Wydrukuj tę stronę
Od fortepianu się nie odpoczywa
Monika Paluch - fortepian fot. Ryszard Węglarz

Od fortepianu się nie odpoczywa

        Na trwający od 15 czerwca do 4 sierpnia XXXIV Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku złoży się w sumie dziewięć koncertów, a organy Bazyliki OO. Bernardynów zabrzmią podczas ośmiu. Organizatorami są: Miasto Leżajsk, Bazylika OO. Bernardynów w Leżajsku
i Miejskie Centrum Kultury w Leżajsku. Dyrektorem artystycznym Festiwalu jest prof. Józef Serafin, wybitny polski organista i pedagog.
      Profesor Józef Serafin wystąpił ze znakomitym recitalem 16 czerwca, a na program złożyły się dzieła organowe Franciszka Liszta i Jana Sebastiana Bacha. Jak Maestro podkreślił w rozmowie po zakończonym koncercie: „Po moim recitalu organowym odbył się drugi, w wykonaniu młodej pianistki Moniki Paluch, która związana jest z Leżajskiem. Od lat staram się na festiwalu pokazywać talenty z tego regionu. Uważam, że to jest właściwe, że oni powinni się tutaj prezentować. To był bardzo piękny koncert, podczas którego usłyszeliśmy 12 etiud op. 25 Fryderyka Chopina. Długo trwające brawa i prośby o bis po zakończeniu recitalu pani Moniki Paluch najlepiej świadczą o tym, że występ bardzo się publiczności podobał”.

Po znakomitym koncercie i po spotkaniu z prof. Józefem Serafinem postanowiłam zarejestrować rozmowę z panią Moniką Paluch i cieszę się, że mogę Państwa zaprosić na spotkanie z artystką. 

Leżajsk 16 czerwca 2025 Monika Paluch i Józef Serafin fot. Ryszard WęglarzMonika Paluch i prof. Józef Serafin w klasztornym refektarzu po koncercie w Bazylice OO. Bernardynów, fot. Ryszard Węglarz

Czy w Pani rodzinie były tradycje muzyczne?

        Tak, pochodzę z rodziny o tradycjach muzycznych. Wiem, że mój pradziadek Jakub Kuras był organistą w kościele parafialnym w Brzózie Królewskiej, a na nauki chodził piechotą do Bazyliki leżajskiej do Franciszka Larendowicza (ucznia Władysława Żeleńskiego). Z kolei mój dziadek Józef Żuraw był muzykiem samoukiem: grał na skrzypcach, harmonijce ustnej, liściu bzu. Jako dyrektor Domu Pomocy Społecznej w Brzózie Królewskiej, który obecnie nosi jego imię, często odwiedzał pensjonariuszy w ich pokojach umilając im czas muzyką. Założył lokalny zespół mandolinistów i kapelę ludową.
Moi rodzice są nauczycielami muzyki, ukończyli kierunek Wychowanie Muzyczne na Uniwersytecie Rzeszowskim. Tato Paweł Paluch sprawuje także obowiązki organisty w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku, mama Anna Paluch śpiewa, a ja akompaniuję jej podczas występów.

Chciała się Pani uczyć się grać na fortepianie, czy instrument wybrali rodzice?

        Gdy rodzice zauważyli, że mam dobry słuch i interesuję się muzyką, zawieźli mnie na egzamin wstępny do Państwowej Szkoły Muzycznej
w Leżajsku, zapisując mnie na fortepian lub skrzypce. Nie dostałam się, przyjęto mnie dopiero z listy rezerwowej.

Zgodzi się chyba Pani ze mną, że wiele zależy od pierwszego nauczyciela gry na instrumencie.

         To prawda, miałam wielkie szczęście w życiu trafiać na wybitnych pedagogów - pianistów koncertujących.
Pierwszym moim nauczycielem był dr Maciej Kanikuła, który uczył mnie przez rok. Później na jego miejsce został zatrudniony inny wybitny artysta pianista pan Aleksander Koziński, który ukończył studia w Konserwatorium Moskiewskim w klasie Vladimira Natansona. Pan Aleksander to mistrz obdarzony niesamowitym talentem improwizacji. W klasie tego pianisty uczyłam się pięć lat. Dziś jestem mu bardzo wdzięczna za to, że nauczył mnie rzetelnej pracy, dokładności i miłości do muzyki Jana Sebastiana Bacha.

Dużo wtedy Pani ćwiczyła?

