
„Z Przemyśla do Teksasu Rzecz o Adamie Wodnickim”
29 maja w Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu odbyła się promocja wydawnictwa pt. „Z Przemyśla do Teksasu Rzecz o Adamie Wodnickim” oraz recital pochodzącego również z grodu nad Sanem, uznanego pianisty, kameralisty i pedagoga Mateusza Zubika.
Postać Adama Wodnickiego, lata spędzone w rodzinnym mieście, artystyczną drogę, działalność koncertową oraz historię powstania książki, która ukazała się nakładem Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, przybliżyła pani Anna Sienkiewicz, redaktor wydania, a na początku przeczytała list od Artysty.
Podczas koncertu Mateusz Zubik wykonał m.in. utwory Josepha Haydna, Fryderyka Chopina i Ignacego Jana Paderewskiego. W zamkowym foyer prezentowane było i w promocyjnej cenie sprzedawane nowe wydawnictwo. Po koncercie był także czas na rozmowy.
Wspólnie z pomysłodawcami i twórcami polecamy Państwa uwadze pięknie wydaną książkę. Zapraszam także do przeczytania relacji z tego wieczoru.
Christina Long i Adam Wodnicki w USA w 2022 roku, fot. z albumu Kazimierza Dzika
List od Adama Wodnickiego
Witam wszystkich Państwa bardzo serdecznie!
Nade wszystko głębokie ukłony dla pani Renaty Nowakowskiej, dyrektora Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki ZAMEK, która przez wiele lat okazywała mi przychylność i umożliwiała występy przed przemyską publicznością.
Pamiętam dobrze, gdy mój najserdeczniejszy przyjaciel Kazimierz Dzik po raz pierwszy zapytał mnie o ewentualną książkę o mnie. Moja reakcja była taka – Kaziu, daj sobie spokój! O czym tu pisać (czy jakieś inne słowa w tym sensie).
On jednak konsekwentnie realizował wizję kontynuacji tego projektu. Nie wyobrażałem sobie, że to jest w ogóle możliwe.
Ile pracy włożyła w redagowanie tej książki moja szkolna koleżanka, muzykolog Anna Sienkiewicz za co składam serdeczne wyrazy wdzięczności.
Jest mi niezmiernie przykro, że nie jestem w stanie osobiście uczestniczyć w tym koncercie i prezentacji publikacji o mnie. Moje podziękowania dla znakomitego pianisty pana Mateusza Zubika, który zechciał wziąć udział w tym wieczorze wykonując muzykę moich ukochanych twórców.
Wyrazy wdzięczności dla wszystkich: rodziny, ukochanych uczniów, kolegów muzyków, z którymi współpracowałem, że zechcieli poświęcić czas, aby napisać wspomnienia na mój temat.
Adam Wodnicki
Praca nad książką
Rozmowa z panią Anną Sienkiewicz – redaktorem wydania, muzykologiem i pedagogiem.
Jak długo zna Pani pana Adama Wodnickiego?
Adam jest moim kolegą ze szkoły podstawowej, chodziliśmy do tej samej klasy. Wprawdzie w czasie nauki w szkole drugiego stopnia spotykaliśmy się rzadziej, bo Adam był w innej grupie, dojeżdżał na lekcje fortepianu do Rzeszowa do pani Krystyny Matheis – Domaszowskiej, ale często miałam okazję słuchać jego gry, ponieważ występował prawie na każdym szkolnym koncercie.
Zawsze go podziwiałam, bo był niezwykle utalentowany, miał doskonałą pamięć i słuch absolutny.
Kiedy powstał pomysł i jak długo trwało przygotowanie tej książki?
Trochę za długo. Pomysł powstał jeszcze w 2021 roku. Planowaliśmy wtedy, że Adam przyjedzie, wręczymy mu wydawnictwo i zagra nam koncert. Niestety, pandemia pokrzyżowała nasze plany, a później ze względu na chorobę oraz śmierć żony, Adam właściwie zawiesił działalność koncertową i nie wiadomo kiedy przyjedzie do Polski.
Natomiast wszystkie materiały otrzymałam od Kazika Dzika, który kiedyś przyszedł do mnie i powiedział: „Mam dokumentację impresariatu z trzydziestu lat, może jesteś zainteresowana?”
