Wydrukuj tę stronę
Wokół Koncertu Ravela
Piotr Kościk - dyrygent fot. Sebastian Kocoń

Wokół Koncertu Ravela


Koncert, który odbył się 5 kwietnia 2024 roku w Filharmonii Podkarpackiej zaliczymy z pewnością do najważniejszych wydarzeń trwającego 69. sezonu.
Solistą był Janusz Olejniczak, zaliczany do grona najwybitniejszych pianistów, a Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie wystąpiła pod batutą Piotra Kościka, dyrygenta i pianisty urodzonego w Rzeszowie.

Wieczór rozpoczęła romantyczna Uwertura do Snu nocy letniej, skomponowana przez 17-letniego Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego. Świetne wykonanie tego nastrojowego, lirycznego, chochlikowato lekkiego dzieła, pełnego pięknych melodii, bardzo się publiczności spodobało.

W pierwszej części wieczoru wykonany został jeszcze Koncert fortepianowy G-dur Maurice Ravela. Kompozytor określił to skomponowane w 1931 roku dzieło jako: „...koncert w najściślejszym znaczeniu tego słowa, napisany w duchu koncertów Mozarta i Saint-Säensa. Jestem rzeczywiście zdania, że muzyka koncertu może być wesoła i błyskotliwa; nie musi pretendować do głębi, ani oglądać się za dramatycznymi efektami...”.
Z zachwytem wysłuchaliśmy lekkiej, fantazyjnej i niezwykle efektownej partii solowej w wykonaniu Janusza Olejniczaka. Trzeba także podkreślić, że w tym utworze nie tylko pianista musi być dobrym wirtuozem. Wiele trudnych solówek mają do wykonania także muzycy orkiestrowi. Znakomicie towarzyszyła soliście bardzo dobrze przygotowana i grająca pod batutą Piotra Kościka orkiestra.
Po zakończeniu utworu długo nie milkły brawa. Pianista i dyrygent postanowili powtórzyć na bis pierwszą część Koncertu. Znowu rozległy się gromkie brawa i publiczność powstała z miejsc, domagając się kolejnego bisu.
Janusz Olejniczak wykonał jeszcze dwa utwory Fryderyka Chopina: Mazurek a-moll op. 17 nr 4 oraz Scherzo b-mol op. 31. Publiczność znowu zerwała się z miejsc, aby podziękować Mistrzowi za cudowne kreacje.

Drugą część piątkowego koncertu wypełniła VII Symfonia d-moll op. 70 Antonina Dvořáka. Dzieło zostało napisane w 1884 roku na prośbę Londyńskiego Towarzystwa Filharmonicznego, które nadało kompozytorowi godność honorowego członka. Otakar Šourek, wybitny znawca twórczości Dvořáka napisał: „Jego twórcza wypowiedź wznosi się w tej Symfonii na wyżyny, jakich w takiej sile, wielkości symfonicznej koncepcji i formy nigdy przedtem nie osiągnął”. W Rzeszowie publiczność mogła zachwycać się urodą VII Symfonii, bo świetnie została wykonana przez Orkiestrę pod batutą Piotra Kościka, o czym najlepiej świadczyły długie i gorące brawa po zakończeniu dzieła.
Po krótkiej relacji zapraszam na spotkanie z panem Piotrem Kościkiem, który znany jest rzeszowskim melomanom jako pianista, a w roli dyrygenta wystąpił u nas po raz pierwszy.

Czy ten wspaniały dla publiczności i jednocześnie bardzo wymagający dla wykonawców program koncertu, to Pana pomysł?
        - Program koncertu był moim pomysłem, a powstawał wokół Koncertu fortepianowego G - dur Ravela. Pragnąłem, aby podczas mojego debiutu w roli dyrygenta w Rzeszowie wystąpił Maestro Janusz Olejniczak, który z kolei bardzo chciał wykonać ten utwór. Poznaliśmy się podczas występów na festiwalach chopinowskich w Austrii, byliśmy razem w Chinach i graliśmy na inauguracji Festiwalu Chopinowskiego w Xinghai Concert Hall w Guangzhou. W tym koncercie wystąpiło także kilku znanych chińskich pianistów, a wśród nich Yundi Li. Podczas tego tournée zaprzyjaźniliśmy się z Maestro Januszem Olejniczakiem.
        Pomyślałem, że przed Koncertem Ravela świetnie zabrzmi Uwertura „Sen nocy letniej” Mendelssohna, ponieważ jest to także utwór wirtuozowski, o bardzo przejrzystej fakturze i wyjątkowych liniach melodycznych, pełen efektów muzyczno-obrazowych. Jest to także, podobnie jak Koncert Ravela, popisowy utwór dla orkiestry - zarówno dla sekcji smyczków, jak dla instrumentów dętych. Chciałem, aby utwory w pierwszej części wieczoru były na wielu płaszczyznach do siebie zbliżone.
        Z kolei VII Symfonia Dvořáka skierowana jest do ludzi szukających głębszego przekazu, to utwór o niezwykłej intensywności od pierwszej do ostatniej części.