        Zawsze będąc dzieckiem wykonywałam polecenia moich nauczycieli. Realizowałam wszystkie wskazówki pana Aleksandra – to co pokazał podczas lekcji i zapisał w nutach. Zawsze z ogromnym zainteresowaniem patrzyłam na jego dłonie podczas gry. Te początki miały ogromny wpływ na moje umiejętności i późniejsze decyzje.
        Po ukończeniu Szkoły Muzycznej I stopnia w Leżajsku kontynuowałam naukę w szkole II stopnia w Łańcucie i tam trafiłam do klasy dr Jarosława Pelca, znakomitego interpretatora muzyki Mozarta i znawcy metody gry na fortepianie Teodora Leszetyckiego.
W 2017 roku rozpoczęłam studia pianistyczne w Akademii Muzycznej w Krakowie. Tuż po ukończeniu licencjatu pomyślałam, że zawód muzyka jest trudny i nieopłacalny, złożyłam więc dokumenty na wydział lekarski i zostałam przyjęta na uniwersytety medyczne do Lublina, jak i do Katowic. Mogłam stacjonarnie studiować medycynę, ale miłość do muzyki zwyciężyła i kontynuowałam muzyczne studia magisterskie. Nie bez znaczenia był fakt, że miałam wielkie szczęście uczyć się w klasie fortepianu prof. Mirosława Herbowskiego, pedagoga, który wskazał mi jak interpretować dzieła Chopina.
Zarówno prof. Herbowski jak i dr Pelc studiowali u prof. Ireny Sijałowej-Vogel, a ta u samego Henryka Neuhausa.

Brała Pani udział w różnych konkursach.

         Podczas nauki w szkołach muzycznych I i II stopnia uczestniczyłam
w konkursach. Wyjeżdżałam zwykle pod opieką nauczycieli fortepianu i często otrzymywałam nagrody oraz wyróżnienia. W czasie studiów plany konkursowe pokrzyżował wybuch epidemii COVID-19. Z wielu planów trzeba było zrezygnować i pracować samodzielnie, budować repertuar w domu. Jedyny konkurs, w którym brałam udział tuż przed pandemią odbył się w ramach Festiwalu Pianistycznego Gloria Artis w Wiedniu. Konkurs poświęcony był muzyce Fryderyka Chopina. Zdobyłam tam I miejsce w kategorii bez ograniczenia wieku. Kiedy została opanowana sytuacja epidemiologiczna byłam już po studiach. 

Leżajsk 16 czerwca 2025 Monika Paluch fortepian fot Ryszard WęglarzMonika Paluch podczas koncertu w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku (16.06. 2025r.), fot. Ryszard Węglarz

Zaraz po studiach zaczęła Pani uczyć w dwóch szkołach. 

         Rozpoczęłam pracę w Państwowej Szkole Muzycznej I st. w Leżajsku i w Łańcucie – wróciłam jako nauczyciel do moich szkół, w których się wykształciłam. Jeżeli chciałabym brać udział w większych, prestiżowych konkursach to musiałabym zrezygnować z pracy pedagoga.

Jest Pani czynną pianistką bardzo dbającą o utrzymanie formy, o czym przekonaliśmy się słuchając recitalu, który odbył się w Bazylice OO. Bernardynów. 

         W ramach XXXIV Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej miałam zaszczyt wystąpić tuż po recitalu prof. Józefa Serafina. Wykonałam 12 etiud op. 25 Fryderyka Chopina. Dosyć długo przygotowywałam się do tego koncertu, ponieważ chopinowskie etiudy pod względem trudności technicznych są jednymi z najbardziej wymagających utworów literatury fortepianowej.

Zastanawiałam się, jak fortepian zabrzmi we wnętrzu dużego kościoła, w którym wiadomo, że jest długi pogłos. Tymczasem fortepian zabrzmiał bardzo klarownie i szlachetnie. 

         Myślę, że akustyka bazyliki wzmocniła brzmienie fortepianu, dzięki czemu dźwięk wypełnił całe jej wnętrze. Instrument, na którym grałam był stosunkowo krótki i wymagał ode mnie silniejszego uderzenia klawiszy. Mając świadomość, że pogłos mógłby rozmyć dźwięk, tym bardziej starałam się oszczędzać pedalizację i używać ostrzejszej artykulacji, aby chopinowskie figuracje niosły się w przestrzeń wyraziście i perliście.

Po każdej etiudzie publiczność nagradzała Panią gromkimi brawami. Czy to Pani nie przeszkadzało? 

        W ubiegłym roku wystąpiłam w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego w Korzkwi i tam wykonałam 24 Etiudy op. 10 i op. 25. Konferansjer poprosił publiczność, aby potraktowała dzieło jako całość i nagrodziła wykonawcę dopiero na zakończenie. Odnosiłam wówczas wrażenie, że zostałam sama z tymi utworami i sama musiałam wyznaczać przerwy pomiędzy nimi. Natomiast kiedy publiczność w Leżajsku biła brawo, automatycznie wyznaczała mi ten czas i łatwiej było rozpoczynać kolejną etiudę, kiedy oklaski milkły. Brawa były różnej długości, najdłuższe po etiudzie „Wicher zimowy”, być może w ten sposób słuchacze nagradzali te etiudy, które najbardziej im się podobały. Taka reakcja publiczności w ogóle mnie nie rozpraszała, a wręcz motywowała.

