Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Filharmonia Podkarpacka - Brahms i Schumann

AB 28 II 2020 r. piątek, godz. 19:00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MIROSŁAW JACEK BŁASZCZYK – dyrygent
BOMSORI KIM – skrzypce

W programie:
J. Brahms – Koncert skrzypcowy D- dur op. 77
R. Schumann – IV Symfonia d- moll op. 120

Koncert wypełni muzyka Brahmsa i Schumanna – dwóch romantycznych artystów, których łączyła dozgonna przyjaźń. Ze skarbnicy utworów Brahmsa wybrano Koncert skrzypcowy(1878) łączący w sobie ogromny ładunek ekspresji z mistrzowską formą. Rozbudowana część pierwsza jest pełnym rozmachu allegrem sonatowym, w którym sekwencje burzliwe przeplatają się z rozmarzonym liryzmem. Adagio słynie z przepięknego „romansu” oboju z instrumentami dętymi , który podejmują później skrzypce. Finałowe Allegro giocoso zachwyca żywiołową „węgierską nutą” - to ukłon w stronę Josepha Joachima - słynnego węgierskiego wirtuoza skrzypiec, który był pierwszym wykonawcą dzieła. Pełna romantycznych uniesień będzie również IV Symfonia d - moll Schumanna (1841). Innowacyjny utwór zbudowany z czterech połączonych ze sobą części dedykował kompozytor żonie Klarze. Losy życia tej niezwykłej kobiety – pianistki i kompozytorki splotły się z nieszczęśliwie zakochanym w niej Brahmsem.

Koncert na zakończenie karnawału

BOOM 25 II 2020 r., wtorek, godz. 19:00, sala kameralna Filharmonii Podkarpackiej

DUO KAROLINA MIKOŁAJCZYK & IWO JEDYNECKI

W programie:

Ignacy Zalewski - Mazurek

G. Gershwin/Igor Frolov – Fantazja Koncertowa na tematy z opery "Porgy and Bess"

J. Massenet - Medytacja z opery "Thaïs"

B. Bartok - Tańce rumuńskie

A. Piazzolla - Tanti Anni Prima

A. Piazzolla - Escualo

W. Kostrzewa – The Hollywood Fantasy na skrzypce i akordeon

W programie koncertu usłyszymy m.in. The Hollywood Fantasy (2019) dedykowaną Duo Karolina Mikołajczyk& Iwo Jedynecki . To efektowna 3-częsciowa kompozycja Wojciecha Kostrzewy – laureata m.in. Grand Prix III Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego im. Krzysztofa Pendereckiego, oparta na najsłynniejszych tematach z hollywoodzkich filmów takich jak „Casablanca”, „Różowa Pantera” „Ojciec Chrzestny”, „Piraci z Karaibów”, „American Beauty”, „Harry Potter” i wielu innych.

„Papa się żeni”. Polska komedia muzyczna

UWAGA  - ZMIANA TERMINU

W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i realnym zagrożeniem pojawienia się przypadków zachorowań w Polsce, Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc odwołuje wszystkie imprezy o charakterze masowym organizowane przez Urząd Miasta Rzeszowa. Decyzja ta ma charakter profilaktyczny w celu zminimalizowania skutków ewentualnego pojawienia się wirusa w Polsce.

Zgodnie z tą decyzją, spektakl Rzeszowskiego Teatru Muzycznego “Olimpia” pt. “Papa się żeni”, który miał się odbyć 8 marca, zostanie przeniesiony na inny termin. Datę wydarzenia podamy wkrótce na naszej stronie internetowej oraz profilach w mediach społecznościowych.

Zakupione bilety zachowują ważność, natomiast osoby, które chciałyby swoje bilety zwrócić mogą to zrobić w Estradzie Rzeszowskiej od poniedziałku, 2 marca.

 

       Lili od dawna pyta matkę, sławną aktorkę rewiową Mirę Stellę, o ojca. Ta jednak nie chce jej wyjawić prawdy. Boi się, by nie rozniosło się w świecie artystycznym, że ma dorosłą córkę. Proponuje Lili, by udawała jej siostrę. Tymczasem do Warszawy przybywa z koncertami sławny śpiewak Visconti, niegdyś wielka miłość Miry Stelli, ojciec Lili. Za jej sprawą, mimo nieporozumień, rodzice godzą się, a ona sama przyjmuje oświadczyny sympatycznego redaktora Murskiego. I wszyscy są szczęśliwi.

           Ta urocza komedia muzyczna z polskiego filmu z 1936 roku stała się kanwą spektaklu teatralno-muzycznego w adaptacji i reżyserii Ewy Korczyńskiej. Zaaprezentowany on będzie z okazji Dnia Kobiet w niedzielę 8 marca 2020 r. o godz.19.00 w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskieto 83. Świetnym aktorom i śpiewakom Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” z wdziękiem towarzyszy Podkarpacki Kwartet Fortepianowy „Team for Voices” pod kierunkiem znanego pianisty i aranżera Janusza Tomeckiego. Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej.
           Nie braknie przedwojennych szlagierów: „Całuję twoją dłoń, madame”, „Ja wiem, że nie byłam dla ciebie”, „Co ja zrobię, że mi się podobasz”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, „Seksapil”, „Ty, tylko ty”, „Pokochaj mnie”, „Jak drogie są wspomnienia”. Będą i tańce, przygotowane przez choreografa Bartosza Martonia. Zapowiada się uroczy wieczór w nieco nostalgicznym, romantycznym nastroju.
            „Jak drogie są wspomnienia dawnych dni, wspomnienia młodych lat. Melodia w nich serdeczna jakś brzmi i dawny, piękny świat. Przychodzą, kiedy tęskno nam, gdy łza się w oku szkli. I wiodą nas w krainę cudnych snów w te jasne, złote dni.”

 

8 Marca 2020 r. o godz. 19:00

sala koncertowa Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego ul. Dąbrowskiego 83

Łączy nas wszystkich miłość do muzyki

          Ogromnie się cieszę, że mogę Państwa zaprosić do przeczytanie rozmowy z prof. dr hab. Urszulą Bartkiewicz, wybitną klawesynistką, która od lat prowadzi także działalność pedagogiczną w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i kieruje Katedrą Klawesynu, Organów i Muzyki Dawnej tej Uczelni.
Jako solistka i kameralistka brała udział w wielu koncertach i festiwalach w Polsce oraz za granicą, w Austrii, Belgii, Czechach, Francji, Hiszpanii, Holandii, na Litwie i Łotwie, w Niemczech, Rosji, Słowacji, Szwajcarii, USA, Wielkiej Brytanii, Włoszech.
          W 2000 roku uzyskała prestiżową nagrodę Fryderyka za czteropłytowy album Johann Sebastian Bach Das Wohltemprierte Klavier, a w 2010 roku nominację do tej nagrody za CD Polska Muzyka Klawesynowa, vol. 1 Józef Elsner.
          Badania naukowe i artystyczne Urszuli Bartkiewicz dotyczą przede wszystkim obszaru muzyki wieku XVII i XVIII, ze szczególnym naciskiem na dziedzictwo polskiej kultury muzycznej i odkrywanie nieznanych zabytków muzycznych. Rezultatem są publikacje oraz referaty i wykłady w Polsce oraz za granicą (USA, Słowacja Czechy).
           Artystka zainicjowała i od kilkunastu lat prowadzi coroczne międzynarodowe projekty artystyczno-badawczo-edukacyjne: Dni Muzyki Dawnej w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i Letnie Kursy Metodyczne Muzyki Dawnej w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Rozmowa, którą polecam Państwa uwadze, zapisana została w lutym tego roku w Sanoku, podczas XV Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic...”.

