Wydrukuj tę stronę
Żeby ta magia trwała jak najdłużej
Jakub Jakowicz w roli skrzypka i dyrygenta Przemyskiej Orkiestry Kameralnej podczas koncertu finałowego XXXV Przemyskiej Jesieni Muzycznej fot.Maciej Weryk

Żeby ta magia trwała jak najdłużej

        Z Panią Magdaleną Betleją – dyrektorem XXXV Przemyskiej Jesieni Muzycznej i prezesem Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu, które jest organizatorem tego Festiwalu, sumujemy tegoroczną edycję, która, podobnie jak poprzednie, odbyła się na przełomie października i listopada.
Jubileuszowy Festiwal nie bez powodu został zatytułowany „Metamorfozy” – czyli przemiany.

        Magdalena Betleja: Poprzez taki niejednoznaczny i intrygujący tytuł jak Metamorfozy chcieliśmy zainspirować i zachęcić publiczność do tego, aby zastanowić się nad procesem przemian i przeobrażeń, jakie dotyczą nas zarówno w życiu jak i w muzyce, w jaki sposób powstają wielkie dzieła muzyczne i jakie jest ich oddziaływanie na odbiorów. Liczę na to, że przemyscy melomani mieli podczas festiwalu wiele momentów do refleksji na ten temat. Program festiwalu był różnorodny, od muzyki filmowej po arcydzieła kameralistyki, a wykonawcami byli znakomici artyści o niepodważalnym autorytecie.

        Zofia Stopińska: W całości program został tak skonstruowany, że podkreśla zarówno 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, jak i 35-lecie Przemyskiej Jesieni Muzycznej, stąd dużo muzyki polskiej oraz polscy muzycy, część z nich związana jest z Przemyślem.

        - Podczas tegorocznej edycji Festiwalu naszym celem było świętowanie, obok jubileuszu 35 edycji Przemyskiej Jesieni Muzycznej, 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, stąd program Festiwalu bogaty był w dzieła muzyki polskiej.
Celem Festiwalu jest prezentacja i promocja lokalnych zespołów i wykonawców, artystów różnych pokoleń, a przede wszystkim tych którzy wywodzą się z Przemyśla, a dziś są uznanymi artystami i koncertują z powodzeniem na całym świecie. Myślę, że taki lokalny patriotyzm także doskonale wpisuje się w obchody odzyskania wolności przez Polskę.

        W historii każdego festiwalu 35 lat to wcale nie jest mało.

        - Z pewnością ma pani rację, bo 35 edycji Przemyskiej Jesieni Muzycznej w historii Towarzystwa Muzycznego to jest dużo. Kiedy festiwal powstawał, byłam uczennicą szkoły podstawowej, ale doskonale pamiętam pierwsze koncerty, w których wraz z rodzicami uczestniczyłam jako słuchacz, a w kolejnych latach brałam udział w koncertach oratoryjnych przygotowywanych przez nauczycieli i uczniów przemyskiej szkoły muzycznej. Towarzystwo Muzyczne w Przemyślu ma bogaty dorobek artystyczny, wiele się wydarzyło w czasie ponad 150-letniej historii, a Festiwal Przemyska Jesień Muzyczna zajmuje w niej miejsce wyjątkowe. Jesteśmy z tego dumni i mamy nadzieję, że ta ciągłość nie zostanie nigdy przerwana. Nawiązując do tytułu, Festiwal przez lata przeszedł też metamorfozę za sprawą wielu osób i czynników, nowych pomysłów oraz postępu cywilizacyjnego.

        XXXV Przemyska Jesień Muzyczna została zainaugurowana koncertem polskiej muzyki filmowej i z wielu względów był to nadzwyczajny koncert.

        - To było ogromne przeżycie dla nas – wykonawców, a koncert został bardzo ciepło przyjęty. Pojawiały się nawet głosy, że takiego koncertu jeszcze w Przemyślu nie było. Być może za sprawą indywidualnego podejścia kompozytora do kameralnej obsady, co było ukłonem w kierunku Przemyskiej Orkiestry Kameralnej, ponieważ Bartosz Chajdecki po raz pierwszy opracował swoją muzykę na taki skład. Kompozytor był obecny podczas prób oraz koncertu i nawiązaliśmy wspaniały kontakt artystyczny. Koncert polskiej muzyki filmowej przygotował i poprowadził znakomity, oddany orkiestrze skrzypek Piotr Tarcholik, który także pełnił rolę dyrygenta i solisty.
Chcę podkreślić, że ten koncert także pięknie wpisał się w obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. W programie znalazła się muzyka z filmów: „Czas honoru”, „Powstanie Warszawskie” czy „Młody Piłsudski” – opowiadających o naszej historii.

