relacje

Miłość największym skarbem - Premiera rzeszowskiej „Olimpii”

            W przeddzień Międzynarodowego Dnia Muzyki 30 września 2020 r. w sali kameralnej naszej Filharmonii o godz.18.00 miała miejsce premiera operetki Jacquesa Offenbacha pt. „Zaręczyny przy latarniach” w wykonaniu artystów Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” pracującego pod opiekuńczymi skrzydłami Estrady Rzeszowskiej. Patronat honorowy nad premierą objął prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, dofinansowało Miasto Rzeszów, a próby odbywały się w gościnnych murach Domu Polonii przy Rynku w Rzeszowie.
            Przed rozpoczęciem operetki z satysfakcją mogłem poinformować zebranych melomanów, iż właśnie z racji Międzynarodowego Dnia Muzyki prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, na wniosek Rzeszowskiego Towarzystwa Muzycznego, przyznał nagrodę w dziedzinie kultury muzycznej dr hab. Bożenie Stasiowskiej-Chrobak, która jako dyrygentka znakomicie prowadzi Chór Uniwersytetu Rzeszowskiego, jest pedagogiem muzycznym Instytutu Muzyki tegoż Uniwersytetu, współpracuje także z Rzeszowskim Teatrem Muzycznym „Olimpia” w realizacji różnych koncertów, m.in. kolędowych czy patriotycznych.
            Z wielką sympatią i szczerym wzruszeniem oglądałem i słuchałem żartobliwych scenek i uroczych, koloraturowych partii wokalnych starannie przygotowanych przez utalentowanych solistów: Beaty Kraski jako Lizy, Karoliny Pawuli-Szponder jako Anny Marii, Sylwii Wojnar jako Katarzyny i Tomasza Furmana jako Piotra zakochanego w Lizie, ku zazdrości dwu wdów zabiegających o jego względy. Wszelako w przypadku tych ostatnich chodziło o brzęczący skarb, który na końcu, wieczorową porą przy latarniach, okazał się uroczą Lizą. Bo nie pieniądze, a miłość jest największym skarbem. W spektaklu znalazły się także fragmenty z innych operetek J. Offenbacha.
            Mnie przypadła rola listonosza, który przynosi dobre wiadomości. A wszystkim nam z wielką starannością towarzyszył przy fortepianie młody rzeszowski pianista i pedagog Tadeusz Hubka, wspierany przez rzeszowskiego oboistę i pedagoga Dariusza Tobiasza, który grał na oboju i dzwonie orkiestrowym w pieśni pasterskiej i cudownym, lirycznym kwartecie śpiewanym o wieczornej porze. A perliste partie solowe, duety, tercety i kwartety były wprost znakomite, przywołujące na myśl opery W.A. Mozarta czy G. Rossiniego. Zresztą pisał je także Offenbach w klimacie operetki wiedeńskiej, rywalizując z wielkim Janem Straussem, królem walca, nadając im swój własny, francuski styl, pełen lekkości, pogodnego nastroju, wysublimowanego komizmu, dowcipu, z wyraźnymi odniesieniami do opéra comique.
            To wspaniale, że udało się w Rzeszowie zrealizować na naprawdę wysokim poziomie artystycznym operetkę „Zaręczyny przy latarniach” J. Offenbacha, która grana jest na całym świecie z wielkim powodzeniem obok takich dzieł kompozytora, jak „Piękna Helena”, „Życie paryskie” czy „Orfeusz w piekle”. A stało się to za przyczyną znanego tenora związanego z Operą Śląską, pedagoga Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach prof. Feliksa Widery, który rzecz całą zgrabnie wyreżyserował i nadał rzeszowskiej premierze pełen uroku i wdzięku koloryt wiecznie żywych, wspartych cudowymi, nieśmiertelnymi melodiami, ponadczasowych opowieści o zwycięstwie prawdziwej miłości nad marnościami tego świata. Nastrojową scenografię i kostiumy, znakomicie podkreślające klimat operetki, przygotowała Karolina Widera. Cały projekt z ramienia Estrady Rzeszowskiej świetnie koordynowała Roksana Jędryka-Nykiel.
             „Niech miłość zawsze troski koi, nie warto o nic gniewać się, miłość to skarb” – śpiewali artyści w finale operetki. Może w tym właśnie tkwi siła i potęga teatru muzycznego - opery, operetki czy musicalu, że sięga nieustannie do głębokich pokładów ludzkiej duszy, w słowie i muzyce i wyrażając to, co w nas dobre i szlachetne, często na przekór całemu światu, w którym coraz bardziej ginie wrażliwość, autentyczna radość i nadzieja. Sztuka jest po to, byśmy uwierzyli, że mimo wszystko świat jest naprawdę piękny i że warto żyć.
             30 listopada 2020 roku, w wieczór andrzejkowy o godz.18.00 w sali dużej naszej Filharmonii będzie miała miejsce kolejna premiera Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” – spektakl pt. „Papa się żeni” oparty na przedwojennym polskim filmie według scenariusza i w reżyserii Tomasza Dajewskiego, scenografii Marka Mikulskiego, opracowaniu muzycznym Andrzeja Szypuły i aranżacji Krzysztofa Mroziaka. Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej i Rzeszowskiego Teatru Muzycznego ”Olimpia”. Zapraszamy!

Andrzej Szypuła

Lucyna Żbikowska: "Z jesienią w tle"

              Można powiedzieć, że poezja i muzyka to dwie siostry, które często sobie towarzyszą. Podczas spotkań z poezją zwykle wykonywana jest muzyka, a z kolei wiersze często są znakomitym wprowadzeniem do koncertów.
Już Antonio Vivaldi w swoich „La quattro stagioni” („Cztery pory roku”) nawiązywał do sonetów nieznanego autora, który w miły, często i zabawny sposób opisuje krajobrazy kolejnych pór roku. Sonetem poprzedzony jest każdy z czterech koncertów tego cyklu.
Poezja często jest natchnieniem dla kompozytorów, którzy tworzą muzykę do poetyckich strof.
Nic dziwnego, że na stronach przeznaczonych zazwyczaj dla muzyki klasycznej, polecamy Państwa uwadze wiersze Lucyny Żbikowskiej zebrane w tomie „Z jesienią w tle”.
              Autorka przez 40 lat związana z Rzeszowem była pracownikiem naukowo – dydaktycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej, a później Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Seminarium Duchownego. Wiele wierszy poświęca Rzeszowowi.
O tym, że warto sięgnąć po ten tom i możne nim obdarować przyjaciół, przekonają się Państwo czytając recenzję Ryszarda Mścisza oraz opinie osób, które ten tom już posiadają i często do niego wracają.

