Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Filharmonicy Podkarpaccy wyjeżdżają do Chin

TOURNÉE ORKIESTRY SYMFONICZNEJ FILHARMONII PODKARPACKIEJ PO CHINACH
      Tournee koncertowe Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie do Chin odbędzie się w terminie 27.12.2017r. do 10.01.2018r.
      W podanym okresie orkiestra zaprezentuje na terenie Chin 10 koncertów, które odbędą się w miastach: Jinzhou, Haerbin, Dalian, Yingkou, Liuzhou, Nanning, Nanchang czy Shijiazhuang. W każdym z koncertów uczestniczyć będzie co najmniej 3 000 odbiorców.
Planowany program koncertów:
1. F. Suppe – Uwertura do operetki „Lekkiej kawalerii”
2. F. Chopin/G. Fitelberg – Polonez A-dur op. 40 nr 1
3. A. Dvořak – Tańce Słowiańskie op. 72 nr 1, nr 2
4. J. Strauss – Polka „Grzmoty i błyskawice”
5. J. Strauss – Walc „Wiedeńska krew”
6. C. Saint-Saëns – Bacchanale z opery „Samson i Dalia
7. G. Rossini – Uwertura do opery „Włoszki w Algierze
8. G. Verdi – Marsz triumfalny z opery „Aida”
9. J. Brahms – Tańce węgierskie; nr 2, nr 5, nr 21
10. F. Mendelssohn – Saltarello z IV Symfonii A-dur
11. J. Strauss – Polka schnell „Auf der Jagd”
12. St. Moniuszko – Tańce góralskie z opery „Halka”
13. W. Kilar – Polonez z filmu „Pan Tadeusz”
14. L. Huanzhi – Spring Festival Ouverture
15. P. Czajkowski – Trepak z baletu „Dziadek do orzechów”
16. J. Strauss – Chiński galop
17. J. Strauss – Marsz Radetzkiego

Przygotowując się do tego wielkiego przedsięwzięcia artystycznego realizujemy nagranie płyty pod tytułem „Chińskie inspiracje i muzyka polska.

      Wyjazd ten traktujemy jako promocję i reprezentację, nie tylko regionu w którym funkcjonuje Filharmonia Podkarpacka, ale całego kraju, wierząc, że budowanie dobrego wizerunku w obszarze kultury ma bezpośrednie przełożenie na działania w innych dziedzinach życia społecznego i gospodarczego.
Organizatorem tournée orkiestry jest Chińska Agencja Koncertowa.
      Tournée orkiestry nie byłoby możliwe gdyby nie wsparcie finansowe Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego, Gminy-Miasto Rzeszów, Instytutu Adama Mickiewicza oraz sponsorów Przedsiębiorstwa Budowlanego BESTA Sp. z o.o. oraz BISPOL Sp. z o.o.

Więcej na blogu "Klasyka na Podkarpaciu"  - "W Filharmonii" - w rozmowie z panią prof. Martą Wierzbieniec

Chińskie tournee Filharmoników Podkarpackich

     Zofia Stopińska: Z panią prof. Martą Wierzbieniec – Dyrektorem Filharmonii im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiamy przed Świętami Bożego Narodzenia. Wigilię i Boże Narodzenie zarówno Pani, jak i członkowie Orkiestry spędzą w gronie rodzinnym, natomiast w drugim dniu Świąt wyruszacie na wielkie tournée do Chin.
      Marta Wierzbieniec: To prawda. Myślimy o tym wyjeździe już od dawna, bo przygotowania trwają ponad rok. W czerwcu nagraliśmy płytę, która ukazała się niedawno, a zatytułowany został ten krążek „Inspiracje chińskie w muzyce europejskiej i muzyka polska”. Są tam takie utwory, które rzeczywiście należy uznać jako zainspirowane szeroką kulturą Azji – między innymi „W stepach Azji Środkowej” Aleksandra Borodina czy „Chiński galop” Johanna Straussa, ale też prezentujemy muzykę polską, bo są na tej płycie do wysłuchania „Polonez” Wojciecha Kilara czy „Mazur” Stanisława Moniuszki z opery „Straszny Dwór”. Utwory, które są na płycie, chińska publiczność usłyszy także „na żywo”, bo przed nami wielkie dwutygodniowe tournée, 10 koncertów na terenie Chin w dużych miastach, będziemy właściwie codziennie przemieszczać się do innego hotelu, do innego miejsca koncertowego, a program, na jaki oczekują Chińczycy, to utwory, które u nas kojarzą się z czasem karnawału, czyli dzieła Straussów – polki, walce, będą też utwory kompozytorów polskich, można będzie posłuchać dzieł Stanisława Moniuszki i Fryderyka Chopina w opracowaniu na orkiestrę symfoniczną Grzegorza Fitelberga, a koncerty kończyć będzie „Polonez” Wojciecha Kilara.
     Jesteśmy już po cyklu prób i po koncercie w Rzeszowie, podczas którego zaprezentowany został ten program. Wszystkie szczegóły dotyczące wyjazdu do Chin są już „dograne”, zarówno programowe, jak i organizacyjne, a to wymaga ogromnej logistyki. Zapewnia nam to Chińska Agencja Koncertowa, która nas zaprosiła i która w znaczącej (większej) części pokrywa koszty związane z tym tournée, ale oczywiście potrzebne nam były także pieniądze na opłacenie różnego rodzaju kosztów, jak na przykład wypożyczenie materiałów nutowych, opłacenie wiz, transportu na lotnisko i z lotniska, a także diet, które wszystkim pracownikom Filharmonii biorącym udział w wyjeździe przysługują. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy udzielili nam wsparcia i pomocy finansowej. Przede wszystkim bardzo dziękuję Panu Władysławowi Ortylowi - Marszałkowi Województwa Podkarpackiego oraz Zarządowi i Sejmikowi. Dziękuję serdecznie Wiceprezesowi Rady Ministrów, ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotrowi Glińskiemu oraz Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a przede wszystkim dziękuję Panu dr Krzysztofowi Olędzkiemu – Dyrektorowi Instytutu im. Adama Mickiewicza, bo stamtąd otrzymaliśmy znaczące wsparcie tego wyjazdu, ale pieniądze przekazało nam także Miasto i Gmina Rzeszów, za co podziękowania składam przede wszystkim Panu Prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi oraz Wiceprezydentowi Stanisławowi Sieńko, a także Radzie Miasta Rzeszowa. Znacząca jest także pomoc sponsorów, a szczególnie dwóch firm – „Bispol” i Pana prezesa Witolda Sobusia oraz „Besta” - prezesi Panowie Edward Gala i Jakub Gruba. Bardzo jesteśmy wdzięczni za okazaną nam życzliwość i konkretną pomoc finansową.
     Mam nadzieję, że ten wyjazd przyczyni się do rozpropagowania kultury europejskiej, muzyki polskiej, ale także naszej Orkiestry, która grać będzie dla szerokiego grona odbiorców. Jestem przekonana, że takie kontakty na płaszczyźnie kulturalnej mogą przeobrazić się w zacieśnianie współpracy także w innym wymiarze – miedzy innymi gospodarczym.

     Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Jiři Petrdlika występować będzie wyłącznie w wielkich salach koncertowych. Codziennie słuchać Was będzie kilka tysięcy osób i dla orkiestry będzie to również nowe doświadczenie.

     Będziemy grać właśnie w takich salach i to jest także dla nas wyzwaniem. Przygotowujemy się także psychicznie, bo proszę pamiętać, że przecież jest ogromna różnica czasu. Po wylądowaniu, zaraz następnego dnia, mamy już pierwszy koncert i później gramy codziennie, przemieszczając się nie tylko pociągiem, autokarem, ale także kilkakrotnie lecimy samolotem. To wszystko wymaga odpowiedniej kondycji, wcześniejszego przygotowania, zaplanowania i bardzo jestem wdzięczna wszystkim, którzy bardzo aktywnie współpracują przy organizacji tego wyjazdu – pozwolę sobie wymienić tylko dwa nazwiska: Pani Dyrektor Marta Gregorowicz, która od początku jest bardzo zaangażowana w organizację tego wyjazdu i inspektor orkiestry Andrzej Szymkowicz. Od roku było mnóstwo działań, bo proszę pamiętać, że my lecimy z większością instrumentów – instrumenty takie jak kotły czy kontrabasy będą wypożyczone na miejscu, natomiast pięć wiolonczel leci z nami i wszystkie mniejsze instrumenty: skrzypce, altówki oraz instrumenty dęte zabieramy ze sobą.

     Do Chin wyjeżdża około 60 osób i dlatego w czasie Waszej nieobecności odbywać się będą także koncerty w Rzeszowie.

