Wydrukuj tę stronę
Chcę stale poznawać nowy repertuar i grać dla ludzi, którzy tak samo jak ja kochają muzykę
Małgorzata Kruczek - fortepian Damian Popek / StudioWizja

Chcę stale poznawać nowy repertuar i grać dla ludzi, którzy tak samo jak ja kochają muzykę

            Zapraszam Państwa na spotkanie z Małgorzatą Sylwią Kruczek, młodą utalentowaną pianistką, urodzoną w Rzeszowie, która niedawno z wyróżnieniem ukończyła studia licencjackie w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie prof. dr hab. Andrzeja Pikula.
            - Dokładnie 29 czerwca 2020 roku grałam egzamin licencjacki. W programie znalazły się 24 Preludia op. 28 Fryderyka Chopina oraz Sonata fortepianowa nr 1 Carla Vine’a.
Bardzo się cieszę, że mój recital spotkał się z dużą aprobatą jury, aczkolwiek dla mnie taki egzamin nie jest końcem pracy nad danym repertuarem, a jedynie punktem wyjścia do dalszego rozwoju.
            Program nie był przypadkowym wyborem. 24 Preludia op. 28 F. Chopina to niesamowity cykl, w którym każda, można by pozornie powiedzieć, miniatura, jest skończonym, zamkniętym arcydziełem, zawierającym takie bogactwo przekazu i środków oddziaływania na odbiorcę i samego artystę, że odkrycie tego wszystkiego zajmuje pianiście całe lata poszukiwań. „Preludia”, pomimo iż posiadają bardzo zmienny charakter, od melancholii przez wysublimowaną lirykę, aż do burzliwego appassionato, zamykają się jednak w pewnych ramach wyrazowych. Na przykład nigdy nie użyłabym przymiotnika „dziki” w odniesieniu do tego dzieła. Dlatego właśnie drugi utwór, który wybrałam na recital dyplomowy, w pełni temu określeniu odpowiada.
             Sonata fortepianowa no. 1 Carla Vine'a jest utworem fenomenalnym. Poznałam go dzięki mojemu profesorowi, Andrzejowi Pikulowi. Okazało się, że jest to utwór jak najbardziej dla mnie. Doskonale odpowiada mojej osobowości, czuję się w nim wolna i stale na nowo kreuję rzeczywistość przedstawioną, a nie tylko odtwarzam jedną interpretację. Choć i w nim nie brak lirycznych fragmentów i jakiejś nostalgii, to poprzez stałe kontrasty czy fragmenty zupełnie atonalne, utwór potrafi trzymać w napięciu cały czas.

             Te utwory będziesz z pewnością zamieszczała w programie swoich koncertów i będą dojrzewać wraz z Twoim rozwojem.
             - Tak, myślę, że tak będzie. I to jest w pracy artysty najpiękniejsze. Utwory wzrastają razem z nami, czasem nawet przez całe życie. Często nasze własne interpretacje potrafią nas samych zaskoczyć, na przykład te sprzed paru lat.

             Egzaminy końcowe w akademiach muzycznych zawsze miały charakter otwartych koncertów i mógł na nie przyjść każdy, kto chciał. W tym roku było inaczej.
             - Z przyczyn panującej pandemii wszystkie egzaminy dyplomowe były zamknięte. Graliśmy je w pięknej auli „Florianka” Akademii Muzycznej w Krakowie. Niestety, „Florianka” była pusta w tym roku, bo oprócz jurorów i wykonawcy mógł być obecny jedynie kamerzysta.
             Dążę do tego, aby nie myśleć, ile osób aktualnie jest na widowni, czy są to Profesorowie, którzy oceniają moje wykonanie egzaminacyjne, czy po prostu miłośnicy muzyki. Zawsze staram się dawać z siebie 100 procent i traktować każdy koncert jako ten najważniejszy. Choć myślę, że może trochę podświadomie, granie tylko przed członkami Jury jest jednak trudniejsze.