Ryszard Mścisz

           Świat uczuć i myśli malowany wierszem Tyle wiosny w tej jesieni - chciałoby się powiedzieć, czytając wiersze z tomu Lucyny Żbikowskiej "Z jesienią w tle". Pięknie wydany, bogaty i zróżnicowany zbiór poezji ma w sobie wiele owego pogodnego smutku, ciepła, które ogrzewa jesienne chłody. Nieustające oczarowanie pięknem natury, która zawsze tkliwie przemawia swym urokiem, pielesze przeszłości, rzucające światło na nie zawsze radosne dziś. W wierszach Lucyny Żbikowskiej jest jakaś symbioza między kiedyś i teraz. Współczesność dochodzi do głosu, wylewa swe smutki i odsłania cienie rysującej się przyszłości, ale wciąż młoda przeszłość promieniuje na świat. Nade wszystko zaś roztacza swój czar w tych wierszach miłość we wszystkich swoich barwach, odsłonach, rozbłyskach. Nuta melancholii, zauroczenie nieprzemijającym pięknem przyrody, pulsujące rytm uczuć, połączone z filozoficzną refleksją nad egzystencją, czasem, który próbuje dyktować nam swoje prawa, przewijają się w wierszach każdego mniejszego i większego cyklu - zarówno tytułowego, jak "Inspiracji malarstwem", "Klejnotów", "Rozmyślań o czasie", "W stronę Sójek", jak i najbogatszego zbiorku "Wierszy różnych". Zmienna jest ich dominacja, piętno, jakie wywierają, w poszczególnych cyklach i wierszach, ale stale są obecne, uporczywie i cierpliwie powracają, nadając im piętno osobowości twórczej autorki. Dzieje się tak również w przypadku kilku utworów, będących prozą poetycką z insygniami powiastki filozoficznej i moralitetu. W tak sporym zbiorku znajdziemy oczywiście wiele innych ciekawych elementów, znamion twórczych. Jest tu sporo odwołań i swoistych dialogów intertekstualnych, dedykacji (czasem bardziej rozbudowanych), pewnego szukania wspólnoty odczuć i doświadczeń. Wyrazem tego zdaje się być także gościnna obecność kilku twórców, których Lucyna Żbikowska zdecydowała się poniekąd zaprosić do tworzenia poetyckiej aury, która jest jej bliska. Jedną z owych poetek jest zresztą córka autorki - Patrycja Żbikowska. Posługując się słowami autorki "Z jesienią w tle" można powiedzieć, że chętnie "otwiera skarbiec pamięci", "wtula się w nieznany nam czas", "czyta pulsującym rytmem serc" i "wypatruje w klepsydrze ukrytych gwiazd".

             Ta recenzja dotyczy tylko jednego, najnowszego tomu wierszy pani Lucyny Żbikowskiej zatytułowanego "Z jesienią w tle" RS DRUK 2020r s. 208,
Polecamy także uwadze Państwa trzy inne, równie interesujące tomy, które ukazały się wcześniej:
- "Intymnie i sekretnie" RS DRUK Rzeszów 2017 s. 60;
- "Rozproszone myśli o świcie" RS DRUK Rzeszów 2018 s.90
- "Któż zmusi wiersze do milczenia" RS DRUK Rzeszów 2018 s. 154

           Jeśli Państwo pragną je przeczytać lub podarować przyjaciołom kochającym poezję, proszę wysłać do Pani Lucyny Żbikowskiej SMS – telefon 501 662 358 lub skontaktować się z Autorką za pomocą Messengera.

           Pani Lucyna Żbikowska ciągle pisze nowe wiersze. Oto dwa z nich, do powstanie których inspiracją była muzyka prezentowana na stronie Crescendo – klasyka na Podkarpaciu.

Grzegorz Niemczuk

Fotografia z materiałów prasowych pianisty.

Lucyna Żbikowska

Mistrzowi fortepianu Grzegorzowi Niemczukowi
– wykonawcy „Für Elise” L. van Beethovena

Kim byłaś Elizo
uwieczniona w blasku nut
ręką Mistrza?
Zniewalasz do dziś
urodą wdziękiem tajemnym
tęsknotą serca niewysłowioną
pod palcami Mistrza fortepianu
ciche nutki przenikają
na wskroś wyobraźnię
budzą dreszcz rozkoszy
tamtych dni
***
Lucyna Żbikowska

Grzegorzowi Niemczukowi – mistrzowi koncertów
z podziękowaniem

Fryderyku
mazurkami wędruję
w nutach kujawiaków odkrywam
nostalgię rozterki
miłość zachwyt niezwykły
Pytasz z oddali:
„czy rozumiesz
czy czujesz nut zapisanych
T a j e m n i c ę?”
Pod palcami w dłoniach moich
nuty brzmią metafizycznym śladem
krajobrazu dziecinnych lat
młodości dojrzałej trudnej acz pięknej!
Nawet nie wiesz ile z Ciebie
zostało w nas
A r t y s t o w s z e c h c z a s ó w

 

            Pragnę jeszcze przedstawić kilka refleksji i opinii wokół wierszy Lucyny Żbikowskiej:

* * *
Twoje wiersze są bardzo kobiece, subtelne, delikatne,
a jednocześnie proste w swej mądrości. Klimat jak w poezji
Marii Jasnorzewskiej, trochę jak u Szymborskiej. Z jednej
strony ulotne, romantyczne, z drugiej trzymające się ziemi,
realiów. Liczne dedykacje, odwoływanie się do konkretnych
faktów, osób, miejsc i zdarzeń świadczą o kontakcie z rzeczywistością
nie tylko o poetyckim bujaniu w obłokach.
Masz wielką wrażliwość i dar obserwacji zjawisk i ludzkich
relacji.
Dzięki za wspomnienia młodości – („Tamta młodość”),
za tyle zieleni, słońca, kolorów, miłości w wierszach.
Nie masz obsesji tęczy, rozumiesz, czym jest rasizm, nostalgia,
małe ojczyzny, problemy Polaków na obczyźnie i małych
ludzi szukających w tłumie drugiego serca.
Duety to coś nowego, kontynuacja myśli, uczuć.
Mgr Krystyna Filipowicz – polonistka
Gniezno
* * *
Jestem oczarowana wierszami, a także wydawnictwem,
ich starannością w wydaniu Twoich wierszy...
Mgr Bożena Batycka – projektantka
Gdynia-Orłowo
* * *
W nocy przeczytałam cały tomik. Dużo w nim zaskoczeń
tematycznych i edytorskich. Nie może pozostać niezauważony.
Radość czytania i oglądania! (...) Świetny patent te
„Duety”.
Dziękuję za wiersze, w których podmiot liryczny nie
jest kobietą. To nie pierwszy raz w Pani delikatnej, szukającej
czułości poezji. Cieszę się z Pani rozpisania.(...) Ciągle
ma Pani, czym się dzielić, w Pani głowie aż kipi od emocji
i doświadczeń, które warto przekazać dalej. Chwilami było
dla mnie zbyt dojrzale i mentorsko, bo ja się często zapominam
i widzę Panią taką młodą, poszukującą, eksperymentującą
dziewczynę – bardziej Szymborską niż Miłosza. Tomiki
arcydziełka edytorskie.
Mgr Krystyna Strycharz – językoznawca
Rzeszów
***
Lucyna Żbikowska