          Zofia Stopińska: Często jest Pani zapraszana do grona Mistrzów Międzynarodowego Forum Pianistycznego w Sanoku, bo pianiści wiele się mogą nauczyć od klawesynisty.
          Urszula Bartkiewicz: Klawesyn jest instrumentem klawiszowym, który swój ostatni okres świetności zaczął dzielić z coraz popularniejszym fortepianem, który w XIX wieku „przejął pałeczkę” , stając się najbardziej atrakcyjnym instrumentem klawiszowo-strunowym. W rezultacie wyrugował zarówno klawesyn jak i klawikord.
          Ja się niejednokrotnie zastanawiałam, na czym polegało to wyrugowanie i doszłam do wniosku, że ono było wszechstronne. Z jednej strony klawesyny – instrumenty klawiszowe-szarpane przerabiano na młoteczkowe. Z drugiej strony kompozytorzy, wydawcy, nauczyciele (wszyscy, którzy tworzą rynek), chcieli pójść za modą, a była moda na fortepian.
          Moje zaprzyjaźnienie z pianistami wynika także z różnych osobistych powodów. Mój brat, który od kilkudziesięciu lat żyje w Stanach Zjednoczonych, jest wspaniałym pianistą. Poza tym zawsze czułam wielką przyjemność w graniu i słuchaniu muzyki fortepianowej, jednak to barok był tą epoką, tą stylistyką – również pod względem filozoficznym, który mnie zaczął coraz bardziej wchłaniać.
          To zaowocowało zapotrzebowaniem na wykonywanie muzyki oryginalnie klawesynowej na klawesynie. To zaowocowało także tym, że postarałam się wprowadzić do dydaktyki również inne instrumenty historyczne. Równocześnie mam ochotę dzielić się swoimi doświadczeniami i nabywaną nieustannie nową wiedzą (jeśli tak można powiedzieć o wiedzy sprzed kilkuset lat), chcę się dzielić z pianistami, bo widzę ich otwartość, zaciekawienie, widzę potencjał, który pozwala im w wielu wypadkach bardzo głęboko wchodzić w ten styl, nawet bardzo głęboko, i to zarówno na klawesynie, jak i podczas gry na fortepianie współczesnym.

          Z moich obserwacji wynika, że dość często pianiści są proszeni do wykonania na klawesynie partii basso continuo podczas koncertu, stąd wiedza o tym instrumencie jest im potrzebna.
          - Jestem zwolenniczka, żeby to robił ktoś, kto się na tym zna. Jeżeli ktoś zasiada do klawesynu, to najlepiej, żeby był też klawesynistą.
W baroku także bywało, że organiści grali na klawesynie – jedni się czuli bardziej organistami, drudzy bardziej klawesynistami, a jeszcze inni bardziej kochali klawikord, jak Carl Philipp Emanuel Bach, ale robili to po prostu stylowo i to jest najważniejsze.

           Wielu uczestników Forum zgłosiło się na zajęcia indywidualne z Panią i wolnego czasu podczas pobytu w Sanoku właściwie Pani nie ma.
           - Owszem, każdego dnia cały czas mam wypełniony i cieszy mnie to bardzo. Wśród osób, które przychodzą do mnie na zajęcia, jest niewielka grupka, która chce tylko zobaczyć, usiąść przy klawesynie, spróbować grać, aby porównać, jaka jest skala różnorodności między fortepianem a klawesynem. Wiele osób jest zafascynowanych klawesynem i obserwuję, jak błyskawicznie ten styl, tę estetykę zaczynają wchłaniać.
           Cieszę się z tego dużego zainteresowania i myślę, że dostają coś więcej, niż się spodziewają nawet. Nie chodzi tu o to, żebym z pianistów robiła klawesynistów, tylko chodzi o pewną świadomość. Klawesynista, jeżeli ma być profesjonalistą, powinien wiedzieć, jak utwór jest skomponowany. Musimy to wiedzieć szukając środków wyrazu, przede wszystkim interpretując ten utwór, musimy naprawdę wiedzieć, co kompozytor napisał i ogólna informacja, że jest to np. courante nie wystarczy. To musi być dokładnie zbadana kompozycja. Nie chodzi tu o badanie w sposób muzykologiczny, ale o badanie artystyczne, które pokazuje dokładnie wszystko, co kompozytor napisał, a my, można powiedzieć, staramy się odkryć jego pomysł. To nas prowadzi wprost na właściwą drogę interpretacji. Uświadamiamy sobie, co wynika z naszych badań, co wynika z następstwa myśli muzycznych, jak one są ze sobą powiązane. Dlaczego kompozytor w danym miejscu stosuje taką, a nie inną fakturę. To są niezwykle fascynujące badania i przyznaję, że poświęcam się temu coraz bardziej, bo jestem przekonana, że to jest najwłaściwsza droga nie tylko do rozumienia muzyki barokowej, ale do tego, żeby wykonawca był kompetentny, żeby był muzykiem przez duże M – tak jak to bywało w baroku.

          W tamtych czasach trzeba było być nie tylko odtwórcą, ale także twórcą.
          - Bardzo mało się o tym mówi, ale należy to jasno powiedzieć, że Jan Sebastian Bach pisząc metodyczne utwory, miał na myśli wielostronną metodykę. Chodziło o to, żeby umieć komponować, umieć improwizować i umieć wykonywać. Te cechy muzyk powinien w sobie rozwijać.
           Żyjemy jednak w XXI wieku i w pewnym momencie każdy muzyk będzie się doskonalił w wybranym przez siebie kierunku. Każdy wybierze taką ścieżkę, która będzie najbliższa jego własnej pasji, potrzebom, zdolnościom, ale za oczywiste uważam, że każdy powinien wcześniej mieć zaproponowany wybór własnej drogi.

           Na pewno wszystkim pianistom przyda się wykład, który Pani dzisiaj poprowadzi w ramach Mistrzowskiej Szkoły Pedagogiki Fortepianowej, zatytułowany: „Ozdobniki w Suitach francuskich J. S. Bacha – materiały źródłowe, a redakcyjne opracowania”.
           - Przyznam się, że mam trochę kłopot z zawężeniem się do takiej tematyki, jak ozdobniki. Ja bym wolała mówić o tym, w jaki sposób jest upiększana linia melodyczna, skąd się to wzięło... Często takie drobne kwestie dotyczące tego, czy ten ozdobnik tu zagrać, czy go nie zagrać – to jest detal nie zawsze istotny. Nie oznacza to, że nie należy grać ozdobników, ale bywają sytuacje w dydaktyce, że na danym fortepianie zapisany ornament może zabrzmieć niezręcznie albo że początkujący uczeń nie ma jeszcze odpowiedniej techniki, żeby sobie z nim poradzić. Wtedy nie ma przeciwskazań, żeby go opuścić lub zagrać jakiś inny w to miejsce.
Dla mnie najistotniejszą kwestią jest myślenie kontrapunktem, bo to jest klucz do pewnej swobody w traktowaniu tworzywa muzycznego.

           Zawsze ze studentami zainteresowanymi zajęciami, które Pani prowadzi, jedziecie do Muzeum Regionalnego w Krośnie, gdzie jest historyczny Pleyel z czasów Chopina, na którym inaczej się gra niż na fortepianie współczesnym. Ten koncert będzie otwarty dla publiczności.
           - Tak, zapraszamy serdecznie. Ten koncert odbędzie się w piątek, o 11 przed południem. Nie jest to pora dobra dla osób pracujących, ale w czasie Forum różnych wydarzeń jest tak dużo, że nie można wszystkiego zaplanować w godzinach wieczornych.
           Dla pianistów przyzwyczajonych do współczesnego fortepianu jest to duże wyzwanie. Nie mając takiego fortepianu w Sanoku, nie jestem w stanie powiedzieć o wszystkim, co ich spotka w Krośnie. Jedni adaptują się świetnie, inni są nieco speszeni, że muszą bardzo uważać na rozstaw klawiszy, a przede wszystkim na dynamikę. Z tymi problemami spotykają się także grając na klawesynie.
            Uczestnicy przeżywają pewien stres, ale są zachwyceni. Niektórzy uważają, że to jest w ich dotychczasowym życiu niezwykle ważne wydarzenie i bardzo sobie to cenią.

