Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej im. S. Moniuszki w Rzeszowie - Laureaci

Laureaci nagród regulaminowych i specjalnych

KATEGORIA I – PIANIŚCI
NAGRODY REGULAMINOWE
I nagroda – 20 000 euro
Pavel Dombrovsky

II nagroda – 10 000 euro / Fundatorem nagrody jest Fundacja PKO Banku Polskiego
Piotr Ryszard Pawlak

III nagroda – 5 000 euro / Fundatorem nagrody jest Stowarzyszenie Autorów ZAiKS
Mateusz Krzyżowski

Wyróżnienia – 3 x 1 500 euro
Tymoteusz Bies
Michał Dziewior
Ivan Shemchuk

NAGRODY POZAREGULAMINOWE
Filharmonia Kaliska – zaproszenie na koncert dla laureata konkursu
Ivan Shemchuk
Filharmonia Śląska im. Henryka Mikołaja Góreckiego – zaproszenie dla laureata I nagrody na koncert z Filharmonikami Śląskimi w sezonie artystycznym 2020/21
Pavel Dombrovsky
Instytut Polski w Bratysławie –zaproszenie dla polskiego laureata konkursu na koncert recitalowy
Mateusz Krzyżowski
Instytut Polski w Sankt Petersburgu – zaproszenie dla polskiego laureata konkursu na koncert recitalowy na zakończenie Roku Stanisława Moniuszki w Petersburgu w 2019 roku
Tymoteusz Bies
Instytut Polski w Wiedniu – zaproszenie dla polskiego laureata w postaci koncertu w Wiedniu w 2020 roku
Michał Dziewior
Magazyn Presto – nagroda dla polskiego uczestnika konkursu w kategorii pianiści w postaci rocznej opieki medialnej
Tymoteusz Bies
Podkarpacka Fundacja Rozwoju Kultury – zaproszenie dla laureata I nagrody na koncert recitalowy inaugurujący XV Międzynarodowe Forum Pianistyczne „Bieszczady bez granic” w Sanockim Domu Kultury w Sanoku
Pavel Dombrovsky
Polska Filharmonia Kameralna Sopot – zaproszenie dla laureata I nagrody na koncert Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot w sezonie artystycznym 2019/20
Pavel Dombrovsky
Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa – zaproszenie dla laureata konkursu na koncert z Polską Orkiestrą Sinfonia Iuventus
Pavel Dombrovsky
Société Frédéric Chopin Genève – zaproszenie dla polskiego laureata konkursu na koncert recitalowy podczas Festiwalu Chopinowskiego w Genewie w 2020 roku
Piotr Ryszard Pawlak

KATEGORIA II – ZESPOŁY KAMERALNE
NAGRODY REGULAMINOWE
I nagroda – 20 000 euro
Gidaszewska / Łaguniak Duo

II nagroda – 10 000 euro ex aequo
Ãtma Quartet
Cracow Golden Quintet

III nagroda – 5 000 euro / Fundatorem nagrody jest STOART – Związek Artystów Wykonawców
nie przyznano

Wyróżnienia – 3 x 1 500 euro
Apeiron Trio
Novi Piano Duo
Roksana Kwaśnikowska/ Łukasz Chrzęszczyk

NAGRODY POZAREGULAMINOWE
Cappella Gedanesis – zaproszenie dla laureata konkursu na koncert z Cappellą Gedanensis lub recital
Cracow Golden Quintet
Filharmonia im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie – zaproszenie dla laureata I nagrody na koncert w sezonie artystycznym 2019/2020
Gidaszewska / Łaguniak Duo
Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie – zaproszenie dla laureata konkursu na koncert w Sali Kameralnej w sezonie artystycznym 2020/2021
Ãtma Quartet
Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego w Łomży – zaproszenie dla laureata konkursu na koncert recitalowy w sezonie artystycznym 2020/21
Gidaszewska / Łaguniak Duo
Filharmonia Świętokrzyska im. Oskara Kolberga w Kielcach – zaproszenie dla polskiego laureata konkursu na koncert w sezonie artystycznym 2020/21
Gidaszewska / Łaguniak Duo
Instytut Polski w Sofii – zaproszenie na koncert dla polskiego laureata konkursu
Ãtma Quartet
Magazyn Presto – nagroda dla polskiego uczestnika konkursu, w kategorii zespoły kameralne, w postaci rocznej opieki medialnej
Ãtma Quartet
Międzynarodowy Festiwal Duetów Fortepianowych „Duettissimo" w Krakowie – zaproszenie dla najwyżej sklasyfikowanego duetu fortepianowego na koncert odbywający się podczas wybranej edycji festiwalu
Novi Piano Duo
Nagroda Józefa Kolinka – Dyrektora Artystycznego Festiwali w Podkowie Leśnej i Chełmnie
Gidaszewska / Łaguniak Duo
Nagroda Jury Młodych Krytyków
Roksana Kwaśnikowska / Łukasz Chrzęszczyk
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach – zaproszenie dla laureata konkursu w wybranej kategorii na koncert recitalowy w ramach serii koncertowej „Scena młodych” w sezonie artystycznym 2020/2021
Cracow Golden Quintet
Narodowe Forum Muzyki im. Witolda Lutosławskiego we Wrocławiu – zaproszenie dla laureata I nagrody na koncert w Narodowym Forum Muzyki
Gidaszewska / Łaguniak Duo
Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów – zaproszenie dla laureata konkursu na koncert odbywający się podczas IV lub V edycji Festiwalu „Rzeszowska Jesień Muzyczna”
Gidaszewska / Łaguniak Duo

MAGICAL CHOPIN - MOKRZYCKI

Album znakomitego pianisty Rafała Mokrzyckiego poświęcony w całości muzyce Fryderyka Chopina, to pomysłowa kompilacja gatunków muzycznych, począwszy od form narracyjnych (Ballada g-moll op. 23), skończywszy na miniaturach tanecznych (Mazurki op. 50 oraz walce).

CD DUX 1558  Total time: [61:02]


Fryderyk Chopin
Mazurki op. 50 Mazurkas Op. 50
1. Mazurka in G major, Op. 50 No. 1 Sostenuto. Molto rubato [2:32]
2. Mazurka in A flat major, Op. 50 No. 2 Allegramente. Poco vivace [3:20]
3. Mazurka in C sharp minor, Op. 50 No. 3: Moderato [5:14]

Fryderyk Chopin
Ballada nr 1 g-moll op. 23 Ballade in G minor Op. 23 No. 1
4. Ballade in G minor, Op. 23 [8:53]

Fryderyk Chopin
Nokturn Des-dur op. 27 nr 2 Nocturne in D flat major, Op. 27 No. 2
5. Nocturne in D flat major, Op. 27 No. 2 [5:54]

Fryderyk Chopin
Nokturn fis-moll op. 48 nr 2 Nocturne in F sharp minor Op.48 No.2
6. Nocturne in F sharp minor, Op. 48 No. 2 [6:47]

Fryderyk Chopin
Scherzo b-moll op. 31 Scherzo in B flat minor Op.31
7. Scherzo in B flat minor, Op. 31 [10:39]

Fryderyk Chopin
Walc Es-dur op. 18 Waltz in E flat major Op. 18
8. Waltz in E flat major, Op. 18 [5:31]

Fryderyk Chopin
Walc F-dur op. 34 nr 3 Waltz in F major Op. 34 No. 3
9. Waltz in F major, Op. 34 No. 3 [2:19]

Fryderyk Chopin
Walc a-moll op. posth. Waltz in A minor Op. posth.
10. Waltz in A minor, Op. posth.[2:27]

Fryderyk Chopin
Polonez As-dur op. 53 Polonaise in A flat major Op.53
11. Polonaise in A flat major, Op. 53 [7:23]

Wykonawcy:
Rafał Mokrzycki /fortepian/

Przesłanie na Międzynarodowy Dzień Muzyki

          Tradycją Międzynarodowego Dnia Muzyki, który przypada 1 października, jest ogłaszanie przez Instytut Muzyki i Tańca specjalnego przesłania na ten szczególny dzień.
Autorem tegorocznego przesłania jest Piotr Paleczny.

