Z Krościenka w świat - koncert w Muzeum Podkarpackim w Krośnie
Zofia Folta- Jabłońska - primadonna Opery Krakowskiej i Małgorzata Busz-Perkins - prezes Krośnieńskiego Towarzystwa Muzycznego fot. Mateusz Pastuszak /Muzeum Podkarpackie w Krośnie

Z Krościenka w świat - koncert w Muzeum Podkarpackim w Krośnie

           Ogromnym zainteresowaniem cieszył się koncert zatytułowany „Z Krościenka w świat”, który odbył się 20 października w Muzeum Podkarpackim w Krośnie. Wprawdzie sala, w której stoi zabytkowy fortepian Pleyela z 1862 roku, jest niewielka, ale gdzie tylko było możliwe, organizatorzy postawili dodatkowe krzesła, aby zapewnić publiczności siedzące miejsca. Wieczór zorganizowany został przez Muzeum Podkarpackie w Krośnie oraz Krośnieńskie Towarzystwo Muzyczne, a jego główną bohaterką była pani Zofia Folta-Jabłońska, znakomita mezzosopranistka, przez wiele lat związana z Operą Krakowską, która urodziła się w pobliskim Krościenku Wyżnym.
           Gospodynią wieczoru była pani Małgorzata Busz-Perkins, prezes Krośnieńskiego Towarzystwa Muzycznego. Wywiad z panią Zofią Foltą-Jabłońską przeplatany był archiwalnymi nagraniami tej znakomitej artystki.

          Witamy serdecznie Panią w rodzinnych stronach, gdzie zaczęła się Pani muzyczna droga. Proszę nam powiedzieć, kiedy zetknęła się Pani z muzyką pierwszy raz, kiedy podjęła Pani decyzję, że jednak śpiew będzie solą Pani życia?
          - Chcę bardzo serdecznie podziękować pani Małgorzacie za zaproszenie mnie na spotkanie z Państwem w moim kochanym Krośnie. Jest to dla mnie wielka przyjemność i zaszczyt.
Piękne i urokliwe Krościenko Wyżne, przez które wije się rzeka Wisłok z brzegami porośniętymi wikliną, to moje miejsce rodzinne, równie bliskie sercu, jak Krosno.
          W rodzinnym domu często rozbrzmiewała muzyka, bo cała moja rodzina była utalentowana muzycznie. Rodzice i rodzeństwo mieli piękne głosy, a tradycja śpiewania była codziennością. Tak było nie tylko w moim domu, wystarczyło posłuchać pięknego śpiewu Krościeniaków w kościele. Od dzieciństwa kochałam śpiew i szybko odkryłam, że mam duże możliwości głosowe. Wspaniała, szlachetna, z wielkim poświęceniem idea pana Tadeusz Jaworskiego, kierownika Szkoły w Krościenku Wyżnym, stworzenia orkiestry szkolnej, przyciągnęła wielu utalentowanych muzycznie uczniów. Szczęśliwie znalazłam się wśród nich – szczęśliwie, ponieważ to pośrednio wpłynęło na dalsze moje losy i moją karierę artystyczną.
          Pan Tadeusz Jaworski zbierał nas grupami w klasach, uczył nut i gry na instrumentach. Moim instrumentem były skrzypce. Kiedy osiągnęliśmy już pewien poziom umiejętności gry na instrumentach, szybko powstał zespół orkiestrowy, niemalże symfoniczny, bo składał się z instrumentów smyczkowych, dętych, perkusji i fortepianu. Za moich czasów byłam jedyną dziewczynką w orkiestrze.
Próby odbywały się o różnych porach, najczęściej wieczorem, nieraz trwały do późnych godzin i wtedy dostawaliśmy bułki ze smalcem, przygotowane przez małżonkę pana Jaworskiego.
Takie to były czasy.
          Zaczęliśmy osiągać pewne sukcesy na koncertach, eliminacjach szkolnych, konkursach. Często następstwem były koncerty, m.in. w Krośnie, Krakowie i aż w Warszawie.
Orkiestra wzbudzała wielkie zaciekawienie. Zainteresowała się nią również Polska Kronika Filmowa, która nakręciła krótki film o naszym zespole szkolnym i był on wyświetlany w kronice przed każdym filmem w kinach całej Polski.Jako jedyna dziewczynka grająca w orkiestrze, zostałam zauważona i wymieniona z imienia, i nazwiska.