        Każdy koncert miał swój podtytuł, drugi wieczór zatytułowany został: „W słowiańskim duchu”, a wystąpiło troje wyśmienitych warszawskich muzyków, którzy byli bardzo szczęśliwi, że zostali zaproszeni do Przemyśla.

        - To prawda, że wszyscy byli bardzo zadowoleni z tego kameralnego koncertu. Publiczność także dopisała i wypełniła salę Towarzystwa Muzycznego, gorąco oklaskując każdy utwór i żegnając się z wykonawcami długą owacją. Wybitny wiolonczelista Tomasz Strahl od dawna jest naszym przyjacielem, zarówno w życiu osobistym jak i artystycznym, i z wielką przyjemnością gościmy go zawsze w Przemyślu. Artysta także nigdy nam nie odmówił udziału w koncertach, przypomnę, że był solistą pierwszego koncertu Przemyskiej Orkiestry Kameralnej i mocno przyczynił się do jej utworzenia. Świetna skrzypaczka Maria Machowska także nie po raz pierwszy gościła na naszym Festiwalu, natomiast po raz pierwszy wystąpiła u nas znakomita pianistka Agnieszka Przemyk-Bryła. Z wielką przyjemnością wysłuchaliśmy w interpretacji tych wspaniałych artystów zarówno utworów solowych, jak i kameralnych.

        W czasie kolejnych dwóch koncertów bardzo ciepło licznie zgromadzona publiczność przyjęła przemyskie zespoły i solistów. Zawsze jest komplet publiczności na koncertach w wykonaniu chóru i orkiestry Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych.

         - Koncert orkiestry i chóru ZPSM, w skład których wchodzą nauczyciele i uczniowie jest jedną z najstarszych tradycji tego festiwalu. Jako soliści wystąpili uczniowie z klasy śpiewu Jadwigi Kot-Ochał – Natalia Pelc – sopran, Kamila Klein – sopran, Kacper Bator – tenor, Michał Jarosz – bas. Wszyscy wykonawcy zaprezentowali się znakomicie, a w programie koncertu znalazły się najpopularniejsze pieśni patriotyczne i legionowe w autorskich aranżacjach i pod dyrekcją Antoniego Gurana. Był to niezwykle wzruszający wieczór.

        Kolejny koncert zatytułowany został: „Muzyka przemian”, a wykonawcami byli muzycy związani z tym pięknym miastem: Przemyski Chór Kameralny Towarzystwa Muzycznego pod dyrekcja Andrzeja Gurana, soliści i kwartet smyczkowy.

        - Program tego koncertu był piękny i nastrojowy. Odzwierciedlał rozwój i przemiany muzyki wokalnej i wokalno-instrumentalnej na przestrzeni wieków. Wraz z Przemyskim Chórem Kameralnym wystąpili soliści: Jadwiga Kot-Ochał – sopran i Andrzej Bednarski – fortepian oraz kwartet smyczkowy Nella Fantasia, złożony z uczennic Szkoły Muzycznej w Przemyślu: Julia Mazurek i Anna Betleja - skrzypce, Róża Prochownik – altówka, Aleksandra Baszak - wiolonczela. Całością dyrygował Andrzej Guran. Koncert odbył się w kościele Franciszkanów i został bardzo ciepło przyjęty przez publiczność.

        W 100-lecie Niepodległości Polski – 11 listopada w Zamku Kazimierzowskim królowała muzyka Ignacego Jana Paderewskiego w mistrzowskim wykonaniu Przemyślanina z urodzenia, światowej sławy pianisty Adama Wodnickiego.

        - Adam Wodnicki jest gorąco przyjmowany podczas Przemyskiej Jesieni Muzycznej i zawsze jest to występ na wysokim poziomie, zresztą tej klasy artysta nie potrzebuje żadnych rekomendacji. Adamowi Wodnickiemu towarzyszył znany i ceniony Balet Cracovia Danza. Artyści poprzez muzykę i taniec znakomicie oddali nastrój i charakter różnorodnych kompozycji Ignacego Jana Paderewskiego.
Piękna muzyka tego kompozytora nie jest doceniana tak, jak być powinna, dlatego należy propagować jego działalność kompozytorską i pianistyczną, a także mówić o zasługach dla Polski w odzyskaniu niepodległości.

        Zaintrygował mnie tytuł kolejnego koncertu – Opowieść o życiu, jego bohaterką była Victoria Yagling, którą znałam jako wyśmienitą wiolonczelistkę i pedagoga, nie wiedziałam, że komponowała.