Przesłanie na Międzynarodowy Dzień Muzyki

           Już od 44 lat na całym świecie 1 października jest Międzynarodowym Dniem Muzyki – świętem, które w 1975 roku zainicjował Yehudi Menuhin.
Celem tego szczególnego Dnia jest zwrócenie uwagi na nadzwyczajną wartość, ważność, dobro i miejsce, jakie zajmuje w życiu nas wszystkich Muzyka. Muzyka, bez której wielkiego, choć często niezauważalnego oddziaływania, nasze życie byłoby o wiele uboższe, a ludzie bez dostępu do Muzyki nie byliby sobą.
Jako sztuka wysoce abstrakcyjna, niedająca się namacalnie uchwycić, Muzyka pozostaje często trudna w odbiorze, czasem rodzi nawet pytania o swój sens i znaczenie, o jej wykonanie i interpretację. Muzyka nie zawiera pojęć, trudno ją opisać słowami. Nie da się też jednoznacznie zdefiniować. Dlatego jest wyjątkowo tajemnicza. Ale owa tajemniczość i zdolność bezpośredniego oddziaływania na słuchacza, czynią ją bardziej zagadkową, pełną atrakcyjnej siły.

           Podstawowym i zarazem niezwykle istotnym przesłaniem Międzynarodowego Dnia Muzyki jest promocja artystów jako tych, którzy poprzez Muzykę tworzą i przekazują piękno.
Pomoc, uznanie i docenienie pracy młodych, wybitnie uzdolnionych muzyków jest i powinna być satysfakcją dla nieco starszych, doświadczonych przedstawicieli środowiska muzycznego.
          Sam, dopiero po trzydziestu latach nieprzerwanej aktywności koncertowej, postanowiłem połączyć pracę estradową z działalnością pedagogiczną, przekazując swoje doświadczenia młodym pianistom. Zrozumiałem, że zawód artysty muzyka to nie tylko praca indywidualna, koncerty i podróże. Pomimo wielu trudności w połączeniu różnych nurtów swojej działalności, odczuwam olbrzymią satysfakcję z promowania innych artystów.

          Wszystkim tegorocznym i poprzednim laureatom Nagrody Koryfeusz Muzyki Polskiej, wręczanej w Międzynarodowym Dniu Muzyki, pragnę przekazać serdeczne gratulacje wraz z życzeniami wspaniałego dalszego rozwoju talentu i osobowości artystycznej. Ale przede wszystkim pragnę życzyć spełnienia w tym trudnym zawodzie oraz prawdziwej, naturalnej, z głębi duszy płynącej radości z możliwości przekazywania piękna Muzyki wszystkim tym, którzy tego pragną, potrzebują i oczekują od nas muzyków!

Piotr Paleczny

Festiwal Muzyczny im. Jana Kusiewicza w Jarosławiu

          Ze wspaniałymi wrażeniami wróciłam z sobotniego koncertu pierwszej edycji Festiwalu Muzycznego im. Jana Kusiewicza w Jarosławiu, który odbywa się z inicjatywy dwóch panów: Starosty Jarosławskiego Tadeusza Chrzana oraz urodzonego w tym pięknym mieście tenora i pedagoga dr hab. Jacka Ścibora, Dyrektora Artystycznego i Programowego Festiwalu.
Zaproszenie gospodarzy przyjął prof. dr hab. Piotr Kusiewicz, syn Patrona Festiwalu
Impreza zaplanowana została w dniach 27 – 29 września 2019 roku i odbywa się w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Jarosławiu.

           Festiwal rozpoczął „Wieczór z Primadonną”, a jego główną bohaterką była wspaniała sopranistka Katarzyna Oleś-Blacha, która wystąpiła z towarzyszeniem pianistki Marty Mołodyńskiej-Wheeler. Ostatni dzień dedykowany jest dzieciom, które zostały zaproszone przez Organizatorów na Poranek Muzyczny „Chopin, Moniuszko i inne chłopaki czyli nasza kadra artystyczna”
           Najbardziej owocna w wydarzenia była sobota 28 września (drugi dzień Festiwalu), bowiem już o 10:00 przed południem rozpoczęły się Mistrzowskie Lekcje Śpiewu – dedykowane uczniom klas wokalnych szkół muzycznych Podkarpacia, prowadzone przez prof. dr hab. Piotra Kusiewicza, śpiewaka, pianistę i pedagoga – profesora śpiewu w Akademii Muzycznej w Gdańsku i w Akademii Sztuki w Szczecinie.
           O 18:00, rozpoczęła się pierwsza część festiwalowego wieczoru – „Jan Kusiewicz we wspomnieniach syna”. Była to bardzo interesująca prelekcja połączona z prezentacją multimedialną.
           Część druga, zatytułowana została „Kontynuatorzy Sztuki Wokalnej Maestro Jana Kusiewicza”, której gospodarzem był również prof. Piotr Kusiewicz. Ta część wieczoru rozpoczęła się świetnym występem zaproszonych gości z Czech – sopranistki Olgi Procházkovej, której towarzyszył František Šmid zasiadający przy organach i fortepianie. Artyści wykonali pięć ulubionych utworów Maestro Jana Kusiewicza – m.in.: „Ave Maria” G. Donizettiego (w duecie z Piotrem Kusiewiczem) i słynną arię „Miesiączku, powiedz mi” z opery „Rusałka” A. Dvořaka.
           Środkowe ogniwo wypełniły występy studentów prof. Piotra Kusiewicza z klas śpiewu w Akademii Muzycznej w Gdańsku i Akademii Sztuki w Szczecienie. Z towarzyszeniem pianistów Jadwigi Zieniewicz i Krzysztofa Figla śpiewali: Piotr Gryniewicki – tenor, Michał Komorek – bas, Damian Zaborowski – tenor, Jakub Borowczyk – kontratenor (wspaniała aria z opery „Tankred”) i Chińczyk Jingxing Tan - tenor (aria z opery G. Donizettiego „Córka pułku” (w której aż 9 razy trzeba zaśpiewać „wysokie c”).
          Na zakończenie wystąpiła Iga Caban – sopran, która także uczyła się śpiewu u prof. Piotra Kusiewicza, a od niedawna jest solistką opery w Genewie. Artystka z towarzyszeniem pianisty Krzysztofa Figla, rewelacyjnie wykonała wielką scenę Eleonory z opery „Trubadur” G. Verdiego (z oddali towarzyszył jej Jingxing Tan w roli Manrica). Wieczór zakończył ognisty Czardasz z operetki „Cygańska miłość” F. Lehara w wykonaniu Igi Caban i pianisty Krzysztofa Figla.
Z pewnością wypełniająca salę publiczność, tak jak ja, długo nie zapomni tego wieczoru.