Najpierw powiedziałam, że nie, ale pomyślałam i doszłam do wniosku, że muszę to zobaczyć.
To były bardzo dokładne notatki: miejsca, daty i godziny podróży, pobyty w hotelach, próby, programy koncertów. Z tego przygotowałam część dokumentacyjną dotyczącą wszystkich recitali i koncertów z orkiestrami symfonicznymi, które Adam wykonał w Polsce i we Lwowie, łącznie z programami wykonywanych utworów.
Pisząc o życiu i działalności Adama Wodnickiego sięgałam do wywiadów, których udzielał w czasie pobytów w Polsce.
Interesowała go muzyka polska, a szczególnie dzieła F. Chopina i I. J. Paderewskiego, twórczość mało znanych lub zapomnianych kompozytorów XIX i XX wieku, współczesna muzyka eksperymentalna oraz działalność wydawnicza – m.in. jest redaktorem wykonawczym pierwszego wydania „Dzieł wszystkich Ignacego Jana Paderewskiego”.
Pomyśleliśmy również o części wspomnieniowej, w której dyrygenci, recenzenci i inne osobowości ze świata sztuki opisują swoje spotkania z Adamem. Bardzo ciekawie napisały o ojcu córki Adama - Maya i Natalia.
Wiele mogą się Państwo dowiedzieć o Adamie Wodnickim ze wspomnień Kazika Dzika, który przez 30 lat był jego managerem.
Pozwolę sobie przytoczyć fragment wspomnienia prof. Czesława Grabowskiego, długoletniego dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Zielonogórskiej: „Jest na początku III części Koncertu fortepianowego a-moll Edwarda Griega specjalne miejsce – to gama przez prawie cały fortepian. W partyturze, którą dostałem z CBN, w tym miejscu było wiele wskazówek różnych dyrygentów, aby poczekać, aż pianista wykona tę długą gamę. Była więc fermata, ktoś inny napisał, żeby ten takt doliczyć do trzech, jeszcze inny dorysował akcenty – wszystko po to, aby kontrolować pianistę i następny takt rozpocząć razem z nim. Na pierwszej próbie z Adamem Wodnickim byłem przygotowany na wszystkie warianty wykonawcze. A tu niespodzianka – Adam po prostu zdążył tę piekielną gamę zagrać w tempie! Zszokowany tym dopisałem więc w oficjalnej partyturze obok różnych znaków: A Wodnicki gra to po prostu w tempie. Po kilku latach, wykonując ten utwór z innym pianistą natknąłem się na mój wpis. Myślę, że do tego czasu wielu dyrygentów tę moją pochwałę Wodnickiego zauważyło.”
Zamieściłam także sporo zdjęć, ale wybór był bardzo trudny, bo Kazik miał ich tysiące. To także zajęło mi sporo czasu.
Jest to bardzo ciekawa książka i zarazem dokument. Podziwiam Pani skrupulatność.
Nie ukrywam, że każde wydarzenie, każdy szczegół sprawdziłam, ale lubię taką pracę.
Przez wiele lat była Pani nauczycielką w Zespole Szkół Muzycznych w Przemyślu i do dzisiaj utrzymuje Pani kontakt z wieloma wychowankami tej szkoły, którzy obecnie działają w wielu ośrodkach muzycznych w kraju i za granicą.
Prowadziłam zajęcia z historii muzyki i z form muzycznych, a często także z literatury muzycznej. Pamiętam czas kiedy były matury z historii muzyki i bardzo dużo osób do nich przystępowało. Spotykałam się z nimi dodatkowo po lekcjach, aby utrwalić potrzebną wiedzę. Zawsze to były bardzo miłe, pełne wzajemnej życzliwości kontakty.
Wielu z nich wyjechało na studia i aktualnie są słynnymi muzykami, zajmują się pracą pedagogiczną,są rektorami, kierują katedrami, wydziałami w uczelniach muzycznych… Spotykam ich czasami w naszym pięknym Przemyślu i rozmawiamy, zawsze pamiętają o życzeniach świątecznych. To bardzo miłe dowody pamięci.
Pochodzi Pani z rodziny o tradycjach muzycznych?