„Dokąd idziesz?
Idę w deszcz na spotkanie jutra
idę
w deszczu strugach
do doliny słońca
idę
aby donieść kroplę wody
dla spękanej ziemi
dla spękanych ust
kroplę wody
życia

Inspiracja obrazem Zbigniewa Skirmuntta - „Dokąd idziesz
( Z tomu "Któż zmusi wiersze do milczenia" RS DRUK Rzeszów 2018)
Dziękuję bardzo za to wspomnienie. Poezja dokładnie odzwierciedla moją inspirację do namalowania obrazu. (Obraz „Dokąd idziesz”). Serdecznie pozdrawiam i wysyłam zdjęcie obrazu.
Pani wiersze są pełne uczuć i emocji, są doskonałe. Jestem bardzo zaszczycony że mogę uczestniczyć w tworzeniu tak wspaniałej poezji.
Zbigniew Skirmuntt - Artysta malarz.
Kielce

Zofia Stopińska

Bravo Maestro 2020 – Maraton Muzyczny

            To już tradycja, że organizowane przez Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, Festiwale Muzyki Kameralnej „Bravo Maestro” kończą się Maratonem Muzycznym. Tak też było w tym roku. 29 sierpnia na widowni Sali Koncertowej Stodoła zasiadło 150. szczęśliwców, którym udało się zdobyć bilety na „Maraton Muzyczny” w ramach XIV edycji. Spełnione zostały wszelkie przepisy obowiązujące w czasie pandemii.

            Pan Łukasz Gaj, dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i dyrektor Festiwalu Muzyki Kameralnej „Bravo Maestro”, zaprosił w tym roku do udziału w Maratonie, podobnie jak w latach ubiegłych, wybitnych polskich solistów i kameralistów, a byli to: skrzypkowie Katarzyna Duda i Janusz Wawrowski, altowiolista Michał Zaborski, wiolonczeliści Marcin Zdunik i Zuzanna Sosnowska (laureatka nagrody na XXX Festiwalu Tydzień Talentów – Gwiazdy Promują), akordeonista Klaudiusz Baran i pianista Robert Morawski. Koncert znakomicie prowadziła Regina Gowarzewska.
Program trwającego ponad dwie i pół godziny wieczoru wypełniły bardzo różnorodne pod każdym względem dzieła – od epoki baroku poczynając, a na współczesnych kończąc, były utwory solowe, duety, tria, kwartety, kwintety, a na zakończenie na estradzie pojawił się septet, czyli zagrali wspólnie wszyscy występujący muzycy.
Wszyscy wykonawcy zaprezentowali się jako soliści i kameraliści. Publiczność wysłuchała w sumie 16 utworów lub fragmentów większych dzieł, stąd trudno mi omawiać poszczególne ogniwa programu. Wszechstronnymi umiejętnościami popisał się Marcin Zdunik, który nie tylko znakomicie grał na wiolonczeli, ale także znalazły się jego opracowania dwóch kaprysów Niccolò Paganiniego, wykonane po mistrzowsku w duecie z Januszem Wawrowskim oraz wykonał bardzo interesującą własną kompozycję „Obrazki z kwarantanny”.
Wirtuozostwem i kreatywnością popisali się wszyscy, szczególnie w finałowym „Czardaszu” Vittorio Montiego. Nic dziwnego, że publiczność gorąco oklaskiwała każdy z utworów, ale szczególne było zakończenie, kiedy wszyscy powstali z miejsc i długo dziękowali za wspaniały wieczór.

            Myślę, że dobrym uzupełnieniem tej krótkiej relacji będzie program tegorocznego Maratonu Muzycznego:
1. Fryderyk Chopin – Polonez C-dur op. 3 na wiolonczelę i fortepian – Zuzanna Sosnowska – wiolonczela, Robert Morawski – fortepian.
2. Ludwig van Beethoven – Sonata op.24 „Wiosenna” cz. I Allegro – Janusz Wawrowski – skrzypce, Robert Morawski – fortepian.
3. Mikołaj Majkusiak – Rhytms of Doubt, cz. III – Marcin Zdunik – wiolonczela, Klaudiusz Baran – akordeon.
4. Luigi Boccherini – Kwintet smyczkowy D-dur, cz. IV Grave, cz. V Fandango – Janusz Wawrowski – skrzypce, Katarzyna Duda – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Zuzanna Sosnowska – wiolonczela, Marcin Zdunik – wiolonczela.
5. George Gerschwin – „Summertime” i „It ain’t necessarily so” z opery „Porgy and Bess” – Katarzyna Duda – skrzypce, Robert Morawski – fortepian.
6. Niccolò Paganini – Capriccio nr 13 i 20 (opr. M. Zdunik) – Janusz Wawrowski – skrzypce, Marcin Zdunik – wiolonczela.
7. Ludwig van Beethoven – Trio op. 9 nr 2, cz. IV Rondo. Allegro – Katarzyna Duda – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Zuzanna Sosnowska – wiolonczela.
8. Marcin Zdunik – Obrazki z kwarantanny – Marcin Zdunik – wiolonczela.
9. Mieczysław Karłowicz – „Zasmuconej” i „Pamiętam ciche, jasne złote dnie” – Michał Zaborski – altówka, Robert Morawski – fortepian.
10. Mikołaj Majkusiak – Chamber Concerto cz. I Con fuoco, cz. III Rondo – Klaudiusz Baran – akordeon, Janusz Wawrowski – skrzypce, Katarzyna Duda – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Marcin Zdunik – wiolonczela.
11. Zbigniew Seifert – Stilness – Michał Zaborski – altówka, Marcin Zdunik – wiolonczela.
12. Astor Piazzolla – Oblivion – Klaudiusz Baran – akordeon, Robert Morawski – fortepian, Michał Zaborski – altówka, Marcin Zdunik – wiolonczela.
13. Astor Piazzolla – Libertango - Klaudiusz Baran – akordeon, Michał Zaborski – altówka Marcin Zdunik – wiolonczela.
14. Woodworks – Nordyckie melodie ludowe: 1. Five Sheep, Four Goats, 2. Jasspodspolka, 3. Sekstur from Vendsyssel – Janusz Wawrowski – skrzypce, Katarzyna Duda – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Marcin Zdunik – wiolonczela.
15. Holm Birkholz – Kleine Fuge – Janusz Wawrowski – skrzypce, Katarzyna Duda – skrzypce, Michał Zaborski – altówka Zuzanna Sosnowska – wiolonczela.
16. Vittorio Monti – Czardasz – Janusz Wawrowski – skrzypce, Katarzyna Duda – skrzypce, Michał Zaborski – altówka, Marcin Zdunik – wiolonczela, Zuzanna Sosnowska – wiolonczela, Klaudiusz Baran – akordeon, Robert Morawski – fortepian.