          Pragnę także zaprosić Państwa do przeczytania wywiadu zarejestrowanego w Jarosławiu w marcu 2017 roku, który przybliży wszystkim znakomitego Patrona nowego Festiwalu Muzycznego w Jarosławiu

           Pamięci Maestro Jana Kusiewicza  - Maestro Jana Kusiewicza wspomina syn prof. Piotr Kusiewicz

           Zofia Stopińska: W ramach VI Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu, mamy wieczór poświęcony pamięci jednego z najwybitniejszych tenorów XX wieku - Jana Kusiewicza w 95. rocznicę urodzin. Pana Ojciec przeszedł do historii polskiej wokalistyki jako „Maestro wysokiego c”. Na Podkarpaciu, a szczególnie w Jarosławiu i okolicy Jego życiorys i działalność powinny być znane, bo przecież urodził się niedaleko stąd.
          Piotr Kusiewicz: Dlatego zostałem tutaj zaproszony. Te strony zawsze były bliskie mojemu Ojcu i podkreślał to w wielu wywiadach, których często udzielał. Ze szczególnym sentymentem przywoływał w pamięci pani wizytę w Gdańsku i rozmowę nagraną dla Radia Rzeszów. Zawsze się ożywiał, kiedy była mowa o Rzeszowie, a szczególnie gdy wspominało się Jarosław. Jestem bardzo szczęśliwy, a jednocześnie czuję się zaszczycony, że na tak ważnym festiwalu jak „Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej”, jeden z wieczorów został poświęcony pamięci mojego Ojca. Niedługo będą dwa lata, jak odszedł, w wieku prawie 94. lat.          Do końca Jego myśli zawsze wędrowały w okolice Jarosławia, czyli do Rzeplina – małej wioseczki, której parafia jest w Pruchniku. Od dziecka miałem zakodowane dwie miejscowości – Rzeplin i Jarosław. Większość ludzi rozmawiających z Ojcem, nie uświadamiała sobie, gdzie ten Rzeplin jest, a nawet często zniekształcano nazwę i mówiono Rzepin. Ojciec reagował natychmiast – „... nie, nie, nie, to żaden Rzepin, to jest Rzeplin, piękna wioska koło Jarosławia, w przedwojennym województwie lwowskim”. Przecież to wszystko zupełnie inaczej wtedy wyglądało. Ojciec z rodziną wyjechał z Rzeplina jak miał 2 latka, to był rok 1923. Wyjechali do Torunia, ponieważ tam była możliwość osiedlenia się i pracy. Pomimo, że był małym dzieckiem, to jednak zapamiętał pewne obrazy z Rzeplina, o których często mówił. Pamiętał rzekę, wielkie drzewa, najbliższe domy i osoby, które się nim zajmowały. Wrócił do Rzeplina jak miał 77 lat. Miałem wówczas koncert w Filharmonii Rzeszowskiej, śpiewałem w „Stworzeniu Świata” – Haydna. Zaproponowałem rodzicom, aby wybrali się ze mną do Rzeszowa. Nie trzeba ich było długo namawiać, ponieważ moja Mama jak usłyszała, że gdzieś jedziemy, to już była spakowana i gotowa do wyjścia. Tato specjalnie nie lubił dalekich podróży, ale jak usłyszał, że jedziemy w jego rodzinne strony, zgodził się natychmiast. W Rzeszowie spotkaliśmy się z nieodżałowanej pamięci prof. Anną Budzińską, która przysłała nam na studia do Gdańska, wspaniałego Pawła Skałubę. Paweł był z nami przez cały czas pobytu w Rzeszowie. Dysponował on samochodem i podróżowaliśmy po tych pięknych rejonach. Pojechaliśmy oczywiście do Rzeplina i ojciec chodząc po miejscach, które pamiętał z dzieciństwa – mówił : „... mój Boże, to jest strumyczek, a kiedyś wydawało mi się, że to jest wielka rzeka. Te wszystkie przestrzenie są takie malutkie, a zapisały mi się w pamięci, jako ogromne, baśniowe...”. Byliśmy również w Pruchniku. Odwiedziliśmy tam proboszcza księdza kanonika Kazimierza Trelkę. Weszliśmy do kościoła, stanęliśmy przy chrzcielnicy, gdzie Ojciec przed laty był chrzczony i zaśpiewaliśmy „Ave Maria” – Donizettiego w tercecie – Tato z Pawłem śpiewali partię tenorową, a Ja „robiłem” za podwójnego barytona. Ta wizyta w Rzeplinie bardzo poruszyła mojego Ojca. Chociaż mieszkał tam krótko, ale zawsze powracał myślami do tego okresu. Związany był też bardzo z Toruniem, ponieważ rodzina zamieszkała w tym mieście na stałe. Tam chodził do szkoły, tam zaczął śpiewać w chórze w Katedrze Świętych Janów. Tam też zastała ich wojna i stamtąd został zabrany do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Po wojnie wrócił do Torunia, gdzie pracował w Urzędzie Miejskim – śmiał się, że był „dygnitarzem miejskim”, ale jednocześnie chodził do szkoły muzycznej. Od 1950 roku, zaczęła się jego droga związana z Gdańskiem w którym mieszkał do końca życia.

           W wywiadzie, który miałam zaszczyt i przyjemność z panem Janem Kusiewiczem przeprowadzić przed laty - wielki tenor powiedział skromnie, że głos dała mu Bozia. Tutaj należy podkreślić, że nawet najsławniejsi tenorzy, nie mieli na zawołanie „wysokiego c” i nie potrafili z taką lekkością śpiewać o każdej porze dnia i nocy.
          - Ja myślę, że to był dar, który otrzymał właśnie od Boga. Był osobą wierzącą, ale nie starał się, aby wszyscy go w kościele widzieli. Skromniutko i cichutko zawsze siadał na chórze, gdzie nikt go nie rozpraszał. Nikt nie wiedział, że Kusiewicz śpiewa też w kościele.