        - Ja także tego nie wiedziałam do czasu, kiedy poznałam Michała Rota, znakomitego pianistę młodego pokolenia, który zaproponował taki właśnie odkrywczy koncert. Podczas koncertu mogliśmy się przekonać, że Victoria Yagling była znakomitą kompozytorką, a jej utwory są niezwykle emocjonalne. W naszym środowisku kojarzona jest z Międzynarodowymi Kursami Muzycznymi w Łańcucie, na które zapraszana była jako pedagog, mogliśmy także słuchać jej gry w sali balowej Zamku. Pewnie nadal nie wiedzielibyśmy o nurcie kompozytorskim w jej działalności, gdyby nie nasi wykonawcy, uznani już artyści młodego pokolenia, którzy zajęli się tą twórczością i bardzo mocno ją propagują. Wydali płytę CD z tymi kompozycjami i przestudiowali dokładnie życiorys Artystki. Podczas koncertu mogliśmy nie tylko posłuchać muzyki, ale także opowieści o życiu Victorii Yagling, które przybliżali nam wykonawcy - mezzosopranistka Joanna Rot i wiolonczelista Krzysztof Karpeta. Publiczność znakomicie przyjęła cały koncert, a zwłaszcza prawykonanie pieśni.

        Dwukrotnie podczas XXXV Przemyskiej Jesieni Muzycznej wystąpił znakomity skrzypek Piotr Tarcholik – podczas inauguracji grał na skrzypcach i dyrygował, a 13 listopada podczas koncertu zatytułowanego: „Kartki z niezapisanego dziennika”, wystąpił w roli solisty. Wystąpiła także pani Monika Wilińska-Tarcholik, świetna pianistka i kameralistka. To artyści, którzy od lat z Wami współpracują.

        - Monika i Piotr Tarcholikowie są nie tylko wybitnymi wykonawcami, ale przyjaciółmi i honorowymi członkami Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu, a ich obecność od 15-tu lat na tym festiwalu oraz pomoc w organizacji przeróżnych imprez – koncertów i kursów mistrzowskich, są nie do przecenienia. Jest to bardzo udana współpraca, która dotychczas zaowocowała wieloma wielkimi wydarzeniami artystycznymi. Artyści wraz z kwartetem Dafó wspólnie wykonali w sposób mistrzowski niezwykłe dzieło - Koncert na skrzypce, fortepian i kwartet smyczkowy Ernesta Chaussona. To wykonanie było bardzo emocjonalne i na pewno na długo pozostanie w pamięci melomanów, którzy długo nagradzali Artystów brawami.
Podczas tego koncertu wystąpiła także młoda, świetna skrzypaczka Aleksandra Maria Steczkowska, studentka Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie skrzypiec Piotra Tarcholika, która wykonała Fantazję nt. Halki Ludwika d’Arma Dietza, związanego w II połowie XIX w z Towarzystwem Muzycznym w Przemyślu. Znany i utytułowany Kwartet Dafó zaprezentował żywiołowo dwie kompozycje A. Weberna i K. Pendereckiego - III Kwartet smyczkowy „Kartki z niezapisanego dziennika”, który przypominał nam o zbliżających się 85 urodzinach wielkiego mistrza (23 listopada).

        Finał był rewelacyjny i po prostu porwał publiczność, bo taka jest muzyka Antonio Vivaldiego. Jeśli ktoś myśli, że koncerty tego kompozytora są łatwe dla wykonawców tak samo, jak dla odbiorców, to jest w błędzie. Trzeba było solidnie poćwiczyć, aby zachwycić publiczność. Tym razem pracowaliście pod kierunkiem wyśmienitego skrzypka Jakuba Jakowicza, który nie tylko sam grał wspaniale, ale także przekonał orkiestrę do swojej koncepcji. Po wykonaniu „Czterech pór roku” zachwycona publiczność powstała z miejsc, dwukrotnie bisowaliście i jestem przekonana, że takie przyjęcie utworu jest największą nagrodą dla wykonawców.

        - Największą nagrodą dla nas, muzyków orkiestry są spotkania i wspólne wykonania z takimi artystami jak Jakub Jakowicz. Jego żywiołowe interpretacje, energia i przede wszystkim wysoki poziom wykonawczy wzbudzają podziw, ale też są niezwykłą inspiracją dla innych wykonawców. Cały wieczór poświęcony był muzyce Vivaldiego. To była kumulacja energii, jaką niesie w sobie treść muzyki tego kompozytora w połączeniu z pasją i zaangażowaniem wszystkich, którzy wystąpili tego wieczoru. Podczas koncertu zabrzmiały także inne utwory Vivaldiego – Koncert A-dur na smyczki oraz Koncert h-moll na czworo skrzypiec i wiolonczelę, którego solistami obok Jakuba Jakowicza byli: Aleksandra Czajor – skrzypce, Aleksandra Wagstyl – skrzypce, Magdalena Betleja – skrzypce i Mateusz Mańka – wiolonczela.

        Wiem, że nie było łatwo z organizacją tegorocznej edycji, chociaż było to wydanie jubileuszowe.

