Wydrukuj tę stronę
Niedługo znowu zaśpiewam na Podkarpaciu - mówi Paweł Skałuba
Paweł Skałuba - tenor fot. z arch. Artysty

Niedługo znowu zaśpiewam na Podkarpaciu - mówi Paweł Skałuba

        15. Święto Paniagi zakończył na Rzeszowskim Rynku koncert „Trzech Polskich Tenorów”: Dariusza Stachury, Krzysztofa Marciniaka i Pawła Skałuby, którym towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Sławomira Chrzanowskiego.
Licznie zgromadzona publiczność mogła wysłuchać słynnych fragmentów oper i operetek, przebojów z repertuaru Jana Kiepury („Ninon”, „Brunetki, blondynki” czy „Signorina”), były pieśni neapolitańskie, nie zabrakło utworów orkiestrowych – takich jak: Uwertura do opery „Carmen” czy walc z filmu „Noce i dnie”, a na pożegnanie wykonany został utwór „Time to say goodbye” – słynny przebój duetu Sarah Brightman i Andrea Bocelli. To był wspaniały finał tegorocznego Święta Paniagi.
Gorący aplauz publiczności był najlepszym dowodem na to, że takie koncerty, zawierające elementy muzyki klasycznej i rozrywkowej, są bardzo potrzebne. Wiele osób, które omijają sale filharmoniczne i operowe, mogło się przekonać, że muzyka klasyczna jest piękna i warto jej słuchać.
        Przed koncertem miałam okazję porozmawiać z Panem Pawłem Skałubą – jednym z najwybitniejszych polskich tenorów młodego pokolenia, urodzonym w pobliżu Rzeszowa, który w naszym mieście rozpoczął swoją przygodę ze śpiewem operowym.

        Zofia Stopińska: Przyjechał Pan w rodzinne strony na majówkę, ale nie tylko na wypoczynek.
        Paweł Skałuba: Tak, ale przy okazji majówki jest wiele różnych wydarzeń, bo za chwilę zaśpiewam razem z kolegami podczas koncertu plenerowego na Rynku w Rzeszowie – „Trzech Polskich Tenorów” z Filharmonią Podkarpacką pod dyrekcją Sławomira Chrzanowskiego. 1 maja miałem zaszczyt wziąć udział w zjeździe absolwentów z okazji 115-lecia Zespołu Szkół Spożywczych w Rzeszowie. Ta uroczystość odbyła się w Filharmonii Podkarpackiej i w trakcie jej trwania wykonałem kilka utworów z towarzyszeniem fortepianu. Natomiast 6 maja wystąpię z Filharmonią Podkarpacką na Ukrainie.

        Jestem przekonana, że Pana współpraca z Filharmonią Podkarpacką zawsze przebiega w miłej atmosferze.
        - Prawdę mówiąc, przyjeżdżam do Filharmonii Podkarpackiej jak do domu. Z panią dyrektor Martą Wierzbieniec zawsze znajdujemy dogodne dla wszystkich terminy koncertów z odpowiednim wyprzedzeniem. Podczas prób panuje domowa atmosfera i to tylko sprzyja naszej współpracy.

        W programie koncertu znajdą się znane, piękne utwory, które z pewnością pokocha każdy, nawet osoby, które po raz pierwszy przyjdą na koncert śpiewaków operowych i orkiestry symfonicznej.
        - Tak, idea tego koncertu jest podobna do pierwszego wspólnego występu „Trzech Tenorów” w Termach Karakalli – Luciano Pavarottiego, Placida Domingo i Jose Carrerasa. Podczas tego koncertu muzyka poważna pokazana była inaczej, i wielcy śpiewacy udowodnili, że nie jest to muzyka wyłącznie dla słuchaczy sal filharmonicznych i operowych.
My dzisiaj proponujemy równie atrakcyjny repertuar, a do tego oprócz mnie wystąpią moi znakomici koledzy – Dariusz Stachura, Krzysztof Marciniak oraz Sławomir Chrzanowski, który dyryguje w sposób rewelacyjny Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej.

        Nie rozmawialiśmy już dosyć długo, a w tym czasie wiele się w Pana działalności artystycznej zmieniło. Przede wszystkim reprezentuje Pan inny teatr operowy.
        - To prawda. Tak się ułożyło, że po studiach w Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie wybitnego śpiewaka i pedagoga prof. Piotra Kusiewicza pozostałem w Gdańsku i ponad 20 lat byłem wierny scenie Opery Bałtyckiej. Niedawno przeniosłem się do Teatru Wielkiego w Łodzi i to jest teraz już dla mnie teatr nr 1 – jeżeli chodzi o terminy, chociaż z Teatrem Wielkim w Łodzi współpracowałem od dawna. Występowałem tam już wcześniej w „Carmen”, śpiewając partie Don José czy Leńskiego w „Eugeniuszu Onieginie”, Alfreda w „Traviacie”. Śpiewam także na innych scenach – ostatnio śpiewałem na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie w „Goplanie”. Niedawno występowałem w operze „Tosca” w Operze Śląskiej z Bytomiu. Koniecznie chciałem ten teatr odwiedzić ze względu na jego wspaniałą historię, bo to z Bytomia wywodzili się nasi najwięksi śpiewacy. Bardzo długo czekałem na Bytom. Właściwie nie ma teatru operowego w Polsce, w którym nie występowałem.

        Maj i czerwiec zapowiadają się pracowicie, a później będą zasłużone wakacje.
        - Do połowy lipca mam dużo pracy – między innymi czeka mnie nagranie płytowe „Strasznego Dworu” w Gdańsku z udziałem pani Stefanii Toczyskiej w roli Cześnikowej. Nagranie rozpoczyna się 8 maja. Wspomnę także, że jeszcze raz będę miał zaszczyt być w Rzeszowie i zaśpiewać na Rynku, będę też w „swoim” Dynowie z Filharmonią Podkarpacką 15 lipca. Na razie aura sprzyja takim koncertom, chociaż krążące w powietrzu pyłki nie sprzyjają alergikom i trzeba uważać.

        Pana kalendarz na nowe sezony zapełnia się szybko.
        - Właściwie to już jest zapełniony do połowy 2020 roku. Nie jest źle i oby tylko zdrowia starczyło.
Obiecuję, że na stronie portalu „Klasyka na Podkarpaciu” poinformujemy Państwa z odpowiednim wyprzedzeniem o godzinach rozpoczęcia i programach koncertów w Rzeszowie i w Dynowie, ale już dzisiaj zapraszam Państwa serdecznie na te koncerty.

Z panem Pawłem Skałubą - jednym z najwybitniejszych polskich tenorów młodego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska 2 maja 2018 roku w Rzeszowie

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net