relacje

Spotkanie z Piotrem Janem Ulatowskim

    Mam przyjemność przedstawić Państwu wyjatkowego Artystę mieszkającego i działającego od lat w Gdańsku. Jestem przekonana, że zainteresuje Państwa zarówno jego wszechstronna działalność na polu muzyki jak i malarstwo.

Piotr Jan Ulatowski - pianista i gdański kompozytor - ur. 1958 r. w Kaliszu.
Absolwent Akademii Muzycznej w Gdańsku .Od lat występuje w renomowanych salach koncertowych w Polsce i za granicą [m.in. w Filharmonii Bałtyckiej, w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, w Operze Bałtyckiej, w Teatrze Muzycznym w Gdyni, w Sali Rosengarten w Mannheim, w Sali Ratusza Staromiejskiego w Gdańsku, w Dworku Sierakowskich w Sopocie ].
Współpracował z Cappellą Gedanensis dyrygując i nagrywając w 2012 r. własną muzykę do przedstawienia pt."Wesele Żuławskie " [ premiera odbyła się w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku ].

     Laureat drugiej nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Kompozytorskim w Międzyzdrojach za utwór na chór a capella [ 1986 r. ] . w 2016 r. jego piosenka pt. " Siedzieliśmy cichutko" do słów Ernesta Brylla została wyróżniona w Toruniu podczas Ogólnopolskiego Przeglądu Teatrów. W Cafe Walter w Mannheim grał dla Kanclerza Niemiec HELMUTA KOHLA wraz z małżonką W 2007 r.

     W Gdańsku miał przyjemność wystąpić dla ELŻBIETY i KRZYSZTOFA PENDERECKICH jako pianista i kompozytor. Jak i dla premiera Polski JERZEGO BUZKA. Przy współpracy ze wspaniałymi muzykami m.in w studio Hofman i w studio Gdańsk wydał płytę pt. "Dokąd tak biegniemy "do poezji ERNESTA BRYLLA. Płyta zyskała uznanie u takich artystów jak ERNEST BRYLL , JERZY MAKSYMIUK, FUNDACJA ANNY DYMNEJ , jak również zainteresowanie za granicami naszego kraju . Jego muzykę prezentowały i rozpowszechniały rozgłośnie radiowe, internetowe oraz telewizyjne zarówno w kraju jak i za granicą . https://www.youtube.com/watch?v=8FJEvxFxrME

    Skomponował kilka musicali, m.in. pt. " DWÓR ARTUSA " wg. opowiadania E.T.A HOFFMANNA [ autora Dziadka do orzechów ] do scenariusza i tekstów piosenek JOANNY EWY JARZYMOWSKIEJ. Wersja koncertowa została wykonana w Dworze Artusa przy obecności władz miasta w 2001 r. z okazji 30 -lecia Historii Muzeum Miasta Gdańska.Twórca musicali : pt. " PANNA TUTLI - PUTLI " wg. libretta WITKACEGO ; " NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE " wg. libretta ROMANA BARANOWSKIEGO [ premiera odbyła się w 2002 roku w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, którego gościem był m.in. Jerzy Satanowski ] .

    Skomponował muzykę ,m.in. do słów ERNESTA BRYLLA , Juliana Tuwima [ " Lokomotywa ", " Dwa wiatry", " Okulary " na orkiestrę symfoniczną], K.I. Gałczyńskiego [ "Zaczarowana dorożka "], Krzysztofa Cezarego Buszmana, Renaty Skelnik - Kotlińskiej, W. Wolańskiego i innych równie wspaniałych artystów . TWÓRCZOŚĆ DLA DZIECI Bajki ( ok.30 ) od 1999 roku do chwili obecnej z powodzeniem grane były w całej Polsce m.in. w teatrach w Warszawie, w Krakowie, Koszalinie, Olsztynie, Elblągu i stanowią - tak jak np. w Teatrze Centrum Kultury w Grudziądzu - żelazny repertuar m.in ' Piękna i Bestia ", " Czerwony Kapturek", " Kopciuszek" ," Jaś i Małgosia " ," O Rybaku i Złotej Rybce " [ ta bajka została uhonorowana nagrodą przez MINISTERSTWO KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO ]," Nowe szaty króla ", " Mała Syrenka ", " Panienka z okienka ","Pinokio ", Jaś i Małgosia, " Kopciuszek ", Królowa śniegu.

    Był również współtwórcą Gdańskiego Teatru Muzycznego " Picorello", gdzie napisał muzykę do takich przedstawień jak " Panienka z okienka ", " Królowa Śniegu", " Mała Syrenka ", " Królestwo Baltazar ". W Dworku Sierakowskich w Sopocie prezentował swoją muzykę w założonym przez siebie Kwartetem Smyczkowym wraz z Maciejem Miecznikowskim. Współpracował z Teatrem Atelier, m.in. z Agnieszką Osiecką . Pozostali artyści, z którymi współpracował Piotr Jan Ulatowski : m.in Maciej Sobczak - obecnie rektor Akademii Muzycznej w Gdańsku, Bożena Pożyńska , Wojciech Staroniewicz, Daniel Saulski , Maciej Miecznikowski, Maciej Sikała , kwartet Karola Jurewicza . W 1998 r. TV3 Gdańsk nakręciła o Piotrze J. Ulatowskim film pt. " Żyć kolorowo "w reżyserii Beaty Glock . W filmie wystąpił również Maciej Miecznikowski oraz muzycy z Filharmonii Bałtyckiej.

    W 2000 roku otrzymał podziękowania od dyrektora Adama Koperkiewicza za współpracę na rzecz rozwoju Muzeum Historii Miasta Gdańska z okazji 30 m- lecia instytucji [ Dwór Artusa,2 kwietnia 2000 r. ]

Został ujęty jako kompozytor w leksykonie Kompozytorów Polskich 1918 - 2000 , wydanym przez prof. Marka Podhajskiego [ 2005 r. ]

    Od do 2011 do 2013 roku był dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Trąbkach Wielkich organizując wiele koncertów we współpracy m. in. ze znakomitymi artystami z Opery Bałtyckiej , z Filharmonii Bałtyckiej ; spotkania z ciekawymi poetami i pisarzami m.in. Stefan Chwin, : Stworzył warsztaty malarskie, baletowe, taneczne, muzyczne.

    Angażował się i wspierał szerzenie kultury w 25 sołectwach gminy. W sierpniu 2014 r. wystąpił w roli dyrygenta prowadząc Orkiestrę Miasta Pruszcz Gdański w amfiteatrze Faktoria.
Współpracował oraz nadal współpracuje z Gdańskim Towarzystwem Przyjaciół Sztuki oraz ze Stowarzyszeniem " Baduszkowcy " przy Teatrze Muzycznym w Gdyni.
W 2017 r. napisał partyturę do muzyki baletowej pt. " W świetle i w mroku " na wielką orkiestrę symfoniczną z okazji 100 lecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości.