           Pani działalność artystyczna, ale także pedagogiczna, związana jest z ciągłymi podróżami, najczęściej pomiędzy Bydgoszczą a Warszawą.
           - Aktualnie pracuję już tylko w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Do niedawna prowadziłam także zajęcia w szkołach muzycznych II stopnia w Warszawie, ale odkąd kieruję Katedrą Klawesynu, Organów i Muzyki Dawnej w AM w Bydgoszczy oraz pochłaniają mnie wspomniane badania artystyczne, mam sporo studentów, także doktorantów, to pomimo, że mieszkam w Warszawie, nie mam czasu na regularne prowadzenie zajęć w tym mieście.
Prawdą jest, że bardzo dużo jeżdżę po Polsce i często także zdarzają się wyjazdy zagraniczne. Prowadzę różne wykłady, warsztaty, biorę udział w komisjach - ciągle jestem w ruchu.

           Działalność pedagogiczna i badawcza odbywa się chyba trochę kosztem działalności artystycznej – mam tu na myśli koncerty.
           - Tak, ale powiem szczerze, że jestem zadowolona z tego, bo moje prace artystyczne jako takie nie ucierpiały. Natomiast w moim kalendarzu nie ma już dużej ilości koncertów, ponieważ mam wielu młodych znakomitych wychowanków, którzy prowadzą ożywioną działalność koncertową. Postanowiłam odstąpić im „rynek”, żeby mogli się rozwijać. Teraz jest ich czas, a ja występuję rzadko i to jest luksusowy element mojej pracy artystycznej, którą wykonuję bez przerwy - w pewnym momencie chcę to pokazać. Nie przepadam za powtarzaniem utworów, które już grałam. Lubię grać stale coś nowego, ale wcześniej muszę znaleźć i opracować nowy, praktycznie nieznany repertuar. Jest to praca autorska i pokazanie efektów tej pracy sprawia mi dużo satysfakcji – wtedy czuję się absolutnie spełniona jako artystka. Moja praca artystyczna przebiega teraz w inny sposób i nie wymaga już intensywnej działalności koncertowej. Pora, żeby koncertowali młodzi.

           Klawesyniści zazwyczaj muszą przyjeżdżać na koncert ze swoim instrumentem.
           - To prawda, trzeba instrumenty wozić ze sobą, stroić je i wiąże się z tym wiele kłopotów, a ja nie mam już na to czasu. Dlatego zostawiam to młodym, bo oni mają więcej czasu i energii na to wszystko.
           W Sali, gdzie rozmawiamy, stoi klawesyn przywieziony z Rostocku, użyczony przez budowniczego pana Johanna Gottfrieda Schmidta. Jestem szczęśliwa, że mamy ten instrument do dyspozycji, ale kosztowało to zarówno mnie, jak i organizatorów sporo zachodu.
Takie przedsięwzięcia wymagają dużej energii, a ja już chcę ją mieć na swoje pasje, które od wielu lat na mnie czekały.
          Niedawno dopiero ukończyłam pracę nad zbiorem Nieznane polonezy kompozytorów polskich ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu, które zdobyłam 35 lat temu. Tyle lat czekały na pracę artystyczną i edytorską. Bydgoska Akademia Muzyczna już je wydała, a prawykonanie ma się odbyć 10 marca 2020 roku w Bydgoszczy.

           Niektóre z takich odkryć zostały również utrwalone na płytach.
           - Tych płyt jest sporo i jestem zadowolona, że miałam możliwość pokazania czegoś innego, czegoś nieznanego, po prostu to mi sprawia ogromną satysfakcję.

           Ciekawa jestem, czy rozpoczynając naukę gry na fortepianie, bo ukończyła Pani szkołę I i II stopnia w klasie fortepianu, już marzyła Pani o klawesynie?
           - Oczywiście, nie myślałam o tym instrumencie ucząc się w szkole I stopnia, ale w liceum muzycznym tak. To nastąpiło dosyć wcześnie, bo trzy lata przed maturą byłam już w duszy klawesynistką. Nie miałam wtedy możliwości dotknięcia klawesynu ani nawet zobaczenia go na żywo, ale słyszałam go w radiu. Radio towarzyszyło nam właściwie bez przerwy, a szczególnie wieczorem słuchało się programów muzycznych. Zafascynował mnie klawesyn podczas pierwszych lat nauki w liceum.

           Po ukończeniu studiów w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz studiów podyplomowych w Paryżu, rozpoczęła Pani ożywioną działalność artystyczną jako solistka i kameralistka, występując w kraju i za granicą.
           - Występowałam z Polską Orkiestrą Kameralną Jerzego Maksymiuka, z Toruńską Orkiestrą Kameralną oraz z wieloma znanymi zespołami. Często tworzyliśmy zespoły mniejsze lub większe, w zależności od programów koncertowych.
           Bardzo ciekawy rozdział mojej działalności stanowiła współpraca z zespołem „Cracovia Danza”, która zawsze w jakiś sposób nawiązywała do taneczności w sensie myślenia ciałem. Współpraca z tym zespołem, z panią Romaną Agnel oraz z panem Dariuszem Brojkiem, polegała na tym, że wspólnie realizowaliśmy muzyczne projekty. Współpracując ze znakomitymi tancerzami przekonałam się, jak bardzo dużo trzeba myśleć o przestrzeni w muzyce, ile musi być powietrza w naszej grze. Jak zobaczyłam panią Romanę Agnel, tańczącą sarabandę do muzyki Jana Sebastiana Bacha, to stwierdziłam, że znam właściwe tempo i charakter tego tańca. To ma być tempo ciała, które prezentuje się z afektem godności, wzniosłości, szlachetności, można powiedzieć: świadomości swojej wartości.
           Partnerstwo muzyczne zaczęło się u mnie już w szkole podstawowej. Pochodzę z Bielska-Białej i tam miałam okazję jeździć na koncerty środowiskowe, których szkoła organizowała bardzo dużo w całym regionie i zawsze jeździliśmy pod opieką nauczyciela. Pamiętam, że grałam najczęściej towarzysząc innym instrumentom, chociaż zdarzało się także, że wykonywałam utwory na fortepian solo. Bardzo intensywna była ta moja zespołowa działalność i zawsze to bardzo lubiłam.

            Trudno pominąć fakt, że klawesyn fascynuje również współczesnych twórców i to nie tylko muzyki klasycznej.
            - Bardzo się z tego cieszę, bo to najlepiej świadczy o tym, że ten instrument żyje i wspieram wszystkich młodych ludzi, którzy zajmują się także wykonywaniem tych utworów. Mam dwóch studentów, którzy są równocześnie studentami kompozycji. W ten sposób nawiązujemy więzi z młodymi kompozytorami. Często przychodzą do nas studenci kompozycji, aby się zapytać o możliwości ekspresji, jakimi dysponuje klawesyn. Obserwuję to z nadzieją i optymizmem.

           Klawesyn był i pozostanie miłością Pani życia.
           - To jest wielka i niekończąca się moja miłość. Staram się zarazić nią także młodych. Jeżeli człowiek sam poczuje, w jaką stronę rozwijać swoje zainteresowania i pasje, to właściwie ma zajęcie na zawsze.