          Wspaniały głos uratował panu Janowi życie w obozie koncentracyjnym.
          - Ojciec wiele razy opowiadał, że w obozie kazali im różne piosenki śpiewać jak szli do pracy, albo po apelach. Kiedyś śpiewali ludową piosenkę „ Wyganiała Kasia wółki”. Sami mężczyźni, a więc śpiewali dość nisko. Ponieważ dla Ojca to było stanowczo za nisko, śpiewał oktawę wyżej. Usłyszał to oczywiście sztubowy i kazał mu odejść na bok. Powiedział mu: „...dam ci dodatkową porcję jedzenia, abyś miał siłę do śpiewania”. Sztubowy był Kaszubem z pochodzenia. Myślę o tym często, bo przecież to były czasy, kiedy ludzie byli zmuszani do robienia różnych rzeczy. My tych czasów nie rozumiemy i osądzamy tych ludzi, a ja jestem wdzięczny temu człowiekowi, że dzięki niemu Ojciec miał jedną pajdę chleba, czy trochę brukwi więcej i jakoś przetrwał do końca wojny. Inne zdarzenie miało miejsce przy egzekucji. Wieszano więźniów, a chwilę wcześniej jeden z „opiekunów” powiedział do Ojca : „Teraz im coś zaśpiewaj – najlepiej jakieś tango”. Ojciec popatrzył na tych zmasakrowanych ludzi i zaśpiewał arię kościelną „Pieta Signore”, która przez całe lata była przypisywana Alessandro Stradelli. Skomponował ją faktycznie Louis Niedermeyer, a opera z której ta aria pochodzi była zatytułowana „Stradella”. Nie chodzi jednak o to. Kiedy ojciec skończył, padło pytanie: „Takiego tanga to jeszcze nie słyszałem – o czym ty śpiewałeś?” Ojciec powiedział zgodnie z prawdą – „Panie, zlituj się nad tymi ludźmi i okaż im łaskę”. Nie wiadomo, czy piękny śpiew, czy utwór sprawiły, że nie otrzymał żadnej kary.Ojciec był w obozie do ostatniej chwili jego istnienia. Kiedy obóz likwidowano, tysiące więźniów pędzono w kierunku Wejherowa. Kiedy znaleźli się w tamtejszym więzieniu, w nocy zauważono jakieś przewinienie i pomimo, że ktoś się przyznał i został zastrzelony. Wiadomo było, że na tym się nie skończy. Wszystkim kazano stanąć pod murem. Był środek nocy, więźniów oświetlono reflektorami, a Ojciec stał w pierwszym rzędzie. Pomyślał wtedy: „Mój Boże, niewiele lat przeżyłem (miał niecałe 24 lata), a trzeba się pożegnać z życiem”. Lufy karabinów były wymierzone w więźniów i czekano na komendę. W tym momencie na kilka sekund zgasło światło – zrobiło się ciemno. Wiedziony jakimś instynktem samozachowawczym Ojciec, padł natychmiast na ziemię i za sekundę poleciały salwy – ciała innych znalazły się na nim. Zazwyczaj, po takich egzekucjach sprawdzano, czy ktoś żyje i dobijano żywych. Ponieważ Rosjanie byli blisko, Niemcy tym razem nie mieli na to czasu. Kiedy nastała cisza, Ojciec po jakimś czasie wygrzebał się i poszedł do najbliższej wioski. Miał darowane życie. Nigdy nie sądził, że będzie długo żył. W obozie robiono na nim ćwiczenia pseudo – medyczne - z klatki piersiowej wyrwano mu jakiś nerw. Skutek tego był taki, że zrobiły mu się zrosty na lewym płucu. Podczas badań lekarskich, po prześwietleniu, te zrosty były widoczne i zwykle stawiano diagnozę, że ma gruźlicę. To była jednak tylko część obumarłego płuca. Pomimo to śpiewał tak długo i zadziwiał siłą swojego głosu. Zaraz po wojnie mówił, że pożyje góra dwadzieścia lat, dożył 94. , a odszedł w spokoju – w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego o godzinie 4.30 we śnie. Kiedy lekarz – prof. Leszek Bieniaszewski stwierdził zgon – powiedziałem : panie profesorze, cieszę się, że Ojciec radosne Alleluja zaśpiewa Panu Zmartwychwstałemu. Uważam bowiem za wielki dar, że w tym dniu mógł odejść z tego świata.

          Powiedzmy teraz o związkach pana Jana Kusiewicza z Operą Bałtycką, bo był jednym z pierwszych śpiewaków tej Opery.
          - Ojciec i Jerzy Szymański - znakomity gdański bas, pochodzący z Torunia i późniejszy mój profesor – pojechali na konkursowe przesłuchania do Bydgoszczy i tam zostali zauważeni. Otrzymali propozycję pracy w nowo utworzonym Studio Opery Bałtyckiej. Od 1 stycznia 1950 roku, Ojciec został tam już zaangażowany i pierwszą jego partią operową, był Leński w „Eugeniuszu Onieginie”. Dyrektorem Studia Operowego i późniejszej Opery Bałtyckiej był Zygmunt Latoszewski - legenda polskich dyrygentów, wspaniała postać. Dostać się pod jego skrzydła było wielkim szczęściem, ponieważ można było szlifować swoje umiejętności dzięki jego wskazówkom. Stopniowo Ojciec wchodził w różne przedstawienia. Pojawił się w roli Stefana w „Strasznym dworze”, później była „Halka”, „Faust”. Tych oper było dwadzieścia pięć i trudno mi wymienić je chronologicznie. Kazimierz Wiłkomirski, który również tam działał i przygotowywał „Cyrulika sewilskiego” w 1952 roku. Obsadził Ojca w roli Almavivy. Przed premierą była prezentacja opery w formie koncertowej. Wydarzenie to zostało nagrane przez Radio Gdańsk. Niezapomniana red. Wanda Obniska dbała aby wszystkie ważne wydarzenia były zarejestrowane. Dzięki temu, mam to nagranie jak Ojciec śpiewał Almavivę. Zdarzyło się to jeden raz w jego życiu. Dyrekcja powierzała mu, zgodnie z predyspozycjami, role cięższego gatunku. Do partii Almavivy trzeba mieć bardzo lekki głos, operować sprawną koloraturą , natomiast frazy Verdiego, Pucciniego czy Moniuszki są inne. Ojciec miał kolegów, którzy dysponowali lżejszymi głosami i wytłumaczył dyrektorowi, żeby im dać szansę. Tak się też stało.

          Pewnie będąc jeszcze dzieckiem, wielokrotnie podziwiał Pan swego Ojca śpiewającego różne partie podczas spektakli operowych.
          - Pamiętam, że po raz pierwszy byłem w operze, kiedy miałem 3 lata. To był „Eugeniusz Oniegin”. Ojciec wówczas nie śpiewał i razem siedzieliśmy na widowni. Po raz pierwszy znalazłem się w świątyni sztuki. Zobaczyłem ciemną widownię i rozjaśnioną scenę, na której był domek z oknami, z drzwiami, a przed nim, jakaś pani sprzątała liście. To był bardzo malowniczy obraz, dzisiaj kojarzę go z płótnami Chełmońskiego. Wkrótce Ojciec zabrał mnie na „Cyrulika sewilskiego”. Rozynę śpiewała cudowna Bogna Sokorska. Miałem wówczas 4 lata, siedziałem bardzo poważny w pierwszym rzędzie, z uwagą śledziłem całą operę. Kiedy wróciłem do domu, powtarzałem bardzo znany motyw z Uwertury. Rodzice wówczas stwierdzili, że mam pamięć muzyczną, poczucie rytmu i dobry słuch. Pamiętam, że była na tym spektaklu jakaś ważna delegacja z Warszawy i jej członkowie siedzieli tuż za nami, w drugim rzędzie. Jeden z panów, który nazywał się Stefan Jędrychowski w przerwie zwrócił się do mnie z pytaniem: „Nie jesteś chłopczyku zmęczony? Nie chce ci się spać?”. Bardzo poważnie stwierdziłem wówczas – proszę pana ja jestem w operze, tu się nie śpi. To były lata 50-te. Następną dekadę nazywam „złotym okresem Opery Bałtyckiej”. W 1967 roku Ojciec wrócił z rodzinnych odwiedzin w Kanadzie i przywiózł mi mały, przenośny magnetofon szpulowy. Zacząłem na nim nagrywać opery. Przede wszystkim te, w których Ojciec brał udział. Dyrekcja Opery nie miała nic przeciwko temu. Teraz pewnie nie było by to możliwe. Nagrałem kilkanaście oper w ciągu paru lat i proszę sobie wyobrazić, że one stanowią dla mnie bezcenny materiał dźwiękowy z tamtego okresu. Robię teraz z tych nagrań płyty – portrety muzyczne gwiazd opery bałtyckiej z jej złotego okresu. Zdążyłem przygotować CD Heleny Mołoń, która także pochodzi z tych rejonów. Wprawdzie urodziła się w Drohobyczu, ale rodzina przeniosła się do Jarosławia i do dzisiaj tutaj mieszka. Przedstawicielem rodu jest pan doktor Maciej Mołoń wspaniały i ceniony w Jarosławiu stomatolog. Pani Helena Mołoń ukończyła 100 lat 27 stycznia. Była wielka uroczystość z tej okazji. W prezencie, przygotowałem płytę z jej nagraniami, głównie pochodzącymi z moich taśm. Wprawdzie są to nagrania amatorskie, ale odświeżone przez pana Mariusza Zaczkowskiego – mojego serdecznego przyjaciela, który jest znakomitym realizatorem dźwięku, brzmią bardzo dobrze. Doskonaląc te nagrania, pan Mariusz pomaga mi zachować pamięć o artystach, którzy przed laty byli gwiazdami Opery Bałtyckiej. Dzięki temu można się cieszyć ich sztuką, na której ja się wychowałem. Swoją świadomość, smak muzyczny, doświadczenie i wiedzę – budowałem słuchając tych osób, obcując z nimi. To jest mój dług wobec nich. Jest to praca czasochłonna - trzeba materiał opracować, wytłoczyć płytę , zaprojektować i przygotować odpowiednią szatę graficzną. Te wszystkie komponenty nie są tanie, ale jak taka płyta trafia do rąk zainteresowanych – dziwią się : ”Gdzie to zostało wydane”. Mam tych płyt kilkanaście. Zebrałem między innymi nagrania mojego profesora – Jerzego Szymańskiego, znakomitej Urszuli Szerszeń, świetnej Aliny Kozłowskiej, a w tej chwili kończę płytę Marii Zielińskiej, która też była wielką damą gdańskiej sceny i w przyszłym tygodniu kończy 93 lata . Chcę jej też zrobić niespodziankę. Ta kolekcja powstaje dzięki temu, że ja chodziłem i nagrywałem, nie przypuszczając nawet, że kiedyś to się przyda. To jest bezcenny materiał. Nieważne, że jest niedoskonały pod względem technicznym, ale pan Mariusz robi wszystko, aby to brzmiało z najmniejszym uszczerbkiem dla głosu, bo wiadomo, że jak się poprawia dźwięk, redukuje szumy, to często odbywa się to kosztem głosu. On potrafi tak to zrobić, że głos nie cierpi a nagrania zyskują na jakości.