        - Już teraz staram się nie myśleć o trudnościach, które zawsze są przejściowe. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Mam ogromną satysfakcję z tego, że udało się ten Festiwal zorganizować, chociaż jeszcze w lipcu wszystko wskazywało na to, że się on nie odbędzie. Jestem szczęśliwa, że XXXV Przemyska Jesień Muzyczna wybrzmiała się w tym kształcie, w jakim została zaplanowana i już myślę o kolejnych edycjach, bo wypełnione sale podczas wszystkich koncertów najlepiej świadczą o tym, że ta impreza jest bardzo potrzebna w Przemyślu. Jako optymistka z natury staram się myśleć, że kultura w Przemyślu będzie się rozwijać i liczę na to, że nowo wybrane władze będą pielęgnować w naszym mieście tradycje muzyczne. Przemyśl, wspaniałe królewskie miasto z niezliczonymi zabytkami i tradycjami artystycznymi wielu pokoleń, zasługuje na to, żeby mieć międzynarodowy festiwal muzyczny, orkiestrę, chór i inne zespoły, którymi można się szczycić. Niedawno wróciliśmy z Niemiec, gdzie Przemyska Orkiestra Kameralna brała udział w dużym wydarzeniu, jakim było wykonanie „Mszy o pokój” Karla Jenkinsa w 100-lecie zakończenia I wojny światowej. Przemyska Orkiestra Kameralna od 15 lat jest wizytówką kulturalną Przemyśla i już wielokrotnie mogliśmy tego dowieść.

        Mówiłyśmy już o współpracy artystycznej z panem Piotrem Tarcholikiem podczas organizacji kolejnych edycji Przemyskiej Jesieni Muzycznej, wspiera Panią PCKiN Zamek i pani Renata Nowakowska, ale przede wszystkim pomaga Pani duży zespół organizacyjny.

        - Składam ogromne podziękowanie Piotrowi Tarcholikowi, z którym współpracujemy od 15 lat i z którym łączą nas wspólne wizje artystyczne oraz troska o rozwój Przemyskiej Orkiestry Kameralnej, Przemyskiej Jesieni Muzycznej i wiosennych Kursów Mistrzowskich, a także Pani Renacie Nowakowskiej i całemu zespołowi PCKiN Zamek za współpracę organizacyjną tegorocznej edycji festiwalu. Zespół organizacyjny Towarzystwa Muzycznego to duża grupa osób – członków i sympatyków, która jest bardzo mocno zaangażowana w organizację i nie sposób wszystkich wymienić. Koledzy i koleżanki deklarują gotowość do działania i są niezastąpieni, bo przecież festiwal to nie tylko piękni artyści na scenie, to całe zaplecze problemów nie zawsze przyjemnych. Bez takiego wsparcia nie wyobrażam sobie realizacji tak dużego przedsięwzięcia. I tą drogą jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczyniają się do rozwoju festiwalu.
Muszę też przyznać, że w najtrudniejszym dla mnie momencie, kiedy dowiedziałam się, że tegoroczna Przemyska Jesień Muzyczna jest zagrożona, spora grupa zaprzyjaźnionych muzyków deklarowała nieodpłatny udział w koncertach, aby nie przerwać ciągłości tego festiwalu. To było także niezwykle budujące i za taką postawę gorąco dziękuję.

        Myślę, że w Przemyślu, w budynku Towarzystwa Muzycznego, w miejscach, gdzie odbywają się koncerty, panuje wyjątkowa atmosfera, bo jeżeli nie wszyscy, to większość artystów deklaruje po koncercie, że chętnie tutaj wystąpią, jeśli otrzymają zaproszenie.

        - Jestem zdania, że atmosferę zawsze tworzą ludzie, a genius loci może tylko sprzyjać. Być może to nasza kameralna, wręcz salonowa atmosfera koncertów przyciąga melomanów. To my, ludzie - muzycy i organizatorzy zapisujemy nowe karty w dziejach zacnej 150-letniej historii Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu. Jeśli komuś się spodoba wraca do nas. Nagrodą jest publiczność, która jest wierna, stała i wdzięczna. Nie musimy wywieszać ogromnej ilości afiszy, żeby melomani czuli się poinformowani o zbliżających się koncertach. Zaglądają na naszą stronę internetową, dopytują, przychodzą, słuchają oraz ciepło przyjmują. Czego chcieć więcej? To wszystko jest bardzo miłe, ale trzeba przyznać, że też pieczołowicie budowane przez lata. Życzę sobie i Państwu, żeby ta magia trwała jak najdłużej.

Z Panią Magdaleną  Betleją - dyrektorem XXXV Przemyskiej Jesieni Muzycznej i prezesem Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu rozmawiała Zofia Stopińska 18 listopada 2018 roku.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net