Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zawsze interesowała mnie różnorodna muzyka.

      Ostatnie tygodnie 2023 roku oraz styczeń bieżącego roku są dla Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego czasem wytężonej pracy. Melomani długo wspominać będą wykonane w tym czasie koncerty, których będzie w ciągu tych dwóch miesięcy aż dziesięć. Trzy razy nasi filharmonicy wystąpili pod batutą Mariusza Smolija, jednego z najwybitniejszych dyrygentów swojego pokolenia, prowadzącego najczęściej orkiestry w Stanach Zjednoczonych i w Europie.
Bardzo się cieszę, że podczas ostatniego pobytu w Rzeszowie pan Mariusz Smolij znalazł czas na rozmowę i mogę Państwu zaproponować spotkanie z Artystą.

Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod Pana batutą gorąco oklaskiwana była w Rzeszowie 1 i 31 grudnia oraz 1 stycznia. Wykonaliście dwa różne programy – pierwszy koncert wypełniły utwory Artura Malawskiego i Maurice’a Ravela, a pozostałe dwa - znane na całym świecie przeboje w orkiestrowych aranżacjach.
       - To były dwa bieguny stylistyczne, chociaż wiele utworów powstało w tym samym czasie. Kompozycje Malawskiego powstały w latach 1930 -1950 i wiele utworów, które gramy podczas koncertów wykonywanych 31 grudnia i 1 stycznia, powstało w tym samym okresie. W tych koncertach postanowiłem spojrzeć na taniec, sięgając po ambitne utwory bardzo dobrze zaaranżowane.

Kto pomyślał o zamieszczeniu w programie pierwszego z wymienionych koncertów utworów Artura Malawskiego?
       - Ja zaproponowałem, bo lubię zamieszczać w programach utwory kompozytorów zapomnianych. Uważam, że Artur Malawski jest niesłusznie zapomniany. Jego utwory orkiestrowe pojawiają się od czasu do czasu w programach koncertów Filharmonii Podkarpackiej, kilka zostało nagranych dla potrzeb Polskiego Radia, ale nie znajdziemy ani jednego utworu Malawskiego przyglądając katalogi płytowe największych wydawnictw na świecie.
       Po wysłuchaniu nagrań archiwalnych i przestudiowaniu partytur z utworami symfonicznymi, zaproponowałem dyrekcji Filharmonii Podkarpackiej zamieszczenie kilku dzieł Malawskiego w programie koncertu oraz nagranie płyty z jego kompozycjami. Ponieważ od prawie 20-tu lat współpracuję z międzynarodową wytwórnią Naxos, zaproponowałem szefowi tej wytwórni nagranie utworów Malawskiego. Jestem przekonany, że dzięki temu muzyka patrona Filharmonii Podkarpackiej będzie dostępna i z czasem rozpoznawalna na całym świecie.

Mariusz Smolij Malawski1Podczas koncertu w Filharmonii Podkarpackiej  im. Artura Malawskiego w Rzeszowie 1 grudnia 2023 roku maestro Mariusz Smolij przybliżał także publicznośći wykonywane utwory i ich kompozytorów, fot. Filharmonia Podkarpacka w Rzeszowie

Przed naszą rozmową przeglądałam kalendarz Pana koncertów i przekonałam się, że w ostatnich tygodniach 2023 i na początku 2024 roku, po obu stronach Oceanu Atlantyckiego, dyryguje Pan bardzo różnorodnymi koncertami.
        - Postrzegany jestem jako dyrygent wszechstronny i mam nadzieję, że dyryguję ten mocno zróżnicowany repertuar dobrze. Od dyrygentów, szczególnie w USA, wymaga się aktualnie wielu umiejętności. Trzeba równie dobrze dyrygować utworami od epoki baroku, poprzez repertuar XVIII, XIX i XX wieku, aż po dzieła współczesne. Często trzeba poprowadzić koncerty muzyki filmowej, popularnej i jazzowej. Tylko wszechstronni dyrygenci przetrwają próbę czasu i mogą kontynuować aktywną pracę artystyczną. Poprzeczka stawiana jest bardzo wysoko. Na szczęście odpowiadają mi te różne wyzwania i podejmuję się ich z wielką przyjemnością.
Zawsze interesowała mnie różnorodna muzyka. Już w średniej szkole muzycznej oprócz nauki gry na skrzypcach, fascynowali mnie Bartok, Strawiński, oraz śpiewałem piosenki Beatlesów.

Przeglądałam bardzo obszerną listę utworów, którymi dyrygował Pan w Stanach Zjednoczonych, Europie, Azji i Afryce. Są na niej także dzieła polskich kompozytorów. Czy wykonywał je Pan z polskimi orkiestrami, czy też stara się Pan zamieszczać je w programach koncertów za granicą?
        - Zawsze staram się jak najwięcej polskiej muzyki zamieszczać w programach koncertów na świecie. Dzieła polskich kompozytorów prowadziłem w Kanadzie, Chinach, Korei, w Afryce Południowej i oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to sprawa łatwa, bo często dyrygent staje przed trudnymi wyborami. Musi zadowolić publiczność, organizatorów koncertu, muszą się sprzedać bilety, często trzeba spełnić ambicje fundatorów. Niełatwo jest zamieścić w programie utwór polskiego kompozytora, ale staram się to robić dosyć często. Wiele razy dyrygowałem utworami Fryderyka Chopina, Henryka Wieniawskiego i Stanisława Moniuszki, a także Witolda Lutosławskiego, Andrzeja Panufnika oraz Grażyny Bacewicz.
Staram się także zapraszać do udziału w koncertach odbywających się w Europie i Ameryce polskich solistów. Jestem szefem artystycznym Orkiestry Kameralnej Riverside Symphonia w New Jersey oraz Acadiana Symphonony Orchestra w Louizjanie. Gościli u nas wspaniali polscy soliści, m.in.: wybitny pianista Piotr Paleczny, wspaniały skrzypek Mariusz Patyra, znakomity pianista Krzysztof Herdzin oraz świetna śpiewaczka Alicja Węgorzewska, a w lutym przyjedzie do nas gitarzysta Krzysztof Meisinger.

Jest Pan absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie skrzypiec. Po studiach wyjechał Pan do Stanów Zjednoczonych wraz z założonym przez siebie Kwartetem Smyczkowym im. Krzysztofa Pendereckiego. Czy już wtedy marzył Pan o dyrygowaniu?
        - Zacząłem marzyć dużo wcześniej. Nawet w liceum muzycznym mieliśmy znakomitą nauczycielkę kształcenia słuchu, która również prowadziła szkolną orkiestrę i chętnie po lekcjach pokazywała zainteresowanym uczniom podstawy dyrygowania. Bardzo mnie te dodatkowe zajęcia interesowały.
Nauka gry na skrzypcach, gra w orkiestrze i zespołach kameralnych, współpraca z innymi muzykami dały mi podstawy do dalszego rozwoju. Dyrygent, zanim stanie przed orkiestrą, a nawet zanim zacznie studia dyrygenckie, powinien być kompetentnym muzykiem. Dyrygent powinien mieć coś do zaoferowania orkiestrze, powinien, rozumieć teorię, być trochę muzykologiem oraz mieć doskonały słuch. Jeżeli tych podstawowych cegiełek nie ma, nie można być dobrym dyrygentem.

Kariera muzyka, a dyrygenta szczególnie, wymaga nieustającej pracy, wytrwałości i niezwykłego skupienia. Wiele wynosi się z domu rodzinnego. Urodził się Pan w Siemianowicach Śląskich, a wiadomo, że Ślązacy są pracowici i bardzo rzetelni. Z pewnością dom rodzinny i środowisko, z którego się Pan wywodzi, miały dobry wpływ na dalszy rozwój.
        - To prawda. Te podstawy kształtowane są u małych dzieci: pracowitość, odpowiedzialność za siebie i czasami za innych, umiejętność koncentracji – to wszystko jest fundamentalne w trudnym zawodzie muzyka. Szczególnie ważne są te cechy u dyrygentów, bo każdy dyrygent jest dla siebie bossem. Nikt nie stoi nad dyrygentem i nie dopinguje go do ćwiczenia, studiowania partytur. Dyrygent musi sam narzucić sobie pewien reżim, a to nie jest łatwe.

Sylwester w Filharmonii 2Koncert sylwestrowy w Filharmonii Podkarpackiej - Karolina Leszko i Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie pod batutą Mariusza Smolijia, fot. Filharmonia Podkarpacka

Miłość do muzyki wyniósł Pan z domu rodzinnego?
        - W moim domu rodzinnym nie było tradycji muzycznych. Moi rodzice bardzo często podejmowali dodatkową pracę, a ojciec także studiował. Stąd często był problem, kto się będzie mną opiekował po godzinie 16.00, kiedy przedszkole było już nieczynne.
Moja mama zdesperowana szukała miejsca, w którym 5-letnie dziecko mogłoby bezpiecznie przybywać po południu przynajmniej dwa razy w tygodniu. Niedaleko domu działało ognisko muzyczne i mama nie wnikając nawet w szczegóły, zapisała mnie tam i z góry zapłaciła za naukę.
W maju czy czerwcu mama zorientowała się, że inni rodzice zapisują dzieci do szkoły muzycznej. Postanowiła zrobić to samo. Bardzo podobał jej się akordeon, ale w dniu egzaminu nie mogła ze mną pójść, bo musiała zostać w pracy i dlatego poszedłem z ojcem, który z kolei lubił skrzypce. Dlatego ojciec wypełniając przed egzaminem dokumenty, zapisał mnie na skrzypce. Zdałem egzamin i rozpocząłem naukę gry na skrzypcach. Gdyby mama ze mną poszła, to moje życie potoczyłoby się chyba zupełnie inaczej.