    Do dziś Współpracuje z Cappellą Gedanensis- Zespół wokalno – instrumentalny dla którego napisał kilka partytur na orkiestrę m.in do słów J.Tuwima [ z panem Markiem Więcławkiem ,Prezydentem Zbigniewem Canowieckim] http://pracodawcypomorza.pl/.../koncert-charytatywny.../

    Jako pianista interpretuje muzykę m.in. Georga Gershwina, Jeromy Kerna, Rachmaninowa, Bizeta, Griega, Ravela, Chopina, która była przedstawiana w formie recitali w Filharmonii Bałtyckiej ,w Operze Bałtyckiej, teatrach muzycznym w Gdyni (oraz teatrach w głębi kraju),w Ratuszu Staromiejskim w Gdańsku, w Villi Uphagena i innych znakomitych salach. Wykonuje każdy rodzaj muzyki zarówno klasycznej jak i współczesnej i rozrywkowej .

    2020- Lider zespołu Lokalsi .
    2020 patronat MINISTRA KULTURY DZIEDZICTWA NARODOWEGO, nagranie muzyki oraz piosenek dla społeczeństwa w celach edukacyjnych mi.n : dla przedszkoli
oraz płyta z logo Ministra Kultury pt : ,, BĄDŻMY DLA SIEBIE BLISCY ,,
Promowanie muzyki m.in na You Tube .

    2021 ( marzec ) nagranie muzyki do słuchowiska radiowego - audycja w Radio Gdańsk - Współpraca z Konradem Mielnikiem oraz Jackiem Puchalskim . Przygotowanie materiału do nowej płyty.
    Oprócz kompozycji muzycznych i pracy jako pianista, pracuje jako portrecista - pejzażysta – artysta malarz

 

Zofia Stopińska

Matka Chopina

            Justyna z Krzyżanowskich Chopin (1872 - 1861) urodziła się w Długiem na Pojezierzu Kujawskim. Od młodych lat grała na fortepianie, śpiewała, przelewając te swoje pasje artystyczne na czwórkę dzieci: Ludwikę, Fryderyka, Izabelę i Emilię, wraz z mężem Mikołajem dbając o ich wychowanie, także religijne. Kiedy Fryderyk wyjechał za granicę, by już nigdy do Ojczyzny nie wrócić, pisała do niego listy, jak choćby ten z 1848 roku, wysłany na rok przed śmiercią Fryderyka, jakże wzruszający i przejmujący, który przy okazji Dnia Matki pragnę przedstawić. Przybliża on tamten czas, ból rozłąki, a nade wszystko objawia szczere i głębokie uczucia matki do syna. Autograf tego listu znaleźć można w publikacji książkowej Janiny Siwkowskiej pt. „Nokturn czyli rodzina Fryderyka Chopina i Warszawa w latach 1832-1881”, Książka i Wiedza, Warszawa 1988, tom II, Aneks 212-213.
            „Kochany Fryderyku, cóż Ci powiem w dzień Twoich urodzin i imienin, zawsze jedno, że Cię Opatrzności Bożej polecam i błagam codziennie o błogosławieństwo duszne i cielesne dla Ciebie, bo bez tego wszystko jest niczem. Ja, z łaski Najwyższego Stwórcy, zdrowa jestem, tylko mnie dziwactwa przywiązane do starości czasem niepokoją, wszystko inaczej widzę jak młodzi, ale cóż robić! Wernik wraca, matka szczęśliwa wyjechała w niedzielę naprzeciw niego do Drezna i tam go czekać będzie, aby z nim razem wrócić; pisywał do niej często i miał od niej polecone, ażeby w każdym liście o Twoim zdrowiu donosił, teraz i to się skończyło; byłam spokojna, chociaż od Ciebie w przeciągu roku tylko trzy listy odebrałam; popraw się, kochane dziecko, pisuj częściej, miej wzgląd na mój wiek i nasze przywiązanie do Ciebie, bo chociaż nie wątpię o Twoim dla nas sercu, ale Ty masz zajęcie, które Ci czas skraca, a ja żadnego, tylko Wami żyję. Żegnam Cię i całuję, mój najdroższy, niech Ci Bóg da zdrowie i wszelką pomyślność. Tego Ci życzy – Matka.”
            Justyna Chopin zmarła 1 października 1861 roku. W prasie warszawskiej pisano: „Umarła ta zacna niewiasta 2-go października 1861 i pochowaną została obok męża. Z rezygnacją cichą, lubo widocznie bolesną, znosiła stratę po stracie: syna, męża, córki. Żądała, aby ją ubożuchno ubraną na wieczną podróż jak najskromniej do grobu odwieziono.” Justynę pochowano 4 października obok męża w katakumbach na warszawskich Powązkach. Po zniszczeniu katakumb po powstaniu warszawskim, w 1948 roku ekshumowano obojga małżonków i przeniesiono do grobu obok kościoła Św. Karola Boromeusza w Warszawie, gdzie spoczywają do dziś. A serce Chopina, otoczone matczyną miłością, spoczywa w kościele Św. Krzyża w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu.

Andrzej Szypuła

 

II Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Sanoku - podsumowanie

           W dniach 11-16 maja w Sanoku, odbył się już II Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej. Organizatorami tego przedsięwzięcia jest Stowarzyszenie PRO ARTIS, dyrektorem artystycznym Festiwalu jest dr hab. Piotr Rojek - prof. AMKL we Wrocławiu, zaś dyrektorem organizacyjnym - prezes Stowarzyszenia - mgr Łukasz Kot.
Pomysł powstania Festiwalu zrodził się z potrzeby ożywienia kultury muzycznej miasta Sanoka, szczególnie w zakresie muzyki organowej i kameralnej, która na terenie województwa podkarpackiego nadal jeszcze jest mało popularna.
I edycja Festiwalu, która odbyła się w dniach 16-18 października 2020 roku, mimo licznych ograniczeń związanych z epidemią Covid-19 odniosła ogromny sukces, kiedy to koncerty i warsztaty artystyczne (przy zachowaniu najwyższej ostrożności sanitarnej) zgromadziły liczną publiczność. To właśnie było motorem napędowym do zorganizowania tegorocznej II edycji Festiwalu.

            Sztuka wysoka, by mogła zaistnieć, wymaga wsparcia i obecności osób znakomitych w swojej profesji, ludzi niezwykłej wiedzy, pasji i otwartości. Z tego powodu, na drugą edycję naszego Festiwalu zaprosiliśmy światowej rangi, wybitnych artystów, muzyków i pedagogów. Wśród nich znaleźli się: Piotr Rojek, Róża Lorenc, Wiktor Brzuchacz, Bogdan Narloch, Roman Gryń, Jakub Stefek, zespół Vox Varshe, Sławomir Kamiński, Dumitru Harea, Arkadiusz Bialic oraz Żeleński String Quartet.

            Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom słuchaczy, wszystkie koncerty były transmitowane na żywo, dzięki profesjonalnej firmie ARS SONORA z Łodzi, z Jakubem Garbaczem na czele. Jako organizatorów cieszy nas również fakt, że na koncertach mimo ograniczeń sanitarnych, zgromadziła się publiczność, która gromkimi brawami oklaskiwała artystów.

