry smak i dążenie do utrzymania efektu dźwiękowego w ramach sztuki wysokiej. Dlatego wszystkie niestandardowe środki artykulacyjne, a także gwizd i szept, często biorący się z wykorzystania właściwości języka polskiego, użyte są w sposób przemyślany i w pełni uzasadniony - nigdy dla samego efektu jako takiego. Wybór utworów prezentowanych na naszej płycie, przy wybitnej jakości wykonawczej zespołu, w pełni to potwierdza.

DUX 1772                                   Total time: [59:15]

Andrzej Koszewski
Muzyka fa-re-mi-do-si (1960) Music fa-re-mi-do-si (1960)
1. Muzyka fa-re-mi-do-si | Music fa-re-mi-do-si (1960)   [7:13]

Andrzej Koszewski
Tryptyk wielkopolski (1964) Greater Poland Triptych (1964)
2. Czerwona korona | A Wreath of Red Roses   [2:11]
3. Idzie konik z miasta | A Good Horse Is Trotting   [4:27]
4. Wiwat bratu memu | Vivat to My Brother   [1:50]

Andrzej Koszewski
Gry (1968) Games (1968)
5. Baj | The Sandman   [1:27]
6. Entliczek | Outrhyming   [2:17]
7. Wilk | The Wolf   [0:57]
8. Kotek | The Kitten   [1:56]

Andrzej Koszewski
Angelus Domini (1981)
9. Angelus Domini (1981)   [8:15]

Andrzej Koszewski
Tre pezzi (1985-86)
10. Canta-move   [5:01]
11. Flusso-riflusso   [6:19]
12. Ostinato   [4:49]

Andrzej Koszewski
Trittico di messa (1992)
13. Kyrie   [3:19]
14. Sanctus   [4:41]
15. Agnus Dei   [4:30]


Wykonawcy:
Chór Filharmonii Częstochowskiej Collegium Cantorum
Janusz Siadlak /dyrygent/

Recital Alexandra Gadjieva w RCKP w Krośnie - relacja

        Dnia 17 listopada miałam szczęście uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu muzycznym na Podkarpaciu.
Na scenie Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie wystąpił Alexander GADJIEV, laureat II miejsca ex aequo XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, który reprezentował Włochy i Słowenię.

        Od 2 do 23 października 2021 Warszawa była stolicą światowej pianistyki za sprawą XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Konkurs Chopinowski jest najważniejszym wydarzeniem muzycznym w Polsce i jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych na świecie. Obok olbrzymiej roli, jaką pełni w popularyzacji muzyki Chopina, odkrywa największe talenty pianistyczne, zapewniając młodym muzykom najskuteczniejszy start w międzynarodowej karierze.
        Konkurs Chopinowski przyciąga rosnącą liczbę pianistycznych talentów z całego świata, a w 2020 roku wpłynęło na ten Konkurs ponad 500 zgłoszeń.
Można śmiało stwierdzić, że konkurs skupia uwagę nie tylko międzynarodowego środowiska muzycznego i melomanów, ale także tych, którzy na co dzień z muzyką klasyczną niewiele mają styczności.

Aleksander Gadjiev 001 photo Paweł Fiejdasz Dorota Cząstka                                      Dorota Cząstka - Dyrektor RCKP w Krośnie, fot Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza


        Koncert jednego z laureatów na scenie Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza był wyjątkową okazją spotkania z muzyką Chopina „na żywo”, i to w wyjątkowym, wirtuozowskim wykonaniu. Witająca publiczność pani Dorota Cząstka, dyrektorka Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, powtórzyła prośbę Artysty, który pragnął zaprezentować się publiczności samą muzyką, podała tylko program recitalu, na który złożyły się następujące utwory Fryderyka Chopina:
   Preludium op. 45;
   Barkarola Fis-dur op. 60;
   Polonez fis-moll op. 44;
   Polonez-fantazja op. 61.
Po krótkiej przerwie zabrzmiały:
   3 Mazurki z op. 56;
   II Sonata b-moll op. 35.

        Alexander Gadjiev wprowadził publiczność w nastrój koncertu następującymi słowami:
        „Muzyka to język i to bardzo specyficzny. Jest to język czystego dźwięku, a dźwięk był przed słowem.
W pewien sposób pochodzenie muzyki jest chyba bardzo odległe w czasie i nie jest bezpośrednio związane ze słowami, ale wciąż dotyka nas bardzo głęboko i bez filtrów.
To okres, w którym czas jest coraz bardziej ograniczony, a czytamy, piszemy i wypowiadamy tyle słów, że nie zawsze łatwo jest zbliżyć się do świata czystego dźwięku.
Przed dźwiękiem była cisza, tak jak przed światłem była ciemność.
Zapraszam do doświadczenia dwóch minut ciszy, aby móc na nowo połączyć się ze sobą i odnaleźć swój wewnętrzny spokój, aby móc jak najlepiej odebrać muzykę.
Mam nadzieję, że dołączą Państwo do mnie i życzę wspaniałych przeżyć w tej muzycznej podróży”.

 

Aleksander Gadjiev 005 photo Paweł Fiejdasz                                                        Alexander Gadjiev rozpoczyna recital w Krosnie, fot. Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza

Po dwóch minutach ciszy w ciemnej sali rozświetliła się scena, zobaczyliśmy Alexandra Gadjieva siedzącego przy fortepianie i popłynęły dźwięki Preludium cis moll op. 45, które powstało w 1841 roku i było znakomitym wstępem do cudownie wykonanej Barkaroli Fis-dur op. 60, jednego z najważniejszych dzieł Chopina, które powstało w 1846 roku. Utwór ten kompozytor wykonał również podczas swego ostatniego koncertu w Paryżu.
Przed przerwą zabrzmiały jeszcze dwa z trzech ostatnich polonezów Chopina – Polonez fis-moll op. 44 z 1841 roku i skomponowany w 1846 roku Polonez-Fantazja As-dur op. 61. Były to niezwykłe, bardzo osobiste kreacje.
Po przerwie Alexander Gadjiev zaproponował 3 Mazurki op. 56 (H-dur, C-dur, c-moll) oraz II Sonatę b-moll op. 35. To czteroczęściowe wstrząsające dzieło, skomponowane w 1839 w Nohant, dwie pierwsze części - Grave; Doppio movimento i Scherzo oraz końcowe Finale: Presto, stanowią ramę do powstałego w 1837 roku Marche funèbre: Lento (Marsza żałobnego).
Niezwykle emocjonalne wykonanie Gadjieva nikogo nie pozostawiło obojętnym. Pełna potęgi część pierwsza, niepokój pełnego kontrastów Scherza, niezwykła kreacja Marsza żałobnego, w którym pojawiały się fragmenty wykonane cudownie brzmiącym dźwiękiem w pianissimo, i pełen gromów finał.
Publiczność natychmiast powstała z miejsc i zgotowała wykonawcy gorącą owację. Podobnie było po wykonanym na bis Walcu.

