Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Mielecki Festiwal Muzyczny - „Barocco sempre giovane"

15 sierpnia 2019 r. ; godz. 18:00 ; Kościół Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu

VI koncert 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego

ORKIESTRA BAROCCO SEMPRE GIOVANE (Czechy) i Pawel Svoboda


Wstęp wolny.

„Barocco sempre giovane” (barok wiecznie młody) to kameralny zespół muzyczny rodem z Czech, w skład którego wchodzą młodzi muzycy, którzy upodobali sobie muzykę barokową i wykonują ją na koncertach. Jego członkami są absolwenci i studenci konserwatoriów w Pardubicach i Pradze, JAMU Brno i AMU Praga. Został założony w 2004 roku w Pardubicach przez wiolonczelistę Josefa Krečmera. Ten szeroko znany już dziś zespół kameralny wykonał wiele znaczących koncertów; nagrywa płyty, występuje w telewizji i regularnie współpracuje z czeskim radiem.
Młodzi wykonawcy skupiają się przede wszystkim na muzyce europejskich mistrzów baroku i klasycyzmu, ale mają też w repertuarze utwory współczesne. „Barocco semper giovane” współpracuje z renomowanymi solistami - skrzypkami Václavem Hudečkiem i Jiřím Vodičką (solista Orkiestry Filharmonii Janáčka w Ostrawie), oboistami Ivanem Séguardt (oboista solowy Orkiestry Filharmonii Czeskiej) i Liběną Séguardt (pierwszy oboista FOK), fagocistą Václavem Vonáškiem (członek of the Philharmonic Orchestra), japońską sopranistką Michiyo Keiko oraz z wieloma wybitnymi młodymi wykonawcami, przede wszystkim ze zwycięzcami międzynarodowych konkursów.
Pavel Svoboda - organista i klawesynista zespołu „Barocco sempre giovane” pochodzi z Czech. Jest wykładowcą na Wydziale Muzycznym praskiej Akademii Sztuk Scenicznych oraz na Uniwersytecie w Hradcu Králové. Ma na swoim koncie wiele sukcesów na arenie międzynarodowej. Jest laureatem konkursów organowych, m.in. Praska Wiosna (2013), Konkursu Petera Ebena w Opawie, konkursu Internationale Orgelwoche Korschenbroich w Niemczech. Prowadzi intensywną działalność koncertową w wielu państwach Europy jako solista i kameralista. Występuje też z orkiestrami symfonicznymi.

Podkarpacki Festiwal Organowy - koncert w Rzeszowie - Zalesiu

15 sierpnia 2019r. ; godz. 18:00, kościół Wniebowzięcia NMP w Zalesiu

Tradycyjnie już od wielu lat, 15 sierpnia spotykamy się w uroczym i gościnnym kościele Wniebowzięcia NMP w Rzeszowie-Zalesiu. Tradycyjnie też rozbrzmiewa podczas tego koncertu muzyka wokalno-organowa, poświęcona w swej idei programowej Matce Bożej. W tym roku będzie to koncert młodych wykonawców. Debiutuje u nas młodziutka mezzosopranistka Barbara Skora, która oprócz szeregu nagród uzyskanych podczas krajowych i międzynarodowych konkursów wokalnych, otrzymała w ubiegłym roku główną nagrodę w Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Dawnej w Leżajsku. Artystka powtórzyła ubiegłoroczny sukces także podczas tegorocznej edycji festiwalu, stąd udział Barbary Skory w Podkarpackim Festiwalu Organowym. Na organach zagra Patryk Podwojski z Gdańska, który pomimo iż dopiero przed rokiem ukończył studia muzyczne, już może poszczycić się sukcesami konkursowymi i koncertowymi, a do tego pełni zaszczytna funkcję jednego z organistów w Katedrze w Gdańsku-Oliwie.

Wykonawcy: Patryk Podwojski – organy, Barbara Skora – mezzosopran


PROGRAM:

D. Buxtehude (1637-1707)
Toccata d-moll BuxWv 155
G.F. Haendel (1685-1759)
Lachia chio pianga
J.S. Bach / A.Vivaldi (1685-1750) / (1678-1741)
Koncert a-moll Bwv 596 /Alegro – Adagio – Allegro/
G. Caccini (1551-1618) / W. Wawilow (1925-1973)
Ave Maria
E. Pałłasz (*1936)
Matki człowieczej lament, Naucz mnie Panie
W.A. Mozart (1756-1791)
Ave Verum
M. Surzyński (1866-1924)
Capriccio fis-moll z op. 36
A. Stradella (1639-1682)
Pieta Signore
L. Vierne (1870-1937)
Ave verum
R. Schumann (1810-1856)
Etiuda kanoniczna nr 5 z op. 56
P. Podwojski (*1992)
Improwizacja w romantycznym stylu – temat z wariacjami

Festiwal „Pieśń Naszych Korzeni” – 18-25 sierpnia 2019

           Odbywający się od 27 lat w Jarosławiu Festiwal „Pieśń Naszych Korzeni” nie stroni od tematów trudnych. Rokrocznie to niespełna 40-tysięczne miasto staje się laboratorium, w którym wybitne osobistości ze świata muzyki dawnej prowadzą nieustającą dyskusję o liturgii i tradycji. Zabraknie wśród nich zmarłego w ubiegłym roku wieloletniego dyrektora artystycznego Festiwalu - Macieja Kazińskiego. Jego pamięci poświęcony jest program tegorocznej edycji, skupiony wokół jednego z najbardziej intrygujących dzieł J. S. Bacha.
          Tytuł „Sei Solo a Violino senza Basso accompagnato” zapisany w bachowskim rękopisie 1720 roku, zawierającym 3 sonaty i 3 partity na skrzypce solo, stale pobudza wyobraźnię wielu interpretatorów i badaczy. „Sei solo” zamiast „sei soli” – czyli w dosłownym tłumaczeniu z włoskiego „jesteś sam” – to według rozpowszechnionej hipotezy zamierzona, kryptyczna literówka autora. Za takim odczytaniem intencji kompozytora przemawia wyraźne oddzielenie frazy „sei solo” od reszty tytułu oraz fakt, że rękopis powstał krótko po dramatycznie przeżytej przez Bacha śmierci jego żony, Marii Barbary.

Festiwal dotykać będzie zatem wielu sposobów pojmowania samotności, wpisanej w życie każdego człowieka.

          SEI SOLO / SEI SOLI to wreszcie forma tegorocznej edycji. Organizatorzy zaprosili sześciu (sei) artystów z solowymi recitalami (solo), które przedstawią podczas pierwszych sześciu dni Festiwalu. Całość, siódmego dnia, zwieńczy koncert „Bogarodzica” w wykonaniu zespołu Jerycho i Chóru Festiwalowego – muzyków i uczestników Festiwalu.

