Wydrukuj tę stronę
Grzegorz Mania: "W Rzeszowie odbywają się niepowtarzalne i unikatowe wydarzenia"
Grzegorz Mania - pianista, prezes Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów fot. N. Jansen

Grzegorz Mania: "W Rzeszowie odbywają się niepowtarzalne i unikatowe wydarzenia"

          Zapraszam Państwa na spotkanie z dr hab. Grzegorzem Manią, znakomitym pianistą i prawnikiem, który równocześnie ukończył studia pianistyczne pod kierunkiem prof. Stefana Wojtasa w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Później z wyróżnieniem ukończył studia pianistyczne w Guildhall School of Music and Drama w Londynie, a w 2017 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim uzyskał tytuł doktora nauk prawnych za pracę poświęconą muzyce w prawie autorskim, przygotowaną pod kierunkiem prof. dr hab. Janusza Barty. Praca otrzymała wyróżnienie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w 15. edycji konkursu Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej (UP RP) na pracę naukową z zakresu własności intelektualnej.
           Jako solista i kameralista występuje w kraju i za granicą oraz pracuje jako nauczyciel fortepianu. Pan Grzegorz Mania wykonuje także drugi wyuczony zawód i jako radca prawny współpracuje z kancelarią Grupa Adwokacka (i www.grupaadwokacka.com).
           Jest współzałożycielem oraz prezesem Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów (www.spmk.com.pl). To Stowarzyszenie organizuje cykle koncertów kameralnych w ramach festiwalu o nazwie Rzeszowska Jesień Muzyczna.
Z panem Grzegorzem Manią rozmawiałam 16 października w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przed koncertem w ramach V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej.

          Rzeszowska Jesień muzyczna odbywa się po raz piąty dzięki Pana pomysłowi i realizacji go przez Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów, ale z co najmniej rocznym wyprzedzeniem trzeba było rozpocząć przygotowania do pierwszej edycji festiwalu.
           - Tak było. Już w zeszłym roku planowaliśmy kolejne edycje, bowiem w tym roku będziemy przedłużać nasze starania o kolejne dofinansowania i proszę trzymać kciuki. Są pomysły, jest dużo inspiracji i mam nadzieję, że będzie jeszcze ciekawiej.

          Podobnie jak w poprzednich edycjach w programach koncertów tegorocznej Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej jest dużo muzyki kameralnej, bardzo rzadko pojawiającej się na estradach koncertowych, a wykonawcami są znakomici młodzi muzycy.
           - Zapomnianej muzyki jest w tym roku bardzo dużo. Dzisiaj wystąpi kwintet fortepianowy, a koncert rozpocznie się od utworu, na który się uparłem, bo jest to praktycznie nieznany w Polsce Kwintet fortepianowy c-moll Ignacego Friedmana. Przyznam się, że nawet trzeba było pokonać pierwsze nieśmiałe opory muzyków, którzy tego utworu nie kojarzyli, ale teraz sami są jego entuzjastami i o to właśnie chodziło. To jest równie znakomity utwór, co znany Kwintet fortepianowy g-moll op. 34 Juliusza Zarębskiego.
          W następnych koncertach pojawi się także parę znakomitych utworów, a wśród nich Kwartet Ericha Wolfganga Korngolda, którego utwory są rzadko wykonywane, a jest to świetna muzyka: przystępna dla słuchaczy, świetnie skonstruowana, z doskonale ułożoną dramaturgią, narracją i pięknymi tematami. W Rzeszowie usłyszymy bardzo specyficzny utwór, bo przeznaczony jest na dwoje skrzypiec, wiolonczelę i lewą rękę pianisty.
W wykonawstwie na lewą rękę specjalizuje się znany rzeszowskiej publiczności pianista Piotr Różański.
          Podczas tego koncertu zostaną też wykonane dwa premierowe utwory Piotra Kędzierskiego, kompozytora krakowskiego, przeznaczone na wiolonczelę i na fortepian na lewą rękę. Oprócz Piotra Różańskiego wystąpi Polish Violin Duo czyli skrzypkowie Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak oraz wiolonczelistka Magdalena Bojanowicz.
Polish Vuilin Duo to zwycięzcy I Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie w kategorii zespołów kameralnych..

          Chcę tutaj dodać, że z Martą Gidaszewską i Robertem Łaguniakiem rozmawiałam we wrześniu tego roku, po koncercie inaugurującym drugą edycję konkursu, i oboje bardzo się na ten koncert cieszyli oraz serdecznie zapraszali publiczność.
           - Ten duet był także znakomicie przyjęty na naszym festiwalu. Rzadko się zdarza taki skład na kwartet fortepianowy (dwoje skrzypiec, wiolonczela i fortepian). Dla nich gra w kwartecie będzie także nowym doświadczeniem.
Ten koncert odbędzie się 24 października na finał V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, a 23 października wystąpi Bartosz Koziak, cudowny, charyzmatyczny wiolonczelista w duecie z pianistką Agnieszką Kozło. W tym koncercie będzie dużo transkrypcji, bo Bartek lubi zaskakiwać i rozszerzać sobie repertuar wiolonczelowy. Usłyszymy m.in. Sonatę Karola Szymanowskiego, bardzo dobrze nam znaną w oryginalnej wersji na skrzypce i fortepian.
          Wykonawcami jutrzejszego koncertu będzie znakomite trio skrzypcowe, które tworzą fenomenalnie zdolny młodzi ludzie: Celina Kotz – skrzypce, Mateusz Doniec – altówka, Piotr Mazurek – wiolonczela. Wszyscy dobrze się znają, a ostatnio nawet razem pracują, bo są członkami Sinfonii Varsovii.
Program wypełnią: wybór z Wariacji Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha i Trio smyczkowe Ludwiga van Beethovena.