          Pana Matka była świetną pianistką.
          - Moja Mama całe życie była w cieniu Ojca i do dzisiaj pozostaje w cieniu - nawet ja wspominam o niej w drugiej kolejności – może dlatego, że nie żyje już osiemnaście lat ( w maju będzie osiemnaście lat jak odeszła). Miała zaledwie 69 lat – mogła jeszcze żyć, ale nieuleczalna choroba jaką jest rak żołądka, skróciła jej życie. Mama była dziewięć lat młodsza od ojca. Spotkali się w Średniej Szkole Muzycznej w Gdyni – Orłowie. Mama była w klasie fortepianu, a ojciec w klasie śpiewu, natomiast babcia pracowała w Operze w księgowości. Była kiedyś taka sytuacja, że Opera jechała z koncertem do pobliskiego Władysławowa. Tato miał wówczas śpiewać i babcia postanowiła zabrać Halusię, bo tak mówiła o swojej córce, na ten koncert. Jak opowiadała mi Mama, zafascynował ją głos Ojca, śpiewał tak pięknie, że aż ją za serce ściskało. Niedługo spotkali się po zajęciach w szkole muzycznej, do której razem chodzili i Ojciec poprosił, aby mu coś zagrała. Tak się zaczęło... Na wspólne muzykowanie, Mama zaprosiła Ojca do domu, ona grała na fortepianie, a on śpiewał. Postanowiła też czymś poczęstować młodego atrakcyjnego tenora. Pięknie potrafiła nakryć i przyozdobić stół, ale nie miała serca do przygotowywania potraw, a babci nie było w domu. Jak ojciec mi po latach opowiadał o tej wizycie - Mama znalazła jakieś śledzie w słoiku, które jeszcze nie były przygotowane odpowiednio do jedzenia, zalała je tranem i podała. Tata zjadł, wprawdzie z trudem mu przez gardło przeszło, ale nie wypadało odmówić. Ledwo skończył jedną porcję, a na talerzu znalazła się druga. Do końca życia pamiętał jak jadł te śledzie. Później ich drogi się połączyły i byli razem.

          Odziedziczył Pan po rodzicach talent i jako mały chłopiec rozpoczął Pan naukę gry na fortepianie.
          - Byłem skazany na muzykę, chociażby dlatego, że jak Mama była w poważnym stanie, bardzo dużo ćwiczyła na fortepianie przygotowując się do dyplomu w Średniej Szkole Muzycznej. Już wtedy słuchałem muzyki. Wkrótce po moich narodzinach, Mama rozpoczęła studia i znowu godzinami ćwiczyła. Często sadzała mnie w dużym fotelu, zabezpieczała wokół poduszkami, abym nie wypadł i grała na fortepianie. Jak Ojciec wracał po próbie, to myślał, że dziecka nie ma w domu. Dopiero kiedy otworzył drzwi do pokoju, widział grającą żonę, a w fotelu Piotrusia, który zasłuchany i wpatrzony w mamę, przebierał paluszkami. Jak już wspomniałem, moje zdolności muzyczne zostały stwierdzone po powrocie do domu ze spektaklu „Cyrulika sewilskiego”. Rodzice zadecydowali, że powinienem zacząć naukę gry na fortepianie. Mama zaczęła mnie uczyć. Po pewnym czasie moją edukacją pianistyczą zajęła się prywatnie pani Celina Markowska – starsza, bardzo doświadczona pianistka. Jak byłem w trzeciej klasie szkoły podstawowej, rozpocząłem naukę w szkole muzycznej, a w następnym roku trafiłem do pionu ogólnokształcącej szkoły muzycznej. Tym sposobem, w jednym budynku uczyłem się do ukończenia studiów, bo w tam też była Wyższa Szkoła Muzyczna.

          Pan Jan Kusiewicz nie chciał, aby syn został śpiewakiem.
          - Ojciec chciał, abym został dyrygentem. Twierdził, że znam świetnie literaturę muzyczną, jestem zdolny i będę dobrym dyrygentem. Nie chciał żebym śpiewał, ale nie dlatego, że wyrośnie mu jakaś konkurencja. Mówił, że dla dobrego śpiewaka, to jest taki życiowy klasztor – tego nie wolno, tamtego nie wolno, cały czas trzeba dbać o formę, żyje się w ciągłym stresie – po co to mojemu synowi. Ale ja chciałem śpiewać i to było silniejsze od argumentów Ojca. Zacząłem uczyć się śpiewać u pani prof. Barbary Iglikowskiej po kryjomu - Ojciec nic o tym nie wiedział. Mama była wtajemniczona i finansowała mi te lekcje. Po jakimś czasie Tato się pogodził z tym, że jednak będę śpiewał i niedługo stał się entuzjastą tego co robię. Do końca życia towarzyszył mi w różnych koncertach, wyjeżdżaliśmy razem i bardzo cieszyłem się, kiedy jeździł ze mną. Wcześniej, jak jeszcze żyła moja Mama – to obydwoje ze mną podróżowali. Przez to, że żyli wówczas jakby moim tempem i moimi różnymi dokonaniami, było to znakomitym środkiem napędzającym ich samych. Nie czuli się ludźmi na bocznicy, na emeryturze, tylko uczestniczyli w moim życiu i nie wychodzili z tego zaklętego kręgu muzyki.

