Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Śpiewam, bo bardzo kocham muzykę

Proponuję Państwu spotkanie z Panem Andrzejem Lampertem – znakomitym polskim tenorem młodego pokolenia. Andrzej Lampert urodził się w Chorzowie, gdzie ukończył Wydział Wokalny Szkoły Muzycznej II stopnia, a później studiował w Akademii Muzycznej w Katowicach na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. Zainteresowania tą dziedziną zaowocowały wygraniem konkursu „Szansa na sukces” oraz wieloma występami i nagraniami (m.in. w 2008,r. dokonał nagrania, które znalazło się w rozszerzonej wersji albumu „Symphony”, wspólnie z Sarah Brightman). Również w 2008 roku ukończył z wyróżnieniem Wydział Wokalno-Aktorski w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie śpiewu solowego u Janusza Borowicza. Andrzej Lampert jest laureatem konkursów wokalnych w Polsce i za granicą. Tyle tytułem wstępu, a więcej dowiedzą się Państwo z rozmowy, którą zarejestrowałam 25 września w Sanockim Domu Kultury, po wspaniałym spektaklu opery „Romeo i Julia” Charles’a Gounoda na XXVIII Festiwalu im. Adama Didura.

        Zofia Stopińska: Pani Ewa Majcherczyk, występująca w tym spektaklu w roli Julii, powiedziała, że każda Julia na świecie marzy o takim Romeo, jakim jest Andrzej Lampert. Dzisiejszy spektakl był najlepszym tego dowodem. Śpiewał Pan wspaniale, pokazał Pan także swoje wielkie umiejętności aktorskie. Bardzo Panu dziękuję za tyle wzruszeń. Romeo w Pana wykonaniu był bardzo przekonujący, a przecież to bardzo trudna pod każdym względem rola.

        Andrzej Lampert: Bardzo pani dziękuję za te miłe słowa. To jest muzyka, która mnie bardzo porusza, żarliwość i emocje, to jest ten rodzaj muzyki, którą bardzo lubię wykonywać. Przyznaję, że partia Romea jest jedną z trudniejszych, jakie do tej pory wykonywałem w swoim życiu – przede wszystkim ze względu na obszerność (5 aktów), język francuski, ale śpiewa się ją z wielką przyjemnością.

        Wielkie emocje towarzyszyły także publiczności. Może czuli je także wykonawcy.

        - Nie zawsze się to zdarza, ale w Sanoku wyczułem inny rodzaj publiczności, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Państwa reakcje były bardzo gorące i to nas dodatkowo od początku inspirowało. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie akustyka tej sali, bo śpiewa się tutaj bardzo dobrze.

        Po raz pierwszy Pan tutaj występował?

        - Śpiewałem tutaj kiedyś koncert „Od Brodway’u do Hollywood”, również z Operą Śląską, ale był to koncert nagłaśniany, śpiewaliśmy do mikrofonów, a dzisiaj śpiewaliśmy akustycznie, stąd miałem okazję przetestować tę salę i mogę ją polecić wszystkim wykonawcom.

        Urodził się Pan na Śląsku i tam Pan także otrzymał niedawno nagrody, które najlepiej świadczą o tym, że jest Pan w rodzinnych stronach, a przede wszystkim w Operze Śląskiej, cenionym artystą – kilka dni temu został Pan uhonorowany Złotą Odznaką Honorową Za Zasługi dla Województwa Śląskiego, a na wiosnę „Złotą Maską” – Nagrodą Teatralną Zarządu Województwa Śląskiego za rolę Romea w operze „Romeo i Julia” oraz Nagrodą im. Zbigniewa Grucy, przyznawaną przez redakcję Dziennika Teatralnego. Nie było okazji wcześniej i dopiero dzisiaj gratuluję.

        - Te nagrody są dla mnie dużym wyróżnieniem i każda z nich bardzo mnie zaskoczyła. Jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymałem je na terenie Śląska, czyli tam, gdzie się urodziłem, że Ślązacy zauważyli moją działalność i tak bardzo mnie wyróżnili. Czuję się trochę zakłopotany, ponieważ wydaje mi się, że jestem człowiekiem, który ma jeszcze wiele do zrobienia. Te nagrody są dla mnie wielką motywacją, ale nie dla nagród ten zawód wykonuję. Śpiewam, bo bardzo kocham muzykę.

        Muzykę stawia Pan na pierwszym miejscu?

        - Na pierwszym miejscu jest rodzina i trójka moich dzieci. Bardzo ważne jest też śpiewanie dla publiczności, a jeśli to się jeszcze wiąże ze świetnym kontaktem, interakcją z dyrygentem i z kolegami na scenie, to jest wielka przyjemność i człowiek nie odczuwa zmęczenia.

        Kiedy zdecydował się Pan, że będzie Pan śpiewał w operze? Bo rozpoczął Pan działalność jako artysta estradowy.

        - Tak, bo ja po prostu wywodzę się ze środowiska, w którym śpiewało się piosenki. Z operą zetknąłem się dopiero podczas studiów, ale nie sądziłem, że śpiew operowy będzie głównym, pierwszym nurtem mojej działalności. Dopiero po debiucie w Operze Śląskiej, gdzie otrzymałem możliwość zaśpiewania w „Traviacie”, podjąłem tę decyzję. Wkrótce po tym debiucie, a dokładnie w 2011 roku, otrzymałem od pana Wiesława Brennecke propozycję dalszego kształcenia się u pani prof. Heleny Łazarskiej w Universität fűr Musik und Darstellende Kunst w Wiedniu i przez dwa lata studiów bardzo intensywnie pracowaliśmy, naprawiliśmy pewne złe nawyki. Do dzisiaj pozostaję pod jej stałą opieką wokalną. W 2013 roku rozpocząłem etatową pracę w Operze Krakowskiej i pracowałem tam przez ostatnie pięć lat.