            Mam nadzieję, że wszystkie utwory udało mi się zapisać w odpowiedniej kolejności, bowiem program koncertu trzymany był w tajemnicy do ostatniej chwili, ale tak zawsze jest podczas Maratonów Muzycznych.
Pragnę jeszcze podziękować panu Łukaszowi Gajowi i wszystkim pracownikom Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej za ogrom pracy i stworzenie wspaniałej atmosfery w czasie trwania XIV Festiwalu Muzyki Kameralnej „Bravo Maestro”. Mam nadzieję, że spotkamy się w sierpniu 2021 roku podczas XV edycji.

Zofia Stopińska

„Bravo Maestro 2020” - opera "Napój miłosny"

            Na tegoroczną, czternastą edycję Festiwalu Muzyki Kameralnej „Bravo Maestro” w Kąśnej Dolnej złożyły się tylko dwa wieczory, ale wszyscy zapamiętają je na pewno. Pierwsze krótkie, relacje, które pojawiły się zaraz po koncertach sprawiły, że postanowiłam powrócić do tych wieczorów kilka dni później.
28 sierpnia Sala Koncertowa Stodoła wypełniła się publicznością. Oczywiście organizatorzy zadbali, aby wszystko odbyło zgodnie z obowiązującymi w czasie pandemii przepisami (ograniczona ilość miejsc, pisemne oświadczenia i koncert bez przerw).
W tych warunkach nawet wersja koncertowa dwuaktowej opery komicznej „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego była zarówno dla organizatorów jak i wykonawców nie lada wyzwaniem.

            Miłym zaskoczeniem dla publiczności był fakt, że uczestniczyła właściwie w spektaklu, chociaż zapowiadana była wersja koncertowa opery.
Bardzo ciekawa i wielofunkcyjna okazała się przygotowana przez organizatorów scenografia przedstawiająca dawne wiejskie obejście, a na podwórku toczyło się życie – w tym wypadku akcja opery. Należy podkreślić, że scenografia bardzo inspirowała wykonawców, którzy nie tylko znakomicie śpiewali, ale byli także świetnymi aktorami.
Wykonawcami byli soliści Opery Krakowskiej:
- obdarzona cudownym sopranem, piękna Iwona Socha, wystąpiła w roli Adiny
- doskonały tenor Adam Sobierajski kreował partię Nemorina,
- w roli sierżanta Belcore wystąpił Jacek Jaskuła,
- w rolę doktora Dulcamary wcielił się Tomasz Rudnicki oraz w roli Gianetty podziwialiśmy Dorotę Dutkowską.
Przy fortepianie zasiadła wykonująca partie orkiestry wspaniała Mirella Malorny, reprezentująca śląskie środowisko muzyczne, a libretto oraz życie kompozytora przybliżyła publiczności wspaniała Regina Gowarzewska.

            Akcja opery rozgrywa się na początku XIX wieku we Włoszech. Biedny wieśniak Nemorino zakochany jest w pięknej Adinie, która nie traktuje poważnie jego zalotów, a skłania się raczej ku sierżantowi Belcore. Nemorino kupuje u wędrownego szarlatana, Dulcamary, „napój miłosny”, który ma mu rzekomo zagwarantować powodzenie u dziewcząt. Tak naprawdę jest to butelka zwykłego mocnego wina i pijąc je Namorino zaczyna wierzyć w jego niezwykłą moc. Tym bardziej, że wszystkie panny ze wsi zaczynają się do niego zalecać! Powód tego powodzenia jest zupełnie inny, bowiem do wioski dotarła wiadomość o śmierci bogatego wuja Nemorina, który zapisał mu duży majątek.
Nemorino jeszcze o tym nie wie i zachowanie dziewcząt przypisuje działaniu napoju Dulcamary... Adina także nie słyszała o bogactwie Nemorina, jest bardzo zdziwiona i rozdrażniona jego powodzeniem, a także wzruszona tym, że Nemorino z miłości do niej zaciągnął się do wojska. Nie potrafi dłużej ukrywać swoich prawdziwych uczuć, zrywa zaręczyny z Belcorem, młodzi wyznają sobie miłość, a stragan Dulcamary jest oblegany, wszyscy bowiem wierzą w moc „napoju miłosnego”.

            Chyba słusznie wieku krytyków uważa „Napój miłosny” za najlepsze dzieło Gaetano Donizettiego. Opera jest pełna pięknych arii, duetów, tercetów i scen zbiorowych, a szczególną popularnością cieszy się aria Nemorina - "Una furtiva lagrima", którą wspaniale wykonał Adam Sobierajski.
Trzeba dodać, że wszyscy wykonawcy byli wspaniali, młodzi, piękni, obdarzeni pięknymi głosami i do tego znakomicie ze sobą współpracowali.
Nic dziwnego, że po zakończeniu spektaklu owacja publiczności trwała bardzo długo. Zachwyceni byli zasiadający na widowni melomani zarówno z Krakowa, Przemyśla oraz uczęszczający regularnie na koncerty mieszkańcy Tarnowa i pobliskich miejscowości.