Aleksander Gadjiev 004 photo Paweł Fiejdasz                                Alexander Gadjiev podczas recitalu w Krośnie, fot. Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza

        Gra Alexandra Gadjieva intrygowała, fascynowała i mogła być nawet dla wielu kontrowersyjna. Jeśli po ogłoszeniu wyników słyszałam wiele kontrowersyjnych wypowiedzi na temat przyznanej mu Nagrody Specjalnej za Najlepsze Wykonanie Sonaty, to po wysłuchaniu na żywo Sonaty b-moll op. 35 całkowicie zgadzam się z oceną jurorów.
        Już po zakończeniu konkursu w Programie II Polskiego Radia Alexander Gadjiev przyznał, że po konkursie nie chce się ograniczać wyłącznie do twórczości Chopina, choć zdaje sobie sprawę, że jego muzyka pozostanie z nim na zawsze. – „Chcę grać jej jak najwięcej, bo mam wrażenie, że w minionych latach bardzo się do niej zbliżyłem. Chcę pogłębiać tę więź, grywając w różnych miejscach i na różnych fortepianach – także historycznych. Jestem gotów na to, że Chopin pozostanie ze mną do końca życia”.
        Jestem pewna, że recital Alexandra Gadjieva w sali Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza zapamiętają na długo wszyscy, którzy go wysłuchali i gorąco oklaskiwali.

Zofia Stopińska

Aleksander Gadjiev 007 photo Paweł Fiejdasz ukłony                            Alexander Gadjiev dziękuje krośnieńskiej publiczności za gorącą owację, fot. Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza

Spotkanie z Renatą Johnson-Wojtowicz

          Bardzo długo wspominać będę wtorkowy wieczór (9 listopada), który odbył się w Sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej w wykonaniu artystów związanych z Podkarpaciem – Renaty Johnson-Wojtowicz – sopran i Marcina Kasprzyka – fortepian.
      Planowaną część wieczoru wypełniły pieśni polskich kompozytorów: Piotra Perkowskiego, Mieczysława Karłowicza i Ignacego Jana Paderewskiego. Zarówno uroda tych pieśni, jak i znakomite wykonania zachwyciły publiczność i końcowa owacja była tak długa i gorąca, że wykonawcy postanowili wykonać jeszcze dwa utwory na bis, a były to: aria sopranowa „Vissi d'arte” z II aktu opery Tosca Giacomo Pucciniego, a później porywająca pieśń Sergiusza Rachmaninowa.
Postanowiłam wtedy, że przedstawię Państwu znakomitych wykonawców.
       Zapraszam na spotkanie z panią Renatą Johnson-Wojtowicz, która została obdarowana przez naturę przepięknym głosem sopranowym oraz talentem aktorskim.

        Urodziła się Pani w Przemyślu, jednym z najpiękniejszych miast na Podkarpaciu, gdzie także rozpoczęła Pani naukę muzyki, po studiach przez pewien czas prowadziła Pani działalność artystyczną z dala od rodzinnych stron, ale w ostatnich latach znowu zamieszkała Pani w rodzinnym Przemyślu.
         - Tak, to prawda. Już kilkanaście lat temu wróciłam w swoje rodzinne strony i rozpoczęłam działalność koncertową również na Podkarpaciu. Starałam się dotrzeć do placówek kulturalnych na tym terenie i zawsze spotykałam się z miłym przyjęciem moich propozycji koncertowych przez dyrektorów instytucji kulturalnych na Podkarpaciu, ale nie ukrywam, że głównym powodem mojego powrotu była rodzina, którą założyłam po studiach.
Dzisiaj miałam okazję po raz pierwszy w swojej karierze występować na deskach Filharmonii Podkarpackiej. Był to dla mnie ogromny zaszczyt i wyzwanie.

        Koncerty z którymi ostatnio Pani występuje odbywają się również daleko stąd.
        - Rzeczywiście, bo projekt, który realizujemy wspólnie z Marcinem Kasprzykiem, to projekt ministerialny. Minister Kultury docenił i poparł nasz pomysł promocji twórczości kompozytora Piotra Perkowskiego w 120. rocznicę jego urodzin i przyznał nam stypendium na cykl koncertów z jego utworami . W sumie to jest 9 koncertów i większość już została wykonana podczas różnych festiwali na Podkarpaciu m.in. były to: Przemyska Jesień Muzyczna, Festiwal im. Janiny Garści w Stalowej Woli, Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu zaprosiło nas na Festiwal Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej, dzisiaj jesteśmy w Rzeszowie, a przed nami wyzwanie, ponieważ dwa koncerty tego projektu w ostatnią niedzielę listopada wykonamy w Szczecinie. Mogę się również pochwalić, że otrzymaliśmy zaproszenie od pana Łukasza Goika, dyrektora Opery Śląskiej na występ z recitalem w Sali Kameralnej im. Adama Didura w Operze Śląskiej. W związku z remontem, który tam trwa recital odbędzie się dopiero 5 lutego też w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