            Koncerty organowe odbywają się właśnie w kościołach, ponieważ w nich mamy dostęp do takich instrumentów. Organy to instrument bardzo specyficzny, poza kościołami możemy je znaleźć jedynie w budynkach filharmonii, czy w wielkich salach koncertowych. Wykorzystując to, co mamy w naszym mieście, chcieliśmy pokazać, że organy to nie tylko muzyka religijna, ale mogą one zabrzmieć w innej konfiguracji, czyli organy w połączeniu z trąbką, ze skrzypcami lub z fletnią Pana. Poza solowym brzmieniem organów, mogliśmy je usłyszeć wraz zespołem VOX VARSHE, który przeniósł nas w świat muzyki żydowskiej, nieco orientalnej. Podczas finałowego koncertu rozbrzmiały organy w połączeniu z kwartetem smyczkowym ŻELEŃSKI STRING QUARTET. Poprzez ciekawe połączenia organów z innymi instrumentami dostrzegamy różnorodność tej muzyki.

            Organizatorzy podkreślają, że chcą zainteresować innych tym niepowtarzalnym instrumentem. Głównym centrum koncertów pozostają organy, zaś cała „otoczka” ma za zadanie pokazać bogactwo literatury tego typu muzyki, która – jak ufamy - przyciągnie nie tylko miłośników dzięków organów, ale także innych słuchaczy – dodaje organizator Łukasz Kot.

             Szczególne podziękowania należą się osobom i instytucjom, dzięki którym II Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Sanoku mógł się odbyć.

Organizacja Festiwalu była możliwa dzięki wsparciu finansowemu:

Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie
Starostwa Powiatowego w Sanoku
Urzędu miasta Sanoka.

Serdeczne podziękowania kierujemy do sponsorów i darczyńców:

FUNDACJA PZU
PGNiG oddział w Sanoku
EAE Elektronik
PASS POLSKA
SPGK
FORGA
PZU
MONT INOX
FED SAN
AVANTI
ROYAL PALACE
KONSYLIUM
PIJALNIA CZEKOLADY M. Pelczar Chocolatier
TRANSPRZĘT
LASY PAŃSTWOWE Nadleśnictwo Lesko
PODKARPACKA FUNDACJA ROZWOJU KULTURY

Sz. P. Europoseł Bogdan Rzońca
Sz. P. Poseł na SEJM RP dr Piotr Uruski
Sz. P. Jan Paszkiewicz
Sz. P. Marcin Łapiszczak
Sz. P. Henryka Tymoczko
Sz. P. Wanda Kot
Sz. P. Grzegorz Stabryła

Honorowy patronat objęli:

Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu – prof. Piotr Gliński
Marszałek Województwa Podkarpackiego – Władysław Ortyl
Metropolita Przemyski – JE ks. abp Adam Szal
Burmistrz Miasta Sanoka – Tomasz Matuszewski

Patronat medialny:

Tygodnik Sanocki
Nowiny
Korso Sanockie
Radio FARA
Niedziela Przemyska
Klasyka na podkarpaciu
Polskie Centrum Informacji Muzycznej POLMIC
TVP Kultura
isanok.pl
Ruch Muzyczny

Wsparcie organizacyjne:

Państwowa Szkoła Muzyczna I i II st. w Sanoku
Społeczna Szkoła Muzyczna II st. w Sanoku
ARS SONORA Jakub Garbacz

Parafia pw. Przemienienia Pańskiego w Sanoku – ks. proboszcz Roman Froń
Parafia pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sanoku – ks. proboszcz Piotr Buk
Parafia pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Sanoku – o. gwardian Bartosz Pawłowski

             I Ogólnopolski Konkurs Młodych Organistów w Sanoku

              Ogromnym sukcesem okazał się także I Ogólnopolski Konkurs Młodych Organistów. Zainteresowanie konkursem było ogromne, bowiem uczestnikami konkursu byli uczniowie szkół muzycznych II st. z całej Polski (Wrocław, Opole, Płock, Warszawa, Kraków, Bielsko-Biała, Tarnów, Racibórz, Rybnik, Katowice, Mielec i Rzeszów). Organizatorzy otrzymali 22 zgłoszenia, z których to 20 uczniów wzięło udział w zmaganiach konkursowych.

                Przesłuchania miały charakter otwarty, a uczestnicy zostali zakwalifikowania do dwóch grup wiekowych zgodnie z zasadami: grupa młodsza – klasy I - III szkoły muzycznej II stopnia oraz grupa starsza – klasy IV - VI szkoły muzycznej II stopnia.

Wszyscy uczestnicy obowiązkowo wykonywali program w obu etapach:
* grupa młodsza:
I etap – utwór z dawnej muzyki polskiej
– Preludium i fuga J. S. Bacha lub innego kompozytora z epoki baroku
II etap – utwór dowolny zróżnicowany w charakterze lub dwa kontrastujące utwory
* grupa starsza:
I etap – Preludium chorałowe z figurowanym cantus firmus z epoki baroku
– Preludium i fuga J. S. Bacha (oprócz małych), D. Buxtehudego, G. Böhma, V. Lübecka
II etap – utwór romantyczny lub o charakterze romantycznym

Łączny czas trwania programu w grupie młodszej nie mógł przekraczać 20 minut, a w grupie starszej – 30 minut.
Uczestnicy Festiwalu wykonywali program na dwóch instrumentach:
I etap – w Kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, ul. Franciszkańska 7
(oo. Franciszkanie) – instrument mechaniczny
II etap – w Kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, ul Lipińskiego 54
– instrument elektro-pneumatyczny

Pracom Jury konkursu przewodniczył dr hab. Piotr Rojek, prof. AMKL we Wrocławiu, którego wspierali prof. dr hab. Elżbieta Karolak (AM w Poznaniu) i prof. dr hab. Radosław Marzec (AM w Bydgoszczy). W wyniku oceny wszystkich prezentacji konkursowych, Jury podjęło decyzję o przyznaniu 12 wyróżnień:

GRUPA MŁODSZA:
- Paweł Jan Pociask /I Nagroda/ - 400 zł naucz. Maciej Banek ASM II st. w Krakowie
- Paweł Stroka /II Nagroda/ - 250 zł naucz. Elżbieta Włosek-Żurawiecka PSM I st. w Raciborzu
- Gabriel Wojaczek /II Nagroda/ - 250 zł naucz. Stanisław Pielczyk PSM I i II st. w Rybniku
- Paulina Zimoń /III Nagroda/ - 100 zł naucz. Elżbieta Włosek-Żurawiecka PSM I st. w Raciborzu

