Wydrukuj tę stronę
Mam swój świat i jestem szczęśliwy
Zygmunt Rychert - dyrygent fot. Angelika Rychert

Mam swój świat i jestem szczęśliwy

    Miło mi, że mogę Państwa zaprosić na spotkanie z prof. Zygmuntem Rychertem, wybitnym polskim dyrygentem i pedagogiem związanym przez ponad 5 dekad ożywionej działalności z filharmoniami w Warszawie i Gdańsku, z teatrami operowymi oraz akademiami muzycznymi w Bydgoszczy i Gdańsku. W 1974 roku założył orkiestrę Filharmonii Bałtyckiej, którą jako szef artystyczny prowadził do roku 1981. Przez szereg lat był dyrektorem artystycznym oper w Bydgoszczy i Gdańsku. Współpracował ze wszystkimi filharmoniami i orkiestrami radiowymi w Polsce.
      Jako dyrygent koncertował niemal w całej Europie – od Islandii, Hiszpanii i Malty po Rosję i Ukrainę, występował także w Japonii, Chinach, na Bliskim Wschodzie oraz w 17 stanach USA z takimi światowymi solistami jak: I. Ojstrach, D. Rostropowicz, K. Zimermann, K.A. Kulka, P. Badura-Skoda, N. Yepes, P. Paleczny, J. Olejniczak, W. Malicki i wieloma innymi.
      Cieszy fakt, że po latach pan Zygmunt Rychert poprowadził w Rzeszowie koncert rozpoczynający nowy sezon artystyczny, ale jeszcze w roku jubileuszowym, bo pierwszy koncert Rzeszowskiej Orkiestry Symfonicznej odbył się 29 kwietnia 1955 roku.
       Artysta znalazł czas na spotkanie przed koncertem. Zapraszam do przeczytania tej rozmowy.

Czy program, którym zainaugurowany zostanie w Filharmonii Podkarpackiej 71. sezon artystyczny Pan zaproponował?

        Częściowo. Oczywiście solista dyktuje co zagra. Dlatego w pierwszej części wykonamy Koncert fortepianowy e-moll op.11 Fryderyka Chopina, w którym partie solowe wykona Jan Widlarz, młodziutki pianista, który został zakwalifikowany do rozpoczynającego się niedługo Konkursu Chopinowskiego. Wcześniej usłyszą Państwo dzieło Ludomira Różyckiego, kompozytora, którego utwory są rzadko wykonywane w Polsce, a ja go uwielbiam. Jak tylko zapytano mnie, czym proponuję rozpocząć koncert, to powiedziałem, że znam krótki obrazek muzyczny, nagrałem go kiedyś w WOSPR i Orkiestrą PR w Krakowie, zatytułowany Preludium symfoniczne Mona Lisa Gioconda.
Po przerwie wykonamy I Symfonię c-moll op.68 Johannesa Brahmsa.

Ciekawa jest historia jednego z dzieł Ludomira Różyckiego, bowiem zrekonstruował i zinstrumentował na orkiestrę jego Koncert skrzypcowy.