        W ostatnich latach ma Pani szczęście do stypendiów, bo niedawno była Pani stypendystką Prezydenta Miasta Przemyśla, którego finalnym efektem była piękna płyta „Ah! Mia vita!”, która zawiera 11 wybranych przez Panią przepięknych utworów, nagranych z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Lwowskiej Narodowej Filharmonii, którą dyrygował Serhiy Khorovets.
         Płyta jest najlepszym dowodem na to, jak różnorodny i bogaty jest Pani repertuar. Z pewnością na krążku mogły się znaleźć tylko niektóre z Pani ulubionych utworów. Są wśród tych wybranych dwa arcydzieła Antonina Dvořáka – otwiera płytę pieśń "Když mne starámatka zpívat učívala" op. 55 nr 4 z cyklu "Cígánské melodie" oraz cudowna aria Rusałki "Mésíčku na nebi hlubokém" z tej najpopularniejszej jego opery. Do najpiękniejszych utworów zaliczyć możemy z pewnością „Ave Maria” z jednoaktowej opery „Rycerskość wieśniacza” Pietro Macagniego, arię Lauretty „O mio babbino caro” z opery "Gianni Schichi” Giacomo Pucciniego oraz drugi fragment z innego dzieła Pucciniego - mniej znaną, ale równie piękną arię Magdy de Civry „Chi il bel sogno di Doretta” z opery „Jaskółka”.
        Mamy także dwa niezwykle popularne przeboje operetkowe: „Czardasz Sylvii” z operetki „Księżniczka czardasza” Imre Kálmana oraz arię Giuditty z komedii muzycznej pod tym samym tytułem Franza Lehara. Najbliższa naszym czasom jest pieśń Fantyny z I aktu musicalu „Nędznicy” Clauda-Michela Schönberga (1980).
        Miłą niespodzianką są dwa duety: z opery „Wesele Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta i „Flower duet” z opery „Lakmé” Léo Delibes’a. Pierwszy z wymienionych Renata Johnson-Wojtowicz śpiewa z sopranistką Magdaleną Dobrowolską, solistką chóru Filharmonii Narodowej, a drugi z mezzosopranistką Aleksandrą Kalicką, artystką chóru Filharmonii Krakowskiej.
Często sięgam po tę płytę i jestem przekonana, że większość osób, która ją posiada robi to samo.

         - Większość osób, która ją nabyła ma podobne odczucia i często mi o tym mówią. Jest to dla mnie ogromnie miłe.
Pierwsze stypendium przyznane przez Prezydenta Miasta Przemyśla było stricte pod kątem nagrania debiutanckiego albumu z zastrzeżeniem, że będzie on wydany w małym wydawnictwie ze względu na koszty. Jednak oprócz stypendium udało mi się znaleźć sponsorów i płyta ukazała się nakładem DUX Recording Producers, największego wydawnictwa muzyki klasycznej w Polsce.

         Niedawno nagrywała Pani razem z Marcinem Kasprzykiem w sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie.
         - Na przełomie lipca i sierpnia nagrywaliśmy utwory Piotra Perkowskiego, Ignacego Jana Paderewskiego oraz kilka utworów Sergiusza Rachmaninowa. Jestem bardzo wdzięczna za udostępnienie tej wspaniałej Sali panu dyrektorowi Witowi Wojtowiczowi.

         Planujecie wydać płytę z tym repertuarem?
         - To były nagrania mające na celu promocję twórczości Piotra Perkowskiego i naszego projektu związanego ze stypendium Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego.
Skoro Pani zapytała, to powiem, że bardzo byśmy chcieli wydać płytę z utworami Piotra Perkowskiego, które są mało znane, część ich nie została jeszcze wydana i nie są wykonywane podczas koncertów.
         Pracujemy nad tym projektem, ale zobaczymy jak to się wszystko ułoży, bo Marcin także ma swoje plany. Kilka dni temu ukazała się kolejna płyta, tym razem z moim gościnnym udziałem, a Marcin Kasprzyk jest głównym wykonawcą. Na tej płycie znajdują się utwory Jana Nováka, współczesnego kompozytora czeskiego. Ja zostałam zaproszona do wykonania jednego utworu, ale trwa on prawie 15 minut i jestem bardzo wdzięczna, że mogłam wziąć udział w nagraniu tej płyty.

         Chyba się Pani zgodzi ze stwierdzeniem, że dobry pianista, to dla śpiewaka skarb. Sądzę, że Pani już ten skarb znalazła.
         - To prawda, nasza współpraca z Marcinem Kasprzykiem jest już na tym etapie, że rozumiemy się bez słów. Bardzo dobrze się znamy i często razem występujemy na różnych scenach. Dobrze wiemy czego możemy się po sobie spodziewać nawet w sytuacjach awaryjnych, bo takie też się zdarzały, zawsze potrafimy wybrnąć zanim publiczność się zorientuje. Tak jak pani powiedziała – dobry pianista to jest skarb.
Niedawno zaprzyjaźniona ze mną bardzo dobra śpiewaczka powiedziała mi, że ma bardzo dużo pomysłów muzycznych, ale nie ma pianisty z którym mogłaby je zrealizować i trochę mi zazdrości, że ja takiego właśnie mam. Powiedziała nawet, że dobry pianista, to jest połowa sukcesu pod czym się oczywiście podpisuję.

         Śpiewa Pani także sporo podczas dużych koncertów z towarzyszeniem orkiestry. Ciekawa jestem jak było na wielkiej gali do udziału, w której zaprosił Panią sam maestro Wiesław Ochman, który słynie z tego, że starannie dobiera sobie śpiewaków.
          - To było wspaniałe przeżycie i ogromny zaszczyt wystąpić na Festiwalu Wiesława Ochmana w Zawierciu. Brałam udział w koncercie wieńczącym cały festiwal - praktycznie najważniejszym, a towarzyszyła nam Orkiestra Filharmonii Zabrzańskiej pod dyrekcją Sławomira Chrzanowskiego.
         Mistrz Wiesław Ochman usłyszał mnie pierwszy raz podczas Śląskiego Festiwalu Operetki w Rybniku w 2019 roku i już wtedy otrzymałam propozycję występu na Jego festiwalu. Cóż można o Mistrzu powiedzieć – cudowny człowiek, który potrafi prowadzić cały koncert, „sypać” anegdotkami, bawić publiczność, a na koniec jeszcze stanąć i tak zaśpiewać, że „czapki z głów”.

         Można powiedzieć, że na Śląsku rozpoczęła Pani karierę śpiewaczki i z tamtych stron przychodzą najczęściej zaproszenia na koncerty.
          - Faktycznie tak jest chyba dlatego, że poznałam tam wielu wspaniałych ludzi związanych ze środowiskiem operowym. Przez dziewięć lat pracowałam w Operze Śląskiej w Bytomiu, a rozpoczynałam będąc jeszcze studentką, stąd mam tam wielu znajomych i przyjaciół.
         Mogę już uchylić rąbka tajemnicy, że zostałam zaproszona do zaśpiewania głównej partii w operetce „Hrabina Marica” Imre Kálmána. Produkcja ta powstaje dzięki Fundacji Operetka Śląska, którą powołał mój serdeczny przyjaciel z czasów studenckich Sylwester Targosz-Szalonek i to właśnie na Jego zaproszenie podjęłam się pracy nad tą niełatwą partią. Premiera zaplanowana została na kwiecień przyszłego roku. Jest to dla mnie ogromne wyzwanie i już pracuję nad tą rolą. Tak jak wspomniałam nie jest to łatwa rola, bo wymaga nie tylko wielkich umiejętności wokalnych, ale także aktorskich, a ponieważ ja uwielbiam wyzwania , to bardzo się cieszę na tę kwietniową premierę.