Zofia Stopińska

Zakończyła się 5. edycja Young Arts Festival w Krośnie

Koncerty na żywo i transmisje online - zakończyła się 5. edycja Young Arts Festival w Krośnie

23 sierpnia zakończył się krośnieński muzyczny crossover - Young Arts Festival. Podczas koncertów granych na żywo i transmitowanych online wystąpili Marek Napiórkowski, Artur
Lesicki, Atom String Quartet i Jacob Collier. Jak co roku wydarzenie przyciągnęło do Krosna gwiazdy muzyki prezentujące różne style muzyczne, a program artystyczny spotkał się z dużym
zainteresowaniem ze strony podkarpackiej publiczności.

Young Arts Festival 2020 otworzył nastrojowy koncert duetu gitarowego Marka Napiórkowskiego i Artura Lesickiego. Artyści zagrali znane muzyczne motywy filmowe oraz
swoje własne kompozycje. Koncert odbył się pięknej scenerii krośnieńskiego rynku.- Piękne miejsce, świetny festiwal. Naprawdę jesteśmy zaskoczeni poziomem organizacji,
poziomem tego, jak tu jest pokazywana ludziom muzyka, która nie jest najbardziej popularna w naszym kraju. Świetnie się tu czujemy, bardzo dobrze nam się tu grało – powiedział Artur
Lesicki tuż po piątkowym koncercie.

Napiorkowski Lesicki

Drugiego dnia na Young Arts Festival zagrał charyzmatyczny Atom String Quartet. W programie koncertu zabrzmiała muzyka Krzysztofa Pendereckiego oraz kompozycje
każdego z członków kwartetu – Dawida Lubowicza, Michała Zaborskiego, Mateusza Smoczyńskiego i Krzysztofa Lenczowskiego. Kwartet zagrał w otwartej przestrzeni na terenie
Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce.

- Mimo że graliśmy plener, czuliśmy się komfortowo jak w sali koncertowej. Ta zieleń, która nas otacza, którą się czuje, sprawia, że inaczej się tu gra, ale według mnie warunki koncertowe
były doskonałe – powiedział Mateusz Smoczyński z Atom String Quartet.

Festiwal zamknął Jacob Collier, wybitny brytyjski kompozytor i multiinstrumentalista, którego koncert był transmitowany prosto na krośnieński rynek z Londynu. Collier zaprezentował
2 utwory ze swojego najnowszego albumu – Djesse Vol.3, który ukazał się 14 sierpnia, oraz specjalnie przygotowaną dla publiczności Young Arts Festival improwizację na temat
polskiego hymnu, co było dla publiczności i dla organizatorów niezwykłym doświadczeniem

- Ta wersja naszego hymnu była jednym z najwspanialszych momentów wszystkich edycji festiwalu. Usłyszeliśmy geniusza, który na skrzydłach swojej fantazji przeniósł Mazurek
Dąbrowskiego w zupełnie nowy wymiar. To było dogłębnie poruszające doświadczenie – komentuje Bartłomiej Tełewiak, dyrektor artystyczny Young Arts Festival.

Jacob Collier 037

Wszystkie koncerty 5. Edycji Young Arts Festival były transmitowane online na stronie www.youngarts.pl oraz w mediach społecznościowych organizatora – Fundacji Young Arts.
Dodatkowo koncert Jacoba Colliera można było obejrzeć na portalu Onet.

- Transmisje online to dla Young Arts Festival nowa forma prezentowania koncertów, na którą zdecydowaliśmy się z powodu pandemii. Konieczność zachowania na widowni bezpiecznego
dystansu sprawiła, że musieliśmy ograniczyć liczbę uczestników do 250-350 osób, co stanowi niedużą część tego, do czego przywykliśmy podczas festiwalu. Dzięki transmisjom
w wydarzeniu zdalnie mogli wziąć udział wszyscy chętni, w tym również ci, którzy dziś bezpieczniej czują się we własnych domach – mówi Anna Nawrocka-Tełewiak,
pomysłodawczyni festiwalu. – Poza tym dzięki internetowi Young Arts Festival mógł dotrzeć do zupełnie nowej widowni w różnych częściach Polski, daleko poza Podkarpaciem – dodaje.

Tegoroczny Young Arts Festival odbył się dzięki wsparciu partnerów strategicznych: Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (wydarzenie dofinansowano ze środków
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Muzyka", realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca) oraz
Województwa Podkarpackiego. Mecenasem wydarzenia był PKN Orlen, a partnerami: Fundacja PGNiG, Gmina Krosno, Biuro Wystaw Artystycznych, Muzeum Przemysłu Naftowego
i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza, Regionalne Centrum Kultur Pogranicza, Zespół Szkół Muzycznych w Krośnie, Glob Cars Krosno, Drukarnia Hedom, Restauracja Posmakuj.
Patronat medialny nad przedsięwzięciem objęli: TVP Kultura, TVP Rzeszów, Polskie Radio Program 2, Polskie Radio Rzeszów, KrosnoSfera oraz Onet.
 /Young Arts Festiwal - Informacja prasowa/