        Byłam przekonana, że jest Pan nadal solistą Opery Krakowskiej.

        - Obecnie jestem „wolnym strzelcem”, ale mam to szczęście, że mogę kooperować z wieloma ośrodkami w Polsce. W przyszłym roku kalendarzowym, ale jeszcze w tym sezonie artystycznym, bo w czerwcu, będę miał zaszczyt zaśpiewać w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie, gdzie zadebiutuję w „Eugeniuszu Onieginie” u boku Mariusza Kwietnia w roli Oniegina. Wcześniej zapraszam Państwa do NOSPR-u, gdzie 4 października zaśpiewam na Inaugurację w III Symfonii „Pieśń o nocy” Karola Szymanowskiego, zapraszam do Opery Krakowskiej na „Anne Bolenę” i na spektakle „Romea i Julii” do Opery Śląskiej, zapraszam również do Bytomia na nową produkcję „Traviaty” w reżyserii Michała Znanieckiego, a od lutego do maja będę śpiewał kilka spektakli opery „Król Roger” Karola Szymanowskiego w Grazu w Austrii. Mam sporo pracy w tym sezonie i mam nadzieję, że gdzieś będę się miał okazję z Państwem zobaczyć.

        Ponieważ za chwilę wyjeżdżacie i widzę, że większość kolegów już jest przygotowana do podróży, musimy kończyć rozmowę.

        - Mam nadzieję, że spotkamy się w Operze Śląskiej lub w Operze Krakowskiej. Dziękuję Pani za rozmowę, dziękuję sanockiej publiczności za wspaniałe przyjęcie naszego spektaklu. Do zobaczenia.

Z panem Andrzejem Lampertem - znakomitym polskim tenorem młodego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska 25 września 2018 roku w Sanoku podczas XXVIII Festiwalu im. Adama Didura.

Z panem Janem Michalakiem o XX Dniach Sztuki w Dębicy

         Już tylko kilka dni dzieli nas od inauguracji Jubileuszowych XX Dni Sztuki w Dębicy. Polecamy Państwa uwadze tę imprezę wspólnie z jej dyrektorem artystycznym Panem Janem Michalakiem - śpiewakiem i animatorem kultury.
Jubileuszowa edycja zobowiązuje i dlatego koncerty, które zostały zaplanowane, podkreślają, że to edycja wyjątkowa.

        Zofia Stopińska: Proszę nam przybliżyć wykonawców i programy koncertów.

        Jan Michalak: XX Jubileuszowe Dni Sztuki – Dębica 2018 rozpoczynamy 7.10.2018 r. Koncertem Galowym zatytułowanym – Europejska Noc. W programie koncertu znajdą się przeboje i standardy muzyki rozrywkowej, w podróży muzycznej po miastach świata, w nowych symfonicznych aranżacjach dyrygenta i kompozytora Marcina Mirowskiego.
W koncercie wystąpią : Francesco Malapena – znakomity włoski tenor, Katarzyna Mirowska – śpiew, Jan Michalak – bas-baryton, oraz Lydian Nadhaswaram - pianista – dziecięcy geniusz muzyczny z Indii
Solistom towarzyszyć będzie The Film Harmony Orchestra pod dyrekcją Marcina Mirowskiego, z solistami Tomaszem Mirowskim - skrzypce i Piotrem Łukaszczykiem - fortepian.

W dniu 14.10.2018 r. zapraszam na recital Zol Zajn w wykonaniu Beaty Czerneckiej, której towarzyszyć będą Tomasz Kmiecik – piano i Agata Półtorak – skrzypce. Nastrojowy i przepełniony niezwykłą aurą krakowskiego Kazimierza recital pieśni żydowskich w języku jidysz, w wykonaniu charyzmatycznej aktorki i wspaniałych muzyków legendarnej piwnicy artystycznej – Piwnicy pod Baranami

        Ponieważ jest Pan inicjatorem Dni Sztuki w Dębicy i sprawuje Pan pieczę artystyczną nad wszystkimi edycjami, proszę opowiedzieć o narodzinach tej imprezy, i o sławnych artystach, którzy w Dębicy występowali w czasie poprzednich edycji.

        - Inauguracja Festiwalu to październik 1999 roku. Od samego początku moim zamiarem była promocja sztuki wysokiej w mieście nie posiadającym stałej sceny teatralnej i koncertowej. Przez wszystkie lata w programach festiwalowych na scenach pojawiały się: spektakle teatralne, operowe, baletowe, ale także prezentowali się uznani artyści estrady z Polski i  zagranicy.
Wspaniali śpiewacy operowi: Bernard Ładysz, Maria Fołtyn, Wiesław Ochman, Monika Swarowska-Walawska, Barbara Krzekotowska, Dorota Lachowicz, Aleksandra Stokłosa, a  także mistrzowie sceny: Jerzy Trela, Zbigniew Zapasiewicz, Krzysztof Jasiński, Krystyna Janda. Polska estrada reprezentowana była przez Michała Bajora, Jerzego Połomskiego, Edytę Geppert, Aloszę Awdiejewa i wielu, wielu innych wspaniałych artystów. Należy wspomnieć o znakomitych orkiestrach. Muzycy Filharmonii Podkarpackiej, Lwowskiej, Zabrzańskiej, Wrocławskiej oraz muzycy Teatru Opery i Baletu ze Lwowa oraz Opery Krakowskiej.

        Kto Pana wspiera w propagowaniu w Dębicy kultury wysokiej i w przygotowaniach kolejnych edycji, bo wiadomo, że mecenasi są potrzebni.

        - Od 20 lat Głównym Sponsorem i Mecenasem Dni Sztuki – Dębica jest Pan Stefan Bieszczad - Prezes Firmy Suret w Dębicy. Wspierają mnie także samorządy: Miasta Dębicy,  Powiatu Dębickiego i Gminy Dębica. W różnych latach festiwalu, także różne firmy z powiatu dębickiego.