 

Niedawno rozmawiałam z polską skrzypaczką młodego pokolenia, która jest muzykiem orkiestrowym i kameralistką oraz muzykiem sesyjnym w Wielkiej Brytanii. Opowiadała mi o przygotowaniach do koncertów, podkreślając, że tam dyrygenci i organizatorzy stawiają głównie na pracę indywidualną muzyków, natomiast przed koncertem odbywają się zazwyczaj dwie próby, a czasem nawet jedna.
        - Tak faktycznie jest. Czas to pieniądz. W USA Nie ma publicznych pieniędzy na kulturę, a środki na koncerty pochodzą od fundacji, osób prywatnych i czas się bardzo ceni, wszystko jest dokładnie wyliczone. Próba w Ameryce trwa 2,5 godziny z jedną krótką przerwą, a tutaj próby mają 4 godziny. W Polsce filharmonie mają zazwyczaj cztery lub pięć dni na realizację projektu, a my mamy często jedną lub dwie próby, a jak jest bardzo trudny program – to trzy. Muzycy przychodzą na próbę zazwyczaj przygotowani i szybko pracują w czasie próby.

Trudno chyba porównać pracę z orkiestrami w Seulu, Johannesburgu, Lizbonie, Frankfurcie czy Warszawie z orkiestrami amerykańskimi.
        - Artystycznie trudno to porównać, jest to bardzo skomplikowany proces i trudno go wyjaśnić w kilku zdaniach. Według mnie wszędzie postępy podczas współpracy z orkiestrą zależą od pierwszej próby; czy muzycy przyjdą przygotowani i coś mogą na tę próbę wnieść. Można orkiestrę porównać do drużyny piłkarskiej, która jest tak silna, jak najsłabszy zawodnik. Nawet jeśli większość z nich jest bardzo dobrze przygotowana, ale dwóch lub trzech gorzej, jakość gry natychmiast jest odczuwalna.
        W Ameryce musimy działać znacznie szybciej, a do tego jest ogromna konkurencja. Jest bardzo dużo świetnych muzyków z całego świata, a pracy jest mało i jestem przekonany, że dlatego jest większa indywidualna odpowiedzialność. Etyka pracy, szacunek dla kolegi siedzącego przy pulpicie, szacunek dla dyrygenta i szacunek dla instytucji jest odczuwalny.

W domu jest Pan gościem, bo koncertując często w różnych salach koncertowych na świecie, zmienia Pan ciągle miejsca pobytu, strefy czasowe i klimat. Można się do tego przyzwyczaić?
        - I tak, i nie. Każda zmiana miejsca to także inna woda, inne jedzenie, inne powietrze, sen w innym łóżku. To wszystko się odczuwa. Pewnymi elementami można tylko lepiej sterować, ale nie da się przeskakiwać stref czasowych. Mamy nastrojony zegarek w naszym organizme i pierwsze dwa lub trzy dni po zmianie czasu wymagają zwiększonej koncentracji. Byłem w Polsce na początku grudnia, wróciłem do Stanów Zjednoczonych na dwa i pół tygodnia, a od 28 grudnia znowu jestem w Polsce.
        W Rzeszowie dyryguję dwoma koncertami i nagrywamy utwory Artura Malawskiego, a później jadę do Bydgoszczy, aby poprowadzić koncertowe wykonanie opery „Porgy and Bess” George’a Gershwina.
Chcę podkreślić, że bardzo lubię to, co robię, współpraca z dobrymi orkiestrami jest esencją mojej pracy i chyba głównie dlatego radzę sobie z wszelkimi niedogodnościami związanymi z podróżami.

Sylwester i Filharmonii 4 Koncert sylwestrowy w Rzeszowie - Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego dyryguje Mariusz Smolij, fot. Filharmonia Podkarapcka

Po tylu latach działalności artystycznej, mając ogromną wiedzę i doświadczenie, mógłby się Pan dzielić z młodymi ludźmi, którzy pragną zostać dyrygentami.
        - Myślę, że taki czas przyjdzie. W latach 1996 - 2000 pracowałem w Northwestern University w Chicago – Evanston i byłem wtedy najmłodszym profesorem dyrygentury pośród wszystkich czołowych uczelni amerykańskich. Dobrze mi się pracowało, ale czułem, że miałem za mało doświadczenia, aby w tym wieku uczyć na odpowiednim poziomie i zrezygnowałem z tej pracy. Wielu moich kolegów dziwiło się – jak można taką dobrą pracę porzucać. Chciałem wtedy być bardziej aktywnym dyrygentem i postąpiłem słusznie.
Może teraz jest czas, żeby powrócić i znowu uczyć dyrygowania, bo mam o wiele więcej do zaoferowania młodym ludziom niż wtedy. Zawód nauczyciela muzyki jest bardzo trudny i odpowiedzialny, a nauka dyrygowania jest szczególnie trudna. Tej wiedzy nie można znaleźć w książkach.

Właściwie w zajęciach z dyrygentury powinna być do dyspozycji orkiestra, a zazwyczaj zastępuje ją pianista, najwyżej dwóch.
        - Potrzebny jest przynajmniej kwartet lub kwintet, żeby była grupa ludzi, którzy reagują na gesty. W zrozumieniu pewnych umiejętności pomagają także sposób myślenia, sposób słuchania, jesteśmy w stanie przekazać studentom pewne schematy, ale do połowy zajęć zespół jest niezbędny.

Powróćmy jeszcze do planowanych w pierwszych dniach stycznia nagrań utworów Artura Malawskiego dla wytwórni Naxos.
        - Twórczość symfoniczna Malawskiego jest dość skromna. Wszystkie utwory zmieszczą się na trzech płytach, ale są to znakomite utwory. Podczas rozmowy z kierownictwem Naxos zapytano, czy mógłbym z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie nagrać za jakiś czas drugą płytę. Zobaczymy.
Na pierwszej płycie znajdą się następujące utwory Artura Malawskiego: Uwertura, Suita popularna, Toccata na małą orkiestrę, Tryptyk góralski oraz dwa utwory z fortepianem solowym - Etiudy symfoniczne oraz Toccata i fuga na fortepian i orkiestrę. Partie solowe wykona znakomita pianistka Beata Bilińska. Będą to światowe premiery fonograficzne na płytach CD.
Mam nadzieję, że po bardzo ciekawą płytę można będzie sięgnąć już niedługo.

Kończymy rozmowę z nadzieją, że chętnie będzie Pan nadal współpracował z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej.
        - Bardzo chętnie przyjeżdżam do Polski, a Rzeszów mi się bardzo podoba. Wydaje mi się, że mam dobry kontakt z orkiestrą i z wielką przyjemnością tu powrócę.

                                                                                                                                                                                                                                            Zofia Stopińska

Euroregionalny Koncert Kolęd „Soli Deo Gloria”.

XXIII EUROREGIONALNY KONCERT KOLĘD „SOLI DEO GLORIA”
pod patronatem Prezydenta Miasta Krosna

Miejsce: Sanktuarium Św. Jana Pawła II w Krośnie, ul. Kard. St. Wyszyńskiego 30
Termin: 13 stycznia 2024 (sobota), godz. 16.00
Szczegóły: www.rckp.krosno.pl

Wstęp wolny
Patronat: Radio Fara

13 stycznia 2024 zapraszamy do udziału w Euroregionalnym Koncercie Kolęd „Soli Deo Gloria”. Po raz dwudziesty trzeci w Krośnie odbędzie się wyjątkowe wydarzenie, w tym roku z udziałem czterech chórów z Polski, Słowacji i Węgier.

Wystąpią:
Chór Św. Michała - Michalovce (Słowacja), dyr. Róbert Kováč
Chór Mieszany „Gratia Nostra” - Kosd (Węgry), dyr. Gabriella Langné Oláh
Miejski Chór „Gorce” - Nowy Targ, dyr. Zbigniew Huptyś i Dorota Żmuda
Chór Mieszany „Echo” RCKP i ZNP - Krosno, dyr. Mariola Rybczak

RCKP Soli Deo Gloria 2024 plakat

Chór Św. Michała z Michaloviec
Chór św. Chór Michaela został założony na początku 2012 roku. Regularnie występuje na różnych festiwalach kościelnych nie tylko w Michalovcach, ale także w okolicy. Od momentu powstania chór corocznie bierze udział w regionalnych pokazach chórów kościelnych. Repertuar chóru składa się głównie z kompozycji sakralnych od renesansu do współczesności. Od 2021 roku dyrektorem artystycznym i dyrygentem chóru jest Róbert Kováč.
W 2015 roku Chór św. Michaela zdobył nagrodę za wykonanie muzyki sakralnej na konkursie chóralnym Cantiamo Insieme pod dyrekcją księdza Jozefa Motýla SDB. W 2019 roku na regionalnym przeglądzie konkursowym chórów CANTIAMO INSIEME - VIVA IL CANTO 2019 Chór św. Michała otrzymał Złote Pasmo z awansem do rundy krajowej w Spiskiej Nowej Wsi. W krajowej rundzie konkursu VIVA IL CANTO 2019 w Spiskiej Nowej Wsi chór zdobył Brązowe Pasmo. W 2021 roku na regionalnym pokazie konkursowym chórów CANTIAMO INSIEME - VIVA IL CANTO 2021 Chór św. Michała otrzymał Złote Pasmo z awansem do rundy krajowej w Spiskiej Nowej Wsi. W 2023 roku chór ponownie wziął udział w krajowym konkursie VIVA IL CANTO 2023 w Spiskiej Nowej Wsi, gdzie zdobył Złote Pasmo i Nagrodę Samorządowego Regionu Koszyc za kultywowaną ekspresję wokalną. W listopadzie 2022 chór wystąpił w Koszycach w kościele Świętej Trójcy (Premonstratensi), a we wrześniu 2023 w Domu Sztuki w Koszycach wraz z Koszyckim Chórem Nauczycielskim.

Chór Mieszany Gratia Nostra, Kosd
Chór powstał w 1992 roku jako chór żeński, a w 2004 roku przekształcił się w chór mieszany. Kierownictwo chóru przejęła w 2007 roku Gabriella Langné Oláh, obecna dyrektor chóru. Oprócz utworów kościelnych w repertuarze chóru znajdują się aranżacje pieśni ludowych, duchowych, pieśni afrykańskich i chóralne wersje współczesnych przebojów. Na kwalifikacyjnym festiwalu chórów w Olomuńcu w Czechach, w 2002 roku Gradia Nostra zdobyła Srebrne Pasmo jako chór żeński. W 2008 roku sięgnęła po brązowe pasmo jako chór mieszany na Praskim Festiwalu Adwentowym. A w 2021 - Złote Pasmo na przeglądzie chórów w Berzel (Węgry).
Chór tworzą osoby ze średniej grupy wiekowej, od 30 do 60+; w tym małżonkowie jako czynni śpiewacy lub biernie pomagający członkowie, dzięki czemu chór funkcjonuje jako prawdziwa wspólnota rodzin i przyjaciół.