GRUPA STARSZA:
- Jakub Moneta /I Nagroda/ - 700 zł naucz. Piotr Rojek OSM I i II st. we Wrocławiu
- Emilian Stanisz /I Nagroda/ - 700 zł naucz. Barbara Lorenc POSM II st. w Katowicach
- Krzysztof Bas /II Nagroda/ - 500 zł naucz. Krzysztof Karcz ZPSM I i II st. w Bielsko-Białej
- Dominik Kapinos /II Nagroda/ - 500 zł naucz. Agnieszka Kramarz PSM I i II st. w Mielcu
- Bogumiła Kutacha /III Nagroda/ - 300 zł naucz. Tomasz Zając ZSM nr 1 w Rzeszowie
- Grzegorz Wijas /III Nagroda/ - 300 zł naucz. Elżbieta Maciejowska ZSM w Tarnowie

WYRÓŻNIENIA GRUPA STARSZA:
- Karol Płonka naucz. Wiesław Kaczor ZSM w Tarnowie
- Oliwier Sajdak naucz. Wiesław Kaczor ZSM w Tarnowie
- Jan Mendrala naucz. Paweł Górczyński PSM I i II st. w Płocku

Każdy z uczestników konkursu otrzymał pamiątkowy dyplom, oraz nagrody rzeczowe ufundowane przez Państwowe Wydawnictwo Muzyczne w Krakowie oraz Narodowy Instytut Fryderyka Chopina w Warszawie. Laureaci poza nagrodami rzeczowymi otrzymali nagrody pieniężne, okolicznościową statuetkę oraz dyplom laureata. Ponadto Jury przyznało nagrody specjalne w postaci indywidualnych koncertów dla laureatów I i II miejsc w grupie starszej.

Sanok, 19 maja 2021 r.

Dyr. organizacyjny – Łukasz Kot

Muzyka ponad wszystko

Wspomnienie o Ludwiku Lutaku

            Był piękny, słoneczny dzień. Do Słociny przymaszerowała orkiestra wojskowa 17 pułku piechoty z Rzeszowa, by zagrać z okazji jakiegoś święta. Byłem zahipnotyzowany widokiem lśniących trąb i zauroczony ich dźwiękiem. Po zakończeniu uroczystości pomaszerowałem razem z innymi chłopcami za orkiestrą aż do Rzeszowa. Wróciłem wieczorem i dostałem tęgie lanie, ale nie żałowałem. Zrodziła się we mnie miłość do muzyki – ta pierwsza i pozostała do dziś.
            Tak wspomina swoje pierwsze kontakty z muzyką Ludwik Lutak, nieżyjący już muzyk pochodzący ze Słociny koło Rzeszowa, długoletni pierwszy trębacz Filharmonii Krakowskiej, ceniony pedagog Liceum Muzycznego i Akademii Muzycznej w Krakowie, autor cennego podręcznika gry na trąbce, także studiów orkiestrowych. Co dwa lata w Krakowie odbywają się ogólnopolskie konkursy grających na instrumentach dętych blaszanych jego imienia.
            1 kwietnia 2021 roku minęło 35 lat od jego śmierci. Wspominam o nim, gdyż był nie tylko znakomitym muzykiem i pedagogiem, znanym i cenionym artystą pochodzącym z rzeszowskiej ziemi, ale także przykładem nadzwyczaj upartego dążenia, mimo różnych przeciwności losu, do wyznaczonego celu - by zostać muzykiem i sztuce muzycznej poświęcić całe swoje życie.
            A czasy, naznaczone dwoma wojnami światowymi, nie były łatwe. Grając przed II wojną światową w orkiestrze wojskowej 17 pułku piechoty w Rzeszowie, Ludwik Lutak poszedł na wojnę i koło Lwowa dostał się do niewoli. Cztery lata przebywał w obozie jenieckim w Niemczech koło Bawarii. Tam napisał dla swojej młodej żony tango Ja wiem, z którego cytuję fragment refrenu: Ja wiem, że czekasz na mnie już od lat, choć trzeciej zimy śnieg znowu spadł, ja wiem, że czekasz na mnie już od lat, choć nas rozdziela świat.
            Po wojnie Ludwik Lutak najpierw ukończył Akademię Muzyczną w Glasgow w Szkocji (1945-47), a następnie wrócił do Polski i z pasją oddał się pracy artystycznej i pedagogicznej - najpierw w Liceum Muzycznym, a następnie w Akademii Muzycznej Krakowie. Wykształcił rzesze muzyków, zapisując się w ich pamięci jako artysta oddany muzyce bez reszty, przy tym człowiek wielkiej życzliwości, zawsze pogodny, pełen optymizmu, lubiany przez wszystkich.
             Jednym z jego studentów był znany muzyk, trębacz Rzeszowskiej Filharmonii, wieloletni pedagog trąbki Zespołu Szkół Muzycznych Nr 1 w Rzeszowie, obecnie Państwowej Szkoły Muzycznej w Łańcucie, Józef Nawojski. Z wielką atencją wspomina swojego Profesora. Byłem zauroczony jego osobowością. Co roku w dniu imienin Ludwika jadę wraz małżonką do Krakowa na wzniesienie cmentarza na Podgórzu, by złożyć wiązankę kwiatów i zapalić znicze na grobie mojego Profesora.
             I jeszcze wspomnienie córki Profesora, Bogumiły Lutak-Modrinić, obecnie artysty i pedagoga krakowskiej Akademii Muzycznej, ujęte w formie wiersza. Wspomnienie sercem pisane.
             Do swej orkiestry/ zabrał Cię Bóg./ Trochę za wcześnie później też mógł./ I honorarium/ niebiańskie dał/ byś tam też partie/ solowe grał./ Głoś trąbki Twojej/ w mym sercu brzmi/ tonacją tamtych/ szczęśliwych dni./ A kiedy na końcu życia/ stanę za Stwórcy rozkazem/ to wiem mój tato kochany/ że znów zagramy tam razem.
             Ludwik Lutak odszedł do wieczności 1 kwietnia 1986 roku. Został pochowany w Krakowie na Podgórzu. Wspomnienia o nim spisała nieżyjąca już dziś jego żona Anna Lutak. To dzięki niej mogłem przedstawić te wspomnienia w „Kamertonie” nr 1-2(24-25)1996, s. 36-52 oraz nr 3-4(32-33)1998, s. 71-85. Te ostatnie uzupełnione zostały wypowiedziami córki artysty, kolegów muzyków i pedagogów, uczniów i studentów. W liście z dnia 20.01.1997 r. skierowanym do mnie Anna Lutak pisze: Nie potrafię wyrazić słowami, co czuje moje serce trzymając w ręku przysłany „Kamerton”.
             Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne wraz z Instytutem Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i Wojewódzkim Domem Kultury w Rzeszowie uczciło pamięć Artysty V Sesją Naukową „Musica Resoviana” zorganizowaną w przeddzień Międzynarodowgo Dnia Muzyki 30 września 2010 roku w sali koncertowej Instytutu Muzyki. Podczas sesji miałem zaszczyt wygłosić referat pt. „Ludwik Lutak – muzyk i pedagog ze Słociny” w obecności licznie przybyłych przedstawicieli Rodziny z Krakowa i Słociny („Kamerton” 54/2010, s.87-100). 25 sierpnia 2010 roku minęła 100 rocznica urodzin Mistrza. W trakcie sesji zabrzmiała muzyka Ludwika Lutaka – wspomniane już wzruszające tango pt. Ja wiem, że czekasz na mnie już od lat, starannie wykonane przez pochodzących z Rzeszowa studentów uczelni muzycznych: Macieja Szelę - baryton i Przemysława Dziaka – fortepian. Sesji towarzyszyła wystawa pamiątek rodzinnych poświęcona życiu, artystycznej i pedagogicznej działalności Ludwika Lutaka przygotowana przez jego córkę Bogumiłę Lutak-Modrinič i jego syna Artura Lutaka, obecnych podczas sesji.
             Muzyka ponad wszystko – to życiowa dewiza Ludwika Lutaka. I tylko gdzieś, między niebem a ziemią, słychać dźwięki pełnego tęsknoty tanga napisanego w niewoli: Ja wiem, że czekasz na mnie już od lat, choć nas rozdziela świat...