Sentymentalny świat - Wieczór autorski Andrzeja Szypuły

            Znany rzeszowski muzyk, kompozytor, dyrygent, poeta, animator kultury Andrzej Szypuła przedstawił swój dorobek artystyczny podczas wieczoru autorskiego, który miał miejsce na scenie Parku Jedności Polonii z Macierzą w Rzeszowie przy ul. Jałowego 9 w słoneczną sobotę 8 sierpnia 2020 roku o godz.18.00.
           Bardzo udane było to spotkanie. Popłynęły ze sceny romantyczne strofy poezji i nastrojowe piosenki inspirowane rzeszowskimi klimatami – bulwarami, ulicami, Wisłokiem, wiosennym wiatrem, letnim słońcem, jesienną nostalgią, muzyką nocy... „Potrzebny jeszcze zachód słońca, gwiaździste niebo i wspomnienia, które na zawsze zostaną w nas” – śpiewał natchniony bohater wieczoru obok takich lirycznych piosenek, jak „Ty i ja”, „Oczarowanie”, „Tylko ty”, „Ostatni raz”. A że lato powoli chyli się ku końcowi, w wieczorze znalazło się i miejsce na jesienne zamyślenia, śpiewane razem z publicznością - „To jest jesienna moja ballada, wśród złotych liści do ciebie ją ślę, niech o miłości mej opowiada i że na duszy mi smutno i źle.”
           To właśnie ona, miłość – wytęskniona, nieodgadniona, przenikająca ciało i duszę, była motywem przewodnim wieczoru. Kołysała się w rytmie rzeszowskiego walczyka niczym w paryskim Montmartre, zamyślona przechadzała się nad sennym Wisłokiem, razem z księżycem spacerowała „w ciszy wieczornej wśród gwiazd”, tańczyła z Cyganami w rytm czardasza, odchodziła na zawsze w rytm smętnego tanga, wracała „w srebrnym śnie”...
           Bohaterowi wieczoru towarzyszyła Muza, czyli Beata Kraska - sopran, utalentowana artystka Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia”, która swoim pięknym głosem i osobistym urokiem dodawała smaku całemu spotkaniu. W jej ciepłym wykonaniu słuchaliśmy piosenek: „Wiosenny wiatr”, „Pieśń miłości”, „Cygański romans”, a w duecie z Andrzejem Szypułą – „Stary walc”, „To nasza miłość” i bisowanej „Gdzie białe mgły nad Wisłokiem”, która, prezentowana także na innych koncertach, powoli staje się szlagierem na piosenkowym firmamencie Rzeszowa. Obojgu towarzyszył przy fortepianie z wielkim wyczuciem wierszy i piosenek znany rzeszowski pianista i pedagog Krzysztof Mroziak.
           Andrzej Szypuła, doświadczony muzyk, pisarz, publicysta, krytyk muzyczny wrażliwy na tchnienia świata ducha, napisał 50 piosenek o Rzeszowie i nie tylko. Wydał 6 tomików wierszy – „Białe tulipany”, „Srebrny sen”, „Wielki Wóz”, „Dobre amioły”, „Głogi przydrożne”, „Światło nadziei”, w których badacze dostrzegają oczarowanie światem, akceptację życia, zgodę na jego przemijanie, pokorę wobec absolutu, rozmyślania religijne, osobiste odczuwanie świata, szczerość i prostotę wypowiedzi.
           Nastrojowi tego sierpniowego poetycko-muzycznego wieczoru dodawał kosz różnokolorowych kwiatów od prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, który objął honorowy patronat nad tym artystycznym spotkaniem. Koncert dofinansowało Miasto Rzeszów, a jego organizatorem był Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz Estradą Rzeszowską. A pogodę zapewniły niebiosa...
           Romantyczny, sentymentalny klimat wieczoru podobał się publiczności. Uroku dodawało zielone otoczenie parku, słoneczna aura i lekki wiatr, przenoszący nas w wewnętrzny, duchowy świat zamyśleń i wewnętrznych, pełnych dobrych nadziei i poczucia piękna przeżyć inspirowanych poetyckim słowem, dźwiękiem natchnionych melodii, muzyką nocy... „Wisłoka lśni tafla snów, rzeszowska noc wiecznie trwa, w nieznaną dal idźmy znów, na zawsze już ty i ja” – czarował zasłuchaną publiczność bohater wieczoru, który na końcu spotkania podpisywał swój najnowszy tomik poezji pt. „Światło nadziei”.

Non omnis moriar

Pamięć o Zygmuncie Mycielskim

Życie jest życiem, a śmierć śmiercią, tak to Pan Bóg urządził.
Zygmunt Mycielski w liście do chóru z Wiśniowej

            Msza Święta odprawiona w kościele pw. NMP Królowej Świata w Wiśniowej w niedzielę 9 sierpnia 2020 roku o godz.10.30 o spokój duszy Zygmunta Mycielskiego w 33. rocznicę Jego śmierci z intencji Towarzystwa im. Zygmunta Mycielskiego w Wiśniowej i Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Zygmuta Mycielskiego w Strzyżowie miała nadzwyczaj uroczysty przebieg. Świętej Liturgii przewodniczył ks. biskup Józef Dąbrowski, michalita z Kanady, pochodzący z Wysokiej Strzyżowskiej, a towarzyszyli mu przy ołtarzu - proboszcz wiśniowskiej parafii ks. Marek Matera i wikariusz ks. Jarosław Stefański.
            Uroczystą oprawę muzyczną zapewnił Strzyżowski Chór Kameralny pod dyrekcją prof. Grzegorza Oliwy oraz prof. UR Magdalena Prejsnar-Wąsacz – fortepian i absolwenci strzyżowskiej szkoły muzycznej: Eryk Oliwa – klarnet, Marcel Oliwa – sakosfon. Licznie przybyli wierni wiśniowskiej parafii, z Warszawy przyjechał Michał Klubiński, muzykolog zajmujący się badaniem życia i twórczości muzycznej i pisarskiej Zygmunta Mycielskiego.
            Wśród prezentowanych podczas Mszy Świętej i na koncercie po jej zakończeniu utworów muzycznych z kręgu wielkiej literatury muzycznej, w skupieniu słuchaliśmy trzech utworów Zygmunta Mycielskiego: „Fiat voluntas tua”, „Largo” na skrzypce i fortepian w transkrypcjach na klarnet i fortepian oraz „Wieczne Odpoczywanie” napisane dla chóru w Wiśniowej. Wszystkie utwory wykonano z wielką starannością i głębią wyrazu. Strzyżowski Chór Kameralny śpiewał z balkonu, zaś instrumentaliści grali przy ołtarzu bocznym przy obrazie Matki Bożej z Dzieciątkiem przeniesionym z kaplicy grobowej Mycielskich. Po Mszy Świętej i koncercie przedstawiciele Towarzystwa i Szkoły im. Zygmunta Mycielskiego złożyli kwiaty przy grobie swojego Patrona.
            Wszyscy odnieśliśmy wrażenie obecności Zygmunta Mycielskiego wśród nas. Z uwagą i przejęciem słuchaliśmy jego głębokiej muzyki podczas Świętej Liturgii i na koncercie, łączyliśmy jego myśli, filozofię sztuki i życia z dniem dzisiejszym, konstatując, iż pamięć nie umiera i osobowość tego niezwykłego Artysty będzie nam nadal towarzyszyć w różnych działaniach i przedsięwzięciach, zarówno w muzeum jego pamięci, jak i podczas plenerów malarskich, koncertów, a taże przy zgłębianiu jego twórczości muzycznej i pisarskiej, w edukacji muzycznej, wydawnictwach.
            Przed Mszą Świętą deklarację współpracy z Towarzystwem w działaniach zmierzających do utrwalenia pamięci po kompozytorze i pisarzu pochodzącym z Wiśniowej złożyła prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.
            W końcowej wypowiedzi po Mszy Świętej ks. proboszcz Marek Matera złożył Rodzinie Mycielskich wyrazy serdecznej wdzięczności za nieustanne wspieranie materialne kościoła i jego otoczenia. Dołączam do tych podziękowań także własne – za nieustanne, jakże ważne i znaczące wsparcie finansowe wiśniowskich plenerów malarskich, czasopism „Kamerton” i „Barbizon Wiśniowski”, ukazujących głęboką twórczość muzyczną i pisarską Zygmunta Mycielskiego, znaczenie mecenatu artystycznego Mycielskich dla kultury polskiej i europejskiej, a także piękno i bogactwo kultury muzycznej regionu podkarpackiego i kraju.
             Non omnis moriar – nie całkiem umrę. Postawa, dzieła Zygmunta Mycielskiego, to, jak pisał Jerzy Waldorff „kotwice pamięci” na trudne i złe czasy, gdyby takie miały nadejść, lub już nadeszły. Pozostaniemy wierni tym nakazom.