Mój dziadek, Jan Ryczaj działał w tutejszym Towarzystwie Muzycznym, był dyrygentem, grał na różnych instrumentach, uzupełniał partytury, które zginęły podczas wojny. Razem z kolegą odtworzyli (opierając się na swojej pamięci) hejnał przemyski i potwierdzali swój zapis z osobami, które pamiętały tę melodię. Początkowo hejnał był grany przez trębacza na żywo, a teraz odtwarzany jest elektroniczne.
Jak byłam małą dziewczynką, zanim rozpoczęłam naukę w szkole muzycznej, dziadek uczył mnie grać na fortepianie.
Mój tato grał na skrzypcach, ale ja będąc dzieckiem nie lubiłam tego instrumentu.
Dodam, że zarówno dziadek, jak i ojciec nie uprawiali muzyki zawodowo. Grali, bo kochali muzykę i nikt im za to nie płacił.
Czy Pani dzieci lub wnuki są muzykami?
Nie, chociaż moja córka ukończyła Liceum Muzyczne w Przemyślu w klasie gitary prof. Leszka Suszyckiego. Jedna wnuczka zaczęła uczyć się grać na flecie, ale okazało się, że jest także utalentowana plastycznie i obecnie jest uczennicą Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu.
Anna Sienkiewicz czyta list Adama Wodnickiego, fot. PCKiN ZAMEK
Moje 30 lat z Adamem Wodnickim
Kazimierz Dzik – przyjaciel i impresario Adama Wodnickiego
Przez ponad 30 lat był Pan impresariem Adama Wodnickiego, a jak długo się znacie i przyjaźnicie?
Poznałem Adama w II Liceum Ogólnokształcącym w Przemyślu w 1965 roku, obaj byliśmy uczniami tej szkoły, ale kontaktowaliśmy się sporadycznie, bo on był skupiony na nauce i ćwiczeniu na fortepianie, a mnie bardzo interesowały: sport i dziewczyny oraz muzyka, ale byłem tylko melomanem.
Studiowaliśmy w tym samym czasie w Krakowie – Adam w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, a ja w Akademii Górniczo-Hutniczej, ale nie spotykaliśmy się. On skończył studia z lekkim przyśpieszeniem, a ja z lekkim opóźnieniem.
Na początku 1991 roku, mieszkająca w Przemyślu Jolanta Wodnicka, siostra Adama, zaprosiła mnie na recital do Centrum Kulturalnego. Adam już wtedy mieszkał w USA i wykładał w University of Nortk Texas College of Music w Denton, w jednym z największych wydziałów Muzycznych w Stanach Zjednoczonych.
Od tej pory byliśmy w kontakcie, bo zaczął koncertować w Europie oraz regularnie odwiedzać swoją mamę i siostrę w Przemyślu. W organizacji koncertów pomagał mu prof. Adam Kaczyński. Mnie poprosił o wspomaganie prof. Kaczyńskiego w staraniach o koncerty dla niego w Polsce i Europie.
Po krótkim czasie prof. Kaczyński oświadczył, że ze względu na dużo obowiązków nie może się zajmować organizacją koncertów Adama i zostałam sam w tych staraniach. Musiałem w krótkim czasie nauczyć się wszystkiego, co wiązało się z planowaniem i organizacją koncertów oraz kursów mistrzowskich.
Przez ponad 30 lat prowadziłem bardzo ciekawe życie – Adam przylatywał na koncerty do Europy zazwyczaj na wiosnę i jesienią, a nazywał tę przygodę nasze koncertowanie.
Te trzy lub cztery tygodnie spędzane razem były dla mnie także nagrodą za pracę, którą wykonałem rok czy dwa wcześniej.
I tak było do ograniczeń z powodu pandemii, choroby i śmierci jego ukochanej żony Marty w marcu 2021 roku.
Z wydarzeń, które miały miejsce w tych latach zgromadził Pan obszerny materiał, który częściowo został wykorzystany w książce zatytułowanej „ Z Przemyśla do Teksasu Rzecz o Adamie Wodnickim”.
Opisałem w tej książce wszystkie najważniejsze wydarzenia. Zamieściłem wiele zakulisowych informacji, o emocjach i przeżyciach artystycznych solisty przed i w czasie koncertu, oraz wyrazy uznania publiczności, które mogą być interesujące nie tylko dla melomanów.
Jestem przekonana, że miło wspomina Pan ten czas.
To prawda. Z czasem Adam Wodnicki stał się częścią życia mojego i mojej rodziny. Brakuje mi tego wszystkiego, co wspólnie przeżyliśmy i bardzo za nim tęsknię.