Lutak 800

Ludwik Lutak

Andrzej Szypuła

Aleksander Sas-Bandrowski - wybitny tenor z Podkarpacia

Andrzej Szypuła

Aleksander Sas-Bandrowski - wybitny tenor z Podkarpacia

            Działalność artystyczna Aleksandra Sas-Bandrowskiego (1860-1913) fascynuje wielkością talentu, sztuki, którą zachwycał publiczność Europy i świata na przełomie XIX i XX wieku.
            Artysta urodził się 22 kwietnia 1860 roku w Lubaczowie na Podkarpaciu jako trzecie dziecko Ignacego Mariana Bandrowskiego i Wilhelminy z domu Ambros de Rechtenberg. Szlachecka rodzina Bandrowskich korzeniami sięga rodu Dragów – Sasów, przybyłych na Ruś Halicką z Marmaroszu, historycznej krainy w dolinie rzeki Cisy, obecnie w granicach Rumunii i Ukrainy. Najstarsze pieczęcie z herbem Sas pochodzą z XV wieku i występują głównie na terenie Rusi Halickiej i Litwy. Pieczętowały się tym herbem liczne rodziny, m.in. Bandrowscy, a także Uruscy, których przedstawiciel, pianista i kompozytor Antoni Sas-Uruski (1872-1934), urodzony w Czortkowie na Ukrainie, przebywał w Rzeszowie w latach 1903-1907 i wywarł znaczący wpływ na życie muzyczne miasta, zakładając towarzystwo muzyczne, szkołę muzyczną, chóry, prowadząc działalność pedagogiczną w dziedzinie muzyki.
             Ojciec Aleksandra Sas-Bandrowskiego, Ignacy Marian, syn Jana i Franciszki Horodyskiej, był cesarsko-królewskim urzędnikiem w Galicji Wschodniej, aktuariuszem w starostwie powiatowym w Lubaczowie, a nawet został starostą. Matka Wilhelmina, córka Maksymiliana Ambris de Rechtenberg i Elżbiety Stecher de Sebenitz, urodziła trzech synów: Ernesta Tytusa (1853-1920), ojca słynnej śpiewaczki Ewy Bandrowskiej-Turskiej, profesora UJ, wiceprezydenta Krakowa, potem Juliusza Mariana (1855-1919), lekarza prowadzącego w Rzeszowie atelier dentystyczne, współorganizatora Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Rzeszowie, ojca znanych pisarzy Jerzego i Juliusza Kaden-Bandrowskiego, wreszcie Ubaldusa Aleksandra (1860-1913), artysty śpiewaka.
             Młody Aleksander uczył się w gimnazjum w Krakowie, a następnie na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie studiował prawo. Wszelako wszystkie wolne chwile spędzał w teatrze, kierując swe myśli i marzenia w kierunku pięknego śpiewu. Cóż, powołanie artysty! Na scenie zadebiutował w 1878 roku, a więc w wieku 18 lat, w repertuarze operetkowym w teatrze ogrodowym Józefa Teksla w Łodzi, a już w 1881 roku wystąpił, pod pseudonimem Barski, w nowo organizowanym teatrze operetkowym przy teatrze krakowskim w sztukach J. Offenbacha „Joasia płacze, Jaś się śmieje” i „Piękna Galatea”. W kwietniu 1881 roku artysta przeniósł się do Lwowskiej Operetki, gdzie kreował rolę Szymka w „Kościuszce”. Warto dodaćć, iż Janina Korolewicz-Waydowa wspomina, iż [Aleksander] „karierę rozpoczął we Lwowie, debiutem w operetce „Gasparone”, oczywiście nie za mojej pamięci.”
             Po studiach wokalnych w Mediolanie u maestro Sangiovanniego, który odkrył w nim tenor bohaterski i prof. Lugiego Salvi w Wiedniu, który skierował jego zainteresowania w kierunku oper i dramatów muzycznych Ryszarda Wagnera i Giacomo Meyerbeera, głos mistrza, jak pisał Józef Kański „charakteryzował się niesamowitą mocą, blaskiem, szlachetnością i miękkością brzmienia, co w połączeniu z wrodzoną inteligencją, urodą i wspaniałymi warunkami zewnętrznymi czyniły z niego artystę, o którym marzyły dyrekcje najznakomitszych scen operowych.”
             Po studiach wokalnych spotykamy Bandrowskiego w 1882 roku w Pradze, Warszawie, Łodzi, Sosnowcu, Poznaniu, Lwowie, Linzu, Berlinie, Kolonii, Grazu, Wiedniu, Monachium, Mannheimie, Hanowerze, Frankfurcie nad Menem, gdzie zdobywa sławę jako niezrównany odtwórca bohaterskich partii w operach R. Wagnera, następnie w Wiedniu, Berlinie, Mediolanie i Londynie. Na szczególną uwagę zasługuje rola Manru, którą Bandrowski kreował w operze I.J. Paderewskiego o tym samym tytule wystawionej 14 lutego 1902 roku w nowojorskiej Metropolitan Opera House. Prapremiera opery, jeszcze bez Bandrowskiego, odbyła się 29 maja 1901 roku w Dreźnie, kolejne wykonanie – już z Bandrowskim w roli Manru – 8 czerwca 1901 roku we Lwowie. Prasa pisała: „Bandrowski śpiewał z natchnieniem i piorunującą siłą”. Po nowojorskiej premierze operę wystawiono z wielkim powodzeniem w Pradze, Kolonii, Zurychu, Warszawie, Filadelfii, Bostonie, Chicago, Pitsburgu, Baltimore, Moskwie, Kijowie, Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu, Bydgoszczy i Bytomiu.
             Po powrocie zza oceanu Bandrowski występował przeważnie na scenach polskich, kreując główne partie w operach Żeleńskiego, był też niezrównanym wykonawcą polskich pieśni Stanisława Moniuszki, Jan Galla czy Stanisława Niewiadomskiego.
             W 1904 roku artysta zamieszkał ma stałe w Krakowie przy ul. Garncarskiej 19 i powoli wycofywał się z występów publicznych. Pracował jako profesor śpiewu w Konserwatorium i Instytucie Muzycznym. W 1905 roku wraz ze Stanisławem Wyspiańskim zabiegał, bezskutecznie, o stanowisko dyrektora Teatru Krakowskiego. Poświęcił się pisaniu librett operowych. Napisał ich trzy: „Stara baśń” na podstawie powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego w opracowaniu muzycznym Władysława Żeleńskiego (1907), „Bolesław Śmiały” do dramatu muzycznego Ludomira Różyckiego według Stanisława Wyspiańskiego (1909) i „Twardowski” w opracowaniu muzycznym Bolesława Wallek-Walewskiego. Przetłumaczył na język polski „Śpiewaków norymberskich”, „Pierścień Nibelunga” Ryszarda Wagnera i kilka fragmentów z jego dzieł dla własnych potrzeb koncertowych. Wydał także w 1907 roku pracę pt. „Rozbiór tematyczny Ryszarda Wagnera trylogii z prologiem pt. „Pierścień Nibelunga”. Z analizą motywów przewodnich.” Jak podkreślają znawcy przedmiotu, największą zasługą Bandrowskiego dla polskiej kultury muzycznej, obok działalności scenicznej, jest niemal całkowite spopularyzowanie utworów Ryszarda Wagnera.
             Aleksander Sas-Bandrowski zmarł w Krakowie 28 maja 1913 roku w 53. roku życia. Został pochowany w rodzinnym grobowcu na Cmentarzu Rakowickim. Pamięć o nim jest pielęgnowana w jego rodzinnym Lubaczowie na Podkarpaciu, gdzie od 22 kwietnia 2003 roku, decyzją Rady i Burmistrza Miasta Lubaczowa, Miejski Dom Kultury nosi jego imię. W tym dniu, w 90. rocznicę śmierci artysty, odbyła się w Lubaczowie stosowna uroczystość, śpiewał Ryszard Karczykowski z Marią Rydzewską przy fortepianie, przemawiał Józef Kański. Obaj wybitni ludzie kultury muzycznej objęli honorowy patronat nad tym wydarzeniem. Śpiewał także znany z wysokiego poziomu Młodzieżowy Chór Mieszany „Canzone” pod dyrekcją obecnego, od 2003 roku, dyrektora MDK Andrzeja Kindrata. Uroczystości towarzyszyła wystawa i sesja naukowa o Bandrowskim, wspomniany koncert i wystawa prac lubaczowskiego artysty Jerzego Pluchy, absolwenta Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
              O znakomitym artyście z Lubaczowa pisali: Zenon Swatek (Towarzystwo Przyjaciół Lubaczowa) – „Aleksander Sas-Bandrowski – z Lubaczowa na estrady świata”, MDK Lubaczów-Jarosław 2005; Jolanta Wąsacz-Krztoń (Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne) – „Aleksander Bandrowski – tenor z Lubaczowa”, „Kamerton” 57/2013 s.129-140; Maryla Staniszewska (Muzeum Teatralne, Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie) – „Kariera sceniczna Aleksandra Bandrowskiego w dokumentacji Muzeum Teatralnego w Warszawie”, „Kamerton” 57/2013 s.141-147; Andrzej Szypuła (Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne) – „Aleksander Sas-Bandrowski – wybitny tenor z Podkarpacia”, „Wokalistyka i Pedagogika Wokalna” tom VIII, PSPŚ, Akademia Muzyczna we Wrocławiu 2016 s.142-152.
              Nadzwyczajny wieczór muzyczny poświęcony Bandrowskiemu w rzeszowskim ratuszu miał miejsce dokładnie w 100. rocznicę śmierci artysty w dniu 28 maja 2013 roku. Śpiewał Jan Michalak – bas baryton z Jerzym Kellerem przy fortepianie, także Chór „Canzone” z Lubaczowa pod kierunkiem Andrzeja Kindrata. Niezwykłemu spotkaniu w ratuszu wypełnionym po brzegi, z zajętą nawet galerią, towarzyszyła wystawa fotogramów z działalności artystycznej Aleksandra Bandrowskiego.
              Z naszej podkarpackiej ziemi wyszli i nadal wychodzą wspaniali, utalentowani artyści, o których warto pamiętać. Są jak egzotyczne kwiaty zachwycające swoją urodą, niecodziennym pięknem, które nadaje sens i urok naszemu ziemskiemu bytowaniu.