              Zanim włączyłam mikrofon, zastanawiałyśmy się, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy i pomimo, że dokładnie nie ustaliłyśmy, wiadomo, że było to chyba dziesięć lat temu przy okazji jednego z wielu konkursów muzycznych, które wygrałaś. Dziesięć lat w rozwoju młodego muzyka to bardzo dużo i w tym czasie bardzo dużo się wydarzyło.
              - Faktycznie, bardzo dużo się zmieniło, bo widziałyśmy się chyba, gdy byłam uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej i mogę teraz powiedzieć, że wtedy stawiałam dopiero pierwsze kroczki w nauce gry na fortepianie. Sprawiało mi to wielką przyjemność, traktowałam to jako zabawę. Miałam bardzo dużo pomysłów na siebie, na to, czym będę się zajmować, gdy dorosnę, zwłaszcza, że bardzo pasjonują mnie również inne dziedziny niekoniecznie muzyczne, jak np. szeroko pojęta literatura i historia. Dopiero w gimnazjum, a może nawet rozpoczynając naukę w liceum zrozumiałam, że gra na fortepianie jest moją największą pasją, której chcę się poświęcić.
              Bardzo się także cieszę, że od najmłodszych lat uczestniczyłam w konkursach muzycznych. Stale mnie to rozwijało i nadal zresztą rozwija, bo wciąż z powodzeniem biorę udział w wielu tego typu przedsięwzięciach - sukcesy i wygrane uskrzydlają i niesamowicie motywują do dalszej pracy. Czasem zdarzało się wrócić do domu „z niczym” - to również dawało mi wiele do myślenia i analizowania, co mogłam zrobić lepiej, nad jakim aspektem mojego wykonawstwa muzyki muszę jeszcze popracować.

              To może wymień te najważniejsze dla Ciebie konkursy.
              - Nie chciałabym Pani zanudzać, więc może wymienię kilka ostatnich: XIV Adilia Alieva International Piano Competition w Annamesse-Geneve (II nagroda) w roku 2019, X Concorso Internazionaledi Esecusuine Musicale „Giovani Musicisti” – Citta di Treviso (I nagroda) w roku 2018, I Przegląd Pianistyczny 'Józef Hofmann in Memoriam' (II nagroda) w roku 2018, I Ogólnopolski Konkurs Młodych Pianistów „Chopin pod Wawelem” (II nagroda) w roku 2015, I Ogólnopolski Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina - Turzno (I nagroda) w roku 2015, Ogólnopolski Konkurs Pianistyczny im. A. Wesołowskiej i H. Wesołowskiej-Madetko – Katowice (II nagroda) w roku 2015.
              Ponieważ ostatnimi czasy, przez sytuację pandemiczną, prawie wszystkie konkursy „na żywo” zostały odwołane, postanowiłam po raz pierwszy w życiu wziąć udział w Konkursach Online. Niesamowicie się cieszę, że moje interpretacje zostały tak wysoko ocenione przez jury. Zdobyłam II nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym OPUS 2020, IV nagrodę na 5th Paderewski International Piano Competition (Special Online Edition) w kategorii bez limitu wieku, a dosłownie parę dni temu dowiedziałam się również o laurach na MusicAlive 1st International Piano Competition Online 2020, gdzie otrzymałam Silver Award.
              Chciałabym jednak podkreślić, że choć konkursy rzeczywiście są niesamowicie ważne w rozwoju każdego muzyka, to jednak nigdy nie mogą przesłonić prawdziwego celu muzycznej ścieżki. Dla mnie jest to ciągłe obcowanie z publicznością na scenie i granie koncertów. To też sprawia mi największą radość – kreowanie mojego spojrzenia na dane dzieło i współkreowanie przez odbiorców poprzez ich aktywne słuchanie i miłość do muzyki. Ten duet: artysta – publiczność sprawia, że razem tworzymy wyjątkową przestrzeń i po prostu świetnie się bawimy. Granie publiczne sprawia mi niewymowną przyjemność, choć do takiej postawy też musiałam dojrzeć: by przez stres (ten dobry, mobilizujący rodzaj), który jest i zawsze będzie obecny przy każdym artyście, dojrzeć prawdziwe piękno z koncertowania.
              Wśród wielu miejsc w Polsce i zagranicą, w których występowałam, a które wspominam najmilej, są m.in. takie ośrodki, jak Pałac Narodów w Genewie, Zamek Królewski w Warszawie, Zamek Królewski na Wawelu, Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie, Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie, Filharmonia Podkarpacka w Rzeszowie, Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, UMFC w Warszawie, Akademia Muzyczna w Łodzi. W 2014 roku wystąpiłam również podczas Dni Kultury i Biznesu w Gainesville w USA na Florydzie.

               Myślę, że wielką rolę w Twoim rozwoju, a także w sukcesach konkursowych i koncertowych odegrali Twoi mistrzowie. Jak się poznałyśmy, byłaś uczennicą Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie w klasie fortepianu mgr Urszuli Budy.
               - Tak, u mgr Urszuli Budy uczyłam się od początku aż do ukończenia szkoły muzycznej II stopnia. Było to w sumie 12 bardzo dobrych i pracowitych lat.