        Nasze spotkanie jest okazję, aby przybliżyć czytelnikom „Klasyki na Podkarpaciu” Pana sylwetkę. Kiedy okazało się, że ma Pan piękny głos , który należy kształcić?

        - Edukację muzyczną rozpocząłem jako 8-latek w PSM w Krośnie w klasie skrzypiec. Później w PSM II st. w Tarnowie w klasie śpiewu solowego i dalsza edukacja muzyczna i praca nad głosem u prof. Adama Szybowskiego w AM w Krakowie. Pierwsze sukcesy odnosiłem na konkursach wokalnych - „ Moniuszkowskim",  kiedy Dyrektorem Artystycznym była Maria Fołtyn, ”Kiepurowskim” za czasów Bogusława Kaczyńskiego i zagraniczne w: Bratysławie i Monachium.

        Czy od początku był Pan prowadzony jako bas – baryton?

        - Na początku prowadzony byłem jak bas. Po wielu latach pracy nad głosem, techniką śpiewu, rozszerzaniu skali głosu, jestem określany jako bas-baryton.

        Proszę opowiedzieć o swojej działalności artystycznej.

        - Od samego początku byłem tak zwanym „ wolnym strzelcem”, nie związanym na stałe z żadnym teatrem operowym, chociaż miałem wiele takich propozycji z teatrów w Polsce i za granicą. Moje występy na scenach - to umowy na wykonanie konkretnej partii operowej czy koncertu. Tak jest do dzisiaj. Przez kilka lat przebywałem w Niemczech, gdzie otrzymywałem konkretne zlecenia muzyczne. Szczególnie w teatrach operowych, czy muzycznych wielu miast - m.in.: pięknego Landu jakim jest Bawaria, Monachium, Augsburg, Ulm, ale to także wiele występów na scenach w Polsce.

        Występuje Pan zarówno z recitalami, jak i w koncertach, w których bierze udział wielu wykonawców, jest Pan zapraszany do udziału w różnych projektach, ale także często Pan organizuje różnorodne programy i to nie tylko w Dębicy.

        - Tak, to wiele koncertów, spektakli, ale także różnorodne programy okolicznościowe, wyreżyserowane przeze mnie dla potrzeb i na zamówienie innych organizatorów spoza Dębicy.

        Tuż przed Dniami Sztuki w Dębicy, odbędzie się koncert w Krośnie.

         - Tak. To jest już 10 - letnia współpraca ze Stowarzyszeniem „ Czyń Dobro, Mimo Wszystko” w Krośnie i z Panią Prezes Kamilą Bogacką. Stowarzyszenie swoją działalnością wspiera osoby chore i potrzebujące szczególnej pomocy i opieki. Piękne charytatywne koncerty i wydarzenia dają mi wiele radości.

        Polecamy Państwa uwadze koncerty, które odbędą się w ramach XX Dni Sztuki w Dębicy w dwa kolejne niedzielne wieczory 7 i 14 października w Domu Kultury Kosmos MOK. Mam nadzieję, ze bilety są jeszcze dostępne.

Z Panem Janem Michalakiem - bas-barytonem, dyrektorem artystycznym Jubileuszowych XX Dni  Sztuki  - Dębica 2018 rozmawiała Zofia Stopińska 2 października 2018r.

Jan Michalak - śpiewak operowy - bas-baryton. Edukację muzyczną rozpoczął w PSM I st. w Krośnie w klasie skrzypiec. Następnie naukę kontynuował w PSM II st. w Tarnowie w klasie śpiewu solowego Jadwigi Redych Czarnik. Przez kolejne lata kształci swój głos pod opieką prof. Adama Szybowskiego w AM w Krakowie i prof. Evy Blahovej w AM w Bratysławie.
Wyróżniany na wielu prestiżowych konkursach wokalnych w kraju i za granicą, między innymi - Kudowa Zdrój , Krynica Zdrój, Bratysława, Monachium.
Solista w wielu spektaklach operowych wykonujący pierwszoplanowe role. Uczestnik wielu recitali wokalnych, koncertów, także dzieł oratoryjnych ze znakomitymi pianistami, chórami i orkiestrami pod batutą uznanych dyrygentów, koncertujący w Polsce, Niemczech, Francji, Włoszech.
Szeroki repertuar operowy, operetkowy, musicalowy, piękna barwa głosu i nienaganna technika wokalna sprawiają, że Jan Michalak jest chętnie zapraszany do udziału w wielu wydarzeniach artystycznych.
Jan Michalak jest także animatorem kultury, twórcą i reżyserem wielu widowisk muzyczno - teatralnych. Wielokrotnie nagradzany za swoją działalność przez Instytucje Kultury, samorządy miast w Polsce, także został uhonorowany odznaką „Zasłużony dla kultury polskiej”, nadaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

 

ZŁOTY JUBILEUSZ SZKOŁY MUZYCZNEJ W ŁAŃCUCIE

Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie obchodzi w tym roku 50-lecie działalności

Program uroczystości:

17.10 2018r. ; godz. 18:00 ; Msza św. w kościele Farnym w Łańcucie

18.10.2018r. ; godz. 16:00 ;  Koncert Jubileuszowy - Sala Balowa Muzeum Zamku

Historia szkoły muzycznej w Łańcucie sięga 60 lat wstecz. W 1946 roku powstało tu najpierw Społeczne Ognisko Muzyczne, które mieściło się w części zamku łańcuckiego. W 1953 roku powstało Państwowe Ognisko Muzyczne liczące sześć sekcji przedmiotowych: skrzypiec, fortepianu, akordeonu, instrumentów dętych, teorii, zespołów instrumentalnych.
Pełnoprawna Państwowa Szkoła Muzyczna została utworzona w Łańcucie 12 lipca 1968 roku, a w 1970 roku przydzielono szkole budynek usytuowany we wschodniej części parku zamkowego. Państwowa Szkoła Muzyczna otrzymała imię wybitnego pedagoga Teodora Leszetyckiego i prowadzi obecnie szeroko zakrojoną działalność artystyczną i koncertową dla miasta Łańcuta oraz regionu. Mieści się tu również Towarzystwo Muzyczne.