Filharmonia Podkarpacka 05.04.2024 przy fortepianie Janusz Olejniczak dyrguje Piotr KościkJanusz Olejniczak - fortepian i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej i. Artura Malawskiego w Rzeszowie pod batuta Piotra Kościka podczas koncertu 5 kwietnia 2024 roku, fot. Filharmonia Podkarpacka

Wielu rzeszowskich melomanów doskonale pamięta Pana występy w Filharmonii Podkarpackiej, bo grał Pan tutaj jako uczeń Zespołu Szkół Muzycznych nr 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie w klasie fortepianu pani Żanny Parchomowskiej, a później jako student i rozpoczynający karierę pianistyczną utalentowany pianista. Czy wtedy już myślał Pan o studiach dyrygenckich?
        - Pomysł powstał dopiero w 2018 roku. Byłem już po studiach magisterskich w klasie fortepianu prof. Olega Maisenberga w Univesität fűr Musik und darsteinllende Kunst w Wiedniu, a później ukończyłem studia podyplomowe u prof. Eliso Virsaladze w Scoula di Musica di Fiesole we Florencji.
        Doskonale wtedy wiedziałem, że całe życie będę doskonalił swoje umiejętności jako pianista i poszerzał swój repertuar. Profesor Eliso Virsaladze była dla mnie tak ogromnym autorytetem, że nie wyobrażałem sobie dalszych studiów u innego pedagoga. Pomyślałem wtedy o dyrygenturze, ponieważ przekonałem się, że te dwa kierunki są bardzo do siebie zbliżone. Grający utwory kameralne pianiści pełnią role dyrygentów, a nuty partii fortepianu zawierają również głosy innych instrumentów.
        Byłem przekonany, że studiując dyrygenturę, rozwinę swoje umiejętności zarówno jako pianista, jak i dyrygent. Dlatego studiowałem dyrygenturę w szwajcarskiej Zücher Hochschule der Künste w klasie prof. Iwana Wassilevsiego.

Uda się Panu łączyć te dwa nurty? Oba wymagają nieustannej pracy.
        - Zgadzam się z tym. Mam podzielność uwagi podczas działań, które odbywają się w czasie rzeczywistym. Wolę się jednak skupić na jednym projekcie, niż na mieszance – recital, kameralistyka, koncert z orkiestrą czy dyrygowanie. Dlatego w moim kalendarzu planuję czas, kiedy mam więcej koncertów, którymi dyryguję, a potem skupiam się na koncertach, podczas występuję jako pianista.
Na przykład pod koniec tego roku będę grał recitale chopinowskie w Litwie, Włoszech, w Austrii oraz w Polsce. Od stycznia planuję skupić się na projektach dyrygenckich.

Angielski dyrygent i profesor Douglas Bostock pod wrażeniem Pana umiejętności dyrygenckich napisał: „Piotr Kościk to dyrygent o ogromnej wrażliwości, jasnej koncepcji i naturalnej łatwości przekazywania orkiestrze swoich intencji muzycznych”. Kiedy to było?
        - Bodajże dwa lata temu podczas kursów mistrzowskich, gdzie miałem okazję dyrygować bardzo dobrą Southwest German Chamber Orchestra (Południowo-Zachodnia Niemiecka Orkiestra Kameralna). Douglas Bostock był jednym z profesorów podczas tych kursów, a na co dzień jest profesorem w jednym z angielskich uniwersytetów oraz prowadzi orkiestry w Niemczech i Szwajcarii.
        Już podczas studiów dyrygenckich uczestniczyłem w wielu kursach, bo chciałem bardzo szybko dowiedzieć się jak najwięcej na temat dyrygentury z wielu źródeł (szkoła angielska, szwajcarska, fińska) i będąc u różnych dyrygentów z tych państw wiele się nauczyłem.