Miejski Chór „Gorce” - Towarzystwo Śpiewacze w Nowym Targu
Chór powstał w 1952 roku. Podstawę jego repertuaru stanowią pieśni inspirowane muzyką Podhala, a ich wielogłosowe opracowania tworzą nową, odrębną jakość muzyczną. Chór GORCE śpiewa też pieśni patriotyczne i religijne, uświetniając różnego rodzaju uroczystości, oraz koncertując. Poprzez stroje, w których członkowie grupy występują niezmiennie od 70 lat, podkreślają swoją przynależność do Podhalańskiej Małej Ojczyzny, propagując jej kulturę nie tylko w Polsce, ale też podczas licznych zagranicznych wojaży. Dyrygentem Chóru GORCE jest Zbigniew Huptyś oraz Dorota Żmuda. Prezesem Chóru jest Maria Słowakiewicz.

Chór Mieszany „Echo”, Krosno
Działa przy Związku Nauczycielstwa Polskiego i Regionalnym Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie. Występuje na krośnieńskich scenach od ponad 70 lat. Ma na swoim koncie liczne koncerty, udział w festiwalach, przeglądach w kraju i za granicą. Chór „Echo” jest organizatorem Euroregionalnego Koncertu Kolęd „Soli Deo Gloria”, Wieczorów Poezji i Pieśni „Ave Maria”, Koncertów Papieskich i Patriotycznych. Prowadzi wymianę artystyczną z wieloma zespołami z Polski oraz ze Słowacji, Austrii, Belgii, Węgier i Ukrainy. Dwukrotnie koncertował w Europie Zachodniej, a także w Macedonii w ramach Międzynarodowego Festiwalu Chórów w Ohrid. W 2010 brał udział w Balkan Folk Fest w Bułgarii. Za działalność artystyczną Chór został uhonorowany: Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Dyplomem Ministra Kultury i Sztuki, Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego, Złotą Odznaką Polskiego Związku Chórów i Orkiestr z Laurem, Odznaką Zasłużony dla Województwa Krośnieńskiego. W 2006 roku chór otrzymał nagrodę Marszałka Województwa Podkarpackiego za szczególne osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej i ochrony kultury.RCKP Soli Deo Gloria 2024 fot. Paweł Matelowski 3                       Chór Mieszany „Echo” z Krosna pod batutą Marioli Rybczak, fot. Paweł Matelowski

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - R. Strauss

Koncert symfoniczny

AB 12 stycznia 2024 r. ,piątek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
JIŘÍ PETRDLÍK – dyrygent

W programie:
R. Strauss – „Symfonia alpejska” op. 64

Koszt udziału: 40 zł
Koszt udziału (ulgowy): 30 zł

Niemiecki kompozytor – Richard Strausss (1864 – 1949) w pełni zasłużył na miano „króla późnoromantycznej orkiestry symfonicznej”. W zakresie instrumentacji wzniósł się na nieosiągalne dla wielu kompozytorów wyżyny mistrzostwa. Jego utwory magnetyzują wielką siłę wyrazu, dzięki orkiestrze, która w rękach Straussa staje się narzędziem do budowania wielkich obrazów symfonicznych programowo – ilustracyjnych. Alpensinfonie op. 64 (1915), to właściwie epicki, pełen dramaturgii poemat symfoniczny, napisany na orkiestrę o potężnej obsadzie, która wprost oszałamia mnóstwem niezwykłych kolorystycznych efektów. Aby zilustrować samotną wyprawę wędrowca na alpejski szczyt zastosował kompozytor Windmaschine i Donnermaschine – naśladujące odgłosy deszczu i burzy. Symfonia rozpoczyna się akordami w ciemnych barwach, z których wyłania się motyw gór. To początek wyprawy w mrokach przed świtem. Aura jaśnieje – przy wschodzie słońca. Muzyka prowadzi słuchacza dalej alpejskim szlakiem poprzez łąki, strumienie, lasy i wodospady przepiękne naśladowane dźwiękami skrzypiec, harf i czelesty. W końcu wędrowiec dociera do lodowca – migotanie lodu oddają dźwięki trąbek w najwyższych rejestrach. Szczyt zostaje zdobyty. Wzruszenie wędrowca, podziwiającego zapierający dech w piersiach widok ze szczytu, obrazuje solo oboju. Emocjonalna kulminacja Symfonii alpejskiej jest peanem na cześć piękna natury. Droga powrotna przywołuje grozę burzy i szalejący wiatr, odmalowuje również zachód słońca. Dzieło kończy się cichym epilogiem, jakby „spowitym w mrokach nocy”.

Jiří Petrdlík /1977/ jest uznawany za jednego z najbardziej uznawanych europejskich dyrygentów swojego pokolenia. Studiował grę na fortepianie, puzonie i dyrygenturę (1995-2000 w Konserwatorium w Pradze, 2000-2005 w Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze) u prof. Miroslava Košlera, prof. Miriam Němcovej, prof. Jiří Bělohlávka, prof. Radomila Eliški, prof. Františka Vajnara, prof.Tomáša Koutníka i innych. Ukończył studia w klasie mistrzowskiej głównego dyrygenta orkiestry Filharmonii w Nowym Jorku prof. Kurta Masura we Wrocławiu i głównego dyrygenta Filharmonii BBC prof. Jiří Bělohlávka.
W latach 2002-2009 był stałym dyrygentem Teatru Narodowego w Brnie i dyrektorem muzycznym Teatru Miejskiego w Brnie. Od 2004 r. jest zatrudniony jako stały dyrygent w Teatrze im. J. K. Tylta w Pilźnie. Petrdlík regularnie współpracuje gościnnie z prestiżowymi międzynarodowymi scenami operowymi (np. W Mesynie, Tuluzie, Warszawie, Północnym Teksasie, Pradze, Szegedzie, Kairze, Aleksandrii itp.).
W dziedzinie muzyki symfonicznej Jiří Petrdlík dyryguje czołowymi orkiestrami czeskimi i zagranicznymi (Praska Orkiestra Symfoniczna, Czeskie Radio SO, Czeskie Narodowe SO, Filharmonia Janáček w Ostrawie, Morawska Filharmonia w Ołomuńcu, Północnoczeska Filharmonia w Teplicach, Wrocławska Filharmonia, Orkiestra Filharmonii Śląskiej w Katowicach, Orkiestra MTM w Warszawie, KSO w Toronto, Iwasaki Philharmonic ao) i regularnie pojawia się jako gość na różnych festiwali muzycznych w Europie, Japonii, Chinach, Kanadzie i USA. Od sezonu 2010/11 z powodzeniem rozwija bogatą współpracę artystyczną z Kairską Orkiestrą Symfoniczną, gdzie został mianowany Dyrektorem Artystycznym Generalnym i Głównym Dyrygentem w latach 2011-15.. W sezonie 2014/15 Petrdlík został zaproszony do Alte Oper w Frankfurcie, a w sezonie 2015/16 był gościnnym dyrygentem w Wiener Musikverein. Od tego czasu rozwijał bogatą współpracę artystyczną jako stały dyrygent gościnny Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie. Od roku 2015 Petrdlík regularnie organizuje prestiżowe noworoczne trasy koncertowe w Chinach z wybitnymi europejskimi orkiestrami.
Petrdlík prowadził także szeroką działalność jako chórmistrz (od 2009 r. Dyrektor artystyczny praskiego chóru mieszanego), muzykolog (Uniwersytet Karola w Pradze) – zdobył tytuł doktora), wydawca i pedagog (kierownik wydziału dyrygentury Konserwatorium im. Jaroslava Ježka w Pradze) i z powodzeniem wziął udział w kilku konkursach (np. w konkursach: Prague Cantat, American Opera Competition, D. Flick Conductor Competition London). Jest przewodniczącym Jury Konkursu „Praga Kantat” i Towarzystwa Fibicha, a od 2017 r. Został dyrektorem unikalnego w skali światowej festiwalu melodramatu koncertowego „Melodramfest” i głównym dyrygentem międzynarodowej orkiestry Carpathia. Od sezonu 2020/21 jestem dyrektorem artystycznym zespołu opery w Teatrze im. J. K. Tyla Plzeň.
Szeroki repertuar Petrdlíka zawiera kompozycje różnych gatunków muzycznych, stylów i okresów. W dziedzinie dyskografii Petrdlík często zwraca uwagę na rzadko pojawiające się tytuły (np. Ezio Glucka – światowa premiera praskiej wersji opery Beethovena – Habsburskich kantat, Foerster – Glagolitic Mass, Fibich – Missa brevis, Prokofieva – Eugeniusz Oniegin, Arend – Astral Travels i in.)

Recital Rafała Blechacza w Kąśnej Dolnej

Recital fortepianowy Rafała Blechacza
9 stycznia (wtorek), godz. 18.00
Dwór Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

Muzyczny prezent na dobry początek nowego roku – Rafał Blechacz wystąpi w Kąśnej Dolnej 9 stycznia.
To czwarta wizyta tego znakomitego pianisty w Centrum Paderewskiego. Pierwszy raz występował tu jako jedenastoletni chłopiec podczas Festiwalu Tydzień Talentów w 1996 roku. Po raz drugi odwiedził Kąśną w roku 2002, niedługo przed swoim brawurowym zwycięstwem w Konkursie Chopinowskim. Ostatni koncert miał miejsce 9 grudnia 2022 roku – artysta wykonał pierwszy recital na nowo zakupionym przez instytucję fortepianie Steinway.

Bilety w cenie 60 zł w sprzedaży internetowej od północy 1 stycznia na www.centrumpaderewskiego.pl. Liczba miejsc ograniczona!