Leżajsk 16 czerca 2025 Monika Paluch fortepian fot. Ryszard WęglarzMonika Paluch po wykonaniu 12 etiud op. 25 Fryderyka Chopina podczas koncertu w ramach XXXIV Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku (16.06.2025r.), fot. Ryszard Węglarz

Była Pani kiedyś także z koncertami w Austrii i Islandii. Ciekawa jestem z jakimi wrażeniami Pani powróciła z tych podróży.

        To było jeszcze w czasie studiów, przed wybuchem epidemii. Najpierw dwukrotnie byłam w Wiedniu w ramach Festiwalu Gloria Artis. Brałam udział w kursach mistrzowskich i koncertowałam. Miałam wtedy trochę czasu na zwiedzanie miasta.
Bardzo miłą wycieczką był wyjazd na Islandię, gdzie pojechała grupa studentów na czele z prof. Jerzym Jackiem Tosikiem-Warszawiakiem i prof. Mirosławem Herbowskim. Wystąpiliśmy z trzema koncertami: w Akranes, Borgarnes i Rejkiawiku. Długo będę pamiętać ten pobyt, bo zostaliśmy dobrze przyjęci przez islandzką publiczność, która oczekiwała od nas przede wszystkim muzyki Chopina, a ja wówczas występowałam z II Sonatą fortepianową Grażyny Bacewicz.

Wiem, że gra Pani także dużo muzyki kameralnej.

        Tak, kameralistyka to moje ,,muzyczne hobby”. Pasję do muzyki kameralnej zaszczepił we mnie prof. Jerzy Jacek Tosik-Warszawiak. To on przekazał mi cenne wskazówki, jak grać muzykę kameralną i współpracować
z innymi muzykami.
Szczególnie lubię grać w duecie: fortepianowym, ze skrzypcami bądź wokalistami. Z kolei w szkole muzycznej pracuję jako akompaniator głównie
z uczniami grającymi na instrumentach dętych.

W tym nurcie pracy pianisty pomaga umiejętność czytania nut a vista.

        Czytanie nut a vista ma kluczowe znaczenie w pracy akompaniatora. Jest to bardzo ważna umiejętność, którą tak naprawdę można wyćwiczyć. Nie ukrywam, że właśnie praca w szkole muzycznej znacząco mi ją poprawiła.

W każdym zawodzie najlepiej jest jak się kocha swoją pracę, ale w zawodzie nauczyciela muzyki i muzyka – kameralisty, jest to właściwie niezbędne.

         Kluczem do sukcesu w kameralistyce jest przyjaźń z osobą, z którą się gra oraz zaangażowanie. Ja próbuję osiągnąć to również z uczniami, wspieram ich, ale też oczekuję z ich strony entuzjazmu i dobrego przygotowania.

Leżajsk 16 czerwca 2025 Monika Paluch fortepian bis fot. Ryszard WęglarzMonika Paluch - fortepian, podczas bisu 16 czerwca 2025 roku w Bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku, fot. Ryszard Węglarz

Nie żałuje Pani, że została muzykiem, a nie lekarzem? 

        Nie żałuję tej decyzji. Muzyka jest moją pasją i powołaniem. Wiele razy przekonałam się, że jest to moja droga i muszę to robić. Jednym z moich celów jest pedagogika fortepianowa, są uczniowie, którzy mnie potrzebują. Są także słuchacze, którzy po koncertach podchodzą do mnie i ze wzruszeniem dziękują za utwory, które się dla nich zagrało i co im się przekazało. Zachęca mnie to do dalszej pracy i mam ciągle w sobie chęć odkrywania nowych utworów, rozszerzania repertuaru, szukania dzieł nieznanych kompozytorów.
Jak tylko rozpoczęłam uczyć się grać, nie mogłam się doczekać kiedy nauczyciel przyniesie na lekcję nowe nuty. Zawsze chciałam je jak najpiękniej zagrać. Takie ambicje będą towarzyszyły mi ,,do końca Świata i jeden dzień dłużej”.

Zaczęły się wakacje, czas na wypoczynek dla nauczycieli i uczniów. Jak długo można odpocząć od fortepianu?

         Od fortepianu się nie odpoczywa. Ja na przykład muszę ćwiczyć codziennie, nie liczę czasu, gram, bo mam taką potrzebę. To jest uzależnienie
i miłość, które pomagają utrzymać formę.

Serdecznie gratuluję udanego koncertu i kończymy naszą rozmowę z nadzieją, że niedługo będzie okazja do kolejnych spotkań.

         Dziękuję serdecznie. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości przygotuję interesujący repertuar, którym chętnie się z Państwem podzielę.

Zofia Stopińska

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net