       Tak się złożyło, że 25 lat temu ukończyłem instrumentację Koncertu skrzypcowego Ludomira Różyckiego, który działał przed wojną na tutejszej ziemi. Przez wiele lat mieszkał we Lwowie, gdzie przyjaźnił się z moim profesorem dyrygentury Witoldem Krzemińskim. Obaj dyrygowali w Operze Lwowskiej. Dowiedziałem się, że Różycki był drugim po Moniuszce polskim kompozytorem, który napisał najwięcej oper i operetek, ale jak uciekał w czasie II wojny na Zachód, to najpierw zamieszkał w Warszawie. Jak nadszedł czas Powstania Warszawskiego w 1944 roku, Różycki umieścił w walizce rękopisy swoich dzieł i zakopał je w pewnym miejscu w Warszawie na Targówku. Różycki uciekł dalej, a Warszawa się spaliła. Powrócił do Warszawy dopiero po wojnie i próbował odnaleźć walizkę, ale nie odnalazł. Odnaleziono ją dopiero w ostatnich latach XX wieku, kiedy robotnicy oczyszczając z gruzów plac, natknęli się na starą zbutwiałą walizkę, w której były rękopisy nut, listy… Znaleziskiem zainteresowali się konserwatorzy z Muzeum Narodowego, ale większość nut była zbutwiała i zalana wodą. Z Koncertu skrzypcowego szczęśliwie ocalał głos solowych skrzypiec, który znajdował się w środku partytury. Podjąłem się odrestaurować partie orkiestry i 25 lat temu w Gdańsku odbyło się światowe prawykonanie tego koncertu. Później ten utwór był wykonywany jeszcze w innych miastach.
      Uważam ,że Ludomir Różycki był fenomenalnym kompozytorem Młodej Polski. Za miesiąc, z młodzieżą Akademii Muzycznej w Gdańsku, będę nagrywał trzy utwory Grzegorza Fitelberga, który także należał do Młodej Polski.
       Zrekonstruowałem i zinstrumentowałem na orkiestrę także Koncert skrzypcowy Ignacego Jana Paderewskiego oraz napisałem partie orkiestry do cyklu wariacji Hexameron, który powstał jako wspólne dzieło sześciu kompozytorów (Liszt-Chopin-Czerny-Thalberg-Pixis-Herz). To niesamowicie trudny utwór i był oraz nadal jest bardzo rzadko wykonywany.
       Ostatnio, w kwietniu tego roku, wypuściłem spod swoich skrzydeł ostatniego studenta klasy dyrygentury w Akademii Muzycznej w Gdańsku, który nazywa się Piotr Pawlak, a ukończył trzeci fakultet: matematykę, fortepian (jest laureatem kilku konkursów międzynarodowych) i wziął się za dyrygenturę. Wybrał ten cykl wariacji fortepianowych na dyplom i wykonał go podczas dwóch koncertów – dyrygując, a podczas drugiego koncertu był solistą.

Filharmonia 2025 Inauguracja Rychert i OrkiestraOrkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Zygmunta Rycherta, Koncert inaugurujący 71. sezon artystyczny Filharmonii Podkarpackiej, fot. arch. Filharmonii Podkarpackiej

Przed laty, od czasu do czasu przyjeżdżał Pan do naszej Filharmonii, aby poprowadzić koncert. Cieszę się, że jest Pan także w roku, kiedy orkiestra świętu 70-lecie działalności, bo pierwszy koncert odbył się w kwietniu 1955 roku.

       Ja także się cieszę. Bardzo cenię Filharmonię Podkarpacką i pracę pani dyrektor Marty Wierzbieniec. Pierwszy raz zaprosił mnie do Rzeszowa pan dyrektor Andrzej Rozmarynowicz, nie było jeszcze tego gmachu i koncerty odbywały się w Sali Wojewódzkiego Domu Kultury. Żona pana Rozmarynowicza była moją koleżanką z czasów Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu – ona studiowała wokalistykę, a ja dyrygenturę i kompozycję. W późniejszych latach kilka razy zapraszali mnie dyrektorzy artystyczni Filharmonii Rzeszowskiej pan Adam Natanek i pan Tadeusz Wojciechowski.

Od trzech dni prowadzi Pan próby z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej. Jak ocenia Pan ten zespół po latach?