Niedziela 18.08

Sirkka-Liisa Kaakinen (Finlandia/Polska) – skrzypce

Johann Sebastian Bach – Sonaty i Partity na skrzypce solo

Poniedziałek 19.08

Aleksiej Lubimow (Rosja) – fortepian historyczny

Fryderyk Chopin, Ludwig van Beethoven, Johann Sebastian Bach

Wtorek 20.08

Bruno Cocset (Francja) – wiolonczele

Johann Sebastian Bach – Suity na wiolonczelę solo

Środa 21.08

Yurdal Tokcan (Turcja) – oud

Czwartek 22.08

Paolo Pandolfo (Włochy) – viola da gamba

Carl Friedrich Abel, Mr de Sainte-Colombe

Piątek 23.08

François Lazarevitch (Francja) – flet poprzeczny

Georg Philipp Telemann – 12 Fantazji na flet solo

Sobota 24.08

Jerycho & Chór Festiwalowy (Polska), kier. art. Bartosz Izbicki

Bogarodzica - continuum continuo

Więcej informacji i formularz zgłoszeniowy na stronie internetowej www.festiwal.jaroslaw.pl

"VIGILAMUS" - Oratorium Kalwaryjskie

13 sierpnia 2019 r. ; godz.21:00

Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej w Kalwarii Pacławskiej

Michał Jurkiewicz

Libretto s. Cecylia Duda, Jerzy Łysiński

"VIGILAMUS"

Oratorium Kalwaryjskie

PRAWYKONANIE

Justyna Reczeniedi - sopran, Andrzej Głowienka - tenor, Stanisław Plewniak - baryton

Sanocki Chór Kameralny

Podkarpacka Orkiestra Kameralna

Elżbieta Przystasz - dyrygent

 

SMYCZKI NA WOJCIECHU - koncert kameralny

9 sierpnia 2019 (piątek ) ;  godzina 19.00 

Kościół pod wezwaniem św. Wojciecha Męczennika w Krośnie

Letni cykl koncertów w zabytkowym kościółku św. Wojciecha ma już swoją wierną publiczność, co nas nie dziwi, bowiem w historyczne mury świątyni zapraszamy tylko wybitne indywidualności artystyczne. Do tegorocznej edycji Regionalne Centrum Kultur Pogranicza nie poszukiwało artystów, bowiem dobra sława koncertów spowodowała, iż sami skrzypkowie, altowioliści, wiolonczeliści zgłaszali swoje propozycje programowe. Duża w tym zasługa Anny Jakubik, która opiekuje się festiwalem od samego początku i stwarza oryginalną, ciepłą atmosferę, zarówno dla wykonawców, jak i dla publiczności.
W najbliższy piątek, 9 sierpnia, o godzinie 19.00, zapraszamy na kolejny koncert.

Wykonawcy:

Anna Gutowska - skrzypce
Monika Welc - gitara
Joanna Bartkiewicz - skrzypce
Klaudia Borowiec - wiolonczela
Michalina Matias - altówka

Program:

C. Guastavino - Las Presencias No 6 Jeromita Linares
C. Gardel - Por una Cabeza
J. Brahms - Taniec węgierski
J. Strauss - Wiener Blut
J. Strauss - Blue Danube
A. Igudesman - Applemania
M.D. Pujol - Suite Buenos Aires
Pompeya
San Telmo
Palermo
Microcentro
oraz liczne niespodzianki muzyczne

Anna Gutowska - skrzypce
Absolwentka wiedeńskiego Universität fϋr Musik und darstellende Kunst w klasie prof. Edwarda Zienkowskiego. Po uzyskaniu dyplomu z wyróżnieniem i tytułu magistra sztuki ukończyła - również pod kierunkiem prof. Edwarda Zienkowskiego - studia podyplomowe, jednocześnie pracując przez kilka lat jako asystentka profesora na tej uczelni. Od 2016 roku jest wykładowcą na Uniwersytecie Muzyki i Sztuki Dramatycznej w Wiedniu.
Laureatka konkursów ogólnopolskich i międzynarodowych, stypendystka fundacji krajowych i międzynarodowych. Reprezentowana przez Arte 90 została nagrodzona stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska”. W ramach projektu stypendialnego nagrała płyty z koncertami skrzypcowymi H. Wieniawskiego. Występuje w wielu krajach świata. Prowadzi kursy w: Chile, Meksyku, Iranie, Kuwejcie, Austrii, Chinach, Japonii i na Słowacji. Jest wykładowcą Universität fϋr Musik und darstellende Kunst Wien.

Klaudia Borowiec - wiolonczela
Artystka urodzona w 1998 roku w Rzeszowie, tam też w 2017 roku ukończyła Szkołę Muzyczną II st. im. Karola Szymanowskiego. Uczestniczyła w kursach muzycznych, takich jak: Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie, Małopolska Akademia Talentów w Łącku czy Akademia Muzyki w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Obecnie studentka III roku Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie dr hab. Jana Kalinowskiego.

Michalina Matias - altówka
Artystka urodzona w 1996 roku. Ukończyła Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I i II stopnia im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie. Studiowała w Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu, podczas studiów stacjonarnych I stopnia, w klasie dr hab. Marcina Murawskiego, prof. AM. Ponadto, w ramach programu stypendialnego ERASMUS+ studiowała na Universität fϋr Musik und darstellende Kunst w Wiedniu w klasie prof. Wolfganga Klosa.
Zawodowo związana z Filharmonią Podkarpacką, brała udział w wielu projektach muzycznych, takich jak: Mobilna Filharmonia, Orkiestra Ars Longa - lider grupy w projekcie filmowym, Webern Symphonie Orchestra.

Joanna Bartkiewicz - skrzypce
Ukończyła z wyróżnieniem Szkołę Muzyczną II stopnia w klasie Roberta Naściszewskiego. Obecnie studiuje w Akademii Muzycznej w Krakowie, w klasie prof. Roberta Kabary. Uczestniczyła aktywnie w wielu kursach mistrzowskich, m.in. w Łańcucie, Lusławicach, Przemyślu, Kołobrzegu. Brała udział zarówno w wielu projektach orkiestrowych w Akademii Muzycznej, jak i w projektach kameralnych w Polsce i za granicą. Współpracuje z Filharmonią Podkarpacką jako doangażowany muzyk orkiestrowy.