           Myślę także, że chętnie przyjeżdża Pani do Sanoka na Międzynarodowe Forum Pianistyczne „Bieszczady bez granic...” .
           - Tak, bo to jest szczególne miejsce. Bardzo sobie cenię fakt, że jestem do Sanoka zapraszana. To jest dla mnie także ogromne doświadczenie, dzięki któremu również lepiej rozumiem problemy młodych wykonawców.
           Panuje tutaj wspaniała atmosfera, pełna z jednej strony pracy, bo wszyscy staramy się jak najwięcej pracować, a z drugiej strony spotykamy się z niezwykłymi uczestnikami. Pochodzimy z różnych krajów i każdy z nas jest inny, ale łączy nas wszystkich miłość do muzyki. Nie spotkałam tutaj ani jednej osoby, która nie kocha muzyki. Ta wspólna pasja nas jednoczy i to jest niezwykłe.

Z prof. dr hab. Urszulą Bartkiewicz, wybitną polską klawesynistką i pedagogiem, rozmawiała Zofia Stopińska w Sanoku 5 lutego 2020 roku.

W Filharmonii Podkarpackiej - Chopin, Beethoven

AB 21 II 2020 r. piątek, godz. 19:00

210. ROCZNICA URODZIN FRYDERYKA CHOPINA

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

PIOTR SUŁKOWSKI - dyrygent

INGOLF WUNDER – fortepian

W programie:

F. Chopin – Koncert fortepianowy e – moll op. 11

L. van Beethoven – II Symfonia D - dur op. 36

„Jest to dumanie w piękny czas wiosny, ale przy księżycu” – tak pisał Chopin o drugiej częściRomanca ze swojego Koncertu fortepianowego e – moll (1830). Poetycka aura bije z każdego dźwięku tej młodzieńczej kompozycji Chopina. Subtelne brzmienia sąsiadują w Koncercie z wirtuozowskim stylem brillant. Refren Ronda – ostatniej części dzieła ma rysy lekkiego, pełnego werwy krakowiaka. Zgoła inne uczucia towarzyszyły Beethovenowi przy komponowaniu II Symfonii D - dur. Latem 1801 roku rozpoczynając pracę nad dziełem Beethoven ujawnił sekret pogarszającego się słuchu, a rok później, gdy kończył II Symfonię kompozytor napisał pełen rozpaczy „heiligensztadzki testament”, w którym czytamy: „Niewiele brakowało, a skończyłbym z życiem. Tylko ona, sztuka, mnie powstrzymała. Ach, zdało mi się to niemożliwe opuścić świat, zanim stworzę to wszystko, do czego czułem się powołany.” II Symfonia zgodnie z tonacją D - dur ewokuje uczucia radości.

          PIOTR SUŁKOWSKI, dyrektor naczelny i artystyczny Warmińsko - Mazurskiej Filharmonii w Olsztynie. Posiada ogromne doświadczenie operowe, zdobyte w czasie wieloletniej pracy dyrygenta, a potem dyrektora artystycznego w Operze Krakowskiej oraz w Wildwood Festival Opera Orchestra AR (USA), którego był dyrektorem muzycznym. Przygotował wiele premier operowych, w tym kilka prawykonań. Między innymi w 2007 r. podczas Festiwalu Muzyki Polskiej, w ramach obchodów Roku Szymanowskiego we współpracy z PWM dokonał światowego prawykonania nieznanej operetki K. Szymanowskiego Loteria na mężów czyli narzeczony nr 69. Zrealizowany przez P. Sułkowskiego w 2004 r. w Krakowie Gwałt na Lukrecji B. Brittena został uznany na Bydgoskim Festiwalu Operowym za najlepszy spektakl roku. Współtwórca Krakowskiej Opery Kameralnej, z którą zrealizował kilka produkcji. W latach 2008-09 pracował jako zastępca dyrektora Chóru Polskiego Radia w Krakowie, był kierownikiem muzycznym Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej (2009 - 2011), a także pierwszym gościnnym dyrygentem Signature Symphony Orchestra (2008 - 2014) w Tulsa (USA).
          Współpracuje z wieloma orkiestrami w kraju i zagranicą. W 2018 poprowadził specjalny, poświęcony muzyce polskiej koncert z Buffalo Philharmonic Orchestra, a także jeden z koncertów Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego z okazji 85. urodzin kompozytora. Zajmuje się również pracą dydaktyczną na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, gdzie prowadzi klasę dyrygentury. Od 1993 do 2016 roku dyrygent orkiestry POSM im. F. Chopina w Krakowie, z którą we Francji realizował programy edukacyjne dla francuskiej młodzieży. Pomysłodawca i dyrektor artystyczny Festiwalu Barbakan, odbywającego się w okresie letnim w Krakowie. W 2008 roku, w ramach Festiwalu Rozstaje poprowadził jubileuszowy koncert na Rynku Głównym w Krakowie z G. Zamfirem. W 2010 r. koncertem w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie zainaugurował działalność Fundacji Panteon Narodowy. Zrealizował nagranie z muzyką B. Chajdeckiego do serialu historycznego Czas Honoru.
          W 2010 roku, w Pampelunie (Hiszpania), na zaproszenie Coro Premier Ensamble De La A.G.A.O, przygotował premierę Carmen G.Bizeta wraz z Orquesta Sinfonica de Navarra. W 2010 wraz z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej zrealizował międzynarodowy projekt operowy Fidelio - ofiarom holokaustu - L.v. Beethovena, a przedstawione w kilku miastach w Polsce spektakle uzyskały bardzo dobre recenzje m.in. w prestiżowym, angielskim czasopismie Opera. W 2011 roku z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej odbył podróż koncertową do Hiszpanii, gdzie w Bilbao i w Pampelunie pod jego kierownictwem przygotowano spektakle Tosca G. Pucciniego. Rok później z tą samą orkiestrą oraz solistą E. Kunzem zainaugurował w Filharmonii Narodowej w Warszawie cykl „Wielkie koncerty fortepianowe”. W 2011 uzyskał tytuł doktora, w 2015 doktora habilitowanego sztuki muzycznej, a w 2017 profesora nadzwyczajnego.    W 2016 roku poprowadził koncerty ze zwycięzcami Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego w Olsztynie, Łodzi, Warszawie oraz podczas Międzynarodowego Festiwalu Skrzypcowego w St. Petersburgu wraz z M. Vengerovem. Podejmuje wiele działań propagujących twórczość Feliksa Nowowiejskiego. W ramach obchodu Roku Feliksa Nowowiejskiego 2016 wykonał z Orkiestrą Filharmonii Warmińsko – Mazurskiej, Górecki Chamber Choir koncerty z oratorium "Quo Vadis" w Krakowie, Barczewie, a taże w Warszawie. W Filharmonii Narodowej w w/w projekcie wystąpili wybitni soliści: Aleksandra Kurzak, Artur Ruciński oraz Rafał Siwek, z którymi dokonano pierwszego, studyjnego nagrania fonograficznego.
          Od 2012 - 2016 roku członek Rady Programowej Radia Olsztyn. Członek Kapituły Nagrody im. Biskupa Ignacego Krasickiego. Otrzymał wraz z orkiestrą Warmińsko – Mazurskiej Filharmonii Statuetkę św. Jakuba w dziedzinie kultura za rok 2012 za widowisko taneczno – muzyczne Dziadek do orzechów P. Czajkowskiego. W 2013 roku Warmińsko-Mazurski Klub Biznesu, za działalność artystyczną i popularyzowanie muzyki klasycznej wśród mieszkańców regionu Warmii i Mazur, przyznał mu tytuł i statuetkę Osobowość Warmii i Mazur w kategorii kultura. Od 2014 wiceprzewodniczący Zarządu Zrzeszenia Filharmonii Polskich. W 2014 roku prowadzona przez P. Sułkowskiego Filharmonia Warmińsko – Mazurska otrzymała statuetkę Laur „Najlepszym z Najlepszych” za sukcesy i osiągnięcia na skalę ogólnopolską i międzynarodową za promocję Warmii i Mazur w 2013 roku. Uhonorowany Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2014), statuetką Pegaza za" twórcze osiągnięcia w dziedzinie kultury Warmii i Mazur"(2015), a także Srebrnym Krzyżem Zasługi (2016). W 2017 roku otrzymał Nagrodę imienia F. Nowowiejskiego w kategorii kultura. Członek Rady Artystycznej Polskiej Orkiestry Sinfonii Iuventus. Koordynator Regionalny Regionu Warmii i Mazur do spraw organizacji obchodów 200. rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki.