Rafał Blechacz urodził się w 1985 roku w Nakle nad Notecią. Grę na fortepianie rozpoczął w wieku pięciu lat. Uczył się w Państwowej Szkole Muzycznej im. Artura Rubinsteina w Bydgoszczy pod kierunkiem prof. Jacka Polańskiego. W 2007 roku ukończył studia pianistyczne w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w klasie prof. Katarzyny Popowej-Zydroń. Jeszcze jako uczeń zdobył wiele nagród i wyróżnień, jak: I nagroda i Grand Prix w XIII Ogólnopolskim Konkursie im. Jana Sebastiana Bacha w Gorzowie Wlkp. (1996), II nagroda w V Międzynarodowym Konkursie Młodych Pianistów „Artur Rubinstein in Memoriam” w Bydgoszczy (2002), zwycięstwo w V Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Hamamatsu w Japonii (2003).

Jako zdobywca Grand Prix Konkursu Chopinowskiego (2005) zaczął koncertować w najbardziej prestiżowych salach: m.in. w Concertgebouw w Amsterdamie, Musikverein we Wiedniu, Filharmonii Berlińskiej, Alte Oper we Frankfurcie, Herkulessaal w Monachium, Sali Pleyel’a w Paryżu, Royal Festival Hall oraz Wigmore Hall w Londynie, Tonhalle w Zurichu, La Scala w Mediolanie. Jest zapraszany na najlepsze festiwale muzyczne, jak: Salzburg, Verbier w Szwajcarii, La Roque-d'Anthéron (Francja), Klavier-Festival Ruhr w Niemczech oraz Gilmore Festival w USA. Koncertuje z wieloma orkiestrami symfonicznymi, współpracując z wybitnymi dyrygentami, którymi są: Charles Dutoit, Valery Gergiev, Daniel Harding, Pavo Järvi, Fabio Luisi, Kent Nagono, Andris Nelsons, Victor Pablo Perez, Trevor Pinnock, Mikhail Pletnev, Jerzy Semkow, Antoni Wit, Dawid Zinman.
Zdobywając Grand Prix, Złoty Medal i wszystkie z możliwych nagród regulaminowych: za najlepsze wykonanie mazurków, poloneza, koncertu, sonaty (tę ostatnią ufundowaną przez Krystiana Zimermana), także nagrodę publiczności – w ten niekwestionowany sposób został uznany za najznakomitszego wykonawcę utworów Chopina swej generacji.

W 2006 roku podpisał ekskluzywny kontrakt z niemiecką wytwórnią fonograficzną Deutsche Grammophon. Jest drugim w historii, po Krystianie Zimermanie, polskim artystą związanym z tą prestiżową firmą.
Jego wybitny talent został doceniony przez publiczność Europy, Ameryki , Azji; przez krytykę muzyczną, znakomitych dyrygentów i słynne orkiestry symfoniczne, producentów płyt, menadżerów i agencje artystyczne organizujące koncerty w najsłynniejszych salach i w największych centrach muzycznych.

ZAPROSZENIE DO TAŃCA – powtórka koncertu sylwestrowego

1 stycznia 2024 r., poniedziałek, godz. 18:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MARIUSZ SMOLIJ – dyrygent
KAROLINA LESZKO – wokalistka

Program koncertu:

arr. Calvin Custer A Salute to the Big Apple

George Gershwin I’ve Got Rhythm

arr. J. Moss/M. Smolij Sinatra Suite

Mangione/arr. Phillips The Children of Sanchez

Astor Piazzolla Yo Soy Maria

Robert Sheldon Danzas Cubanas

Bock/arr. I. Hearshein Skrzypek na Dachu – Tańce Symfoniczne

Kern/G. Gershwin The Way You Look Tonight

arr. Bill Holcombe International Dixieland Jamboree

Gershwin Embraceable You

arr. Stephen Esneault Tribute to Aretha Franklin

Shaw/Oliver/Wright/Riedel Symphonic Swing

Koszt udziału: 100 zł

Mariusz Smolij – dyrygent i Karolina Leszko zapraszają do tańca w Noc Sylwestrową. Usłyszeć będzie można przeboje sal koncertowych zarówno instrumentalne, jak i wokalne w interpretacji Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej oraz Karoliny Leszko, znanej uczestniczki telewizyjnych programów muzycznych The Voice of Poland, Must be the music oraz THE FOYR. Artystka wystąpiła ze swoim singlem „Oboje wiemy” w koncercie DEBIUTY podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Współpracowała m.in. z Grażyną Łobaszewską, Kasią Kowalską, Hanną Banaszak, Justyną Steczkowską, Zbigniewem Wodeckim. Wystąpił także na koncercie Michela Buble – duet ten stał się medialną sensacją.

MARIUSZ SMOLIJ
Jest jednym z najwybitniejszych dyrygentów swojego pokolenia, prowadzących orkiestry w Stanach Zjednoczonych i Europie. Opinię tę potwierdzają zarówno krytycy muzyczni po obu stronach Atlantyku, jak i American Symphony Orchestra League. Ta prestiżowa organizacja z siedzibą w Nowym Jorku, zrzeszająca wszystkie orkiestry symfoniczne w Ameryce Północnej wyróżniła jego nazwisko na prestiżowej liście najwybitniejszych mistrzów batuty. W roku 2021 dyrygent nagrodzony został wysoce prestiżową tkzw. „American Prize” przyznawaną w Stanach Zjednoczonych za najwybitniejsze wykonania koncertowe muzyki symfonicznej.

W wyniku zwycięstw w szeregu poważnych konkursach, Mariusz Smolij od wielu lat związany jest stałymi kontraktami z wybitnymi instytucjami muzycznymi w USA. Dyrygował ponad 140 orkiestrami w 28 krajach na czterech kontynentach, występował na najbardziej prestiżowych estradach koncertowych świata, m.in. w nowojorskiej Carnegie Hall, nowojorskim Lincoln Center, Kimmel Center w Filadelfii, ABC Hall w Johannesburgu, Narodowym Centrum Kultury w Pekinie, Concertgebouw w Amsterdamie, Tonhalle w Zurichu, Salle Gaveau w Paryżu oraz narodowych centrach kulturalnych Polski, Czech, Słowacji, Bułgarii, Serbii, Cypru, Niemiec, Austrii, Węgier, Włoch, Meksyku, Kolumbii, Boliwii, Chin oraz Korei Południowej. Na liście prowadzonych przez niego orkiestr znajdują się między innymi: Atlanta Symphony Orchestra, Detroit Symphony Orchestra, Houston Symphony, Rochester Philharmonic, New Jersey Symphony Orchestra, Indianapolis Symphony, Indianapolis Chamber Orchestra, Orchestra of the Lyric Opera Chicago, Omaha Symphony Orchestra, Missouri Symphony, St. Louis Philharmonic, Symphony of Nova Scotia (Kanada), Johannesburg Philharmonic Orchestra (RPA), Jerusalem Symphony, Israel Symphony Orchestra, Israel Chamber Orchestra, Rotterdam Chamber Orchestra, Orchestra da Camera Fiorentina, Orchestra Teatro Olimpico Vicenza, Orchestra di San Remo, Orchestra Sinfonica Lecce (Włochy), Orchestre Lamoureux Paris (Francja), Bern Sinfonieorchester, Sinfonieorchester Basel (Szwajcaria), Bergishe Symphoniker, Kiel Philharmonie (Niemcy), Staatsorchester Frankfurt, Budapest Symphony Orchestra, Filharmonia Narodowa w Warszawie, Sinfonia Varsovia, Bułgarska Filharmonia Narodowa w Sofii, Serbska Filharmonia Narodowa w Belgradzie, Narodowa Filharmonia Boliwii, Kolumbii, Meksyku.

Artysta nagrywa dla firm płytowych Hungaroton, Universal Poland oraz Narodowego Radia USA (NPR). Od 2004 roku regularnie współpracuje z międzynarodową wytwórnią Naxos, w której wydał 15 płyt. Na wielu z nich znalazły się światowe premiery fonograficzne. Wydane przez tę firmę albumy z muzyką Andrzeja Panufnika, nagrane wspólnie z Polską Orkiestrą Kameralną, były wyróżnione w Londynie przez „Evening Standard” oraz doskonale ocenione przez wielu krytyków w Europie Zachodniej i USA. Płyta zarejestrowana z Filharmonią Poznańską poświęcona była muzyce Tadeusza Szeligowskiego, zaś na ośmiu ostatnich znalazły się dzieła z kompozytorów węgiersko-amerykańskich (M. Rozsa, E. Zador), nagrane z Budapeszteńską Orkiestrą Symfoniczną. Rejestracja muzyki Grażyny Bacewicz z Capella Bydgostiensis otrzymała w 2015 roku nagrodę Fryderyk i doskonałe recenzje międzynarodowych krytyków. Dwa ostatnie CD były poświęcone muzyce polskiej, dziełom Romualda Twardowskiego oraz Ignacego Jana Paderewskiego.

W Polsce Mariusz Smolij często współpracuje z Polską Orkiestrą Kameralną oraz orkiestrą Sinfonia Varsovia, z którą dokonał szeregu nagrań (Naxos, CD Accord), i którą prowadził podczas tournée koncertowych w Japonii, Francji oraz USA. Artysta dyrygował gościnnie większością polskich zespołów filharmonicznych i radiowych, m.in. Filharmonią Narodową w Warszawie podczas Forum Lutosławskiego. W latach 2002–2004 pełnił funkcję dyrektora artystycznego Filharmonii Wrocławskiej oraz Festiwalu Wratislavia Cantans. Od 2016 do 2019 roku był dyrektorem artystycznym Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej oraz dyrektorem artystycznym Międzynarodowego Festiwalu i Konkursu Skrzypcowego im. Karola Lipińskiego w Toruniu. W Stanach Zjednoczonych pełni funkcję dyrektora artystycznego orkiestry kameralnej Riverside Symphonia w New Jersey oraz Acadiana Symphony Orchestra w Louizjanie. Poprzednio był drugim dyrygentem New Jersey Symphony Orchestra, a na zaproszenie Christopha Eschenbacha, pracował jako stały dyrygent w Houston Symphony Orchestra. Pomiędzy 1996 a 2000 rokiem piastował stanowisko profesora dyrygentury na Northwestern University w Chicago – Evanston, będąc w tym czasie najmłodszym wykładowcą dyrygentury pośród wszystkich czołowych uczelni amerykańskich.

Jest wysoce poszukiwanym pedagogiem, prowadził międzynarodowe kursy m.in. w Czechach, Słowacji, Stanach Zjednoczonych, Chinach, Korei Południowej, Polsce oraz Szwajcarii. Od 2009 roku artysta jest również gościnnym profesorem i dyrygentem uniwersytetu muzycznego w Tianjin (Chiny).