       Jestem mile zaskoczony poziomem orkiestry. Mam wielki szacunek do pana oboisty, który kiedyś studiował w Katowicach, gdzie jest znana w Polsce „szkoła dencistów”. Podziwiam jego solówki w czasie każdej próby. Bardzo mi się podoba pan, który gra na kotłach. Dzięki niemu wszyscy w orkiestrze grają z jednym pulsie. Bardzo dobrze grają waltorniści, szczególnie pierwszy i trzeci. Z koncertmistrzem znamy się od wielu lat, chyba nawet więcej niż trzydzieści, bo pan Robert Naściszewski był kiedyś koncertmistrzem Polskiej Filharmonii Kameralnej w Sopocie. Dyrygowałem wtedy koncertami tego zespołu zarówno w Polsce, jak i za granicą. Filharmonia Podkarpacka ma szczęście, że tej klasy skrzypek zasiada przy pierwszym pulpicie. Wszyscy pozostali muzycy także bardzo się starają i pracują w wielkim skupieniem. Atmosfera jest bardzo dobra i jestem pewien, że koncert będzie udany.

Będąc dzieckiem rozpoczął Pan naukę gry na skrzypcach, później była fascynacja organami, a jest Pan dyrygentem i kompozytorem.

       Od czwartego roku życie grałem na skrzypcach. Ojciec był organistą oraz organmistrzem i dlatego pomagałem mu stroić, a także budować organy. Do tej pory potrafię dobrze nastroić organy. To bardzo mi pomogło w słyszeniu orkiestry. Mam dyplomy ukończenia studiów na dwóch kierunkach – dyrygenturze i kompozycji.

W 1974 roku powrócił Pan do Gdańska z Warszawy, gdzie był Pan dyrygentem-asystentem w Filharmonii Narodowe, założył Pan Orkiestrę Filharmonii Bałtyckiej, którą prowadził Pan do 1981 roku jako szef artystyczny. Wcześniej działała w Gdańsku jedna orkiestra grająca koncerty symfoniczne i podczas spektakli operowych.

       Tak, w tej nowej orkiestrze szefowałem najpierw 7 lat, bo później musiałem wyjechać za granicę. Wróciłem do orkiestry po kilku latach.
Na początku działaliśmy jako Gdańska Orkiestra Symfoniczna. Tworzyli ją sami studenci, dyplom studiów miał tylko jeden muzyk – pierwszy oboista Filharmonii Narodowej w Warszawie, który zamieszkał w Gdańsku. Był świetnym instrumentalistą i bardzo odpowiedzialnym człowiekiem stąd miał bardzo dobry wpływ pozostałych członków orkiestry.
W styczniu 1975 roku orkiestra miała oficjalny koncert inauguracyjny. Program był bardzo ambitny, a solistą był znakomity pianista Waldemar Wojtal.

Gdzie wtedy odbywały się próby i koncerty Gdańskiej Orkiestry Symfonicznej?

      Tułaliśmy się po różnych świetlicach i salach. Pracowaliśmy wytrwale i z czasem powiększył się skład orkiestry oraz cieszyliśmy się uznaniem krytyków i melomanów nie tylko w Polsce, ale także poza granicami. Pilnie potrzebowaliśmy nowej siedziby. Te starania nabrały realnego kształty, kiedy na czele orkiestry stanął młody organista Roman Perucki, który jest tak samo jak ja zapaleńcem. Jak się do jakiegoś pomysłu przekona, i wie że ma rację, to nie odpuści.
       Roman był pomysłodawcą rewitalizacji terenu po dawnej elektrociepłowni na wyspie Ołowiance w Gdańsku. Jego działania były skuteczne. Szczęśliwie udało mu się przekonać władze i pozyskać odpowiednie środki na ten cel. Budowa trwała prawie dekadę, ale od kilkunastu lat Polska Filharmonia Bałtycka ma wspaniałą siedzibę. Chwała mu za to.

Filharmonia 2025 Inauguracja Zygmunt Rychert koncertMaestro Zygmunt Rychert dyryguje Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie, 26 września 2025 r., fot. arch. Filharmonii Podkarpackiej

Dawno nie rozmawialiśmy, ale dobrze pamiętam, jak kiedyś powiedział Pan, że lubi Pan uczyć, a szczególnie pracować z orkiestrami studenckimi.