               Pani Urszula Buda jest świetną nauczycielką fortepianu, ale podobno jest bardzo wymagająca.
               - Tak, uważam, że jest świetnym pedagogiem. Przede wszystkim od razu zauroczyła mnie swoim podejściem do gry i osobowością. Lekcje z nią sprawiały mi wielką przyjemność. Pani Urszula Buda widziała we mnie potencjał, z powodzeniem też przygotowywała do udziału w ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach. Gdy rozpoczęłam naukę w II stopniu Szkoły Muzycznej nasza praca zintensyfikowała się, zaczęłam też pracować nad trudniejszym programem. Pani Profesor była wymagająca, ale też bardzo wyrozumiała – gdy w 2 klasie gimnazjum zdecydowałam się zrezygnować z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia na rzecz Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia i Gimnazjum (a później również Liceum) Sióstr Prezentek w Rzeszowie, bardzo wspierała mnie w tej decyzji, tak jak i ja uważając, że człowiek nie może rozwijać się tylko w jednej dziedzinie (w tym wypadku: muzyce). Od tej chwili nastało bardzo trudne 5 lat godzenia dwóch Szkół jednocześnie – ale ja to wprost kochałam, bo po prostu lubię od siebie dużo wymagać i stawiać sobie wciąż nowe cele. Zresztą uważam, że dzięki rozwojowi moich dwóch największych pasji równolegle z fortepianem, czyli literatury i historii, dużo lepiej rozumiem muzykę czy w ogóle sztukę.

               Po ukończeniu nauki w Rzeszowie byłaś już zdecydowana na studia pianistyczne i trzeba było dokonać wyboru uczelni i kolejnego mistrza.
               - W Polsce mamy wiele świetnych ośrodków pianistycznych i uczelni. Przyjeżdżają do nich uczyć się studenci z różnych stron świata. Bardzo chciałam podjąć studia w Krakowie u prof. dr hab. Andrzeja Pikula. W czasie tych ostatnich trzech lat dużo się nauczyłam. Profesor jest bardzo doświadczonym pedagogiem. Doskonale wiedział, jaki repertuar potrzebny był mi w danym okresie studiów, tak, abym stale się rozwijała, ale nigdy mi go nie narzucił, jedynie sugerował. Nie wszystkie proponowane dzieła od początku mi odpowiadały, lecz postanowiłam zaufać Profesorowi i spróbować czegoś nowego – tak było na przykład z muzyką hiszpańską, szczególnie z twórczością Enrique Granadosa. Nigdy bym nie pomyślała, że tak bardzo ją pokocham i tak świetnie odnajdę w niej siebie i właściwe dla mnie środki przekazu. W „Goyescasie” Granadosa, z którego to cyklu grałam „Los Requiebros” („Zaloty”) i „Coloquio en la Reja („Rozmowa przy kracie”), zachwyciło mnie przede wszystkim bogactwo harmonii i jej nietuzinkowość. Najczęściej jednak propozycje repertuarowe Profesora od razu przypadały mi do gustu. Bardzo się cieszę, że polecił mi na przykład IV Koncert fortepianowy G-dur Ludwiga van Beethovena. Z Koncertem pokochaliśmy się od razu i natychmiast znaleźliśmy wspólny język. :)

               Profesor Andrzej Pikul opiekuje się także swoimi studentami i bardzo dba o ich wszechstronny rozwój – między innymi stara się, aby studenci koncertowali, uczestniczyli w konkursach, a także wysyła ich na różne warsztaty do innych znakomitych pianistów – pedagogów.
               - To prawda. Na Uczelni stwarzane są warunki, abyśmy spotykali się z Mistrzami z całego świata. Dzięki temu miałam okazję pracować z takimi profesorami, jak m.in.: Tatiana Zelikman, Ewa Osińska czy Achilles Delle Vigne. Uczestniczę też w Warsztatach Mistrzowskich organizowanych poza Uczelnią z równie wspaniałymi pedagogami, m.in.: prof. A. Jasińskim, prof. J. Stomplem, prof. E. Wolaninem, prof. M. Drzewickim, prof. W. Świtałą, prof. A. Paletą-Bugaj. Wszystkie te spotkania są dla mnie bardzo ważne i mam wrażenie, że stale owocują.
               W ramach działań Katedry Fortepianu organizowanych jest także wiele koncertów. Niesamowitą przyjemnością było dla mnie wystąpienie podczas Festiwalu Muzyki Hiszpańskiej, kiedy gorące utwory przeze mnie wykonywane wspaniale kontrastowały z mroźnym miesiącem lutym. Świetna inicjatywa to również Festiwal Muzyki Azji i Antypodów, podczas którego miałam przyjemność dzielić scenę z niesamowitym pianistą Jian Liu z Nowej Zelandii i wykonać wcześniej wspomniane dzieło Vine'a, który jest przecież kompozytorem australijskim. Bardzo się również cieszę, że w naszej Uczelni tak prężnie działa Naukowe Koło Pianistów, którego jestem Przewodniczącą. Razem z kolegami i koleżankami podejmujemy wiele inicjatyw mających na celu integrację środowisk pianistów z całej Polski, organizujemy warsztaty pianistyczne, spotkania, koncerty. Napisałam na ten temat parę artykułów w akademickiej gazetce „Musiqs”.