Dyrygent podczas wieloletniej kariery artystycznej zdobył szerokie uznanie za kreatywność programową, podnoszenie poziomu artystycznego pracujących z nim orkiestr oraz kunszt pedagogiczny i umiejętności popularyzacji muzyki.

W roku 2019 otrzymał Krzyż Komandorski nadany przez prezydenta RP za szerzenie kultury polskiej za granicą.

Mariusz Smolij jest absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie skrzypiec. Wraz z założonym przez siebie Kwartetem Smyczkowym im. K. Pendereckiego, wyjechał do USA. Kontynuował tam studia m.in. w prestiżowej Eastman School of Music w Rochester, w stanie Nowy Jork. W 1998 roku z ramienia tej instytucji otrzymał stopień doktorski.Filharmonia M.Smolij 1 21 Easy Resize.com e1700561575465                                                    Mariusz Smolij - dyrygent, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

KAROLINA LESZKO
Rocznik 1986. Pochodzi z Krakowa. Absolwentka wokalistyki jazzowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Przełomowym momentem jej kariery wokalnej było zajęcie pierwszego miejsca w konkursie Korowód podczas Grechuta Festival 2009, czego efektem jest płyta „Ścieżki przedeptane”. Szerokiej publiczności Karolina Leszko dała się poznać jako uczestniczka telewizyjnych programów muzycznych The Voice of Poland (2011, 2015), Must be the music (2014) oraz THE FOYR (2021).

W 2017 roku wystąpiła ze swoim singlem „Oboje wiemy” w koncercie DEBIUTY podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Karolina współpracowała z Grażyną Łobaszewską, Kasią Kowalską, Hanną Banaszak, Justyną Steczkowską, Zbigniewem Wodeckim, Staszkiem Soyką, Markiem Piekarczykiem oraz Jackiem Wójcickim oraz wieloma innymi artystami.

Karierę rozwija nie tylko w Polsce – w 2013 roku nawiązała stałą współpracę z kilkoma renomowanymi orkiestrami w Norwegii, z którymi koncertuje do dziś. Dnia 20 września 2019 roku, na koncercie Michela Buble w krakowskiej arenie, Karolina spełniła jedno ze swoich największych marzeń. Podczas wspólnego wykonania piosenki When I Fall In Love artysta porównał jej głos do Celine Dion. Duet ten stał się medialną sensacją ( zarejestrowany film w ciągu kilku dni osiągnął ponad milion odsłon). Obecnie pracuje nad autorską płytą pt. „Wreszcie”.

ZAPROSZENIE DO TAŃCA – koncert sylwestrowy

31 grudnia 2023 r. ,niedziela, godz. 18:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MARIUSZ SMOLIJ – dyrygent
KAROLINA LESZKO – wokalistka

Program koncertu:

arr. Calvin Custer - "A Salute to the Big Apple"

George Gershwin - "I’ve Got Rhythm"

arr. J. Moss/M. Smolij - "Sinatra Suite"

Mangione/arr. Phillips -  "The Children of Sanchez"

Astor Piazzolla  - "Yo Soy Maria"

Robert Sheldon - "Danzas Cubanas"

Bock/arr. I. Hearshein - "Skrzypek na Dachu" – Tańce Symfoniczne

Kern/G. Gershwin - "The Way You Look Tonight"

arr. Bill Holcombe - "International Dixieland Jamboree"

Gershwin - "Embraceable You"

arr. Stephen Esneault - "Tribute to Aretha Franklin"

Shaw/Oliver/Wright/Riedel - "Symphonic Swing"

Koszt udziału: 120 zł

Mariusz Smolij – dyrygent i Karolina Leszko zapraszają do tańca w Noc Sylwestrową. Usłyszeć będzie można przeboje sal koncertowych zarówno instrumentalne, jak i wokalne w interpretacji Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej oraz Karoliny Leszko, znanej uczestniczki telewizyjnych programów muzycznych The Voice of Poland, Must be the music oraz THE FOYR. Artystka wystąpiła ze swoim singlem „Oboje wiemy” w koncercie DEBIUTY podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Współpracowała m.in. z Grażyną Łobaszewską, Kasią Kowalską, Hanną Banaszak, Justyną Steczkowską, Zbigniewem Wodeckim. Wystąpiła także na koncercie Michela Buble – duet ten stał się medialną sensacją.

Filharmonia Karolina Leszko Sylwester                     Karolina Leszko - wokalistka, fot . ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

 

„Przetańczyć całą noc” - zaprasza Mielecka Orkiestra Symfoniczna

Koncert Sylwestrowy „Przetańczyć całą noc” Mieleckiej Orkiestry Symfonicznej - 30 grudnia (sobota), godz. 19, sala widowiskowa Domu Kultury SCK.
Organizatorzy: Mieleckie Towarzystwo Muzyczne, Dom Kultury SCK.
Patronat – Prezydent Mielca Jacek Wiśniewski.
Bilety w cenie 90 zł od 4 grudnia do nabycia w kasie kina Galaktyka (dni robocze od godziny 12:00, w soboty i niedziele – godzinę przed seansem kinowym, w środy – kasa nieczynna) na bilety.kinogalaktyka.pl

Koncert Sylwestrowy to propozycja podsumowania roku 2023 w formacie Premium, jak określa to Piotr Wyzga, dyrygent Mieleckiej Orkiestry Symfonicznej. Koncert Sylwestrowy znalazł się po raz pierwszy w ofercie MOS w zeszłym roku i wzbudził olbrzymie zainteresowanie publiczności i rzeszę fanów, którym elegancki, muzyczny sposób pożegnania starego roku niezwykle przypadł do gustu.

Zachęceni tam entuzjastycznym przyjęciem sprzed roku muzycy MOS zapraszają na dwuczęściową galę operetkową, wzbogaconą atrakcyjnymi propozycjami instrumentalnymi, z szerokim repertuarem od dzieł klasycznych po musicalowe.

W programie znajdą się najpopularniejsze arie Leo Delibesa, Charlesa Gounoda, Imre Kalmana, Franza Lehara, Fredericka Loewe, Gioacchino Rossiniego, Giuseppe Verdiego oraz dzieła orkiestrowe Wolfganga Amadeusza Mozarta, Arama Chaczaturiana, Arturo Marqueza, Franza von Suppe i Johanna Straussa (syna). Estetyczną ucztę uzupełnią rozkosze podniebienia – elegancki poczęstunek finger – food w przerwie spotkania.

Mielecką Orkiestrę Symfoniczną poprowadzi dyrygent Piotr Wyzga. Wystąpią też soliści: Aleksandra Bednarz –sopran, Jadwiga Huber – mezzosopran, Marcin Pokusa – tenor.
Koncert poprowadzi Joanna Kruszyńska.

"A kto się odda w radość" z podkarpackimi chórami na filharmonicznej scenie. Spotkanie z chórmistrzem Grzegorzem Oliwą.

       Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, a dokładnie 20 grudnia 2023 roku, Filharmonia Podkarpacka zaprasza na wyjątkowy koncert. Wieczór w całości wypełni oratorium „A kto się odda w radość” autorstwa Włodzimierza Korcza do tekstu Ernesta Brylla, oparte na polskiej tradycji pisania kolęd i pastorałek.
       To dzieło cieszy się ogromnym powodzeniem i kiedyś było już dwukrotnie wykonywane w Rzeszowie. Także tym razem z pewnością wprowadzi publiczność w świąteczny czas.
Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej i połączonymi podkarpackimi chórami dyrygować będzie Rafał Jacek Delekta. Partie solowe wykonają: Alicja Majewska, Olga Bończyk, Łukasz Zagrobelny, Andrzej Lampert i Andrzej Ferenc.

Z pewnością imponująco zabrzmi podczas tego wieczoru bardzo liczny chór. O przygotowaniach chórów z Podkarpacia do tego koncertu oraz o pracy z chórami nad różnorodnym repertuarem rozmawiam z prof. dr hab. Grzegorzem Oliwą, dyrygentem i pedagogiem.
        - Bardzo się cieszymy na to wspólne spotkanie, a wystąpią Strzyżowski Chór Kameralny, Chór Mieszany „Akord” Związku Nauczycielstwa Polskiego i Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu i Podkarpacki Chór Męski. Kompozytor powierzył także partie chórowi dziecięcemu i chociaż w partyturze pan Włodzimierz Korcz używa określenia: „scholka”, w tym wykonaniu weźmie udział 70-ciu uczniów szkół muzycznych z Błażowej, Jeżowego, Ropczyc, Rymanowa i Strzyżowa. W tych przygotowaniach pomagają mi koleżanki prowadzące chóry w tych szkołach – pani Agnieszka Tomaszek i pani Katarzyna Sobas.
        Idea łączenia chórów dorosłych i dziecięcych zawiera także element edukacyjny. Dla uczniów szkół muzycznych I stopnia z odległych miejscowości, obecność na scenie Filharmonii Podkarpackiej i występ ze znanymi solistami, z chórem złożonym z dorosłych osób i z profesjonalną orkiestrą pod batutą znakomitego dyrygenta, będzie na pewno wielkim przeżyciem. Mam nadzieję, że część z nich wróci na sceny filharmoniczne jako profesjonalni, zawodowi muzycy.