           Sporo czasu upłynęło od przejścia pana Jana Kusiewicza na emeryturę, ale do dzisiaj jest legendą Opery Bałtyckiej.
           - Jest pamiętany do dzisiaj w szczególny sposób. Kiedy zmarł, w czasie pogrzebowej mszy świętej, w Katedrze Oliwskiej, która jest naprawdę ogromną świątynią, wszystkie ławki były zajęte. Bardzo lubił i cenił Ojca śp. ks. Arcybiskup Tadeusz Gocłowski, który przewodniczył mszy świętej. Powiedział przepiękne, wzruszające kazanie. Było kilkunastu księży, których nie zapraszałem – przyszli z potrzeby serca. Znali i szanowali Ojca, bo często śpiewał w kościołach gdańskich. Poza tym ja przez dwadzieścia lat prowadziłem emisję głosu w Seminarium Duchownym w Oliwie i Kusiewiczowie są w tym środowisku znani.

          Powiedział Pan podczas wieczoru: „Sława sama się obroni, pamięć trzeba podtrzymywać”. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz zostanie Pan poproszony o przyjazd na Podkarpacie, aby wspominać wspaniałego syna tej ziemi, wielkiego tenora Jana Kusiewicza i dzięki temu pozostanie także w pamięci następnych pokoleń.

ORATORIUM - BALLADA O BOHATERACH - w Strzyżowie i Przemyślu

28.09.2019 (sobota) godz.18:00 Kolegiata Strzyżowska
29.09.2019 (niedziela) godz. 18.00, Zamek Kazimierzowski w Przemyślu

Włodzimierz KORCZ – muzyka, instrumentacja, fortepian
Monika PARTYK – libretto

Soliści:
Alicja MAJEWSKA,
Olga BOŃCZYK,
Łukasz ZAGROBELNY,
Grzegorz WILK
Andrzej FERENC – recytacje

STRZYŻOWSKI CHÓR KAMERALNY, PODKARPACKI CHÓR MĘSKI, CHÓR „AKORD”
PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Grzegorz OLIWA – dyrygent

Koncert "Oczarowanie"

Zapraszamy na koncert "Oczarowanie" w wykonaniu Rzeszowskiego Teatru Muzycznego "Olimpia", który odbędzie się we wtorek, 1 października, o godz. 18.00 w Ratuszu w Rzeszowie.

W programie arie, duety, pieśni, piosenki z popularnych oper, operetek, musicali w wykonaniu młodych artystów od niedawna zamieszkałych w Rzeszowie. „Błękitne są twoje oczy...”

Wystąpią:
Maria Bzowska-Belcyr - sopran
Marcin Belcyr – tenor
Janusz Tomecki – fortepian
Andrzej Szypuła – słowo

Wstęp na bezpłatne zaproszenia, które można uzyskać w Estradzie Rzeszowskiej.

ANDREA BOCELLI - “SI FOREVER: THE DIAMOND EDITION”

ANDREA BOCELLI zapowiada nowy album: “SI FOREVER: THE DIAMOND EDITION”

na którym znajdą się duety z ELLIE GOULDING i JENNIFER GARNER!

Premiera wydawnictwa nakładem SUGAR MUSIC & DECCA

8 listopada 2019!

Po wielkim sukcesie albumu “Si”, który sprzedał się na całym świecie w ilości ponad miliona egzemplarzy, laureat Złotego Globu i najpopularniejszy tenor na świecie Andrea Bocelli zapowiada specjalną, rozszerzoną edycję albumu. Premiera krążka zaplanowana jest na 8 listopada 2019. Pierwszym singlem promującym wydawnictwo będzie utwór „Return to Love” z udziałem Ellie Goulding. Na wydawnictwie pojawi się także nowy duet z Jennifer Garner.

„Każda miłość jest jedyna w swoim rodzaju, a jednak pojawiają się pewne podobieństwa: to samo uczucie, które zasiewa ziarno, powoduje również rozkwit kwiatu. Ten utwór oddaje uczucie przebudzenia, poczucia, że można pokochać na nowo” – tak artysta opowiada o piosence „Return to Love” nagranej wspólnie z Ellie Goulding.

Premiera utworu zaplanowana jest na 3 października. Goulding to laureatka BRIT Award, ma na koncie również nominację do Grammy. Bocelli uważa, że nie było lepszej kandydatki do tego emocjonalnego utworu: – Ellie ma piękny głos, który pokochałem od pierwszego przesłuchania.

Ellie także nie kryje zachwytu, że miała okazję współpracować z prawdziwą legendą: „To zaszczyt, że sam Andrea Bocelli poprosił mnie o duet. Uwielbiam muzykę klasyczną i nigdy nie powiem „nie” pięknej piosence miłosnej. Andrea ma jeden z najpiękniejszych i najbardziej rozpoznawalnych głosów naszych czasów. Śpiewanie po włosku było wspaniałym doświadczeniem. Czysta radość.”

Kolejnym ekscytującym duetem na rozszerzonym wydaniu „Si” jest utwór, który Andrea nagrał ze swoją wieloletnią przyjaciółką, hollywoodzką gwiazdą Jennifer Garner. Piosenka została zainspirowana fragmentem kantaty Johanna Sebastiana Bacha BWV 147 pt. „Jesus bleibet meine Freude”, a artyści śpiewają po włosku i angielsku. Subtelne, falujące harmonie pozwalają na szerszą interpretację tego sakralnego dzieła. Dla Garner to pierwsze w karierze wydawnictwo muzyczne. Aktorka zyskała sławę dzięki takim produkcjom jak „Dziś 13. Jutro 30”, „Daredevil” czy „Agentka o stu twarzach”. Za ten ostatni tytuł otrzymała Złoty Glob.

Te dwa słynne nazwiska to wspaniały dodatek do gości na albumie „Si” – w tym zaszczytnym gronie znaleźli się Ed Sheeran, Dua Lipa, Josh Groban czy syn artysty Matteo Bocelli. Nagrany z ojcem duet „Fall on Me” stał się wiralową sensacją, a teledysk do utworu zgromadził ponad 20 mln wyświetleń w cztery tygodnie.

Rozszerzona wersja „Si” to także 3 nowe solowe utwory. „Alla Gioia” został nagrany z okazji 250. rocznicy urodzin Ludwiga van Beethovena, która będzie celebrowana na całym świecie w 2020 roku. „Ragazzo Mio” zostało oparte na tradycyjnej irlandzkiej piosence „Danny Boy”. A utwór „Il Mare Calmo Della Sera” , który stworzyi Zucchero Fornaciari, Giampiero Felisatti i Gloria Nuti ukazuje się tu w 25 rocznicę swojego powstania. To właśnie przyniósł Bocellemu triumf na Festiwalu w San Remo w 1994 r., a następnie znalazł się na jego debiutanckim albumie.

Andrea Bocelli to talent rozpoznawalny na całym świecie. Występował na najbardziej prestiżowych imprezach, w tym na Igrzyskach Olimpijskich i Pucharze Świata. Artysta bez problemu wyprzedaje koncerty na największych stadionach. Na koncie ma Złoty Glob, 7 Classical BRIT i 7 World Music Awards, a także gwiazdę na słynnej Alei Gwiazd w Hollywood i szereg innych nagród.

Bocelli bardzo chętnie nagrywa z gwiazdami muzyki pop. Na liście jego współpracowników znajdują się takie sławy jak Ariana Grande, Nicole Scherzinger, Jennifer Lopez, LeAnn Rimes, Christina Aguilera, Céline Dion, Tony Bennett i wielu, wielu innych.