     Nie wszyscy mogą wyjechać, bo skład 58-osobowy to jest już bardzo duża liczba osób i muzycy, którzy zostaną wraz z doangażowanymi osobami, zapewnią Państwu znakomite koncerty: Sylwestrowy, Noworoczny, a także jeszcze dwa styczniowe. Już dzisiaj gorąco zapraszam i polecam te wieczory. Z pewnością będą szczególne, niezapomniane, jest piękny program i warto uczestniczyć w tych koncertach. W Sylwestra i Nowy Rok Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygować będzie Maestro Massimiliano Caldi, gwiazdą będzie świetna sopranistka Katarzyna Hołysz, a wykonawców i utwory przybliży Państwu Regina Gowarzewska. Z pewnością będą to szczególne, niezapomniane wieczory, jest piękny program i warto uczestniczyć, wybrać się na te koncerty.

     Pani i muzycy naszej Filharmonii, którzy wyjeżdżają do Chin, także koncertami pożegnają 2017 i powitają 2018 rok. Mam nadzieję, że spotkamy się tuż po przyjeździe z chińskiego tournée.

     Zapraszam serdecznie, będziemy opowiadać o koncertach w Chinach, ale będziemy mogły także Państwa zaprosić na drugą część sezonu, abonamenty, które Państwo zakupili jesienią, są ważne do końca stycznia. Od 1 lutego ruszamy z nowymi propozycjami programowymi, mam nadzieję, że będą interesujące, bo zróżnicowane, ale o tym powiem pod koniec stycznia.

Z prof. Martą Wierzbieniec - Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiała Zofia Stopińska 18 grudnia 2017 roku.

Wigilia Zaklikowska w MDK w Stalowej Woli

      „...bo jaki ten dzień, taki cały rok” – przypominają nam dziadkowie, rodzice w Wigilię Bożego Narodzenia. Widowisko „Wigilia Zaklikowska” przedstawione w Miejskim Domu Kultury tuż przed tym szczególnym dniem w roku, wprowadzi nas w świąteczny nastrój według zwyczajów i tradycji kultywowanych przez zaklikowian. Scenariusz „Wigilii Zaklikowskiej” powstał ze wspomnień mieszkańców miasteczka, które zebrała etnolog Patrycja Laskowska – Chyła.
„Jak przychodziła wigilia, to mój dziadek z babcią szedł i przepraszał wszystkich, którym niechcący czy chcący zrobił jakąś krzywdę” – wspomina jedna z mieszkanek Zaklikowa. Ten piękny, chyba mało znany zwyczaj, dodaje wigilijnemu dniu szczególnej wartości.
W programie wigilijnego spotkania w MDK jest również degustacja tradycyjnych dań: pierogów, barszczyku z uszkami.
„Wigilia Zaklikowską” przygotował zespół Gminnego Ośrodka Kultury w Zaklikowie.
Zapraszamy!

„Wigilia Zaklikowska”
18 grudnia, godz. 18.30
Miejski Dom Kultury w Stalowej Woli
Bezpłatne zaproszenia do odbioru w sekretariacie MDK w Stalowej Woli

Projekt „Wigilia Zaklikowska” dofinansowano z budżetu Powiatu Stalowowolskiego.

 

Sukces ucznia Prywatnej Szkoły Muzycznej w Jaśle

       To już nie pierwszy raz, kiedy możemy podzielić się radosną informacją dotyczącą sukcesu Michała Babiarza, ucznia Prywatnej Szkoły Muzycznej II stopnia w Jaśle z klasy fortepianu Jadwigi Błażowskiej. Tym razem Michał zdobył I nagrodę w X Konkursie Pianistycznym im. prof. Ireny Rolanowskiej, który odbywał się w dniach 1-3 grudnia br. w POSM II st. im. Fryderyka Chopina w Krakowie.

     W jubileuszowej, X-tej edycji udział wzięła rekordowa liczba młodych pianistów, w tym aż 18 uczestników w III grupie wiekowej. Konkurs miał zasięg ogólnopolski, zatem rywalizowali w nim uczniowie m.in. z Krakowa, Katowic, Gdańska, Gdyni, Bydgoszczy, Wrocławia i Warszawy.

     Repertuar wykonany przez Michała Babiarza zawierał następujące dzieła: J.S.Bach-Preludium i fuga es-moll BWV 853, F. Schubert-Sonata a-moll op.143 cz. I, S. Rachmaninow-Etiuda cis-moll op. 33 nr 9.
Serdecznie gratulujemy i życzymy kolejnych sukcesów.

Autor informacji : Grzegorz Wójcikiewiecz

Stanisława Celińska - Świątecznie

DATA:           17 grudnia 2017 r.
GODZINA:   godz. 18:00
MIEJSCE:       Filharmonia Podkarpacka w Rzeszowie
CENA:           129 / 99 zł
SPRZEDAŻ:  kasy Filharmonii, Kino Zorza, Trasa Podziemna
oraz w Internecie:  biletin.pl, eventim.pl, bilety24.pl
ORGANIZATOR :Redakcja Artystyczna Live Concert, www.liveconcert.pl

CZAS TRWANIA:90 min (bez przerwy)

W koncercie „Świątecznie...” usłyszymy wybrane kolędy i pastorałki zaśpiewane niezwykle ciepło przez niepowtarzalną Stanisławę Celińską. Całość w zaskakujący sposób zaaranżował Maciej Muraszko.

Twórcom bardzo zależało, by słuchając utworów, każdy – sam lub wspólnie z całą rodziną, w świątecznej atmosferze, mógł zaśpiewać lub zanucić wraz z Panią Stanisławą. Jednocześnie Maciej Muraszko zadbał, by każdy z nich miał swój jedyny, niepowtarzalny klimat.

W programie koncertu znajdą się nie tylko tradycyjne kolędy, takie jak „Przybieżeli do Betlejem”, „Lulajże Jezuniu”, „Oj maluśki, maluśki” czy „Mości gospodarzu””, ale także piękna pastorałka Ernesta Brylla „Kiedyż to wzejdziesz gwiazdo niebieska” oraz dwie świąteczne piosenki, specjalnie napisane i skomponowane na tę okazję przez duet Celińska/Muraszko. Jednocześnie twórcy pozwolili sobie także na odrobinę humoru, tak potrzebnego zarówno podczas Świąt, jak i na co dzień.

Czas spędzony z orkiestrą był cudowny - mówi Andrzej Guran

     Zofia Stopińska: Bardzo uroczyście świętowano 12 listopada b.r. na Zamku Kazimierzowskim 15-lecie działalności Przemyskiej Orkiestry Kameralnej. Okolicznościowe wystąpienia, obecność znakomitych gości, świetny koncert i radosna atmosfera podczas spotkania towarzyskiego nie były dobrym czasem na dłuższe wywiady, stąd kilka dni później odwiedziłam ponownie Przemyśl, aby porozmawiać z Panem Andrzejem Guranem – skrzypkiem, altowiolistą, dyrygentem i pedagogiem oraz animatorem życia muzycznego w tym mieście. Przemyska Orkiestra Kameralna powstała w 2002 roku, działał już wówczas Przemyski Kwartet Smyczkowy, a Pan był głównym inicjatorem i założycielem tych zespołów. Od pomysłu do realizacji często mija sporo czasu.

     Andrzej Guran: Jeszcze w czasach studenckich i w pierwszych latach pracy w Krakowie, kiedy „posmakowałem” grania w zespołach kameralnych i dyrygowania chórami, postanowiłem udzielać się w tych nurtach muzyki w rodzinnym Przemyślu. W latach 70-tych, kiedy tu powróciłem, takiej możliwości nie było. Udzielałem się prowadząc Chór Towarzystwa Muzycznego, chór Szkoły Muzycznej i pracowałem jako nauczyciel tej szkoły. Później przez 10 lat pracowałem za granicą i kiedy znowu wróciłem do Przemyśla, bardzo mi doskwierał głód kontaktu z muzyką żywą i dlatego założyłem kwartet smyczkowy. Namówiłem dwie skrzypaczki, moje byłe uczennice - Panią Magdalenę Betleję i Panią Małgorzatę Kopańską, poprosiłem młodą wiolonczelistkę Magdalenę Jarosz, a ja postanowiłem grać na altówce. Tak powstał Przemyski Kwartet Smyczkowy, a w tym składzie graliśmy do niedawna od 2000 roku.
     Marzyłem także o orkiestrze smyczkowej, niedługo potem, dzięki staraniom Pana Bogusława Danielaka - ówczesnego dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Przemyślu, otrzymałem taką szansę i postanowiłem natychmiast ją wykorzystać. Zebrałem grono muzyków, zaczęliśmy pracować intensywnie i wkrótce nasz poziom był na tyle dobry, że mogliśmy zapraszać do współpracy bardzo dobrych, znanych i uznanych muzyków.