Założony i prowadzony przez pana Strzyżowski Chór Kameralny współpracuje z panem Włodzimierzem Korczem i panią Alicją Majewską.
        - Wiele utworów zostało skomponowanych lub opracowanych z udziałem Strzyżowskiego Chóru Kameralnego, ale w mniejszej obsadzie instrumentalnej, bo z udziałem Warsaw String Quartet i wtedy kameralny skład naszego chóru się sprawdza. Natomiast podczas wykonania wielkich dzieł wokalno-instrumentalnych, jak Oratorium „A kto się odda w radość”, czy powstałego nie tak dawno Oratorium „Kazimierz Pułaski” z udziałem większej obsady instrumentalnej, skład Strzyżowskiego Chóru Kameralnego byłby niewystarczający. Mając przyjemność prowadzenia także Chóru „Akord” z Mielca i Podkarpackiego Chóru Męskiego, mogę połączyć te zespoły, co daje mi ogromny komfort w pracy, bo mam wtedy do dyspozycji 70-cioosobowy chór mieszany, który już dobrze brzmi z orkiestrą symfoniczną.
        Nasza współpraca z panem Włodzimierzem Korczem rozpoczęła się już prawie 20 lat temu, bo w 2005 roku w Rzeszowie, wspólnym wykonaniem Oratorium „Woła nas Pan” z okazji Święta Paniagi (obecnie ulicy 3-Maja), a potem zostaliśmy zaproszeni do wykonania kolejnych koncertów i nagrań płytowych – tych wydarzeń było wiele - m.in. kolęd, z okazji okrągłych 31 lat współpracy Włodzimierza i Alicji, pieśni sakralnych…
        W ostatnich latach starałem się zainspirować kompozytora historycznymi wydarzeniami na Podkarpaciu, m.in. obecnością Konfederatów barskich i Kazimierza Pułaskiego na ziemi podkarpackiej, a także dwa lata temu powstała i wkrótce została nagrana Kantata „Równanie serca”, czyli opowieść muzyczna o Julianie Przybosiu, przypominająca związki wybitnego poety z Gwoźnicą niedaleko Strzyżowa.
       Mamy ogromny wspólny repertuar, który tworzył się przez lata naszej współpracy. Nawet utwory zamieszczone na najnowszej płycie Alicji Majewskiej, skomponowane przez Włodzimierza Korcza do tekstów Artura Andrusa, a wydanej przez firmę Sony, mamy także w repertuarze. Jak tylko jest możliwość dołączenia do koncertów w wykonaniu Alicji, Włodzimierza i kwartetu, to z przyjemnością to robimy.

Zarówno Strzyżowski Chór Kameralny, Chór „Akord” z Mielca, jak i Podkarpacki Chór Męski mają w repertuarze dużo bardzo różnorodnych utworów.
        - Dla mnie jest bardzo istotną rzeczą, żeby nie ograniczać się do wąskiego spektrum utworów czy stylistyki. Dla chórzystów-amatorów ważne jest, by popróbować różnej muzyki – od dawnej (ostatnio z Podkarpackim Chórem Męskim sięgaliśmy po chorał gregoriański, bo tego wymagało uczestnictwo w konkursie), po muzykę klasyczną, romantyczną czy współczesną. To bardzo nas rozwija i sprawia wszystkim wielką przyjemność.

Oratorium „A kto się odda w radość”, które zostanie wykonane 20 grudnia w Filharmonii Podkarpackiej, będzie dla Was początkiem bardzo przyjemnego, ale jednocześnie intensywnego czasu koncertów.
        - Najbliższe tygodnie mogą być dla nas intensywne i ciekawe. Za nami bardzo trudny okres pandemii, który szczęśliwie zakończyliśmy, nagrywając różne utwory i publikując je w Internecie. Spotykaliśmy się w takich warunkach, w jakich to było możliwe. Ostatni rok związany także z nagraniami był intensywny, a w następnym roku świętować będziemy 30-lecie Strzyżowskiego Chóru Kameralnego i 10-lecie istnienia Podkarpackiego Chóru Męskiego. Mamy pewne plany z tym związane. Chcemy pokazać różnorodny dorobek obu zespołów. Pewnie wykonamy kilka koncertów obu zespołów z ciekawym programem, łączącym brzmienie chóru mieszanego i chóru męskiego.

Od lat obserwuję i podziwiam Pana talent, wytrwałość oraz pracowitość. Chyba codziennie po zajęciach w Instytucie Muzyki UR lub w Szkole Muzycznej I stopnia w Strzyżowie ma Pan zaplanowaną próbę z chórem.
        - To prawda. Chyba nie ma takiego dnia, żeby po zajęciach dydaktycznych coś się nie działo. Prowadzenie trzech wymienionych już zespołów amatorskich i jeszcze Chóru Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Strzyżowie, czy Chóru Gospel w Instytucie Muzyki UR, zajmuje mi mnóstwo czasu. Każdy z tych zespołów wymaga dużej uwagi i regularnych prób z każdym chórem, muszę znaleźć czas na przygotowanie materiałów nutowych dla każdego zespołu.
        Przygotowane utwory powinny sprawiać przyjemność zarówno wykonawcom, jak i słuchaczom. Mam możliwość współpracy z dziećmi szkoły muzycznej I stopnia, ze studentami, a także z osobami dorosłymi. Często późnym wieczorem jestem zmęczony, ale ta praca daje mi mnóstwo satysfakcji.

Urodził się Pan w Rzeszowie i był Pan uczniem Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w tym mieście. Czy rozpoczynając naukę w tej szkole marzył Pan o dyrygowaniu?
        - Trafiłem do tej szkoły i przez sześć lat uczyłem się grać na akordeonie. W klasie akordeonu uczyli się tak znakomici koledzy, jak Grzesio Stopa, Piotrek Widlarz i kilku innych, którzy tak „wymiatali” na akordeonie, że nie wystarczało mi determinacji i siły na konkurowanie z nimi, i pozostanie koncertującym akordeonistą. Chyba dobrze się stało.
        Ponadto powstał w Strzyżowie niewielki zespół wokalny. Początkowo były to śpiewy Taizé – dwu lub trzy głosowe. Od dziecka śpiew był obecny w moim życiu. Pełniąc posługę ministranta śpiewałem psalmy responsoryjne. Moi rodzice mają dobry słuch muzyczny i świetnie śpiewają . To także miało wpływ na to, że zostałem chórmistrzem.
        Cieszę się, że współpracuję z ludźmi, którzy ten najbardziej naturalny instrument, którym jest ich głos, potrafią pielęgnować i rozwijać, a nie muszę być zamknięty w czterech ścianach i ćwiczyć trzymając akordeon na kolanach, i tylko z nim dzielić swą wrażliwość muzyczną.

Prowadzony przez Pana zespół „Fiat Singers” miło wspominam i pamiętam o Waszych sukcesach.
        - Ja także pamiętam, jak pierwszy raz spotkaliśmy się podczas Przeglądu Zespołów Oazowych w Stalowej Woli, byliśmy wtedy bardzo młodymi wykonawcami, a potem podczas wielu innych koncertów. Trwająca chyba 10 lat działalność tego zespołu była bardzo dynamiczna i pod koniec byliśmy jedną z wiodących grup wokalnych w Polsce i z reguły przyznawano nam Grand Prix albo I miejsce w festiwalach pieśni lub piosenki religijnej, a pod koniec działalności nagraliśmy płytę „Radość brzmienia”. To był dobry czas i wspominamy go bardzo serdecznie.

Cały czas pracował Pan też nad rozwijaniem własnych umiejętności. W Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego pracuje Pan na stanowisku profesora.
        - Działalność artystyczną łączę z działalnością naukową – prowadzę wykłady, piszę referaty… To się wszystko łączyło – najpierw prowadziłem zespół „Fiat Singers”, a potem Strzyżowski Chór Kameralny. Współpracowałem także z lokalnym zespołami instrumentalnymi – Rzeszowską Orkiestrą Kameralną, z którą nagrałem dwie płyty z utworami znajdującymi się w zbiorach biblioteki Muzeum-Zamku w Łańcucie - „Muzykalia łańcuckie”.
        Mając odpowiedni dorobek artystyczny mogłem kolejne stopnie awansu naukowego realizować – doktorat, habilitacja, a później także tytuł profesora. To było możliwe dzięki współpracy z chórami i zespołami instrumentalnymi.

Prowadząc zespoły trzeba także stworzyć i pielęgnować dobrą atmosferę. Taką, żeby się chciało przyjeżdżać na próby z tak odległych miejscowości, jak Gorlice, Krosno Mielec… Tak jest w Podkarpackim Chórze Męskim.
        - Część z nich wyniosła tę pasję jeszcze z Chóru Męskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. To jest naszą wspólną rolą, bo dyrygent może kreować i stwarzać dobrą atmosferę, ale sam nie jest w stanie. To polega na wzajemnym zrozumieniu, wzajemnym szacunku i każdy z członków zespołu wpływa na atmosferę i sympatyczność spotkań. Brak serdecznych relacji pomiędzy członkami zespołu wpływa negatywnie na pracę i może nawet dojść do sytuacji, że zespół się rozpada.

Wielką motywacją do pracy są koncerty.
        - Jednym z podstawowych elementów, które dyrygent powinien postawić przed zespołem rozpoczynając z nim pracę, jest cel. Po co się spotykamy, co przygotowujemy i kiedy mamy to wykonać. Samo ćwiczenia na bliżej nieokreślony koncert absolutnie nie motywuje zespołu. Powinien być jasno postawiony cel, realny i nieodległy, aby zespół wiedział, do czego dąży. Taka sytuacja bardzo motywuje zespół do pracy.

Proszę jeszcze powiedzieć, jak Pan to wszystko robi – jest Pan dyrektorem Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Strzyżowie, prowadzi Pan zajęcia w tej szkole, pracuje Pan w Instytucie Muzyki UR, wymieniliśmy już chóry, a do tego jeszcze są koncerty i trzeba trochę czasu znaleźć dla rodziny.
        - Nie odpowiem pani wprost. Jak większość moich kolegów i koleżanek łączyliśmy dwie szkoły – w moim przypadku ognisko muzyczne i szkołę podstawową, ale oprócz tego były zbiórki ministrantów, później harcerstwo, treningi. Większość z nas miała sporo zainteresowań i tak już zostało. Potrafiłem wszystko połączyć i chyba nie ma napisanej recepty.
        Ważna jest umiejętność dobrego zarządzania czasem. Nie zawsze wszystko układa się świetnie. Człowiek sam nie jest w stanie wszystkiego, jak to mówi młodzież, „ogarnąć”, ale jeśli obok znajdą się życzliwi ludzie, którzy rozumieją, w którym kierunku podążamy i co chcemy zrobić... Jeśli można tym osobom zaufać i część zadań im powierzyć, i być pewnym, że świetnie to zrobią - wiele czynników składa się na sukces i chęć kolejnego wspólnego projektu.