           Dla większości występujących podczas tego festiwalu artystów muzyka kameralna jest „chlebem powszednim”, ale wszyscy występują także jako soliści, a także grają w orkiestrach.
            - Powiem tak, bardzo byśmy chcieli, żeby była chlebem powszednim. Często nie jest, bo nie ma tak wielu okazji do grania, nie ma wielu okazji do grania z sobą.
Uśmiecham się, bo akurat w Rzeszowie mieliśmy wielokrotnie okazję słuchać formacji, których nigdzie indziej nie usłyszymy. Tak było podczas poprzednich festiwali, a w tym roku znowu tak jest, bo już za chwilę na estradzie zasiądzie Herbert Piano Trio (Joanna Kreft – skrzypce, Dominik Płociński – wiolonczela, Bartłomiej Wezner – fortepian) i oni grają ze sobą na co dzień, ale skład ten został poszerzony o skrzypka Jakuba Jakowicza i altowiolistę Artura Rozmysłowicza. W tym składzie nigdy razem nie występowali i przygotowywali się do koncertu z wielkim entuzjazmem.
Znakiem rozpoznawczym tego festiwalu jest to, że pojawiają się niecodzienne wydarzenia. Słuchamy utworów, których „ze świecą” szukać w Warszawie i wielu dużych ośrodkach oraz muzycy występują w składach, których można nam pozazdrościć.

           Zaglądam na stronę Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów i widzę dużo śladów Waszej działalności, ekspansji w różne strony.
            - To prawda. My się stale rozwijamy, mamy bardzo dużo członków, składamy bardzo dużo projektów i na niektóre z nich udaje się nam zdobyć dofinansowanie. Dlatego staramy się „zagnieździć” w różnych miejscach Polski, bo mamy członków z całej Polski. Poza naszymi głównymi festiwalami w Krakowie i Rzeszowie, organizujemy festiwale w Zielonej Górze, w Gdańsku (festiwal odbył się online i możne go jeszcze wysłuchać na YouTube), ale kolejne edycje są zaplanowane z udziałem publiczności. Mamy też serie różnych koncertów.
            Uważam, że to od nas zależy, jak dużo będzie muzyki kameralnej. Chcemy pokazać publiczności, że muzyka kameralna jest przyjemna, pozbawiona dużego dystansu, bardziej personalna, intymna. Po koncercie można do muzyków podejść i porozmawiać.
            Powiem szczerze, że bardzo nam w tym pomogła pandemia, bo ona nam uświadomiła, że duże aparaty wykonawcze nie sprawdzają się w każdych warunkach, a w przypadku muzyki kameralnej w niektórych miejscach w Polsce nastąpił renesans koncertów domowych. To być może nie zabrzmi dobrze, ale pandemia była naszym sojusznikiem w jeszcze jednym zakresie – zdecydowaliśmy się na stałe na nagrywanie i transmitowanie koncertów. Pomyśleliśmy, że zdarzają się niecodzienne wykonania i chcieliśmy, żeby one zostały utrwalone.
Od zeszłego roku, od pandemii wszystkie koncerty są nagrywane i raczej już będą. Chcemy, aby to był już nasz znak rozpoznawczy, tak, żeby później szeroka publiczność mogła się przekonać, że warto przyjechać do Rzeszowa.

            Te koncerty pozostają w Waszym archiwum i może za jakiś czas coś ciekawego powstać.
             - Archiwizujemy te koncerty, musieliśmy stworzyć odpowiednie warunki, bo materiału jest coraz więcej.
Już niedługo, bo od połowy listopada zamierzamy na YouTube umieszczać pieśni Władysława Żeleńskiego, bo nagraliśmy je w komplecie. Postanowiliśmy, że w przypadającą w tym roku 100. rocznicę śmierci kompozytora nagramy tę potężną część jego twórczości, która jest bardzo wartościowa, znakomita i przekonaliśmy się o tym w trakcie nagrań - 92 pieśni, wszystkie zostały nagrane. Trwają ostatnie przygotowania do umieszczenia ich na YouTube i mam nadzieję, że to przekona wiele osób, żeby śpiewać więcej pieśni Żeleńskiego.
Postaramy się, żeby także wydać album z tymi pieśniami w formie płytowej.
Mam też nadzieję, że będziemy też częściej tutaj obecni, mamy już plan wakacyjnego projektu z udziałem świetnych muzyków. Rozwijamy się na Podkarpaciu.