Andrzej Szypuła

30. LAT CENTRUM PADEREWSKIEGO – FINAŁ

               Na zakończenie jubileuszowych koncertów (26 lipca 2020 roku) wystąpił w Sali Koncertowej Stodoła rewelacyjny austriacki pianista Ingolf Wunder, laureat II nagrody Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego sprzed dziesięciu lat.
               Recital składał się z dwóch części. Najpierw dwa bardzo trudne, wirtuozowskie utwory Ferenca Liszta, w których kompozytor ukazał dwie wizje Fausta – według Goethego w Sonacie h-moll oraz według Lanau’a w I Walcu „Mefisto”.
               Drugą część recitalu wypełniła muzyka Fryderyka Chopina : Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op.22, Fantazja impromptu op. pośmiertne, Nokturn cis-moll, Nokturn Es-dur op.52, Walc As- dur op.34.nr 1 i brawurowy Polonez Es-dur op.53.
               Publiczność niemilknącymi brawami dziękowała Artyście domagając się bisów. Mimo zmęczenia Ingolf Wunder wykonał dwa utwory na bis: dzieło Ignacego Jana Paderewskiego "Menuet" op.24 no.1 oraz kompozycję własną zatytułowaną „Liberty Prelude”..
Koncert prowadził z wielką swadą Jan Popis.
To był wspaniały, pełen wrażeń wieczór.
               Warto jeszcze podkreślić, że podczas koncertów jubileuszowych mieliśmy przyjemność słuchania jednego z najciekawszych modeli fortepianów marki FAZIOLI – pełnokoncertowego F278.
Było to to możliwe dzięki staraniom stroiciela – Michała Twardego i przychylności
Silesia Music Center.
Wszyscy występujący pianiści byli bardzo zadowoleni, że mogli na tym instrumencie grać.

Piękny Jubileusz. Dziękujemy Organizatorom za wspaniałe koncerty, które dostarczyły publiczności wielu wrażeń i wzruszeń oraz za stworzenie niepowtarzalnej atmosfery.
.
W galerii; kilka ujęć z recitalu Ingolfa Wundera w obiektywie Kornelii Cygan

30 lat Centrum Paderewskiego - „Historia Muzyki według Waldemara Malickiego”

              Podczas drugiego wieczoru kąśnieńską Salą Koncertową Stodoła zawładnął długo wyczekiwany przez melomanów Waldemar Malicki, który wykonał swój autorski program zatytułowany „Historia Muzyki według Waldemara Malickiego”. Artyście towarzyszył kwintet smyczkowy w składzie: Paweł Wajrak - skrzypce, Angelina Kierońska – skrzypce, Karolina Stasiowska – altówka, Anna Podkościelna-Cyz – wiolonczela i Szymon Frankowski – kontrabas.
              Mistrz Malicki wystąpił w podwójnej roli – pianisty i prowadzącego koncert. Długo można by było opowiadać o różnych pomysłach i ciekawych wątkach tego wieczoru. Jednym z nich były improwizacje na temat utworu Jeana-Paula-Égide Martiniego "Plaisir d'amour". Propozycje pana Waldemara prowadziły nas od epoki muzyki renesansu, baroku, klasyki, po Ravela i współczesnych twórców. Kolejnym tematem improwizacji było TANGO.
              Ciekawostką wieczoru, był wykonany przez Zespół "Con Affeto" (w powiększonym składzie), utwór Fryderyka, Augustyna Duranowskiego "Fantazja na tematy polskich tańców " op.9.
Duranowski był synem Polki i francuskiego emigranta Duranda. Żył w latach 1770 - 1834. Był znanym i cenionym w całej Europie skrzypkiem, podziwianym przez młodego Paganiniego.
              Ten koncert spotkał się z równie wielką życzliwością publiczności. Gorące oklaski trwały długo, a później wiele osób pragnęło osobiście podziękować Waldemarowi Malickiemu i dlatego widząc ustawioną za mną kolejkę obiecałam wszystkim, że moja rozmowa z Mistrzem trwać będzie tylko trzy minuty i słowa dotrzymałam.

              Jak Pan wspomina swoje pierwsze pobyty w Kąśnej Dolnej i Tarnowie?
              - Wtedy bywałem tu bardzo często zarówno w Tarnowie, Kąśnej, a nawet w okolicznych mniejszych miejscowościach. To były zupełni inne czasy. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Niektóre rzeczy ewidentnie się poprawiły, a niektóre być może utraciliśmy, ale to dotyczy całego pojmowania kultury, sztuki...
Może kiedyś wrócimy do tego pięknego stanu, ale będzie to wynikało z potrzeb i wydaje mi się, że one już się zaczynają tworzyć, czego dowodem jest pełna sala podczas dzisiejszego koncertu.

              Pamiętam jeden z pierwszych, a może nawet pierwszy Pana występ w ramach Festiwalu „Bravo Maestro”. Wystąpiło wówczas trio w składzie: Maestra Wanda Wiłkomirska – skrzypce oraz dwóch rozpoczynających karierę artystów - Tomasz Strahl – wiolonczela i Waldemar Malicki przy fortepianie.
              - Bardzo często można mnie spotkać w różnych miejscach przy fortepianie. Dzisiaj po prostu nie mam tylko bujnej czupryny, ale pozostałe elementy, jak najbardziej działają.

              Grał Pan wtedy w innym stylu.
              - Owszem, wtedy byłem normalnym, przyzwoitym pianistą, ale z czasem człowiek odnajduje w sobie coś z wolności i jest w stanie przekonać do siebie resztę świata, że robi co innego, a ta reszta świata to zaakceptuje. Nie zamierzam się poddawać.