           INGOLF WUNDER, urodzony w Austrii w 1985 r., rozpoczął swoją muzyczną przygodę ze skrzypcami w wieku czterech lat. W związku z tym, że jego rodzice nigdy nie naciskali na niego ani nie zmuszali go do gry na skrzypcach, traktował to jako swoje hobby, z którego w pełni czerpał przyjemność i dobrze bawił się przy tworzeniu muzyki. W tym samym czasie rozwijał swój talent sportowy oraz zainteresowanie technologią. Gdy osiągnął wysoki poziom biegłości w grze na skrzypcach, w wieku około 14 lat jego talent do gry na fortepianie został przypadkowo odkryty przez nauczyciela z Linz, Horsta Mattheusa. Wunder porzucił skrzypce po dziesięciu latach grania, odszedł z Konserwatorium Muzycznego w Klagenfurcie i rozpoczął intensywną naukę gry na fortepianie w Konserwatorium Muzycznym w Linz, pod przewodnictwem Prof. Mattheusa. To w tamtym momencie zakochał się w sztuce i postanowił poświęcić się w pełni fortepianowi.

           Wiele osób początkujących zaczęłoby od łatwiejszego repertuaru. Wunder natomiast podążał za swoim wewnętrznym ogniem - dziełami Liszta i zachęcony przez metody dopasowanego nauczania swojego nauczyciela, pozwolił, aby muzyka węgierskiego kompozytora ukształtowała jego technikę. Żyjący we własnym świecie i z dala od ścieżek, którymi zwykle podąża młody muzyk, dostał zgodę na eksperymentowanie, aby pożywić swoją indywidualność i odnaleźć swoją prawdziwą muzyczną tożsamość. Jeżeli natomiast chodzi o jego gust artystyczny, ukształtował go dzięki dziedzictwu pozostałemu po artystach z pokolenia Schnabla, Friedmana, Rubinsteina i Horowitza.

          Kilka miesięcy po przerzuceniu się na fortepian, Wunder wziął udział w swoim pierwszym konkursie młodzieżowym i zdobył pierwsze miejsce (VII Concorso Internazionale di Musica, Cortemilia, Włochy). Niedługo po tym przyszły pierwsze miejsca na XVI Europejskim Konkursie Muzycznym w Turynie oraz Konkursie Fortepianowym Steinway w Hamburgu i innych.            Około rok po zmianie instrumentu zadebiutował w Sali koncertowej w Wiedniu, grając „Walc Mefisto” Liszta i jedno z preludiów Debussy’ego w ramach znanego cyklu młodzieżowego. W 2001 r. w wieku 16 lat, otrzymał Nagrodę im. Liszta na 36. Międzynarodowym Konkursie im. Franciszka Liszta w Budapeszcie (Węgry).

          W 2003 r. Wunder został zaproszony przez Emmanuela Krivine’a do zagrania III Koncertu fortepianowego Prokofjewa w Théâtre des Champs-Élysées w Paryżu z francuską Orkiestrą Narodową po tym jak dyrygent usłyszał go przez przypadek w trakcie ćwiczeń. Wunder kontynuował swoje studia fortepianowe na Uniwersytecie Muzycznym w Wiedniu. Po krótkim, lecz trudnym okresie wątpliwości, które sprawiły, że myślał o porzuceniu aspiracji o podążaniu za karierą pianisty i pójściu w kierunku informatyki, w 2008 r. Wunder rozpoczął współpracę z Adamem Harasiewiczem, polskim pianistą i zwycięzcą Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Chopina w 1955 r. Rok później Wunder zdecydował się wziąć udział w konkursie fortepianowym po raz ostatni, bez względu na wynik.

           Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Chopina w 2010 r. zorganizowany w Warszawie przyniósł poruszenie, uznanie, drugie miejsce, kilka nagród specjalnych i wiele oddanych słuchaczy na całym świecie. Wielu uznawało go za prawdziwego zwycięzcę konkursów. Wielu mówiło o największym od sprawy Pogorelicha w 1980 r. skandalu w trakcie konkursu. Skupiający się zawsze na muzyce Wunder, oprócz grania koncertów i tournée, podjął studia dyrygenckie, aby poszerzyć swoje muzyczne horyzonty. Kontynuował studia w trybie eksternistycznym do końca 2012 r., gdy otrzymał dyplom.

           Nagrał cztery płyty CD dla Deutsche Grammophon i dawał występy w Europie, Azji i obu Amerykach w takich salach koncertowych jak Musikverein Vienna, Carnegie Hall w Nowym Jorku, Filharmonia w Berlinie, Studdgart Liderhalle, Hamburg Laiszhalle, Queen Elizabeth Hall, Wigmore Hall i Cadogan Hall w Londynie, Sala Verdi w Mediolanie, Teatro Manzoni w Bolonii, Tonhalle Zurich, Auditorium Lyon, Théâtre du Palais-Royal w Paryżu, Filharmonia Warszawska, Rudolfinum w Pradze, Mariinsky Theater w Petersburgu, Suntory Hall w Tokio, Lotte Concert Hall w Seulu, Theatro Municipal w Santiago de Chile, Narodowej Sali Koncertowej w Tajpej, Kimmel Center w Filadelfii, itd.

           Niedawno Ingolf Wunder i jego żona Paulina uruchomili APPASSIO.com – pierwszy w takiej formie startup dotyczący uczenia się i nauczania online w czasie rzeczywistym wyłącznie dla wszystkich obszarów sztuki, edukacji artystycznej i pomocy. Jest on dedykowany nauczycielom, studentom, miłośnikom sztuki w każdym wieku i ich rodzicom. Jego celem jest pomoc zainspirowanym jednostkom w znalezieniu właściwych kontaktów i wzbogaceniu ich świata w dopasowany sposób; odżywienie ich kreatywności, zainteresowania i pasji artystycznej.

           Pasja jest kluczowym słowem w życiu Wundera. Przywiedziony do fortepianu przez pasję i jego własną wolę, grający tylko taki repertuar, który go pasjonuje, podziwiający z pasją romantyzm i impresjonizm w sztukach pięknych i z pasją odkrywający nowe kuchnie i smaki. Wierzy w to, że artysta może pozostawać w zgodzie ze sobą wtedy, gdy wszystko to co robi, wykonuje z pełnym przekonaniem i pasją lub wcale albo jeżeli trzyma się swoich przekonań osobistych. Nawet jeżeli oznacza to podejmowanie ryzykownych wyzwań.

Ingolf Wunder
www.ingolfwunder.com

210. ROCZNICA URODZIN FRYDERYKA CHOPINA

AB 21 II 2020 r. piątek, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

PIOTR SUŁKOWSKI - dyrygent

INGOLF WUNDER – fortepian

W programie:

F. Chopin – Koncert fortepianowy e – moll op. 11

L. van Beethoven – II Symfonia D - dur op. 36

„Jest to dumanie w piękny czas wiosny, ale przy księżycu” – tak pisał Chopin o drugiej części Romanca ze swojego Koncertu fortepianowego e – moll (1830). Poetycka aura bije z każdego dźwięku tej młodzieńczej kompozycji Chopina. Subtelne brzmienia sąsiadują w Koncercie z wirtuozowskim stylem brillant. Refren Ronda – ostatniej części dzieła ma rysy lekkiego, pełnego werwy krakowiaka. Zgoła inne uczucia towarzyszyły Beethovenowi przy komponowaniu II Symfonii D - dur. Latem 1801 roku rozpoczynając pracę nad dziełem Beethoven ujawnił sekret pogarszającego się słuchu, a rok później, gdy kończył II Symfonię kompozytor napisał pełen rozpaczy „heiligensztadzki testament”, w którym czytamy: „Niewiele brakowało, a skończyłbym z życiem. Tylko ona, sztuka, mnie powstrzymała. Ach, zdało mi się to niemożliwe opuścić świat, zanim stworzę to wszystko, do czego czułem się powołany.” II Symfonia zgodnie z tonacją D - dur ewokuje uczucia radości.