        Bardzo lubię, ale nie dlatego, że jestem taki dobry tatuś. Jak już wspomniałem, nie mam łatwego charakteru, ale od młodzieży można wszystkiego wymagać, a od zespołów zawodowych nie można, bo to są artyści-muzycy. Jeżeli podczas dwóch kolejnych prób coś muzykowi nie wychodzi, to mogę mu w przerwie delikatnie zwrócić uwagę. Natomiast studentów proszę o to przy wszystkich. Jak ktoś nie jest przygotowany, nie zna swojej partii, to pytam go przy wszystkich i mogę postawić mu gorszą, a nawet złą ocenę. Studenci się tego bardzo boją. Przez 31 lat prowadziłem orkiestrę w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, a później w Gdańsku i dopiero od pięciu lat dałem sobie spokój z orkiestrą studencką. Może to był terror, ale podobne zasady stosuje się w orkiestrach za granicą. Nie przygotowujesz się tracisz pracę.

Jest Pan znanym i cenionym dyrygentem oraz pedagogiem, chcę zapytać czy Pan także komponuje?

       Nie mam na to czasu, ale kilka utworów skomponowałem i bardzo dużo zaaranżowałem. Od młodości grałem na organach i piszę sporo miniatur organowych, a ostatnio skomponowałem Koncert na dwie gitary i orkiestrę symfoniczną . Gitarzyści już się go uczą i kilka koncertów jest już zaplanowanych zarówno w Polsce, oraz za granicą. Chcę ten utwór zostawić w bibliotece Akademii Muzycznej w Gdańsku.

Filharmonia 2025 Inauguracja Rychert Widlarz koncert 2Jan Widlarz -  fortepian, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyryguje Zygmunt Rychert, fot. arch. Filharmonii Podkarpackiej

Z pewnością jest Pan artystą spełnionym, przez lata był Pan dyrektorem artystycznym Filharmonii Bałtyckiej, oper w Bydgoszczy i w Gdańsku, współpracował Pan ze wszystkimi filharmoniami i orkiestrami radiowymi w Polsce, oraz w większości krajów Europy, a także w Japonii, Chinach, na Bliskim Wschodzie oraz w Stanach Zjednoczonych. Dokonał Pan wielu nagrań i przez wiele lat prowadził Pan intensywną działalność pedagogiczną. Może czas już trochę zwolnić, ale z pewnością nie wyobraża sobie Pan życia bez muzyki.
       Dobrze Pani powiedziała. Prawie zawsze towarzyszy mi muzyka. Wybudowaliśmy z żoną na wsi, niedaleko od centrum Gdańska mały domek. Do Akadami Muzycznej i do Filharmonii Bałtyckiej jadę 25 minut. Córka mieszka już oddzielnie, jest plastyczką i cieszymy się, że otrzymuje nawet I nagrody międzynarodowe za swe prace. W naszym domu są cztery pokoje, żona rządzi w trzech, a ja w swoim pokoju mam przede wszystkim komputer, bo pasjonuje mnie muzyka komputerowa. W komputerze mogę znaleźć tysiące brzmień: przetworzona natura i sztucznie stworzonych. Czuję się wtedy najszczęśliwszy. Po napisaniu Koncertu na dwie gitary i orkiestrę myślę o pięcioczęściowej symfonii multimedialnej.
        Po wielu latach pracy zupełnie zmienił się u mnie system wartości. Nie zależy mi na afiszach, zabieganiu o koncerty, na sławie…
Kiedyś zabrałem się za dyrygenturę, bo mam słuch harmoniczny. Od czwartego roku życia niemalże do osiemnastki byłem skrzypkiem, ale nienawidziłem tych skrzypiec. Moje skrzypce wiszą teraz w salonie na drewnianym kołku.
        Obaj z Konstantym Andrzejem Kulką uczyliśmy się u prof. Stefana Hermana. Jeszcze kiedy byliśmy uczniami szkoły podstawowej Profesor Herman powiedział, że Kulka zostanie skrzypkiem i zawojuje pół świata, a Rychert ma iść na dyrygenturę, bo za dobrze słyszy. Profesor miał rację.
Wziąłem się za machanie, a po latach mogę powiedzieć, że najważniejsze jest to, czego nie widać czyli kontakt z ludźmi.
        Każdy ma swoje zmartwienia: jeden ma trudną sytuację mieszkaniową, drugiemu rozsypała się rodzina inny ma długi, albo ktoś choruje… Ja mam ich pozyskać i postarać się, aby emanowali dobrą energią. Jak jest dobrze to pochwalić, a jak jest gorzej, to poczekać, może jutro będzie lepiej. Trzeba wszystkich zrozumieć i czasami uzyskanie zamierzonego efektu trwa dłużej.