Najbliższy koncert z udziałem Pana chórów odbędzie się 20 grudnia 2023 roku w Filharmonii Podkarpackiej i z pewnością zgromadzi komplet publiczności.
        - Spotkamy się w Filharmonii, a później podczas Świąt Bożego Narodzenia będziemy uczestniczyć w oprawie mszy świętych i prawdopodobnie pierwszy jubileuszowy koncert odbędzie się 21 stycznia 2024 roku z udziałem Strzyżowskiego Chóru Kameralnego i Podkarpackiego Chóru Męskiego. Planujemy też udział małego zespołu instrumentalnego, bo chcemy wrócić do swoich projektów, a mianowicie wykonania tang, a także piosenek lwowskich z Podkarpackim Chórem Męskim.

Ponieważ jubileusz obchodzi się przez cały rok, stąd na pewno okazji do spotkań będzie wiele. Bardzo dziękuję za rozmowę.
        - Ja również bardzo dziękuję.

                                                                                                                                                                                                                                                                                         Zofia Stopińska

Piotr Moss - "Zamówienie otwiera mi nowe horyzonty"

      Z pewnością wielu melomanów na długo zachowa w pamięci spędzony 8 grudnia 2023 roku wieczór w Filharmonii Podkarpackiej. Wykonawcami koncertu byli: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Tomasza Bugaja, Chór Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przygotowany przez Bożenę Stasiowską-Chrobak oraz soliści Ilona Krzywicka – sopran i Mariusz Godlewski – baryton.
       Na program złożyły się dwa obszerne, wyjątkowej urody utwory: Symfonia d-moll, najbardziej znane dzieło orkiestrowe XIX-wiecznego kompozytora Césara Francka oraz Te Deum na sopran, baryton, chór mieszany i orkiestrę. Drugi utwór napisał na zamówienie Filharmonii Podkarpackiej wybitny polski kompozytor Piotr Moss i 8 grudnia odbyło się jego prawykonanie.
       Licznie zgromadzona publiczność gorąco oklaskiwała naszych filharmoników i dyrygenta Tomasza Bugaja po wykonaniu Symfonii d-moll C. Francka. Wszyscy zachwyceni byli także Te Deum. Po zakończeniu utworu na scenę zostali zaproszeni kompozytor Piotr Moss i Bożena Stasiowska-Chrobak. Długą owacją publiczność dziękowała kompozytorowi i wszystkim wykonawcom za wspaniałe dzieło.
       Bardzo się cieszę, że zgodził się na spotkanie twórca Te Deum pan Piotr Moss i mogę Państwa zaprosić do przeczytania zarejestrowanej rozmowy.

Spotykamy się w Rzeszowie, tuż przed prawykonaniem Pana Te Deum, skomponowanego na zamówienie Filharmonii Podkarpackiej. Ciekawi jesteśmy, jak ten utwór powstał.
        - Zamówienie otwiera mi nowe horyzonty. Można powiedzieć, że jestem kompozytorem „zamówieniowym”. Rzadko piszę z tzw. wewnętrznej potrzeby. Jednym takich utworów, który powstał już parę lat temu, bo na moje 60 urodziny, był IV Kwartet „Chagall”.
        Komponowanie na zamówienie jest wynikiem pewnej praktyczności, bo utwór napisany na orkiestrę i solistów „sobie a muzom” trudno wykonać, natomiast jak jest zamówienie od poważnych instytucji jak filharmonie czy opery, jest gwarancja, że utwór zostanie wykonany. W przypadku zamówień prywatnych muzyków trudno mówić o 100-procentowej pewności. Nie podejrzewam muzyków zamawiających utwory o złą wolę, ale czasami trudno im zamówiony utwór uplasować – szczególnie jeśli chodzi o muzykę kameralną, bo ten gatunek nie ma w Polsce takiego miejsca, jakie powinien moim zdaniem mieć.

Te Deum zostało zamówione przez Filharmonię Podkarpacką z innej okazji.
        - Tak, na 65-lecie powstania Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej, która działała wcześniej pod innymi nazwami, ale pandemia przeszkodziła nam w zrealizowaniu jubileuszowego koncertu.
Może nawet dobrze się stało, bo moje Te Deum jest utworem bardzo mistycznym, dalekim od radosnej idei,, którą można mieć wypowiadając słowa Te Deum laudamus (Ciebie Boże wysławiamy).
        Te Deum zawsze było zamawiane dla uświetnienia takich podniosłych uroczystości, jak koronacje, ważne uroczystości kościelne… Natomiast moje Te Deum jest bardziej refleksyjne, bardziej poetyckie, bardziej „idzie” kompozytor tutaj za pewną tajemnicą tego tekstu i dopiero na końcu mówię o nadziei używam słów, które nie kończą hymnu w jego oryginalnej postaci.
Bardzo to powierzchowna analiza utworu, niemniej mówi o tym, jak ja – jako dziś żyjący kompozytor (a żyję w świecie trudnym i bolesnym), to Te Deum widzę.
Widzę je przez pryzmat pewnego smutku nas wszystkich, smutku, który coraz bardziej nas ogarnia i jak w tym smutku chwalić Boga, jak mu składać podziękowanie…
        Zawsze sobie zadaję to pytanie w religijnym nurcie mojej twórczości. Zawsze wolę wychodzić z pozycji człowieka, który ma w sobie dużo pokory niż człowieka powierzchownego, zadowolonego z siebie i wykrzykującego hasła „Chwalę Boga”.

Utwór jest jednoczęściowy, ale można go podzielić na człony.
        - Jest to utwór napisany na solistów, chór i orkiestrę. Są przewidziane interludia orkiestrowe. Nie chcę wchodzić w szczegóły mojej pracy twórczej, zostawmy to muzykologom, ale sam czytając tekst starochrześcijańskiego hymnu, podzieliłem go na pewne części i potrzebowałem tych interludiów.
Są one wprowadzane powtórzeniem pierwszej strofy wiersza – Te Deum Domine, śpiewanej przez chór.

To jest prawykonanie. Wszyscy wykonawcy otrzymali nuty, ale nie mogli posłuchać nagrania. Czy dobrze odczytali Pana intencje?
        - Mamy do czynienia z solistami wysokiej klasy, a ja potrafię zapisać w nutach to, co chcę. Doskonale odczytali to, co jest zapisane, są znakomicie przygotowani i zostało to połączone z koncepcją dyrygenta pana Tomasza Bugaja. Wszystko po to, aby osiągnąć najlepsze rezultaty.

Bardzo dobrze przygotowany jest także do prawykonania Te Deum Chór Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Nie jest to łatwa muzyka.
        - Na szczęście wszystkie głosy są dublowane przez orkiestrę i jakąś podporę można znaleźć. Chcę powiedzieć, że kontakt z tym chórem bardzo mnie wzrusza, bo to są młodzi, świetnie przygotowani przez panią Bożenę Stasiowską-Chrobak wykonawcy. Mają piękne głosy, śpiewają bardzo czysto, a wzruszyłem się, jak spojrzałem na ten chór i przypomniałem sobie, że kiedyś śpiewałem też w takim chórze działającym w ramach Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie.
        O Orkiestrze Filharmonii Podkarpackiej rozmawiałem z panem dyrektorem Tomaszem Bugajem, który bardzo dawno nie dyrygował w Rzeszowie. Dyrektor Bugaj jest zachwycony orkiestrą – jej wspaniałym wyrównanym brzmieniem i doskonalą pracą, bo orkiestra świetnie reaguje na wszystkie uwagi dyrygenta. To jest duża zaleta.
        Ja także jestem bardzo zadowolonym, że moje Te Deum zabrzmi po raz pierwszy w wykonaniu wspaniałej orkiestry, świetnego chóru i znakomitych solistów oraz doskonałego dyrygenta, który wielokrotnie dyrygował moja muzyką i doskonale ją rozumie.

Filharmonia Podkarpacka Orkiestra i Chór IM UR dyr. Tomasz BugajOrkiestra Filharmonii Podkarpackiej i Chór Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego pod dyrekcją Tomasza Bugaja podczas wykonania Te Deum Piotra Mossa, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Przygotowanie materiału nutowego na tak duży skład jest dużym przedsięwzięciem, bo przecież utwór nie został wydany.
        - Nie jest wydany i nie będzie. Jestem „na bakier” z wydawcami. Ponieważ nie udawało mi się dojść do porozumienia z wydawcami, postanowiłem, że sam będę sobie „sterem, żeglarzem, okrętem… „Mam bardzo dobrego, oddanego mi od lat kopistę, który kopiuje partyturę ( dostaje ją ode mnie w wersji ołówkowej), przygotowuje głosy orkiestrowe. Coraz częściej przybierana jest przez filharmonie metoda, że wysyła się partyturę i głosy w PDF a biblioteka muzyczna danej filharmonii przygotowuje na tej bazie potrzebny komplet nut do grania. Nie trzeba chodzić na pocztę i wysyłać ogromnych, ważących nieraz nawet 20 kg kartonów.
Wszystko jest w komputerze lub na pendrive.

Nie po raz pierwszy jest Pan w Rzeszowie.
        - Zawsze z radością przyjeżdżam do Rzeszowa. Jest tu doskonała, bardzo dobrze pracująca orkiestra, a w dodatku jest to miasto, które ma duży urok i bardzo je lubię. Po raz pierwszy odkrywam je w zimie, wokół jest dużo śniegu i patrzę na to z radością. Może dlatego, że przez wiele lat mieszkałem w Paryżu i właściwie nie widziałem śniegu.

Doskonale pamiętam także nasze spotkanie w Sanoku, gdzie w ramach Festiwalu im. Adama Didura odbyło się prawykonanie utworu Zmiany pogody z tekstem sanockiego poety Janusza Szubera, przez znakomitego Jarosława Bręka i Orkiestrę Kameralną Polskiego Radia Amadeus pod batutą Anny Duczmal-Mróz.
        - Pięknie w Sanoku zaczęła się moja współpraca z Jarosławem Brękiem. Po koncercie byliśmy wspólnie z Anną Duczmal-Mróz na kolacji i snuliśmy plany na przyszłość. Nagle nadeszła smutna wiadomość, że Jarka już nie ma między nami. Miał piękny barytonowy głos. Szkoda.
        Przyznam, że mam predylekcję do dwóch głosów – z żeńskich do altów , a z męskich do barytonów. Napisałem bardzo dużo utworów w których występują właśnie te dwa głosy.
        Ostatnio współpracuję z Mariuszem Godlewskim, który niedawno śpiewał w Szczecinie moje instrumentacje Ballad Carla Loewego do słów Adama Mickiewicza. Byłem bardzo zadowolony z tej współpracy. Teraz także śpiewa bardzo pięknie moje Te Deum, a mamy jeszcze w planie w przyszłym roku prawykonanie w Kielcach mojej VI Symfonii na głosy z orkiestrą zatytułowanej „De la poésie française…”.