Adam ma na razie przerwę w koncertowaniu, ale mam nadzieję, że niedługo, może w przyszłym roku się spotkamy.
Duszniki-Zdrój 5.VIII.2014 - ćwiczenia przed recitalem - Adam Wodnicki i Kazimierz Dzik, fot. z albumu Kazimierza Dzika
Recital fortepianowy Mateusza Zubika
Mateusz Zubik, solista i kameralista koncertujący w Polsce i za granicą. Laureat polskich i zagranicznych konkursów. Ukończył z wyróżnieniem Akademię Muzyczną w Krakowie w klasie prof. Andrzeja Pikula. W roku 2021 uzyskał tytuł doktora sztuki. Studiował także w Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu w klasie prof. Martina Hughes’a. Swój warsztat kameralny doskonalił w klasie prof. Barbary Łypik-Sobaniec oraz prof. Sławomira Cierpika. W roku akademickim 2021/2022 rozpoczął studia w Hochschule für Musik und Tanz Köln w mistrzowskiej klasie prof. Gesy Lücker. Pracuje w Akademii Muzycznej im. K. Pendereckiego w Krakowie.
Dziękuję za pełen wrażeń i wzruszeń recital. Jak się zorientowałam na program złożyły się ulubione utwory maestro Adama Wodnickiego.
To prawda. Prosiłem panią profesor Annę Sienkiewicz o przesłanie fragmentu książki z programami recitali wykonanych przez Adama Wodnickiego w Polsce, chociaż dobrze pamiętam koncerty wykonane przez Artystę w Przemyślu.
Z góry wiedziałem, że podczas tego wieczoru wykonam Scherzo b-moll op.31 Fryderyka Chopina, bo dla niego Scherzo b-moll jest jak dla mnie Sonata Leoša Janáčka. Wiedziałem też, że zagram utwory Ignacego Jana Paderewskiego: Sarabandę, Mazurka i Krakowiaka.
Program chciałem wzbogacić o dzieło żyjącego wcześniej kompozytora. Zauważyłem, że Adam Wodnicki bardzo często grał Sonatę H-dur „Wielką” Josepha Haydna, stąd zdecydowałem się na Sonatę e-moll tego kompozytora.
Jak byłem uczniem Szkoły Muzycznej w Przemyślu chodziłem na wszystkie koncerty Wodnickiego . Pamiętam jak ćwiczył „Walca Mephisto” Franca Liszta. Był czerwiec i słuchałem siedząc pod uchylonym oknem jednej z sal w szkole muzycznej. W tamtych latach Artysta przyjeżdżał do Przemyśla raz, a czasem nawet dwa razy w roku. Zawsze organizowane były kursy mistrzowskie, w których uczestniczyłem, a nawet zgodził się udzielić mi kilku prywatnych lekcji. Te spotkania inspirowały mnie do pracy.
Pan jest o wiele młodszym pianistą od prof. Wodnickiego, ale wiele Was łączy.
Tak, rozpoczynaliśmy naukę w tej samej szkole w Przemyślu, studiowaliśmy obaj w Akademii Muzycznej w Krakowie. Adam Wodnicki przez kilka lat pracował w tej uczelni, a ja pracuję obecnie.
Bardzo żałuję, że od kilku lat nie możemy spotkać się, dobrze pamiętam jego głos. Mam nadzieję, że niedługo przyjedzie w rodzinne strony i będzie okazja do spotkania, może nawet posłuchamy jego gry.
Mateusz Zubik podczas recitalu w Przemyskim Centrum Kultury i Nauki ZAMEK (29 maja 2025 roku), fot. PCKiN ZAMEK
Dodam jeszcze, że spędziłam w Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu bardzo miły wieczór słuchając świetnego recitalu w wykonaniu Mateusza Zubika oraz na rozmowach.
Wśród publiczności zauważyłam panią Jolantę Wodnicką (siostrę A. Wodnickiego), oraz jego przyjaciół, a także nauczycieli Zespołu Szkół Muzycznych w Przemyślu.
Stałam się też właścicielką książki „Z Przemyśla do Teksasu Rzecz o Adamie Wodnickim”, przeczytałam ją dokładnie i gorąco Państwu to wydawnictwo polecam.
Zofia Stopińska