Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Bach, Beethoven i Karłowicz

Zofia Stopińska : Wielu z Państwa uda się jutro wieczorem do Filharmonii Podkarpackiej, gdzie, jak zwykle o 19.00 rozpocznie się koncert abonamentowy, który zatytułowany został „W drodze do odrodzenia”. Wcześniej mają Państwo okazję poznać artystę, który od poniedziałku pracuje z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej i przygotowuje koncert, a jutro stanie za pulpitem dyrygenckim. To pan Dawid Runtz – jeden z czołowych polskich dyrygentów młodego pokolenia.  Rozpoczynamy od pytania o program koncertu, który będzie bardzo różnorodny mówiąc ogólnie.

Dawid Runtz : Rzeczywiście, program jest zróżnicowany. W pierwszej części koncertu wykonamy utwory, które powstały w epoce baroku i klasycyzmu. Uznana węgierska flecistka – Livia Duleba, zaproponowała Koncert fletowy G – dur – Carla Philippa Emanuela Bacha. Pomyślałem, że dobrze będzie zaproponować dojrzały utwór wpisujący się w konwencję klasyczną i tak wybrałem Uwerturę Leonora III op. 72 Ludwiga van Beethovena. Ten utwór jest mi szczególnie bliski, ponieważ w 2014 roku, na egzaminie wieńczącym studia licencjackie na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, dyrygowałem Polską Orkiestrą Radiową i wykonaliśmy właśnie tę uwerturę. Cieszę się, że tym razem wykonam Leonorę III z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej.

Z. S. : Drugą część wieczoru wypełni Symfonia „Odrodzenie” e-moll op. 7 Mieczysława Karłowicza. Po utwory tego wspaniałego kompozytora dyrygenci sięgają niezbyt często, a ta symfonia jest właściwie nieznana.

D. R. : Wielka szkoda, że Karłowicz tak wcześnie odszedł, bo ja jestem głęboko przekonany, że gdyby dożył dojrzałego wieku, to mógłby zdecydowanie wyprzedzić kompozytorów tego okresu. Symfonia „Odrodzenie” też nie znalazła się przypadkiem w repertuarze tego koncertu. Utwór ten poznałem w ubiegłym roku. Kiedy otworzyłem partyturę i przeczytałem, że Karłowicz skomponował tę symfonię w wieku 24 lat, czyli w moim wieku, to od razu ten utwór pokochałem. Byłem tak bardzo zaciekawiony i zafascynowany tym, jak mój rówieśnik ponad sto lat temu komponował muzykę, że przestudiowałem dokładnie partyturę i postanowiłem zadyrygować tym utworem możliwie jak najszybciej. Taka możliwość pojawiła się w Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie. Myślę, że Symfonia „Odrodzenie”, jest pomijana dlatego, że jest to wczesne dzieło Karłowicza i zarazem pierwszy jego utwór symfoniczny. Znane są poematy symfoniczne – dzieła doskonałe pod względem formy i instrumentacji, ale Symfonia „Odrodzenie” ma taką głębię i różne pomysły instrumentacyjne, że zasługuje również na nasze uznanie. Mieczysław Karłowicz, kiedy komponował swoje pierwsze symfoniczne dzieło, zafascynowany był symfoniami Piotra Czajkowskiego i twórczością Ryszarda Straussa, który w tym czasie był jakby pionierem ówczesnej instrumentacji. W symfonii „Odrodzenie” jeśli chodzi o instrumentację można odnieść wrażenie, że Karłowicz czerpał inspirację z Czajkowskiego, natomiast w sferze harmonicznej z wczesnego Straussa. Cieszę się także, że będę miał okazję odświeżyć tę symfonię zarówno Orkiestrze Filharmonii Podkarpackiej, jak i publiczności, bo jak się dowiedziałem, ostatni raz ten utwór był wykonywany w Rzeszowie piętnaście lat temu – w 2002 roku. Myślę, że to będzie interesujące dla nas wszystkich.

Z. S. : Zanim Pan został studentem Wydziału Dyrygentury,  Kompozycji i Teorii Muzyki musiał Pan zdać bardzo trudny egzamin – dobrze opanowana gra na instrumencie, widomości  z zakresu teorii muzyki zdobyte podczas zajęć w szkole muzycznej II stopnia – nie wystarczają.

D. R. : Kiedy zdawałem na studia dyrygenckie na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, były cztery wolne miejsca. Długo zastanawiałem się , czy droga, którą wybieram jest prawidłowa, ponieważ pod koniec nauki w liceum, zająłem się również komponowaniem. Otrzymałem kilka nagród na konkursach kompozytorskich w Polsce i za granicą, dlatego poważnie myślałem o kompozycji.  Z drugiej strony, od dziecka grałem na fortepianie, co bardzo ułatwia dyrygentowi czytanie partytur, przez dwanaście lat grałem także na flecie. Wtedy zyskałem punkt widzenia muzyka orkiestrowego, który z drugiej strony patrzy na zawód dyrygenta. Mogłem także poznać współczesne techniki kompozytorskie, które dzisiaj ułatwiają mi bardzo czytanie partytur współczesnych. Te wszystkie umiejętności pozwoliły mi myśleć o dyrygenturze. Zdecydowałem się na studia w Warszawie, chociaż myślałem także o studiach w Gdańsku. Na szczęście udało mi się dostać do Warszawy i do wymarzonego prof. Antoniego Wita. W nauczaniu dyrygentury to profesor jest najważniejszy. Tutaj nie można się uczyć z książek. Liczy się ta jedna osoba, która będzie kształtować mój gust muzyczny, moje preferencje artystyczne, moją osobowość, moją muzykalność…

Z. S. : W ubiegłym roku kalendarzowym ukończył Pan studia. Bardzo się cieszę, że ma Pan szczęście i szansę pracować z orkiestrami, bo nie wszystkim kolegom, którzy kończą studia dyrygenckie, udaje się pracować w tym zawodzie.

D. R. : Miałem ogromne szczęście, że już na studiach współpracowałem z dobrymi orkiestrami – na przykład – na czwartym roku miałem koncert z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach, wspomniałem wcześniej o pracy z Polską Orkiestrą Radiową. Mój kontakt z zespołem był w miarę regularny. Im wcześniej zaczynamy pracować z zespołem, tym później jest nam łatwiej. Pani doskonale wie, że zajęcia z dyrygentury odbywają się przy dwóch fortepianach. To zupełnie co innego niż praca z orkiestrą.

Z. S. : Większość studentów, dopiero przed końcowym egzaminem dyplomowym ma okazję pracować z orkiestrą. Pan robił to dużo wcześniej.

D. R. : Chcę powiedzieć, że to nie jest sprawa nauki gestów, bo do tego wystarczy fortepian. Problem jest w tym, że kiedy stajemy przed orkiestrą i chcemy coś przedstawić – musimy wiedzieć, w jaki sposób się zachować, jak mówić do muzyków, aby zechcieli słuchać dyrygenta. To jest naprawdę bardzo skomplikowany zawód. Nie polega tylko na ruchach rąk i dlatego im wcześniej zacznie się praktykę i pracę nad utworem z orkiestrą, tym lepiej. Dla mnie poważnym początkiem był 2013 rok, byłem wtedy na III roku studiów i brałem udział w Ogólnopolskim Konkursie Studentów Dyrygentury we Wrocławiu. Zdobyłem wówczas II nagrodę i ten konkurs umożliwił mi pracę z zespołem – między innymi miałem koncerty w Filharmonii Dolnośląskiej, w Filharmonii Zielonogórskiej i miałem okazję dyrygować orkiestrą akademicką. Ten pierwszy w moim życiu konkurs dyrygencki bardzo mnie ośmielił, bo zapaliło się dla mnie „zielone światło” – przekonałem się, że to co robię, ma jakiś sens. Odebrałem tę nagrodę jako zachętę do dalszej pracy nad sobą.