Kontemplacja i wzruszenie


„Stabat Mater” G.B. Pergolesiego

          Cierpienie Matki Bożej pod krzyżem przy umierającym Synu Jezusie Chrystusie, to temat przejmującej sekwencji wprowadzonej przez kościół katolicki do liturgii, wykonywanej podczas Wielkiego Postu.
          „Stabat Mater dolorósa iuxta crucem lacrimósa, dum pendébat Filius” – „Stała Matka Boleściwa obok krzyża ledwo żywa, gdy na krzyżu wisiał Syn”. Ta jakże głęboka w swym wyrazie sekwencja, której autorstwo jest przypisywane włoskiemu franciszkaninowi Jacopone da Todi żyjącemu w XIII wieku, stała się inspiracją twórczą dla wielu kompozytorów, by wspomnieć takich mistrzów, jak J. de Près, G.P. da Palestrina, J. Haydn, G. Rossini, F. Schubert, K. Szymanowski czy K. Penderecki.
          Giovanni Battista Pergolesi (1710-1736) napisał „Stabat Mater” na zamówienie neapolitańskiego bractwa Cavalieri della Virgine dei Dolori. Miał 25 lat, gdy tworzył to dzieło. Kilka miesięcy potem zmarł na gruźlicę w wieku 26 lat.
          Czemu to dzieło, zwane także misterium scenicznym, określane jako najpopularniejsze „Stabat Mater” ostatnich trzech stuleci, napisane na skromny zespół wykonawczy, zyskało takie wielkie uznanie i żywą popularność? Wtedy, w latach 30. XVIII w., urzekało patosem i melodyjnością, głębią wyrazu, wpisując się zarazem w nurt przedklasyczny, a więc, po baroku, nowej epoki pełnej elegancji, wyrafinowanej prostoty, gracji, określanych stylem „galant”. Dzieło to, podobnie jak opera komiczna „La serva padrona” tego samego kompozytora, wyznaczało nowe drogi w muzyce religijnej i nie tylko. Obydwa utwory G.B. Pergolesiego do dziś zachwycają swoim niepowtarzalnym urokiem i ekspresją.
          Kontemplacja i wzruszenie... Z uwagą słuchałem „Stabat Mater” G.B. Pergolesiego 12 marca 2021 roku w naszej Filharmonii w świetnym wykonaniu Iwony Lubowicz – sopran i Anety Łukaszewicz – mezzosopran z towarzyszeniem naszej orkiestry pod dyrekcją Pawła Kosa-Nowickiego. Obie solistki z Polskiej Opery Królewskiej zachwyciły publiczność cudownym, anielskim brzmieniem idealnie zestrojonych głosów, precyzją wykonania, głębią wyrazu poruszającego wyobraźnię odbiorców i orkiestry, która starannie, z wyczuciem stylu, towarzyszyła natchnionym artystkom. A przecież pamiętam pierwsze wokalne kroki – od początku nadzwyczaj udane! – Iwony Leśniowskiej-Lubowicz pochodzącej z Kolbuszowej w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie pod okiem nieodżałowanego pedagoga śpiewu solowego Anny Budzińskiej.
           Dobrze się stało, że nasza Filharmonia, jeszcze przed ostatnimi obostrzeniami pandemicznymi, zaznaczyła pięknym, wzruszającym koncertem głęboki czas Wielkiego Postu. Pełnym otuchy dopełnieniem koncertu stała się Symfonia G-dur nr 88 J. Haydna napisana w 1787 roku, pełna pogody i humoru, z bisowanym na końcu finałem w formie ronda, zapowiadającym koniec pandemii i wszystkich nieszczęść tego świata.