     Orkiestrę tworzyli głównie muzycy, którzy byli nauczycielami przemyskiej Szkoły Muzycznej.

     Tak, byli to nauczyciele i wyróżniający się uczniowie oraz absolwenci – studenci akademii muzycznych, którzy przyjeżdżali na weekendy, aby odwiedzić rodziny i chętnie z nami muzykowali. Wielką nobilitacją dla muzyków, którzy tworzyli orkiestrę, była możliwość występu ze wspaniałymi muzykami, bo przecież grali z nami: skrzypkowie Piotr Tarcholik i Bartosz Bryła, wiolonczeliści Tomasz Strahl i Zdzisław Łapiński oraz dyrygent Stanisław Krawczyński. Wspaniali soliści występując z nami także bardzo nam pomagali i wiele się od nich nauczyliśmy.

     Pamięta Pan program pierwszego koncertu?

     Pamiętam, że podczas pierwszego koncertu zespołu o nazwie Przemyska Orkiestra Kameralna graliśmy m.in. Serenadę na smyczki Piotra Czajkowskiego. Ponieważ ta piękna Serenada jest niesamowicie wymagającym utworem dla każdego zespołu kameralnego, a w naszym przypadku – kiedy większość muzyków tworzących powstającą orkiestrę miała niewielkie lub żadne doświadczenie gry kameralnej - stanowiło to dla nas olbrzymie wyzwanie. Stąd też pracowaliśmy nad programem niezwykle solidnie spotykając się niemal codziennie. Przygotowaliśmy tę Serenadę chyba przyzwoicie, bo przyjęcie publiczności było gorące i zachęcające do dalszej pracy. Później już programy proponowali nam muzycy prowadzący Orkiestrę od pulpitu, którzy mieli świadomość, że jesteśmy początkującym zespołem i trzeba w czasie prób poświęcić sporo czasu na pracę dydaktyczną.

     Pamiętam, że po kilku udanych koncertach poproszono mnie o wywiad dla prasy lokalnej, w którym mówiłem m.in. o pracy, o oczekiwaniach, o trudnościach, o planach zespołu, a całość podsumowałem „... że musimy zacząć wspólnie oddychać, tworząc w ten sposób sprawny, świetnie rozumiejący się zespół...”. Pracując bez dyrygenta pod kierunkiem koncertmistrza, jest to niezwykle istotne. Ponieważ oddychaliśmy i oddychamy wspólnie, odnosiliśmy sukcesy.

     Od kilkunastu lat pierwszym skrzypkiem i dyrygentem oraz szefem artystycznym Przemyskiej Orkiestry Kameralnej jest Piotr Tarcholik – wyśmienity skrzypek, solista, kameralista i koncertmistrz.

     Tak, Piotr Tarcholik pochodzi z Jarosławia i kiedyś kształcił się w przemyskiej Szkole Muzycznej, a ja byłem jego nauczycielem. Nasza znajomość przerodziła się później w przyjaźń. Wiedziałem, że jest osobą bardzo utalentowaną, na bieżąco śledziłem jego osiągnięcia i artystyczną drogę jako koncertmistrza Sinfonii Varsovii, a później Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach i dlatego postanowiłem, za zgodą pozostałych muzyków, poprosić Piotra o stałą opiekę i poprowadzenie Przemyskiej Orkiestry Kameralnej. Byliśmy szczęśliwi, że zgodził się i rozpoczęła się bardzo owocna współpraca, dzięki której wiele się nauczyliśmy i graliśmy coraz lepiej. Proponował nam cudowne programy i mieliśmy ogromną satysfakcję grając je. Powiem nieskromnie, że byłem dumny z tych koncertów i jednocześnie szczęśliwy, że mogłem uczestniczyć w nich jako wykonawca.

     Jestem przekonana, że wysoki poziom zespołu można osiągnąć dzięki umiejętnościom wszystkich muzyków, którzy go tworzą i którzy, jak Pan już powiedział, potrafią wspólnie oddychać tworząc muzykę. Uważam jednak, że ogromne znaczenie ma także dobra atmosfera panująca w zespole. Wam się udało przez piętnaście lat pracować w dobrej atmosferze.

     Będąc muzykiem grałem w różnych zespołach i zazwyczaj praca przebiegała harmonijnie, ale z atmosferą różnie bywało. Jestem dumny, że w Przemyskiej Orkiestrze Kameralnej od samego początku panowała bardzo dobra atmosfera. Zawsze po koncercie chcemy się spotkać, aby jeszcze porozmawiać i czekamy na następne spotkania, próby i koncerty. Ważne są także dyscyplina i skupienie panujące podczas przygotowań do koncertów. Wszyscy jesteśmy zaprzyjaźnieni i kontaktujemy się również w czasie, gdy nie ma koncertów. To jest chyba najcenniejsze.

     Koncert Jubileuszowy był jednocześnie bardzo uroczystym pożegnaniem Pana. Będąc czynnym muzykiem, postanowił Pan jednak rozstać się z zespołem, który - nie bójmy się tego stwierdzenia - jest pana dzieckiem. Dlaczego podjął Pan taką decyzję?

     Przychodzi taki czas, że należy coś zmienić z swoim życiu – znaleźć czas dla siebie. Postanowiłem przejść na emeryturę, ale pozostaję nadal czynnym pedagogiem. Mimo iż Miasto w ostatnich latach organizuje coraz mniej koncertów ( 2016 rok - dwa koncerty, 2017 rok – dwa koncerty i koncert jubileuszowy ) nie mam czasu na regularny udział w próbach orkiestry.
     Pracuję obecnie w dwóch szkołach muzycznych, co wypełnia mi czas przez 5 dni w tygodniu od 8:00 do późnych godzin wieczornych, a mam przecież własne życie i Rodzinę, której chciałbym poświęcić trochę czasu. Jest jeszcze Przemyski Chór Kameralny działający przy Towarzystwie Muzycznym, z którym systematycznie spotykam się na próbach i często koncertujemy już od ponad 10-ciu lat! Podkreślę jeszcze raz, że nie zrywam kontaktu z zespołem. Chętnie spotykamy się, zapraszamy, będę uczestniczył w koncertach i gorąco ich oklaskiwał.

     Z pewnością będzie Panu brakować wspólnych prób i emocji, które towarzyszą muzykom w czasie koncertu.

     Z pewnością, ale będę zawsze przychodził na koncerty, gorąco oklaskiwał moich kolegów i cieszył się z ich sukcesów.

     Podczas uroczystego Koncertu Jubileuszowego Przemyskiej Orkiestry Kameralnej dziękowano Panu za pasję, talent, poświęcenie i ogromną pracę, jaką wykonał Pan tworząc ten zespół i grając w nim przez 15. lat. Widać było, że jest Pan wzruszony i szczęśliwy.

     Byłem bardzo szczęśliwy i wzruszony, ale przede wszystkim byłem zaskoczony, bo to była dla mnie wielka niespodzianka. Wszystko zostało utrzymane w tajemnicy przede mną. Owszem, obiecałem, że przyjdę na koncert, ale nawet przez chwilę nie pomyślałem, że będę się żegnał tak oficjalnie z orkiestrą, bo nadal czuję się z nią związany. Dziękuję wszystkim za tyle pochwał i miłych słów pod moim adresem. Czas spędzony z orkiestrą był cudowny, podobnie jak słowa pożegnania i wszystkie miłe niespodzianki, które członkowie zespołu dla mnie przygotowali.

Z Panem Andrzejem Guranem - skrzypkiem, altowiolistą, dyrygentem i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 16 listopada 2017 roku w Przemyślu.

Wkrótce napiszę więcej o tradycjach koncertowania zespołowego w Przemyślu i działalności Przemyskiej Orkiestry Kameralnej, która niedawno świętowała 15-lecie działalności.

Będąc dyrygentem można robić wiele ciekawych rzeczy

     Zofia Stopińska: Z dyrygentem Panem Jakubem Chrenowiczem chcemy Państwa zaprosić na wspaniały koncert do Filharmonii Podkarpackiej. Program wypełnią tylko dwa dzieła.