"Tango to tylko pretekst!"

Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

zaprasza na koncert z cyklu Wieczory u Attavantich.

W Sali Lustrzanej wystąpi

Podkarpacki Kwintet Akordeonowy „AMBITUS V”

15 lutego, Sala Lustrzana Centrum Kultury i Promocji, godzina 18:00

Bilety w cenie 20 zł dostępne do nabycia w Centrum Informacji Turystyczno-Kulturalnej (Rynek 5)

Podkarpacki Kwintet Akordeonowy „AMBITUS V” powstał w 2005 r. z inicjatywy pracowników naukowo-dydaktycznych Instytutu/Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, absolwentów Akademii Muzycznej w Krakowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego: profesorów UR Mirosława Dymona i Pawła Palucha. Pełnią oni również rolę kierownictwa artystycznego zespołu, opracowując i aranżując utwory, które wykonują.
W skład PKA wchodzą jeszcze wychowankowie klasy akordeonu (PP, MD) w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie: Tomasz Blicharz (absolwent Akademii Muzycznej
w Katowicach), Michał Stefanik oraz Mariusz Siuśta, będący absolwentami kierunku edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej Instytutu Muzyki UR. Repertuar zespołu jest rozległy i zróżnicowany. Zawiera zarówno utwory oryginalne, pisane na kwintet akordeonowy jak również transkrypcje dokonane przez członków zespołu, prof. Włodzimierza Lecha Puchnowskiego, prof. Ryszarda Sviaczkiewicziusa i in. Kwintet prowadzi działalność koncertową na terenie Polski Płd., nagrywał dla TVP3 oraz Radia Rzeszów. Wraz z innymi wykonawcami brał udział w nagraniu CD dla MTU Aero Engines pt. Zakochani w Rzeszowie – Verlibt in Rzeszów (2008) oraz autorskiej CD pt. AMBITUS V z utworami muzyki klasycznej (J. S. Bach, F. Farkaš, W. A. Mozart, L. Boëlmann, F. Mendelssohn Bartholdy)
i rozrywkowej (A. Chaczaturian, D. Ellington/ J. Tizol, A. Piazzolla) (2009). W latach 2007-2019 kilkakrotnie z wielkim powodzeniem koncertował w Niemczech (Bielefeld, Saarbrücken, Homburg), na Węgrzech (Szeged) i Słowacji (Presov). Na swoim koncie posiada również prawykonania kompozycji, m.in. "...spaces of the imagination..." D. Lasoty, „Suita chorałowa” J. Mądrawskiego.

W programie między innymi:

Astor Piazzolla - Libertango , tango

Astor Piazzolla - S.V.P, tango (S'il vous plait – Proszę bardzo)

Jacob Gade - Jalousie, tango (Zazdrość)

Isaac Albeniz - Tango, op.165, nr 2

Carlos Gardel - Por una cabeza, tango

Ewelina Szymańska

Eviva Espaňa! - Szalony wieczór hiszpański

          Tak rozbawionej rzeszowskiej publiczności jeszcze nie widziałem! A wszystkiemu winny szalone rytmy flamenco, sztuka andaluzyjskich Cyganów połączona z hiszpańskimi pieśniami przełomu XIX i XX wieku.
          „Noce w ogrodach Hiszpanii” – to tytuł koncertu, który miał miejsce w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie w środę 12 lutego 2020 r. zorganizowany przez Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską pod honorowym patronatem prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca. Przez chwilę bałem się o podłogę sali kameralnej – ale wytrzymała! Żywe melodie, kastaniety, rytmy wystukane obcasami, barwne stroje, porwały publiczność, która po stu minutach koncertu wcale nie chciała opuszczać gościnnych murów Filharmonii! Brawom nie było końca. Nie obyło się bez bisów.
          Tytuł koncertu został zaczerpnięty z kompozycji hiszpańskiego kompozytora Manuela de Falli, z cyklu obrazów muzycznych odmalowujących idylliczną Hiszpanię, przede wszystkim Andaluzję. Zainspirowani tym artyści połączyli hiszpańskie, głównie imprsjonistyczne pieśni przełomu XIX i XX wieku z autentyczną sztuką andaluzyjskich Cyganów, czyli muzyką flamenco. To połączenie dało nadzwyczajne rezultaty. Omal nie doszło do wspólnych tańców – artystów i publiczności!
          Pomysłodawczynie tego nadzwyczajnego koncertu, to Beata Kraska – sopran, absolwentka Akademii Muzycznej w Krakowie, występująca w polskich filharmoniach i teatrach muzycznych, czołowa solistka rzeszowskiej „Olimpii” i Nadia Mazur – taniec, jedna z nielicznych w Polsce tancerek, które odebrały pełne wykształcenie w zakresie sztuki flamenco w kolebce tego gatunku - hiszpańskiej Sevilli. Artystka ukończyła studia choreograficzne, od siedmiu lat kieruje Teatrem Tańca FlamencoArte, realizuje spektakle i pokazy flamenco w kraju i za granicą.
          Już na początku koncertu urokliwie zabrzmiała Serenada hiszpańska G. Bizeta w wykonaniu Podkarpackiego Kwartetu Fortepianowego „Team vor Voices” w składzie: Janusz Tomecki – fortepian, kierownik zespołu i aranżer, Katarzyna Ślemp-Sanchez – skrzypce, Izabela Tobiasz – altówka, Halina Hajdaś – wiolonczela. Zespół z powodzeniem towarzyszył artystom podczas koncertu. Wystąpili: Beata Kraska – sopran, Aniela Mikucka – śpiew flamenco, Jakub Niedoborek – gitara flamenco, Nadia Mazur, Elżbieta Pieprzowska, Magdalena Faszcza, Nadia Sadowska – taniec, a zapowiadał niżej podpisany.
          Podczas szalonego wieczoru w Filharmonii Podkarpackiej słuchaliśmy m.in. porywających utworów M. de Falli, F.G. Lorci, I. Albeniza, V. de Chiary i nieśmiertelnego dzieła „Eviva Espaňa” L. Caertsa, podziwiając kunszt żywiołowych tańców.
          Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” coraz szerzej rozpościera swoje skrzydła, proponując rzeszowskiej publiczności ciekawy i urozmaicony repertuar. Już niebawem – z okazji Dnia Kobiet w niedzielę 8 marca 2020 roku w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskiego 83 „Olimpia” przedstawi spektakl teatralno-muzyczny pt. „Papa się żeni” oparty na polskiej komedii filmowej z 1936 roku. Zapraszamy! Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej.