Bardzo ciekawa jest praca dyrygenta, ale jest to wielkie wyzwanie, bo za każdym razem staje Pan przed innym zespołem, z innym repertuarem, z solistami grającymi na różnych instrumentach. Trzeba solidnie przygotować się do każdego koncertu i od początku nawiązać z muzykami dobry kontakt…
        - Ta profesja jest bardzo wymagająca. Ma swoje plusy i minusy. Nad nowym programem możemy rozpocząć pracę w dowolnych warunkach - potrzebujemy tylko czasu, partytury i ołówka. Nie wytwarzamy żadnych dźwięków i nie przeszkadzamy nikomu. Możemy pracować w dowolnym czasie, w domu, w parku, w samolocie… Niestety, często otrzymujemy programy dość późno i trzeba pracować szybko. W każdej partyturze jest wiele informacji i dokładne zapoznanie się z nimi wymaga więcej czasu niż zazwyczaj dyrygent ma.
        W kolejnej fazie przygotowań pracujemy z zespołem - dołączamy do muzyków. Jesteśmy na prawach gościa, muzyka rotacyjnego, który po koncercie wyjedzie. Bardzo ważna jest umiejętność współpracy z nowo poznanym zespołem i wzajemna empatia. Z pewnością łatwiej pracować dyrygentowi, który wcześniej był muzykiem, bo wtedy łatwiej zrozumieć problemy siedzącego przed nami zespołu.
        Kiedyś często zdarzało się, że bardzo dobrzy dyrygenci mieli podczas prób wyłącznie wymagania i często swoimi reakcjami oraz sposobem bycia sprawiali, że atmosfera nie była dobra. To wykluczało możliwość dobrej współpracy i bezstresowego, naturalnego muzykowania.
        Mamy zrobić wszystko, co ma na celu osiągnięcie zamierzonej przez nas interpretacji i przy jak najlepszej współpracy z zespołem, bez której nie da się stworzyć pięknych interpretacji podczas koncertu.

Filharmonia Podkarpacka 05.04.2024 dyryguje Piotr KościkOrkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie dyryguje Piotr Kościk, fot. Filharmonia Podkarpacka

Zna Pan większość muzyków Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej, bo już kiedyś towarzyszyli Panu podczas koncertów. Rodzice Pana są także muzykami, a Mama jest skrzypaczką i członkiem tego zespołu. Czy to jest komfortowa sytuacje?
         - Dyrygowałem orkiestrą, której członków znam prawie od zawsze, ponieważ bywałem w tej instytucji od najmłodszych lat, zanim jeszcze zacząłem interesować się muzyką. Będąc małym chłopcem, przychodziłem do filharmonii z rodzicami często, kiedy potrzebowali ćwiczyć. Ja zajmowałem się wtedy swoimi sprawami, bawiłem się cicho, ale cały czas muzyka mnie otaczała. Często także zabierali mnie na koncerty, ponieważ nie mieli mnie z kim zostawić w domu. Przechodziłem przez salę kameralną i siadałem na schodach w dużej sali, aby wysłuchać koncertu. To było dla rodziców bardzo praktyczne rozwiązanie, a dla mnie bardzo dobre preludium do rozpoczęcia edukacji muzycznej. Później wracałem często do sali koncertowej jako pianista. Na początku były to koncerty szkolne, które również były organizowane w sali Filharmonii Podkarpackiej, a później występowałem jako solista z Orkiestrą. Dla mnie zawsze były to bardzo ważne wydarzenia.
         Teraz, kiedy powróciłem tu jako dyrygent, czułem adrenalinę podczas prób i koncertu. Solidnie przygotowałem się do prób i starałem się pracować z orkiestrą najlepiej, jak potrafię. Chcę podkreślić, że zostałem przez muzyków bardzo życzliwie przyjęty i współpraca podczas prób oraz w czasie koncertu była naprawdę dobra.
         Podczas jednego z międzynarodowych kursów dyrygenckich profesor z Danii powiedział mi, że prawie zawsze, kiedy po raz pierwszy stanę z batutą przed orkiestrą, znajdą się osoby, które od pierwszego dnia nie będą chciały współpracować i będą kontrować pomysły dyrygenta na różne sposoby - mimiką lub postawą. Podkreślał, że trzeba bardzo szybko te osoby znaleźć i nie wchodzić z nimi w żadne dyskursy - po prostu wyłączyć sygnały od nich płynące, a skupić się na muzykach, którzy od samego początku będą okazywali wolę i chęć współpracy.
         Chcę podkreślić, że pracując z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej nie musiałem z tych rad korzystać, nie było osób, których wzroku musiałbym unikać.