Teodor Leszetycki – patron szkoły
Przyszedł na świat 22 czerwca 1830 roku w Łańcucie. Jego rodzicami byli Józef i Teresa z domu Ullman. Rodzina Józefa Leszetyckiego wywodziła się z Czech, Teresa była Polką. Ojciec Teodora – zarekomendowany przez wybitnego kompozytora wiedeńskiego Karola Czernego, został zatrudniony jako nauczyciel muzyki córki Alfreda hr. Potockiego. Teodor rozpoczął naukę muzyki mając pięć lat. Leszetycki – senior myślał początkowo o karierze kompozytorskiej dla chłopca, i tak ucząc go gry na fortepianie, starał się rozwijać jego zainteresowania w tym kierunku. Piękny pałac i imponujący park łańcucki kształtowały wyobraźnię małego Teodora – tutaj przeżywał pierwsze fascynacje przyrodą, zachwycał się pięknem architektury, obcował z elitą towarzyską gromadzącą się w salonach i hrabiowskiej rezydencji. O tym jak szybko rozwijał się talent Teodora świadczy fakt, że już w 1839 roku po raz pierwszy wystąpił publicznie jako pianista, grając Concertino C-dur op. 78 Czernego. Debiut odbył się we Lwowie z miejscową orkiestrą, prowadzoną przez syna Mozarta – Franciszka Ksawerego. W roku 1841 rodzina Leszetyckich wyjechała do Wiednia, gdzie młody muzyk kontynuował naukę gry na fortepianie u Karola Czernego, a kompozycji u Simona Sechtera, nauczyciela m. In. Antona Brucknera. Dzięki Czernemu poznał Liszta, grał przed Thalbergiem. Mając 15 lat rozpoczął uniwersyteckie studia filozoficzne. Mimo absorbującej pracy pedagogicznej, Leszetycki dawał koncerty w Rosji, Polsce i Niemczech. Występował jako pianista i dyrygent. W 1864 roku zadebiutował w Anglii, wykonując partię fortepianu Kwintetu Es-dur op. 44 Schumana, oraz serię własnych kompozycji.
Leszetycki cieszył się w całym świecie muzycznym wielką sławą. Łatwość czytania nut a-vista, umiejętność improwizacji i transpozycji do dowolnej tonacji czynią zeń poszukiwanego partnera wielu instrumentalistów i śpiewaków. Podziwiany był jako pianista – wirtuoz, kompozytor, a przede wszystkim jako wymagający pedagog.
Obok działalności pedagogicznej Leszetycki od najmłodszych lat zajmował się kompozycją. Napisał blisko pół setki opusów, ale dokładnie nie wiadomo ile, ponieważ część utworów nadal jest w rękopisach. Ponad wszelką wątpliwość jest on autorem dwóch oper: "Bracia Marco" (wystawiona w Petersburgu) i "Pierwsza Zmarszczka"(po raz pierwszy wystawiona w 1867, a następnie w Mannheimie, w obecności Liszta w 1882), koncertu fortepianowego c-moll op.9 oraz kilkuset miniatur fortepianowych (etiudy, mazurki, impromtus, morceaux, preludia, arabeski, nokturny), często zestawianych w cykle. Zachowały się jego nagrania pianolowe (mechaniczne) zawierające Nokturn Des-dur op. 27 nr 1 i Poloneza B-dur op. 71 nr 2 Chopina, Fantazję c-moll Mozarta oraz utwory Delibesa, Hellera i kilka utworów własnych.
Niedawno odnaleziono utrwalony na cylindrze głos Leszetyckiego, który wygłasza po niemiecku credo artystyczne: "Nie ma życia bez sztuki, ani sztuki beż życia. Nie podbiję serc ludzi tylko gamami i szybkimi tercjami, lecz szlachetnym śpiewem, czystym i mocnym, delikatnie i cicho. Nie gamami i tercjami podbija się serca ludzkie, lecz pięknem pieśni, głębią uczucia i szlachetnością tonu".
Teodor Leszetycki zmarł 17 września 1915 roku w Dreźnie.
Na czym polegała metoda lub szkoła Leszetyckiego nikt dokładnie nie odpowie, bo Leszetycki oprócz metody posiadał coś, co jest własnością tylko wielkich artystów: mianowicie umiejętność indywidualizowania, tj. pojmowania charakteru odkrytego talentu i zastosowania odpowiedniego systemu, przy pomocy którego talent ten mógłby się lepiej rozwijać.

Teksty ze strony PSM I stopnia im. T. Leszetyckiego w Łańcucie

Muzyka jest moją największą pasją

        Do największych wydarzeń XXVIII Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku zaliczymy z pewnością spektakl opery „Romeo i Julia” Charles’a Gounoda, wystawiony przez Operę Śląską w Bytomiu. Premiera tej opery w macierzystym teatrze odbyła się 27 października 2017 roku, wprowadził ją na bytomską scenę Michał Znaniecki - jeden z najwybitniejszych reżyserów teatralnych i operowych, a kierownikiem muzycznym premiery był Bassem Akiki – dyrygent występujący z wielkim powodzeniem na europejskich scenach muzycznych i Dyrektor Artystyczny Opery Śląskiej w Bytomiu. „Romeo i Julia” została entuzjastycznie przyjęta przez publiczność i doceniona przez znawców.            W marcu br. twórcy i wykonawcy otrzymali trzy „Złote Maski” – Nagrody Teatralne Województwa Śląskiego, a 17 września na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas XII Gali rozdania Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury, nagrodę odebrała Ewa Majcherczyk w kategorii najlepsza śpiewaczka operowa i Bassem Akiki w kategorii najlepszy dyrygent. Obydwie nagrody dotyczyły opery „Romeo i Julia”.
Nic dziwnego, że w Sanoku dzieło to cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, podczas spektaklu wszystkie miejsca były zajęte. Po spektaklu, kiedy publiczność opuściła salę, mogłam zarejestrować rozmowę z Panem Bassemem Akiki.