     Jakub Chrenowicz: To będą dwie bardzo interesujące i różniące się kompozycje. Zacznę od części drugiej wieczoru, podczas której będziemy przywoływać nastrój zimowy, ponieważ za oknem mamy ciągle kilka stopni w plusie, więc będziemy zimę kreować muzyką bardzo rzadko grywanej I Symfonii Piotra Czajkowskiego. Pierwsze trzy symfonie wielkiego kompozytora nie weszły na stałe do repertuaru. Wykonywane są najczęściej czwarta, piąta i szósta, ale pierwsza, druga i trzecia – to są bardzo interesujące kompozycje i właśnie Symfonia g-moll „Zimowe marzenia” zabrzmi w drugiej części koncertu. Zachowały się zapisane wypowiedzi Czajkowskiego, że wprawdzie nie jest to kompozycja doskonała pod względem warsztatowym, to jest w niej „cały on” i to prawda, bo to jest prawdziwy Czajkowski. Formalnie może trudno porównywać to dzieło z innymi, późniejszymi kompozycjami, niemniej jednak duch Czajkowskiego, piękno jego fraz i tematów, nastrojowość i malarskość tej muzyki, w szczególnej odsłonie programowości XIX-wiecznej, bo to jest symfonia z tytułem i podtytuły mają dwie pierwsze części. Jestem szczęśliwy, że będę dyrygował I Symfonią Piotra Czajkowskiego i cieszę się, że rzeszowska publiczność będzie go mogła usłyszeć.
     W pierwszej części koncertu będzie gwiazda – Pani Katarzyna Duda, która wykona słynny II Koncert „La Campanella”, czyli „Dzwonek” Niccolo Paganiniego, gdzie w części trzeciej ten dzwonek się odzywa. To zupełnie inne dzieło, idiom wirtuozerii skrzypcowej najwyższej próby technicznej, bo trzeba pamiętać, że Paganini stworzył go dla siebie. Jak w wielu instrumentalnych dziełach włoskich twórców z tego okresu słychać w tym koncercie wpływy włoskiej opery. Pani Katarzyna Duda to wspaniała solistka-wirtuoz znana z mistrzowskich kreacji tej kompozycji.
Program piątkowego wieczoru jest bardzo zróżnicowany i piękny.

     Należy Pan do grona młodych dyrygentów, działających intensywnie od kilku lat, a wcześniej odbył Pan gruntowne studia dyrygenckie Akademii Muzycznej w Poznaniu i za granicą.

     To były w zasadzie równoległe studia. Ukończyłem Akademię Muzyczną w Poznaniu, u Pana prof. Jerzego Salwarowskiego studiowałem przez pięć lat, ale równocześnie jeździłem do Sieny, gdzie w słynnej Accademia Musicale Chigiana studiowałem pod kierunkiem wybitnego włoskiego dyrygenta Gianluigiego Gelmettiego, spędziłem kilka miesięcy we Frankfurcie nad Menem w ramach programu LLP-Erasmus, kształciłem się w Hochschule fϋr Musik und Darstellende Kunst. Po studiach „przyszła” asystentura u dyrektora Antoniego Wita w Filharmonii Narodowej w Warszawie, czyli bardzo ważny okres, który mnie ukształtował.

     Wtedy też rozpoczął Pan występy z orkiestrami symfonicznymi i od 2010 roku poczynając, każdy kolejny rok przynosił ważne wydarzenia, dzięki którym był Pan zauważany przez organizatorów życia muzycznego oraz gorąco oklaskiwany przez publiczność.

     Faktycznie, tak się szczęśliwie wszystko układało. Najpierw był to debiut w Filharmonii Narodowej, a później z innymi zespołami, m. in. z Sinfonią Varsovią, Polską Orkiestrą Radiową, a wkrótce zadebiutowałem w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie, gdzie w Polskim Balecie Narodowym – świetnym zespole Krzysztofa Pastora powierzono mi kierownictwo muzyczne „Opowieści biblijnych”. Później dyrygowałem coraz więcej w warszawskim Teatrze Wielkim – prowadziłem przedstawienia opery „Straszny Dwór” Stanisława Moniuszki, a także dyrygowałem spektaklami baletowymi „Święta wiosny” Igora Strawińskiego w różnych inscenizacjach. Ponad dwa lata temu miałem w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej kolejną premierę spektaklu „Casanova w Warszawie”, gdzie byłem kierownikiem muzycznym i autorem koncepcji muzycznej – ułożyliśmy to wspólnie z reżyserem Krzysztofem Pastorem i autorem libretta Pawłem Chynowskim – libretto osnute wokół pamiętników Casanovy ilustrowane jest muzyką Mozarta.
     Rozpocząłem także pracę dydaktyczną w Akademii Muzycznej w Poznaniu i w ubiegłym roku na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie otrzymałem tytuł doktora, promotorem doktoratu był prof. Antoni Wit.
Sezon, który jeszcze trwa, także przyniósł nowe wyzwania w mojej działalności, z których bardzo się cieszę, bo zostałem pierwszym dyrygentem w Filharmonii im. Stanisława Moniuszki w Koszalinie, a także kierownikiem Orkiestry Akademii Muzycznej w Poznaniu. To zupełnie inna specyfika pracy, dzięki której nabywam wiele nowych doświadczeń.

      Dlatego pewnie najczęściej ostatnio przebywa Pan w północnych i centralnych rejonach Polski.

     Czy ja wiem? W Rzeszowie spotykam się z Państwem co sezon. Chcę podkreślić, ze bardzo lubię tutaj wracać, cenię sobie Orkiestrę Filharmonii Podkarpackiej, bo jest to bardzo dobry zespół, i salę koncertową – jedną z najsłynniejszych w Polsce oraz rzeszowską publiczność. W Filharmonii Krakowskiej oraz na Akademii Muzycznej w Krakowie także będę w tym sezonie dyrygował, a także we Wrocławiu mam bardzo dobre relacje artystyczne z Operą Wrocławską. Może ma Pani trochę racji, bo jednak częściej jestem w rodzinnym Poznaniu, Bydgoszczy, no i co miesiąc przygotowuję koncert w Koszalinie, ale to tylko statystyka.

     Czy w sposób znaczący wpłynęła na Pana działalność ubiegłoroczna Teatralna Nagroda Muzyczna im. Jana Kiepury w kategorii Najlepszy Dyrygent?

     Trudno powiedzieć jednoznacznie, ale to było bardzo miłe wyróżnienie. Pamiętam, że nie mogłem odebrać osobiście tej nagrody, bo byłem wówczas w Rzeszowie, ale chwalę się tą nagrodą i bardzo mi miło, że Pani o niej wspomniała.

     Dyryguje Pan koncertami symfonicznymi, spektaklami operowymi, baletowymi i dzięki temu może Pan wszystkie zdobyte doświadczenia przekazywać studentom Katedry Dyrygentury Symfoniczno-Operowej w Akademii Muzycznej w Poznaniu.

     Rzeczywiście, nasi studenci mają także zajęcia z dyrygentury operowej i to są zajęcia o innej specyfice, bo jest także praca z wokalistami. Ja także kończyłem takie studia. Cieszę się, że jako dyrygent mogę działać w kilku obszarach, bo interesuje mnie wszystko, o czym już wspominaliśmy, a także muzyka kameralna, czyli prowadzenie orkiestr kameralnych, czy współczesne zespoły kameralne. W tym roku współpracowałem z cieszącym się coraz większą sławą poznańskim zespołem Sepia Ensemble. To jest kilkunastoosobowy zespół powołany, by grać muzykę najnowszą i byliśmy z Sepią Ensemble w Wiedniu, gdzie na 200-lecie uczelni muzycznej w Wiedniu wykonywaliśmy utwory Poznaniaków i kompozytorów wiedeńskich. Dyryguję także Elbląską Orkiestrą Kameralną czy Capella Bydgostiensis, którą bardzo cenię i serdecznie pozdrawiam. Koncertów symfonicznych mam ostatnio najwięcej, ale nagrodę otrzymałem za szeroką działalność baletową, bo prowadziłem spektakle w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, Teatrze Wielkim w Łodzi oraz we Wrocławiu. Najrzadziej dyryguję ostatnio przedstawieniami operowymi, a kiedyś prowadziłem także spektakle operetkowe – było to w czasach, kiedy istniał Gliwicki Teatr Muzyczny i dyrygowałem tam „Zemstą nietoperza”. To był świetny teatr – wielka szkoda, że został zlikwidowany.
     Coraz bardziej pochłania mnie pedagogika – praca ze studentami dyrygentury, z orkiestrą akademicką, z zespołami, które powołują studenci oddolnie przez koła naukowe. Będąc dyrygentem można naprawdę robić wiele ciekawych rzeczy i bardzo się cieszę, że mogę tak szeroko działać.

     Ciekawa jestem, czy studenci klasy dyrygentury mają możliwość prowadzić orkiestrę albo spektakl operowy, czy jest to wyłącznie praca z dwoma fortepianami.