Monika Welc - gitara
Absolwentka klasy gitary Akademii Muzycznej w Krakowie (1998) (w klasie Krzysztofa Sadłowskiego). Ukończyła także studia podyplomowe z zakresu: Organizacji i Zarządzania Placówką Oświatową w Warszawskiej Szkole Zarządzania - Szkole Wyższej (2016) oraz Psychologii Pozytywnej na Uniwersytecie Humanistycznym SWPS, Warszawa (2019). Od roku 2014 pełni funkcję eksperta do spraw awansu zawodowego nauczycieli. Od ponad dwudziestu lat jest czynnym nauczycielem gry na gitarze w Państwowej Szkole Muzycznej I st. w Łańcucie oraz Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie, gdzie pełni także funkcję kierownika Sekcji Instrumentów Smyczkowych i Gitary. Od 2005 roku Nauczyciel Dyplomowany.
Wśród jej uczniów znajdują się laureaci wielu nagród i wyróżnień w konkursach, przeglądach i festiwalach rangi regionalnej, ogólnopolskiej i międzynarodowej.


XIX Międzynarodowy Przemyski Festiwal „Salezjańskie Lato” przeszedł do historii

           Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia Salezjanów w Przemyślu już po raz dziewiętnasty byli organizatorami Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu „SALEZJAŃSKIE LATO”.
           Wydarzenie jest jedną z najważniejszych imprez muzycznych o charakterze międzynarodowym w Przemyślu i na Podkarpaciu. Festiwal nawiązuje do tradycji Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej i jest kontynuacją wielowiekowej działalności muzycznej, kultywowanej w Przemyślu.
           3 sierpnia 2019 roku, przed ostatnim koncertem tegorocznej edycji Festiwalu, poprosiłam o krótkie podsumowanie panią Renatę Nowakowską, Dyrektora Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek.

           „Od początku istnienia Festiwalu „Salezjańskie Lato”, Przemyskie Centrum Kultury i Nauki Zamek było jego wielkim orędownikiem. Kończy się już 19-ta edycja i już myślimy o jubileuszu, ale przez te 19 lat wystąpiło w ramach tego Festiwalu wielu znakomitych, zagranicznych i polskich artystów. Sporo wykonawców pochodzi z Przemyśla i innych miejscowości na Podkarpaciu, bo taka jest intencja „Salezjańskiego Lata”, aby promować rodzimych artystów – zarówno tych, którzy związani są z naszym regionem, jak i tych, którzy wyjechali do innych ośrodków w Polsce i za granicą, ale wracają w rodzinne strony.
           Staramy się, aby wykonywana u nas muzyka była najwyższych lotów i z opinii znawców oraz melomanów wynika, że tak się dzieje.
Latem, a szczególnie na przełomie lipca i sierpnia, mamy także wielu turystów w Przemyślu i nasz Festiwal organizujemy nie tylko dla mieszkańców naszego miasta, ale również dla tych, którzy w tym czasie goszczą w Przemyślu.
            Jednym z celów Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek jest upowszechnianie kultury wysokiej i bardzo się cieszymy, że możemy to przedsięwzięcie realizować wspólnie z Parafią Salezjanów w Przemyślu.
            Za kilka minut rozpocznie się koncert wieńczący tegoroczny Festiwal w Kościele Salezjanów, ale koncerty odbywały się w tym roku także w Archikatedrze i na Zamku Kazimierzowskim.
           Każdego roku „Salezjańskie Lato” odbywa się w najpiękniejszych, najbardziej okazałych obiektach zabytkowych naszego miasta. Świątynie są wyjątkowymi miejscami, w których muzyka brzmi najlepiej i korzystamy z gościnności gospodarzy licznych przemyskich kościołów. Ponieważ Salezjanie byli jednym z inicjatorów Festiwalu, w tym kościele często odbywały się koncerty w poprzednich edycjach, ale ze względu na potrzebę gruntownego remontu organów, koncertów w tym kościele jest mniej. Jednak ta świątynia pozostaje dla nas nadal ważnym miejscem, bo księża, którzy tutaj pracują, kochają muzykę i doceniają jej znaczenie w życiu człowieka.
           Wraz panem Tomaszem Ślusarczykiem – dyrektorem artystycznym Festiwalu, szukamy miejsc ciekawych i takim miejscem jest przestrzeń Zamku Kazimierzowskiego, który ma piękną infrastrukturę. Oprócz sali widowiskowej koncerty odbywają się także w innych pomieszczeniach oraz na dziedzińcu Zamku i okazało się, że w pięknej scenerii muzyka nie tylko brzmi fenomenalnie, ale także dostarcza publiczności wielu duchowych i estetycznych przeżyć.
Koncert w wykonaniu młodych muzyków z Wielkiej Brytanii, tworzących Northamptonshire Wind Band & Brass Band zabrzmiał cudownie na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego. Piękno muzyki podkreślały światła i otoczenie. To był wspaniały wieczór.
           Marzy nam się w przyszłym roku zorganizowanie dwudziestu koncertów na dwudziestolecie Festiwalu. Planujemy, że oprócz pięknych wnętrz świątyń i zabytkowych obiektów, zorganizujemy także koncerty w plenerze, aby również zainteresować piękną muzyką ludzi, którzy znajdą się w tych miejscach przypadkowo. Chcemy, aby ta muzyka docierała do wszystkich.
           W tym roku Międzynarodowy Przemyski Festiwal „Salezjańskie Lato” zamknie się cyklem ośmiu koncertów. To nie jest duża ilość, ale liczy się jakość. Wszystkie propozycje były bardzo przemyślane, a wystąpili znakomici, utytułowani, znani już artyści.
           Ilość koncertów oraz w większości ich kameralny charakter wynikał ze skromnych środków, jakimi dysponowaliśmy. Wsparł nas w tym roku Urząd Marszałkowski, a pozostałe środki wygospodarowaliśmy z budżetu Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek. Nie udało się nam uzyskać dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mamy nadzieję, że następny rok będzie dla nas bardziej łaskawy i tych środków uda nam się zgromadzić więcej, a to zaowocuje większą ilością ciekawych wydarzeń, bo tego domagają się melomani i liczna publiczność.
Mamy nadzieję, że oprócz ciekawych koncertów zaproponujemy także okolicznościowe wystawy i specjalne wydawnictwo, w którym podsumujemy 20 lat historii naszego Festiwalu”.

           Szanowni Państwo! Marzenia się spełniają i jestem przekonana, że najpóźniej za dziesięć miesięcy poinformujemy Państwa o bogatym programie XX Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu Salezjańskie Lato. Organizatorom, oprócz zapału i wytrwałości, życzymy przychylności władz, wielu hojnych darczyńców, aby wszystkie marzenia zostały zrealizowane.
           Pragnę jeszcze poinformować, że Koncert Finałowy XIX Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu Salezjańskie Lato, który odbył się 3 sierpnia 2019 roku w Kościele Salezjanów, był wspaniałym wydarzeniem.
           Program wypełniła muzyka przełomu XVII i XVIII wieku, a były to w większości utwory polskich kompozytorów i tak wysłuchaliśmy kolejno:
Pawła Sieprawskiego – Plaudite Sidera”;
Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego – Jesu spes mea;
Johanna Heinricha Schmelzera – Sonata a 9;
Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego – Completorium.
           Wykonawcami byli członkowie Polskiej Orkiestry XVIII wieku pod dyrekcją Tomasza Ślusarczyka (dyrektora artystycznego Festiwalu) oraz soliści: Katarzyna Wiwer – sopran, Łukasz Dulewicz – alt, Piotra Windak – tenor i Wołodymyr Andruszczak – bas.
Zachwyciły mnie szczególnie wspaniały sopran Katarzyny Wiwer i piękny bas Wołodymyra Andruszczaka.
Polskie teksty wykonywanych utworów przybliżali publiczności Katarzyna Wiwer i Tomasz Ślusarczyk.
           Publiczność wypełniająca świątynię mogła się przekonać, że utwory polskich kompozytorów tego okresu są równie piękne i wartościowe, jak utwory austriackiego słynnego twórcy Johanna Heinricha Schmelzera.
Nastrój tego pięknego wieczoru potęgował półmrok panujący we wspaniałej Salezjańskiej Świątyni.
Publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną owację. Długo także nie milkły brawa po powtórzonej na bis nastrojowej części Te lucis ante terminum z Completorium – Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego.
Wspominając wydarzenia XIX edycji, czekamy na XX Jubileuszowy Festiwal.

Zofia Stopińska

Zawsze z wielką przyjemnością przyjeżdżam na Podkarpacie

          Zapraszam Państwa na spotkanie z wybitnym polskim organistą średniego pokolenia prof. Dariuszem Bąkowskim-Koisem, który trzykrotnie tego lata gościł na Podkarpaciu.
          6 lipca wystąpił z waltornistą Wojciechem Kamionką w krośnieńskiej Farze w ramach cyklu „Letnie Koncerty w Świątyniach”, 18 lipca w przemyskiej Archikatedrze zainaugurował XIX Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato, a my spotkaliśmy się 20 lipca w Krośnie, przed bardzo interesującym koncertem kameralnym w kościele OO. Kapucynów, w wykonaniu studentów krakowskiej Akademii Muzycznej, podczas którego prof. Dariusz Bąkowski-Kois przybliżał publiczności program i wykonawców.

          Zofia Stopińska: Bardzo żałuję, że nie mogłam być 6 lipca w krośnieńskiej Farze, ale ciągle jestem pod ogromnym wrażeniem po wysłuchaniu recitalu w Przemyślu. Zachwycił mnie zarówno program, jak i jego kompozycja oraz ukazanie publiczności wielkich możliwości brzmieniowych i kolorystycznych instrumentu przemyskiej Archikatedry.
          Dariusz Bąkowski-Kois: Wybrałem program, dzięki któremu mogłem wykorzystywać walory tego instrumentu w pierwszym jego kształcie, zaprojektowanym przez pierwszego budowniczego. Jest to instrument jeszcze przedwojenny, w którym niestety po wojnie dokonano wielu zmian. Organy zostały przeintonowane, głosy przerobione, w oryginalnym stanie pozostały tylko nieliczne – do tej grupy należą najprawdopodobniej pryncypały zarówno w głównym, jak i w drugim manuale. Starałem się je wykorzystywać na przykład w chorale O Mensch, bewein’ dein’ Sϋnde gross Johanna Sebastiana Bacha, grając cantus na Pryncypale 8’.
          Planując program recitalu, który wykonałem w Przemyślu, pomyślałem, że dobrze będzie rozpocząć utworami Ferenca Liszta. Sięgnęłem po jego muzykę religijną - Tu es Petrus, Ave Maria oraz po transkrypcję bachowskiej kantaty Ich hatte viel Bekϋmmernis. Następnie zabrzmiały utwory Johanna Sebastiana Bacha – wspomniany już chorał O Mensch, bewein’ dein’ Sϋnde gross oraz Preludium a-moll BWV 569, które jest rzadziej grywanym dziełem.
Pierwszą część recitalu zakończyłem ostatnim chorałem Johannesa Brahmsa. Tym dziełem, które wieńczy opus 122, Brahms żegnał się z tym światem – O Welt, ich muss dich lassenŚwiecie, muszę cię opuścić.
          Później wykonałem dwa chorały Sigfrida Karg-Elerta: hymn pochwalny Nun danket alle GottDziękujmy wszyscy Bogu i chorał pasyjny Herzliebster Jesu, was hast du verbrochenNajsłodszy Jezu, cóżeś ty uczynił.
          Po raz pierwszy wykonałem Passacaglię z opery Katarzyna Izmajłowa op. 29 Dymitra Szostakowicza, chociaż oczywiście nie była to polska premiera, gdyż koledzy zajmujący się rosyjską literaturą grywają już ten utwór. Został on nawet nagrany przez pana Jana Bokszczanina i zamieszczony na jego płycie habilitacyjnej.
Przez wiele lat myślałem o włączeniu tej Passacaglii do repertuaru i udało mi się znaleźć czas, żeby się nauczyć tego wyjątkowego utworu.

           Słyszałam ten utwór po raz pierwszy i jestem pod ogromnym wrażeniem, muszę się także przyznać, że wiedziałam tylko o orkiestrowej wersji tej Passacaglii.
          - Są dwie wersje tego utworu autorstwa Dymitra Szostakowicza. Ponieważ nie wszystkie teatry operowe czy sale, w których dałoby się wystawiać operę, są wyposażone w organy, stąd napisał także wersję orkiestrową.

          Trudno powiedzieć, która wersja robi większe wrażenie.
          - Moim zdaniem obydwie są znakomite. Organowa pokazuje, że kompozytor bardzo dobrze znał możliwości organów, pomimo, że nie był organistą i na co dzień nie miał z tym instrumentem do czynienia. Utwór został przez kompozytora pomyślany jako ciągłe crescendo, ukazujące szaleństwo, jakie ogarnia tytułową bohaterkę i które się pogłębia w każdej z kilkunastu wariacji aż wreszcie w zakończeniu wszystko się wycisza, bohaterka popada w otępienie, następuje konsekwentne diminuendo. Niemal w całej Passacaglii towarzyszą nam rytmy punktowane (z łukami legującymi od nuty słabej do mocnej), co wprowadza konsekwentny element niepokoju do tkanki muzycznej.

          Bardzo piękny okazał się ostatni z zaplanowanych przez Pana utworów.
          - Jego twórca Gabriël Verschraegen był przez szereg lat organistą katedry św. Bawona w Gandawie, jednym z najpiękniejszych miast we Flandrii.
Preludium, interludium et postludium Puer natus est jest utworem z wczesnego okresu twórczości Verschraegena. W swym zamyśle pierwsze dwie części są jakby neorenesansowe natomiast ostatnia część nawiązuje do stylistyki – z jednej strony Charlesa-Marii Widora, z drugiej do Marcela Duprégo. Można tam znaleźć reminiscencje fakturalne z Finału IX Symfonii Gotyckiej Widora, czy z ostatniego Chorału z op. 38 Duprégo.
           Preludium, interludium et postludium Puer natus est Gabriëla Verschraegena będę miał niedługo zaszczyt wykonywać na tych organach, na które dzieło to zostało napisane, czyli w katedrze św. Bawona w Gandawie, na 92-głosowym instrumencie, który jest największym w całym Beneluksie. Nieczęsto zdarza się grać utwór dokładnie na tych na organach, przy których został on skomponowany. Instrument ten jest zasadniczo połączeniem kilku instrumentów, które powstawały w katedrze na przestrzeni wieków. W tej chwili użytkowany jest pięciomanuałowy kontuar, który znajduje się na dole – z boku transeptu, a instrument rozłożony jest właściwie po całym prezbiterium.

           Powróćmy jeszcze na chwilę do przemyskiego recitalu. Główna nawa Archikatedry wypełniona była w całości, a w bocznych także było dużo ludzi. Wszyscy słuchali w skupieniu i jak Pan pojawił się na zakończenie przed ołtarzem, aby podziękować publiczności, chyba czuł Pan wyraźnie, że domagamy się bisu.
          - Nie wiedziałem, czy bisowanie jest zwyczajem koncertowym w przemyskiej Archikatedrze. Zazwyczaj jeśli artysta schodzi na dół ukłonić się, to już nie wraca na chór, żeby bisować, ale przyjęcie było tak ciepłe i serdeczne, a publiczność tak zaangażowana, że nie sposób było czegoś nie zagrać, więc pozwolilem sobie wykonać jeden z wczesnych chorałów Bacha Aus tiefer Not schrei ich zu dir BWV 1099 – Z ciężkiego strapienia wołam do Ciebie, Panie. Chcę podkreślić, że jestem niezmiernie zbudowany i bardzo przejęty tak gorącym przyjęciem ze strony przemyskiej Publiczności.

           Podczas dzisiejszego koncertu w Krośnie nie usłyszymy ani jednego taktu w Pana wykonaniu, bo wykonawcami będą studenci Akademii Muzycznej w Krakowie, a Pan przybliży nam program i wykonawców jako szef artystyczny cyklu Letnie Koncerty w Świątyniach.
          - Kierownictwo artystyczne to zdecydowanie za dużo powiedziane. Trzeci rok mam przyjemność współpracować z Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza i nieco doradzać w kwestiach artystycznych, natomiast funkcję kierownika artystycznego pełni wspaniale Pani Małgorzata Baranowska-Mika. Cieszy nas to, że mamy możliwość zapraszać gości zagranicznych, ale staramy się również organizować koncerty promujące młodych, w tym wypadku studentów Akademii Muzycznej w Krakowie.
          W tym roku w czerwcu wystąpiła Mariko Takei, japońska organistka zamieszkała na stałe w Norwegii, również w czerwcu występował Stephan van de Wjgert z Holandii, artysta związany na co dzień z Utrechtem i Amsterdamem. Ja miałem zaszczyt wystąpić 6 lipca razem z waltornistą Wojciechem Kamionką.W programie znalazły się zarówno neoromantyczne utwory solowe, jak i dzieła z epoki baroku na trąbkę i organy w transkrypcjach na waltornię. Te trzy koncerty odbyły się w Farze. Natomiast dzisiaj mamy koncert kameralny studentów krakowskiej Akademii Muzycznej. Wystąpią: Katarzyna Korzeniowska – skrzypaczka i skrzypaczka barokowa zarazem, która dziś grać będzie właśnie na skrzypcach barokowych, Maciej Karaś – puzonista oraz Paweł Szkotak – organista z mojej klasy. Tworzą oni zespół kameralny, a opiekował się nim w zakończonym niedawno roku akademickim pan dr Daniel Prajzner, który jest dzisiaj z nami i czuwa nad przebiegiem próby. W programie dzisiejszego koncertu znajdą się dzieła muzyki dawnej. Ciekawostkami będą dwa utwory: II Sonata biblijna Johanna Kuhnau’a skomponowana na klawesyn, ale równie dobrze brzmiąca na organach, oraz Fugenfantasie in C Johanna Gottlieba Mϋthela, ostatniego ucznia Johanna Sebastiana Bacha. Mϋthel uczył się u Bacha tylko kilka miesięcy, a po śmierci mistrza wyjechał do Rygi i tam był jednym z animatorów życia muzycznego i kościelnego w protestanckiej Rydze.
W części kameralnej usłyszymy skrzypce barokowe z towarzyszeniem klawesynu w Sonacie Dario Castello, kompozytora z Wenecji oraz Sonatę Johanna Heinricha Schmelzera, austriackigo kompozytora z Wiednia, który cieszył się przyjaźnią cesarza Leopolda I. Na puzon z towarzyszeniem organów usłyszymy Sonatę Antonia Vivaldiego. Na zakończenie zabrzmi Sonata triowa Dietricha Buxtehudego.

          W tym roku wykorzystujecie do celów koncertowych trzy świątynie: Farę, kościół OO. Kapucynów i kościół OO. Franciszkanów.
           - Koncerty w Farze poświęcone są w największej mierze muzyce organowej, kościół Kapucynów jest wprost idealny do muzyki kameralnej, ma znakomitą akustykę i wszystkie instrumenty świetnie brzmią w każdym zestawieniu. Są tam także dobre organy firmy Riegera z okresu międzywojennego.
U OO. Franciszkanów jesteśmy zawsze niezwykle serdecznie przyjmowani, więc nie mogliśmy pominąć i tego wspaniałego kościoła. Tam zaplanowany jest Koncert Maryjny na 15 sierpnia i wystąpią: mój znakomity kolega z Katedry Organów dr hab. Marek Stefański wraz z tenorem Rafałem Kobylińskim i barytonem Szymonem Kobylińskim, którzy wykonają program poświęcony Najświętszej Marii Pannie.

          Przeglądałam Pana kalendarz koncertowy na ten rok i przekonałam się, że jest on zapełniony.
          - Rzeczywiście, koncertów mam obecnie sporo i niezależnie od dość licznych recitali w naszym kraju, wystąpię w ważnych dla organistyki międzynarodowej miejscach. Wymienię tylko, że 16 sierpnia będę miał zaszczyt grać w Katedrze św. Salwatora w Brugii w zachodniej Flandrii, dwa dni później gram w Amsterdamie, w De Duif Kerk na przepięknym instrumencie Smitsa z drugiej połowy XIX wieku, gdzie wraz z moim studentem, panem Marcinem Kucharczykiem, występujemy wspólnie, obaj gramy po pół recitalu i dwa koncerty Georga Friedricha Händla w opracowaniu na 4 ręce na organy.
           Jak już wspomniałem, 22 sierpnia wystąpię w Katedrze św. Bawona w Gandawie, w ramach 69. edycji Festiwalu, na którym grały wielkie legendy organistyki, począwszy od samego Marcela Dupré. Dwa dni później gram w Katedrze św. Piotra w Trewirze. Czuję się bardzo zaszczycony tym zaproszeniem, bo jest to także niezwykle prestiżowe miejsce. Następnego dnia wystąpię w Stuttgarcie w Bad Cannstatt, gdzie tematem festiwalu jest passacaglia i w związku z powyższym pozwolę sobie zaprezentować m. in. wspomnianą już Passacaglię Szostakowicza.

          Koncertował Pan także w Chinach. Interesuje mnie bardzo, jak przyjmowana jest muzyka organowa w kraju, gdzie organy są instrumentem mało znanym.
          - Muzyka organowa nie ma w Chinach wieloletniej tradycji, bo jest to instrument nieznany w dawnej chińskiej kulturze, niemniej obecnie w coraz większej ilości miast organy zaczynają się pojawiać. Chińczycy pomału budują kadrę pedagogiczną i pierwsze klasy organów w tamtejszych uczlniach i szkołach już są otwierane.
           Moje trzy koncerty odbyły się w Pekinie. Jestem szczęśliwy, że dwa z nich mialy miejsce w NCPA czyli Narodowym Centrum Sztuki w Pekinie, przepięknym architektonicznie obiekcie, który wygląda jak łza na jeziorze, gdzie mieszczą się trzy wspaniałe sale koncertowe. W sali filharmonicznej został zbudowany duży, ponad 100-głosowy instrument firmy organmistrzowskiej Klaisa. Przekonałem się, że ten egzotyczny dla Chińczyków instrument cieszy się tam dużym zainteresowaniem, bo sala filharmoniczna, mieszcząca ponad 1800 osób, była szczelnie wypełniona.

          Ciekawa jestem, dlaczego ukończył Pan najpierw studia historyczne, a dopiero później studia w zakresie gry na organach i został Pan organistą-wirtuozem? Może chciał Pan spełnić marzenia rodziców, którzy pragnęli, aby syn zdobył porządny zawód?
          - Zastanawiam się, czy zawód historyka w oczach moich rodziców - absolwentów Politechniki Krakowskiej jest zawodem porządnym... Ale to oczywiście żart. Edukację w szkole muzycznej rozpocząłem nieco później niż w szkole ogólnokształcącej. Zawsze łączyłem dwie szkoły i uczęszczałem do ogólnej przed południem, a do szkół muzycznych I i II stopnia po południu. Podobnie było ze studiami. Po maturze rozpocząłem studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, a jak ukończyłem szkołę muzyczną II stopnia, to rozpocząłem studia w Akademii Muzycznej. Zawsze dzieliłem swój czas pomiędzy te dwa nurty, z których muzyka zabierała mi gros czasu, na egzamin historyczny można było próbować pójść nawet nieprzygotowanym, ale w zakresie muzyki nie jest to możliwe. W średniej szkole muzycznej uczyłem się w ramach dwóch głównych instrumentów – organów i klawesynu, więc ilość czasu, którą musiałem poświęcić na ćwiczenie, była spora. Jednocześnie byłem uczniem bardzo wymagającego VI Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie przy ul. Skałecznej i tam też nie można było się obijać, stąd wolnego czasu miałem wtedy wyjątkowo mało.

           Studia podyplomowe kontynuował Pan w Konserwatorium w Wiedniu na Wydziale Muzyki Dawnej.
           - Tak, bo muzyka dawna zawsze mnie pasjonowała, a w krakowskiej Akademii nie mieliśmy wtedy jeszcze klawikordu czy pianoforte i skorzystałem z tej możliwości w Wiedniu, ale moje tamtejsze studia organowe poświęcone były głównie twórczości Ferenca Liszta. Rok wcześniej studiowałem w Warszawie arkana wykonawstwa francuskiej neoromantycznej muzyki organowej pod kierunkiem pani prof. Magdaleny Czajki, nieżyjącej już, niestety, wspaniałej nauczycielki i organistki, której bardzo dużo zawdzięczam. Niemniej w największej mierze moje ukształtowanie artystyczne zawdzięczam Pani mgr Agnieszce Walczy, która była moim pedagogiem w szkole muzycznej II stopnia i której w tym miejscu pragnę złożyć szczególnie serdeczne podziękowania.

           W Akademii Muzycznej w Krakowie studiował Pan pod kierunkiem pana prof. Józefa Serafina. Czy miał Pan wtedy możliwość wybrać sobie pedagoga, u którego chciał się Pan uczyć?
          - Tak, i byłem wówczas pierwszym krakowskim studentem, którego prof. Józef Serafin uczył przez cały tok studiów: pod koniec października 1995 roku zmarł prof. Jan Jargoń i jego klasę prowadził przez pewien czas pan Wojciech Widłak (były asystent prof. Jargonia), a od marca 1996 roku zaczął tę klasę prowadzić prof. Józef Serafin, który został zaproszony do Krakowa przez prof. Marka Stachowskiego, ówczesnego rektora krakowskiej Akademii Muzycznej. W ten sposób prof. Serafin „odziedziczył” wszystkich studentów po prof. Jargoniu, a ja w czerwcu 1996 roku zdawałem egzamin wstępny już bezpośrednio do jego klasy.

           Nie słyszałam Pana dawno w repertuarze kameralnym.
           - Muszę ze wstydem przyznać, że muzyka kameralna w tym momencie mojego życia została ograniczona. Przez siedem lat ściśle współpracowałem z Capellą Cracoviensis, było to jeszcze za czasów dyrektorowania pana Stanisława Gałońskiego, występowałem też w rozmaitych innych składach. W ostatnich latach przeważa w moim życiu muzyka solowa, ale chcę podkreślić, że muzykowanie kameralne daje niezwykle wiele. W sumie solowo jest chyba nawet łatwiej grać, bo artysta spełnia tylko swoje zamiary, natomiast w muzyce kameralnej jest nie tylko twórcą, ale także współtwórcą i musi znajdować umiejętność dialogu – wspólnego twórczego kreowania jakości narracji muzycznej i emocji. To jest bardzo ważne i okres, kiedy intensywnie grałem kameralnie, uważam za bardzo dobrą muzyczną szkołę życia.
           Później przez osiemnaście lat uczyłem kameralistyki w Akademii Muzycznej w Krakowie. Uważam, że na tę formę muzykowania organiści powinni zwracać szczególną uwagę. Od dwóch lat już nie prowadzę tego przedmiotu, gdyż moja klasa organów ostatnio się rozrasta, a limit godzin zajęć które mogę prowadzić nie jest nieograniczony.