Album “Si Forever” w obu swoich wersjach – międzynarodowej oraz polskiej – będzie dostępny w salonach Empik oraz na www.empik.com!

Spis utworów:

1. Alla Gioia (Ode To Joy)*

2. Return To Love Feat. Ellie Goulding*

3. Un Rêve De Liberté

4. Ragazzo Mio (Danny Boy)*

5. Il Mare Calmo Della Sera (25th Anniversary Version)*

6. Dormi Dormi Lullaby Feat. Jennifer Garner*

7. Amo Soltanto Te Feat. Ed Sheeran

8. If Only Feat. Dua Lipa

9. Fall On Me Feat. Matteo Bocelli

10. Un’Anima

11. Miele Impuro

12. Gloria The Gift Of Life

13. Vertigo With Raphael Gualazzi At The Piano

14. I Am Here

15. Ave Maria Pietas Feat. Aida Garifullina

*premierowe nagrania

Pre-order link: andreabocelli.lnk.to/SiForeverPR

www.andreabocelli.com | www.sugarmusic.com | www.decca.com

W Sanoku czujemy się prawie jak w domu, zapraszamy także do Opery Śląskiej.

          Opera Śląska w Bytomiu przyjechała w tym roku na XXIX Festiwal im. Adama Didura w Sanoku na dwa dni: 21 września odbył się Koncert Laureatów IV Międzynarodowego Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura. Wystąpili: Bożena Bujnicka – sopran, Gabriela Gołaszewska – sopran, Matheus Pompeu – tenor i Victor Yankowsky – baryton. Koncert prowadził Sławomir Pietras, a Orkiestrą Opery Śląskiej dyrygował Franc Chastrusse Colombier.
22 września Artyści Opery Śląskiej wystawili w Sanoku operę „Straszny Dwór” – Stanisława Moniuszki.
Przed spektaklem rozmawiałam z panem Łukaszem Goikiem – dyrektorem Opery Śląskiej w Bytomiu.

           Zofia Stopińska: Adam Didur – patron Festiwalu w Sanoku był jednocześnie założycielem Opery Śląskiej w Bytomiu i dlatego Wasza znakomita Opera zapraszana jest każdego roku na Festiwal.
           Łukasz Goik: W tym roku także jesteśmy obecni i nawet występujemy w czasie dwóch wieczorów, z czego bardzo się cieszymy. Czujemy się tu prawie jak w domu. Zespół bardzo lubi tutaj przyjeżdżać i wczoraj mogłem się przekonać, że lubi nas także sanocka publiczność.
           Wczoraj odbył się piękny Koncert Laureatów IV Międzynarodowego Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura, który odbył się w Operze Śląskiej w kwietniu tego roku. Poza Matheusem Pompeu, który zdobył I nagrodę, Bożeną Bujnicką – laureatką wyróżnienia i Victorem Yankovsky’m, który otrzymał wyróżnienie za najlepsze wykonanie arii polskiej, była z nami również Gabriela Gołaszewska, która otrzymała I nagrodę na Konkursie Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu i specjalną nagrodę Opery Śląskiej w tym sezonie artystycznym, czyli występów z nami.
Dzisiaj w operze „Straszny Dwór” będzie debiutować w partii Hanny. Bardzo nas cieszy, że wystąpi specjalnie dla sanockiej publiczności.

          Opery Stanisława Moniuszki macie w swoim repertuarze w każdym sezonie z pewnością również dlatego, że pierwszym spektaklem przygotowanym przez Adama Didura i wystawionym 75 lat temu była „Halka” Stanisława Moniuszki, natomiast uroczysta premiera „Strasznego Dworu” odbyła się z okazji jubileuszu 65-lecia istnienia bytomskiej sceny.
          - Dzisiaj jesteśmy na początku 75. sezonu artystycznego, również jubileuszowego, a Stanisław Moniuszko zajmuje w naszej historii szczególne miejsce. Świętujemy w tym roku również dwusetną rocznicę jego urodzin i robimy to w sposób szczególny.
Wspomnę tylko o wielkim wydarzeniu, którym zakończyliśmy 74. sezon, czyli „3 X Moniuszko: Mistrz, Muzyka Miasto”. Zamknęliśmy wtedy ruch w części miasta i świętowaliśmy również w plenerze. Odbył się piękny koncert, a głównym punktem programu była prezentacja opery Stanisława Moniuszki „Flis” w formie spektaklu plenerowego, w reżyserii Michała Znanieckiego. Na naszej scenie odbył się piękny koncert „Moniuszko dziś”.
          Teraz szykujemy się do premiery wznowienia opery „Verbum nobile”, którą przygotujemy w koprodukcji z Akademią Muzyczną w Katowicach. Wystąpią młodzi adepci sztuki wokalnej i chór studencki z naszą orkiestrą pod batutą Tomasza Tokarczyka, kierownika muzycznego Opery Krakowskiej.
Przez cały czas prezentujemy „Halkę” i „Straszny Dwór”, z którym dzisiaj jesteśmy w Sanoku, a wkrótce jedziemy z „Halką” na Festiwal Kompozytorów Polskich do Bielska-Białej. W jubileuszowym roku spektakle oper Stanisława Moniuszki są dla nas szczególnie ważne.

          Uroczystym koncertem rozpoczął się sezon artystyczny Opery Śląskiej, a ponieważ repertuar macie ogromny, ciągle na estradzie pojawiają się inne opery.
          - Mamy w repertuarze wiele tytułów i jest ich także dużo w bieżącym repertuarze. Wspominałem o premierze „Verbum Nobile” w koprodukcji z Akademią Muzyczną w Katowicach – spektakle odbędą się 16 i 17 listopada. Kolejna premiera zaplanowana jest na 14 grudnia, a będzie to opera „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego, z udziałem uwielbianego zarówno przez sanocką, jak i naszą publiczność Andrzeja Lamperta oraz laureatami Międzynarodowego Konkursu im. Adama Didura i naszymi świetnymi solistami.
          Już mogę serdecznie wszystkich zaprosić na Jubileuszowy Festiwal Opery Śląskiej, który odbędzie się w czerwcu 2020 roku. Zaplanowaliśmy koncert w plenerze, chcemy wznowić spektakle plenerowe w Dolomitach Sportowej Dolinie i tam zaplanowaliśmy operę „Carmen” Georges’a Bizeta, a wcześniej nasza orkiestra i zaproszeni soliści wystąpią na żywo do filmu „Halka” z 1929 roku.
          Jubileuszowy program będzie ciekawy, ale sporo bardzo dobrych spektakli wystawimy w czasie tego sezonu i zapraszam serdecznie również do Opery Śląskiej w Bytomiu.

          Wiem, że ciekawe są wszystkie nurty Waszej działalności, a jednym z nich są spotkanie z wybitnymi artystami.
          - Ma pani na myśli cykl „Porozmawiajmy o operze,” do którego zapraszamy artystów dla których teatr operowy to całe życie. Rozmawiamy zwykle o przyszłości opery, o ich obecności w świecie operowym, o tym, co się będzie działo w najbliższych sezonach na polskich i zagranicznych scenach operowych.
          Na najbliższe spotkanie zaprosiliśmy panią prof. Helenę Łazarską, która dokładnie 55 lat temu debiutowała na bytomskiej scenie i ten jubileusz będziemy świętować razem podczas tego spotkania. Podczas inauguracji sezonu prof. Helena Łazarska otrzymała odznaczenie Zasłużona dla Województwa Śląskiego. Jest to osoba dla naszego Teatru bardzo ważna. Gościem kolejnego spotkania będzie kierownik muzyczny naszej opery Franck Chastrusse Colombier, a rozmawiać będziemy o nadchodzącym sezonie, o pracy dyrygenta i o współpracy z zespołem.