     Poznańska Katedra Dyrygentury od kilku lat bardzo dba o to i już są owoce tego, żeby nasi studenci poza tą pracą przy dwóch fortepianach, która jest bardzo ważna, bo robi się wówczas wiele technicznych rzeczy, ale ona absolutnie nie zastąpi kontaktu z żywym organizmem, jakim jest orkiestra i nawiązaliśmy współpracę z Filharmonia Dolnośląską w Jelenie Górze. Nasi studenci kilka razy w semestrze jeżdżą tam, żeby pracować z orkiestrą cały dzień, za każdym razem inny wykładowca z nimi jedzie. Jest też przedmiot, który ja prowadzę w Poznaniu i jest moim „oczkiem w głowie”, nazywamy to – orkiestra fakultatywna. Jest to orkiestra symfoniczna złożona ze studentów, która służy sześć razy w semestrze studentom dyrygentury po to, aby mogli z tym zespołem „przerobić” też repertuar klasyczny. Jest też orkiestra Koła Naukowego, którego jestem opiekunem, tą orkiestrą ja dyryguję raz w roku akademickim, a w tym roku mamy dwa koncerty dyrygowane przez studentów dyrygentury – nasi najlepsi studenci mogą z tą orkiestrą występować. W Poznaniu jest coraz więcej możliwości pracy z orkiestrami i bardzo się cieszymy, bo to jest podstawa w kształceniu młodych dyrygentów.

     Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok – długo Pan będzie świętował?

     Święta spędzę z najbliższymi, ale w okresie sylwestrowym będę pracował w Filharmonii Poznańskiej, gdzie 31 grudnia będę dyrygował koncertem sylwestrowym. Później jadę „do siebie”, czyli do Filharmonii Koszalińskiej, gdzie jest tradycja koncertów wiedeńskich i orkiestra będzie grać pod moją batutą trzy koncerty złożone wyłącznie z muzyki rodziny Straussów. W lutym będziemy utrzymywać nastrój karnawałowy, bo odbędą się dwa wieczory operowo-operetkowe ze wspaniałymi solistami Iwoną Sochą i Tomaszem Kukiem. Jak już wspominałem, będę co miesiąc w Filharmonii Koszalińskiej. Mamy tam wspaniałą salę, która ma zaledwie kilka lat, ale ta sala jest zawsze pełna. Jest to 100-tysięczne miasto, gdzie trudno kupić bilet do Filharmonii i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Pracujemy z Orkiestrą bardzo ciężko, ale w dobrej atmosferze i mamy dobre koncerty oraz świetnych solistów. Starczy, jeśli wymienię, że w drugiej połowie sezonu wystąpią w Filharmonii Koszalińskiej m.in.: Piotr Paleczny, Jakub Jakowicz, Dariusz Stachura i Olga Pasiecznik.

     Optymistycznie kończymy spotkanie przed koncertem w Filharmonii Podkarpackiej.

     Bardzo dziękuję. Zapraszam Państwa serdecznie jutro do Filharmonii Podkarpackiej. Koncert rozpocznie się o 19:00.

Z dr Jakubem Chrenowiczem – świetnym dyrygentem młodego pokolenia i adiunktem w Katedrze Dyrygentury Symfoniczno – Operowej w Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu rozmawiała Zofia Stopińska 14 grudnia 2017 roku w Filharmonii Podkarpackiej.

Bach jest człowiekiem, który został posypany pyłem gwiezdnym

     „Od Bacha do gwiazd” – tak zatytułowane zostało spotkanie z ks. prof. Michałem Hellerem i prof. Krzysztofem Jakowiczem, które zainaugurowało cykl interdyscyplinarnych wykładów „Wielkie pytania w nauce i kulturze” organizowanych przez Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie.

Spotkanie przybliżały następujące słowa ks. prof. Michała Hellera zamieszczone na afiszu:
„Wszechświat jest symfonią.
Muzyki nauczyliśmy się od Wszechświata.
Już starożytni Grecy wsłuchiwali się w muzykę wyższych sfer i usiłowali odtworzyć partyturę Kosmosu.
Dziś wsłuchujemy się w Wszechświat przy pomocy radioteleskopów, teleskopów orbitalnych i technologicznie wyrafinowanych misji kosmicznych.
W wielu zaskakujących szczegółach złamaliśmy partyturę Kosmosu
Jaka to partytura?
- A Bach?
- A Bach to mistrz partytury. Na czym polegają podobieństwa i różnice między partyturami pisanymi przez Bacha i partyturą Kosmosu?
Posłuchamy Bacha i postaramy się podsłuchać Kosmos.”

     12 grudnia 2017 roku sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej wypełniona była po brzegi publicznością, wśród której byli włodarze miasta i regionu, przedstawiciele rzeszowskich uczelni oraz świata biznesu. Wydarzenie otworzył dr Wergiliusz Gołąbek – Rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie. Niezwykle interesującemu wykładowi ks. prof. Michała Hellera towarzyszyła muzyka Johanna Sebastiana Bacha w mistrzowskich kreacjach Krzysztofa Jakowicza.
Zabrzmiały kolejno: Adagio i Fuga z Sonaty nr 1 g-moll, Chaconne z Partity nr 2 d-moll oraz Corrente i Double z Partity nr 1 h-moll.
     Druga część spotkania miała formę interaktywną. Pytania mogła zadawać publiczność, a moderatorem tej części był pan Wojciech Bonowicz – poeta, redaktor i felietonista „Tygodnika Powszechnego.
     Podczas wydarzenia można było nabyć publikacje Wydawnictwa Copernicus Center Press oraz płyty CD z nagraniami prof. Krzysztofa Jakowicza. Po wykładzie wiele osób skorzystało z możliwości zdobycia autografów i dedykacji Mistrzów.

     Przed spotkaniem, specjalnie dla „Klasyki na Podkarpaciu” wywiadu udzielił mi jeden z najwybitniejszych skrzypków naszych czasów – prof. Krzysztof Jakowicz.

     Zofia Stopińska: Czy pamięta Pan, kiedy po raz pierwszy sięgnął Pan po utwory Johanna Sebastiana Bacha przeznaczone na skrzypce solo?

     Krzysztof Jakowicz: Z pewnością grałem niewielkie fragmenty któregoś z dzieł w Liceum Muzycznym, przypominam sobie Presto z Sonaty g-moll, ale tak naprawdę dopiero podczas studiów w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie zacząłem grać utwory Johanna Sebastiana Bacha przeznaczone na skrzypce solo. Pamiętam taki okres, że grało się Bacha zupełnie inaczej niż dzisiaj. Akordy trójdźwiękowe wykonywało się razem, natomiast cztery dźwięki się dzieliło. Później przez wiele lat poszukiwań, doszedłem do wniosku, że właściwie należy wyjść od struktury Bacha, od tego w jaki sposób zbudowane są jego dzieła i wówczas te akordy można łączyć, można grać arpeggio, zwłaszcza w fugach muszą być słyszalne tematy, a sprawa akordów wynika ze sposobu linearnego prowadzenia głosu, ale do tego dochodzi się dosyć długo.
     Potem był taki okres, kiedy zaczęto grać Bacha na „tak zwanych” instrumentach historycznych. Ja tej nazwy specjalnie nie lubię, zresztą z instrumentami historycznymi bywa różnie, ale zacząłem w ten sposób zgłębiać Bacha. Teraz jestem na etapie coraz większego zachwytu nad Bachem, ponieważ jest to muzyka absolutna, poza tym w pewnym sensie transcendentalna. Jeśli popatrzymy na partytury Sonat i Partit to widzimy, że Bach pisał je bez żadnych skreśleń, tak jakby ktoś mu dyktował. To jest niesamowite. Dla mnie Bach jest człowiekiem, który został posypany pyłem gwiezdnym. Jeśli ktoś wierzy, to Duch Święty nad nim się uniósł. Jest to jeden z tych wybrańców, którzy powinni być wzorem i drogowskazem dla nas wszystkich, a dla muzyków w szczególności. Dlatego Bach jest dla mnie w tej chwili punktem odniesienia.

     Znam dwa komplety Sonat i Partit Johanna Sebastiana Bacha w Pana wykonaniu, a nagrania pochodzą z dwóch różnych okresów działalności artystycznej.