              Sądzę, że w tym, co Pan obecnie prezentuje na estradach bardzo pomocna jest wiedza i umiejętności zdobyte w pierwszych kilkunastu latach działalności.
              - Chcę pani powiedzieć, że przez cały czas zdobywam wiedzę, tylko drążę w różnych kierunkach. Dzisiaj to jest możliwe, bo jest mnóstwo stron internetowych, trzeba się poruszać w różnych językach i można dotrzeć do niezwykłych informacji, które naprawdę zapierają dech w piersiach.
Nie będę zdradzał więcej, bo częścią tych informacji dzielę się ze słuchaczami Programu II Polskiego Radia w soboty o 10.00 rano w audycji „Upiór w eterze”.
Przepraszam, że się tak reklamuję, ale uważam, że słuchając tych audycji dużo się można dowiedzieć o przeróżnych elementach muzyki.

              Miał Pan z pewnością czas, w przerwach trwających od rana prób, zobaczyć Dwór Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i jego otoczenie w 2020 roku.
              - Jest poprawa nadzwyczajna. Zmienił się cały kraj i Kąśna również. Tu jest po prostu wspaniale. Wszystko jest piękne, funkcjonalne i wygodne – łącznie w wjazdem na teren parku. Mnie zachwyciła także Sala Koncertowa Stodoła, która jest piękna i doskonale brzmi. Jest tu znakomita akustyka i można by ją postawić spokojnie gdzieś nad Loarą lub nad Renem. Jestem pewien, że tam by także zachwycała publiczność i artystów.

              Za rok będzie 25-lecie Festiwalu „Bravo Maestro”, zechce Pan tu przyjechać.
              - Jak zostanę zaproszony i będzie mi towarzyszył zespół z którym dzisiaj grałem, albo inny, równie znakomity, to z przyjemnością przyjadę i może coś ciekawego wymyślimy. Także z przyjemnością spotkam się wtedy z panią i mam nadzieję, że porozmawiamy dłużej.

Zofia Stopińska

30 lat Centrum Paderewskiego - Gala Trzech Dekad

Od 24 do 26 lipca 2020 r. Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej świętowało jubileusz 30-lecia działalności. Z tej okazji organizatorzy zaproponowali trzy koncerty:
- Gala Trzech Dekad,
- Historia Muzyki Według Waldemara Malickiego oraz
- Mistrzowski Recital Fortepianowy Ingolfa Wundera.

           Gospodarzami pierwszego wieczoru byli: Anna Woźniakowska oraz Jan Popis znani, cenieni dziennikarze muzyczni związani niemal od początku z koncertami muzyki klasycznej organizowanymi w Kąśnej Dolnej, którzy przybliżyli najważniejsze wydarzenia z 30-letniej historii Centrum. A było co wspominać. Wiele ciepłych słów usłyszeliśmy o działalności poprzednich dyrektorów Centrum, a szczególnie o latach, kiedy prowadziła tę instytucję nieodżałowana pani Anna Knapik.
           W dworku Paderewskiego, czy Sali Koncertowej "Stodoła" występowali tak wspaniali artyści jak m.in. Wanda Wiłkomirska, Krzysztof Jakowicz, Vadim Brodski, Konstanty Andrzej Kulka, Kaja Danczowska, Stefan Kamasa, Janusz Olejniczak, Waldemar Malicki, Ewa Pobłocka, Krzysztof Jabłoński Tomasz Strahl i Klaudiusz Baran.
           Gościło także w Kąśnej pokolenie młodszych wirtuozów: Katarzyna Duda, Janusz Wawrowski, Jakub Jakowicz, Rafał Kwiatkowski, Marcin Zdunik, Mariusz Patyra, Michał Zaborski, Szymon Nehring, Rafał Blechacz czy Robert Morawski.
            W ostatnich latach Centrum Paderewskiego współprowadzone jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a dzięki operatywności obecnego dyrektora Łukasza Gaja, wspomaganego przez władze Powiatu Tarnowskiego, Gminę Ciężkowice i wspaniałego sponsora - Tarnowskie Azoty, jest jednym z najciekawszych ośrodków kulturalnych w Polsce, otoczonym sympatią melomanów i sentymentem artystów.
Takie festiwale jak "Tydzień Talentów", "Bravo Maestro" czy najmłodszy cykl "Viva Polonia" są sztandarowymi imprezami Centrum.
            Ale wracam do przebiegu części muzycznej pierwszego jubileuszowego wieczoru.
Wśród wykonawców przewidywano udział skrzypków Krzysztofa Jakowicza, Wadima Brodskiego, Jakuba Jakowicza oraz pianisty Roberta Morawskiego. Niestety z przyczyn zdrowotnych nie mógł w koncercie uczestniczyć Krzysztof Jakowicz. Maestro przesłał serdeczne gratulacje i pozdrowienia oraz obiecał, że niedługo w Kąśnej wystąpi.
            Cześć muzyczną otworzył Robert Morawski, wykonując brawurowo Polonez A-dur Fryderyka Chopina. Później, wyjątkowo pięknie zabrzmiały w wykonaniu Jakuba Jakowicza i Roberta Morawskiego "Melodia" Ignacego Jana Paderewskiego (utwór został skomponowany na fortepian, a wersję na skrzypce i fortepian opracował Stanisław Barcewicz) oraz , Andante i Allegro z I Sonaty h-moll Johanna Sebastiana Bacha.
            Z kolei Wadim Brodski wraz z Robertem Morawskim wykonali Preludium i Allegro w stylu Pugnaniego Fritza Kreislera, "Medytację" Julesa Masseneta oraz część III Sonaty na skrzypce i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego.
Mistrz Wadim Brodski zapowiedział niespodziankę i przywiózł do Kąśnej swoje utalentowanego ucznia - 13-letniego Szymona Krajewskiego, który wykonał niełatwą Chacconę Tomaso Vitalego. Chyba jeszcze większą niespodzianką dla publiczności był fakt, że Wadim Brodski zasiadł przy fortepianie, aby wspólnie wykonać ten utwór.
            W kolejnym ogniwie koncertu Jakub Jakowicz zaprezentował Cierpienia miłości Fritza Kreislera oraz wirtuozowski Polonez A-dur Henryka Wieniawskiego.
Koncert zakończył Vadim Brodski wykonaniem "Introdukcji i Ronda Capriccoso" Camila Saint-Seansa, Zarówno Jakubowi Jakowiczowi, jak i Wadimowi Brodskiemu towarzyszył pianista Robert Morawski.
Długą owacją na stojąco publiczność dziękowała wykonawcom.

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS