Wydrukuj tę stronę
W służbie Pani Muzyce. Wywiad z prof. Ryszardem Cieślą.
Ryszard Cieśla - baryton, pedagog, reżyser, organizator życia muzycznego fot. z albumu Ryszarda Cieśli

W służbie Pani Muzyce. Wywiad z prof. Ryszardem Cieślą.

       21 i 22 listopada 2025 roku w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie odbył się X Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Barbary Kostrzewskiej. Organizatorem tego wydarzenia była Fundacja Szkolnictwa Muzycznego w Rzeszowie, a partnerami ZSM nr 1 w Rzeszowie i Filharmonia Podkarpacka. Konkurs był dla mnie wyjątkową okazją do przeprowadzenia wywiadów ze znakomitymi polskimi śpiewakami i pedagogami śpiewu, którzy oceniali uczestników.

       Cieszę się, że czas na rozmowę znalazł pan prof. dr hab. Ryszard Cieśla, znakomity śpiewak (baryton) urodzony na Podkarpaciu, przewodniczący jury X Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im . Barbary Kostrzewskiej w Rzeszowie.

W I etapie uczestnicy prezentowali: pieśń polską i aria starowłoską, a II etapie: arię barokową lub klasyczną, pieśń romantyczną i utwór dowolny. Czy wymagania stawiane w tym konkursie nie są za trudne dla uczestników, którzy rozpoczynają naukę śpiewu?

        Nie ma łatwych konkursów. Niezależnie od tego jaki jest repertuar i jak on jest definiowany, ale dla wszystkim stawia takie same wymogi. Jeżeli jest więcej utworów, to uczestnicy mają więcej szans na zaprezentowanie się. Formuła jest dobrze dobrana do etapów kształcenia, które obowiązują w Polsce na poziomie średnim i dlatego też ten konkurs cieszy się powodzeniem.

       W przeddzień konkursu zostałem zaproszony, aby poprowadzić w  Zespole Szkół Muzycznych nr 1 seminarium i warsztaty dla wokalistów "Straszny dwór i jego kulturowa percepcja". Cieszę się, że przyszło na te zajęcia bardzo dużo młodych osób, które chętnie uczestniczyły w nich czynnie. Byli także nauczyciele śpiewu. 

Ryszard Cieśla Konkurs im. Kostrzewskiej 2025 seminarium MoniuszkoProfesor Ryszard Cieśla podczas seminarium w sali kamerlnej ZSM nr 1 im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie, 20 listopada 2025 roku, fot. ZSM nr 1 w Rzeszowie

Już kilkakrotnie był Pan zapraszany do grona jurorów, którym najczęściej Pan przewodniczy.

       Kiedy się tu pojawiłem, to zdobyłem sobie sympatię organizatorów, którym spodobały się nie tylko moje kompetencje pedagogiczne, ale także umiejętności w zakresie organizacji i sposobu obradowania. Dlatego jestem zapraszany i bardzo lubię tu przyjeżdżać.
W tym roku do jury zostały zaproszone znakomite śpiewaczki mające także duże doświadczenia pedagogiczne: prof. Katarzyna Oleś-Blacha i dr hab. Bernadetta Grabias.

Bardzo sprawnie przebiegały przesłuchania.

        To dlatego, że tu jest bardzo dobra organizacja. Czas jest bardzo efektywnie wykorzystany i należy to docenić. Mimo, że nie sprzyja nam pogoda, która z pewnością ma wpływ na nastroje uczestników i nasze, wszystko odbyło się zgodnie z wcześniejszymi planami.

W lutym 2019 roku miałam szczęście, że poświęcił mi Pan sporo czasu i szerokie grono melomanów z Podkarpacia mogło dowiedzieć się jak różnorodną działalność Pan prowadzi.
Był Pan wówczas: solistą Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie, prowadził Pan klasę śpiewu na wydziale Wokalno – Aktorskim UMFC w Warszawie, (wcześniej był Pan dziekanem tego wydziału oraz w latach 2005 – 2008 prorektorem ds. dydaktyki tej uczelni), prezesem SPAM, szefem artystycznym Filharmonii im. Romualda Traugutta, nagrywał Pan cykle pieśni i arii polskich, wydał Pan tomik swoich przepięknych wierszy, fascynowało Pana reżyserowanie – byliście wtedy w Rzeszowie z „Eugeniuszem Onieginem” w wykonaniu solistów i chóru UMFC w Warszawie oraz Ork. Symf. Filh, Podkarpackiej pod dyrekcją Rafała Janiaka , w Pana reżyserii.
Był Pan także szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem, chociaż niewiele czasu mógł pan poświęcać rodzinie.
Ciekawa jestem czy dużo i co się zmieniło, bo nadal jest Pan człowiekiem zajętym.

       Co z tego zostało? Nadal uczę i mam klasę śpiewu w UMFC w Warszawie. Jak pani wspomniała fascynuje mnie reżyseria, ale ostatnio robię to rzadko, bo udało mi się w tym roku wyreżyserować tylko „Zamek na Czorsztynie” Karola Kurpińskiego pod opieką artystyczną Ryszarda Karczykowskiego w Centrum Sztuki Mościce w Tarnowie. Bardzo mi było miło w tym pięknym centrum przygotować dzieło Karola Kurpińskiego, polskiego Rossiniego jak go niektórzy nazywają.
        Z żalem muszę powiedzieć, że inne możliwości realizacji moich marzeń, aby być bardziej aktywnym w tej dziedzinie musiałem odłożyć. Szykowałem się do wystawienia „Strasznego dworu” w Pekinie, ale przeszkodziła pandemia, pojawiła się szansa wystawienia tej opery w Chicago Opera House i też się rozmyła przez indolencję polskich urzędników. Czekam na szansę powrotu do aktywności w tej mierze.

Nadal prowadzi Pan ożywioną działalność pedagogiczną.

        Mogę powiedzieć, że ten nurt nadal kwietnie, a szczególnie działalność naukowa. Ostatnio mam dużo doktorantów i sporo czasu spędzam nad powstającymi rozdziałami prac oraz przygotowaniu ich do prezentacji artystycznej. Wróciłem do aktywności z zakresie podróży do Chin, do konserwatoriów chińskich, które są porównywalne z najlepszymi uczelniami na świecie. Kadra w tych uczelniach wykształcona jest w najlepszych akademiach w Europie i Ameryce. Na razie polska wokalistyka z powodzeniem dotrzymuje im kroku.

Dużo młodych ludzi z tamtej części świata chce studiować w Polsce i uczy się języka polskiego.

       W ubiegłym roku zdawała egzamin na studia magisterskie młoda kobieta z Chin i okazało się, że jej nauczycielką jest moja doktorantka, która półtora roku temu uzyskała promocję i często włącza do programów utwory polskich kompozytorów. Moja aktywność w kształceniu studentów jest dosyć duża.

Czy ma Pan teraz więcej czasu dla rodziny?

       Trochę więcej, ale ciągle za mało. Ciągle praca naukowa pochłania za dużo czasu, ale jest lepiej niż było kiedyś, bo czas kiedy byłem dziekanem, czy prorektorem już minął, zakończyłem także współpracę z Teatrem Wielkim – Operą Narodową i nie występuję już na scenie. Mam mniej obowiązków.
       Z uśmiechem stwierdzam, że stale rozrasta się moje „dziadkowanie”. Mam już w sumie dziewiętnastu wnuków. Jeden z nich, na swoje siedemnaste urodziny zorganizował mecz, po którym przez dwa dni musiałem „dochodzić do siebie”, bo grając nieźle się napociłem.

Zawsze jednak może Pan powrócić do koncertowania. Kiedyś mnóstwo energii włożył Pan w propagowanie polskich pieśni.

       Jak teraz mam trochę więcej czasu, próbuję wrócić do pieśni, Mam parę pomysłów. Zobaczymy.

Jest Pan szefem artystycznym Filharmonii im. Romualda Traugutta?

        Nadal jestem szefem artystycznym, ale Filharmonia im. Traugutta ostatnio działa sporadycznie. Wydaliśmy pięcioelementowy „ Zbiór Pieśni Patriotycznych”, gdzie są pieśni z okresu powstań: styczniowego, warszawskiego, listopadowego, insurekcji kościuszkowskiej… Czasami coś się udaje zorganizować, ale nie ma aktualnie klimatu na taką muzykę.

Od lat aktywnie działa Pan w Stowarzyszeniu Polskich Artystów Muzyków.

      Nadal jestem prezesem tego stowarzyszenia i mam sporo obowiązków, bo otoczenie opieką życia artystycznego muzyków jest konieczne. Wyzwań jest sporo.

Ponad pięć lat temu stałam się szczęśliwą posiadaczką tomiku wierszy Pana autorstwa i od czasu do czasu po niego sięgam. Ciekawa jestem, czy nadal Pan pisze?