     Pierwszy znajduje się w archiwach Polskiego Radia i został on utrwalony w Kościele Ojców Paulinów. Utwory brzmią monumentalnie i są grane w wolnych tempach, a wszystko zależne było od akustyki, bo długi pogłos nie pozwalał na szybkie tempa, poza tym podczas nagrań temperatura we wnętrzu kościoła nie przekraczała 10 stopni Celsjusza i prawie po każdej części trzeba było rozgrzewać dłonie. Był to taki okres, kiedy raczej grawitowałem w stronę pierwszego mojego spojrzenia na Bacha „monumentalnego”. Drugi komplet bachowskich Partit i Suit został nagrany w Kościele Świętego Marcina w Krakowie. To jest zupełnie inne nagranie, według mnie bliższe Bacha. Dwa lata temu nagrałem jeszcze raz cały komplet w Sali Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Nagranie jest bardzo dobre, ale uważam, że jednak Bacha powinno się grać we wnętrzach świątyń, ale nie za dużych i z inspirującą architekturą. Nie ukrywam, że najbardziej inspiruje mnie obecność ludzi i granie we wnętrzu, które ma jakąś osobowość. Sala w Lusławicach jest piękna i ma wspaniałą akustykę, ale jest trochę bezosobowa i duża. Trudno w niej znaleźć pewną intymność potrzebną do muzyki Bacha. Prawdopodobnie nie wydam tej wersji, ale jestem spokojny, bo jest już dostępna jedna, która cieszy się uznaniem. Niedawno jeden z krytyków napisał, że jest to „wspaniały Bach”. Bardzo się cieszę, że ten album się podoba, ale to mnie nie uspakaja, a jedynie mobilizuje do dalszego działania.

     W Rzeszowie usłyszymy utwory Bacha na skrzypce solo, podczas spotkania „Od Bacha do gwiazd”.

     To jest nadzwyczajne. Kiedy się dowiedziałem, że spotkam się z ks. prof. Michałem Hellerem, zacząłem czytać jego dzieła i muszę się przyznać, że mniej więcej 95 % z tego co pisze nie rozumiem, ale niewątpliwie te 5%, które rozumiem jest bliskie mojemu sercu. Bliski mi jest także fakt, że Ksiądz Profesor jest pasjonatem tego co robi. Proszę popatrzeć na plakat na którym jego oblicze jest promieniujące i jaśniejące radością, a moja twarz z tyłu jest skupiona na graniu i na ciągłym poszukiwaniu. Postać Księdza Profesora jest niezwykła, bo to co robi jest niezwykłe i to co nam uświadamia jest nadzwyczajne. Na co dzień nie zastanawiamy się, że Wszechświat jest niesłychanie skomplikowany, i że trwa 16 miliardów lat co najmniej.
     Niedawno miałem mały zabieg chirurgiczny w szpitalu po którym musiałem leżeć godzinę, może półtorej i chyba po dziesięciu minutach czas zaczął mi się strasznie dłużyć, a proszono mnie, żebym nieruchomo leżał. Wówczas przypomniałem sobie zdanie Księdza Profesora, że nasz Wszechświat trwa 16 miliardów lat – pomyślałem wówczas – leżę najwyżej kilkanaście minut, a będę mógł wstać za około godzinę, cóż to jest w stosunku do Wszechświata? Uspokoiłem się natychmiast.

     Przyszła mi taka myśl do głowy, że wszyscy, którzy aspirują do tego, żeby być politykami, powinni przez dwa tygodnie czytać dzieła Księdza Profesora i pograć, albo tylko asystowali przy pracy muzyka grającego Bacha, który jest niewątpliwie wytworem Kosmosu i jednym z dowodów na to, że ten porządek we Wszechświecie jest. Bach jest kompozytorem u którego jest niesłychany porządek - zresztą specjalnie na zakończenie spotkania wybrałem dwie części z Partity h-moll Corrente i Doublé, czyli taniec i jego wariacje. Każda z tych części ma tylko 80 taktów. Nie sadzę, że Johann Sebastian Bach to wyliczał, jemu to wyszło z kompozycji, z tych matematycznych zależności. Podobnie jak czytam dzieła ks. prof. Michała Hellera, to pomimo, że wielu rzeczy nie rozumiem, ale rozumiem te zależności, i podziwiam, zachwycam się tym faktem, że są tacy ludzie (w mniejszości niestety, teoretycznie nie mający racji, bo wmawia się nam, że większość ma rację), którzy mają pasję dążenia do odkrywania świata, do odkrywania coraz to nowych wartości, coraz to nowych sfer. To jest absolutnie fascynujące, cudowne i świadczące o tym, że działa jakaś siła w sposób zapewne przemyślany, jest to coś niepojętego, co trudno nam uchwycić. Tym bardziej jest to zachwycające, że taką dziedziną zajmuje się ksiądz, teolog, kosmolog Michał Heller. Poza tym taka lektura, przebywanie wokół myśli Księdza Profesora, pozwala także na to, żeby nasze sprawy doczesne, te które nas dotyczą na co dzień, aby one znalazły miejsce w naszym myśleniu, w naszej hierarchii. Okazuje się, że nasze problemy są w zasadzie wymyślone, stwarzane przez szarą codzienność, natomiast jak się troszeczkę uniesiemy nad naszą Ziemię, to widzimy zupełnie inna perspektywę i pokazuje ją nam ks. Heller.

     Powiedział Pan, że ciągle przez poszukiwanie i pracę nad sobą możemy się doskonalić.

     Możemy ze sobą konkurować, albo doskonalić siebie w imię takiego prostego faktu, że ciągle występujemy przed ludźmi i trzeba im dawać to co mamy najlepszego w danym dniu. Dziennikarze często zadają mi pytanie, który mój koncert był najważniejszy – odpowiadam wówczas – ten, który za chwilę będę grać, niezależnie od tego czy to jest Zalesie Górne, Paryż, Warszawa, czy Rzeszów. Traktuję swój zawód z największą powagą, też z zachwytem, bo wciąż mnie to pasjonuje, a jednocześnie mam wielki szacunek dla tych, którzy przychodzą na koncert, zwłaszcza dla tych, którzy przychodzą po raz pierwszy, bo może się zdarzyć, że przyjdą po raz ostatni, a ja bym chciał, żeby przychodzili często i mieli stały kontakt z geniuszami, których próbujemy im pokazywać, grając, w tym przypadku na skrzypcach, zaznajamiać ich z dziełami wielkich twórców, którzy pisali je z potrzeby serca.

     W bieżącym roku mija 250 lat od śmierci Georga Philippa Telemanna, działającego w tym samym czasie co Johann Sebastian Bach. W kilku miejscach grałem ostatnio fragmenty dzieł Telemanna na bis. Dla mnie jest to muzyka równie wielka i syntetyczna jak utwory Bacha, bo jest niesłychanie prosta w rozumieniu, w przekazie, w harmonii. Na ogół prezentuję części fantazji. Są one krótkie, zwięzłe, ale zawierają bardzo dużo treści, głębi i ludzie to natychmiast odbierają. Często są zaskoczeni, bo słyszą nazwisko Telelmann po raz pierwszy w życiu. Daje mi to wiele radości i satysfakcji, ale jestem przekonany, że satysfakcję z tego ci się robi można mieć w każdym zawodzie. Spotykam znakomitego piekarza, którego pieczywo jest doskonałe, chrupiące, cudownie pachnące i mówię mu; ...jedząc pana wypieki marzę o tym, że jutro przyjdę i będę jadł równie wspaniałe... Uśmiech na twarzy tego człowieka świadczy o wielkiej radości. Nie musi to być artystyczne dzieło, bo każdy z nas ma do spełnienia jakąś funkcję na Ziemi i jeśli robimy coś z pasją, chcemy, żeby ten który skosztuje naszego produktu, ubierze płaszcz, włoży buty - był zadowolony, to musimy pracować z pasją. Podam jeszcze jeden przykład. Mam szewca, którzy działa w Warszawie i nazywa się Skrzypek i jak się przynosi do niego wygodne ale już stare buty, to on mówi z zapałem i błyskiem w oczach – to nic nie szkodzi, zrobimy tak, że będą wyglądały jak nowe. Powiedziałem kiedyś o moim panu Skrzypku – szewcu, który ma swój zakład na Nowym Świecie, w wywiadzie radiowym. Słyszał to ktoś z jego znajomych i powiedział mu o tym. Jak przyszedłem z kolejnymi butami, zwrócił się do mnie z prośbą: „....słyszałem, że pan o mnie mówił, czy mógłby mi pan zdobyć nagranie z tym wywiadem?”. Nie wynikało to z próżności, tylko człowiek zawsze chciałby być świadom akceptacji innych ludzi dla tego co robi. Potwierdzenia, że to jest innym potrzebne i oni to doceniają. Wielu z nas uważa, że nam się wszystko należy, ale ja sądzę, że mi się nic nie należy i muszę najpierw zapracować na akceptację i uznanie innych. To jedyna recepta na to, żeby być szczęśliwym na tym świecie i pamiętać o tym, że Wszechświat istnieje już 16 miliardów lat.