Z. S. :  Sprawdzał się Pan później na kolejnych konkursach.

D. R. : To prawda. W zeszłym roku zdobyłem również II nagrodę na Ogólnopolskim Konkursie Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego w Białymstoku, otrzymałem także dwie nagrody pozaregulaminowe. Z tego konkursu wynikło kilka zaproszeń do poprowadzenia koncertów symfonicznych. Tak jak pani wspomniała, w ubiegłym roku ukończyłem studia na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Przez pięć lat studiowałem w klasie prof. Antoniego Wita, cieszę się, że jestem ostatnim Jego studentem, ponieważ Profesor w ubiegłym roku akademickim zakończył działalność dydaktyczną. To dla mnie wielkie szczęście, że przez całe studia mogłem korzystać z Jego dobrych rad i ogromnej wiedzy. Podczas koncertu dyplomowego dyrygowałem Orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie. Jest taka tradycja współpracy Uczelni z Filharmonią, że jeden student – dyplomant, może poprowadzić taki koncert. Cieszę się, że mogłem pracować z tą wspaniałą Orkiestrą, bo była to zachęta do kolejnych działań. Na tym koncercie były panie z Impresariatu Stowarzyszenia im. Ludwiga van Beethovena pani Elżbiety Pendereckiej, które po koncercie zaproponowały mi współpracę  i od pewnego czasu jestem reprezentowany przez to Stowarzyszenie.

Z. S. : Myślę, że ta współpraca zaowocowała koncertami.

D. R. : Oczywiście, mam kilka zaproszeń na następny sezon, ale również ważne dla mnie asystentury. Będę między innymi asystował Maesto Krzysztofowi Pendereckiemu w przyszłym roku w Dreźnie. Tamtejsza filharmonia wykona „Siedem Bram Jerozolimy” pod batutą kompozytora. Ponadto jest kilka bardzo ciekawych projektów.

Z. S. : Ma Pan wiele szczęścia.

D. R. : Cieszę się, że Pani powiedziała o szczęściu, bo rzeczywiście – szczęście w tym zawodzie ma bardzo duże znaczenie. Jest przecież wielu dyrygentów, którzy na początku swojej drogi byli obiecujący i znakomici, a później przepadli. Moja droga również nie jest przecież przesądzona. Dla mnie najważniejsza jest ciężka praca. Wiele razy mówiono mi – osiągasz sukcesy, bo jesteś uzdolniony, czy utalentowany. Nie do końca się z tym zgadzam. Owszem pewne predyspozycje dla dyrygenta są ważne, ale ciężka praca, którą on musi wykonać podczas przygotowywania się do koncertu i doskonalenia warsztatu dyrygenckiego jest chyba najważniejsza. Moje życie jest całkowicie podporządkowane temu co robię – dyrygenturze. Codziennie uczę się partytur i robię to dla przyjemności. Czasem trzeba też odpocząć, wtedy zabieram wędkę i jadę nad jezioro. Przez cały czas uczę się coraz to nowszego, trudniejszego, wymagającego repertuaru i chyba to jest dobra droga. Nie chciałbym nigdy popaść w rutynę. Natłok pracy może do tego prowadzić, ale w tym momencie świat muzyki jest dla mnie tak ciekawy i różnorodny, że chciałbym aby to cudowne uczucie już pozostało. Jestem szczęśliwy, że mogę w ten sposób „dotknąć” muzyki, często sprzed wielu, wielu lat. Dla mnie najważniejsze w życiu są: pasja, oddanie i poświęcenie muzyce. Towarzyszą mi zawsze – pamiętam, że jako dziecko, wolałem grać na fortepianie zamiast kopać piłkę. Mam nadzieję, że muzyka zawsze będzie mi sprawiać taką radość, jak do tej pory.

Z. S. : Proszę opowiedzieć o krótkiej, ale myślę owocnej pracy pod okiem światowej sławy dyrygenta Riccardo Mutiego.

D. R. : Zgłosiłem się na „Riccardo Muti Italian Opera Academy” w Rawennie i otrzymałem zaproszenie, aby przyjechać na przesłuchanie. Spośród 230 kandydatów, Maestro Riccardo Muti wybrał czterech młodych dyrygentów z całego świata – Litwinkę, Pekińczyka, Włocha i moją skromną osobę. Przez dwa tygodnie mieliśmy okazję współpracować z Mistrzem podczas przygotowań opery „La Traviata” – Giuseppe Verdiego, w teatrze w Ravennie. Mogę powiedzieć, że byłem przez pewien czas asystentem Riccardo Mutiego. Na koniec tych warsztatów dyrygowałem koncertem Orkiestry Giovanile Luigi Cherubini w Rawennie. Był na nim obecny Riccardo Muti. Dla mnie to jest przeżycie niesamowite i z pewnością wszystko czego tam się dowiedziałem, zostanie ze mną do końca mojego życia. Moja partytura Traviaty jest cała zapisana różnymi sugestiami i złotymi myślami Riccardo Mutiego i jest dla mnie bezcenna.

Z. S. : Pociąga Pana opera?

D. R. : Z operą mam kontakt, ponieważ już trzeci sezon jestem dyrygentem – asystentem w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. Dzięki temu mogę nadal się uczyć i przekonać, jak funkcjonuje świat opery, który diametralnie różni się od świata muzyki symfonicznej. Mam szczęście, że mogę rozwijać się w obydwu nurtach muzyki – operowej i symfonicznej. W dziedzinie muzyki operowej, najważniejszym wydarzeniem dla mnie była praca nad Traviatą z Riccardo Mutim, ale będę miał okazję zdobywać nowe doświadczenia przy pracy nad repertuarem symfonicznym. Zostałem bowiem zaproszony na bardzo prestiżowe kursy mistrzowskie z Maestro Daniele Gattim i słynną The Royal Concertgebouw Orchestra w Amsterdamie. Maestro Daniele Gatti zaprosił także tylko czterech dyrygentów z całego świata. Mam ogromne szczęście, że mogę uczyć się u najlepszych dyrygentów i prezentować się nie tylko w Polsce, ale także za granicą. Sam nie do końca wierzę w to co się teraz dzieje. Nigdy bym nie śmiał marzyć, żeby chociaż zobaczyć z bliska wielkiego Riccardo Mutiego, a co dopiero pracować z nim, słuchać Jego rad, rozmawiać z nim. To samo z Royal Concertgebouw Orchestra. Ten zespół znam tylko z nagrań, a ich słynną salę koncertową tylko z obrazków. To będzie mój pierwszy pobyt w Amsterdamie i cieszę się, że jest on związany z dyrygenturą.

Z. S. : Będzie możliwość dalszego „szlifowania warsztatu”, na zebranie kolejnych doświadczeń i nabranie pewności w prowadzeniu orkiestr. Wydaje mi się, że każdy dyrygent stając przed orkiestrą musi być także trochę psychologiem i dyplomatą. Trzeba się nie tylko porozumieć z zespołem, ale także przekonać go do swojej interpretacji, czasami wysłuchać także opinii muzyków. To bardzo skomplikowane.