Andrzej Szypuła

Fot. Sebastian Stankiewicz

Szymon Krzeszowiec: "Kameralistyce poświęcam najwięcej czasu i uwagi"

          Jak tylko mam okazję, staram się przybliżać Państwu artystów, którzy pochodzą z Podkarpacia lub łączą ich rodzinne więzy z tym pięknym zakątkiem Polski.
Tym razem nadarzyła się okazja, aby przedstawić dr hab. Szymona Krzeszowca, znakomitego skrzypka i pedagoga (Kierownika Katedry Instrumentów Smyczkowych Akademii Muzycznej w Katowicach). Artysta był jednym z solistów koncertu, który odbył się 31 stycznia 2020 roku w Filharmonii Podkarpackiej i dlatego rozpoczynam od krótkiego omówienia tego wydarzenia.
           Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła pod batutą Wojciecha Rodka, doświadczonego dyrygenta średniego pokolenia, dyrektora naczelnego Filharmonii Lubelskiej. Program koncertu wypełniły prawdziwe perły muzyki skrzypcowej, a ramy tworzyły popisowe kompozycje orkiestrowe.
Wieczór rozpoczął jeden z najbardziej znanych utworów Camille Saint-Saënsa – Dance macabre (Taniec śmierci). Orkiestra kierowana przez Wojciecha Rodka bardzo sugestywnie wykonała to dzieło, którego program literacki oparty został na wierszu Henri Cazalisa, a szczególnie zapadły w pamięci wirtuozowskie solówki skrzypiec w wykonaniu koncertmistrza orkiestry Roberta Naściszewskiego (grane na przestrojonych skrzypcach).
          Partie solowe w trzech kolejnych arcydziełach wykonali studenci prof. Szymona Krzeszowca. Wielkimi umiejętnościami technicznymi popisał się Michał Orlik w Melodiach cygańskich Pablo Sarasatego.
Przepięknie i szlachetnie zabrzmiały na tle orkiestry skrzypce Sulamity Ślubowskiej w Poemacie Es-dur op. 25 Ernestra Chaussona. Podobnie jak wymienione wykonania, publiczność gorąco oklaskiwała także Bartłomieja Frasia w popularnym utworze Introdukcja i Rondo Capriccioso op. 28 Camille Saint-Saënsa.
          W drugiej części wieczoru zachwycająco zabrzmiała Partita na skrzypce, fortepian i orkiestrę Witolda Lutosławskiego, przenosząca słuchaczy do XX stulecia. Partie skrzypiec rewelacyjnie wykonał Szymon Krzeszowiec, a przy fortepianie zasiadł świetnie współpracujący ze skrzypkiem-solistą i orkiestrą Paweł Węgrzyn.
Koncert zakończyło programowe dzieło – Scherzo symfoniczne „Uczeń czarnoksiężnika” Paula Dukas’a, oparte na balladzie o tym samym tytule, napisanej przez Johanna Wolfganga von Goethe. Świetna interpretacja Orkiestry pod batutą Wojciecha Rodka (z solówką kontrafagotu, na którym grał Grzegorz Dudek) została nagrodzona przez publiczność długimi gorącymi brawami.
Tak zakończyła się pierwsza część sezonu artystycznego w Filharmonii Podkarpackiej.
W dniu koncertu udało mi się porozmawiać z panem Szymonem Krzeszowcem.

          Występujący w pierwszej części koncertu skrzypkowie, to z pewnością wyróżniający się Pana studenci.
          - Chcę podkreślić, że mam bardzo utalentowanych studentów i każdy z nich jest indywidualnością, ale przecież nie mogli tutaj wystąpić wszyscy i dlatego musiałem dokonać wyboru. Nie kierowałem się zdolnościami i wysokim poziomem gry, bo wszyscy są fantastycznymi skrzypkami, i dlatego wybrałem tych, którzy mają największe osiągnięcia. W Rzeszowie wystąpią młodzi skrzypkowie: Michał Orlik, Sulamita Ślubowska i Bartłomiej Fraś, którzy mają już poważne osiągnięcia na konkursach skrzypcowych. Stwierdziłem, że warto ich pokazać melomanom.

          Program koncertu składa się wyłącznie z przebojów muzyki klasycznej, a utwory z udziałem solowych skrzypiec doskonale znają nie tylko melomani.
          - Wspólnie z panią dyrektor Martą Wierzbieniec pomyśleliśmy, żeby w związku z trwającym karnawałem zamieścić w programie bardzo znane, efektowne i wirtuozowskie utwory z katalogu literatury skrzypcowej. Być może z tego kanonu „wyłamuje się” Partita Witolda Lutosławskiego, którą ja będę miał przyjemność wykonywać, ale ten utwór jest mi bardzo bliski. Kilka dni temu obchodziliśmy rocznicę urodzin Witolda Lutosławskiego, a do tego Partita jest genialnym utworem, niestety, rzadko wykonywanym na estradach koncertowych, zwłaszcza w wersji z orkiestrą. W oryginale Partita została skomponowana na skrzypce i fortepian, a dopiero później Lutosławski opracował wersję z udziałem orkiestry.

           Jestem przekonana, że dzisiaj sala będzie wypełniona publicznością do ostatniego miejsca, bo sporo osób przyjdzie posłuchać Pana. Wielu Rzeszowian wie, że muzyczna rodzina Krzeszowców, działająca prężnie na Śląsku, tak naprawdę pochodzi z Rzeszowa.
          - Bardzo mi miło, że pani twierdzi, iż moje nazwisko może przyciągnąć część widowni. To prawda, że z Rzeszowem łączy mnie bardzo silna więź rodzinna. Ogromnie się cieszę, że występuję w mieście, w którym spędzałem jako dziecko dużo czasu w czasie wakacji u dziadków. Spodziewam się, że na koncercie będzie obecna część mojej rodziny i dlatego ten wieczór jest dla mnie szczególny.

           Gra Pan bardzo dużo muzyki kameralnej. Czy chociaż czasami są to rodzinne koncerty?
           - Owszem, zdarzają się takie rodzinne koncerty, ale bardzo rzadko. Wszystko wiąże się z ilością projektów i pracy, jakie ma każdy z nas. Myślę w tym wypadku o moich braciach, a także o rodzinie, którą ja założyłem, bo moja żona i dzieci także grają. Niestety, rzadko znajdujemy czas, żeby wspólnie muzykować. Po całym dniu prób, lekcjach i ćwiczeniu spotykamy się w domu, żeby na chwilę zapomnieć o dźwiękach i rozkoszować się ciszą. Z moimi braćmi mamy kameralny projekt i niedawno graliśmy razem koncert podczas Festiwalu Prawykonań w Katowicach, a w programie znalazły się wyłącznie nowe utwory skomponowane z myślą o nas, na nietypowy skład, jakim jest flet, skrzypce i wiolonczela.
Jeśli ktoś z Państwa będzie miał ochotę, to zapraszam serdecznie 21 lutego do Lublina. W tamtejszej Filharmonii z bratem Adamem będziemy wykonywać Koncert podwójny na skrzypce i wiolonczelę Johannesa Brahmsa.

          Najwięcej czasu zajmują Panu koncerty i praca z Kwartetem Śląskim.
          - Tak, kameralistyce poświęcam najwięcej czasu i uwagi, a głównie jest to praca z Kwartetem Śląskim, w którym gram już prawie 20 lat, bo od 2001 roku. Mamy stały cykl koncertów w katowickim NOSPR-ze, koncertujemy też za granicą i dużo nagrywamy.

           O dorobku Pana i Kwartetu Śląskiego najlepiej świadczy ilość nagranych płyt dla różnych wytwórni. Czasami sięgam po nagrania sonat skrzypcowych Johannesa Brahmsa, które nagrał Pan wspólnie z Wojciechem Świtałą dla Sony Classical, są płyty nagrane dla wytwórni EMI Music Poland, Chandos, BIS, CD Accord, Naxos ECM, Dux oraz nagrania dla Polskiego Radia.
          - Debiutowałem wspomnianą przez panią płytą z Sonatami Brahmsa dla Sony Classical Poland i od tej pory nagrałem w sumie ponad 50 płyt kameralnych i solowych. Można powiedzieć, że działalność fonograficzna jest obfita.