Odkryciem dla mnie jest pani Ilona Krzywicka, piękny głos sopranowy o nieskazitelnej czystości i barwie. Zauważyłem podczas prób, że głosy Krzywickiej i Godlewskiego bardzo dobrze łączą się ze sobą ; dowiedziałem się, że już pracowali razem (m.in. występowali w Cyganerii).

Filharmonia 08.12.2023Ilona Krzywicka -sopran, Mariusz Godlewski - baryton, Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, Chór Insytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego pod batuta Tomasza Bugaja, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Pana Twórczość jest bardzo różnorodna – od opery i dzieł symfonicznych – aż po piosenki i utwory rozrywkowe.
       - To prawda. Na przykład ostatnio napisałem muzykę do słuchowiska, które zatytułowane jest Siostra Hioba, a emitowane będzie 16 grudnia 2023 roku w I programie Polskiego Radia. Słuchowisko poświęcone jest poetce Barbarze Sadowskiej, która była matką Grzegorza Przemyka. Poezje są śpiewane przez Annę Dereszowską. Przyznam, że pisanie muzyki do białych wierszy nie było łatwe. Wykorzystałem także brzmienie trzech wiolonczel.

Wiolonczela jest chyba jednym z ulubionych Pana instrumentów.
       - W Te Deum jest nawet solo wiolonczelowe. Mogę powiedzieć, że wiolonczela stała się moim znakiem rozpoznawczym i w każdym z utworów oddaję jej hołd. Skomponowałem na zamówienie Filharmonii Narodowej utwór Mademoiselle, który jest poświęcony Nadii Boulanger. W ten sposób chciałem oddać hołd Nadii Boulanger oraz moją do niej miłość, bo mnie także formowała. Tam również jest solo wiolonczelowe.

Do Nadii Boulanger trafił Pan na zakończenie studiów kompozytorskich, ale wcześniej studiował Pan u trzech mistrzów – Grażyny Bacewicz, Piotra Perkowskiego i Krzysztofa Pendereckiego. Czy mieli oni wpływ na Pana twórczość?
       - Miałem szczęście, bo w średniej szkole profesor Lechnio bardzo dobrze mnie wykształcił z zakresu analizy form muzycznych i kontrapunktu. Byłem doskonale przygotowany, ale chodziłem pilnie na lekcje kompozycji. Po ukończeniu studiów prof. Piotr Perkowski zwrócił się do Krzysztofa Pendereckiego, aby mnie trochę podszlifował z muzyki nowoczesnej. Każdy z wymienionej przez panią trójki moich pedagogów był czynnym kompozytorem.  Traktowali mnie trochę jak czeladnika i dawali mi dobre rady. Często takie rady techniczne mogą się wydawać nieistotne, ale są zawsze otwierające. Profesor Perkowski powiedział mi kiedyś: „Jak chcesz, żeby ci flet dobrze zabrzmiał w oktawie razkreślnej, to pisz go oktawę wyżej”. Grażyna Bacewicz mówiła: „Niech pan pisze tak, żeby nie rezygnując z tego, co pan chce napisać, zawsze muzyk miał wszystko pod palcami i lubił to grać”. Krzysztof Penderecki podkreślał: „Niech pan pisze tak, jak pan chce, nie zwracając uwagi, co się w tej chwili dzieje, bo będzie pan wtedy naśladował”. Dawali mi rady dotyczące instrumentacji. To były ziarenka, które później kiełkowały.
       Dowiedziałem się dlaczego orkiestry smyczkowe lubią grać moje utwory - dlatego, że Bacewiczówna, którą uwielbiałem i bardzo dobrze znałem jej partytury, była znakomitą skrzypaczką. Sam także uczyłem się grać na skrzypcach, wiem, co to jest palcowanie, jak działa lewa ręka skrzypka. Dlatego moje pisanie na smyczki jest dobre. Nie rezygnuję z tego, co chcę napisać, ale nie stwarzam niepotrzebnych trudności. Nie robię rzeczy trudnych, które nie przekładają się na efekt końcowy.

Nawet jak się komponuje utwór na zamówienie, potrzebny jest dobry pomysł i inspiracje. Kompozytor musi przez cały czas ich szukać.
       - Zamówienie jest inspiracją. Człowiek zbiera różne rzeczy w sobie podświadomie i zamówienie otwiera pewne horyzonty. Kiedy na przykład orkiestra poprosi o koncert na tubę z towarzyszeniem orkiestry… Mieszkałem podczas studiów z kolegą, który grał na tubie. Powiedział mi o tym instrumencie sporo ciekawych rzeczy, których nie znajdzie się w książkach. Pomyślę o nim i powstanie jakaś aura. Ponieważ lubię teatr, być może powstanie narracja złożona z toku pewnych wspomnień. Jak powstanie szkic, to później już pozostaje napisanie.
       Podałem wyimaginowany przykład, bo nie wiem, czy chciałbym pisać utwór, w którym tuba jest instrumentem solowym. Pisząc od razu będę prowadzony jak w literaturze, kiedy bohater prowadzi pisarza za rękę.
To nie jest trudna praca, ale fascynująca. Przyznam się, że jestem człowiekiem leniwym i często nie chce mi się pisać, ale to niechcenie wynika również z lęku przed obowiązkiem.

Czy kompozytor może udać się na dłuższy urlop?
        - Pewnie nie, chociaż mam takie wrażenie, że całe życie spędzam nic nie robiąc, czyli będąc ciągle na urlopie. Pewnie mógłbym więcej pracować.

Wykonując już długo ten zawód, mógłby się Pan dzielić swoim doświadczeniem z młodymi ludźmi, którzy chcą zostać kompozytorami.
        - Nie odczuwałem nigdy takiej potrzeby. Kiedy słyszę takie pytanie, zawsze przypominają mi się słowa Piotra Perkowskiego, który często mówił: „Chodźmy na kawę. Co ja mam cię uczyć. Wszystko lepiej umiecie od nas”. Jest w tym jakaś prawda. Młodzi ludzie przychodzą z tym, co myśmy zdobywali przez całe życie. Coraz większy jest rozdźwięk między mną, bo jestem już kompozytorem starszego pokolenia, który nie przeszedł ewolucji informatycznej, a młodymi twórcami. Teraz młodzi kompozytorzy mają inne instrumenty, inny warsztat. Są rozszerzeni o elektronikę, która coraz bardziej wkracza w świat instrumentów tradycyjnych. Studiowałem muzykę elektroniczną z Andrzejem Dobrowolskim, specjalistą od muzyki na taśmę, ale w latach 70-tych ubiegłego stulecia do dyspozycji było bardzo prymitywne instrumentarium elektroakustyczne.
Dlatego z młodym pokoleniem pewnie nie miałbym kontaktu. Czasami zgłaszają się do mnie młodzi kompozytorzy, ale ja zazwyczaj odmawiam, bo to nie jest mój świat.

Ja nie jestem fanką elektroniki. Z największą przyjemnością słucham koncertów na żywo wykonywanych na akustycznych instrumentach.
        - Zgadzam się. Chociaż to nie instrument, na który się pisze – harfa czy komputer lub inny generator dźwięków, ale to kompozytor się liczy. Dobry kompozytor z wszystkiego zrobi dobrą muzykę. Ostatnio słyszałem utwór elektroniczny i chociaż nie przepadam za muzyką elektroniczną, ale mnie interesuje i muszę powiedzieć, że z zachwytem słuchałem tego utworu od początku do końca. Nie pamiętam tytułu, ale twórcami byli Agata Zubel i Cezary Duchnowski. Są tysiące utworów dobrych, ale są także bardzo dobre - wszystko zależy od talentu, od tego, kto to robi.
        To słuchacz sobie wybiera – jedni lubią elektronikę, bo są młodzi i to ich fascynuje, drudzy lubią elektronikę, bo są starzy i przypomina im dawne czasy, kiedy elektronikę studiowali, a jeszcze inni muzykę klasyczną. I to jest piękne, że możemy wybierać.

Bardzo dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że niedługo się spotkamy w Rzeszowie.
        - Ja także mam także nadzieję. Pewnie spotkamy się już w przyszłym roku, bo planowane jest w Rzeszowie wykonanie Sonetów Asnyka na mój jubileusz. To już 75-te urodziny i 55 lat ( a pewnie i więcej) pracy kompozytorskiej.

Dziękuję i do zobaczenia.

                                                                                                                                                                                                                                         Zofia Stopińska

"A kto się odda w radość"

KONCERT ADWENTOWY

20 grudnia 2023 r. ,środa, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
RAFAŁ JACEK DELEKTA – dyrygent
Strzyżowski Chór Kameralny
Podkarpacki Chór Męski
Chór „Akord” ZNP i SCK w Mielcu
Chór dziecięcy złożony z uczniów podkarpackich szkół muzycznych z: Błażowej, Jeżowego, Ropczyc, Rymanowa, Strzyżowa
Katarzyna Sobas, Agnieszka Tomaszek, Grzegorz Oliwa – przygotowanie chórów

WOKALIŚCI:
ALICJA MAJEWSKA
OLGA BOŃCZYK
ŁUKASZ ZAGROBELNY
ANDRZEJ LAMPERT
WŁODZIMIERZ KORCZ
ANDRZEJ FERENC

W programie:
W. Korcz/ E. Bryll – Oratorium „A kto się odda w radość”

„A kto się odda w radość” – to wyjątkowa propozycja dla melomanów. Oratorium autorstwa W. Korcza oparte jest na wielowiekowej polskiej tradycji pisania kolęd i pastorałek. Ponadczasowy tekst Ernesta Brylla oraz poruszająca muzyka Włodzimierza Korcza sprawiają, że utwór cieszy się ogromnym powodzeniem wśród publiczności.

Subskrybuj to źródło RSS