            Działalność Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów zatacza coraz to szersze kręgi. Wiem, że Pana nieobecność w Rzeszowie w poprzednim tygodniu spowodowana była wyjazdem do Stanów Zjednoczonych.
             - Uśmiecham się, bo utwory, które wykonujemy w tym roku w Stanach Zjednoczonych, mogliśmy albo będziemy mogli usłyszeć w Rzeszowie. Wszędzie staramy się pokazywać muzykę, która na to zasługuje, a być może z jakiegoś powodu jest mniej eksponowana. Podczas koncertów wykonujemy utwory kompozytorów polsko-żydowskich, których historia „wyrzuciła" na różne emigracyjne drogi.
Gramy utwory Mieczysława Wajnberga, których mogli Państwo posłuchać podczas koncertów na festiwalu w Rzeszowie. Tutaj wykonywane były utwory skrzypcowe, a w Ameryce wiolonczelowe, które także pokażemy w Rzeszowie. W zeszłym roku słuchali Państwo pieśni Wajnberga, a w tym roku prezentowane są w Stanach Zjednoczonych, i sięgnęliśmy jeszcze po pieśni Laksa.
            Będziemy chcieli też pokazać rzeszowskiej publiczności utwory Szymona Laksa, fantastycznego kompozytora o bardzo ciekawej historii osobistej. Szymon Laks przeżył Auschwitz tylko dlatego, że był muzykiem i dyrygował obozową orkiestrą. Tworzył znakomite utwory, których Państwo z pewnością z wielką przyjemnością posłuchają.
Nasze projekty staramy się eksportować, ale również prezentujemy je polskiej publiczności, bo wychodzimy z założenia, że dobra muzyka powinna rozbrzmiewać wszędzie.

             Jestem przekonana, że dzięki tym zagranicznym wyjazdom uda się Panu odnaleźć ślady działalności wielu polskich muzyków za granicą i pozyskać wiele utworów, które znajdują się w różnych bibliotekach lub rodzinnych zbiorach.
              - To już się zdarzyło. Ten projekt realizujemy we współpracy z Polish Music Center, to jest Centrum Muzyki Polskiej działające przy uniwersytecie w Południowej Kalifornii. Jest tam ogromny zbiór utworów i m.in. z tego pochodzą pieśni Zygmunta Stojowskiego, które są tam w rękopisach.
Nagraliśmy już te pieśni na płycie, ale część z nich (de facto premier) była wykonywana w Rzeszowie. To, o czym Pani mówi, już się dzieje i mam nadzieję, że będzie się rozwijać.
             Za tydzień lecę znowu do Nowego Jorku i tam będę szukał utworów innego kompozytora Karola Rathausa, o którym wspominał w rozmowie z panią Piotr Lato. Z pewnością utwory Rathausa pojawią się na naszym rzeszowskim festiwalu. Jest nawet pomysł, żeby poświęcić mu cały kolejny festiwal, zobaczymy, co z tych pomysłów wyniknie, ale z pewnością utwory Karola Rathausa zabrzmią w Rzeszowie. To jest bardzo ciekawa osobowość i człowiek urodzony w Tarnopolu, który osiągnął bardzo duży sukces pomimo tego, że musiał z Berlina przenieść się do Paryża, a później do Londynu, aby uciekając przed całym „walcem” nazistowskim wyemigrować do Stanów Zjednoczonych. Wkrótce w Nowym Jorku ponownie osiągnął sukces, mimo, że to nie było łatwe, a jemu się udało. Przez wiele lat był także wykładowcą w nowojorskim Queens College.
Każdy międzynarodowy projekt jest trampoliną do tego, żeby rozwijać naszą działalność.

             W ciągu pięciu lat festiwal Rzeszowska Jesień Muzyczna okrzepł i będzie się dalej rozwijał.
             - Może to zabrzmi trochę samochwalczo, ale jestem dumny, jak ten festiwal się rozwinął. Pomogły nam w tym dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wszystkie edycje wspierało także Województwo Podkarpackie, stąd mieliśmy środki, które pomogły nam na spokojne planowanie pewnych działań. To była dotacja przyznana nam na trzy lata i mam nadzieję, że uda nam się uzyskać kolejną.
             Upewniliśmy się, że nasze działania podobają się publiczności i mają coraz szerszy rezonans. Ponadto ten festiwal zakotwiczył się w świadomości wielu osób, w tym wielu muzyków w Polsce. Są przekonani, że w Rzeszowie odbywają się niesamowite wydarzenia, niepowtarzalne i unikatowe. Proszę trzymać kciuki za następne edycje.

             Mam nadzieje, że niedługo będziemy mogli zapowiedzieć, co wydarzy się podczas VI Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, a może nawet coś się wydarzy wcześniej.
             - Ja też mam taką nadzieję. Obiecuję, że wkrótce Państwa poinformujemy. Zapraszam również Państwa na dwa koncerty tegorocznego festiwalu w Rzeszowie w najbliższy weekend.

                                                                                                                                                                                                                                                      Rozmawiała Zofia Stopińska

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net