D. R. : Zgadzam się – to jest skomplikowane. Mogę też powiedzieć, że są orkiestry, które są bardzo życzliwe dla młodych dyrygentów, ale wiadomo, że zawsze znajdą się też takie orkiestry, które będą chciały ich „sprawdzać” – czy ich wiedza jest odpowiednia i czy znają dobrze partytury. Trzeba sobie z tym radzić. Młody dyrygent powinien być zawsze przygotowany w stu procentach, musi być pewien tego co robi i wszystkiego co potrafi – wówczas nic nie jest w stanie go zaskoczyć. Pięć lat studiów z prof. Antonim Witem, było znakomitą szkołą, ponieważ przepytywał z partytur od pierwszej do ostatniej nuty. Po pięciu latach tak wymagającej szkoły – to dzisiaj nic mnie nie może zaskoczyć. Staram się być jak najlepiej przygotowany. Nauczyłem się także, że ważne jest, aby stojąc przed orkiestrą być sobą. To co mówimy do orkiestry i to co czujemy musi być szczere, ponieważ muzycy są bardzo wyczuleni. Od razu wiedzą, kiedy ktoś udaje pewne zachowania, albo popisuje się przed orkiestrą i bardzo tego nie lubią. Najlepszym sposobem jest po prostu być sobą – muzycy to cenią.

Z. S. : Myślę, że dużo jest takich zespołów, które są przyjazne młodym dyrygentom.

D. R. : Największą sympatię i porozumienie znajdowałem z tymi najlepszymi orkiestrami – z Orkiestrą Filharmonii Narodowej i Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia. To są zespoły, które z pewnością nigdy nikomu nie chciałyby przeszkodzić, a starają się pomagać. Wiedzą przecież doskonale, że jestem młodym dyrygentem. Każda ich sugestia, czy podpowiedź jest „wyciągnięciem ręki”, a nie „podstawieniem nogi”.

Z. S. : Sadzę, że nieźle się pracuje także w Rzeszowie.

D. R. : Oczywiście. Już na pierwszej próbie byłem bardzo zaskoczony poziomem wykonawczym i profesjonalnym podejściem do pracy. Moje wskazówki, czy propozycje interpretacyjne muzycy skrupulatnie notują. To jest domena profesjonalnych orkiestr. Symfonia Karłowicza jest trudna dla orkiestry, ponieważ często partie solowe przeznaczone są nie tylko pierwszym głosom, które zazwyczaj je grają – mamy w tym utworze na przykład solówki w drugim klarnecie, drugim oboju, drugiej waltorni. Karłowicz zakładał, że wszyscy muzycy w orkiestrze są na jednakowym – wysokim poziomie wykonawczym. To jest ogromne zadanie dla orkiestry i jestem mile zaskoczony, że pomimo trudności, jakie stawia partytura „Odrodzenia” Karłowicza, orkiestra bardzo dobrze sobie poradziła z tym, co jest zapisane na kartach symfonii. Efekty naszej dobrej współpracy będą słyszalne na koncercie. Cieszę się, że mam okazję tutaj pracować. Czuję wielką życzliwość nie tylko muzyków, ale także wszystkich pracowników Filharmonii, którzy są bardzo przyjaźnie nastawieni do zaproszonych artystów. Bardzo chętnie powrócę kiedyś do Rzeszowa, a jutro wieczorem serdecznie zapraszam Państwa na koncert.

Z Dawidem Runtzem rozmawiała Zofia Stopińska 30 marca 2017 roku.

Piątkowy wieczór w Filharmonii Podkarpackiej

Bardzo interesująco zapowiada się najbliższy koncert abonamentowy w Filharmonii Podkarpackiej. Wieczór rozpocznie wspaniałe dzieło  Ludwiga van Beethovena - Uwertura "Leonora III" op. 72 b, zwana także "Wielką", ze względu na rozmach koncepcji, porywającą siłę wyrazu i osiągniętą popularność. Wiele radości przyniesie słuchaczom z pewnością Koncert fletowy G-dur - Carla Philippa Emanuela Bacha - jednego z najzdolniejszych synów Johanna Sebastiana Bacha. Utwór zadedykowany został ówczesnemu chlebodawcy kompozytora, królowi Prus - Fryderykowi II, który był flecistą. W części drugiej koncertu wysłuchamy Symfonii "Odrodzenie" e-moll op. 7  - Mieczysława Karłowicza. To czteroczęściowe dzieło opatrzone jest, podobnie jak znane i często wykonywane poematy symfoniczne - komentarzem literackim.

Partie solowe w Koncercie fletowym C. Ph. E. Bacha wykona Livia Duleba - sławna węgierska flecitka, która często występuje gościnnie z orkiestrami syfonicznymi i kameralnymi. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygować będzie Dawid Runtz - jeden z czołowych polskich dyrygentów młodego pokolenia.

Spotkajmy się 31 marca o godz. 19.00 w Filharmonii Podkarpackiej.

56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie

Rzeszów, 28 marca 2017 r.

Informacja prasowa

Z tradycją w plenerze
Koncerty Muzycznego Festiwalu w Łańcucie przed Zamkiem

Koncerty plenerowe Muzycznego Festiwalu w Łańcucie rokrocznie gromadzą przed sceną 3500 miłośników klasycznych dźwięków. To wyjątkowa okazja, by wsłuchać się w muzykę w niecodziennej atmosferze. Tegoroczna, 56. edycja wydarzenia także rozpocznie się w okolicznościach przyrody i potrwa od 20 do 28 maja 2017 r.

Rezydencja Lubomirskich i Potockich zachwyca nie tylko barokowym, bogato zdobionym wnętrzem, ale także malowniczym parkiem w stylu angielskim. Zgodnie z wieloletnią tradycją dwa pierwsze koncerty zaplanowane zostały właśnie przed łańcuckim Zamkiem. Trudno bowiem znaleźć odpowiednie miejsce, które nie tylko nada koncertom urokliwego klimatu, ale także będzie wystarczająco przestronne, by pomieścić tak liczną publiczność. – Festiwal w Łańcucie to muzyczne święto nie tylko Filharmonii, nie tylko naszego regionu czy kraju, ale to wielkie muzyczne wydarzenia oceniane bardzo pozytywnie i stanowiące znaczący element w skali światowej – komentuje prof. Marta Wierzbieniec, Dyrektor Festiwalu i Filharmonii Podkarpackiej.

Opera i operetka na początek

A. W Mozart, G. Rossini, G. Verdi, G. Puccini oraz F. Lehar – mistrzowskich kompozycji oper i operetek tych kompozytorów wysłucha publiczność podczas inauguracyjnego koncertu w Łańcucie. A kto uraczy Melomanów swoim głosem? Jeden z największych barytonów świata, Andrzej Dobber, to artysta, o którego Filharmonia Podkarpacka zabiegała bardzo długo. Wokalista występuje na największych scenach świata, pod batutą wybitnych dyrygentów. Podczas koncertu inauguracyjnego 56. Muzycznego Festiwalu zaprezentuje się jako jeden z solistów koncertu inauguracyjnego. Na scenie towarzyszyć mu będzie między innymi Katarzyna Dondalska, nazwana przez Barbarę Bonney "Ósmym Cudem Świata". Artystka zachwyca zmysłowym głosem i fenomenalną techniką. Wśród solistów tego koncertu znaleźli się także Monika Ledzion-Porczyńska i Paweł Skałuba. Tego wieczoru rozbrzmiewać będzie ponadto głos Joanny Woś. Wokalistka śpiewa z niepowtarzalną lekkością i imponuje bardzo szeroką skalą. Zachowuje przy tym wyjątkowe brzmienie oraz finezyjny styl bel canto. Oprócz solistów na scenie pojawi się znana już szerokiej publiczności Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, działająca nieprzerwanie od 1955 roku. Cały koncert poprowadzi dyrygent Sławomir Chrzanowski, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Zabrzańskiej. Wspólnie z tą Orkiestrą zagrał już przeszło 1200 koncertów na różnych estradach zarówno w kraju, jak i za granicą.