           Chcę Panu serdecznie pogratulować, ponieważ płyta z Kwartetami Mieczysława Wajnberga w wykonaniu Kwartetu Śląskiego jest nominowana do Nagrody Muzycznej Fryderyk w dwóch kategoriach: Najwybitniejsze Nagranie Muzyki Polskiej i Album Roku Muzyka Kameralna. Może się okazać, że będą dwa Fryderyki.
          - Trudno prognozować. To jest bardzo miłe, że została dostrzeżona nasza praca i wkład w popularyzację muzyki polskiej, bo tym głównie zajmuje się Kwartet Śląski. Jesteśmy w trakcie nagrywania wszystkich kwartetów smyczkowych Mieczysława Wajnberga. Nominowana płyta jest trzecią z kolei. Kilkanaście dni temu pojawiła się na rynku czwarta płyta, a chcę przypomnieć, że rok temu nominowana była także druga płyta, a dwa lata temu Fryderyka otrzymała pierwsza płyta z Kwartetami Wajnberga.
          W ostatnich latach bardzo dużo czasu poświęcamy utworom Mieczysława Wajnberga i gramy dużo jego utworów. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to nasze odkrycie, bo to bardzo wartościowa twórczość, nie tylko kameralna i cieszę się, że coraz częściej jego utwory są wykonywane w salach koncertowych w całej Polsce.

          Występuje Pan także w Wajnberg Trio i proszę nam opowiedzieć o tym zespole, ponieważ być może nie wszyscy czytelnicy go znają.
          - Wajnberg Trio to jest formacja, która powstała kilka lat temu. Będąc kiedyś na Międzynarodowym Festiwalu Kameralistyki w Książu nieopodal Wałbrzycha, miałem możliwość wykonać Trio fortepianowe Wajnberga. Uważam, że jest to jedno z absolutnie genialnych dzieł kameralnych i to był pierwszy utwór tego kompozytora w moim repertuarze. Wkrótce pojawiły się kwartety oraz kwintet i przez cały czas jestem zafascynowany twórczością Mieczysława Wajnberga. Moim marzeniem było nagranie tego Tria, a w międzyczasie z pianistą Piotrem Sałajczykiem i wiolonczelistą Arkadiuszem Dobrowolskim sięgnęliśmy również po inne utwory na ten skład. Wykonywaliśmy je podczas koncertów i nagraliśmy na płytę. Tak powstało Wajnberg Trio i nasza płyta pojawiła się w 2018 roku, a są na niej tria Mieczysława Wajnberga, Aleksandra Tansmana i Andrzeja Czajkowskiego, czyli polska muzyka dosyć rzadko wykonywana i trochę niedoceniana, a bardzo wartościowa. Nie sposób przejść obok dzieł kameralnych napisanych na inne składy, stąd moje zainteresowanie różnymi konstelacjami kameralnymi, ale, jak już powiedziałem, najwięcej czasu zajmuje mi praca w Kwartecie Śląskim.

           Znalazłam także sporo informacji o Pana działalności solistycznej.
           - Od czasu do czasu gram solo z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej oraz recitale, ale na rozwinięcie tego nurtu brakuje mi czasu, bo dzień ma tylko 24 godziny, a rok ma tylko 365 dni. Muszę także znaleźć czas na pracę pedagogiczną i na kierowanie Katedrą Instrumentów Smyczkowych. Bardzo ważny jest też czas dla rodziny i staram się tak organizować dzień, aby utrzymać ten balans jak najlepiej.

          Dosyć długo obserwuję, co dzieje się w dziedzinie muzyki klasycznej na Śląsku i chyba Pan potwierdzi, że jest to niezwykle prężne środowisko muzyczne.
          - Władze miasta postawiły na kulturę i uważam, że to było świetne posunięcie, bo chyba nikt nie spodziewał się aż takiego zainteresowania muzyką klasyczną. Przyczyniło się do tego z pewnością powstanie nowej siedziby NOSPR-u z wybitną akustycznie i bardzo ciekawą, piękną salą. Grający tam dość często artyści z najwyższej półki wypowiadają się o walorach tej sali w samych superlatywach. Początkowo dyrekcja NOSPR-u miała pewne obawy, czy to zainteresowanie nie jest tylko chwilowe, potrwa dwa, góra – trzy lata, ale muszę powiedzieć, ku własnej uciesze, że na każdym koncercie sala jest pełna i to zainteresowanie nie maleje. Przyjeżdżają na koncerty melomani z Krakowa i Warszawy oraz innych dużych ośrodków muzycznych. Mówi się, że Katowice są miastem kultury i ma to swoje odzwierciedlenie w bogatej ofercie kulturalnej.

          Wymienił Pan tylko salę NOSPR-u, a przecież nie jest to jedyna sala. Bardzo dobra i piękna jest sala koncertowa Akademii Muzycznej w Katowicach.
          - To prawda, jest Akademia Muzyczna, ale jest także Filharmonia Śląska, działają orkiestry kameralne. W Katowicach ma swoją siedzibę także orkiestra barokowa. Wszystko się rozwija i miejmy nadzieję, że ta tendencja się utrzyma.

           Przez cały czas rozmawiamy tylko o muzyce, mówił Pan o planowaniu czasu tak, aby jak najczęściej przebywać z rodziną i chyba na zainteresowania pozamuzyczne nie ma już Pan czasu.
          - Jest jedna rzecz, którą robię, a nie ma ona nic wspólnego z muzyką. Może Państwo odbiorą to jako uleganie modzie, ale to nieprawda. Od kilkunastu lat, a może nawet dłużej, biegam. Robię to dla relaksu i utrzymania kondycji nie tyle fizycznej, co psychicznej. Każdemu to polecam, bo to jest bardzo dobry sposób na doładowanie akumulatora i uspokojenie głowy, która na co dzień działa na bardzo wysokich obrotach. To jest jedyna odskocznia, na którą staram się znaleźć w ciągu dnia czas. Łączę sport z odpoczynkiem.

          Rozmawiamy przed koncertem, ale chyba już może Pan powiedzieć, jak przebiegała podczas prób współpraca z dyrektorem Wojciechem Rodkiem i Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej.
          - Bardzo sobie cenię czas spędzony w Rzeszowie. To duża przyjemność współpracować z zespołem Filharmonii Podkarpackiej, bo grają w nim świetni muzycy. Miło mi było po latach spotkać i porozmawiać z muzykami, których pamiętam z poprzednich koncertów. Dyrektor Wojciech Rodek jest bardzo elastycznym dyrygentem i praca z nim jest przyjemnością, wręcz rozkoszą. Pozwala bowiem soliście na realizację własnej interpretacji, cały czas mu w tym pomaga i odpowiednio prowadzi orkiestrę. To jest bardzo ważne dla moich studentów, którzy występują w pierwszej części koncertu, bo oni nie mają dużego doświadczenia w graniu z orkiestrą, a dzięki tak znakomitej współpracy występy powinny być na bardzo wysokim poziomie.

          Dawno Pan nie występował w Rzeszowie, bo według moich obliczeń – ponad cztery lata. Mam nadzieję, że nie będziemy czekać tak długo na następny koncert.
          - Bardzo mi będzie miło powrócić tutaj jak najszybciej. Będę się cieszył na kolejne spotkanie i być może na kolejną rozmowę.

Z dr hab. Szymonem Krzeszowcem, znakomitym skrzypkiem i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 31 stycznia 2020 roku w Rzeszowie.

Weronika Sura – Road to Cordoba

20 lutego 2020, godz. 18.00, sala koncertowa Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego ul. Dąbrowskiego 81

Koncert promujący album "Road to Cordoba"

Weronika Sura - akordeon

W programie m.in.: I Albeniz, A Soler, M. Lohse, A. Beloshitsky

Wstęp wolny

Po koncercie będzie możliwość zakupu promowanego albumu

Subskrybuj to źródło RSS