Podczas studiów pianistycznych i dyrygenckich z powodzeniem uczestniczył Pan w konkursach. Które miały wpływ na Pana karierę?
         - Zdecydowanie był to międzynarodowy konkurs pianistyczny w Holandii. Otrzymałem wtedy II nagrodę, a jako laureat otrzymałem także nagrodę w postaci tournée z Holenderską Symfoniczną Orkiestrą Narodową i graliśmy koncerty w pięknych, dużych salach.
         Podczas drugiego etapu tego konkursu podeszła do mnie jedna z jurorek i zapytała, czy nie myślałem o tym, żeby zostać dyrygentem. W pierwszej chwili pomyślałem, że nie spodobał się pani profesor mój występ, ale stwierdziła, iż spodobało się jej bardzo strukturalne podejście do utworów, klarowna forma, pewne i logiczne tempa oraz wynikające z siebie następstwa w utworze. Wtedy nawet nie pomyślałem o drugim kierunku studiów, ale dziesięć lat po tym konkursie zacząłem studiować dyrygenturę.

Filharmonia Podkarpacka 05.04.2024 Piotr Kościk z batutąPiotr Kościk dyryguje Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie (koncert 5 kwietnia 2024 r.), fot. Filharmonia Podkarpacka

Po ukończeniu nauki w Zespole Szkół Muzycznych nr 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie w klasie fortepianu Żanny Parchomowskiej rozpoczął Pan studia w Wiedniu i tam Pan zamieszkał.
         - Po ukończeniu nauki w szkole muzycznej II stopnia i po zdaniu matury w Rzeszowie przeprowadziłem się do Austrii, bo zostałem przyjęty na studia pianistyczne w Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu i od 2006 roku tam mieszkam. Na studia we Florencji i później w Zurychu dojeżdżałem. Wiedeń jest w centrum Europy i są stamtąd bardzo dobre połącznia lotnicze i kolejowe w różnych kierunkach.
         Wiedeń jest w połowie drogi z Florencji do Rzeszowa, podobnie jak z Zurychu do Rzeszowa. Bardzo dobre są z Wiednia połączenia do większości miast, w których koncertuję (najczęściej we Włoszech, Niemczech i Austrii). Dobre położenie i jakość życia w tym mieście sprawiają, że nie chcę się nigdzie przeprowadzać.

Od kilkunastu lat jest Pan członkiem zarządu międzynarodowego towarzystwa Chopinowskiego w Wiedniu (The International Federation of Chopin Societies) .
         - W 2008 roku zostałem najmłodszym członkiem tego towarzystwa, a wprowadził mnie mój przyjaciel dr Theodor Kanitzer, który bardzo mi pomógł, umożliwiając występy na wielu festiwalach chopinowskich w całej Europie. Razem planujemy różne wydarzenia – między innymi festiwal chopinowski, który odbywa się corocznie w Dolnej Austrii, organizujemy koncerty w Wiedniu, ukazują się różne publikacje, organizujemy seminaria i zjazdy Federacji oraz towarzystw chopinowskich. Ta działalność sprawia mi wiele satysfakcji.

Gratuluję znakomitego debiutu w Rzeszowie w roli dyrygenta i mam nadzieję, że będzie Pan do nas wracał i jako pianista, i jako dyrygent.
         - Mam również taką nadzieję. Z ogromną przyjemnością koncertuję w Polsce, a szczególnie w Rzeszowie. Dziękuję pani za obecność na koncercie oraz za rozmowę.

Zofia Stopińska

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net