Jazz w najczystszej postaci

Ogromną sensacją tegorocznej edycji jest Ive Mendes, okrzyknięta przez krytyków „brazylijską Sade”. Wokalistka niejednokrotnie występowała w Polsce, a za każdym razem jej koncerty gromadzą rzeszę fanów. Artystka rozpoczęła karierę od występów w brazylijskich kafejkach. Szybko zdobyła fanów, a pierwszy utwór „Casticais” został bardzo pozytywnie przyjęty przez lokalną prasę. Po przeprowadzce do Londynu Ive Mendes zachwyciła swoim głosem Robinego Millara, nagrywając mu na sekretarce próbkę swoich umiejętności wokalnych. Debiutancki album Ive, wydany pod jego skrzydłami przyniósł, jej międzynarodową sławę. Diva muzyki jazzowej będzie gwiazdą drugiego wieczoru Muzycznego Festiwalu. Subtelne dźwięki połączone z charakterystycznym dla jej utworów brazylijskim klimatem wprowadzą publiczność w niezapomniany nastrój. Na scenie artystce towarzyszyć będzie zespół instrumentalistów brytyjskich. Pojawi się także lokalny akcent w postaci kwintetu smyczkowego Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej.

W sprzedaży pozostały jeszcze bilety na koncerty plenerowe 56. edycji Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Sprzedaż prowadzona jest w Filharmonii Podkarpackiej, MDK w Łańcucie oraz poprzez stronę internetową www.festiwallancut.pl  

Po Konkursie Młodych Instrumentalistów w Jaśle

 

Anna Wąsik z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Karola Szymanowskiego we Wrocławiu zdobyła nagrodę Grand Prix i I miejsce w kategorii instrumentów smyczkowych i szarpanych w III grupie wiekowej w XII Ogólnopolskim Konkursie Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz. Organizatorem konkursu, który odbywał się w dniach 22 – 24 marca br. był Jasielski Dom Kultury oraz Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Witolda Lutosławskiego w Jaśle.

Do XII edycji OKMI przystąpiło łącznie 162 uczestników od 7 do 20 roku życia, z ponad 30 miast Polski, m.in. z Krakowa, Nowego Targu, Tarnowa, Krosna, Rzeszowa, Sanoka, Wrocławia, Tychów, Opola, Tomaszowa Lubelskiego, Warszawy, Lublina, Częstochowy, Białegostoku, Sieradza, Jasła oraz z małych i prywatnych szkół z terenu województwa podkarpackiego.

Podczas koncertu finałowego, który odbył się 24 marca br. zostały wręczone nagrody i wyróżnienia. - Przez te kilka dni gościliśmy wspaniałych młodych muzyków z całej Polski. Jest nam niezmiernie miło, że ten konkurs cieszy się państwa uznaniem i w tak ogromnej ilości przyjechaliście państwo do nas. W tym roku gościliśmy 162 uczestników, co jest rekordem w przypadku tego konkursu. Mieliśmy znakomite wykonania, co profesorowie w kuluarach zdradzili i mieliśmy harfę - unikat na jasielskim rynku – powiedział tuż przed ogłoszeniem werdyktu jury Janusz Szewczyk, dyrektor JDK.

Prof. Andrzej Godek, który już od lat ocenia młodych muzyków w Jaśle, podkreśla rangę i sukces tego konkursu w skali kraju. - To już dwunasta edycja konkursu i z radością obserwujemy, że jego laureaci są widoczni już poza granicami Polski. Bardzo nas to cieszy. Wszystkim państwu: pedagogom, rodzicom, pianistom współpracującym, ale i wam - nasi młodzi przyjaciele - dziękujemy za to, że chcecie stawać w najbardziej szlachetnej rywalizacji na scenie, kiedy możemy dzielić się naszymi umiejętnościami, naszymi emocjami, kiedy możemy się dzielić naszą sztuką. Każdy na takim poziomie, na jakim etapie rozwoju muzycznego w tej chwili jest. Mamy nadzieję, że wielu z was - młodych muzyków - zobaczymy również za kilka czy kilkanaście lat w murach akademii muzycznych, czego wam serdecznie i gorąco życzę.

Koncert laureatów rozpoczął Kacper Wąs, młody akordeonista z Gorlic, a po nim wystąpili kolejno: Hanna Steczek, Wiktoria Ross, Marianna Sereda, Bartłomiej Kiecana, Kacper Solarz, Maja Kaszyca, Marian Michalski i Anna Wąsik. Koncert zakończył Kacper Żaromski z ZSM w Krośnie. Spośród tych młodych osób jury wyłoniło laureatkę Grand Prix tegorocznej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Instrumentalistów - Annę Wąsik z  OSM I i II st. we Wrocławiu.

Organizowany po raz dwunasty Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów wspierają władze miejskie. Podczas koncertu finałowego Jasielski Dom Kultury gościł wiceburmistrz Elwirę Musiałowicz – Czech oraz Henryka Raka, przewodniczącego Rady Miejskiej Jasła.

Konkurs, który cieszy się ogromnym powodzeniem i uznaniem w Polsce przyciąga coraz więcej uczestników, zarówno tych, którzy już grają po kilka czy kilkanaście lat, jak i tych, którzy dopiero zaczęli swoją przygodę z muzyką. Pokonując tremę i stres poddają się nieraz surowej, ale rzetelnej ocenie jurorów - Oceniamy talent i osobowość muzyczną, która nie pojawia się bardzo często, ale przede wszystkim profesjonalne przygotowanie. Nie ma tu miejsca na amatorskie podejście do gry na instrumencie. To natychmiast słychać i za to odpowiedzialni są przede wszystkim nauczyciele. Naszym wspólnym interesem jest wymiana wiedzy na terenie całego kraju, nauka dzieci i młodzieży w sposób profesjonalny. Żądamy od nich perfekcji na ich poziomie gry, na ich poziomie poruszania się na instrumencie i to oceniamy – mówi jurorka prof. dr hab. Elżbieta Gajewska z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Jednocześnie podkreśla, że ten konkurs zdobył już prestiż w całym kraju, na co są dowody, bo przyjeżdżają ludzie z odległych miast Polski i jest ich coraz więcej.

(JDK)

56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie

Gwiazdy - koncerty - kulisy Festiwalu

Zofia Stopińska : Z panią prof. Martą Wierzbieniec – dyrektorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie rozmawiamy o zbliżającej się 56. edycji tego wielkiego święta muzyki. Odbędzie się ono od 20 do 28 maja b.r. Program Festiwalu jest już gotowy, ostatnie przygotowania trwają.