          Zdarzało się Panu pełnić różne ważne funkcje.
          - Przez jedenaście lat administrowałem różnymi działami w krakowskiej Akademii Muzycznej. Przez trzy lata byłem sekretarzem Rady Wydziału Instrumentalnego, później przez cztery lata byłem prodziekanem Wydziału Instrumentalnego i także przez cztery lata pełniłem funkcję Prorektora ds. dydaktyki i rozwoju kadry. Te lata także bardzo dużo mnie nauczyły i były czasem pełnym wyrzeczeń.
          Funkcja Kierownika Katedry Organów, którą mam zaszczyt pełnić obecnie, jest zupełnie inna z natury. Współpracuję z dużo mniejszą grupą osób, mam merytoryczny wpływ na proces kształcenia studentów i czuję się współodpowiedzialny za promocję organistyki na terenie Małopolski. Poprzednie funkcje związane były także z dużą ilością prac biurokratycznych i bardzo ograniczały czas, który mogłem poświęcić na własną działalność koncertową, czy też na animowanie życia muzycznego. Tym bardziej doceniam fakt, że mogę się tym zajmować obecnie. Uważam bowiem, że taka jest rola uczelni jako autorytetu artystycznego, jak i nas, pedagogów. Powinniśmy propagować kulturę wysoką i jednocześnie prowadzić szeroką działalność umuzykalniającą społeczeństwo.
           Dzisiaj w wywiadzie dla Radia Fara w Krośnie miałem przyjemność podkreślić, jak ważna jest rola takich festiwali, ale za umuzykalnienie społeczeństwa odpowiada zarówno szkolnictwo wszystkich stopni (nie tylko muzyczne), jak i kościół, w którym człowiek spotyka się z muzyką na co dzień. Śpiew, intonację, harmonię, melodie poznajemy, kiedy będąc małymi dziećmi prowadzeni jesteśmy przez rodziców do kościoła. Tam słuchamy tak naprawdę muzyki klasycznej, w innej, prostszej, czystej formie i jeśli jest ona dobrze przygotowana, to ma ogromny wpływ na umuzykalnienie społeczeństwa.

          Słuchając Pana recitalu w Przemyślu, próbowałam odgadnąć, jaka muzyka jest Panu najbliższa i muszę się przyznać, że nic z tego nie wyszło (śmiech).
          - Niezmiernie mi miło, bo jeśli miałbym na coś ulubionego wskazać, to byłbym w kłopocie: walory dyspozycyjne tego instrumentu, nie sprzyjają dawnej muzyce hiszpańskiej, której poświęcam bardzo dużo czasu. Fascynuje mnie też neoromantyczna muzyka francuska. W obydwu tych gatunkach potrzebne są głosy językowe i sprawnie działająca szafa ekspresyjna. Dlatego zdecydowałem się wystąpić w Przemyślu z programem niemieckim z drobnymi „wycieczkami” w kierunku Rosji czy Belgii.

          W tym roku mamy wiele okazji do zamieszczania w programach koncertów muzyki polskiej. Należy stwierdzić, że w zakresie muzyki organowej trudno nam się porównywać do Niemców, ale...
          - Ale mamy parę przykładów, którymi możemy zainteresować. Trzy lata temu gościł u nas organista katedry św. Bawona w Haarlem w Holandii dr Ton van Eck, który jest zafascynowany muzyką Feliksa Nowowiejskiego. Nowowiejski był chyba naszym najsłynniejszym kompozytorem organowym, który znalazł swoje miejsce poczesne na arenie międzynarodowej: wszak jego I Symfonia wykonywana była w 1934 roku na koncercie w kościele Saint-Sulpice w Paryżu przez samego Marcela Dupré i to w obecności kompozytora.

          Nie wyczerpiemy dzisiaj wszystkich zaplanowanych tematów, bo zbliża się czas koncertu. Mam nadzieję, że niedługo będzie okazja do spotkań na Podkarpaciu, może w Krośnie, bo już chyba Pan myśli o kolejnej edycji „Letnich Koncertów w Świątyniach”.
          - Z wielką przyjemnością, tym bardziej, że będziemy kontynuować działalność festiwalową w Krośnie, jako, że mamy coraz więcej melomanów i myślę, że ta cenna inicjatywa będzie dalej trwała, bo jest niezwykle potrzebna.
Chcę podkreślić, że zawsze z wielką przyjemnością przyjeżdżam na Podkarpacie, tak w celach koncertowych, jak i turystycznych.

Z prof. Dariuszem Bąkowskim-Koisem, wybitnym polskim organistą średniego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska w Krośnie 20 lipca 2019 roku.

Podkarpacki Festiwal Organowy - koncert kameralny w Lutczy

11 sierpnia, godz. 11:30, Kościół Wniebowzięcia NMP w Lutczy

 Bogdan Narloch – organy, Roman Gryń – trąbka

Podkarpacki festiwal Organowy systematycznie poszerza swój zasięg geograficzny na nowe miejscowości województwa. W tym roku na festiwalowej mapie po raz pierwszy pojawia się Lutcza, miejsce cudownie położone wśród podkarpackich wzgórz i lasów. Jak na debiut miejsca przystało, muzyka, która zabrzmi w tutejszym kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP będzie dostojna i uroczysta. Trudno wyobrazić sobie bardziej odświętną, aniżeli brzmienie organów i trąbki. Jeśli dodamy do tej wartości udział znakomitych solistów, profesorów: organisty Bogdana Narlocha i trębacza Romana Grynia, otrzymamy gwarancję pięknego i uroczystego koncertu, który na pewno na długo zapadnie w pamięć słuchaczy.

PROGRAM:
J. Clarke (1674-1707)
The prince of Denmark’s March
J.S. Bach (1685-1750)
Chorał Jesus bleibet meine Freude z Kantaty BWV 147
A. Vivaldi (1678-1741)
Concerto nr 1 Wiosna z cyklu Cztery Pory Roku (opr. B. Janacek) /Allegro – Largo – Allegro/
G. Caccini (1545-1618) / W. Wawilow (1925-1973)
Ave Maria
F. Chopin (1818-1849)
Etiuda op. 10 nr 3
E. Bossi (1861-1925)
Scherzo
M. Czerniewicz (1974)
For my Godfather
B. Leutert-Falch (1966)
Toccata Lobe den Herren
K. Kurpiński (1785-1857)
Cavatina

Czy jest coś milszego nad piękny śpiew?