         Praca nad warsztatem muzyka, śpiewaka w szczególności, nigdy się nie kończy. Trzeba mieć duży repertuar, po który można sięgać, ale trzeba także poszerzać repertuar.
         - To prawda. Codziennie sięgam po nuty i staram się trzymać głos w formie. Nawet jak jestem zmęczona, mam ciężki koncert za sobą, chcę odpocząć i wracając do domu obiecuję sobie, że przez trzy dni nie będę wchodzić do gabinetu z pianinem, to najwyżej jeden dzień jestem w stanie nie śpiewać, bo w następnym dniu już czuję potrzebę śpiewania.

         W Filharmonii Podkarpackiej wykonała Pani wspólnie z panem Marcinem Kasprzykiem koncert kameralny. Ten gatunek muzyki stanowi bardzo ważny nurt w Pani działalności artystycznej.
          - Wiąże się to z tym, że wykonujemy coraz więcej utworów kompozytorów współczesnych. Przyznam się, że bardzo sceptycznie podeszłam do pomysłu Marcina, gdy zaproponował mi nagranie utworu Jana Nováka. Jak zobaczyłam nuty to trochę się przeraziłam i pomyślałam, że chyba nie dam rady bo to nie moje klimaty muzyczne, ale im bardziej zagłębiałam się w ten utwór i go poznawałam, to coraz bardziej fascynowała mnie ta muzyka.
          Podobnie było z utworami Piotra Perkowskiego, który był uczniem Karola Szymanowskiego i wiele naleciałości z twórczości Szymanowskiego można odnaleźć w utworach Perkowskiego. W czasie studiów każdego roku wykonywałam jakąś kompozycję Szymanowskiego. Pokochałam jego muzykę i dlatego mój dyplom oparty był na twórczości Szymanowskiego.
Piotr Perkowski jako jego uczeń stał się mi bliski.
          Pracujemy nad zdobyciem materiałów nutowych, aby nagrać utwory innego kompozytora naszych czasów niesłusznie zapomnianego i chyba w ogóle nie wykonywanego, a godnego uwagi i upamiętnienia. Jeszcze nie czas, aby mówić o szczegółach.

          Wykonane dzisiaj pieśni Piotra Perkowskiego w zestawieniu z pieśniami Mieczysława Karłowicza i Ignacego Jana Paderewskiego stanowiły różne muzyczne światy.
          - Można tak powiedzieć. Mieliśmy też przygotowane pieśni Sergiusza Rachmaninowa, ale pani dyrektor Marta Wierzbieniec prosiła, żeby raczej postawić na muzykę polską i koniecznie uwzględnić pieśni Ignacego Jana Paderewskiego, ponieważ w tym roku obchodzimy 80 rocznicę śmierci wielkiego Polaka, pianisty i kompozytora.

          Wieczór w Waszym wykonaniu był wspaniały, a najlepszym tego dowodem były długie oklaski i prośby o bisy. Mam nadzieję, że po tym pierwszym zaproszeniu do wykonania koncertu w Filharmonii pojawią się kolejne propozycje. Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że niedługo się spotkamy.
          - Mocno w to wierzę, ponieważ kocham śpiewać w swoich rodzinnych stronach i wierzę, że na pewno będzie okazja do kolejnych spotkań.

Zofia Stopińska

Wieczór w Filharmonii Podkarpackiej - Mozart i Meyer

19 XI 2021 r. , piątek, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

MASSIMILIANO CALDI – dyrygent
BARTOSZ KOZIAK –
wiolonczela

W programie:

W. A. Mozart - Uwertura do opery "Wesele Figara"
K. Meyer - I Koncert wiolonczelowy
W.A. Mozart - Symfonia C - dur "Linzka" KV 425

Żywiołowa, tętniąca humorem Uwertura do opery buffa „Wesele Figara”(1786) Mozarta, już od setek lat zachwyca publiczność jako samodzielny utwór orkiestrowy. W lekkim stylu utrzymana jest również Symfonia C‑dur KV 425 (1783), która podobnie jak Uwertura do „Wesela Figara” napisana została w niewiarygodnie szybkim czasie, z łatwością typową dla geniusz muzyki. Dzieło powstało w ciągu zaledwie kilka dni, podczas krótkiej wizyty w Linzu, gdzie zatrzymał się kompozytor wraz z żoną, w drodze powrotnej z Salzburga. Młoda para małżonków gościła wówczas u hrabiego Thuna - przyjaciela i protektora Mozarta, i to właśnie pod jego patronatem doszło do pierwszego wykonania Symfonii C- dur nazwanej przez potomnych „Linzką”. Muzyka wielkiego klasyka wiedeńskiego zestawiona został w programie z kompozycją Krzysztofa Meyera (ur. 1943) - kompozytora, który twórczą drogę rozpoczynał z pozycji awangardzisty, z czasem jednak zdeklarował swoje przywiązanie do mistrzów klasyki i klasycznych kategorii estetycznych, czego wyrazem jest chociażby dobór tradycyjnych form muzyki symfonicznej i kameralnej. / Biuro Koncertowe/

Bartosz Koziak1

                                                                                 Bartosz Koziak - wiolonczela, fot. Dariusz Kulesza

 

Maciej Wota: "Zawsze z wielką przyjemnością i sentymentem wracam do Jarosławia"