Marta Wierzbieniec : Rzeczywiście, to już ostatnie przygotowania do wielkiego muzycznego święta -  myślę, że nie tylko tego regionu, województwa podkarpackiego i organizatora Festiwalu czyli Filharmonii Podkarpackiej, ale to przecież święto wszystkich, którzy w świecie muzyki przebywają. Jeszcze nie zapomnieliśmy o poprzedniej edycji, a już zbliża się 56. Myślę, że cechą wyróżniającą w pewien sposób ten festiwal, na tle innych tego typu cyklicznych wydarzeń artystycznych, jest różnorodność. Często rozmawiam z publicznością, z naszymi gośćmi, artystami, którzy biorą udział w Festiwalu, przedstawicielami mediów i krytyki muzycznej - stąd wiem, że cenią sobie tę różnorodność i zawsze są ciekawi, kto wystąpi w kolejnej edycji, wiedząc, że będzie różnorodny program. W dzisiejszym świecie, przy ogromnym dostępie, nie tylko do informacji ale także do nagrań, wszyscy jesteśmy dobrze zorientowani, co się dzieje w muzyce, ale na szczęście nic nie zastąpi koncertów i dlatego ta różnorodność na Festiwalu w Łańcucie jest oczekiwana i śmiem twierdzić, że pożądana. Oczywiście, że centrum festiwalowe stanowi sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie – tam narodził się Festiwal, który najpierw funkcjonował jako „Dni Muzyki Kameralnej”, a następnie został przemianowany w Muzyczny Festiwal w Łańcucie. W tejże sali balowej, przepięknej i absolutnie wyjątkowej na skalę światową, słuchać będziemy muzyki kameralnej. Wystąpi tam w tym roku między innymi: Orkiestra Kameralna z Wiednia. Wysłuchamy koncertu Apollon Musagete Quartett , zespół tworzą znakomici młodzi muzycy, którzy występują z ogromnym powodzeniem na całym świecie. Będziemy mogli wysłuchać wspaniałych, artystycznych kreacji Ivana Monigettiego, któremu towarzyszyć będzie Orkiestra Kameralna Wratislavia pod dyrekcją Jana Staniendy. Będzie także wybitna pianistka Dina Yoffe – laureatka Konkursu Chopinowskiego  i jurorka tego konkursu. Dina Yoffe zaprezentuje nie tylko utwory Fryderyka Chopina.

Z. S.  : Te koncerty stanowić będą środkowe ogniwo 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, ale nikt sobie nie wyobraża innego początku jak koncert w plenerze.

M. W. : Taka inauguracja związana jest zawsze z ryzykiem – chodzi tu przede wszystkim o pogodę, ale zawsze jestem optymistką i uważam, że na pewno wszystko się uda i pogoda będzie nam sprzyjać. Wykonawcy Gali Gwiazd wspaniali, a w repertuarze arie i duety ze znanych oper m.in. : Verdiego, Pucciniego i  Moniuszki. Cieszę się, że udało się w tym roku zaprosić Andrzeja Dobbera, który jest artystą niezwykle zajętym, bo koncertuje na całym świecie. Tak się złożyło, że podczas trwania Festiwalu w Łańcucie, będzie w Polsce i może u nas wystąpić.  Wystąpią wspaniałe sopranistki – Katarzyna Dondalska i Joanna Woś. Będziemy gościć także Monikę Ledzion i Pawła Skałubę. To wybitni polscy wykonawcy, znani także na świecie, gdzie są ambasadorami naszej kultury i tradycji. Wielka radość, że możemy ich gościć na inauguracji wielkiego muzycznego święta muzyki w Łańcucie, którego organizatorem jest Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.                                                                                                                                                                                         Od kilku lat, także drugi koncert łańcuckiego Festiwalu odbywa się także w plenerze. Ive Mendes – wybitna gwiazda innego gatunku muzyki, ale przecież muzyka, to tak obszerna, pojemna dziedzina, że ważne jest, abyśmy mówili o jakości wykonania, o dobrej muzyce, która czasem zahacza o różne kręgi. Proszę zauważyć, że coś, o czym mówiliśmy 20 – 30 lat temu, że jest nowatorskie, innowacyjne, że nie wiadomo, czy to można zaliczyć do muzyki klasycznej, to dzisiaj jest już klasyką. Podkreślam często, że na Festiwalu zapraszamy Państwa do słuchania muzyki ważnej.

Z. S. : Trzecim miejscem koncertów jest sala Filharmonii Podkarpackiej, bo tam na koncert może przyjść o wiele więcej osób niż do sali balowej.

M. W. : To już także wieloletnia tradycja, że przynajmniej jeden z koncertów festiwalowych odbywa się w Filharmonii Podkarpackiej, a w tym roku odbędą się dwa – w piątek i w sobotę, na zakończenie Festiwalu. 26 maja wystąpi wybitna pianistka Gabriela Montero, o którą zabiegaliśmy już od dawna. Pani Montero wykona nie tylko znane utwory Schuberta i Schumanna, które ma w repertuarze wielu pianistów, ale w drugiej części koncertu będzie improwizować. Gabriela Montero znana jest bowiem na świecie z nieprawdopodobnych możliwości improwizacji, jest genialną improwizatorką i bardzo ciekawi jesteśmy tego koncertu. Mówimy, że żadnego koncertu nie da się powtórzyć identycznie i na ten temat można mówić bardzo długo. Gdy mówimy o improwizacji, to już nie ma nawet cienia wątpliwości, że coś będzie tak samo. Będzie to niepowtarzalny wieczór – jeden jedyny. Koncert finałowy, to wielkie przedsięwzięcie. Wypełni go IX Symfonia d-moll op. 125Ludwiga van Beethovena. Będzie oczywiście czwórka solistów, w tym Robert Gierlach, który jak Państwo doskonale wiedzą wywodzi się właśnie z naszego regionu, będzie Chór Filharmonii Narodowej w Warszawie i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, a dyrygować będzie Massimiliano Caldi.  Będzie to wielki finał Festiwalu, ale to właściwie jeszcze nie będzie koniec, bowiem wszyscy lubią bisy i my jako organizatorzy, też zaproponowaliśmy Państwu koncert, który zatytułowany został „Koncert na bis”. Ten wieczór odbędzie się w Łańcucie, w sali Hotelu Sokół. Wystąpi wspaniały pianista Janusz Olejniczak, a towarzyszyć mu będzie big band złożony ze studentów i absolwentów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.

Z. S. : Później będzie czas na podsumowania, refleksje i trzeba będzie pomyśleć o Festiwalu w przyszłym roku.

M. W. : Nie ukrywam, że Festiwal na 2018 rok mamy w znacznej części już zaplanowany, ale to nie oznacza, że nie jesteśmy otwarci na różne propozycje – także Państwa sugestie. Zawsze z wielką uwagą czytam maile, listy, odbieram telefony, które dzwonią w tej sprawie. Utwory, które Państwo zaproponowali pojawią się zarówno w programie Festiwalu w przyszłym roku, jak i w nowym sezonie koncertowym.

Z. S. : Mam w ręku program całego Festiwalu, gdzie są wymienione nie tylko utwory, wykonawcy i miejsca koncertów, ale także ceny biletów. Trudno powiedzieć, że bilety są tanie, bo dla każdego słowo tanie,  będzie oznaczało inną kwotę, ale myślę, że każdy może wygospodarować pieniądze na jeden lub dwa koncerty.