Rzeszowska „Olimpia” z optymizmem i nadzieją

           Drugi rok działalności Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” napawa optymizmem i nadzieją na dalszy ambitny rozwój tej nowej instytucji kultury, która, jak się zdaje, na stałe wpisała się już w krajobraz naszego pięknego grodu nad Wisłokiem, stolicy Podkarpacia.
          „Czy jest coś milszego nad piękny śpiew?” – retorycznie przekonuje duet Hani i Schuberta w wielokrotnie prezentowanym przez artystów rzeszowskich uroczym singspielu pt. „Domek trzech dziewcząt” z muzyką wiedeńskiego kompozytora XIX wieku Franciszka Schuberta. Ten piękny śpiew, najcudowniejsza forma ekspresji uczuć i emocji, odkąd człowiek istnieje, jest istotą teatru muzycznego, który zachwyca szerokością muzycznych fraz, napięć i kulminacji, pełnych życiodajnego rytmu, przenosząc nas w świat iluzji, poczucia szczęścia, zachwytu, iluminacji...
          Pierwsze półrocze 2019 roku było dla rzeszowskiej „Olimpii” nadzwyczaj owocne. Już w styczniu w rzeszowskim ratuszu nastrojowo brzmiały kolędy w wykonaniu solistów i chóru kameralnego „Collegium Musicum”, w lutym bawiliśmy się przy dźwiękach walców, polek i marszów słynnych wiedeńskich Straussów w wykonaniu Rzeszowskiej Orkiestry Kameralnej z uroczą, utalentowaną solistką Natalią Cieślachowską-Trojnar – sopran, w marcu w Filharmonii Podkarpackiej i w rzeszowskim ratuszu pieśniami ze „Śpiewnika domowego” Stanisława Moniuszki świętowaliśmy 200. rocznicę urodzin tego kompozytora wspaniałych naszych oper narodowych, ale i mistrza polskiej liryki wokalnej.
          Prawdziwą próbą możliwości i umiejętności artystów rzeszowskiej „Olimpii” były dwie premiery – w maju dramat o miłości i śmierci pt. „Lichwiarz” wg F. Dostojewskiego z gościnnie występującym aktorem Robertem Chodurem z Teatru im.W. Siemaszkowej w Rzeszowie w roli głównej i w czerwcu – farsa słowno-muzyczna „Włoskie namiętności” z piosenkami w iście południowych nastrojach i emocjach. Te dwa tak różne w artystycznym kształcie i założeniu spektakle pokazały, że zespół artystyczny „Olimpii” stać na repertuar o zróżnicowanym charakterze, zarówno muzycznym, jak i dramatycznym, że artyści, świetnie przygotowani od strony wokalnej i aktorskiej, potrafią łączyć swoje talenty z autentyczną pasją i pełnym zaangażowaniem, z jakim podchodzą do realizacji każdego koncertu czy spektaklu.
          „Olimpia” gra wszędzie - w Filharmonii Podkarpackiej, Wydziale Muzyki UR, Teatrze „Maska”, rzeszowskim Ratuszu, przy Fontannie Multimedialnej, a także na rzeszowskim Rynku, na którym artystyczne prezentacje gromadzą zawsze tłumy rzeszowian, miłośników pięknego śpiewu. Tak też było podczas dwóch lipcowych koncertów plenerowych, podczas których, przy pięknej pogodzie (chmurki i deszcz straszyły tylko przed lub po koncertach), wraz z Tadeuszem Kościuszką na cokole słuchaliśmy cudownych, najpiękniejszych arii i duetów z popularnych oper, operetek i musicali, a także piosenek o Rzeszowie, co publiczność przyjmowała ze szczególną radością i wzruszeniem.
          Koncertów i spektakli rzeszowskiej „Olimpii” w pierwszym półroczu 2019 roku było dziesięć. Wspaniałym podsumowaniem tego półrocza był zachwycający, wzruszający, dwugodzinny koncert Ireny Santor w Filharmonii Podkarpackiej w niedzielę 28 lipca 2019 roku pt. „Tych lat nie odda nikt”, który wypełnił salę koncertową po brzegi. „Złoty pierścionek” śpiewała cała sala, a artystka, uhonorowana pięknym koszem kwiatów od Prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca zanuciła „Powrócisz tu”, dając do zrozumienia, że chce do Rzeszowa powrócić... Chwaliła miasto za wspaniały rozwój, niepowtarzalny urok, klimat sprzyjający ludziom – i artystom, którzy chętnie tu wracają.
          Nie obyło się wszakże bez drobnego problemu, który, na szczęście, dzięki pomocy Ewy Korczyńskiej, dyrektora artystycznego rzeszowskiej „Olimpii”, został szybko rozwiązany. Otóż na godzinę przed koncertem w Filharmonii Podkarpackiej, kiedy odwiedziłem artystkę w garderobie, okazało się, że zapomniała szminki do ust. Dla kobiety to prawdziwy dramat! „Jak ja wystąpię?” – rozpaczała artystka. No ale wszystko skończyło się dobrze, a wspomnienie cudownego koncertu pozostanie na długo w naszych sercach.
          A w drugim półroczu 2019 roku, już dopracowanym artystycznie, „Olimpia” przygotowuje prawdziwe niespodzianki - koncerty kameralne w złotojesiennych nastrojach, nadzwyczajny koncert trzech barytonów, ekscytujące prezentacje w hiszpańskich rytmach, a także kolejną premierę, w nowym opracowaniu i kształcie artystycznym, spektaklu opartym na przedwojennym polskim filmie pt. „Papa się żeni”.
          Artyści „Olimpii”, ze mną włącznie, nie kryjemy wzruszenia i osobistych radości, że teatr muzyczny w Rzeszowie coraz piękniej prezentuje się na mapie kulturalnej Rzeszowa. To prawdziwe spełnienie naszych marzeń i życiowych pasji, a także melomanów, którzy do początku darzą „Olimpię” wielkim zaufaniem i życzliwością. Słowa wdzięczności za pomoc, dobre słowa i wsparcie finansowe kierujemy do Prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, Rady Miasta Rzeszowa, Estrady Rzeszowskiej, która dzielnie opiekuje się nami na co dzień, a także instytucji kultury, m.in. Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, który chętnie pożycza nam stroje i rekwizyty. Dziękujemy wszystkim, którzy nie szczędzą słów uznania, otuchy i serdecznych życzeń, by nasz własny, rzeszowski teatr muzyczny, który nazywamy teatrem marzeń, rozwjał się jak najpiękniej.

                                                                                                                                                                                                            Andrzej Szypuła

Subskrybuj to źródło RSS