       Zapraszam Państwa na spotkanie z panem Maciejem Wotą, młodym utalentowanym pianistą i organistą, od 2018 roku asystentem w Katedrze Fortepianu Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. W tej uczelni Artysta ukończył studia magisterskie w klasie fortepianu prof. Jerzego Sterczyńskiego oraz studia magisterskie w klasie organów prof. Andrzeja Chorosińskiego.
       Z powodzeniem uczestniczył w wielu konkursach pianistycznych. Otrzymał m.in. I nagrodę oraz nagrodę specjalną za najlepsze wykonanie mazurków Fryderyka Chopina w X Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Antoninie w 2008 roku, II nagrodę w IV Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim im. G. Ferenczego w Budapeszcie oraz nagrodę za najlepsze wykonanie poloneza Fryderyka Chopina, V nagrodę oraz Nagrodę Chopinowską na IX Międzynarodowym Konkursie Młodych Pianistów „Arthur Rubinstein in memoriam” w Bydgoszczy, został laureatem Estrady Młodych 46. Międzynarodowego Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku w 2012 roku oraz otrzymał wyróżnienie w IV Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym Halina Stefańska in memoriam w Poznaniu w 2017 roku, a także V nagrodę na Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Fr. Chopina w Warszawie 2020.
       Maciej Wota prowadzi ożywioną działalność koncertową. Występował w wielu krajach Europy: Polsce, Rosji, Niemczech, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Włoszech, na Ukrainie, Litwie i Węgrzech, a także w Australii i Stanach Zjednoczonych.
       14 października Artysta wystąpił z recitalem organowym w Jarosławskiej Kolegiacie w ramach Festiwalu Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej. Po tym koncercie zarejestrowałam rozmowę, do przeczytania której serdecznie zapraszam.


        Bardzo Panu dziękuję za wspaniały koncert. Przepiękna Kolegiata wypełniona była publicznością i wszyscy słuchali z ogromnym zainteresowaniem i nagrodzili Pana gorącymi brawami. Myślę, że z radością przyjechał Pan z koncertem w rodzinne strony.
        - Zawsze z wielką przyjemnością i z wielkim sentymentem wracam do Jarosławia. Tutaj się urodziłem, tutaj spędzałem wakacje, kiedy byłem młodym chłopcem i zawsze to miejsce kojarzy mi się bardzo pozytywnie. Dla mnie jest to wielki zaszczyt, że mogę powrócić tutaj nie tylko jako człowiek wspominający dzieciństwo i młodość, ale również jako artysta.

        Pewnie tak jak ja wszyscy zachwyceni są nie tylko pana wspaniałym wirtuozostwem, ale także wyborem utworów. Ramy stanowiły utwory Johanna Sebastiana Bacha i Feliksa Mendelssohna- Bartholdy’ego, a środkowe ogniwo wypełniły dzieła Wolfganga Amadeusza Mozarta i Fryderyka Chopina. Układając program kierował się Pan możliwościami organów, na których Pan grał.
        - Tak, konstrukcja programu nie jest przypadkowa. Ten instrument pamiętam jeszcze sprzed remontu. Miałem również okazję na nim grać już po jego przebudowie. Po raz pierwszy wykonałem koncert na dolnym kontuarze, który został niedawno zainstalowany. Drugi kontuar znajduje się na chórze. Znając estetykę brzmienia, dyspozycję głosów instrumentu zdecydowałem się na taki program.

        Czy kontuar stojący na środku kościoła jest taki sam jak ten, który znajduje się na chórze?
        - Układ głosów jest taki sam, dolny kontuar od górnego różni się głównie wyglądem cięgieł rejestrowych. Wszystkie włączniki, które znajdują w dolnym kontuarze, mają swoje odpowiedniki na górze. Można grać na kontuarze górnym lub dolnym, a także jednocześnie na obydwu. Są takie utwory, które wymagają podwójnego instrumentarium i myślę, że można byłoby je również tu wykonać.

        Na organach Kolegiaty w Jarosławiu z powodzeniem można koncertować.
         - Instrument jest bardzo dopracowany pod każdym względem: traktury (czyli mechanizmu organów), intonacji głosów, a także urządzeń pomocniczych, które ułatwiają rejestrację. Organy zbudowane w 1943 roku przez Braci Narolskich po niedawnej przebudowie pana Jacka Bęsia, spełniają najwyższe standardy instrumentu koncertowego.

         To są organy piszczałkowe o trakturze elektro-pneumatycznej?
         - Tak, pierwotnie instrument posiadał pneumatyczną trakturę gry i rejestrów, po przebudowie traktura gry została zmieniona na elektro-pneumatyczną, natomiast traktura rejestrów na elektryczną, wyposażoną w pamięć kombinacji typu Setzer.

         Czy bardzo Panu przeszkadzało opóźnienie, które musi być w przypadku organów o tej trakturze?
         - Powiem szczerze, że zagranie recitalu z dolnego kontuaru było dla mnie dość dużym wyzwaniem. Opóźnienie z dołu jest bardzo duże i wynosi prawie pół sekundy.
Podczas recitalu, publiczność mogła odnosić wrażenie, że instrument gra co innego, niż grający robi w danym momencie. Cała trudność polega na tym, żeby „nie słuchać” instrumentu, ale polegać na wyćwiczonych wcześniej manualnych ruchach. W przeciwnym razie, kiedy grający próbuję „dogonić” to, co słyszy, a wtedy jest katastrofa.
         Bardzo podobny instrument znajduje się w Bazylice w Licheniu. Jest to największy instrument w Polsce, czwarty w Europie i trzynasty na świecie. Organy składają się z pięciu instrumentów rozmieszczonych w poszczególnych nawach świątyni. Instrumenty te mogą być obsługiwane przez sześciomanuałowy kontuar, znajdujący się w prezbiterium Bazyliki. Wielokrotnie w tym miejscu miałem okazję grać regularne prezentacje organowe spędzając tydzień czasu przy tym instrumencie. Mogłem zapoznać się z problematyką opóźnienia i radzenia sobie z dużą akustyką. Gdyby nie to doświadczenie, zapewne nie zdecydowałbym się na wykonanie dzisiejszego recitalu z dolnego kontuaru. Współczesna polska szkoła organowa, będąca pod bardzo silnym wpływem szkoły niemieckiej, stawia duży nacisk na muzykę dawną wykonywaną najczęściej na instrumentach mechanicznych. Bardzo często studenci klas organów unikają ćwiczenia na organach o trakturze innej niż mechaniczna, co mogłoby okazać się dla nich bardzo zaskakujące i wręcz problematyczne, kiedy zasiedliby na przykład przy dolnym kontuarze organów Fary Jarosławskiej.