Ciekawe przemyślenia w czasach pogoni za sławą , dążenia aby być ma pierwszym miejscu w różnych konkursach i rankingach.

        Dobra passa i sława nie są trwałe. Na przykład ktoś wygra Międzynarodowy Konkurs Chopinowski i znajdzie się w setce najlepszych pianistów, ale za 5 lat już następny pianista zdobędzie I miejsce, a na świecie są jeszcze inne ważne konkursy pianistyczne. Ten ranking najlepszych ciągle się zmienia, ale warto posłuchać nagrań tych najlepszych.
       Wieczorami, kiedy jestem w domu to w moim pokoju jest przytłumione światło, zapalam świeczkę zapachową. Często też włączam organy Hammonda z wirującymi głośnikami, albo komputer, w którym chyba ze 100 tysięcy efektów specjalnych wybrałem około 10 tysięcy najciekawszych. Potrafię naśladować brzmienie orkiestry lub instrumentów organowych. Nie muszę iść na chór, żeby dotknąć klawiatury. Mam swój świat i jestem szczęśliwy.

Bardzo dziękuję za poświęcony czas i za rozmowę.

        Ja także bardzo dziękuję. 

Filharmonia 2025 Inauguracja Zygmunt Rychert i Orkiestra 1Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyryguje Zygmunt Rychert, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Powróćmy jeszcze do koncertu inaugurującego 26 września 2025r.  71. sezon artystyczny w Filharmonii Podkarpackiej. Wieczór rozpoczęło Preludium symfoniczne „Mona Lisa Giconda” Ludomira Różyckiego, czołowego przedstawiciela Młodej Polski w muzyce. Przepiękną kreację dzieła podczas tego wieczoru zawdzięczamy przede wszystkim maestro Zygmuntowi Rychertowi. Równie interesująco zabrzmiała kończąca koncert czteroczęściowa I Symfonia c-moll op. 68 Johannesa Brahmsa, które jest hołdem kompozytora dla Beethovena. Na szczególne wyróżnienie zasłużyli muzycy grający partie solowe: koncertmistrz, waltorniści ( I i III waltornia), oboista, flecistka oraz kotlista.

Bardzo czujnie orkiestra i dyrygent towarzyszyli soliście Janowi Widlarzowi w Koncercie e-moll op. 11 Fryderyka Chopina. Partia fortepianu przez cały czas była czytelna, zarówno w dwóch pierwszych częściach: Allegro maestoso i Romanze: Larghetto, jak i finałowym Rondo. Vivace opartym na rytmach krakowiaka. Gorąca owacja publiczności sprawiła, że pianista dwukrotnie bisował, a usłyszeliśmy: Poloneza As-dur op. 53 i Walca As-dur op. 34 nr 1. To tylko niewielka część programu, który artysta musiał opanować przygotowując się do konkursu chopinowskiego. W Rzeszowie popisał się znakomitą techniką, wyczuciem stylu oraz udowodnił, że ma wiele do zaoferowania w kreowaniu utworów Fryderyka Chopina.

Ten wspaniały wieczór na długo pozostanie w pamięci melomanów, którzy z pewnośćią będą maestro Zygmunta Rycherta goraco oklaskiwać podczas kolejnego koncertu w Rzeszowie.

Zofia Stopińska

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net