        Zofia Stopińska: Jestem zachwycona tym, co widziałem i słyszałam przez ostatni trzy godziny. To był wspaniały spektakl. Ponieważ miałam miejsce na balkonie, mogłam obserwować także pracę dyrygenta. Bardzo precyzyjnie i sugestywnie Pan dyrygował. Odnosiłam wrażenie, że muzyka płynęła z Pana serca, poprzez ręce i batutę trafiała do każdego z wykonawców tego przedstawienia i do publiczności.

        Bassem Akiki: Cieszę się bardzo, że pani tak odebrała moją pracę. Dla mnie jest to jeden długi łańcuch: widownia, soliści, balet, chór, orkiestra i dyrygent. To wszystko jest ściśle ze sobą powiązane i jak jedno ogniwo zmienia kształt lub się przerywa – to odbija się to na całości. Może Pani nie zdaje sobie nawet sprawy, jak ważna jest w czasie każdego spektaklu publiczność.

        Opera „Romeo i Julia” realizowana w Operze Śląskiej przyniosła Panu – szefowi muzycznemu, z pewnością wiele satysfakcji.

        - Jestem bardzo zadowolony z tego spektaklu, bo cały zespół włożył wiele pracy, aby go wykonać na wysokim poziomie. Pochwały należą się przede wszystkim Orkiestrze, bo to nie jest łatwa muzyka, a w dodatku trzeba bardzo umiejętnie towarzyszyć wykonawcom, którzy stoją na estradzie. Dużo tu scen intymnych i duetów. Spotkałem się nawet z wypowiedziami, że przez to „Romeo i Julia” jest nudną operą. Przekonała się Pani, że to nieprawda i jeśli wykonanie jest dobre, to nikt się nie nudzi. Trochę przykro, że w Polsce repertuar francuski nie jest dobrze znany, bo dyrektorzy teatrów operowych sięgają ciągle po te same tytuły: jeśli Georges Bizet – to „Carmen”, a jeśli Charles Gounod – to „Faust”, a „Romeo i Julia” bardzo dawno nie była grana i warto było przygotować tę operę. Napisany przez Szekspira wspaniały, nieśmiertelny dramat o miłości i nienawiści, ze wspaniałą muzyką Gounoda, jest dziełem wyjątkowym i pod każdą szerokością geograficzną odbierany tak samo, bo miłość jest jedna. Bohaterowie muszą umrzeć, bo ich rodziny są od wieków zwaśnione. Każdy konflikt źle wpływa na rodziny, większe grupy ludzi, narodowości i państwa, ale tak jak w tej operze – na końcu zwycięża miłość, bo śmierć jest tylko początkiem.

        Współpracę z Operą Śląską w Bytomiu na stanowisku dyrektora artystycznego rozpoczął Pan rok temu i przez cały czas z panem dyrektorem Łukaszem Goikiem włączacie do repertuaru ciekawe, wartościowe pozycje, które nie są często wykonywane.

        - Dodam, że Opera Śląska to pierwszy powojenny teatr operowy, stworzony przez patrona Festiwalu w Sanoku – Adama Didura. Wszyscy wielcy polscy śpiewacy tutaj śpiewali. Oprócz Adama Didura wymienię tylko niektórych: Andrzej Hiolski, Bogdan Paprocki, Wiesław Ochman – wszyscy wywodzą się z Opery Śląskiej. Śląsk – to wyjątkowo bogaty w talenty muzyczne region. Szkoda byłoby stać w miejscu i ciągle bazować na tym samym, bardzo popularnym i wszędzie granym repertuarze. Trzeba szukać oper, które są piękne i nie były w tym teatrze, a często nawet w Polsce, wystawiane. Stąd następna premiera, którą będziemy mieli 20 października i zapraszam na tę operę serdecznie, a będzie to dzieło zatytułowane „Don Desiderio” księcia Józefa Michała Poniatowskiego – polskiego kompozytora i śpiewaka, który jest zapomnianym twórcą. „Don Desiderio” to jest wybitne dzieło w stylu bel canto, czyli preferowany jest piękny śpiew i możemy je stawiać obok oper Donizettiego czy Rossiniego. Ponieważ Poniatowski żył i działał we Włoszech, jego jedyne dzieło operowe jest w języku włoskim. Koniecznie trzeba tę operę pokazać publiczności i to ona z pewnością oceni jej wielką wartość.
O tym, że publiczność potrafi ocenić i docenić nieznany spektakl, przekonałem się przygotowując „Romeo i Julię”. Graliśmy tę operę już wiele razy i na każdym przedstawieniu mamy komplet publiczności. Przychodzi na nasze spektakle nie tylko polska publiczność, bo często słyszę rozmowy w języku angielskim lub niemieckim na widowni i w kuluarach. To jest bardzo miłe.

        Wy także szykujecie się do zagranicznych wyjazdów.

        - Nasz Chór jedzie wkrótce do Paryża i będzie występował w Philharmonie de Paris z Orchestre Philharmonique de Radio France. To będzie duże wydarzenie. Mamy także inne plany związane z występami za granicą.

        Proszę nam powiedzieć o najbliższych planach artystycznych, które związane są przede wszystkim z Operą Śląską, ale jednocześnie bardzo dużo dyryguje Pan w innych miastach Polski i za granicą.