         Od dość dawna obserwuję Pana działalność i podziwiam Pana ciekawość dwóch różnych instrumentów. Koncertuje Pan jako pianista i organista oraz pracuje Pan jako stroiciel.
         - To prawda, że zajmuję się zawodowo strojeniem fortepianów i pianin. Ukończyłem nawet studia podyplomowe w tej dziedzinie na mojej macierzystej uczelni. Pracuję także czynnie w zawodzie stroiciela, przygotowując instrumenty do koncertów, nagrań, sprzedaży, stroję także prywatnie. Od momentu ukończenia studiów dokonałem serwisu ok. 400 fortepianów i pianin. Świadomość budowy i zasad działania własnego instrumentu jest dla mnie bardzo pomocnym czynnikiem w grze. Strojenie, regulacja mechaniki i intonacja instrumentu mają olbrzymi wpływ na odczucia gry pianisty oraz wydobywany przez niego dźwięk. Zadowolenie pianistów z przygotowanego przeze mnie instrumentu sprawia mi wielką radość i satysfakcję.

         Słyszałam, że niedługo czeka Pana daleka podróż artystyczna.
          - Owszem, będą to koncerty chopinowskie w ramach reprezentacji Polski na światowej wystawie Expo 2020 w Dubaju. Jutro o godzinie 4.00 muszę być na lotnisku w Jasionce, żeby dolecieć do Warszawy, a później mam lot do Dubaju. Nie znam tego miasta, bo byłem tam kiedyś bardzo krótko. Przesiadałem się tylko na lotnisku do innego samolotu. Lotnisko w Dubaju robi ogromne wrażenie, pewnie samo miasto jeszcze większe.

         Ma Pan wiele doświadczeń koncertowych z podróży do różnych krajów. Wiem, że wielokrotnie występował Pan w Rosji i to jest też bardzo ciekawy kraj. Nie ma tam wielu kościołów w których znajdują się instrumenty organowe, ale sporo ich jest w salach koncertowych.
          - To prawda, do Moskwy wyjeżdżałem głównie jako pianista, ale dwukrotnie zdarzyło mi się wystąpić w roli organisty, grając w salach koncertowych.
Wyjazdy do Moskwy i udział w "Rosyjsko-Polskim Młodzieżowym Festiwalu Sztuki", który od lat prowadzi pani prof. Ligija Triakina, bardzo rozwinął mnie jako muzyka. Podczas koncertów festiwalowych mieliśmy przyjemność występować z najwybitniejszymi rosyjskimi wirtuozami fortepianu. Była to dla uczestników festiwalu bardzo ważna lekcja i inspiracja.

         Nie wiem, jak było w czasie pandemii, ale prowadzi Pan intensywna działalność koncertową.
         - To wszystko zależy od propozycji koncertowych, które w zależności od okresu i od sytuacji pandemicznej padają częściej lub rzadziej, a dominują jednak koncerty na fortepianie. Najczęściej występuję w krajach na terenie Europy.

         Występował Pan także w Stanach Zjednoczonych i w Australii.
          - W Australii byłem na Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Canberze i znalazłem się w gronie półfinalistów. Później spędziłem tydzień w Sydney i miałem kilka koncertów z muzyką Fryderyka Chopina, a jeden z nich odbył się w Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej.
Bardzo miło wspominam pobyt w Australii, poznałem tam niezwykle ciekawych ludzi i zawsze mogłem liczyć na ich pomoc. W Stanach Zjednoczonych natomiast miałem koncerty prywatne.

          Sporo czasu zajmuje Panu pewnie praca pedagogiczna w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie.
          - Zgadza się, już od trzech lat jestem asystentem w Katedrze Fortepianu. Jest to praca, która sprawia mi ogromną przyjemność, gdyż swoją wiedzą i doświadczeniem, które cały czas nabywam, mogę dzielić się z młodymi adeptami sztuki, którzy przyjeżdżają na studia czasem z drugiego krańca świata po to, żeby się czegoś nauczyć. Jest to bardzo miłe, kiedy później obserwujemy efekty swojej pracy słuchając gry studentów.

          Wiem, że Ma Pan w repertuarze wiele utworów z różnych epok, ale chyba każdy ma dzieła lub epokę, która jest mu bardzo bliska. Proszę wymienić swoich ukochanych kompozytorów.
          - Często to pytanie w wywiadach pada i za każdym razem zastanawiam się, co mam odpowiedzieć. Czy jestem w stanie wskazać jedno nazwisko, które jest mi najbliższe, które uważam za najwybitniejsze? Mogę wskazać kilka nazwisk. Ze względu na niebywały rozkwit literatury fortepianowej w epoce romantyzmu, mogę wymienić dla mnie tak ważnych kompozytów, jak: Fryderyk Chopin, Franciszek Schubert, Robert Schumann. Oni są mi zdecydowanie najbliżsi, ale także bardzo lubię grać literaturę rosyjską pierwszej połowy XX wieku - utwory Sergiusza Rachmaninowa i Aleksandra Skriabina, a także utwory Johannesa Brahmsa i Ferenca Liszta.

          Myślę, że Jarosław nadal pozostanie dla Pana szczególnym miejscem i zechce Pan tutaj wracać z koncertami.
          - Zawsze będę do Jarosławia przyjeżdżał, jeśli pozwoli mi na to czas i obowiązki zawodowe. Jarosław jest na mojej mapie jednym z najważniejszych miejsc, do którego będę wracał.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                        Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - w programie Mozart, Meyer

19 XI 2021 r. , piątek, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

MASSIMILIANO CALDI – dyrygent
BARTOSZ KOZIAK –
wiolonczela

W programie:

W. A. Mozart - Uwertura do opery "Wesele Figara"
K. Meyer - I Koncert wiolonczelowy
W.A. Mozart - Symfonia C - dur "Linzka" KV 425

Żywiołowa, tętniąca humorem Uwertura do opery buffa „Wesele Figara”(1786) Mozarta, już od setek lat zachwyca publiczność jako samodzielny utwór orkiestrowy. W lekkim stylu utrzymana jest również Symfonia C‑dur KV 425 (1783), która podobnie jak Uwertura do „Wesela Figara” napisana została w niewiarygodnie szybkim czasie, z łatwością typową dla geniusz muzyki. Dzieło powstało w ciągu zaledwie kilka dni, podczas krótkiej wizyty w Linzu, gdzie zatrzymał się kompozytor wraz z żoną, w drodze powrotnej z Salzburga. Młoda para małżonków gościła wówczas u hrabiego Thuna - przyjaciela i protektora Mozarta, i to właśnie pod jego patronatem doszło do pierwszego wykonania Symfonii C- dur nazwanej przez potomnych „Linzką”. Muzyka wielkiego klasyka wiedeńskiego zestawiona został w programie z kompozycją Krzysztofa Meyera (ur. 1943) - kompozytora, który twórczą drogę rozpoczynał z pozycji awangardzisty, z czasem jednak zdeklarował swoje przywiązanie do mistrzów klasyki i klasycznych kategorii estetycznych, czego wyrazem jest chociażby dobór tradycyjnych form muzyki symfonicznej i kameralnej. / Biuro Koncertowe/

Massimiliano Caldi fot. Dariusz Kulesza

                                                                                  Massimiliano Caldi - dyrygent, fot. Dariusz Kulesza

Festiwal Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc 2021 - relacja

        Od 7 do 11 listopada odbył się piąty już festiwal „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”. W programie były koncerty, lekcje patriotyczne oraz wystawa, bowiem festiwal w swoim założeniu ma za zadanie promocję szeroko rozumianej kultury polskiej – muzyki, sztuki oraz historii.

