Anna Maria Jopek na Festiwalu im. Adama Didura
Anna Maria Jopek fot. Zuza Krajewska

Anna Maria Jopek na Festiwalu im. Adama Didura

27.09.2017 godz. 18.00
Mistrzowie nastroju
Anna Maria Jopek
Polanna - pieśni polskie od Wacława z Szamotuł do Karola Szymanowskiego

sala widowiskowa SDK      (cena biletu 40 zł)

Anna Maria Jopek - śpiew
Krzysztof Herdzin – fortepian, cajon, flety
Robert Kubiszyn - bas
Piotr Nazaruk - śpiew, flety, zithar, gitara, polskie instrumenty ludowe
Paweł Dobrowolski - perkusja

POLANNA BOOKLET
Zbliżaliśmy się do tych nagrań od lat. Ostrożnie, z czułością, świadomi trudności zadania, ale zarazem pewni, że ta próba podjęta być musi i będzie. AMJ studiowała muzykę klasyczną siedemnaście lat. Jednocześnie w domu otaczała ją stylizowana muzyka ludowa, kiedy rodzice współtworzyli zespół Mazowsze. Miłością z wyboru był jazz, jego nieustanna czujność we wzajem­nym słuchaniu się na scenie, jego swoboda, pojemność, otwartość na tak wiele wpływów. I stało się. Dziś AMJ świadomie nie przynależy do żadnego z tych światów, ale czerpie szerokim gestemz każdego z nich, w nadziei na odnalezienie własnego.
Ukochaną bajką z dzieciństwa AMJ była Pchła Szachrajka, którą z radością czytała potem naszym dzieciom, obfitująca w klasyczne już dziś sformułowania. Jedno z nich to dumne: „Jestem Pchłą, a przy tym Polką...”. Cóż, jeśli ta tożsamość tak wiele znaczy dla pchły, co dopiero dla muzyka. Zastanawialiśmy się od dawna, czy w muzyce tych stron istnieje na przestrzeni wieków wspólna nuta, ten charakterystyczny ton, wyjątkowy dla naszej ziemi. Polska dusza uchwyconaw dźwiękach. W ich następstwie, barwie, w harmonicznym kontekście. Móc znaleźć ten ton, spró­bować go wyodrębnić i nazwać, wpisać pieśni tak od siebie odległe w czasie, miejscu i tematyce we wspólny los. Z odrobiną zazdrości myślimy czasem o fado Portugalczyków, hiszpańskim fla­menco, bluesie Afroamerykanów, tangu z Argentyny, wiedeńskim walcu, sambie z Brazylii czy rozpoznawalnej na końcu świata tradycji muzyki kubańskiej, choć ich tańce mają tak wiele nazw. Jak nazwać ten dar, którym jest nieuchwytna melancholia, tęsknota, kropla dumy i szczypta buty, zarazem łagodność i hardość, światło i mrok – tak często jednocześnie obecne w polskich pieśniachi tańcach, szczególnie w mazurkach Chopina. Nie wiemy. To zresztą musi stać się naturalnie, wszak nie wiemy także kto i kiedy pierwszy raz nazwał fado tym właśnie słowem.
A propos słów, ten projekt nazwaliśmy Polka, ale nasi partnerzy mówiący w innych językach nie mogli tego pojąć i panicznie bali się, że każemy im grać lub miksować ten, z jakiejś przyczyny niecieszący się estymą gatunek muzyki. Została Polanna, bo to i imię może być piękne, i muzykaz częstokroć polnym, sielskim rodowodem.
Polskiej tradycji muzycznej AMJ jest wierna od pierwszej płyty na każdym z albumów, ale ni­gdy nie odważyliśmy się poświęcić jej całej sesji. Dziękujemy naszym przyjaciołom z tak wielu mu­zycznych światów, pozornie do siebie nieprzystających, że zgodzili się wybrać z nami w tę podróż.
Marcin Kydryński