           Jestem przekonana, że każdy, kto podejmuje pracę w operze, wszystko jedno na jakim stanowisku, musi bardzo kochać teatr operowy.
           - To prawda, bo praca w teatrze operowym wymaga wielu poświęceń i wyrzeczeń. Mam szczęście, że w Operze Śląskiej mamy takich wiernych pracowników. To świetny zespół, dzięki któremu wszystko się może udawać, nawet niektóre szalone i skomplikowane pomysły. Często musimy przenosić nasze spektakle na mniejsze sceny, a najlepszym przykładem jest scena w Sanoku. Bardzo ważne jest, żeby cały zespół ze sobą zgodnie współpracował i chciał coś tworzyć.
Tym ideom w Bytomiu cały czas hołdujemy. Nie zapominamy o historii, ale cały czas myślimy o przyszłości.

           Czy Opera Śląska jest nadal tak mobilnym teatrem operowym, który potrafi sprawnie się przemieszczać i występować na różnych scenach, czasem nawet bardzo daleko.
           - Bardzo dużo podróżujemy i występujemy na terenie naszego województwa, ale jeździmy także do: Wejherowa, Ostródy, Białegostoku i do innych odległych miast.
Zapraszam na nasze spektakle, proszę być z nami w tym jubileuszowym sezonie artystycznym.

          Ta rozmowa musiała się odbyć przed spektaklem, ponieważ zaraz po zakończeniu wszyscy wracali do swoich domów.
Dodam, że uroczysta premiera „Strasznego Dworu” Stanisława Moniuszki, który oglądaliśmy w Sanoku, w Operze Śląskiej odbyła się z okazji jubileuszu 65-lecia istnienia bytomskiej sceny.
Autorem inscenizacji i reżyserem spektaklu jest znakomity polski tenor Pan Wiesław Ochman, który po latach wrócił na bytomską scenę, tym razem w innej roli, a przecież to właśnie w Bytomiu zaczynał swą wokalną karierę.
           Oglądaliśmy spektakl zgodny z librettem i muzyką, oddający zarówno patriotyczny, jak i komediowy charakter utworu.
Świetnie spisali się soliści Opery Śląskiej. Zachwycająca była Anna Borucka w partii Jadwigi, Zbigniew Wunsch w partii Zbigniewa popisał się nie tylko wspaniałym śpiewem, ale także nieskazitelną dykcją. W roli Stefana wystąpił Maciej Komandera. Doskonali byli Bogdan Kurowski w partii Skołuby oraz Stanisław Duda w roli Macieja. Aleksandra Stokłosa była świetną Cześnikową , a Adam Woźniak bardzo dobrze prezentował się w roli Miecznika. Zaskoczył wszystkich świetną kreacją w roli Damazego Adam Sobierajski, chociaż był to jego debiut w tej roli.
            Wspaniała okazała się druga debiutantka - Gabriela Gołaszewska w partii Hanny. To młoda, ale bardzo utalentowana sopranistka i miejmy nadzieję, że będziemy ją mogli jeszcze nie raz oklaskiwać.
Pozostali wykonawcy to Iwona Noszczyk jako Marta, Jolanta Wyszkowska w roli Starej Niewiasty i Piotr Rachocki w partii Grzesia.
             Na słowa uznania zasłużyli; chór, orkiestra i balet Opery Śląskiej w Bytomiu oraz dyrygent Maciej Tomasiewicz.
Wspaniały spektakl zakończył brawurowy mazur w wykonaniu solistów baletu Opery w układzie choreograficznym Jarosława Świtały.
            Długo trwały brawa i owacja na stojąco. Takie wieczory pozostają na długo w pamięci.
Dodać jeszcze należy, że Festiwale im. Adama Didura w Sanoku organizowane są przez Sanocki Dom Kultury, a Dyrektorem Festiwalu jest Pan Waldemar Szybiak.

Zofia Stopińska

XXXVI PRZEMYSKA JESIEŃ MUZYCZNA - DŹWIĘKI BAŚNI

Program:

ORATORIUM - BALLADA O BOHATERACH
29.09.2019 (niedziela) godz. 18.00, Zamek Kazimierzowski w Przemyślu
Włodzimierz KORCZ – muzyka, instrumentacja, fortepian
Monika PARTYK – libretto
Soliści:
Alicja MAJEWSKA,
Olga BOŃCZYK,
Łukasz ZAGROBELNY,
Grzegorz WILK
Andrzej FERENC – recytacje
STRZYŻOWSKI CHÓR KAMERALNY, PODKARPACKI CHÓR MĘSKI, CHÓR „AKORD”
PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Grzegorz OLIWA – dyrygent
Bilety 40 zł

ŚMIERĆ I DZIEWCZYNA
1.10.2019 (wtorek) godz. 18.00, Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5
AMELIOR QUARTET
Gabriela OPACKA (skrzypce),
Ada KWAŚNIEWICZ (skrzypce),
Wojciech WITEK (altówka),
Jacek FRANCUZ (wiolonczela)
Krystyna RABA-OPACKA – słowo
Bilety 20 zł

SCENA MŁODYCH BARKA NA OCEANIE
4.10.2019 (piątek) godz. 18.00, Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5
Oleg MALOVICHKO (klarnet),
Radosław GOŹDZIKOWSKI (fortepian),
Martyna KASZKOWIAK (skrzypce)
Michał DZIAD – fortepian, opieka artystyczna
Anna WIATROWSKA-WAWRO – słowo
Bilety 20 zł

ZACZAROWANY OGRÓD
6.10.2019 (niedziela) godz. 18.00, Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5
Monika WILIŃSKA-TARCHOLIK (fortepian),
Sławomir CIERPIK (fortepian)
Anna BETLEJA, Anna TARCHOLIK – prezentacje literackie
Jolanta NODŻAK-FURGAŁA – słowo
Bilety 20 zł

BAJKA MUZYCZNA PIOTRUŚ I WILK
12.10.2019 (sobota) godz. 17.00, Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5
13.10.2019 (niedziela) godz. 12.30, Towarzystwo Muzyczne, Rynek 5
KWINTET DĘTY FILHARMONII PODKARPACKIEJ
Rolf BARTKIEWICZ (flet),
Dariusz TOBIASZ (obój),
Robert MOSIOR (klarnet),
Eugeniusz HALIGOWSKI (fagot),
Andrzej KUNDYS (waltornia)
Rafał PAŚKO – słowo
Wstęp wolny

OPOWIEŚĆ O MARZENIACH - STANISŁAW MONIUSZKO – HALKA
19.10.2019 (sobota) godz. 18.00, Miejski Ośrodek Kultury w Przeworsku
Soliści: Sabina ZAPIÓR (Halka),
Tomasz TRACZ (Jontek),
Łukasz SKROBEK (Janusz),
Leszek SOLARSKI (Stolnik),
Katarzyna GURAN (Zosia) Rafał PAŚKO – narrator
Anna SIENKIEWICZ – słowo
PRZEMYSKI CHÓR KAMERALNY
PRZEMYSKA ORKIESTRA KAMERALNA
Grzegorz CHOLEWIŃSKI – skrzypce/dyrygent
Sabina ZAPIÓR – reżyseria Bilety 35 zł
Bilety do nabycia przed koncertami i w sklepie MUSICLAND (ul. Serbańska)

Subskrybuj to źródło RSS