        - Uważam, że dyrygent nie może pracować tylko z jedną orkiestrą bez przerwy. Świat się ciągle rozwija. Doświadczenia, które zdobywam za granicą i w innych ośrodkach muzycznych w Polsce, przenoszę do Opery Śląskiej, ale także wiele się nauczyłem w tej Operze i wykorzystuję tę wiedzę w pracy z innymi zespołami. Wszystko można pogodzić – trzeba tylko wcześniej zaplanować.
Często bywa tak, że nie mam dla siebie czasu, ale szczerze mówiąc, nie potrzebuję go, bo muzyka jest moją największą pasją.
Rozmawiamy po spektaklu, jest już dosyć późno, a ja dzisiaj jeszcze jadę do Warszawy, jutro porannym samolotem lecę do Brukseli, poprowadzę tam trzy spektakle i wracam do Opery Śląskiej.
Mam wszystko dokładnie zaplanowane – czas na odpoczynek, czas przygotowań i czas na pracę. To jest bardzo ważne, bo świat wprost pędzi naprzód i nie można stać w miejscu, czy nawet zwalniać tempo – trzeba rozwijać się razem w takim tempie, jak wszystko dokoła.

        Należałoby jeszcze powiedzieć o tym, że ma Pan w repertuarze dużo dzieł minionych epok, ale równocześnie często dyryguje Pan także nowymi utworami.

        - Zacząłem karierę od nowej muzyki i często dyryguję dziełami, które powstały w XXI wieku. Niedługo, bo w marcu 2019 roku w Théȃtre Royal de la Monnaie, poprowadzę światową prapremierę opery „Frankenstein” – amerykańskiego kompozytora Marc’a Grey, reżyseruje La Fura dels Baus. Partytura już jest gotowa, opera jest piękna i cieszę się, że powstają nowe dzieła operowe i mogę brać udział w ich wykonywaniu. To najlepszy dowód na to, że opera jest nieśmiertelnym gatunkiem muzyki.

        Powiedział Pan, że muzyka jest największą Pana pasją, a podobno kiedy miał Pan kilkanaście lat, poważnie Pan myślał o medycynie.

        - To były raczej marzenia rodziców, którzy chcieli, abym został lekarzem. Na szczęście postawiłem na swoim i zostałem muzykiem. Miałem możliwość studiować w Polsce – najpierw na Wydziale Twórczości, Interpretacji i Edukacji Muzycznej w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz studia magisterskie dyrygentury symfonicznej i operowej w Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Jako dyrygent zacząłem pracę w Operze Wrocławskiej, później w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, a teraz jestem związany z Operą Śląską. Bardzo się cieszę, że tak toczy się moja droga zawodowa.

        Mam nadzieję, że z dobrymi wrażeniami wyjeżdża Pan z Sanoka.

        - Z bardzo dobrymi wrażeniami. Publiczność była świetna, przez cały czas czułem jej energię i dzięki temu świetnie nam się pracowało. Jestem bardzo zadowolony z tego spektaklu. Występ w Sanoku był dla mnie nowym, ważnym doświadczeniem.

        Pragnę jeszcze pogratulować Panu otrzymanej niedawno Teatralnej Nagrody Muzycznej im. Jana Kiepury w kategorii najlepszy dyrygent.

        - Bardzo dziękuję. Chcę podkreślić, że to jest także nagroda dla orkiestry i dla całego zespołu za przygotowanie i realizację opery „Romeo i Julia”. Trzeba pamiętać, że dyrygent nie brzmi bez zespołu. Cieszę się, że nasza praca jest daje wymierne efekty, że ten zespół się rozwija i ja rozwijam się razem z nim.

        Dziękuję Panu za poświęcony mi czas.

        - Ja również dziękuję za spotkanie i jeszcze raz zapraszam 20 października do Opery Śląskiej na premierę opery „Don Desiderio” Józefa Michała Poniatowskiego. Do zobaczenia.

Z Bassemem Akiki – wybitnym dyrygentem młodego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska 25 września 2018 roku w Sanoku.

Filharmonia Podkarpacka - Enescu ; Wieniawski ; Karłowicz

AB 5 października 2018, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
CONSTANTIN ADRIAN GRIGORE - dyrygent
ANNA GUTOWSKA - skrzypce

W programie:
G. Enescu - Rapsodia rumuńska nr. 1 A - dur op.11
H. Wieniawski - II Koncert skrzypcowy d - moll op. 22
M. Karłowicz - Poemat symfoniczny "Odwieczne pieśni"

Jubileuszowe XX Dni Sztuki w Dębicy

Europejska Noc - Koncert Galowy
Przystanek - Warszawa, Moskwa, Wiedeń, Rzym, Paryż... New York
7 października 2018 ; godz.18.00 ; DKiK „Kosmos” w Dębicy

Wykonawcy:
Francesco Malapena - tenor (Włochy)
Kasia Mirowska - śpiew (Polska)
Jan Michalak -bas- baryton (Polska)
Natalia Zubko - fortepian (Ukraina)
Paweł Mirowski - skrzypce (Polska)
Lydian Nadhaswaram - dziecięcy geniusz muzyczny (Indie)
Międzynarodowa Orkiestra Symfoniczna - The Film Harmony Orchestra - pod dyr. Marcina Mirowskiego

Podczas koncertu usłyszeć będzie można m.in.: „Sen o Warszawie”, „Podmoskiewskie wieczory”, „Amapola”, „Uliczka w Barcelonie”, „Torna a Surriento - Granada”, „Arrivederci Roma”, „Miłość w Portofino”, „Malagenia”, „Don’t cry for me Argentina”, „Chitarra Romana”, „New York, New York”, „Wiedeń miłości”, „Love Paris”, „Can’t Help Falling in Love”, „Quizas, Quizas”.
Czas trwania - ok. 100 min, dwie części z przerwą 20 min
Bilety w cenie 50 zł do nabycia w sklepie „Miro”.

14 października 2018 ; godz.18.00 ; DKiK „Kosmos” w Dębicy
Recital Beaty Czerneckiej "Zol Zajn"
Tomasz Kmiecik - piano
Agata Półtorak - skrzypce

Piękny, nastrojowy i przepełniony niezwykłą aurą krakowskiego Kazimierza recital pieśni żydowskich w języku jidisz w wykonaniu charyzmatycznej aktorki i wspaniałych muzyków legendarnej piwnicy artystycznej.

Czas trwania - 60 min
Bilety w cenie 30 zł do nabycia w sklepie „Miro”.

Patronat honorowy - Starosta Powiatu Dębickiego i Burmistrz Miasta Dębica
Główny sponsor i Mecenas Dni Sztuki - Stefan Bieszczad - Firma „Suret”
Organizator i dyrektor artystyczny - Jan Michalak - Agencja Artystyczna „Aplauz”

Jubileuszowe XX Dni Sztuki w Dębicy

Europejska Noc - Koncert Galowy
Przystanek - Warszawa, Moskwa, Wiedeń, Rzym, Paryż... New York

7 października 2018 ; godz.18.00 ; DKiK „Kosmos” w Dębicy

Wykonawcy:
Francesco Malapena - tenor (Włochy)
Kasia Mirowska - śpiew (Polska)
Jan Michalak -bas- baryton (Polska)
Natalia Zubko - fortepian (Ukraina)
Paweł Mirowski - skrzypce (Polska)

Lydian Nadhaswaram - dziecięcy geniusz muzyczny (Indie)

Międzynarodowa Orkiestra Symfoniczna - The Film Harmony Orchestra - pod dyr. Marcina Mirowskiego

Podczas koncertu usłyszeć będzie można m.in.: „Sen o Warszawie”, „Podmoskiewskie wieczory”, „Amapola”, „Uliczka w Barcelonie”, „Torna a Surriento - Granada”, „Arrivederci Roma”, „Miłość w Portofino”, „Malagenia”, „Don’t cry for me Argentina”, „Chitarra Romana”, „New York, New York”, „Wiedeń miłości”, „Love Paris”, „Can’t Help Falling in Love”, „Quizas, Quizas”.

Czas trwania - ok. 100 min, dwie części z przerwą 20 min

Bilety w cenie 50 zł do nabycia w sklepie „Miro”.

 

14 października 2018 ; godz.18.00 ; DKiK „Kosmos” w Dębicy

Recital Beaty Czerneckiej "Zol Zajn"

Tomasz Kmiecik - piano
Agata Półtorak - skrzypce

Piękny, nastrojowy i przepełniony niezwykłą aurą krakowskiego Kazimierza recital pieśni żydowskich w języku jidisz w wykonaniu charyzmatycznej aktorki i wspaniałych muzyków legendarnej piwnicy artystycznej.

Czas trwania - 60 min

Bilety w cenie 30 zł do nabycia w sklepie „Miro”.

Patronat honorowy - Starosta Powiatu Dębickiego i Burmistrz Miasta Dębica
Główny sponsor i Mecenas Dni Sztuki - Stefan Bieszczad - Firma „Suret”
Organizator i dyrektor artystyczny - Jan Michalak - Agencja Artystyczna „Aplauz”

KROŚNIEŃSKA LEKCJA MUZYKI FUNDACJI PADEREWSKIEGO

            Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, w ramach Krośnieńskiej Jesieni Muzycznej, wraz z Fundacją Paderewskiego zapraszają 30 września o godzinie 18 na coroczny koncert w wykonaniu pedagogów, uczniów i absolwentów krośnieńskich szkół muzycznych.

Fundacja Paderewskiego została założona w 2011 roku przez czworo miłośników i propagatorów muzyki klasycznej: Patrycję Domagalską, Monikę Fabisz, Ewę Cisowską i Daniela Eibina. Głównym jej celem jest upowszechnianie muzyki klasycznej oraz troska o jej jak najlepszą recepcję wśród krośnian.
Przez kilka lat działalności Fundacja zorganizowała lub współpracowała przy organizacji wielu imprez związanych z muzyką klasyczną - koncertów, spektakli, kursów mistrzowskich dla młodych adeptów sztuki muzycznej, a także ufundowała szereg stypendiów dla młodych artystów. Fundacja współpracuje z wieloma podmiotami mającymi podobne cele (są to m.in. Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, Zespół Szkół Muzycznych w Krośnie, Krośnieńskie Towarzystwo Muzyczne, Muzeum Podkarpackie) i dzięki tej współpracy przyczynia się do integracji środowiska muzycznego w Krośnie. Jedną z ważniejszych inicjatyw Fundacji jest doroczny koncert „Lekcja Muzyki”, który dzięki współpracy z RCKP w Krośnie odbywa się w ramach Krośnieńskiej Jesieni Muzycznej. Koncert ten ma na celu pokazanie mieszkańcom miasta utalentowanych muzyków, którzy uczą się w krośnieńskich szkołach muzycznych, dzięki czemu mają oni okazję zaprezentowania swoich umiejętności i osobowości artystycznych szerszej publiczności. Fundacja organizuje także koncerty i spektakle promujące muzykę dawną, wykonywaną na instrumentach z epoki, a także kursy mistrzowskie dla młodzieży zainteresowanej wykonawstwem historycznym. Kursy prowadzone były w ramach kilku edycji Podkarpackiej Letniej Akademii Muzyki, a także w ramach współorganizowanego z RCKP festiwalu Kultura Wieków Dawnych. Stypendystami i podopiecznymi Fundacji są utalentowani młodzi muzycy (m.in. Kacper Żaromski i Jan Chłap) wywodzący się z naszego regionu i rozpoczynający dopiero swoją działalność artystyczną, mając już często na koncie wiele nagród na konkursach międzynarodowych i ogólnopolskich.
Wejściówki-cegiełki w kasie RCKP:
Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, ul. Kolejowa 1 (p. 234)