          Należy podkreślić, że to wszystko się działo w czasie, kiedy była Pani uczennicą szkoły podstawowej, co było dalej?
           - Po ukończeniu Szkoły Podstawowej w Krościenku Wyżnym wyjechałam do Krakowa, aby tam uczyć się w Liceum Muzycznym, a po maturze rozpoczęłam profesjonalne kształcenie głosu w Szkole Muzycznej II stopnia w Krakowie, w klasie prof. Erazmy Janowicz-Kopaczyńskiej, byłej primadonny Opery Lwowskiej, która uchodziła za jedną z najlepszych pedagogów sztuki wokalnej.
W tym czasie występowałam też jako solistka ze szkolnym Zespołem Muzyki Dawnej. Koncertowaliśmy w Krakowie i również za granicą, m.in. w Wiedniu i Linzu. W tych koncertach skrzypkiem-solistą był nieodżałowany Zbigniew Wodecki.
          Po dyplomie z wyróżnieniem otrzymałam angaż solistki w Operze Krakowskiej od Dyrektora Kazimierza Korda, jednego z najwybitniejszych polskich dyrygentów, który odnosił również wielkie sukcesy w operach europejskich, a także w Metropolitan Opera w Nowym Jorku.

          Chcę powiedzieć, że miałam ogromną przyjemność podziwiać i oklaskiwać Panią Zofię Foltę-Jabłońską w Operze Krakowskiej w tytułowej roli Carmen Georges’a Bizeta oraz w roli księżniczki Eboli w operze „Don Carlos” Giuseppe Verdiego. Były to wspaniałe kreacje. Byłam wtedy na studiach i jak tylko udało się nam zdobyć bilety, to chodziliśmy na spektakle do Opery Krakowskiej.
Proszę nam opowiedzieć, jak przebiegała Pani działalność artystyczna.
           - Zadebiutowałam w premierze opery „Borys Godunow” w roli Fiodora. W ciągu 35 lat mojej kariery artystycznej występowałam w kilkudziesięciu premierach w Operze Krakowskiej, m.in. we wspomnianych rolach: księżniczki Eboli w operze „Don Carlos” Giuseppe Verdiego i Carmen w „Carmen” Georges’a Bizeta, a także w rolach: Jadwigi w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki, Suzuki w „Madam Butterfly” Giacomo Pucciniego, Cherubina w „Weselu Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta, Olgi w „Eugeniuszu Onieginie” Piotra Czajkowskiego oraz Cześnikowej w „Strasznym dworze” Stanisława Moniuszki.
          Występowałam również w tytułowej roli Carmen w Teatrze Wielkim w Łodzi i w Teatrze Wielkim w Warszawie.Brałam także udział w licznych koncertach organizowanych przez Filharmonię Krakowską i Filharmonię Kielecką.
          W ramach tournée Opery Krakowskiej śpiewałam jako solistka w teatrach operowych w Niemczech, Włoszech, Holandii, Szwajcarii, Belgii i Austrii. W czasie występów we Włoszech nasz zespół operowy miał spotkanie i koncert dla Papieża Jana Pawła II, przebywającego wówczas w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Było to dla nas wielkie wydarzenie.
Miałam zaszczyt występować z wieloma artystami, m.in. z Jadwigą Romańską, Jadwigą Gadulanką, Wiesławem Ochmanem, Bogdanem Paprockim i Kazimierzem Pustelakiem.
           W 1977 roku otrzymałam stypendium rządu włoskiego w Accademia Musicale Chigiana w Sienie, gdzie zdobywali mistrzostwo w sztuce wokalnej śpiewacy z całego świata. Brała też udział w koncertach organizowanych przez tę Accademię.
          Po zakończeniu kariery zawodowej działam społecznie w Zarządzie Głównym Związku Artystów Scen Polskich w Warszawie i w Krakowie.