               Studiujący pianiści mają obowiązkowo kontakt z muzyką kameralną. Często zespoły, które powstają na uczelni, działają przez długie lata. Z przyjemnością grasz muzykę kameralną?
               - Moja przygoda z kameralistyką rozpoczęła się dzięki wyjazdom na Warsztaty z Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, którego byłam stypendystką przez 6 lat.
Te 2-tygodniowe zjazdy były zawsze wyczekiwanym punktem w moim życiu muzycznym i to w zasadzie dzięki nim prawdziwie pokochałam kameralistykę. Uwielbiam tę przestrzeń nie do uchwycenia, która tworzy się między muzykami, kiedy razem, na jednej scenie, współkreują dzieło muzyczne. Tak jak już wspomniałam, jestem zwolenniczką wszechstronnego rozwoju człowieka i jego osobowości. Wobec tego również i w tym aspekcie uważam, że każdy muzyk i solista powinien obowiązkowo zakosztować dobra, jakie płynie z grania muzyki kameralnej. Nie mam na razie swojej ulubionej formacji, grałam w duetach, trio, kwartetach, kwintetach... Każdy zespół wniósł bardzo dużo do mojego rozwoju i pojmowania muzyki. Z niecierpliwością oczekuję na więcej, zwłaszcza, że w naszej Akademii Profesorowie Katedry Kameralistyki wymagają od nas wykonań na najwyższym poziomie.

               Masz szczęście studiować w mieście, które niesamowicie inspiruje świat sztuki – w tym muzyków.
               - Kraków to piękne, historyczne miasto. Aura tego miejsca działa na mnie w sposób niezmienny i pomaga zarówno w muzycznym jak i humanistycznym rozwoju, o który cały czas zabiegam. :)
Ważne jest także to, że atmosfera panująca zarówno w Akademii Muzycznej, jak i w klasie prof. A Pikula jest bardzo dobra.

               Podobno po wakacjach wyjeżdżasz jednak do Wiednia.
               - Przez najbliższe miesiące będę się kształciła w Musik und Kunst Privatuniversität der Stadt Wien, przy jednoczesnym studiowaniu w Krakowie. Nie mogę się doczekać tego wyjazdu. Jest to dość duża zmiana, ale bardzo jestem ciekawa tego ośrodka pianistycznego, jego podejścia do gry i sztuki. Zresztą Wiedeń jest miastem wprost cudnym, z niesamowitą aurą historyczną, także mam nadzieję, że pobyt i moje kształcenie będzie bardzo owocne.

               Wiadomo już, że będziesz pianistką.
               - Chcę stale się kształcić, poznawać nowy repertuar i po prostu grać dla ludzi, którzy tak samo jak ja kochają muzykę. Ta żywa radość publiczności, jej reakcja na moje interpretacje utworów są dla mnie jak tlen. A im więcej występuję, tym bardziej czuję się szczęśliwa i pewna, że wybór mojej drogi życiowej był słuszny. Przez ostatni rok dawałam regularne recitale chopinowskie w Domu Polonii w Krakowie. Reakcja entuzjastów muzyki Fryderyka Chopina bywała niesamowita. Świadomość, że do Krakowa zjeżdżają miłośnicy tego romantyka z całego świata, aby posłuchać jego dzieł, jest uskrzydlająca i motywuje do dalszej pracy. Czuję, że grając i przedstawiając moje spojrzenie na utwory, daję im małą cząstkę siebie i ta cząstka potem wędruje po całym świecie, wraz z nimi. I to jest absolutnie cudowne.

               Gratuluję serdecznie dotychczasowych osiągnięć, a przede wszystkim wspaniałej oceny recitalu licencjackiego. Życzę wielu sukcesów i mam nadzieję na kolejne spotkanie.
               - Dziękuję bardzo i mam nadzieję, że spotkamy się wkrótce w równie miłych okolicznościach.

 Z Małgorzatą Sylwią Kruczek, utalentowaną młodą pianistką, Rzeszowianką z urodzenia rozmawiała Zofia Stopińska w lipcu 2020 roku.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net