Viva Polonia kwiaty

                                                  Biało-czerwone róże zdobiły w tym roku estradę sali koncertowej podczas festiwalu "Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc" , fot. Kornelia Cygan 

        Przed koncertem finałowym, w krótkim wystąpieniu, podsumował tegoroczną edycję festiwalu pan Łukasz Gaj, dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, które jest organizatorem tego wspaniałego wydarzenia.
„Bardzo się cieszę, że decydowaliście się Państwo świętować 11 listopada w tym wyjątkowym miejscu – mówił dyrektor Łukasz Gaj. Miejscu, którego Patron był jednym z architektów Polski niepodległej. To właśnie jego pamięci poświęcony jest festiwal „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”, który dzisiaj kończymy. Festiwal ten od samego początku miał za zadanie promocję kultury polskiej i nie inaczej było podczas tegorocznej edycji.
         8 listopada rozpoczęliśmy festiwal koncertem „Osiecka… i nie tylko”. Piosenki najsłynniejszej polskiej poetki-tekściarki wykonała znakomita wokalistka Iza Połońska. Towarzyszył jej akordeonista Leszek Kołodziejski – autor opracowania wszystkich utworów, oraz Polish Cello Quartet – niecodzienna formacja składająca się z czterech wiolonczelistów: Krzysztofa Karpety, Tomasza Darocha, Wojciecha Fudali i Adama Krzeszowca. W programie wieczoru znalazły się także piosenki Jeremiego Przybory, Jonasza Kofty i Wojciecha Młynarskiego - artystów, którzy wywarli istotny wpływ na twórczość Agnieszki Osieckiej."

Viva Polonia Iza Połońska i zespół Fot. Kornelia Cygan relacja        Gorąco oklaskiwani przez kąśnieńską publiczność: Iza Połońska oraz Leszak Kołodziejski - akordeon, aranżacje i Polish Cello Quartet, fot. Kornelia Cygan

        Kontynuując wystapienie dyrektor Łukasz Gaj mówił:
        "Przez ostatnie dwa dni w tej sali koncertowej gościliśmy młodzież ze szkół województwa małopolskiego.
Przedstawialiśmy spektakl „Kardynał Wyszyński. Prymas niezłomny”, który obejrzało ponad 1500 uczniów. Bardzo się cieszę, że nauczyciele i dyrektorzy zaprosili młodzież tutaj, do Kąśnej, aby zobaczyła ten spektakl o wielkim Polaku, ale też aby mogli zwiedzić dwór Ignacego Jana Paderewskiego i przygotowaną specjalnie wystawę „Jan Paweł II w filatelistyce”, przygotowaną przez Pocztę Polską. Tę wystawę można jeszcze do końca listopada w naszym muzeum obejrzeć.
        Dzisiaj, 11 listopada, Narodowe Święto Niepodległości i wielkie święto w Kąśnej. Na scenie naszej Sali koncertowej wystąpi Marcin Wyrostek, wybitny, znakomity artysta, który wykona program ze swojej płyty „PolAcc”. Na płycie znalazły się wspaniałe utwory polskich kompozytorów, polskiej muzyki filmowej, polskiej muzyki narodowej w aranżacji tego znakomitego artysty. Przed Państwem Marcin Wyrostek z zespołem”.

Viva Polonia Łukasz Gaj

                                              Pan Łukasz Gaj - dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, fot. Kornelia Cygan

           Pan Marcin Wyrostek, główny bohater koncertu wieńczącego festiwal „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”, jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Aktualnie, oprócz działalności koncertowej, jest także wykładowcą w macierzystej uczelni. Jest znakomitym showmanem, mistrzem improwizacji i autorem wspaniałych aranżacji wykonywanych utworów.
Jak już wspomniał pan dyrektor Łukasz Gaj, podczas koncertu w Kąśnej Marcin Wyrostek zaprezentował program z najnowszej płyty "PolAcc", inspirowany twórczością znakomitych polskich kompozytorów, m.in. Karola Szymanowskiego i Witolda Lutosławskiego, pieśniami legionowymi, motywami tradycyjnymi i ludowymi oraz muzyką lat 60-tych i 70-tych. Po gorących owacjach publiczności wysłuchaliśmy „Libertanga” Astora Piazzolli oraz na zakończenie koncertu, w podziękowaniu za zaproszenie, zabrzmiał znany fragment z filmu Dzieci Sancheza.
           Marcinowi Wyrostkowi towarzyszył jego zespół złożony z absolwentów katowickiej uczelni w składzie: Michał Grobelny - wokal, Mateusz Adamczyk - skrzypce, Daniel Popiałkiewicz - gitara, Bartosz Kalicki - fortepian, Piotr Zaufal - bas i Krzysztof Nowakowski - instrumenty perkusyjne.
Dzięki umiejętnościom narracyjnym Pana Marcina, jego perfekcyjnej, mistrzowskiej grze, jak również świetnych popisach pozostałych członków zespołu, wieczór 11 listopada był wspaniałym zakończeniem Festiwalu.

Viva Polonia wszyscy wykonawcy

                                               Marcin Wyrostek i towarzyszacy mu muzycy oklaskiwani przez publiczność, fot. Kornelia Cygan 

          Bardzo powoli publiczność opuszczała salę koncertową, bo wiele osób zainteresowanych było spotkaniem z Marcinem Wyrostkiem oraz nową płytą. Ustawiła się spora kolejka osób, które czekały na autograf, wspólne zdjęcie i chciały zamienić chociaż kilka zdań.
Na końcu tej kolejki ustawiłam się także ja i dlatego pan Marcin Wyrostek mógł mi poświęcić nieco więcej czasu.