          Pragnę dodać, że pani Zofia Folta-Jabłońska otrzymała wiele nagród za swoją wspaniałą działalność artystyczną i za działalność społeczną. Związek Artystów Scen Polskich uhonorował panią Zofię najwyższą nagrodą - statuetką ARIONA. Artystka została również odznaczona: ”Złotym Krzyżem Zasługi”, Złotą Odznaką „Za pracę Społeczną dla Miasta Krakowa” oraz „Zasłużony Działacz Kultury”, a w tym roku otrzymała najwyższe odznaczenie dla człowieka kultury, Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. O takiej nagrodzie każdy artysta marzy. Gratulujemy serdecznie i dziękujemy Pani za ten wkład w polską kulturę. (Oklaski).

Z panią Zofią Foltą- Jabłońską rozmawiała pani Małgorzata Busz-Perkins, prezes Krośnieńskiego Towarzystwa Muzycznego.

          Ta rozmowa była ilustrowana archiwalnymi nagraniami Artystki. Wieczór rozpoczął duet Carmen i Don Jose z II aktu opery „Carmen”, który z towarzyszeniem Orkiestry Opery Krakowskiej śpiewali Zofia Folta-Jabłońska – mezzosopran i Wiesław Ochman – tenor. Później kolejno zabrzmiały:
- recytatyw i aria Czarownicy z opery „Dydona i Eneasz” Henry Purcell’a;
- aria Orfeusza „Che faro... z opery „Orfeusz i Eurydyka” Christopha Willibalda Glucka;
- aria księżniczkli Eboli „O don fatale” z opery „Don Carlos” Giuseppe Verdiego - ta aria została nagrana z towarzyszeniem fortepianu, na którym grała Krystyna Waldek.
           Organizatorzy przygotowali także krótki koncert złożony arii mezzosopranowych, z towarzyszeniem pianistki z Tarnowa Katarzyny Leśniak-Skóry, która zasiadała przy zabytkowym fortepianie z czasów Chopina, wyprodukowanym przez firmę Pleyel.
           Rozpoczęły go dwie pieśni w wykonaniu Marleny Rygiel, studentki II roku Akademii Muzycznej w Łodzi na Wydziale Wokalno -Aktorskim w klasie śpiewu prof. Urszuli Kryger. Wysłuchaliśmy w interpretacji Marleny Rygiel pieśni Piotra Czajkowskiego „Niet, tolko tot, kto znał” oraz „À Chloris” Reynaldo Hahna.
           Później przyszedł czas na arie: Małgorzata Busz-Perkins wykonała arię Dalili z opery „Samson i Dalila” Camila Saint-Saënsa i arię Auceny z opery „Trubadur” Giuseppe Verdiego, zaś Katarzynę Plewniak oklaskiwaliśmy w pieśni o Willi z operetki „Wesoła wdówka” Franza Lehara oraz Caro mio ben Giuseppe Giordani’ego.
           Publiczność gorącymi oklaskami nagradzała występy na żywo, ale najgorętsza, najdłuższa była owacja po wysłuchaniu kolejnego nagrania z płyty w wykonaniu Zofii Folty-Jabłońskiej, a była to Habanera z opery „Carmen” Georges’a Bizeta. To było podziękowanie dla pani Zofii Folty-Jabłońskiej za ciekawe wspomnienia i mistrzowskie nagrania oraz za spotkanie.
            Ja chcę jeszcze gorąco podziękować za zaproszenie, świetnie zorganizowany wieczór i za współpracę Krośnieńskiemu Towarzystwu Muzycznemu oraz pracownikom Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.

Zofia Stopińska