     Pana słowa mogą stanowić dobre zakończenie rozmowy, ale mamy jeszcze trochę czasu i będę ja kontynuować. Charakteryzuje Pana ogromna ciekawość świata i niezwykła ciekawość muzyki, stąd nie tylko Bach i Telemann, nie tylko mistrzowie baroku, ale muzyka różnych epok i różne jej gatunki Pana fascynują. Dzisiaj w Rzeszowie gra Pan utwory Johanna Sebastiana Bacha, ale 1 stycznia 2018 roku wystąpi Pan w towarzyszeniem orkiestry w Tychach z zupełnie innym programem.

     Tak, będę grał stare tanga. Przed laty, jak byłem uczniem liceum, mówiono mi, że nadaję się tylko do wirtuozowskich „kawałków”. Później okazało się, że Mozart jest moim znakiem firmowym i bardzo długo grałem koncerty skrzypcowe tego kompozytora. Mam bardzo piękną dedykację od prof. Josefa Gingolda, a nikt nie mówił, że nadaję się do Bacha. To wynika chyba z faktu, że zostałem tak nauczony, że jeśli cokolwiek gram - niezależnie od tego czy to jest: Bach, Sarasate, czy to jest tango – to w tym momencie to jest najlepszy utwór jaki został napisany na świecie. To mi wciąż towarzyszy i dlatego z równym przejęciem gram Bacha, co będę w tym tygodniu grał w Zielonej Górze Koncert skrzypcowy Mendelssohna. W momencie wykonywania utworu, należy się wyłączyć z wartościowania, bo muszę być przekonany, że to co gram dzisiaj, jest najlepszym utworem jaki kiedykolwiek został napisany. Mam kolegów, którzy nieraz zwracają mi uwagę, że na przykład utwory Sarasatego są banalne – odpowiadam wówczas : ...może i tak, ale to skomponował człowiek, który był zafascynowany skrzypcami”. Tych wielkich geniuszy nie było znowu tak wielu. Nasze oceny zweryfikuje czas i historia – to jest fascynujące zagadnienie. Zawsze trzeba się chociaż parę metrów wznieść nad ziemię i z perspektywy obserwować pewne rzeczy będzie łatwiej i bardziej prawdziwie.

     Pana najbliższe plany związane są z różnymi gatunkami muzyki, wystąpi Pan również z młodymi wykonawcami.

     Bardzo lubię pracować z młodymi muzykami. Bardzo inspirują mnie występy z takimi zdolnymi ludźmi jak Jakub Jakowicz czy Marcin Zdunik, który jest fenomenalnym młodym wiolonczelistą, improwizatorem, kameralistą. W styczniu gramy z moim synem w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, a dyrygował będzie Horia Andreescu - szef Filharmonii Bukareszteńskiej. Będziemy grali Navarrę na dwoje skrzypiec – Pabla de Sarasate, ja wykonam Koncert skrzypcowy g-moll Maxa Brucha a Jakub będzie grał Tzigane Maurice Ravela. Ostatnio mój syn bardzo dużo koncertuje i co tydzień gra inny program. W tym tygodniu ma w programie Koncert Panufnika z Orkiestrą AUKSO, kilka dni temu wystąpił w Katowicach razem z pianistą Nelsonem Goernerem, altowiolistką Katarzyną Budnik Gałązką, wiolonczelistą Marcinem Zdunikiem i kontrabasistą Krzysztofem Firlusem i wykonali II Kwintet fortepianowy Es-dur op. 17 Józefa Nowakowskiego i Kwintet fortepianowy A-dur „Pstrąg” Franza Schuberta, a niedawno grał Koncert skrzypcowy Emila Młynarskiego. Wiele ciekawych koncertów się odbywa co jest to fascynujące i mobilizujące.

     Bardzo się cieszymy, że po dłuższej nieobecności jest Pan w Rzeszowie i gra Pan spore fragmenty z I Sonaty g-moll oraz z Partit h-moll i d-moll Johanna Sebastiana Bacha. Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że niedługo spotkamy się na Podkarpaciu.

     Zawsze przyjeżdżam tutaj z największą radością. Na pewno wystąpię w czasie najbliższego Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku latem 2018 roku. Jeszcze nie wiem co zagram Bacha czy Ysaya, ale koncert zaplanowany jest w połowie lipca, a Filharmonia Podkarpacka jest zawsze bliska mojemu sercu. Pozdrawiam Państwa serdecznie.

Z prof. Krzysztofem Jakowiczem – jednym z najwybitniejszych skrzypków naszych czasów rozmawiała Zofia Stopińska 12 listopada 2017 roku w Rzeszowie.

Dzwonek Paganiniego i Zimowe marzenia Czajkowskiego

AB 15 grudnia 2017, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
JAKUB CHRENOWICZ - dyrygent
KATARZYNA DUDA - skrzypce


W programie:
N. Paganini - II Koncert skrzypcowy h-moll op. 7
P. Czajkowski - I Symfonia g-moll op. 13 "Zimowe marzenia"

Fajerwerki techniczne to znak firmowy 12 koncertów skrzypcowych Paganiniego. Do najpopularniejszych należy II Koncert h–moll (1826) zwany La clochette (Dzwonek), który spopularyzowany został przez Liszta w transkrypcji fortepianowej – słynnej Campanelli oraz przez Straussa w „Walcu la Paganini”. W drugiej odsłonie wieczoru zabrzmi I Symfonia (1868) Czajkowskiego. Utwór wiąże się z typowym dla romantyzmu motywem „zimowej drogi”, stąd tytuł całego dzieła, jak i dwóch pierwszych jego części – „Marzenia podczas zimowej przejażdżki” i „Posępna kraina”. Zrodzone w bólach „pierwsze dziecko” muzyki symfonicznej 26-letniego kompozytora pokazuje skalę talentu rosyjskiego kompozytora. Po latach Czajkowski pisał do swej przyjaciółki i mecenasa Nadieżdy von Meck: „To dzieło niedojrzałe pod wieloma względami, a jednak ma więcej treści i jest lepsze od wielu rzeczy, które napisałem później”.

Koncert Paganiniego i Symfonia Czajkowskiego w Filharmonii Podkarpackiej

AB 15 grudnia 2017, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
JAKUB CHRENOWICZ - dyrygent
KATARZYNA DUDA - skrzypce


W programie:
N. Paganini - II Koncert skrzypcowy h-moll op. 7
P. Czajkowski - I Symfonia g-moll op. 13 "Zimowe marzenia"

Fajerwerki techniczne to znak firmowy 12 koncertów skrzypcowych Paganiniego. Do najpopularniejszych należy II Koncert h–moll (1826) zwany La clochette (Dzwonek), który spopularyzowany został przez Liszta w transkrypcji fortepianowej – słynnej Campanelli oraz przez Straussa w „Walcu la Paganini”. W drugiej odsłonie wieczoru zabrzmi I Symfonia (1868) Czajkowskiego. Utwór wiąże się z typowym dla romantyzmu motywem „zimowej drogi”, stąd tytuł całego dzieła, jak i dwóch pierwszych jego części – „Marzenia podczas zimowej przejażdżki” i „Posępna kraina”. Zrodzone w bólach „pierwsze dziecko” muzyki symfonicznej 26-letniego kompozytora pokazuje skalę talentu rosyjskiego kompozytora. Po latach Czajkowski pisał do swej przyjaciółki i mecenasa Nadieżdy von Meck: „To dzieło niedojrzałe pod wieloma względami, a jednak ma więcej treści i jest lepsze od wielu rzeczy, które napisałem później”.

            KATARZYNA DUDA jest jedną z najciekawszych osobowości artystycznych w Polsce. Występuje na całym świecie.

Krytycy zgodnie określają ją jako artystkę nowego formatu. Podkreśla się wspaniałe połączenie kunsztu muzycznego z olbrzymim temperamentem scenicznym oraz wirtuozerii z wielką wrażliwością muzyczną.