M. W. : Powiem w wielkim skrócie, że cena biletów zależy od dotacji, jaką otrzymuje Festiwal. Im dotacja większa, tym bilety mogą być tańsze. Musimy się zmieścić w zaplanowanym budżecie i zdobyć pieniądze, a więc i sponsorzy i dotacje są tu niezwykle cenne, bo dzięki nim możemy obniżyć ceny biletów. Zdaję sobie sprawę, że wiele jest osób, dla których każdy wydatek rzędu 10 czy 15 złotych jest już problemem, żeby kupić bilet do Filharmonii. Festiwal jest raz w roku i można sobie wcześniej zaplanować czas i pieniądze. Co roku zabiegam o to, żeby bilety były coraz tańsze. Bardzo dziękuję tym, którzy przyznali nam dotacje, bo bez nich nie byłoby Festiwalu i biletów w przystępnych cenach. Nie byłoby także wspaniałych artystów. Bardzo dziękuję przede wszystkim władzom Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego – Panu Marszałkowi, Zarządowi, Sejmikowi – za przyznaną nam dotację. Bardzo dziękuję Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, za znaczące wsparcie jakie Festiwal otrzymał. Wdzięczność tę kieruję nie tylko w imieniu organizatora Festiwalu, ale także w imieniu Państwa – publiczności. Ogromnie dziękuję wszystkim sponsorom, mecenasom i darczyńcom Festiwalu. Będę chciała wszystkich wymienić, jak już zamkniemy listę, bo nie ukrywam, że jeszcze ciągle poszukujemy pieniędzy. Gorąco dziękuję władzom Miasta Łańcuta i Panu Burmistrzowi, władzom Miasta Rzeszowa i Panu Prezydentowi, za bardzo znaczące dla nas dotacje. Dla nas każda złotówka jest ważna. Współpracujemy przy organizacji Festiwalu z Muzeum – Zamkiem w Łańcucie. Ukłony kieruję w stronę wszystkich pracowników łańcuckiego Zamku na czele z Panem Dyrektorem. Dziękuję za wszelką pomoc, wyrozumiałość, życzliwość, no i przede wszystkim za znakomitą współpracę.       

56. Muzyczny Festiwal w Łańcucie rozpoczynamy 20 maja wielkim plenerowym koncertem – Galą Operową przed Zamkiem, a kończymy w Filharmonii Podkarpackiej 27 maja IX Symfonią Ludwiga van Beethovena, w następnym dniu mamy jeszcze „Koncert na bis” w Łańcucie - z Januszem Olejniczakiem. Serdecznie zapraszam.

Z prof. Martą Wierzbieniec - dyrektorem 56. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie rozmawiała Zofia Stopińska 24 marca 2017 roku

Łukasz Krupiński Espressione...

ŁUKASZ KRUPIŃSKI ESPRESSIONE...

"Espressione, czyli włoskie zmagania konkursowe ... z Bolzano do San Marino" to debiutancka płyta półfinalisty XVII Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego - Łukasza Krupińskiego

Artysta w sierpniu 2016 odbył muzyczną podróż do Włoch, która zaowocowała zwycięstwem w VII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym  w San Marino. W tym samym miesiącu jako jedyny Polak dostał się do finałów Międzynarodowego Konkursu Ferruccio Busoniego w Bolzano, które to odbędą się w sierpniu 2017 roku.

Łukasz Krupiński ma na swoim koncie bardzo dużo znaczących nagród takich jak:

Dwukrotnie otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za wybitne osiągnięcia w twórczości ( 2013, 2014)

Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2015)

Stypendium Fundacji Krystiana Zimermana (2015)

Medal Pamiątkowy Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w dowód uznania dla osiągnięć artystycznych.

Jest laureatem wielu prestiżowych nagród na międzynarodowych konkursach pianistycznych :

Grand prix i dwie nagrody specjalne  na II Syberyjskim Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Tomsku (2013)

I nagroda na Konkursie o stypendium Yamaha Music Foundation of Europe Scholarschip (2014)

II nagroda na 46 Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. F. Chopina w Warszawie

I nagroda na 15 Międzynarodowym Konkursie pianistycznym Chopin - Gesellschaft Hannover (2015)

Na repertuar "Espressione..." składają się utwory, którymi Łukasz Krupiński zawojował włoską publiczność oraz jurorów konkursu.

Krążek otwiera Sonata As - dur Josepha Haydna HOB. XVI 46

Części sonaty:

1. Allegretto moderato

2.Adagio

3. Finale. Presto

Cztery utwory Fryderyka Chopina :

1. Barcarolle Fis - dur op. 60

2. Walc Fis - dur op. 18

3. Polonez - Fantazja As - dur op. 61

4. Lento con gran espressione cis - moll op. posth

Pozycją która zamyka płytę jest Sonata gis - moll op. 19 nr 2 "Sonata fantasy" Aleksandra Skriabina.

Części sonaty:

1. Andante

2. Presto

Jest to repertuar bardzo wymagający i zarazem najpełniej wyrażający możliwości techniczne pianisty, jak i jego nietuzinkową wrażliwość artystyczną.

ESPRESSIONE... FROM BOLZANO TO SAN MARINO

ŁUKASZ KRUPIŃSKI - fortepian

DUX, DUX 1375, 2016

Reżyser nagrania - Małgorzata Polańska

Płytę poleca Państwa uwadze Anna Stopińska - Paja

W HOŁDZIE ŚW. JANOWI PAWŁOWI II

Chór i Orkiestra Kameralna "Nicolaus" z Kraczkowej, działają już ponad dwanaście lat ,kierowane przez pana Zdzisława Magonia, a wszystko zaczęł się w 2004 roku. W pierwszym roku działalności chór liczył 18 osób, a na przełomie 2005/2006 roku, jego skład powiększył się do 46 osób. To zainspirowało Dyrygenta do sięgnięcia, po większe niż pieśni, formy muzyki chóralnej. Główną motywacją była zbliżająca się pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II. Pomysł wykonania Mszy G-dur - Franciszka Schuberta przy organach w kościele parafialnym w Kraczkowej, mimo wielu obaw chórzystów, okazał się tym właściwym. To zainspirowało do kolejnych wyzwań. W marcu 2006 roku pan Zdzisław Magoń utworzył Orkiestrę Kameralną. Wspólne wykonanie koncertu " W Hołdzie Papieżowi Polakowi" w pierwszą rocznicę śmierci - 2 kwietnia 2006 roku, w sali balowej Muzeum Zamku w Łańcucie, to początek nowego oblicza zespołu, ale także początek koncertów, które odbywają się sali balowej łańcuckiego Zamku, zawsze 2 kwietnia. Tak będzie i w tym roku.

Konkursowe sukcesy Kacpra Żaromskiego

Koncertem laureatów zakończył się wczoraj w Jasielskim Domu Kultury, XII Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz w Jaśle. Wśród laureatów I nagrody w swojej kategorii wiekowej znalazł się Kacper Żaromski - uczeń klasy V Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia w Krośnie, w klasie fortepianu pani Doroty Skibickiej. Jest to już piąta I nagroda młodego pianisty w roku szkolnym 2016/2017.

Pierwszy sukces miał miejsce na XX Międzynarodowym Konkursie - Festiwalu "Musica Classica" w Moskwie (12 - 19 listopada 2016 roku). Kacper popisał się także swoim talentem na konkursach chopinowskich: w lutym br. (20-21) otrzymał I nagrodę na XIV Międzynarodowym Konkursie Chopinowskim w Antoninie, a w marcu (9 - 11)  na IV Międzynarodowym Podkarpackim Konkursie Chopinowskim  w Rzeszowie. Kolejnym szczęśliwym dniem okazał się 13 marca br. - na VIII Ogólnopolskim Konkursie Kameralnym w Katowicach - I miejsce otrzymali : Kacper Żaromski - fortepian i Jan Chłap - flet.

Zgodnie z życzeniem jurorów, podczas wczorajszego koncertu laureatów w Jasielskim Domu Kultury, Kacper Żaromski wykonał znakomicie Etiudę - Obraz D-dur op. 39 - Sergiusza Rachmaninowa.

Gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.

Więcej informacji na temat XII Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz w Jaśle, oraz listę nagrodzonych i wyróżnionych znajdą Państwo na stronie internetowej Jasielskiego Domu Kultury.

 

Łukasz Gaj - śpiewam od dziecka

Zofia Stopińska : W opublikowanej dzisiaj rozmowie z Panem, zapraszaliśmy na koncerty i festiwale organizowane przez Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, a także do zwiedzania dworu i otaczającego go parku, bowiem jest to jedyna na świecie posiadłość , która zachowała się po wielkim Polaku, światowej sławy pianiście i kompozytorze. Jest Pan dyrektorem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Teraz proszę Pana o rozmowę na temat drugiego, bardzo ważnego nurtu Pana działalności – ma Pan piękny  tenorowy głos, uczył się Pan śpiewu w pobliskim Tarnowie, a później na Akademii Muzycznej w Katowicach i od kilku lat jest Pan związany z Operą Wrocławską.

Łukasz Gaj : Przez osiem lat byłem etatowym solistą Opery Wrocławskiej. Półtora roku temu, kiedy podjąłem się kierowania Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, zrezygnowałem z etatu, ale współpracuję w dalszym ciągu z Operą Wrocławską. Osiem lat, które spędziłem w Operze Wrocławskiej, to czas bardzo ważny dla mnie, wiele się tam nauczyłem, brałem udział w wielu premierach, wielu spektaklach, pracowałem z wieloma świetnymi dyrygentami i reżyserami. To są dla mnie bezcenne doświadczenia, które zaważyły na mojej artystycznej drodze, bo trafiłem do Opery Wrocławskiej zaraz po studiach.

Z. S. : Tak naprawdę, Pana artystyczna droga rozpoczęła się niedaleko stąd, bo w Tarnowie.

Ł. G. : Już od najmłodszych lat śpiewałem, brałem udział w różnych konkursach i festiwalach piosenki dziecięcej. Później rozpocząłem naukę w Szkole Muzycznej II stopnia w Tarnowie w klasie dr Alicji Płonki. Bardzo dużo zawdzięczam pani Alicji – chodzi tu nie tylko o naukę śpiewu. Proszę sobie wyobrazić – młody chłopak, z małej miejscowości, rozpoczyna naukę na kierunku wokalnym, zupełnie niepopularnym. Śpiewak operowy - w tych warunkach brzmiało wręcz egzotycznie. Pani Alicja zaszczepiła we mnie miłość do tego zawodu i rozwinęła tę pasję. Dzięki temu, że Szkoła Muzyczna w Tarnowie współpracuje również z Dębickim Towarzystwem Muzycznym – z panem Pawłem Adamkiem, mogłem już wtedy uczestniczyć w spektaklach operowych. Doświadczenia zdobyte dzięki pani Alicji i panu Pawłowi, były bezcenne i zaprocentowały bardzo szybko. Proszę mi wierzyć, że będąc uczniem szkoły muzycznej II stopnia, już miałem możliwość śpiewania w pełnych przedstawieniach operowych z udziałem orkiestry. Były takie opery Stanisława Moniuszki jak: „Hrabina” , „Jawnuta” czy „Verbum Nobile”. Wspominam z wielkim wzruszeniem partię Damazego w „Strasznym Dworze”. Udział w spektaklach wymienionych oper był bezcenny w dalszej nauce i pracy w operze.

Z. S. : Pewnie dzięki tym doświadczeniom, już jako student angażowany był Pan w wielu przedsięwzięciach muzycznych.

Ł. G. : Mój debiut zawodowy miał miejsce w Operze Śląskiej w Bytomiu  w „Łucji z Lamermoor” – Gaetano Donizettiego. Byłem wtedy na piątym roku studiów wokalno-aktorskich. Dzięki współpracy z Dębickim Towarzystwem Muzycznym i panem  Pawłem Adamkiem, zawsze byłem o krok dalej i oceniając te inicjatywy z perspektywy czasu, uważam je za bardzo ważne i cieszę się, że są do tej pory przez pana Pawła kontynuowane.

Z. S. : Każdy śpiewak, jeśli chce się rozwijać, powinien codziennie trochę poćwiczyć i ciągle poszerzać swój repertuar.

Ł. G. : Śpiewaka można porównać ze sportowcem. Cały czas trzeba utrzymywać formę. Nasz znakomity baryton Artur Ruciński powtarza zawsze; "Tyle dni ile odpoczywam – przez tyle muszę wracać do formy". Dlatego wszyscy śpiewacy powinni codziennie ćwiczyć, aby tę formę utrzymać na wysokim poziomie.

Z. S. : Pewnie nie jest łatwo godzić udział w spektaklach operowych i koncertach z kierowaniem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.

Ł. G. : Staram się to godzić. To jest zresztą powszechna praktyka. Wielu dyrektorów instytucji kultury, prowadzi także działalność artystyczną i nie odbywa się to kosztem instytucji, które prowadzą. Wręcz przeciwnie, są korzyści, bo można prowadzoną instytucję zawsze z sobą zabierać w każde miejsce do którego się wyjeżdża. Kiedy się spotykam z kolegami, dyrygentami, dyrektorami – mówię im o Centrum Paderewskiego, o urokliwym miejscu w którym się znajduje, zapraszam ich tutaj i to wszystko działa na korzyść Centrum Paderewskiego również.

Z. S. : Gdzie i kiedy możemy Pana w najbliższym czasie usłyszeć?

Ł. G. : Zapraszam serdecznie na „Rigoletto” do Opery Wrocławskiej  2 i 5 kwietnia. To są moje najbliższe spektakle.

Z Łukaszem Gajem rozmawiała Zofia Stopińska 21 marca 2017 roku

Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej zaprasza

Zofia Stopińska : Zapraszam Państwa dzisiaj do niezwykłego miejsca, które wprawdzie znajduje się poza granicami województwa podkarpackiego, ale urzeka swoim pięknem i muzyką, która rozbrzmiewa tam często. To dwór i otaczający go park w Kąśnej Dolnej – część posiadłości Ignacego Jana Paderewskiego. Wielki Polak, pianista i kompozytor mieszkał tu przez kilka lat na przełomie XIX i XX wieku. Dzisiaj mieści się tam Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej – najprężniej działająca instytucja kultury w regionie tarnowskim. Jest to znany w całej Polsce, a także poza granicami kraju ośrodek koncertowy oraz miejsce pamięci I. J. Paderewskiego. O działalności Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej rozmawiam z dyrektorem panem Łukaszem Gajem.                          

Łukasz Gaj: Od półtora roku jestem dyrektorem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. To jedyna zachowana posiadłość Mistrza Paderewskiego na świecie.

Z. S. : Zanim weszłam do dworu, przechodziłam przez park, który go otacza i zauważyłam, że ten park jest o wiele większy niż kilkanaście lat temu. Wiele się zmieniło w otoczeniu dworu.