Biały Anioł - Piosenki Anny German w Rzeszowie

        Biały Anioł... Tak ją nazywano. Swoim talentem zachwyciła cały świat. Anna German – symbol dobroci, piękna, szlachetności, uroku osobistego, pięknego śpiewu. Urodziła się w 1936 roku, zmarła w 1982 roku. Zniknęła jak kometa na firmamencie niebios... Ale piosenki pozostały.
        Niektórzy twierdzą, że nie należy ich śpiewać. Bo nikt ich tak nie zaśpiewa, jak ona. Ale może warto czasem podjąć próby, by zgłębić ich treść, wyraz, nastrój, filozoficzną wymowę, ludzką prawdę o naszym losie. By były nadal obecne w naszym życiu. Zwłaszcza mojego pokolenia, które je jeszcze pamięta. A i młodzi mogą się wiele od nich nauczyć.
        Taką próbę, bardzo udaną, podjęła Ewa Korczyńska, śpiewaczka, piosenkarka, reżyserka, współzałożycielka i animatorka Rzeszowskiego Teatru Muzycznego Olimpia”, który niedawno pojawił się na kulturalnej mapie Rzeszowa. Artystka wybrała do swego recitalu najpiękniejsze piosenki Anny German, z których wymienię tylko niektóre: „Bal u Posejdona”, „Człowieczy los”, „Tańczące Eurydyki”, „Być może”, „Jesteś moją miłością”, „Greckie wino”, „Pomyśl o mnie”, „Tango d’amore”, „Dziękuję ci moje serce”, „Cyganeria”.
        W ramach działalności Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia”, pod Honorowym Patronatem Prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, odbyły się dwa koncerty z piosenkami Anny German zatytułowane „Tańczące Eurydyki”, dofinansowane z budżetu Gminy Miasto Rzeszów: 16 września 2018 roku w sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i 23 września 2018 roku w sali posiedzeń rzeszowskiego Ratusza. W tym ostatnim koncercie wziął udział i obdarował artystów kwiatami prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, który przybył wraz z małżonką, obecny był także wiceprezydent Stanisław Sienko wraz z dyrektorką Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki Urzędu Miasta Rzeszowa Katarzyną Pawlak.
        W obu koncertach licznie uczestniczyli rzeszowscy melomani, mieszkańcy Rzeszowa. Niektórzy z nich pamiętają czasy, kiedy to początkiem lat 60. minionego XX wieku Anna German wraz z kompozytorką Katarzyną Gertner mieszkała w Rzeszowie, pracowała w Estradzie Rzeszowskiej, której przewodził wówczas dyrektor Julian Krzywka, no i czarowała publiczność swoim nieziemskim głosem. Opowiadał o tych czasach podczas pierwszego koncertu Dariusz Dubiel, wieloletni dyrektor Estrady Rzeszowskiej, oddany animator i propagator idei teatru muzycznego w Rzeszowie. Warto dodać, iż piosenkę „Tańczące Eurydyki” skomponowała w Rzeszowie Katarzyna Gertner i po praz pierwszy była ona wykonana przez Annę German właśnie w Rzeszowie.
        Nie sposób oddać atmosferę tych dwóch niepowtarzalnych koncertów. Ewa Korczyńska, w białej sukni, niczym Biały Anioł, czarowała publiczność cudownymi piosenkami Anny German, budząc szczery zachwyt i aplauz, z owacją na stojąco włącznie. Dzielne towarzyszył jej Tomasz Furman, tenor, śpiewając niektóre piosenki Anny German z całym ich dramatyzmem i głębią wyrazu artystycznego. Piosenkom towarzyszyły świetne aranżacje fortepianowe w wykonaniu rzeszowskiego pianisty i pedagoga Janusza Tomeckiego. Pierwszy koncert słowem opatrzył Mariusz Zieliński, a drugi moja skromna osoba.
        W drugim koncercie miałem zaszczyt prezentować m.in. wiersze o miłości K.I. Gałczyńskiego („A ty mnie wyspy szczęśliwe zawieź”), Adama Asnyka („Między nami nic nie było”), własne („Srebrny sen pozostanie już we mnie”) i Ewy Korczyńskiej („Aniele Boży obudź serce by nie odeszła miłość ze świtem”), która wydała już 7 tomików poetyckich, ofiarowując niektóre chętnym słuchaczom, a zwłaszcza, jak widziałem, słuchaczkom, podczas uroczego koncertu w rzeszowskim ratuszu.
        Byłem szczęśliwy, słuchając piosenek mojej młodości, a już najbardziej tej o jakże głębokiej wymowie pt. „Człowieczy los”, której fragment na koniec cytuję, ku zastanowieniu nas wszystkich - czymże jest ten człowieczy los dla każdego z nas...
        „Człowieczy los nie jest bajką ani snem, człowieczy los jest zwyczajnym, szarym dniem, człowieczy los niesie z sobą żal i łzy, a mimo to można los zmienić w dobry lub zły.”


                                                                                                                                                                                                             Andrzej Szypuła

Polish Cello Quartet w Filharmonii Podkarpackiej

KONCERT KAMERALNY

1 października 2018, PONIEDZIAŁEK, GODZ. 19:00, sala kameralna

POLISH CELLO QUARTET

W programie:
J. Jongen - Deux piéces pour quatre violoncelles op. 89 Légende & Danzas
A. Tansman - Deux mouvements
K. Wiłkomirski - Ballada i Rapsodia na cztery wiolonczele
P. Moss - "Offenbachiana II"

Koszt udziału: 20zł normalny/ 10 zł ulgowy

Subskrybuj to źródło RSS