       Dosyć rzadko, ale nadal zdarza mi się coś stworzyć. Wpadłem także na pomysł, aby ulubione dowcipy, które opowiadam napisać wierszem. To było wiele lat temu. Ułożyłem 10 takich w rymy i okazało się, że jest to jest bardzo zabawne, powstaje inny poziom percepcji i nowe niuanse przy opowiadaniu. Po latach wróciłem do tego pomysłu i napisałem ich więcej. W sumie uzbierało się ponad czterdzieści i z tego urodziła się zabawna książeczka, którą wydałem.
Ostatnio nie miałem czasu, ale kusi mnie, żeby w wolnej chwili usiąść i coś nowego napisać.

Ryszard Cieśla 2025 jury konkursu w pełnym składzieJury X Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Barbary Kostrzwskiej w pełnym składzie - od lewej: mgr. Małgorzata Drzewicka - Dudek -  z-ca dyrektora ZSM nr 1 w Rzeszowie, sekretrz, prof. Katarzyna Oleś-Blacha, sopran koloraturowy, Akadenia Muzyczna im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, prof. Ryszard Cieśla baryton, Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie, przewodniczący jury, dr hab. Bernadetta Grabias - mezzosopran, Akademia Muzyczna im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi, fot. ZSM nr 1 im.Karola Szymanowskiego w Rzeszowie.

Pochodzi Pan z Podkarpacia. Dom rodzinny znajduje się bardzo blisko, bo w Tyczynie. Zarówno Pan, jak i brat Robert Cieśla rzadko występujecie ostatnio w rodzinnych stronach.

       Nadal często bywamy tu prywatnie, bo odwiedzamy naszą mamę. Tato już nie żyje. Zaglądamy także zawsze do rodzinnego domu. Bywamy też u teściowej i u siostry żony, bo także tu mieszkają. Zarówno moja, jak i brata rodzina jest z tymi stronami bardzo związana.

Miałam kiedyś okazję nagrać wywiad z maestro Kazimierzem Pustelakiem, jednym z najwybitniejszych polskich tenorów, który bardzo ciepło wspominał uzdolnionych braci Cieślów i czas kiedy byliście pod jego opieką artystyczną.

       Profesor Kazimierz Pustelak był pierwszym mistrzem, którego sam sobie wybrałem. Miałem trzech pedagogów w czasie studiów. Nie dlatego, że zmieniałem nauczyciela, tylko uczelnia kończyła współpracę i trafiałem do innego. Po trzecim roku okazało się, że uczelnia nie przedłużyła umowy z moim dotychczasowym pedagogiem i trafiłem do innej klasy. Po roku znowu przeniesiono mnie do innej klasy. Znowu nie była to moja decyzja.          Ukończyłem studia w klasie prof. Romana Węgrzyna. Wkrótce już na scenie Teatru Wielkiego spotkałem się z prof. Kazimierzem Pustelakiem, którego znałem jako dziekana Wydziału Wokalnego Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Widząc oraz słysząc elegancję muzykowania oraz kulturę śpiewu, poprosiłem go o współpracę artystyczną. Zgodził się i dzięki temu zdobyłem nagrodę na konkursie.
         Po latach prof. Kazimierz Pustelak zaproponował, żebym został jego asystentem na uczelni i tak zostałem pedagogiem. Czułem się jego wychowankiem, pomimo, że nie studiowałem u niego. Natomiast brat Robert był już jego studentem.

Wiem, że naukę muzyki rozpoczynał Pan w Rzeszowie.

       Tak, uczyłem się grać na skrzypcach. W średniej szkole muzycznej moim pedagogiem był prof. Stefan Ząbek, znakomity skrzypek, koncertmistrz Orkiestry Filharmonii Rzeszowskiej. W trakcie nauki miałem operację, a później dość długą rehabilitację. Wróciłem do szkoły muzycznej kiedy byłem już w trzeciej klasie liceum, a po dwóch latach rozpocząłem studia na Wydziale Wokalnym w PWSM w Warszawie. Skrzypce poszły w kąt, ale zdobyte umiejętności z zakresu kształcenia słuchu, prowadzenia fraz, artykulacji okazały się bezcenne.

Mam nadzieję, że wkrótce będzie okazja do następnego spotkania. Bardzo dziękuję za rozmowę.

       Ja także bardzo dziękuję

Zofia Stopińska

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net