Koncertowała i nagrywała z renomowanymi orkiestrami takimi jak Orchestre de Chambre de Lausanne, Orquesta Sinfonica de Veracruz, European Union Chamber Orchestra, Orkiestra Kameralna Polskiego Radia i Telewizji Amadeus w Poznaniu, NOSPR, Orkiestra Filharmonii w Hradec Kralove, Polska Orkiestra Radiowa, Orkiestra Filharmonii Lwowskiej, Capella Sankt Petersburg, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej w Warszawie, Janáček Chamber Orchestra, Neue Ruhr Kammerphilharmonie, Orkiestra Akademii Beethovenowskiej, Orquesta Sinfonica del Estado de Mexico, Śląska Orkiestra Kameralna pod batutą takich dyrygentów jak m. in.: Enrique Batiz, Jesus Lopez-Cobos, Agnieszka Duczmal, Lavard Skou Larsen, Józef Wiłkomirski, Monika Wolińska, Jorge Mester, Dalia Atlas, Mykola Dyadyura, Łukasz Borowicz. Występowała wspólnie m. in. z Konstantym Andrzejem Kulką, Waldemarem Malickim, Michałem Urbaniakiem, Kwartetem Camerata, Janem Staniendą, Krzesimirem Dębskim, Katarzyną Budnik-Gałązką, Januszem Wawrowskim, Marcinem Zdunikiem, Piotrem Pławnerem, Mariuszem Patyrą, Ryszardem Groblewskim, Rafałem Kwiatkowskim, Markiem Brachą, Jakubem Jakowiczem.

Koncert "Violin Summit”, w którym artystka wystąpiła obok Konstantego Kulki, Krzesimira Dębskiego i Michała Urbaniaka otrzymał najwyższe wyróżnienie w województwie pomorskim - Pomorską Nagrodę Artystyczną Gryf 2003 w kategorii "Wydarzenie Artystyczne”.

Współpracuje stale z orkiestrą Warsaw Camerata i jej szefem artystycznym - Pawłem Kosem-Nowickim.

Wystąpiła w tak prestiżowych salach jak m. in. Lincoln Center i Carnegie Hall w Nowym Jorku - inaugurując międzynarodowy festiwal „Chopin & Friends”, w Filharmonii Narodowej w Warszawie, w Sali Rossiniego w Padwie, Kawai Omotesando Hall w Tokio oraz dwukrotnie w Concertgebouw w Amsterdamie. Podczas amsterdamskiego debiutu towarzyszyła jej znakomita pianistka – Ewa Pobłocka. Wszystkie te koncerty zostały entuzjastycznie przyjęte przez publiczność i krytyków muzycznych.

Jej wykonania były transmitowane przez wiele stacji telewizyjnych i radiowych, m. in.: Radio Suisse Romande, Polskie Radio i Telewizję Polską, rozgłośnie telewizyjne w Holandii, Meksyku, Francji, Niemczech i Rosji. Posiada rozległy i różnorodny repertuar zawierający dzieła od baroku po muzykę współczesną. Na zamówienie artystki oraz Śląskiego Towarzystwa Muzycznego i Orkiestry Muzyki Nowej w Katowicach powstały dwa koncerty skrzypcowe skomponowane przez znakomitych twórców - Agatę Zubel i Macieja Zielińskiego. Oba dzieła dedykowane są Katarzynie Dudzie oraz OMN i jej szefowi artystycznemu - Szymonowi Bywalcowi.

Katarzyna Duda była nominowana do nagrody "Paszport" tygodnika „Polityka”, a także do Nagrody Polskich Melomanów w kategorii „Klasyczny Instrumentalista Roku”.

Artystka jest laureatką Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego Tibora Vargi w Sion w Szwajcarii oraz Międzynarodowego Konkursu na Skrzypce Solo Tadeusza Wrońskiego w Warszawie. Na konkursie Tibora Vargi zdobyła również nagrodę specjalną "Prix Mozart" za najlepsze wykonanie koncertu skrzypcowego W.A. Mozarta.

Katarzyna Duda studia odbywała w mistrzowskiej klasie skrzypcowej Maestro Tibora Vargi w Ecole Supérieure de Musique w Sion w Szwajcarii. Dyplom Akademii Muzycznej w Warszawie uzyskała eksternistycznie pracując pod opieką prof. Jana Staniendy.

Wielokrotna zdobywczyni nagród na krajowych i międzynarodowych konkursach dla młodych skrzypków. Na XVII Ogólnopolskim Tygodniu Talentów decyzją krytyków muzycznych została objęta ogólnopolską promocją. Stypendystka m. in. Interlochen Academy of Arts w USA.

Jej pierwsza płyta pod tytułem "Le Streghe", którą artystka nagrała z pianistą Waldemarem Malickim (DUX), z repertuarem wirtuozowskim na skrzypce z towarzyszeniem fortepianu, otrzymała entuzjastyczne recenzje w mediach i została nominowana do nagrody Związku Producentów Audio Video - FRYDERYK '2000, jako jedyna płyta z udziałem skrzypiec solo. Sukces ten zainspirował skrzypaczkę do nagrania jeszcze jednego krążka z przebojami wirtuozowskiej muzyki na skrzypce - "Le Streghe 2" - ale tym razem z towarzyszeniem orkiestry. W nagraniu tym artystce towarzyszyła Wrocławska Orkiestra Kameralna "Wratislavia" pod batutą Jana Staniendy (DUX). Również i ta płyta uzyskała nominację do nagrody FRYDERYK '2001. Artystka nagrała także płytę z muzyką skrzypcową Tadeusza Paciorkiewicza (Acte Prealable) oraz Andrzeja Nikodemowicza (z pianistką Agnieszką Schulz-Brzyską, DUX). Katarzyna Duda zakończyła również nagrywanie materiału muzycznego z towarzyszeniem gitarzysty Waldemara Gromolaka; na płycie usłyszeć będzie można gościnnie, jedną z najbardziej wybitnych i wszechstronnych polskich wokalistek – Annę Marię Jopek w utworach aranżowanych przez Krzysztofa Herdzina.

            Artystka gra na instrumencie włoskim z początku XIX wieku.                  

Więcej informacji: www.katarzynaduda.pl oraz facebook.com/KatarzynaDudaFanPage

JAKUB CHRENOWICZ

W latach 2010-2012 pełnił funkcję asystenta dyrektora Antoniego Wita w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Stanowisko to objął zaraz po ukończeniu z wyróżnieniem Akademii Muzycznej im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu w klasie dyrygentury symfoniczno-operowej Jerzego Salwarowskiego. W ramach programu LLP-Erasmus kształcił się także w Hochschule für Musik und Darstellende Kunst we Frankfurcie n/Menem oraz był stypendystą Accademia Musicale Chigiana, gdzie studiował pod kierunkiem Gianluigiego Gelmettiego. W 2016 roku na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie otrzymał tytuł doktora, promotorem doktoratu był prof. Antoni Wit.

Jakub Chrenowicz jest adiunktem w Katedrze Dyrygentury Symfoniczno - Operowej
w Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu.

W roku 2016 otrzymał Teatralną Nagrodę Muzyczną im. Jana Kiepury w kategorii Najlepszy Dyrygent.

Artysta koncertował z takimi zespołami, jak Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej w Warszawie, Sinfonia Varsovia, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach, Polska Orkiestra Radiowa, Orkiestra Gran Teatre del Liceu, Kammerorchester Berlin, Sinfonietta Cracovia, orkiestry Filharmonii Poznańskiej, Łódzkiej, Pomorskiej, Krakowskiej, Polskiej Filharmonii Bałtyckiej i innymi   W sezonie artystycznym 2012/2013 pełnił funkcję pierwszego dyrygenta Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.

W sezonie artystycznym 2011/2012 Jakub Chrenowicz zadebiutował w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie, gdzie powierzono mu kierownictwo muzyczne premiery Polskiego Baletu Narodowego Opowieści biblijne. W kolejnych sezonach prowadził szereg przedstawień operowych (Straszny Dwór Stanisława Moniuszki) i baletowych (m.in. Święto Wiosny Igora Strawińskiego).

W październiku 2013 zadebiutował z orkiestrą i chórem Gran Teatre del Liceu w Barcelonie, podczas przedstawień Polskiego Baletu Narodowego w tym słynnym teatrze.

W maju 2015 roku objął kierownictwo muzyczne spektaklu Casanova w Warszawie  w choreografii Krzysztofa Pastora; był również autorem koncepcji muzycznej tego przedstawienia.

Prowadził również przedstawienia baletowe w Teatrze Wielkim w Łodzi (m.in. Święto wiosny, Krzesany) oraz w Operze Wrocławskiej (Coppelia Leo Delibes'a).

Występował ze znakomitymi solistami, m.in. z Alexandrem Gavrylyukiem, Daniilem Trifonovem, Julianną Awdiejewą, Soyoung Yoon, Dang Thai Sonem, Peterem Jablonskim, Kają Danczowską, Jadwigą Rappé, Olgą Pasiecznik, Krzysztofem Jakowiczem, Konstantym Andrzejem Kulką, Piotrem Palecznym, Tomaszem Strahlem, Bartłomiejem Niziołem, Jakubem Jakowiczem, Łukaszem Długoszem, Leszkiem Możdżerem, Davidem Krakauerem.

_________

Subskrybuj to źródło RSS