Ł. G. : Kiedy rozpoczynałem tutaj pracę, jednym z głównych moich założeń było, aby infrastruktura wokół dworu była jak najbardziej przyjazna dla melomanów i turystów, którzy tutaj przyjeżdżają. Dwór i otoczenie zapełniają się gośćmi, kiedy odbywają się tutaj koncerty, ale chciałbym, aby to miejsce żyło również pomiędzy koncertami, żeby można było tutaj przyjechać odpocząć, poczytać książkę, posłuchać śpiewu ptaków, delektować się ciszą i niepowtarzalną atmosferą, która tutaj panuje. Ducha Paderewskiego czuje się w tym miejscu. Aby ono żyło na co dzień, potrzebna jest budowa infrastruktury. Potrzebne są alejki, ławeczki, różne altany na terenie parku. Staram się moje zamierzenia realizować.                                                                                                                               Centrum Paderewskiego znajduje się na terenie Gminy Ciężkowice, ale naszym organizatorem jest Starostwo Powiatowe w Tarnowie. Wszystko jest na dobrej drodze, aby nasze Centrum było współprowadzone przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Ministerstwo zwróciło uwagę na Centrum Paderewskiego i weźmie je pod swoją opiekę. Odczytuję to jako wyraz troski Ministerstwa o to miejsce, ale także to wielki sukces Centrum Paderewskiego i Starostwa Powiatowego, że udało nam się pozyskać Ministerstwo do współprowadzenia.

Z. S. : Duch Ignacego Jana Paderewskiego czuwa nad tym miejscem. Coraz piękniejsze jest otoczenie dworu, robicie także wszystko, aby jego wnętrze przypominało czasy, kiedy Mistrz tutaj przebywał.

Ł. G. : Trzy pomieszczenia przeznaczyliśmy na muzeum po Ignacym Janie Paderewskim. Znajdują się tam różne meble z epoki i przedmioty, które niezbędne były do pracy, wypoczynku i podróży. Na ścianach jest dużo fotografii, a także listów i dokumentów pisanych lub podpisanych przez Mistrza. Są także przedmioty, które należały do Ignacego Jana Paderewskiego.  Największym skarbem, który tutaj posiadamy jest fortepian, który Paderewski zakupił specjalnie do dworu w Kąśnej, ćwiczył na nim, grał i przy nim komponował.

Z. S. : Ten instrument nie służy już do celów koncertowych i jest tylko eksponatem.

Ł. G. : Tak, ale mam w planie i zrobię wszystko, aby na 2018 rok, w którym przypada 100. Rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę, doprowadzić instrument do takiego stanu, aby nagrać na nim płytę z utworami Ignacego Jana Paderewskiego. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować.                    Mamy jeszcze kilka eksponatów, które należały do Ignacego Jana Paderewskiego. Jest ostrzałka do ołówków, której używał. Jest coś w rodzaju kserokopiarki, a służyło do kopiowania nut – to bardzo nowoczesne w pod koniec XIX wieku urządzenie, także należało do Mistrza  Paderewskiego. Najlepszą pamiątką po Ignacym Paderewskim jest dwór i otaczający go park z aleją lipową oraz staw. Po zakupie majątku i przyjeździe do Kąśnej Dolnej – Mistrz wprowadził tutaj wiele innowacji : elektryczność, kanalizację, centralne ogrzewanie – to wszystko znalazło się w tym regionie dzięki Paderewskiemu.

Z. S. : Kiedy Ignacy Jan Paderewski w latach 1897 – 1903 mieszkał w Kąśnej Dolnej, gdy tylko był w domu, z pewnością codziennie w salonie dworu rozbrzmiewała muzyka. Na dobre, muzyka powróciła do dworu dopiero w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku.

Ł. G. : Regularne koncerty zaczęły się odbywać w 1996 roku, kiedy to legendarna dyrektor śp. Anna Knapik, wraz z wybitnym skrzypkiem Vadimem Brodskim zainicjowali Festiwal „Bravo Maestro”. To był przełomowy czas dla Centrum Paderewskiego, bo środowisko muzyczne zwróciło wówczas szczególną uwagę na to miejsce. Tak jest do tej pory – Festiwal „Bravo Maestro”, czy „Mistrzowskie wieczory”, które są organizowane w Kąśnej, przykuwają uwagę środowiska muzycznego z całej Polski, przez to, że gromadzą wybitnych wykonawców muzyki klasycznej i jest to bardzo ważne, że zawsze bardzo chętnie przyjmują zaproszenia i możemy tu gościć wielkie gwiazdy muzyki klasycznej.  Formuła Festiwalu „Bravo Maestro” była od samego początku dwuletnia – na przemian z „Mistrzowskimi wieczorami”. Co roku natomiast odbywa się Festiwal „Tydzień talentów”.

Z. S. : Wymienione imprezy są kilkudniowe, ale w pozostałych miesiącach także odbywają się tu koncerty.

Ł. G. : Mamy także całoroczny cykl „Koncerty u Paderewskiego”, który zaczynamy przeważnie w marcu, a kończymy 11 listopada – zawsze w rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę.  W każdym miesiącu organizujemy jeden koncert – 26 marca w Kościele pw. Świętego Ducha w Żabnie, odbędzie się Koncert Pasyjny, podczas którego zostanie wykonane „Stabat Mater” Giovanniego Battisty Pergolesiego. Stwierdziliśmy, że to wspaniałe dzieło najlepiej zabrzmi we wnętrzu świątyni. Już od kwietnia zapraszamy do Centrum Paderewskiego - do Letniej Sali Koncertowej, dobrze znanej melomanom. Koncerty będą bardzo różnorodne i interesujące. W najbliższym czasie poinformujemy  Państwa o szczegółach.  Oprócz tego współpracujemy z wieloma szkołami muzycznymi, które organizują sobie tutaj różne warsztaty i recitale, koncerty dyplomowe, koncerty pedagogów – dlatego w Centrum Paderewskiego coś się dzieje.

Z. S. : Ponieważ jest Pan śpiewakiem, pewnie częściej niż przed laty, odbywają się w Kąśnej Dolnej koncerty muzyki wokalnej, które gromadzą zwykle większą publiczność niż formy instrumentalne.

Ł. G. : To jest oczywiste, że muzyka wokalna jest najbliższa mojemu sercu i rzeczywiście do tej pory było tak, że w Centrum Paderewskiego mało było koncertów wokalnych. Staram się też trzymać proporcje i planuję dwa lub trzy koncerty wokalne, w tym cyklu rocznym, bo melomani tego oczekują i te koncerty są przyjmowane bardzo ciepło.

Z. S. : Większość koncertów odbywa się w pomieszczeniach dworu.

Ł. G. : Tutaj odbywają się recitale i koncerty kameralne, natomiast duże koncerty odbywają się w letniej Sali Koncertowej. Jest to stodoła zaadoptowana na salę koncertową. Jest to sala na 350 osób i wszystkie duże koncerty, nawet symfoniczne odbywają się w tej letniej Sali koncertowej. W ubiegłym roku mieliśmy w tej sali koncert Orkiestry Filharmonii Zabrzańskiej.

Z. S. : Część pomieszczeń dworu zostało przeznaczonych na biura Centrum Paderewskiego. Dzięki temu można go codziennie zwiedzać.

Ł. G. : Rzeczywiście biura są w Centrum Paderewskiego, tutaj zawsze można przyjść, zwiedzić, zawsze jest otwarte, a w niedziele wstęp jest wolny – także zachęcam, szczególnie wiosną, kiedy jest piękna pogoda i wszystko w parku budzi się do życia.                                                     

Zapraszam serdecznie do śledzenia naszej strony internetowej i profilu na facebooku, bo w tej chwili, to jest najszybsze źródło informacji. Prowadzimy go na bieżąco i zamieszczamy wszystkie informacje dotyczące Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i jego działalności.

Z Łukaszem Gajem rozmawiała Zofia Stopińska 21 marca 2017 roku.

Subskrybuj to źródło RSS