Andrzej Szypuła

Papa się żeni - Premiera w rzeszowskiej „Olimpii”

            Z powodu pandemii trzeba było czekać rok, aby najnowsza premiera Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” mogła się odbyć. Do trzech razy sztuka! Planowane dwa terminy – 8 marca i 30 listopada ub. roku nie doszły do skutku – aż wreszcie udało się! W sobotę 27 lutego 2021 roku w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskiego 83 rozbłysły światła ramp i wartko popłynęły ze sceny żartobliwe dialogi i nastrojowe piosenki rodem z dwudziestolecia międzywojennego.
             „Papa się żeni” – ta barwna komedia muzyczna oparta na polskim filmie z 1936 roku według scenariusza i w reżyserii Tomasza Dajewskiego, scenografii Marka Mikulskiego, zachwyciła rzeszowską publiczność. O czym rzecz cała? Oczywiście, o miłości! Sercowe rozterki gwiazdy rewii teatru „Olimpia” Miry Stelli, którą rewelacyjnie gra Sylwia Wojnar, wraz z jej dawnym kochankiem Viscontim, którego znakomicie kreuje Kamil Pękala, przeplatają się z uczuciami ich córki Lili, sympatycznie zagranej przez Beatę Kraskę i zakochanego w niej redaktora Murskiego, czyli Tomasza Furmana, który jest tak przekonujący, że zdobywa serce ukochanej. Całą akcję spektaklu ożywiają role: Jadzi, koleżanki Lili z pensji w żywym wykonaniu Dagmary Moskwy i Guwernantki o ciepłym głosie Moniki Adamiec, a także aktorów występujących gościnnie - zakochanego w Mirze Stelli Barona w kreacji Roberta Chodura i Garderobianego w spontanicznej kreacji Pawła Gładysia. Mnie przypadła rola Ralfiniego, który od czasu do czasu komentuje akcje dziejące się na scenie.
             Obok świetnej reżyserii i przekonującej scenografii nawiązującej do czarnobiałego przedwojennego filmu, sprawnie zmienianej przez samych aktorów, niewątpliwą zaletą spektaklu zrealizowanego trochę jakby z pogranicza musicalu, operetki czy kabaretu, jest muzyka, czyli dawne, przedwojenne piosenki w świeżych, świetnych interpretacjach aktorów-śpiewaków wspieranych przez klimatycznego pianistę Krzysztofa Mroziaka. Udało się przenieść do współczesności romantyczne, jakże śpiewne, pełne wyrazu, wzruszające i wiecznie oczekiwane przez publiczność takie małe arcydzieła, jak „Miłość ci wszystko wybaczy”, „Taka noc i walc i ty”, „Już nie mogę dłużej kryć”, „Co ja zrobię, że mnie się podobasz”, „Parlami d’amore, Mariù”, „Trudno”, „Nikt tylko ty”, „Pokochaj mnie”, „Bez śladu”, „Tylko ty”, „Każdemu wolno kochać”. Nie brakło żywych fokstrotów: „Ewelina”, „Już taki jestem zimny drań”, „Co bez miłości wart jest świat”.
             Najnowszą premierę rzeszowskiej „Olimpii” dofinansowało Miasto Rzeszów, jak zawsze sprawnie pomagała Estrada Rzeszowska, a stroje i rekwizyty pożyczył Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, za co składamy bardzo serdeczne podziękowanie.
             Spektakl trwający 100 min. pokazał ogromny potencjał artystyczny zespołu rzeszowskiej „Olimpii”, która wkroczyła już w czwarty rok swej działalności, a także ogromną pasję samych artystów, którzy – co tu ukrywać – realizują swoje marzenia, z niżej podpisanym włącznie.
             Już na tydzień przed spektaklem zabrakło biletów. Jak tylko warunki pozwolą, na pewno pokażemy spektakl szerszej publiczności. Tymczasem Miłym Melomanom i Przyjaciołom naszego Teatru życzymy dobrego zdrowia i wiosennych nastrojów!

                                                                                                                                                        Andrzej Szypuła

                                                                                                                              Papa

Fotografia aut. Shootit

Wiedeńskie nastroje - Koncert karnawałowy rzeszowskiej „Olimpii”