Viva Polonia Marcin Wyrostek Akordeon okładka 2

                                         Marcin Wyrostek podczas koncertu w Kąśnej Dolnej, fot. Kornelia Cygan

         Jak słuchałam Pana improwizacji, to pomyślałam, że biedni są studenci, których uczy Pan improwizacji. Od dawna zastanawiałam się, czy improwizacji można wszystkich nauczyć?
         - Można uczyć podstaw, harmonii, skal, pomysłów i technik imitacyjnych, które możemy stosować poczynając od tych, które stosował w baroku Jan Sebastian Bach, aż po dzisiejszych mistrzów. Najpierw trzeba zdobyć wiedzę na ten temat, później przychodzi czas na praktykę i szukanie w sobie kreatywności, otwartości na tworzenie fraz, na tworzenie melodii i tworzenie klimatu.
         Wracając teraz do pytania – można tych wszystkich rzeczy nauczyć. Ważne jest także, aby osoba grająca na danym instrumencie także sama poszukiwała w sobie mechanizmu, który będzie otwierał kreatywność. To jest już kwestia indywidualnego zaangażowania. Staram się studentów „zarazić”, żeby jak najbardziej kreatywnie podchodzili do grania, żeby wykorzystywani swój instrument tak jak głos ludzki, czy jakikolwiek inny instrument. Mam sporo bardzo zdolnych studentów, którzy podążają w tym kierunku. Bardzo mnie to cieszy.
          Spora grupa młodych ludzi chce studiować na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, gdzie także uczę. Chcę podkreślić, że tutaj jest dłuższa droga, bo już na wstępie poziom na tym Wydziale jest wysoki.
Staram się na różne sposoby propagować akordeon i ten rodzaj muzyki w Polsce. W zeszłym roku wydałem skrypt zatytułowany „Podstawy improwizacji na akordeon” w oparciu o śląskie melodie. Szukałem śląskich tematów ludowych po to, żeby nakreślić tę improwizację, tę problematykę dużo wcześniej. Nawet jak studenci będą się starali o przyjęcie na wydziały muzyki klasycznej danej uczelni, a na pewno na Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej do Katowic, to te podstawy są bardzo ważne.
Kończąc odpowiedź na pani pytanie – staram się tę pasję zaszczepiać, a potem dużo jest już w rękach studentów.

          Pana droga była bardzo podobna, bo wszystko zaczęło się od nauki gry na akordeonie klasycznym, a już od dawna występuje Pan z towarzyszeniem zespołów i możemy podziwiać Pana inspiracje różnymi gatunkami muzyki, ogromne możliwości akordeonu.
          - Nawet jak gramy utwór ludowy czy jazzowy, Karola Szymanowskiego, czy muzykę współczesną w innym stylu, to w każdym z tych utworów można sobie pozwolić na dużą dozę improwizacji, budowania – zabawy dźwiękiem po prostu, bo na tym moim zdaniem wszystko polega. Na zabawie dźwiękiem, zabawie obrazami, zabawie klimatami i także pewnej intelektualnej zabawie.

          Dzisiaj stawiał Pan także pewne zadania przed publicznością, próbując ją czasem zachęcić do wspólnej zabawy.
          - Owszem, ale wszyscy pięknie podołali i z taką publicznością to można nawet „kraść konie”.

          Wydaje mi się, że warunki, jakie są w sali koncertowej „Stodoła” w Centrum Paderewskiego bardzo Wam odpowiadały.
          - Tak, bo to jest pod każdym względem wyjątkowe miejsce. Tworzy je historia, legenda i też ludzie, którzy tutaj działają. Możemy się tutaj czuć jak w domu.

          Słyszałam, że w domu jest Pan gościem z powodu wielu koncertów.
           - Tych koncertów jest naprawdę mnóstwo, a to wiąże się z ciągłymi wyjazdami. Do tego dochodzą jeszcze nagrania, których także jest sporo. Za trzy dni odbędzie się ważna gala „Koryfeusz muzyki polskiej” i gram tam z Polską Orkiestrą Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa, Paweł Tomaszewski robił aranżacje utworów, a ja będę grał Taniec góralski Andrzeja Krzanowskiego.
Ostatnio występowałem Festiwalu Era Schaeffera we współczesnym spektaklu muzyczno-teatralnym w Basenie Artystycznym w Warszawie. Oprócz tego mamy koncerty z moimi zespołami: Corazon, Coloriage, mam też projekt solowy oparty na muzyce baroku, romantyzmu, etho-folk, musette, jazzie, muzyce współczesnej - ukazujący cały wachlarz możliwości akordeonu. Niedługo zawitam w Rzeszowie.
Różne pomysły urodziły się w czasie pandemii, a od paru miesięcy gramy dużo koncertów i możemy je realizować.

          Wspomniał Pan o nagraniach.
           - Było ich naprawdę dużo. Z orkiestrą Aukso nagraliśmy audio-video „Cztery pory roku Vivaldiego”. Uczestniczyłem w nagraniu „Rapsodii Śląskiej” Jana Pawła Kaczmarka, która została skomponowana na stulecie powstań śląskich, a do jej wykonania potrzebny jest duży skład: orkiestra symfoniczna, chór i soliści. Brałem jeszcze udział w kilkunastu projektach muzycznych. Mogę powiedzieć, że to był bardzo kolorowy czas. Ciągle jesteśmy w trasie i cały czas ciekawie, bo muzycznie i z harmonią.

          Powiedział Pan w trakcie koncertu, że tam gdzie jest akordeon, tam jest harmonia.
          - Dlatego ja zawsze noszę ze sobą tę harmonię, żeby mi gdzieś nie uciekła moja życiowa harmonia.

          Bardzo dziękuję za wspaniały koncert i za rozmowę. Do zobaczenia.
          - Ja także bardzo dziękuję za obecność na koncercie i za miłe spotkanie. Do zobaczenia już niedługo.

 

                                                                                                                                                                                                                                                    Zofia Stopińska

 

Vica Polonia Dworek w narodowych barwach

                     11 listopada 2021 r. opuszczajaca salę koncertową publicznośc podziwiała dworek Ignacego Jana Paderewskiego w narodowych barwach, fot Kornelia Cygan

 

 

Subskrybuj to źródło RSS