                Już po raz czwarty Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia”, który wkroczył właśnie w czwarty rok swej ambitnej działalności, wraz z Estradą Rzeszowską przygotował uroczy koncert karnawałowy w iście wiedeńskich nastrojach, jeszcze w wersji on line. Rzecz działa się 9 lutego 2021 roku w sali dużej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, grała Rzeszowska Orkiestra Kameralna pod moją dyrekcją, partie solowe realizowała para świetnych solistów: Alicja Płonka - sopran i Jakub Kotowicz – baryton, która w cudownych interpretacjach przeniosła nas w rajski świat piękna, wzruszenia, miłości – bez której, jak powiada jedna z arii wykonywanych na koncercie – świat nic nie wart!
                Nowością koncertu były dwie arie z wielkiego repertuaru operowego: aria Gildy „Tutte le feste” z opery „Rigoletto” G. Verdiego w przejmującym wykonaniu Alicji Płonki i aria Malatesty „Bella siccome un angelo” z opery komicznej „Don Pasquale” G. Donizettiego w pełnym wigoru, dojrzałym wykonaniu Jakuba Kotowicza, swego czasu ucznia dr Alicji Płonki, obecnie studenta Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Krakowie.
                W wykonaniu solistów wraz z orkiestrą pogodnie i optymistycznie zabrzmiały arie i duety z operetki „Księżniczka czardasza” E. Kálmána („Czardasz, czardasz”, „Co się dzieje, oszaleję”) i „Clivia” N. Dostala („Dziewczęta z Barcelony”), a także porywające, pełne wyrazu, wzruszające pieśni: „Parlami d’amore, Mariù” („Mów mi o miłości, Mario”) A.C. Bixio i „Wiedeń, miasto moich marzeń” R. Sieczyńskiego. Utwory wokalno-instrumentalne opracował nasz znakomity rzeszowianin, dyrygent i pedagog Tomasz Chmiel, za co składam bardzo serdeczne podziękowanie.
               W wykonaniu orkiestry nie brakło wiecznie porywających walców i polek Jana Straussa Syna ze słynnej muzycznej dynastii wiedeńskich Straussów: walce - „Cesarski” i „Nad pięknym, modrym Dunajem”, polki - „Anna”, „Tik-Tak”, „Na polowaniu”, „W lesie pawłowskim”, „Proszę bardzo”, „Błyskawice i pioruny”, „Tritsch-Tratsch” – te dwie ostatnie poprowadził koncertmistrz Robert Naściszewski.
               Rzeszowska Orkiestra Kameralna dała prawdziwy popis swoich umiejętności, wrażliwości, kompetencji. Muzyka wiedeńskich Straussów i mistrzów operetki wcale nie należy do najłatwiejszych. Wymaga tej szczególnej precyzji, szlachetności brzmienia, śpiewności, lekkości rodem z Mozarta czy Rossiniego, które to walory poruszają nieustannie serca melomanów, oddychających nieśmiertelnym pięknem i czarem melodii rodem nie z tego świata... Jestem bardzo zaszczycony, że mogę choć raz do roku stanąć przed tak znakomitym zespołem i zanurzyć się w tajemniczą, rajską krainę sztuki, w której piękno, dobro i miłość splatają się nawzajem. Zarówno orkiestra symfoniczna, jak i kameralna są wielkim skarbem dla Rzeszowa, naszego regionu i kultury polskiej. Oby obie rozwijały się nadal jak najpiękniej!
               Nadzwyczajny koncert karnawałowy rzeszowskiej „Olimpii” zakończył się optymistycznymi akordami Marsza Radetzky’ego Jana Straussa Ojca. Obyśmy wszyscy przetrzymali pandemię i mogli spotykać się na koncertach w naszej Filharmonii i nie tylko, smakując urodę życia i piękno muzyki, która kształtem jest miłości.

                                                                                                                                                                                                Andrzej Szypuła

W wiedeńskim nastroju - Koncert Noworoczny w Mielcu

           W prawdziwie wiedeńskim nastroju, choć w wersji internetowej, przebiegał Koncert Noworoczny Mieleckiej Orkiestry Symfonicznej 6 stycznia 2021 roku w sali widowiskowej Domu Kultury SCK w Mielcu. Noworoczne życzenia złożył prezydent Mielca Jacek Wiśniewski, a w klimat wieczoru wprowadził nas Piotr Wyzga, prezes Mieleckiego Towarzystwa Muzycznego, które stawia sobie za cel ożywianie życia muzycznego miasta Mielca i regionu, organizowanie koncertów, promowanie młodych talentów. Z maestrią prowadził orkiestrę oddany dyrygent Franciszek Wyzga, a sama orkiestra dała ze siebie wszystko, by koncert wypadł jak najlepiej.
          W programie koncertu znalazły się niezmiernie popularne i ogromnie lubiane przez publiczność utwory: Jana Straussa Syna walc „Życie artysty” op. 316, polka „Tik-Tak” op. 365 i walc „Nad pięknym, modrym Dunajem” op. 314 oraz Jana Straussa Ojca marsz Radetzky’ego op. 228.
          Czystość intonacji, staranność wykonania, równowaga brzmienia poszczególnych sekcji instrumentalnych (podziwiałem dwoje młodych waltornistów, czarujących pięknym dźwiękiem i precyzją rytmiczną), iście wiedeński, bez zbędnego pośpiechu, styl wykonawczy i przemyślana, wzruszająca interpretacja nie tak łatwych przecież utworów, sięgających swą genezą XIX wieku poruszyły i zauroczyły – zapewne nie tylko mnie - pięknem melodii, rytmu, harmonii i tą zespołową, autentyczną radością wspólnego muzykowania, emanującą z młodego mieleckiego zespołu orkiestrowego.
          Nieśmiertelne bel canto! Okazuję się, że także w wersji instrumentalnej zachwyca ono wrażliwych słuchaczy nieustannie – także w XXI wieku – tajemniczą śpiewnością, porywającą głębią wyrazu, rozlewnością frazy, zapachem dobra, piękna, miłości i nadziei, że mimo wszystko ten świat jest godny uwagi. I że będzie lepiej!
          Na koniec koncertu Mielecka Orkiestra Symfoniczna zakrzyknęła gromkim głosem: „Szczęśliwego Nowego Roku!” Powiało otuchą i nadzieją, że znowu będziemy spotykać się na koncertach, takich jak ten noworoczny w Mielcu, by rozkoszować się pięknem muzyki, a także niepowtarzalnym życiem artysty, który nam to piękno przybliża i wzrusza swoim talentem i artystyczną wrażliwością.
           Powiada Ludwik Jerzy Kern: „Czym jest muzyka? Nie wiem. Może po prostu niebem z nutami zamiast gwiazd?” Mieleckiej Orkiestrze Symfonicznej życzymy wysokich lotów, muzycznych radości i szczęścia na dalsze lata owocnej działalności. Ad multos annos!

                                                                                                                                                                                                                                 Andrzej Szypuła

Muzyka klasyczna w Sanockim Domu Kultury

Słońce na czystym niebie

              Tak pisała o wielkim Mozarcie George Sand. Jakże słonecznym blaskiem zajaśniała nagrana w wersji online 12 grudnia 2020 r. o godz.18.00 w Sanockim Domu Kultury Symfonia koncertująca Es-dur KV 364 W.A. Mozarta napisana w 1779 roku, nieustannie zachwycająca. Świetni soliści, to Szymon Naściszewski – skrzypce i Robert Naściszewski – altówka, a towarzyszyła im Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod dyrekcją Dawida Jarząba. Oddychałem żywym i pogodnym Allegro, zamyśliłem się nad śpiewnym, przeuroczym Andante, nabierając otuchy do życia przy końcowym Presto. Młody solista skrzypek grał prawdziwie dojrzale, wtapiając się idealnie w interpretacyjne szczegóły z grającym na altówce jego ojcem i orkiestrą, która starała się im nie przeszkadzać, wszelako dopełniając soczystym brzmieniem to prawdziwe arcydzieło koncertowe wielkiego Mozarta.
              Dopełnieniem koncertu w słonecznym nastroju była pełna humoru napisana w 1791 roku spośród symfonii londyńskich J. Haydna Symfonia G-dur nr 94 z uderzeniem w kocioł, który odzywa się w części II Andante. Stąd Anglicy nazywają tę Symfonię Surprise, czyli Niespodzianka.
              Na sanockim koncercie powiało młodością, iście wiosennymi nastrojami, choć za oknem zima straszy jesiennymi klimatami, wiatrem i deszczem...

                                                                                                                                                                                                                                                          Andrzej Szypuła

Subskrybuj to źródło RSS